Kard. Hollerich: Katolicka nauka o homoseksualizmie jest przestarzała. "Nowa normalność"

แชร์
ฝัง
  • เผยแพร่เมื่อ 19 ก.ย. 2024
  • O sprawie:
    www.catholiccu...
    Tu można wesprzeć rozwój kanału.
    zrzutka.pl/2f72h4

ความคิดเห็น • 10

  • @dhdh2343
    @dhdh2343 2 ปีที่แล้ว +4

    Kiedy wybierali drogę powołania, stan kapłański był w poważaniu, księża cieszyli się powszechnym szacunkiem, a bycie duchownym gwarantowało środki do życia oraz uznanie dla tego, co się robi, przynajmniej w lokalnej społeczności. Nie po to wiązali swe życie z Kościołem i zostawali czasem i książętami Kościoła, żeby ktoś teraz nimi poniewierał. Sytuacja, w której tracą estymę, wpływy, gdy ich rola w społeczeństwie zostaje odarta z renomy, gdy zamiast pochwały i dumy kapłaństwo sprowadza na nich niechęć i wzgardę, staje się dla niektórych z nich nie do zniesienia. Jest w nich głęboka niezgoda na powrót do tego, co wbrew wielowiekowej tradycji Europy, jest pozycją wyjściową dla Kościoła - postawy potencjalnego męczennika, Kościoła prześladowanego - w rzeczywistości postawy, która jako jedyna jest ofensywna i zdobywcza w przeciwieństwie do odcinania kuponów od dawnej martyrologii, którą mieliśmy w ostatnich dekadach. Jest w nich głęboka niezgoda dla Kościoła na dorobku, zaczynającego mniej więcej od początku, jak to wieszczył Benedykt XVI. Jest w nich niezgoda na oddanie obecnych przywilejów pochodzących jeszcze z czasu, gdy Kościół wszędzie na Zachodzie był niejako „na swoim”. Jest w nich niezgoda na przyjęcie nowej roli, jaka na samą myśl jest im nieznośna i obmierzła. Oni nawet nie pojmują, że mogłoby Kościołowi kiedyś przyjść walczyć choćby o część z dotychczasowej pozycji społecznej, uprawnień, niegdysiejszego autorytetu, branych od dawna za oczywistość. To są tłuste koty, które interesuję jedynie Kościół triumfujący, taki, z którym wszyscy się liczą, a nikt nie śmie go lekceważyć i drwić.
    Nie ma w nich zgody na ciężar tej walki o dusze i prawdę, w której zwycięstwo nie pociąga za sobą żadnych doczesnych splendorów ani też uznania szerokiej publiczności. Jedyny Kościół jaki znają to ten, którego się przeprasza, którego się prosi i któremu się dziękuje - Kościół pałacowy, w którym można robić karierę, zbierać laury, zdobywać poklask i gromadzić wokół siebie ludzi. I to właśnie dlatego sprzedadzą swe dusze, a prawdę rozmienią na drobne dla każdego powiewu nowinkarstwa, który tchnie dla nich obietnicą utrzymania wpływów. W rzeczywistości kieruje nimi tchórzostwo, lęk przed uciskiem i wrogością otoczenia w czasach, gdy Kościół wraca do korzeni i schodzi ponownie do katakumb. Ci zlęknieni pasterze już zdradzili swoje owce. Będą wam pleść duby smalone o Kościele otwartym, wyzwaniach dialogu, naglącym ekumenizmie, powszechnym braterstwie - przedstawiając te puste frazesy jako nową drogę dla Kościoła i ewangelizacji, która ma być sposobem zatrzymanie odpływu wiernych. Są to tylko bajki dla naiwnych, zasłona dymna dla paktowania z każdą heretycką ideologią, która obiecuje zachowanie siły i znaczenia w świecie, utrzymanie się na powierzchni, obronienie starych pozycji w społeczeństwie. Dlatego pójdą w konszachty z możnymi tego świata, globalistami, eurokratami, finansistami, przywódcami bezbożnych międzynarodowych organizacji, eminencjami WHO, ONZ, UE, MFW, Banku Światowego. Uczynią swój Kościół tęczowym, zielonym, czerwonym, łudząc siebie i innych, że to nowe odczytanie Ewangelii lepiej rozpoznające ducha czasów. Będą błogosławić perwersów, uznawać 156 płci, wyświęcać kobiety, straszyć wirusem i globalnym ociepleniem, a wreszcie zniosą celibat i zrzucą sutannę byle pozostać w głównym nurcie i uniknąć fali wzbierającego antyklerykalizmu. Ci tchórze są hańbą dla siebie i Kościoła. Ci desperaci urządzą w świątyni każdy cyrk dla przyciągnięcia uwagi. Widmo utraty znaczenia lub popadnięcia w niełaskę mainstreamu przepełnia ich bezgranicznym lękiem. Na koniec zatem nie zachowają ani wiernych, ani nie ustrzegą wiary, nie zachowają prawdy.
    Wola ucieczki spod niechcianego krzyża prowadzi tedy do całkowicie błędnego rozpoznawania rzeczywistości i oceny sytuacji Kościoła w świecie współczesnym. Nadszedł moment, w którym jedynie usilne pragnienie zakłamania napełniającej grozą rzeczywistości, może prowadzić do duszpasterskich niedorzeczności jak te widziane ostatnio na Arenie Młodych. Czasy są wszak dojrzałe i trudno zaprzeczyć, że po dziesięcioleciach dechrystianizacji, umacniania się wojującego ateizmu oraz odpływu sił witalnych wspólnot religijnych Kościół i jego nauka moralna znalazły się na kursie kolizjnym ze światem i jego wartościami. Nie da się już uczciwie uciec od prohgnozy majaczącego na horyzoncie złowrogiego konfliktu i potrzeby złożenia na wskroś chrześcijańskiego heroicznego nieraz świadectwa w obliczu tej nieuniknionej konfrontacji christianitas z tą cywilizacją, która z każdym rokiem postępuje dalej i dalej na drodze rugowania z przestrzeni publicznej wszelkich śladów swej dawnej tożsamości chrześcijańskiego samorozumienia.
    Rysiów, Szustaków, Prusaków, Siepsiaków i innych celebrytów panicznie zlęknionych wizją wypadnięcia z obiegu głównego nurtu wygenerował ten właśnie bunt przeciw nieuniknionemu, przeciw krzyżowi, nadejściu kairosu dawania świadectwa. Kultywujących samych siebie surferów najnowszych nastrojów i trendów społecznych pociąga tylko pragnienie poklasku, dla którego nawet Mszę Św. przemienią w żenujący spektakl płycizny, kiczu i żenady, i to zarówno kategoriach kościelnych jak i świeckich. Będą prymusami w pandemicznym szaleństwie, służalczo i na piątkę z plusem wykonując wszystkie lockdownowe dyrektywy i absurdalne obostrzenia w nadziei, że zapunktują posłuszeństwem u władzy i zdrowym rozsądkiem w oczach społeczeństwa. Na koniec i tak rządzący potraktują ich gorzej niż resztę, a ludu to nie obejdzie. Będą w duchowej awangardzie Zielonego ładu, naiwnie i bezkrytycznie udzielając poparcia tym najsilniejszym, którzy uzurpują sobie prawo do jedynie słusznej drogi ekologicznego nawrócenia planety.
    Jedyny duch, w którego głos taki kościół się wsłuchuje, to nieświęty duch tego świata, a więc duch sekularyzmu, doczesności, desakralizacji Bożych znaczeń. Mają nadstawione uszy na zgiełk i kakofonię każdej nowej nauki, której przyjęcie łudzi ich nadzieją przetrwania burzy, jaka spada dzisiaj na Kościół. Upodobnią się do świata, rozpuszczą sól w wodzie. zamiast, nastając w porę i nie w porę, przypominać światu, że to on ma podążać za ewangelią. To upodabnianie się, ten konfromizm i identyfikacja z agresorem oraz jego wartościami jest niczym innym jak prostym mechanizmem obronnym w obliczu lęku trawiącego tchórzy, którzy wciąż odpychają od siebie myśl, że nadeszła godzina powszechnego składania świadectwa. Jest to dla nich opcja niezrozumiała i nieakeptowalna jakoby powołanie naprawdę wzywało ich do czegoś więcej niż obrona zajmowanych pozycji Kościoła, wywalczonych jeszcze w pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa. Zrobią więc wszystko, ażeby zwodząc siebie i innych za wzór wsłuchiwania się w głos Ducha Świętego uznać podążanie łatwą drogą wyuzdania świata tak, by zmieszawszy się z tłumem skórę ocalić jak to chciał Piotr uczynić po schwytaniu Jezusa. W rzeczy samej, dla niektórych z nich, tych lawendowych, takie tęczowe otwarcie jest szczytem marzeń skoro swoją sodomską chuć ledwo udaje im się skrywać pod pozorami otwarcia i dialogu z odrzuconymi. Rozeznawanie ma się więc dziś ograniczać do odczytywania znaków czasu z księgi współczesnych światowych prawd.
    Musimy również uświadomić sobie jaką rolę w tym zdradzieckim judaszowym mizdrzeniu się do świata odgrywa mechanizm winy i zamiennego substytutu zadośćuczynienia. Świadomość winy jaką w oczach świata zaciągnął Kościół w związku ze skandalami seksualnymi każe biskupom poszukiwać drogi ekspiacji, sposobu zadośćuczynienia obrażonemu światu. Jako że łatwiej jednak zmienić doktrynę, niż zmienić siebie, katolicka hierarchia w ramach ofiary przebłagalnej dla zsekularyzowanych społeczeństw Zachodu oferuje poświęcenie swojego niezmiennego dotychczas nauczania w sprawach seksualności, płciowości, świętości życia - a więc tych obszarach antropologii, w których pragnienie wyzwolenia z dyscypliny moralnej szczególnie dochodzi dziś do głosu i byłaby darem człowiekowi XXI wieku najmilszym. Silne poczucie winy chcą więc ludzie Kościoła zrekompensować oddaniem tego, co w sytuacji własnej ujawnianej cielesnej niemocy i upadków staje się szczególnym powodem do karcących ataków pod dodatkowym zarzutem hipokryzji i wkładania na innych ciężarów, których samemu nie chce się dźwigać. Ta relokacja ekspiacji, przesunięcie sposobu odkupienia win na coś nie wymagającego wysiłku, to fałszywa i nieszczera pokuta, która nie jest prawdziwą pokutą, skoro nie wiąże się z wolą powrotu do pierwotnych i zapomnianych ideałów czystości obyczajów, odnowy moralnej i przestrzegania dyscypliny. Dla niemieckich schizmatyków Drogi Synodalnej i ich naśladowców w innych krajach sposobem na rozpasanie niektórych ma być odgórne rozpasanie wszystkich.
    Do wyboru: pozostać solą ziemi, być znakiem sprzeciwu, za cenę bycia odrzuconym - albo wkomponować się w oczekiwania ludzi i stopniowo rozpłynąć się w świecie.

  • @rafagrzyb1992
    @rafagrzyb1992 2 ปีที่แล้ว +2

    Dawno Pana nie było.
    Witamy z powrotem :)

    • @tomaszrowinski1508
      @tomaszrowinski1508  2 ปีที่แล้ว +1

      Miło przeczytać taki komentarz.

    • @jakubhamrol690
      @jakubhamrol690 2 ปีที่แล้ว

      I ja też się dołączam. Bardzo miło widzieć!

  • @FranekLuc
    @FranekLuc 2 ปีที่แล้ว +1

    Panie Tomku, jak to jest że mozna mówić ustami Credo, ale traktować je jedynie jako "kulturowy przekaz". A przecież Credo jest najważniejsze w naszym Kościele. Formalna przynależność jest dopiero na drugim miejscu. Kto jest w prawdziwie w jedności z Kosciołem? Czy Bractwo Piusa X czy kardynał Hollerich i reszta Kościoła "niemieckiego". Wydaje mi się, że nie mamy jeszcze w Kośćiele wypracowanego języka, aby jakoś określić tego typu postawy. Oni są zbyt sprytni, żeby wpaśc w potępione stwierdzenia.
    Pozdrawiam!

    • @tomaszrowinski1508
      @tomaszrowinski1508  2 ปีที่แล้ว +1

      Przede wszystkim mają teraz władzę co pozwala ignorować krytykę.

  • @zinnejparafii
    @zinnejparafii ปีที่แล้ว

    ale pan cegłę napisał, gratulacje

    • @tomaszrowinski1508
      @tomaszrowinski1508  14 วันที่ผ่านมา

      O, dziękuję. Miło, że ktoś zdołał przeczytać!