Drodzy, już wiem, że macie wyraziste opinie w tym temacie, dlatego liczę na gorącą dyskusję w komentarzach - jedynie prośba byście wcześniej wysłuchali moich argumentów, wniosków i opinii ;) Ach i jeszcze ważna rzecz dla porządku: nie, "Morbius" i "Venom" to nie są filmy MCU, tylko produkcje od Sony (i przy okazji jedne z najgorszych filmów, jakie widziałem)
@@JST.official Nie są częścią MCU formalnie i biznesowo. Są koprodukcje z Sony, jak Spider-Man, ale Sony zbudowało swoje własne ch**we uniwersum - wiele oczek poniżej jakości produkcji Marvel Studios.
@@BezSchematu to prawda, że jest to gorsze od mcu, ale nie jest aż tak odcięte od mcu - Morbius ma doslownie postać wyrwaną z mcu. To dalej jest uniwersum należące do multiversum mcu.
Tych wad jest więcej: 1. Kiepska warstwa wizualna z naciskiem na CGI. Jasne, WandaVision, Loki, Eternals czy (po części) Ms. Marvel i Doktor Strange potrafiły się wybić ponad marvelową średnią, ale prawda jest taka, że przez natłok produkcji te filmy wyglądają coraz gorzej, zwykle z wypraną paletą kolorów, a najbardziej w tym wszystkim rażą fatalne efekty specjalne. Finały Black Widow i Shang-Chiego, większość No Way Home i Thora, Moon Knight przy szakalach, pościgi w Ms. Marvel, to jak zapowiada się teraz She-Hulk. Artyści VFX mają coraz mniej czasu na dokończenie efektów, a niedoróbki wizualne są w tych produkcjach ukrywane np. poprzez nocne scenerie. To jest coraz trudniejsze do wybaczania, zaczęliśmy od narzekania na szaro-szare Civil War i nosorożce w Black Pantherze, a teraz co chwilę musimy zmagać się z czymś, co wygląda bardzo biednie, mimo że jest tworzone często za 250 mln dolarów. 2. Wkurzająca powtarzalność pewnych stałych elementów, które nie pozwalają nacieszyć się np. eksperymentami gatunkowymi. Co z tego, że Moon Knight odróżnia się od nieco od reszty MCU, jak ostatecznie musieliśmy otrzymać w finale typową trzecioaktową napieprzankę na pół Kairu. Co z tego, że w Ms. Marvel otrzymaliśmy niezłe coming-of-age, skoro do zabawy musiały wtrącić się dżiny z zagrożeniem na skalę światową, bo w produkcjach MCU rzadko kiedy możemy zakończyć coś na poziomie lokalnym, kameralnym (jak w finale Lokiego). Co z tego, że mamy różnorodność gatunkową, gdy ostatecznie zawsze trzeba nawalać się z jakimś villainem i zawsze musimy otrzymać wystarczająco dużo ironicznego humorku spod znaku Ralph Bohner, Trevor Slattery czy Red Guardian, żebyśmy się czasem za mocno nie zanurzyli w komiksowy świat. To boli i wkurza - w She-Hulk mamy otrzymać sitcom prawniczy tak? Spoko, tylko ciekawe jak szybko do gry wejdzie jakieś niebezpieczeństwo zagrażające wszystkim i wszystkiemu, bo ktoś będzie chciał zgarnąć dla siebie bombę gamma czy cokolwiek innego. 3. Cameosy, fanserwis, teasowanie - niektóre produkcje MCU za bardzo obliczone są pod "momenty". Momenty, których wyczekiwanie psuje wrażenia płynące z poznawania historii głównych bohaterów danej produkcji, ich historii, wątków itd. Zostawię na razie w tyle No Way Home, ale popatrzmy na parę innych przykładów: reveal mutacji Kamali w Ms. Marvel - tekst Bruna i muzyczka z serialu animowanego były tak wykalkulowane, by odpalić zachwyt fanów, że aż schowałem się za fotel z tego całego napięcia. Teasowanie Kingpina w Hawkeye'u - tu nie muszę nic mówić. Hype'owanie ludzi na cameosy w Strange'u, gdzie część ludzi zaczęła nie lubić tego filmu po seansie, bo nie dostała Hugh Jackmana wychodzącego z krzaka, a liczyli na to po promocji. Postacie pojawiające się w niektórych produkcjach tylko po to, bo niedługo mają otrzymać większą rolę w innych, więc trzeba odbębnić ich origin jak Monica Rambeau w WandaVision czy Echo w Hawkeye'u. Już nie mówię nawet o tym, jak widzowie nieraz czekają bardziej na to, co kryje się w scenach po napisach niż na sam film, a to Marvel zbudował w nich takie poczucie wyczekiwania na kolejne teasery, zamiast cieszenia się aktualnie oglądaną historią. 4. Szybkość budowania kolejnej sagi połączona z niewiadomą odnośnie kierunku rozwoju poszczególnych postaci i ich następnych występów w uniwersum. Zaledwie za trzy lata mamy już otrzymać finał Sagi Multiwersum, która jest oczywiście czymś zupełnie innym niż Saga Nieskończoności, ale przez to, w jaki sposób jest na razie prowadzona, to jestem zawiedziony tym, że większość bohaterów przed Secret Wars nawet nie będzie miało jak się sensownie rozwinąć - jedna produkcja i zapraszamy na event z Avengers. Gdzie miejsce dla Shang-Chiego, Eternals, Strange'a i Thora w tym wszystkim? Czy wszyscy nagle zostaną zaproszeni na wspólną walkę z Kangiem, mimo że w ich produkcjach zostały zateasowane na tę chwilę kompletnie inne kontynuacje ich przygód? Co z 10 Pierścieniami (artefaktem w sensie), Celestialami, wyprawą Strange'a i Clei do Dark Dimension (okej, to ma jakiś związek z inkursjami, ale może najpierw dobrze byłoby zrobić trzeciego Doktorka?) oraz odwetem greckich bogów na czele z Herculesem? To wszystko albo chociaż część połączy się nagle w dwóch filmach z Avengers, czy może będzie eksplorowane dopiero w trzeciej sadze? Niezależnie od wszystkiego, nie widzę tutaj za bardzo miejsca na to, by te postacie bliżej poznać przed oczekiwanym eventem, zobaczyć więcej interakcji pomiędzy nimi itd.
Masz rację. Ja podniosłem te, które pojawiają się często w prasie / mediach. Ale fantastycznie uzupełniłeś te zastrzeżenia. Gdybym mógł, podbiłbym Twój komentarz jeszcze bardziej, ale że nie mogę to proszę innych aby to zrobili
Szczerze? Nie widzę ani tych gorszych efektów specjalnych, ani tej niby spranej palety barw. Jeśli Marvel ma słabe kolory to co ma powiedzieć DC, gdzie nie uświadczysz żadnych pogodnych barw? Wyjatkiem jest bardziej rozrywkowy "Aquaman" czy nowy "Batman" ale ten film ma po prostu ładne kadry ale jest przy tym ciemny, nieostry i trudny w odbiorze. Nawet Ci, którzy narzekali na tę kolorystykę i efekty w trzecim Spider Manie byli bardzo zadowolenie ze Strange'a 2 i z Thora 4, jeśli idzie o warstwę audio wizualna. Ja na No Way Home byłem dwa razy w kinie i nie zauważyłem tych słabych efektów a 'Thor Miłość i Grom" świetnie łączy warstwę wizualną z muzyką, prawie tak dobrze jak Strażnicy Galaktyki.
@@lis222222 nie chce ci psuj nastroju lecz DC właśnie TAKIE jest. W DC przeważnie (zwłaszcza jeśli chodzi o Batmana) barwy są zbliżone do ciemnych/bardziej mrocznych odcieni że względu na np. historię głównego bohatera który po śmierci rodziców raczej nie będzie latał za złoczyńcami z bananem na gębie tylko będzie raczej poważny. Kolory które są w tych filmach (nadal mowa o filmach o Batmanie) są z perspektywy Bruce'a (no przynajmniej ja zawsze tak to interpretowałem)
Jednym z większych zalet poprzednich faz MCU było w mojej opinii przenikanie bohaterów pomiędzy różnymi filmami oraz ich spotkania w większych produkcjach eventowych. Bo nawet ten powszechnie gorzej oceniany Avengers: Czas Ultrona, był filmem gdzie mogliśmy zobaczyć interakcje pomiędzy postaciami z różnych filmów oraz faktyczność tego połączonego świata. W czwartej fazie brakuje mi właśnie takiej produkcji, która zebrałaby najnowsze nabytki uniwersum (Shang-Chiego, Kate Bishop, She-hulk, kapitana w wykonaniu Sama Wilsona, czy nawet Eternals i oderwanego chyba jak dotąd najbardziej od reszty świata Moon Knighta) i pokazała że te postacie są w stanie egzystować w jednym świecie. Innymi słowy brakuje mi takiego spięcia w jednym punkcie i kulminacji. Bo w tym momencie większość nowych produkcji wydaje się mieć swój własny wycinek tego świata za bardzo oderwany od głównej narracji.
Najbardziej oczekiwaną przeze mnie produkcją MCU jest oczywiście Guardians of the Galaxy Vol. 3, na którym z pewnością rozkleję się jak moje halówki w podstawówce. Szykowana przez Jamesa Gunna emocjonalna bomba zwieńczająca historię pierwszego składu Strażników Galaktyki z MCU to dla mnie najmocniej wyczekiwana produkcja przyszłego roku obok Spider-Man: Across the Spider-Verse i wiem, że w żadnym stopniu nie jestem gotowy na to, by pożegnać te postacie i doświadczyć wyciskającego łzy z oczu wątku Rocketa. Jest Adam Warlock, jest High Evolutionary, jest Cosmo, jest "Do You Realize?" na soundtracku - bierzcie moje chusteczki. Inne bardziej oczekiwane produkcje to Black Panther: Wakanda Forever, drugi sezon Lokiego, Blade, Fantastyczna Czwórka i mimo wszystko dwie części Avengers.
Ja już pisałam swój komentarz w innym miejscu na jutubie, ale powtózę go u Ciebie, bo nic się nie zmieniło :P Nie znam komiksów, siedzę tylko mocno w uniwersum. Biegam na każdy film w weekend premiery, ogladam seriale na bieżąco jak wychodzą... i jestem zmęczona. Jestem zmęczona multiwersalnym bajabongo, które nie przekłada się na problemy ludzi. Jestem zmęczona wielkim zagrożeniem czyhającym zza każdego krzaka (że tak zacytuję największe dzieło Star Wars ever: "We all got chicken-duck-woman thng waiting for us", ale wolałabym, żeby ta chicken-duck-woman była jednak mniej potężna...), jestem zmęczona tym, że och, kolejny serial, muszę go obejrzeć, bo wypadnę z obiegu, to już piętnasta produkcja w tym roku... O tym, do czego to w tej chwili zmierza, wiem tylko od chłopaków z Napisów Końcowych. Bardzo lubię Shang-Chiego i jego kumpelę, a przynajmniej tak mi się wydaje, bo tak go zapamiętałam z tego JEDNEGO filmu, który widziałam sto lat temu, ale w sumie nie pamiętam za dobrze, czemu go lubię, bo widziałam go, wait. JEDEN raz. Imienia kumpeli nie pamiętam, podobnie jak imion raz widzianych na ekranie Ethernalsów, obawiam się, że niedługo zapomnę też, że Moonknight to Marc i Steven, bo przecież nie będę go widziała następne siedem lat. Mój kumpel z pracy, bardzo Marvelowski, wypadł już z obiegu. Nie chodzi już do kina na Marvelki, ogląda jak wpadnie na streaming, a jeśli chodzi o seriale, to zatrzymał się na Lokim, bo dalej mu się nie chce. Obawiam się, że i mnie może to spotkać. Ze Star Warsów odpadłam, ale też nie byłam szczególnie nigdy zaangażowana. W MCU jestem, ale ile jeszcze dam radę wytrzymać takie tempo? Lubiłam też czasy, kiedy znałam swoich bohaterów...
Ja tylko chcę powiedzieć, że absolutnie kocham "We all got chicken-duck-woman thng waiting for us", czyli "Bushes of Love" Jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie dał nam internet i jutub.
Muszę kiedyś ponownie obejrzeć to Eternals, bo zapamiętałem go zdecydowanie lepiej niż wszyscy mówią, w przeciwieństwie do takiego No Way Home, które ogromnie mnie zawiodło.
Spider-Man No Way Home jest jakościowo kupą, gdyby Peter nie trollował w tym filmie to cała fabuła filmu skończyłaby się w godzinę. Niestety scenarzyści dali sobie za punkt honoru zrobienie ze Spidera totalnego i naiwnego idiotę. Ten film posiada tylko jeden argument: fan service. Eternals to już całkowicie rozczarowujący film, wraz z ostatnią godziną filmu przestałem się angażować. Zbieram się za oglądanie Howkeya (oglądam chronologicznie każdą produkcję fazy 4 jak wychodziły, bo jestem zdeczka do tyłu) i jak na ten moment tylko Chang-chi oraz Loki ( mimo rozczarowującego finału) nie zawiodły.
Mam drobne uwagi w sprawie box office'u. Wynik w box office nie oznacza, że całe pieniądze wracają do studia. To, że nawet jeżeli przychód jest dwa razy większy od budżetu, niekoniecznie należy mówić o sukcesie. Zazwyczaj przyjmuje się, że ok. 50% tego, co film zarobił w USA wraca do studia, a z rynków europejskich w okolicach 1/3. Dodatkowo do budżetu rzadko wlicza się pieniądze przeznaczone na marketing, więc rzeczywista kwota, która została przeznaczona na daną produkcję, jest dużo większa, niż się podaje. Plus problem jest ze Spider-manem, bo pieniądze na produkcję wyłożyło Sony, chociaż sam pajączek występuje w MCU, więc i tutaj kwestia rozliczenia nie jest oczywista - chociaż nie można powiedzieć, że nie zarobiono na tej produkcji.
Pełna zgoda, dzięki za te wartościową uwagę Tyle tylko, że... i tak stosuje się tę metrykę powszechnie celem prezentowania rezultatu finansowego blockbusterów kinowych. Znacznie ciekawiej niuansujący moje argumenty jest Twój wtręt odnośnie Spider-Mana. Rzeczywiście, mogłem wspomnieć, że oni musieli się podzielić z Sony. Dzięki, takie komentarze są bezcenne.
Polecam film kanalu RedLetterMedia wyjasniajacy jak to wszystko jest liczone (tyle, ze analiza jest wpleciona w recenzje innych filmow): th-cam.com/video/jLk2LBGkMd4/w-d-xo.html
Fajna analiza biznesowej strategi MS. Angażowanie młodych oryginalnych reżyserów/rek do kolejnych projektów to atut, na który warto stawiać. Ale rzućmy też okiem na konkurencję, która - to subiektywna ocena - dolała do całego bohaterskiego imaginarium sporo cynizmu i czarnego humoru, vide popularny "The boys" (93/85 score). Może powoli zaczynamy patrzeć na bohaterów Marvela z podejrzliwością, jak na zbyt śliczny lukrowany obrazek?
Tak po prawdziwe to taką analizę robiłem 4 lata temu. A nawet miałem zajęcia ze studentami na których analizowaliśmy model biznesowy Marvel Studios :) th-cam.com/video/AfWfhWNzIN8/w-d-xo.html
O rany! Jest się do czego odnieść Tak, nie da się odmówić sukcesu finansowego filmów MCU. Jeśli patrzeć pod tym względem, to szybko się to nie skończy, bo największe kichy nawet wyciągają tyle kasy, że jeśli to mniejszy sukces niż poprzednie to wciąż Disney swoją kieszeń napełnia Ja też nie czepiam się tempa powstawania filmów. Jedyne w czym to może szkodzić, to pewnie konsultanci scenariuszowi nie zrozumieją do końca elementów wprowadzonych niemal równolegle, ale poza tym większej szkody w tym nie ma (choć to i tak spora szkoda) Mam trochę problem z komentarzem odnośnie drugiej fazy. Okej, wprowadzili wtedy zupełnych no-name'ów na tamten czas, jak Strażnicy, ale jednak było wyraźnie widać cel. Powracały kamienie nieskończoności, budowano Thanosa jako zagrożenie. Czy tak jest z Kangiem? Albo z kosmicznymi zagrożeniami? Nie powiedziałbym. Gorr nie wydaje się nawiązywać do czegoś innego. Poza powstaniem różnych linii czasowych nie widać innej konsekwencji pojawienia się Kanga. Trudno mi powiedzieć, czy faktycznie ta faza jest tak podobna do drugiej, mam wrażenie że jest wciąż mniej spójna No i ja mam jedną główną krytykę - te filmy będą bardzo problematyczne jeśli chodzi o konsekwencje. Różne zaświaty, różni bogowie, nowe przepotężne bronie czy artefakty, różne nowe funkcje w tym świecie, a jednak nie widać ich follow upów w powstających kontynuacjach, czy innych częściach uniwersum. Postaci też tracą na konsekwentności, i widzieliśmy to już wcześniej, z Thora i Lokiego zrobiono w zasadzie żarty, w pewnym sensie i Strange nie jest traktowany z należytym szacunkiem, Red Guardian nie miał szansy by wreszcie udowodnić swoją wartość, i tak, fajnie jak nie będzimy traktować wszystkiego na poważnie w tak pokręconym świecie, ale dajmy tym bohaterom jakoś przeżyć swój dramat, nie róbmy z nich niekompetentnych osiłków, którzy odnoszą sukces tylko przez farta, albo pomoc nowych postaci (które też traktuje się po macoszemu, no America Chavez to tylko plot divice na przykład). To jest coś z czym moim zdaniem MCU ma coraz większy problem i na prawdę będą musieli z tym twórcy uważać, bo nawet dla osób które znają tylko MCU z serii superbohaterskich, wreszcie takie błędy w konsekwencji staną się widoczne No i coś co bym nazwał moim osobistym "paradoksem MCU". Jak pokazać korporacji że produkt jest wadliwy? Nie kupujesz go. Ale czy będą dalej te produkty robić gdy ludzie przestaną je kupować? No nie. Więc jak pokazać, że w MCU są błędy i doprosić się o ich poprawę? Można mówić, żeby nie oglądać tego, to pójdą po rozum do głowy i nabierze to wszystko jakości, ale prawda jest taka, że nawet jeśli by się fandom zgodził, że bojkotujemy te filmy, żeby się przyłożyli, to wtedy by już było za późno, bo skończyłaby się seria. I co wtedy? No dla mnie to jest paradoksalne. Nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji, chyba że twórcy sami zauważą swoje błędy, ale skoro wadliwy produkt zarabia, to czy muszą je zauważyć? EDIT Zapomniałem. W pełni zgadzam się z kwestią hype'u! Nie lubię jak ktoś mówi, żeby nie być podjaranym wychodzącym filmem, grą, czy czymkolwiek - to moja sprawa czy będę rozczarowany czy nie, dajcie mi się ekscytować, że niedługo poznam coś nowego, ale abstrachując od tego, sposób w jaki MCU buduje hype jest bylejaki i powtarzalny i wielokrotnie ten hype się nie należał. Każdy film promują jako ten co będzie najlepszy w serii, a wychodzi coś dobrego raz na 6 przypadków (trochę losowa proporcja) - oj ugryzie twórców ten hype train wreszcie, oj urypie ich i to jak Aha i jeszcze w 13:19 osobowość Krzysztofa zaczyna przejmować kontrolę nad Filipem, Filip walczy, ale jak długo będzie w stanie się bronić!? Filip, jeśli nie możesz już dłużej ujarzmić Magosa, mrugnij na streamie dwa razy!
Ktoś to świetnie podsumował "Oglądanie Marvela po End Game jest jak robienie sidequestów po zakończeniu głównego wątku w RPGu". I zakładam że nie chodziło o questy Wiedźmina tylko FedEx'y 😉 Ja zmęczony tą sagą ledwo dotrwałem do End Game i stwierdziłem że szkoda mi czasu na filmy w większości robione na jedno kopyto. Marvel jest dla mnie jak kinowy fastfood. W miarę to i smaczne, ale lepiej nie jeść za często. Jakościowo to średnie. Prawie zawsze dostaniesz to samo i niczym cię nie zaskoczy. Nie ma tam dla mnie już żadnego hypu. Boję się że niestety to samo czeka teraz SW pod rządami Disneya patrząc na ich palny wydawnicze 🙁 Przesyt i szczucie logami, a przecież nawet kotka da się zagłaskać na śmierć.
Mój mąż zwykł mawiać, że po wielkiej epickiej kampanii (mowa o rpg) potrzeba zagrać krótki gówniany scenariusz dla higieny, bo i tak nic nie będzie mógło rywalizować z tym stanem euforii zakończenia wszystkich wątków osobistych, pokonaniem Wielkiego Złego itd. Bardzo podoba mi się to zestawienie, które pokazuje że mimo narzekań filmy zarabiają tyle samo, dostają podobne noty. Mnie Doktor Strange nie zachwycił, ale Moon Knight czy Thor zagrali na wrażliwych strunach (ten drugi opowieścią o rodzicielstwie na kilku poziomach). Chciałam powiedzieć że ja to na nic nie czekam, a potem zobaczyłam Bucky'ego w Thunderbolts (a Sebastian Stan to wyśmienity aktor) i zobaczyłam trailer Secret Invasion z Coleman... Będzie ogladane :D Na marginesie - technika logo na czarnym tle najwidoczniej działa skoro zgadzają im się cyferki.
Obwinianie o wszystko Kevina Faige jest trochę niesprawiedliwe. Obecne rządzi w Disney'u Bob Chapek i to on wymusza decyzje, które mają przynosić większe zyski, niestety kosztem jakości. Np. Taki Thor 4 według Waititiego miał być dużo dłuższy, ale został pocięty do 2 godzi, żeby było możliwe puszczenie większej liczby seansów w kinach. Co do hype'u na MCU, Thor 4 był pierwszym filmem z tej fazy jaki obejrzałem od czasów Avengers Endgame ;D
Jak zawsze świetny materiał ze ściany z Panem Hitchens'em. Tylko jedna rzecz (korzystając z zaproszenia do dyskusji) bardzo przemawia do mnie to, jak mogłoby wyglądać ogłaszanie filmów Marvela z "naciskiem" (tym pozytywnym ;) ) na Artystów te filmy tworzących. Niemniej jednak Marvel raczej nie stanie się takim miejscem właśnie dlatego że oni sprzedają pod marką Marvel i siłą rzeczy musieliby się podzielić w pewnym sensie zasięgami z tym Artystą taniej dla nich wypisać czek. A odnoszę wrażenie że ludzi często nie obchodzi kto był "za kamerą" tylko raczej wypuszczają stwierdzenia typu "eeee fajny ten nowy film MARVELA". Bo to Marvel jest głównym bohaterem w swoim uniwersum a o losie Artystów na tych mniej eksponowanych przez napisy końcowe pozycjach to krążą legendy.
Henlo, ja jak zwykle z opóźnieniem, ale co tam. Dwie kwestie ode mnie: 1) Ilość filmów i seriali - mówisz o tym, że w tym roku dostajemy jeden serial więcej, niż w zeszłym i podobnie z filmami. Tylko, że wcześniej seriali nie było w ogóle. Mówiąc "wcześniej" mam na myśli okres przedpandemiczny, gdy chodziło się do kina na 2, czy 3 filmy rocznie i nawet w sytuacji, gdy kogoś ominęła premiera kinowa miał mnóstwo czasu, by to nadrobić do czasu kolejnej produkcji. Obecnie dostajemy 3-4 filmy + 4-5 seriali, co daje 7-9 produkcji w ciągu roku! Przy czym na nadrobienie serialu potrzeba więcej czasu niż na film. Jakby tego było mało, w Polsce mamy dostęp do Disney+ od raptem dwóch miesięcy, więc jeśli ktoś się nie chciał wcześniej bawić w VPNy, dziś ma do nadrobienia 6, a za moment 7 seriali! Jeszcze gdyby strategia Marvela polegała na wzbogacaniu uniwersum o nowe smaczki serialami to nikt by nawet nic nie powiedział na temat zbyt dużej ilości produkcji, jednak tutaj wygląda to tak, że bez obejrzenia serialu ucieka nam frajda z cieszenia się seansem kinowym. I mówię to jako osoba, która uwielbia postać Doktora Strange, a nie przepada za Vandą, więc serialu nie widziała, poszła na premierę filmu i się zdziwiła, że nagle nic nie rozumie. Już nawet pomijając fakt, że na tamten czas Disney+ nawet nie był oficjalnie w Polsce dostępny, to takich numerów się po prostu nie robi. Tu już nawet nie zadziała powiedzenie "jak ci się nie podoba to nie oglądaj", bo jak nie obejrzysz, to będziesz miał mniejszy fun z zupełnie innych produkcji, a nigdy nie wiesz, co za chwilę zostanie powiązane z jakimś serialem. 2) Jakość filmów - wspominasz o ograniczeniu procesów twórczych, ale nie tylko to składa się na ostateczną jakość produkcji. Marvel przyzwyczaił nas do efektownych akcji, widowiskowych potyczek i wspaniale wykreowanych światów. Jednak branża VFX ma dość współpracy z Marvelem jednocześnie urabiając się po łokcie z powodu ilości produkcji i to WIDAĆ. A sytuację, gdy Marvel "zapomina" poinformować studia robiące CGI o przyspieszeniu premiery o miesiąc pozostawiam bez komentarza...
Piszę komentarz jeszcze przed zobaczeniem materiału, żeby mi się moje odczucia nie wymieszały z Twoimi :P Myślę, że MCU to teraz taki taśmowy produkt, którym był niby zawsze, jednak ostatnio na tej taśmie znajduje się coraz więcej rzeczy. Częstotliwość wypuszczania filmów i od niedawna seriali jest obecnie jakaś chora. Żeby być na bieżąco i się cieszyć całym tym uniwersum trzeba poświęcić sporo czasu, nie jest to już jeden wypad do kina w rok, co idealnie współgrało z takim "casualowym" widzem. Ale to jest zarzut do MCU jako całości. Co do poszczególnych filmów, taśmówka również odgrywa znaczącą rolę, chociażby ostatnie informacje nt. CGI i firm, które mają Marvela za jednego z gorszych klientów. A to pewnie tylko wierzchołek góry lodowej i nie mam na to żadnych dowodów, ale nie zdziwiłbym się, gdyby takie problemy były na każdym, albo prawie każdym szczeblu produkcji. Dodatkowo większość tych filmów jest robiona na jedno kopyto i tutaj moje zdziwienie, bo te filmy bardziej "autorskie" jak ostatni Thor, czy Strange, mi się osobiście bardzo podobały, chociaż ich odbiór przez szerszą publikę nie był jakiś entuzjastyczny. Więc z jednej strony zmęczenie materiału, ale z drugiej chyba już przyzwyczajenie do formatu i zamknięcie się w utartych schematach. Tutaj Marvel potrzebuje jak dla mnie wymyślić jakiś magiczny środek aby obie te rzeczy ze sobą pogodzić i znów zaciekawić widza. I na koniec, żeby się nie rozpisywać za bardzo, fazy MCU. Od samego początku, przez 10 lat ludzie śledzili poczynania swoich ulubionych bohaterów w walce z Thanosem, aż do wielkiego finału w Endgame. Ludzie byli zainwestowani w tę historię, ale ona już swoją kulminację dostała, było już pokonanie wielkiego złego, były chwalebne poświęcenia się itd. Myślę, że wielu ludzi (już 10 lat starszych), nie chce angażować się w kolejne 10 lat, do kolejnego wielkiego finału. Tym bardziej, jak połączymy to z tym co napisałem wyżej, czyli pogorszeniem jakości i wysypem historii w różnych mediach (kino, Disney +). Co za dużo, to i świnia nie zje :)
Odnośnie "autorskości" to SERIO seriale tutaj błyszczą. Hawkeye jest fantastyczny. Ms Marvel specyficzna. LOKI uwielbiany, a Moon Knight -- przemyślany jako zamknięta całosć. Nie pojmuję dlaczego ludzie tak bardzo jadą po tych serialach, najczęściej w ogóle ich nie oglądając. Tam tli się obecnie zarzewie kreatywne MCU.
@@BezSchematu być może dlatego, że to coś nowego. Przez większość czasu MCU było widowiskiem wyłącznie kinowym a ludzie to chyba nie bardzo lubią takie zmiany :) No i jako ostatnia wartość dodana być może obrywa się im za te rozwadnianie MCU, które przejawia się w wielu projektach wymaganych do śledzenia. A apropo seriali to Ms Marvel nie siadło mi kompletnie, ale większość darze pozytywnymi odczuciami.
Oczywiście, że produkcji MCU jest za dużo. Wspominasz, że ilość filmów z roku na rok nie wzrosła znacząco. To prawda, ale doszły seriale. Nie rozumiem czemu rozpatrujesz je osobno. Do 2020 roku fan MCU musiał się zapoznać z maksymalnie 3 produkcjami w roku. W 2021 ta liczba skoczyła do 9! Czyli 3 razy więcej! Ilość czasu jaki trzeba poświęcić na obejrzenie wszystkiego wzrósł pewnie jeszcze mocniej. Wielu fanów MCU chce znać wszytko, bo została nauczona w poprzedniej sadze, że wszystko jest istotne i nadal tak jest. Co już udowodnił VandaVision. Nie znasz tego serialu, masz problem z odbiorem Strange'a 2. Obowiązkowa będzie też znajomość Lokiego, FaWS i Ms. Marvel w kontekście kolejnych filmów, a Iron Heart nie da się zapewne obejrzeć bez znajomości Wakanda Forever. Więc ta machina powiązań ciągle jest w ruchu. Za dużo jest nie tylko produkcji, ale i bohaterów. Niestety MCU zaczyna chorować na to samo co komiksy. W Avengers 3 i 4 wszyscy bohaterowie dostali trochę czasu dla siebie. Czy tak będzie w Avengers 6 (bo 5 pewnie bedzie opowiadać historię Kanga)? Może być trudno. Oby nie skończyło się na tym, że wielu będzie tylko tłem. Tak jak to ma miejsce w komiksach podczas eventów.
Obejrzałem materiał i muszę stwierdzić, że przytoczenie dat premier faktycznie rozbiło mi w głowie mylne wyobrażenie dot. nadmiaru produkcji MCU w tym/zeszłym roku. Wydawało mi się, że jest tego zdecydowanie więcej, ale chyba zlepiło mi się to z produkcjami serialowymi. Natomiast jeśli chodzi o obecny stan MCU, to wg mnie jesteśmy po prostu w przejściowym stanie, który praktycznie wcale nie podbudowuje the next big thing. Oczywiście trochę przesadzam, bo przesłanki są, największe w Lokim, ale wedle tego, co czytam, jest tego zdecydowanie mniej niż większość osób by chciała. Oni znają już to uniwersum, znają postaci, chcieliby więcej i mocniej, co jest w sumie naturalne i zrozumiałe, a dostają póki co garść nowych postaci niepowiązanych ze sobą w jakiś znaczący dla większej skali sposób. Chciałem napisać, że faza czwarta to taka nowa faza druga, która wydała mi się najsłabsza. Mieliśmy genialnego Winter Soldiera oraz GotG, niezłego Ant-Mana, reszta nie zapadła zbytnio w pamięć, czyli podsumowując 2-3/6 filmy były naprawdę dobre, niepowalający wynik. No ale spójrzmy na fazę pierwszą (przyznaję się, że nie widziałem chyba w całości Hulka, ale nie słyszałem nad nim specjalnych zachwytów). Bardzo spoko Iron Man, spoko pierwszy Cap no i pierwszy team-up, czyli Avengers, co daje nam... 3/6 dobrych filmów? Surprise, surprise wynik bardzo zbliżony do "crapu", który otrzymaliśmy w fazie drugiej. No i przechodząc do meritum, faza trzecia to był najlepszy czas dla MCU, w mojej ocenie wszystkie produkcje były bardzo udane, albo świetne z wyłączeniem drugiego Ant-Mana i Captain Marvel, które były niezłe, ale niezapadające w pamięć. To nam daje 9/11 bardzo udanych filmów, czyli kompletny nokaut. Moim zdaniem Marvel Studios w oczach niektórych padło po prostu ofiarą własnego niebywałego sukcesu, jaką była faza trzecia oraz kulminacja Infinity Saga. Po Infinity War i Endgame oczekiwania były tak gigantyczne, że chyba tylko zrobienie przykładowego Secret Wars w fazie czwartej mogłoby im sprostać. To oczywiście wiązałoby się z brakiem dużej liczby nowych postaci, recyklingiem starych no i jazda, jazda lecimy do finału, bo w fazie czwartej jest miejsce na 7 filmów. No to tyle jeśli chodzi o perspektywę widza, a co z perspektywą biznesową Marvel Studios. Tu oczywiście przyspieszenie wielkiego eventu nie ma żadnego sensu, bo działają długoplanowo, dywersyfikują ofertę, wprowadzają nowe postaci, dzięki czemu docierają do nowych widzów. A propos serialowych produkcji pułapką w mojej opinii jest ten ograniczony format, czyli 6 odcinków, gdzie wyjątkiem było WandaVision oraz What If, dopiero She Hulk będzie miała ponownie 9 epizodów. Cieszy mnie, że dają szansę obiecującym, dosyć nieznanym twórcom, szkoda tylko, że nie dają im poszaleć. Takie Eternals, choć postać Chloe Zhao oczywiście filmowym geekom jest znana przez Oscara i Nomadland, całkiem mi się podobało, bo było czymś nowym i nie czułem nadzorującego oka Wielkiego Brata Marvel Studios przy jej projekcie, co wiązało się z zaletami i wadami. Niemniej po 20 paru filmach, jeśli nie chcą eksperymentować z formą i mało znanymi postaciami to ja się pytam - what's the point of all that shit? Pomijam te komentarze w stylu MSheU (w ogóle lol, co za nazwa, ubawiła mocno, jak ją po raz pierwszy zobaczyłem w komentarzach). Co do reprezentacji, welp to, co było w Doktorze Strange'u 2 jest naprawdę wybitnym przykładem, jak się tego nie powinno robić, mam nadzieję, że zerkną sobie do Sandmana i wezmą przykład, zamiast walić takim obuchem widza w łeb. Podsumowując, wydaje mi się, że to dopiero początek nowego MCU, Marvel Studios zbiera się po potężnym dopaminowym drivie, jakim była trzecia faza i stara się zagarnąć nową, streamingową publikę oraz poustawiać sporo postaci na planszy, by mieć z czego wybierać przy Dynastii Kanga i Secret Wars. Najwierniejsi i najgłośniejsi fani Marvela muszą przetrzymać tę fazę przegrupowania, poziom ekscytacji musi im wrócić do stabilnego, bezpiecznego, a za jakiś czas mam nadzieję, że dostaniemy naprawdę dobrej jakości produkcje. Zarówno pod kątem fabularnym, technicznym (bo ostatnie wytwory bardzo w tym aspekcie kuleją) oraz formalnym. Teraz jest czas na szaleństwa, teraz jest czas na śmiałe wyjście z tego stylu zerowego.
Otóż to, dla mnie Faza 4. to taka lepsza Faza 2. bis. I całkowicie zgadzam się, że to jest OKRES PRZEJŚCIOWY. Wierzę w lepszą przyszłość MCU niż teraźniejszość.
Napisałem już jeden komentarz, ale po namyśle stwierdziłem, iż znacznie warto się rozpisać. Wyjaśnię lepiej moje podejscie do całej sprawy, poglądy. Bo to dosyc głęboki temat. To nie jest prosty, krotki temat, natomiast warto poswiecic tu dobre kilka minut, aby go zagłębić. Na wstępie dodam, że szanuje każdego poglądy oraz zdanie. Część tego komentarza będzie czysto obiektywna, część zaś będzie przedstawieniem moich poglądów. Zacznijmy od tego, skąd ten hejt na mcu? W przestrzeni publicznej - media, twitter, ogólnie social media i internet - hejt na mcu wzrasta znacząco. Jeszcze przed 2019 nie był na tyle odczuwalny jak teraz. Obecnie coraz więcej osób reprezentuje poglądy negatywnie nastawione do marvel cinematic universe. Moim zdaniem, które bazuję na wielokrotnych obserwacjach w socjal mediach oraz braniu udziału w na prawdę licznych debatach, myślę, że jest to spowodowane: - pandemią. Widzicie, roczna przerwa też mogła wpłynąć na podejście ludzi do tych filmów. Przez rok niejednej osobie ostygł hype na filmy marvela. Nie byli karmieni żadnym nowym kontentem, w przeciwieństwie do ubiegłych lat. Od roku 2008 ludzie byli stale karmieni produkcjami marvela (do 2010 nie było ich dużo, ale marvel złapał rozmach po 2011 roku.) Wszyscy wyczekiwali nadchodzących tytułów, siedzieli na bieżąco z plotkami, newsami i leakami. Hype był cały czas budowany a pociąg nie łapał silnej przerwy. Na tej zasadzie to działało. Ludzie, kiedy są nasycani jakims produktem stale, mogą po prostu nie zauważyć wielu jego wad. Tymczasem po rocznej przerwie, która tak jak napisałem, ostudziła zapał niejednego sympatyka, ludzie spojrzeli obiektywnie i dostrzegli więcej wad niż zazwyczaj. Wszystko rozpoczęło się od finału WV, gdzie CGI było okropne, fabuła spisana na kolanie. Co więcej, marvel popełnił kluczowy błąd usiłując umoralnić zachowania Wandy, a z SWORD zrobić antagonistów. Dalej w las nie było lepiej. FATWS było kolejnym serialem, w którym fabuła była kiepsko napisana, umoralniano akty terroryzmu a z niewłaściwych osób robiono antagonistów. Potem przyszła black widow z okropnym taskmasterem, eternals... I mało który projekt fazy 4 okazał się sukcesem. Ludzie widzieli więcej wad na tacy. Ale zaraz, to poprzednie fazy nie miały wad? Owszem, mialy. Dlaczego ludzie nie zwracali na nie aż tyle uwagi? - ponieważ mcu stawiało nacisk na continuity. Okej, Age Of Ultron był klapą, ale budował do czegoś - do sagi nieskończoności. Ludzie widzieli gdzie to idzie, byli sypani newsami i leakami. Hype train nie zatrzymał się nawet na chwilę. Dlatego ludzie potrafili obejść bardziej obojętnie niektóre wady. Widzieli gdzie to wszystko ma iść. Plus, mcu było po prostu lepszą rozrywką dla oka widząc aktualne cgi. Faza 4 nie idzie żadną jasną ścieżką. Nie ma tu drogi, którą mcu idzie i którą widz widzi. Loki nie ma wpływu na resztę mcu, No Way home ma zerowy wpływ na MoM. To też razi ludzi, przez co bardziej podkreślają wady które znajdują się w tych wszystkich projektach. Owszem, downgrade też jest. Coraz więcej projektów jest po prostu kijowych. Nasze poglądy mogą też wynikać z czystego przejedzenia mcu. Ludzie, tego było i jest od cholery. Mając rocznie kilka filmów i seriali człowiek po prostu może być przejedzony, dzięki czemu będzie bardziej podkreślał niektóre wady produktu. Co za dużo to nie zdrowo, tak mawia mądre przysłowie.
Tak mi się wydaje, iż może być. Rozumiem, że nie każdy się zgodzi. Starałem się też przemycić jak najmniej mojego podejścia do tych filmów i opinii, starałem się jak najczęściej trzymać obiektywizmu. Czasem przemyciłem moje zdania o tych filmach i mcu aktualnie, ale liczę, że to nie będzie aż tak razilo :)
"Loki nie ma wpływu na resztę MCU" - Dosłownie ten serial "odblokował" istnienie multiwersum i zarysował postać Kanga, ale nie, nie ma wpływu na uniwersum
@@JST.official Gdyby nie Loki nie doszłoby do fabuł z No Way Home i Multiverse of Madness, w Ant-Manie ujrzysz dodatkowo ujrzysz Kanga, to chyba wystarczająco
@@szymonrogowski6393 ale widz który nie ogląda seriali tego nie ogarnie. Bez tego z resztą też dasz radę obejrzeć, nie potrzebujesz wiedzieć dodatkowo więcej aby zrozumieć te filmy. Konkretnych wydarzeń z lokiego nie odczuwam w filmach, nie da się XD. Osoby które obejrzą serial wiedzą, ale jakie to ma znaczenie, kiedy strange np ma prawie 0 powiązań i połączeń z lokim?
Infinity Saga miała to że była rozwijana przez 11 lat, to naprawdę dużo. Pierwszego Iron mana oglądałem mając raptem 5 lat, Endgame w kinie oglądałem już mając 16 lat. Dlatego też śmierć samego Starka była taka wstrząsająca, wychowałem się na tej postaci. A tu? Multiverse Saga raptem 4 lata i tyle. Fakt faktem że łączny czas filmów i seriali nowej sagi bedzie znacznie dłuższy niż poprzedniej, ale wolałbym żeby było to rozłożone na chociaż 10 lat, żeby znowu było czuć że minęło dużo czasu do tego wielkiego podsumowania. Poza tym mniej produkcji na rok to też zdrowiej, można odetchnąć od jednej produkcji i w spokoju czekać na drugą a więcej czasu dałoby lepszą jakość samych produkcji (no ostatnie seriale i Thor to mają duży problem z jakością...). 3 czy nawet 4 filmy rocznie mogłyby przejść ale bez seriali. W ogóle spodziewałem się że Avengers 5 to będzie takie nowe wejście, dopiero początek czegoś nowego, no ale nie - kolejna część to kolejny wielki epicki event który ma tylko myszce przynosić zielone. I jeszcze dwie części w jednym roku... wyobraźcie sobie jakby Gwiezdne Wojny miały mieć dwa nowe epizody w ciągu roku, przecież to chore. Ja jestem naprawdę ciekaw gdzie jest granica, kiedy do niej dojdziemy, na ile Marvel/Disney sobie jeszcze pozwoli i kiedy będą musieli zwyczajnie zawrócić, zacząć spokojnie od nowa, tak jak kiedyś...
Jeszcze dodam że mimo wątku wieloświatów to kierunek obecnej sagi jest trochę niejasny. 4 faza wygląda jak losowe rozrzucone pomysły na lewo i prawo. Sam wątek multiversów jest strasznie pomieszany, ciągle nie wiem jaki wpływ ma finał Lokiego na późniejsze produkcje i czy w ogóle jakiś ma, a przecież od tego powinno wszystko iść jednym torem.
Zgadzam się, 2 x Avengers tuż obok siebie może być niepokojące, ale przypomnę nieśmiało, że Infinity War i Endgame produkowano i kręcono jednocześnie. I był ból, że te dwa filmy jednak dzieli aż rok ;) jeśli te filmy są powiązane (a założę się, że SĄ), to akurat krótszy okres czasu między nimi będzie na plus.
@@BezSchematu Nie wiem jak u ciebie ale ja dobrze wspominam ten rok oczekiwania. Te 12 miesięcy to na tyle długi okres by z wielką niecierpliwością wyczekiwać, ale też na tyle krótki by zwyczajnie nie zapomnieć o tym filmie. Podoba mi się też jak niepośpieszny był marketing tego filmu, zwiastun dopiero na 4 i pół miesiąca przed premierę, sam tytuł poznany dopiero w tym pierwszym zwiastunie, a same one nie pokazywały zbyt wielu scen.
Żeby wyjść na zero trzeba podwoić budżet filmu czyli Shang-Chi i Eternals są miedzy wyszliśmy na zero a nie zarobiliśmy . A co do "Thor: Miłość i grom" film kosztował 250 milionów i zarobił 720milonów dla porównania" Thor: Ragnarok" kosztował 180mil i zarobił 850mil .
Ciekawa rozkmina, cos w tym jest ja po zakupie D+ jakos nie mialem ochoty isc na Thora, na poprzednich tez nie bylem filmach. Jednak czekam bardzo na filmy DC
Nie zgodzę się, że filmów Marvela jest za dużo. W 2021 roku mieliśmy cztery filmy ale to przez pandemie, pierwotnie Wdowa i na pewno coś z dwójki Shang-Chi i Eternals miało mieć premierę w 2020 roku. Od lipca 2019 do stycznia 2021 Marvel miał aż siedemnaście miesięcy przerwy. Zwykle mamy trzy filmy w roku + Spider Man od Sony raz na jakiś czas, nie jest to dużo, skoro poszczególni bohaterowie czekają na kolejny film średnio po sześć lat. Obecnie mamy też seriale i jest to pomyślane tak, żeby wypełnić pustkę pomiędzy kolejnymi premierami kinowymi i dla mnie to jest ok ale nikt nikogo nie zmusza do oglądania seriali, skoro nie chce, zawsze można zostać przy filmach ale wtedy sporo się straci. Może to kwestia tego, że są też inne produkcje komiksowe? Z samego Mrvela mamy jeszcze Sony, które nieudolnie tworzy swoje mini uniwersum Spider Mana, DC ma jakieś dwa filmy rocznie? Nie pamiętam, czy Shazam 2 będzie jeszcze w tym roku, bo Flash i Aquaman 2 zostały przesunięte na 2023. Najgorsze dla mnie jest to, że Ci, którzy nie lubią Marvela lub ogólnie filmów na podstawie komiksów, chcieliby zabronić ich oglądania tym, którzy je lubią - spotkałem się już z opiniami, że gdyby zakazać wyświetlania w kinach filmów Marvela, DC, Disneya, Pixara, itp. to ludzie musieliby zacząć oglądać tzw. ambitne kino bo teraz nie mają wyboru i "muszą" oglądać Marvela i bajki.
Okej, obejrzane i mam parę przymyśleń, a także z paroma rzeczami się nie zgadzam. Pierwsza rzecz z brzegu, zarobki filmów. To że film miał budżet 200 mln, a zarobił 400 mln, nie oznacza że film zarobił drugie tyle. W takie budżety nie wlicza się kosztów marketingu, a te zwykle wynoszą drugie tyle co budżet filmu. Oznacza to że taki Shang Chi czy Eternals ledwo wyszły na plus. Druga sprawa, na której najbardziej cierpią seriale. Disney wypracował formułę, gdzie każdy serial ma się zawrzeć w 6 odcinkach. W Lokim to była idealna ilość, w na przykład w Hawkeye'u akcja była trochę rozciągnięta, a Moon Knight potrzebował jeszcze ze dwóch odcinków, a tak to całość pędziła na złamanie karku (poza świetnym 5 odcinkiem). Po trzecie, filmy do IV fazy zwykle trwały ponad 2 godziny. Teraz filmy trwają poniżej 2 godzin. W Thorze Love and Thunder Waititi zagrał na nosie, bo jego trwał dokładnie 1h 59 minut :P Ale to wpływa też na odbiór filmu, niektóre wątki sprawiają wrażenie, jakby zostały nakręcone, po czym w montażu wyleciała połowa materiału. Punkt 2 i 3 może wynikać, moim zdaniem, z tego że w lutym 2020 Boba Igera zastąpił Bob Chapek, który przedkłada zysk nad wartości artystyczne, a co skrytykował w 2021 sam Iger. A jeszcze odnosząc się do Twojego punktu, że nie zgadzasz się że wytworów MCU jest za dużo. W tym roku będą trzy filmy i trzy seriale, nad którymi muszą pracować w skandalicznych warunkach osoby odpowiadające za VFX. Z tego bierze się opinia, że filmy MCU są coraz brzydsze. Osoby od VFX są zwyczajnie przeciążone, do czego przyczynia się rozrost ilość treści przeznaczonej na D+. Ale poza tym to bardzo dobry esej i mam nadzieję, że będziemy się mogli cieszyć filmami i serialami MCU jeszcze trochę dłużej, choć jak widzisz miejsce do poprawy jest :) PS. Aaaa, byłbym zapomniał, Kevin Feige, właśnie przez przyjście Chapka, stracił dość dużo mocy sprawczej w nowych produkcjach, bo wszelkie zmiany w produkcjach muszą przejść przez całą biurokratyczną ścieżkę, zanim trafią do CEO. Wcześniej podobno, droga od Feigego do Igera była dużo prostsza i przejrzystsza.
Znakomity komentarz. Zgadzam się, tak jak pisałem w innym komentarzu -- box office nie jest doskonałą metryką sukcesu komercyjnego blockbustera, ale jest najbardziej powszechną. Co do formuły 6 odcinków... zbliża się Daredevil, który będzie miał 18. I to przeraża mnie znacznie bardziej. "przyjście Chapka"? Tego nie zrozumiałem . Pomóż proszę.
@@BezSchematu Chodziło mi o to, że przez przetasowania w zarządzie Disneya doszło do pewnej zmiany filozofii tworzenia MCU. W lutym 2020 Bob Chapek zastąpił Boba Igera na stanowisku CEO. Chapek to zasłużony pracownik Disneya, ale przed 2020 zajmował się głównie zarządzaniem Disneylandami i, z tego co udało mi się znaleźć, raczej skupiał się na aspekcie finansowym niż kreatywnym czy artystycznym. Jest to o tyle ważne, bo praktycznie cała IV faza MCU przypada na okres rządów Chapka, poza Black Widow. Wiele wskazuje na to, że decyzję o tej wielości projektów MCU (filmy + seriale), żeby zarobić na tej niesłabnącej popularności, podjął właśnie Chapek. To z kolei, według różnych plotek, miało się nie spodobać Kevinowi Feige'mu. Czytałem też, że cała droga decyzyjna w sprawach kreatywnych uległa pewnego rodzaju skomplikowaniu, jest więcej stopni przez które projekt musi przejść zanim trafi do CEO. To spekulacje, ale po części to może tłumaczyć pewien przeskok jakościowy między III a IV fazą MCU. Mam nadzieję, że teraz trochę jaśniej to napisałem :)
Jak to ktoś dobrze powiedział na temat MCU: oglądanie filmów Marvela po Endgame jest jak robienie misji pobocznych po finale gry. Czyli można się jakoś przy nich bawić, ale już nie będą dawały emocji jak przedtem.
Faza II rozwijała historię znanych już bohaterów + wprowadziła Ant-mana, Visiona, Wandę czy oczywiście Strażników i przedstawiono nam zupełnie nowy zakątek świata. Poza tym to w II fazie zaczęło się przedstawianie kamieni nieskończoności oraz samego Thanosa. Fakt że AoU był słaby ale ciągle nie jest to zła faza i ma one znaczenie duże dla całej sagi. Ps. Loki jest znacznie bardziej lubiany niż jakikolwiek bohater xD
A ta faza rozwinęła historię Spider-Mana, Strange'a i Lokiego, dała nam nowego Kapitana Amerykę, wprowadziła Multiwersum, przedstawiła nowe wielkie zagrożenie (Kang) oraz panteon bogów. Zaprezentowała Shang Chi i Eternalsów, którzy odegrają ważną rolę. Także... nadal nie rozumiem w czym Faza 4. miałaby ustępować drugiej.
Gadanie o tym że Black Widow, Eternals czy Shang-Chi przyniosły Marvelowi dochody bo kosztowały 200 a zarobiły 400 znaczy o braku znajomości jak te dochody się rozkładają. Kasa zarobiona rozchodzi się na parę podmiotów. Kina, dystrybutor itp itd. Do tego w koszty promocji które czasem mogą wyniesc 100-200 milonów nie sa w to wliczane. Jeśli mnie pamięć nie myli to z Chińskiego rynku finalnie trafia jakieś 30-40% do twórcy danej produkcji. Dlatego też tak ważny jest rynek amerykański gdzie wszystkie koszty są najmniejsze. I nie te filmy nie przyniosły Marvelowi zysków. Cudem będzie jesli wyszli z nimi na zero. Potwierdzenie ? Dlaczego tak szybko wrzucili Black Widow do streemingu skoro zarobila 350 milionow? Bo chcieli uciułać cokolwiek $ by się w excellu zgadzało i nie było strat. Z innej stajni można podać przykład Hana Solo. Film zarobił 350 baniek przy budzecie 275-300 milionow. Do dziś mowi sie ze przyniósł Lucafilmowi straty rzędu 100-150 milionów. Zgodzę się absolutnie że DC wypuszczając takie filmy jak Joker czy Batman robi to dużo lepiej i ciekawiej. Dla mnie obie te produkcje są dużo wiecej warte niż całe uni Marvela.
Nowy Thor jak i nowy Strange sa na podium za Avengers IW. Moge tylko pomarzyć ze kiedyś dostałbym film z Wandą Thorem i Wolverinem granym przez Hugh Jackman-a
Warto też wspomnieć ,że Kevin Feige wymusił na Waititim skróceniu Thora do 2 godzin i przez to zostało odrzuconych sporo scen spokojniejszych i przedstawiających kompletnie nowych bohaterów (jak widać nie byli ,aż tak ważni). A to skrócenie było proste. Jest lato ,czyli czas urlopów/wakacji i ludzie mogą pójść do kina ,więc zróbmy 2 godzinny film ,aby mieć jak najwięcej seansów. Dzięki czemu ludzie będą mogli sobie wybrać godzinę która im odpowiada. A jeszcze powiem ,że bardzo ciekawy materiał.
Jak na moje - w chwili obecnej brakuje w MCU wyraźnych bohaterów. Najbardziej lubiani są Ci, którzy już są znani - Loki, Thor, Dr Strange, Spiderman. Czy są nowi herosi, którzy są fajni, charakterystyczni, którzy wyglądają jakby mieli zastąpić starą gwardię? Nie bardzo to widzę. A MCU powinno stać bohaterami, bo to są opowieści o bohaterach, koniec końców.
Shang - Chi, Mis Marvel, Moonknight, Kate Bishop, Daredevil, nowa Wdowa - a dojdą jeszcze Shi Hulk, nowa Pantera, Namor, Ironheart, nowi członkowie Streażników, F4, może Nova, itp.
Brakuje tego hype'u który zawsze miałam przy trailerach WoWa zapowiadających nowy dodatek, bo co by o Blizzardzie nie powiedzieć to potrafili z tego zrobić święto dla fanów i podobne uczucie miałam przy straszysz tytułach z Marvela, gdzie teraz wszystko to jest prezentowane w formie taśmy produkcyjnej.
8:30 - "Meta" celem tej fazy jest stworzenie nowej ekipy awendżersów, ta faza jest "masowym" origin story wielu różnych nowych postaci. Niestety jako odbiorcy uwielbiamy stare rzeczy - mimo że krzyczymy "chcemy nowości", to najlepiej, aby te nowości to były takie "nowości w starym stylu, chociaż w pełni nowe, ale właściwie takie same jak stare". Ergo: Vox populi musi się przyzwyczaić do nowych rzeczy i pozwolić im wybrzmieć.
@@BezSchematu Pobocznie tylko dodam, że zdecydowanie wolę jak produkcje biorą na celownik trochę mniejszą stawkę "ryzyka". Uważam, że Ms. Marvel, Shang-Chi oraz Moon Knight bardzo ucierpieli na tym że w ostatniej chwili okazało się, że pod znakiem zapytania stoi cały świat (Otwarcie portalu do świata dżinów, uwolnienie smoka pożeracza dusz czy uwolnienie krokodyla pożeracza dusz). To jak wątki WV, Falcon/WS, Lokiego czy nawet Hawkeye były "lokalne" i osobiste działało ZDECYDOWANIE na plus. Jak widzę że xyz zagraża całemu światu tracę wiarę w jakiekolwiek ryzyko.
Co do zarobków. To nie jest takie proste. Żeby film wyszedł na zero to musi zarobić dwukrotność budżetu. Poza tym no Feige ma mniej do gadania teraz. Chapeck się non stop wtrąca
Wiem, że nie powinienem tego sobie rościć, ale liczyłem, że będzie trochę bardziej wyczerpująco temat rozgadany, chociaż wiem, że zabrałeś się do tego od strony, która wolisz, z zamiłowaniem do statystyk. W oczywistym zestawieniu z DC, to właśnie tam wydaje mi się, że każdy może znaleźć coś dla siebie, w prawdziwy sposób, bo dostajemy konkretną różnorodność na tle tonalnym, czasem gatunkowym, stylistycznym i oczywiście reżyserskim (przynajmniej do tej pory tak było). Marvelowe konie mimo, że różnią się od siebie rozwojem postaci i dostosowywaniem do tego historii, zdają się być pomazane tym samym znamieniem efektów specjalnych (co zostało głośno poruszone ostatnio), są promowane w bardzo podobny sposób i coraz bardziej wytrącają swoją unikatowość, bo czuć, że te filmy muszą być właśnie jednakowo duże i rozbuchane, aż wreszcie bardziej interesujące jest obserwowanie, który to nowy aktor/o/ka dołączy do marvelowego panteonu, niż to, jaki film się okaże być. Co nie zmienia faktu o który zahaczyłeś niejako, czyli ile bym nie marudził, i tak pewnie zobaczę, jak Daredevil odnajdzie się na nowej glebie, co Mahershala Ali zrobi z Blade'em, czy Kit Harrington założy pancerz Black Knighta, czy Harry Styles dostanie swój Eternalsowy musical (a po plotkach co do The Marvels i jego musicalowego charakteru można sądzić, że mogło by tak być), etc
Problem w tym, że DC ma niewiele dobrych filmów i takich, które zarabiają - tegoroczny "Batman" jest wyjątkiem, bo to jednak Batman ale już zeszłoroczny 'Legion Samobójców" ma mieszane opinie ( Gacek zresztą też ale zarobił ) a co do mniejszych filmów to na myśl przychodzi mi tylko "Shazam" ale i on ma typowy dla tego typu kina finał. W MCU też mamy gatunkowość, bo mamy Space Opery, filmy szpiegowskie, Heist movie, Doctor Strange 2 to horror a Thor 4 to komedia - mamy twórców niezależnych, jak James Gunn, Ryan Coogler czy Chloé Zhao lub Taika Waititi. Zresztą, tacy reżyserzy powodują też problemy: specjaliści od CGI twierdzą, że twórcy niezależni nie mają doświadczenia w pracy z efektami specjalnymi, nie mają też wyobraźni, żeby sobie zwizualizować scenę z już dodanymi efektami, gdy kręcą na tle zielonego ekranu, więc specjaliści od CGI muszą nie tylko pracować nad efektami ale i opracowywać sekwencje akcji i całe sceny. Mimo narzekania na CGI w filmach Marvela, aż trzy z nich - Shang-Chi, No Way Home i Doctor Strange 2 mają nominację do Saturna za CGI.
Szczerze? Ten materiał podsumował wszystkie moje problemy z aktualnymi dziełami MCU, których nie potrafiłam sama nazwać. Czułam przesyt tym uniwersum mimo, że nie oglądam już wszystkich produkcji zaraz po premierze jak to miało miejsce do pojawienia się w kinach Endgame (Spider-Man 2 i 3 dalej mam nieobejrzane). Odnoszę też wrażenie, że kolejną wadą 4 fazy, jest brak połączeń pomiędzy filmami. Wiem, że 4 faza musi trochę od nowa budować MCU, bo Endgame zakończyło 10 lat tworzenia tego świata, ale oglądając najnowsze produkcję nie czuję, że to wciąż jest to samo uniwersum. Jasne, postacie z jednych filmów pojawiają się w innych, ale nie wyczuwam tej całej sieci połączeń, która spaja ten świat jak było to wcześniej, gdzie pewne wątki, sceny czy nawet pojedyncze dialogi wyjaśniały się za 2-3 lata przy okazji powstania kolejnego filmu. Dorzucę swoje trzy grosze co do Eternals. Mi się ten film bardzo podobał sam w sobie. Może i długie ujęcia krajobrazów nie wnosiły wiele do fabuły, ale dla mnie były czymś nowym i świeżym. Druga rzecz, która mi się w nim podobała, to postacie. Nie wszystkie to fakt (Sersi i Ikaris pasowali mi najmniej z całej obsady), ale nie często zdarza mi się oglądać filmy, gdzie mimo tak rozbudowanej obsady byłam w stanie powiedzieć coś o charakterze i motywacjach każdego z bohaterów. Czy Eternals to dobry film Marvela? Nie, Marvela jest tam tyle co nic. Już pomijam fakt, że w takim Strange'u 2 nie mamy nic o wielkich palcach wystających z oceanu. Co w sumie odnosi się do tego co mówiłam na początku o ciągłości MCU. But still, film mi się podobał. Tak jak mówił Filip, znalazłam coś dla siebie
O takie komentarze nic nie robiłem! (dobra, zrobiłem cały esej, ale wiesz o co chodzi...). I szanuję wszystkich, którzy jednak bronią Eternals, bo to zachęca mnie, aby podejść do tego obrazu ponownie, z innym nastawieniem.
@@BezSchematu Nie mogę się doczekać sequela ***** jedynki! P.s Czy według ciebie ,,Zielona mila,, Darabont'a to rzeczywiście tak rewelacyjny film, czy jednak większość ludzi ekscytuje się byle czym? Mnie po latach nieco uleciała fascynacja tą produkcją. Po części na ten fakt wpłynęła opinia Łukasza Stelmacha i jego świadomość istnienia tropu ,,Magical negro,,. Nieźle się wtedy rozczarowałem.
@@feniks9441 Nie, uważam, że i ten film, jak i Skazani na Shawshank tego samego reżysera, są za wysoko ocenianymi przez opinię publiczną (IMDB) obrazami. "Czas Apokalipsy". To jest film wszechczasów ;)
W większości się zgadzam. Ludzie marudzą bez sensu tak jakby nie wiadomo co się działo. A tak naprawdę nie wiadomo co będzie, bo na razie są głównie filmy, które nie pchają MCU do przodu tylko skupiają się na bohaterach. I nie ma w tym nic złego o ile są dobre. A większość jest. Nie zgadzam się z tym że to złe że umieszczają ważne wydarzenia w serialach. Skoro seriale mają być częścią MCU to chyba dobrze, że są nią na serio.
O ile mnie pamięć nie myli, Kang z serialu "Loki" to inny Kang a ten właściwy będzie dopiero w trzeciej części "Ant Mana". Motywem przewodnim Czwartej Fazy można uznać Multiversum, bo mamy je zarówno w filmach jak i w serialach. Drugim motywem jest miłość; miłość sióstr, ojca do syna, matki do dzieci, chłopaka do dziewczyny, powracają stare miłości, itp. Ten motyw przeplata się praktycznie przez wszystkie filmy i seriale IV Fazy.
Trochę się nie zgadzam -Przede wszystkim produkcji filmowych nie jest za dużo jest tyle samo ale dokładając seriale ogólny czas przeznaczony na fazę jest chyba dwa razy dłuższy -Patrząc na najbliższe fazy to wprowadzili postacie które pojawią się moze w fazie 7 -Brak „filarów” które miałyby cała te fazę utrzymać - No prócz Wonga -Kang spoko ale wiadome ze Doom go wykiwa i tak dojdzie do Secret Wars - jak tak nie będzie miłe się zaskoczę -Seriale przeplatają super odcinki średnimi -Brak filmów grupowych xd -Ogólnie bardzo średnio to widzę przy tym natłoku produkcji to się przeje Postacie z dna gara są spoko pokazują ze to duże uniwersum ale jak wprowadza fantastyczna czwórkę i mutantów którzy są popularniejsi to ci mniejsi pójdą w kont Ostatnia sprawa Pierwsza faza - stawiamy filary zbieramy ich w Avenger Druga faza - wprowadzamy mniejsze postacie i pokazujemy dokładnie każdy kamień i gdzie się znajduje Trzecia faza - zbieramy kamienie i finał Wszystko się udało A czwarta faza ja nadal nie ogarniam czy w Lokim to multiwersum powstało czy w wandavision Bo po dr. Strange 2 miałem wrażenie ze ono cały czas istniało ale nikt nie umiał się po nim poruszać
Nie oglądałam wszystkich seriali Marvela, bo było ich za dużo, wybrałam dwa i okazało się, że jednak trzeba było oglądać jeszcze inne, jak np Wanda vision, która absolutnie mnie nie interesowała, na No way home zawiodłam się ogromnie, podobnie jak na Moon Knight, gdzie scenariusze do poszczególnych odcinków wyglądały dla mnie jakby je stworzył algorytm, sytuacji nie poprawił ani Doctor Strange, ani Thor. Za to Batman bardzo mi podpasował, jak i Peacemaker i w tym momencie zaczęłam przestawiać się na DC, teraz jednak, po tym, co Zaslav zaprezentował, chyba przyjdzie mi szukać mniejszych produkcji, jak np. Sandman.
Age of Ultron może i było pierdem, ale także w tej fazie pojawia się na chwilę thanos, są kamienie nieskończoności i wiadomo pod co jest to podbudową. W fazie 4 ja nie wiem pod co jest podbudowa bo nie mam wrażenia że to do czegokolwiek zmierza...
Tak, a w tej fazie pojawił się już proto-Kang, wprowadzono Multiversum. Wiesz po co jest podbudowa, bo zdradzono: właśnie do Kanga i walk między uniwersami. Więc wszystko się zgadza.
@@BezSchematu jak dla mnie tutaj multiwersum prawie w ogóle nie ma, jest to bardziej gimmick niż motyw przewodni... Chyba, że podbudowa można nazwać wprowadzanie pierdyliarda nowych postaci, które będą mogły zginąć w secret wars... Z tych bohaterów którzy obecnie są, nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić, którzy z nich mieliby się mierzyć z Kangiem.
Mam wszystkie tomy i uważam, że serial dosyć dobrze oddaje ton samego komiksu. Oczywiście, nie wszystko da się przenieść, nie ma innych bohaterów i przede wszystkim, Kamala nie należy do rasy Inhumans, której nie ma w MCU.
@@gomez13333 Chyba po to jest serial, żeby obejrzeć go w całości ;) Ja obejrzałem go z przyjemnością, fajnie dobrani aktorzy i bardzo fajna rodzina głównej bohaterki, są zmiany ale są one dostosowane do MCU.
@@lis222222 W zamierzeniach twórców jest, aby obejrzeć go w całości - ale w moim "to zależy" ;) Pytam, bo chcę wiedzieć, czy po 3-4 odcinkach mogę mieć wyrobione zdanie, czy jednak dalej forma serialu się zmienia.
W moim przypadku jedna rzecz: za dużo. Do tej pory nie obejrzałem np. Lokiego, bo przytłacza mnie ta lawinowo rosnąca ilość seriali. Na tę chwilę czuję się zawalony produkcjami Marvela do tego stopnia, że zamiast metodycznie i z przyjemnością obejrzeć wszystko po kolei, czuję presję oglądania narzucaną przez studio, bo tu coś, bo tam kolejna cegiełka dodana do uniwersum. To powoduje dziwną obawę, że kiedy zechcę obejrzeć kolejny film kinowy, to nie będę mógł już tego zrobić w oderwaniu od reszty uniwersum, bo nie zrozumiem filmu nie znając pięciu poprzedzających go seriali. I to już mi się nie podoba. Ale z drugiej strony jest to o czym mówisz, nie widzę żadnej celowości tej fazy.
No i co... Dalej... Żaden. Obejrzałem w tym roku 3 produkcję syperhero. Wybitnie The Boys, pełnego klimatu Batmana oraz nudnego, naiwnego Doctora Stranga. Emocję jakie wyciągnąłem po doznaniu tych dzieł, zmuszają mnie do refleksji. Po co mam oglądać jakiekolwiek filmy superhero po the Boys? Dla kontesktu bardziej poruszyła mnie scena z śmiecia delfina w the Boys niż jakakolwiek inna śmierć postaci z MCU. The Boys robi bardziej ludzkich, ciekawych bohaterów niż marvel, a bohaterowie to na dobra sprawę główny atut MCU. No i ma jeszcze piękne CGI i tu wchodzi wątek artystów z marvela. Średnio mam ochotę cieszyć się niesamowitym CGI po ostatniej aferze z CGI artist, nie uśmiecha mi się finansowanie korporacji, która nie zapewnia dobrych warunków pracownikom, a jak widać po box-office pieniądze by to zrobić, to nie problem. Joker, The Batman i The Boys pokazują, że superhero można naprawdę robić już lepiej niż robi to Marvel, który nawet nie próbuje się rozwijać. Zwyczajnie ile można oglądać overall jedna (już średnią) telenowele.
Bez przesady też. Akurat w Strangu widać wkład kreatywnego twórcy, który chce dać produkcji troche swojego stylu. A to że nie było miliona cameo to akurat plus. Joker jest na pewno jednym z ciekawszych produkcji ostatnich lat ale to też jest prosty i przerysowany do bólu film. Nie jest to żadne wielkie kino, to prędzej dwójka ma na to szansę no ale z tym twórcą to jednak trzeba z dystansem na to patrzeć.
@@tadeusztadek6816 nie wychowałem się na Sam Raimi i nie czułem by ten film odbiegał stylem jakoś szczególnie od pierwszego Strange... Pragnę też zauważyć, że fabuła i motywy są bardzo podobnie do into the spidervers, gdzie szczególnie Wanda ma dokładnie tą samą motywację co antagonistą z into the spidervers i to jeszcze gorzej zagraną. Co do jokera, to nie jest najlepszym film świata, ale jakkolwiek bardziej mnie dotknął niż inne filmy z MCU.
Moim zdaniem to moze troche wynikac z tego, ze Marvel idzie w kierunku coraz wiekszych zagrozen. Co produkcja to coraz wieksze zagrozenie, przy ktorym Tanos dzis wyglada jak maly pierdek. 3 fazy wrecz budowano zagrozenie jakim jest Tanos( wiem pisze sie inaczej). Kolejna sprawa jest to, ze ludzie byli zaangazowani w bohaterow takich jak iron man orac capt ameryka czy tez czarna wdowa. Ci bohaterowie zostali zabici ( i okej). Niestety 4 faza zaczyna sie slabo nikt ze starych bohaterow nie wraca, tylko daje sie nam film o czarnej wdowie (ktora jest martwa) i wszyscy czuja, ze jest zbedny, wypuszczony za pozno. Kapitan Marvel jak slaba by nie byla nie dostala 2 filmu. Mamy tez, Eternalus, ktorymi sie nikt nie interesuje, a ich wprowadzenie wrecz zaczyna rozrywac to (w maiare) spojne universum. Podsumowywujac marvel ma widzow, ale odplyw widzow bedzie widoczny dopiero przy 5 fazie, jesli bedzie. Przyczyn moze byc wiele.
Moim największym zarzutem jest brak większego rozwoju (głównie scenariuszowego, ale też wizualnego). Po prostu widać za każdym razem schematy, które wypracowali, a które mi się osobiście przejadły. Są tylko przebłyski oryginalności, a to dla mnie za mało, zwłaszcza, że szybko gasną, bo na końcu musi być Marvelowe pif paf na szarym tle
Serio? Podaję przynajmniej 3 przykłady mocno wyróżniających się w tej fazie produkcji -- szczególnie pod kątem wizualnym i production designu. Ms Marvel. Loki. Shang Chi, które niemalże było olśniewającą bajką Disneya w świecie MCU. Nie kupuję tych argumentów.
@@BezSchematu Co do Lokiego i Shang Chi jestem jeszcze w stanie się zgodzić, chociaż w obu przypadkach nie podobał mi się finał i w ostatecznym rachunku obie te produkcje były dla mnie co najwyżej okej. Natomiast co do Ms. Marvel to podobał mi się tylko pierwszy odcinek, mimo, że nie jestem targetem tego serialu. Była jakaś zabawa wizualiami i sympatyczne postacie. Później jednak (od pojawienia się dżinów mniej więcej) to co się dzieje przekraśla w moich oczach całość. Pierdyliard niepotrzebnych postaci, głupoty fabularne, marne CGI i sceny walki, a na koniec najgorsze, niezasłużone granko na nostalgii. FUJ. No i nie zapomnijmy o całej reszcie produkcji, które wg mnie nie wychodzą poza przeciętność. Dodam też, że jeśli chodzi o Marvela to do tego pociągu wskoczyłem dość późno, nie obejrzałem też wszystkiego i nie jestem tak emocjalnie przywiązany do postaci itd. co ma wpływ na moją ocenę i oczekiwania. Po prostu często razi mnie niewykorzystany potencjał i powtarzające się schematy, które na mnie już nie działają. No, ale pewnie dalej będę oglądał MCU, żeby móc oglądać potem wasze dyskusje na BezSchematu. ;)
Jeszcze dodam, że narzekanie na MCU może też być spowodowane tym, ile pokazało się innych świetnych produkcji superhero jak The Boys, Peacemaker, animowana Harley Quinn, czy Invincible albo filmowy The Batman
Kiepskie CGI, niepotrzebnie wybuchowe i niespójne finały każdego filmu i serialu, wtrącanie się studia w dzieła twórców, brak tematu przewodniego i konsekwencji, niepotrzebna i wiążąca ramówka 6 odcinków, nadmierny fanservice oraz przesyt. Doceniam przynajmniej próbę zrobienia czegoś nowego przy Eternals i Doctorze S. 2, ale widać, że nowy zarząd Disneya lubi się wtrącać w kompetencje twórców.
Od filmów rozrywkowych na podstawie komiksu jednak oczekuje się "wybuchowego finału". Pierwsza Faza też nie miała motywu przewodniego. To po ile odcinków powinny mieć seriale/ Moim zdaniem, sześć to za mało.
@@lis222222 właśnie dlatego ten "wybuchowy finał" jest schematem, który najpilniej potrzebuje rozmontowania we wszelkiej maści dekonstrukcjach gatunkowych, żeby w końcu wywrócić oczekiwania niedzielnej widowni do góry nogami
Kurcze aż do end game nie mogłem się doczekać każdego filmu marvela teraz każdy po tym "finale" jest jakiś taki nijaki? niw czy po prostu mi się znudziły tego typu filmy czy faktycznie poziom spadł, wiem jedno - aktualnie nie czekam na żadne film marvela i serial, jak wyjdzie to pewnie obejrzę w kinie ale bez ekscytacjii... PS: może gdyby był nowy wolverine i cap marvel ale nawet ich nie zapowiedzieli.
@@JST.official nom i jeszcze te seriale gdzie odc trwają po 50min, jak mam np za godz do roboty to wolę zobaczyć 3-4odc po 20min takiego ricka i mortiego lub ataku tytanow niż 1odc przez godz
Dla zasięgu 🕊 Co do koprodukcji Sony to raczej się zgadzam, Venom 1 przyniósł mi jednak wiele radości i całkiem mnie śmieszył, mimo że nie lubię komedii i był bardzo ugrzeczniony 🦠
@@BezSchematu Rozumiem. Ale akurat opinie krytyków nigdy mnie nie interesowały. Bo czemu ich subiektywna opinia miałaby być lepsza/ważniejsza od przeciętnego człowieka. Idą sobie na film i piszą własne wypociny wg własnych upodobań. Dodatkowo ci sami krytycy zachwycali się No Way Home tylko dlatego, że pojawili się tam starzy spidermani nie zwracając uwagi na słabe CGI, brzydkie scenerie większości w nocy,czy też spore dziury fabularne i nieraz głupie i nielogiczne zachowanie bohaterów tylko żeby popchać fabułę.
Ja się zastanawiam raczej jaka wielka marka będzie nas fanów popkultury bawić w najbliższych latach. Bo to że marvel się kończy to raczej pewne. Z tego co zapowiedzieli na najbliższe lata czekam tylko na Blade'a. Po End Game nic mi się nie podobało. Zresztą z całego uniwersum może 20% filmów jest niezła. Może powstanie coś całkowicie nowego, może ktoś sięgnie po jakąś zapomnianą serię książek?
Z tym, że Marvela ludzie oglądają i zarabia pieniądze... Na ludzie też głosują :) Marvela od dłuższego czasu nie oglądam bo odbieram te produkcje jako nudne, preferuję słuchanie dyskusji o tych filmach...
Do tych 4 głównych zarzutów dopisałbym jeszcze 2 (i nagle wychodzi sześć Zarzutów Nieskończoności, bo wszyscy wiemy, że Marvel się nie skończy póki kasa płynie, bez względu na jakość produkcji i decyzje kreatywne :P ). I te zarzuty to wciskanie coraz więcej światopoglądów i udawanej, korporacyjnej poprawności, oraz zastępowanie znanych postaci (zwykle męskich) nowymi i/lub "lepszymi" (zwykle żeńskimi). Tego pierwszego chyba nie trzeba tłumaczyć bo sami z Krzysztofem na to zwracaliście uwagę choćby w przypadku MoM i dwóch mamuś, które nie wniosły niczego poza "reprezentacją". She-Hulk to zaś jeden wielki festiwal toksycznego pseudo-feminizmu, który sprawia, że ironiczny zwrot "M-She-U" nagle wygląda jak faktyczny slogan promocyjny od Disneya. To drugie można zauważyć gołym okiem. She-Hulk już przed premierą uznawana jest za lepszego Hulka, Sylvie od razu jest potężniejsza i bardziej kompetentna od "naszego" Lokiego, Wanda przyćmiewa Strange'a w filmie, w którym jest tytułowym kuźwa bohaterem. Moon Knight nawet nie zdążył być znanym i lubianym, nim został skazany na łaskę swojej ukochanej, która w jedną sekundę opanowała nowe moce. Wszystko też wskazuje na to, że Black Panther pójdzie tym samym tropem, już pomijając fakt, że pojawi się tam nowy Iron Man, który nijak nie wypełni luki po Tonym, bo to zwyczajnie niewykonalne. Jedyne produkcje, które się temu wymykają, to chyba nowy Thor i serial Hawkeye. Bo Jane faktycznie jest silna, ale nie tak silna jak doświadczony w posługiwaniu się swoją mocą Thor, a Kate to zwykła dziewczyna która przypadkowo wplątała się w "superbohaterowanie" i wciąż ma wiele do nauczenia się, trochę jak Peter Parker przed No Way Home. I jeśli tego nie zepsują to może być jeden z lepszych character arców w nowej fali MCU. Co do argumentu o ilość produkcji to zgadzam się, że jest ich za dużo i tutaj raczej wypada zaznaczyć, że ludzie patrzą na wszystko. I na filmy, i na seriale. No bo jednak to ma być spójne uniwersum, a Loki i Wandavision mogą sugerować, że by zrozumieć niektóre wątki w filmach trzeba oglądać absolutnie wszystko. Więc kiedy się weźmie razem tych kilkanaście (!) produkcji z ostatnich 2-3 lat to jest tego naprawdę sporo, a jakościowo pozostawiają wiele do życzenia. Już nie wspomnę o jakości efektów specjalnych, bo o tym wypowiedzieli się wyczerpująco artyści pracujący dla Marvela. Choć po ich wywiadach raczej już tam nie pracują. Od siebie tylko dodam, że jeśli teaser Avatara 2 puszczony tuż przed seansem nowego Strange'a wygląda lepiej niż cały dwugodzinny film no to chyba jest coś nie tak. A co do polityki Feige'go do promocji logami to cóż, ludzie to łykają więc chyba to działa. Jasne, jest durne i nic nie mówi ludziom, którzy nie siedzą w komiksach. Ale najwyraźniej targetowi MCU to wystarcza, bo hype na fazy 5 i 6 kręci się sam. Gdyby zaś Kevin opowiadał o tym, że do pracy zatrudniono taką reżyserkę i takiego zdjęciowca to raczej mało kto by się tym przejął. DC to wykorzystało, bo oni nie mają już nic do stracenia. DCEU to wtopa i chyba wreszcie zdają sobie z tego sprawę, skoro pan Zaslav wprowadza jakiś nowy 10-letni plan (obejmując w nim Flasha, ale to temat na osobny materiał). Więc teraz DC mogło sobie na spokojnie pozwolić, by ktoś zrobił filmy spoza tego "uniwersum" i tak narodziły się fenomenalne Joker i Batman. W Marvelu to już tak nie działa, tam wszystko musi być częścią MCU, nawet jeśli nie wnosi tam wiele, o ile cokolwiek. A żeby wbić jeszcze jedną szpilę to Marvel Studios zarobiło na NWH tylko 25% z całego przychodu, reszta poszła do Sony :D Więc no ten najbardziej kasowy film 4 fazy niezbyt się dołożył do finansowego sukcesu franczyzy.
Dziwie się że Filip nie poruszył tematu M-She-U i "The Message" Robienie z Thora błazna , inne postacie męskie są gościnnie w swoich własnych serialach. W Multiwersum obłędu chyba padło zdanie że w większości światów jedzenie jest darmowe, co to za socjalistyczne pierdoły. Mi się i tak znudziło po endgame;p
She Hulk to postać prosto z kart komiksu, podobnie jak Ms Marvel, a niektórzy chcą udowodnić, że to Disney wymyślił sobie jej płeć i wyznanie. Wanda to potężna Mutantka, która w komiksach włada ogromną mocą i może wpływać na rzeczywistość. Ona potrafi to wszystko robić bez użycia żadnych Kamieni Nieskończoności, sprawiła min. że na świat przestali przychodzić nowi Mutanci. Nie wiem, co ludzie mają z tym rzekomym zastępowaniem biednych, białych facetów przez kobiety i osoby kolorowe? W MCU jest miejsce dla wszystkich i nie każdy bohater to biały, dwudziestoletni mężczyzna. She Hulk jeszcze nie wyszła ale Tu już Wiesz, że będzie lepsza i silniejsza od Hulka? No. Ms Marvel wcale nie jest silniejsza od Captain Marvel na której się wzoruje.
Dla mnie osobiście problemem są właśnie te seriale, obejrzałem WandaVision i obejrzałem Lokiego, tymi serialami byłem zainteresowany i znalazłem na nie czas, ale taki Falcon i Winter Soldier już mnie dużo mniej interesują. Pełnometrażowy film to jest do dwóch i pół godziny z życia wzięte, nawet jak nie koniecznie jestem zainteresowany to 2.5h to nie tak dużo a przyda się jako tło fabularne przyda się do filmów które mnie interesują, serial z kolei to 5 godzin i więcej, to jest co najmniej dwa razy więcej mojego czasu na coś co nie koniecznie mnie interesuje, ale będzie mi potrzebne do filmów które mnie interesują, bo te filmy z każdą kolejną fazą MCU są coraz mocniej i mocniej połączone
Jeden to oczywiście Chris Evans (Jeden Kapitan), druga to Brie Larson (Druga Kapitan). Przy czym - zaznaczmy - Chris Evans JUŻ WTEDY był Marvelowcem, bo grał wcześniej Human Torch w dwóch częściach Fantastic Four sprzed epoki MCU. Ale cudowna zabawa, btw 🌝 więcej takich. serduszkuję!
Cała obsada radzi sobie całkiem dobrze ale póki co tylko jedna aktorka (poza wcześniej wymienionym duetem) wybiła się - zagrała w seriach filmowych. Ktoś ją kojarzy???
Filip! Filip! Spieszę donieść, że dzwoneczek został wstawiony! A co do samego materiału, tooo hmm, tak jak mówisz, to dalej robi pieniążki i jeszcze trochę minie zanim robienie potencjalnych gniotów przestanie się im opłacać. Ja osobiście Marvelem się przejadłem. Tu film, tam serial iii jakoś tak, meh. No ileż można jeść to samo. Niby się smaki trochę różnią, ale to ta sama potrawa.
ja osobiście mam gdzieś te filmy. Faza 4 byla dosyć srednia, filmy są coraz nudniejsze i po prostu kiepskie. Ale niektore dzielą te same wady co poprzednie filmy marvela. Przez okres pandemii ludzie dopiero zwrócili uwagę na wady mcu, o których Feigie albo disney nawet nie myśli, bo liczy się kaska. Aktualnie czekam jedynie na She hulk, echo oraz Daredevil: Born Again. Jako fan postaci czekam na jej rozwój. Kocham serial netflixa, liczę że DD disneya podtrzyma poziom.
Przyjmuję, ale jednak zachęcam - wysłuchaj mojego wywodu do końca ;) nie sposób zrobić tego 12 min po premierze 🌝 o wadach i zarzutach mówię od połowy.
@@BezSchematu wiem wiem, słucham sobie. Tu sie wypowiedziałem na luźno o moich przemysleniach. Potem odniosę się do całego filmu, jako że jestem w trakcie sluchania twoich argumentów i twojego spojrzenia na cały temat
W Polsce na filmwebie ludzie lepiej oceniają. Jest większy rozstrzał między ocenami. Jak cos tam ma 71% to na nasze 7,1/10. U nas oceniają ostrzej ale tez doceniają inne. U nas te filmy słabe mają nawrt z 5,5 a najlepsze potrafią ocierac sie o top 100. Poza tym wystarczy zobaczyc jak USA oceniaja takie gnioty jak Wiedźmin czy Rings of Power. A u nas krytyczniej i słuszniej
dobra, zgoda, nawet i zmieniłem swój pogląd na tą sprawę po filmiku, ale to nie jest tak, że to oceny mniejszej ilości widzów? Bo to kiedyś i ludzie byli bardziej krytyczni ? Tylko pytam, bo już wolę Iron Man 2, a już o wiele 3 niż Eternals
Ha! Nie! To są oceny JESZCZE większej grupy widzów. Przyjrzyj się. Np. 250 tys. oceniało Iron Mana 3 i Thora 2 (bodajże), a ostatnie -- ponad 10.000. Właśnie to próbuję udowodnić w swoim filmie. Oceniamy MCU krytycznie bo dało nam coś tak wybitnego jak Infinity War + Endgame. Ale wcześniej były filmy, które naprawdę podobały nam się mniej niż te najnowsze.
Najgorszym filmem MCU jest "Thor:Mroczny Świat" lub 'Niesamowity Hulk' ale nie "Eternasls". Przecież "Doctor Strange 2" miał dobre opinie, jako ten trochę horror w MCU, z Thorem jest dziwna sytuacja bo jak widzę, że jest oceniany gorzej od pierwszej i drugiej części to chce mi się śmiać, gdyż pierwszy 'Thor' jest co najwyżej średni a drugi jest bardzo słaby a najnowsza odsłona jest świetna, choć za krótka i ma swoje wady. Moim zdaniem, jednym z głównych czynników jest utrata znanych postaci i brak ich godnych następców: Nie ma już Czarnej Wdowy, Iron Mana, Captaina Ameryki, Czarnej Pantery, niedługo może zabraknąć Strażników Galaktyki, status Spider Mana jest niepewny, podobnie jest z Hulkiem czy z Hawkeye'm itp. Po "Endgame" niektórzy widzowie uznali, ze to już koniec bo nie ma już ich ulubionych bohaterów i tyle. Moim zdaniem, Marvel źle robi nie idąc w recasting, bo jednak aktor a bohater filmowy to dwie różne rzeczy i powinno się obsadzać nowych aktorów, zamiast uśmiercać bohaterów lub przenosić do świata filmu śmierć aktora jako śmierć bohatera. Ja jestem zadowolony z Czwartej Fazy oraz z seriali na D=, choć należę do tych fanów, którym nie podobało się zakończenie "Endgame" i odejście aż dwóch podpór Avengers na raz w jednym filmie. Mimo wszystko są nowi bohaterowie i będzie ich coraz więcej ale już nigdy nie zobaczymy wszystkich razem na ekranie.
Zgadzam się z hipotezą numer jeden wszystko na tle - Infinity war i End game musi wypaść ..blado. Zgadza się brak płynnych przejść nie ma budowania napięcia ani adekwatnego wrzuacania stopniowo rosnących siłą istot. Loki był GENIALNY ! I postać Kanga i te jego podboje multiversów były strzałem w dyche. Vanda Vission też było przednie Boże jak oni tam pięknie pokazali traume Vandy i jak ona sie pozbierała po tym. Filip twojego głosu zawsze kapitalnie się słucha a tym razem powiedziałeś też sporo ciekawych ..fajnych i mądrych rzeczy ;) ! Nie zapominaj o faszystach takich jak ja którzy łykają cytryne w gardło gdy widzą w Dr Strangeu 2 ..... dwie mamy xD - a tak juz poważnie mówiąć myślę że sporej liczbie ludzie już zaczęło przeszkadzać takie usilne lokowanie wątków literowych w ich ulubionej franczyźnie. Ale to tylko moje zdanie. No ja czekam na to zeby Marvel jeszcze raz mnie porwał właśnie przy okazji starć Multiversów i różnych Kangów tam byly grube i złote rozkminy sięgające poziomu " Deus Ex machina " i tego jakim Bóg może byc naprawde. Przynajmniej ja to tak odebrałem. Czy Spider man 3 tez mi się podobał chyba jako jedyny z Hollandem. Piękne odkupienie dla Andrew Garfielda. Także zobaczymy zobaczymy panie bracie co nam Faiga zaproponuje w przyszłości - Waittiti mnie irytuje jego styl to żenua oscylujące wobec spłycania wszystkiego co poważne i ciekawe no ale to "Starozakonny Nowojorski" więc mnie to nie dziwi żeby nie było całą resztę Izraelskiej kultury bardzo lubie i jest nawet ha - podejrzenie ze mogę mieć domieszkę krwi. Pozdrawiam Filipie ! PS Rozczarowałeś troszeczkę liczyłem na panel dyskusyjny :P ! Bo lubie z wami dyskutować i słuchać waszych rozkmin.
Jak na film wydano 200 milionów a zarobił w kinach 400 milionów to to nie jest sukces. Z tych 400 milionów conajmniej 50% idzie do wytwórni, ale tylko w USA, inne kraje mają inne umowy, nikt od końca nie wie, ja przynajmniej znalazłem sprzeczne i niepewne informacje w internecie, ale złóżmy 30%. To daje 82 miliony z rynku USA, oraz 71 milionów z rynków światowych, czyli łącznie 150 milionów. Film się nawet nie zwrócił, a w box office nie ma budżetu na marketing. Shang Chi ze swoim niższym budżetem ale porównywalnym box office wychodzi na plus o kilkanaście milionów. Black Widow za to podobnie jak Ethernal, 50 milionów na minusie, bez uwzględnienia marketingu. Marvel nadal ma marki, które drukują pieniądze, ale nowe serie ewidentnie im w 4 fazie nie leżą, bo żaden film nie był kasowym sukcesem.
podobny efekt jak w przypadku heroes 3 gry która jest uznawana za najlepszą w serii i heroes 4 grę uznawana za najgorszą w serii tak samo tutaj 3 faza do fazy 4
Filmy Marvela są koszmarnie badziewne. Zasadniczo to nie są nawet filmy, tylko jak to powiedział jeden z klasycznych reżyserów "parki rozrywki". Analizowanie pokazów cyrkowych narzędziami do oceny filmów to zwykła strata czasu.
Po avengers end game nie obejrzałem żadnego filmu Marvela. Tak jakoś od jakiegoś czasu nie mam ochoty na filmy. Żadne filmy. Wolę pograć. Ale jak włączyłem gry od Square Enix (avengers i guardians of the galaxy) to bawiłem się dobrze.
@@BezSchematu tak od jakiegoś czasu nie chce mi się nic oglądać. Ale mogę polecić grę guardians of the galaxy. Świetne są tam dialogi między bohaterami. Dubbing jest świetny. Ostatni serial jaki oglądałem do agenci tarczy. Ostatni sezon jaki widziałem rozgrywał się w przyszłości, ziemia buła zniszczona, ludzie wciśnięci do jakieś bazy na tym co zostało z planety. Ten sezon mi się podobał. Wcześniejszy niekoniecznie. Coraz bardziej mnie nachodzi ochota na dokończenie tego serialu.
Bilall Fallah i Adil El Arbi faktycznie są fantastyczni, szczególnie ich nieudolna próba podrobienia stylu Michaela Baya w Bad Boys 3 czy ich Batgirl wyrzucona do kosza na śmieci. Sorry, ale Ci Panowie może i są "fajni" jednak ich ostatnie dzieła to jest porażka.
Batgirl wyrzucona do kosza, mimo że na pokazach dla publiczności miała przyjęcie podobne do Black Adama czy drugiego Shazama, które już akurat szef Warner Bros. Discovery nazywa filmami "fantastycznymi". Daj spokój, wyrzucenie Batgirl do kosza to słaby argument za tym, że film był słaby, lecz po prostu smutna decyzja, gdyż film zapowiadał się bardzo fajnie
@@szymonrogowski6393 tego się pewnie nigdy nie dowiemy jaki byłby ten film. Coś jednak sprawiło że nie ujrzy światła dziennego. Zapowiadał się na pożywke dla youtuberów na beka content ;)
@@BezSchematu tak wiem, napisałem o tym :) Fakt, wyrzucenie czyjejś pracy do kosza może być przykre, ale coś do tego doprowadziło. Robienie filmu o Batgirl w momencie gdy na antenie leci 3 sezon serialu Batgirl, który jest najgorszą szmirą od kilku lat to chyba nie był dobry pomysł. But still, Bad Boys 3 ma tragiczna reżyserię ( i nie tylko )i ten film możemy "podziwiać".
Ha! (Macham "Żodynem") Od razu przyznaję, że na żadnego marvela nie czekam z utęsknieniem z prostego powodu - MCU i okolice to nie moja bajka (podobnie jak np. książka Mroza czy piosenka Rojka) - tak bez wartościowania, po prostu nie - Schluss, nie drążmy tematu. Natomiast odkryłam niedawno, że absolutnie arcyprzefantastyczne jest oglądanie filmów i seriali Waszymi oczami (zwłaszcza w szerszym składzie). Taka metoda pozwala mi obejść ograniczenia mojego durnego mózgu, który uparcie fiksuje się na jakimś nieznaczącym szczególe, pozostając ślepym i głuchym na wszystko wokół. Weźmy tego ostatniego Batmana. Gdy podchodziłam do niego samodzielnie, zablokowałam się na tej jakże irytującej fizjopaszczy Pattisona i (zanim zasnęłam w niewygodnej pozycji, auć) nie byłam w stanie postrzegać produkcję inaczej niż właśnie przez pryzmat "wrr, na ekranie wyświetla się wkurzająca facjata faceta, którego aktorstwo wbija trociny w oczy" Natomiast po Waszym omówieniu, smakowitym, dokładnym, długim, z podbudową merytoryczną i pasją, dotarło do mnie, że tam były jakieś elementy pozytywne. I chociaż nadal w ogólnej ocenie filmu mogę się nie zgadzać, to wyłącznie dzięki Wam, nie zapamiętam tego Batmana jedynie jako trzygodzinnego flakowatego nudziarstwa z Pattisonem zatkniętym na czubku niby robaczywa wisienka. Tak jest znacznie lepiej, spijam sam pyszny kulturowy rosołek, bez irytowania się szumami i siekaną pietruszką. Więcej nawet - jeśli rzecz jest nędzna, mam podwójną korzyść - zamiast denerwować się oglądając jakieś badziewie, chrupię Wasz pyszny rancik jak znakomitą gorzką czekoladę z chili. W dodatku mogę w tym czasie robić coś znacznie ciekawszego niż siedzenie (i patrzenie na Pattisona), więc czasowo też wychodzę na plus. I *naprawdę* taki właśnie mam sprytny plan na przyswojenie nadchodzącego MCU - tj. olać same filmy i delektować się wyłącznie tym, co (i jak...!🖤) o nich opowiecie, ramen.
@@BezSchematu Typowe myślenie korporacyjne. Po co mamy się przejmować jakością jak i tak zarabiamy, to że też wcisnęli się rynek chinoli też mówi dlaczego takie liczby.
@@3kycat widzę, że niespecjalnie oglądałeś mój materiał. Liczby, które również pokazują sentyment i zadowolenie widzów. Komentarz trochę z rodzaju: napiszę bo tak czuję i tak jest.
Chyba kiepskie przygotowanie do tematu skoro nie było wspomniane to co najczęściej się zarzuca nowym produkcjom czyli poprawność polityczną i niszczenie postaci czy historii przez woke culture.
Ciekawe czemu nie wspomniałeś o jednym z podstawowych problemów wyniszczających MCU, czyli poprawność polityczna i przedkładanie tego co dana postać ma między nogami, albo jaki ma kolor skóry, nad jakość opowiadanej historii oraz charyzmę, rozpoznawalność, czy sympatię widzów do innych postaci, z których robi się bezsilne, tępe pizdeczki, które głównie bez pomocy kobiet, a rzadziej czarnoskórych, nie są w stanie nic zrobić. I to właśnie, drogi Filipie jest cel oraz główny problem 4 fazy M(She)U - wprowadzić jak najwięcej kobiet, czarnoskórych oraz homoseksualistów, a jakość i sens opowiadanej historii nie ma już znaczenia. I żeby nie było, sam Kevin Feige powiedział, że taki jest cel 4 fazy.
Znaczy z poprawnością polityczną trochę racji ma, bo w dzisiejszych czasach nie liczy się zrobienie dobrej produkcji tylko zrobienie produkcji, która zamiast skupiać się na dobrej historii będzie starać się przekonać widza do swoich poglądów, i to jest jeden z największych problemów kinematografii, bo twórcy zamiast skupiać się na najważniejszych aspektach, jakie musi posiadać film lub serial skupiają się na absurdalnej polityce, i to są fakty może te problemy jeszcze nie dotknęły zbytnio mcu, ale dotkną prędzej czy później, tak więc ignorowanie takiego dużego problemu i równocześnie raka, który toczy kinematografie jest po prostu czystą ignorancjom.
@@ILoveCompany Tylko że dla mnie to nie jest problem - nie mam problemu z kobietami, mniejszościami i rasami, ważne żeby film był dobry i tyle. Dla mnie to są sztuczne problemy i ewentualnie oznaka nietolerancji w społeczeństwie.
Drodzy, już wiem, że macie wyraziste opinie w tym temacie, dlatego liczę na gorącą dyskusję w komentarzach - jedynie prośba byście wcześniej wysłuchali moich argumentów, wniosków i opinii ;)
Ach i jeszcze ważna rzecz dla porządku: nie, "Morbius" i "Venom" to nie są filmy MCU, tylko produkcje od Sony (i przy okazji jedne z najgorszych filmów, jakie widziałem)
Mcu składa się na multiversum, więc morbius i venom są niejako związane z mcu
@@JST.official Nie są częścią MCU formalnie i biznesowo. Są koprodukcje z Sony, jak Spider-Man, ale Sony zbudowało swoje własne ch**we uniwersum - wiele oczek poniżej jakości produkcji Marvel Studios.
@@BezSchematu to prawda, że jest to gorsze od mcu, ale nie jest aż tak odcięte od mcu - Morbius ma doslownie postać wyrwaną z mcu.
To dalej jest uniwersum należące do multiversum mcu.
@@BezSchematu Ale widziałeś jak fajnie rozwiązali sprawe z Venomem w Pajączku 3ecim - myślę że szykuje sie przeżut ;)
@@joew9690 Świetnie. Najpierw go tam wprowadzili robiąc hype, a następnie spili i wyprowadzili. Class act.
Tych wad jest więcej:
1. Kiepska warstwa wizualna z naciskiem na CGI. Jasne, WandaVision, Loki, Eternals czy (po części) Ms. Marvel i Doktor Strange potrafiły się wybić ponad marvelową średnią, ale prawda jest taka, że przez natłok produkcji te filmy wyglądają coraz gorzej, zwykle z wypraną paletą kolorów, a najbardziej w tym wszystkim rażą fatalne efekty specjalne. Finały Black Widow i Shang-Chiego, większość No Way Home i Thora, Moon Knight przy szakalach, pościgi w Ms. Marvel, to jak zapowiada się teraz She-Hulk. Artyści VFX mają coraz mniej czasu na dokończenie efektów, a niedoróbki wizualne są w tych produkcjach ukrywane np. poprzez nocne scenerie. To jest coraz trudniejsze do wybaczania, zaczęliśmy od narzekania na szaro-szare Civil War i nosorożce w Black Pantherze, a teraz co chwilę musimy zmagać się z czymś, co wygląda bardzo biednie, mimo że jest tworzone często za 250 mln dolarów.
2. Wkurzająca powtarzalność pewnych stałych elementów, które nie pozwalają nacieszyć się np. eksperymentami gatunkowymi. Co z tego, że Moon Knight odróżnia się od nieco od reszty MCU, jak ostatecznie musieliśmy otrzymać w finale typową trzecioaktową napieprzankę na pół Kairu. Co z tego, że w Ms. Marvel otrzymaliśmy niezłe coming-of-age, skoro do zabawy musiały wtrącić się dżiny z zagrożeniem na skalę światową, bo w produkcjach MCU rzadko kiedy możemy zakończyć coś na poziomie lokalnym, kameralnym (jak w finale Lokiego). Co z tego, że mamy różnorodność gatunkową, gdy ostatecznie zawsze trzeba nawalać się z jakimś villainem i zawsze musimy otrzymać wystarczająco dużo ironicznego humorku spod znaku Ralph Bohner, Trevor Slattery czy Red Guardian, żebyśmy się czasem za mocno nie zanurzyli w komiksowy świat. To boli i wkurza - w She-Hulk mamy otrzymać sitcom prawniczy tak? Spoko, tylko ciekawe jak szybko do gry wejdzie jakieś niebezpieczeństwo zagrażające wszystkim i wszystkiemu, bo ktoś będzie chciał zgarnąć dla siebie bombę gamma czy cokolwiek innego.
3. Cameosy, fanserwis, teasowanie - niektóre produkcje MCU za bardzo obliczone są pod "momenty". Momenty, których wyczekiwanie psuje wrażenia płynące z poznawania historii głównych bohaterów danej produkcji, ich historii, wątków itd. Zostawię na razie w tyle No Way Home, ale popatrzmy na parę innych przykładów: reveal mutacji Kamali w Ms. Marvel - tekst Bruna i muzyczka z serialu animowanego były tak wykalkulowane, by odpalić zachwyt fanów, że aż schowałem się za fotel z tego całego napięcia. Teasowanie Kingpina w Hawkeye'u - tu nie muszę nic mówić. Hype'owanie ludzi na cameosy w Strange'u, gdzie część ludzi zaczęła nie lubić tego filmu po seansie, bo nie dostała Hugh Jackmana wychodzącego z krzaka, a liczyli na to po promocji. Postacie pojawiające się w niektórych produkcjach tylko po to, bo niedługo mają otrzymać większą rolę w innych, więc trzeba odbębnić ich origin jak Monica Rambeau w WandaVision czy Echo w Hawkeye'u. Już nie mówię nawet o tym, jak widzowie nieraz czekają bardziej na to, co kryje się w scenach po napisach niż na sam film, a to Marvel zbudował w nich takie poczucie wyczekiwania na kolejne teasery, zamiast cieszenia się aktualnie oglądaną historią.
4. Szybkość budowania kolejnej sagi połączona z niewiadomą odnośnie kierunku rozwoju poszczególnych postaci i ich następnych występów w uniwersum. Zaledwie za trzy lata mamy już otrzymać finał Sagi Multiwersum, która jest oczywiście czymś zupełnie innym niż Saga Nieskończoności, ale przez to, w jaki sposób jest na razie prowadzona, to jestem zawiedziony tym, że większość bohaterów przed Secret Wars nawet nie będzie miało jak się sensownie rozwinąć - jedna produkcja i zapraszamy na event z Avengers. Gdzie miejsce dla Shang-Chiego, Eternals, Strange'a i Thora w tym wszystkim? Czy wszyscy nagle zostaną zaproszeni na wspólną walkę z Kangiem, mimo że w ich produkcjach zostały zateasowane na tę chwilę kompletnie inne kontynuacje ich przygód? Co z 10 Pierścieniami (artefaktem w sensie), Celestialami, wyprawą Strange'a i Clei do Dark Dimension (okej, to ma jakiś związek z inkursjami, ale może najpierw dobrze byłoby zrobić trzeciego Doktorka?) oraz odwetem greckich bogów na czele z Herculesem? To wszystko albo chociaż część połączy się nagle w dwóch filmach z Avengers, czy może będzie eksplorowane dopiero w trzeciej sadze? Niezależnie od wszystkiego, nie widzę tutaj za bardzo miejsca na to, by te postacie bliżej poznać przed oczekiwanym eventem, zobaczyć więcej interakcji pomiędzy nimi itd.
Masz rację. Ja podniosłem te, które pojawiają się często w prasie / mediach. Ale fantastycznie uzupełniłeś te zastrzeżenia. Gdybym mógł, podbiłbym Twój komentarz jeszcze bardziej, ale że nie mogę to proszę innych aby to zrobili
Szczerze?
Nie widzę ani tych gorszych efektów specjalnych, ani tej niby spranej palety barw.
Jeśli Marvel ma słabe kolory to co ma powiedzieć DC, gdzie nie uświadczysz żadnych pogodnych barw? Wyjatkiem jest bardziej rozrywkowy "Aquaman" czy nowy "Batman" ale ten film ma po prostu ładne kadry ale jest przy tym ciemny, nieostry i trudny w odbiorze.
Nawet Ci, którzy narzekali na tę kolorystykę i efekty w trzecim Spider Manie byli bardzo zadowolenie ze Strange'a 2 i z Thora 4, jeśli idzie o warstwę audio wizualna. Ja na No Way Home byłem dwa razy w kinie i nie zauważyłem tych słabych efektów a 'Thor Miłość i Grom" świetnie łączy warstwę wizualną z muzyką, prawie tak dobrze jak Strażnicy Galaktyki.
@@lis222222 nie chce ci psuj nastroju lecz DC właśnie TAKIE jest. W DC przeważnie (zwłaszcza jeśli chodzi o Batmana) barwy są zbliżone do ciemnych/bardziej mrocznych odcieni że względu na np. historię głównego bohatera który po śmierci rodziców raczej nie będzie latał za złoczyńcami z bananem na gębie tylko będzie raczej poważny. Kolory które są w tych filmach (nadal mowa o filmach o Batmanie) są z perspektywy Bruce'a (no przynajmniej ja zawsze tak to interpretowałem)
Tak jak ktoś powiedział o MCU : To miała być przygoda a nie związek na całe życie.
Jednym z większych zalet poprzednich faz MCU było w mojej opinii przenikanie bohaterów pomiędzy różnymi filmami oraz ich spotkania w większych produkcjach eventowych. Bo nawet ten powszechnie gorzej oceniany Avengers: Czas Ultrona, był filmem gdzie mogliśmy zobaczyć interakcje pomiędzy postaciami z różnych filmów oraz faktyczność tego połączonego świata. W czwartej fazie brakuje mi właśnie takiej produkcji, która zebrałaby najnowsze nabytki uniwersum (Shang-Chiego, Kate Bishop, She-hulk, kapitana w wykonaniu Sama Wilsona, czy nawet Eternals i oderwanego chyba jak dotąd najbardziej od reszty świata Moon Knighta) i pokazała że te postacie są w stanie egzystować w jednym świecie. Innymi słowy brakuje mi takiego spięcia w jednym punkcie i kulminacji. Bo w tym momencie większość nowych produkcji wydaje się mieć swój własny wycinek tego świata za bardzo oderwany od głównej narracji.
Myślę, że na takie coś jeszcze przyjdzie czas, mogliby zrobić serial a la "Defenders".
Najbardziej oczekiwaną przeze mnie produkcją MCU jest oczywiście Guardians of the Galaxy Vol. 3, na którym z pewnością rozkleję się jak moje halówki w podstawówce. Szykowana przez Jamesa Gunna emocjonalna bomba zwieńczająca historię pierwszego składu Strażników Galaktyki z MCU to dla mnie najmocniej wyczekiwana produkcja przyszłego roku obok Spider-Man: Across the Spider-Verse i wiem, że w żadnym stopniu nie jestem gotowy na to, by pożegnać te postacie i doświadczyć wyciskającego łzy z oczu wątku Rocketa. Jest Adam Warlock, jest High Evolutionary, jest Cosmo, jest "Do You Realize?" na soundtracku - bierzcie moje chusteczki.
Inne bardziej oczekiwane produkcje to Black Panther: Wakanda Forever, drugi sezon Lokiego, Blade, Fantastyczna Czwórka i mimo wszystko dwie części Avengers.
Ja już pisałam swój komentarz w innym miejscu na jutubie, ale powtózę go u Ciebie, bo nic się nie zmieniło :P
Nie znam komiksów, siedzę tylko mocno w uniwersum. Biegam na każdy film w weekend premiery, ogladam seriale na bieżąco jak wychodzą... i jestem zmęczona. Jestem zmęczona multiwersalnym bajabongo, które nie przekłada się na problemy ludzi. Jestem zmęczona wielkim zagrożeniem czyhającym zza każdego krzaka (że tak zacytuję największe dzieło Star Wars ever: "We all got chicken-duck-woman thng waiting for us", ale wolałabym, żeby ta chicken-duck-woman była jednak mniej potężna...), jestem zmęczona tym, że och, kolejny serial, muszę go obejrzeć, bo wypadnę z obiegu, to już piętnasta produkcja w tym roku... O tym, do czego to w tej chwili zmierza, wiem tylko od chłopaków z Napisów Końcowych.
Bardzo lubię Shang-Chiego i jego kumpelę, a przynajmniej tak mi się wydaje, bo tak go zapamiętałam z tego JEDNEGO filmu, który widziałam sto lat temu, ale w sumie nie pamiętam za dobrze, czemu go lubię, bo widziałam go, wait. JEDEN raz. Imienia kumpeli nie pamiętam, podobnie jak imion raz widzianych na ekranie Ethernalsów, obawiam się, że niedługo zapomnę też, że Moonknight to Marc i Steven, bo przecież nie będę go widziała następne siedem lat.
Mój kumpel z pracy, bardzo Marvelowski, wypadł już z obiegu. Nie chodzi już do kina na Marvelki, ogląda jak wpadnie na streaming, a jeśli chodzi o seriale, to zatrzymał się na Lokim, bo dalej mu się nie chce.
Obawiam się, że i mnie może to spotkać. Ze Star Warsów odpadłam, ale też nie byłam szczególnie nigdy zaangażowana. W MCU jestem, ale ile jeszcze dam radę wytrzymać takie tempo? Lubiłam też czasy, kiedy znałam swoich bohaterów...
Ja tylko chcę powiedzieć, że absolutnie kocham "We all got chicken-duck-woman thng waiting for us", czyli "Bushes of Love" Jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie dał nam internet i jutub.
Muszę kiedyś ponownie obejrzeć to Eternals, bo zapamiętałem go zdecydowanie lepiej niż wszyscy mówią, w przeciwieństwie do takiego No Way Home, które ogromnie mnie zawiodło.
Ja też tak mam :) I moi znajomi także. Spiderman NWH zestarzeje się jak mleko, coś mi tak się zdaje.
Nie jest takie złe jak to autor materiału opisuje.
Spider-Man No Way Home jest jakościowo kupą, gdyby Peter nie trollował w tym filmie to cała fabuła filmu skończyłaby się w godzinę. Niestety scenarzyści dali sobie za punkt honoru zrobienie ze Spidera totalnego i naiwnego idiotę. Ten film posiada tylko jeden argument: fan service. Eternals to już całkowicie rozczarowujący film, wraz z ostatnią godziną filmu przestałem się angażować. Zbieram się za oglądanie Howkeya (oglądam chronologicznie każdą produkcję fazy 4 jak wychodziły, bo jestem zdeczka do tyłu) i jak na ten moment tylko Chang-chi oraz Loki ( mimo rozczarowującego finału) nie zawiodły.
Mam drobne uwagi w sprawie box office'u. Wynik w box office nie oznacza, że całe pieniądze wracają do studia. To, że nawet jeżeli przychód jest dwa razy większy od budżetu, niekoniecznie należy mówić o sukcesie. Zazwyczaj przyjmuje się, że ok. 50% tego, co film zarobił w USA wraca do studia, a z rynków europejskich w okolicach 1/3. Dodatkowo do budżetu rzadko wlicza się pieniądze przeznaczone na marketing, więc rzeczywista kwota, która została przeznaczona na daną produkcję, jest dużo większa, niż się podaje. Plus problem jest ze Spider-manem, bo pieniądze na produkcję wyłożyło Sony, chociaż sam pajączek występuje w MCU, więc i tutaj kwestia rozliczenia nie jest oczywista - chociaż nie można powiedzieć, że nie zarobiono na tej produkcji.
Pełna zgoda, dzięki za te wartościową uwagę Tyle tylko, że... i tak stosuje się tę metrykę powszechnie celem prezentowania rezultatu finansowego blockbusterów kinowych.
Znacznie ciekawiej niuansujący moje argumenty jest Twój wtręt odnośnie Spider-Mana. Rzeczywiście, mogłem wspomnieć, że oni musieli się podzielić z Sony. Dzięki, takie komentarze są bezcenne.
Zgadza się. W praktyce jest tak, że mnożysz budżet razy dwa i dopiero od tego momentu przyjmuje się, że film zarabia.
Polecam film kanalu RedLetterMedia wyjasniajacy jak to wszystko jest liczone (tyle, ze analiza jest wpleciona w recenzje innych filmow):
th-cam.com/video/jLk2LBGkMd4/w-d-xo.html
Fajna analiza biznesowej strategi MS. Angażowanie młodych oryginalnych reżyserów/rek do kolejnych projektów to atut, na który warto stawiać. Ale rzućmy też okiem na konkurencję, która - to subiektywna ocena - dolała do całego bohaterskiego imaginarium sporo cynizmu i czarnego humoru, vide popularny "The boys" (93/85 score). Może powoli zaczynamy patrzeć na bohaterów Marvela z podejrzliwością, jak na zbyt śliczny lukrowany obrazek?
Tak po prawdziwe to taką analizę robiłem 4 lata temu. A nawet miałem zajęcia ze studentami na których analizowaliśmy model biznesowy Marvel Studios :)
th-cam.com/video/AfWfhWNzIN8/w-d-xo.html
O rany! Jest się do czego odnieść
Tak, nie da się odmówić sukcesu finansowego filmów MCU. Jeśli patrzeć pod tym względem, to szybko się to nie skończy, bo największe kichy nawet wyciągają tyle kasy, że jeśli to mniejszy sukces niż poprzednie to wciąż Disney swoją kieszeń napełnia
Ja też nie czepiam się tempa powstawania filmów. Jedyne w czym to może szkodzić, to pewnie konsultanci scenariuszowi nie zrozumieją do końca elementów wprowadzonych niemal równolegle, ale poza tym większej szkody w tym nie ma (choć to i tak spora szkoda)
Mam trochę problem z komentarzem odnośnie drugiej fazy. Okej, wprowadzili wtedy zupełnych no-name'ów na tamten czas, jak Strażnicy, ale jednak było wyraźnie widać cel. Powracały kamienie nieskończoności, budowano Thanosa jako zagrożenie. Czy tak jest z Kangiem? Albo z kosmicznymi zagrożeniami? Nie powiedziałbym. Gorr nie wydaje się nawiązywać do czegoś innego. Poza powstaniem różnych linii czasowych nie widać innej konsekwencji pojawienia się Kanga. Trudno mi powiedzieć, czy faktycznie ta faza jest tak podobna do drugiej, mam wrażenie że jest wciąż mniej spójna
No i ja mam jedną główną krytykę - te filmy będą bardzo problematyczne jeśli chodzi o konsekwencje. Różne zaświaty, różni bogowie, nowe przepotężne bronie czy artefakty, różne nowe funkcje w tym świecie, a jednak nie widać ich follow upów w powstających kontynuacjach, czy innych częściach uniwersum. Postaci też tracą na konsekwentności, i widzieliśmy to już wcześniej, z Thora i Lokiego zrobiono w zasadzie żarty, w pewnym sensie i Strange nie jest traktowany z należytym szacunkiem, Red Guardian nie miał szansy by wreszcie udowodnić swoją wartość, i tak, fajnie jak nie będzimy traktować wszystkiego na poważnie w tak pokręconym świecie, ale dajmy tym bohaterom jakoś przeżyć swój dramat, nie róbmy z nich niekompetentnych osiłków, którzy odnoszą sukces tylko przez farta, albo pomoc nowych postaci (które też traktuje się po macoszemu, no America Chavez to tylko plot divice na przykład). To jest coś z czym moim zdaniem MCU ma coraz większy problem i na prawdę będą musieli z tym twórcy uważać, bo nawet dla osób które znają tylko MCU z serii superbohaterskich, wreszcie takie błędy w konsekwencji staną się widoczne
No i coś co bym nazwał moim osobistym "paradoksem MCU". Jak pokazać korporacji że produkt jest wadliwy? Nie kupujesz go. Ale czy będą dalej te produkty robić gdy ludzie przestaną je kupować? No nie. Więc jak pokazać, że w MCU są błędy i doprosić się o ich poprawę? Można mówić, żeby nie oglądać tego, to pójdą po rozum do głowy i nabierze to wszystko jakości, ale prawda jest taka, że nawet jeśli by się fandom zgodził, że bojkotujemy te filmy, żeby się przyłożyli, to wtedy by już było za późno, bo skończyłaby się seria. I co wtedy? No dla mnie to jest paradoksalne. Nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji, chyba że twórcy sami zauważą swoje błędy, ale skoro wadliwy produkt zarabia, to czy muszą je zauważyć?
EDIT
Zapomniałem. W pełni zgadzam się z kwestią hype'u! Nie lubię jak ktoś mówi, żeby nie być podjaranym wychodzącym filmem, grą, czy czymkolwiek - to moja sprawa czy będę rozczarowany czy nie, dajcie mi się ekscytować, że niedługo poznam coś nowego, ale abstrachując od tego, sposób w jaki MCU buduje hype jest bylejaki i powtarzalny i wielokrotnie ten hype się nie należał. Każdy film promują jako ten co będzie najlepszy w serii, a wychodzi coś dobrego raz na 6 przypadków (trochę losowa proporcja) - oj ugryzie twórców ten hype train wreszcie, oj urypie ich i to jak
Aha i jeszcze w 13:19 osobowość Krzysztofa zaczyna przejmować kontrolę nad Filipem, Filip walczy, ale jak długo będzie w stanie się bronić!? Filip, jeśli nie możesz już dłużej ujarzmić Magosa, mrugnij na streamie dwa razy!
Ktoś to świetnie podsumował "Oglądanie Marvela po End Game jest jak robienie sidequestów po zakończeniu głównego wątku w RPGu".
I zakładam że nie chodziło o questy Wiedźmina tylko FedEx'y 😉
Ja zmęczony tą sagą ledwo dotrwałem do End Game i stwierdziłem że szkoda mi czasu na filmy w większości robione na jedno kopyto.
Marvel jest dla mnie jak kinowy fastfood. W miarę to i smaczne, ale lepiej nie jeść za często. Jakościowo to średnie. Prawie zawsze dostaniesz to samo i niczym cię nie zaskoczy.
Nie ma tam dla mnie już żadnego hypu.
Boję się że niestety to samo czeka teraz SW pod rządami Disneya patrząc na ich palny wydawnicze 🙁
Przesyt i szczucie logami, a przecież nawet kotka da się zagłaskać na śmierć.
Mój mąż zwykł mawiać, że po wielkiej epickiej kampanii (mowa o rpg) potrzeba zagrać krótki gówniany scenariusz dla higieny, bo i tak nic nie będzie mógło rywalizować z tym stanem euforii zakończenia wszystkich wątków osobistych, pokonaniem Wielkiego Złego itd. Bardzo podoba mi się to zestawienie, które pokazuje że mimo narzekań filmy zarabiają tyle samo, dostają podobne noty. Mnie Doktor Strange nie zachwycił, ale Moon Knight czy Thor zagrali na wrażliwych strunach (ten drugi opowieścią o rodzicielstwie na kilku poziomach). Chciałam powiedzieć że ja to na nic nie czekam, a potem zobaczyłam Bucky'ego w Thunderbolts (a Sebastian Stan to wyśmienity aktor) i zobaczyłam trailer Secret Invasion z Coleman... Będzie ogladane :D
Na marginesie - technika logo na czarnym tle najwidoczniej działa skoro zgadzają im się cyferki.
Podobna reakcja z mojej strony na trailer „Secret Invasion” i zdjęcie Thunderbolts ;)
Obwinianie o wszystko Kevina Faige jest trochę niesprawiedliwe. Obecne rządzi w Disney'u Bob Chapek i to on wymusza decyzje, które mają przynosić większe zyski, niestety kosztem jakości. Np. Taki Thor 4 według Waititiego miał być dużo dłuższy, ale został pocięty do 2 godzi, żeby było możliwe puszczenie większej liczby seansów w kinach. Co do hype'u na MCU, Thor 4 był pierwszym filmem z tej fazy jaki obejrzałem od czasów Avengers Endgame ;D
Jak zawsze świetny materiał ze ściany z Panem Hitchens'em. Tylko jedna rzecz (korzystając z zaproszenia do dyskusji) bardzo przemawia do mnie to, jak mogłoby wyglądać ogłaszanie filmów Marvela z "naciskiem" (tym pozytywnym ;) ) na Artystów te filmy tworzących. Niemniej jednak Marvel raczej nie stanie się takim miejscem właśnie dlatego że oni sprzedają pod marką Marvel i siłą rzeczy musieliby się podzielić w pewnym sensie zasięgami z tym Artystą taniej dla nich wypisać czek. A odnoszę wrażenie że ludzi często nie obchodzi kto był "za kamerą" tylko raczej wypuszczają stwierdzenia typu "eeee fajny ten nowy film MARVELA". Bo to Marvel jest głównym bohaterem w swoim uniwersum a o losie Artystów na tych mniej eksponowanych przez napisy końcowe pozycjach to krążą legendy.
Henlo, ja jak zwykle z opóźnieniem, ale co tam. Dwie kwestie ode mnie:
1) Ilość filmów i seriali - mówisz o tym, że w tym roku dostajemy jeden serial więcej, niż w zeszłym i podobnie z filmami. Tylko, że wcześniej seriali nie było w ogóle. Mówiąc "wcześniej" mam na myśli okres przedpandemiczny, gdy chodziło się do kina na 2, czy 3 filmy rocznie i nawet w sytuacji, gdy kogoś ominęła premiera kinowa miał mnóstwo czasu, by to nadrobić do czasu kolejnej produkcji. Obecnie dostajemy 3-4 filmy + 4-5 seriali, co daje 7-9 produkcji w ciągu roku! Przy czym na nadrobienie serialu potrzeba więcej czasu niż na film.
Jakby tego było mało, w Polsce mamy dostęp do Disney+ od raptem dwóch miesięcy, więc jeśli ktoś się nie chciał wcześniej bawić w VPNy, dziś ma do nadrobienia 6, a za moment 7 seriali! Jeszcze gdyby strategia Marvela polegała na wzbogacaniu uniwersum o nowe smaczki serialami to nikt by nawet nic nie powiedział na temat zbyt dużej ilości produkcji, jednak tutaj wygląda to tak, że bez obejrzenia serialu ucieka nam frajda z cieszenia się seansem kinowym. I mówię to jako osoba, która uwielbia postać Doktora Strange, a nie przepada za Vandą, więc serialu nie widziała, poszła na premierę filmu i się zdziwiła, że nagle nic nie rozumie. Już nawet pomijając fakt, że na tamten czas Disney+ nawet nie był oficjalnie w Polsce dostępny, to takich numerów się po prostu nie robi. Tu już nawet nie zadziała powiedzenie "jak ci się nie podoba to nie oglądaj", bo jak nie obejrzysz, to będziesz miał mniejszy fun z zupełnie innych produkcji, a nigdy nie wiesz, co za chwilę zostanie powiązane z jakimś serialem.
2) Jakość filmów - wspominasz o ograniczeniu procesów twórczych, ale nie tylko to składa się na ostateczną jakość produkcji. Marvel przyzwyczaił nas do efektownych akcji, widowiskowych potyczek i wspaniale wykreowanych światów. Jednak branża VFX ma dość współpracy z Marvelem jednocześnie urabiając się po łokcie z powodu ilości produkcji i to WIDAĆ. A sytuację, gdy Marvel "zapomina" poinformować studia robiące CGI o przyspieszeniu premiery o miesiąc pozostawiam bez komentarza...
Fajnie to podsumowałeś. Zgadzam sie ze wszystkim :)
Piszę komentarz jeszcze przed zobaczeniem materiału, żeby mi się moje odczucia nie wymieszały z Twoimi :P Myślę, że MCU to teraz taki taśmowy produkt, którym był niby zawsze, jednak ostatnio na tej taśmie znajduje się coraz więcej rzeczy. Częstotliwość wypuszczania filmów i od niedawna seriali jest obecnie jakaś chora. Żeby być na bieżąco i się cieszyć całym tym uniwersum trzeba poświęcić sporo czasu, nie jest to już jeden wypad do kina w rok, co idealnie współgrało z takim "casualowym" widzem. Ale to jest zarzut do MCU jako całości. Co do poszczególnych filmów, taśmówka również odgrywa znaczącą rolę, chociażby ostatnie informacje nt. CGI i firm, które mają Marvela za jednego z gorszych klientów. A to pewnie tylko wierzchołek góry lodowej i nie mam na to żadnych dowodów, ale nie zdziwiłbym się, gdyby takie problemy były na każdym, albo prawie każdym szczeblu produkcji.
Dodatkowo większość tych filmów jest robiona na jedno kopyto i tutaj moje zdziwienie, bo te filmy bardziej "autorskie" jak ostatni Thor, czy Strange, mi się osobiście bardzo podobały, chociaż ich odbiór przez szerszą publikę nie był jakiś entuzjastyczny. Więc z jednej strony zmęczenie materiału, ale z drugiej chyba już przyzwyczajenie do formatu i zamknięcie się w utartych schematach. Tutaj Marvel potrzebuje jak dla mnie wymyślić jakiś magiczny środek aby obie te rzeczy ze sobą pogodzić i znów zaciekawić widza.
I na koniec, żeby się nie rozpisywać za bardzo, fazy MCU. Od samego początku, przez 10 lat ludzie śledzili poczynania swoich ulubionych bohaterów w walce z Thanosem, aż do wielkiego finału w Endgame. Ludzie byli zainwestowani w tę historię, ale ona już swoją kulminację dostała, było już pokonanie wielkiego złego, były chwalebne poświęcenia się itd. Myślę, że wielu ludzi (już 10 lat starszych), nie chce angażować się w kolejne 10 lat, do kolejnego wielkiego finału. Tym bardziej, jak połączymy to z tym co napisałem wyżej, czyli pogorszeniem jakości i wysypem historii w różnych mediach (kino, Disney +). Co za dużo, to i świnia nie zje :)
Odnośnie "autorskości" to SERIO seriale tutaj błyszczą. Hawkeye jest fantastyczny. Ms Marvel specyficzna. LOKI uwielbiany, a Moon Knight -- przemyślany jako zamknięta całosć. Nie pojmuję dlaczego ludzie tak bardzo jadą po tych serialach, najczęściej w ogóle ich nie oglądając. Tam tli się obecnie zarzewie kreatywne MCU.
@@BezSchematu być może dlatego, że to coś nowego. Przez większość czasu MCU było widowiskiem wyłącznie kinowym a ludzie to chyba nie bardzo lubią takie zmiany :) No i jako ostatnia wartość dodana być może obrywa się im za te rozwadnianie MCU, które przejawia się w wielu projektach wymaganych do śledzenia.
A apropo seriali to Ms Marvel nie siadło mi kompletnie, ale większość darze pozytywnymi odczuciami.
Oczywiście, że produkcji MCU jest za dużo. Wspominasz, że ilość filmów z roku na rok nie wzrosła znacząco. To prawda, ale doszły seriale. Nie rozumiem czemu rozpatrujesz je osobno. Do 2020 roku fan MCU musiał się zapoznać z maksymalnie 3 produkcjami w roku. W 2021 ta liczba skoczyła do 9! Czyli 3 razy więcej! Ilość czasu jaki trzeba poświęcić na obejrzenie wszystkiego wzrósł pewnie jeszcze mocniej. Wielu fanów MCU chce znać wszytko, bo została nauczona w poprzedniej sadze, że wszystko jest istotne i nadal tak jest. Co już udowodnił VandaVision. Nie znasz tego serialu, masz problem z odbiorem Strange'a 2. Obowiązkowa będzie też znajomość Lokiego, FaWS i Ms. Marvel w kontekście kolejnych filmów, a Iron Heart nie da się zapewne obejrzeć bez znajomości Wakanda Forever. Więc ta machina powiązań ciągle jest w ruchu.
Za dużo jest nie tylko produkcji, ale i bohaterów. Niestety MCU zaczyna chorować na to samo co komiksy. W Avengers 3 i 4 wszyscy bohaterowie dostali trochę czasu dla siebie. Czy tak będzie w Avengers 6 (bo 5 pewnie bedzie opowiadać historię Kanga)? Może być trudno. Oby nie skończyło się na tym, że wielu będzie tylko tłem. Tak jak to ma miejsce w komiksach podczas eventów.
Obejrzałem materiał i muszę stwierdzić, że przytoczenie dat premier faktycznie rozbiło mi w głowie mylne wyobrażenie dot. nadmiaru produkcji MCU w tym/zeszłym roku. Wydawało mi się, że jest tego zdecydowanie więcej, ale chyba zlepiło mi się to z produkcjami serialowymi.
Natomiast jeśli chodzi o obecny stan MCU, to wg mnie jesteśmy po prostu w przejściowym stanie, który praktycznie wcale nie podbudowuje the next big thing. Oczywiście trochę przesadzam, bo przesłanki są, największe w Lokim, ale wedle tego, co czytam, jest tego zdecydowanie mniej niż większość osób by chciała. Oni znają już to uniwersum, znają postaci, chcieliby więcej i mocniej, co jest w sumie naturalne i zrozumiałe, a dostają póki co garść nowych postaci niepowiązanych ze sobą w jakiś znaczący dla większej skali sposób.
Chciałem napisać, że faza czwarta to taka nowa faza druga, która wydała mi się najsłabsza. Mieliśmy genialnego Winter Soldiera oraz GotG, niezłego Ant-Mana, reszta nie zapadła zbytnio w pamięć, czyli podsumowując 2-3/6 filmy były naprawdę dobre, niepowalający wynik.
No ale spójrzmy na fazę pierwszą (przyznaję się, że nie widziałem chyba w całości Hulka, ale nie słyszałem nad nim specjalnych zachwytów). Bardzo spoko Iron Man, spoko pierwszy Cap no i pierwszy team-up, czyli Avengers, co daje nam... 3/6 dobrych filmów? Surprise, surprise wynik bardzo zbliżony do "crapu", który otrzymaliśmy w fazie drugiej.
No i przechodząc do meritum, faza trzecia to był najlepszy czas dla MCU, w mojej ocenie wszystkie produkcje były bardzo udane, albo świetne z wyłączeniem drugiego Ant-Mana i Captain Marvel, które były niezłe, ale niezapadające w pamięć. To nam daje 9/11 bardzo udanych filmów, czyli kompletny nokaut. Moim zdaniem Marvel Studios w oczach niektórych padło po prostu ofiarą własnego niebywałego sukcesu, jaką była faza trzecia oraz kulminacja Infinity Saga. Po Infinity War i Endgame oczekiwania były tak gigantyczne, że chyba tylko zrobienie przykładowego Secret Wars w fazie czwartej mogłoby im sprostać. To oczywiście wiązałoby się z brakiem dużej liczby nowych postaci, recyklingiem starych no i jazda, jazda lecimy do finału, bo w fazie czwartej jest miejsce na 7 filmów.
No to tyle jeśli chodzi o perspektywę widza, a co z perspektywą biznesową Marvel Studios. Tu oczywiście przyspieszenie wielkiego eventu nie ma żadnego sensu, bo działają długoplanowo, dywersyfikują ofertę, wprowadzają nowe postaci, dzięki czemu docierają do nowych widzów. A propos serialowych produkcji pułapką w mojej opinii jest ten ograniczony format, czyli 6 odcinków, gdzie wyjątkiem było WandaVision oraz What If, dopiero She Hulk będzie miała ponownie 9 epizodów. Cieszy mnie, że dają szansę obiecującym, dosyć nieznanym twórcom, szkoda tylko, że nie dają im poszaleć. Takie Eternals, choć postać Chloe Zhao oczywiście filmowym geekom jest znana przez Oscara i Nomadland, całkiem mi się podobało, bo było czymś nowym i nie czułem nadzorującego oka Wielkiego Brata Marvel Studios przy jej projekcie, co wiązało się z zaletami i wadami. Niemniej po 20 paru filmach, jeśli nie chcą eksperymentować z formą i mało znanymi postaciami to ja się pytam - what's the point of all that shit?
Pomijam te komentarze w stylu MSheU (w ogóle lol, co za nazwa, ubawiła mocno, jak ją po raz pierwszy zobaczyłem w komentarzach). Co do reprezentacji, welp to, co było w Doktorze Strange'u 2 jest naprawdę wybitnym przykładem, jak się tego nie powinno robić, mam nadzieję, że zerkną sobie do Sandmana i wezmą przykład, zamiast walić takim obuchem widza w łeb.
Podsumowując, wydaje mi się, że to dopiero początek nowego MCU, Marvel Studios zbiera się po potężnym dopaminowym drivie, jakim była trzecia faza i stara się zagarnąć nową, streamingową publikę oraz poustawiać sporo postaci na planszy, by mieć z czego wybierać przy Dynastii Kanga i Secret Wars. Najwierniejsi i najgłośniejsi fani Marvela muszą przetrzymać tę fazę przegrupowania, poziom ekscytacji musi im wrócić do stabilnego, bezpiecznego, a za jakiś czas mam nadzieję, że dostaniemy naprawdę dobrej jakości produkcje. Zarówno pod kątem fabularnym, technicznym (bo ostatnie wytwory bardzo w tym aspekcie kuleją) oraz formalnym.
Teraz jest czas na szaleństwa, teraz jest czas na śmiałe wyjście z tego stylu zerowego.
Otóż to, dla mnie Faza 4. to taka lepsza Faza 2. bis. I całkowicie zgadzam się, że to jest OKRES PRZEJŚCIOWY. Wierzę w lepszą przyszłość MCU niż teraźniejszość.
Napisałem już jeden komentarz, ale po namyśle stwierdziłem, iż znacznie warto się rozpisać. Wyjaśnię lepiej moje podejscie do całej sprawy, poglądy. Bo to dosyc głęboki temat. To nie jest prosty, krotki temat, natomiast warto poswiecic tu dobre kilka minut, aby go zagłębić.
Na wstępie dodam, że szanuje każdego poglądy oraz zdanie. Część tego komentarza będzie czysto obiektywna, część zaś będzie przedstawieniem moich poglądów.
Zacznijmy od tego, skąd ten hejt na mcu? W przestrzeni publicznej - media, twitter, ogólnie social media i internet - hejt na mcu wzrasta znacząco. Jeszcze przed 2019 nie był na tyle odczuwalny jak teraz. Obecnie coraz więcej osób reprezentuje poglądy negatywnie nastawione do marvel cinematic universe. Moim zdaniem, które bazuję na wielokrotnych obserwacjach w socjal mediach oraz braniu udziału w na prawdę licznych debatach, myślę, że jest to spowodowane:
- pandemią. Widzicie, roczna przerwa też mogła wpłynąć na podejście ludzi do tych filmów. Przez rok niejednej osobie ostygł hype na filmy marvela. Nie byli karmieni żadnym nowym kontentem, w przeciwieństwie do ubiegłych lat. Od roku 2008 ludzie byli stale karmieni produkcjami marvela (do 2010 nie było ich dużo, ale marvel złapał rozmach po 2011 roku.) Wszyscy wyczekiwali nadchodzących tytułów, siedzieli na bieżąco z plotkami, newsami i leakami. Hype był cały czas budowany a pociąg nie łapał silnej przerwy. Na tej zasadzie to działało. Ludzie, kiedy są nasycani jakims produktem stale, mogą po prostu nie zauważyć wielu jego wad. Tymczasem po rocznej przerwie, która tak jak napisałem, ostudziła zapał niejednego sympatyka, ludzie spojrzeli obiektywnie i dostrzegli więcej wad niż zazwyczaj. Wszystko rozpoczęło się od finału WV, gdzie CGI było okropne, fabuła spisana na kolanie. Co więcej, marvel popełnił kluczowy błąd usiłując umoralnić zachowania Wandy, a z SWORD zrobić antagonistów. Dalej w las nie było lepiej. FATWS było kolejnym serialem, w którym fabuła była kiepsko napisana, umoralniano akty terroryzmu a z niewłaściwych osób robiono antagonistów. Potem przyszła black widow z okropnym taskmasterem, eternals... I mało który projekt fazy 4 okazał się sukcesem. Ludzie widzieli więcej wad na tacy. Ale zaraz, to poprzednie fazy nie miały wad? Owszem, mialy. Dlaczego ludzie nie zwracali na nie aż tyle uwagi? - ponieważ mcu stawiało nacisk na continuity. Okej, Age Of Ultron był klapą, ale budował do czegoś - do sagi nieskończoności. Ludzie widzieli gdzie to idzie, byli sypani newsami i leakami. Hype train nie zatrzymał się nawet na chwilę. Dlatego ludzie potrafili obejść bardziej obojętnie niektóre wady. Widzieli gdzie to wszystko ma iść. Plus, mcu było po prostu lepszą rozrywką dla oka widząc aktualne cgi.
Faza 4 nie idzie żadną jasną ścieżką. Nie ma tu drogi, którą mcu idzie i którą widz widzi. Loki nie ma wpływu na resztę mcu, No Way home ma zerowy wpływ na MoM. To też razi ludzi, przez co bardziej podkreślają wady które znajdują się w tych wszystkich projektach.
Owszem, downgrade też jest. Coraz więcej projektów jest po prostu kijowych. Nasze poglądy mogą też wynikać z czystego przejedzenia mcu. Ludzie, tego było i jest od cholery. Mając rocznie kilka filmów i seriali człowiek po prostu może być przejedzony, dzięki czemu będzie bardziej podkreślał niektóre wady produktu. Co za dużo to nie zdrowo, tak mawia mądre przysłowie.
Tak mi się wydaje, iż może być. Rozumiem, że nie każdy się zgodzi. Starałem się też przemycić jak najmniej mojego podejścia do tych filmów i opinii, starałem się jak najczęściej trzymać obiektywizmu. Czasem przemyciłem moje zdania o tych filmach i mcu aktualnie, ale liczę, że to nie będzie aż tak razilo :)
"Loki nie ma wpływu na resztę MCU" - Dosłownie ten serial "odblokował" istnienie multiwersum i zarysował postać Kanga, ale nie, nie ma wpływu na uniwersum
@@szymonrogowski6393 nie odczuwasz jego impetu na całe mcu. Całkowicie nie odczuwasz impetu tego serialu w innych produkcjach
@@JST.official Gdyby nie Loki nie doszłoby do fabuł z No Way Home i Multiverse of Madness, w Ant-Manie ujrzysz dodatkowo ujrzysz Kanga, to chyba wystarczająco
@@szymonrogowski6393 ale widz który nie ogląda seriali tego nie ogarnie. Bez tego z resztą też dasz radę obejrzeć, nie potrzebujesz wiedzieć dodatkowo więcej aby zrozumieć te filmy. Konkretnych wydarzeń z lokiego nie odczuwam w filmach, nie da się XD. Osoby które obejrzą serial wiedzą, ale jakie to ma znaczenie, kiedy strange np ma prawie 0 powiązań i połączeń z lokim?
Infinity Saga miała to że była rozwijana przez 11 lat, to naprawdę dużo. Pierwszego Iron mana oglądałem mając raptem 5 lat, Endgame w kinie oglądałem już mając 16 lat. Dlatego też śmierć samego Starka była taka wstrząsająca, wychowałem się na tej postaci. A tu? Multiverse Saga raptem 4 lata i tyle. Fakt faktem że łączny czas filmów i seriali nowej sagi bedzie znacznie dłuższy niż poprzedniej, ale wolałbym żeby było to rozłożone na chociaż 10 lat, żeby znowu było czuć że minęło dużo czasu do tego wielkiego podsumowania. Poza tym mniej produkcji na rok to też zdrowiej, można odetchnąć od jednej produkcji i w spokoju czekać na drugą a więcej czasu dałoby lepszą jakość samych produkcji (no ostatnie seriale i Thor to mają duży problem z jakością...). 3 czy nawet 4 filmy rocznie mogłyby przejść ale bez seriali.
W ogóle spodziewałem się że Avengers 5 to będzie takie nowe wejście, dopiero początek czegoś nowego, no ale nie - kolejna część to kolejny wielki epicki event który ma tylko myszce przynosić zielone. I jeszcze dwie części w jednym roku... wyobraźcie sobie jakby Gwiezdne Wojny miały mieć dwa nowe epizody w ciągu roku, przecież to chore. Ja jestem naprawdę ciekaw gdzie jest granica, kiedy do niej dojdziemy, na ile Marvel/Disney sobie jeszcze pozwoli i kiedy będą musieli zwyczajnie zawrócić, zacząć spokojnie od nowa, tak jak kiedyś...
Jeszcze dodam że mimo wątku wieloświatów to kierunek obecnej sagi jest trochę niejasny. 4 faza wygląda jak losowe rozrzucone pomysły na lewo i prawo. Sam wątek multiversów jest strasznie pomieszany, ciągle nie wiem jaki wpływ ma finał Lokiego na późniejsze produkcje i czy w ogóle jakiś ma, a przecież od tego powinno wszystko iść jednym torem.
Zgadzam się, 2 x Avengers tuż obok siebie może być niepokojące, ale przypomnę nieśmiało, że Infinity War i Endgame produkowano i kręcono jednocześnie. I był ból, że te dwa filmy jednak dzieli aż rok ;) jeśli te filmy są powiązane (a założę się, że SĄ), to akurat krótszy okres czasu między nimi będzie na plus.
@@BezSchematu Nie wiem jak u ciebie ale ja dobrze wspominam ten rok oczekiwania. Te 12 miesięcy to na tyle długi okres by z wielką niecierpliwością wyczekiwać, ale też na tyle krótki by zwyczajnie nie zapomnieć o tym filmie. Podoba mi się też jak niepośpieszny był marketing tego filmu, zwiastun dopiero na 4 i pół miesiąca przed premierę, sam tytuł poznany dopiero w tym pierwszym zwiastunie, a same one nie pokazywały zbyt wielu scen.
Rok to nie tak długo. Wolę poczekać na coś dobrego a nie że idąc do kibla, wracam i nagle mam 2 filmy i 3 seriale do nadrobienia.
Miło się słucha tak merytorycznej wypowiedzi!
Żeby wyjść na zero trzeba podwoić budżet filmu czyli Shang-Chi i Eternals są miedzy wyszliśmy na zero a nie zarobiliśmy . A co do "Thor: Miłość i grom" film kosztował 250 milionów i zarobił 720milonów dla porównania" Thor: Ragnarok" kosztował 180mil i zarobił 850mil .
Ciekawa rozkmina, cos w tym jest ja po zakupie D+ jakos nie mialem ochoty isc na Thora, na poprzednich tez nie bylem filmach. Jednak czekam bardzo na filmy DC
Nie zgodzę się, że filmów Marvela jest za dużo.
W 2021 roku mieliśmy cztery filmy ale to przez pandemie, pierwotnie Wdowa i na pewno coś z dwójki Shang-Chi i Eternals miało mieć premierę w 2020 roku. Od lipca 2019 do stycznia 2021 Marvel miał aż siedemnaście miesięcy przerwy.
Zwykle mamy trzy filmy w roku + Spider Man od Sony raz na jakiś czas, nie jest to dużo, skoro poszczególni bohaterowie czekają na kolejny film średnio po sześć lat. Obecnie mamy też seriale i jest to pomyślane tak, żeby wypełnić pustkę pomiędzy kolejnymi premierami kinowymi i dla mnie to jest ok ale nikt nikogo nie zmusza do oglądania seriali, skoro nie chce, zawsze można zostać przy filmach ale wtedy sporo się straci.
Może to kwestia tego, że są też inne produkcje komiksowe? Z samego Mrvela mamy jeszcze Sony, które nieudolnie tworzy swoje mini uniwersum Spider Mana, DC ma jakieś dwa filmy rocznie? Nie pamiętam, czy Shazam 2 będzie jeszcze w tym roku, bo Flash i Aquaman 2 zostały przesunięte na 2023.
Najgorsze dla mnie jest to, że Ci, którzy nie lubią Marvela lub ogólnie filmów na podstawie komiksów, chcieliby zabronić ich oglądania tym, którzy je lubią - spotkałem się już z opiniami, że gdyby zakazać wyświetlania w kinach filmów Marvela, DC, Disneya, Pixara, itp. to ludzie musieliby zacząć oglądać tzw. ambitne kino bo teraz nie mają wyboru i "muszą" oglądać Marvela i bajki.
Okej, obejrzane i mam parę przymyśleń, a także z paroma rzeczami się nie zgadzam.
Pierwsza rzecz z brzegu, zarobki filmów. To że film miał budżet 200 mln, a zarobił 400 mln, nie oznacza że film zarobił drugie tyle. W takie budżety nie wlicza się kosztów marketingu, a te zwykle wynoszą drugie tyle co budżet filmu. Oznacza to że taki Shang Chi czy Eternals ledwo wyszły na plus. Druga sprawa, na której najbardziej cierpią seriale. Disney wypracował formułę, gdzie każdy serial ma się zawrzeć w 6 odcinkach. W Lokim to była idealna ilość, w na przykład w Hawkeye'u akcja była trochę rozciągnięta, a Moon Knight potrzebował jeszcze ze dwóch odcinków, a tak to całość pędziła na złamanie karku (poza świetnym 5 odcinkiem). Po trzecie, filmy do IV fazy zwykle trwały ponad 2 godziny. Teraz filmy trwają poniżej 2 godzin. W Thorze Love and Thunder Waititi zagrał na nosie, bo jego trwał dokładnie 1h 59 minut :P Ale to wpływa też na odbiór filmu, niektóre wątki sprawiają wrażenie, jakby zostały nakręcone, po czym w montażu wyleciała połowa materiału. Punkt 2 i 3 może wynikać, moim zdaniem, z tego że w lutym 2020 Boba Igera zastąpił Bob Chapek, który przedkłada zysk nad wartości artystyczne, a co skrytykował w 2021 sam Iger. A jeszcze odnosząc się do Twojego punktu, że nie zgadzasz się że wytworów MCU jest za dużo. W tym roku będą trzy filmy i trzy seriale, nad którymi muszą pracować w skandalicznych warunkach osoby odpowiadające za VFX. Z tego bierze się opinia, że filmy MCU są coraz brzydsze. Osoby od VFX są zwyczajnie przeciążone, do czego przyczynia się rozrost ilość treści przeznaczonej na D+.
Ale poza tym to bardzo dobry esej i mam nadzieję, że będziemy się mogli cieszyć filmami i serialami MCU jeszcze trochę dłużej, choć jak widzisz miejsce do poprawy jest :)
PS. Aaaa, byłbym zapomniał, Kevin Feige, właśnie przez przyjście Chapka, stracił dość dużo mocy sprawczej w nowych produkcjach, bo wszelkie zmiany w produkcjach muszą przejść przez całą biurokratyczną ścieżkę, zanim trafią do CEO. Wcześniej podobno, droga od Feigego do Igera była dużo prostsza i przejrzystsza.
Znakomity komentarz. Zgadzam się, tak jak pisałem w innym komentarzu -- box office nie jest doskonałą metryką sukcesu komercyjnego blockbustera, ale jest najbardziej powszechną.
Co do formuły 6 odcinków... zbliża się Daredevil, który będzie miał 18. I to przeraża mnie znacznie bardziej.
"przyjście Chapka"? Tego nie zrozumiałem . Pomóż proszę.
@@BezSchematu Chodziło mi o to, że przez przetasowania w zarządzie Disneya doszło do pewnej zmiany filozofii tworzenia MCU. W lutym 2020 Bob Chapek zastąpił Boba Igera na stanowisku CEO. Chapek to zasłużony pracownik Disneya, ale przed 2020 zajmował się głównie zarządzaniem Disneylandami i, z tego co udało mi się znaleźć, raczej skupiał się na aspekcie finansowym niż kreatywnym czy artystycznym. Jest to o tyle ważne, bo praktycznie cała IV faza MCU przypada na okres rządów Chapka, poza Black Widow. Wiele wskazuje na to, że decyzję o tej wielości projektów MCU (filmy + seriale), żeby zarobić na tej niesłabnącej popularności, podjął właśnie Chapek. To z kolei, według różnych plotek, miało się nie spodobać Kevinowi Feige'mu. Czytałem też, że cała droga decyzyjna w sprawach kreatywnych uległa pewnego rodzaju skomplikowaniu, jest więcej stopni przez które projekt musi przejść zanim trafi do CEO. To spekulacje, ale po części to może tłumaczyć pewien przeskok jakościowy między III a IV fazą MCU. Mam nadzieję, że teraz trochę jaśniej to napisałem :)
Jak to ktoś dobrze powiedział na temat MCU: oglądanie filmów Marvela po Endgame jest jak robienie misji pobocznych po finale gry. Czyli można się jakoś przy nich bawić, ale już nie będą dawały emocji jak przedtem.
Faza II rozwijała historię znanych już bohaterów + wprowadziła Ant-mana, Visiona, Wandę czy oczywiście Strażników i przedstawiono nam zupełnie nowy zakątek świata. Poza tym to w II fazie zaczęło się przedstawianie kamieni nieskończoności oraz samego Thanosa. Fakt że AoU był słaby ale ciągle nie jest to zła faza i ma one znaczenie duże dla całej sagi.
Ps. Loki jest znacznie bardziej lubiany niż jakikolwiek bohater xD
A ta faza rozwinęła historię Spider-Mana, Strange'a i Lokiego, dała nam nowego Kapitana Amerykę, wprowadziła Multiwersum, przedstawiła nowe wielkie zagrożenie (Kang) oraz panteon bogów. Zaprezentowała Shang Chi i Eternalsów, którzy odegrają ważną rolę.
Także... nadal nie rozumiem w czym Faza 4. miałaby ustępować drugiej.
Gadanie o tym że Black Widow, Eternals czy Shang-Chi przyniosły Marvelowi dochody bo kosztowały 200 a zarobiły 400 znaczy o braku znajomości jak te dochody się rozkładają. Kasa zarobiona rozchodzi się na parę podmiotów. Kina, dystrybutor itp itd. Do tego w koszty promocji które czasem mogą wyniesc 100-200 milonów nie sa w to wliczane. Jeśli mnie pamięć nie myli to z Chińskiego rynku finalnie trafia jakieś 30-40% do twórcy danej produkcji. Dlatego też tak ważny jest rynek amerykański gdzie wszystkie koszty są najmniejsze. I nie te filmy nie przyniosły Marvelowi zysków. Cudem będzie jesli wyszli z nimi na zero. Potwierdzenie ? Dlaczego tak szybko wrzucili Black Widow do streemingu skoro zarobila 350 milionow? Bo chcieli uciułać cokolwiek $ by się w excellu zgadzało i nie było strat. Z innej stajni można podać przykład Hana Solo. Film zarobił 350 baniek przy budzecie 275-300 milionow. Do dziś mowi sie ze przyniósł Lucafilmowi straty rzędu 100-150 milionów. Zgodzę się absolutnie że DC wypuszczając takie filmy jak Joker czy Batman robi to dużo lepiej i ciekawiej. Dla mnie obie te produkcje są dużo wiecej warte niż całe uni Marvela.
Nowy Thor jak i nowy Strange sa na podium za Avengers IW. Moge tylko pomarzyć ze kiedyś dostałbym film z Wandą Thorem i Wolverinem granym przez Hugh Jackman-a
Warto też wspomnieć ,że Kevin Feige wymusił na Waititim skróceniu Thora do 2 godzin i przez to zostało odrzuconych sporo scen spokojniejszych i przedstawiających kompletnie nowych bohaterów (jak widać nie byli ,aż tak ważni). A to skrócenie było proste. Jest lato ,czyli czas urlopów/wakacji i ludzie mogą pójść do kina ,więc zróbmy 2 godzinny film ,aby mieć jak najwięcej seansów. Dzięki czemu ludzie będą mogli sobie wybrać godzinę która im odpowiada. A jeszcze powiem ,że bardzo ciekawy materiał.
Nie tyle Feige według swojego wymysłu, co polecenie przyszło z góry. Łysy w czapce nie miał tu za wiele do gadania
Jak na moje - w chwili obecnej brakuje w MCU wyraźnych bohaterów. Najbardziej lubiani są Ci, którzy już są znani - Loki, Thor, Dr Strange, Spiderman. Czy są nowi herosi, którzy są fajni, charakterystyczni, którzy wyglądają jakby mieli zastąpić starą gwardię? Nie bardzo to widzę. A MCU powinno stać bohaterami, bo to są opowieści o bohaterach, koniec końców.
Shang - Chi, Mis Marvel, Moonknight, Kate Bishop, Daredevil, nowa Wdowa - a dojdą jeszcze Shi Hulk, nowa Pantera, Namor, Ironheart, nowi członkowie Streażników, F4, może Nova, itp.
Brakuje tego hype'u który zawsze miałam przy trailerach WoWa zapowiadających nowy dodatek, bo co by o Blizzardzie nie powiedzieć to potrafili z tego zrobić święto dla fanów i podobne uczucie miałam przy straszysz tytułach z Marvela, gdzie teraz wszystko to jest prezentowane w formie taśmy produkcyjnej.
8:30 - "Meta" celem tej fazy jest stworzenie nowej ekipy awendżersów, ta faza jest "masowym" origin story wielu różnych nowych postaci.
Niestety jako odbiorcy uwielbiamy stare rzeczy - mimo że krzyczymy "chcemy nowości", to najlepiej, aby te nowości to były takie "nowości w starym stylu, chociaż w pełni nowe, ale właściwie takie same jak stare".
Ergo: Vox populi musi się przyzwyczaić do nowych rzeczy i pozwolić im wybrzmieć.
To też postuluję Seriale MCU naprawdę błyszczą kreatywnie na tle filmów.
@@BezSchematu Pobocznie tylko dodam, że zdecydowanie wolę jak produkcje biorą na celownik trochę mniejszą stawkę "ryzyka". Uważam, że Ms. Marvel, Shang-Chi oraz Moon Knight bardzo ucierpieli na tym że w ostatniej chwili okazało się, że pod znakiem zapytania stoi cały świat (Otwarcie portalu do świata dżinów, uwolnienie smoka pożeracza dusz czy uwolnienie krokodyla pożeracza dusz). To jak wątki WV, Falcon/WS, Lokiego czy nawet Hawkeye były "lokalne" i osobiste działało ZDECYDOWANIE na plus. Jak widzę że xyz zagraża całemu światu tracę wiarę w jakiekolwiek ryzyko.
Co do zarobków. To nie jest takie proste. Żeby film wyszedł na zero to musi zarobić dwukrotność budżetu. Poza tym no Feige ma mniej do gadania teraz. Chapeck się non stop wtrąca
Świetna analiza
Wiem, że nie powinienem tego sobie rościć, ale liczyłem, że będzie trochę bardziej wyczerpująco temat rozgadany, chociaż wiem, że zabrałeś się do tego od strony, która wolisz, z zamiłowaniem do statystyk. W oczywistym zestawieniu z DC, to właśnie tam wydaje mi się, że każdy może znaleźć coś dla siebie, w prawdziwy sposób, bo dostajemy konkretną różnorodność na tle tonalnym, czasem gatunkowym, stylistycznym i oczywiście reżyserskim (przynajmniej do tej pory tak było). Marvelowe konie mimo, że różnią się od siebie rozwojem postaci i dostosowywaniem do tego historii, zdają się być pomazane tym samym znamieniem efektów specjalnych (co zostało głośno poruszone ostatnio), są promowane w bardzo podobny sposób i coraz bardziej wytrącają swoją unikatowość, bo czuć, że te filmy muszą być właśnie jednakowo duże i rozbuchane, aż wreszcie bardziej interesujące jest obserwowanie, który to nowy aktor/o/ka dołączy do marvelowego panteonu, niż to, jaki film się okaże być. Co nie zmienia faktu o który zahaczyłeś niejako, czyli ile bym nie marudził, i tak pewnie zobaczę, jak Daredevil odnajdzie się na nowej glebie, co Mahershala Ali zrobi z Blade'em, czy Kit Harrington założy pancerz Black Knighta, czy Harry Styles dostanie swój Eternalsowy musical (a po plotkach co do The Marvels i jego musicalowego charakteru można sądzić, że mogło by tak być), etc
Problem w tym, że DC ma niewiele dobrych filmów i takich, które zarabiają - tegoroczny "Batman" jest wyjątkiem, bo to jednak Batman ale już zeszłoroczny 'Legion Samobójców" ma mieszane opinie ( Gacek zresztą też ale zarobił ) a co do mniejszych filmów to na myśl przychodzi mi tylko "Shazam" ale i on ma typowy dla tego typu kina finał.
W MCU też mamy gatunkowość, bo mamy Space Opery, filmy szpiegowskie, Heist movie, Doctor Strange 2 to horror a Thor 4 to komedia - mamy twórców niezależnych, jak James Gunn, Ryan Coogler czy Chloé Zhao lub Taika Waititi. Zresztą, tacy reżyserzy powodują też problemy: specjaliści od CGI twierdzą, że twórcy niezależni nie mają doświadczenia w pracy z efektami specjalnymi, nie mają też wyobraźni, żeby sobie zwizualizować scenę z już dodanymi efektami, gdy kręcą na tle zielonego ekranu, więc specjaliści od CGI muszą nie tylko pracować nad efektami ale i opracowywać sekwencje akcji i całe sceny.
Mimo narzekania na CGI w filmach Marvela, aż trzy z nich - Shang-Chi, No Way Home i Doctor Strange 2 mają nominację do Saturna za CGI.
Marvel boi sie naprawde zaeksperymentowac - bo np Dr Strange to horror to tylko pijarowe pieprzenie, niby gdzie byl ten horror?
Zgodzę się, że oczekiwałem jednak czegoś więcej słysząc słowo "horror". Scott Derrickson chyba także.
Szczerze? Ten materiał podsumował wszystkie moje problemy z aktualnymi dziełami MCU, których nie potrafiłam sama nazwać. Czułam przesyt tym uniwersum mimo, że nie oglądam już wszystkich produkcji zaraz po premierze jak to miało miejsce do pojawienia się w kinach Endgame (Spider-Man 2 i 3 dalej mam nieobejrzane). Odnoszę też wrażenie, że kolejną wadą 4 fazy, jest brak połączeń pomiędzy filmami. Wiem, że 4 faza musi trochę od nowa budować MCU, bo Endgame zakończyło 10 lat tworzenia tego świata, ale oglądając najnowsze produkcję nie czuję, że to wciąż jest to samo uniwersum. Jasne, postacie z jednych filmów pojawiają się w innych, ale nie wyczuwam tej całej sieci połączeń, która spaja ten świat jak było to wcześniej, gdzie pewne wątki, sceny czy nawet pojedyncze dialogi wyjaśniały się za 2-3 lata przy okazji powstania kolejnego filmu. Dorzucę swoje trzy grosze co do Eternals.
Mi się ten film bardzo podobał sam w sobie. Może i długie ujęcia krajobrazów nie wnosiły wiele do fabuły, ale dla mnie były czymś nowym i świeżym. Druga rzecz, która mi się w nim podobała, to postacie. Nie wszystkie to fakt (Sersi i Ikaris pasowali mi najmniej z całej obsady), ale nie często zdarza mi się oglądać filmy, gdzie mimo tak rozbudowanej obsady byłam w stanie powiedzieć coś o charakterze i motywacjach każdego z bohaterów.
Czy Eternals to dobry film Marvela? Nie, Marvela jest tam tyle co nic. Już pomijam fakt, że w takim Strange'u 2 nie mamy nic o wielkich palcach wystających z oceanu. Co w sumie odnosi się do tego co mówiłam na początku o ciągłości MCU. But still, film mi się podobał. Tak jak mówił Filip, znalazłam coś dla siebie
O takie komentarze nic nie robiłem! (dobra, zrobiłem cały esej, ale wiesz o co chodzi...). I szanuję wszystkich, którzy jednak bronią Eternals, bo to zachęca mnie, aby podejść do tego obrazu ponownie, z innym nastawieniem.
Po Doktorze Strange’u i walce na freakin’ NUTKI naprawdę ciężko mi czekać na cokolwiek z MCU… 🫥 Czekam za to na drugiego Jokera #teamfolieàdeux
Akurat właśnie produkcje marvela powinny mieć taki poziom kreatywności jak walka na nutki.
A ja na Spider-Man: Across the Spider-Verse
@@BezSchematu Nie mogę się doczekać sequela ***** jedynki!
P.s Czy według ciebie ,,Zielona mila,, Darabont'a to rzeczywiście tak rewelacyjny film, czy jednak większość ludzi ekscytuje się byle czym?
Mnie po latach nieco uleciała fascynacja tą produkcją.
Po części na ten fakt wpłynęła opinia Łukasza Stelmacha i jego świadomość istnienia tropu ,,Magical negro,,.
Nieźle się wtedy rozczarowałem.
@@feniks9441 Nie, uważam, że i ten film, jak i Skazani na Shawshank tego samego reżysera, są za wysoko ocenianymi przez opinię publiczną (IMDB) obrazami. "Czas Apokalipsy". To jest film wszechczasów ;)
@@BezSchematu Akurat nadrabiam zaległości kulturowe.😀
I piszę scenariusz do kryminału.
To mój DEBIUT.
Poleciłbyś jakąś firmę producencką w Warszawie?
Zasłużyłem na screenshota, yay. :)
W większości się zgadzam. Ludzie marudzą bez sensu tak jakby nie wiadomo co się działo. A tak naprawdę nie wiadomo co będzie, bo na razie są głównie filmy, które nie pchają MCU do przodu tylko skupiają się na bohaterach. I nie ma w tym nic złego o ile są dobre. A większość jest.
Nie zgadzam się z tym że to złe że umieszczają ważne wydarzenia w serialach. Skoro seriale mają być częścią MCU to chyba dobrze, że są nią na serio.
Ten gościu dalej kocha Marvela… Ja nadal chcę oglądać Bez Schematu
HAHAHA! I see what you did there
O ile mnie pamięć nie myli, Kang z serialu "Loki" to inny Kang a ten właściwy będzie dopiero w trzeciej części "Ant Mana".
Motywem przewodnim Czwartej Fazy można uznać Multiversum, bo mamy je zarówno w filmach jak i w serialach.
Drugim motywem jest miłość; miłość sióstr, ojca do syna, matki do dzieci, chłopaka do dziewczyny, powracają stare miłości, itp. Ten motyw przeplata się praktycznie przez wszystkie filmy i seriale IV Fazy.
Tak, ale ta protoplasta Kanga się pojawia i mówi co będzie stanowić zagrożenie - jego warianty.
Trochę się nie zgadzam
-Przede wszystkim produkcji filmowych nie jest za dużo jest tyle samo ale dokładając seriale ogólny czas przeznaczony na fazę jest chyba dwa razy dłuższy
-Patrząc na najbliższe fazy to wprowadzili postacie które pojawią się moze w fazie 7
-Brak „filarów” które miałyby cała te fazę utrzymać - No prócz Wonga
-Kang spoko ale wiadome ze Doom go wykiwa i tak dojdzie do Secret Wars - jak tak nie będzie miłe się zaskoczę
-Seriale przeplatają super odcinki średnimi
-Brak filmów grupowych xd
-Ogólnie bardzo średnio to widzę przy tym natłoku produkcji to się przeje
Postacie z dna gara są spoko pokazują ze to duże uniwersum ale jak wprowadza fantastyczna czwórkę i mutantów którzy są popularniejsi to ci mniejsi pójdą w kont
Ostatnia sprawa
Pierwsza faza - stawiamy filary zbieramy ich w Avenger
Druga faza - wprowadzamy mniejsze postacie i pokazujemy dokładnie każdy kamień i gdzie się znajduje
Trzecia faza - zbieramy kamienie i finał
Wszystko się udało
A czwarta faza
ja nadal nie ogarniam czy w Lokim to multiwersum powstało czy w wandavision
Bo po dr. Strange 2 miałem wrażenie ze ono cały czas istniało ale nikt nie umiał się po nim poruszać
Nie oglądałam wszystkich seriali Marvela, bo było ich za dużo, wybrałam dwa i okazało się, że jednak trzeba było oglądać jeszcze inne, jak np Wanda vision, która absolutnie mnie nie interesowała, na No way home zawiodłam się ogromnie, podobnie jak na Moon Knight, gdzie scenariusze do poszczególnych odcinków wyglądały dla mnie jakby je stworzył algorytm, sytuacji nie poprawił ani Doctor Strange, ani Thor. Za to Batman bardzo mi podpasował, jak i Peacemaker i w tym momencie zaczęłam przestawiać się na DC, teraz jednak, po tym, co Zaslav zaprezentował, chyba przyjdzie mi szukać mniejszych produkcji, jak np. Sandman.
Peacemaker + Batman to najlepsze dwa strzały DC/WB w tym roku.
Patrząc na nowe seriale i filmy mam nadzieję
Coś ponadto..?
Dobre~! :)
Age of Ultron może i było pierdem, ale także w tej fazie pojawia się na chwilę thanos, są kamienie nieskończoności i wiadomo pod co jest to podbudową. W fazie 4 ja nie wiem pod co jest podbudowa bo nie mam wrażenia że to do czegokolwiek zmierza...
Tak, a w tej fazie pojawił się już proto-Kang, wprowadzono Multiversum. Wiesz po co jest podbudowa, bo zdradzono: właśnie do Kanga i walk między uniwersami. Więc wszystko się zgadza.
@@BezSchematu jak dla mnie tutaj multiwersum prawie w ogóle nie ma, jest to bardziej gimmick niż motyw przewodni... Chyba, że podbudowa można nazwać wprowadzanie pierdyliarda nowych postaci, które będą mogły zginąć w secret wars...
Z tych bohaterów którzy obecnie są, nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić, którzy z nich mieliby się mierzyć z Kangiem.
Czytałem wszystkie Mrs Marvell wydane w Polsce, bardzo spodobał mi się klimat. Serial to jakieś nieporozumienie.
🥺 napisz coś więcej, bo autentycznie jestem ciekaw
Mam wszystkie tomy i uważam, że serial dosyć dobrze oddaje ton samego komiksu.
Oczywiście, nie wszystko da się przenieść, nie ma innych bohaterów i przede wszystkim, Kamala nie należy do rasy Inhumans, której nie ma w MCU.
@@lis222222 Zanim odpowiem, zapytam: czy trzeba obejrzeć cały serial, czy forma pozostaje stała?
@@gomez13333 Chyba po to jest serial, żeby obejrzeć go w całości ;)
Ja obejrzałem go z przyjemnością, fajnie dobrani aktorzy i bardzo fajna rodzina głównej bohaterki, są zmiany ale są one dostosowane do MCU.
@@lis222222 W zamierzeniach twórców jest, aby obejrzeć go w całości - ale w moim "to zależy" ;) Pytam, bo chcę wiedzieć, czy po 3-4 odcinkach mogę mieć wyrobione zdanie, czy jednak dalej forma serialu się zmienia.
W moim przypadku jedna rzecz: za dużo. Do tej pory nie obejrzałem np. Lokiego, bo przytłacza mnie ta lawinowo rosnąca ilość seriali. Na tę chwilę czuję się zawalony produkcjami Marvela do tego stopnia, że zamiast metodycznie i z przyjemnością obejrzeć wszystko po kolei, czuję presję oglądania narzucaną przez studio, bo tu coś, bo tam kolejna cegiełka dodana do uniwersum. To powoduje dziwną obawę, że kiedy zechcę obejrzeć kolejny film kinowy, to nie będę mógł już tego zrobić w oderwaniu od reszty uniwersum, bo nie zrozumiem filmu nie znając pięciu poprzedzających go seriali. I to już mi się nie podoba.
Ale z drugiej strony jest to o czym mówisz, nie widzę żadnej celowości tej fazy.
No i co... Dalej... Żaden.
Obejrzałem w tym roku 3 produkcję syperhero. Wybitnie The Boys, pełnego klimatu Batmana oraz nudnego, naiwnego Doctora Stranga. Emocję jakie wyciągnąłem po doznaniu tych dzieł, zmuszają mnie do refleksji. Po co mam oglądać jakiekolwiek filmy superhero po the Boys? Dla kontesktu bardziej poruszyła mnie scena z śmiecia delfina w the Boys niż jakakolwiek inna śmierć postaci z MCU. The Boys robi bardziej ludzkich, ciekawych bohaterów niż marvel, a bohaterowie to na dobra sprawę główny atut MCU. No i ma jeszcze piękne CGI i tu wchodzi wątek artystów z marvela. Średnio mam ochotę cieszyć się niesamowitym CGI po ostatniej aferze z CGI artist, nie uśmiecha mi się finansowanie korporacji, która nie zapewnia dobrych warunków pracownikom, a jak widać po box-office pieniądze by to zrobić, to nie problem.
Joker, The Batman i The Boys pokazują, że superhero można naprawdę robić już lepiej niż robi to Marvel, który nawet nie próbuje się rozwijać. Zwyczajnie ile można oglądać overall jedna (już średnią) telenowele.
Bez przesady też. Akurat w Strangu widać wkład kreatywnego twórcy, który chce dać produkcji troche swojego stylu. A to że nie było miliona cameo to akurat plus.
Joker jest na pewno jednym z ciekawszych produkcji ostatnich lat ale to też jest prosty i przerysowany do bólu film. Nie jest to żadne wielkie kino, to prędzej dwójka ma na to szansę no ale z tym twórcą to jednak trzeba z dystansem na to patrzeć.
@@tadeusztadek6816 nie wychowałem się na Sam Raimi i nie czułem by ten film odbiegał stylem jakoś szczególnie od pierwszego Strange... Pragnę też zauważyć, że fabuła i motywy są bardzo podobnie do into the spidervers, gdzie szczególnie Wanda ma dokładnie tą samą motywację co antagonistą z into the spidervers i to jeszcze gorzej zagraną.
Co do jokera, to nie jest najlepszym film świata, ale jakkolwiek bardziej mnie dotknął niż inne filmy z MCU.
Moim zdaniem to moze troche wynikac z tego, ze Marvel idzie w kierunku coraz wiekszych zagrozen. Co produkcja to coraz wieksze zagrozenie, przy ktorym Tanos dzis wyglada jak maly pierdek. 3 fazy wrecz budowano zagrozenie jakim jest Tanos( wiem pisze sie inaczej).
Kolejna sprawa jest to, ze ludzie byli zaangazowani w bohaterow takich jak iron man orac capt ameryka czy tez czarna wdowa. Ci bohaterowie zostali zabici ( i okej). Niestety 4 faza zaczyna sie slabo nikt ze starych bohaterow nie wraca, tylko daje sie nam film o czarnej wdowie (ktora jest martwa) i wszyscy czuja, ze jest zbedny, wypuszczony za pozno. Kapitan Marvel jak slaba by nie byla nie dostala 2 filmu. Mamy tez, Eternalus, ktorymi sie nikt nie interesuje, a ich wprowadzenie wrecz zaczyna rozrywac to (w maiare) spojne universum. Podsumowywujac marvel ma widzow, ale odplyw widzow bedzie widoczny dopiero przy 5 fazie, jesli bedzie. Przyczyn moze byc wiele.
Moim największym zarzutem jest brak większego rozwoju (głównie scenariuszowego, ale też wizualnego). Po prostu widać za każdym razem schematy, które wypracowali, a które mi się osobiście przejadły. Są tylko przebłyski oryginalności, a to dla mnie za mało, zwłaszcza, że szybko gasną, bo na końcu musi być Marvelowe pif paf na szarym tle
Serio? Podaję przynajmniej 3 przykłady mocno wyróżniających się w tej fazie produkcji -- szczególnie pod kątem wizualnym i production designu.
Ms Marvel. Loki. Shang Chi, które niemalże było olśniewającą bajką Disneya w świecie MCU.
Nie kupuję tych argumentów.
@@BezSchematu Co do Lokiego i Shang Chi jestem jeszcze w stanie się zgodzić, chociaż w obu przypadkach nie podobał mi się finał i w ostatecznym rachunku obie te produkcje były dla mnie co najwyżej okej.
Natomiast co do Ms. Marvel to podobał mi się tylko pierwszy odcinek, mimo, że nie jestem targetem tego serialu. Była jakaś zabawa wizualiami i sympatyczne postacie. Później jednak (od pojawienia się dżinów mniej więcej) to co się dzieje przekraśla w moich oczach całość. Pierdyliard niepotrzebnych postaci, głupoty fabularne, marne CGI i sceny walki, a na koniec najgorsze, niezasłużone granko na nostalgii. FUJ.
No i nie zapomnijmy o całej reszcie produkcji, które wg mnie nie wychodzą poza przeciętność. Dodam też, że jeśli chodzi o Marvela to do tego pociągu wskoczyłem dość późno, nie obejrzałem też wszystkiego i nie jestem tak emocjalnie przywiązany do postaci itd. co ma wpływ na moją ocenę i oczekiwania. Po prostu często razi mnie niewykorzystany potencjał i powtarzające się schematy, które na mnie już nie działają. No, ale pewnie dalej będę oglądał MCU, żeby móc oglądać potem wasze dyskusje na BezSchematu. ;)
Jeszcze dodam, że narzekanie na MCU może też być spowodowane tym, ile pokazało się innych świetnych produkcji superhero jak The Boys, Peacemaker, animowana Harley Quinn, czy Invincible albo filmowy The Batman
Rany, ciekawe, dawno się z żadnych Twoim materiałem aż tak nie zgadzałem.
To ciekawe, bo opinia jest na samym końcu, a posługuje się danymi i powszechnymi zarzutami. Chętnie dowiem się dlaczego.
Kiepskie CGI, niepotrzebnie wybuchowe i niespójne finały każdego filmu i serialu, wtrącanie się studia w dzieła twórców, brak tematu przewodniego i konsekwencji, niepotrzebna i wiążąca ramówka 6 odcinków, nadmierny fanservice oraz przesyt. Doceniam przynajmniej próbę zrobienia czegoś nowego przy Eternals i Doctorze S. 2, ale widać, że nowy zarząd Disneya lubi się wtrącać w kompetencje twórców.
Od filmów rozrywkowych na podstawie komiksu jednak oczekuje się "wybuchowego finału".
Pierwsza Faza też nie miała motywu przewodniego.
To po ile odcinków powinny mieć seriale/ Moim zdaniem, sześć to za mało.
@@lis222222 właśnie dlatego ten "wybuchowy finał" jest schematem, który najpilniej potrzebuje rozmontowania we wszelkiej maści dekonstrukcjach gatunkowych, żeby w końcu wywrócić oczekiwania niedzielnej widowni do góry nogami
Kurcze aż do end game nie mogłem się doczekać każdego filmu marvela teraz każdy po tym "finale" jest jakiś taki nijaki? niw czy po prostu mi się znudziły tego typu filmy czy faktycznie poziom spadł, wiem jedno - aktualnie nie czekam na żadne film marvela i serial, jak wyjdzie to pewnie obejrzę w kinie ale bez ekscytacjii...
PS: może gdyby był nowy wolverine i cap marvel ale nawet ich nie zapowiedzieli.
Być może jest ich po prostu za dużo
@@JST.official nom i jeszcze te seriale gdzie odc trwają po 50min, jak mam np za godz do roboty to wolę zobaczyć 3-4odc po 20min takiego ricka i mortiego lub ataku tytanow niż 1odc przez godz
Dla zasięgu 🕊
Co do koprodukcji Sony to raczej się zgadzam, Venom 1 przyniósł mi jednak wiele radości i całkiem mnie śmieszył, mimo że nie lubię komedii i był bardzo ugrzeczniony 🦠
Ale Venom była poza MCU, to nie koprodukcja z Marvel Studios
@@BezSchematu no wiem, ale w komentarzach była wspomniana jako jedna z tych gorszych, to stwierdziłam że też zabiorę głos 😉
Eternals najgorszym filmem MCU zasłużenie? To ja chyba mam wypaczony gust, bo mi się podobało znacznie bardziej niż BlackWidow czy uwielbiany NWH :P
No cóż, to już moja opinia. Moja i kilkuset krytyków ;)
@@BezSchematu Rozumiem. Ale akurat opinie krytyków nigdy mnie nie interesowały. Bo czemu ich subiektywna opinia miałaby być lepsza/ważniejsza od przeciętnego człowieka. Idą sobie na film i piszą własne wypociny wg własnych upodobań. Dodatkowo ci sami krytycy zachwycali się No Way Home tylko dlatego, że pojawili się tam starzy spidermani nie zwracając uwagi na słabe CGI, brzydkie scenerie większości w nocy,czy też spore dziury fabularne i nieraz głupie i nielogiczne zachowanie bohaterów tylko żeby popchać fabułę.
Skończył sie już po endgame.
Ja się zastanawiam raczej jaka wielka marka będzie nas fanów popkultury bawić w najbliższych latach. Bo to że marvel się kończy to raczej pewne. Z tego co zapowiedzieli na najbliższe lata czekam tylko na Blade'a. Po End Game nic mi się nie podobało. Zresztą z całego uniwersum może 20% filmów jest niezła. Może powstanie coś całkowicie nowego, może ktoś sięgnie po jakąś zapomnianą serię książek?
Z tym, że Marvela ludzie oglądają i zarabia pieniądze... Na ludzie też głosują :) Marvela od dłuższego czasu nie oglądam bo odbieram te produkcje jako nudne, preferuję słuchanie dyskusji o tych filmach...
Do tych 4 głównych zarzutów dopisałbym jeszcze 2 (i nagle wychodzi sześć Zarzutów Nieskończoności, bo wszyscy wiemy, że Marvel się nie skończy póki kasa płynie, bez względu na jakość produkcji i decyzje kreatywne :P ). I te zarzuty to wciskanie coraz więcej światopoglądów i udawanej, korporacyjnej poprawności, oraz zastępowanie znanych postaci (zwykle męskich) nowymi i/lub "lepszymi" (zwykle żeńskimi). Tego pierwszego chyba nie trzeba tłumaczyć bo sami z Krzysztofem na to zwracaliście uwagę choćby w przypadku MoM i dwóch mamuś, które nie wniosły niczego poza "reprezentacją". She-Hulk to zaś jeden wielki festiwal toksycznego pseudo-feminizmu, który sprawia, że ironiczny zwrot "M-She-U" nagle wygląda jak faktyczny slogan promocyjny od Disneya.
To drugie można zauważyć gołym okiem. She-Hulk już przed premierą uznawana jest za lepszego Hulka, Sylvie od razu jest potężniejsza i bardziej kompetentna od "naszego" Lokiego, Wanda przyćmiewa Strange'a w filmie, w którym jest tytułowym kuźwa bohaterem. Moon Knight nawet nie zdążył być znanym i lubianym, nim został skazany na łaskę swojej ukochanej, która w jedną sekundę opanowała nowe moce. Wszystko też wskazuje na to, że Black Panther pójdzie tym samym tropem, już pomijając fakt, że pojawi się tam nowy Iron Man, który nijak nie wypełni luki po Tonym, bo to zwyczajnie niewykonalne. Jedyne produkcje, które się temu wymykają, to chyba nowy Thor i serial Hawkeye. Bo Jane faktycznie jest silna, ale nie tak silna jak doświadczony w posługiwaniu się swoją mocą Thor, a Kate to zwykła dziewczyna która przypadkowo wplątała się w "superbohaterowanie" i wciąż ma wiele do nauczenia się, trochę jak Peter Parker przed No Way Home. I jeśli tego nie zepsują to może być jeden z lepszych character arców w nowej fali MCU.
Co do argumentu o ilość produkcji to zgadzam się, że jest ich za dużo i tutaj raczej wypada zaznaczyć, że ludzie patrzą na wszystko. I na filmy, i na seriale. No bo jednak to ma być spójne uniwersum, a Loki i Wandavision mogą sugerować, że by zrozumieć niektóre wątki w filmach trzeba oglądać absolutnie wszystko. Więc kiedy się weźmie razem tych kilkanaście (!) produkcji z ostatnich 2-3 lat to jest tego naprawdę sporo, a jakościowo pozostawiają wiele do życzenia. Już nie wspomnę o jakości efektów specjalnych, bo o tym wypowiedzieli się wyczerpująco artyści pracujący dla Marvela. Choć po ich wywiadach raczej już tam nie pracują. Od siebie tylko dodam, że jeśli teaser Avatara 2 puszczony tuż przed seansem nowego Strange'a wygląda lepiej niż cały dwugodzinny film no to chyba jest coś nie tak.
A co do polityki Feige'go do promocji logami to cóż, ludzie to łykają więc chyba to działa. Jasne, jest durne i nic nie mówi ludziom, którzy nie siedzą w komiksach. Ale najwyraźniej targetowi MCU to wystarcza, bo hype na fazy 5 i 6 kręci się sam. Gdyby zaś Kevin opowiadał o tym, że do pracy zatrudniono taką reżyserkę i takiego zdjęciowca to raczej mało kto by się tym przejął. DC to wykorzystało, bo oni nie mają już nic do stracenia. DCEU to wtopa i chyba wreszcie zdają sobie z tego sprawę, skoro pan Zaslav wprowadza jakiś nowy 10-letni plan (obejmując w nim Flasha, ale to temat na osobny materiał). Więc teraz DC mogło sobie na spokojnie pozwolić, by ktoś zrobił filmy spoza tego "uniwersum" i tak narodziły się fenomenalne Joker i Batman. W Marvelu to już tak nie działa, tam wszystko musi być częścią MCU, nawet jeśli nie wnosi tam wiele, o ile cokolwiek.
A żeby wbić jeszcze jedną szpilę to Marvel Studios zarobiło na NWH tylko 25% z całego przychodu, reszta poszła do Sony :D Więc no ten najbardziej kasowy film 4 fazy niezbyt się dołożył do finansowego sukcesu franczyzy.
Dziwie się że Filip nie poruszył tematu M-She-U i "The Message"
Robienie z Thora błazna , inne postacie męskie są gościnnie w swoich własnych serialach.
W Multiwersum obłędu chyba padło zdanie że w większości światów jedzenie jest darmowe, co to za socjalistyczne pierdoły.
Mi się i tak znudziło po endgame;p
She Hulk to postać prosto z kart komiksu, podobnie jak Ms Marvel, a niektórzy chcą udowodnić, że to Disney wymyślił sobie jej płeć i wyznanie. Wanda to potężna Mutantka, która w komiksach włada ogromną mocą i może wpływać na rzeczywistość. Ona potrafi to wszystko robić bez użycia żadnych Kamieni Nieskończoności, sprawiła min. że na świat przestali przychodzić nowi Mutanci.
Nie wiem, co ludzie mają z tym rzekomym zastępowaniem biednych, białych facetów przez kobiety i osoby kolorowe? W MCU jest miejsce dla wszystkich i nie każdy bohater to biały, dwudziestoletni mężczyzna.
She Hulk jeszcze nie wyszła ale Tu już Wiesz, że będzie lepsza i silniejsza od Hulka?
No. Ms Marvel wcale nie jest silniejsza od Captain Marvel na której się wzoruje.
Dla mnie osobiście problemem są właśnie te seriale, obejrzałem WandaVision i obejrzałem Lokiego, tymi serialami byłem zainteresowany i znalazłem na nie czas, ale taki Falcon i Winter Soldier już mnie dużo mniej interesują. Pełnometrażowy film to jest do dwóch i pół godziny z życia wzięte, nawet jak nie koniecznie jestem zainteresowany to 2.5h to nie tak dużo a przyda się jako tło fabularne przyda się do filmów które mnie interesują, serial z kolei to 5 godzin i więcej, to jest co najmniej dwa razy więcej mojego czasu na coś co nie koniecznie mnie interesuje, ale będzie mi potrzebne do filmów które mnie interesują, bo te filmy z każdą kolejną fazą MCU są coraz mocniej i mocniej połączone
no właśnie... nie! Daj szansę "Moon Knight", daj szansę "Hawkeye". Loki był wspaniały i te dwa nie powinny Cię zawieźć.
Zagadka o filmie "Scott Pilgrim kontra świat" - pojawiły się tam dwie kluczowe postaci MCU grane przez parę znanych aktorów. Kto wie o kogo chodzi?
Jeden to oczywiście Chris Evans (Jeden Kapitan), druga to Brie Larson (Druga Kapitan). Przy czym - zaznaczmy - Chris Evans JUŻ WTEDY był Marvelowcem, bo grał wcześniej Human Torch w dwóch częściach Fantastic Four sprzed epoki MCU. Ale cudowna zabawa, btw 🌝 więcej takich. serduszkuję!
Inny film. WIND RIVER. NA PRZEKLĘTEJ ZIEMII.
Jacy aktorzy z MCU się tam pojawili?
Cała obsada radzi sobie całkiem dobrze ale póki co tylko jedna aktorka (poza wcześniej wymienionym duetem) wybiła się - zagrała w seriach filmowych. Ktoś ją kojarzy???
@@ludwiczekkiebaska3415 Jeremy Hawkeye Renner i Elizabeth Wanda Olsen. Tylko ten duet kojarzę z MCU. A film jest niezły.
@@bartoszgrabski4534 jest jeszcze Jon Bernthal czyli Punisher, ale z nim chyba narazie nie wiadomo czy to on powróci do tej roli w MCU
Ja bym chętnie obejrzała film Marvela nie o superbohaterach tylko o życiu normalnych ludzi w tym uniwersum, takie slice of life XD
Filip! Filip! Spieszę donieść, że dzwoneczek został wstawiony!
A co do samego materiału, tooo hmm, tak jak mówisz, to dalej robi pieniążki i jeszcze trochę minie zanim robienie potencjalnych gniotów przestanie się im opłacać.
Ja osobiście Marvelem się przejadłem. Tu film, tam serial iii jakoś tak, meh. No ileż można jeść to samo. Niby się smaki trochę różnią, ale to ta sama potrawa.
W Lokim nie było Kanga tylko Ten, który pozostał jedna z sobowtórów Kanga Zdobywcy. Kang pojawić sięma w kolejnym Ant-man-ie
ja osobiście mam gdzieś te filmy. Faza 4 byla dosyć srednia, filmy są coraz nudniejsze i po prostu kiepskie. Ale niektore dzielą te same wady co poprzednie filmy marvela. Przez okres pandemii ludzie dopiero zwrócili uwagę na wady mcu, o których Feigie albo disney nawet nie myśli, bo liczy się kaska.
Aktualnie czekam jedynie na She hulk, echo oraz Daredevil: Born Again. Jako fan postaci czekam na jej rozwój. Kocham serial netflixa, liczę że DD disneya podtrzyma poziom.
Przyjmuję, ale jednak zachęcam - wysłuchaj mojego wywodu do końca ;) nie sposób zrobić tego 12 min po premierze 🌝 o wadach i zarzutach mówię od połowy.
Oczywiście, że da się na prędkości x2
@@BezSchematu wiem wiem, słucham sobie. Tu sie wypowiedziałem na luźno o moich przemysleniach. Potem odniosę się do całego filmu, jako że jestem w trakcie sluchania twoich argumentów i twojego spojrzenia na cały temat
@@AdamPabjanczyk pytanie czy na prędkości x2 da się tego normalnie wysłuchać XDD
@@AdamPabjanczyk Kochani, zadziwiacie mnie
W Polsce na filmwebie ludzie lepiej oceniają. Jest większy rozstrzał między ocenami. Jak cos tam ma 71% to na nasze 7,1/10. U nas oceniają ostrzej ale tez doceniają inne. U nas te filmy słabe mają nawrt z 5,5 a najlepsze potrafią ocierac sie o top 100. Poza tym wystarczy zobaczyc jak USA oceniaja takie gnioty jak Wiedźmin czy Rings of Power. A u nas krytyczniej i słuszniej
dobra, zgoda, nawet i zmieniłem swój pogląd na tą sprawę po filmiku, ale to nie jest tak, że to oceny mniejszej ilości widzów? Bo to kiedyś i ludzie byli bardziej krytyczni ? Tylko pytam, bo już wolę Iron Man 2, a już o wiele 3 niż Eternals
Ha! Nie! To są oceny JESZCZE większej grupy widzów. Przyjrzyj się. Np. 250 tys. oceniało Iron Mana 3 i Thora 2 (bodajże), a ostatnie -- ponad 10.000.
Właśnie to próbuję udowodnić w swoim filmie. Oceniamy MCU krytycznie bo dało nam coś tak wybitnego jak Infinity War + Endgame.
Ale wcześniej były filmy, które naprawdę podobały nam się mniej niż te najnowsze.
Najgorszym filmem MCU jest "Thor:Mroczny Świat" lub 'Niesamowity Hulk' ale nie "Eternasls".
Przecież "Doctor Strange 2" miał dobre opinie, jako ten trochę horror w MCU, z Thorem jest dziwna sytuacja bo jak widzę, że jest oceniany gorzej od pierwszej i drugiej części to chce mi się śmiać, gdyż pierwszy 'Thor' jest co najwyżej średni a drugi jest bardzo słaby a najnowsza odsłona jest świetna, choć za krótka i ma swoje wady.
Moim zdaniem, jednym z głównych czynników jest utrata znanych postaci i brak ich godnych następców:
Nie ma już Czarnej Wdowy, Iron Mana, Captaina Ameryki, Czarnej Pantery, niedługo może zabraknąć Strażników Galaktyki, status Spider Mana jest niepewny, podobnie jest z Hulkiem czy z Hawkeye'm itp.
Po "Endgame" niektórzy widzowie uznali, ze to już koniec bo nie ma już ich ulubionych bohaterów i tyle. Moim zdaniem, Marvel źle robi nie idąc w recasting, bo jednak aktor a bohater filmowy to dwie różne rzeczy i powinno się obsadzać nowych aktorów, zamiast uśmiercać bohaterów lub przenosić do świata filmu śmierć aktora jako śmierć bohatera.
Ja jestem zadowolony z Czwartej Fazy oraz z seriali na D=, choć należę do tych fanów, którym nie podobało się zakończenie "Endgame" i odejście aż dwóch podpór Avengers na raz w jednym filmie. Mimo wszystko są nowi bohaterowie i będzie ich coraz więcej ale już nigdy nie zobaczymy wszystkich razem na ekranie.
To Twoja opinia. I zgadzam się z nią. Ja posłużyłem się danymi. A z tymi ciężko dyskutować, jeśli ocenę przybrało 250 000+ widzów
Zgadzam się z hipotezą numer jeden wszystko na tle - Infinity war i End game musi wypaść ..blado. Zgadza się brak płynnych przejść nie ma budowania napięcia ani adekwatnego wrzuacania stopniowo rosnących siłą istot. Loki był GENIALNY ! I postać Kanga i te jego podboje multiversów były strzałem w dyche. Vanda Vission też było przednie Boże jak oni tam pięknie pokazali traume Vandy i jak ona sie pozbierała po tym. Filip twojego głosu zawsze kapitalnie się słucha a tym razem powiedziałeś też sporo ciekawych ..fajnych i mądrych rzeczy ;) ! Nie zapominaj o faszystach takich jak ja którzy łykają cytryne w gardło gdy widzą w Dr Strangeu 2 ..... dwie mamy xD - a tak juz poważnie mówiąć myślę że sporej liczbie ludzie już zaczęło przeszkadzać takie usilne lokowanie wątków literowych w ich ulubionej franczyźnie. Ale to tylko moje zdanie. No ja czekam na to zeby Marvel jeszcze raz mnie porwał właśnie przy okazji starć Multiversów i różnych Kangów tam byly grube i złote rozkminy sięgające poziomu " Deus Ex machina " i tego jakim Bóg może byc naprawde. Przynajmniej ja to tak odebrałem. Czy Spider man 3 tez mi się podobał chyba jako jedyny z Hollandem. Piękne odkupienie dla Andrew Garfielda. Także zobaczymy zobaczymy panie bracie co nam Faiga zaproponuje w przyszłości - Waittiti mnie irytuje jego styl to żenua oscylujące wobec spłycania wszystkiego co poważne i ciekawe no ale to "Starozakonny Nowojorski" więc mnie to nie dziwi żeby nie było całą resztę Izraelskiej kultury bardzo lubie i jest nawet ha - podejrzenie ze mogę mieć domieszkę krwi. Pozdrawiam Filipie ! PS Rozczarowałeś troszeczkę liczyłem na panel dyskusyjny :P ! Bo lubie z wami dyskutować i słuchać waszych rozkmin.
Co z tą mini recką na YT Preya?
No to obejrzyj uważnie relację na YT ;)
@@BezSchematu Nigdy w życiu nie wejdę na RAKTOKa.
Easy. Dlatego wrzucam shorts też na:
- relację na YT
- relację na swoim Insta
- relację na fanpage Bez/Schematu
Masz spory wybór :)
Jak na film wydano 200 milionów a zarobił w kinach 400 milionów to to nie jest sukces. Z tych 400 milionów conajmniej 50% idzie do wytwórni, ale tylko w USA, inne kraje mają inne umowy, nikt od końca nie wie, ja przynajmniej znalazłem sprzeczne i niepewne informacje w internecie, ale złóżmy 30%. To daje 82 miliony z rynku USA, oraz 71 milionów z rynków światowych, czyli łącznie 150 milionów. Film się nawet nie zwrócił, a w box office nie ma budżetu na marketing. Shang Chi ze swoim niższym budżetem ale porównywalnym box office wychodzi na plus o kilkanaście milionów. Black Widow za to podobnie jak Ethernal, 50 milionów na minusie, bez uwzględnienia marketingu. Marvel nadal ma marki, które drukują pieniądze, ale nowe serie ewidentnie im w 4 fazie nie leżą, bo żaden film nie był kasowym sukcesem.
podobny efekt jak w przypadku heroes 3 gry która jest uznawana za najlepszą w serii i heroes 4 grę uznawana za najgorszą w serii tak samo tutaj 3 faza do fazy 4
A ja mam inną opinię, Eternalas moim zdaniem jeden z lepszych filmów Marvela.
Jestem zmęczony produkcjami Marvela.
Ja z roku 2024 przyszedłem. The Marvels zostało okrzyknięte flop basterem i wygenerowało olbrzymie straty.
Ja od ENDGAME nie oglądam tych filmow.
Eternals najgorsi? To powiem Ci że jestem zaskoczony
ja czekam na kolejnych avengersów
DC ma ciekawsze filmy.
MCU skończyło się na End Game a może nawet i na Infiniti War
Lekarz czeka
Thor to kiepski przykład bo film byl skrócony.
5:34 Iron Man Człójka xD
Na moment zapomniałem, że mówię po polsku 🌝
Filmy Marvela są koszmarnie badziewne. Zasadniczo to nie są nawet filmy, tylko jak to powiedział jeden z klasycznych reżyserów "parki rozrywki". Analizowanie pokazów cyrkowych narzędziami do oceny filmów to zwykła strata czasu.
Po avengers end game nie obejrzałem żadnego filmu Marvela. Tak jakoś od jakiegoś czasu nie mam ochoty na filmy. Żadne filmy. Wolę pograć. Ale jak włączyłem gry od Square Enix (avengers i guardians of the galaxy) to bawiłem się dobrze.
Szanuję, że przynajmniej nie dzielisz się opinią, nie oglądając ;) wolę to niż w drugą stronę.
@@BezSchematu tak od jakiegoś czasu nie chce mi się nic oglądać. Ale mogę polecić grę guardians of the galaxy. Świetne są tam dialogi między bohaterami. Dubbing jest świetny. Ostatni serial jaki oglądałem do agenci tarczy. Ostatni sezon jaki widziałem rozgrywał się w przyszłości, ziemia buła zniszczona, ludzie wciśnięci do jakieś bazy na tym co zostało z planety. Ten sezon mi się podobał. Wcześniejszy niekoniecznie.
Coraz bardziej mnie nachodzi ochota na dokończenie tego serialu.
Mówisz mądrze, ale kurwa zacznij że wymawiać słowa normalnie.
Hrstwjdkskwkrjdksq?
oby
…bo?
Bilall Fallah i Adil El Arbi faktycznie są fantastyczni, szczególnie ich nieudolna próba podrobienia stylu Michaela Baya w Bad Boys 3 czy ich Batgirl wyrzucona do kosza na śmieci. Sorry, ale Ci Panowie może i są "fajni" jednak ich ostatnie dzieła to jest porażka.
A zaznaczmy, że spotkała ich ostatnio wielka przykrość ze strony Warner Bros. Zapewne wiesz o co chodzi.
Batgirl wyrzucona do kosza, mimo że na pokazach dla publiczności miała przyjęcie podobne do Black Adama czy drugiego Shazama, które już akurat szef Warner Bros. Discovery nazywa filmami "fantastycznymi". Daj spokój, wyrzucenie Batgirl do kosza to słaby argument za tym, że film był słaby, lecz po prostu smutna decyzja, gdyż film zapowiadał się bardzo fajnie
@@szymonrogowski6393 tego się pewnie nigdy nie dowiemy jaki byłby ten film. Coś jednak sprawiło że nie ujrzy światła dziennego. Zapowiadał się na pożywke dla youtuberów na beka content ;)
@@BezSchematu tak wiem, napisałem o tym :) Fakt, wyrzucenie czyjejś pracy do kosza może być przykre, ale coś do tego doprowadziło. Robienie filmu o Batgirl w momencie gdy na antenie leci 3 sezon serialu Batgirl, który jest najgorszą szmirą od kilku lat to chyba nie był dobry pomysł. But still, Bad Boys 3 ma tragiczna reżyserię ( i nie tylko )i ten film możemy "podziwiać".
Ha! (Macham "Żodynem")
Od razu przyznaję, że na żadnego marvela nie czekam z utęsknieniem z prostego powodu - MCU i okolice to nie moja bajka (podobnie jak np. książka Mroza czy piosenka Rojka) - tak bez wartościowania, po prostu nie - Schluss, nie drążmy tematu.
Natomiast odkryłam niedawno, że absolutnie arcyprzefantastyczne jest oglądanie filmów i seriali Waszymi oczami (zwłaszcza w szerszym składzie). Taka metoda pozwala mi obejść ograniczenia mojego durnego mózgu, który uparcie fiksuje się na jakimś nieznaczącym szczególe, pozostając ślepym i głuchym na wszystko wokół.
Weźmy tego ostatniego Batmana.
Gdy podchodziłam do niego samodzielnie, zablokowałam się na tej jakże irytującej fizjopaszczy Pattisona i (zanim zasnęłam w niewygodnej pozycji, auć) nie byłam w stanie postrzegać produkcję inaczej niż właśnie przez pryzmat "wrr, na ekranie wyświetla się wkurzająca facjata faceta, którego aktorstwo wbija trociny w oczy"
Natomiast po Waszym omówieniu, smakowitym, dokładnym, długim, z podbudową merytoryczną i pasją, dotarło do mnie, że tam były jakieś elementy pozytywne. I chociaż nadal w ogólnej ocenie filmu mogę się nie zgadzać, to wyłącznie dzięki Wam, nie zapamiętam tego Batmana jedynie jako trzygodzinnego flakowatego nudziarstwa z Pattisonem zatkniętym na czubku niby robaczywa wisienka.
Tak jest znacznie lepiej, spijam sam pyszny kulturowy rosołek, bez irytowania się szumami i siekaną pietruszką. Więcej nawet - jeśli rzecz jest nędzna, mam podwójną korzyść - zamiast denerwować się oglądając jakieś badziewie, chrupię Wasz pyszny rancik jak znakomitą gorzką czekoladę z chili.
W dodatku mogę w tym czasie robić coś znacznie ciekawszego niż siedzenie (i patrzenie na Pattisona), więc czasowo też wychodzę na plus.
I *naprawdę* taki właśnie mam sprytny plan na przyswojenie nadchodzącego MCU - tj. olać same filmy i delektować się wyłącznie tym, co (i jak...!🖤) o nich opowiecie, ramen.
Marvel umarł z Endgame.
No właśnie widać po liczbach, że ma się całkiem nieźle jak na nieboszczyka.
@@BezSchematu Typowe myślenie korporacyjne. Po co mamy się przejmować jakością jak i tak zarabiamy, to że też wcisnęli się rynek chinoli też mówi dlaczego takie liczby.
@@3kycat widzę, że niespecjalnie oglądałeś mój materiał. Liczby, które również pokazują sentyment i zadowolenie widzów.
Komentarz trochę z rodzaju: napiszę bo tak czuję i tak jest.
2 faza zakończyła się Ant manem przecież.
Tak. Ale czy była kulminacją fazy? No nie. Faza 2 nie była była budowana po to, żeby na koniec wjechał Ant-Man cały na biało, tylko Ultron
faza 3 zakończyła się spidermanem far from home, ale czy to do niego faza 3 budowala czy jednak nie? :)
@@JST.official 👆This!
Boje sie z z Blade m zrobia ladna milusia kolorowa papke...
Chyba kiepskie przygotowanie do tematu skoro nie było wspomniane to co najczęściej się zarzuca nowym produkcjom czyli poprawność polityczną i niszczenie postaci czy historii przez woke culture.
Udowodnij to.
@@BezSchematu "Why Marvel Phase Four Sucks!" th-cam.com/video/NWzBX3OP234/w-d-xo.html&ab_channel=BaggageClaim coś koło 11:50 są przykłady
Ciekawe czemu nie wspomniałeś o jednym z podstawowych problemów wyniszczających MCU, czyli poprawność polityczna i przedkładanie tego co dana postać ma między nogami, albo jaki ma kolor skóry, nad jakość opowiadanej historii oraz charyzmę, rozpoznawalność, czy sympatię widzów do innych postaci, z których robi się bezsilne, tępe pizdeczki, które głównie bez pomocy kobiet, a rzadziej czarnoskórych, nie są w stanie nic zrobić. I to właśnie, drogi Filipie jest cel oraz główny problem 4 fazy M(She)U - wprowadzić jak najwięcej kobiet, czarnoskórych oraz homoseksualistów, a jakość i sens opowiadanej historii nie ma już znaczenia. I żeby nie było, sam Kevin Feige powiedział, że taki jest cel 4 fazy.
Totalny bełkot ...
Masz rację. Wielki plan Disneya. Zalać nasze umysły kobietami i gejami. Tylko tak mogą przejąć kontrolę nad światem.
@@BezSchematu Tak, Polska i Polacy będą walczyć ;)
Znaczy z poprawnością polityczną trochę racji ma, bo w dzisiejszych czasach nie liczy się zrobienie dobrej produkcji tylko zrobienie produkcji, która zamiast skupiać się na dobrej historii będzie starać się przekonać widza do swoich poglądów, i to jest jeden z największych problemów kinematografii, bo twórcy zamiast skupiać się na najważniejszych aspektach, jakie musi posiadać film lub serial skupiają się na absurdalnej polityce, i to są fakty może te problemy jeszcze nie dotknęły zbytnio mcu, ale dotkną prędzej czy później, tak więc ignorowanie takiego dużego problemu i równocześnie raka, który toczy kinematografie jest po prostu czystą ignorancjom.
@@ILoveCompany Tylko że dla mnie to nie jest problem - nie mam problemu z kobietami, mniejszościami i rasami, ważne żeby film był dobry i tyle. Dla mnie to są sztuczne problemy i ewentualnie oznaka nietolerancji w społeczeństwie.