SPOILERY Wzruszyło mnie spotkanie z Archimedesem. Przypomniało mi to, dlaczego wybrałam studia archeologiczne. Ogromnie podobali mi się też Marion i Jones na końcu
Fajnie jak byście robili też drugą wersję recenzji - taką ze spojlerami, gdzie nie trzeba się domyślać co macie na myśli, o jakiej scenie mówicie itd 😉
Ostatnia Krucjata to jest całkowite arcydzieło jak dla mnie. Jest tam wszystko, czego po takim kinie przygodowym bym oczekiwał, a relacja Indiany z ojcem jest fantastyczna. Zresztą trzy pierwsze filmy to po prostu klasyki, a John Williams ma w tym też swoją ogromną zasługę.
Właśnie wróciłem z kina. Powiem tak - dla mnie Indiana Jones zakończył się trzecią częścią i piękną sceną, którą mam ciągle w głowie, gdy odjeżdża konno w stronę zachodzącego słońca. I tam już na zawsze zostanie... To mój ulubiony filmowy bohater, wychowałem się na tych filmach, bawiłem się biegając po całej okolicy i marząc, że jestem archeologiem…:) Ale dobrze, że powstał ten film. Jeśli już musieli dokręcać kolejne części, to nie chciałem żeby zakończeniem jego przygód było Królestwo Kryształowej Czaszki... Film nie ma już klimatu pierwszych trzech części ale to nadal bardzo dobre kino przygody. Bawiłem się przednio, jest masę akcji, dużo lokacji, świetna muzyka i oczywiście Indi w swojej ostatniej przygodzie. Zgadzam się z opinią, że nie jest to może najlepsze zakończenie ale na pewno godne zakończenie.
O, czekałem na Waszą reakcję. Ja muszę powiedzieć, że film mi się ogromnie podobał. Prolog był genialny, tak jak mówicie - ale dlatego był tak naładowany świetnymi elementami, żeby potem było widać ten kontrast, jak bardzo jego życie się zmieniło. No smutno, że tak się potoczyło (staram się nie spojlerować), ale Stany były w to zaangażowane, więc jest to realistyczne. Faktycznie, przy serii filmów trzeba zadać pytanie, kiedy powiedzieć dość. Film miał parę motywów z 'Czaszki' - coś się kończy, fotka z przeszłości, spotkanie w knajpce, ransacking the office - tam tylko wspomniane. Finał też ma znajomy klimat. Nasłuchawszy się masy negatywnych opinii, szedłem z ciężkim sercem do kina - a wyszedłem naprawdę zadowolony! Te głębsze kwestie w wykonaniu Forda były świetne. Super lokacje, wskazówki, świetna archeologiczna zagadka (bardzo umocowana w rzeczywistości - mechanizm z Antykithery to jest true story!), jeden pościg mogli skrócić. A jeśli chodzi o epilog - plotki internetowe głoszą, że niezadowolone z finału studio wkroczyło do akcji, stąd ta dokrętka. Jak dla mnie, i tak się nieźle wyrobili. A ten żart z magnesem na lodówce na samym końcu - super!
Dzięki Wojtek, mam takie same odczucia co do filmu. Tak, od strony historycznej się przygotowali: mechanizm opisano dobrze, jedynie z Archimedesem to bujda. Wielkie zwierciadła i szpony topiące statki to też prawda. Bardzo fajny oldschoolowy film przygody o większej skali i technologicznych możliwościach, a finał mnie wbił w fotel, zupełnie się nie spodziewałem jednego z moich ulubionych motywów z filmów i gier ;]
@@Karton206 znaczy, prawda jak prawda - uważa się, że te zwierciadła to średniowieczna legenda. Myślałem nawet, że Indy do tego zmierzał kiedy mówił 'skąd wiemy, że to nie bujda'.
@@wojtek5385 miałem kiedyś książkę o starożytnych wynalazkach z wielu cywilizacji (również chińskiej i perskiej), dwa wymienione wynalazki były dobrze opisane plus jeszcze mechanizm z Antykithiry, skłaniam się ku temu że jeśli nawet wynalazki nie okazały się skuteczne bojowo, to jednak je stworzono
Widziałam na żywo jak kręcili sceny w Glasgow. Myślałam, że ich udusze, po nocnej zmianie zapierdzielam a tutaj szok, kręcą film i całe centrum zamknięte. Musiałam iść z buta do domu, dramat 😅
a ja idę w weekend po raz drugi bo chętnie obejrzę jeszcze raz! :) wracanie do tego co było 40 lat temu przez was jest zabawne i narzekanie, że "kiedyś to było" jest obecnie chyba naturalnym argumentem krytyków filmowych. Poprowadzenie nowej historii kompletnie bez związku i nawiązań do przeszłości również byłoby krytykowane. A bo, że nie Szpidberg kręcił i nie ma żartów ( mnie rozbawiła akcja z prezentem oddanym na ulicy, albo zabawne nawiązanie podczas licytacji do broni i bicza). Podczas seansu śmiałem się, czasami się łezka zakręciła przy wspominaniu historii. Nie zgodzę się, że Mads wypadł takoś super jak opowiadacie. Jedyne co zapadło mi w pamięć to tekst o tym, że niemcy nie przegrali wojny. Jakby go nie było a był jakiś randomowy nazista to wyszłoby na to samo. Ile ludzi tyle gustów. Jak na razie w tym roku GOG vol. III i Indiana to najlepsze filmy jakie obejrzałem.
[SPOJLER] Najbardziej nie spodobała mi scena z mostem linowym tuż przed miejscem z tytułowym artefaktem. Najpierw most zrywa się i wpada razem z potężnym niemcem do wody, a potem gdy trzeba uciekać to most magicznie wraca, jest jak nowy. :V Mogli to jakoś logicznie rozwiązać, np. pokonanie rzeczki na jakiejs linie czy coś.
Szedłem na film totalnie w ciemno i wyszedłem mega rozczarowany. Twórcy kompletnie nie wiedzieli co z tym filmem zrobić i wyszedł zlepek losowych scen. Pierwsza połowa jeszcze ujdzie: świetny prolog, akcja w szkole czy pościg na koniu fajnie pokazują ze Indy mimo ze stary, nadal potrafi zaskoczyć pomysłowością i ogarnięciem w chwili zagrożenia. Spodziewałem się ze później będzie jakiś chwilowe przebudzenie iskry awanturnika a wyszło wręcz odwrotnie. Cała druga połowa to oglądanie zniszczonego i przygniecionego życiem starca który nie ma nawet ochoty żyć, a tym bardziej przeżywać przygody. Aktorka odgrywająca role Heleny kompletnie tej roli nie udźwignęła i zamiast charyzmatycznej babki „z jajami” mamy płytką i bezpłciową statystkę której równie dobrze mogłoby nie być, bo nie wnosi do filmu zupełnie nic. Mads jak zwykle genialny ale było go trochę za mało. Do tego masa błędów logicznych i dziur (np postać wchodzi do budynku w środku nocy, 10 minut później wychodzi w środku dnia) które pojedynczo może by tak nie raziły, ale jest ich tyle ze ciężko przejść obok obojętnie. Czułem autentyczny żal i smutek oglądając to i chyba nawet Kryształowa Czaszka mi się bardziej podobała. Do pierwszych trzech części lubię sobie czasami wracać, o tej zapomnę za tydzień i będę udawał ze nie istnieje :D
Aktorka Phoebe Waller-Bridge świetnie tą rolę udźwignęła. Tak miała napisaną tą rolę i idealnie ja przedstawiła. Widać jej doświadczenie w aktorstwie i luz przed kamerą. Może jej charakter jest wredny , ale za to ostatnią decyzją pięknie zamyka klamrą swój charakter Film miał być właśnie dokładnie o tym co piszesz. O starym i zmęczonym życiem facecie, z tą różnicą, że dalej chce przeżywać przygody, inaczej nie wyruszyłby w podróż po rozmowie z Sallahem. Sam Harrison podkreśla w wywiadach, że takiego chciał go w tym filmie pokazać. I jest to godne pożegnanie tej serii. Dziury logiczne owszem są, ale nie przeszkadzają w dobrym odbiorze filmu. Koniec filmu wynagradza wszystko, jest wspaniały i niezapomniany. Może oglądałeś inny film niż ja przypadkowo o tym samym tytule.
@@balrog7252 oglądałem ten sam film, po prostu mam na jego temat inna opinie. Tak to już jest. Mi dziury logiczne nie przeszkadzają jeśli jest ich kilka a nie ze przez cały film trzeba mózg trzymać na boku i nie myśleć co się dzieje. A to się pory dnia zmieniają co scenę, a to się wrogowie teleportują po mapie jak w jakiejś grze komputerowej, a to jakieś idiotyczne sceny w stylu chłopaczka odpalającego samolot na zwarcie i latającego na poziomie niemieckich pilotów, mimo ze nigdy wcześniej nie siedział za sterami. Przykłady można mnożyć. Co do reszty to ciężko się odnieść, ja sie swojego zdania będę trzymał i uważam ze to nie wyszło. Waller-Bridge nie ma charakteru, wyglądu i charyzmy awanturniczej famme fatale i jej rola po pierwszych scenach w ogóle nie sprzedaje tej postaci. Indy w ogole nie ma sprytu i przebiegłości z poprzednich filmow (i to nie ma znaczenia ze jest stary bo na początku daje rade). Jak dla mnie film nieudany i kompletnie niepotrzebny. Jak ci się podobał to spoko, ja uważam ze najgorsza cześć serii.
Problemem samego uniwersum jest to, że zbyt późno wzięli się za kręcenie czwartej części, gdzieś tak o 10 lat za późno. Mogli chwilę odczekać dokręcić czwórkę w 1998 roku i zamknąć to jakąś dobrą piątką na przykład w 2010. Rocky wyszedł z tego lepiej i Creed przejął pałeczkę. Tutaj zabrakło kontynuacji. Zabrakło tego aby ładnie podmienić franczyzę na innego bohatera jak we wspomnianym filmie Creed. Film nie koniecznie mógłby nazywać się Henry Jones :D. To mógłby być ktokolwiek i to mogła by być jakakolwiek przygoda gdzie Indiana Jones pełniłby rolę mentora i doradcy nie koniecznie zachowując się jak kaskader 30-latek. Kwestia do przemyślenia. Może w innej rzeczywistości ta franczyza się trzyma lepiej.
Uwielbiam postać Indiany Jonasa. Cała seria była dla mnie jedną z trzech ulubionych serii filmowych obok Star Wars i Jamesa Bonda, od czasów dzieciństwa. Ale na piątą część się nie wybrałem do kina - poczekam na premierę na Disney+ i tam obejrzę jak tylko się pojawi, ale to sporo mówi o moim podejściu do tej części.
Co wy dzieci wiecie o Indianie ? 🤪 Stara trylogia należy do tego samego gatunku co Star Wars 4-6. Kto po raz pierwszy nie widział jej w kinie, ten stracił coś z życia. Bez cienia złośliwości. Po prostu tak już działa ten świat 😉. Szacun, że się w to wciągneliście. Po za tym w 80% zgadzam się z waszą recenzją. Przyjemnie spędziłem czas w kinie ale na chłodno, to jestem zawiedziony takim zakończeniem (?) serii. Dałbym ocenę 6-7/10. Wad wymieniłbym więcej: SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER - Ogólny pomysł na scenariusz. Przenoszenie się w czasie. Poważnie ? Co to ma być, jakiś Star Trek ? Odejście od tradycji poszukiwania artefaktów religijnych na rzecz SF. - Gdy akcja się rozpędza, robi się na ekranie mało czytelnie wzrokowo. Brak lekkiej ręki młodego Spielberga. Posiłkowanie się znakiem czasu, szybkim ciętym montażem, efektami. - Zabrakło mi spokojniejszego Indiany, emeryta, bardziej detektywa, naukowca (pamiętacie kapitalną scenę w Krucjacie gdy w Wenecji szukali X). Tutaj mamy Supermana w przeładowanej akcji. - Brak humoru - Zaledwie zadowalająca gra aktorska. Forda ciągle stać na więcej, no ale jak nie miał co grać . . . Dla porównania polecam jego grę twarzą w starych częściach (ten boski moment jak patrzy na ojca chwilę po tym gdy ten zrobił akcję z ptakami) - Muzyka nie ma czasu się rozpędzić. Kawałki "Raiders March" powciskane tu i ówdzie bez ładu. Należało to zrobić z większą subtelnością i pietyzmem (wiadomo, że czeka się na moment gdy to zabrzmi) - Silna, pewna siebie, przebojowa, intelektualna, mało kobieca (netflix lubi to) heroina. Drewniana i irytująca. No ale to kolejny znak czasów. Tęsknię za starymi "dziewczynami Indiany". - Nie do końca pojmuję motywacje poszczególnych bohaterów. Dziwna metamorfoza Mikkelsena, który z naukowca staje się fanatycznym oficerem SS. Przecież on do diaska nie był żołnierzem! - Mało logiczne niektóre momenty np. dziadek Indiana koniecznie musi schodzić pod wodę. Po co ? By powalczyć z ławicą węgorzy (że niby węży) ??? Sztampowe mundury SS na końcu itp... Durna scena licytacji. Babka szuka czegoś by to zaraz sprzedać ? - Chyba ciut za długi ten film - Po kiego tam Banderas ? - Gdzie Indy podział swój rewolwer ? - Znowu naziści
po recenzjach bałem się że będzie strasznie ... ale okazało się że mimo pewnych mielizn, słabszych momentów film się u moim odbiorze obronił ... jedyne co to skróciłbym go o te 15 minut, ale najlepsza recenzja to zadowolenie mojego syna który odkrył Indianę jakiś rok temu ... jemu się podobało i o dziwo powiedział że chciałby zobaczyć dalszą część (a raczej spin-offa) z przygodami Heleny ... my bawiliśmy się świetnie :D
Nie jestem fanem, nie jestetm gikiem tematu, moj Mąż jest. Poszliśmy, mu się oczy świeciły, a ja się dobrze bawiłem. Po seansie godzinę dochodził do siebie po czym stwierdził, że musi się nauczyć klasycznej starożytnej greki bo "nigdy nic nie wiadomo". Film mi się podobał, a jeszcze bardziej mi się podoba, że mi Męża w baśń wprowadził, w ktorej będzie jeszcze jakiś czas.
Ja przed seansem 5 części tak sentymentalnie wróciłem do 2 pierwszych filmów i dalej czuć ducha przygody, a 5 część mimo ilości błędów pod względem historii jest bardzo dobra i potwierdzam, że postać doktora nazisty jest niesamowita ❤
Pełna zgoda z tym prologiem! Sam się nim zachwyciłem. Było wtedy czuć klimat Indiany! Ten prolog pokazuje jak bardzo stało się źle, że nie kręcili sequeli kiedy Ford był jeszcze młody.
Gdy tylko Agnieszka powiedziała ,,O rany boskie" od razu zabrakło mi sceny z Ostatniej Krucjaty gdy Connery policzkuje syna i mówi mu NIE BLUŹNIJ XD Ostatnia Krucjata to moj film dzieciństwa dzieciństwa i nic nie przebije tej głupiej ale przezabawnej sceny z rozbijaniem posadzki i bibliotekarzem xD
Jestem fanką Indiany (zwłaszcza nr 3)🩵🩵🩵. Waszą recenzję oglądnęłam z przyjemnością ale i tak wiedziałam, że na to pójdę. Mi też podobał się Shia LaBeouf w 4...
Z tego co czytalem na reddicie, zdecydowali sie zmienic calkowicie zakonczenie filmu. Wazystko po wyjsciu z krypty zostalo przepisane i nagrane od nowa. Dlatego historia sie nie domyka, jest ucieta i konczy sie fanserwisem. Oryginalnie jego chrzestna miala byc kolejnym Jonesem.
Wczoraj byłam w kinie i choć nie jestem miłośnikiem gatunku to nie żałuję, ale chyba z sentymentu. Nie przeszkadzały mi specjalnie niedoróbki techniczne czy fabularne, nastawiłam się, że zapewne będą, ale te wszystkie spektakularne sceny akcji bardzo mi się dłużyły, cała historia jakoś w nich ginęła, miałam niedosyt "treści", elementów przygodowych i humorystycznych. Zakończenie spodobało mi się, wzruszające. Ale mimo tych dłużyzn i niedociągnięć wyszłam z kina zadowolona, po prostu lubię Harrisona Forda, lubię to universum i na deszczowy, wakacyjny wieczór film był dobrym wyborem.
Uwielbiam wszystkie części Indiany, okej może czwórka jest słaba ale na tej bawiłam się świetnie, jednakże towarzyszyła mi melancholia, ukazując jak to życie przemija i jak życie nam styrało Indiane, mimo wszystkich przygód, Jego zasług, bohatertswa i chwały, zostaje poniekąd zapomnianym, nieznanym młodym, starym wykładowcą z nieudanym życiem prywatnym, co zauważyliście to w tej recenzji. Mimo wszystko ja mam ogromne serducho do tej części i z przyjemnością obejrze jeszcze raz, jak pojawi się na disney+. Pozdrawiam ❤
Akurat tu się nie zgodzę to były lata 50 wiec bliżej do zimnej wojny niż do drugiej "Akcja filmu rozgrywa się w czasie zimnej wojny w 1957 roku, dokładnie 19 lat po „Ostatniej Krucjacie” pl.wikipedia.org/wiki/Indiana_Jones_i_Kr%C3%B3lestwo_Kryszta%C5%82owej_Czaszki#Wst%C4%99p
Mi się film Podobał ! Dostałem dokładnie to czego oczekiwałem i się nie zawiodłem. I myślę że z tym filmem będzie tak jak z 4 częścią która w moich oczach zyskała z czasem. Jedyną uwagę jaką mam to że film jest troszkę za długi, a może za krotki?
Odfajkowałem to cudo w miniony weekend, jak skończyliśmy partię w Arkham Horror grubo przed planowanym czasem i nie było co robić, a pić nie było już czego. Kontrowersyjna opinia: finał był najlepszym elementem całej tej układanki. Prolog był nudny, jak fabuła doczłapała do Maroka, to autentycznie przysnąłem i załapałem się dopiero na zastrzelenie pewnego podstarzałego już Hiszpana... ale finał? Jazda bez trzymanki w takim stylu, jakiego oczekiwałem od drugiej z rzędu pokracznej próbie nakręcenia nowego Jonesa z przerośniętym budżetem i brakiem pomysłu na fabułę. I mówię to jako pochwalę, a nie ironiczne docinki. A już na pewno wypada to lepiej niż planowana wersja, w której Indiana rozbija samolot i zabija wszystkich, byle tylko uratować Hitlera (Jamesie Mangoldzie, ty chory pojebie). Drugi raz z rzędu natomiast dostałem film, który równocześnie jest (marną) próbą fanserwisu połączoną z (równie marną) próbą "nowego Indiany Jonesa". W 4 był to "nowy młody Indiana Jones", w 5 jest to "nowa Indiana Jane i jej własny Short-round", a ja w obu przypadkach mam tylko jedno pytanie: po co? Opinia bardzo kontrowersyjna James Mangold nie umie w komedię, tak naprawdę "Kate i Leopolda" (widziałem to chyba z 50 razy, w tym raz już w tym roku, a mamy luty - niczego nie żałuje) uratował montażysta w czasie składania materiału do kupy (dobitnie o tym świadczy wersja reżyserska, która jest dużo mniej zabawna, za to intensywnie tryska żółcią z każdej dodanej sceny), a drętwota Artefaktu i pokraczne próby śmieszkowania tylko utwierdzają mnie w przeświadczeniu, że facet nie chwyta kompletnie jak kręcić gagi i jak realizować sceny, żeby były tak śmieszne, jak wynika to ze scenariusza. Uwaga natury dziwnej: Królestwo broni się dosłownie do połowy. Kiedy w fabule pojawia się tytułowa czaszka, wszystko się rozjeżdża i nic nie ma sensu, a my wkraczamy pełną parą w królestwo CGI i pościgu na lianach. Artefakt nawet tego nie ma, tutaj wszystko rozłazi się w szwach od samego początku, będąc naprawdę dziwacznym zlepkiem sekwencji akcji, które są... nudne. I przydługie. Więc nie dość, że nic z nich nie wynika, to jeszcze ich natężenie i długość sprawia, że człowiek jest zmęczony, a nie podjarany. Czy jest to film lepszy niż 4? Ech... chyba nie? Choć sam nie jestem pewien. Czy jest to dobry film? W żadnym wypadku. Wyczynem jest fakt, że siadłem do tego filmu już dawno po tym, jak kurzawa opadła, a i tak dał radę mnie rozczarować. Mimo to ostatecznie Artefakt wygrywa u mnie drewnianą łyżkę, bo zobaczyłem ten film za darmo na cudzym Disney+. Tymczasem fakt, że wziąłem urlop w dniu swoich urodzin, a potem jeszcze zapłaciłem za bilet do kina, żeby zobaczyć Królestwo na spokojnym i cichym seansie o 9 rano bez przeszkadzających innych ludzi boli mnie po dziś dzień, chociaż minęło prawie 16 lat. To był film, który w pojedynkę wyleczył mnie z sequelozy, która dopiero zaczynała się wtedy rozkręcać. PS Mega kontrowersyjna opinia: Świątynia jest najlepsza z wszystkich filmów. Nigdy nie rozumiałem czemu wszyscy się czepiają, a oglądałem trylogię "chronologicznie", więc to nawet nie jest tak, że zacząłem od Świątyni i dlatego mi się podoba
Jestem wielką fanką całej serii. Mimo to czwarta część nie przypadła mi do gustu. Ale część 5 bardzo mi się podobała. Są naziole - jest impreza. Stary pomysł się sprawdza. Dużo nawiązań do poprzednich części.
Byłem kilka dni temu obejrzałem i jako fan Indiany pozytywnie się zaskoczyłem. Może nie jest to poziom pierwszych trzech części dla mnie jest tak na poziomie czwórki gdzie było okej z problemami i tak samo jest i tu. Niezła historia z pięknym zakończeniem, Reżyseria i Muzyka trzyma poziom, Zdjęcia super zdecydowanie lepsze niż w K.K.C, Aktorsko różnie (Ford, Mikkelsen, Rhys-Davies, Jones super a reszta hmm? Banderas Bardzo dobry ale zmarnowany, Reńne Wilson po co?, Kretschmann zmarnowany, Waller-Bridge i ten dzieciak nie pamiętam nazwiska ogólnie okej choć na początku irytowali ale pod koniec spoko dali radę), Akcja bardzo dobra, Fanserwis (każdy się spodziewał i tak jest) spoko, Humor okej, Szacun za wspomnienie o Polakach, Great Scott (nie w tym sensie mówionym ale pozdro dla kumatych 😉) i tyle z plusów. Minusy to że za długie, Część aktorów zmarnowanych jak wspomniałem, CGI nie przegięte jak w K.K.C ale jak jest to hmm? nie że słabe było okej ale ciężko mi powiedzieć i tyle. Ogólnie film spoko i ładne zakończenie serii oraz ciutkę lepszy niż poprzednia część. Moja ocena 7,5/10 Pozdrawiam
szanowni znawcy wasz prolog to som materiały nagrane które nie były wykorzystane w PIERWSZEJ CZĘSCI OBEJRZYJCIE RECENZJE PANA RACZKA a potem komentujcie pozdrawiam
Jak zwykle świetna recenzja! Wychowałam się na Indianie i myślę że każda kolejna odsłona mnie ucieszy. Myślę też że jest o niebo lepszym odświeżanym kotletem niż gwiezdne wojny które zbeszczeszczono ;)
Film się słabo ogląda, bo znowu zawiódł marketing. Po raz kolejny mamy zresztą ustawienie filmu pod "silną" postać "kobięcą" która w jakiś sposób zastępuje tradycyjnego bohatera serii. Zresztą Harrison Ford znowu dostaje od LucasFilm taką rolę- patrz Han Solo. Czyli widzimy starego zmęczonego, faceta, z zestawem problemów, któremu życie nie wyszło. No i wchodzi ona :). Mamy ten trend w filmach Marvela, Disneya (Wendy i Piotruś Pan) i Lucasa (z Rey zrobioną Mary Sue, Luke i Han to stare dziady). No i filmy z takim motywem się przestają oglądać ku wielkiemu zdziwieniu zarządzających Disneyem. Świetnym przykładem takiego leniwego pisania postaci jest Galadliera z Ring of Power. To się nie dziwmy, że na zachodzie na YT jest totalna jazda po tych filmach - ludzie oglądają te recenzje i nie idą do kina. Podobno średnio widz w USA miał powyżej 40 lat. CI młodsi, silniej zakorzenieni w Internecie tym razem do kina nie poszli. Spoiler z ostatniego Bonda: Zresztą pani z Fleabag z tego co wiem napisała scenariusz i "zabiła" Bonda na koniec. I żeby nie było - nie wiem czy ten film akurat nie dostał przez marketing, który na początku główny nacisk stawiał na nową bohaterkę. No, ale to kolejna już wpadka Disneya.
Dobrze się bawiliśmy na seansie, ale... Na cztery dni przed pójściem do kina codziennie oglądałem sobie po kolei wszystkie części i według mnie bardzo mocno czuje się w najnowszej odsłonie brak Spielberga za kamerą. Już samiusieńki początek, gdzie zabrakło płynnego przejścia z logo Paramount do sceny w filmie (co jest obecne we wszystkich poprzednich częściach) był dla mnie sygnałem, że coś jest nie halo.
Co do Paramoutu, po sprzedaży Lucasfim każda kontynuacja Indy'ego jest robina przez Disneya. Dlatego od debiutu SkyShowtime w Poslce tylko oni puszczali Indy'ego. Bo ten streaming jest współwłasnością Paramountu
Niestety Mangold nie rozumie, czym jest Indiana Jones. Piszę właśnie podsumowanie tego filmu i tam rozwinę to, co mi pasowało i co nie pasowało, ale w Artefakcie jest fundament, który zawala cały film. To zabicie syna Indiego. Przypominam, że poprzednia część rozgrywała się w 1957 roku. To wtedy Indy poznał swojego syna. Artefakt dzieje się w 1969 roku. A zatem zobaczcie, jak krótko ojciec mógł cieszyć się synem. Indy z doświadczenia wiedział, czym jest porzucenie przez rodzica i jak ono wpływa na dziecko. I nagle ten dopiero co "odzyskany" syn idzie na wojnę i ginie. To zabija rodzica. To sprawia, że cała jego przeszłość, osobowość rozpada się. Nic się nie liczy. Do tego stopnia, że Indy wyrzucił swój kapelusz, bat, kurtkę. Bo kojarzyły mu się z ostatnią wielką przygodą. Z synem. Na dodatek wiemy, że to śmierć to stosunkowo swieża sprawa i ból jest jeszcze zapiekły, rozrywa duszę. Rozumiecie? Ten fundament jest świetny, ale nie na ten film i nie na tego bohatera! Jeśli twórcy chcieli dokonać dekonstrukcji bohatera, mogli nie zabijać jego syna. Mogli sprawić, że Mutt przypadkowo odnajduje Shorta Rounda, dla którego Indy był czymś w rodzaju zastępczego ojca, którego ten ojciec porzucił jak psa. I to powinien być punkt wyjścia, ta poznająca się na nowo trójka, gdzie Indy jest głową, sercem i duszą poszukiwań Antykiry i nie musi udawać, że może biegać i nurkować, ale przez tę swoja nieugiętość i hart ducha napędza cały film i pokazuje młodym, gdzie ich miejsce. No i przy okazji jest w tym relacja prawdziwego syna, który w ciągu krótkiego czasu na nowo próbuje zrozumieć ojca oraz porzuconego Shorta, który złamany, to jednak odnajduje w sobie wybaczenie wobec Indyego i satysfakcję ze spotkania po latach. A dla samego Indyego to rozrachunek z przeszłością, w której wcale nie był taką idealną postacią, jak nam się w filmach wydawało. To tak pokrótce.
Byłem w kinie dzień po premierze i......film absolutnie chłonąłem jak gąbka. Każdą minutę cieszyłem się dziecko, że znów widzę Forda w słynnym kapeluszu. Prolog to absolutne złoto, Indiana w starym dobrym stylu i szczerze mówiąc nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń co do odmłodzenia, fakt że się nie przyglądałem jakoś specjalnie lecz dla mnie wyszło jak najbardziej dobrze. Późniejsza zgorzkniałość bohatera tylko bardziej go poprawia, w kontraście do prologu poniekąd pokazuje jaką drogę przebył. Z częścią zarzutów się zgadzam, Helena jak dla mnie wyszła mocno średnio no ale też raczej scenariusz jej nie sprzyjał, Mikkelsen to oczywiście sama dobroć, Ford również dał z siebie wszystko. Natomiast właśnie co do scenariusza to zarówna ta jak i czwarta część miały jeden problem. To reaktywacje po latach. Jak była oryginalna trylogia to miała małe odstępy czasu stosunkowo. A tutaj w kinie oryginalni fani spotykają się z nowymi ludźmi i film musi zadowolić fanów i tych casuali. I właśnie tak są te filmy poprowadzone z grubsza. Fan wyczai co i jak, kto kogo i dlaczego, a casual po prostu dostanie akcyjniaka przygodowego. Bardzo cieszy mnie obecność Salaha w filmie (dla czytających to raczej nie spojler bo był w zwiastunie nawet), wątek rodzinny jest stosunkowo krótki ale to też nie jest wada w sumie. Indiana nigdy nie był o tym i to nie to się liczyło w nim. Osobiście liczyłem na ostatnią przygodę Indy'ego i ją dostałem z czego bardzo się cieszę. Natomiast ta rodzina też gdzieś po drodze się przewija i wyjaśnia więc też mnie to satysfakcjonuje. Natomiast tak, jak na zakończenie całej historii koniec jest trochę rozmyty, z jednej strony wmiare sensownie to wszystko domyka, z drugiej zostawia sobie furteczkę na następną część jakby Disney sprawdzał czy starą serię warto dalej kręcić. Natomiast z informacji o przychodach z filmu to rzeczywiście jest ostatnia przygoda Jonesa.
Wróciliśmy z kina i przyznaję, że rzadko tak bardzo nie zgadzam się z waszą opinią. Plot był ciekawy, relacja Indiego i Heleny przekonywująca, CGI mnie nie raziło i scena kulminacyjna bardzo satysfakcjonująca. Nie jestem wielką fanką sagi i wyszłam bardzo zadowolona z kina, mój Michał z kolei jest fanem sagi i też bardzo dobrze się bawił. Oczywiście, że nie wszystko było idealne, ale klimat, muzyka, historia i aktorstwo nam przypadły do gustu.
Dzięki. Byłem i mam podobne wrażenia. Jako sensacja takie sobie bo to zlepek akcji, ale główny motyw nie wciąga. Taki Indiana bez jego ducha. Było mi zupełnie obojętne czy mu się uda czy nie. Wydaje mi się, że pewnym celnym podsumowaniem jest to, że gdy włącza się ta charakterystyczna dla Indiany muzyczka która w pierwszych 3-ech cześciach była w świetnie dobranych momentach gdy widz emocjonalnie bardziej łączył się z akcją czy z którymś z bohaterów - to tu wydawało mi się, że jest w momentach zupełnie mi obojętnych. Nie poczułem takiego związku z akcją, bohaterami. Film do zapomnienia. Jakby jakaś awaria w kinie przerwała mi seans np po 30 minutach to nawet by nie narzekał.
Moim zdaniem to czy film siądzie, czy też nie, to kwestia nastawienia z jakim wybierzemy się do kina. Nie odświeżałem sobie poprzednich, nie miałem zbyt wysokich oczekiwań do tej części, a nawet spodziewałem się klapy. I nawet pozytywnie mnie zaskoczył, ot taki lekkostrawny akcyjniak, który ma umilić czas…
Też jestem wielkim fanem serii i byłam już dzień przed premierą, uderzyło mnie dokładnie to samo w pierwszym momencie, głos starego Indiany 😅 podobało mi się, ale czuję niedosyt, rzeczywiście nazwaliście moje odczucia w recenzji, ze to było takie trochę rozwodnione 😕 i nie dało mi poczucia jakiegoś spełnienia 😅
Film jest o godzinę za długi. Początkowa scena mimo że całkiem imponująca technicznie jest bardzo "uncanny valley" jak deep fake Indy mówi głosem 80 letniego Forda.
Ciekawe relacje w Kryształowej Czaszce? Temple of Doom guilty pleasure? Dżisas, jakie herezje tu lecą. W Crystal Skull skład bohaterów poza Indym był absolutnie tragiczny, kompletnie niekonsekwentny Mac, który powinien być odstrzelony w prologu, bezużyteczna poza prowadzeniem samochodu Marion, niemy Oxley, magicznie odzyskujący zmysły w finale bo tak, no i nasz Mutt. W pierwszej połowie spoko, ale dalej ten bullshit z trenowaniem szermierki, w 3 akcie kompletnie ich relacja nie ma żadnego znaczenia w kontekście znalezionego skarbu. Helena za to buduje zadziwiająco subtelną relację z Indym, nie wiedząc kiedy podąża za nim dla czystego zysku (jak Mac, tylko nic z nim nie zrobili), ale Henry nawet jej wytyka, że nikt nie studiuje iluś notatników ojca tylko dla dolarów. Do tego to ona wyciąga ostatecznie Indiego z największych tarapatów zafiksowania na sytuacji, zupełnie jak kiedyś ojciec i Shorty. A zaznaczę, że Pheobe nie kupiła mnie do tej pory w żadnej roli, może powinienem wrócić do 2 sezonu Fleabag. Wspominasz Dawid nawet, że ten film nie ma startu do klasycznych przygód Spielberga, tylko mam wrażenie, że sam film i protagonista się z tym zgadzają, w smutny sposób tęskniąc za minionymi relacjami i przygodami. Dużo bardziej wolę takie Loganowe rozliczanie się ze swoim bólem i wiekiem, od udawania niczym Spielberg, że jego wymęczone blockbusterowe zagrywki są nadal tak samo świeże (jak w przeciętnych Crystal Skull, Tintinie i okropnym Ready Player One). Żaden reżyser nigdy nie nakręci już Ostatniej Krucjaty. And that's okay.
Oooo jak trsfiliście z tym koncertem życzeń z coverami... Jestem na wakacjach i na basenie DJ puszcza hity w stylu Jolka Jolka itp. klasyki w wersji z beatem danceowym. Czuję ten ból
Jeste ciekawy Waszych min jak obejrzycie nowe Mission Impossible, dwie duze sekwencje akcji (pociag i poscig autami) sa oparte na dokladnie tych samych pomyslach, Kopiuj wklej w skali jakiego chyba jeszcze kina nie widzialy. Bedzie grubo w przyszlym tygodniu!
Byłam w kinie, bawiłam się całkiem nieźle. :) Na pewno brakowało mi w tym filmie lekkości i humoru - czegoś w stylu sceny z bombą z początku filmu. 😁 To chyba mój największy zarzut. Moim zdaniem odmłodzony Harrison wyglądał dobrze - ja sama zorientowałam się dopiero po dłuższej chwili, że musieli coś z nim zrobić, bo przecież wygląda za młodo. 😅 CGI też nie odczułam jakoś mocno. Myślę, że gdyby połowę "pościgów i wybuchów" zamienić na rozwiązywanie zagadek, to film baaaardzo dużo by zyskał - przecież Indie jest archeologiem, a nie tajnym agentem. Nie wiem, dlaczego tak mocno zrezygnowano z rzeczy, która właśnie tę serię wyróżnia (tj. antycznych tajemnic), na rzecz wszechobecnych (i na dłuższą metę nużących), typowych scen akcji. To chyba największa zagadka w tym filmie... [PONIŻEJ SPOILERY] Na plus dla mnie był finał filmu. Choć śmiechłam po uslyszeniu planu pt. "mordujemy Hitlera, bo mamy lepszego", to sam fakt, że wehikuł czasu był jedynie narzędziem do wygrania starożytnej bitwy uważam za bardzo sprytny. Sama podróż w czasie też jest mocno w klimacie "Indiany". No i znokautowanie Jonesa, by siłą zabrać go z powrotem na pewno mocno rezonuje z każdym, kto kiedykolwiek musiał siłą wywrzeć coś na swoich rodzicach/ dziadkach dla ich dobra. 😂 Ach, no i jeszcze plus za wyśmianie bezmyślnego hailowania przez niemieckich żołnierzy. 😂 Podsumowując - dałabym temu filmowi szkolną 4, bo ani nie był zły, ani nie był wybitny. Gdyby zamienić znaczną część scen akcji na rozwiazywanie zagadek, pewnie pokusiłabym się na -5, albo nawet 5.
dla mnie najbardziej nierealnym elementem był ten moment gdy na koniec retrospekcji z nazistami i pociągiem ten fizyk w oksach co kazał Indianie dać mu tarczę w torbie oberwał z tej jakiejś .. konstrukcji i zleciał z pociągu
Zastanawiam się, czy tylko ja jestem nieczuły na urok filmów o Indim? Uwielbiam Hana Solo. Uwielbiam postaci Indipochodne, jak np. Nathan Drake. Uwielbiałam pierwszą Mumię kiedy wyszła, ale filmu o Indim jakoś nigdy mnie nie poruszały.
Pobiegłam do kina już w czwartek. Bo niezależnie od oceny 4 części, pozostaję wierną fanką serii. W sumie nie miałam wielkich oczekiwań. Chciałam po prostu zobaczyć, jak zakończy się ta historia. Obejrzeć Waller-Bridge i Mikkelsena (ten ostatni w sumie byłby wystarczającym argumentem do kupienia biletu;)). I… bawiłam się dobrze.. nie świetnie. Dobrze. Podpisuję się pod wszystkim wymienionymi zarzutami. Plastik fantastik. Jedziemy na pełnej, czasami bez większego sensu. Helena to po prostu Fleabag. A coś co mogło być naprawdę idealnym zwieńczeniem losów Indiany Jonesa, zostało potraktowane z liścia. Dosłownie. Ale mimo wszytko uważam, że było godnie. Chociaż chemii jak na lekarstwo. Jednak do niektórych scen z pewnością będę wracać.
Tak w finale zwłaszcza rola silnej kobiety mi się podobała, a nie w całym filmie folia silnej kobiety mi się podobała, a nie bo to był w sumie film o silnej kobiecie a Indi…sprowadzony do tetryka szkoda ze pieluchy mu nie dali …smutne. Kryształowa czaszka przy sposobie przedstawienia Indiany to mistrzostwo. Zniszczyli kolejnego bohatera …
@@sfilmowanitv Napisałem tak, żeby wyrazić moje niezadowolenie z tego jakim filmem okazała się druga część "Rebel Moon". Nowego "Indiego" i "RM" widziałem dopiero teraz jeden po drugim. Szukałem kina akcji, blockbustera do obejrzenia w domu i w takiej kategorii je porównuję. Pisząc, że nowy Indiana Jones jest i tak lepszy od filmu Snydera opisałem moje wrażenie po takim podwójnym seansie. Tak że tego, do klasycznych trzech części nowy Jones nie doskakuje, owszem, lecz lepiej się na nim bawiłem niż na nieudanym klonie "Siedmiu samurajów".
Dla sprostowania, Postać Forda nie była poddana CGI dla jego odmłodzenia. Na potrzeby filmu wykorzystano różne ujęcia twarzy Forda z różnych filmów z okresu gdy był młody.
No nie do końca. Taka jest oczywiście baza, ale potem całość jest poddawana cyfrowej obróbce i animacji chociażby ust, żeby zgadzały się z wypowiadanymi kwestiami i grymasami postaci. To wciąż jest CGI. / Dawid
Moje odczucie po seansie, są takie, że dziwny to twór. Zdecydowanie lepsza część niż 4, ale nie dorównuje trylogii. Ogólnie nie jest źle, ale jakoś super dobrze też nie jest. Ale w końcowym rozrachunku bawiłam się dobrze, chodź chyba bardziej przez sentyment, niż sam film.
Helena jest okropna postacią. Waller-Bridge nie ma ani charyzmy, ani appealu femme fatale, ani atletyczności* bohaterki kina akcji, ani nawet zwykłej kobiecej urody. Mogli obsadzić ładną dziewczynę z długimi blond włosami, ale wybrali Phoebe. Autoportret współczesnej feministki, która uważa że jest najlepsza i najmądrzejsza, a naprawdę jest tylko nieznośną pyskatą egoistką. *) Tak są świetne fizycznie aktorki do kina akcji, jak np. Amy Johnston.
Mi się osobiście nie podobało, 20 pierwszych minut bardzo spoko, a dalej znów jak w przypadku Luka bohaterowi wszystko nie wyszło, jest zdziadziały i w ogóle to by się najlepiej zabił, bohaterka towarzysząca Indiemu jest strasznie płytka, chcieli chyba z niej zrobić wszystkie typy bohaterki zamiast ukierunkować się na coś np historycznego geeka czy coś, (może spojler) ale najgorzej że w sumie ona nie ma jakieś drogi bo robi to dla hajsu i na końcu w sumie nic się nie zmieniło u niej. Spojler: nie czaje czemu zabili mu syna, jakby rozumiem sprawy aktorskie ale czy nie można go było wysłać fabularnie na jakąś wyprawe czy coś, tak żeby Indii nie był zdziadziałym piernikiem tylko spełnionym mentorem nowego pokolenia? A no i na końcu, ten film jest za bardzo Bond wannabe.
A nie jest trochę tak że jesteśmy zbyt mocno przywiązani do pierwszej trylogii a to dlatego że była swego rodzaju .... początkiem? W tamtych latach wszystko co obejrzeliśmy w serii robiło efekt WOW, a teraz jesteśmy w zasadzie zasypywani różnego rodzaju filmami przygodowymi które jakby nie patrzeć mają swoje podłoże u Indiego. Przez to porównujemy to nawet nie tyle do pierwszych trzech filmów a do swego rodzaju sentymentu jaki o nich czujemy i nie dajemy "dopuścić" do siebie że coś może im dorównać... Tak hipoteza :D No bo wiadomo - Indiana Jones jest swego rodzaju kanonem, do którego chcąc nie chcąc porównuje się wszystkie filmy przygodowe. Choćby Uncharted które ja klasuję znacznie znacznie niżej niż nowy Indi. Ja powiem szczerze bawiłem się bardzo dobrze - w zasadzie cały czas siedziałem wciśnięty w fotel czekając na dalszy rozwój wydarzeń - nawet podświadomie wiedząc co się wydarzy. Jones grany przez Forda idealnie oddaje postać zrzędliwego tetryka który nie miał łatwego życia (btw. ciekawi mnie kwestia syna bo nie wiem czy padło tam KONKRETNE stwierdzenie czy to był domysł).
Stara trylogia Jonesa może i ma się dobrze i będzie miała, ale... co jak osoba, która nigdy jej nie widziała, obejrzy nowego Jonesa i absolutnie nie będzie miała ochoty oglądać starych? Przykładowo: kiedyś przez lata próbowałem znajomych nakręcić na Gwiezdne Wojny czyli moją ukochaną trylogię (mówimy o OT). W końcu obejrzeli, ale zaczęli od prequeli, a mianowicie Mrocznego Widma. Po ich seansie otrzymałem wiadomość, że co ja im za "mizernie napisane scifi dla małych dzieci" polecam. Było to 15 lat temu. Starej trylogii nie obejrzeli do dzisiaj. Także tego...
Chyba nigdy tak bardzo nie zgadzałem się z jakąś waszą recenzją jak z tą. Dodam jedynie tyle, że w moim odczuciu, jest to jeden z najbardziej niepotrzebnych filmów jakie powstały. Piękne zakończenie było już w Ostatniej Krucjacie. Jeśli chcieli to jakoś jeszcze ciągnąć, to ok, niech im będzie, nawet lubię to zakończenie z Królestwa Kryształowej Czaszki. Ale nie wiem po co to było jeszcze dalej ciągnąć. Nie wiem też po co w filmie przygodowym tak musieli udramatyzować te postać Indiego. Ohoho bo pewna postać się nie spodobała więc usuńmy ją i zróbmy ten zabieg pierwszą kostką domina która ma się przewrócić w stronę wielkiego dramatu. No nie, ja tego nie kupuje. W ogóle nie kupuje też Phoebe Waller-Bridge i jej postaci. To wygląda dla mnie, jakby wpuścili na plan kogoś zajaranego tym światem przygód Indiany i na tym przesadnym zajaraniu, ten ktoś ma grać jakąś postać. Trochę to dla mnie przerysowane, sztuczne i niewiarygodne. No cóż... Ostatecznie to wszystko co ten film we mnie zrobił, to wzbudził chęć obejrzenia po raz n-ty pierwszych trzech części.
Najlepszy cytat w tym filmie to:
- Trzeba było zostać w Nowym Jorku
- Trzeba było nie napadać na Polskę 😂
Totalnie mój typ humoru.
imao najśmieszniejszy moment filmu
@@Edward-yv3og było jeszcze parę żarcików sytuacyjnych 😉
Śmieszna była scena kiedy w wagonie obraca się i widać, że ewidentnie mundur zdjęty z trupa, bo przestrzelony był na wylot 😁
SPOILERY Wzruszyło mnie spotkanie z Archimedesem. Przypomniało mi to, dlaczego wybrałam studia archeologiczne. Ogromnie podobali mi się też Marion i Jones na końcu
Fajnie jak byście robili też drugą wersję recenzji - taką ze spojlerami, gdzie nie trzeba się domyślać co macie na myśli, o jakiej scenie mówicie itd 😉
popieram powinni wprowadzić recenzje spojlerowe i bezspojlerowe.
O tym samym myślałem, bardzo są potrzebne recenzje spoilerowe
Oj dzieci, dzieci... Nie chce się wam oglądać, to żyjcie dalej i czekajcie aż film będzie w streamingu
Ostatnia Krucjata to jest całkowite arcydzieło jak dla mnie. Jest tam wszystko, czego po takim kinie przygodowym bym oczekiwał, a relacja Indiany z ojcem jest fantastyczna. Zresztą trzy pierwsze filmy to po prostu klasyki, a John Williams ma w tym też swoją ogromną zasługę.
,,Don't call me junior"
@@PrimalElf Mój ojciec mnie przez ten film nazywa Junior. I podobnie się wkurwiam, także mając prawie 40 lat :D
@@Czejenesku 🤠
Dla mnie to Poszukiwacze zaginionej Arki są nr 1.
Zdecydowanie najlepsza część!
Właśnie wróciłem z kina. Powiem tak - dla mnie Indiana Jones zakończył się trzecią częścią i piękną sceną, którą mam ciągle w głowie, gdy odjeżdża konno w stronę zachodzącego słońca. I tam już na zawsze zostanie... To mój ulubiony filmowy bohater, wychowałem się na tych filmach, bawiłem się biegając po całej okolicy i marząc, że jestem archeologiem…:) Ale dobrze, że powstał ten film. Jeśli już musieli dokręcać kolejne części, to nie chciałem żeby zakończeniem jego przygód było Królestwo Kryształowej Czaszki... Film nie ma już klimatu pierwszych trzech części ale to nadal bardzo dobre kino przygody. Bawiłem się przednio, jest masę akcji, dużo lokacji, świetna muzyka i oczywiście Indi w swojej ostatniej przygodzie. Zgadzam się z opinią, że nie jest to może najlepsze zakończenie ale na pewno godne zakończenie.
O, czekałem na Waszą reakcję. Ja muszę powiedzieć, że film mi się ogromnie podobał. Prolog był genialny, tak jak mówicie - ale dlatego był tak naładowany świetnymi elementami, żeby potem było widać ten kontrast, jak bardzo jego życie się zmieniło. No smutno, że tak się potoczyło (staram się nie spojlerować), ale Stany były w to zaangażowane, więc jest to realistyczne. Faktycznie, przy serii filmów trzeba zadać pytanie, kiedy powiedzieć dość. Film miał parę motywów z 'Czaszki' - coś się kończy, fotka z przeszłości, spotkanie w knajpce, ransacking the office - tam tylko wspomniane. Finał też ma znajomy klimat.
Nasłuchawszy się masy negatywnych opinii, szedłem z ciężkim sercem do kina - a wyszedłem naprawdę zadowolony! Te głębsze kwestie w wykonaniu Forda były świetne. Super lokacje, wskazówki, świetna archeologiczna zagadka (bardzo umocowana w rzeczywistości - mechanizm z Antykithery to jest true story!), jeden pościg mogli skrócić.
A jeśli chodzi o epilog - plotki internetowe głoszą, że niezadowolone z finału studio wkroczyło do akcji, stąd ta dokrętka. Jak dla mnie, i tak się nieźle wyrobili. A ten żart z magnesem na lodówce na samym końcu - super!
Dzięki Wojtek, mam takie same odczucia co do filmu. Tak, od strony historycznej się przygotowali: mechanizm opisano dobrze, jedynie z Archimedesem to bujda. Wielkie zwierciadła i szpony topiące statki to też prawda.
Bardzo fajny oldschoolowy film przygody o większej skali i technologicznych możliwościach, a finał mnie wbił w fotel, zupełnie się nie spodziewałem jednego z moich ulubionych motywów z filmów i gier ;]
@@Karton206 znaczy, prawda jak prawda - uważa się, że te zwierciadła to średniowieczna legenda. Myślałem nawet, że Indy do tego zmierzał kiedy mówił 'skąd wiemy, że to nie bujda'.
@@wojtek5385 miałem kiedyś książkę o starożytnych wynalazkach z wielu cywilizacji (również chińskiej i perskiej), dwa wymienione wynalazki były dobrze opisane plus jeszcze mechanizm z Antykithiry, skłaniam się ku temu że jeśli nawet wynalazki nie okazały się skuteczne bojowo, to jednak je stworzono
Widziałam na żywo jak kręcili sceny w Glasgow.
Myślałam, że ich udusze, po nocnej zmianie zapierdzielam a tutaj szok, kręcą film i całe centrum zamknięte. Musiałam iść z buta do domu, dramat 😅
Ja tez widziałam odstalam ze dwie godziny za barierkami
a ja idę w weekend po raz drugi bo chętnie obejrzę jeszcze raz! :) wracanie do tego co było 40 lat temu przez was jest zabawne i narzekanie, że "kiedyś to było" jest obecnie chyba naturalnym argumentem krytyków filmowych. Poprowadzenie nowej historii kompletnie bez związku i nawiązań do przeszłości również byłoby krytykowane. A bo, że nie Szpidberg kręcił i nie ma żartów ( mnie rozbawiła akcja z prezentem oddanym na ulicy, albo zabawne nawiązanie podczas licytacji do broni i bicza). Podczas seansu śmiałem się, czasami się łezka zakręciła przy wspominaniu historii. Nie zgodzę się, że Mads wypadł takoś super jak opowiadacie. Jedyne co zapadło mi w pamięć to tekst o tym, że niemcy nie przegrali wojny. Jakby go nie było a był jakiś randomowy nazista to wyszłoby na to samo. Ile ludzi tyle gustów. Jak na razie w tym roku GOG vol. III i Indiana to najlepsze filmy jakie obejrzałem.
[SPOJLER]
Najbardziej nie spodobała mi scena z mostem linowym tuż przed miejscem z tytułowym artefaktem. Najpierw most zrywa się i wpada razem z potężnym niemcem do wody, a potem gdy trzeba uciekać to most magicznie wraca, jest jak nowy. :V Mogli to jakoś logicznie rozwiązać, np. pokonanie rzeczki na jakiejs linie czy coś.
Co by nie mówić o Królestwie kryształowej czaszki to trzeba przyznać Cate Blanchett zawsze na propsie
@vuko7377vd Świetny Villan w dodatku
Szedłem na film totalnie w ciemno i wyszedłem mega rozczarowany. Twórcy kompletnie nie wiedzieli co z tym filmem zrobić i wyszedł zlepek losowych scen. Pierwsza połowa jeszcze ujdzie: świetny prolog, akcja w szkole czy pościg na koniu fajnie pokazują ze Indy mimo ze stary, nadal potrafi zaskoczyć pomysłowością i ogarnięciem w chwili zagrożenia. Spodziewałem się ze później będzie jakiś chwilowe przebudzenie iskry awanturnika a wyszło wręcz odwrotnie. Cała druga połowa to oglądanie zniszczonego i przygniecionego życiem starca który nie ma nawet ochoty żyć, a tym bardziej przeżywać przygody. Aktorka odgrywająca role Heleny kompletnie tej roli nie udźwignęła i zamiast charyzmatycznej babki „z jajami” mamy płytką i bezpłciową statystkę której równie dobrze mogłoby nie być, bo nie wnosi do filmu zupełnie nic. Mads jak zwykle genialny ale było go trochę za mało. Do tego masa błędów logicznych i dziur (np postać wchodzi do budynku w środku nocy, 10 minut później wychodzi w środku dnia) które pojedynczo może by tak nie raziły, ale jest ich tyle ze ciężko przejść obok obojętnie. Czułem autentyczny żal i smutek oglądając to i chyba nawet Kryształowa Czaszka mi się bardziej podobała. Do pierwszych trzech części lubię sobie czasami wracać, o tej zapomnę za tydzień i będę udawał ze nie istnieje :D
Aktorka Phoebe Waller-Bridge świetnie tą rolę udźwignęła. Tak miała napisaną tą rolę i idealnie ja przedstawiła. Widać jej doświadczenie w aktorstwie i luz przed kamerą. Może jej charakter jest wredny , ale za to ostatnią decyzją pięknie zamyka klamrą swój charakter
Film miał być właśnie dokładnie o tym co piszesz. O starym i zmęczonym życiem facecie, z tą różnicą, że dalej chce przeżywać przygody, inaczej nie wyruszyłby w podróż po rozmowie z Sallahem. Sam Harrison podkreśla w wywiadach, że takiego chciał go w tym filmie pokazać. I jest to godne pożegnanie tej serii. Dziury logiczne owszem są, ale nie przeszkadzają w dobrym odbiorze filmu. Koniec filmu wynagradza wszystko, jest wspaniały i niezapomniany.
Może oglądałeś inny film niż ja przypadkowo o tym samym tytule.
@@balrog7252 oglądałem ten sam film, po prostu mam na jego temat inna opinie. Tak to już jest. Mi dziury logiczne nie przeszkadzają jeśli jest ich kilka a nie ze przez cały film trzeba mózg trzymać na boku i nie myśleć co się dzieje. A to się pory dnia zmieniają co scenę, a to się wrogowie teleportują po mapie jak w jakiejś grze komputerowej, a to jakieś idiotyczne sceny w stylu chłopaczka odpalającego samolot na zwarcie i latającego na poziomie niemieckich pilotów, mimo ze nigdy wcześniej nie siedział za sterami. Przykłady można mnożyć. Co do reszty to ciężko się odnieść, ja sie swojego zdania będę trzymał i uważam ze to nie wyszło. Waller-Bridge nie ma charakteru, wyglądu i charyzmy awanturniczej famme fatale i jej rola po pierwszych scenach w ogóle nie sprzedaje tej postaci. Indy w ogole nie ma sprytu i przebiegłości z poprzednich filmow (i to nie ma znaczenia ze jest stary bo na początku daje rade). Jak dla mnie film nieudany i kompletnie niepotrzebny. Jak ci się podobał to spoko, ja uważam ze najgorsza cześć serii.
Problemem samego uniwersum jest to, że zbyt późno wzięli się za kręcenie czwartej części, gdzieś tak o 10 lat za późno. Mogli chwilę odczekać dokręcić czwórkę w 1998 roku i zamknąć to jakąś dobrą piątką na przykład w 2010. Rocky wyszedł z tego lepiej i Creed przejął pałeczkę. Tutaj zabrakło kontynuacji. Zabrakło tego aby ładnie podmienić franczyzę na innego bohatera jak we wspomnianym filmie Creed. Film nie koniecznie mógłby nazywać się Henry Jones :D. To mógłby być ktokolwiek i to mogła by być jakakolwiek przygoda gdzie Indiana Jones pełniłby rolę mentora i doradcy nie koniecznie zachowując się jak kaskader 30-latek. Kwestia do przemyślenia. Może w innej rzeczywistości ta franczyza się trzyma lepiej.
Oj tak, też strasznie ubolewam, że nie postanowiono jeszcze ze dwóch filmów nagrać gdy Harrison miał te 50 lat a nie 80.
Fajnie, że na koniec wspomnieliście o Sknerusie.
Typek miał w końcu 80tke na karku a dalej w akcji.
Uwielbiam postać Indiany Jonasa. Cała seria była dla mnie jedną z trzech ulubionych serii filmowych obok Star Wars i Jamesa Bonda, od czasów dzieciństwa. Ale na piątą część się nie wybrałem do kina - poczekam na premierę na Disney+ i tam obejrzę jak tylko się pojawi, ale to sporo mówi o moim podejściu do tej części.
Nareszcie, czekałam na recenzję tego filmu. 😄
Co wy dzieci wiecie o Indianie ? 🤪 Stara trylogia należy do tego samego gatunku co Star Wars 4-6. Kto po raz pierwszy nie widział jej w kinie, ten stracił coś z życia. Bez cienia złośliwości. Po prostu tak już działa ten świat 😉. Szacun, że się w to wciągneliście.
Po za tym w 80% zgadzam się z waszą recenzją. Przyjemnie spędziłem czas w kinie ale na chłodno, to jestem zawiedziony takim zakończeniem (?) serii. Dałbym ocenę 6-7/10. Wad wymieniłbym więcej:
SPOILER
SPOILER
SPOILER
SPOILER
- Ogólny pomysł na scenariusz. Przenoszenie się w czasie. Poważnie ?
Co to ma być, jakiś Star Trek ? Odejście od tradycji poszukiwania artefaktów religijnych na rzecz SF.
- Gdy akcja się rozpędza, robi się na ekranie mało czytelnie wzrokowo. Brak lekkiej ręki
młodego Spielberga. Posiłkowanie się znakiem czasu, szybkim ciętym montażem, efektami.
- Zabrakło mi spokojniejszego Indiany, emeryta, bardziej detektywa, naukowca (pamiętacie kapitalną scenę w Krucjacie gdy w Wenecji szukali X). Tutaj mamy Supermana w przeładowanej akcji.
- Brak humoru
- Zaledwie zadowalająca gra aktorska. Forda ciągle stać na więcej, no ale jak nie miał
co grać . . . Dla porównania polecam jego grę twarzą w starych częściach (ten boski moment jak patrzy na ojca chwilę po tym gdy ten zrobił akcję z ptakami)
- Muzyka nie ma czasu się rozpędzić. Kawałki "Raiders March" powciskane tu i ówdzie bez ładu. Należało to zrobić z większą subtelnością i pietyzmem (wiadomo, że czeka się na moment gdy to zabrzmi)
- Silna, pewna siebie, przebojowa, intelektualna, mało kobieca (netflix lubi to) heroina. Drewniana i irytująca. No ale to kolejny znak czasów. Tęsknię za starymi "dziewczynami Indiany".
- Nie do końca pojmuję motywacje poszczególnych bohaterów. Dziwna metamorfoza Mikkelsena, który z naukowca staje się fanatycznym oficerem SS. Przecież on do diaska nie był żołnierzem!
- Mało logiczne niektóre momenty np. dziadek Indiana koniecznie musi schodzić pod wodę. Po co ? By powalczyć z ławicą węgorzy (że niby węży) ??? Sztampowe mundury SS na końcu itp... Durna scena licytacji. Babka szuka czegoś by to zaraz sprzedać ?
- Chyba ciut za długi ten film
- Po kiego tam Banderas ?
- Gdzie Indy podział swój rewolwer ?
- Znowu naziści
po recenzjach bałem się że będzie strasznie ... ale okazało się że mimo pewnych mielizn, słabszych momentów film się u moim odbiorze obronił ... jedyne co to skróciłbym go o te 15 minut, ale najlepsza recenzja to zadowolenie mojego syna który odkrył Indianę jakiś rok temu ... jemu się podobało i o dziwo powiedział że chciałby zobaczyć dalszą część (a raczej spin-offa) z przygodami Heleny ... my bawiliśmy się świetnie :D
Siema, czegokolwiek byście nie powiedzieli bohater mojego zycia jest jeden! Indi💪archeologiczne pozdrowienia😉
Nie jestem fanem, nie jestetm gikiem tematu, moj Mąż jest. Poszliśmy, mu się oczy świeciły, a ja się dobrze bawiłem. Po seansie godzinę dochodził do siebie po czym stwierdził, że musi się nauczyć klasycznej starożytnej greki bo "nigdy nic nie wiadomo". Film mi się podobał, a jeszcze bardziej mi się podoba, że mi Męża w baśń wprowadził, w ktorej będzie jeszcze jakiś czas.
Ja przed seansem 5 części tak sentymentalnie wróciłem do 2 pierwszych filmów i dalej czuć ducha przygody, a 5 część mimo ilości błędów pod względem historii jest bardzo dobra i potwierdzam, że postać doktora nazisty jest niesamowita ❤
Pełna zgoda z tym prologiem! Sam się nim zachwyciłem. Było wtedy czuć klimat Indiany! Ten prolog pokazuje jak bardzo stało się źle, że nie kręcili sequeli kiedy Ford był jeszcze młody.
Gdy tylko Agnieszka powiedziała ,,O rany boskie" od razu zabrakło mi sceny z Ostatniej Krucjaty gdy Connery policzkuje syna i mówi mu NIE BLUŹNIJ XD
Ostatnia Krucjata to moj film dzieciństwa dzieciństwa i nic nie przebije tej głupiej ale przezabawnej sceny z rozbijaniem posadzki i bibliotekarzem xD
Jak dla mnie jeden z nielicznych filmów kończący czy kontynuujący daną serię po wielu latach z idealnym zakończeniem jakiego mało kto się spodziewał ❤
Ja się bawiłam bardzo dobrze mimo wszystko, wspaniale było zobaczyć ponownie H. Forda w tej roli ❤ sentyment ❤
Jestem fanką Indiany (zwłaszcza nr 3)🩵🩵🩵. Waszą recenzję oglądnęłam z przyjemnością ale i tak wiedziałam, że na to pójdę.
Mi też podobał się Shia LaBeouf w 4...
dla całej mojej rodziny wszystkie Części są super 😁
Z tego co czytalem na reddicie, zdecydowali sie zmienic calkowicie zakonczenie filmu. Wazystko po wyjsciu z krypty zostalo przepisane i nagrane od nowa. Dlatego historia sie nie domyka, jest ucieta i konczy sie fanserwisem. Oryginalnie jego chrzestna miala byc kolejnym Jonesem.
Reddit to nie jest najbardziej rzetelne źródło informacji :D / Dawid
Phoebe powinna być nowym Doctorem 😢❤
Wczoraj byłam w kinie i choć nie jestem miłośnikiem gatunku to nie żałuję, ale chyba z sentymentu. Nie przeszkadzały mi specjalnie niedoróbki techniczne czy fabularne, nastawiłam się, że zapewne będą, ale te wszystkie spektakularne sceny akcji bardzo mi się dłużyły, cała historia jakoś w nich ginęła, miałam niedosyt "treści", elementów przygodowych i humorystycznych. Zakończenie spodobało mi się, wzruszające. Ale mimo tych dłużyzn i niedociągnięć wyszłam z kina zadowolona, po prostu lubię Harrisona Forda, lubię to universum i na deszczowy, wakacyjny wieczór film był dobrym wyborem.
Czekam jak będzie na Disney+😊,love harison ford
Uwielbiam wszystkie części Indiany, okej może czwórka jest słaba ale na tej bawiłam się świetnie, jednakże towarzyszyła mi melancholia, ukazując jak to życie przemija i jak życie nam styrało Indiane, mimo wszystkich przygód, Jego zasług, bohatertswa i chwały, zostaje poniekąd zapomnianym, nieznanym młodym, starym wykładowcą z nieudanym życiem prywatnym, co zauważyliście to w tej recenzji. Mimo wszystko ja mam ogromne serducho do tej części i z przyjemnością obejrze jeszcze raz, jak pojawi się na disney+.
Pozdrawiam ❤
Akurat tu się nie zgodzę to były lata 50 wiec bliżej do zimnej wojny niż do drugiej "Akcja filmu rozgrywa się w czasie zimnej wojny w 1957 roku, dokładnie 19 lat po „Ostatniej Krucjacie” pl.wikipedia.org/wiki/Indiana_Jones_i_Kr%C3%B3lestwo_Kryszta%C5%82owej_Czaszki#Wst%C4%99p
Mi się film Podobał ! Dostałem dokładnie to czego oczekiwałem i się nie zawiodłem. I myślę że z tym filmem będzie tak jak z 4 częścią która w moich oczach zyskała z czasem. Jedyną uwagę jaką mam to że film jest troszkę za długi, a może za krotki?
Jeszcze nie byłam, ale na pewno obejrzę ‼️
13:18 po prostu wpisuje ;)
Odfajkowałem to cudo w miniony weekend, jak skończyliśmy partię w Arkham Horror grubo przed planowanym czasem i nie było co robić, a pić nie było już czego.
Kontrowersyjna opinia: finał był najlepszym elementem całej tej układanki. Prolog był nudny, jak fabuła doczłapała do Maroka, to autentycznie przysnąłem i załapałem się dopiero na zastrzelenie pewnego podstarzałego już Hiszpana... ale finał? Jazda bez trzymanki w takim stylu, jakiego oczekiwałem od drugiej z rzędu pokracznej próbie nakręcenia nowego Jonesa z przerośniętym budżetem i brakiem pomysłu na fabułę. I mówię to jako pochwalę, a nie ironiczne docinki. A już na pewno wypada to lepiej niż planowana wersja, w której Indiana rozbija samolot i zabija wszystkich, byle tylko uratować Hitlera (Jamesie Mangoldzie, ty chory pojebie). Drugi raz z rzędu natomiast dostałem film, który równocześnie jest (marną) próbą fanserwisu połączoną z (równie marną) próbą "nowego Indiany Jonesa". W 4 był to "nowy młody Indiana Jones", w 5 jest to "nowa Indiana Jane i jej własny Short-round", a ja w obu przypadkach mam tylko jedno pytanie: po co?
Opinia bardzo kontrowersyjna James Mangold nie umie w komedię, tak naprawdę "Kate i Leopolda" (widziałem to chyba z 50 razy, w tym raz już w tym roku, a mamy luty - niczego nie żałuje) uratował montażysta w czasie składania materiału do kupy (dobitnie o tym świadczy wersja reżyserska, która jest dużo mniej zabawna, za to intensywnie tryska żółcią z każdej dodanej sceny), a drętwota Artefaktu i pokraczne próby śmieszkowania tylko utwierdzają mnie w przeświadczeniu, że facet nie chwyta kompletnie jak kręcić gagi i jak realizować sceny, żeby były tak śmieszne, jak wynika to ze scenariusza.
Uwaga natury dziwnej: Królestwo broni się dosłownie do połowy. Kiedy w fabule pojawia się tytułowa czaszka, wszystko się rozjeżdża i nic nie ma sensu, a my wkraczamy pełną parą w królestwo CGI i pościgu na lianach. Artefakt nawet tego nie ma, tutaj wszystko rozłazi się w szwach od samego początku, będąc naprawdę dziwacznym zlepkiem sekwencji akcji, które są... nudne. I przydługie. Więc nie dość, że nic z nich nie wynika, to jeszcze ich natężenie i długość sprawia, że człowiek jest zmęczony, a nie podjarany.
Czy jest to film lepszy niż 4? Ech... chyba nie? Choć sam nie jestem pewien. Czy jest to dobry film? W żadnym wypadku. Wyczynem jest fakt, że siadłem do tego filmu już dawno po tym, jak kurzawa opadła, a i tak dał radę mnie rozczarować. Mimo to ostatecznie Artefakt wygrywa u mnie drewnianą łyżkę, bo zobaczyłem ten film za darmo na cudzym Disney+. Tymczasem fakt, że wziąłem urlop w dniu swoich urodzin, a potem jeszcze zapłaciłem za bilet do kina, żeby zobaczyć Królestwo na spokojnym i cichym seansie o 9 rano bez przeszkadzających innych ludzi boli mnie po dziś dzień, chociaż minęło prawie 16 lat. To był film, który w pojedynkę wyleczył mnie z sequelozy, która dopiero zaczynała się wtedy rozkręcać.
PS
Mega kontrowersyjna opinia: Świątynia jest najlepsza z wszystkich filmów. Nigdy nie rozumiałem czemu wszyscy się czepiają, a oglądałem trylogię "chronologicznie", więc to nawet nie jest tak, że zacząłem od Świątyni i dlatego mi się podoba
Jestem wielką fanką całej serii. Mimo to czwarta część nie przypadła mi do gustu. Ale część 5 bardzo mi się podobała.
Są naziole - jest impreza.
Stary pomysł się sprawdza. Dużo nawiązań do poprzednich części.
Nie no, ta czesc jest duuuzo lepsza od poprzedniej
Właśnie wyszliśmy z kina :) Dali radę.
Byłem kilka dni temu obejrzałem i jako fan Indiany pozytywnie się zaskoczyłem. Może nie jest to poziom pierwszych trzech części dla mnie jest tak na poziomie czwórki gdzie było okej z problemami i tak samo jest i tu. Niezła historia z pięknym zakończeniem, Reżyseria i Muzyka trzyma poziom, Zdjęcia super zdecydowanie lepsze niż w K.K.C, Aktorsko różnie (Ford, Mikkelsen, Rhys-Davies, Jones super a reszta hmm? Banderas Bardzo dobry ale zmarnowany, Reńne Wilson po co?, Kretschmann zmarnowany, Waller-Bridge i ten dzieciak nie pamiętam nazwiska ogólnie okej choć na początku irytowali ale pod koniec spoko dali radę), Akcja bardzo dobra, Fanserwis (każdy się spodziewał i tak jest) spoko, Humor okej, Szacun za wspomnienie o Polakach, Great Scott (nie w tym sensie mówionym ale pozdro dla kumatych 😉) i tyle z plusów. Minusy to że za długie, Część aktorów zmarnowanych jak wspomniałem, CGI nie przegięte jak w K.K.C ale jak jest to hmm? nie że słabe było okej ale ciężko mi powiedzieć i tyle. Ogólnie film spoko i ładne zakończenie serii oraz ciutkę lepszy niż poprzednia część.
Moja ocena 7,5/10
Pozdrawiam
Przestań wklejając weszędzie ten sam komantarz 😉
@@Ormando To moja opinia jedyna w swoim rodzaju. Po co od nowa miałbym ją pisać?
szanowni znawcy wasz prolog to som materiały nagrane które nie były wykorzystane w PIERWSZEJ CZĘSCI OBEJRZYJCIE RECENZJE PANA RACZKA a potem komentujcie pozdrawiam
Fajny film. Dobra robota 👍
Jak zwykle świetna recenzja! Wychowałam się na Indianie i myślę że każda kolejna odsłona mnie ucieszy. Myślę też że jest o niebo lepszym odświeżanym kotletem niż gwiezdne wojny które zbeszczeszczono ;)
Film się słabo ogląda, bo znowu zawiódł marketing. Po raz kolejny mamy zresztą ustawienie filmu pod "silną" postać "kobięcą" która w jakiś sposób zastępuje tradycyjnego bohatera serii. Zresztą Harrison Ford znowu dostaje od LucasFilm taką rolę- patrz Han Solo. Czyli widzimy starego zmęczonego, faceta, z zestawem problemów, któremu życie nie wyszło. No i wchodzi ona :). Mamy ten trend w filmach Marvela, Disneya (Wendy i Piotruś Pan) i Lucasa (z Rey zrobioną Mary Sue, Luke i Han to stare dziady). No i filmy z takim motywem się przestają oglądać ku wielkiemu zdziwieniu zarządzających Disneyem. Świetnym przykładem takiego leniwego pisania postaci jest Galadliera z Ring of Power.
To się nie dziwmy, że na zachodzie na YT jest totalna jazda po tych filmach - ludzie oglądają te recenzje i nie idą do kina. Podobno średnio widz w USA miał powyżej 40 lat. CI młodsi, silniej zakorzenieni w Internecie tym razem do kina nie poszli.
Spoiler z ostatniego Bonda: Zresztą pani z Fleabag z tego co wiem napisała scenariusz i "zabiła" Bonda na koniec.
I żeby nie było - nie wiem czy ten film akurat nie dostał przez marketing, który na początku główny nacisk stawiał na nową bohaterkę. No, ale to kolejna już wpadka Disneya.
„trzeba było nie najeżdżać polski”
Dobrze się bawiliśmy na seansie, ale... Na cztery dni przed pójściem do kina codziennie oglądałem sobie po kolei wszystkie części i według mnie bardzo mocno czuje się w najnowszej odsłonie brak Spielberga za kamerą. Już samiusieńki początek, gdzie zabrakło płynnego przejścia z logo Paramount do sceny w filmie (co jest obecne we wszystkich poprzednich częściach) był dla mnie sygnałem, że coś jest nie halo.
Co do Paramoutu, po sprzedaży Lucasfim każda kontynuacja Indy'ego jest robina przez Disneya. Dlatego od debiutu SkyShowtime w Poslce tylko oni puszczali Indy'ego. Bo ten streaming jest współwłasnością Paramountu
Nie powiem czekałam na film i na recenzję 🫢🤩
Niestety Mangold nie rozumie, czym jest Indiana Jones. Piszę właśnie podsumowanie tego filmu i tam rozwinę to, co mi pasowało i co nie pasowało, ale w Artefakcie jest fundament, który zawala cały film. To zabicie syna Indiego.
Przypominam, że poprzednia część rozgrywała się w 1957 roku. To wtedy Indy poznał swojego syna. Artefakt dzieje się w 1969 roku. A zatem zobaczcie, jak krótko ojciec mógł cieszyć się synem. Indy z doświadczenia wiedział, czym jest porzucenie przez rodzica i jak ono wpływa na dziecko. I nagle ten dopiero co "odzyskany" syn idzie na wojnę i ginie. To zabija rodzica. To sprawia, że cała jego przeszłość, osobowość rozpada się. Nic się nie liczy. Do tego stopnia, że Indy wyrzucił swój kapelusz, bat, kurtkę. Bo kojarzyły mu się z ostatnią wielką przygodą. Z synem. Na dodatek wiemy, że to śmierć to stosunkowo swieża sprawa i ból jest jeszcze zapiekły, rozrywa duszę. Rozumiecie? Ten fundament jest świetny, ale nie na ten film i nie na tego bohatera!
Jeśli twórcy chcieli dokonać dekonstrukcji bohatera, mogli nie zabijać jego syna. Mogli sprawić, że Mutt przypadkowo odnajduje Shorta Rounda, dla którego Indy był czymś w rodzaju zastępczego ojca, którego ten ojciec porzucił jak psa. I to powinien być punkt wyjścia, ta poznająca się na nowo trójka, gdzie Indy jest głową, sercem i duszą poszukiwań Antykiry i nie musi udawać, że może biegać i nurkować, ale przez tę swoja nieugiętość i hart ducha napędza cały film i pokazuje młodym, gdzie ich miejsce. No i przy okazji jest w tym relacja prawdziwego syna, który w ciągu krótkiego czasu na nowo próbuje zrozumieć ojca oraz porzuconego Shorta, który złamany, to jednak odnajduje w sobie wybaczenie wobec Indyego i satysfakcję ze spotkania po latach.
A dla samego Indyego to rozrachunek z przeszłością, w której wcale nie był taką idealną postacią, jak nam się w filmach wydawało. To tak pokrótce.
Byłem w kinie dzień po premierze i......film absolutnie chłonąłem jak gąbka. Każdą minutę cieszyłem się dziecko, że znów widzę Forda w słynnym kapeluszu. Prolog to absolutne złoto, Indiana w starym dobrym stylu i szczerze mówiąc nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń co do odmłodzenia, fakt że się nie przyglądałem jakoś specjalnie lecz dla mnie wyszło jak najbardziej dobrze. Późniejsza zgorzkniałość bohatera tylko bardziej go poprawia, w kontraście do prologu poniekąd pokazuje jaką drogę przebył. Z częścią zarzutów się zgadzam, Helena jak dla mnie wyszła mocno średnio no ale też raczej scenariusz jej nie sprzyjał, Mikkelsen to oczywiście sama dobroć, Ford również dał z siebie wszystko. Natomiast właśnie co do scenariusza to zarówna ta jak i czwarta część miały jeden problem. To reaktywacje po latach. Jak była oryginalna trylogia to miała małe odstępy czasu stosunkowo. A tutaj w kinie oryginalni fani spotykają się z nowymi ludźmi i film musi zadowolić fanów i tych casuali. I właśnie tak są te filmy poprowadzone z grubsza. Fan wyczai co i jak, kto kogo i dlaczego, a casual po prostu dostanie akcyjniaka przygodowego. Bardzo cieszy mnie obecność Salaha w filmie (dla czytających to raczej nie spojler bo był w zwiastunie nawet), wątek rodzinny jest stosunkowo krótki ale to też nie jest wada w sumie. Indiana nigdy nie był o tym i to nie to się liczyło w nim. Osobiście liczyłem na ostatnią przygodę Indy'ego i ją dostałem z czego bardzo się cieszę. Natomiast ta rodzina też gdzieś po drodze się przewija i wyjaśnia więc też mnie to satysfakcjonuje. Natomiast tak, jak na zakończenie całej historii koniec jest trochę rozmyty, z jednej strony wmiare sensownie to wszystko domyka, z drugiej zostawia sobie furteczkę na następną część jakby Disney sprawdzał czy starą serię warto dalej kręcić. Natomiast z informacji o przychodach z filmu to rzeczywiście jest ostatnia przygoda Jonesa.
Narzekajcie sobie , jeśli chcecie. Film jest dobry.
Wróciliśmy z kina i przyznaję, że rzadko tak bardzo nie zgadzam się z waszą opinią. Plot był ciekawy, relacja Indiego i Heleny przekonywująca, CGI mnie nie raziło i scena kulminacyjna bardzo satysfakcjonująca. Nie jestem wielką fanką sagi i wyszłam bardzo zadowolona z kina, mój Michał z kolei jest fanem sagi i też bardzo dobrze się bawił. Oczywiście, że nie wszystko było idealne, ale klimat, muzyka, historia i aktorstwo nam przypadły do gustu.
no to błysnąłem jak 1 pikofarad :) to był czerwiec 2023 :) straszne ile mi umknęło :)
Dzięki. Byłem i mam podobne wrażenia. Jako sensacja takie sobie bo to zlepek akcji, ale główny motyw nie wciąga. Taki Indiana bez jego ducha. Było mi zupełnie obojętne czy mu się uda czy nie. Wydaje mi się, że pewnym celnym podsumowaniem jest to, że gdy włącza się ta charakterystyczna dla Indiany muzyczka która w pierwszych 3-ech cześciach była w świetnie dobranych momentach gdy widz emocjonalnie bardziej łączył się z akcją czy z którymś z bohaterów - to tu wydawało mi się, że jest w momentach zupełnie mi obojętnych. Nie poczułem takiego związku z akcją, bohaterami. Film do zapomnienia. Jakby jakaś awaria w kinie przerwała mi seans np po 30 minutach to nawet by nie narzekał.
Czy planujecie recenzje miedzy nami żywiołami? Bylem i mam kilka przemyśleń na temat tego filmu i ciekaw jestem czy tak samo uwazacie ;)
To jak mówi Indy o Marcusie Brody w trzeciej części to jest mistrzostwo świata🤣🤣🤣..."wtopi się w otoczenie i nigdy go nie znajdziecie"
Jak ja na nią czekałam 🎉🎉🎉już siadam żeby oglądać ❤❤❤
Za polecenie "Fate of Atlantis" daję WIELKIE serducho
Widziałam już i bardzo dobrze się bawiłam w kinie! 😊
Akurat Lodówka to by się zgadzało w latach 50 lodówki miały dużo olowiu co po częći chroni przed promieniowaniem radioaktywnym :)
Przepiękny wstęp 😂
Moim zdaniem to czy film siądzie, czy też nie, to kwestia nastawienia z jakim wybierzemy się do kina. Nie odświeżałem sobie poprzednich, nie miałem zbyt wysokich oczekiwań do tej części, a nawet spodziewałem się klapy. I nawet pozytywnie mnie zaskoczył, ot taki lekkostrawny akcyjniak, który ma umilić czas…
Też jestem wielkim fanem serii i byłam już dzień przed premierą, uderzyło mnie dokładnie to samo w pierwszym momencie, głos starego Indiany 😅 podobało mi się, ale czuję niedosyt, rzeczywiście nazwaliście moje odczucia w recenzji, ze to było takie trochę rozwodnione 😕 i nie dało mi poczucia jakiegoś spełnienia 😅
Film jest o godzinę za długi. Początkowa scena mimo że całkiem imponująca technicznie jest bardzo "uncanny valley" jak deep fake Indy mówi głosem 80 letniego Forda.
Zgadzam się że Świątynia Zagłady to wciąż wspaniały film po tylu latach
Ciekawe relacje w Kryształowej Czaszce? Temple of Doom guilty pleasure? Dżisas, jakie herezje tu lecą. W Crystal Skull skład bohaterów poza Indym był absolutnie tragiczny, kompletnie niekonsekwentny Mac, który powinien być odstrzelony w prologu, bezużyteczna poza prowadzeniem samochodu Marion, niemy Oxley, magicznie odzyskujący zmysły w finale bo tak, no i nasz Mutt. W pierwszej połowie spoko, ale dalej ten bullshit z trenowaniem szermierki, w 3 akcie kompletnie ich relacja nie ma żadnego znaczenia w kontekście znalezionego skarbu.
Helena za to buduje zadziwiająco subtelną relację z Indym, nie wiedząc kiedy podąża za nim dla czystego zysku (jak Mac, tylko nic z nim nie zrobili), ale Henry nawet jej wytyka, że nikt nie studiuje iluś notatników ojca tylko dla dolarów. Do tego to ona wyciąga ostatecznie Indiego z największych tarapatów zafiksowania na sytuacji, zupełnie jak kiedyś ojciec i Shorty. A zaznaczę, że Pheobe nie kupiła mnie do tej pory w żadnej roli, może powinienem wrócić do 2 sezonu Fleabag.
Wspominasz Dawid nawet, że ten film nie ma startu do klasycznych przygód Spielberga, tylko mam wrażenie, że sam film i protagonista się z tym zgadzają, w smutny sposób tęskniąc za minionymi relacjami i przygodami. Dużo bardziej wolę takie Loganowe rozliczanie się ze swoim bólem i wiekiem, od udawania niczym Spielberg, że jego wymęczone blockbusterowe zagrywki są nadal tak samo świeże (jak w przeciętnych Crystal Skull, Tintinie i okropnym Ready Player One).
Żaden reżyser nigdy nie nakręci już Ostatniej Krucjaty. And that's okay.
Oooo jak trsfiliście z tym koncertem życzeń z coverami... Jestem na wakacjach i na basenie DJ puszcza hity w stylu Jolka Jolka itp. klasyki w wersji z beatem danceowym. Czuję ten ból
Jeste ciekawy Waszych min jak obejrzycie nowe Mission Impossible, dwie duze sekwencje akcji (pociag i poscig autami) sa oparte na dokladnie tych samych pomyslach, Kopiuj wklej w skali jakiego chyba jeszcze kina nie widzialy. Bedzie grubo w przyszlym tygodniu!
Byłam w kinie, bawiłam się całkiem nieźle. :)
Na pewno brakowało mi w tym filmie lekkości i humoru - czegoś w stylu sceny z bombą z początku filmu. 😁 To chyba mój największy zarzut.
Moim zdaniem odmłodzony Harrison wyglądał dobrze - ja sama zorientowałam się dopiero po dłuższej chwili, że musieli coś z nim zrobić, bo przecież wygląda za młodo. 😅 CGI też nie odczułam jakoś mocno.
Myślę, że gdyby połowę "pościgów i wybuchów" zamienić na rozwiązywanie zagadek, to film baaaardzo dużo by zyskał - przecież Indie jest archeologiem, a nie tajnym agentem. Nie wiem, dlaczego tak mocno zrezygnowano z rzeczy, która właśnie tę serię wyróżnia (tj. antycznych tajemnic), na rzecz wszechobecnych (i na dłuższą metę nużących), typowych scen akcji. To chyba największa zagadka w tym filmie...
[PONIŻEJ SPOILERY]
Na plus dla mnie był finał filmu. Choć śmiechłam po uslyszeniu planu pt. "mordujemy Hitlera, bo mamy lepszego", to sam fakt, że wehikuł czasu był jedynie narzędziem do wygrania starożytnej bitwy uważam za bardzo sprytny. Sama podróż w czasie też jest mocno w klimacie "Indiany". No i znokautowanie Jonesa, by siłą zabrać go z powrotem na pewno mocno rezonuje z każdym, kto kiedykolwiek musiał siłą wywrzeć coś na swoich rodzicach/ dziadkach dla ich dobra. 😂
Ach, no i jeszcze plus za wyśmianie bezmyślnego hailowania przez niemieckich żołnierzy. 😂
Podsumowując - dałabym temu filmowi szkolną 4, bo ani nie był zły, ani nie był wybitny. Gdyby zamienić znaczną część scen akcji na rozwiazywanie zagadek, pewnie pokusiłabym się na -5, albo nawet 5.
dla mnie najbardziej nierealnym elementem był ten moment gdy na koniec retrospekcji z nazistami i pociągiem ten fizyk w oksach co kazał Indianie dać mu tarczę w torbie oberwał z tej jakiejś .. konstrukcji i zleciał z pociągu
Zarąbaisty był❤
Zastanawiam się, czy tylko ja jestem nieczuły na urok filmów o Indim? Uwielbiam Hana Solo. Uwielbiam postaci Indipochodne, jak np. Nathan Drake. Uwielbiałam pierwszą Mumię kiedy wyszła, ale filmu o Indim jakoś nigdy mnie nie poruszały.
Dobry Wieczór kawał życia z INDIANA
Nie wiedziałem, że jest taki point&click, musze nadrobić :o
Najbardziej boli, że ten film absolutnie nie ma żadnej konkurencji w kategorii przygodowego kina akcji :(
Pobiegłam do kina już w czwartek. Bo niezależnie od oceny 4 części, pozostaję wierną fanką serii. W sumie nie miałam wielkich oczekiwań. Chciałam po prostu zobaczyć, jak zakończy się ta historia. Obejrzeć Waller-Bridge i Mikkelsena (ten ostatni w sumie byłby wystarczającym argumentem do kupienia biletu;)). I… bawiłam się dobrze.. nie świetnie. Dobrze. Podpisuję się pod wszystkim wymienionymi zarzutami. Plastik fantastik. Jedziemy na pełnej, czasami bez większego sensu. Helena to po prostu Fleabag. A coś co mogło być naprawdę idealnym zwieńczeniem losów Indiany Jonesa, zostało potraktowane z liścia. Dosłownie. Ale mimo wszytko uważam, że było godnie. Chociaż chemii jak na lekarstwo. Jednak do niektórych scen z pewnością będę wracać.
Mnie właśnie ucieszyło to "potraktowanie z liścia", bo inaczej było by to dla mnie najbardziej kiczowate zakończenie z możliwych.
Mieć taki artefakt i nie wykorzystać wątku o synu...
Tak w finale zwłaszcza rola silnej kobiety mi się podobała, a nie w całym filmie folia silnej kobiety mi się podobała, a nie bo to był w sumie film o silnej kobiecie a Indi…sprowadzony do tetryka szkoda ze pieluchy mu nie dali …smutne. Kryształowa czaszka przy sposobie przedstawienia Indiany to mistrzostwo. Zniszczyli kolejnego bohatera …
I tak lepszy niż "Rebel Moon". Dziękuję.
Ale co ma piernik do wiatraka? / Dawid
@@sfilmowanitv Napisałem tak, żeby wyrazić moje niezadowolenie z tego jakim filmem okazała się druga część "Rebel Moon". Nowego "Indiego" i "RM" widziałem dopiero teraz jeden po drugim. Szukałem kina akcji, blockbustera do obejrzenia w domu i w takiej kategorii je porównuję. Pisząc, że nowy Indiana Jones jest i tak lepszy od filmu Snydera opisałem moje wrażenie po takim podwójnym seansie.
Tak że tego, do klasycznych trzech części nowy Jones nie doskakuje, owszem, lecz lepiej się na nim bawiłem niż na nieudanym klonie "Siedmiu samurajów".
@itakpowiem ok, z tym nawet nie polemizuję. Rebel Moon od początku wyglądało na efektowną sieczkę bez ładu i składu IMO :) / Dawid
Kłęby czarmego dymu z dysz statków kosmicznych to był gwóźdź do trumny. Pozdrawiam
Dla sprostowania, Postać Forda nie była poddana CGI dla jego odmłodzenia. Na potrzeby filmu wykorzystano różne ujęcia twarzy Forda z różnych filmów z okresu gdy był młody.
No nie do końca. Taka jest oczywiście baza, ale potem całość jest poddawana cyfrowej obróbce i animacji chociażby ust, żeby zgadzały się z wypowiadanymi kwestiami i grymasami postaci. To wciąż jest CGI. / Dawid
dzięki za recenzję:)
Moje odczucie po seansie, są takie, że dziwny to twór. Zdecydowanie lepsza część niż 4, ale nie dorównuje trylogii.
Ogólnie nie jest źle, ale jakoś super dobrze też nie jest.
Ale w końcowym rozrachunku bawiłam się dobrze, chodź chyba bardziej przez sentyment, niż sam film.
Fajnie komentujecie(tak plynnie?)za i przeciw i do tego bardzo tresciwie.Tak trzymac.👍
Helena jest okropna postacią. Waller-Bridge nie ma ani charyzmy, ani appealu femme fatale, ani atletyczności* bohaterki kina akcji, ani nawet zwykłej kobiecej urody. Mogli obsadzić ładną dziewczynę z długimi blond włosami, ale wybrali Phoebe. Autoportret współczesnej feministki, która uważa że jest najlepsza i najmądrzejsza, a naprawdę jest tylko nieznośną pyskatą egoistką.
*) Tak są świetne fizycznie aktorki do kina akcji, jak np. Amy Johnston.
zgadzam się, idealne podsumowanie tej ehyym ....postaci.
Mi się osobiście nie podobało, 20 pierwszych minut bardzo spoko, a dalej znów jak w przypadku Luka bohaterowi wszystko nie wyszło, jest zdziadziały i w ogóle to by się najlepiej zabił, bohaterka towarzysząca Indiemu jest strasznie płytka, chcieli chyba z niej zrobić wszystkie typy bohaterki zamiast ukierunkować się na coś np historycznego geeka czy coś, (może spojler) ale najgorzej że w sumie ona nie ma jakieś drogi bo robi to dla hajsu i na końcu w sumie nic się nie zmieniło u niej.
Spojler: nie czaje czemu zabili mu syna, jakby rozumiem sprawy aktorskie ale czy nie można go było wysłać fabularnie na jakąś wyprawe czy coś, tak żeby Indii nie był zdziadziałym piernikiem tylko spełnionym mentorem nowego pokolenia?
A no i na końcu, ten film jest za bardzo Bond wannabe.
Ale ta czołówka wasza mi działa zawsze na nerwy :)
Proszę nagrajcie też recenzje spoilerowe filmów.
Nagrywamy tyle, ile realnie możemy i jesteśmy w stanie zmontować. /A.
Tak dużo było akcji, że aż przysnąłem :p
O, widzę, że komiks ,,Niezwykłe losy Sknerusa Mckwacza" w tle :)
4 czesci jeszcze nie widziałam nie wiem czy chce nadrabiać, ale 5 pewnie obejrze z senstymentu no i FWB.
A nie jest trochę tak że jesteśmy zbyt mocno przywiązani do pierwszej trylogii a to dlatego że była swego rodzaju .... początkiem?
W tamtych latach wszystko co obejrzeliśmy w serii robiło efekt WOW, a teraz jesteśmy w zasadzie zasypywani różnego rodzaju filmami przygodowymi które jakby nie patrzeć mają swoje podłoże u Indiego.
Przez to porównujemy to nawet nie tyle do pierwszych trzech filmów a do swego rodzaju sentymentu jaki o nich czujemy i nie dajemy "dopuścić" do siebie że coś może im dorównać...
Tak hipoteza :D
No bo wiadomo - Indiana Jones jest swego rodzaju kanonem, do którego chcąc nie chcąc porównuje się wszystkie filmy przygodowe.
Choćby Uncharted które ja klasuję znacznie znacznie niżej niż nowy Indi.
Ja powiem szczerze bawiłem się bardzo dobrze - w zasadzie cały czas siedziałem wciśnięty w fotel czekając na dalszy rozwój wydarzeń - nawet podświadomie wiedząc co się wydarzy.
Jones grany przez Forda idealnie oddaje postać zrzędliwego tetryka który nie miał łatwego życia (btw. ciekawi mnie kwestia syna bo nie wiem czy padło tam KONKRETNE stwierdzenie czy to był domysł).
Sound of Freedom czy bedziecie recenzowac ten film ?
Indianin powrócił do akcji!😅
2:20 trż tak uważam :)
Scena AKCJI drodzy pańśtwo. "Akcyjna" to może być spółka kapitałowa, a nie scena w filmie :D
Obie formy są słownikowo poprawne :) /A.
@@sfilmowanitv Niech Wam będzie. Jeżeli Indie buszował po giełdzie papierów wartościowych to ma to sens :D
*Indy :D / Dawid
@@sfilmowanitv Nie znam
Trzeba się przekonać, ale najpierw nadrobić pozostałe xd
Zrobicie recenzje Sound off Freedom?
Film nie ma póki co polskiej premiery kinowej, więc nie. /A.
14:41 - 🤣🤣🤣 Ale aż mi się żal tej osoby zrobiło. I nagle zaczęłam ją bardziej lubić 😆
idę do kina :)
Stara trylogia Jonesa może i ma się dobrze i będzie miała, ale... co jak osoba, która nigdy jej nie widziała, obejrzy nowego Jonesa i absolutnie nie będzie miała ochoty oglądać starych? Przykładowo: kiedyś przez lata próbowałem znajomych nakręcić na Gwiezdne Wojny czyli moją ukochaną trylogię (mówimy o OT). W końcu obejrzeli, ale zaczęli od prequeli, a mianowicie Mrocznego Widma. Po ich seansie otrzymałem wiadomość, że co ja im za "mizernie napisane scifi dla małych dzieci" polecam. Było to 15 lat temu. Starej trylogii nie obejrzeli do dzisiaj.
Także tego...
Zawsze powtarzam, że Star Wars ogląda się w takiej kolejności - w jakiej powstawały. Na tym polega urok tej serii.
widac w tym franchise Disneya
Chyba nigdy tak bardzo nie zgadzałem się z jakąś waszą recenzją jak z tą. Dodam jedynie tyle, że w moim odczuciu, jest to jeden z najbardziej niepotrzebnych filmów jakie powstały. Piękne zakończenie było już w Ostatniej Krucjacie. Jeśli chcieli to jakoś jeszcze ciągnąć, to ok, niech im będzie, nawet lubię to zakończenie z Królestwa Kryształowej Czaszki. Ale nie wiem po co to było jeszcze dalej ciągnąć. Nie wiem też po co w filmie przygodowym tak musieli udramatyzować te postać Indiego. Ohoho bo pewna postać się nie spodobała więc usuńmy ją i zróbmy ten zabieg pierwszą kostką domina która ma się przewrócić w stronę wielkiego dramatu. No nie, ja tego nie kupuje. W ogóle nie kupuje też Phoebe Waller-Bridge i jej postaci. To wygląda dla mnie, jakby wpuścili na plan kogoś zajaranego tym światem przygód Indiany i na tym przesadnym zajaraniu, ten ktoś ma grać jakąś postać. Trochę to dla mnie przerysowane, sztuczne i niewiarygodne. No cóż... Ostatecznie to wszystko co ten film we mnie zrobił, to wzbudził chęć obejrzenia po raz n-ty pierwszych trzech części.