Na przykładzie zazdrości widać jak np. Kościół ( i nie tylko) dowolnie sobie pewne zjawiska interpretuje. Np. tutaj słyszę, że zazdrość wcale nie musi wywoływać negatywnych emocji itp, ogólnie działa u ojców prowadzących zdrowy rozsądek. Ale np. w przypadku halloween, które dla dzieci jest tylko pretekstem (bez żadnych demonicznych aluzji) do zwykłej kilkugodzinnej zabawy w zbieranie słodyczy po domach, byłaby nagonka o jakimś złym, strasznym wpływie tej niewinnej zabawy. Tutaj już zdrowy rozsądek byłby "zakazany".
Najogólniej chodzi o to, że ojcowie prowadzący w programie pod dumnym tytułem "bez sloganu", nie potrafią się wydostać poza szczelne dogmatyczne "slogany" kościelne. A że to potrafią, widać czasami w momentach, gdzie podświadomie czują, że nauka KK tego jasno jeszcze nie reguluje, więc nie wychodzą poza oficjalne nauczanie KK. Z drugiej strony. Jeśli poruszają często tematy problemowe (ale raczej dla "niedzielnych" katolików lub ogólnie dla wszystkich), to mają świadomość, że widz chciałby dostrzec całe spektrum problemu, a nie tylko inaczej sformułowane, z niby luzem, ale jednak typowe prawdy katechizmowe. ps. proszę już nie pytać więcej "co ja mam na myśli",ale spróbować zrozumieć co ja mam na myśli.
By dyskusja miała jakikolwiek sens, trzeba jasno określić swoje stanowisko. Prośba lub żądanie, by druga strona czytała nam w myślach, jest niedojrzałe i co najmniej śmieszne. ;)
8:50 min - katalog ludzkich wad - pięknie powiedziane dokładnie takie nieszczęście kiedyś w życiu przeżywałem.
Siedź O. Franciszku, siedź ! Dobrze mówiłeś to se posiedź ;))
Dziekuję Wam :)
A co w momencie gdy czujemy że przychodzi zazdrość ale jej nie chcemy?
Na przykładzie zazdrości widać jak np. Kościół ( i nie tylko) dowolnie sobie pewne zjawiska interpretuje. Np. tutaj słyszę, że zazdrość wcale nie musi wywoływać negatywnych emocji itp, ogólnie działa u ojców prowadzących zdrowy rozsądek. Ale np. w przypadku halloween, które dla dzieci jest tylko pretekstem (bez żadnych demonicznych aluzji) do zwykłej kilkugodzinnej zabawy w zbieranie słodyczy po domach, byłaby nagonka o jakimś złym, strasznym wpływie tej niewinnej zabawy. Tutaj już zdrowy rozsądek byłby "zakazany".
Najpierw trzeba zdefiniować, czym dla kogo jest zdrowy rozsądek, gdzie się toto zaczyna i gdzie kończy... ;)
kazumy Żeby chociaż był trochę pozbawiony "dogmatycznej" skorupy, to już byłoby coś.
***** Co masz na myśli? Jak by to miało wg Ciebie wyglądać, czym się objawiać?
Najogólniej chodzi o to, że ojcowie prowadzący w programie pod dumnym tytułem "bez sloganu", nie potrafią się wydostać poza szczelne dogmatyczne "slogany" kościelne. A że to potrafią, widać czasami w momentach, gdzie podświadomie czują, że nauka KK tego jasno jeszcze nie reguluje, więc nie wychodzą poza oficjalne nauczanie KK. Z drugiej strony. Jeśli poruszają często tematy problemowe (ale raczej dla "niedzielnych" katolików lub ogólnie dla wszystkich), to mają świadomość, że widz chciałby dostrzec całe spektrum problemu, a nie tylko inaczej sformułowane, z niby luzem, ale jednak typowe prawdy katechizmowe. ps. proszę już nie pytać więcej "co ja mam na myśli",ale spróbować zrozumieć co ja mam na myśli.
By dyskusja miała jakikolwiek sens, trzeba jasno określić swoje stanowisko. Prośba lub żądanie, by druga strona czytała nam w myślach, jest niedojrzałe i co najmniej śmieszne. ;)
Nudzi mi się z tobą chłopie