Ja trwa to długo to na pewno, ale podczas sztormu to raczej trzeba trzymać załogi na jachcie, w porcie, z daleka od pubów :) Pozdrawiam serdecznie Kap Adam
Jasne! Szczególnie ryzykowne bywa gdy przypadkowe osoby odbierają cumy. Pół biedy gdy tylko odbiorą ale często nie wiadomo czy obłożyli:))) Albo zamiast cumy założą szpring. Albo też ciągną i to ręki... Tylko własny cumownik jest tym, na którym mogę polegać.
@@BalticAnchor Pozwolę sobie się nie zgodzić... ;-) Dla jasności, od wielu lat żegluję już tylko po Mazurach. Moim zdaniem pomoc przy dojściu innego jachtu jest psim obowiązkiem każdego żeglarza. Nawet jak trzeba przejść pół kei. Robię to zawsze i uczę tego innych. Często pływamy tylko we dwoje. Ze względu na stan zdrowia partnerki ostatnią rzeczą jaką chcę robić to wysyłać ją na desant. W tej sytuacji pomoc z kei jest nieoceniona. Nawet jeśli osoba jest zupełnie przypadkowa, to wyjaśnienie: "proszę owinąć linę 2 razy i przez chwilę potrzymać" naprawdę jest wystarczające. Pozdrawiam. Tadek. PS. A podcast naprawdę znakomity. :-)
@@tadeusztranda5056 To prawda. Na wodach śródlądowych wygląda to inaczej niż na morzu. Niestety jeśli jacht waży ponad 10 ton, a wiatr wieje silny i bardzo silny z kierunków dopychających, to dobra wola kogoś na lądzie nie wystarczy. Trzeba wiedzieć i umieć. Inaczej dojdzie do stłuczek i zagrożenia dla jachtu. A przecież desant to element podejścia do kei, i naprawdę wolę mój desant. Nawet jak wie tylko tyle ile ja go nauczyłem, to najczęściej wie więcej niż ktoś na kei. Ale oczywiście każdy z nas ma inne doświadczenia, to zmienia jak organizujemy pokład. Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie Kap Adam
W trakcie opowiadania nalezało by w tym czasie pokazywac te manewry. To jest portal gdzie wyswietlane sa filmy. Wiekszosc jest wzrokowcami i lubia popatrzec jak w trakcie opowiadania widzi sie dana sytuacje. Przyznaje sie daje lajka w dół
Dziękujemy za uwagi. Jednak proszę pamiętać że materiał to podcast a my jesteśmy dziennikarzami radiowymi, film jest tylko szablonem. Dodatkowo kanał przygotowujemy wyłącznie charytatywnie żeby zwiększyć bezpieczeństwo na morzu to nie planujemy materiałów wideo ! Nie zarabiamy na reklamach i nie planujemy tego, dlatego dziękujemy wszystkim za duże zainteresowanie naszymi materiałami i zrozumienie, że my nie żeglujemy całe wakacje lub nawet kilka miesięcy w roku :) My od 20 lat żyjemy na morzu i nie mamy czasu na tworzenie ilustracji filmowych. Pozdrawiam Kap Adam Jakubczak
Teoretycznie tak, jednak w dalekich wyprawach egzotycznych umówienie portu bywa jeszcze ważniejsze. Ja podczas wypraw do Afryki najczęściej nie miałem wyboru, jeśli porty by nas nie przyjął następny był za wiele dni. I to prawda, czasem trzeba było zapłacić za 3 dni, bo port umawialiśmy na wejście od środy do piątku. Ale ten koszt był niczym przy niebezpieczeństwie płynięcia wiele dni do portu który byłby zamknięty. Dlatego kontakt z portem, umówienie wejścia i potwierdzenie możliwości wymiany załogi lub po prostu odpoczynku i uzupełnienia zapasów zawsze jest zalecane i nigdy nie będzie straconym czasem.
Dziękuję za audycję.
Cała przyjemność po naszej stronie. Dziękujemy za miłe słowa.
Pozdrawiam serdecznie
Kap Adma
Dzięki za fajny podcast, i też pożyteczne przypomnienie po zimie.
Dziękujemy za miłe słowa !
Jachty w portach nie spoczywają, ale gniją, a załogi schodzą na psy!
Ja trwa to długo to na pewno, ale podczas sztormu to raczej trzeba trzymać załogi na jachcie, w porcie, z daleka od pubów :)
Pozdrawiam serdecznie
Kap Adam
Jasne! Szczególnie ryzykowne bywa gdy przypadkowe osoby odbierają cumy. Pół biedy gdy tylko odbiorą ale często nie wiadomo czy obłożyli:))) Albo zamiast cumy założą szpring. Albo też ciągną i to ręki... Tylko własny cumownik jest tym, na którym mogę polegać.
To prawda, lepiej jedna wolna osoba która zrobi to co chcemy i co należy, niż kilkoro z dobrymi chęciami i słabymi umiejętnościami !
@@BalticAnchor Pozwolę sobie się nie zgodzić... ;-)
Dla jasności, od wielu lat żegluję już tylko po Mazurach.
Moim zdaniem pomoc przy dojściu innego jachtu jest psim obowiązkiem każdego żeglarza. Nawet jak trzeba przejść pół kei. Robię to zawsze i uczę tego innych.
Często pływamy tylko we dwoje. Ze względu na stan zdrowia partnerki ostatnią rzeczą jaką chcę robić to wysyłać ją na desant. W tej sytuacji pomoc z kei jest nieoceniona.
Nawet jeśli osoba jest zupełnie przypadkowa, to wyjaśnienie: "proszę owinąć linę 2 razy i przez chwilę potrzymać" naprawdę jest wystarczające.
Pozdrawiam.
Tadek.
PS. A podcast naprawdę znakomity. :-)
@@tadeusztranda5056 To prawda. Na wodach śródlądowych wygląda to inaczej niż na morzu. Niestety jeśli jacht waży ponad 10 ton, a wiatr wieje silny i bardzo silny z kierunków dopychających, to dobra wola kogoś na lądzie nie wystarczy. Trzeba wiedzieć i umieć. Inaczej dojdzie do stłuczek i zagrożenia dla jachtu.
A przecież desant to element podejścia do kei, i naprawdę wolę mój desant. Nawet jak wie tylko tyle ile ja go nauczyłem, to najczęściej wie więcej niż ktoś na kei.
Ale oczywiście każdy z nas ma inne doświadczenia, to zmienia jak organizujemy pokład.
Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie
Kap Adam
W trakcie opowiadania nalezało by w tym czasie pokazywac te manewry.
To jest portal gdzie wyswietlane sa filmy. Wiekszosc jest wzrokowcami i lubia popatrzec jak w trakcie opowiadania widzi sie dana sytuacje. Przyznaje sie daje lajka w dół
Dziękujemy za uwagi. Jednak proszę pamiętać że materiał to podcast a my jesteśmy dziennikarzami radiowymi, film jest tylko szablonem. Dodatkowo kanał przygotowujemy wyłącznie charytatywnie żeby zwiększyć bezpieczeństwo na morzu to nie planujemy materiałów wideo !
Nie zarabiamy na reklamach i nie planujemy tego, dlatego dziękujemy wszystkim za duże zainteresowanie naszymi materiałami i zrozumienie, że my nie żeglujemy całe wakacje lub nawet kilka miesięcy w roku :)
My od 20 lat żyjemy na morzu i nie mamy czasu na tworzenie ilustracji filmowych.
Pozdrawiam
Kap Adam Jakubczak
Ale umawianie portu docelowego ma sens jedynie w bardzo krótkich etapach gdy warunki sa przewidywalne i czas jest mozliwy do okreslenia.
Teoretycznie tak, jednak w dalekich wyprawach egzotycznych umówienie portu bywa jeszcze ważniejsze. Ja podczas wypraw do Afryki najczęściej nie miałem wyboru, jeśli porty by nas nie przyjął następny był za wiele dni.
I to prawda, czasem trzeba było zapłacić za 3 dni, bo port umawialiśmy na wejście od środy do piątku. Ale ten koszt był niczym przy niebezpieczeństwie płynięcia wiele dni do portu który byłby zamknięty.
Dlatego kontakt z portem, umówienie wejścia i potwierdzenie możliwości wymiany załogi lub po prostu odpoczynku i uzupełnienia zapasów zawsze jest zalecane i nigdy nie będzie straconym czasem.