Odnośnie związków i wyrażania emocji w języku innym niż ojczysty, jak najbardziej się zgadzam, że nawet jeśli powiemy to samo, to jednak czegoś w tym wyrażeniu brakuje w drugim języku.
To pewnie przez to, że niektóre języki mają oficjalne formy, które się używa codziennie, a w innych nie, np. w Polsce do obcej osoby powie się pan/pani/państwo, a w angielskim you, a oficjalne formy używa się tylko w dyplomacji.
Jak dobrze było posłuchać rozmowy prowadzonej dobrym językiem ❤ jako dziecko emigrantów postrzegam siebie jako osobę dwujęzyczną, więc zaciekawiła mnie ta książka 😁 utożsamiam się z wieloma obserwacjami, które przytoczyliście w tej rozmowie :D zauważyłam też, że nie do przebrnięcia dla mnie było... liczenie w języku, którego nauczyłam się później, już na emigracji. Na każdym sprawdzianie czy przy tablicy nadal używałam polskich liczebników do wykonywania podręcznych obliczeń :D I moja nauczycielka też miała podobnie - jak pisała i uzgadniała równania na tablicy, to liczyła szeptem w swoim języku ojczystym, dopiero później nam to tłumaczyła :D Ona też "w późnym wieku" (jak miała ok. 20 lat) nauczyła się drugiego języka, więc było to dla mnie ciekawe zjawisko :D Tak więc mnie można by było zdemaskować, gdyby mi dano trochę bardziej skomplikowane działanie matematyczne do zrobienia :D (no ale to byłoby też bardziej wymagające niż zadanie bólu xd)
Ja najbardziej nie lubię pytania o to, w jakim języku myślę... Tak dobrze się was słuchało, że aż zdziwiłem się końcem filmu, przecież wy dopiero zaczęliście rozmawiać!
Praca pani Jagody pasuje do wszystkiego - i trochę poratowała moją pracę olimpijską. Zdecydowanie najlepiej wydane pieniądze na książkę w ostatnim czasie! A ta rozmowa - no wisienka na wielowarstwowym torcie-przekładańcu. I od razu dzień staje się lepszy ;)
To jeszcze się raz wypowiem odnośnie wypowiedzi o tłumaczach pani Jagody. Wychowałem się na Monty Pythonie puszczanym i nagranym na VHSie z TVP2 w połowie lat 90. I moja miłość do MP i tego typu poczucia humoru nie byłaby tak wielka, gdyby nie oddanie Tomka Beksińskiego przy tworzeniu tekstu. Bo to nie tylko przetłumaczenie tego co słychać ale także dopasowanie do realiów, do naszego języka - żeby żart był zrozumiały i dalej śmieszny. Do tego stopnia tłumaczenie Beksińskiego wbiło mi się głowę, że znając te zdania na pamięć ciężko mi się przyzwyczaić nowych opracowań czy nawet oglądania MP w oryginale. Z drugiej strony szali są Przyjaciele na Netflixie, których ktoś po prostu sprofanował tworząc byle jaki tekst - jednocześnie tłumacząc dosłownie każde słowo jakie widział, a z drugiej strony słychać wielokrotnie całe linijki opuszczonych dialogów. O idiomach nie wspomnę. Także z pozdrowieniami dla pani Jagody tym razem! : )
W książce "Bluzgaj zdrowo. O pożytkach z przeklinania" Emma Byrne fajnie wyjaśniła, że wszelkie bluzgi w naszym pierwszym języku niosą ze sobą duży ładunek emocjonalny. Tymczasem przekleństwa w innych językach przychodzą nam łatwiej, bo traktujemy je bardziej jako "zwykłe słowa" bez ładunku.
Hej. Brat polecił mi Twój kanał i wciągnąłem się, ze względu na to, że pomimo trudności z naszym pięknym językiem - jak chociażby ze stawianiem przecinków w odpowiednich miejscach - jest to język z niesamowitymi ciekawostkami i historią, np. zapożyczeniami. Język polski jest spoko jako nauka - szkoda tylko, że odkrywamy to długo po zakończeniu edukacji. Aczkolwiek na moje szczęście miałem w liceum wspaniałą polonistkę - wspaniale sarkastyczną, z ciętym dowcipem, pozornie ostrą i przerażającą ale tak naprawdę zarażała pasją do szukania znaczenia w książkach. Fajnie się słucha. Co do kwestii filmowania wywiadów - nie znam warunków mieszkania i nie lubię się wpierniczać w czyjś pomysł na kanał. Jakkolwiek skoro już padło stwierdzenie o patrzeniu sobie w oczy to skoro są dwie kamery to może lepiej byłoby ustawić druga na Ciebie, kiedy Ty mowisz. Tak jak ustawienie kamer w dialogu w filmie. To bardzo subiektywne, ale wtedy właśnie widz może patrzeć rozmówcy w oczy i czuć się częścią rozmowy. Kiedy jest przejście do ujęcia z dwiema osobami, to przez to, że nie można popatrzeć w oczy ma się wrażenie, że jesteśmy poza tą rozmową i bardziej podsłuchujemy niż w niej uczestniczymy. To tyle, pozdrawiam serdecznie!
@@Mateusz_Adamczyk Jasna sprawa. To detal - ale w takim razie czekam na efekt w nastepnym wywiadzie. To pierdoła, bo wlasnie slucham w tle jak pracuję, więc w sumie sens mojego komentarza też jest tutaj wątpliwy. Zwłaszcza, że nie jestem wielodzielny i chociaż wypada patrzeć w oczy, to często na żywo bardziej skupiam się na patrzeniu niż na słuchaniu.
Kupiłam tę książkę swojej koleżance anglistyce w podziękowaniu za jej dobre serce i bezinteresowne koleżeństwo. Teraz widzę, jak udany był to prezent. 🙂
Co do przeklinania w innym języku: ja też w pewnym momencie zaczęłam mieć taki odruch i wzięło się to... Z oglądania dużej ilości obcojęzycznych seriali młodzieżowych 😅 Oglądanie ich nawet z polskimi napisami czy z lektorem zostawiło we mnie te słowa, które ktoś wypowiadał często lub w jakiś sposób emocjonalnie. Musiałam trochę powalczyć z tym odruchem, bo naprawdę wymykało mi się to mimowolnie w mało odpowiednich momentach i łapałam się na tym dopiero po fakcie 😁
Przyznaję się bez bicia, że w tygodniu odwlekałam obejrzenie odcinka, odstraszyła mnie jego długość. Nie chciałam też zapoznać się z treścią odcinka w biegu, a na spokojnie. W ogóle nie odczułam tych niemalże 30 minut, aż chciało się dołączyć do dyskusji, tak się wczułam xD Wincyj takich materiałów, Mateuszu! Nawiasem mówiąc, po tym odcinku zaczęłam się zastanawiać nad funkcją wołacza w języku potocznym, jeśli i jak takie formy są nacechowane emocjonalnie i czy można tu mówić o jakimś (może podświadomym) trendzie używania przypadku wołacza w konkretnych sytuacjach. Pozdrawiam!
Bardzo się cieszę, że tak uważasz :) Wiem, że takie filmy rozchodzą się gorzej - zawsze trochę żałuję, ale rozumiem, że długość odstrasza. Nie zrezygnuję jednak z nagrywania rozmów; będą się tu pojawiać od czasu do czasu. A nawet planuję małą serię 😉 Z tym wołaczem, to ciekawa sprawa, bo dotychczas sądzono, że zanika; że ograniczył swoją funkcję np. do formuł rozpoczynających mejl albo do zwracania się do kogoś z użyciem zdrobniałej postaci imienia (przezwiska). Coraz częściej jednak słychać go wśród młodych ludzi, ale w formie lekko humorystycznej. To trochę taka sytuacja jak z "dzbanem" - formy znane od dawna młodzi odkopują i robią z nich perełki. :) A jeśli chodzi o wołacz, którego użyła Jagoda, to jest on raczej nienacechowany (choć trzeba by było zapytać jej samej) - użyty zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem :)
@@Mateusz_Adamczyk Super, czekamy w takim razie na nową serię, nawet jeśli z opóźnieniem, to obejrzę wszystkie Twoje nagrania :) Dziękuję za rozjaśnienie tematu odnośnie wołacza, ciekawa sprawa. Teraz mi przyszła do głowy myśl, że to raczej młodzi ludzie kombinują z językiem, starsi ludzie może bardziej trzymają się utartych, znanych fraz.
Czytałam książkę i bardzo mi się podobała :). Rozmowa też świetna, widać, że złapaliście wspólny język i czuliście się swobodnie. Aż żal, że tak krótko.
Czyżby Pan Mateusz był z krainy podziemnej pomarańczy? Świetna rozmowa, książka brzmi zachęcająco. Pozdro z polibudy, od lingwisty z jedynie zamiłowania.
Języka angielskiego zacząłem uczyć się dość późno bo w wieku 12 lat, i powiedziałbym, że do momentu pracy zawodowej władałem nim średnio poprawnie. W chwili obecnej, głownie za sprawą pracy, gdzie posługuje się tylko tym językiem (pracuje z domu i tylko po angielsku) i literatury, którą przez ostatnie 5-8 lat czytywałem głównie po angielsku, angielski jest poza weekendami dominującym językiem w moim życiu. Oczywiście nadal czuje się wygodniej w języku polskim i nadal zdarzają mi się błędy w języku angielskim, ale na przykład jeżeli już mi się zdarzy klnąć to raczej po angielsku. Mimo tego, że sam uważam to za infantylne jest mi bardzo trudno to wyeliminować, i "for fuck's sake", jest zakorzenione w mojej głowie dużo mocniej niż polska k....a. Dlatego bardzo podobało mi się, że Pani Ratajczak podkreśliła, że pierwsza wokalizacja w przypadku zadanego ból będzie w języku ojczystym, ale nie zawsze.
Tak, obcy język pozwala trochę "z boku" spojrzeć na swój własny. Dla mnie odkryciem było, że nie tylko po angielsku "art" i "artificial" są spokrewnione, rosyjskie "искусство" i "искусственный" także, a wreszcie to samo po polsku: "sztuka" I "sztuczny" też muszą pochodzić z tego samego źródła. Wcześniej nawet nie zwróciłam uwagi na to podobieństwo. A kiedy już zauważyłam tę zbieżność, potwierdzoną w trzech językach, nietrudno było domyślić się, skąd się wzięła. Przecież przed erą przemysłową każdy właściwie artefakt - w odróżnieniu od przedmiotów naturalnych, jak liść czy kamień - był wynikiem czyjejś pracy i rzemieślniczego kunsztu wytwórcy. Dziś rozróźnienie pomiedzy funkcjami użytkowymi i ozdobnymi przedmiotów zatarło w naszych umysłach ten wspólny wymiar tworzenia.
Ja jestem "5 jezyczna" i śmieszy mnie to że myślę w innym języku. Rozmawiam na co dzień w innym. Gdy jestem zdenerwowana to mówię w kolejnym i tak dalej. Jest to często irytujące, bo są to rzeczy nie do skontrolowania, które wychodzą naturalnie. Przez co naturalnie idącą rozmowę muszę przerwać, cofnąć się w tym co mówiłam i przetłumaczyć na język zrozumiały przez drugą osobę 🤦
A dla mnie drugi jezyk to możliwość poznania innej kultury. Mieszkam w UK i zauważam że mój sposób mówienia a nawet ton głosu są znacznie bardziej wyważone bo taka tu kultura...
O kurczę, skończyłem czytać pani książkę dosłownie tydzień temu, którą dostałem w szkole jako nagrodę za konkurs, bardzo ciekawa książka, bardzo innym polecam! Przy okazji, mam jutro konkurs z angielskiego, będę wdzięczny za trzymanie kciuków, bo jest ciężki jak nie powiem co :((
No właśnie co język robi w naszej głowie. Pani Jagoda to fajna Dziunia 😀 Jagoda -Jaga -Jadwiga -Jadzia -Jadziunia = Dziunia. Niby jest gościówą specjalną a szkoły pokończyła jakieś specjalne 🤔 Mateusz ty w której szkole niespecjalnej pracujesz lub pracowałeś? 🤪😄👍
Świetnia rozmowa. Odkryłem też, że równie poprawna jest forma słowa obliczy w dopełniaczu l. mn. co oblicz. Ale irytuje mnie wciąż i bez ustanku akcentowanie drugiej sylaby od końca w formach liście i liśmy. Pozdrawiam.
W każdym języku są pewne dźwięki których poprawnie nie wypowie nawet urodzony w danym kraju, bo tego nie czuje, jego serce jest gdzieś indziej... zalecam pismo św... nie w języku polskim oczywiście... pzdrw
27:14 "Dzięki wielkie" albo "dziękuję bardzo". "Dzięki bardzo" to kontaminacja często niestety słyszana w ostatnich latach, ale w ustach kogoś tak wnikliwie zajmującego się językami razi w dwójnasób :(
Jeśli wierzyć prof.Marcjanik z UW (a jej wierzyć warto), forma "dzięki bardzo" jest formą o dyskusyjnej z punktu widzenia formalistów poprawności, przyjętą jednak w języku młodzieżowym, i akceptowalną w sytuacjach nieformalnych do jakich pozwoliliśmy sobie zaliczyć z Mateuszem naszą dość swobodną rozmowę. Także ja mogę wskazać średnio udane wynalazki językowe funkcjonujące w ogólnym obiegu, ale wiara w zachowanie (preskryptywicznie pojmowanej) nieskazitelnosci języka w każdej sytuacji komunikacyjnej, jest dość utopijna. Dajmy więc żyć sobie i innym - choć od tłumaczy i językoznawcow wymaga się perfekcji językowej przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, wciąż są oni tylko ludźmi. Język ma zresztą służyć ludziom - nie na odwrót.:)
Własne "ł" słyszę nienajgorzej, ale ma Pan rację, że w ferworze walki (co też zdarza się w kabinie tłumacza) dzieją się rzeczy nie zawsze miłe dla ucha. W następnej rozmowie obiecuję dobitne "ł"!;)
Odnośnie związków i wyrażania emocji w języku innym niż ojczysty, jak najbardziej się zgadzam, że nawet jeśli powiemy to samo, to jednak czegoś w tym wyrażeniu brakuje w drugim języku.
To pewnie przez to, że niektóre języki mają oficjalne formy, które się używa codziennie, a w innych nie, np. w Polsce do obcej osoby powie się pan/pani/państwo, a w angielskim you, a oficjalne formy używa się tylko w dyplomacji.
Jak dobrze było posłuchać rozmowy prowadzonej dobrym językiem ❤ jako dziecko emigrantów postrzegam siebie jako osobę dwujęzyczną, więc zaciekawiła mnie ta książka 😁 utożsamiam się z wieloma obserwacjami, które przytoczyliście w tej rozmowie :D zauważyłam też, że nie do przebrnięcia dla mnie było... liczenie w języku, którego nauczyłam się później, już na emigracji. Na każdym sprawdzianie czy przy tablicy nadal używałam polskich liczebników do wykonywania podręcznych obliczeń :D I moja nauczycielka też miała podobnie - jak pisała i uzgadniała równania na tablicy, to liczyła szeptem w swoim języku ojczystym, dopiero później nam to tłumaczyła :D Ona też "w późnym wieku" (jak miała ok. 20 lat) nauczyła się drugiego języka, więc było to dla mnie ciekawe zjawisko :D Tak więc mnie można by było zdemaskować, gdyby mi dano trochę bardziej skomplikowane działanie matematyczne do zrobienia :D (no ale to byłoby też bardziej wymagające niż zadanie bólu xd)
Ja najbardziej nie lubię pytania o to, w jakim języku myślę... Tak dobrze się was słuchało, że aż zdziwiłem się końcem filmu, przecież wy dopiero zaczęliście rozmawiać!
Baaaardzo nam miło :)
Świetny wywiad, bardzo miło się słucha :))
Dziękuję :)
Praca pani Jagody pasuje do wszystkiego - i trochę poratowała moją pracę olimpijską. Zdecydowanie najlepiej wydane pieniądze na książkę w ostatnim czasie! A ta rozmowa - no wisienka na wielowarstwowym torcie-przekładańcu. I od razu dzień staje się lepszy ;)
Z pierwszą częścią się zgadzam, a za drugą bardzo dziękuję 🥰😉
To jeszcze się raz wypowiem odnośnie wypowiedzi o tłumaczach pani Jagody. Wychowałem się na Monty Pythonie puszczanym i nagranym na VHSie z TVP2 w połowie lat 90. I moja miłość do MP i tego typu poczucia humoru nie byłaby tak wielka, gdyby nie oddanie Tomka Beksińskiego przy tworzeniu tekstu. Bo to nie tylko przetłumaczenie tego co słychać ale także dopasowanie do realiów, do naszego języka - żeby żart był zrozumiały i dalej śmieszny. Do tego stopnia tłumaczenie Beksińskiego wbiło mi się głowę, że znając te zdania na pamięć ciężko mi się przyzwyczaić nowych opracowań czy nawet oglądania MP w oryginale. Z drugiej strony szali są Przyjaciele na Netflixie, których ktoś po prostu sprofanował tworząc byle jaki tekst - jednocześnie tłumacząc dosłownie każde słowo jakie widział, a z drugiej strony słychać wielokrotnie całe linijki opuszczonych dialogów. O idiomach nie wspomnę. Także z pozdrowieniami dla pani Jagody tym razem! : )
Miałam przyjemność czytać książkę Jagody, pomijając merytorykę treści, to warto zauważyć, że jest przepięknie wydana 👌
W książce "Bluzgaj zdrowo. O pożytkach z przeklinania" Emma Byrne fajnie wyjaśniła, że wszelkie bluzgi w naszym pierwszym języku niosą ze sobą duży ładunek emocjonalny. Tymczasem przekleństwa w innych językach przychodzą nam łatwiej, bo traktujemy je bardziej jako "zwykłe słowa" bez ładunku.
Piękna paprotka.
Słucham pilnie :)
Ja również zwróciłam uwagę na paprotkę 😄
Hej. Brat polecił mi Twój kanał i wciągnąłem się, ze względu na to, że pomimo trudności z naszym pięknym językiem - jak chociażby ze stawianiem przecinków w odpowiednich miejscach - jest to język z niesamowitymi ciekawostkami i historią, np. zapożyczeniami. Język polski jest spoko jako nauka - szkoda tylko, że odkrywamy to długo po zakończeniu edukacji. Aczkolwiek na moje szczęście miałem w liceum wspaniałą polonistkę - wspaniale sarkastyczną, z ciętym dowcipem, pozornie ostrą i przerażającą ale tak naprawdę zarażała pasją do szukania znaczenia w książkach. Fajnie się słucha. Co do kwestii filmowania wywiadów - nie znam warunków mieszkania i nie lubię się wpierniczać w czyjś pomysł na kanał. Jakkolwiek skoro już padło stwierdzenie o patrzeniu sobie w oczy to skoro są dwie kamery to może lepiej byłoby ustawić druga na Ciebie, kiedy Ty mowisz. Tak jak ustawienie kamer w dialogu w filmie. To bardzo subiektywne, ale wtedy właśnie widz może patrzeć rozmówcy w oczy i czuć się częścią rozmowy. Kiedy jest przejście do ujęcia z dwiema osobami, to przez to, że nie można popatrzeć w oczy ma się wrażenie, że jesteśmy poza tą rozmową i bardziej podsłuchujemy niż w niej uczestniczymy. To tyle, pozdrawiam serdecznie!
Dzięki za komentarz ;) Moja trzecia kamera postanowiła nie złapać ostrości, więc w tej białej bluzie wyglądam jak cumulus. 😅
@@Mateusz_Adamczyk Jasna sprawa. To detal - ale w takim razie czekam na efekt w nastepnym wywiadzie. To pierdoła, bo wlasnie slucham w tle jak pracuję, więc w sumie sens mojego komentarza też jest tutaj wątpliwy. Zwłaszcza, że nie jestem wielodzielny i chociaż wypada patrzeć w oczy, to często na żywo bardziej skupiam się na patrzeniu niż na słuchaniu.
Kupiłam tę książkę swojej koleżance anglistyce w podziękowaniu za jej dobre serce i bezinteresowne koleżeństwo. Teraz widzę, jak udany był to prezent. 🙂
Bardzo udany :) Serdeczności!
Co do przeklinania w innym języku: ja też w pewnym momencie zaczęłam mieć taki odruch i wzięło się to... Z oglądania dużej ilości obcojęzycznych seriali młodzieżowych 😅
Oglądanie ich nawet z polskimi napisami czy z lektorem zostawiło we mnie te słowa, które ktoś wypowiadał często lub w jakiś sposób emocjonalnie.
Musiałam trochę powalczyć z tym odruchem, bo naprawdę wymykało mi się to mimowolnie w mało odpowiednich momentach i łapałam się na tym dopiero po fakcie 😁
Chyba po fuckcie
Przyznaję się bez bicia, że w tygodniu odwlekałam obejrzenie odcinka, odstraszyła mnie jego długość. Nie chciałam też zapoznać się z treścią odcinka w biegu, a na spokojnie. W ogóle nie odczułam tych niemalże 30 minut, aż chciało się dołączyć do dyskusji, tak się wczułam xD Wincyj takich materiałów, Mateuszu!
Nawiasem mówiąc, po tym odcinku zaczęłam się zastanawiać nad funkcją wołacza w języku potocznym, jeśli i jak takie formy są nacechowane emocjonalnie i czy można tu mówić o jakimś (może podświadomym) trendzie używania przypadku wołacza w konkretnych sytuacjach.
Pozdrawiam!
Bardzo się cieszę, że tak uważasz :) Wiem, że takie filmy rozchodzą się gorzej - zawsze trochę żałuję, ale rozumiem, że długość odstrasza. Nie zrezygnuję jednak z nagrywania rozmów; będą się tu pojawiać od czasu do czasu. A nawet planuję małą serię 😉
Z tym wołaczem, to ciekawa sprawa, bo dotychczas sądzono, że zanika; że ograniczył swoją funkcję np. do formuł rozpoczynających mejl albo do zwracania się do kogoś z użyciem zdrobniałej postaci imienia (przezwiska). Coraz częściej jednak słychać go wśród młodych ludzi, ale w formie lekko humorystycznej. To trochę taka sytuacja jak z "dzbanem" - formy znane od dawna młodzi odkopują i robią z nich perełki. :)
A jeśli chodzi o wołacz, którego użyła Jagoda, to jest on raczej nienacechowany (choć trzeba by było zapytać jej samej) - użyty zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem :)
@@Mateusz_Adamczyk Super, czekamy w takim razie na nową serię, nawet jeśli z opóźnieniem, to obejrzę wszystkie Twoje nagrania :)
Dziękuję za rozjaśnienie tematu odnośnie wołacza, ciekawa sprawa. Teraz mi przyszła do głowy myśl, że to raczej młodzi ludzie kombinują z językiem, starsi ludzie może bardziej trzymają się utartych, znanych fraz.
Czytałam książkę i bardzo mi się podobała :). Rozmowa też świetna, widać, że złapaliście wspólny język i czuliście się swobodnie. Aż żal, że tak krótko.
Czyżby Pan Mateusz był z krainy podziemnej pomarańczy? Świetna rozmowa, książka brzmi zachęcająco. Pozdro z polibudy, od lingwisty z jedynie zamiłowania.
Te 30 minut, dało mi więcej ciekawych informacji niż 2 miesiące na zdalnych studiach 🙃
Polecamy się na przyszłość :D
Super! Przeczytałam już tą książkę, chętnie zobaczę rozmowę:)
Świetny wywiad. Bardzo dobrze się go słuchało. A książkę mam - tylko czekała na swoją kolej.
Bardzo się cieszę :) Serdeczności!
Bardzo ciekawa rozmowa. Dziękuję!
Wspaniała rozmowa, aż szkoda, że taka krótka! „Języcznych“ mam dostać pod choinkę i po tym odcinku jeszcze bardziej nie mogę doczekać się Świąt :)
Uwielbiam oglądać Twoje filmy ze świadomością że po obejrzeniu go dowiem się czegoś co może mi się przydać, bardzo dobry wywiad!
Bardzo się cieszę :)
Języka angielskiego zacząłem uczyć się dość późno bo w wieku 12 lat, i powiedziałbym, że do momentu pracy zawodowej władałem nim średnio poprawnie. W chwili obecnej, głownie za sprawą pracy, gdzie posługuje się tylko tym językiem (pracuje z domu i tylko po angielsku) i literatury, którą przez ostatnie 5-8 lat czytywałem głównie po angielsku, angielski jest poza weekendami dominującym językiem w moim życiu. Oczywiście nadal czuje się wygodniej w języku polskim i nadal zdarzają mi się błędy w języku angielskim, ale na przykład jeżeli już mi się zdarzy klnąć to raczej po angielsku. Mimo tego, że sam uważam to za infantylne jest mi bardzo trudno to wyeliminować, i "for fuck's sake", jest zakorzenione w mojej głowie dużo mocniej niż polska k....a. Dlatego bardzo podobało mi się, że Pani Ratajczak podkreśliła, że pierwsza wokalizacja w przypadku zadanego ból będzie w języku ojczystym, ale nie zawsze.
Myślę, że warto zrobić II cz. wywiadu, na temat tłumaczeń.
Mamy to w planach :)
@@Mateusz_Adamczyk : wspaniale!
Tak, obcy język pozwala trochę "z boku" spojrzeć na swój własny. Dla mnie odkryciem było, że nie tylko po angielsku "art" i "artificial" są spokrewnione, rosyjskie "искусство" i "искусственный" także, a wreszcie to samo po polsku: "sztuka" I "sztuczny" też muszą pochodzić z tego samego źródła. Wcześniej nawet nie zwróciłam uwagi na to podobieństwo.
A kiedy już zauważyłam tę zbieżność, potwierdzoną w trzech językach, nietrudno było domyślić się, skąd się wzięła. Przecież przed erą przemysłową każdy właściwie artefakt - w odróżnieniu od przedmiotów naturalnych, jak liść czy kamień - był wynikiem czyjejś pracy i rzemieślniczego kunsztu wytwórcy. Dziś rozróźnienie pomiedzy funkcjami użytkowymi i ozdobnymi przedmiotów zatarło w naszych umysłach ten wspólny wymiar tworzenia.
super wywiad, liczymy na więcej dłuższych spotkań. Chętnie posłuchałbym o pracy tłumacza.
Będzie jeszcze okazja do rozmowy z Jagodą 😉
Ja jestem "5 jezyczna" i śmieszy mnie to że myślę w innym języku. Rozmawiam na co dzień w innym. Gdy jestem zdenerwowana to mówię w kolejnym i tak dalej. Jest to często irytujące, bo są to rzeczy nie do skontrolowania, które wychodzą naturalnie. Przez co naturalnie idącą rozmowę muszę przerwać, cofnąć się w tym co mówiłam i przetłumaczyć na język zrozumiały przez drugą osobę 🤦
w jakich jezykach mowisz?
Bardzo dobry wywiad
Dzięki!
A dla mnie drugi jezyk to możliwość poznania innej kultury. Mieszkam w UK i zauważam że mój sposób mówienia a nawet ton głosu są znacznie bardziej wyważone bo taka tu kultura...
O kurczę, skończyłem czytać pani książkę dosłownie tydzień temu, którą dostałem w szkole jako nagrodę za konkurs, bardzo ciekawa książka, bardzo innym polecam!
Przy okazji, mam jutro konkurs z angielskiego, będę wdzięczny za trzymanie kciuków, bo jest ciężki jak nie powiem co :((
Powodzenia! Dasz radę ❤️ napisz potem jak poszło albo jakie wyniki, jak będziesz mieć ochotę
Good luck!
Trzymamy kciuki (tzn. ja i Fonem) 😉
Czekamy na relację!:)
A tak na marginesie, napisałaś o tym w książce. ;-)
Ja też myślę czasem po angielsku.
Znam to uczucie 😉 Po kilku miesiącach pobytu w Londynie z automatu - na przykład - liczyłem po angielsku.
Ja po powrocie z Niemiec mówiłam godzinę po polsku, ale w stylu niemieckim (mają oni kilka sposobów).
No właśnie co język robi w naszej głowie. Pani Jagoda to fajna Dziunia 😀 Jagoda -Jaga -Jadwiga -Jadzia -Jadziunia = Dziunia. Niby jest gościówą specjalną a szkoły pokończyła jakieś specjalne 🤔 Mateusz ty w której szkole niespecjalnej pracujesz lub pracowałeś? 🤪😄👍
Haha, to ja, w świetle tej teorii o dużych lub raczej wybałuszonych oczach, sprawiam wrażenie bycia poliglotą 😂
A gdzie druga część?
Świetnia rozmowa. Odkryłem też, że równie poprawna jest forma słowa obliczy w dopełniaczu l. mn. co oblicz. Ale irytuje mnie wciąż i bez ustanku akcentowanie drugiej sylaby od końca w formach liście i liśmy. Pozdrawiam.
niedoceniona rozmowa a bardzo fajna
Ale mistrz! W taki elegancki sposób nazwać kobietę wyłupiastą. 😹
Ejże! To nie miało tak wyglądać 😳😅
@@Mateusz_Adamczyk Spoko, żartuję tylko sobie.😁 Świetny wywiad, dziękuję! 😼
No wieeeeem 😏😉 Dzięki!
Komentarz pasożytniczy
W każdym języku są pewne dźwięki których poprawnie nie wypowie nawet urodzony w danym kraju, bo tego nie czuje, jego serce jest gdzieś indziej... zalecam pismo św... nie w języku polskim oczywiście... pzdrw
27:14 "Dzięki wielkie" albo "dziękuję bardzo". "Dzięki bardzo" to kontaminacja często niestety słyszana w ostatnich latach, ale w ustach kogoś tak wnikliwie zajmującego się językami razi w dwójnasób :(
Jeśli wierzyć prof.Marcjanik z UW (a jej wierzyć warto), forma "dzięki bardzo" jest formą o dyskusyjnej z punktu widzenia formalistów poprawności, przyjętą jednak w języku młodzieżowym, i akceptowalną w sytuacjach nieformalnych do jakich pozwoliliśmy sobie zaliczyć z Mateuszem naszą dość swobodną rozmowę. Także ja mogę wskazać średnio udane wynalazki językowe funkcjonujące w ogólnym obiegu, ale wiara w zachowanie (preskryptywicznie pojmowanej) nieskazitelnosci języka w każdej sytuacji komunikacyjnej, jest dość utopijna. Dajmy więc żyć sobie i innym - choć od tłumaczy i językoznawcow wymaga się perfekcji językowej przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, wciąż są oni tylko ludźmi. Język ma zresztą służyć ludziom - nie na odwrót.:)
pani nie mówi za ładnie po polsku...
sów, tumacz, suszne, zudne...
Własne "ł" słyszę nienajgorzej, ale ma Pan rację, że w ferworze walki (co też zdarza się w kabinie tłumacza) dzieją się rzeczy nie zawsze miłe dla ucha. W następnej rozmowie obiecuję dobitne "ł"!;)