Ja jestem zdania, że ciężej grać w Zew ZNAJĄC Lovecrafta. Zauważyłem na sesjach zależność, gdzie ludzie, którzy nie mieli styczności z prozą samotnika z Providence, nie wiedzą czego się spodziewać, gdy mamy dziwne wydarzenia w rybackiej wiosce, na wybrzeżu czy na wyspie z latarnią morską, cały czas będą mieli z tyłu głowy ryboludzi i dagona przykładowo. Wiadomo będą się dobrze bawić ale często znika element zaskoczenia i jak zaskoczyć takich wyjadaczy Opowiadań H. P. Lovecrafta. A ludzie, którzy znają tylko cthulhu i wiedzą, że na lovecrafcie iinspirował się Darkest Dungeon czy Bloodborne, siedzą jak na szpilkach rozwiązując zagadkę i nie spodziewając się zupełnie co może przynieść finał scenariusza, bo nie wiedzą jak często kończą się opowiadania spod ręki Lovecrafta.
Lovecraft tworząc Mity nie ustawiał ramek,a tacy pisarze jak King też wzrastali na jego prozie. Czy trzeba czytać Lovecrafta? Nie. Wyobraźnia wystarczy każdemu,kreatywnośc na sesji itd można znać lore a prowadzić nudnie i nic to nie da. Ale czy warto czytać Lovecrafta aby go poznać? Owszem bo Mistrz Gry ZAWSZE SIĘ UCZY. I warto poszerzyć horyzont. Ciekawy temat Podaliście. Pozdro
Zastanawiałem się dłuższą chwilę i uważam, że materiałem pasującym do sesji "Zewu" jest film nie mający nic wspólnego z prozą Lovecrafta, czy nawet samymi "Mitami". Chodzi mi o "Dziewiąte wrota". Mamy tam mroczną tajemnicę związaną z zakazanymi księgami, pojawia się tajne stowarzyszenie/kult, dodatkowo od czasu do czasu zdrowy rozsądek głównego bohatera zderza się z nadnaturalnymi okolicznościami. Dostajemy więc wszystko, co dobra sesja "Zewu" potrzebuje. 😏
Mechanika klasycznego Deadlands (nie na SW) jest idealna do Zewu. Ogólnie kiedyś nawet MAG wydal przygodę gdzie DL i Zew się połączyły i były ram konwersję jedynej mechaniki na drugą.
Wymieniliśmy Call of Cthulhu i The Whisperer in the dark od HPL historical society, hiszpanki Dagon, Color out of Space z Cagem, In the mouth of madness oraz the Thing Carpentera. Z niewymienionych a wartych obejrzenia jeżeli się lubi kino gatunkowe - Reanimator, klasyka lat 80tych. Z tropów przygodowych - mówiliśmy o seriach Mumia, Indiana Jones, Alan Quatermane. Z komiksów wspominaliśmy Mignole - Hellboya, BBPO, oraz dzieła Moora np. serię Neonomicon. Chyba tyle! /Banaś
Osobiście nigdy w życiu nie przebijałabym sie przez kilka ciężkich do czytania powieści tylko po to by zagrać w grę, w której nie da się otrzymać żadnej satysfakcji. Bo o tym, moim zdaniem, CoC jest, by nie dać graczowi poczucia, że cokolwiek zmienił. Dam się namówić TYLKO jeśli dorzucicie wycieczkę do Chin albo, nie wiem, Tanzanii i nie trzeba będzie przecierać się przez hordy kultystów bez instynktu samozachowawczego.
@@tjgt no nie dziwota, mistrzujesz, a to oznacza, że musisz choć trochę szanowac materiał, który BARDZO chce byś siedział w krajach anglosaskich i rozwijał szperanie w bibliotece do 100%. Ja jako bezpieczny gracz mogę marudzić zza klawiatury, że nuda i że mam wywalone na stosy książek, które Ty musiałeś przeczytać by choć trochę zrozumieć o co chodziło typowi z, prawdopodobnie, kliniczną depresją. Co nie znaczy, że zmieniam zdanie co do świata przedstawionego. Cthulhu jest mega niesatysfakcjonującym światem, który mi osobiście odbiera chęć grania w cokolwiek.
Jak to śpiewał pewien klasyk:
Niech żyje wolność! Wolność i swoboda! 😉
Ja jestem zdania, że ciężej grać w Zew ZNAJĄC Lovecrafta. Zauważyłem na sesjach zależność, gdzie ludzie, którzy nie mieli styczności z prozą samotnika z Providence, nie wiedzą czego się spodziewać, gdy mamy dziwne wydarzenia w rybackiej wiosce, na wybrzeżu czy na wyspie z latarnią morską, cały czas będą mieli z tyłu głowy ryboludzi i dagona przykładowo. Wiadomo będą się dobrze bawić ale często znika element zaskoczenia i jak zaskoczyć takich wyjadaczy Opowiadań H. P. Lovecrafta. A ludzie, którzy znają tylko cthulhu i wiedzą, że na lovecrafcie iinspirował się Darkest Dungeon czy Bloodborne, siedzą jak na szpilkach rozwiązując zagadkę i nie spodziewając się zupełnie co może przynieść finał scenariusza, bo nie wiedzą jak często kończą się opowiadania spod ręki Lovecrafta.
Polecam serial "Kraina Lovecrafta", który został świetnie osadzony w "Mitach". Dodatkowo porusza większość wątków znanych z prozy Lovecrafta.
Ten serial poza pierwszymi 2 odcinkami ma niewiele wspólnego z Lovecraftem. Właściwie nic. /Bob
Mnie też nie kupił. Szybko straciłem zainteresowanie... 🙁 /Banaś
Lovecraft tworząc Mity nie ustawiał ramek,a tacy pisarze jak King też wzrastali na jego prozie. Czy trzeba czytać Lovecrafta? Nie. Wyobraźnia wystarczy każdemu,kreatywnośc na sesji itd można znać lore a prowadzić nudnie i nic to nie da. Ale czy warto czytać Lovecrafta aby go poznać? Owszem bo Mistrz Gry ZAWSZE SIĘ UCZY. I warto poszerzyć horyzont. Ciekawy temat Podaliście. Pozdro
Zastanawiałem się dłuższą chwilę i uważam, że materiałem pasującym do sesji "Zewu" jest film nie mający nic wspólnego z prozą Lovecrafta, czy nawet samymi "Mitami". Chodzi mi o "Dziewiąte wrota". Mamy tam mroczną tajemnicę związaną z zakazanymi księgami, pojawia się tajne stowarzyszenie/kult, dodatkowo od czasu do czasu zdrowy rozsądek głównego bohatera zderza się z nadnaturalnymi okolicznościami. Dostajemy więc wszystko, co dobra sesja "Zewu" potrzebuje. 😏
To naprawdę dobry przykład Lovecrafta bez Lovecrafta. Ten motyw pasuje też do Kultu bardzo mocno, tak swoją drogą 😉
Totalnie można! Ja sam prowadzę już 2 lat ekipę w Zew i nikt zas nie zna twróczość LoveCrafta, a mega się bawimy
@@DevJeremi a ja zacząłem poznawać twórczość lovecrafta wlasnie dzięki CoC
Mechanika klasycznego Deadlands (nie na SW) jest idealna do Zewu. Ogólnie kiedyś nawet MAG wydal przygodę gdzie DL i Zew się połączyły i były ram konwersję jedynej mechaniki na drugą.
Można prosić o listę tytułów filmów w duchu mitów cthulhu, które padły w tym podcaście?
Wymieniliśmy Call of Cthulhu i The Whisperer in the dark od HPL historical society, hiszpanki Dagon, Color out of Space z Cagem, In the mouth of madness oraz the Thing Carpentera.
Z niewymienionych a wartych obejrzenia jeżeli się lubi kino gatunkowe - Reanimator, klasyka lat 80tych.
Z tropów przygodowych - mówiliśmy o seriach Mumia, Indiana Jones, Alan Quatermane. Z komiksów wspominaliśmy Mignole - Hellboya, BBPO, oraz dzieła Moora np. serię Neonomicon.
Chyba tyle!
/Banaś
Ja dorzucę jeszcze z Anihilację Garlanda, Pustego Człowieka Priora i antologię Gabinet Osobliwości Del Toro
@@tjgt Ale zajebiście, dzięki!
Do usług 😃 /Banaś
Osobiście nigdy w życiu nie przebijałabym sie przez kilka ciężkich do czytania powieści tylko po to by zagrać w grę, w której nie da się otrzymać żadnej satysfakcji. Bo o tym, moim zdaniem, CoC jest, by nie dać graczowi poczucia, że cokolwiek zmienił.
Dam się namówić TYLKO jeśli dorzucicie wycieczkę do Chin albo, nie wiem, Tanzanii i nie trzeba będzie przecierać się przez hordy kultystów bez instynktu samozachowawczego.
No ja to w sumie mam podobne wnioski ale dojście do nich zajęło mi wiele długich lat 🤣 /Banaś
@@tjgt no nie dziwota, mistrzujesz, a to oznacza, że musisz choć trochę szanowac materiał, który BARDZO chce byś siedział w krajach anglosaskich i rozwijał szperanie w bibliotece do 100%. Ja jako bezpieczny gracz mogę marudzić zza klawiatury, że nuda i że mam wywalone na stosy książek, które Ty musiałeś przeczytać by choć trochę zrozumieć o co chodziło typowi z, prawdopodobnie, kliniczną depresją.
Co nie znaczy, że zmieniam zdanie co do świata przedstawionego. Cthulhu jest mega niesatysfakcjonującym światem, który mi osobiście odbiera chęć grania w cokolwiek.