Na przestrzeni lat znajdując trochę czasu na przemyślenia widzę że na przestrzeni wszystkich lat edukacji i wyzwań jakie przede mną stawiał system nauczania niósł również te pozytywne nauki, a dokładniej - radzenia sobie z tematami, które z początku wydawały się być tymi dosłownie nie do przejścia. Im trudniejszy był przedmiot czy to w szkole podstawowej, czy na studiach - tym bardziej było trzeba ruszyć głową na zasadzie "jak podejść do tematu by przejść chociaż z dopuszczającą oceną". Oczywiście - chwilami było to bardzo wyniszczające psychicznie i cieszę się że miałem tą możliwość obserwowania otaczającego mnie świata, równieśników, rodziców, starszych braci i ich kolegów, tego jak ludzie radzą sobie w dorosłym życiu. I może widziałem tylko to co było widać na zewnątrz, ale dla mnie była to wartość dodana, która bardzo na etapie dorastania pomogła mi iść przez te najtrudniejsze momenty edukacji (choć tak na prawdę przecież uczymy się czegoś każdego jednego dnia). Reasumując - dzięki szkole, tym "bezsensownym" treściom do dosłownie zakucia nauczyłem się tego że da się przejść przez dosłownie gigantyczną, betonową ścianę, która z pozoru wydaje się być nie do pokonania. Trzeba na to znaleźć sposób, a jak nie da się jej wywalić jednym ciosem (metaforycznie dużą ilością pieniędzy by np. zrealizować jakiś życiowy cel), to można się nawet i cofnąć te kilka kroków i znaleźć inną, wcześniej niewidoczną ścieżkę, dzięki której uda się przejść na drugą stronę tej ściany - nawet jeśli ta droga będzie bardzo długa i kręta. Najważniejsze jednak jest to by się nie poddawać i szukać sposobu. Jak udało się ukończyć szkołę, zdać maturę, obronić pracę inżynierską na studiach to i uda się przezwyciężyć trudy dnia codziennego w dorosłym życiu. Najważniejsze tylko by starać się działać samodzielnie, a nie czekać aż ktoś inny wszystko za nas zrobi/ poprowadzi za rękę przez każdą trudną życiową sytuację. Bardzo lubię Twoje materiały, pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia!
16 วันที่ผ่านมา +2
@@spooneg3 Masz rację, to co jednak opisujesz to wyjątek, potwierdzający regułę. Większość odbija się od tego systemu i "edukacji" czy "nauki" jako całość i więcej nie chce wracać. To jak przeżycie przemocowego rodzica, 1 na 20 zrozumie i wyrośnie na etycznych ludzi z dużą odporonością, 19 na 20 zostanie straumatyzowanych na życie. Dzieci nie są gotowe na starcie z takim labiryntem dorosłych problemów. Dorośli sobie w tym systemie nie radzą.
Zgadzam się z Tobą i tak myślę że właśnie dzięki szerszemu spojrzeniu na świat jako dziecko byłem w stanie przebrnąć przez ówczesny system edukacji pełen szablonów i wspomnianych w Twoim filmie nakazów, który szczególnie był widoczny na każdym jednym sprawdzianie dot. "wolnej interpretacji" i wstrzelenia się w klucz. Nawet zdarzało się to na takiej matematyce, gdzie było trzeba iść konkretną ścieżką przez zadanie. W takich przypadkach nawet jeśli dobrze się rozwiązało zadanie, ale wyprowadzając po swojemu wzory miało się... No właśnie - obniżoną ocenę. Jeszcze taki przykład z własnego życia podam - technikum i zebranie z rodzicami. Wychowawca spytał się wtedy moich rodziców jakie stosują metody wychowawcze wobec mnie (miałem najlepsze oceny w klasie - średnia mocne 4.4~4.7), a oni odparli że nie mam żadnych nakazów i zakazów, a jedynie co mi mówili to to że uczę się dla siebie i dla swojej przyszłości. - Nie wiedziałem o tej sytuacji do momentu w którym koledzy z klasy na drugi dzień mi dziękowali za to że moi rodzice nie stosują wobec mnie przymusowego ograniczania np. korzystania z komputera w środku tygodnia, bo dzięki temu ich rodzice pościągali im wszystkie kary. Jednak jak można było się tego spodziewać - absolutnie nie przełożyło się to korzystnie na ich oceny w szkole. Nigdy nie miałem czerwonego paska w szkole, zawsze się o niego ocierałem, zawsze czegoś brakowało, a najbardziej zapamiętałem dzień w którym moja wychowawczyni i jednocześnie nauczycielka z j. niemieckiego dała mi 2 na koniec roku "dla zachęty", choć ze średniej wychodziła mi na styk trójka i ta ocena jednocześnie zaważyła nad otrzymaniem czerwonego paska w trzeciej klasie technikum😃 Te wszystkie sytuacje odcisnęły swoje piętno na moim obecnym życiu i jednocześnie cieszę się że te sytuacje pamiętam dzięki czemu mogę pracować nad sobą i swoimi może nie tyle co słabościami, ale rzeczami, które negatywnie wpływają na chociażby odpoczynek i spokojny sen. ... Bo zawsze można się postarać bardziej i zrobić coś lepiej ;)
szkoła mnie nauczyła jedynie rozwiązywanie testów i sprawdzianów i nic więcej. no i może czytac i pisac i liczyć .Polska szkoła uczy rozwiązywania testów a nie zycia
Myślę, że odpowiedź to: "jak się uczyć", ale nie tylko w ujęciu, które omówiłeś, czyli, że kontekstowo. Bo skoro nie możemy ot tak zmienić systemu edukacji i kolejne pokolenia muszą wkuwać na blachę, to warto nauczyć dzieciaki jak to robić, żeby zapamiętać coś szybko, sprawnie i na długo. Uczy się nas tylko tego, że daną rzecz mamy powtarzać tak długo, aż nam się wryje w pamięć w formie gotowej formułki, a są efektywniejsze techniki. Podobnie z pracą w grupach- sadzali nas w grupie i podobnie jak na WFie- "mata piłkę i grajta". Musieliśmy sami intuicyjnie coś wypracować, choć wszyscy wiemy, jak to się kończyło- 1-2 osoby robiły, reszta gadała i ewentualnie jeszcze jedna osoba prezentowała przed resztą klasy (o ile było trzeba). Nikt nigdy nie nauczył nas jak to zrobić, żeby praca w grupie była efektywna. Dlatego dla mnie to był zawsze problem, a najgorszym koszmarem było to, że moja uczelnia wymagała, żeby praca dyplomowa była właśnie dziełem grupowym😢
W szkole nienawidziłam historii. Wiecznie tylko bitwy, wojny, dawno zmarli celebryci (królowie, książęta itd)... A teraz mam piepsztylion książek historycznych, jak wyglądało życie w starożytnym Egipcie, Rzymie, Grecji, o zarazach w średniowieczu, jak wyglądało życie rycerzy, feudalnych chłopów, o historii medycyny... możnaby wymieniać w nieskończoność.
Powiem tak: W technikum nie umiałem stosować wzorów skróconego mnożenia. Nie odróżniałem Afryki od Azji. Mieszałem 2 wojnę światową z 1. Fizyki i astronomii nie rozumiałem całkowicie. Z chemii wiedziałem, że alkohol - heheh. W skrócie, mocno dwójkowy uczeń który przecisną się przez system na ocenach dopuszczających. Szkoła zniechęcała mnie do wszystkiego. Tymczasem, po godzinach, na wagarach, jak nie włóczyłem się nie wiadomo gdzie i nie wiadomo z kim po mieście to siedziałem przy komputerze.Tworzyłem modyfikacje do gier. Pierw jakieś teksturki, potem jakiś kod, zajawiłem się. Poszedłem na studia - zaocznie - bo nigdzie indziej mnie by nie przyjęli. Udało się fartem - na politechnikę Krakowską. Można powiedzieć, że nadrobiłem całe technikum w rok. Wyprzedziłem znaczną większość ludzi, którzy byli lepsi w szkole. Skończyłem studia. Jestem dziś programistom i ciągle się rozwijam, i tu mógłbym skończyć. Bo znalazłem swoją niszę. Ale nie, nie skończę. Matmę wykorzystuję do programowania shaderów w swoich produkcjach hobbystycznych po godzinach. Znam mapę świata jak własną kieszeń, odnajduje się wszędzie, nawet często nie potrzebny mi kompas. Ogarniam chronologię historyczną naszego kontynentu, co i tak jestem w szoku że gdzieś zapamiętałem te daty i rozumiem jak historia jest mocno skomplikowana. Na codzień robie projekty po godzinach związane z wektorami,. fizyką, a nocami uwielbiam patrzeć w gwiazdy i można by powiedzieć, że astronomia to mój 2 największy koniec po komputerach. Z chemii dalej wiem, że alkohol - heheh i jaki jest wzór na wodę i sól (tu najmniejszy progres, ale nie jestem encyklopedią). Ze swojej perspektywy wiem, że edukacja to straszny syf i stoję teraz przed ciężką misją poprowadzenia swoich dzieci przez ten śmietnik. Powinniśmy to zmienić ...
Też dodam swoje 3 grosze jako 23 latek- skończyłem technikum budowlane jako uczeń średni ( zawodowe przedmioty na 5 i 6, reszta na 3 max 4) - nienawidziłem 3/4 przedmiotów, lekcje typu Zapamiętaj, zalicz, zdaj nie ważne czy polski, matma itp i tak ukończyłem technikum i zdałem dobrze maturę. Po 2 próbach studiowania budownictwa na 2 różnych uczelniach odpuściłem sobie z powodów finansowych lecz zacząłem robić to czego szkoła mnie nie nauczyła - uczyć się... a bardziej tego jak się uczyć. Pracowałem w różnych branżach, zarabiałem różne pieniądze ale wiedza jaką zdobyłem wykorzystuje na co dzień w życiu czy nawet przekazuje jako ciekawostki dla znajomych. Mam zamiar założyć własną firmę, zbieram nadal wiedzę w dziedzinach potrzebnych mi w mojej firmie i co najciekawsze nawet nieświadomie tak jakby los tego chciał. Na pewno wrócę na studia ale czy budowlane? tego nie wiem, na pewno będę robić sobie różne kursy i dalej się edukować, poznawać świat poprzez podróże i chętnie dzielił się zdobytą wiedzą z innymi. Uczę się też od ludzi, których poznaje co rusz wielu rzeczy od takich błahostek jak: jak się dobrze ubrać, jakie kolory łączyć, jeżeli samochód nie chce odpalić sprawdź to i to, itp. aż do takich kwestii jak: inwestowanie na giełdzie, w kruszce tj. złoto czy srebro, obligacje, prowadzenie działalności i z czym się to wiąże, kredyty, oszczędzanie itd. ale najważniejsze jest to żeby tą wiedzę przekazywać dalej a nie trzymać dla siebie. Nauczyłem się korzystać z technologii jakimi są: Internet, ChatGPT, itp wykorzystuje je do nauki tak samo jak też różne materiały na YT jak np. ten odcinek, ograniczam oglądanie głupot, nasycam algorytmy tylko wartościowymi materiałami, informacjami ze świata finansów, polityki itp. Ostatni etap nauki czyli Feedback i wyciąganie wniosków z własnych błędów - coraz więcej ludzi mam wrażenie że nie chce przyjmować uwag, pozytywnej krytyki, wyciągać błędów itp. nawet będąc na stanowiskach tj. Menadżer, Kierownik itp. ludzie nie chcą się po prostu uczyć rzeczy, które są bardzo ważne np. w pracy ale też i w codziennym życiu. Zgadzam się że Polska edukacja leży, kwiczy i prosi by ją pogrzebać na rzecz nowej.
Odnośnie nauczania kontekstowego- jakis czas temu odbywałam praktyki w szkole podstawowej (po 30. podjęłam ryzyko zrobienia podyplomówki nadającej uprawnienia nauczycielskie) i rozmawiałam z nauczycielką matematyki (a jednocześnie wice dyrektor!). Ubolewała nad tym, że współcześni uczniowie nie chcą uczyć się nie dowiedziawszy się po co im dany zakres wiedzy. Przyznała, że to o tyle trudne, że kiedy uczy podstaw (np. tabliczki mnożenia), to bardzo łatwo jest jej wyjaśnić dzieciom po co im to, ale kiedy wchodzą trudniejsze zagadnienia, to ona sama nie potrafi uczniom wyjaśnić do czego to może się im w życiu przydać. Czy mówiła o całkach? Bynajmniej! Mówiła o geometri! Nauczycielka z wieloletnim stażem, wice dyrektor szkoły mówi, że NIE POTRAFI wyjaśnić dzieciom jak umiejętność oblicznia pola, obwodu czy miar kątów w figurach geometrycznych będzie im się przydawać w życiu. Smutne.
@@annaanna6752 Nawet głupie kupienie mieszkania czy kupno domu powiązane jest z geometrią - wielkość pomieszczeń, rozłożenie, kształty pomieszczeń, wielkość działki itp 😅 Inny przykład przeprowadzka - upchnięcie jak najwięcej do 1 auta poprzez układanie odpowiednich rzeczy rozmiarowo, kształtowo oraz wagowo na powierzchni jednego lub kilku m3
@@XPRMNT_ prowadzenie i parkowanie auta, układanie ubrań w szafie, przestawianie mebli itp. W perspektywie sądzę, że 70% wiedzy ze szkoły jedt przydatne. Bezpośrednio - mała część. Ale reszta jest punktem wyjścia do wielu spraw, które załatwiamy. Głupia budowa pantofelka to dowód na to, że miniaturtzacja może postępować w nieskończoność. Wojny i wędrówki ludów pozwalają nam przewidzieć, co będzie działo się w przyszłości. Matematyka przydaje się zarówno do liczenia wypłaty, jak i wspomnianego ćwiczenia szarych komórek.
Do dziś pamietam jak z całej klasy zdałam najlepiej test z historii dotyczący wybuchu rewolucji francuskiej. Sęk w tym, że ja chorowałam i nie było mnie w szkole kiedy omawiano to na zajęciach, ale... W tym okresie czytałam "Różę Wersalu", czyli fikcyjną historię osadzoną w tych czasach, która nawet nie jest adekwatnym źródłem wiedzy na ten temat. Jak jednak widać wciąż lepszym niż szkoła...
Jako studenciak niesamowicie podziwiam ludzi interesujących się światem. Posiadających wiedzę techniczną i humanistyczną z większości rzeczy na naprawę świadomym poziomie. Mam styczność z "IT" i zauważyłem iż tzw. dinozaury to prawdziwa kopalnia wiedzy. Sam potrafię oglądać masę popularnonaukowego shitu, wgłębiać się w ulubione zagadnienia itd. Ale "mądre głowy" wprawiają mnie w jakiś zachwyt nawet czasem hahaha.
ja akurat miałam to szczęście, że z natury zastanawiam się nad "dlaczego". dlaczego coś się dzieje, dlaczego ktoś się zachowuje tak, a nie inaczej. Twój film jednak pokazał mi skąd (i dlaczego ;)) biorą się tzw. "głupi wykształceni", tzn. osoby, które mają dyplomy, a nie ma w nich czegoś, co sama sobie nazywam głębią wiedzy. nie ma w nich refleksyjności ani chęci spojrzenia z innej strony na sprawę, aby lepiej ją zrozumieć. nie wpadłabym na to, że może to być tak mocno wykreowane przez takie podejście w systemie szkolnym/rodziców/społeczeństwa
Mialem to do siebie, ze nawet trudne zadania z matematyki az do szkoły sredniej robilem w glowie podajac na kartce wynik koncowy jedynie Zawsze bylem za to karcony Nie dostawalem pozytywnych ocen za takie obliczanie Posądzano mnie o ściąganie Lata traktowania w ten sposob spowodowaly, ze w życiu dorosłym nawet proste rzeczy muszę rozpisac na kartce...
Przeglądałam ostatnio swoje 'złote myśli' z czasów gimnazjum. Na pytanie 'Co byś chciał/a w sobie zmienić' większość odpowiedziała, że chciałaby być bardziej pewna siebie. Moim zdaniem szkoła zabija pewność siebie wszystkich średniaków, bo zawsze wywyższa tych najlepszych.
16 วันที่ผ่านมา +3
System promujący rywalizację, a nie współpracę będzie zawsze tworzył pogłębiające się nierówności.
Ja byłam w top3 jeśli chodzi o wyniki w mojej klasie (podstawówka + gimnazjum), co roku świadectwo z paskiem. Moja pewność siebie szorowała po dnie na każdym polu tak bardzo, że dopiero teraz, 12 lat po maturze, uświadamiam sobie ilu kolegów podkochiwało się we mnie w technikum 🤦🏼♀️ wtedy nie zauważałam symptomów, bo oczywistym dla mnie było, że jestem tak beznadziejna, że wszyscy widzą we mnie tylko kumpla, a nie dziewczynę🤦🏼♀️ Mimo wysokich stopni nie wierzyłam też w moje możliwości, przez co zamiast powalczyć o stypendium na uniwerku, poszłam na prywatną uczelnię (zaocznie, żeby być w stanie sobie na studia zarobić), która już teraz nie istnieje🤷♀️ Pochwały nauczycieli nie podnosiły mi ego, a tylko zawstydzały, zwłaszcza, że często byłam narzędziem do toksycznych zachowań wobec słabszych (np. "Widzicie, KruczaBaba jakoś mogła napisać tą pracę na wysokim poziomie i wytężyć wyobraźnię, a wy czemu nie wytężyliście?", "KruczejBabie nie muszę tłumaczyć trzecią lekcję z rzędu.", itp.). Stawianie nas przez nauczycieli "wyżej" niż kolegów powodowało, że można było dostać łatkę kujona i mieć przewalone🤷♀️ uwierz mi, że to nie podbudowuje pewności siebie. Szkoła niszczy wszystkich. Nie bierze jeńców.
@@KruczaBaba bardzo smutna historia. mMoże powinny być lekcje z psuchologiem o budowaniu pewności siebie,akceptacji, nie hejtowaniu itd. Zamiast drugiej lekcji religii w tygodniu.
Szkoła tylko nauczyła mnie cierpliwości, ale poza tym to niczego mnie nie nauczyła. Najlepszą i zarazem najśmieszniejszą rzeczą była nauka angielskiego. Próbują kogokolwiek nauczyć języka, który jest fonetyczny. Dając uczniom do ręki książkę, przecież tak się nie da nauczyć tego języka😂
Zmiana podejścia w edukacji to wyzwanie, ale kilka konkretnych działań mogłoby zacząć proces Promowanie nauki przez zrozumienie, nie przez pamięciowe powtarzanie. Zamiast wymagać od uczniów bezrefleksyjnego powtarzania faktów, nauczyciele mogliby bardziej koncentrować się na wyjaśnianiu kontekstu i celu materiału. Zadania powinny być tak konstruowane, by wymagały zrozumienia i interpretacji, a nie tylko mechanicznego odtwarzania treści. To mogłoby polegać na zadawaniu pytań, które wymagają od uczniów myślenia, analizowania sytuacji i wyszukiwania rozwiązań. Wspieranie krytycznego myślenia i zadawania pytań. Nauczyciele mogliby być zachęcani, by traktować pytania uczniów jako coś pozytywnego, nawet jeśli odbiegają od tematu. Zadawanie pytań to znak, że uczeń myśli i poszukuje. Nauczyciel powinien więc inspirować dzieci do eksploracji różnych ścieżek, zachęcać do samodzielnego szukania odpowiedzi i doceniać to jako część procesu uczenia się. Zmiana systemu oceniania. Oceny są potrzebne, ale mogłyby uwzględniać również inne aspekty, jak kreatywność, współpraca, udział w dyskusjach, pomysłowość w rozwiązywaniu problemów. Można wprowadzić elementy oceny opisowej, gdzie nauczyciele będą mogli skupić się na rozwoju umiejętności i mocnych stronach uczniów, a nie jedynie na liczbowym odzwierciedleniu ich wyników. Projektowa metoda nauczania. Wprowadzenie zadań i projektów związanych z prawdziwymi problemami może ogromnie zwiększyć zaangażowanie uczniów i ich poczucie, że uczą się czegoś użytecznego. Projekty te mogłyby być interdyscyplinarne, łącząc różne przedmioty, a jednocześnie zachęcając uczniów do współpracy, kreatywności i rozwiązywania problemów w rzeczywistym kontekście. Kształcenie nauczycieli w nowoczesnych metodach nauczania. Nauczyciele często pracują tak, jak ich uczono, więc zmiana w systemie wymaga też inwestycji w edukację samych nauczycieli. Przyszli nauczyciele mogliby być szkoleni w zakresie metod nauczania, które wspierają krytyczne myślenie, kreatywność i naukę przez doświadczenie. Innowacyjne technologie i narzędzia dydaktyczne. Narzędzia, jak np. aplikacje do nauki przez gry, symulacje i zasoby online, mogą wspierać ciekawość i ułatwiać naukę w kontekście. Pozwalają uczniom na eksplorację tematu na własny sposób, co wspiera samodzielność, rozwija umiejętność wyszukiwania informacji i dostosowywania się do zmieniających się warunków.
Problemem jest też to, że od 20 lat mamy stałą reformę edukacji, ciągle coś zmieniają ale zmieniają rzeczy nieznaczące. A nauczycieli którym by się chciało coś robic z pasją brakuje, bo niskie zarobki, autorytet nauczyciela jako osoby wszechwiedzącej spada (moim zdaniem przez internet). Czasy się zmieniają, a szkoła stoi w miejscu. Sens edukacji jest taki sam, mimo że mieliśmy masę zmian w szkołach. W edukacji Robi się po prostu bałagan, powinni to wiec uporządkować, ale to trudne zadanie.
3:48 oj tak... a zwłaszcza to słynne twierdzenie o "odpowiedzialności zbiorowej". W szkole raczej nie robiłem nikomu problemów, nie przeszkadzałem na lekcji... lecz ja i masa innych moich kolegów i koleżanek i tak nieraz obrywaliśmy jedynki, prace karne, obniżone oceny z zachowania przez parę jednostek, które owe problemy sprawiała, bo "odpowiedzialność zbiorowa"!!! A na pytania czemu my dostajemy za to karę, skoro nie my to robimy najczęściej padało "nikt nie mówił że życie jest sprawiedliwe". Dzisiaj pozostaje mi tylko życzyć, by takim nauczycielom np. jakiś policjant wystawił mandat za to, że ktoś inny na parkingu źle zaparkował. Na pytanie z jakiej racji dostają mandat, skoro to nie jest ich samochód i to nie oni źle zaparkowali powinni też dostać odpowiedź "odpowiedzialność zbiorowa" i "nikt nie mówił że życie jest sprawiedliwe" ^^
16 วันที่ผ่านมา +1
Rozumiem chęć odwetu, jest wiele niesprawiedliwości zaszytych w patologie szkolne, to fakt, szkoda, że nikt tego nawet nie próbuje tłumaczyć i prostować, tylko większość udaje, że tak było, bo "takie były czasy". Ludzka godność jest miarą uniwersalną nie znającą czasów i okoliczności, raz poturbowana rodzi chęć odwetu.
Uspokoję z góry - nie zamierzam ( a w każdym razie zrobię co w mojej mocy ) "mścić" się teraz na kolejnym młodszym pokoleniu w imię zasady "skoro mi było w życiu źle, to wszystkim innym ma być". Na którymś etapie trzeba przerywać te głupie błędne koła.
No rel nie dawno skończyłem szkołę średnią. I tak patrzyłem na moje środowisko to oni nie rozumieli po co im tam nauka. A ja zawsze zastanawiałem się jak ubogacić lekcję fizyki puścić film o czarnych dziurach na dvd albo po przez serwisy streamingowe ale często o tym zapominałem bo wiedziałem że w klasie nikogo nie będzie to interesować i będzie to tylko po to aby lekcja się nie odbyła dlatego straciłem motywację do robienia w szkole średniej takich rzeczy. W szkole podstawowej przychodziło mi to łatwiej może dlatego że nauczyciele mi przypominali żebym przyniósł bo lekcja będzie ciekawsza. A pamiętam też że w szkole średniej pożyczyłem filmy na DVD z zakresu biologii namawiał mnie do tego żebym mu pożyczył i w końcu mu dałem. A tak w szkole średniej sama klasa ograniczała mi moje możliwości ryzykowania.
Szkoła również nie uczy, a nawet odciąga nas od samodzielnego zarządzania czasem. Cały nasz plan jest stworzony przez dyrekcję szkoły, nauczyciele ustalają terminy testów ,dyktują zadania domowe i mówią czego mamy się uczyć. To tak samo jakbyś nad sobą miał szefa, który dyktuje ci dokładnie co masz robić. Brzmi to wygodnie, lecz kiedy próbujesz coś sam zorganizować bądź zaplanować, okazuje się, że nie masz w tym żadnego doświadczenia i staje się to nie lada wyzwaniem. Wtedy ciężko ci jest się nawet samemu strike pod maturę w klasach wcześniejszych niż maturalna, ponieważ nie ma tego na lekcjach. Można powiedzieć, że bardzo to „rozpieszcza” i ogranicza twoje umiejętności efektywnego zarządzania czasem
jakiś czas na polskim właśnie też przerabialiśmy ferdydurke (bardzo walnięta lektura btw) i tam w sumie też pokazuje te absurdy szkoły jak często nauka to jest jedno-stronna rozmowa wtłaczająca tezę, a każdy ma zachowywać się według pewnego schematu bo inaczej ci się obrywa i nic się nie zmieniło po prawie 100 latach
Genialny materiał! Gdyby nauczyciele prowadzili swoje lekcje, tak jak ty opowiadasz na filmie i opowiadali faktycznie o ciekwaych rzeczach, aż chciałby chodzić do szkoły. Niestety system jest tragiczny, nauczyciele wyczerpani zawodowo i prawdopodobnie w najbliższej dekadzie to się nie zmieni, z powodu małej nagłaszalności tematu i tego że uczniowie nie mają prawy wyborczych, więc po co się interesować ich sprawami.. Jako uczeń 4 klasy liceum, mam przez szkołę tylko problemy psychiczne i brak pasji oraz wiedzy o tym kim chce być w życiu, w dodatku cały ten stres i niepowodzenia w szkole, sprawiają że idzie mi jeszcze gorzej i nie potrafię się wyrwać z tej nieskończonej pętli
Napisałbym całą rozprawkę ale szkoła nauczyła mnie tylko jej budowę, bez przydatnych słów i zwrotów. Nawet jeśli jakieś mi podali to szablon tak prosty, że odechciewa się go użyć. I nie umiem też ich rozpoczynać, nie umiem wyrazić swojego zdania od początku :(
Mogę też dodać, że przez szkołę jestem przewrażliwiony i przekonany, że jestem bezużyteczny. Do bonusu: Cały czas słucham useless child biorąc to jako opinię na mój temat.
Szczerze mówiąc to nie przypominam sobie żeby szkoła bezpośrednio nauczyła mnie czegokolwiek o życiu. Co najwyżej zmusiła do wstawania rano i siedzenia godzinami w miejscu. Za to ja sam musiałem nauczyć się jak panować nad stresem, dystansować emocjonalnie i uciekać myślami do przyjemnych rzeczy. Chyba dobrze mi poszło, bo egzaminy zawodowe, które stresowały mnie w pierwszej klasie, w czwartej, kiedy je zdawałem nie wzbudziły we mnie ani odrobiny stresu.
14:05 i tu trafiłeś w punkt system czy też ludzie którzy go stworzyli właśnie nie chcą żeby ludzie rozumieli jak działa świat bo tak łatwiej się rządzi i manipuluje
Dzieci w podstawówce uczą się na pamięć jakie złoża są w Peru, uczą się klasyfikacji różnych małych żyjątek - przypadkowych śmieci ewolucji pływających w kałużach, symboli co najmniej kilkudziesięciu pierwiastków na pamięć (!), nazw kolejnych zlodowaceń, trudnych naukowych terminów, niespotykanych w codziennym życiu i innych bzdetów. Szkoła uczy terabajtów bezużytecznych encyklopedycznych danych, z których nic nie wynika, nie można wyciągnąć żadnych wniosków o świecie.
16 วันที่ผ่านมา +3
No to posłuchaj alternatywy na szybko: Wydobycia w Peru mają sens dla Polaka w momencie gdy zrobi się lekcje porównawczą - "Dlaczego wydobycie w Polsce maleje/jest drogie? Np. w takim Peru tona wydobycia węgla kosztuje X, w Polsce Y - czy bardziej opłaca się wydobyć tu czy tam? Dlaczego tam się bardziej opłaca nawet pomimo odległości?" - po takiej lekcji na pewno łatwiej to kontekstowo połączyć. A Zlodowacenia? Oj pięknie to można pokazać tłumacząc kształt Jury Krakowsko-Częstochowskiej - zachęcając do wycieczek, zadając zorientowane lokalnie pytania. To nie są bzdety jeśli zostaną ubrane w konkretny kontekst. Tak, to jest encyklopedyczny balast jak nie ma żadnego połączenia, tylko wtedy gdy naucza się bez kontekstu.
mnie szkoła nie nauczyła, że posiadanie średniej powyżej 4,0 nie sprawi że znajdę pracę i odkryję czego pragnę w dorosłym życiu. Teraz przez to, gdy jestem ponad 2 lata po skończeniu szkoły dłużej siedzę na bezrobociu niż udało mi się przepracować. Na tym bezrobociu siedzę przy kompie około 10h dziennie + jakaś aktywność fizyczna + obowiązki bezrobotnego w związku z szukaniem pracy (serio wypełniam je jak mało kto żadnych jaj). Zaczyna mi brakować pomysłów co robić, a nie wydam kasy której nie mam na drogie kursy które niczego nie gwarantują. Ale nie zamierzam się poddawać bo nikt za mnie nie zarobi na nowe sprzęty do grania, a moje obecnie nie będą działać wiecznie, cóż jestem ofiarą tego beznadziejnego systemu.
16 วันที่ผ่านมา +3
Niekoniecznie akurat taki jest cel szkoły ogólnej, tu raczej skłaniałbym się do szkoły zawodowej/technikum, które przygotowuje do konkretnych zawodów. Niestety zawód jest w gestii danej osoby i jest składową wielu czynników, natomiast szkoła powinna uczyć większej zaradności choćby w poruszaniu się w urzędowym mętliku czy pisania CV czy szukania pracy. Powodzenia z szukaniem.
Dzięki, mi się właśnie to nie podoba że w szkołach tak słabo uczą zawodów że nawet do najprostszych prac brakuje umiejętności (ja jestem po technik informatyk)
Życie nauczyło mnie jak działają podatki ;) Założyłam działalność parę lat temu i sporo czasu zajęło mi zrozumienie jak to wszystko działa... Szkoda że szkoła tego nie uczy... ponoć spora część narodu nie wie że płaci VAT
16 วันที่ผ่านมา +1
No nieprzygotowanie do życia w społeczeństwie szkoła opanowuje do perfekcji. Maturzysta nie wie jak płacić podatki, jak zakładać działalność, jak pisać pisma, jak działa kredyt (choć na obronę podam, że u mnie matematyczka robiła kilka lekcji o % składanych itp), jak działają domowe finanse itp
No Polska szkoła szczególnie niszczy życie ludziom. Podstawówce nauczycielka krzyczała przez dobre 15 minut że za krótkiego minusa narysowalem w zeszycie, w gimbazie nie odzywała sie nauczycielka wogóle tylko pisala na tablicy zadania i wskazywala kto ma do tablicy podchodzic a sredniego nie mam bo nauczycielka z matmy wprost powiedziała że mnie nie przepuści bo uwqża mnie za ćpuna przez blizny na ręce po igłach z akcji krwiodawstwa(nawet wezwała policje żeby mnie sprawdzili i wielkie zdziwienie jak byłem i jestem czysty)
Niestety Szkoła ma ,, produkować " pracowników. Nie bierze pod uwagę takich rzeczy jak podatki, rachunki, wszelakiego rodzaju pisma, podania, wnioski. Jakie ma prawa dorosły obywatel(oprócz głosowania). Co można załatwić w urzędzie. Ogólnie jakie są placówki państwowe, czy znaczenie zameldowania... Ta lista byłaby długa. Człowiek po szkole nie jest przystosowany do samodzielnego funkcjonowania oprócz pdst czynności życiowych.
1. Uczenie kontekstowe Tobie weszła historia czy ekonomia, bo cię to zainteresowało poza szkołą, a nie w szkole. Szkoła to 3Z, ona nie wzbudza zainteresowań, tylko tłamsi. Trening mózgu to jedyne, co szkoła oferuje, bo wyklepanie zbiorów prosa i sorgo w Kenii albo nibynóżki u pantofla przydaje się jeszcze mniej, niz angielski Himilsbachowi
Z autopsji lekkie sprostowanie: nauczyciel, przekonany, ze uczeń się stara, a nie chce tylko odbebnic, przekonany, że uczeń słucha, podświadomie poświęca czasu na indywidualne porady. Jest bardziej wyrozumiały na błędy, lepiej przykłada się do lekcji. Naprawdę nie trzeba wiele: wystarczą szczere chęci, a nie jakiś talent.
No to z przejmowaniem się o opinię innych, żeby się zachować tak jak społeczeństwu się bedzie podobało, to niestety true story. A "po co się czegoś uczymy" jest od wieków wiadome - bo nauczyciel tego akurat wymaga ;-)
Fajnie słucha się programów na tematy różnych absurdów w szkołach i możliwych próbach naprawy.A później przypominasz sobie że nowy minister jako reforme zmienia ilość godzin religii w szkole...-absolutnie nic się nie zmieni
szkoła mnie nauczyła jedynie rozwiązywanie testów i sprawdzianów i nic więcej. no i może czytac i pisac i liczyć .Polska szkoła uczy rozwiązywania testów a nie zycia
świat nauki jest cudowny ale też pełen kłamstw korporacji i wielu grup wpływu. + szkoła jest pełna zbędnej wiedzy i na siłę wałkowanych tematów . przez co szkoła przede wszystkim zniechęca do rozwoju intelektualnego . ( nie ma badań bez pieniędzy a pieniądze dają korporacje i państwa ) [" kto płaci ten wymaga " , nikt nie powinien mieć wątpliwości co do tego że korporacje i państwa nie chcą naszego dobra a jedynie zysku i władzy ] . dodam jeszcze że osobiści sam w domu ze 100x większą chęcią się dowiadywałem rzeczy niż w szkole , tam mi się wogule nie chciało. ( przymus jedynie zniechęca )
16 วันที่ผ่านมา +1
Powielasz bardzo popularny antysystemowy mit na temat nauki, że badania i świat mają agendę taką jaką zażyczy sobie fundator badań. To bzdura. Tak nie uprawia się nauki i tak nie wygląda nauka, to przekonanie osoby, która z nauką ma kontakt jedynie hasłowy na bazie swoich "wydajemisię" i uprzedzeń.
jeśli myślisz że świat jest taki wspaniały i wszystkim zależy na dobru ludzkości to aż mi cię szkoda. . wszystko co związane z nauką wymaga pieniędzy . . np. ( czysty fakt) , kiedyś korporacje płaciły naukowcom by mówili jakie to papierosy są zdrowe , na pewno nie szkodzą , nie ma badań potwierdzających korelacje występowania raka z paleniem papierosów. . dzisiaj wiemy że to 100% kłamstwa były i mnóstwo naukowców i lekarzy za to pieniądze dostało. . skoro kiedyś tak było to czemu dzisiaj niby maiło by być inaczej . . ludzie się niby bardziej uczciwi zrobili??? . podstawowa zasada gromadzenia prawdy i faktów to , patrz tam gdzie zabraniają ci patrzeć i na to co wyśmiewają. . to co popularne jest złe.
jeśli chodzi o Ziębę to on zawsze się opiera na rzetelnych zagranicznych badaniach . nic nie mówi sam z siebie. opiera się na słowach i pracach naukowych z najlepszych uniwersytetów świata i rzetelnej wiedzy. . jeśli nie chcesz uwierzyć na słowo to sam sprawdź. ( obejrzyj kilka filmów/zapytaj o źródła ) . każdy ma prawo do wiary w co chce. ( wolność myśli ) każdy ma prawo do mówienia co chce. ( wolność słowa ) każdy ma prawo robić co chce. ( o ile nie krzywdzi innych )
16 วันที่ผ่านมา +1
Widzisz jak łatwo dać się zrobić przez sprytnego oszusta
ludzi wyjątkowych zawsze najpierw się wyszydza i mówi że głupoty mówią. a jak już się wszyscy przekonają że miał racje to już będzie martwy. ,, nauka zawsze ma racje i zawsze się myli " . poza tym nie nawet niezależni profesorowie i lekarze z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem w zawodzie potwierdzają że wiedza którą on PRZYTACZA ( to nie on to mówi , jedynie cytuje wyniki i prace naukowe najlepszych uniwersytetów na świecie ) . ja mi nie wierzysz to sam sprawdź ( ale pewnie nie będziesz chciał wyjść ze strefy komfortu. ) . przecież świat jest taki dobry a wszyscy chcą naszego dobra. korporacje , państwa i bogacze przecież chcą tyko by się nam lepiej żyło a świat jest taki piękny i uczciwy. . jak naprawdę w to wierzysz to lepiej dla ciebie. prawda o fizycznym świecie jest tak okropna że mało kto chce się jej w pełni dowiedzieć.
Mnie w szkole extremalnie irytowało zabijanie w uczniach kreatywności. Świetnie się do tego odnosi 1 punkt. Napisałeś cos innymi słowy ale sens został zachowany ? Siadaj 1 bo nie jest to według klucza. No ja pier… Potem gdy spróbowałem zwrócić uwagę na ten bez sens przeważenie słyszałem że jestem arogancki, niewychowany.
Niesamowite jak w zadufaniu swoim można przedstawiać wyższość pewnych metod nauczania, powołując się na efekty intelektualne w życiu dorosłym, a samemu udowadniać coś przeciwnego. Głupota czy bezczelność? Patrząc po twarzy skłabiam się ku... zachowam to dla siebie ;)
16 วันที่ผ่านมา +1
Niesamowite jakim pyszałkiem trzeba być, by pod pozorem merytorycznej wypowiedzi przepychać swoje uprzedzenia i oceniać czyjąś pracę przez wygląd równocześnie nie mówiąc nic wartościowego. Tacy jak ty w szkole wyśmiewali innych za wygląd, przezywali, teraz w dorosłym życiu nic się nie zmieniło, dalej jak dziecko, wyżywa się po innych. Ktoś cię musiał skrzywdzić, skoro tak chcesz krzywdzić obcych. Potrzebujesz pomocy.
Z jednej strony lubię słuchać twoje filmiki, bo jest sporo sensownych spostrzeżeń, jednak zdarzają się niemal seryjnie takie wykwity ignorancji, że jak w owym komentarzu przypomina to halucynacje AI. Nic o mnie nie wiesz i nic się nie domyśliłeś. To samo robisz w filmikach, gdy dajesz się ponieść swojej fantazji, zadufaniu w swoją bystrość, uprzedzeniom, które rzutujesz na innych. Stąd moja analiza twojego wygląda, bo on potrafi zdradzić, czy mamy do czynienia z osobnikiem wierzącym w swoje paranoje, czy z bezwzględnym sprzedającym propagandę naiwniakom w jego mniemaniu. Zachowam dla siebie wnioski, bo to tylko moje przeczucie. W przeciwieństwie do Ciebie nie lubię propagować fejków.
Ryzyko nie jest poraszka ! Ryzyko znaczy ze nie znasz wyniku pryzklad masz znana droga oferowana przez nauczyciela i skrot (nieznane ryzyko) albo sie zgubisz albo dojdziesz do celu szybciej :D
10:35 tak xx wiek był ciekawym okresem ale nie najważniejszym. Druga wojna światowa trwała 6 lat (1939-1945) a pierwsza 4 lata (1914-1918) tylko po tym okresie jest jeszcze średniowiecze(całe) starożytność i prehistoria. Gdyby każdy tylko zajmował by się 2 wojną światową znalibyśmy wszystkie jej bitwy ale nie nie mieliśmy by pojęcia np o Sumerach
Gdy byłem dzieckiem faktycznie miałem dość łatwość w rozdłubaniu czegoś samodzielnie i naprawie. Dziś nie mam tego typu umiejętności, po prostu nie miałem na to czasu.
Sprawa wychodzenia do WC i picia ma się inaczej: nie każdy nauczyciel ma pod ręką panią woźną, która spojrzy na dzieci a dziecko może bez nadzoru albo wymyślić coś ciekawego albo zemdleć (nauczyciel odpowiada za bezpieczeństwo). Co do picia na lekcji to wiąże się to z ogólnym zamieszaniem przy młodszych dzieciach, rozlewaniem picia, rozgadywaniem się. Wydaje mi się, że jasne zasady i trochę zaufania by tu pomogły, ale obecnie n.boi się co chwila, bo jest ubezwłasnowolniany co krok. Szkoła to pole walki a teraz jest jeszcze gorzej: wiele dzieci pyskuje, próbuje rządzić nauczycielem i wtrąca mu się jak ich rodzice. Ogarnięcie lekcji, żeby połowa nie schodziła na uspokojenie ich też jest sztuką. N. mówią, że dzieciom teraz wszystko wolno i nic nie muszą ps nie wiem dlaczego od szkoły oczekuje się więcej od formalnego wykształcenia. Ja nigdy nie miałam większych oczekiwań, bo wiedziałam, że jeśli coś chcę umieć mam się tego sama uczyć.
16 วันที่ผ่านมา +1
No dobra piszesz w jednym akapicie, że "tego niedasię bo..." a potem w następnym akapicie: "szkoła to pole walki" i "jest jeszcze gorzej". No dlaczego? Bo "dzieci pyskują?" a może to nauczyciel sobie nie radzi, bo nie ma narzędzi, jest niedouczony, przepracowany, system jest źle zorganizowany? Serio tak łatwo przychodzi ci pisać "bo złe dzieci" "bo im wszystko wolno"? To jest właśnie spychologia i podejście "niedasię" - z taki podejściem nauczyciele będą skazani na to pole walki do końca świata. Nauczyciel zostawiony sam sobie faktycznie może czuć się bezsilny, tu potrzebna jest gruntowna zmiana w systemie by szkoła była szkołą, a nie jakąś dziwną walką o przetrwanie. I żadna w tym wina dzieci, one są tam pchane z obowiązku. PS: To jest wewnętrzny wymysł szkół - towarzyszenie w wyjściu do WC, sprzeczny z konstytucyjną zasadą swobody art. 30. Proszę nie pisać tak jakby to było obowiązujące prawo - to jedynie asekuranctwo szkół i nauczycieli. Wynikające pewnie ze złych doświadczeń, ale nadal to asekuranctwo, a nie obowiązujące prawo. Uczeń ma prawo wstać i wyjść z zajęć, nauczyciel nie może mu tego zabronić, ani go przetrzymywać.
Ale ja nie piszę "nie da się". Ja tylko mam na myśli to, że nauczyciel nie tylko jest sam jak palec ze wszystkim i uczy się na swoich błędach, ale jest non stop pod obstrzałem oczekiwań: rodziców, dyrekcji. Stały repertuar dyrektora, który chce dokuczyć nauczycielowi to "rodzice się skarżą", bez wskazania kto się skarży i konkretnie na co (a jak na co, to zarzut jest absurdalny). Jest to praca w stałym wrzasku/gwarze, dużej ilości bodźców, dzieci krzyczą non stop, one nie rozmawiają. Poza tym obecnie obowiązuje chów stadny, bo mało który rodzic poświęca czas i indywidualną uwagę dziecku (są enklawy, zależy to też od okolicy i tego, jak grupa się trafi). Dzieci nie mają poczucia czasu, część z nich używa wyjścia do WC jako pretekstu do umawiania się z kolegą i albo ryzykujesz i puszczasz do wc - bo przecież nie masz pewności, czy on chce to siusiu czy udaje- albo też ryzykujesz, bo dzieciak siedzi a mu się chce. Nie wiem, dlaczego pod linijkę ocenia się nauczycieli jako tych źle nastawionych. Nauczyciel sam sobie wypracowuje takie metody, żeby to wyjścia do WC odbyło się tak, że dziecko wróci po odpowiednim czasie. To nie jest oczywiste, że dziecko idzie tylko na siusiu. Nie piszę, że "dzieci są złe", tylko mam na myśli uczenie cwaniactwa przez rodziców i przekraczania granic. Denerwuje mnie robienie z tych dzieci ofiar i węszenie spisków przez dorosłych, brak zaufania. Denerwuje załatwianie za plecami nauczyciela, do którego ma się zarzut. Nauczyciel nie ma interesu w tym, żeby dziecko go nie lubiło: dzieci lepiej uczą się od osoby lubianej, są mniej zestresowane, są chętniejsze do współpracy, bo gdy nabierają empatii to nie chcą robić przykrości nauczycielce, którą lubią. Podpowiem: tę nieufność świetnie wykorzystuje środowisko szkolne do wyeliminowania nauczyciela, któremu za dużo się chce, lubią go dzieci, bo jest to pożywka do zawiści a rodzice łapią się na rzekomy autorytet dyrektora. A to jest tylko osoba z odpowiednim papierem i koneksjami politycznymi często nie nadająca się do zarządzania. I to nie dzieci są problemem (choć o dziecku wolno większości rodziców powiedzieć tylko pochwałę a to, co do wypracowania to albo wypracuje placówka albo nikt). To rodzice mają często jakieś swoje urazy i przenoszą to na nauczyciela, który nie jest "szkołą". To zachowanie rodziców, m.in.ich oczekiwania odstraszają od tej pracy ludzi i -oprócz hałasu, stresu, wirusów, multitaskingu w tej pracy, inwestowania swoich pieniędzy i czas poza pracą oraz makiawelicznych dyrektorów - powodują, że człowiek nie chce tracić zdrowia. Będzie gorzej, bo trwa walka o zarobek, gdy dzieci coraz mniej.
4:33 tylko pytanie co by się stało gdyby każdy był odważny
16 วันที่ผ่านมา +1
Zależy w jakim kontekście, bo jest różnica między byciem bardzo odważnym i wychodzeniem zawsze przed szereg z inicjatywą, a między asertywnym stawieniem granic, ale nie wychyleniem się, a tym co mówię w filmie - osobą, która ma zabite w sobie poczucie pewności siebie, bo ryzyko zawsze kojarzy się z porażką.
mam zjebany status szkoły, za korzystanie z komórki obniżana jest ocena z zachowania, niedorzeczne, nie nauczają nas, jak wykorzystać komórke do edukacji tylko pierdolą o karach itd
16 วันที่ผ่านมา
Komórka może być narzędziem do nauki, to fakt, ale gdy nim nie jest zaczyna w nauce przeszkadzać. Niekoniecznie ma to związek z moim filmem, ale zwykła higiena nauki sugeruje, że lepiej przyswaja się wiedzę bez rozproszeń.
Do dzis pamietam, jak gaalem z matka ze matematyka jest glupia i nie przyda mi sie (Wtedy jakas geometria). Nie rozumiem i nie przyda mi sie do niczego liczenie trojkatow czy trapezow, ich pola i innych bzdur. Wtedy moja mama powiedziala: "Kiedys bedziesz chcial sobie kupic dom na dzialce. I bedziesz chcial sprawdzic czy ktos CIebie nie oszukal co do metrazu. A dzialki maja rozne ksztalty. Umiejac policzyc pole trojkata, trapezu to policzsz ile tej dzialki realnie kupujesz, lub jak nedizesz naprawiac sobie jakies meble i potrzebujesz kupic jakis kawel okleiny czy materialu". Wtedy mi sie otworzyly oczy i nagle zaczalem rozumiec o co chodzi w geometrii i nawet bardzo lubilem ten dzial i dostawalem dobre oceny. Tego wlasnie brakuje w polskiej szkole. Odpowiedzi na pytanie PO CO :/
Bardzo przydatne w szkole byłyby zajęcia z kontaktów międzyludzkich, z komunikacji bez przemocy. Organizuje się takie zajęcia dla dzieci z autyzem, ale uważam, że każdemu dziecku by się przydały. System oceniania w szkole naprawdę kuleje. Dzieciaki dostają multum ocen już od pierwszej klasy. Zamiast chcieć się uczyć, dzieciaki po prostu chcą dobre oceny. W szkole nienawidziłam historii, a geografia w liceum polegała na wkuwaniu wydobycia węgla w Zagłębiu Ruhry. Można powiedzieć że jest to "ćwiczenie umysłu", ale naprawdę możnaby uczyć się czegoś lepszego na przedmiocie z takim potencjałem. Te rzeczy są i tak przedawnione i nikt tego nie pamięta. Takie zajęcia zachęcają do ściągania, a nie zdobywania wiedzy i myślę, że większość osób tak robiła. Moja nauczycielka z historii w podstawówce powiedziała, że przez przypadek dostała się na historię, ale dopiero na studiach poznała jak ona jest ciekawa, ponieważ uczona była kontekstowo. Wszystko miało swój powód. Taka historia rzeczywiście może być ciekawa ale w szkole to tylko wkuwanie dat. Nie wspomnę o angielskim, gdzie dzieci uczą się słówek, a nie wyrażeń, nie potrafiąc się nawet przedstawić. Tragedia
17 วันที่ผ่านมา +2
No tak zajęcia z poprawnego utrzymywania relacji, niby jest hasłowo wpisane w podstawę programową, ale jedyne utrzymywanie relacji jakich się uczymy, to jak uniknąć przemocy rówieśniczej lub jak zabłysnąć w towarzystwie. Ale jak utrzymywać wartościowe relacje ani w domu ani w szkole się większość nie uczy.
Oj tak, zdecydowanie brakuje tego w szkołach. Relacje międzyludzkie, komunikacja, wypowiadanie się, kontrolowanie emocji, ale nie tłumienie i budowa pewności siebie.
Gdybym mógł, to po raz pierwszy na YT dałbym z 10 kciuków w górę, albo napisał bota do zakładania kont i klikania lajków, żeby się ten film wypozycjonował! W szkole byłem bardzo dobrym uczniem dopóki nie weszła historia. Nic z tego nie rozumiałem i zawsze miałem kłopoty i musiałem coś poprawiać lub zaliczać na wyższą ocenę. Poczet królów polskich co najmniej dwa razy musiałem cały zaliczać. Ale jedną lekcję historii pamiętam prawie do teraz (mam 50 lat), bo na zastępstwie był idealny nauczyciel. Później też gorzej mi się wiodło w szkole, bo zacząłem się wychylać i zadawać trudne pytania albo robić sobie żarty. Skończyło się tak, że przyszedł ojciec z wywiadówki i powiedział, że się na mnie skarżą i mam przeprosić 4 nauczycielki. Świadectwo z paskiem miałem do 7 klasy, później mnie ten system szkolny co raz bardziej wkurzał. W średniej szkole to już sobie trochę odpuściłem, a trochę pomogła mi "renomowana" szkoła. Problem jest taki, że ja się lubię uczyć i całe życie się czegoś uczę. YT to dla mnie marzenie, tylko dobę mam za krótką. A liczba obecnych magistrów, która jest durniami, gdy się z nimi chwilę pogada, jest zatrważająca...
Ja zawsze byłem prymusem. Masakra. Ale też zadawałem niewygodne pytania. I wyrażałem swoją krytykę systemu. Świat takich nienawidzi. Moja koleżanka z pokoju zrobiła doktorat, (nauk technicznych) mimo iż miała problemy z mnożeniem.....tak z mnożeniem. ja nie zrobiłem - nie miałem problemu z mnożeniem - ale i nie miałem takich pięknych nóg. .a koleżanka była dorodna - 175 cm w kłębie.....i po wódzie kleiła się do wszystkich równo...Niemniej.....patrzę bez rzygania w lustro. Pozdro. A chęć do nauki mi nie minęła....
Nogami i rękoma bym się podpisał za tym. Zwłaszcza gdy dziewczyny ubierają się jak ulicznice. Nie chcę się uczyć w miejscu gdzie mnie rozpraszają prawie prostytutki. Trzeba powrotu do elegancji, dobrego smaku, moralnego i etycznego ładu, społecznictwa, patriotyzmu i przede wszystkim Boga. Gdy wszystko na Bogu oprzemy przez wiarę katolicką (nie posoborową demagogię tylko prawdziwą) to wszystko zostanie odnowione i piękne. Żyć w państwie, które w pełni jest katolickie od władzy polskiej do ludu polskiego, gdzie wszyscy na Mszę Świętą chodzą, gdzie w każdej dziedzinie życia widać królowanie Chrystusa to jest raj na ziemi, czyli przefsionek niebios. Módlcie się za taką ojczyznę.
Tak, tak, kolejny teoretyczny filmik, jak to wspaniale może być. Najlepiej jakby wszyscy mędrkujący sami wzieli się do roboty i najlepiej stworzyli szkołę idealną, pokazali jak to się robi, a nie tylko gadali, i gadali, i gadali... Ciekawe jakby im ta ich szkoła wyszła 🤣🤣🤣 I jakie problemy by stworzyli oni. Bo wiecie, że nawet jak te by były rozwiązane, to by się inne pojawiły. Czy nie wiecie? :>
15 วันที่ผ่านมา +1
@@zuzhet2111 :D ale wiesz, że jak recenzujesz krytycznie jakieś dzieło czy twór to "to zrób lepsze" jest możliwe najgłupszą odpowiedzią? To takie udawanie że masz coś do powiedzenia gdy się nie zgadzasz.
Nie chodzi o to, że się nie zgadzam z tym filmikiem. No spoko, pewnie jest jak mówisz. Chodzi o to, że... nie podoba mi się jego przesłanie. Bo jaki ma cel nagrywanie filmiku, gdzie w miniaturce jest tytuł ,,Jak szkoła psuje ludzi?" Obrzydzenie ludziom szkoły? Tak jakby już nie nienawidzili jej wystarczająco...
Bardzo słaby, jednostronny materiał bez przygotowania pod względem tego, jak wygląda to po stronie nauczyciela. Na przykład podany jest przykład anegdotyczny odnośnie tego, że zakaz wychodzenia jest determinowany tym, że ktoś coś pali w toalecie. Natomiast w rzeczywistości zakaz wynika z odpowiedzialności prawnej nauczyciela za ucznia, więc jakby cokolwiek się stało uczniowi po drodze do toalety to nauczyciel może pójść do więzienia (art. 160 k.k w połączeniu z art. 415 k.c i art. 427 kc). Odnośnie skłonności do podejmowania ryzyka to proszę również zauważyć, że należy patrzeć również na narzędzia które daje szkoła na przykład w postaci konkursów, przedstawień, które pozwalają zaryzykować poświęcenie swojego czasu na te aktywności z których finalnie można nic nie otrzymać. Więc uogólnianie w ten sposób tematu prowadzi jedynie do szerzenia podziału szkoła zła - racja zawsze po stronie ucznia, a nie sensownego poszukania rozwiązań.
16 วันที่ผ่านมา +5
Fakt, że postrzegasz ten materiał jako promujący postawę "prawda po stronie ucznia" świadczy więcej o Twoich uprzedzeniach niż o samym filmie. Jesteś nauczycielem, widzisz problem, ktoś podaje propozycje jak u mnie w filmie - inna struktura lekcji, skupienie na innych wartościach niż gonienie systemu ocen jak chomik w kółeczku - Ty pytasz gdzie są rozwiązania? Są, podałem je, ale "niedasię".
Najlepsze w komentarzu Pana/Pani @duszekxxxx jest rzucenie tym: "(art. 160 k.k. ....)" . Chyba powinniśmy budować szkoły bez toalet dla uczniów bo: art. 160 ...... :D
16 วันที่ผ่านมา +5
@@maciejpawlak230 pytanie o pozwolenie na siku, jedzenie w wyznaczonych porach, zakaz rozmawiania, zakaz swobodnego przemieszczania się, rzucanie paragrafami, kraty w oknach, kontrole na wejściu, niektórzy nauczyciele lepiej czuliby się jako klawisze w więzieniu, bo to nie przypomina edukacji, a zastraszanie do posłuszeństwa. I tak, to jest problem zaszyty systemowo, ale uwikłany w system nauczyciel będzie racjonalizował nawet najgłupsze z wewnętrznych przepisów, nawet takie, które łamią podstawowe prawa człowieka.
@@maciejpawlak230 Oficjalnie według tego, co powinno być robione to z każdym uczniem nauczyciel powinien go odprowadzić do toalety i z powrotem, gdyż wypełnione są wtedy znamiona tego, że dokonał wszelkich starań, aby nic się po drodze do toalety nie stało. Samo to nie wynika z tego, że nauczyciel nie chce puścić, ale jak coś się stanie na przykład zostanie pobity przez starszych kolegów z klasy to nagle rodzice nie patrzą na to, czy szedł do toalety czy nie tylko obwiniają nauczyciela.
Widzę, że od razu jak piszę coś przeciwko postawionym przykładom anegdotycznym w filmie to muszę być nauczycielem uwikłanym w systemem. Niestety zapędził się Pan z szufladkowaniem. Natomiast odnośnie łamania praw człowieka w takim razie proszę przeciwstawić ze sobą 2 rzeczy jakimi jest: chwilowa potrzeba wyjścia do toalety(którą notabene można załatwić w czasie przerwy) do kontekstu tego, że nauczyciela może zostać ograniczona na znacznie dłużej. Oprócz tego nie odniósł się Pan jedynie do tego, że w ocenie kieruje się uprzedzeniami natomiast czy kreując sam ten film w którym jednostronnie ocena Pan obecny system nie kieruje się własnymi uprzedzeniami? Wymienia Pan na początku, że uczniowie dostają zawsze po uszach za kwestionowanie poleceń, czy stosowanych metod uczniowie dostają zawsze po uszach. Tu wszystko zależy od nauczyciela i zgodzę się z tym, że są nauczyciele przyszpileni do systemu tak, że musi się zawsze wpasować do kluczu egzaminacyjnego, ale są też nauczyciela którzy zachęcają do tego, by inaczej rozwiązać dany problem zadaniowy(chociaż nadal według zasad danej dziedziny wiedzowej, np. w matematycy w ramach zdefiniowanych w niej praw). Dlatego też użycie kwantyfikatora "zawsze" jest już generalizacją, a więc błędem logicznym argumentacji. Mówisz, że nauczyciele nie zapewniają podejścia indywidualnego uczniom to proszę zauważyć stosunek ilości nauczycieli do uczniów w którym na jedną lekcję na nauczyciela średnio przypada 30 osób, więc przy takiej liczbie nie można zapewnić indywidualnego podejścia (sylbert.com/en/blog-post/what-is-the-ideal-number-of-participants-in-a-training/, www.brookings.edu/articles/class-size-what-research-says-and-what-it-means-for-state-policy/), więc w celu zmniejszeniu wydatków na edukację i braku nowych nauczycieli cierpi podejście indywidualne. Następnie odnosisz się do tego, że szkoła tylko uczy, że nie warto podejmować ryzyka, bo zawsze poniesiesz porażkę, natomiast pokazałem przykład konkursów, czy wystąpień (na które zresztą musiałeś zaryzykować poprzez poświęcenie czasu) na których wygrywasz. Więc dlatego odnosiłem się do jednostronnej oceny na przykład w tym wypadku, bo jest pokazana tylko jedna strona medalu. Oprócz tego pokazana jest również ocenianie wobec jednolitego wzorca i wpakowywanie uczniów w jednolitość systemową. Tu należy zauważyć wieczną wojnę między indywidualizmem, a kolektywizmem w której to na rzecz życia w pewnej społeczności trzeba przesunąć niektóre granice (ustąpić). Natomiast tu należy zachować zdrowy umiar w szukaniu kompromisu, aby zarazem nie cierpiała indywidualność, a zarazem nie doszło do rozpadu społeczności. I tu proszę zauważyć, że nie da się tego zrobić, bez indywidualnego podejścia, którego się tak jak wcześniej pisałem nie da zapewnić bez zmniejszenia liczby uczniów w klasach. Dlatego podsumowanie odnośnie ryzyka uważam, że jest za daleko idące i wynika nie z odniesienia systemu do jako całości tylko z tym co Pan przeżył w spotkaniu z systemem. Odnośnie kontekstowego nauczania poruszonego w filmie to również odniosę się do nauki historii. Pierwszymi lekcjami jakimi się w klasie IV jest zapoznanie z tym czym jest w ogóle historia, jak podchodzić na przykład krytycznie do źródeł historycznych na przykład poprzez to, że jedno źródło nie jest wystarczające po powiedzenia, że coś jest faktem historycznym. Odnośnie nauczania proszę zauważyć, że zmienia się to wraz z różnym podejściem nauczycieli do tego tematu i jak go przedstawia. I tutaj znów jest pewne zgeneralizowanie nawet bez podejścia do tego, aby przeczytać czym jest podstawa programowa, a czym jest metodyka nauczania, a czym jest wypełnianie jej przez konkretnych nauczycieli. Zgodnie z podstawą programową (podstawaprogramowa.pl/Szkola-podstawowa-IV-VIII-1/Historia) jednym z wymagań jest objaśnianie związków przyczynowo-skutkowych, czy "Dostrzeganie potrzeby poznawania przeszłości dla rozumienia procesów zachodzących we współczesności", więc jeżeli chodzi o to, co należy robić wymienione w filmie jest to już to zapisane w systemie. Odnośnie kontekstu matematycznego, że to "rozwija twój mózg", "policzysz ratę kredytu", "wyliczysz sobie za pomocą geometrii ile ci będzie materiału potrzebnego na stolik", to spotkałem się z odpowiedziami w stylu: "Ale to i tak mi w życiu ni będzie potrzebne", "Komputer i tak to mi policzy", "Nie interesuje mnie to", "Jak będzie mi potrzebne to poszukam w Internecie i się nauczę". Więc proszę również zauważyć tu pułapkę tego, że pomimo wyjaśnienia kontekstu po co to i tak uczniowie nie chcą trenować, gdyż wpadają w sidła szybkiego dostępu do informacji, która jest bez wysiłkowa, a krótkotrwało daje ten sam efekt, co trenowanie czegoś. Proszę również zauważyć, że następuje również takie zjawisko jak kryzys autorytetów, co powoduje, że nie tyle dorośli nie chcą się uczyć, bo nauka jest bez sensu tylko nie wierzą ekspertom, profesorom, więc szukają odpowiedzi w alternatywnych źródłach. I tu należy rozróżniać, że już w młodym wieku uczeń zauważa, że przecież mam to na wyciągnięcie ręki w komputerze, komórce, więc po co mam to jakoś trenować na lekcji, co jest zajęciem żmudnym, a często aby dojść do jakiegoś etapu wymaga nauczenia się wielu rzeczy wcześniej, które cię nie interesują, a są potrzebne, aby wyjaśnić kontekst lub daną tematykę w pełni. Dlatego też uważam, że ten materiał jest bardzo jednostronny i nie pokazujący szerszej perspektywy. W materiale za wszystko obarcza się system i nauczycieli nie zauważając również innych rosnących tendencji, jako ogólny brak zaangażowania uczniów związany z rozwojem tzw. zapychaczy czasu wpływających na ośrodek nagrody. Nie zauważa również ograniczonych ram ma przykład finansowania całego systemu nie pozwalający na edukację indywidualną uczniów i obarczając za to system, a nie finansowanie go. Nie zauważa również tego, że często o ile miarą nauki są oceny to samo co wynika z nich zależy w zasadzie od rodziców. Jednakże coraz mniejsze zaangażowanie rodziców w edukacje skutkuje na przykład tym, że brakuje informacji zwrotnej do nauczycieli, że dana dziedzina nie jest przedmiotem zainteresowań dziecka, tylko są pretensje czemu dane dziecko ma taki niskie oceny jak jest w oczach rodziców genialne. Tak więc w kontekście proponowanych rozwiązań należy również patrzeć na różne aspekty związane dookoła systemu, a nie tylko upatrywać winy w systemie. Nie oznacza to jednak, że uważam, że system nie potrzebuje zmian, jednakże wynikają one przede wszystkim na dostosowaniu tak programów, aby odciążyć podstawę w podstawówkach, natomiast licea były bardziej wyspecjalizowane i posiadające mniejsze klasy, co spowodowałoby możliwość lepsze migracji uczniów jeżeli dany profil ich nie interesuje tak bardzo. Natomiast wymagane jest również branie odpowiedzialności za własną naukę przez uczniów, gdyż często jest tak, że chcą one bez żadnego wysiłku/treningu umieć już coś na już. Tak samo należy zauważyć różnice, które wynikają z określonego wieku na przykład dziecko w wieku 1-3 klasy nie myśli aż tak daleko o własnej przyszłości, dopiero realna ocena tego kim się chce być nadchodzi w wieku nastoletnim, gdzie często jest już za późno aby pozyskać niektóre umiejętności.
Czego Szkoła jeszcze nie nauczyła, a życie boleśnie uczy?
Na przestrzeni lat znajdując trochę czasu na przemyślenia widzę że na przestrzeni wszystkich lat edukacji i wyzwań jakie przede mną stawiał system nauczania niósł również te pozytywne nauki, a dokładniej - radzenia sobie z tematami, które z początku wydawały się być tymi dosłownie nie do przejścia.
Im trudniejszy był przedmiot czy to w szkole podstawowej, czy na studiach - tym bardziej było trzeba ruszyć głową na zasadzie "jak podejść do tematu by przejść chociaż z dopuszczającą oceną".
Oczywiście - chwilami było to bardzo wyniszczające psychicznie i cieszę się że miałem tą możliwość obserwowania otaczającego mnie świata, równieśników, rodziców, starszych braci i ich kolegów, tego jak ludzie radzą sobie w dorosłym życiu.
I może widziałem tylko to co było widać na zewnątrz, ale dla mnie była to wartość dodana, która bardzo na etapie dorastania pomogła mi iść przez te najtrudniejsze momenty edukacji (choć tak na prawdę przecież uczymy się czegoś każdego jednego dnia).
Reasumując - dzięki szkole, tym "bezsensownym" treściom do dosłownie zakucia nauczyłem się tego że da się przejść przez dosłownie gigantyczną, betonową ścianę, która z pozoru wydaje się być nie do pokonania.
Trzeba na to znaleźć sposób, a jak nie da się jej wywalić jednym ciosem (metaforycznie dużą ilością pieniędzy by np. zrealizować jakiś życiowy cel), to można się nawet i cofnąć te kilka kroków i znaleźć inną, wcześniej niewidoczną ścieżkę, dzięki której uda się przejść na drugą stronę tej ściany - nawet jeśli ta droga będzie bardzo długa i kręta.
Najważniejsze jednak jest to by się nie poddawać i szukać sposobu.
Jak udało się ukończyć szkołę, zdać maturę, obronić pracę inżynierską na studiach to i uda się przezwyciężyć trudy dnia codziennego w dorosłym życiu.
Najważniejsze tylko by starać się działać samodzielnie, a nie czekać aż ktoś inny wszystko za nas zrobi/ poprowadzi za rękę przez każdą trudną życiową sytuację.
Bardzo lubię Twoje materiały, pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia!
@@spooneg3 Masz rację, to co jednak opisujesz to wyjątek, potwierdzający regułę. Większość odbija się od tego systemu i "edukacji" czy "nauki" jako całość i więcej nie chce wracać. To jak przeżycie przemocowego rodzica, 1 na 20 zrozumie i wyrośnie na etycznych ludzi z dużą odporonością, 19 na 20 zostanie straumatyzowanych na życie.
Dzieci nie są gotowe na starcie z takim labiryntem dorosłych problemów. Dorośli sobie w tym systemie nie radzą.
Zgadzam się z Tobą i tak myślę że właśnie dzięki szerszemu spojrzeniu na świat jako dziecko byłem w stanie przebrnąć przez ówczesny system edukacji pełen szablonów i wspomnianych w Twoim filmie nakazów, który szczególnie był widoczny na każdym jednym sprawdzianie dot. "wolnej interpretacji" i wstrzelenia się w klucz. Nawet zdarzało się to na takiej matematyce, gdzie było trzeba iść konkretną ścieżką przez zadanie. W takich przypadkach nawet jeśli dobrze się rozwiązało zadanie, ale wyprowadzając po swojemu wzory miało się... No właśnie - obniżoną ocenę.
Jeszcze taki przykład z własnego życia podam - technikum i zebranie z rodzicami. Wychowawca spytał się wtedy moich rodziców jakie stosują metody wychowawcze wobec mnie (miałem najlepsze oceny w klasie - średnia mocne 4.4~4.7), a oni odparli że nie mam żadnych nakazów i zakazów, a jedynie co mi mówili to to że uczę się dla siebie i dla swojej przyszłości.
- Nie wiedziałem o tej sytuacji do momentu w którym koledzy z klasy na drugi dzień mi dziękowali za to że moi rodzice nie stosują wobec mnie przymusowego ograniczania np. korzystania z komputera w środku tygodnia, bo dzięki temu ich rodzice pościągali im wszystkie kary.
Jednak jak można było się tego spodziewać - absolutnie nie przełożyło się to korzystnie na ich oceny w szkole.
Nigdy nie miałem czerwonego paska w szkole, zawsze się o niego ocierałem, zawsze czegoś brakowało, a najbardziej zapamiętałem dzień w którym moja wychowawczyni i jednocześnie nauczycielka z j. niemieckiego dała mi 2 na koniec roku "dla zachęty", choć ze średniej wychodziła mi na styk trójka i ta ocena jednocześnie zaważyła nad otrzymaniem czerwonego paska w trzeciej klasie technikum😃
Te wszystkie sytuacje odcisnęły swoje piętno na moim obecnym życiu i jednocześnie cieszę się że te sytuacje pamiętam dzięki czemu mogę pracować nad sobą i swoimi może nie tyle co słabościami, ale rzeczami, które negatywnie wpływają na chociażby odpoczynek i spokojny sen.
... Bo zawsze można się postarać bardziej i zrobić coś lepiej ;)
szkoła mnie nauczyła jedynie rozwiązywanie testów i sprawdzianów i nic więcej. no i może czytac i pisac i liczyć .Polska szkoła uczy rozwiązywania testów a nie zycia
Myślę, że odpowiedź to: "jak się uczyć", ale nie tylko w ujęciu, które omówiłeś, czyli, że kontekstowo. Bo skoro nie możemy ot tak zmienić systemu edukacji i kolejne pokolenia muszą wkuwać na blachę, to warto nauczyć dzieciaki jak to robić, żeby zapamiętać coś szybko, sprawnie i na długo. Uczy się nas tylko tego, że daną rzecz mamy powtarzać tak długo, aż nam się wryje w pamięć w formie gotowej formułki, a są efektywniejsze techniki.
Podobnie z pracą w grupach- sadzali nas w grupie i podobnie jak na WFie- "mata piłkę i grajta". Musieliśmy sami intuicyjnie coś wypracować, choć wszyscy wiemy, jak to się kończyło- 1-2 osoby robiły, reszta gadała i ewentualnie jeszcze jedna osoba prezentowała przed resztą klasy (o ile było trzeba). Nikt nigdy nie nauczył nas jak to zrobić, żeby praca w grupie była efektywna. Dlatego dla mnie to był zawsze problem, a najgorszym koszmarem było to, że moja uczelnia wymagała, żeby praca dyplomowa była właśnie dziełem grupowym😢
W szkole nienawidziłam historii. Wiecznie tylko bitwy, wojny, dawno zmarli celebryci (królowie, książęta itd)... A teraz mam piepsztylion książek historycznych, jak wyglądało życie w starożytnym Egipcie, Rzymie, Grecji, o zarazach w średniowieczu, jak wyglądało życie rycerzy, feudalnych chłopów, o historii medycyny... możnaby wymieniać w nieskończoność.
@@lootownica Nudy. Wojny i przelew krwi są najciekawsze.
Ja akurat w szkole lubiłem historie, bo miałem nauczyciela co był pasjonatom historii i umiał tym zarazić innych uczniów.
Szkoła ukazała mi tylko niesprawiedliwość systemu i zło w ludziach od najmłodszych lat.
Cytując klasyka „ta szkoła nie przyniosła mi niczego oprócz ku*** depresji.. i problemów psychicznych” - niestety nie jest to tylko żart 😅
I kabla RJ45! Nie zapominaj o kablu!
(Który sam sobie musiałem zarobić)
😊
@@spacegirlproduction9506 szkoła mi już rozwaliła psyche tak mocno że mam z 10 trałm
Nie ty jeden, nie ty ostatni
Powiem tak:
W technikum nie umiałem stosować wzorów skróconego mnożenia.
Nie odróżniałem Afryki od Azji.
Mieszałem 2 wojnę światową z 1.
Fizyki i astronomii nie rozumiałem całkowicie.
Z chemii wiedziałem, że alkohol - heheh.
W skrócie, mocno dwójkowy uczeń który przecisną się przez system na ocenach dopuszczających. Szkoła zniechęcała mnie do wszystkiego. Tymczasem, po godzinach, na wagarach, jak nie włóczyłem się nie wiadomo gdzie i nie wiadomo z kim po mieście to siedziałem przy komputerze.Tworzyłem modyfikacje do gier. Pierw jakieś teksturki, potem jakiś kod, zajawiłem się.
Poszedłem na studia - zaocznie - bo nigdzie indziej mnie by nie przyjęli. Udało się fartem - na politechnikę Krakowską. Można powiedzieć, że nadrobiłem całe technikum w rok. Wyprzedziłem znaczną większość ludzi, którzy byli lepsi w szkole. Skończyłem studia. Jestem dziś programistom i ciągle się rozwijam, i tu mógłbym skończyć. Bo znalazłem swoją niszę. Ale nie, nie skończę.
Matmę wykorzystuję do programowania shaderów w swoich produkcjach hobbystycznych po godzinach.
Znam mapę świata jak własną kieszeń, odnajduje się wszędzie, nawet często nie potrzebny mi kompas.
Ogarniam chronologię historyczną naszego kontynentu, co i tak jestem w szoku że gdzieś zapamiętałem te daty i rozumiem jak historia jest mocno skomplikowana.
Na codzień robie projekty po godzinach związane z wektorami,. fizyką, a nocami uwielbiam patrzeć w gwiazdy i można by powiedzieć, że astronomia to mój 2 największy koniec po komputerach.
Z chemii dalej wiem, że alkohol - heheh i jaki jest wzór na wodę i sól (tu najmniejszy progres, ale nie jestem encyklopedią).
Ze swojej perspektywy wiem, że edukacja to straszny syf i stoję teraz przed ciężką misją poprowadzenia swoich dzieci przez ten śmietnik. Powinniśmy to zmienić ...
Gratulacje! Z przyjemnością przeczytałam ten komentarz
Ja też, teraz spłodził dzieci, aby mogły przeżyć ten sam syf na który narzeka. Piękne.@@perspektywazmian3162
Też dodam swoje 3 grosze jako 23 latek- skończyłem technikum budowlane jako uczeń średni ( zawodowe przedmioty na 5 i 6, reszta na 3 max 4) - nienawidziłem 3/4 przedmiotów, lekcje typu Zapamiętaj, zalicz, zdaj nie ważne czy polski, matma itp i tak ukończyłem technikum i zdałem dobrze maturę. Po 2 próbach studiowania budownictwa na 2 różnych uczelniach odpuściłem sobie z powodów finansowych lecz zacząłem robić to czego szkoła mnie nie nauczyła - uczyć się... a bardziej tego jak się uczyć.
Pracowałem w różnych branżach, zarabiałem różne pieniądze ale wiedza jaką zdobyłem wykorzystuje na co dzień w życiu czy nawet przekazuje jako ciekawostki dla znajomych. Mam zamiar założyć własną firmę, zbieram nadal wiedzę w dziedzinach potrzebnych mi w mojej firmie i co najciekawsze nawet nieświadomie tak jakby los tego chciał. Na pewno wrócę na studia ale czy budowlane? tego nie wiem, na pewno będę robić sobie różne kursy i dalej się edukować, poznawać świat poprzez podróże i chętnie dzielił się zdobytą wiedzą z innymi.
Uczę się też od ludzi, których poznaje co rusz wielu rzeczy od takich błahostek jak: jak się dobrze ubrać, jakie kolory łączyć, jeżeli samochód nie chce odpalić sprawdź to i to, itp. aż do takich kwestii jak: inwestowanie na giełdzie, w kruszce tj. złoto czy srebro, obligacje, prowadzenie działalności i z czym się to wiąże, kredyty, oszczędzanie itd. ale najważniejsze jest to żeby tą wiedzę przekazywać dalej a nie trzymać dla siebie.
Nauczyłem się korzystać z technologii jakimi są: Internet, ChatGPT, itp wykorzystuje je do nauki tak samo jak też różne materiały na YT jak np. ten odcinek, ograniczam oglądanie głupot, nasycam algorytmy tylko wartościowymi materiałami, informacjami ze świata finansów, polityki itp.
Ostatni etap nauki czyli Feedback i wyciąganie wniosków z własnych błędów - coraz więcej ludzi mam wrażenie że nie chce przyjmować uwag, pozytywnej krytyki, wyciągać błędów itp. nawet będąc na stanowiskach tj. Menadżer, Kierownik itp. ludzie nie chcą się po prostu uczyć rzeczy, które są bardzo ważne np. w pracy ale też i w codziennym życiu.
Zgadzam się że Polska edukacja leży, kwiczy i prosi by ją pogrzebać na rzecz nowej.
Wspaniały film, to jest żałosne, że szkoła, aż tak kuleje
Najgorsze, że wielu pedagogów zdaje sobie sprawę z tych problemów, ale dominuje systemowy "niedasięzm"
W miejscu pracy też często pracujemy "dla świętego spokoju", szkoła uczy podporządkowania się
@@oldschoolgkstychy tak zwane dupogodziny.
Szkoła uczy WSZYSTKIEGO, ale nie życia. Szkoła w pigułce.
Ten odcinek otworzył mi oczy, teraz wiem jak rozmawiać z dziećmi o zasadności nauki
Odnośnie nauczania kontekstowego- jakis czas temu odbywałam praktyki w szkole podstawowej (po 30. podjęłam ryzyko zrobienia podyplomówki nadającej uprawnienia nauczycielskie) i rozmawiałam z nauczycielką matematyki (a jednocześnie wice dyrektor!). Ubolewała nad tym, że współcześni uczniowie nie chcą uczyć się nie dowiedziawszy się po co im dany zakres wiedzy. Przyznała, że to o tyle trudne, że kiedy uczy podstaw (np. tabliczki mnożenia), to bardzo łatwo jest jej wyjaśnić dzieciom po co im to, ale kiedy wchodzą trudniejsze zagadnienia, to ona sama nie potrafi uczniom wyjaśnić do czego to może się im w życiu przydać. Czy mówiła o całkach? Bynajmniej! Mówiła o geometri! Nauczycielka z wieloletnim stażem, wice dyrektor szkoły mówi, że NIE POTRAFI wyjaśnić dzieciom jak umiejętność oblicznia pola, obwodu czy miar kątów w figurach geometrycznych będzie im się przydawać w życiu. Smutne.
No chyba remont się czasem robi albo inzynierem zostaje, programistą, budowlańcem? 🤦♀
@@annaanna6752 Nawet głupie kupienie mieszkania czy kupno domu powiązane jest z geometrią - wielkość pomieszczeń, rozłożenie, kształty pomieszczeń, wielkość działki itp 😅
Inny przykład przeprowadzka - upchnięcie jak najwięcej do 1 auta poprzez układanie odpowiednich rzeczy rozmiarowo, kształtowo oraz wagowo na powierzchni jednego lub kilku m3
@@XPRMNT_ prowadzenie i parkowanie auta, układanie ubrań w szafie, przestawianie mebli itp. W perspektywie sądzę, że 70% wiedzy ze szkoły jedt przydatne. Bezpośrednio - mała część. Ale reszta jest punktem wyjścia do wielu spraw, które załatwiamy. Głupia budowa pantofelka to dowód na to, że miniaturtzacja może postępować w nieskończoność. Wojny i wędrówki ludów pozwalają nam przewidzieć, co będzie działo się w przyszłości. Matematyka przydaje się zarówno do liczenia wypłaty, jak i wspomnianego ćwiczenia szarych komórek.
Do dziś pamietam jak z całej klasy zdałam najlepiej test z historii dotyczący wybuchu rewolucji francuskiej. Sęk w tym, że ja chorowałam i nie było mnie w szkole kiedy omawiano to na zajęciach, ale... W tym okresie czytałam "Różę Wersalu", czyli fikcyjną historię osadzoną w tych czasach, która nawet nie jest adekwatnym źródłem wiedzy na ten temat. Jak jednak widać wciąż lepszym niż szkoła...
Jako studenciak niesamowicie podziwiam ludzi interesujących się światem. Posiadających wiedzę techniczną i humanistyczną z większości rzeczy na naprawę świadomym poziomie. Mam styczność z "IT" i zauważyłem iż tzw. dinozaury to prawdziwa kopalnia wiedzy. Sam potrafię oglądać masę popularnonaukowego shitu, wgłębiać się w ulubione zagadnienia itd. Ale "mądre głowy" wprawiają mnie w jakiś zachwyt nawet czasem hahaha.
ja akurat miałam to szczęście, że z natury zastanawiam się nad "dlaczego". dlaczego coś się dzieje, dlaczego ktoś się zachowuje tak, a nie inaczej. Twój film jednak pokazał mi skąd (i dlaczego ;)) biorą się tzw. "głupi wykształceni", tzn. osoby, które mają dyplomy, a nie ma w nich czegoś, co sama sobie nazywam głębią wiedzy. nie ma w nich refleksyjności ani chęci spojrzenia z innej strony na sprawę, aby lepiej ją zrozumieć. nie wpadłabym na to, że może to być tak mocno wykreowane przez takie podejście w systemie szkolnym/rodziców/społeczeństwa
Mialem to do siebie, ze nawet trudne zadania z matematyki az do szkoły sredniej robilem w glowie podajac na kartce wynik koncowy jedynie
Zawsze bylem za to karcony
Nie dostawalem pozytywnych ocen za takie obliczanie
Posądzano mnie o ściąganie
Lata traktowania w ten sposob spowodowaly, ze w życiu dorosłym nawet proste rzeczy muszę rozpisac na kartce...
Przeglądałam ostatnio swoje 'złote myśli' z czasów gimnazjum. Na pytanie 'Co byś chciał/a w sobie zmienić' większość odpowiedziała, że chciałaby być bardziej pewna siebie.
Moim zdaniem szkoła zabija pewność siebie wszystkich średniaków, bo zawsze wywyższa tych najlepszych.
System promujący rywalizację, a nie współpracę będzie zawsze tworzył pogłębiające się nierówności.
Ja byłam w top3 jeśli chodzi o wyniki w mojej klasie (podstawówka + gimnazjum), co roku świadectwo z paskiem. Moja pewność siebie szorowała po dnie na każdym polu tak bardzo, że dopiero teraz, 12 lat po maturze, uświadamiam sobie ilu kolegów podkochiwało się we mnie w technikum 🤦🏼♀️ wtedy nie zauważałam symptomów, bo oczywistym dla mnie było, że jestem tak beznadziejna, że wszyscy widzą we mnie tylko kumpla, a nie dziewczynę🤦🏼♀️ Mimo wysokich stopni nie wierzyłam też w moje możliwości, przez co zamiast powalczyć o stypendium na uniwerku, poszłam na prywatną uczelnię (zaocznie, żeby być w stanie sobie na studia zarobić), która już teraz nie istnieje🤷♀️ Pochwały nauczycieli nie podnosiły mi ego, a tylko zawstydzały, zwłaszcza, że często byłam narzędziem do toksycznych zachowań wobec słabszych (np. "Widzicie, KruczaBaba jakoś mogła napisać tą pracę na wysokim poziomie i wytężyć wyobraźnię, a wy czemu nie wytężyliście?", "KruczejBabie nie muszę tłumaczyć trzecią lekcję z rzędu.", itp.). Stawianie nas przez nauczycieli "wyżej" niż kolegów powodowało, że można było dostać łatkę kujona i mieć przewalone🤷♀️ uwierz mi, że to nie podbudowuje pewności siebie.
Szkoła niszczy wszystkich. Nie bierze jeńców.
@@KruczaBaba bardzo smutna historia. mMoże powinny być lekcje z psuchologiem o budowaniu pewności siebie,akceptacji, nie hejtowaniu itd. Zamiast drugiej lekcji religii w tygodniu.
Szkoła tylko nauczyła mnie cierpliwości, ale poza tym to niczego mnie nie nauczyła. Najlepszą i zarazem najśmieszniejszą rzeczą była nauka angielskiego. Próbują kogokolwiek nauczyć języka, który jest fonetyczny. Dając uczniom do ręki książkę, przecież tak się nie da nauczyć tego języka😂
Dzięki za ten film. Komentarz dla zasięgu.
Zmiana podejścia w edukacji to wyzwanie, ale kilka konkretnych działań mogłoby zacząć proces
Promowanie nauki przez zrozumienie, nie przez pamięciowe powtarzanie. Zamiast wymagać od uczniów bezrefleksyjnego powtarzania faktów, nauczyciele mogliby bardziej koncentrować się na wyjaśnianiu kontekstu i celu materiału. Zadania powinny być tak konstruowane, by wymagały zrozumienia i interpretacji, a nie tylko mechanicznego odtwarzania treści. To mogłoby polegać na zadawaniu pytań, które wymagają od uczniów myślenia, analizowania sytuacji i wyszukiwania rozwiązań.
Wspieranie krytycznego myślenia i zadawania pytań. Nauczyciele mogliby być zachęcani, by traktować pytania uczniów jako coś pozytywnego, nawet jeśli odbiegają od tematu. Zadawanie pytań to znak, że uczeń myśli i poszukuje. Nauczyciel powinien więc inspirować dzieci do eksploracji różnych ścieżek, zachęcać do samodzielnego szukania odpowiedzi i doceniać to jako część procesu uczenia się.
Zmiana systemu oceniania. Oceny są potrzebne, ale mogłyby uwzględniać również inne aspekty, jak kreatywność, współpraca, udział w dyskusjach, pomysłowość w rozwiązywaniu problemów. Można wprowadzić elementy oceny opisowej, gdzie nauczyciele będą mogli skupić się na rozwoju umiejętności i mocnych stronach uczniów, a nie jedynie na liczbowym odzwierciedleniu ich wyników.
Projektowa metoda nauczania. Wprowadzenie zadań i projektów związanych z prawdziwymi problemami może ogromnie zwiększyć zaangażowanie uczniów i ich poczucie, że uczą się czegoś użytecznego. Projekty te mogłyby być interdyscyplinarne, łącząc różne przedmioty, a jednocześnie zachęcając uczniów do współpracy, kreatywności i rozwiązywania problemów w rzeczywistym kontekście.
Kształcenie nauczycieli w nowoczesnych metodach nauczania. Nauczyciele często pracują tak, jak ich uczono, więc zmiana w systemie wymaga też inwestycji w edukację samych nauczycieli. Przyszli nauczyciele mogliby być szkoleni w zakresie metod nauczania, które wspierają krytyczne myślenie, kreatywność i naukę przez doświadczenie.
Innowacyjne technologie i narzędzia dydaktyczne. Narzędzia, jak np. aplikacje do nauki przez gry, symulacje i zasoby online, mogą wspierać ciekawość i ułatwiać naukę w kontekście. Pozwalają uczniom na eksplorację tematu na własny sposób, co wspiera samodzielność, rozwija umiejętność wyszukiwania informacji i dostosowywania się do zmieniających się warunków.
Problemem jest też to, że od 20 lat mamy stałą reformę edukacji, ciągle coś zmieniają ale zmieniają rzeczy nieznaczące.
A nauczycieli którym by się chciało coś robic z pasją brakuje, bo niskie zarobki, autorytet nauczyciela jako osoby wszechwiedzącej spada (moim zdaniem przez internet). Czasy się zmieniają, a szkoła stoi w miejscu. Sens edukacji jest taki sam, mimo że mieliśmy masę zmian w szkołach. W edukacji Robi się po prostu bałagan, powinni to wiec uporządkować, ale to trudne zadanie.
3:48 oj tak... a zwłaszcza to słynne twierdzenie o "odpowiedzialności zbiorowej". W szkole raczej nie robiłem nikomu problemów, nie przeszkadzałem na lekcji... lecz ja i masa innych moich kolegów i koleżanek i tak nieraz obrywaliśmy jedynki, prace karne, obniżone oceny z zachowania przez parę jednostek, które owe problemy sprawiała, bo "odpowiedzialność zbiorowa"!!! A na pytania czemu my dostajemy za to karę, skoro nie my to robimy najczęściej padało "nikt nie mówił że życie jest sprawiedliwe". Dzisiaj pozostaje mi tylko życzyć, by takim nauczycielom np. jakiś policjant wystawił mandat za to, że ktoś inny na parkingu źle zaparkował. Na pytanie z jakiej racji dostają mandat, skoro to nie jest ich samochód i to nie oni źle zaparkowali powinni też dostać odpowiedź "odpowiedzialność zbiorowa" i "nikt nie mówił że życie jest sprawiedliwe" ^^
Rozumiem chęć odwetu, jest wiele niesprawiedliwości zaszytych w patologie szkolne, to fakt, szkoda, że nikt tego nawet nie próbuje tłumaczyć i prostować, tylko większość udaje, że tak było, bo "takie były czasy". Ludzka godność jest miarą uniwersalną nie znającą czasów i okoliczności, raz poturbowana rodzi chęć odwetu.
Uspokoję z góry - nie zamierzam ( a w każdym razie zrobię co w mojej mocy ) "mścić" się teraz na kolejnym młodszym pokoleniu w imię zasady "skoro mi było w życiu źle, to wszystkim innym ma być". Na którymś etapie trzeba przerywać te głupie błędne koła.
Oglądając ten film zdałem sobie sprawę że zmarnowałem 2/10 życia na szkołe by mnie zniszczyła
No rel nie dawno skończyłem szkołę średnią. I tak patrzyłem na moje środowisko to oni nie rozumieli po co im tam nauka. A ja zawsze zastanawiałem się jak ubogacić lekcję fizyki puścić film o czarnych dziurach na dvd albo po przez serwisy streamingowe ale często o tym zapominałem bo wiedziałem że w klasie nikogo nie będzie to interesować i będzie to tylko po to aby lekcja się nie odbyła dlatego straciłem motywację do robienia w szkole średniej takich rzeczy. W szkole podstawowej przychodziło mi to łatwiej może dlatego że nauczyciele mi przypominali żebym przyniósł bo lekcja będzie ciekawsza. A pamiętam też że w szkole średniej pożyczyłem filmy na DVD z zakresu biologii namawiał mnie do tego żebym mu pożyczył i w końcu mu dałem. A tak w szkole średniej sama klasa ograniczała mi moje możliwości ryzykowania.
Szkoła również nie uczy, a nawet odciąga nas od samodzielnego zarządzania czasem. Cały nasz plan jest stworzony przez dyrekcję szkoły, nauczyciele ustalają terminy testów ,dyktują zadania domowe i mówią czego mamy się uczyć. To tak samo jakbyś nad sobą miał szefa, który dyktuje ci dokładnie co masz robić. Brzmi to wygodnie, lecz kiedy próbujesz coś sam zorganizować bądź zaplanować, okazuje się, że nie masz w tym żadnego doświadczenia i staje się to nie lada wyzwaniem. Wtedy ciężko ci jest się nawet samemu strike pod maturę w klasach wcześniejszych niż maturalna, ponieważ nie ma tego na lekcjach. Można powiedzieć, że bardzo to „rozpieszcza” i ogranicza twoje umiejętności efektywnego zarządzania czasem
Pamiętajcie państwo, nigdy nie dajcie szkole stanąć na drodze do waszego sukcesu
Ja joe rozumialam historii a teraz uwielbiam geopolityke , slucham wyciagam wnioski , Pan Woloszanski ❤❤
jakiś czas na polskim właśnie też przerabialiśmy ferdydurke (bardzo walnięta lektura btw) i tam w sumie też pokazuje te absurdy szkoły jak często nauka to jest jedno-stronna rozmowa wtłaczająca tezę, a każdy ma zachowywać się według pewnego schematu bo inaczej ci się obrywa
i nic się nie zmieniło po prawie 100 latach
brawo, cała prawda
Genialny materiał! Gdyby nauczyciele prowadzili swoje lekcje, tak jak ty opowiadasz na filmie i opowiadali faktycznie o ciekwaych rzeczach, aż chciałby chodzić do szkoły. Niestety system jest tragiczny, nauczyciele wyczerpani zawodowo i prawdopodobnie w najbliższej dekadzie to się nie zmieni, z powodu małej nagłaszalności tematu i tego że uczniowie nie mają prawy wyborczych, więc po co się interesować ich sprawami.. Jako uczeń 4 klasy liceum, mam przez szkołę tylko problemy psychiczne i brak pasji oraz wiedzy o tym kim chce być w życiu, w dodatku cały ten stres i niepowodzenia w szkole, sprawiają że idzie mi jeszcze gorzej i nie potrafię się wyrwać z tej nieskończonej pętli
Napisałbym całą rozprawkę ale szkoła nauczyła mnie tylko jej budowę, bez przydatnych słów i zwrotów. Nawet jeśli jakieś mi podali to szablon tak prosty, że odechciewa się go użyć.
I nie umiem też ich rozpoczynać, nie umiem wyrazić swojego zdania od początku :(
Mogę też dodać, że przez szkołę jestem przewrażliwiony i przekonany, że jestem bezużyteczny.
Do bonusu: Cały czas słucham useless child biorąc to jako opinię na mój temat.
Szczerze mówiąc to nie przypominam sobie żeby szkoła bezpośrednio nauczyła mnie czegokolwiek o życiu. Co najwyżej zmusiła do wstawania rano i siedzenia godzinami w miejscu. Za to ja sam musiałem nauczyć się jak panować nad stresem, dystansować emocjonalnie i uciekać myślami do przyjemnych rzeczy. Chyba dobrze mi poszło, bo egzaminy zawodowe, które stresowały mnie w pierwszej klasie, w czwartej, kiedy je zdawałem nie wzbudziły we mnie ani odrobiny stresu.
14:05 i tu trafiłeś w punkt system czy też ludzie którzy go stworzyli właśnie nie chcą żeby ludzie rozumieli jak działa świat bo tak łatwiej się rządzi i manipuluje
Dzieci w podstawówce uczą się na pamięć jakie złoża są w Peru, uczą się klasyfikacji różnych małych żyjątek - przypadkowych śmieci ewolucji pływających w kałużach, symboli co najmniej kilkudziesięciu pierwiastków na pamięć (!), nazw kolejnych zlodowaceń, trudnych naukowych terminów, niespotykanych w codziennym życiu i innych bzdetów.
Szkoła uczy terabajtów bezużytecznych encyklopedycznych danych, z których nic nie wynika, nie można wyciągnąć żadnych wniosków o świecie.
No to posłuchaj alternatywy na szybko:
Wydobycia w Peru mają sens dla Polaka w momencie gdy zrobi się lekcje porównawczą - "Dlaczego wydobycie w Polsce maleje/jest drogie? Np. w takim Peru tona wydobycia węgla kosztuje X, w Polsce Y - czy bardziej opłaca się wydobyć tu czy tam? Dlaczego tam się bardziej opłaca nawet pomimo odległości?" - po takiej lekcji na pewno łatwiej to kontekstowo połączyć. A Zlodowacenia? Oj pięknie to można pokazać tłumacząc kształt Jury Krakowsko-Częstochowskiej - zachęcając do wycieczek, zadając zorientowane lokalnie pytania. To nie są bzdety jeśli zostaną ubrane w konkretny kontekst. Tak, to jest encyklopedyczny balast jak nie ma żadnego połączenia, tylko wtedy gdy naucza się bez kontekstu.
Szkoła niczego nie uczy lepiej jak nieporadności...
mnie szkoła nie nauczyła, że posiadanie średniej powyżej 4,0 nie sprawi że znajdę pracę i odkryję czego pragnę w dorosłym życiu. Teraz przez to, gdy jestem ponad 2 lata po skończeniu szkoły dłużej siedzę na bezrobociu niż udało mi się przepracować. Na tym bezrobociu siedzę przy kompie około 10h dziennie + jakaś aktywność fizyczna + obowiązki bezrobotnego w związku z szukaniem pracy (serio wypełniam je jak mało kto żadnych jaj). Zaczyna mi brakować pomysłów co robić, a nie wydam kasy której nie mam na drogie kursy które niczego nie gwarantują. Ale nie zamierzam się poddawać bo nikt za mnie nie zarobi na nowe sprzęty do grania, a moje obecnie nie będą działać wiecznie, cóż jestem ofiarą tego beznadziejnego systemu.
Niekoniecznie akurat taki jest cel szkoły ogólnej, tu raczej skłaniałbym się do szkoły zawodowej/technikum, które przygotowuje do konkretnych zawodów. Niestety zawód jest w gestii danej osoby i jest składową wielu czynników, natomiast szkoła powinna uczyć większej zaradności choćby w poruszaniu się w urzędowym mętliku czy pisania CV czy szukania pracy. Powodzenia z szukaniem.
Dzięki, mi się właśnie to nie podoba że w szkołach tak słabo uczą zawodów że nawet do najprostszych prac brakuje umiejętności (ja jestem po technik informatyk)
Wiem, że to może zabrzmieć jak szalony pomysł, ale...w twojej sytuacji, nie myślałeś może o branży porno? Pieniądze z tego będą zawsze.
@@pazeros6424 niestety takie rzeczy to nie dla mnie
@@supergracz2985 ok, rozumiem
Cieszę się że nie muszę tego całego bajzlu przechodzić jeszcze raz pozdrawiam
Życie nauczyło mnie jak działają podatki ;) Założyłam działalność parę lat temu i sporo czasu zajęło mi zrozumienie jak to wszystko działa... Szkoda że szkoła tego nie uczy... ponoć spora część narodu nie wie że płaci VAT
No nieprzygotowanie do życia w społeczeństwie szkoła opanowuje do perfekcji. Maturzysta nie wie jak płacić podatki, jak zakładać działalność, jak pisać pisma, jak działa kredyt (choć na obronę podam, że u mnie matematyczka robiła kilka lekcji o % składanych itp), jak działają domowe finanse itp
To nieprawda. Ale o VAT dowiemy się dopiero po szkole gdy zaczniemy żyć na siebie.
No Polska szkoła szczególnie niszczy życie ludziom. Podstawówce nauczycielka krzyczała przez dobre 15 minut że za krótkiego minusa narysowalem w zeszycie, w gimbazie nie odzywała sie nauczycielka wogóle tylko pisala na tablicy zadania i wskazywala kto ma do tablicy podchodzic a sredniego nie mam bo nauczycielka z matmy wprost powiedziała że mnie nie przepuści bo uwqża mnie za ćpuna przez blizny na ręce po igłach z akcji krwiodawstwa(nawet wezwała policje żeby mnie sprawdzili i wielkie zdziwienie jak byłem i jestem czysty)
Niestety Szkoła ma ,, produkować " pracowników. Nie bierze pod uwagę takich rzeczy jak podatki, rachunki, wszelakiego rodzaju pisma, podania, wnioski. Jakie ma prawa dorosły obywatel(oprócz głosowania). Co można załatwić w urzędzie. Ogólnie jakie są placówki państwowe, czy znaczenie zameldowania... Ta lista byłaby długa. Człowiek po szkole nie jest przystosowany do samodzielnego funkcjonowania oprócz pdst czynności życiowych.
Jeżeli szkoła byłaby szczera to nie przedstawiałaby systemu panstwowego jako korzystnego.
6:32 Jeden chłopak z klasy przy sprawdzaniu obecności mówi "obecny" zamiast "jestem" jak cała klasa, z tego powodu został wyśmiany.
1. Uczenie kontekstowe
Tobie weszła historia czy ekonomia, bo cię to zainteresowało poza szkołą, a nie w szkole. Szkoła to 3Z, ona nie wzbudza zainteresowań, tylko tłamsi.
Trening mózgu to jedyne, co szkoła oferuje, bo wyklepanie zbiorów prosa i sorgo w Kenii albo nibynóżki u pantofla przydaje się jeszcze mniej, niz angielski Himilsbachowi
@@max-pax Prawda ja historię głównie z youtuba znam
Z autopsji lekkie sprostowanie: nauczyciel, przekonany, ze uczeń się stara, a nie chce tylko odbebnic, przekonany, że uczeń słucha, podświadomie poświęca czasu na indywidualne porady. Jest bardziej wyrozumiały na błędy, lepiej przykłada się do lekcji.
Naprawdę nie trzeba wiele: wystarczą szczere chęci, a nie jakiś talent.
No to z przejmowaniem się o opinię innych, żeby się zachować tak jak społeczeństwu się bedzie podobało, to niestety true story.
A "po co się czegoś uczymy" jest od wieków wiadome - bo nauczyciel tego akurat wymaga ;-)
Fajnie słucha się programów na tematy różnych absurdów w szkołach i możliwych próbach naprawy.A później przypominasz sobie że nowy minister jako reforme zmienia ilość godzin religii w szkole...-absolutnie nic się nie zmieni
szkoła mnie nauczyła jedynie rozwiązywanie testów i sprawdzianów i nic więcej. no i może czytac i pisac i liczyć .Polska szkoła uczy rozwiązywania testów a nie zycia
świat nauki jest cudowny ale też pełen kłamstw korporacji i wielu grup wpływu.
+ szkoła jest pełna zbędnej wiedzy i na siłę wałkowanych tematów .
przez co szkoła przede wszystkim zniechęca do rozwoju intelektualnego .
( nie ma badań bez pieniędzy a pieniądze dają korporacje i państwa )
[" kto płaci ten wymaga " , nikt nie powinien mieć wątpliwości co do tego że korporacje i państwa nie chcą naszego dobra a jedynie zysku i władzy ]
.
dodam jeszcze że osobiści sam w domu ze 100x większą chęcią się dowiadywałem rzeczy niż w szkole , tam mi się wogule nie chciało.
( przymus jedynie zniechęca )
Powielasz bardzo popularny antysystemowy mit na temat nauki, że badania i świat mają agendę taką jaką zażyczy sobie fundator badań. To bzdura. Tak nie uprawia się nauki i tak nie wygląda nauka, to przekonanie osoby, która z nauką ma kontakt jedynie hasłowy na bazie swoich "wydajemisię" i uprzedzeń.
jeśli myślisz że świat jest taki wspaniały i wszystkim zależy na dobru ludzkości to aż mi cię szkoda.
.
wszystko co związane z nauką wymaga pieniędzy .
.
np. ( czysty fakt) , kiedyś korporacje płaciły naukowcom by mówili jakie to papierosy są zdrowe , na pewno nie szkodzą , nie ma badań potwierdzających korelacje występowania raka z paleniem papierosów.
.
dzisiaj wiemy że to 100% kłamstwa były i mnóstwo naukowców i lekarzy za to pieniądze dostało.
.
skoro kiedyś tak było to czemu dzisiaj niby maiło by być inaczej .
.
ludzie się niby bardziej uczciwi zrobili???
.
podstawowa zasada gromadzenia prawdy i faktów to , patrz tam gdzie zabraniają ci patrzeć i na to co wyśmiewają.
.
to co popularne jest złe.
jeśli chodzi o Ziębę to on zawsze się opiera na rzetelnych zagranicznych badaniach .
nic nie mówi sam z siebie.
opiera się na słowach i pracach naukowych z najlepszych uniwersytetów świata i rzetelnej wiedzy.
.
jeśli nie chcesz uwierzyć na słowo to sam sprawdź. ( obejrzyj kilka filmów/zapytaj o źródła )
.
każdy ma prawo do wiary w co chce. ( wolność myśli )
każdy ma prawo do mówienia co chce. ( wolność słowa )
każdy ma prawo robić co chce. ( o ile nie krzywdzi innych )
Widzisz jak łatwo dać się zrobić przez sprytnego oszusta
ludzi wyjątkowych zawsze najpierw się wyszydza i mówi że głupoty mówią.
a jak już się wszyscy przekonają że miał racje to już będzie martwy.
,, nauka zawsze ma racje i zawsze się myli "
.
poza tym nie nawet niezależni profesorowie i lekarze z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem w zawodzie potwierdzają że wiedza którą on PRZYTACZA ( to nie on to mówi , jedynie cytuje wyniki i prace naukowe najlepszych uniwersytetów na świecie )
.
ja mi nie wierzysz to sam sprawdź ( ale pewnie nie będziesz chciał wyjść ze strefy komfortu. )
.
przecież świat jest taki dobry a wszyscy chcą naszego dobra.
korporacje , państwa i bogacze przecież chcą tyko by się nam lepiej żyło a świat jest taki piękny i uczciwy.
.
jak naprawdę w to wierzysz to lepiej dla ciebie.
prawda o fizycznym świecie jest tak okropna że mało kto chce się jej w pełni dowiedzieć.
Mnie w szkole extremalnie irytowało zabijanie w uczniach kreatywności. Świetnie się do tego odnosi 1 punkt. Napisałeś cos innymi słowy ale sens został zachowany ? Siadaj 1 bo nie jest to według klucza. No ja pier… Potem gdy spróbowałem zwrócić uwagę na ten bez sens przeważenie słyszałem że jestem arogancki, niewychowany.
Czytasz świetną lekturę, bardzo Cię wciąga, zapamiętujesz z niej wiele... ale zła ocena na sprawdzianie bo "autor nie to miał na myśli"...
❤
Niesamowite jak w zadufaniu swoim można przedstawiać wyższość pewnych metod nauczania, powołując się na efekty intelektualne w życiu dorosłym, a samemu udowadniać coś przeciwnego. Głupota czy bezczelność? Patrząc po twarzy skłabiam się ku... zachowam to dla siebie ;)
Niesamowite jakim pyszałkiem trzeba być, by pod pozorem merytorycznej wypowiedzi przepychać swoje uprzedzenia i oceniać czyjąś pracę przez wygląd równocześnie nie mówiąc nic wartościowego. Tacy jak ty w szkole wyśmiewali innych za wygląd, przezywali, teraz w dorosłym życiu nic się nie zmieniło, dalej jak dziecko, wyżywa się po innych. Ktoś cię musiał skrzywdzić, skoro tak chcesz krzywdzić obcych. Potrzebujesz pomocy.
Z jednej strony lubię słuchać twoje filmiki, bo jest sporo sensownych spostrzeżeń, jednak zdarzają się niemal seryjnie takie wykwity ignorancji, że jak w owym komentarzu przypomina to halucynacje AI. Nic o mnie nie wiesz i nic się nie domyśliłeś. To samo robisz w filmikach, gdy dajesz się ponieść swojej fantazji, zadufaniu w swoją bystrość, uprzedzeniom, które rzutujesz na innych.
Stąd moja analiza twojego wygląda, bo on potrafi zdradzić, czy mamy do czynienia z osobnikiem wierzącym w swoje paranoje, czy z bezwzględnym sprzedającym propagandę naiwniakom w jego mniemaniu. Zachowam dla siebie wnioski, bo to tylko moje przeczucie. W przeciwieństwie do Ciebie nie lubię propagować fejków.
Fajny ten bot był łagodzący konwersację, usunięty na koniec, by wyszło, że gadam sam ze sobą. Punkt dla ciebie ;)
Ryzyko nie jest poraszka ! Ryzyko znaczy ze nie znasz wyniku pryzklad masz znana droga oferowana przez nauczyciela i skrot (nieznane ryzyko) albo sie zgubisz albo dojdziesz do celu szybciej :D
10:35 tak xx wiek był ciekawym okresem ale nie najważniejszym. Druga wojna światowa trwała 6 lat (1939-1945) a pierwsza 4 lata (1914-1918) tylko po tym okresie jest jeszcze średniowiecze(całe) starożytność i prehistoria. Gdyby każdy tylko zajmował by się 2 wojną światową znalibyśmy wszystkie jej bitwy ale nie nie mieliśmy by pojęcia np o Sumerach
Gdy byłem dzieckiem faktycznie miałem dość łatwość w rozdłubaniu czegoś samodzielnie i naprawie. Dziś nie mam tego typu umiejętności, po prostu nie miałem na to czasu.
Sprawa wychodzenia do WC i picia ma się inaczej: nie każdy nauczyciel ma pod ręką panią woźną, która spojrzy na dzieci a dziecko może bez nadzoru albo wymyślić coś ciekawego albo zemdleć (nauczyciel odpowiada za bezpieczeństwo). Co do picia na lekcji to wiąże się to z ogólnym zamieszaniem przy młodszych dzieciach, rozlewaniem picia, rozgadywaniem się. Wydaje mi się, że jasne zasady i trochę zaufania by tu pomogły, ale obecnie n.boi się co chwila, bo jest ubezwłasnowolniany co krok.
Szkoła to pole walki a teraz jest jeszcze gorzej: wiele dzieci pyskuje, próbuje rządzić nauczycielem i wtrąca mu się jak ich rodzice. Ogarnięcie lekcji, żeby połowa nie schodziła na uspokojenie ich też jest sztuką. N. mówią, że dzieciom teraz wszystko wolno i nic nie muszą
ps nie wiem dlaczego od szkoły oczekuje się więcej od formalnego wykształcenia. Ja nigdy nie miałam większych oczekiwań, bo wiedziałam, że jeśli coś chcę umieć mam się tego sama uczyć.
No dobra piszesz w jednym akapicie, że "tego niedasię bo..." a potem w następnym akapicie: "szkoła to pole walki" i "jest jeszcze gorzej". No dlaczego? Bo "dzieci pyskują?" a może to nauczyciel sobie nie radzi, bo nie ma narzędzi, jest niedouczony, przepracowany, system jest źle zorganizowany? Serio tak łatwo przychodzi ci pisać "bo złe dzieci" "bo im wszystko wolno"? To jest właśnie spychologia i podejście "niedasię" - z taki podejściem nauczyciele będą skazani na to pole walki do końca świata. Nauczyciel zostawiony sam sobie faktycznie może czuć się bezsilny, tu potrzebna jest gruntowna zmiana w systemie by szkoła była szkołą, a nie jakąś dziwną walką o przetrwanie. I żadna w tym wina dzieci, one są tam pchane z obowiązku.
PS: To jest wewnętrzny wymysł szkół - towarzyszenie w wyjściu do WC, sprzeczny z konstytucyjną zasadą swobody art. 30. Proszę nie pisać tak jakby to było obowiązujące prawo - to jedynie asekuranctwo szkół i nauczycieli. Wynikające pewnie ze złych doświadczeń, ale nadal to asekuranctwo, a nie obowiązujące prawo. Uczeń ma prawo wstać i wyjść z zajęć, nauczyciel nie może mu tego zabronić, ani go przetrzymywać.
Ale ja nie piszę "nie da się". Ja tylko mam na myśli to, że nauczyciel nie tylko jest sam jak palec ze wszystkim i uczy się na swoich błędach, ale jest non stop pod obstrzałem oczekiwań: rodziców, dyrekcji. Stały repertuar dyrektora, który chce dokuczyć nauczycielowi to "rodzice się skarżą", bez wskazania kto się skarży i konkretnie na co (a jak na co, to zarzut jest absurdalny).
Jest to praca w stałym wrzasku/gwarze, dużej ilości bodźców, dzieci krzyczą non stop, one nie rozmawiają. Poza tym obecnie obowiązuje chów stadny, bo mało który rodzic poświęca czas i indywidualną uwagę dziecku (są enklawy, zależy to też od okolicy i tego, jak grupa się trafi).
Dzieci nie mają poczucia czasu, część z nich używa wyjścia do WC jako pretekstu do umawiania się z kolegą i albo ryzykujesz i puszczasz do wc - bo przecież nie masz pewności, czy on chce to siusiu czy udaje- albo też ryzykujesz, bo dzieciak siedzi a mu się chce. Nie wiem, dlaczego pod linijkę ocenia się nauczycieli jako tych źle nastawionych. Nauczyciel sam sobie wypracowuje takie metody, żeby to wyjścia do WC odbyło się tak, że dziecko wróci po odpowiednim czasie. To nie jest oczywiste, że dziecko idzie tylko na siusiu.
Nie piszę, że "dzieci są złe", tylko mam na myśli uczenie cwaniactwa przez rodziców i przekraczania granic. Denerwuje mnie robienie z tych dzieci ofiar i węszenie spisków przez dorosłych, brak zaufania. Denerwuje załatwianie za plecami nauczyciela, do którego ma się zarzut. Nauczyciel nie ma interesu w tym, żeby dziecko go nie lubiło: dzieci lepiej uczą się od osoby lubianej, są mniej zestresowane, są chętniejsze do współpracy, bo gdy nabierają empatii to nie chcą robić przykrości nauczycielce, którą lubią.
Podpowiem: tę nieufność świetnie wykorzystuje środowisko szkolne do wyeliminowania nauczyciela, któremu za dużo się chce, lubią go dzieci, bo jest to pożywka do zawiści a rodzice łapią się na rzekomy autorytet dyrektora. A to jest tylko osoba z odpowiednim papierem i koneksjami politycznymi często nie nadająca się do zarządzania. I to nie dzieci są problemem (choć o dziecku wolno większości rodziców powiedzieć tylko pochwałę a to, co do wypracowania to albo wypracuje placówka albo nikt). To rodzice mają często jakieś swoje urazy i przenoszą to na nauczyciela, który nie jest "szkołą". To zachowanie rodziców, m.in.ich oczekiwania odstraszają od tej pracy ludzi i -oprócz hałasu, stresu, wirusów, multitaskingu w tej pracy, inwestowania swoich pieniędzy i czas poza pracą oraz makiawelicznych dyrektorów - powodują, że człowiek nie chce tracić zdrowia.
Będzie gorzej, bo trwa walka o zarobek, gdy dzieci coraz mniej.
Witam, w jakim programie robisz fimy na YT ?
4:33 tylko pytanie co by się stało gdyby każdy był odważny
Zależy w jakim kontekście, bo jest różnica między byciem bardzo odważnym i wychodzeniem zawsze przed szereg z inicjatywą, a między asertywnym stawieniem granic, ale nie wychyleniem się, a tym co mówię w filmie - osobą, która ma zabite w sobie poczucie pewności siebie, bo ryzyko zawsze kojarzy się z porażką.
9:02 Ktoś nie chce waszego dobra? Znam to. Takich ludzi unikam.
Ja słyszałem że tego eksperymentu nie potwierdzono , za każdym razem wynik jest trochę inny.
🎉
mam zjebany status szkoły, za korzystanie z komórki obniżana jest ocena z zachowania, niedorzeczne, nie nauczają nas, jak wykorzystać komórke do edukacji tylko pierdolą o karach itd
Komórka może być narzędziem do nauki, to fakt, ale gdy nim nie jest zaczyna w nauce przeszkadzać. Niekoniecznie ma to związek z moim filmem, ale zwykła higiena nauki sugeruje, że lepiej przyswaja się wiedzę bez rozproszeń.
Do dzis pamietam, jak gaalem z matka ze matematyka jest glupia i nie przyda mi sie (Wtedy jakas geometria). Nie rozumiem i nie przyda mi sie do niczego liczenie trojkatow czy trapezow, ich pola i innych bzdur.
Wtedy moja mama powiedziala:
"Kiedys bedziesz chcial sobie kupic dom na dzialce. I bedziesz chcial sprawdzic czy ktos CIebie nie oszukal co do metrazu. A dzialki maja rozne ksztalty. Umiejac policzyc pole trojkata, trapezu to policzsz ile tej dzialki realnie kupujesz, lub jak nedizesz naprawiac sobie jakies meble i potrzebujesz kupic jakis kawel okleiny czy materialu".
Wtedy mi sie otworzyly oczy i nagle zaczalem rozumiec o co chodzi w geometrii i nawet bardzo lubilem ten dzial i dostawalem dobre oceny.
Tego wlasnie brakuje w polskiej szkole. Odpowiedzi na pytanie PO CO :/
Bardzo przydatne w szkole byłyby zajęcia z kontaktów międzyludzkich, z komunikacji bez przemocy. Organizuje się takie zajęcia dla dzieci z autyzem, ale uważam, że każdemu dziecku by się przydały.
System oceniania w szkole naprawdę kuleje. Dzieciaki dostają multum ocen już od pierwszej klasy. Zamiast chcieć się uczyć, dzieciaki po prostu chcą dobre oceny.
W szkole nienawidziłam historii, a geografia w liceum polegała na wkuwaniu wydobycia węgla w Zagłębiu Ruhry. Można powiedzieć że jest to "ćwiczenie umysłu", ale naprawdę możnaby uczyć się czegoś lepszego na przedmiocie z takim potencjałem. Te rzeczy są i tak przedawnione i nikt tego nie pamięta. Takie zajęcia zachęcają do ściągania, a nie zdobywania wiedzy i myślę, że większość osób tak robiła. Moja nauczycielka z historii w podstawówce powiedziała, że przez przypadek dostała się na historię, ale dopiero na studiach poznała jak ona jest ciekawa, ponieważ uczona była kontekstowo. Wszystko miało swój powód. Taka historia rzeczywiście może być ciekawa ale w szkole to tylko wkuwanie dat.
Nie wspomnę o angielskim, gdzie dzieci uczą się słówek, a nie wyrażeń, nie potrafiąc się nawet przedstawić. Tragedia
No tak zajęcia z poprawnego utrzymywania relacji, niby jest hasłowo wpisane w podstawę programową, ale jedyne utrzymywanie relacji jakich się uczymy, to jak uniknąć przemocy rówieśniczej lub jak zabłysnąć w towarzystwie. Ale jak utrzymywać wartościowe relacje ani w domu ani w szkole się większość nie uczy.
Oj tak, zdecydowanie brakuje tego w szkołach. Relacje międzyludzkie, komunikacja, wypowiadanie się, kontrolowanie emocji, ale nie tłumienie i budowa pewności siebie.
Ciekawe czy to się jakoś w końcu zmieni na lepsze...
Gdybym mógł, to po raz pierwszy na YT dałbym z 10 kciuków w górę, albo napisał bota do zakładania kont i klikania lajków, żeby się ten film wypozycjonował! W szkole byłem bardzo dobrym uczniem dopóki nie weszła historia. Nic z tego nie rozumiałem i zawsze miałem kłopoty i musiałem coś poprawiać lub zaliczać na wyższą ocenę. Poczet królów polskich co najmniej dwa razy musiałem cały zaliczać. Ale jedną lekcję historii pamiętam prawie do teraz (mam 50 lat), bo na zastępstwie był idealny nauczyciel. Później też gorzej mi się wiodło w szkole, bo zacząłem się wychylać i zadawać trudne pytania albo robić sobie żarty. Skończyło się tak, że przyszedł ojciec z wywiadówki i powiedział, że się na mnie skarżą i mam przeprosić 4 nauczycielki. Świadectwo z paskiem miałem do 7 klasy, później mnie ten system szkolny co raz bardziej wkurzał. W średniej szkole to już sobie trochę odpuściłem, a trochę pomogła mi "renomowana" szkoła. Problem jest taki, że ja się lubię uczyć i całe życie się czegoś uczę. YT to dla mnie marzenie, tylko dobę mam za krótką. A liczba obecnych magistrów, która jest durniami, gdy się z nimi chwilę pogada, jest zatrważająca...
Ja zawsze byłem prymusem. Masakra. Ale też zadawałem niewygodne pytania. I wyrażałem swoją krytykę systemu. Świat takich nienawidzi. Moja koleżanka z pokoju zrobiła doktorat, (nauk technicznych) mimo iż miała problemy z mnożeniem.....tak z mnożeniem. ja nie zrobiłem - nie miałem problemu z mnożeniem - ale i nie miałem takich pięknych nóg. .a koleżanka była dorodna - 175 cm w kłębie.....i po wódzie kleiła się do wszystkich równo...Niemniej.....patrzę bez rzygania w lustro. Pozdro. A chęć do nauki mi nie minęła....
Kto to ten ,,inżynier z AGH"? Czy to ktoś konkretny, czy taki losowy przykład?
Tak, Jerzy Zięba, na zdjęciu, guru szarlatanów
aż szkoły mają uczyć ryzykowania skoro mamy pruski, koedukacyjny system szkolnictwa? uważam że powinny być osobno szkoły męskie i żeńskie
Nogami i rękoma bym się podpisał za tym. Zwłaszcza gdy dziewczyny ubierają się jak ulicznice. Nie chcę się uczyć w miejscu gdzie mnie rozpraszają prawie prostytutki. Trzeba powrotu do elegancji, dobrego smaku, moralnego i etycznego ładu, społecznictwa, patriotyzmu i przede wszystkim Boga. Gdy wszystko na Bogu oprzemy przez wiarę katolicką (nie posoborową demagogię tylko prawdziwą) to wszystko zostanie odnowione i piękne. Żyć w państwie, które w pełni jest katolickie od władzy polskiej do ludu polskiego, gdzie wszyscy na Mszę Świętą chodzą, gdzie w każdej dziedzinie życia widać królowanie Chrystusa to jest raj na ziemi, czyli przefsionek niebios. Módlcie się za taką ojczyznę.
Nauczycielkami sa glownie baby a jakie sa baby kazdy wie
Pociesze Was, ze my chociaz czegos sie uczymy. Na zachodzie to wyglada o wiele gorzej...
Tak, tak, kolejny teoretyczny filmik, jak to wspaniale może być. Najlepiej jakby wszyscy mędrkujący sami wzieli się do roboty i najlepiej stworzyli szkołę idealną, pokazali jak to się robi, a nie tylko gadali, i gadali, i gadali... Ciekawe jakby im ta ich szkoła wyszła 🤣🤣🤣 I jakie problemy by stworzyli oni. Bo wiecie, że nawet jak te by były rozwiązane, to by się inne pojawiły. Czy nie wiecie? :>
@@zuzhet2111 :D ale wiesz, że jak recenzujesz krytycznie jakieś dzieło czy twór to "to zrób lepsze" jest możliwe najgłupszą odpowiedzią? To takie udawanie że masz coś do powiedzenia gdy się nie zgadzasz.
Nie chodzi o to, że się nie zgadzam z tym filmikiem. No spoko, pewnie jest jak mówisz. Chodzi o to, że... nie podoba mi się jego przesłanie. Bo jaki ma cel nagrywanie filmiku, gdzie w miniaturce jest tytuł ,,Jak szkoła psuje ludzi?" Obrzydzenie ludziom szkoły? Tak jakby już nie nienawidzili jej wystarczająco...
Bardzo słaby, jednostronny materiał bez przygotowania pod względem tego, jak wygląda to po stronie nauczyciela. Na przykład podany jest przykład anegdotyczny odnośnie tego, że zakaz wychodzenia jest determinowany tym, że ktoś coś pali w toalecie. Natomiast w rzeczywistości zakaz wynika z odpowiedzialności prawnej nauczyciela za ucznia, więc jakby cokolwiek się stało uczniowi po drodze do toalety to nauczyciel może pójść do więzienia (art. 160 k.k w połączeniu z art. 415 k.c i art. 427 kc). Odnośnie skłonności do podejmowania ryzyka to proszę również zauważyć, że należy patrzeć również na narzędzia które daje szkoła na przykład w postaci konkursów, przedstawień, które pozwalają zaryzykować poświęcenie swojego czasu na te aktywności z których finalnie można nic nie otrzymać. Więc uogólnianie w ten sposób tematu prowadzi jedynie do szerzenia podziału szkoła zła - racja zawsze po stronie ucznia, a nie sensownego poszukania rozwiązań.
Fakt, że postrzegasz ten materiał jako promujący postawę "prawda po stronie ucznia" świadczy więcej o Twoich uprzedzeniach niż o samym filmie. Jesteś nauczycielem, widzisz problem, ktoś podaje propozycje jak u mnie w filmie - inna struktura lekcji, skupienie na innych wartościach niż gonienie systemu ocen jak chomik w kółeczku - Ty pytasz gdzie są rozwiązania? Są, podałem je, ale "niedasię".
Najlepsze w komentarzu Pana/Pani @duszekxxxx jest rzucenie tym: "(art. 160 k.k. ....)" . Chyba powinniśmy budować szkoły bez toalet dla uczniów bo: art. 160 ...... :D
@@maciejpawlak230 pytanie o pozwolenie na siku, jedzenie w wyznaczonych porach, zakaz rozmawiania, zakaz swobodnego przemieszczania się, rzucanie paragrafami, kraty w oknach, kontrole na wejściu, niektórzy nauczyciele lepiej czuliby się jako klawisze w więzieniu, bo to nie przypomina edukacji, a zastraszanie do posłuszeństwa. I tak, to jest problem zaszyty systemowo, ale uwikłany w system nauczyciel będzie racjonalizował nawet najgłupsze z wewnętrznych przepisów, nawet takie, które łamią podstawowe prawa człowieka.
@@maciejpawlak230 Oficjalnie według tego, co powinno być robione to z każdym uczniem nauczyciel powinien go odprowadzić do toalety i z powrotem, gdyż wypełnione są wtedy znamiona tego, że dokonał wszelkich starań, aby nic się po drodze do toalety nie stało. Samo to nie wynika z tego, że nauczyciel nie chce puścić, ale jak coś się stanie na przykład zostanie pobity przez starszych kolegów z klasy to nagle rodzice nie patrzą na to, czy szedł do toalety czy nie tylko obwiniają nauczyciela.
Widzę, że od razu jak piszę coś przeciwko postawionym przykładom anegdotycznym w filmie to muszę być nauczycielem uwikłanym w systemem. Niestety zapędził się Pan z szufladkowaniem. Natomiast odnośnie łamania praw człowieka w takim razie proszę przeciwstawić ze sobą 2 rzeczy jakimi jest: chwilowa potrzeba wyjścia do toalety(którą notabene można załatwić w czasie przerwy) do kontekstu tego, że nauczyciela może zostać ograniczona na znacznie dłużej. Oprócz tego nie odniósł się Pan jedynie do tego, że w ocenie kieruje się uprzedzeniami natomiast czy kreując sam ten film w którym jednostronnie ocena Pan obecny system nie kieruje się własnymi uprzedzeniami? Wymienia Pan na początku, że uczniowie dostają zawsze po uszach za kwestionowanie poleceń, czy stosowanych metod uczniowie dostają zawsze po uszach. Tu wszystko zależy od nauczyciela i zgodzę się z tym, że są nauczyciele przyszpileni do systemu tak, że musi się zawsze wpasować do kluczu egzaminacyjnego, ale są też nauczyciela którzy zachęcają do tego, by inaczej rozwiązać dany problem zadaniowy(chociaż nadal według zasad danej dziedziny wiedzowej, np. w matematycy w ramach zdefiniowanych w niej praw). Dlatego też użycie kwantyfikatora "zawsze" jest już generalizacją, a więc błędem logicznym argumentacji. Mówisz, że nauczyciele nie zapewniają podejścia indywidualnego uczniom to proszę zauważyć stosunek ilości nauczycieli do uczniów w którym na jedną lekcję na nauczyciela średnio przypada 30 osób, więc przy takiej liczbie nie można zapewnić indywidualnego podejścia (sylbert.com/en/blog-post/what-is-the-ideal-number-of-participants-in-a-training/, www.brookings.edu/articles/class-size-what-research-says-and-what-it-means-for-state-policy/), więc w celu zmniejszeniu wydatków na edukację i braku nowych nauczycieli cierpi podejście indywidualne. Następnie odnosisz się do tego, że szkoła tylko uczy, że nie warto podejmować ryzyka, bo zawsze poniesiesz porażkę, natomiast pokazałem przykład konkursów, czy wystąpień (na które zresztą musiałeś zaryzykować poprzez poświęcenie czasu) na których wygrywasz. Więc dlatego odnosiłem się do jednostronnej oceny na przykład w tym wypadku, bo jest pokazana tylko jedna strona medalu. Oprócz tego pokazana jest również ocenianie wobec jednolitego wzorca i wpakowywanie uczniów w jednolitość systemową. Tu należy zauważyć wieczną wojnę między indywidualizmem, a kolektywizmem w której to na rzecz życia w pewnej społeczności trzeba przesunąć niektóre granice (ustąpić). Natomiast tu należy zachować zdrowy umiar w szukaniu kompromisu, aby zarazem nie cierpiała indywidualność, a zarazem nie doszło do rozpadu społeczności. I tu proszę zauważyć, że nie da się tego zrobić, bez indywidualnego podejścia, którego się tak jak wcześniej pisałem nie da zapewnić bez zmniejszenia liczby uczniów w klasach. Dlatego podsumowanie odnośnie ryzyka uważam, że jest za daleko idące i wynika nie z odniesienia systemu do jako całości tylko z tym co Pan przeżył w spotkaniu z systemem. Odnośnie kontekstowego nauczania poruszonego w filmie to również odniosę się do nauki historii. Pierwszymi lekcjami jakimi się w klasie IV jest zapoznanie z tym czym jest w ogóle historia, jak podchodzić na przykład krytycznie do źródeł historycznych na przykład poprzez to, że jedno źródło nie jest wystarczające po powiedzenia, że coś jest faktem historycznym. Odnośnie nauczania proszę zauważyć, że zmienia się to wraz z różnym podejściem nauczycieli do tego tematu i jak go przedstawia. I tutaj znów jest pewne zgeneralizowanie nawet bez podejścia do tego, aby przeczytać czym jest podstawa programowa, a czym jest metodyka nauczania, a czym jest wypełnianie jej przez konkretnych nauczycieli. Zgodnie z podstawą programową (podstawaprogramowa.pl/Szkola-podstawowa-IV-VIII-1/Historia) jednym z wymagań jest objaśnianie związków przyczynowo-skutkowych, czy "Dostrzeganie potrzeby poznawania przeszłości dla rozumienia procesów zachodzących we współczesności", więc jeżeli chodzi o to, co należy robić wymienione w filmie jest to już to zapisane w systemie. Odnośnie kontekstu matematycznego, że to "rozwija twój mózg", "policzysz ratę kredytu", "wyliczysz sobie za pomocą geometrii ile ci będzie materiału potrzebnego na stolik", to spotkałem się z odpowiedziami w stylu: "Ale to i tak mi w życiu ni będzie potrzebne", "Komputer i tak to mi policzy", "Nie interesuje mnie to", "Jak będzie mi potrzebne to poszukam w Internecie i się nauczę". Więc proszę również zauważyć tu pułapkę tego, że pomimo wyjaśnienia kontekstu po co to i tak uczniowie nie chcą trenować, gdyż wpadają w sidła szybkiego dostępu do informacji, która jest bez wysiłkowa, a krótkotrwało daje ten sam efekt, co trenowanie czegoś. Proszę również zauważyć, że następuje również takie zjawisko jak kryzys autorytetów, co powoduje, że nie tyle dorośli nie chcą się uczyć, bo nauka jest bez sensu tylko nie wierzą ekspertom, profesorom, więc szukają odpowiedzi w alternatywnych źródłach. I tu należy rozróżniać, że już w młodym wieku uczeń zauważa, że przecież mam to na wyciągnięcie ręki w komputerze, komórce, więc po co mam to jakoś trenować na lekcji, co jest zajęciem żmudnym, a często aby dojść do jakiegoś etapu wymaga nauczenia się wielu rzeczy wcześniej, które cię nie interesują, a są potrzebne, aby wyjaśnić kontekst lub daną tematykę w pełni.
Dlatego też uważam, że ten materiał jest bardzo jednostronny i nie pokazujący szerszej perspektywy. W materiale za wszystko obarcza się system i nauczycieli nie zauważając również innych rosnących tendencji, jako ogólny brak zaangażowania uczniów związany z rozwojem tzw. zapychaczy czasu wpływających na ośrodek nagrody. Nie zauważa również ograniczonych ram ma przykład finansowania całego systemu nie pozwalający na edukację indywidualną uczniów i obarczając za to system, a nie finansowanie go. Nie zauważa również tego, że często o ile miarą nauki są oceny to samo co wynika z nich zależy w zasadzie od rodziców. Jednakże coraz mniejsze zaangażowanie rodziców w edukacje skutkuje na przykład tym, że brakuje informacji zwrotnej do nauczycieli, że dana dziedzina nie jest przedmiotem zainteresowań dziecka, tylko są pretensje czemu dane dziecko ma taki niskie oceny jak jest w oczach rodziców genialne.
Tak więc w kontekście proponowanych rozwiązań należy również patrzeć na różne aspekty związane dookoła systemu, a nie tylko upatrywać winy w systemie. Nie oznacza to jednak, że uważam, że system nie potrzebuje zmian, jednakże wynikają one przede wszystkim na dostosowaniu tak programów, aby odciążyć podstawę w podstawówkach, natomiast licea były bardziej wyspecjalizowane i posiadające mniejsze klasy, co spowodowałoby możliwość lepsze migracji uczniów jeżeli dany profil ich nie interesuje tak bardzo. Natomiast wymagane jest również branie odpowiedzialności za własną naukę przez uczniów, gdyż często jest tak, że chcą one bez żadnego wysiłku/treningu umieć już coś na już. Tak samo należy zauważyć różnice, które wynikają z określonego wieku na przykład dziecko w wieku 1-3 klasy nie myśli aż tak daleko o własnej przyszłości, dopiero realna ocena tego kim się chce być nadchodzi w wieku nastoletnim, gdzie często jest już za późno aby pozyskać niektóre umiejętności.
❤