Dziękuję serdecznie za ten materiał! Bardzo uwielbiam tę historię! Teraz właśnie czytam książkę "Znachor", autorstwa Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, i bardzo mi pomaga w nauce języka polskiego. ❤️
Co ja bym dał żeby każdy przedwojenny Polski film dostał rekonstrukcje (a przynajmniej większość) i można było je oglądnąć gdzie w sieci a nie tylko w Iluzjonie (Na szczęście dużo rekonstrukcji można zobaczyć na YT lub na Ninatece). Znachor z 1937 Waszyńskiego jest pięknym filmem, który może dla wielu się zestarzała ale według mnie bardzo dobrze pokazuje to co miał pokazywać. To prawda ma wiele błędów lub niewytłumaczalnych rzeczy ale jako całość prezentuje się świetnie i żałuje tylko że nie postanowili nam naprawić obrazu byśmy mogli się i dziś cieszyć i doceniać ten film. Znachor z 1981 Hoffmana jest dla wielu arcydziełem, i też tak uważam (mimo iż moim zdaniem Hoffmana stać było na więcej) film jest bajkowy i świetnie się go ogląda, ma taką piękną spójną opowieść która kończąc się nie zostawia widza w pustej luce. Uważam że wszystkie filmy były świetnie i każdy zasługuje na jakiekolwiek uznanie widza :D
MGM/PAT - takiej współpracy jeszcze świat nie widział :) Podchodząc trochę bardziej na poważnie, to film jak zwykle świetny. Oczywiście, że powojenny "Znachor" bije na głowę swojego dawnego odpowiednika (zresztą trudno, żeby było inaczej), ale tak, czy inaczej myślę, że warto obejrzeć obydwie adaptacje.
Hmm... Te filmy są zgoła różne. W starym "Znachorze" mnie bardziej osobiście podoba się początek - początkowa scena z salą operacyjną i pokazanie doktora Wilczura jako miłej, serdecznej osoby (swoją drogą charakteryzacja Junoszy Stępowskiego w tym filmie to majstersztyk - efekt zestarzenia się Wilczura/Kosiby genialny). Ciekawy był też koncept, w którym Wilczur widział na ulicy neony, które nawiązywały do jego niedawnej tragedii. Są też ciekawe w porównaniu do książki odchyły, jak choćby praca Marysi w kinie (widzimy nawet przez moment fragment filmu "Dzisiejsze Czasy" z Chaplinem), a także rozbudowana postać Szkopkowej, która stanowi element komediowy. Stara wersja cierpi niestety przez brak czasu - o ile do momentu przybycia Kosiby do Prokopa było całkiem nieźle, to tak od tego czasu film zaczyna pędzić i znachor ostatecznie jakoś mało znachoruje. Zgadzam się chyba mimo wszystko, że wersja z 1981 jest lepsza (więcej czasu, dość wierna adaptacja, bardzo ciekawa zarysowana postać Kosiby oraz genialny Pawlicki i Dobraniecki). Jest jeszcze "Profesor Wilczur", film ten jednak uważam osobiście za najbardziej depresyjny film przedwojenny, który zresztą z pierwowzorem książkowym ma niewiele wspólnego.
Świetny materiał! Oglądałem film Pana Hoffmana ale nie miałem jeszcze czasu zobaczyć wersję z 1937 (mimo iż kocham przeswojenne Polskie kino) w ogóle taki filmik kest fajny jeszcze z takiego powodu że pokazuje że Polska też robiła wiele ekranizacji swoich książek a nie jedną i tyle, ja sam chciałem zrobić taki materiał ale porównujący obydwa Awantury o basie, jednal nie wyszło, ale mam nadzieje że na twoim kanale pojawią się więcej takich materiałów, może nawet porównanie trzech Trędowatych które się zachowały do naszych czasów (chociaż mógłbyś dać też jakieś w formie bonusu fotosy z Trędowatej z 1926 roku) chociaż wiem że te filmy i serial się różnią od siebie ale no fajnie byłoby takie coś zobaczyć, pozdrawiam :D
Widzę, że format się przyjął wśród widzów (choć tylko kilka wyświetleń!), więc zapewne będę robił podobnych filmów więcej, ale nie wiadomo. Jeszcze są dwie adaptacje Dyzmy, jednakże ta stara to mimo wszystko kiepska jest (w/g mnie).
Oczywiście wybierając film pod względem merytorycznym i nie tylko to realizacja z 1981 z głównym odtwórcą roli głównej czyli z Panem Jerzym Binczyckim , rewelacyjna rola . Zresztą nie można dużo wymagać od filmu z 1937 bo był kierowany dla pewnej grupy odbiorców którzy mieli dostęp do kin a tych w przedwojennej Polsce nie było za dużo bo tylko tam gdzie była sieć elektryczna i dosyć zamożna grupa ludzi . Zresztą należy też dodać że "Znachor" to nie tylko książka o miłości ale też pokazująca rozwarstwienie społeczeństwa Polski w międzywojennej Polsce , która jest przeglądem pewnych warstw społeczeństwa w bardzo krótkim czasie począwszy od zwykłych bardzo biednych chłopów a skończywszy na panach których było na wszystko stać . Pozdrawiam
@@grafgeorg8588 Co to dla Pana znaczy średnio przeciętny mieszkaniec Polski ???? Bo o ile dobrze pamiętam wyniki z " Małego Rocznika Statystycznego wydanego w 1939 " to w 1939 ponad 70% ludności to byli chłopi małorolni a ilość połączeń komunikacyjnych czyli przewozów towarowych i pasażerskich po zaborach spadła ponad 40% w komunikacji kolejowej a o sieci połączeń autobusowej to raczej nie ma co pisać bo jakość dróg polskich raczej nie miała żadnej jakości ???? Jeszcze jedno Pana poproszę o ilość kin przypadających na 10 000 mieszkańców ówczesnej Polski , podaruje regionizacje czyli zabory . Pozdrawiam
@@jarosawkonior7497 Coś pan czytał, ale niedokładnie. 70% (ponad) stanowili mieszkańcy wsi. Chłopów było około 60% (w końcu nie każdy na wsi to chłop), a część z nich uznana była za robotników (robotnicy rolni).
@@grafgeorg8588 Nie ma to jak jednak czytać dane opublikowane przez GUS i to chyba dokładnie które opublikowano w rocznicę odzyskania niepodległości Państwa Polskiego ..............w sumie to taka sama instytucja jak NBP która też szerzy propagandę sukcesu panowania rządów prawicowych ..............jakby nie było do niedawna według NBP i Pana Glapińskiego w Polsce nie było inflacji a nawet Polska okazała się mocarstwem ogólnoświatowym w u którego inne państwa zaciągały pożyczki i kredyty ............po prostu jesteśmy mocarstwem . Wcześniej już poleciłem "Mały Rocznik Statystyczny z 1936 " i późniejsze aktualizacje autorstwa Edwarda Szturm de Sztrem i warto jeszcze znaleźć komentarze tego Pana do jego własnego dzieła w którym jasno pisał że dane należy traktować jako dane szacunkowe ponieważ ankieterzy podlegali naciskom administracji i innych instytucji polskich aby poprawić niektóre dane na lepsze , dotyczyło to w większości kresów wschodnich choć przypadki fałszowania ankiet były też bardzo częstym przypadkiem ze względu na bardzo słabą rozwiniętą sieć dróg i komunikacji pomiędzy wsiami . Ale polecam znaleźć opracowanie pod tytułem "Środowisko Pracy w II Rzeczypospolitej " autorstwa Pani Elżbiety Stańczyk które jest opracowaniem naukowym wraz z podanymi materiałami źródłowymi z których korzystano. Przytoczę tylko cytaty z tego opracowania jak administracja polska II Rzeczypospolitej FANTASTYCZNIE podchodziła do wiarygodności gromadzenia danych i wniosków z nich wynikających z tych danych -"W przypadku bezrobotnych dodatkowym źródłem danych były publikacje Państwowych Urzędów Pośrednictwa Pracy o liczbie zarejestrowanych osób poszukujących pracy, jak również materiały Biura Funduszu Bezrobocia czy instytucji ubezpieczeniowych. W wielu opracowaniach dotyczących rynku pracy w okresie międzywojennym zwracano uwagę na braki tej statystyki. „Statystyki urzędów pośrednictwa pracy wykazywały już nieraz dynamikę wręcz fantastyczną, spadek bezrobocia przy jednoczesnym kurczeniu się stanu zatrudnienia i wzrost mimo dużego dopływu koniunkturalnego nowych rąk pracy do warsztatów wytwórczych" Nie każdy, kto szukał pracy, mógł zarejestrować się w biurze pośrednictwa. Uprawnieni byli jedynie ci, którzy już wcześniej pracowali i zostali zwolnieni; co więcej rejestrację należało ponawiać co miesiąc. Im mniejsze były szanse zatrudnienia za pośrednictwem biura, tym więcej bezrobotnych rezygnowało z rejestracji. Wprawdzie bezrobotni otrzymywali zasiłki, ale wypłacane były one tylko przez 13 tygodni i w wysokości 30% zarobku (plus od 5% do 20% dodatku rodzinnego) tym bezrobotnym robotnikom, którzy przepracowali w ciągu roku co najmniej 26 tygodni. Bezrobotni pobierający zasiłki stanowili wśród ogółu ubezpieczonych na wypadek braku pracy tylko 5,5% (w 1929 r.)7. Przeciętna wartość świadczenia przypadająca na jednego ubezpieczonego robotnika to w 1929 r. około 50 zł (w 1937 - około 31 zł). Należy zatem sądzić, iż ponieważ przyznawane bezrobotnym świadczenia były bardzo nikłe rejestrowano znacznie mniej poszukujących pracy niż rzeczywiście było." Odnośnie wsi polskiej czasów międzywojennych należy do tego dodać słabo rozwiniętą sieć dróg i wszechobecny analfabetyzm wsi polskiej i bardzo wysokie koszty podróżowania pojazdami kołowymi można spokojnie założyć że większość chłopów małorolnych , pracowników sezonowych( w tym pracowników rolnych) i kontraktowych nie podlegała żadnej ewidencji . Zresztą ze wspomnień mojego dziadka który pochodził z wsi pod tytułem Porąbka dowiedziałem się że był pracownikiem sezonowym nieubezpieczonym który przepracował na budowie Zapory Porąbka około 4 lat w końcowym etapie budowy , po zakończeniu budowy zapory był pracownikiem sezonowym w Białej co nie zmienia faktu że był chłopem małorolnym a takich chłopów niby robotników była cała masa która nie była ewidencjonowana nigdzie . Ten stan rzeczy dotyczył granicy województwa śląskiego i małopolskiego a czym dalej na wschód tym gorzej a czasami nawet tragicznie . Co do kin w II Rzeczpospolitej faktycznie się zdziwiłem ponieważ jest to dosyć duża ilość jak na stan zelektryfikowania miast , ale od razy dodam że niestety były one dostępne pomimo względnie niskiej ceny biletów wstępu bardzo wąskiej grupie społeczeństwa z powodu braku transportu , biedy i analfabetyzmu . I na sam koniec dodam że w 1936 szacowano że ponad 75% społeczeństwa ówczesnej Polski mieszkała na terenach rolnych i wiejskich.
różnica jest w kłuczuwym momencie a więc gdzie Dr.Wilczór odzyskuje pamięć w filmie z 1937 roku na cmentarzu , w filmie z 1981 roku na sali sądowej gdy Maria rozpoczyna weznania
![ตีสิบเดย์ [FULL] | เปิดใจ "อาจารย์ เบียร์ ฅนตื่นธรรม" นักสนทนาธรรมสายดุดัน!](http://i.ytimg.com/vi/vqaBI_mnoDk/mqdefault.jpg)
![[UNCUT] "บอสณวัฒน์" แฉ! แหล่งซุกเงินแก๊งบอส ขยันผิดที่ไม่กี่ปีก็เข้าคุก l คนดังนั่งเคลียร์ l17ต.ค.67](http://i.ytimg.com/vi/BL56qIfXYZM/mqdefault.jpg)
W filmie jest błąd - nazwisko reżysera wersji z 1937 brzmi oczywiście Waszyński, a nie Wyszyński.
No ale co ty Chopie zrobisz jak powstaje jeszcze jedna ekranizacja ? :-)
@@listonoszpat233Z chęcią zobaczyłbym remake tego porównania
Teraz dochodzi jeszcze wersja 2023 😊
Dziękuję serdecznie za ten materiał! Bardzo uwielbiam tę historię! Teraz właśnie czytam książkę "Znachor", autorstwa Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, i bardzo mi pomaga w nauce języka polskiego. ❤️
Co ja bym dał żeby każdy przedwojenny Polski film dostał rekonstrukcje (a przynajmniej większość) i można było je oglądnąć gdzie w sieci a nie tylko w Iluzjonie (Na szczęście dużo rekonstrukcji można zobaczyć na YT lub na Ninatece).
Znachor z 1937 Waszyńskiego jest pięknym filmem, który może dla wielu się zestarzała ale według mnie bardzo dobrze pokazuje to co miał pokazywać. To prawda ma wiele błędów lub niewytłumaczalnych rzeczy ale jako całość prezentuje się świetnie i żałuje tylko że nie postanowili nam naprawić obrazu byśmy mogli się i dziś cieszyć i doceniać ten film.
Znachor z 1981 Hoffmana jest dla wielu arcydziełem, i też tak uważam (mimo iż moim zdaniem Hoffmana stać było na więcej) film jest bajkowy i świetnie się go ogląda, ma taką piękną spójną opowieść która kończąc się nie zostawia widza w pustej luce.
Uważam że wszystkie filmy były świetnie i każdy zasługuje na jakiekolwiek uznanie widza :D
MGM/PAT - takiej współpracy jeszcze świat nie widział :)
Podchodząc trochę bardziej na poważnie, to film jak zwykle świetny. Oczywiście, że powojenny "Znachor" bije na głowę swojego dawnego odpowiednika (zresztą trudno, żeby było inaczej), ale tak, czy inaczej myślę, że warto obejrzeć obydwie adaptacje.
Hmm... Te filmy są zgoła różne. W starym "Znachorze" mnie bardziej osobiście podoba się początek - początkowa scena z salą operacyjną i pokazanie doktora Wilczura jako miłej, serdecznej osoby (swoją drogą charakteryzacja Junoszy Stępowskiego w tym filmie to majstersztyk - efekt zestarzenia się Wilczura/Kosiby genialny). Ciekawy był też koncept, w którym Wilczur widział na ulicy neony, które nawiązywały do jego niedawnej tragedii. Są też ciekawe w porównaniu do książki odchyły, jak choćby praca Marysi w kinie (widzimy nawet przez moment fragment filmu "Dzisiejsze Czasy" z Chaplinem), a także rozbudowana postać Szkopkowej, która stanowi element komediowy. Stara wersja cierpi niestety przez brak czasu - o ile do momentu przybycia Kosiby do Prokopa było całkiem nieźle, to tak od tego czasu film zaczyna pędzić i znachor ostatecznie jakoś mało znachoruje. Zgadzam się chyba mimo wszystko, że wersja z 1981 jest lepsza (więcej czasu, dość wierna adaptacja, bardzo ciekawa zarysowana postać Kosiby oraz genialny Pawlicki i Dobraniecki). Jest jeszcze "Profesor Wilczur", film ten jednak uważam osobiście za najbardziej depresyjny film przedwojenny, który zresztą z pierwowzorem książkowym ma niewiele wspólnego.
No, lepiej bym tego nie ujął :)
To wspanile,ppobowalam ogladac inne wrrsje,nic nie slychac,/dzieku pozdro DE niech Ci sie wiedzie
Dziękuję za ten materiał!
Dziękuję.... Świetne!
Gratulacje zdobycia 100 subskrypcji!
Pierwszy etap w drodze do miliona!
Dzięki wielkie!
@@BartlomiejKrysiak Kto wie ;)
Świetny materiał! Oglądałem film Pana Hoffmana ale nie miałem jeszcze czasu zobaczyć wersję z 1937 (mimo iż kocham przeswojenne Polskie kino) w ogóle taki filmik kest fajny jeszcze z takiego powodu że pokazuje że Polska też robiła wiele ekranizacji swoich książek a nie jedną i tyle, ja sam chciałem zrobić taki materiał ale porównujący obydwa Awantury o basie, jednal nie wyszło, ale mam nadzieje że na twoim kanale pojawią się więcej takich materiałów, może nawet porównanie trzech Trędowatych które się zachowały do naszych czasów (chociaż mógłbyś dać też jakieś w formie bonusu fotosy z Trędowatej z 1926 roku) chociaż wiem że te filmy i serial się różnią od siebie ale no fajnie byłoby takie coś zobaczyć, pozdrawiam :D
Widzę, że format się przyjął wśród widzów (choć tylko kilka wyświetleń!), więc zapewne będę robił podobnych filmów więcej, ale nie wiadomo. Jeszcze są dwie adaptacje Dyzmy, jednakże ta stara to mimo wszystko kiepska jest (w/g mnie).
@@grafgeorg8588 Wersji z Dymszą nie oglądałem więc nie ocenie tutaj jej
Świetne!
Oczywiście wybierając film pod względem merytorycznym i nie tylko to realizacja z 1981 z głównym odtwórcą roli głównej czyli z Panem Jerzym Binczyckim , rewelacyjna rola . Zresztą nie można dużo wymagać od filmu z 1937 bo był kierowany dla pewnej grupy odbiorców którzy mieli dostęp do kin a tych w przedwojennej Polsce nie było za dużo bo tylko tam gdzie była sieć elektryczna i dosyć zamożna grupa ludzi . Zresztą należy też dodać że "Znachor" to nie tylko książka o miłości ale też pokazująca rozwarstwienie społeczeństwa Polski w międzywojennej Polsce , która jest przeglądem pewnych warstw społeczeństwa w bardzo krótkim czasie począwszy od zwykłych bardzo biednych chłopów a skończywszy na panach których było na wszystko stać . Pozdrawiam
Również pozdrawiam, pozwolę sobie jednak zauważyć, że średnio przeciętny mieszkaniec II RP chodził do kina częściej niż obecnie.
@@grafgeorg8588 Co to dla Pana znaczy średnio przeciętny mieszkaniec Polski ???? Bo o ile dobrze pamiętam wyniki z " Małego Rocznika Statystycznego wydanego w 1939 " to w 1939 ponad 70% ludności to byli chłopi małorolni a ilość połączeń komunikacyjnych czyli przewozów towarowych i pasażerskich po zaborach spadła ponad 40% w komunikacji kolejowej a o sieci połączeń autobusowej to raczej nie ma co pisać bo jakość dróg polskich raczej nie miała żadnej jakości ???? Jeszcze jedno Pana poproszę o ilość kin przypadających na 10 000 mieszkańców ówczesnej Polski , podaruje regionizacje czyli zabory .
Pozdrawiam
@@jarosawkonior7497 Coś pan czytał, ale niedokładnie. 70% (ponad) stanowili mieszkańcy wsi. Chłopów było około 60% (w końcu nie każdy na wsi to chłop), a część z nich uznana była za robotników (robotnicy rolni).
@@grafgeorg8588 Nie ma to jak jednak czytać dane opublikowane przez GUS i to chyba dokładnie które opublikowano w rocznicę odzyskania niepodległości Państwa Polskiego ..............w sumie to taka sama instytucja jak NBP która też szerzy propagandę sukcesu panowania rządów prawicowych ..............jakby nie było do niedawna według NBP i Pana Glapińskiego w Polsce nie było inflacji a nawet Polska okazała się mocarstwem ogólnoświatowym w u którego inne państwa zaciągały pożyczki i kredyty ............po prostu jesteśmy mocarstwem . Wcześniej już poleciłem "Mały Rocznik Statystyczny z 1936 " i późniejsze aktualizacje autorstwa Edwarda Szturm de Sztrem i warto jeszcze znaleźć komentarze tego Pana do jego własnego dzieła w którym jasno pisał że dane należy traktować jako dane szacunkowe ponieważ ankieterzy podlegali naciskom administracji i innych instytucji polskich aby poprawić niektóre dane na lepsze , dotyczyło to w większości kresów wschodnich choć przypadki fałszowania ankiet były też bardzo częstym przypadkiem ze względu na bardzo słabą rozwiniętą sieć dróg i komunikacji pomiędzy wsiami . Ale polecam znaleźć opracowanie pod tytułem "Środowisko Pracy w II Rzeczypospolitej " autorstwa Pani Elżbiety Stańczyk które jest opracowaniem naukowym wraz z podanymi materiałami źródłowymi z których korzystano. Przytoczę tylko cytaty z tego opracowania jak administracja polska II Rzeczypospolitej FANTASTYCZNIE podchodziła do wiarygodności gromadzenia danych i wniosków z nich wynikających z tych danych
-"W przypadku bezrobotnych dodatkowym źródłem danych były publikacje Państwowych Urzędów Pośrednictwa Pracy o liczbie zarejestrowanych osób poszukujących pracy, jak również materiały Biura Funduszu Bezrobocia czy instytucji ubezpieczeniowych. W wielu opracowaniach dotyczących rynku pracy w okresie międzywojennym zwracano uwagę na braki tej statystyki. „Statystyki urzędów pośrednictwa pracy wykazywały już nieraz dynamikę wręcz fantastyczną, spadek bezrobocia przy jednoczesnym kurczeniu się stanu zatrudnienia i wzrost mimo dużego dopływu koniunkturalnego nowych rąk pracy do warsztatów wytwórczych"
Nie każdy, kto szukał pracy, mógł zarejestrować się w biurze pośrednictwa. Uprawnieni byli jedynie ci, którzy już wcześniej pracowali i zostali zwolnieni; co więcej rejestrację należało ponawiać co miesiąc. Im mniejsze były szanse zatrudnienia za pośrednictwem biura, tym więcej bezrobotnych rezygnowało z rejestracji. Wprawdzie bezrobotni otrzymywali zasiłki, ale wypłacane były one tylko przez 13 tygodni i w wysokości 30% zarobku (plus od 5% do 20% dodatku rodzinnego) tym bezrobotnym robotnikom, którzy przepracowali w ciągu roku co najmniej 26 tygodni. Bezrobotni pobierający zasiłki stanowili wśród ogółu ubezpieczonych na wypadek braku pracy tylko 5,5% (w 1929 r.)7. Przeciętna wartość świadczenia przypadająca na jednego ubezpieczonego robotnika to w 1929 r. około 50 zł (w 1937 - około 31 zł). Należy zatem sądzić, iż ponieważ przyznawane bezrobotnym świadczenia były bardzo nikłe rejestrowano znacznie mniej poszukujących pracy niż rzeczywiście było."
Odnośnie wsi polskiej czasów międzywojennych należy do tego dodać słabo rozwiniętą sieć dróg i wszechobecny analfabetyzm wsi polskiej i bardzo wysokie koszty podróżowania pojazdami kołowymi można spokojnie założyć że większość chłopów małorolnych , pracowników sezonowych( w tym pracowników rolnych) i kontraktowych nie podlegała żadnej ewidencji . Zresztą ze wspomnień mojego dziadka który pochodził z wsi pod tytułem Porąbka dowiedziałem się że był pracownikiem sezonowym nieubezpieczonym który przepracował na budowie Zapory Porąbka około 4 lat w końcowym etapie budowy , po zakończeniu budowy zapory był pracownikiem sezonowym w Białej co nie zmienia faktu że był chłopem małorolnym a takich chłopów niby robotników była cała masa która nie była ewidencjonowana nigdzie . Ten stan rzeczy dotyczył granicy województwa śląskiego i małopolskiego a czym dalej na wschód tym gorzej a czasami nawet tragicznie .
Co do kin w II Rzeczpospolitej faktycznie się zdziwiłem ponieważ jest to dosyć duża ilość jak na stan zelektryfikowania miast , ale od razy dodam że niestety były one dostępne pomimo względnie niskiej ceny biletów wstępu bardzo wąskiej grupie społeczeństwa z powodu braku transportu , biedy i analfabetyzmu . I na sam koniec dodam że w 1936 szacowano że ponad 75% społeczeństwa ówczesnej Polski mieszkała na terenach rolnych i wiejskich.
różnica jest w kłuczuwym momencie a więc gdzie Dr.Wilczór odzyskuje pamięć w filmie z 1937 roku na cmentarzu , w filmie z 1981 roku na sali sądowej gdy Maria rozpoczyna weznania
A mi brakuje ekranizacji drugiej części tej powieści kto czytał ten napewno zna tytuł pozdrawiam
Jest film Profesor Wilczur z 1938