"Złoty znicz w Quidditchu to największy debilizm jaki może być. Wyobraź sobie że w piłce nożnej (czy czymkolwiek co uważasz za niegejowe) każdy team ma na parkingu gościa który próbuje złapać żabę. Oglądasz ciekawy mecz ale nagle słychać gwizdek: "koniec meczu, Ramirez złapał żabę na parkingu"
Trzeba jeszcze dodać, że z każdym rokiem miotły były ulepszane i szybsze, a przez niezmienność Złotych Zniczy te mecze były coraz krótsze, bo szukający szybciej łapali
@@xYoriko W nożnej bogatsze kluby mają lepszych piłkarzy i infrastrukturę, w formule 1 lepszych inżynierów i bolidy - pieniądze zawsze będą miały znaczenie
@@theggman111 No nie do końca. Ktoś będzie zapiżdżal na rowerze z carbonu o wadze 100 gram, a ktoś na jakimś ciężkim składaku. W kolarstwie sprzęt Też ma duże znaczenie.
Mam taką propozycję byś przedstawił tragedie Dav'iego Jonesa, kapitana latającego Holendra, o tym ze musiał strzec dusze umarłych na krańcu świata i przez 10 lat spełniać obowiązek swej miłości. Jest to postać równie złamana co Darth Vader, a nawet i gorzej.
No, stykło by ustalić mecz odgórnie np. na godzinkę, złapanie znicza nagradzać jakimiś 50 pkt lub np. podwojeniem punktów swojej drużyny w momencie jego złapania, co by sprawiało, że złapanie go wcześnie było by nieopłacalne i ogólnie złapanie znicza mogło by wygrać patowe sytuacje gdy drużyna idzie łeb w łeb, ale sprawiło by że gra Szukającego była by ściśle powiązana z grą drużyny, gdzie w razie fatalnej gry całej drużyny, szukający swoim złapaniem znicza nie dawałby zbyt wiele też. Do tego by jeszcze dochodził aspekt strategiczny gdzie szukający mogli by albo przedłużać szukanie znicza, by osiągnąć jak największe profity z jego złapania, albo np. specjalnie złapać go szybko by nie dać możliwości przeciwnej drużynie na dodatkowe pkt, w razie lepszej gry obrońców naszej drużyny.
Nie do końca, tak naprawdę wystarczyłoby ustawić limit czasowy, tak aby złapanie znicza było prawie niemożliwe. Zakładając że średnia na złapanie znicza to godzina, to limit czasu wystarczyłoby ustawić np na 50 minut. Tak aby w zdecydowanej większości meczy wygrana była przez punkty, a tylko mała część była spektakularnie wygrywana przez znicz.
Nie ma sensu w obecnej formie. Gdyby czas meczu mógł trwać maximum 24h lub 48h(lepsze 24h), bądź maximum 10000p zdobytych, to tak. Więc wynik końcowy mógłby zapaść po 24h, po tym kto pierwszy zdobędzie 1000 lub kto pierwszy zdobędzie znicza(punktacja niech będzie ta sama). Wtedy to ma sens. Bo musisz strzelać i bronić, a szukanie bądź celowo p opóźnienie złapania ma sens.
@@CzongT55 Skoro jest nieograniczony, to i tak lepiej mieć dzień niż miesiące czy rok. 24h to dobre rozwiązanie w przypadku sportu magicznego. Po za tym, niech ogarną technologie kamery i telewizji i zrobią do tego wersję podrasowaną magicznie. No da się bez problemu to zrobić.
2 godziny na sztywno lub złapanie znicza byłoby optymalne. Plus obniżenie liczby punktów za znicz o mniej więcej połowę. Wtedy zyskałoby to nawet jakiś wymiar taktyczny czy jak najszybciej kończyć mecz czy najpierw nabić punkty do tabeli.
Zgadzam się z przedmówcami... BEZSENS!! Już w pierwszej części książki było nawet że rekord szkoły to 3 miesiące w złapaniu znicza i musieli grać na zmianę... WTF?! 😂 No sorry Seba ale teraz twoja kolej na nockę być pałkarzem... Nieważne że jutro masz sprawdzian... 😂 A reszta ma zwolnienie z lekcji bo dziś 2gi miesiąc i 27 dzień gry w Quidditcha... Ci co mają na nockę na trybunach dostają koc i kanister kawy... 😂
Quidditch miałby sens, jeśli by miał ramy czasowe np 90 minut, a cała rozgrywka z wyjątkiem szukających przebiegała by tak samo jak teraz, ale gdyby złapanie znicza nie kończyło meczu, tylko by dawało np 30-50 punktów, gdzie po złapaniu złotego znicza przez któregoś z szukających pojawiał by się gdzieś w losowym miejscu kolejny znicz, którego szukający ponownie by musieli złapać i tak w kółko, łapią > dostają ptk > pojawia się nowy > znowu łapią. W ten sposób szukający nie byliby jedynym sensownym elementem tego sportu, tylko by byli w zależności od szczęścia/umiejętności lekkim boostem do punktacji.
Albo znicz byłby ostatnią nadzieją lub domknięciem i puszczany był na ostatnie 10/5 minut meczu jeśli nikt by go nie złapał to wygrywa ta drużyna, która ma więcej punktów
Wszyscy rozumiemy bezsensowność wielu aspektów tego sportu, ale warto dodać, że w kontekście gry o Puchar małe punkty już mają znaczenie. W książkach kilkukrotnie było tłumaczone iloma punktami musi wygrać dana drużyna z drugą, żeby polepszyć swoje miejsce w tabeli. Wiadomo, wciąż można mieć po prostu najlepszego szukającego i reszta drużyny trochę nie ma znaczenia, bo wystarczy w każdym meczu złapać znicza, ale zakładając średni poziom wszystkich drużyn to walka na boisku o te mniejsze punkty ma jakiś sens 😊
Dokładnie tak, myślę że ilość punktów ma znaczenie nie tylko w walce o puchar szkoły ale prawdopodobnie w różnych eliminacjach do rozgrywek krajowych/ światowych, jak w wielu mugolskich sportach
5:05, 5:23 i 5:29 Tutaj jak najbardziej się z Tobą zgodzę, głównie dlatego, że tak jak to Oliver Wood powiedział w Kamieniu Filozoficznym, że znicz jest strasznie szybki i bardzo trudno go złapać, a nawet słusznie nie chciał osobistego treningu z Harrym przeprowadzać przy użyciu znicza, bo przez późną porę dnia mogliby go zgubić. Zresztą usunięcie zasady złapania znicza byłoby też całkowicie bezpieczne, ponieważ piłeczka mogła sobie nawet wylatywać poza boisko, co niosło także ryzyko zgubienia jej, ale wystarczy także spojrzeć na mecz Gryfonów z Puchonami w Więźniu Azkabanu; wtedy szalała burza, więc było ryzyko, że Harry i Cedrik mogą oberwać piorunem i żaden z nich nie mógłby zakończyć meczu. 6:40 i 6:46 Nie tylko Krum zakończył mecz, gdy jego przeciwnicy (Irlandia) mieli 160 punktów przewagi, ale taki sam ruch zrobiła Ginny w Zakonie Feniksa podczas meczu Gryfonów z Puchonami (wówczas Puchoni wygrali 240 do 230). To dowodzi tak naprawdę temu, że złapanie znicza miało wpływ WYŁĄCZNIE na zakończenie meczu, a nie zwycięstwo drużyny, której szukający go złapie. Można sobie nawet wyobrazić mecz quidditcha, w której dochodzi do remisu, np. 150 do 150, gdy jedna drużyna strzela 15 goli, ale przeciwny szukający chwyta znicza. 7:34 Również uważam, że Krum zrobił bardzo dobrze, kończąc mecz w taki sposób, skoro wiedział, że już i tak nie wyrównaliby wyniku, a poza tym udowodnił, że (przynajmniej on sam, a nie cała jego drużyna) jest godnym przeciwnikiem dla Irlandczyków. Pozdrawiam, Imaginarium, czekam niecierpliwie na kolejne filmy z sagi...
Serio wierzysz w to, że Krum dobrze zrobił odbierając swojej drużynie jakąkolwiek szansę na wycięstwo tylko po to, żeby zaszpanować jaki to on jest cool zawodnik a reszta jego drużyny to banda wymoczków? Krum tym debilnym ruchem udowodnił jedynie że po pierwsze - jest skończonym idiotą nie potrafiącym myśleć strategicznie, a po drugie - jest zadufanym w sobie, żądnym pochwał narcyzem nie dopuszczającym myśli, że reszta jego drużyny może być coś warta i mieć choćby cień szansy na zmniejszenie przewagi punktowej przeciwników.
@@Marcin_Nyczka Po pierwsze - Krum wcale nie odebrał swojej drużynie szans na wygraną, bo nawet nie miał takiego zamiaru, po drugie - nie powiedziałem, że Krum zrobił to dla szpanu, a reszta jego drużyny to banda wymoczków (bo to wszystko są akurat twoje słowa), ale powiedziałem, że on wiedział, że on i jego drużyna już tego nie wyrównają. Szczególnie, biorąc pod uwagę, że irlandzka drużyna miała przewagę techniczną w postaci siedmiu modeli Błyskawic na siedem nieznanych mioteł drużyny bułgarskiej, więc insynuowanie Krumowi bycia idiotą z tego powodu jest zupełnie pozbawione sensu. Irlandczycy może i zdeklasowali Bułgarów przewagą goli (czemu pozostali zawodnicy z drużyny Kruma sami sobie byli winni, skoro widząc, jak Irlandczycy ostro (i uczciwie) ich deklasują, zaczęli ich faulować na wiele sposobów, a nawet (jak w przypadku bułgarskich pałkarzy) obrażać sędziego, więc Irlandia słusznie otrzymywała rzuty karne, a to, że je wykorzystywała, to już problem bułgarskich zawodników), ale nie wynikiem końcowym. A co do strategii - ty naprawdę sądzisz, że Krum nie myślał taktycznie? Że niby Zwód Wrońskiego, który DWA RAZY zastosował na irlandzkim szukającym nie był strategią? Prędzej to Lynch nie myślał strategicznie, skoro dwukrotnie dał się nabrać na podstęp Kruma. Po trzecie - (nie wiem, czy na pewno czytałeś książki, więc nie wypowiadam się) Krum nie jest żadnym narcyzem, bo nie jest w siebie zapatrzony, nie traktuje z wyższością członków swojej drużyny, nigdy nie szuka atencji, a Hermionę darzył sympatią i szacunkiem, głównie dlatego, że ją nie obchodziło, czy ktoś był sławny, czy nie (w końcu to ją zaprosił na Bal Bożonarodzeniowy i z nią utrzymywał kontakt po Turnieju Trójmagicznym), więc po nim było widać, że nie obchodzi go jego słąwa jako szukającego klasy światowej w quidditchu (i w kwestii narcyzmu pragnę dodać, że pomyliłeś go z Lockhartem, który w przeciwieństwie do Kruma nic a nic nie potrafi poza byciem największym mitomanem w całej sadze, chwaląc się, co to on niby nie dokonał, nie odkrył, a później się okazało, że jego jedyny skill to zwykłe zaklęcie Obliviate, które na szczęście finalnie rzucił na samego siebie niesprawną różdżką Rona).
@@rodzerbombaxl5626 "Po pierwsze - Krum wcale nie odebrał swojej drużynie szans na wygraną, bo nawet nie miał takiego zamiaru" Co za idiotyzm? Serio sądzisz, że jak ktoś nie chce czegoś zrobić to tego nie zrobi? Nie słyszałeś o czymś takim jak zrobienie czegoś niechcący? Poza tym, jeśli Krum naprawdę nie umiał przekalkulować sobie, że łapiąc znicza zeruje swojej drużynie szanse na wygraną, to jest jeszcze głupszy niż wcześniej myślałem. "nie powiedziałem, że Krum zrobił to dla szpanu, a reszta jego drużyny to banda wymoczków" Nieprawda. Napisałeś - cytuję "a poza tym udowodnił, że (przynajmniej on sam, a nie cała jego drużyna) jest godnym przeciwnikiem dla Irlandczyków". To jest to samo, tylko ubrane w bardziej wersalkowe słownictwo. Krumowi bardziej zależało na tym, żeby pokazać się przed przeciwnikami jaki to z niego supersportowiec nie jest, niż dać swojej drużynie jakąkolwiek - choćby małą - szansę na zwycięstwo i sam to przyznałeś, choć z jakichś przyczyn chyba uważasz, że takie lansowanie się po trupach swojej drużyny jest z jakichś przyczyn chwalebne, gdzie ja gardzę takim podejściem i ludźmi, którzy je wyznają. "ale powiedziałem, że on wiedział, że on i jego drużyna już tego nie wyrównają. Szczególnie, biorąc pod uwagę, że irlandzka drużyna miała przewagę techniczną w postaci siedmiu modeli Błyskawic na siedem nieznanych mioteł drużyny bułgarskiej, więc insynuowanie Krumowi bycia idiotą z tego powodu jest zupełnie pozbawione sensu." Nie masz nawet cienia racji. Nawet gdyby irlandczycy, mieli miotły wyposażone technologicznie jak zbroja Iron Mana i byli specjalnie wzmacniani genetycznie do bycia jak najlepszymi zawodnikami, to szansa na zwycięstwo z nimi nadal istnieje. Jest horrendalnie mała i wymaga niesamowitego zbiegu okoliczności, ale przynajmniej w ogóle jakaś jest, podczas gdy złapanie znicza całkowicie i ostatecznie zeruje jakiekolwiek szanse, bo jest już po meczu i nic nie da się zrobić. Nawet gdyby szansa na zwycięstwo wynosiła jeden do liczby Grahama, to nadal jest ona większa od zera, dlatego zarzucanie idiotyzmu Krumowi, który nie rozumie tak elementarnych podstaw matematyki i logiki jak najbardziej ma sens w przeciwieństwie do twojej desperackiej próby obronienia zdrajcy własnej drużyny. "A co do strategii - ty naprawdę sądzisz, że Krum nie myślał taktycznie? Że niby Zwód Wrońskiego, który DWA RAZY zastosował na irlandzkim szukającym nie był strategią?" Argument w stylu "Ted Bundy nie jest seryjnym mordercą bo w 1956 roku nikogo nie zabił.". Co ty tu gościu wyjeżdżasz z inną sytuacją, jakby to jakkolwiek go broniło. Nie mówimy o tym co zrobił Lynchowi, tylko o tym w jaki sposób zakończył mecz. A sposób w jaki go zakończył był niestrategiczny w każdym tego słowa znaczeniu i żadne jego wcześniejsze dokonania nie zmieniają tego trywialnego faktu. To co najwyżej dowodzi, że miał szybkozmienny charakter i raz był geniuszem a raz debilem, tylko że nie jest to tematem dyskusji, a wygląda to tak jakbyś próbował zmienić temat dyskusji. "Po trzecie - (nie wiem, czy na pewno czytałeś książki, więc nie wypowiadam się) Krum nie jest żadnym narcyzem, bo nie jest w siebie zapatrzony, nie traktuje z wyższością członków swojej drużyny, nigdy nie szuka atencji, a Hermionę darzył sympatią i szacunkiem, głównie dlatego, że ją nie obchodziło, czy ktoś był sławny, czy nie (w końcu to ją zaprosił na Bal Bożonarodzeniowy i z nią utrzymywał kontakt po Turnieju Trójmagicznym), więc po nim było widać, że nie obchodzi go jego słąwa jako szukającego klasy światowej w quidditchu (i w kwestii narcyzmu pragnę dodać, że pomyliłeś go z Lockhartem, który w przeciwieństwie do Kruma nic a nic nie potrafi poza byciem największym mitomanem w całej sadze, chwaląc się, co to on niby nie dokonał, nie odkrył, a później się okazało, że jego jedyny skill to zwykłe zaklęcie Obliviate, które na szczęście finalnie rzucił na samego siebie niesprawną różdżką Rona)." To samo co ze strategią. Próbujesz wykazać, że nie zachował się narcystycznie na meczu poprzez przedstawienie zupełnie innej sytuacji, która z meczem nie ma nic wspólnego i stwierdzenie, że skoro wtedy przy Hermionie zachował się normalnie, to w każdej innej sytuacji w życiu też zawsze na pewno zachowywał się normalnie, tak jakby ludzie w każdej sytuacji zawsze pozostawali tacy sami. Jeżeli ktoś mi zarzuci, że jestem złodziejem i pokaże nagranie z monitoringu gdzie coś kradnę, a ja odpowiem, że nie jestem złodziejem bo innego dnia akurat nic nie ukradłem, to obaliłem zarzut? Ty zdajesz się tak właśnie myśleć. Nie ma żadnego znaczenia jak się zachował przy Hermionie - nie zmienia to w żaden sposób faktu, że przedłożenie własnego lansu na supersportowca nad dobro drużyny jest wręcz podręcznikowym przykładem zachowania narcystycznego. Do tego ten wątek z Lockhartem - serio gościu, co to miało wnieść do dyskusji? Wraz ze zwodem Wrońskiego i balem z Hermiona jest to trzeci raz gdy próbujesz zmienić temat dyskusji na inny. To nawet nie jest ta sama część HP, a te dwie historie nawet nie ocierają się o posiadanie związku między sobą. Chodziło co o to, że skoro Lockhart był narcyzem, to Krum już nie może nim być? W świecie magii ilość narcyzów jest ograniczona do jednego i dopóki ktoś nie przestanie być narcyzem to inna osoba nie może się nim stać? To już wygląda jak jakiś akt desperacji z twojej strony.
Ja quidditcha bym widział na takich zasadach: 1. Żadnych punktów za znicza (o tym zaraz) 2. Zakończenie remisem (bez względu na ilość punktów) po przekroczeniu ramy czasowej np. 5 godzin 3. Warunkami wygranej byłyby zarówno uzyskanie przewagi minimum 50 punktów nad drużyną przeciwną jak i złapanie znicza (szukający musieliby mieć na uwadze zarówno znicza jak i ogólny wynik ponieważ złapanie go przedwcześnie mogłoby się równać z powiedzmy karą punktową oraz ponownym wypuszczeniem znicza a w tym samym czasie ścigający jak i obrońca robiliby dosłownie wszystko by utrzymać stan punktowy a pałkarze skupiliby ataki tłuczkiem także na szukającego przeciwnej drużyny).
Dzieki za ten materiał🤩 zawsze sie męczyłam czytając opisy meczy, bo liczylo sie jedynie to, kto złapie znicza. Tez uwielbiam pilke nożną i zawsze uwazalam, ze szukajacy powinien byc "dziewiątką", tak zeby udział innych miał jakikolwiek sens. Z resztą sama JKR stwierdzila w jednym z wywiadow, ze pisanie o meczach, to byla dla niej męczarnia, bo wymyslanie tych wszystkich akcji bylo bardzo czasochłonne. Szkoda, ze nie miala przy sobie jakiegoś fana futbolu, ktory przedstawilby jej temat tak, jak Ty teraz😋
150 pkt to naleciałość z przeszłości (chodzi o łapanie tych rzadkich ptaków). @StrefaCzytacza w Absurdach HP dobrze podsumowała ten sport. Możemy mieć kijową drużynę i super szukającego, więc murujemy bramkę i liczymy, że nasz szukający szybko złapie znicza
Ale przecież pałkarze i cała ta ekipa mają sens, jeśli będą dobrze grali i zdobędą dużą przewagę, szukający drugiej drużyny, NIE MOŻE ZŁAPAĆ ZNICZA, bo wtedy i tak przegra. Przyznaje, punkty można by zrobić inaczej, np 20-30 pkt za tego szybkiego bydlaka, ale to jedyne czego brakuje tej grze - balansu.\ Ewentualnie, jak inni piszą, dodać ramy czasowe i wtedy w ogóle by miało bardzo dużo sensu, ale przecież Rowling musiała postawić Harrego w centrum wszechświata, bo wcale i tak już nie ma nieśmiertelnej sławy XD EDIT: Dobra, mówisz podobnie dalej co napisałem, beka, pozdrawiam cieplutko
W piłce nożnej jest podobny problem. Liga mistrzów, wygrywają najbogatsze drużyny, Które stać na najlepszych piłkarzy, nawet kiedy jakaś drużyna zaczyna częściej wygrywać to wtedy ich lepsi zawodnicy odchodzą do klubów, które zapłacą więcej, czyli patrz pkt 1 wygrywają najbogatsze kluby
Uważam, że sport ten ma sens jak najbardziej. Szukający ma możliwość utrudnienia szukania drugiem szukajacemu ze wzgledu na brak ram czasowych oraz z powodu niekorzystnej liczby punktów. Również to że jest brak ram czasowych pozwala na uzbieranie odpowiedniej liczby punktów do możliwości zwycięskiego złapania znicza. Takie zasady dają sporo możliwości na ukladanie i dostosowywanie strategi. Uważam że każdy w druzynie ma realny wpływ na wygranie rozrywki poprzez posredni wplywa na zlapanie znicza przez szukajacego. Np przeszkadzajac w zlapaniu przez oponenta lub sygnalizując swojemu szukajacemu oczywiscie w wymyslny sposób ze akurat widzi znicz. Obrońcy mają realny wpływ na wynik ich drużyny poprzez dobrą obrone i ochrone przed utratą punktów na rzecz drugich. Są trzy okregi pewnie kazdy z odpowiednią liczba punktów do zdobycia wiec uzbieranie 150 punktów nadwyżki jest realne. Jest mnóstwo na strategie gry i myślę ze zasady sa bardzo ekscytujące dajace mnóstwo pola do popisu
Myślę, że problem nieobecności w pracy dałoby radę obejść zmieniaczem czasu i po powrocie do pracy zrobić fśit i jednocześnie być na trybunach oraz za biurkiem. Co do pozostałych kwestii faktycznie można by coś zmienić, ale chyba czarodziejski świat dla mugoli jest bez sensu i vice versa :)
Za złapanie znicza powinna być kilkukrotnie większa ilość punktów, bo w przedstawionej przez ciebie formie wynik wciąż jest mocno uzależniony od indywidualnego występu szukającego.
Nie ma sensu w obecnej formie. Gdyby czas meczu mógł trwać maximum 24h lub 48h(lepsze 24h), bądź maximum 10000p zdobytych, to tak. Więc wynik końcowy mógłby zapaść po 24h, po tym kto pierwszy zdobędzie 1000 lub kto pierwszy zdobędzie znicza(punktacja niech będzie ta sama). Wtedy to ma sens. Bo musisz strzelać i bronić, a szukanie bądź celowo p opóźnienie złapania ma sens.
To ja widziałam gdzieś wersję, że złoty znicz powinien kończyć grę, ale za to nie dawać punktów - w sensie jak twoja drużyna przegrywa, to pilnujesz drugiego szukającego, żeby znicza nie złapał, ale jak wygrywa, to sam szukasz znicza, by jak najszybciej skończyć grę. Jasne, nie eliminuje to problemu niekończących się meczy, ewentualnie można i tak do tego dodać odgórny czas, ale z ryzykiem, że mecz się szybko skończy z wynikiem 10:0.
Świat stworzony w harrym potterze niestety został stworzony pod postać główną a nie jak w innych książkach gdzie nawet na głównych bohaterów wpływa to co działo się kiedyś a także zasady świata. A w harrym świat tworzony był wtedy kiedy był potrzebny
A ja mam lepszy pomysł co do zniczy, żeby było ich kilka (minimum 3, najlepiej 5 ), złapanie jednego daje 50 pkt. A złapanie wszystkich kończy grę, wtedy by to miało większy sens. I były by wypuszczane pojedynczo, jeden co np. 5 minut.
Bardzo poważana analiza totalnie obalająca możliwość istnienia gry, w której.... chłopcy latają na miotłach. To powiedziawszy: Harry Potter do bardzo ładniutka historyjka o bezpiecznym miejscu dla dzieci, które czują się samotne wśród kolegów i pragną się wyróżniać. Wcześniej tę rolę odgrywał choćby Piotruś Pan. W ostatnich 3 tomach książki próbują spoważnieć i udawać, że niosą jakieś przesłanie dla nastolatków, ale no.... nie wychodzi. 1- trudno nagle pozbyć się tych wszystkich musów świstunów i innych dziecinnych aspektów świata przedstawionego 2- trudno zmienić to ,że zaklęcia brzmią dziecinnie, skoro już wpisało się je w tekst 3- trudno jest udawać, że są jakieś odcienie szarości, jedna ze stron nie jest ewidentnie dobra, a druga ewidentnie zła w sytuacji, gdy wcześniej się tak bardzo oczerniło jedną ze stron 4- trudno jest fantastykę pisać o etyce i polityce, jeśli nie zamierza się przeprowadzić krytyki aktualnego społecvzeństwa. JK Rowling napisała łatwą do czytania i dość przyjemna książkę dla małych dzieci, ale bardzo slaby kawałek nibyto fantasty dla nastolatków. Jej świat przedstawiony jest bardzo dobry dla dzieci, które zwyczajnie nie maja zamiaru zastanawiać się co jest mądre, a co nie. Po porostu chcą, żeby protagonista był w ich wieku, niedoceniony przez otocznie, ale ukrycie był bohaterski, potężny i wygrywał mecze dla swojej drużyny. To czy te mecze mają jakikolwiek sens nie ma zaznaczenia. To nie z Quiddichem jest coś nie tak. To cała ta seria książek nie została napisana z myślą o dorosłych, ale jest traktowana, jakby miała konkurować Sapkowskim i z le Guin, bo autorka w 3 ostatnich tomach próbowała robić takie wrażenie. Oczywiście doceniam, że udało się stworzyć serie, która miała dojrzewać wraz z czytelnikiem, ale widzę ile to stworzyło dziur i jak je połatano.
Zgadzam się BEZSENS!! Już w pierwszej części książki było nawet że rekord szkoły to 3 miesiące w złapaniu znicza i musieli grać na zmianę... WTF?! Czyli nawet Charlie Weasley jest takim laikiem w ta grę przy Harrym jak Wróżbita Maciej czarodziejem przy Gandalfie...😂 No sorry Seba ale teraz twoja kolej na nockę być pałkarzem... Nieważne że jutro masz sprawdzian... 😂 A reszta ma zwolnienie z lekcji bo dziś 2gi miesiąc i 27 dzień gry w Quidditcha... Ci co mają na nockę na trybunach dostają koc i kanister kawy... 😂 Myślę że wystarczyłyby ze 4 godziny gry znicz dawałby przewagę i kończył grę ale musiałaby być np różnica 200 punktów... Nara... 😊
Brak limitu czasowego nie jest takim złym pomysłem. Dawne gry drużynowe czasami faktycznie limitu nie miały (chyba pierwowzór soccera tak miał?) i gracza mogli grać po kilka dni, choć wynikało to głównie z dystansów między zawodnikami (pokroju kilku mil, bo tyle się szło do najbliższej wsi). Brak limitu czasowego również współgra ze zniczem i szukającym. Jeśli złapanie znicza kończy grę to drużyny muszą odpowiednią różnicę w punktach wywalczyć, żeby punkty za znicz nie decydowały o wygranej. No i jeszcze sam znicz nie jest najłatwiejszy do złapania (a przynajmniej nie powinien być) więc jeśli ktoś go złapie to raczej będzie już po meczu tak czy siak. Zaznaczę, nie wiem jak było w lore HP, pamiętam że tam znicz był łapany w 10 minut w trakcie filmu i tyle.
Nie ma przepisu, który by mówił, że mecz kończy się w chwili złapania znicza przez szukającego. Znicz może złapać ktokolwiek. Na fandomie jest informacja o następującym faulu : "Spalenie znicza - złapanie znicza przez jakiegokolwiek zawodnika poza szukającym. Powoduje koniec gry bez przyznania 150 punktów za chwyt znicza." Po pierwsze - czemu w ogóle to jest traktowane jako faul, skoro nie ma za to żadnej kary ? Każdej prowadzącej choćby 10 punktami drużynie opłaca się takie zagranie. Oczywiście, mała jest szansa, że kilku zawodników skoncentruje się na łapaniu znicza, bo wtedy przeciwnik ma dużą przewagę w polu i może szybko zdobyć sporo punktów. Ale jeżeli znicz pojawi się w pobliżu zawodnika prowadzącej drużyny - to złapanie go jest jak najbardziej pożądane.
Ten faul ma sens w momencie kiedy drużyna A ma 300 pkt a drużyna B ma 200 pkt w momencie gdy ktos z drużyny B nie będąc szukającym złapie znicz mecz się kończy bez przyznania dla drużyny B i wtedy drużyna A wygrywa
Też wszystkich zasad quidditcha nie znamy gdyby autorka chciała bardziej rozwinąć wątek tej gry to by na pewno napisała więcej zasad które w całości by miała sens
@@outsider1525 dla drużyny B nie ma sensu, bo przegrywają - więc po co mają łapać ?. Chyba, że jakiś układ tabeli w grupie ich premiujący pomimo takiej porażki. Natomiast zawsze ma sens dla drużyny A, bo zostaje 300:200. Lub choćby 10:0 :)
jak dla mnie obecne zasady mają sens i gra ewidentnie jest drużynowa, bo zawodnicy z pola muszą walczyć żeby utrzymać szukającego w grze, przy wyniku 10-150 dalej są w grze jak tylko szukający złapie znicz to też by miało zastosowanie taktycznie w przypadku małej tabeli rozgrywania sezonu ligowego, gdzie punkty mogą wpłynąć na miejsca, zakładając, że nie mówimy o pucharze domów w quidditcha gdzie były tylko 3 mecze dla każdego domu czy mistrzostw świata gdzie system jest pucharowy ponadto jest taki ruch jak Wronski feint (czy tam nie wiem, zwód Wrońskiego po polsku?) gdzie w przypadku gdy szukający jest wyłączony z gry przez róznicę ponad 150 punktów między oboma drużynami, może on grać na psychice drugiego szukającego i udawać, że widzi znicz, po czym zmieniać kierunek lotu tuż przed ziemią, powodując wypadek, a z tego co pamiętam, to w przypadku kontuzji nie ma wymian zawodników, ergo albo by ktoś z pola musiał stać się szukającym, co skutecznie obniży możliwości defensywne drużyny, ułatwiając nadrobienie punktacji albo drużyna musiałaby grać bez szukającego, doprowadzając tak naprawdę do stale-mate'a
Nie no, moim zdaniem wystarczy ustalić konkretny wynik, który drużyna musi osiągnąć aby wygrać, dodać ewentualny limit czasowy żeby nie było takiej sytuacji, że obie drużyny są równe i ciężko zdobyć punkty, a znicz zostawić tak jak jest, bo mimo tego, że cała drużyna może być bliska wygranej na punkty i przez szukającego drużyny przeciwnej przegrać to myślę, że to po prostu podkręciło by wtedy fun z oglądania meczu biorąc pod uwagę totalny plot twist, którym było by złapanie znicza. Uwazam również, że znicz po prostu ma bardzo fajny i oryginalny motyw pasujący do świata Harry'ego Pottera i to jest też jeden z powodów dla których bym go zostawił. Pozdrawiam cieplutko i czekam na następne materiały :))
No ale jakby nie patrzeć właśnie mecz Bułgarii z Irlandią na finale MŚ pokazał, że ta gra ma jednak jakiś tam sens, Irlandia wypracowała taką przewagę swoją grą że nawet złapanie znicza dla Bułgarii nie zapewniło wygranej, a łapanie znicza było taktycznym posunięciem, gdy jedna drużyna miała już przewagę punktową taką że niezależnie kto złapie znicza i tak wygra to złapanie go zaczyna mieć głęboki sens by zakończyć spotkanie z takim właśnie wynikiem, kiedy przeciwna drużyna nie wie ile ma czasu i stara się nadgonić punktacje. Krum złapał tego znicza wiedząc że przegrają ale nie tak upokarzająco bo 160-170 a nie 10-320 gdyby jeszcze Irlandia złapała znicza, a wszystko na to wskazywało że złapią bo ich szukający Lynch już miał na celowniku znicza i po niego nurkowal
Bezsensowne jest kiedy znicz wyleciał poza boisko i muszą go gonić gdzieś w deszczowych chmurach, a tam jeszcze dementor wyłazi WTF. Czy przy meczu ktoś może zaczarować znicza, żeby leciał gdzie dana osoba chce, jeśli jest tyle magów. Nie podobają mi się takie pomysły
to akurat ignorancja reżyserów filmowych, w książkach nigdy nie było czegoś takiego, ze Harry z Malfoyem walczyli o znicza pod trybunami albo z Cedrikiem kilometr nad stadionem.
Zobaczcie sobie na czym polega Circket. To jest sport gdzie mecze często trwają po kilka dni. Brytyjczycy to oglądają, przychodzą na mecze itd. Dla kogoś z zewnątrz może to nie mieć sensu.
Super film!!!!! A oto moja opinia o quidditchu: dla niektórych nie ma on sensu, a dla niektórych ma, dla mnie ma. Czarodzieje chyba nie mogli zaczerpnąć pomysłu z piłki nożnej bo gdy Harry opowiadał (chyba) woodowi o sportach mugoli (chyba) to pytał się co to piłka nożna.
Porównanie sytuacji Kruma i Mbappe jest bardzo nietrafione. Krum zdobył 150 punktów dla swojej drużyny, Mbappe dałby w tym przykładzie punkt rywalowi. Poza tym w piłce nożnej często mówi się o czymś takim jak honorowy gol. Mimo, że drużyna wie, że nie wygra bo przegrywa np. 5/6 do 0 to i tak próbuje strzelić gola. Tu było tak samo. Krum widział, że jego drużyna jest dużo gorsza, że nie ma absolutnie żadnych szans, że odrobią wynik i dają mu szansę wygrać. Więc postanowił, że złapie honorowe punkty ze znicza i zminimalizuje porażkę. Takie zachowania są jak najbardziej normalne. Już pomijam resztę kwestii no bo jak można stwierdzić, że liczy się tylko szukający skoro nawet w książkach gdzie ten sport jest tylko rzadkim dodatkiem i tak była sytuacja gdy szukający nie miał nic do gadania.
Mnie zawsze zastanawiało tylko jedno (od razu na początku podkreślam iż jestem wielkim fanem HP i brat mi mów, że chyba zaczynam dostawać od tego obsesji): W scenie z siódmej części, gdy Harry, Hermiona, Ron i Gryfek mają się włamać do Banku Grinngotta, to widzimy, że Hermiona ma na sobie idealnie odwrozowany strój Bellatrix, który nosi przez całą sagę (i pomimo tego, że w książce raczej te stroje zmieniała to ten też był, bo został tam tak samo opisany). Jak wiemy, eliksir wielosokowy zmienia tylko i wyłącznie ciało osoby, która go wypiła, a ubranie pozostaje takie samo, jakie dana osoba miała na sobie w momencie wypicia tego eliksiru. Ani w książce, ani w filmie nie ukazała się odpowiedź, skąd Hermiona posiada ów strój, ale w usuniętej scenie z tego filmu twłaśnie Fleur daje jej tę sukienkę, mówiąc: "To jest najbliższe temu, co opisałaś, co mogłam znaleźć.". Pytanie więc nasuwa się samo: sąd Fleur Delacour miała w szafie tą samą sukienkę, co Bellatrix? Chociaż lepszym pytaniem byłoby, czego ona w szafie nie ma...
Bellatrix pewnie miała szaty stworzone przez krawcową/krawca z magicznego świata. Na pewno nie kupowała ubrań w mugolskich sklepach. Fleur pochodziła z czarodziejskiej rodziny, a to zapewniało dostęp do takich usług, więc mogła posiadać strój, który był podobny krojem i kolorem do szat Bellatrix.
Ale wiesz, że transmutacji rzeczy materialnych to pestka dla tak utalentowanej czarownicy jak Hermiona prawda? Wzięła suknię podobną i magicznie pozmieniała, żeby była prawie identyczna.
Faktycznie jesteś wielkim fanem skoro aż tak to analizujesz , w mojej opinii jeśli Fleur miała taką sukienkę to mogła ją kupić w sklepie szaty na wszystkie okazje lub co w mojej opinii jest bardziej prawdopodobne kupiła to w sklepie Twilfitt i Tatting.
Rowling wymyśliła ten sport tylko na potrzeby Harrego, żeby miał szansę się wykazać, pewnie mało się zastanawiała nas sensem całej gry jako takiej. Jak by popatrzeć na to na chłodno, ta gra kompletnie nie wywołuje żadnych emocji, jest raczej zabawą na miotłach. A finał mistrzostw świata to już totalny absurd, ciężko mi sobie wyobrazić sytuację, żeby w jakichkolwiek rozgrywkach zawodnik dobrowolnie zakończył mecz w momencie, gdy jego drużyna przegrywa. W takiej sytuacji rolą szukającego przegrywającej drużyny nie powinno być łapanie znicza, tylko przeszkadzanie temu drugiemu tak długo, aż ścigający nadrobią straty. Ale jak gra nie ma logiki, to i zawodnicy zachowuję się nielogicznie. PS. Jeszcze jednym absurdem jest to, że zawodnicy mogli mieć lepsze i gorsze miotły, i chyba nie była żadnych standardów (jak np. kombinezon w skokach narciarskich, który jest bardzo ściśle kontrolowany). Każdy latał na tym co przyniósł, więc jasne jest, że ci z szybszymi miotłami mieli znaczną przewagę, która nie wynikała z umiejętności.
Wystarczyłoby: 1)Mecz trwa np około 60 minut 2) Złapanie znicza jest warte 50 pkt ale nie kończy meczu, a po złapaniu znicza poprostu wypuszczany jest jeszcze raz. Wtedy dobry szukający jest wstanie nałapac dużo pkt dla drużyny, ale w przypadku nie złapania znicza po upływie 60minut o wyniku decyduje ilość goli. I technicznie nawet jakby szukający dwa razy złapał znicz (100pkt) a obrońca by miał słaby mecz to i tak by złapanie znicza nic nie dało
Mam ciekawy pomysł na odcinek, ostatnio odświeżałem sobie serię filmów o Harrym, tylko tym razem oglądałem nie z dubbingiem a w oryginale po Angielsku. Jak sie okazuje w oryginale jest dość sporo scen które w polskim dubbingu nie występują, myślę że ciekawy temat nad którym możesz się pochylić. Pozdrawiam 😊
Miałoby sens, gdyby złapanie znicza kończyło grę bez dawania punktów - wtedy gracze musieliby strategicznie skoordynować swoje działania z działaniami swojego szukającego. Wtedy to rzeczywiście byłaby gra zespołowa. Można by też wprowadzić zasadę, że jeśli w ciągu np. trzech godzin gry szukający nie złapie znicza, to wtedy wygrywa ta drużyna, która zdobyła więcej punktów.
Siatkówka też nie ma ram czasowych... Tylko punktowe - 25 p i przynajmniej dwa przewagi. Przy 25 i 1 przewagi gra się dalej aż któraś z drużyn zdobędzie 2 p przewagi. Dob tego mecz wygrywa drużyna, która wygra 3 sety, więc... Setów może być od 3 do 5 A i kiedyś były takie zasady, że punkty zdobywało się tylko po swoich aukcjach... I mogło to trwać bardzo długo
Najzabawniejsze dla mnie w tym jest to, że ta gra to jedno wielkie P2W, bo o tyle co na mistrzostwach świata wszyscy mają najlepsze miotły więc jest dość sprawiedliwie tak w meczach szkolnych i między mniejszymi klubami gra zależy od tego kto ma wystarczająco pieniędzy na dobry sprzęt
Hej z tego co wiem to Moody miał magiczne oko i w książce w zakonie w kwaterze głównej był poproszony o to żeby sprawdził co jest w szafie... Czy bogin wiedział o tym że jego ofiara go widzi czy Moddy widział go w jego prawdziwej postaci... Bo jak dla mnie takie oko to bardzo cenny artefakt... Może zrobisz o tym odcinek?😊
Według mnie wystarczyłoby tylko ustalić ramy czasowe np. 2 godziny na cały mecz, ewentualnie 2 rundy po 1 godzinę i już ta gra miałaby dużo więcej sensu. W takim wypadku, jeśli żaden szukający w ciągu 2 godz nie złapałby znicza to drużyna kończyłaby mecz z taką punktacją jaką mieli przerzuceń przez obręcz. Każdy mecz byłby niewiadomą czy mecz skończy szukający czy skończy się pierw czas i końcowo będą się liczyć punkty z obręczy. Taka zmiana byłaby bardziej atrakcyjna dla widzów(też dbałaby o ich czas prywatny) i liczyliby się też pozostali członkowie drużyny, nie sam szukający.
lol, właśnie wczoraj youtube podsunął mi Twój kanał o piłce nożnej, zastanawiałem się czemu nie wspominasz o tym kanale tutaj, a tu nagle odcinek w którym wspominasz ten kanał^^
Co do samej idei łapania złotego znicza - to wzięła się ona bo jakiś typ sobie wymyślił, że coś trzeba dodać i użyli do tego ptaków, które ginęły podczas meczy. Co do ilości dni - są sporty gdzie mecze trwają kilka dni np. krykiet. Tak wiem ma to zasady, trwa określoną liczę dni (rozgrywki wielodniowe 3-6 dni, po 6h dziennie) Pamiętajmy też, że środowisko magów jest bardzo konserwatywne oraz zamknięte na zmiany. Co nie pozwala na zmiany. Dodanie nowych wersji rozgrywek, zasad co w normalnym sporcie mugoli dzieje się cały czas
Jeśli mam być szczery to nie mam problemu z tym, jakie są tam zasady, bo jeśli ktoś chce w to grać, to musi je zaakceptować, a jeśli nie chce zaakceptować a mimo to chce grać, to niech zbierze grupę ludzi i wymyśli swoje zasady. Ale jeśli już mielibyśmy poprawiać te zasady, to ja proponuję taką zmianę: zlapanie znicza podwaja dotychczas zdobyte punkty danej drużyny. Moim zdaniem proste i zdecydowanie zwiększa znaczenie reszty graczy. A co do czasu gry to z góry ustalony czas maksymalny, jeśli do tego czasu znicz nie będzie złapany to zaliczamy wynik z boiska. Zresztą jest to zasada jak w krykiecie i widać, że Rowling trochę się na tym oparła (zlapanie znicza to jak wykluczenie wszystkich przeciwników),krykiet jest grą typowo brytyjską
Gra w której liczą się punkty zdobyte podczas meczu w rankingu i o zgrozo nie ma ograniczenia czasowego to genialny pomysł. Wygrywając wszystkie mecze mogę przegrać bo dwie ostatnie drużyny postanowią grać mecz dopóki nie wyprzedzą mnie w rankingu. W którejś z książek Ron wspomina, że najdłuższy mecz trwał dwa tygodnie. Co więcej jeśli mam zbyt skutecznego szukającego to będzie on obciążeniem bo mecze trzeba wydłużać aby jak najwięcej punktów zdobyć.
Również bardziej przemiawiałoby do mnie rozwiazanie z limitami punktowymi lub czasowymi, aby miało to większy sens dla zawodników i kibiców. My patrzymy na to jednak z punktu widzenia naszego świata i naszych sportów. W świecie magii chyba trzeba pozwolić sobie na trochę abstrakcji 😂😅
Generalnie quidditch jest stworzony typowo pod to, żeby Harry został w nim bohaterem, reszta zasad jest wrzucona byle jak (nie wiem czy Rowling interesowała sie sportami mugoli ale wychodziłoby że nie)
Z tego co pamietam to w quidditchu są rozgrywane sezony cos na wzór piłki nożnej w których wygrywa drużyna która ma najwięcej zdobytych punktów więc quidditch ma sens jak najbardziej
Dokładnie, nie liczy się wynik jednego meczu, tylko np w szkolnym, liczy się ilość punktów z 3 meczy z drużynami z innych domów, na koniec sumuje się punkty z każdego meczu i jest ranking. Wygrana bezpośrednio z przeciwnikiem to dodatek do zabawy.
Ja tylko napomne że istnieją osoby, które w wolnym czasie grają w tak zwany Quidditch (real-life sport), i biegają po boisku trzymając między udami kijek imitujący miotłe xD.
Poprawne formy to "kto złapie znicz" (biernik) i "kto nie złapie znicza" (dopełniacz). W przypadku filmu bywa używana forma "zależy od tego, kto złapie znicza", "Viktor Krum złapał znicza" co jest błędnym zastosowaniem dopełniacza (kogo? czego?), powinien tam być użyty biernik (kogo? co?), a co za tym idzie "zależy od tego, kto złapie (co?)znicz", "Viktor Krum złapał (co?)znicz".
Co do braku limitu czasu gry i sportów, które istnieją naprawdę. Po pierwsze - boks. Kiedyś (tak ze 100 lat temu i więcej) KAŻDY pojedynek kończył się przed czasem, bo każdy toczył się do momentu, gdy ktoś kogoś znokautował. Dopiero później wprowadzono limit rund i ich punktację. Po drugie - snooker. Jakby ktoś nie wiedział, to jest to odmiana bilarda kieszeniowego, w której za wbicie bil przyznaje sie punkty. Poszczególną partię zwaną frejmem, wygrywa ten zawodnik, który ma więcej punktów. Mecz gra się do konkretnej liczby wygranych frejmów, stąd też frejm można porównać do seta w siatkówce czy tenisie. Z reguły nie ma określonego czasu, jaki może trwać dany frejm (za wyjątkiem jednego turnieju w roku, ale jest on bardziej rozrywkowy niż poważny), choć w przypadku meczu zawodowców przyjmuje sie, że średnio jeden frejm trwa między 15 a 20 minut (choć rozrzut miedzy skrajnościami jest duży - najszybszy frejm w historii to około 3 minuty gry, a najdłuższy trwał ponad dwie godziny). Dzięki temu można rozplanować mecze (które zawodowcy najczęściej grają na dystansie do 4, 5 lub 6 wygranych frejmów, choć najkrótsze mecze są do 3, a najdłuższy, czyli finał MŚ, do 18 frejmów). Oczywiście te najdłuższe mecze, czyli finały grane do 9 lub do 10 frejmów oraz wszystkie na MŚ grane do 10, 13, 17 i 18 frejmów są podzielone na części zwane sesjami (w których gra się od 8 do 11 frejmów), a sesji danego meczu nigdy nie gra się więcej niż dwóch dziennie, przez co mecz może trwać dwa lub i trzy dni, ale zarówno zawodnicy, jak i sędziowie i kibice są do tego przyzwyczajeni od wielu lat, więc wszystko jest jak najbardziej możliwe do ogarnięcia i rozplanowania, czego o quidditchu powiedzieć nie można.
Zastanawia mnie też czemu jakaś firma robiąca miotły nie nawiązała współpracy z jakaś znaną drużyną. Oni by mieli reklamę bo w końcu jakaś drużyna wygrałaby mistrzostwa na Nimbusie 5000 demon supersport (czy jak by się nazywała) a dróżyna dostałaby najlepszy sprzęt na świecie robiony specjalnie dla nich. Wiecie, coś jak WRC albo formuła 1, na teamem patronat bierze jakiś producent i jakoś się to kręci
A ciekawe czy jest mowa co się dzieje jak jest remis? Bo teoretycznie może być jak drużyna ma mniej o 150 punktów i szukający złapie znicza. W książce był 1 przypadek gdzie punkty miały jakieś znaczenie. Gryffindor aby kogoś prześcignąć musiał wygrać mecz różnicą iluś punktów. I nawet Harry jak 1 raz zobaczył znicza to celowo nie łapał, bo wtedy to by nic nie dało. A tak to faktycznie brak ram czasowych nie ma za bardzo sensu. Czytałem ciekawostki, że w piłce nożnej w jakichś azjatyckich turniejach były eksperymenty z zasadami, że dogrywka trwała do 1 strzelonego gola (bez ram czasowych) i zdarzało się, że mecz przerywano na noc i kontynuowano kolejnego dnia. Obecne zasady gdy dochodzi do rzutów karnych też tak naprawdę nie mają ram czasowych, teoretycznie mogą trwać w nieskończoność, ale w praktyce dość szybko ktoś się pomyli. Jednak w Quiddichu tak jak powiedziałeś. Im jest się bardziej zmęczony, tym trudniej złapać znicz.
Ciekawe byłoby, gdyby złapanie znicza faktycznie kończyło mecz, ale nie dawałoby żadnych punktów, wtedy faktycznie szukający musiałby współpracować z drużyną (żeby wiedzieć czy może już złapać znicz bo mają przewagę) oraz pilnować drugiego szukającego nie dopuszczając do złapania przez żadnego z nich (jeśli tamci mieliby przewagę)
Moja teoria: jest niepisana zasada, o której się nie mówi, bo teoretycznie każdy to wiedział, czyli że mecz mógł się skończyć, jak drużyna zyskała 1000 punktów (czyli 100 zaliczeń). Podczas liczenia punktów widzimy, że są miejsca tylko na liczbę 3 cyfrową.
Polecam przeczytać "Quidditch przez wieki". Jest tam szczegół mówiący o tym, że mecz może skończyć się nie tylko wtedy, gdy szukający złapie znicza, ale też wtedy, gdy zgodzą się na to kapitanowie obu drużyn.
Trochę podobny dylemat jak na przy f1 gdzie możesz być świetnym kierowcą, a nic nie ugrać przez słabszy od reszty samochód albo przy szachach gdzie mimo istnienia pewnego limitu czasowego zmagania mogą trwać kilka dni (z tego co kojarzę w pojedynkach mistrzowskich można na prośbę zawodnika zrobić przerwę i kontynuować następnego dnia). Myślę że sens mają każde zasady na które godzą się obie strony i tyle. 😊 Ewentualnie żeby mecze nie trwały tygodniami znicz zaprogramować w ten sposób aby np po każdych 3 godzinach jego maksymalna prędkość trochę malała ułatwiając jego wykrycie i złapanie.
Zresztą w piłce nożnej w pewnym sensie też wygrana zależy przede wszystkim od napastnika bo nie ważne jak dobrze zagra Twoja drużyna to i tak konieczny jest ktoś kto tą bramkę strzeli :)
Mam propozycję na odcinek dla Ciebie: Chodzi o to, jak jedne miotły mogły być szybsze od innych? Trochę to dziwne, że one w ogóle różniły się od siebie prędkością. Myślę, że jest to ciekawy pomysł na odcinek.
Chyba to było spowodowane dwoma rzeczami. Jakością drewna i siła zaklęcia. Drewno dębu mogło mieć inne właściwości niż drewno z brzozy i inaczej reagowało na poszczególne zaklęcia. Tak samo na pewno miotła działałaby lepiej gdyby to Dumbledore ją zaczarował niż ron.
Znicz w zasadzie miałby sens, gdyby sam się "męczył" stopniowo i np. spadł na ziemię po godzinie (ale z upływem czasu by było prościej go złapać, bo latałby wolniej lub na mniejszym obszarze), wtedy wynik meczu by się ustalało punktami tylko. Ale jednocześnie też Znicz by przerywał mecz będąc złapanym, wtedy szukający by też widział kiedy się go "opłaca" złapać lub tylko przeciwnik by przeszkadzał drugiemu szukającemu gdyby jego drużyna przegrywała w tym momencie, a samo złapanie właśnie fajnie jakby dawało mniej punktów, a nie aż tyle...
Ta nietypowa gra faktycznie wymagała by modyfikacji. Najprostsze by było usunąć jeden element i skupić się na drugim (czyli albo usuwamy znicz a zachowujemy bramki lub odwrotnie). I w każdej wersji kluczowa by była gra zespołowa. W przypadku gdzie nie ma znicza to tu mamy typowo grę drużynową (jak piłka nożna czy koszykówka). Natomiast w wersji bez bramek, drużyny byłyby skupione wyłącznie na złapanie znicza ale tylko "szukający" może go złapać a reszta drużyny chroni go przed drużyną przeciwną a jednocześnie przeszkadzają ich "szukającemu" przed złapaniem znicza. Tutaj kluczowy byłby też ustalony czas meczu bo wtedy liczyło by się, która drużyna najwięcej razy złapała znicz oraz też mogłyby być dodatkowe punkty za czas w jakim znicz zostałby złapany. I takiego Quidditcha chętnie bym oglądał 😁
niby tak ale bramki też w jakiś sposób wpływają, nie tyle co na wynik meczu a bardziej na punkty (czy coś takiego). Np. było powiedziane, że nawet gdyby Harry złapał od razu znicza to i tak Gryffindor mógł by nie zdobyć pucharu. Więc myślę, że reszta drużyny też jednak coś robi a szukający w jakiś sposób musi zgrać się z resztą/ nie złapać znicza od razu bo nie mieli by wtedy wystarczającej liczby punktów
Z quidditchem jest jeszcze jeden problem. Mianowicie skala punktów. Można tam zdobyć albo 10 punktów za przerzucenie kafla przez obręcz, albo 150 za złapanie znicza. Pytanie brzmi - po co ta cyfra jedności, skoro i tak wszystkie punkty mogą być tylko wielokrotnością liczby 10, więc cyfra jedności zawsze będzie równa 0. Czy nie bardziej sensowne byłoby zrobienie 1 punktu za przerzucenie kafla przez obręcz i 15 za złapanie znicza? To jest o tyle zabawne, że w HP czasem widać te tablice wyników i to, że cyfra jedności nigdy się na nich nie zmienia., więc równie dobrze można byłoby całkiem wywalić tabliczki z cyframi jedności (w końcu i tak nie są one używane) i na sztywno wyryć tam w kamieniu 0 i też by wszystko działało.
Jeśli przeciwnicy maja więcej punktów, to zadaniem szukającego jest nie dopuścić do złapania przez przeciwnika znicza a jednocześnie go nie łapać i zrobić to w odpowiednim momencie. Poza rym znicz nie pojawia się zawsze od razu. Ma to jakiś sens ;) kaflem warto narobić punktów żeby na pewno przeciwnik mimo złapania znicza nie wygrał.
Gdzieś ktoś na yt mówił, że rozgrywka miałaby więcej sensu gdyby złapanie znicza tylko kończyło grę. Wtedy 1 szukający, którego drużyna wygrywa chciałby złapać znicz, a drugi miałby bardziej za zadanie mu przeszkodzić. Pałkarze też mogliby mieć wtedy wkład w powstrzymywanie lub bronienie szukającego.
Ogolnoe to chodziło o to ,ze złapanie znicza było wręcz niemożliwe do zrobienia, także sam fakt że komuś się udaje to zrobić, sprawiało że dana drużyna wygrywała , ale do tego trzeba uwaznie oglądać a nie snuć teorię :) wystarczyło by, gdyby reszta drużyny przeszkadzała dla "szukaczy" i zupełnie inaczej by to wyglądało
Powiem tak nie wiem czy to było zamierzone przez autorkę czy nie ale przytoczę to co przeczytałem w jednym z fanfików z tego uniwersum i z czym się zgadzam. "Sport jest odzwierciedleniem danej kultury, a ten sport pokazuje że wszyscy czarodzieje liczą na wybitne jednostki by te rozwiązały ich problem..." Tak więc qudditch idealnie wpasowuję się w mentalność czarodziei w świece przedstawionym.
Quidditch został stworzony w tej sadze pod rozgrywki szkolne, a sens ta gra traci w momencie w którym Rowling zrobiła z tego grę klubową i reprezentacyjną. W rozgrywce szkolnej ma to sens i punkty zdobywane przez ścigających liczą się później w rozgrywce o puchar. A co do szukającego to zawsze można go wyeliminować z gry co pokazał mecz Gryfonów z Puchonami w Więźniu z Azkabanu :) Btw rolą szukającego drużyny przegrywającej więcej niż 150pkt może być przeszkadzanie, blokowanie i odciąganie szukającego drużyny prowadzącej od złapania znicza, żeby jego drużyna zdążyła nadrobić stratę
Hmmm, wszystko co zostało poruszone według mnie się zgadza w faktycznym sensie gry, aczkolwiek sama "rozgrywka" z wyłączeniem szukających ma być według mnie właśnie widowiskiem dla publiki a faktyczny quiddich to właśnie łapanie złotego znicza. Czy oglądanie dwóch gości, którzy szukają czegoś czego zwykle przez pierwsze dajmy na to 20 min meczu nie są w stanie nawet zauważyć byłoby jakkolwiek interesujące? Jeśli chodzi o naprawę gry wystarczyłoby określić czas gry na dajmy na to 2/3h plus obniżenie wartości punktowej znicza na właśnie te około 50 pkt i wszystko by się zgadzało już chyba dla każdego. Jak dla mnie poza brakiem ram czasowych w obecnym stanie z tym "sportem" tak na prawdę wszystko jest w porządku, a wartość pkt za znicza to sprawa powiedzmy dla każdego indywidualna w ocenie czy 150 to za dużo okej czy za mało. Pozdrawiam
1. W piłce nożnej jedna osoba może sprawić że drużyna nie przegra, a w quiditchu jedna osoba, że drużyna wygra. 2. To zobacz mecz tenisowy. Najdłuższy mecz tenisowy trwał 3 dni. Też nie ma ram czasowych
wystarczy że jedna drużyna wrzuci 15 kafli więcej i złapanie znicza jest bezużyteczne, a strzelają tylko 3, dwóch z nich broni swoją drużynę przed tłuczkami gdyby nie pałkarze to tłuczki by powaliły całą drużynę nawet szukającego, jakby obrońcy nie było to przeciwna drużyna z łatwością zdobyła ponad 150 punktów (15 strzałów). Więć widzę sens tej gry, drużyna stara zdobyć przewagę 15 goli bo nie wiadomo czy ich szukający złamie znicza. Ale zastanawia mnie co jak oby dwa szukający zostaną powaleni i na boisku nie będzie ani jednego szukającego ?
@@imaginariium nie ma rezerwowych, chyba gra by się toczyła aż szukający wyzdrowieje, wróci do gry i złapie znicza. Oczywiście który pierwszy ten lepszy.
Albo że złapanie znicza kończy grę bez dodawania dodatkowych punktów. I że w przeciwnym razie, gdy nikt nie złapie znicza po np. 3 godzinach gry, wygrywa drużyna, która zdobyła więcej punktów.
W sumie sie tak zawsze zastanawiałem: skoro złapanie znicza daje 150pkt, a jak na przykład ktoś przegrywa np. 170:0 to jak szukający z przegrywającej drużyny go złapie, i wtedy teroetycznie jest ten koniec meczu ale czy wtedy w końcu i tak wygrywa drużyna która złapała ten znicz czy skoro była aż taka przewaga punktowa to i tak złapanie tego znicza nic nie daje i i tak ci co złapali przegrywają?
Ja zawsze odbierałam złapanie Znicza przez Kruma w inny sposób. Chociaż na łamach powieści nigdy nie było to powiedziane wprost zgaduję że zawodnicy quidditcha mieli jakichś sponsorów, zwłaszcza topowi zawodnicy jak Krum mogli mieć sponsorów indywidualnych a nie drużynowych jak np zawodnicy Tenisa. Wspieranie danego gracza zapewne wiązało się z jego osiągami na danej pozycji i to niekoniecznie w drużynie narodowej a swoim klubie sportowym, jak na przykład w przypadku Lewandowskiego, który jest uważany za świetnego piłkarza, chociaż polska reprezentacja w piłce nożnej nie odnosi zwycięstw. Pozycja szukającego jest na tyle jednak specyficzna, że sytuacja jest trochę zero jedynkowa. Albo złapiesz piłkę i ty dostajesz kolejny punkt do statystyki albo zdobywa go twój przeciwnik a ty zostajesz z niczym. Waga takiego punktu też prawdopodobnie jest różna w zależności od wielkości wydarzenia (złapanie Znicza w eliminacjach do mistrzostw jest mniej istotne niż złapanie go w finale), od trudności samego spotkania i jakości gry przeciwnika w danym spotkaniu (Jeżeli drugi szukający ciągle był o cal za tobą i łapiesz znicza to jest to mniej imponujące niż jeżeli to ty jesteś ciągle o krok za nim, a potem udaje ci się go przechytrzyć I złapać znicza) oraz od pozycji indywialnej drugiego szukającego w rankingu (czyli jeżeli jesteś top 1 szukającym na świecie i wygrywasz z kimś kto jest u dołu tabeli to jest to mniej warte niż wygrana z topowych graczem jako ktoś słabszy), a do tego mógłyby się w to wliczać też ruchy 'popisowe' jak zwody i tym podobne akrobacje na miotłach, trochę jak w łyżwiarstwie figurowym gdzie każda figura jest punktowana oddzielnie. Więc powiedzmy że sytuacja jest zero-jedynkowa to jest łapiesz znicza = otrzymujesz punkty, nie łapiesz = nie dostajesz punktów. W takim przypadku między Krumem a szukającym Irlandii mogła być taka różnica punktów, że gdyby przy tej jakości spotkania to przeciwnik Kruma otrzymałby punkty to przegoniłby go w rankingu (ponieważ Krum był faworytem, topowym graczem I to on raczej zwodził swojego przeciwnika a to w przypadku złapania znicza przez Irlandczyka dawało mu więcej punktów). Krum w takim przypadku mógł najzwyczajniej w świecie pomyśleć o swojej karierze - łapiąc znicza, nawet nie wygrywając spotkania, wciąż byłby topowym graczem bo tylko zwiększyłby swoją przewagę w tabeli, a co za tym idzie utrzymałby kontrakty i sponsorów, a gdyby jednak udało się wygrać Irlandczykowi, to część sponsorów mogła skierować się ku nowemu najlepszemu szukającemu, więc Krum nie chciał ryzykować przedłużania meczu, aby Bułgarzy mogli zdobyć chociaż 15 punktów więcej, bo gdyby w tym czasie przeciwnik złapał znicza Krum mógł indywidualnie stracić więcej Wiem że wiele jest w tym domysłów, bo w książce nigdy nie zostało to sprechzowane, ale wiele takich zasad funkcjonuje w mugolskich sportach więc potencjalnie ma to sens że fukcjonowałyby one również w quidditchu, bo przecież zawodnicy musieli z czegoś żyć = mieć sposorów i kontrakty z danymi klubami, a żeby kluby i sponsorzy wiedzieli na co wykładać pieniądze musiał istnieć jakiś ranking W trakcie pisania tego komentarza pomyślałam o kolejnej rzeczy związanej z quidditchem nawet nie stricte dotyczącej samego tego sportu. Dlaczego w świecie czarodziejów funkcjonowały zakłady bukmacherskie, skoro wróżbiarstwo i jasnowidzenie było dziedziną w której niektórzy byli mistrzami? Przecież gdyby ktoś faktycznie umiał widzieć przyszłość, mógł przewidzieć dokładny wynik meczu. W przypadku zakładów organizowanych przez Ludo, to nie grało roli bo i tak nie zamierzał nikomu dawać prawdziwej wygranej, ale gdyby jednak zamierzał albo gdyby ktoś przyłapał go na tym że nie wypłaca nagród w prawdziwych galeonach to przecież niesamowicie celny strzał Freda i George'a w to że Irlandia wygra ale to Krum złapie znicz mogło być równie dobrze wyczytane przez nich w kryształowej kuli lub mogło im się to objawić we śnie. Tym bardziej że można było się zakładać o wszystko i dobry jasnowidz mógł przewidzieć dokładny czas meczu, kto zostanie kontuzjowany, w jakich okolicznościach, różnicę w punktach kończmowych czy chociażby to że Krum wykorzysta jakiś zwód. Nic nie wiemy o zasadach regulujących to że jeśli ktoś dobrze wróży to nie może brać udziału w takich zakładach, więc nawet gdyby tak szczegółowa relacja wzbudzałaby wątpliwości to nie możnaby odmówjć zakładu takiej osobie, która mogła postawić cały swój majątek ze stuprocentową pewnością że go pomnoży. A nawet jeśli było to regulowane, to równie dobrze taki jasnowidz mógł zdradzić znajomym po jednej rzeczy, tak żeby każdy postawił na jedną z nich i potem w zamian za to odstąpił mu jakiś procent z wygranej
Quidditch faktycznie nie ma sensu. Po za małym wyjątkiem, którym wg mnie jest puchar domów lub ogólniej każdy turniej w systemie każdy z każdym. Tam, co pokazuje książka często dochodziło do sytuacji gdzie 3 drużyny mają po 2 zwycięstwa i o pucharze decydował bilans punktów. Ale faktycznie w meczach zero-jedynkowych ta gra nie ma sensu :D
Paweł Opydo kiedyś zaproponował, że reguła o konczeniu meczu po zlaapniu znicza moglaby zostać, ale za zlapanie byloby zero punktów. Wtedy szukajacy musialby pilnować, żeby nie złapać znicza za wcześnie, kiedy jego drożyna przegrywa.
To wytrych fabularny do poprowadzenia akcji. Jeśli zaczniemy analizować to się okaże, że sam Hogwart ma problemy z byciem szkołą, króra na raz obsługuje wiele roczników. Wg fabuły jest miejsce tylko na 1 rocznik.
Przede wszystkim quidditch powstał dla harrego, żeby mógł być najlepszy. Jak chce się ucywilizować grę to wystarczy dodać limit czasowy np 1h. Jak do tego czasu szukający nie złapie znicza to drużyna wygrywa ilością punktów. Jak złapie to wiadomo. Dalsze cywilizowanie zależy od tego jak trudno złapać znicza - jeśłi faktycznie trudno to i tak zdecydowana większość meczy kończyła by się o ramy czasowe a nie o złapanie znicza.I wtedy złapanie byłoby mega ekscytujące - całkowicie nie przewidywalne odwrócenie meczu np w ostatnich minutach czy sekundach.
Mnie zawsze zastanawiało, co gdyby gracz nie złapał rzuconego kafla i wylądowałby on na ziemi. Bo z tego co kojarzę (książki czytałem lata temu) ta piłka była po prostu zwykłą piłką. I czy po każdym golu sędzia na nowo wyrzucał go z ziemi na środku boiska?
Ciężko dyskutować o sporcie który realnie nie istnieje i nie mamy realnego spojrzenia na tą sprawę lecz. Nie zgodzę się z tym że rola szukającego nie jest grą zespołową. W momencie kiedy wiem że mój zespół przegrywa ponad 150 punktami moim zadaniem jako szukającego nie jest złapanie znicza a przeszkodzenie tamtemu w jego złapaniu. Tak samo pałkarzy. Lecz teraz mogę się mylić bo nie wiem czy oni mogli mu przeszkadzać czy nie ale zakładając na mojej pamięci że pałkarze mogli to dalej jest gra zespołowa pałkarze mają więcej na głowie bo przeszkadzają szukającemu i jednocześnie muszą się skupić na tym kto ma kafla. Fakt 150 punktów jest serio lekko przesadzony to przyznam dla mnie 75 by było gites i do tego limit czasu 8 godzin lub 200 punktów z minimalną różnicą 20 punktów na przykładzie siatkówki gdzie musi być różnica 2 punktów. ale tak jak mówiłem to nie jest prawdziwy sport i pewnie te rzeczy by ewoluowały w trakcie jak np ustawienie piłkarzy w piłce nożnej. Tak samo jak gra w piłkę nożną każdy ma wpływ na wynik. Pałkarze których można porównać do pomocy wpływają na posiadanie piłki. itp bynajmniej ja tak to sobie porównuje.
Można by odcinek o tym czy voldemort by pokonał zbrodniarzych wojennych mugoli jak np. hitlera czy by się do któregoś z nich przyłączył i lub czy czarodzieje byli by w stanie w grupie zatrzymać bombę atamową lub jakie mugolskieg bronie białe/ rzucane/ palne były by w stanie przebić tarcze zaklęcia postawowego poziomu protego?
Myśle, ze quidditch to tak naprawdę rozgrywka miedzy szukającymi, a cała reszta to otoczka wymyślona po to, aby kibice na trybunach się nie nudzili ;D
Pomyślałem o tym samym
Aby w jeszcze gorszym świetle przedstawić Slytheryn, przecież oni do drużyny mieli wybranych najgorsze kreatury
Tak. Ale to utwierdza nas w przekonaniu, że zasady są bez sensu. Z drugiej strony trudno stworzyć tak rozległą serię bez wpadek i błędów logicznych
Autorka sobie tego nie przemyślała. Jak wielu innych rzeczy z resztą
Jakby wszystko przemyślała, toby nie było tylu ciekawych dyskusji wiele lat po, bo wszystko byłoby jasne
"Złoty znicz w Quidditchu to największy debilizm jaki może być. Wyobraź sobie że w piłce nożnej (czy czymkolwiek co uważasz za niegejowe) każdy team ma na parkingu gościa który próbuje złapać żabę. Oglądasz ciekawy mecz ale nagle słychać gwizdek: "koniec meczu, Ramirez złapał żabę na parkingu"
Literalnie sens tego sportu został zjebany żeby główna postać była na ważnej/wyjątkowej pozycji xD
jbzd pozdro 😛
Piłka nożna jest niegejowa? 22 pedałów gania się za własnymi dupami jakby nie mieli czegoś męskiego do roboty.
Przetestujmy w polskiej lidze, moim zdaniem mogłoby się przyjąć
Kurna ty to skopiowałeś od kogoś czy to ty pisałeś na dzidce
Quidditch został wymyślony po to żeby Harry był w nim dobry a nie po to żeby miał sens😅
Żeby został szukającym. ;)
Trzeba jeszcze dodać, że z każdym rokiem miotły były ulepszane i szybsze, a przez niezmienność Złotych Zniczy te mecze były coraz krótsze, bo szukający szybciej łapali
No właśnie, wszyscy powinni mieć takie same miotły przez cały czas, bo też wynik meczu zależy od tego kto ile ma pieniędzy
@@xYoriko W nożnej bogatsze kluby mają lepszych piłkarzy i infrastrukturę, w formule 1 lepszych inżynierów i bolidy - pieniądze zawsze będą miały znaczenie
@@nieciemniak5009
Tu chyba chodzi raczej o syruacje gdy mamy wyścig rowerów i ktoś może sobie pozwolić na rower z silnikiem
@@theggman111 No nie do końca. Ktoś będzie zapiżdżal na rowerze z carbonu o wadze 100 gram, a ktoś na jakimś ciężkim składaku. W kolarstwie sprzęt Też ma duże znaczenie.
@@nieciemniak5009 Bardziej chodziło mi o grę w szkołach.
Mam taką propozycję byś przedstawił tragedie Dav'iego Jonesa, kapitana latającego Holendra, o tym ze musiał strzec dusze umarłych na krańcu świata i przez 10 lat spełniać obowiązek swej miłości. Jest to postać równie złamana co Darth Vader, a nawet i gorzej.
No już opowiedziałeś. Brawo! Nie ma sensu robić już filmiku...
@@radek67818nie załapałeś że chodzi o Piratów z Karaibów?
@@michakrzywicki1576 stary warnys
Bombowy pomysł.
No, stykło by ustalić mecz odgórnie np. na godzinkę, złapanie znicza nagradzać jakimiś 50 pkt lub np. podwojeniem punktów swojej drużyny w momencie jego złapania, co by sprawiało, że złapanie go wcześnie było by nieopłacalne i ogólnie złapanie znicza mogło by wygrać patowe sytuacje gdy drużyna idzie łeb w łeb, ale sprawiło by że gra Szukającego była by ściśle powiązana z grą drużyny, gdzie w razie fatalnej gry całej drużyny, szukający swoim złapaniem znicza nie dawałby zbyt wiele też. Do tego by jeszcze dochodził aspekt strategiczny gdzie szukający mogli by albo przedłużać szukanie znicza, by osiągnąć jak największe profity z jego złapania, albo np. specjalnie złapać go szybko by nie dać możliwości przeciwnej drużynie na dodatkowe pkt, w razie lepszej gry obrońców naszej drużyny.
Jak sprawić żeby quidich miał choć trochę sensu?Wystarczy ustalić limit czasu gry i usunąć zasadę mówiącą że gra się kończy po złapaniu złotego znicza
Nie do końca, tak naprawdę wystarczyłoby ustawić limit czasowy, tak aby złapanie znicza było prawie niemożliwe. Zakładając że średnia na złapanie znicza to godzina, to limit czasu wystarczyłoby ustawić np na 50 minut. Tak aby w zdecydowanej większości meczy wygrana była przez punkty, a tylko mała część była spektakularnie wygrywana przez znicz.
Nie ma sensu w obecnej formie.
Gdyby czas meczu mógł trwać maximum 24h lub 48h(lepsze 24h), bądź maximum 10000p zdobytych, to tak.
Więc wynik końcowy mógłby zapaść po 24h, po tym kto pierwszy zdobędzie 1000 lub kto pierwszy zdobędzie znicza(punktacja niech będzie ta sama).
Wtedy to ma sens. Bo musisz strzelać i bronić, a szukanie bądź celowo p
opóźnienie złapania ma sens.
@@BartekSychterz 24 godzinny mecz byłby nawet bardziej męczący dla widzów niż dla zawodników
@@CzongT55 Skoro jest nieograniczony, to i tak lepiej mieć dzień niż miesiące czy rok.
24h to dobre rozwiązanie w przypadku sportu magicznego.
Po za tym, niech ogarną technologie kamery i telewizji i zrobią do tego wersję podrasowaną magicznie.
No da się bez problemu to zrobić.
2 godziny na sztywno lub złapanie znicza byłoby optymalne. Plus obniżenie liczby punktów za znicz o mniej więcej połowę. Wtedy zyskałoby to nawet jakiś wymiar taktyczny czy jak najszybciej kończyć mecz czy najpierw nabić punkty do tabeli.
Od dziecka nie widziałem sensu w tym sporcie a ten film tylko mnie upewnił że nie jestem sam
Czemu
@@igornagonski8215 Przeczytaj sobie uważnie o meczach tego gówna w książkach, skoro materiał do Ciebie nie trafił.
@@igornagonski8215Złoty znicz nie ma sensu. Wyobraź sobie że płacisz na mecz kupę pieniędzy a na początku meczu ktoś złapał znicz i koniec.
Zgadzam się z przedmówcami... BEZSENS!! Już w pierwszej części książki było nawet że rekord szkoły to 3 miesiące w złapaniu znicza i musieli grać na zmianę... WTF?! 😂 No sorry Seba ale teraz twoja kolej na nockę być pałkarzem... Nieważne że jutro masz sprawdzian... 😂 A reszta ma zwolnienie z lekcji bo dziś 2gi miesiąc i 27 dzień gry w Quidditcha... Ci co mają na nockę na trybunach dostają koc i kanister kawy... 😂
To chyba tylko Ty
Quidditch miałby sens, jeśli by miał ramy czasowe np 90 minut, a cała rozgrywka z wyjątkiem szukających przebiegała by tak samo jak teraz, ale gdyby złapanie znicza nie kończyło meczu, tylko by dawało np 30-50 punktów, gdzie po złapaniu złotego znicza przez któregoś z szukających pojawiał by się gdzieś w losowym miejscu kolejny znicz, którego szukający ponownie by musieli złapać i tak w kółko, łapią > dostają ptk > pojawia się nowy > znowu łapią. W ten sposób szukający nie byliby jedynym sensownym elementem tego sportu, tylko by byli w zależności od szczęścia/umiejętności lekkim boostem do punktacji.
W dyskusji na ten same temat na innym kanale proponowałem to samo
Albo znicz byłby ostatnią nadzieją lub domknięciem i puszczany był na ostatnie 10/5 minut meczu jeśli nikt by go nie złapał to wygrywa ta drużyna, która ma więcej punktów
@@luni8767 wtedy szukający byli by bezużyteczni przez 80-85 minut
Ja bym zrobił tak jak mówisz al znicz by dawał jakieś 80 punktów
Wszyscy rozumiemy bezsensowność wielu aspektów tego sportu, ale warto dodać, że w kontekście gry o Puchar małe punkty już mają znaczenie. W książkach kilkukrotnie było tłumaczone iloma punktami musi wygrać dana drużyna z drugą, żeby polepszyć swoje miejsce w tabeli. Wiadomo, wciąż można mieć po prostu najlepszego szukającego i reszta drużyny trochę nie ma znaczenia, bo wystarczy w każdym meczu złapać znicza, ale zakładając średni poziom wszystkich drużyn to walka na boisku o te mniejsze punkty ma jakiś sens 😊
W którymś meczu z trzeciej części było tak że harry nie mugł złapać dopuki nie mieli iluś punktów przewagi
Dokładnie tak, myślę że ilość punktów ma znaczenie nie tylko w walce o puchar szkoły ale prawdopodobnie w różnych eliminacjach do rozgrywek krajowych/ światowych, jak w wielu mugolskich sportach
5:05, 5:23 i 5:29 Tutaj jak najbardziej się z Tobą zgodzę, głównie dlatego, że tak jak to Oliver Wood powiedział w Kamieniu Filozoficznym, że znicz jest strasznie szybki i bardzo trudno go złapać, a nawet słusznie nie chciał osobistego treningu z Harrym przeprowadzać przy użyciu znicza, bo przez późną porę dnia mogliby go zgubić. Zresztą usunięcie zasady złapania znicza byłoby też całkowicie bezpieczne, ponieważ piłeczka mogła sobie nawet wylatywać poza boisko, co niosło także ryzyko zgubienia jej, ale wystarczy także spojrzeć na mecz Gryfonów z Puchonami w Więźniu Azkabanu; wtedy szalała burza, więc było ryzyko, że Harry i Cedrik mogą oberwać piorunem i żaden z nich nie mógłby zakończyć meczu.
6:40 i 6:46 Nie tylko Krum zakończył mecz, gdy jego przeciwnicy (Irlandia) mieli 160 punktów przewagi, ale taki sam ruch zrobiła Ginny w Zakonie Feniksa podczas meczu Gryfonów z Puchonami (wówczas Puchoni wygrali 240 do 230). To dowodzi tak naprawdę temu, że złapanie znicza miało wpływ WYŁĄCZNIE na zakończenie meczu, a nie zwycięstwo drużyny, której szukający go złapie. Można sobie nawet wyobrazić mecz quidditcha, w której dochodzi do remisu, np. 150 do 150, gdy jedna drużyna strzela 15 goli, ale przeciwny szukający chwyta znicza.
7:34 Również uważam, że Krum zrobił bardzo dobrze, kończąc mecz w taki sposób, skoro wiedział, że już i tak nie wyrównaliby wyniku, a poza tym udowodnił, że (przynajmniej on sam, a nie cała jego drużyna) jest godnym przeciwnikiem dla Irlandczyków.
Pozdrawiam, Imaginarium, czekam niecierpliwie na kolejne filmy z sagi...
typie, powiedziałeś wszystko co ja chciałem powiedzieć. Szacun za logiczne fakty a nie za wysrywanie się na HP bo ktoś nie zna książek
@@GroznyKruk Spoko, dzięki, hehe, made my day :) Pozdro, ziomuś, trzymaj się mocno 😁👋
Serio wierzysz w to, że Krum dobrze zrobił odbierając swojej drużynie jakąkolwiek szansę na wycięstwo tylko po to, żeby zaszpanować jaki to on jest cool zawodnik a reszta jego drużyny to banda wymoczków? Krum tym debilnym ruchem udowodnił jedynie że po pierwsze - jest skończonym idiotą nie potrafiącym myśleć strategicznie, a po drugie - jest zadufanym w sobie, żądnym pochwał narcyzem nie dopuszczającym myśli, że reszta jego drużyny może być coś warta i mieć choćby cień szansy na zmniejszenie przewagi punktowej przeciwników.
@@Marcin_Nyczka Po pierwsze - Krum wcale nie odebrał swojej drużynie szans na wygraną, bo nawet nie miał takiego zamiaru, po drugie - nie powiedziałem, że Krum zrobił to dla szpanu, a reszta jego drużyny to banda wymoczków (bo to wszystko są akurat twoje słowa), ale powiedziałem, że on wiedział, że on i jego drużyna już tego nie wyrównają. Szczególnie, biorąc pod uwagę, że irlandzka drużyna miała przewagę techniczną w postaci siedmiu modeli Błyskawic na siedem nieznanych mioteł drużyny bułgarskiej, więc insynuowanie Krumowi bycia idiotą z tego powodu jest zupełnie pozbawione sensu. Irlandczycy może i zdeklasowali Bułgarów przewagą goli (czemu pozostali zawodnicy z drużyny Kruma sami sobie byli winni, skoro widząc, jak Irlandczycy ostro (i uczciwie) ich deklasują, zaczęli ich faulować na wiele sposobów, a nawet (jak w przypadku bułgarskich pałkarzy) obrażać sędziego, więc Irlandia słusznie otrzymywała rzuty karne, a to, że je wykorzystywała, to już problem bułgarskich zawodników), ale nie wynikiem końcowym. A co do strategii - ty naprawdę sądzisz, że Krum nie myślał taktycznie? Że niby Zwód Wrońskiego, który DWA RAZY zastosował na irlandzkim szukającym nie był strategią? Prędzej to Lynch nie myślał strategicznie, skoro dwukrotnie dał się nabrać na podstęp Kruma. Po trzecie - (nie wiem, czy na pewno czytałeś książki, więc nie wypowiadam się) Krum nie jest żadnym narcyzem, bo nie jest w siebie zapatrzony, nie traktuje z wyższością członków swojej drużyny, nigdy nie szuka atencji, a Hermionę darzył sympatią i szacunkiem, głównie dlatego, że ją nie obchodziło, czy ktoś był sławny, czy nie (w końcu to ją zaprosił na Bal Bożonarodzeniowy i z nią utrzymywał kontakt po Turnieju Trójmagicznym), więc po nim było widać, że nie obchodzi go jego słąwa jako szukającego klasy światowej w quidditchu (i w kwestii narcyzmu pragnę dodać, że pomyliłeś go z Lockhartem, który w przeciwieństwie do Kruma nic a nic nie potrafi poza byciem największym mitomanem w całej sadze, chwaląc się, co to on niby nie dokonał, nie odkrył, a później się okazało, że jego jedyny skill to zwykłe zaklęcie Obliviate, które na szczęście finalnie rzucił na samego siebie niesprawną różdżką Rona).
@@rodzerbombaxl5626 "Po pierwsze - Krum wcale nie odebrał swojej drużynie szans na wygraną, bo nawet nie miał takiego zamiaru"
Co za idiotyzm? Serio sądzisz, że jak ktoś nie chce czegoś zrobić to tego nie zrobi? Nie słyszałeś o czymś takim jak zrobienie czegoś niechcący? Poza tym, jeśli Krum naprawdę nie umiał przekalkulować sobie, że łapiąc znicza zeruje swojej drużynie szanse na wygraną, to jest jeszcze głupszy niż wcześniej myślałem.
"nie powiedziałem, że Krum zrobił to dla szpanu, a reszta jego drużyny to banda wymoczków"
Nieprawda. Napisałeś - cytuję "a poza tym udowodnił, że (przynajmniej on sam, a nie cała jego drużyna) jest godnym przeciwnikiem dla Irlandczyków". To jest to samo, tylko ubrane w bardziej wersalkowe słownictwo. Krumowi bardziej zależało na tym, żeby pokazać się przed przeciwnikami jaki to z niego supersportowiec nie jest, niż dać swojej drużynie jakąkolwiek - choćby małą - szansę na zwycięstwo i sam to przyznałeś, choć z jakichś przyczyn chyba uważasz, że takie lansowanie się po trupach swojej drużyny jest z jakichś przyczyn chwalebne, gdzie ja gardzę takim podejściem i ludźmi, którzy je wyznają.
"ale powiedziałem, że on wiedział, że on i jego drużyna już tego nie wyrównają. Szczególnie, biorąc pod uwagę, że irlandzka drużyna miała przewagę techniczną w postaci siedmiu modeli Błyskawic na siedem nieznanych mioteł drużyny bułgarskiej, więc insynuowanie Krumowi bycia idiotą z tego powodu jest zupełnie pozbawione sensu."
Nie masz nawet cienia racji. Nawet gdyby irlandczycy, mieli miotły wyposażone technologicznie jak zbroja Iron Mana i byli specjalnie wzmacniani genetycznie do bycia jak najlepszymi zawodnikami, to szansa na zwycięstwo z nimi nadal istnieje. Jest horrendalnie mała i wymaga niesamowitego zbiegu okoliczności, ale przynajmniej w ogóle jakaś jest, podczas gdy złapanie znicza całkowicie i ostatecznie zeruje jakiekolwiek szanse, bo jest już po meczu i nic nie da się zrobić. Nawet gdyby szansa na zwycięstwo wynosiła jeden do liczby Grahama, to nadal jest ona większa od zera, dlatego zarzucanie idiotyzmu Krumowi, który nie rozumie tak elementarnych podstaw matematyki i logiki jak najbardziej ma sens w przeciwieństwie do twojej desperackiej próby obronienia zdrajcy własnej drużyny.
"A co do strategii - ty naprawdę sądzisz, że Krum nie myślał taktycznie? Że niby Zwód Wrońskiego, który DWA RAZY zastosował na irlandzkim szukającym nie był strategią?"
Argument w stylu "Ted Bundy nie jest seryjnym mordercą bo w 1956 roku nikogo nie zabił.". Co ty tu gościu wyjeżdżasz z inną sytuacją, jakby to jakkolwiek go broniło. Nie mówimy o tym co zrobił Lynchowi, tylko o tym w jaki sposób zakończył mecz. A sposób w jaki go zakończył był niestrategiczny w każdym tego słowa znaczeniu i żadne jego wcześniejsze dokonania nie zmieniają tego trywialnego faktu. To co najwyżej dowodzi, że miał szybkozmienny charakter i raz był geniuszem a raz debilem, tylko że nie jest to tematem dyskusji, a wygląda to tak jakbyś próbował zmienić temat dyskusji.
"Po trzecie - (nie wiem, czy na pewno czytałeś książki, więc nie wypowiadam się) Krum nie jest żadnym narcyzem, bo nie jest w siebie zapatrzony, nie traktuje z wyższością członków swojej drużyny, nigdy nie szuka atencji, a Hermionę darzył sympatią i szacunkiem, głównie dlatego, że ją nie obchodziło, czy ktoś był sławny, czy nie (w końcu to ją zaprosił na Bal Bożonarodzeniowy i z nią utrzymywał kontakt po Turnieju Trójmagicznym), więc po nim było widać, że nie obchodzi go jego słąwa jako szukającego klasy światowej w quidditchu (i w kwestii narcyzmu pragnę dodać, że pomyliłeś go z Lockhartem, który w przeciwieństwie do Kruma nic a nic nie potrafi poza byciem największym mitomanem w całej sadze, chwaląc się, co to on niby nie dokonał, nie odkrył, a później się okazało, że jego jedyny skill to zwykłe zaklęcie Obliviate, które na szczęście finalnie rzucił na samego siebie niesprawną różdżką Rona)."
To samo co ze strategią. Próbujesz wykazać, że nie zachował się narcystycznie na meczu poprzez przedstawienie zupełnie innej sytuacji, która z meczem nie ma nic wspólnego i stwierdzenie, że skoro wtedy przy Hermionie zachował się normalnie, to w każdej innej sytuacji w życiu też zawsze na pewno zachowywał się normalnie, tak jakby ludzie w każdej sytuacji zawsze pozostawali tacy sami. Jeżeli ktoś mi zarzuci, że jestem złodziejem i pokaże nagranie z monitoringu gdzie coś kradnę, a ja odpowiem, że nie jestem złodziejem bo innego dnia akurat nic nie ukradłem, to obaliłem zarzut? Ty zdajesz się tak właśnie myśleć. Nie ma żadnego znaczenia jak się zachował przy Hermionie - nie zmienia to w żaden sposób faktu, że przedłożenie własnego lansu na supersportowca nad dobro drużyny jest wręcz podręcznikowym przykładem zachowania narcystycznego. Do tego ten wątek z Lockhartem - serio gościu, co to miało wnieść do dyskusji? Wraz ze zwodem Wrońskiego i balem z Hermiona jest to trzeci raz gdy próbujesz zmienić temat dyskusji na inny. To nawet nie jest ta sama część HP, a te dwie historie nawet nie ocierają się o posiadanie związku między sobą. Chodziło co o to, że skoro Lockhart był narcyzem, to Krum już nie może nim być? W świecie magii ilość narcyzów jest ograniczona do jednego i dopóki ktoś nie przestanie być narcyzem to inna osoba nie może się nim stać? To już wygląda jak jakiś akt desperacji z twojej strony.
Materiał ma charakter humorystyczny, jeżeli oberwała twoja ulubiona książka, dystans zalecany
Człowiek kultury
@@RunningVandal.Człowiek na gałęzi 😄
Ja quidditcha bym widział na takich zasadach:
1. Żadnych punktów za znicza (o tym zaraz)
2. Zakończenie remisem (bez względu na ilość punktów) po przekroczeniu ramy czasowej np. 5 godzin
3. Warunkami wygranej byłyby zarówno uzyskanie przewagi minimum 50 punktów nad drużyną przeciwną jak i złapanie znicza (szukający musieliby mieć na uwadze zarówno znicza jak i ogólny wynik ponieważ złapanie go przedwcześnie mogłoby się równać z powiedzmy karą punktową oraz ponownym wypuszczeniem znicza a w tym samym czasie ścigający jak i obrońca robiliby dosłownie wszystko by utrzymać stan punktowy a pałkarze skupiliby ataki tłuczkiem także na szukającego przeciwnej drużyny).
Dzieki za ten materiał🤩 zawsze sie męczyłam czytając opisy meczy, bo liczylo sie jedynie to, kto złapie znicza. Tez uwielbiam pilke nożną i zawsze uwazalam, ze szukajacy powinien byc "dziewiątką", tak zeby udział innych miał jakikolwiek sens. Z resztą sama JKR stwierdzila w jednym z wywiadow, ze pisanie o meczach, to byla dla niej męczarnia, bo wymyslanie tych wszystkich akcji bylo bardzo czasochłonne. Szkoda, ze nie miala przy sobie jakiegoś fana futbolu, ktory przedstawilby jej temat tak, jak Ty teraz😋
Ja chętnie pooglądałbym ustawki kibiców quiddirchowych.
No bez kitu 🤣 ciekawe czy się na różdżki bili czy na gołe piąchy 😂
@@fRyciok Hermiona założyła by nelsona
skończ z tymi komentami
Skąd ty masz czas na te wszystkie komentarze?
@@dziabongo Pewnie, to jest grupa osób która ma dostęp do kanału i obserwują popularne kanały na polskim TH-cam
150 pkt to naleciałość z przeszłości (chodzi o łapanie tych rzadkich ptaków).
@StrefaCzytacza w Absurdach HP dobrze podsumowała ten sport. Możemy mieć kijową drużynę i super szukającego, więc murujemy bramkę i liczymy, że nasz szukający szybko złapie znicza
Albo odwrotnie napieramy w grze i masakrujemy punktami że nawet złapanie znicza przeciwnikowi nic nie da. Ten sport jest dziwny w obie strony.
Ale przecież pałkarze i cała ta ekipa mają sens, jeśli będą dobrze grali i zdobędą dużą przewagę, szukający drugiej drużyny, NIE MOŻE ZŁAPAĆ ZNICZA, bo wtedy i tak przegra. Przyznaje, punkty można by zrobić inaczej, np 20-30 pkt za tego szybkiego bydlaka, ale to jedyne czego brakuje tej grze - balansu.\
Ewentualnie, jak inni piszą, dodać ramy czasowe i wtedy w ogóle by miało bardzo dużo sensu, ale przecież Rowling musiała postawić Harrego w centrum wszechświata, bo wcale i tak już nie ma nieśmiertelnej sławy XD
EDIT: Dobra, mówisz podobnie dalej co napisałem, beka, pozdrawiam cieplutko
W piłce nożnej jest podobny problem. Liga mistrzów, wygrywają najbogatsze drużyny, Które stać na najlepszych piłkarzy, nawet kiedy jakaś drużyna zaczyna częściej wygrywać to wtedy ich lepsi zawodnicy odchodzą do klubów, które zapłacą więcej, czyli patrz pkt 1 wygrywają najbogatsze kluby
Uważam, że sport ten ma sens jak najbardziej. Szukający ma możliwość utrudnienia szukania drugiem szukajacemu ze wzgledu na brak ram czasowych oraz z powodu niekorzystnej liczby punktów.
Również to że jest brak ram czasowych pozwala na uzbieranie odpowiedniej liczby punktów do możliwości zwycięskiego złapania znicza.
Takie zasady dają sporo możliwości na ukladanie i dostosowywanie strategi. Uważam że każdy w druzynie ma realny wpływ na wygranie rozrywki poprzez posredni wplywa na zlapanie znicza przez szukajacego. Np przeszkadzajac w zlapaniu przez oponenta lub sygnalizując swojemu szukajacemu oczywiscie w wymyslny sposób ze akurat widzi znicz. Obrońcy mają realny wpływ na wynik ich drużyny poprzez dobrą obrone i ochrone przed utratą punktów na rzecz drugich. Są trzy okregi pewnie kazdy z odpowiednią liczba punktów do zdobycia wiec uzbieranie 150 punktów nadwyżki jest realne. Jest mnóstwo na strategie gry i myślę ze zasady sa bardzo ekscytujące dajace mnóstwo pola do popisu
Quidditch - piłek cztery bramek sześć
No Kazimierz Górski Quidditcha.
Kiedyś w piłce nożnej zamiast remisu była zasada złotej piłki i rekord był bardzo duży
Jeszcze wcześniej był rzut monetą, gdy żadna z drużyn nie wygrała, następnie złoty gol a obecnie konkurs rzutów karnych.
A to teraz już nie ma zasady złotej piłki?
Kiedy ją zniesiono?
@@Trojden100 Złota piłka to trofeum a złoty gol obowiązywał do 2002 r.
OK, znalazłem - chodzi o zasadę złotej bramki (złotego gola), nie złotej piłki.
I podobno zniesiono ją w 2002.
@@Trojden100 Tyle mówi Wiki :)
Myślę, że problem nieobecności w pracy dałoby radę obejść zmieniaczem czasu i po powrocie do pracy zrobić fśit i jednocześnie być na trybunach oraz za biurkiem. Co do pozostałych kwestii faktycznie można by coś zmienić, ale chyba czarodziejski świat dla mugoli jest bez sensu i vice versa :)
Dodać czas, znicz działa jak złota bramka, a bez złapania wygrywa się punktowo i Quidditch ma sens 😉
Za złapanie znicza powinna być kilkukrotnie większa ilość punktów, bo w przedstawionej przez ciebie formie wynik wciąż jest mocno uzależniony od indywidualnego występu szukającego.
Nie ma sensu w obecnej formie.
Gdyby czas meczu mógł trwać maximum 24h lub 48h(lepsze 24h), bądź maximum 10000p zdobytych, to tak.
Więc wynik końcowy mógłby zapaść po 24h, po tym kto pierwszy zdobędzie 1000 lub kto pierwszy zdobędzie znicza(punktacja niech będzie ta sama).
Wtedy to ma sens. Bo musisz strzelać i bronić, a szukanie bądź celowo p
opóźnienie złapania ma sens.
Znicz to żadna złota bramka, tylko ekstra punkty i koniec meczu a o wyniku i tak decydują punkty.
@@MM-zg4wu Tak.
@@BartekSychterz pojebało cię z tymi 24h :D kto by to oglądał? 1-2h max
To ja widziałam gdzieś wersję, że złoty znicz powinien kończyć grę, ale za to nie dawać punktów - w sensie jak twoja drużyna przegrywa, to pilnujesz drugiego szukającego, żeby znicza nie złapał, ale jak wygrywa, to sam szukasz znicza, by jak najszybciej skończyć grę. Jasne, nie eliminuje to problemu niekończących się meczy, ewentualnie można i tak do tego dodać odgórny czas, ale z ryzykiem, że mecz się szybko skończy z wynikiem 10:0.
Świat stworzony w harrym potterze niestety został stworzony pod postać główną a nie jak w innych książkach gdzie nawet na głównych bohaterów wpływa to co działo się kiedyś a także zasady świata. A w harrym świat tworzony był wtedy kiedy był potrzebny
A ja mam lepszy pomysł co do zniczy, żeby było ich kilka (minimum 3, najlepiej 5 ), złapanie jednego daje 50 pkt. A złapanie wszystkich kończy grę, wtedy by to miało większy sens. I były by wypuszczane pojedynczo, jeden co np. 5 minut.
Jeazcze usun obrońców i napastnikow oraz pałkarzy i juz wogole sens będzie
Coraz więcej materiałów z HP i coraz więcej materiałów w ogóle! Super 👌
Bardzo poważana analiza totalnie obalająca możliwość istnienia gry, w której.... chłopcy latają na miotłach.
To powiedziawszy:
Harry Potter do bardzo ładniutka historyjka o bezpiecznym miejscu dla dzieci, które czują się samotne wśród kolegów i pragną się wyróżniać. Wcześniej tę rolę odgrywał choćby Piotruś Pan. W ostatnich 3 tomach książki próbują spoważnieć i udawać, że niosą jakieś przesłanie dla nastolatków, ale no.... nie wychodzi. 1- trudno nagle pozbyć się tych wszystkich musów świstunów i innych dziecinnych aspektów świata przedstawionego 2- trudno zmienić to ,że zaklęcia brzmią dziecinnie, skoro już wpisało się je w tekst 3- trudno jest udawać, że są jakieś odcienie szarości, jedna ze stron nie jest ewidentnie dobra, a druga ewidentnie zła w sytuacji, gdy wcześniej się tak bardzo oczerniło jedną ze stron 4- trudno jest fantastykę pisać o etyce i polityce, jeśli nie zamierza się przeprowadzić krytyki aktualnego społecvzeństwa. JK Rowling napisała łatwą do czytania i dość przyjemna książkę dla małych dzieci, ale bardzo slaby kawałek nibyto fantasty dla nastolatków. Jej świat przedstawiony jest bardzo dobry dla dzieci, które zwyczajnie nie maja zamiaru zastanawiać się co jest mądre, a co nie. Po porostu chcą, żeby protagonista był w ich wieku, niedoceniony przez otocznie, ale ukrycie był bohaterski, potężny i wygrywał mecze dla swojej drużyny. To czy te mecze mają jakikolwiek sens nie ma zaznaczenia.
To nie z Quiddichem jest coś nie tak. To cała ta seria książek nie została napisana z myślą o dorosłych, ale jest traktowana, jakby miała konkurować Sapkowskim i z le Guin, bo autorka w 3 ostatnich tomach próbowała robić takie wrażenie. Oczywiście doceniam, że udało się stworzyć serie, która miała dojrzewać wraz z czytelnikiem, ale widzę ile to stworzyło dziur i jak je połatano.
Zgadzam się BEZSENS!! Już w pierwszej części książki było nawet że rekord szkoły to 3 miesiące w złapaniu znicza i musieli grać na zmianę... WTF?! Czyli nawet Charlie Weasley jest takim laikiem w ta grę przy Harrym jak Wróżbita Maciej czarodziejem przy Gandalfie...😂 No sorry Seba ale teraz twoja kolej na nockę być pałkarzem... Nieważne że jutro masz sprawdzian... 😂 A reszta ma zwolnienie z lekcji bo dziś 2gi miesiąc i 27 dzień gry w Quidditcha... Ci co mają na nockę na trybunach dostają koc i kanister kawy... 😂 Myślę że wystarczyłyby ze 4 godziny gry znicz dawałby przewagę i kończył grę ale musiałaby być np różnica 200 punktów... Nara... 😊
Brak limitu czasowego nie jest takim złym pomysłem.
Dawne gry drużynowe czasami faktycznie limitu nie miały (chyba pierwowzór soccera tak miał?) i gracza mogli grać po kilka dni, choć wynikało to głównie z dystansów między zawodnikami (pokroju kilku mil, bo tyle się szło do najbliższej wsi).
Brak limitu czasowego również współgra ze zniczem i szukającym. Jeśli złapanie znicza kończy grę to drużyny muszą odpowiednią różnicę w punktach wywalczyć, żeby punkty za znicz nie decydowały o wygranej. No i jeszcze sam znicz nie jest najłatwiejszy do złapania (a przynajmniej nie powinien być) więc jeśli ktoś go złapie to raczej będzie już po meczu tak czy siak.
Zaznaczę, nie wiem jak było w lore HP, pamiętam że tam znicz był łapany w 10 minut w trakcie filmu i tyle.
Nie ma przepisu, który by mówił, że mecz kończy się w chwili złapania znicza przez szukającego. Znicz może złapać ktokolwiek. Na fandomie jest informacja o następującym faulu :
"Spalenie znicza - złapanie znicza przez jakiegokolwiek zawodnika poza szukającym. Powoduje koniec gry bez przyznania 150 punktów za chwyt znicza."
Po pierwsze - czemu w ogóle to jest traktowane jako faul, skoro nie ma za to żadnej kary ?
Każdej prowadzącej choćby 10 punktami drużynie opłaca się takie zagranie. Oczywiście, mała jest szansa, że kilku zawodników skoncentruje się na łapaniu znicza, bo wtedy przeciwnik ma dużą przewagę w polu i może szybko zdobyć sporo punktów. Ale jeżeli znicz pojawi się w pobliżu zawodnika prowadzącej drużyny - to złapanie go jest jak najbardziej pożądane.
Ten faul ma sens w momencie kiedy drużyna A ma 300 pkt a drużyna B ma 200 pkt w momencie gdy ktos z drużyny B nie będąc szukającym złapie znicz mecz się kończy bez przyznania dla drużyny B i wtedy drużyna A wygrywa
Też wszystkich zasad quidditcha nie znamy gdyby autorka chciała bardziej rozwinąć wątek tej gry to by na pewno napisała więcej zasad które w całości by miała sens
@@outsider1525 dla drużyny B nie ma sensu, bo przegrywają - więc po co mają łapać ?. Chyba, że jakiś układ tabeli w grupie ich premiujący pomimo takiej porażki. Natomiast zawsze ma sens dla drużyny A, bo zostaje 300:200. Lub choćby 10:0 :)
jak dla mnie obecne zasady mają sens i gra ewidentnie jest drużynowa, bo zawodnicy z pola muszą walczyć żeby utrzymać szukającego w grze, przy wyniku 10-150 dalej są w grze jak tylko szukający złapie znicz
to też by miało zastosowanie taktycznie w przypadku małej tabeli rozgrywania sezonu ligowego, gdzie punkty mogą wpłynąć na miejsca, zakładając, że nie mówimy o pucharze domów w quidditcha gdzie były tylko 3 mecze dla każdego domu czy mistrzostw świata gdzie system jest pucharowy
ponadto jest taki ruch jak Wronski feint (czy tam nie wiem, zwód Wrońskiego po polsku?) gdzie w przypadku gdy szukający jest wyłączony z gry przez róznicę ponad 150 punktów między oboma drużynami, może on grać na psychice drugiego szukającego i udawać, że widzi znicz, po czym zmieniać kierunek lotu tuż przed ziemią, powodując wypadek, a z tego co pamiętam, to w przypadku kontuzji nie ma wymian zawodników, ergo albo by ktoś z pola musiał stać się szukającym, co skutecznie obniży możliwości defensywne drużyny, ułatwiając nadrobienie punktacji albo drużyna musiałaby grać bez szukającego, doprowadzając tak naprawdę do stale-mate'a
Nie no, moim zdaniem wystarczy ustalić konkretny wynik, który drużyna musi osiągnąć aby wygrać, dodać ewentualny limit czasowy żeby nie było takiej sytuacji, że obie drużyny są równe i ciężko zdobyć punkty, a znicz zostawić tak jak jest, bo mimo tego, że cała drużyna może być bliska wygranej na punkty i przez szukającego drużyny przeciwnej przegrać to myślę, że to po prostu podkręciło by wtedy fun z oglądania meczu biorąc pod uwagę totalny plot twist, którym było by złapanie znicza. Uwazam również, że znicz po prostu ma bardzo fajny i oryginalny motyw pasujący do świata Harry'ego Pottera i to jest też jeden z powodów dla których bym go zostawił. Pozdrawiam cieplutko i czekam na następne materiały :))
No ale jakby nie patrzeć właśnie mecz Bułgarii z Irlandią na finale MŚ pokazał, że ta gra ma jednak jakiś tam sens, Irlandia wypracowała taką przewagę swoją grą że nawet złapanie znicza dla Bułgarii nie zapewniło wygranej, a łapanie znicza było taktycznym posunięciem, gdy jedna drużyna miała już przewagę punktową taką że niezależnie kto złapie znicza i tak wygra to złapanie go zaczyna mieć głęboki sens by zakończyć spotkanie z takim właśnie wynikiem, kiedy przeciwna drużyna nie wie ile ma czasu i stara się nadgonić punktacje. Krum złapał tego znicza wiedząc że przegrają ale nie tak upokarzająco bo 160-170 a nie 10-320 gdyby jeszcze Irlandia złapała znicza, a wszystko na to wskazywało że złapią bo ich szukający Lynch już miał na celowniku znicza i po niego nurkowal
Bezsensowne jest kiedy znicz wyleciał poza boisko i muszą go gonić gdzieś w deszczowych chmurach, a tam jeszcze dementor wyłazi WTF. Czy przy meczu ktoś może zaczarować znicza, żeby leciał gdzie dana osoba chce, jeśli jest tyle magów. Nie podobają mi się takie pomysły
to akurat ignorancja reżyserów filmowych, w książkach nigdy nie było czegoś takiego, ze Harry z Malfoyem walczyli o znicza pod trybunami albo z Cedrikiem kilometr nad stadionem.
Zobaczcie sobie na czym polega Circket. To jest sport gdzie mecze często trwają po kilka dni. Brytyjczycy to oglądają, przychodzą na mecze itd. Dla kogoś z zewnątrz może to nie mieć sensu.
Super film!!!!! A oto moja opinia o quidditchu: dla niektórych nie ma on sensu, a dla niektórych ma, dla mnie ma. Czarodzieje chyba nie mogli zaczerpnąć pomysłu z piłki nożnej bo gdy Harry opowiadał (chyba) woodowi o sportach mugoli (chyba) to pytał się co to piłka nożna.
Porównanie sytuacji Kruma i Mbappe jest bardzo nietrafione. Krum zdobył 150 punktów dla swojej drużyny, Mbappe dałby w tym przykładzie punkt rywalowi. Poza tym w piłce nożnej często mówi się o czymś takim jak honorowy gol. Mimo, że drużyna wie, że nie wygra bo przegrywa np. 5/6 do 0 to i tak próbuje strzelić gola. Tu było tak samo. Krum widział, że jego drużyna jest dużo gorsza, że nie ma absolutnie żadnych szans, że odrobią wynik i dają mu szansę wygrać. Więc postanowił, że złapie honorowe punkty ze znicza i zminimalizuje porażkę. Takie zachowania są jak najbardziej normalne. Już pomijam resztę kwestii no bo jak można stwierdzić, że liczy się tylko szukający skoro nawet w książkach gdzie ten sport jest tylko rzadkim dodatkiem i tak była sytuacja gdy szukający nie miał nic do gadania.
Mnie zawsze zastanawiało tylko jedno (od razu na początku podkreślam iż jestem wielkim fanem HP i brat mi mów, że chyba zaczynam dostawać od tego obsesji):
W scenie z siódmej części, gdy Harry, Hermiona, Ron i Gryfek mają się włamać do Banku Grinngotta, to widzimy, że Hermiona ma na sobie idealnie odwrozowany strój Bellatrix, który nosi przez całą sagę (i pomimo tego, że w książce raczej te stroje zmieniała to ten też był, bo został tam tak samo opisany). Jak wiemy, eliksir wielosokowy zmienia tylko i wyłącznie ciało osoby, która go wypiła, a ubranie pozostaje takie samo, jakie dana osoba miała na sobie w momencie wypicia tego eliksiru. Ani w książce, ani w filmie nie ukazała się odpowiedź, skąd Hermiona posiada ów strój, ale w usuniętej scenie z tego filmu twłaśnie Fleur daje jej tę sukienkę, mówiąc: "To jest najbliższe temu, co opisałaś, co mogłam znaleźć.". Pytanie więc nasuwa się samo: sąd Fleur Delacour miała w szafie tą samą sukienkę, co Bellatrix? Chociaż lepszym pytaniem byłoby, czego ona w szafie nie ma...
Bellatrix pewnie miała szaty stworzone przez krawcową/krawca z magicznego świata. Na pewno nie kupowała ubrań w mugolskich sklepach. Fleur pochodziła z czarodziejskiej rodziny, a to zapewniało dostęp do takich usług, więc mogła posiadać strój, który był podobny krojem i kolorem do szat Bellatrix.
Ale wiesz, że transmutacji rzeczy materialnych to pestka dla tak utalentowanej czarownicy jak Hermiona prawda? Wzięła suknię podobną i magicznie pozmieniała, żeby była prawie identyczna.
Faktycznie jesteś wielkim fanem skoro aż tak to analizujesz , w mojej opinii jeśli Fleur miała taką sukienkę to mogła ją kupić w sklepie szaty na wszystkie okazje lub co w mojej opinii jest bardziej prawdopodobne kupiła to w sklepie Twilfitt i Tatting.
1:38 hamskie reklamy.exe
Rowling wymyśliła ten sport tylko na potrzeby Harrego, żeby miał szansę się wykazać, pewnie mało się zastanawiała nas sensem całej gry jako takiej. Jak by popatrzeć na to na chłodno, ta gra kompletnie nie wywołuje żadnych emocji, jest raczej zabawą na miotłach. A finał mistrzostw świata to już totalny absurd, ciężko mi sobie wyobrazić sytuację, żeby w jakichkolwiek rozgrywkach zawodnik dobrowolnie zakończył mecz w momencie, gdy jego drużyna przegrywa. W takiej sytuacji rolą szukającego przegrywającej drużyny nie powinno być łapanie znicza, tylko przeszkadzanie temu drugiemu tak długo, aż ścigający nadrobią straty. Ale jak gra nie ma logiki, to i zawodnicy zachowuję się nielogicznie.
PS. Jeszcze jednym absurdem jest to, że zawodnicy mogli mieć lepsze i gorsze miotły, i chyba nie była żadnych standardów (jak np. kombinezon w skokach narciarskich, który jest bardzo ściśle kontrolowany). Każdy latał na tym co przyniósł, więc jasne jest, że ci z szybszymi miotłami mieli znaczną przewagę, która nie wynikała z umiejętności.
Dobrze dobrane zdjęcie Kane do wypowiedzi XD
Moim zdaniem najlepszym sposobem żeby quiddicz był sensowny to usunąć szukającego i wszystkie zasady z nim związane
Wystarczyłoby:
1)Mecz trwa np około 60 minut
2) Złapanie znicza jest warte 50 pkt ale nie kończy meczu, a po złapaniu znicza poprostu wypuszczany jest jeszcze raz.
Wtedy dobry szukający jest wstanie nałapac dużo pkt dla drużyny, ale w przypadku nie złapania znicza po upływie 60minut o wyniku decyduje ilość goli. I technicznie nawet jakby szukający dwa razy złapał znicz (100pkt) a obrońca by miał słaby mecz to i tak by złapanie znicza nic nie dało
Jak to jest że gdy oglądam twoje stare filmy o Harrym tworzysz w tym samym momencie nowy
Bo ja cały czas tworzę 😀
Magia 😂
Mam ciekawy pomysł na odcinek, ostatnio odświeżałem sobie serię filmów o Harrym, tylko tym razem oglądałem nie z dubbingiem a w oryginale po Angielsku. Jak sie okazuje w oryginale jest dość sporo scen które w polskim dubbingu nie występują, myślę że ciekawy temat nad którym możesz się pochylić. Pozdrawiam 😊
Miałoby sens, gdyby złapanie znicza kończyło grę bez dawania punktów - wtedy gracze musieliby strategicznie skoordynować swoje działania z działaniami swojego szukającego. Wtedy to rzeczywiście byłaby gra zespołowa.
Można by też wprowadzić zasadę, że jeśli w ciągu np. trzech godzin gry szukający nie złapie znicza, to wtedy wygrywa ta drużyna, która zdobyła więcej punktów.
Siatkówka też nie ma ram czasowych... Tylko punktowe - 25 p i przynajmniej dwa przewagi. Przy 25 i 1 przewagi gra się dalej aż któraś z drużyn zdobędzie 2 p przewagi. Dob tego mecz wygrywa drużyna, która wygra 3 sety, więc... Setów może być od 3 do 5
A i kiedyś były takie zasady, że punkty zdobywało się tylko po swoich aukcjach... I mogło to trwać bardzo długo
Najzabawniejsze dla mnie w tym jest to, że ta gra to jedno wielkie P2W, bo o tyle co na mistrzostwach świata wszyscy mają najlepsze miotły więc jest dość sprawiedliwie tak w meczach szkolnych i między mniejszymi klubami gra zależy od tego kto ma wystarczająco pieniędzy na dobry sprzęt
Hej z tego co wiem to Moody miał magiczne oko i w książce w zakonie w kwaterze głównej był poproszony o to żeby sprawdził co jest w szafie... Czy bogin wiedział o tym że jego ofiara go widzi czy Moddy widział go w jego prawdziwej postaci... Bo jak dla mnie takie oko to bardzo cenny artefakt... Może zrobisz o tym odcinek?😊
Myślę, że Moody po prostu widział to czego najbardziej się bał
@@imaginariiumbardzo chętnie obejrzałabym odcinek właśnie o tym oku
Według mnie wystarczyłoby tylko ustalić ramy czasowe np. 2 godziny na cały mecz, ewentualnie 2 rundy po 1 godzinę i już ta gra miałaby dużo więcej sensu. W takim wypadku, jeśli żaden szukający w ciągu 2 godz nie złapałby znicza to drużyna kończyłaby mecz z taką punktacją jaką mieli przerzuceń przez obręcz. Każdy mecz byłby niewiadomą czy mecz skończy szukający czy skończy się pierw czas i końcowo będą się liczyć punkty z obręczy. Taka zmiana byłaby bardziej atrakcyjna dla widzów(też dbałaby o ich czas prywatny) i liczyliby się też pozostali członkowie drużyny, nie sam szukający.
lol, właśnie wczoraj youtube podsunął mi Twój kanał o piłce nożnej, zastanawiałem się czemu nie wspominasz o tym kanale tutaj, a tu nagle odcinek w którym wspominasz ten kanał^^
W sowim domie to też bardzo dobrze podsumowali
Też miałem to napisać XD Ale tak, w sowim domie tamta scena była właśnie parodią quidditcha
Co do samej idei łapania złotego znicza - to wzięła się ona bo jakiś typ sobie wymyślił, że coś trzeba dodać i użyli do tego ptaków, które ginęły podczas meczy.
Co do ilości dni - są sporty gdzie mecze trwają kilka dni np. krykiet. Tak wiem ma to zasady, trwa określoną liczę dni (rozgrywki wielodniowe 3-6 dni, po 6h dziennie)
Pamiętajmy też, że środowisko magów jest bardzo konserwatywne oraz zamknięte na zmiany. Co nie pozwala na zmiany. Dodanie nowych wersji rozgrywek, zasad co w normalnym sporcie mugoli dzieje się cały czas
Jeśli mam być szczery to nie mam problemu z tym, jakie są tam zasady, bo jeśli ktoś chce w to grać, to musi je zaakceptować, a jeśli nie chce zaakceptować a mimo to chce grać, to niech zbierze grupę ludzi i wymyśli swoje zasady. Ale jeśli już mielibyśmy poprawiać te zasady, to ja proponuję taką zmianę: zlapanie znicza podwaja dotychczas zdobyte punkty danej drużyny. Moim zdaniem proste i zdecydowanie zwiększa znaczenie reszty graczy. A co do czasu gry to z góry ustalony czas maksymalny, jeśli do tego czasu znicz nie będzie złapany to zaliczamy wynik z boiska. Zresztą jest to zasada jak w krykiecie i widać, że Rowling trochę się na tym oparła (zlapanie znicza to jak wykluczenie wszystkich przeciwników),krykiet jest grą typowo brytyjską
Gra w której liczą się punkty zdobyte podczas meczu w rankingu i o zgrozo nie ma ograniczenia czasowego to genialny pomysł. Wygrywając wszystkie mecze mogę przegrać bo dwie ostatnie drużyny postanowią grać mecz dopóki nie wyprzedzą mnie w rankingu. W którejś z książek Ron wspomina, że najdłuższy mecz trwał dwa tygodnie. Co więcej jeśli mam zbyt skutecznego szukającego to będzie on obciążeniem bo mecze trzeba wydłużać aby jak najwięcej punktów zdobyć.
Zasady gry mówią że Kapitanowie drużyn mogą przerwać mecz
Również bardziej przemiawiałoby do mnie rozwiazanie z limitami punktowymi lub czasowymi, aby miało to większy sens dla zawodników i kibiców.
My patrzymy na to jednak z punktu widzenia naszego świata i naszych sportów. W świecie magii chyba trzeba pozwolić sobie na trochę abstrakcji 😂😅
Generalnie quidditch jest stworzony typowo pod to, żeby Harry został w nim bohaterem, reszta zasad jest wrzucona byle jak (nie wiem czy Rowling interesowała sie sportami mugoli ale wychodziłoby że nie)
Tak to wygląda. bezkitu.
Z tego co pamietam to w quidditchu są rozgrywane sezony cos na wzór piłki nożnej w których wygrywa drużyna która ma najwięcej zdobytych punktów więc quidditch ma sens jak najbardziej
Dokładnie, nie liczy się wynik jednego meczu, tylko np w szkolnym, liczy się ilość punktów z 3 meczy z drużynami z innych domów, na koniec sumuje się punkty z każdego meczu i jest ranking. Wygrana bezpośrednio z przeciwnikiem to dodatek do zabawy.
Ja tylko napomne że istnieją osoby, które w wolnym czasie grają w tak zwany Quidditch (real-life sport), i biegają po boisku trzymając między udami kijek imitujący miotłe xD.
Poprawne formy to "kto złapie znicz" (biernik) i "kto nie złapie znicza" (dopełniacz). W przypadku filmu bywa używana forma "zależy od tego, kto złapie znicza", "Viktor Krum złapał znicza" co jest błędnym zastosowaniem dopełniacza (kogo? czego?), powinien tam być użyty biernik (kogo? co?), a co za tym idzie "zależy od tego, kto złapie (co?)znicz", "Viktor Krum złapał (co?)znicz".
Co do braku limitu czasu gry i sportów, które istnieją naprawdę. Po pierwsze - boks. Kiedyś (tak ze 100 lat temu i więcej) KAŻDY pojedynek kończył się przed czasem, bo każdy toczył się do momentu, gdy ktoś kogoś znokautował. Dopiero później wprowadzono limit rund i ich punktację. Po drugie - snooker. Jakby ktoś nie wiedział, to jest to odmiana bilarda kieszeniowego, w której za wbicie bil przyznaje sie punkty. Poszczególną partię zwaną frejmem, wygrywa ten zawodnik, który ma więcej punktów. Mecz gra się do konkretnej liczby wygranych frejmów, stąd też frejm można porównać do seta w siatkówce czy tenisie. Z reguły nie ma określonego czasu, jaki może trwać dany frejm (za wyjątkiem jednego turnieju w roku, ale jest on bardziej rozrywkowy niż poważny), choć w przypadku meczu zawodowców przyjmuje sie, że średnio jeden frejm trwa między 15 a 20 minut (choć rozrzut miedzy skrajnościami jest duży - najszybszy frejm w historii to około 3 minuty gry, a najdłuższy trwał ponad dwie godziny). Dzięki temu można rozplanować mecze (które zawodowcy najczęściej grają na dystansie do 4, 5 lub 6 wygranych frejmów, choć najkrótsze mecze są do 3, a najdłuższy, czyli finał MŚ, do 18 frejmów). Oczywiście te najdłuższe mecze, czyli finały grane do 9 lub do 10 frejmów oraz wszystkie na MŚ grane do 10, 13, 17 i 18 frejmów są podzielone na części zwane sesjami (w których gra się od 8 do 11 frejmów), a sesji danego meczu nigdy nie gra się więcej niż dwóch dziennie, przez co mecz może trwać dwa lub i trzy dni, ale zarówno zawodnicy, jak i sędziowie i kibice są do tego przyzwyczajeni od wielu lat, więc wszystko jest jak najbardziej możliwe do ogarnięcia i rozplanowania, czego o quidditchu powiedzieć nie można.
Zastanawia mnie też czemu jakaś firma robiąca miotły nie nawiązała współpracy z jakaś znaną drużyną. Oni by mieli reklamę bo w końcu jakaś drużyna wygrałaby mistrzostwa na Nimbusie 5000 demon supersport (czy jak by się nazywała) a dróżyna dostałaby najlepszy sprzęt na świecie robiony specjalnie dla nich. Wiecie, coś jak WRC albo formuła 1, na teamem patronat bierze jakiś producent i jakoś się to kręci
A ciekawe czy jest mowa co się dzieje jak jest remis? Bo teoretycznie może być jak drużyna ma mniej o 150 punktów i szukający złapie znicza. W książce był 1 przypadek gdzie punkty miały jakieś znaczenie. Gryffindor aby kogoś prześcignąć musiał wygrać mecz różnicą iluś punktów. I nawet Harry jak 1 raz zobaczył znicza to celowo nie łapał, bo wtedy to by nic nie dało. A tak to faktycznie brak ram czasowych nie ma za bardzo sensu. Czytałem ciekawostki, że w piłce nożnej w jakichś azjatyckich turniejach były eksperymenty z zasadami, że dogrywka trwała do 1 strzelonego gola (bez ram czasowych) i zdarzało się, że mecz przerywano na noc i kontynuowano kolejnego dnia. Obecne zasady gdy dochodzi do rzutów karnych też tak naprawdę nie mają ram czasowych, teoretycznie mogą trwać w nieskończoność, ale w praktyce dość szybko ktoś się pomyli. Jednak w Quiddichu tak jak powiedziałeś. Im jest się bardziej zmęczony, tym trudniej złapać znicz.
Ciekawe byłoby, gdyby złapanie znicza faktycznie kończyło mecz, ale nie dawałoby żadnych punktów, wtedy faktycznie szukający musiałby współpracować z drużyną (żeby wiedzieć czy może już złapać znicz bo mają przewagę) oraz pilnować drugiego szukającego nie dopuszczając do złapania przez żadnego z nich (jeśli tamci mieliby przewagę)
Moja teoria: jest niepisana zasada, o której się nie mówi, bo teoretycznie każdy to wiedział, czyli że mecz mógł się skończyć, jak drużyna zyskała 1000 punktów (czyli 100 zaliczeń). Podczas liczenia punktów widzimy, że są miejsca tylko na liczbę 3 cyfrową.
Ok, ale wbicie 100 goli trochę potrwa, a raczej nikt nie będzie czekał na znicza.
@@backrooms_timeline Ron wspominał, że zdarza się, że trwa to nawet kilka dni ;)
Bzdura, w piłce nożnej są miejsca na dwucyfrówkę, tak jak w siatkówce, ale spokojnie może być 100+ punktów
Polecam przeczytać "Quidditch przez wieki".
Jest tam szczegół mówiący o tym, że mecz może skończyć się nie tylko wtedy, gdy szukający złapie znicza, ale też wtedy, gdy zgodzą się na to kapitanowie obu drużyn.
Trochę podobny dylemat jak na przy f1 gdzie możesz być świetnym kierowcą, a nic nie ugrać przez słabszy od reszty samochód albo przy szachach gdzie mimo istnienia pewnego limitu czasowego zmagania mogą trwać kilka dni (z tego co kojarzę w pojedynkach mistrzowskich można na prośbę zawodnika zrobić przerwę i kontynuować następnego dnia). Myślę że sens mają każde zasady na które godzą się obie strony i tyle. 😊 Ewentualnie żeby mecze nie trwały tygodniami znicz zaprogramować w ten sposób aby np po każdych 3 godzinach jego maksymalna prędkość trochę malała ułatwiając jego wykrycie i złapanie.
Zresztą w piłce nożnej w pewnym sensie też wygrana zależy przede wszystkim od napastnika bo nie ważne jak dobrze zagra Twoja drużyna to i tak konieczny jest ktoś kto tą bramkę strzeli :)
Mam propozycję na odcinek dla Ciebie:
Chodzi o to, jak jedne miotły mogły być szybsze od innych?
Trochę to dziwne, że one w ogóle różniły się od siebie prędkością. Myślę, że jest to ciekawy pomysł na odcinek.
Chyba to było spowodowane dwoma rzeczami. Jakością drewna i siła zaklęcia. Drewno dębu mogło mieć inne właściwości niż drewno z brzozy i inaczej reagowało na poszczególne zaklęcia. Tak samo na pewno miotła działałaby lepiej gdyby to Dumbledore ją zaczarował niż ron.
Jak jeden samochód jest szybszy od innych? Trochę to dziwne, że one w ogóle różnią się od siebie prędkością.
Z miotłami jest tak jak z autami. Błyskawica i Nimbus 2000/2001 to Lambo lub Porsche, a Meteor (Spadająca Gwiazda) to maluch.
@@xantrosplno ale porownujesz technike do miotły
@@xantrosplwniosek: Dumbledore powinien był otworzyć fabrykę mioteł i produkować miotły lamborghini
Znicz w zasadzie miałby sens, gdyby sam się "męczył" stopniowo i np. spadł na ziemię po godzinie (ale z upływem czasu by było prościej go złapać, bo latałby wolniej lub na mniejszym obszarze), wtedy wynik meczu by się ustalało punktami tylko. Ale jednocześnie też Znicz by przerywał mecz będąc złapanym, wtedy szukający by też widział kiedy się go "opłaca" złapać lub tylko przeciwnik by przeszkadzał drugiemu szukającemu gdyby jego drużyna przegrywała w tym momencie, a samo złapanie właśnie fajnie jakby dawało mniej punktów, a nie aż tyle...
Ta nietypowa gra faktycznie wymagała by modyfikacji. Najprostsze by było usunąć jeden element i skupić się na drugim (czyli albo usuwamy znicz a zachowujemy bramki lub odwrotnie). I w każdej wersji kluczowa by była gra zespołowa.
W przypadku gdzie nie ma znicza to tu mamy typowo grę drużynową (jak piłka nożna czy koszykówka).
Natomiast w wersji bez bramek, drużyny byłyby skupione wyłącznie na złapanie znicza ale tylko "szukający" może go złapać a reszta drużyny chroni go przed drużyną przeciwną a jednocześnie przeszkadzają ich "szukającemu" przed złapaniem znicza. Tutaj kluczowy byłby też ustalony czas meczu bo wtedy liczyło by się, która drużyna najwięcej razy złapała znicz oraz też mogłyby być dodatkowe punkty za czas w jakim znicz zostałby złapany. I takiego Quidditcha chętnie bym oglądał 😁
niby tak ale bramki też w jakiś sposób wpływają, nie tyle co na wynik meczu a bardziej na punkty (czy coś takiego). Np. było powiedziane, że nawet gdyby Harry złapał od razu znicza to i tak Gryffindor mógł by nie zdobyć pucharu. Więc myślę, że reszta drużyny też jednak coś robi a szukający w jakiś sposób musi zgrać się z resztą/ nie złapać znicza od razu bo nie mieli by wtedy wystarczającej liczby punktów
Zrób top 10 najpotężniejszych postaci że świata "Egzorcysta"
Dla mnie nie tak, to jest to, że oni gniotą sobie całym swoim ciężarem jaja na tych patykach i nic im nie jest, spoko magia te sprawy, ale jak?
Z quidditchem jest jeszcze jeden problem. Mianowicie skala punktów. Można tam zdobyć albo 10 punktów za przerzucenie kafla przez obręcz, albo 150 za złapanie znicza. Pytanie brzmi - po co ta cyfra jedności, skoro i tak wszystkie punkty mogą być tylko wielokrotnością liczby 10, więc cyfra jedności zawsze będzie równa 0. Czy nie bardziej sensowne byłoby zrobienie 1 punktu za przerzucenie kafla przez obręcz i 15 za złapanie znicza? To jest o tyle zabawne, że w HP czasem widać te tablice wyników i to, że cyfra jedności nigdy się na nich nie zmienia., więc równie dobrze można byłoby całkiem wywalić tabliczki z cyframi jedności (w końcu i tak nie są one używane) i na sztywno wyryć tam w kamieniu 0 i też by wszystko działało.
Jeśli przeciwnicy maja więcej punktów, to zadaniem szukającego jest nie dopuścić do złapania przez przeciwnika znicza a jednocześnie go nie łapać i zrobić to w odpowiednim momencie. Poza rym znicz nie pojawia się zawsze od razu. Ma to jakiś sens ;) kaflem warto narobić punktów żeby na pewno przeciwnik mimo złapania znicza nie wygrał.
Gdzieś ktoś na yt mówił, że rozgrywka miałaby więcej sensu gdyby złapanie znicza tylko kończyło grę. Wtedy 1 szukający, którego drużyna wygrywa chciałby złapać znicz, a drugi miałby bardziej za zadanie mu przeszkodzić. Pałkarze też mogliby mieć wtedy wkład w powstrzymywanie lub bronienie szukającego.
Za niedługo ewolucja spowoduje że nie będą chodzić tylko latać😂
Ogolnoe to chodziło o to ,ze złapanie znicza było wręcz niemożliwe do zrobienia, także sam fakt że komuś się udaje to zrobić, sprawiało że dana drużyna wygrywała , ale do tego trzeba uwaznie oglądać a nie snuć teorię :) wystarczyło by, gdyby reszta drużyny przeszkadzała dla "szukaczy" i zupełnie inaczej by to wyglądało
Powiem tak nie wiem czy to było zamierzone przez autorkę czy nie ale przytoczę to co przeczytałem w jednym z fanfików z tego uniwersum i z czym się zgadzam. "Sport jest odzwierciedleniem danej kultury, a ten sport pokazuje że wszyscy czarodzieje liczą na wybitne jednostki by te rozwiązały ich problem..." Tak więc qudditch idealnie wpasowuję się w mentalność czarodziei w świece przedstawionym.
Quidditch został stworzony w tej sadze pod rozgrywki szkolne, a sens ta gra traci w momencie w którym Rowling zrobiła z tego grę klubową i reprezentacyjną.
W rozgrywce szkolnej ma to sens i punkty zdobywane przez ścigających liczą się później w rozgrywce o puchar. A co do szukającego to zawsze można go wyeliminować z gry co pokazał mecz Gryfonów z Puchonami w Więźniu z Azkabanu :)
Btw rolą szukającego drużyny przegrywającej więcej niż 150pkt może być przeszkadzanie, blokowanie i odciąganie szukającego drużyny prowadzącej od złapania znicza, żeby jego drużyna zdążyła nadrobić stratę
Hmmm, wszystko co zostało poruszone według mnie się zgadza w faktycznym sensie gry, aczkolwiek sama "rozgrywka" z wyłączeniem szukających ma być według mnie właśnie widowiskiem dla publiki a faktyczny quiddich to właśnie łapanie złotego znicza. Czy oglądanie dwóch gości, którzy szukają czegoś czego zwykle przez pierwsze dajmy na to 20 min meczu nie są w stanie nawet zauważyć byłoby jakkolwiek interesujące? Jeśli chodzi o naprawę gry wystarczyłoby określić czas gry na dajmy na to 2/3h plus obniżenie wartości punktowej znicza na właśnie te około 50 pkt i wszystko by się zgadzało już chyba dla każdego. Jak dla mnie poza brakiem ram czasowych w obecnym stanie z tym "sportem" tak na prawdę wszystko jest w porządku, a wartość pkt za znicza to sprawa powiedzmy dla każdego indywidualna w ocenie czy 150 to za dużo okej czy za mało.
Pozdrawiam
To jest najnudniejszy wątek w tej całej wspaniałej sadze 😅
1. W piłce nożnej jedna osoba może sprawić że drużyna nie przegra, a w quiditchu jedna osoba, że drużyna wygra.
2. To zobacz mecz tenisowy. Najdłuższy mecz tenisowy trwał 3 dni. Też nie ma ram czasowych
wystarczy że jedna drużyna wrzuci 15 kafli więcej i złapanie znicza jest bezużyteczne, a strzelają tylko 3, dwóch z nich broni swoją drużynę przed tłuczkami gdyby nie pałkarze to tłuczki by powaliły całą drużynę nawet szukającego, jakby obrońcy nie było to przeciwna drużyna z łatwością zdobyła ponad 150 punktów (15 strzałów). Więć widzę sens tej gry, drużyna stara zdobyć przewagę 15 goli bo nie wiadomo czy ich szukający złamie znicza. Ale zastanawia mnie co jak oby dwa szukający zostaną powaleni i na boisku nie będzie ani jednego szukającego ?
rezerwowi?
@@imaginariium nie ma rezerwowych, chyba gra by się toczyła aż szukający wyzdrowieje, wróci do gry i złapie znicza. Oczywiście który pierwszy ten lepszy.
Są są, a jak były te mecze po kilka tygodni to niby jak zawodnicy dali radę bez snu? Zmieniali się
@@imaginariium Może są w drużynach międzynarodowych, ale wątpię by byli w drużynach szkolnych.
A tu racja
Nie wiedziałem, że masz kanał o piłce. Będzie co nadrabiać :)
Wystarczyłoby wprowadzić limit czasowy oraz to, że złapanie znicza nie kończy gry tylko daje pewną pulę dodatkowych punktów.
Albo że złapanie znicza kończy grę bez dodawania dodatkowych punktów. I że w przeciwnym razie, gdy nikt nie złapie znicza po np. 3 godzinach gry, wygrywa drużyna, która zdobyła więcej punktów.
Mozna by tez wprowadzic zasade że jesli 1 druzyna ma 150 punktow przewagi na 2 to mecz sie konczy bez potrzney lapania znicza
W sumie sie tak zawsze zastanawiałem: skoro złapanie znicza daje 150pkt, a jak na przykład ktoś przegrywa np. 170:0 to jak szukający z przegrywającej drużyny go złapie, i wtedy teroetycznie jest ten koniec meczu ale czy wtedy w końcu i tak wygrywa drużyna która złapała ten znicz czy skoro była aż taka przewaga punktowa to i tak złapanie tego znicza nic nie daje i i tak ci co złapali przegrywają?
Wygrywa drużyna mająca w sumie więcej punktów. Tak też było na MŚ w Czarze Ognia. Na koniec tego filmiku jest podany ten przykład
Ja zawsze odbierałam złapanie Znicza przez Kruma w inny sposób. Chociaż na łamach powieści nigdy nie było to powiedziane wprost zgaduję że zawodnicy quidditcha mieli jakichś sponsorów, zwłaszcza topowi zawodnicy jak Krum mogli mieć sponsorów indywidualnych a nie drużynowych jak np zawodnicy Tenisa. Wspieranie danego gracza zapewne wiązało się z jego osiągami na danej pozycji i to niekoniecznie w drużynie narodowej a swoim klubie sportowym, jak na przykład w przypadku Lewandowskiego, który jest uważany za świetnego piłkarza, chociaż polska reprezentacja w piłce nożnej nie odnosi zwycięstw. Pozycja szukającego jest na tyle jednak specyficzna, że sytuacja jest trochę zero jedynkowa. Albo złapiesz piłkę i ty dostajesz kolejny punkt do statystyki albo zdobywa go twój przeciwnik a ty zostajesz z niczym. Waga takiego punktu też prawdopodobnie jest różna w zależności od wielkości wydarzenia (złapanie Znicza w eliminacjach do mistrzostw jest mniej istotne niż złapanie go w finale), od trudności samego spotkania i jakości gry przeciwnika w danym spotkaniu (Jeżeli drugi szukający ciągle był o cal za tobą i łapiesz znicza to jest to mniej imponujące niż jeżeli to ty jesteś ciągle o krok za nim, a potem udaje ci się go przechytrzyć I złapać znicza) oraz od pozycji indywialnej drugiego szukającego w rankingu (czyli jeżeli jesteś top 1 szukającym na świecie i wygrywasz z kimś kto jest u dołu tabeli to jest to mniej warte niż wygrana z topowych graczem jako ktoś słabszy), a do tego mógłyby się w to wliczać też ruchy 'popisowe' jak zwody i tym podobne akrobacje na miotłach, trochę jak w łyżwiarstwie figurowym gdzie każda figura jest punktowana oddzielnie. Więc powiedzmy że sytuacja jest zero-jedynkowa to jest łapiesz znicza = otrzymujesz punkty, nie łapiesz = nie dostajesz punktów. W takim przypadku między Krumem a szukającym Irlandii mogła być taka różnica punktów, że gdyby przy tej jakości spotkania to przeciwnik Kruma otrzymałby punkty to przegoniłby go w rankingu (ponieważ Krum był faworytem, topowym graczem I to on raczej zwodził swojego przeciwnika a to w przypadku złapania znicza przez Irlandczyka dawało mu więcej punktów). Krum w takim przypadku mógł najzwyczajniej w świecie pomyśleć o swojej karierze - łapiąc znicza, nawet nie wygrywając spotkania, wciąż byłby topowym graczem bo tylko zwiększyłby swoją przewagę w tabeli, a co za tym idzie utrzymałby kontrakty i sponsorów, a gdyby jednak udało się wygrać Irlandczykowi, to część sponsorów mogła skierować się ku nowemu najlepszemu szukającemu, więc Krum nie chciał ryzykować przedłużania meczu, aby Bułgarzy mogli zdobyć chociaż 15 punktów więcej, bo gdyby w tym czasie przeciwnik złapał znicza Krum mógł indywidualnie stracić więcej
Wiem że wiele jest w tym domysłów, bo w książce nigdy nie zostało to sprechzowane, ale wiele takich zasad funkcjonuje w mugolskich sportach więc potencjalnie ma to sens że fukcjonowałyby one również w quidditchu, bo przecież zawodnicy musieli z czegoś żyć = mieć sposorów i kontrakty z danymi klubami, a żeby kluby i sponsorzy wiedzieli na co wykładać pieniądze musiał istnieć jakiś ranking
W trakcie pisania tego komentarza pomyślałam o kolejnej rzeczy związanej z quidditchem nawet nie stricte dotyczącej samego tego sportu. Dlaczego w świecie czarodziejów funkcjonowały zakłady bukmacherskie, skoro wróżbiarstwo i jasnowidzenie było dziedziną w której niektórzy byli mistrzami? Przecież gdyby ktoś faktycznie umiał widzieć przyszłość, mógł przewidzieć dokładny wynik meczu. W przypadku zakładów organizowanych przez Ludo, to nie grało roli bo i tak nie zamierzał nikomu dawać prawdziwej wygranej, ale gdyby jednak zamierzał albo gdyby ktoś przyłapał go na tym że nie wypłaca nagród w prawdziwych galeonach to przecież niesamowicie celny strzał Freda i George'a w to że Irlandia wygra ale to Krum złapie znicz mogło być równie dobrze wyczytane przez nich w kryształowej kuli lub mogło im się to objawić we śnie. Tym bardziej że można było się zakładać o wszystko i dobry jasnowidz mógł przewidzieć dokładny czas meczu, kto zostanie kontuzjowany, w jakich okolicznościach, różnicę w punktach kończmowych czy chociażby to że Krum wykorzysta jakiś zwód. Nic nie wiemy o zasadach regulujących to że jeśli ktoś dobrze wróży to nie może brać udziału w takich zakładach, więc nawet gdyby tak szczegółowa relacja wzbudzałaby wątpliwości to nie możnaby odmówjć zakładu takiej osobie, która mogła postawić cały swój majątek ze stuprocentową pewnością że go pomnoży. A nawet jeśli było to regulowane, to równie dobrze taki jasnowidz mógł zdradzić znajomym po jednej rzeczy, tak żeby każdy postawił na jedną z nich i potem w zamian za to odstąpił mu jakiś procent z wygranej
Quidditch faktycznie nie ma sensu. Po za małym wyjątkiem, którym wg mnie jest puchar domów lub ogólniej każdy turniej w systemie każdy z każdym. Tam, co pokazuje książka często dochodziło do sytuacji gdzie 3 drużyny mają po 2 zwycięstwa i o pucharze decydował bilans punktów.
Ale faktycznie w meczach zero-jedynkowych ta gra nie ma sensu :D
Zajebisty temat i caly film
❤❤❤
I tak jest kozacki xd
Paweł Opydo kiedyś zaproponował, że reguła o konczeniu meczu po zlaapniu znicza moglaby zostać, ale za zlapanie byloby zero punktów. Wtedy szukajacy musialby pilnować, żeby nie złapać znicza za wcześnie, kiedy jego drożyna przegrywa.
To wytrych fabularny do poprowadzenia akcji. Jeśli zaczniemy analizować to się okaże, że sam Hogwart ma problemy z byciem szkołą, króra na raz obsługuje wiele roczników. Wg fabuły jest miejsce tylko na 1 rocznik.
Przede wszystkim quidditch powstał dla harrego, żeby mógł być najlepszy. Jak chce się ucywilizować grę to wystarczy dodać limit czasowy np 1h. Jak do tego czasu szukający nie złapie znicza to drużyna wygrywa ilością punktów. Jak złapie to wiadomo. Dalsze cywilizowanie zależy od tego jak trudno złapać znicza - jeśłi faktycznie trudno to i tak zdecydowana większość meczy kończyła by się o ramy czasowe a nie o złapanie znicza.I wtedy złapanie byłoby mega ekscytujące - całkowicie nie przewidywalne odwrócenie meczu np w ostatnich minutach czy sekundach.
Mnie zawsze zastanawiało, co gdyby gracz nie złapał rzuconego kafla i wylądowałby on na ziemi. Bo z tego co kojarzę (książki czytałem lata temu) ta piłka była po prostu zwykłą piłką. I czy po każdym golu sędzia na nowo wyrzucał go z ziemi na środku boiska?
Pewnie tak, ale gracze tez mogli zejsc na boisko i odbic kafla (nie bylo zadnej zasady, ze nie moga grac z ziemi)
Ciężko dyskutować o sporcie który realnie nie istnieje i nie mamy realnego spojrzenia na tą sprawę lecz. Nie zgodzę się z tym że rola szukającego nie jest grą zespołową. W momencie kiedy wiem że mój zespół przegrywa ponad 150 punktami moim zadaniem jako szukającego nie jest złapanie znicza a przeszkodzenie tamtemu w jego złapaniu. Tak samo pałkarzy. Lecz teraz mogę się mylić bo nie wiem czy oni mogli mu przeszkadzać czy nie ale zakładając na mojej pamięci że pałkarze mogli to dalej jest gra zespołowa pałkarze mają więcej na głowie bo przeszkadzają szukającemu i jednocześnie muszą się skupić na tym kto ma kafla. Fakt 150 punktów jest serio lekko przesadzony to przyznam dla mnie 75 by było gites i do tego limit czasu 8 godzin lub 200 punktów z minimalną różnicą 20 punktów na przykładzie siatkówki gdzie musi być różnica 2 punktów. ale tak jak mówiłem to nie jest prawdziwy sport i pewnie te rzeczy by ewoluowały w trakcie jak np ustawienie piłkarzy w piłce nożnej. Tak samo jak gra w piłkę nożną każdy ma wpływ na wynik. Pałkarze których można porównać do pomocy wpływają na posiadanie piłki. itp bynajmniej ja tak to sobie porównuje.
Można by odcinek o tym czy voldemort by pokonał zbrodniarzych wojennych mugoli jak np. hitlera czy by się do któregoś z nich przyłączył i lub czy czarodzieje byli by w stanie w grupie zatrzymać bombę atamową lub jakie mugolskieg bronie białe/ rzucane/ palne były by w stanie przebić tarcze zaklęcia postawowego poziomu protego?
Pierwsze pytanie, nie pokonałby, bo tego nie zrobił. A odcinek o mugolskiej broni trudno zrobić, jak nie ma w książkach informacji o tym
@@szymonjakistam3776 jak to nie ma, a fantastyczne zwierzęta to co, grindewald w drugim filmie pokazuje mugolskie bronie w wizji przyszłosci
Jak dla mnie Wiktor Krum sprzedał mecz i obstawił gruby hajs że Bułgaria złapie znicz ale to Irlandia wygra