Wiara - rozum Bog krztałtuje w czlowieku myslenie irozumowanie. Duch Swiety oświca darem madrosci Bożej , darem rozumu , jak odrzucisz wiare , to rozum wkracza w jakąs mroczná ciemność , szuka prawdy , nieraz wraca. ,często stacza sie na dno. ,odrzucajac Boga ja wierze ze Bog stworzył swiat imnie , ukrztatował rozum , Duch Sw. sumienie. Bog zapłać
Bo rozumiesz wiara jest jedna ale ma różne oblicza,ludzie wierzą w pieniądze inni zaś w okultyzm zaś inni w nadzieje miłość zaś jeszcze inni w wojne,nienawiść zniszczenie.Tak to jest na tym świecie ,Bóg stworzyciel tego istnienia na tej ziemi dał nam wolną wole ,dał nam wybór i tylko podziały na różne religie stworzył nasz świat troche innym,zmierzającym ku zagładzie.Ja zadam pytanie po co ta rywalizacja w świecie religi,przekonań,po co?.
Ty jesteś Światłem, ❤które nigdy nie gaśnie. Płomieniem, który tli się nieustannie. Oświeć mnie blaskiem tego Światła, abym się sam stał światłością oświecającą innych. Ale to światło pochodzi wyłącznie od Ciebie. Ja jestem tylko przejrzystym szkłem, poprzez które Ty świecisz na innych. Oświecaj mnie Twoim światłem, a poprzez mnie innych.💞
1.Najpierw 2 minuty hipnozy 2.Reklama encykliki papieza 3.???????? 4.PROFIT Filozofia zajmuje sie tagze kwestia egzystencji, mozna dojsc do wielu wnioskow a nwet odpowiedzi czy raczej aksjomatow nie mieszajac w to zadnych bogow. Moj ciekawy wniosek oscyluje w wlasnego ja (nie psychologicznego czy biologiczno-elektryczno-hemicznego, tylko 'swiadomosci' odrebnosci od wszechsiwata, czy nawet jednosci z nim ale to temat na wiele stron) oraz zasady zachowania materii we wszechswiecie. Nic nie moze powstac z niczego, nic nie moze odejsc w nicosc. Wnioski: wlasne ja nie moze 'zniknac' bo cos takiego w doslownym rozumieniu nie istnieje. Wiec na co rozpadam sie 'ja'? czy w ogole sie rozpadam? Z tego punktu mozna snuc wiele ciekawych domyslow lub aksjomatow. Polecam. Wnioski wlasne, ale zakladam ze ktos juz na to kiedys wpadl, o ile z podobnych rozwarzan nie narodzily sie pierwsze religie.
Ja nie rozumiem tu czegoś. Rozum bez jakiej wiary: w Zeusa? w Marduka? Ozyrysa? Wiar jest wiele. Czy wystarczy, żeby wierzyć np. w bogów Azteków, żeby już dostąpić tych wszystkich duchowych korzyści? Czym się kierować w wyborze tej prawdziwej wiary? Rozumem? A którą wiarę wskazuje rozum?
Czy sam rozum wystarczy aby mieć pewność że dana wiara jest prawdą na 100%? Chyba nie, ale rozum może nas poprowadzić dosyć daleko. Przykładowo co do wspomnianych Marduków, Zeusów czy Ozyrysów to można rozumowo całkiem bezpiecznie ich odrzucić jako że wiara w nich już wymarła, a w ten sposób w dużym stopniu same się sfalsyfikowały. Co do wiary biblijnej to należałoby zadać sobie pytanie czy istnieją jakiekolwiek rozumowe przesłanki za jej prawdziwością? Odpowiedź jest twierdząca, a poniżej kilka takich przesłanek: 1. Wyjątkowość wiary Izraela, która mówi, że Słońca, Księżyc, morze i cała reszta natury nie jest w żaden sposób boska. My to wiemy, oni wtedy także wiedzieli, choć cała reszta ówczesnego świata (z wyjątkiem niektórych filozofów greckich) twierdziła inaczej. Dla nich ciała niebieskie itp. to były bóstwa. Żydzi wiedzieli że to tylko materia. Skąd? skoro pod każdym innym względem (gospodarczym, militarnym itp.) byli mniej rozwinięci od sąsiadów dużo potężniejszych jak Egipt, Babilon ,Asyria itp. 2. Żydzi, którzy są narodem wybranym wg Biblii trwają do dnia dzisiejszego zachowując w dodatku swoją tożsamość i wiarę. Cała reszta starożytnych ludów albo wyginęła, albo przetrwała, lecz utraciła swoją tożsamość i wiarę. Dodajmy do tego prześladowania i rozproszenie a fakt ten będzie jeszcze bardziej niezwykły. Nie wspominając o tym że powrócili na ziemie z których zostali wygnani 1900 lat temu przez Rzymian (zgodnie z proroctwami). 3. Rozejście wiary w Boga Izraela po całej ziemi (dzięki chrześcijanom) jak to zostało przepowiedziane w Biblii wiele razy, a przecież w tamtych czasach Marduki i inne bóstwa miały dużooo więcej wyznawców i były wyznawana przez kraje dużo potężniejsze militarnie niż Izrael. Marduków i Babilonów nie ma. Żydzi i wiara W Jahwe trwa. Tak więc rozum pokazuje, że coś w tej wierze starożytnego Izraela może być. Czy to znaczy, że każdy w jej prawdziwość uwierzy? Nie, ponieważ poza rozumem jest wola i jeden ją przyjmuje a drugi odrzuci mimo wszystko. Pytanie za milion złotych to to dlaczego ktoś odrzuca skoro rozum pokazuje, ze jest bardzo prawdopodobne że wiara Izraela jest prawdą? Oto jest pytanie najważniejsze...
1. To jest słaby argument, że skoro nie ma obecnie wyznawców Ozyrysa, to religia Egipcjan była fałszywa. Przecież Ozyrys mógł zaplanować czasowe wygaśnięcie wiary w siebie. Po co? Nie wiem. Pamiętajmy, że rozum ludzki nie jest w stanie zrozumieć bożych planów. Może tak, jak Bóg Żydów i chrześcijan nie chciał się ujawnić ludzkości przez 200 tysięcy lat (od momentu powstania człowieka), tak i Ozyrys z jakichś powodów może chcieć, by obecnie nie mieć wyznawców, a powróci za 20 tysięcy lat. Jeśli taka koncepcja wydaje się Wierze i rozumowi niemożliwa i nawet śmieszna, to zrozumie mnie dobrze - dla mnie dokładnie tak samo zdumiewające jest, że można wierzyć w Boga, który ujawnił się kilku procentom ludzkości. Że człowiekowi żyjącemu np. 4 tysiące lat temu Bóg nie powiedział ani słowa o sakramentach, przykazaniach, zbawieniu itp. 2. Znane są opowieści o tym, jak to w dyskusji zwolennik jednej religii przekonał zwolennika innej do swojego boga. Wszystkie te opowieści mają charakter legendarny. Nieubłagana praktyka pokazuje, że wyznawcy każdej z tysięcy religii mają swoje stuprocentowe argumenty, które niestety przekonują tylko ludzi wychowanych w ich religii. Tymczasem Wiara i rozum przedstawia mi dowody mające uzasadnić, że właśnie ta religia, w której wychowano Wiarę i rozum (zgadłem?) jest prawdziwa. Czy naprawdę hinduista po wysłuchaniu historii Izraela, zdumiewających proroctw itp. powie: "no tak, myliłem się. Gdzie najbliżej można się ochrzcić?".
1. Czym innym wiara która pojawiła się w przeszłości i trwa do dziś a czym innym taka, która pojawiła się w przeszłości i zaniknęła. Prawdopodobieństwo że ta pierwsza jest prawdziwa jest większe niż w drugim przypadku i to dużo większe, choć nie jest to przecież żaden dowód, choć wstępną selekcję można zrobić. 2. Po co Bóg miałby objawiać się (bezpośrednio a nie poprzez naturę czy sumienie) grupie czy jednej osobie powiedzmy 10000 lat temu, jeśli wówczas ludzi byłoby za mało i wiara by zaniknęła z powodu problemów z jej przekazem kolejnym pokoleniom? Nie wspominając o tym, że my dzisiaj nie bylibyśmy w stanie badać tego wszystkiego, co było 10000 lat temu, jak mamy problemy z tym co się działo powiedzmy 4000 lat temu. 3. Co do populacji to musimy pamiętać, że przed n.e. ludność była nieliczna (przez ostatnie 2000 lat żyło mniej więcej tyle ludzi ile wcześniej przez 50000 lat. 4. Istnieje mnóstwo osób, które przeszły np. na chrześcijaństwo z ateizmu czy innych wyznań np. Z Żydów można wymienić Edytę Stein czy Romana Brandstaettera a należy pamiętać że dla Żyda przejście na chrześcijaństwo jest niewyobrażalnie trudne gdyż dla swojej rodziny taki człowiek jest tak jakby już nie żył. 5. Co do "100% argumentów" które posiada "każda z tysiąca" religii to z przyjemnością się zapoznam. 6. "Czy naprawdę hinduista po wysłuchaniu historii Izraela, zdumiewających proroctw itp. powie: "no tak, myliłem się. Gdzie najbliżej można się ochrzcić?". - możliwe że nie a to dlatego, że kwestia wiary i niewiary sięga głębiej niż poziom rozumu. Jest to zbyt ważny temat, aby człowiek mógł na chłodno jak maszyna jakaś kierować się tylko rozumem. W grę wchodzi nie tylko rozum. Przypomniało mi się coś: 500 lat temu wszyscy Indianie: Aztekowie i inni czcili swoje demoniczne bóstwa dla których składali ofiary z ludzi. Początkowo misjonarzom szło beznadziejnie wolno ich nawracanie. Po objawieniach maryjnych w Guadelupe w ciągu 10 lat miliony Indian przeszło na chrześcijaństwo i tak już zostało do dnia dzisiejszego. Tak więc może w sposób pokojowy (nie przemocą jak w przypadku Islamu) dojść nawet do milionowych nawróceń i porzucenia swoich dawnych wierzeń które trwały wieki całe. I to bez specjalnego dowodzenia pomimo tego że chrześcijaństwo a wierzenia tamtych ludzi to były dwa całkowicie inne światy.
Jeśli dobrze rozumiem, da się przeniknąć plany Boga, jeśli się tylko trochę postarać. "Po co miałbym zdradzać ludziom prawdziwą religię zbyt wcześnie, skoro potem mogłaby zaniknąć" - myślał sobie wszechmogący Bóg, który - okazuje się - jest za mało wszechmogący, by zachować prawdziwą religię przy życiu. "Niech więc tych parędziesiąt miliardów ludzi przed Jezusem sobie radzi jakoś bez chrztu, sakramentów, bez przykazań, bez nauki. Co tam." Otóż przed Jezusem urodziło się i umarło 20 - 40 miliardów ludzi. Po Jezusie zaś tylko kilkunastu procentom Bóg dał możność zapoznania się z prawdziwą religią. Łącznie umarło dotąd 100 mld ludzi, z czego jakieś 10 mld miało szansę zetknięcia się z chrześcijaństwem (co nie znaczy, że było chrześcijanami). Jak rozumiem, tym 90 miliardom nie był potrzebny Jezus do zbawienia, lub też może poszli wszyscy do piekła - bo zbawienie tylko przez Jezusa może się dokonać.
Eh Bóg nie musi mówić do ludzi bezpośrednio, mamy przecież sumienie, więc to nie jest tak, ze człowiek był i jest całkowicie odcięty od Boga i pozostawiony samemu sobie nawet jak Ten nie objawił się bezpośrednio. To raz. A dwa, to chrześcijaństwo naucza, że zbawienie jest tylko przez Chrystusa, co nie znaczy, że ci co żyli przed n.e. są w piekle. " Zstąpił do piekieł". Kto tak naucza? Atakujmy rzeczywistość a nie własne wymysły. To nie jest też tak, że inne wierzenia są w 100% fałszywe. To byłby nonsens. Bóg może wpłynąć np. na wyznawcę buddyzmu, aby ten bardziej skupił się na tym co się pokrywa z chrześcijaństwem a resztę potraktował płyciej. Na koniec dodam, że Bóg jaki objawił się Żydom jest Bogiem, który jest miłością, polegającą na całkowitym darze z siebie dla drugiego. "Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością", "Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim". - Tak więc człowiek poprzez własne doświadczenie i sumienie może dojść do tego, że sensem życia nie jest egoizm ale ofiarna miłość i to bez Bożego bezpośredniego objawienia. W taki sposób ludzie żyjący przed Chrystusem i po będący innej wiary mogą być blisko Boga do końca tego nie wiedząc nawet. Co do zbawienia przed Chrystusem to bardzoooo ciekawy artykuł jest tutaj -- mateusz.pl/ksiazki/js-npp/js-npp_11.htm
Bóg zapłać. ❤
PIĘKNIE DZIĘKUJĘ ZA ROZWAŻANIE KS. BP. MARKOWI
Wiara - rozum Bog krztałtuje w czlowieku myslenie irozumowanie. Duch Swiety oświca darem madrosci Bożej , darem rozumu , jak odrzucisz wiare , to rozum wkracza w jakąs mroczná ciemność , szuka prawdy , nieraz wraca. ,często stacza sie na dno. ,odrzucajac Boga ja wierze ze Bog stworzył swiat imnie , ukrztatował rozum , Duch Sw. sumienie. Bog zapłać
WIARA TO ODPOWIEDŹ ROZUMU DLA DUCHA a człowiek bez wiary to człowiek bez ducha
Ale adekwatnie do czynów zostaniemy wszyscy osądzeni bez znaczenia na wiare jaką wyznajemy
TŁUMACZ TO BÓG ŻYWY W NAS-ZROZUMIEĆ I POZNAĆ PRAWDE
BEZ WIARY NIE MA MIARY
Albo rozum, albo wiara, nie da się tego ze sobą pogodzić.
Bo rozumiesz wiara jest jedna ale ma różne oblicza,ludzie wierzą w pieniądze inni zaś w okultyzm zaś inni w nadzieje miłość zaś jeszcze inni w wojne,nienawiść zniszczenie.Tak to jest na tym świecie ,Bóg stworzyciel tego istnienia na tej ziemi dał nam wolną wole ,dał nam wybór i tylko podziały na różne religie stworzył nasz świat troche innym,zmierzającym ku zagładzie.Ja zadam pytanie po co ta rywalizacja w świecie religi,przekonań,po co?.
EMMANUEL-BÓG Z NAMI
tyle czasu gadać i nic nie powiedzieć...dziwne. a da się powiedzieć duuużo więcej.
Ty jesteś Światłem, ❤które nigdy nie gaśnie. Płomieniem, który tli się nieustannie.
Oświeć mnie blaskiem tego Światła, abym się sam stał światłością oświecającą innych.
Ale to światło pochodzi wyłącznie od Ciebie. Ja jestem tylko przejrzystym szkłem, poprzez które Ty świecisz na innych. Oświecaj mnie Twoim światłem, a poprzez mnie innych.💞
TYLKO DUCH BOŻY OŻYWIA CIAŁO inne jest ścierwem
1.Najpierw 2 minuty hipnozy
2.Reklama encykliki papieza
3.????????
4.PROFIT
Filozofia zajmuje sie tagze kwestia egzystencji, mozna dojsc do wielu wnioskow a nwet odpowiedzi czy raczej aksjomatow nie mieszajac w to zadnych bogow. Moj ciekawy wniosek oscyluje w wlasnego ja (nie psychologicznego czy biologiczno-elektryczno-hemicznego, tylko 'swiadomosci' odrebnosci od wszechsiwata, czy nawet jednosci z nim ale to temat na wiele stron) oraz zasady zachowania materii we wszechswiecie. Nic nie moze powstac z niczego, nic nie moze odejsc w nicosc. Wnioski: wlasne ja nie moze 'zniknac' bo cos takiego w doslownym rozumieniu nie istnieje. Wiec na co rozpadam sie 'ja'? czy w ogole sie rozpadam? Z tego punktu mozna snuc wiele ciekawych domyslow lub aksjomatow. Polecam. Wnioski wlasne, ale zakladam ze ktos juz na to kiedys wpadl, o ile z podobnych rozwarzan nie narodzily sie pierwsze religie.
Ja nie rozumiem tu czegoś. Rozum bez jakiej wiary: w Zeusa? w Marduka? Ozyrysa? Wiar jest wiele. Czy wystarczy, żeby wierzyć np. w bogów Azteków, żeby już dostąpić tych wszystkich duchowych korzyści? Czym się kierować w wyborze tej prawdziwej wiary? Rozumem? A którą wiarę wskazuje rozum?
Czy sam rozum wystarczy aby mieć pewność że dana wiara jest prawdą na 100%? Chyba nie, ale rozum może nas poprowadzić dosyć daleko. Przykładowo co do wspomnianych Marduków, Zeusów czy Ozyrysów to można rozumowo całkiem bezpiecznie ich odrzucić jako że wiara w nich już wymarła, a w ten sposób w dużym stopniu same się sfalsyfikowały. Co do wiary biblijnej to należałoby zadać sobie pytanie czy istnieją jakiekolwiek rozumowe przesłanki za jej prawdziwością? Odpowiedź jest twierdząca, a poniżej kilka takich przesłanek: 1. Wyjątkowość wiary Izraela, która mówi, że Słońca, Księżyc, morze i cała reszta natury nie jest w żaden sposób boska. My to wiemy, oni wtedy także wiedzieli, choć cała reszta ówczesnego świata (z wyjątkiem niektórych filozofów greckich) twierdziła inaczej. Dla nich ciała niebieskie itp. to były bóstwa. Żydzi wiedzieli że to tylko materia. Skąd? skoro pod każdym innym względem (gospodarczym, militarnym itp.) byli mniej rozwinięci od sąsiadów dużo potężniejszych jak Egipt, Babilon ,Asyria itp. 2. Żydzi, którzy są narodem wybranym wg Biblii trwają do dnia dzisiejszego zachowując w dodatku swoją tożsamość i wiarę. Cała reszta starożytnych ludów albo wyginęła, albo przetrwała, lecz utraciła swoją tożsamość i wiarę. Dodajmy do tego prześladowania i rozproszenie a fakt ten będzie jeszcze bardziej niezwykły. Nie wspominając o tym że powrócili na ziemie z których zostali wygnani 1900 lat temu przez Rzymian (zgodnie z proroctwami). 3. Rozejście wiary w Boga Izraela po całej ziemi (dzięki chrześcijanom) jak to zostało przepowiedziane w Biblii wiele razy, a przecież w tamtych czasach Marduki i inne bóstwa miały dużooo więcej wyznawców i były wyznawana przez kraje dużo potężniejsze militarnie niż Izrael. Marduków i Babilonów nie ma. Żydzi i wiara W Jahwe trwa. Tak więc rozum pokazuje, że coś w tej wierze starożytnego Izraela może być. Czy to znaczy, że każdy w jej prawdziwość uwierzy? Nie, ponieważ poza rozumem jest wola i jeden ją przyjmuje a drugi odrzuci mimo wszystko. Pytanie za milion złotych to to dlaczego ktoś odrzuca skoro rozum pokazuje, ze jest bardzo prawdopodobne że wiara Izraela jest prawdą? Oto jest pytanie najważniejsze...
1. To jest słaby argument, że skoro nie ma obecnie wyznawców Ozyrysa, to religia Egipcjan była fałszywa. Przecież Ozyrys mógł zaplanować czasowe wygaśnięcie wiary w siebie. Po co? Nie wiem. Pamiętajmy, że rozum ludzki nie jest w stanie zrozumieć bożych planów. Może tak, jak Bóg Żydów i chrześcijan nie chciał się ujawnić ludzkości przez 200 tysięcy lat (od momentu powstania człowieka), tak i Ozyrys z jakichś powodów może chcieć, by obecnie nie mieć wyznawców, a powróci za 20 tysięcy lat. Jeśli taka koncepcja wydaje się Wierze i rozumowi niemożliwa i nawet śmieszna, to zrozumie mnie dobrze - dla mnie dokładnie tak samo zdumiewające jest, że można wierzyć w Boga, który ujawnił się kilku procentom ludzkości. Że człowiekowi żyjącemu np. 4 tysiące lat temu Bóg nie powiedział ani słowa o sakramentach, przykazaniach, zbawieniu itp.
2. Znane są opowieści o tym, jak to w dyskusji zwolennik jednej religii przekonał zwolennika innej do swojego boga. Wszystkie te opowieści mają charakter legendarny. Nieubłagana praktyka pokazuje, że wyznawcy każdej z tysięcy religii mają swoje stuprocentowe argumenty, które niestety przekonują tylko ludzi wychowanych w ich religii. Tymczasem Wiara i rozum przedstawia mi dowody mające uzasadnić, że właśnie ta religia, w której wychowano Wiarę i rozum (zgadłem?) jest prawdziwa. Czy naprawdę hinduista po wysłuchaniu historii Izraela, zdumiewających proroctw itp. powie: "no tak, myliłem się. Gdzie najbliżej można się ochrzcić?".
1. Czym innym wiara która pojawiła się w przeszłości i trwa do dziś a czym innym taka, która pojawiła się w przeszłości i zaniknęła. Prawdopodobieństwo że ta pierwsza jest prawdziwa jest większe niż w drugim przypadku i to dużo większe, choć nie jest to przecież żaden dowód, choć wstępną selekcję można zrobić. 2. Po co Bóg miałby objawiać się (bezpośrednio a nie poprzez naturę czy sumienie) grupie czy jednej osobie powiedzmy 10000 lat temu, jeśli wówczas ludzi byłoby za mało i wiara by zaniknęła z powodu problemów z jej przekazem kolejnym pokoleniom? Nie wspominając o tym, że my dzisiaj nie bylibyśmy w stanie badać tego wszystkiego, co było 10000 lat temu, jak mamy problemy z tym co się działo powiedzmy 4000 lat temu. 3. Co do populacji to musimy pamiętać, że przed n.e. ludność była nieliczna (przez ostatnie 2000 lat żyło mniej więcej tyle ludzi ile wcześniej przez 50000 lat. 4. Istnieje mnóstwo osób, które przeszły np. na chrześcijaństwo z ateizmu czy innych wyznań np. Z Żydów można wymienić Edytę Stein czy Romana Brandstaettera a należy pamiętać że dla Żyda przejście na chrześcijaństwo jest niewyobrażalnie trudne gdyż dla swojej rodziny taki człowiek jest tak jakby już nie żył. 5. Co do "100% argumentów" które posiada "każda z tysiąca" religii to z przyjemnością się zapoznam. 6. "Czy naprawdę hinduista po wysłuchaniu historii Izraela, zdumiewających proroctw itp. powie: "no tak, myliłem się. Gdzie najbliżej można się ochrzcić?". - możliwe że nie a to dlatego, że kwestia wiary i niewiary sięga głębiej niż poziom rozumu. Jest to zbyt ważny temat, aby człowiek mógł na chłodno jak maszyna jakaś kierować się tylko rozumem. W grę wchodzi nie tylko rozum. Przypomniało mi się coś: 500 lat temu wszyscy Indianie: Aztekowie i inni czcili swoje demoniczne bóstwa dla których składali ofiary z ludzi. Początkowo misjonarzom szło beznadziejnie wolno ich nawracanie. Po objawieniach maryjnych w Guadelupe w ciągu 10 lat miliony Indian przeszło na chrześcijaństwo i tak już zostało do dnia dzisiejszego. Tak więc może w sposób pokojowy (nie przemocą jak w przypadku Islamu) dojść nawet do milionowych nawróceń i porzucenia swoich dawnych wierzeń które trwały wieki całe. I to bez specjalnego dowodzenia pomimo tego że chrześcijaństwo a wierzenia tamtych ludzi to były dwa całkowicie inne światy.
Jeśli dobrze rozumiem, da się przeniknąć plany Boga, jeśli się tylko trochę postarać. "Po co miałbym zdradzać ludziom prawdziwą religię zbyt wcześnie, skoro potem mogłaby zaniknąć" - myślał sobie wszechmogący Bóg, który - okazuje się - jest za mało wszechmogący, by zachować prawdziwą religię przy życiu. "Niech więc tych parędziesiąt miliardów ludzi przed Jezusem sobie radzi jakoś bez chrztu, sakramentów, bez przykazań, bez nauki. Co tam." Otóż przed Jezusem urodziło się i umarło 20 - 40 miliardów ludzi. Po Jezusie zaś tylko kilkunastu procentom Bóg dał możność zapoznania się z prawdziwą religią. Łącznie umarło dotąd 100 mld ludzi, z czego jakieś 10 mld miało szansę zetknięcia się z chrześcijaństwem (co nie znaczy, że było chrześcijanami). Jak rozumiem, tym 90 miliardom nie był potrzebny Jezus do zbawienia, lub też może poszli wszyscy do piekła - bo zbawienie tylko przez Jezusa może się dokonać.
Eh Bóg nie musi mówić do ludzi bezpośrednio, mamy przecież sumienie, więc to nie jest tak, ze człowiek był i jest całkowicie odcięty od Boga i pozostawiony samemu sobie nawet jak Ten nie objawił się bezpośrednio. To raz. A dwa, to chrześcijaństwo naucza, że zbawienie jest tylko przez Chrystusa, co nie znaczy, że ci co żyli przed n.e. są w piekle. " Zstąpił do piekieł". Kto tak naucza? Atakujmy rzeczywistość a nie własne wymysły. To nie jest też tak, że inne wierzenia są w 100% fałszywe. To byłby nonsens. Bóg może wpłynąć np. na wyznawcę buddyzmu, aby ten bardziej skupił się na tym co się pokrywa z chrześcijaństwem a resztę potraktował płyciej. Na koniec dodam, że Bóg jaki objawił się Żydom jest Bogiem, który jest miłością, polegającą na całkowitym darze z siebie dla drugiego. "Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością", "Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim". - Tak więc człowiek poprzez własne doświadczenie i sumienie może dojść do tego, że sensem życia nie jest egoizm ale ofiarna miłość i to bez Bożego bezpośredniego objawienia. W taki sposób ludzie żyjący przed Chrystusem i po będący innej wiary mogą być blisko Boga do końca tego nie wiedząc nawet. Co do zbawienia przed Chrystusem to bardzoooo ciekawy artykuł jest tutaj -- mateusz.pl/ksiazki/js-npp/js-npp_11.htm
KSIĘŻA ZAGUBILI SIĘ W TYM ŚWIECIE ROZWOJU KOMPUTEROWEGO-GDZIE JEST BÓG ?