Z mallaroy problem jest taki, że calość powstała jako jedna książka na wattpadzie (+2 część dopinająca wszystko). Z tego właśnie powodu nie można ocenić w pelni historii po samej 1 części. Ostatecznie wszystko ma sens, a wiele małych rzeczy wydajacych sie zbedne ma znaczenie.
„Noce za nocami” co prawda czytałam jeszcze na Wattpadzie i nie wiem na ile przy redakcji zmieniono treść książki, ale szczerze mówiąc to zdziwiłam się słysząc twoją recenzję na jej temat, bo ja zawsze bardzo cieplutko o niej myślałam. Fakt, dynamizmu akcji na próżno tam szukać, bo szczerze mówiąc za wiele się tam nie dzieje, ale sama relacja bohaterów wydawała mi się właśnie taka napięta i fajnie opisana. Ich różnice w charakterach, niesnaski i głęboko ukryta sympatia sprawiły, że naprawdę dobrze mi się to czytało. „Noce za nocami” to nie jest książka przygodowa ani fantasy, tylko bardzo mozolna opowieść o budowaniu relacji z drugą osobą. Nawet ich „małe dramaty” wydawały mi się takie całkiem prawdziwe - bez niepotrzebnego patetyzmu i przeciągania. Mogę być nieobiektywna, ale przez długi czas „Noce za nocami” były moją comfort book i aż mi się tak troszkę smutno zrobiło, jak usłyszałam tą recenzję. Chyba muszę zaopatrzyć się w jakiś egzemplarz i skonfrontować swoje wspomnienia z wydaną książką.
Ja uważam podobnie jak Ty. Kiedyś posłuchałam tego komentarza i niemal skreśliłam tą książkę. Na szczęście jednak los mnie ponownie z nią zetknął i zakochałam się w niej od pierwszych stron. Kończąc te 540 stron, czułam niedosyt. Teraz czekam na kontynuację. Książka ta była dla mnie jak ten granatowy kocyk w gwiazdki, ciepła i otulająca :)
Przeczytałam tą książkę ponieważ moje rodzeństwo mi ją dało podoba mi się wątek wampirów i ich przedstawienie w książce oraz wspomnienie carskiej Rosji niestety cała historia mnie nie urzeka a Feliks zachowuje się infantylnie nie widzę w nim młodego dorosłego a bardziej nastolatka który przeżywa okres dojrzewania ale na spokojnie mogę tej książce dać 5/10 dupy nie urywa ale nie sprawia mi bólu przy czytaniu Nikifor najlepsza postać gdyby przemyślenie Fryderyka były głębsze może lepiej bym odbierała jego postać no i też fabuła postacie i ich zainteresowania to wszystko to brzmi jak coś co już czytałam ale w innej formie nie ma tu powiewu świerzości
Osobiście Noce za nocami niesamowicie mi się podobały. Przeczytałam jednego wieczoru. Wydaje mi się, że pierwsza część skupiała się na budowaniu relacji i wypracowaniu kompromisów między głównymi bohaterami. Druga część skupia się o wiele bardziej na akcji. I rzeczywiście w obu książkach łatwo przewidzieć co się stanie. Mimo tego przyjemnie mi się czytało.
Zgadzam się dokładnie jeśli chodzi o Mallaroy. Te tajemnicze niebezpieczeństwo i polityka - autorka mogła zostawić na drugi tom i tam rozwinąć. Natomiast wątek szkoły skupił się na relacji głównej bohaterki z wampirem i ich ciągłych kłotniach czasem bez powodu. Łatwo się czytało ale zostawia duży niedosyt.
Nie przepadam za książkami z Wattpada, ale muszę przyznać, że „My Beloved Monster” oraz „Winter Flower” przypadły mi do gustu. 😊 Ten film za to zachęcił mnie do sięgnięcia po „Instytut Absurdu”!
Czasami mam wrażenie, że wymyślenie prostego pomysłu, ale konsekwentne trzymanie się go jest jednym z kluczów do dobrego pisania :P Ostatnio mam mało czasu na czytanie czegokolwiek poza książkami na studia, ale opis Instytutu Absurdu totalnie mnie przekonał, żeby przejść się do biblioteki :3
Osobiście polecam twórczość Layly Wheldon. Ostatnio wydane w kwietniu "Nasze perseidy" oraz wcześniejsza seria "Anioł łez" i tu zwrócę uwagę, historie bardzo ciekawe, wciągające ale wydawnictwo poległo na jakiekolwiek reklamie. Liczą się często te fabuły, na których można od razu zarobić bo mają masę wyświetleń. Jak choćby Pizgacz czy Rodzina monet, które pozostawiają wiele do życzenia.
Jak dla mnie fajną książka z Wattpada jest Klątwa Cierni Całkiem ciekawy retelling Kopciuszka i Pięknej I Besti, język może był ciut infantylny na początku, ale potem fabuła naprawdę mnie wciągnęła, na tyle, ze dopiero po przeczytaniu dowiedziałam się że to było na Wattpad. Dla kontrastu - Szept lasu, tez retelling Kopciuszka, ale absolutnie nie byłam w stanie znieść języka, poziom szkolnych wypracowań, infantylne zachowania postaci, absolutnie pozbawione sensu, dnf. Dopiero dzisiaj się dowiedziałam, że to też z Wattpada, ale mogłam się domyślić. Ciekawa jestem, czy gdybyś je przeczytała miałabyś podobne odczucia, nie sa chyba bardzo popularne, ale obie dostępne na Legimi i całkiem krótkie, a dzieli je przepaść jakościowa.
Witaj Cat z dużym zainteresowaniem obejrzałam/wysłuchałam Twoich komentarzy na temat Wattpada. Nie dalej jak wczoraj zdecydowałam się na opublikowanie swojej książki na tej właśnie platformie. Zajrzyj proszę na nią. Tytuł Czarny welon panny młodej . Pozdrawiam serdecznie zza oceanu Jagoda
Z książek Wattpadowych, które wyszły w druku a niestety nie są tak popularne jak bym chciała, polecam ,,Czas Niepogody" oraz "Szept Lasu", obydwie fantastyki, Czas bardziej młodzieżowy, a Szept to książka idealna na kazdy wiek 😊
Na Instytut w takim razie mega czekam, nie wiedziałam nawet ze wychodzi, ale wiem że to dobra rozrywka, z samą Lerią miałam okazję współpracować przy jurorowaniu konkursu literackiego na watt i również współpracę bardzo milo wspominam ❤
Noce za nocami podczytuję po rozdziale jako taki slice of life. Metoda się sprawdza, ale pewnie skończę w przyszłym roku :P . Z wattpadowych rzeczy lubię też Kwiaty na wietrze Anny Łagan i Etykę a nekromancję tej samej autorki.
Dla mnie "Mallaroy" z Wattpada to pierwsza część serii, a "Dzieci Mallaroy" - druga. Nie mam w związku z tym żadnego problemu z podziałem każdej części na tomy, ale może jestem jakaś dziwna, nie twierdzę, że nie 😅 Szczerze to po to założyłam konto na WP, żeby móc Mallaroy przeczytać (po przeczytaniu komentarza na YT, notabene) i nigdy tego nie żałowałam (co więcej, nieoczekiwanie sama zaczęłam pisać, więc i to zawdzięczam temu tytułowi). Przyznaję, czytając pierwszą część wattpadowego Mallaroy (czyli zapewne z 1,5 tomu przy podziale papierowym) głównie się na Aleę wkurzałam, dużo lepiej bawiąc się przy czytaniu o perypetiach Erin i jej przyjaciół. Oraz oczywiście o ich utarczkach z księciem wampirów. Przyznaję jednak, że w drugiej połowie wattpadowego Mallaroy (a czytałam całość ciurkiem, zarywając noc) wątek polityczny zaczął mi się jawić jako coraz bardziej fascynujący. Samą Aleę zaczęłam lubić dopiero w Dzieciach Mallaroy, jednak cała intryga z byciem wykorzystywaną przez Galaghera, a przede wszystkim: do czego, po prostu wbiła mnie w fotel. I od tej pory wątek polityki ras, wielkich oraz bardzo brutalnych intryg i walki o władzę, stał się moim absolutnie ulubionym. Przez 3 lata poznałam wielu świetnych autorów na WP, jeszcze więcej słabych, prowadzę nawet recenzownię RiP, w której nie boimy się nie tylko chwalić, ale i konstruktywnie krytykować. I nadal Mallaroy pozostaje w mojej absolutnej topce, bardzo żałuję, że już go tam nie ma. Planuję zakupić całą serię papierową, jak już ukażą się wszystkie tomy pierwszej części. I każdemu, kto lubi urban fantasy, zawsze będą Mallaroy polecać, a też jestem bardzo jędzowatą czytelniczką 😜
Chciałabym wierzyć, że odpowiedź na pytanie w tytule brzmi tak, bo wydaję świąteczny romans, który właśnie publikowałam pierwotnie na Wattpadzie. Ale czytelnicy to zweryfikują 😅
Z chęcią sięgnę po Instytut Absurdu 😂 Czy można ta książkę porównać do Małego Licha Marty Kisiel? Bo jeśli tak, to czekam na klimat świat 🙈 Miłego dnia! 😊
Do Małego Licha niekoniecznie, Ałtorka Kisiel jest unikatem, ale jest zabawnie, absurdalnie, przygodowo, nie ma na siłę wpychanych wątków romantycznych... Jest na co czekać! ☺️
Żadnej z tych książek nie znam ale aż szkoda się robi słuchając o Noce za nocami bo pomysł całkiem w porządku gdyby bohaterowie byli dobrze budowami to mogłaby to być piękna historyjka:( nie jakaś wybitna ale jako dobra rozrywka humor tak jak mówisz na pewno dużo by tu wniósł Instytut absurdu brzmi zachecająco na pewno przeczytam 💜💜
"Zabiję Cię" Viquet. Książka z motywem chorób psychicznych, zaburzen i traum, toksyczności. Autorka doskonale pokazuje to jak funkcjonują takie osoby (mogę potwierdzic bo osoba z takim zaburzeniem była kiedyś moją dobra koleżanką). Książka jest trudna, to emocjonalny rollercoster. Dosłownie. Od złości i irytacji zachowaniem bohaterki, poprzez współczucie i łzy, aż po ulgę i zrozumienie. Książka ma swoje minusy np jeśli chodzi o osadzenie miejsca akcji. Ale to najlepsza książka, która porusza tak wazny motyw i nie robi to w sposób cukierkowy tylko ten prawdziwy. Pokazuje tę chorobę taką jaka jest , czyli dysfunkcyjną. Słyszałam sporo opinii, że ta książka pomogłam niektórym osobom inaczej spojrzeć na ludzi z tego typu zaburzeniami. Warto po nią sięgnąć.
W sprawie „Mallaroy” muszę się odezwać. Z tego, co zrozumiałam przeczytałaś tylko pierwszy wydany tom z trzech. Z tych trzech tomów składa się jedna książka. Mianowicie pierwsza część „Mallaroy”. Druga, czyli „Dzieci Mallaroy” jeszcze niedawno była dostępna na wat. Ale do sedna. To trochę tak jakbyś „Przeczytała pierwszy tom „Krzyżaków” i czepiała się, że nie wiesz o co temu Jurandowi chodzi z jego nienawiścią do zakonu. Perspektywa Alei specjalnie jest tak napisana. Bohaterka jest zdezorientowana i nie wie, po co jest odstawiany cały cyrk. Czytelnik też musi być zdezorientowany. Gdyby wszystko wiedział, to narzekałby na bohaterkę, że jest idiotką. A gdyby bohaterka wszystko sama wyniuchała, to by było, że za łatwo jej wszystko przychodzi i jest nierealistyczna. Wersja papierowa jest jeszcze przede mną, ale przeczytawszy obie książki na wattpadzie jestem pod wrażeniem, jak autorka zadbała o rozwinięcie każdego niuansu. Nawet rzeczy, które wydawały się z dupy wyciągnięte, znalazły wytłumaczenie. A co do nudy w wątku politycznym: No cóż, niektórzy czytali „Grę o tron” dla smoków, a niektórzy dla intryg. Lekcje w szkole były praktycznie takie same jak w normalnych szkołach. Jeżeli w wersji papierowej nie zaszły w tej kwestii zmiany, to szkoły powstały jedynie dla integracji międzyrasowej. Jedyne dodatkowe zajęcia, to np wiedza o rasach i ta samoobrona. Chciałabyś mieć cały 15-stronicowy rozdział o rasach, mimo że w książce jest wystarczająco dużo wyjaśnień? Lekcja samoobrony w wersji wattpadowej napewno była tylko, że w dalszej części książki. Pewnie w papierze też będzie. Trochę trudno mi uwierzyć, że osoba, która nie skrytykowała „Rodziny Monet” krytykuje „Mallaroy”. Osobiście cała historia wciągnęła mnie bardzo. A uczucia, które mi towarzyszyły po ukończeniu całej historii, porównuję do uczuć po zakończeniu trylogii „Igrzysk śmierci”.
Czyli, skracając - przeciętny, zwykły czytelnik, który sięgnie po Mallaroy na Legimi, w Empiku czy gdziekolwiek indziej, nie ma szans zrozumieć, o co chodzi w historii, bo żeby to ogarnąć, trzeba wiedzieć, że jest X tomów i poznać wszystkie? To nie o to chodzi w budowaniu serii. W wątku politycznym powinno być na tyle dużo zdradzone czytelnikowi, żeby sam poczuł napięcie, znaczenie tego fragmentu, żeby przejął się tym, że to właśnie Alea coś może zrobić, że coś zagraża rasom. Obecnie? Laska, która przypadkowo zmieniła się w kota, ma uratować świat. Dlaczego? Nikt nie wie. I nie ma znaczenia, że za ileś tomów/części się dowie, tekst trafił do czytelników w postaci jednej książki - i ktoś, kto chce ją po prostu przeczytać, nie będzie szukać informacji ile tomów musi zebrać, żeby dostać jedną część. Książka powinna się sprawdzać w obrębie jednego egzemplarza/tomu/części, przynajmniej na tyle, żeby chcieć śledzić dalsze losy bohaterów. Co do lekcji - czy nie ciekawsze byłoby, gdyby na przykład część z tej wiedzy o rasach przedstawiona była właśnie w ramach lekcji? W obecnym kształcie w książce o szkole praktycznie nie ma szkoły, a takie sceny (niekoniecznie rozdziały!) dodałyby całości charakteru - dało się to zrobić z grą o klucz, czemu nie dało się z zajęciami? Odniosę się jeszcze do końcówki - serio? Moje zdanie o jednej książce ma wyznaczać to, co powiem o innej? 😳
No kto by pomyślał, że aby zrozumieć książkę, trzeba przeczytać ją w całości, a nie tylko jej fragment. I tak, te 3 tomy, to jedna książka. Tak samo jak „Krzyżacy” podzieleni na 3 tomy, to nadal jedna książka. Niektóre książki mają to do siebie, że wiedzę o świecie przedstawionym i zasadach w nim panujących dawkuje się stopniowo. I tak, żeby jak najlepiej zrozumieć zasady działania świata przedstawionego w np książkach Brandona Sandersona, trzeba przeczytać całą książkę podzieloną na kilka tomów, żeby poznać rozwiązanie jakiejś intrygi, czy też pochodzenie mocy bohaterów. Nie jest to typ literatury, który przypasuje każdemu i tego nie krytykuję. Ale przeczytanie 1/3 książki i stwierdzenie, że nie ma sensu i jest nudna już mi się nie podoba. Dziewczyna, która się zmienia w kota nie ma uratować świata. Jest to jej wmawiane. Przyczyna, czemu jest ważna z perspektywy politycznej jest wyjaśniona na końcu książki (czyli tomu 3). I jest wyjaśniona sensownie. Wbrew pozorom pod przykrywką typowego urbanfantasy kryje się dużo poważniejsza problematyka niż dwie dziewczyneczki w stylu Mary Sue.
Nie wykluczam, że ta historia jest dużo bardziej złożona, na, nawet nie wykluczam, że sprawdzę, jak się będzie rozwijać. Ale na razie nie ma jak jej przeczytać w całości - w Empiku są dwie, na Legimi jedna część. I niestety sposób ich zaprezentowania nie sugeruje, że każda z nich jest jedną trzecią, pokazane są jak normalna seria, opisane jako tom 1 i tom 2 - więc zwykły czytelnik, ktoś, kto nie zna książki z Wattpada, po prostu na nią trafi, nie wie, że nie dostaje pełnego obrazu.
No to to już niestety jest wina wydawcy. Gdyby zamiast słowa „Tom” użyć „część”, to sytuacja byłaby bardziej klarowna. Ze względu na objętość „Mallaroy” trudno byłoby zmieścić w 1 tomie. A uważam, że skracanie na siłę mija się z celem wydawania… Trzymam kciuki, żebyś jednak dała książce szanse, gdy już zostanie wydana w całości. Bodajże w listopadzie ma wyjść 3 część.
@@spektrashadowwłaśnie to samo miałam pisać , książki powinno się oznaczać w odpowiedni sposób. Niestety jest to błąd, który może wydawcę dużo kosztować
hej nie wiem, ale może w przyszłości zrobisz i trzecią część i chciałabym podać moją propozycję. "stypendium pentagramu" jest z wattpada, ale została wydana papierowo. mogłabyś ją ocenić? to jest bodajże dylogia i chciałabym byś ją oceniła, bo mam mieszane uczucia co do niej. pierwsza była git, super się ją czytało, ale ta druga jest taka średnia? nie wiem. jeśli chociaż przeczytasz i weźmiesz pod uwagę ten komentarz, będę wdzięczna
Co do Mallaroy to zastanawiam się, dlaczego nie zrozumiałaś wątku Alei. Faktycznie jest povy były nudne i też wolałam te Erin, ale doskonale zrozumiałam, jaką wartość ma Alea dla tego świata. Bardziej enigmatyczne może było to całe nadchodzące niebezpieczeństwo - fakt. Ale rolę w powieści Alei zrozumiałam bez żadnego problemu. :D
No tak, ale ta rola ogranicza się do... Bycia wybraną? Testowania na niej rzeczy, badania krwi? Ale wiesz - jakby nadal nie wiadomo, dlaczego. Co takiego może nadchodzić, że akurat bardzo wygodnie w tym momencie ona się przemieniła i odkryła swoje możliwości. Mało mi było tego podkreślenia znaczenia Alei dla całej sprawy, ważności, tak żebym i ja poczuła, że gra toczy się o wysoką stawkę...
@@CatVloguje [SPOILER] Chodziło o to, że Alea ma bardzo rzadki typ zmiennokształtności i może potrafić przybierać kształt zwierząt mitycznych, takich, które teoretycznie nie istnieją. Prawdopodobnie coś ala gryf, feniks itp. Podejrzewam, że może będą chcieli ją wykorzystać w celach bojowych. Tu się mogę zgodzić, że autorka za bardzo trochę pojechała w stronę niedopowiedzeń. Może myślała, że właśnie takim sposobem zaintryguje czytelnika do tego, by chciał się dowiedzieć, o co chodzi. :D
I w kwestii niedopowiedzeń mogę się zgodzić. Trochę jest to irytujące z perspektywy czytelnika, ale gdyby takie nie było to odbiłoby się to na elemencie zaskoczenia. Generalnie Alea jest taką postacią, której obecność czasem zwyczajnie trzeba znieść. Erin ma znacznie większe grono fanów. Ale też postacie, które ją otaczają, i sytuacje są znacznie ciekawsze.
Jeśli chodzi o książki z wattpada to mam dwie, które pamiętam dobrze, ale boję się je czytać wydane, więc nie wiem do końca czy mogę je polecić - "Let's talk about sex" które było fanfikiem i "Bad boys bring heaven". "Look at me princess" pamiętam (nawet po rereadzie na wattpadzie) jako drobny festiwal cringu i z całym szacunkiem do autorki nie wiem co kierowało wydawcą żeby wybrać ten tytuł. "Give me hope" dostałam w prezencie i przeczytałam nie wiedząc, że została wydana z watt, dowiedziałam się bo książka była tak zła i ja sama byłam ta zła po lekturze, że przeszukałam wattpada myśląc, że może stamtąd pochodzi i podejrzenie okazało się być prawdziwe. Jeśli mam być szczera to najbardziej z tej książki pamiętam błąd w fabule, który wyszedł pod koniec. Nie wiem czy ktoś to czyta i dotrwał do tego momentu komentarza (nie za bardzo chcę umieszczać ten tytuł wyżej) "Sexuality education" to była chyba jedna z pierwszych wydanych książek o których wiedziałam, wcześniej był to fanfik o Harrym Stylesie, została wydana chyba tylko ze względu na popularność, nie czytałam jej w papierowej wersji, ale kiedy o niej myślę przychodzi mi do głowy jeden moment który jest dość niesmaczny, ale z tego co słyszałam został usunięty w czasie redakcji.
A, zapytałaś o książki którymi warto się zainteresować... To chyba tylko te dwie pierwsze chociaż nie do końca, a jeśli chodzi o jakiś ranking dla najgorszych wtedy cała reszta, którą podałam
Chciałam z ciekawości przeczytać "Noce za nocami", ale po Twoim filmie mi się odechciało. Dobre podsumowanie, że trzeba to na własnej skórze ocenić. Gorzej, jak oceniasz książkę niezbyt dobrze, a potem ktoś mówi, że w siódmym tomie się przecież wyjaśnia... Mam wrażenie, że w przypadku książek nie z wattpada takie zarzuty nie padają aż tak często.
To prawda, ale myślę, że to wynika z faktu, że książki, które pojawiły się na Wattpadzie mają już swój random (mniejszy czy większy), są osoby, które znają cały plan na historię - a w przypadku zwykłych książek nie ma tak dużego zaplecza i szczegóły znają autorzy i może wydawcy 😅
Z tych pozycji czytałam Mallaroy i chociaż mam do niej sentyment to zgadzam się, że fragmenty o Alei są potwornie nudne, a całą powieść mogłaby zostać mocno odchudzona. Mimo wszystko uważam, że seria ta ma naprawdę rewelacyjny pomysł i jak na "opowiastkę z Wattpada" jest fajnie zrealizowana
W którym roku powstał Instytut Absurdu? Bo istnieje taką książka i jest to trzecia część z serii, w której pojawia się motyw walki z molami książkowymi.
@@justynasosnowska9432 Dzięki. Więc jest wcześniejszy, lubię takie absurdalne pomysły. Chyba się zastanowię nad zakupem tej książki gdy się ukaże w wersji papierowej.
@@justynasosnowska9432 Na to właśnie liczę. Biblioteka Goblejańska z "Pustki wietrznej" to jeden z moich ulubionych rozdziałów w serii książkowej Jessici Townsend. Miałem ciężkiego kaca książkowego po przeczytaniu tej części, a czwarta część ukaże się dopiero w październiku po angielsku, polskie tłumaczenie pewnie latem.
Instytut Absurdu przeczytałam do momentu gdy autorka zaczęła poprawkę i kontynuację więc chyba skończę tą książkę w formie papierowej Jeszcze do książek fajnych dodałabym autorkę Roxy Donau ale jej już nikt raczej na Wattpad nie znajdzie usunęła autorka wszystko a szkoda Pod jednym dachem było boskie
@@CatVloguje Na pewno będzie to dla mnie świetna lektura, nie pamiętam już połowy tej historii więc będzie dla mnie jak nowa historia Ale dzięki niej postanowiłam również pisać
Bardzo szkoda tej pierwszej książki, słuchając szybko stwierdziłam, że zamysł był oryginalny i z potencjałem, szkoda ze wykonanie nie dosięgło tego poziomu.
Przeczytałam "Noce za nocami". Jest nudna w opór, od razu wiadomo kto jest łowcą. Felix jest denerwujący. Wstawki z fragmentami książki Fryderyka były zbędne. Tylko jego kumpel jest spoko, ale nie zapamiętałam jego imienia. A siostra łowcy... Eh serrio? Kiepska i tyle.
✨Bohaterka zakrywa ustami twarz, ja nie wiem czy ona górną wargę zawija na czoło a dolną na brodę✨
Ten bulwers i emocje podczas opowiadania o "my consequences" o Jezusie, hit. Uwielbiam Cie ❤
Z mallaroy problem jest taki, że calość powstała jako jedna książka na wattpadzie (+2 część dopinająca wszystko). Z tego właśnie powodu nie można ocenić w pelni historii po samej 1 części. Ostatecznie wszystko ma sens, a wiele małych rzeczy wydajacych sie zbedne ma znaczenie.
„Noce za nocami” co prawda czytałam jeszcze na Wattpadzie i nie wiem na ile przy redakcji zmieniono treść książki, ale szczerze mówiąc to zdziwiłam się słysząc twoją recenzję na jej temat, bo ja zawsze bardzo cieplutko o niej myślałam. Fakt, dynamizmu akcji na próżno tam szukać, bo szczerze mówiąc za wiele się tam nie dzieje, ale sama relacja bohaterów wydawała mi się właśnie taka napięta i fajnie opisana. Ich różnice w charakterach, niesnaski i głęboko ukryta sympatia sprawiły, że naprawdę dobrze mi się to czytało. „Noce za nocami” to nie jest książka przygodowa ani fantasy, tylko bardzo mozolna opowieść o budowaniu relacji z drugą osobą. Nawet ich „małe dramaty” wydawały mi się takie całkiem prawdziwe - bez niepotrzebnego patetyzmu i przeciągania. Mogę być nieobiektywna, ale przez długi czas „Noce za nocami” były moją comfort book i aż mi się tak troszkę smutno zrobiło, jak usłyszałam tą recenzję. Chyba muszę zaopatrzyć się w jakiś egzemplarz i skonfrontować swoje wspomnienia z wydaną książką.
Ja uważam podobnie jak Ty. Kiedyś posłuchałam tego komentarza i niemal skreśliłam tą książkę. Na szczęście jednak los mnie ponownie z nią zetknął i zakochałam się w niej od pierwszych stron. Kończąc te 540 stron, czułam niedosyt. Teraz czekam na kontynuację. Książka ta była dla mnie jak ten granatowy kocyk w gwiazdki, ciepła i otulająca :)
Przeczytałam tą książkę ponieważ moje rodzeństwo mi ją dało podoba mi się wątek wampirów i ich przedstawienie w książce oraz wspomnienie carskiej Rosji niestety cała historia mnie nie urzeka a Feliks zachowuje się infantylnie nie widzę w nim młodego dorosłego a bardziej nastolatka który przeżywa okres dojrzewania ale na spokojnie mogę tej książce dać 5/10 dupy nie urywa ale nie sprawia mi bólu przy czytaniu
Nikifor najlepsza postać gdyby przemyślenie Fryderyka były głębsze może lepiej bym odbierała jego postać no i też fabuła postacie i ich zainteresowania to wszystko to brzmi jak coś co już czytałam ale w innej formie nie ma tu powiewu świerzości
Część o "książce" "My consequences" sprawiła, że zadławiłam się herbatką ze śmiechu 😆😆
ja też 😂😂
Osobiście Noce za nocami niesamowicie mi się podobały. Przeczytałam jednego wieczoru. Wydaje mi się, że pierwsza część skupiała się na budowaniu relacji i wypracowaniu kompromisów między głównymi bohaterami.
Druga część skupia się o wiele bardziej na akcji.
I rzeczywiście w obu książkach łatwo przewidzieć co się stanie. Mimo tego przyjemnie mi się czytało.
Zgadzam się, ja na przykład kocham NzN. To moja ścisła topka z 2023
Mam te książkę świetna podobała mi się
Przy "my consequences" nie mogłam przestać się śmiać 😂
Żodyn nie wie, jak zasłania się twarz ustami!😂❤
Ulica przyjazna 8 jest super. Na wattpadzie nie jest popularna, ale na tiktoku czasami migała. Pierwsze kilka stron trochę nuży, ale potem świetna.
Zgadzam się, bardzo lubię, doceniam i serdecznie polecam ❤
Zgadzam się dokładnie jeśli chodzi o Mallaroy. Te tajemnicze niebezpieczeństwo i polityka - autorka mogła zostawić na drugi tom i tam rozwinąć. Natomiast wątek szkoły skupił się na relacji głównej bohaterki z wampirem i ich ciągłych kłotniach czasem bez powodu. Łatwo się czytało ale zostawia duży niedosyt.
Ale się uśmiałam na Twojej recenzji "My consequences" 😂 ale to brzmi absurdalne 🎉❤😂
Kocham twoje "czepialstwo" ❤
ja po przeczytaniu michaela julii brylewskiej postanowilam, ze juz nigdy nie siegne po nic z wattpada, ale bardzo lubie takie filmy:)
Wow instytut absurdu brzmi genialnie!
Czytałam jeszcze na wattpadzie i potwierdzam jest super
zgadzam się, Instytut jest super ❤
Nie przepadam za książkami z Wattpada, ale muszę przyznać, że „My Beloved Monster” oraz „Winter Flower” przypadły mi do gustu. 😊 Ten film za to zachęcił mnie do sięgnięcia po „Instytut Absurdu”!
Czasami mam wrażenie, że wymyślenie prostego pomysłu, ale konsekwentne trzymanie się go jest jednym z kluczów do dobrego pisania :P Ostatnio mam mało czasu na czytanie czegokolwiek poza książkami na studia, ale opis Instytutu Absurdu totalnie mnie przekonał, żeby przejść się do biblioteki :3
Osobiście polecam twórczość Layly Wheldon. Ostatnio wydane w kwietniu "Nasze perseidy" oraz wcześniejsza seria "Anioł łez" i tu zwrócę uwagę, historie bardzo ciekawe, wciągające ale wydawnictwo poległo na jakiekolwiek reklamie. Liczą się często te fabuły, na których można od razu zarobić bo mają masę wyświetleń. Jak choćby Pizgacz czy Rodzina monet, które pozostawiają wiele do życzenia.
Uwielbiam cię słuchać
Jak dla mnie fajną książka z Wattpada jest Klątwa Cierni Całkiem ciekawy retelling Kopciuszka i Pięknej I Besti, język może był ciut infantylny na początku, ale potem fabuła naprawdę mnie wciągnęła, na tyle, ze dopiero po przeczytaniu dowiedziałam się że to było na Wattpad. Dla kontrastu - Szept lasu, tez retelling Kopciuszka, ale absolutnie nie byłam w stanie znieść języka, poziom szkolnych wypracowań, infantylne zachowania postaci, absolutnie pozbawione sensu, dnf. Dopiero dzisiaj się dowiedziałam, że to też z Wattpada, ale mogłam się domyślić. Ciekawa jestem, czy gdybyś je przeczytała miałabyś podobne odczucia, nie sa chyba bardzo popularne, ale obie dostępne na Legimi i całkiem krótkie, a dzieli je przepaść jakościowa.
Witaj Cat z dużym zainteresowaniem obejrzałam/wysłuchałam Twoich komentarzy na temat Wattpada. Nie dalej jak wczoraj zdecydowałam się na opublikowanie swojej książki na tej właśnie platformie. Zajrzyj proszę na nią. Tytuł Czarny welon panny młodej . Pozdrawiam serdecznie zza oceanu Jagoda
Rok po tym filmie, ja znalazłam instytut Absurdu i nie zgadłabym że to z wattapada!
Z książek Wattpadowych, które wyszły w druku a niestety nie są tak popularne jak bym chciała, polecam ,,Czas Niepogody" oraz "Szept Lasu", obydwie fantastyki, Czas bardziej młodzieżowy, a Szept to książka idealna na kazdy wiek 😊
Na Instytut w takim razie mega czekam, nie wiedziałam nawet ze wychodzi, ale wiem że to dobra rozrywka, z samą Lerią miałam okazję współpracować przy jurorowaniu konkursu literackiego na watt i również współpracę bardzo milo wspominam ❤
Noce za nocami podczytuję po rozdziale jako taki slice of life. Metoda się sprawdza, ale pewnie skończę w przyszłym roku :P . Z wattpadowych rzeczy lubię też Kwiaty na wietrze Anny Łagan i Etykę a nekromancję tej samej autorki.
Robią z logiki kobietę lekkich obyczajów 😂 uwielbiam
Świetne są te Twoje recenzje/komentarze/ / opinie. Dziękuję i pozdrawiam zza oceanu Jagoda
Dla mnie "Mallaroy" z Wattpada to pierwsza część serii, a "Dzieci Mallaroy" - druga. Nie mam w związku z tym żadnego problemu z podziałem każdej części na tomy, ale może jestem jakaś dziwna, nie twierdzę, że nie 😅
Szczerze to po to założyłam konto na WP, żeby móc Mallaroy przeczytać (po przeczytaniu komentarza na YT, notabene) i nigdy tego nie żałowałam (co więcej, nieoczekiwanie sama zaczęłam pisać, więc i to zawdzięczam temu tytułowi).
Przyznaję, czytając pierwszą część wattpadowego Mallaroy (czyli zapewne z 1,5 tomu przy podziale papierowym) głównie się na Aleę wkurzałam, dużo lepiej bawiąc się przy czytaniu o perypetiach Erin i jej przyjaciół. Oraz oczywiście o ich utarczkach z księciem wampirów.
Przyznaję jednak, że w drugiej połowie wattpadowego Mallaroy (a czytałam całość ciurkiem, zarywając noc) wątek polityczny zaczął mi się jawić jako coraz bardziej fascynujący. Samą Aleę zaczęłam lubić dopiero w Dzieciach Mallaroy, jednak cała intryga z byciem wykorzystywaną przez Galaghera, a przede wszystkim: do czego, po prostu wbiła mnie w fotel. I od tej pory wątek polityki ras, wielkich oraz bardzo brutalnych intryg i walki o władzę, stał się moim absolutnie ulubionym.
Przez 3 lata poznałam wielu świetnych autorów na WP, jeszcze więcej słabych, prowadzę nawet recenzownię RiP, w której nie boimy się nie tylko chwalić, ale i konstruktywnie krytykować. I nadal Mallaroy pozostaje w mojej absolutnej topce, bardzo żałuję, że już go tam nie ma.
Planuję zakupić całą serię papierową, jak już ukażą się wszystkie tomy pierwszej części. I każdemu, kto lubi urban fantasy, zawsze będą Mallaroy polecać, a też jestem bardzo jędzowatą czytelniczką 😜
Chciałabym wierzyć, że odpowiedź na pytanie w tytule brzmi tak, bo wydaję świąteczny romans, który właśnie publikowałam pierwotnie na Wattpadzie. Ale czytelnicy to zweryfikują 😅
Uwielbiam Cie!! 😂❤❤
Dzięki... Potrzebowałam tego X)
"Uratuj mnie" Anny Bellon pochodzi z wattpada. Wyszła kilka lat temu, świetna książka poruszająca temat depresji i szczerze polecam ❤
Czytałam, bardzo mi się nie podobała 😅
Z chęcią sięgnę po Instytut Absurdu 😂 Czy można ta książkę porównać do Małego Licha Marty Kisiel? Bo jeśli tak, to czekam na klimat świat 🙈 Miłego dnia! 😊
Do Małego Licha niekoniecznie, Ałtorka Kisiel jest unikatem, ale jest zabawnie, absurdalnie, przygodowo, nie ma na siłę wpychanych wątków romantycznych... Jest na co czekać! ☺️
Żadnej z tych książek nie znam ale aż szkoda się robi słuchając o Noce za nocami bo pomysł całkiem w porządku gdyby bohaterowie byli dobrze budowami to mogłaby to być piękna historyjka:( nie jakaś wybitna ale jako dobra rozrywka humor tak jak mówisz na pewno dużo by tu wniósł
Instytut absurdu brzmi zachecająco na pewno przeczytam 💜💜
"Zabiję Cię" Viquet. Książka z motywem chorób psychicznych, zaburzen i traum, toksyczności. Autorka doskonale pokazuje to jak funkcjonują takie osoby (mogę potwierdzic bo osoba z takim zaburzeniem była kiedyś moją dobra koleżanką). Książka jest trudna, to emocjonalny rollercoster. Dosłownie. Od złości i irytacji zachowaniem bohaterki, poprzez współczucie i łzy, aż po ulgę i zrozumienie. Książka ma swoje minusy np jeśli chodzi o osadzenie miejsca akcji. Ale to najlepsza książka, która porusza tak wazny motyw i nie robi to w sposób cukierkowy tylko ten prawdziwy. Pokazuje tę chorobę taką jaka jest , czyli dysfunkcyjną. Słyszałam sporo opinii, że ta książka pomogłam niektórym osobom inaczej spojrzeć na ludzi z tego typu zaburzeniami.
Warto po nią sięgnąć.
Uwielbiam ❤
Noce za nocami akurat czytam i mi się coraz bardziej podoba dlatego chętnie słuchałam co masz na ten temat do powiedzenia
W sprawie „Mallaroy” muszę się odezwać. Z tego, co zrozumiałam przeczytałaś tylko pierwszy wydany tom z trzech. Z tych trzech tomów składa się jedna książka. Mianowicie pierwsza część „Mallaroy”. Druga, czyli „Dzieci Mallaroy” jeszcze niedawno była dostępna na wat. Ale do sedna. To trochę tak jakbyś „Przeczytała pierwszy tom „Krzyżaków” i czepiała się, że nie wiesz o co temu Jurandowi chodzi z jego nienawiścią do zakonu.
Perspektywa Alei specjalnie jest tak napisana. Bohaterka jest zdezorientowana i nie wie, po co jest odstawiany cały cyrk. Czytelnik też musi być zdezorientowany. Gdyby wszystko wiedział, to narzekałby na bohaterkę, że jest idiotką. A gdyby bohaterka wszystko sama wyniuchała, to by było, że za łatwo jej wszystko przychodzi i jest nierealistyczna. Wersja papierowa jest jeszcze przede mną, ale przeczytawszy obie książki na wattpadzie jestem pod wrażeniem, jak autorka zadbała o rozwinięcie każdego niuansu. Nawet rzeczy, które wydawały się z dupy wyciągnięte, znalazły wytłumaczenie.
A co do nudy w wątku politycznym: No cóż, niektórzy czytali „Grę o tron” dla smoków, a niektórzy dla intryg.
Lekcje w szkole były praktycznie takie same jak w normalnych szkołach. Jeżeli w wersji papierowej nie zaszły w tej kwestii zmiany, to szkoły powstały jedynie dla integracji międzyrasowej. Jedyne dodatkowe zajęcia, to np wiedza o rasach i ta samoobrona. Chciałabyś mieć cały 15-stronicowy rozdział o rasach, mimo że w książce jest wystarczająco dużo wyjaśnień?
Lekcja samoobrony w wersji wattpadowej napewno była tylko, że w dalszej części książki. Pewnie w papierze też będzie.
Trochę trudno mi uwierzyć, że osoba, która nie skrytykowała „Rodziny Monet” krytykuje „Mallaroy”.
Osobiście cała historia wciągnęła mnie bardzo. A uczucia, które mi towarzyszyły po ukończeniu całej historii, porównuję do uczuć po zakończeniu trylogii „Igrzysk śmierci”.
Czyli, skracając - przeciętny, zwykły czytelnik, który sięgnie po Mallaroy na Legimi, w Empiku czy gdziekolwiek indziej, nie ma szans zrozumieć, o co chodzi w historii, bo żeby to ogarnąć, trzeba wiedzieć, że jest X tomów i poznać wszystkie? To nie o to chodzi w budowaniu serii. W wątku politycznym powinno być na tyle dużo zdradzone czytelnikowi, żeby sam poczuł napięcie, znaczenie tego fragmentu, żeby przejął się tym, że to właśnie Alea coś może zrobić, że coś zagraża rasom. Obecnie? Laska, która przypadkowo zmieniła się w kota, ma uratować świat. Dlaczego? Nikt nie wie. I nie ma znaczenia, że za ileś tomów/części się dowie, tekst trafił do czytelników w postaci jednej książki - i ktoś, kto chce ją po prostu przeczytać, nie będzie szukać informacji ile tomów musi zebrać, żeby dostać jedną część. Książka powinna się sprawdzać w obrębie jednego egzemplarza/tomu/części, przynajmniej na tyle, żeby chcieć śledzić dalsze losy bohaterów.
Co do lekcji - czy nie ciekawsze byłoby, gdyby na przykład część z tej wiedzy o rasach przedstawiona była właśnie w ramach lekcji? W obecnym kształcie w książce o szkole praktycznie nie ma szkoły, a takie sceny (niekoniecznie rozdziały!) dodałyby całości charakteru - dało się to zrobić z grą o klucz, czemu nie dało się z zajęciami?
Odniosę się jeszcze do końcówki - serio? Moje zdanie o jednej książce ma wyznaczać to, co powiem o innej? 😳
No kto by pomyślał, że aby zrozumieć książkę, trzeba przeczytać ją w całości, a nie tylko jej fragment. I tak, te 3 tomy, to jedna książka. Tak samo jak „Krzyżacy” podzieleni na 3 tomy, to nadal jedna książka.
Niektóre książki mają to do siebie, że wiedzę o świecie przedstawionym i zasadach w nim panujących dawkuje się stopniowo. I tak, żeby jak najlepiej zrozumieć zasady działania świata przedstawionego w np książkach Brandona Sandersona, trzeba przeczytać całą książkę podzieloną na kilka tomów, żeby poznać rozwiązanie jakiejś intrygi, czy też pochodzenie mocy bohaterów. Nie jest to typ literatury, który przypasuje każdemu i tego nie krytykuję. Ale przeczytanie 1/3 książki i stwierdzenie, że nie ma sensu i jest nudna już mi się nie podoba.
Dziewczyna, która się zmienia w kota nie ma uratować świata. Jest to jej wmawiane. Przyczyna, czemu jest ważna z perspektywy politycznej jest wyjaśniona na końcu książki (czyli tomu 3). I jest wyjaśniona sensownie. Wbrew pozorom pod przykrywką typowego urbanfantasy kryje się dużo poważniejsza problematyka niż dwie dziewczyneczki w stylu Mary Sue.
Nie wykluczam, że ta historia jest dużo bardziej złożona, na, nawet nie wykluczam, że sprawdzę, jak się będzie rozwijać. Ale na razie nie ma jak jej przeczytać w całości - w Empiku są dwie, na Legimi jedna część. I niestety sposób ich zaprezentowania nie sugeruje, że każda z nich jest jedną trzecią, pokazane są jak normalna seria, opisane jako tom 1 i tom 2 - więc zwykły czytelnik, ktoś, kto nie zna książki z Wattpada, po prostu na nią trafi, nie wie, że nie dostaje pełnego obrazu.
No to to już niestety jest wina wydawcy. Gdyby zamiast słowa „Tom” użyć „część”, to sytuacja byłaby bardziej klarowna. Ze względu na objętość „Mallaroy” trudno byłoby zmieścić w 1 tomie. A uważam, że skracanie na siłę mija się z celem wydawania…
Trzymam kciuki, żebyś jednak dała książce szanse, gdy już zostanie wydana w całości. Bodajże w listopadzie ma wyjść 3 część.
@@spektrashadowwłaśnie to samo miałam pisać , książki powinno się oznaczać w odpowiedni sposób. Niestety jest to błąd, który może wydawcę dużo kosztować
hej
nie wiem, ale może w przyszłości zrobisz i trzecią część i chciałabym podać moją propozycję. "stypendium pentagramu" jest z wattpada, ale została wydana papierowo. mogłabyś ją ocenić? to jest bodajże dylogia i chciałabym byś ją oceniła, bo mam mieszane uczucia co do niej. pierwsza była git, super się ją czytało, ale ta druga jest taka średnia? nie wiem. jeśli chociaż przeczytasz i weźmiesz pod uwagę ten komentarz, będę wdzięczna
Co do Mallaroy to zastanawiam się, dlaczego nie zrozumiałaś wątku Alei. Faktycznie jest povy były nudne i też wolałam te Erin, ale doskonale zrozumiałam, jaką wartość ma Alea dla tego świata. Bardziej enigmatyczne może było to całe nadchodzące niebezpieczeństwo - fakt. Ale rolę w powieści Alei zrozumiałam bez żadnego problemu. :D
No tak, ale ta rola ogranicza się do... Bycia wybraną? Testowania na niej rzeczy, badania krwi? Ale wiesz - jakby nadal nie wiadomo, dlaczego. Co takiego może nadchodzić, że akurat bardzo wygodnie w tym momencie ona się przemieniła i odkryła swoje możliwości. Mało mi było tego podkreślenia znaczenia Alei dla całej sprawy, ważności, tak żebym i ja poczuła, że gra toczy się o wysoką stawkę...
@@CatVloguje [SPOILER]
Chodziło o to, że Alea ma bardzo rzadki typ zmiennokształtności i może potrafić przybierać kształt zwierząt mitycznych, takich, które teoretycznie nie istnieją. Prawdopodobnie coś ala gryf, feniks itp. Podejrzewam, że może będą chcieli ją wykorzystać w celach bojowych. Tu się mogę zgodzić, że autorka za bardzo trochę pojechała w stronę niedopowiedzeń. Może myślała, że właśnie takim sposobem zaintryguje czytelnika do tego, by chciał się dowiedzieć, o co chodzi. :D
W celach bojowych w pewnym sensie. Jako zmiennokształtna o wyjątkowych zdolnościach była, że tak powiem cennym towarem do wymiany.
I w kwestii niedopowiedzeń mogę się zgodzić. Trochę jest to irytujące z perspektywy czytelnika, ale gdyby takie nie było to odbiłoby się to na elemencie zaskoczenia. Generalnie Alea jest taką postacią, której obecność czasem zwyczajnie trzeba znieść. Erin ma znacznie większe grono fanów. Ale też postacie, które ją otaczają, i sytuacje są znacznie ciekawsze.
Szkoda, że nie sprawdziłaś "Iskry" Katarzyny Tkaczyk, czytałam ją jeszcze na wattpadzie, ale została już wydana w wydawnictwie nowa baśń chyba
Czy te literówki w podtytule "My consequences" (Every mistske will be remebered) były zamierzone czy nie bardzo :D ?
Nie sądzę 😉
Jeśli chodzi o książki z wattpada to mam dwie, które pamiętam dobrze, ale boję się je czytać wydane, więc nie wiem do końca czy mogę je polecić - "Let's talk about sex" które było fanfikiem i "Bad boys bring heaven".
"Look at me princess" pamiętam (nawet po rereadzie na wattpadzie) jako drobny festiwal cringu i z całym szacunkiem do autorki nie wiem co kierowało wydawcą żeby wybrać ten tytuł.
"Give me hope" dostałam w prezencie i przeczytałam nie wiedząc, że została wydana z watt, dowiedziałam się bo książka była tak zła i ja sama byłam ta zła po lekturze, że przeszukałam wattpada myśląc, że może stamtąd pochodzi i podejrzenie okazało się być prawdziwe. Jeśli mam być szczera to najbardziej z tej książki pamiętam błąd w fabule, który wyszedł pod koniec.
Nie wiem czy ktoś to czyta i dotrwał do tego momentu komentarza (nie za bardzo chcę umieszczać ten tytuł wyżej) "Sexuality education" to była chyba jedna z pierwszych wydanych książek o których wiedziałam, wcześniej był to fanfik o Harrym Stylesie, została wydana chyba tylko ze względu na popularność, nie czytałam jej w papierowej wersji, ale kiedy o niej myślę przychodzi mi do głowy jeden moment który jest dość niesmaczny, ale z tego co słyszałam został usunięty w czasie redakcji.
A, zapytałaś o książki którymi warto się zainteresować... To chyba tylko te dwie pierwsze chociaż nie do końca, a jeśli chodzi o jakiś ranking dla najgorszych wtedy cała reszta, którą podałam
To wygląda jakbym czekała na to pytanie całe życie 😆
Cofam wszystkie moje dobre słowa na temat ltas, właśnie ją kończę i nigdy wcześniej nie chciałam wyrzucić książki przez okno, ale teraz chce
Ten Instytut brzmi jak coś, co mogłaby napisać Marta Kisiel!
jeśli ktoś lubi bl to z wattpada wam polecam:
''Sezon na grilla" - Interia
''Drzazga w sercu pinokia" - zapauka
,,Skrzypek" - Wazonik
,,Pan oszalał, Panie Surre" - blakiszcze :]]
"Pan oszalał, Panie Surre" to coś cudownego Blakiszcze i wszystkie jej książki to dla mnie diamenty
@@rebekacloud6025 totalnie uwielbiam, mają swój niepowtarzalany klimat
Dałabym się pokroić za papierowe wydanie „Sezonu na grilla” 😁
Mallaroy przypomina mi akademię dobra i zła. Pozdrawiam tych co to czytali
Chciałam z ciekawości przeczytać "Noce za nocami", ale po Twoim filmie mi się odechciało. Dobre podsumowanie, że trzeba to na własnej skórze ocenić. Gorzej, jak oceniasz książkę niezbyt dobrze, a potem ktoś mówi, że w siódmym tomie się przecież wyjaśnia... Mam wrażenie, że w przypadku książek nie z wattpada takie zarzuty nie padają aż tak często.
To prawda, ale myślę, że to wynika z faktu, że książki, które pojawiły się na Wattpadzie mają już swój random (mniejszy czy większy), są osoby, które znają cały plan na historię - a w przypadku zwykłych książek nie ma tak dużego zaplecza i szczegóły znają autorzy i może wydawcy 😅
Chyba pora zasybskrybować i włączyć powiadomienia bo spóźniłam się z komentarzem o miesiąc
Z tych pozycji czytałam Mallaroy i chociaż mam do niej sentyment to zgadzam się, że fragmenty o Alei są potwornie nudne, a całą powieść mogłaby zostać mocno odchudzona. Mimo wszystko uważam, że seria ta ma naprawdę rewelacyjny pomysł i jak na "opowiastkę z Wattpada" jest fajnie zrealizowana
W którym roku powstał Instytut Absurdu? Bo istnieje taką książka i jest to trzecia część z serii, w której pojawia się motyw walki z molami książkowymi.
Pierwszy rozdział na Wattpadzie (ze sceną walki z molami) pojawił się w grudniu 2018
@@justynasosnowska9432 Dzięki. Więc jest wcześniejszy, lubię takie absurdalne pomysły. Chyba się zastanowię nad zakupem tej książki gdy się ukaże w wersji papierowej.
@@bladlogiczny7711 Super! Mole to tylko jeden malutki absurdalny pomysł, jest tego więcej 😉
@@justynasosnowska9432 Na to właśnie liczę. Biblioteka Goblejańska z "Pustki wietrznej" to jeden z moich ulubionych rozdziałów w serii książkowej Jessici Townsend. Miałem ciężkiego kaca książkowego po przeczytaniu tej części, a czwarta część ukaże się dopiero w październiku po angielsku, polskie tłumaczenie pewnie latem.
książka ''She wanna be a good girl'' jest moim zdaniem jest top
Wattapdowa wersja Mallaroy miala niektore lekcje dobrze opisana, ale wiadomo trzeba bylo pousuwac pare watkow, wiec takowe zostaly usuniete :(
O Jezu, ten polski yaoi z wampirami ma najbardziej generyczną fanartową okładkę jaka może istnieć na tej planecie
Instytut Absurdu przeczytałam do momentu gdy autorka zaczęła poprawkę i kontynuację więc chyba skończę tą książkę w formie papierowej
Jeszcze do książek fajnych dodałabym autorkę Roxy Donau ale jej już nikt raczej na Wattpad nie znajdzie usunęła autorka wszystko a szkoda Pod jednym dachem było boskie
Mam nadzieję, że będziesz zadowolona! 🥰
@@CatVloguje Na pewno będzie to dla mnie świetna lektura, nie pamiętam już połowy tej historii więc będzie dla mnie jak nowa historia
Ale dzięki niej postanowiłam również pisać
😻
Bardzo szkoda tej pierwszej książki, słuchając szybko stwierdziłam, że zamysł był oryginalny i z potencjałem, szkoda ze wykonanie nie dosięgło tego poziomu.
Przeczytałam "Noce za nocami". Jest nudna w opór, od razu wiadomo kto jest łowcą. Felix jest denerwujący. Wstawki z fragmentami książki Fryderyka były zbędne. Tylko jego kumpel jest spoko, ale nie zapamiętałam jego imienia. A siostra łowcy... Eh serrio? Kiepska i tyle.
❤❤❤