dzień dobry, życzę po pierwsze miłego oglądania, po drugie daję znać, że założyłem substacka, gdzie te odcinki będą pojawiać się w formie tekstowej (być może ktoś nawet nie wiedział, że tego potrzebował), o tutaj: skazanynafilm.substack.com/p/wieczorami-samurajowie-wychodza-na Jakieś dodatkowe teksty też mogą się od czasu do czasu pojawiać, więc zachęcam tym bardziej do sprawdzania. a, no i po trzecie przypominam standardowo o patronajcie, może ktoś jeszcze chce we mnie sypnąć złotówkami (polecam, to na górze to głównie dzięki tym złotówkom właśnie): patronite.pl/skazanynafilm Dobrego weekendu
Mam pytanie, kiedyś oglądałem twój film ( tak mi się przynajmniej wydaje ) w którym omawiałeś "Ja, Kuba" z 1964 roku, a przynajmniej pamiętam scenę rozpoczynającą, chciałem wrócić sobie do tego materiału ale nie mogę go nigdzie odnaleźć, mam rację że to był twój film ? Dzięki :)
@@szymoncudak3019 tak, to ja, niestety na jutubie spada z rowerka, a ja przestałem opłacać Vimeo i stamtąd też chwilowo zniknął. Postaram się na dniach to naprawić i dam znać tutaj
Francuscy filozofowie proszą żebyś dał im już spokój i poszukał nowych inspiracji. Napisali nawet w tej sprawie specjalne pismo, jeśli ktoś jest ciekawy, to wyszukacje "petycja francuskich intelektualistów".
Jeśli chodzi o język to jest bardziej skomplikowany niż w innych materiałach na yt. Samo użycie języka tez buduje meta warstwę wypowiedzi i nawet jak niektórzy włączą, połechtają swoje ego że oglądają intelektualne materiały i pójdą dalej. To dla mnie twoje filmy są zazwyczaj ćwiczeniem skupienia i momentem na jakąś refleksje. Dzięki za materiał :)
Jakimś sposobem przesłanie twoich filmów zawsze wpisuje się w to co aktualnie przeżywam. Jeszcze nie obejrzałam filmu, ale zobaczyłam tytuł i już wiem, że będę płakać.
Dziękuję za tą analizę. Trafiłem na nią akurat po rozstaniu, w momencie silnego nihilizmu, beznadziei postępującej anhedonii, ale po ostatniej klatce uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
O ile materiał w swojej (de)konstrucji jest całkiem treściwy i spójny to moim zdaniem tak szeroko zakrojona ekilibrystyka słownictwa wypacza jego odbiór - co kilkanascie zdań pojawiają się istotne części układanki, a reszta to raczej wtórne powtórzenia, które nie mają innego celu jak tylko uszlachetnienie prostej, a z pozoru abstrakcyjnej informacji (chyba że ktoś ma złe intencje i pragnie w tym celu zaznaczyc swoją wyższość nad odbiorcą "chodź mój żuczku, opowiem Ci o istocie rzeczy we właściwy sposób". Świetnie, skwantyikowaliśmy chaos i jeszcze to opisaliśmy, tylko co z tego jak mał kto z tego zrozumie. W Polsce chyba nie potrafimy mówić o abstrakcyjnych ideach powszechnym, zrozumiałym językiem. Jaka jest idea nadmiernej komplikacji przekazu, kiedy istnieją prostsze narzędzia? Kto jest odbiorcą informacj, co jest treścią, a co szumem informacyjnym?
Złożony temat. By, odpowiednie dać rzeczy słowo. Na przykład można opisać zakupy w markecie w trzech zdaniach lub w trzydziestu. Oczywiście mając odpowiedni warsztat odpłyniemy w stronę poezji. Sęk w tej desce, według mnie, jest taki że potrzebni są poeci. Czasami nie wiadomo do końca o co im chodzi jednak kontakt z ich dziełami, z ich formą, zmienia na chwilę naszą perspektywę patrzenia. I teraz takie " oko kaczki "- jak w filmach Lyncha > > 39:17 " Tym właśnie jest jest styl, czy raczej nieobecność stylu..." Polska i abstrakcyjne idee / Polska abstrakcyjna idea . Podejrzewam że z odbiorcami idei ( szczególnie tych abstrakcyjnych) jest bardzo podobnie na całym świecie. Jeśli ktoś ma predyspozycje, upodobanie i pełen brzuch lubi słuchać poezji. Upierał bym się dalej że poezja to po prostu opis - trochę inny ale nigdy skomplikowany. Powszechnym i zrozumiałym językiem warto pisać instrukcje, jednak nie da się przekazać jakichkolwiek idei taką formą. A skoro instrukcje wszyscy znają, to może, po prostu, dla relaksu ,czasami , doświadczyć poezji. By nie utonąć jako dziennikarz śledczy, można skwitować : " Chłop obejrzał 'Siedmiu Samurajów' i odpłynął." P.s Stoi wariat na środku drogi i rozdaje ulotki na których nic nie jest napisane. Ktoś nie wytrzymuje i wreszcie pyta : " Dlaczego na tych kartkach nic nie ma?" - " A po co? Przecież każdy wie o co chodzi."
pierwsze raz mam wrażenie, że forma i językowe piruety wzięły górę nad substancją i skutecznym przekazaniem myśli. po kilku minutach nie byłem już w stanie, bo choć generalnie wiedziałem o co chodzi, to co drugie zdanie musiałem na raz rozplątywać krasomówcze onanistyczne łamigłówki, procesować obraz i gdzieś jeszcze łapać po drodze sens całości. w piątej minucie już nie mam siły mieć ochoty czekać na błyskotliwą myśl spajającą wszystkie te wątki.
"onanistyczne łamigłówki" - pięknie powiedziane. Sam mam z jego filmami problem od jakiegoś czasu, kiedyś były zrozumiałe, ale od jakiegoś roku/dwóch albo ja zdurniałem, albo stały się tak wysublimowane i dla ludzi ulepionych z lepszej mąki, że ja już nie mam tu czego szukać, bo nie trawię.
Napisałem cały mini esej o moich odczuciach po tym odcinku, który znikł w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie napisze go ponownie, nie dziś. Ale chcę tylko powiedzieć, że jako osoba pracująca w kasynie. Która przygotowała się do odcinka oglądając przed, to dzieło Kurosawy. Kiedy stałem następnego dnia po seansie nad ruletką, myślałem o tym jak to jest być samurajem i kim oni właściwie są. Co mieli w głowie Kikuchiyo i reszta. Co jest iście zabawne kiedy widzę siebie z wtedy, mając dane pozyskane z tego odcinka. Teraz kiedy jestem po twoim eseju nie wiem jeszcze co będę miał w głowie w pracy. Wiem, że był to niesamowity halucynogenny trip i przez jeszcze jakiś czas nim będzie. Zarówno ten odcinek jak i Gurdżijowe okazjonalne pobudki jutro nad ruletką.
Stary oglądam Cię od początku, zawsze robisz na mnie wrażenie. Zajmuję się giełdą od lat i niesamowicie utożsamilem się z tym filmem. Wszystko bardzo dobrze znam, od matmy poprzez hazard na wylot, ale nigdy tego nie romantyzowalem. Mniam, dzięki
Dzięki Skazany, jak zawsze mega wartościowy materiał. Od siebie dodam, że fajnie wychodzić poza linie. Nie wiem czy to zrozumiałe, ale z taką myślą zostałem po obejrzeniu.
Skazany bawi i uczy jak zawsze. Uwielbiam, materiał z nienacka, temat totalnie o wszystkim i postaranie. Faktycznie głos coś wybija, ale gdybym nie przeczytał o tym w komentarzu niżej w połowie materiału, słuchałbym dalej na średniej jakości słuchawkach BT i w ogóle nie zwrócił uwagi. Za to wydaje mi się że słychać jak dogrywane były nazwiska/nazwy własne z poprawną wymową. Szanuję :D
Hej, mam wrażenie, że kiedyś wkładałeś więcej pracy w materiały: nawiązywałeś do szerszego spektrum literatury, łączyłeś je z filmem w zaskakujący sposób, pokazywałeś coś, co może przemówić do laika na głęboko artystycznym i intelektualnym poziomie. Od czasu filmu o nope (w który akurat wizualnie włożyłeś sporo pracy), powoli zacząłeś odpływać w poststrukturalizm/postmodernizm do takiego stopnia, że z filmu na film coraz trudniej się tego słucha. Teoria jest tak gęsta, że ciężko się połapać na ile przykłady, które przytaczasz są aplikowalne, straciłeś przesłanie, które wcześniej tak pięknie przeplatałeś przez wiele wątków. W tym filmie rzuty kośćmi powracają jak upiór, który nie może odnaleźć swojej drogi, brakuje „so what?” dla widza. Na dodatek twój język (a zwłaszcza gramatyka) stał się niepotrzebnie skomplikowany, co w połączeniu z wysokim poziomem abstrakcji materiału źródłowego brzmi wyniośle i poetycko, ale niesie mało treści. Dla porównania film o Batmanie miał kontrowersyjny hook, po czym wciągniętego widza zasypywał ciekawymi nawiązaniami i poszlakami, żeby ostatecznie odpowiedzieć na pierwszą tezę w prosty sposób. Można się było po tym poczuć jak po przygodzie, która miała swój początek, masę powiązanych wydarzeń i zamykający koniec; były z tego informacje i chęć do przemyśleń. Teraz przez większość filmu zastanawiam się co właściwie chcesz powiedzieć, a gdy na ostatnie kilka minut dorzucasz trójkąty i okręgi, przestaję czuć, że chcesz mi przekazać coś wartościowego ale trudnego w zrozumieniu; czuję się raczej jakbym czytał hieroglify które są tylko wróżeniem z fusów. Czytając komentarze, nie sądzę, żeby widzowie (parafrazując) „pochłaniający videoesej bez popity”, rozumieli z tego materiału wiele więcej niż ja, co myślę, że obrazuje ilość wyświetleń. Podsumowując, w poprzednich materiałach potrafiłeś podejść do poststrukturalizmu bardziej krytycznie, czerpiąc z niego to co najlepsze, nie to, co najgorsze. Przechodząc do obrazu: ledwo edytujesz materiał wideo z którego czerpiesz i sporo nagrywasz siebie jak mówisz, co jest mało kreatywne oraz męczące. Na dodatek niestety robisz to mówiąc dumnie o antysystemowości i łamaniu schematów- byle twórca tak potrafi a ty nie jesteś byle twórcą. Jako osoba, która przeczytała sporo materiału źródłowego poststrukturalnych zawodników, myślę, że źródła wtórne są świetną formą na zdrowe dystansowanie się od szaleństwa autorów a jednak poruszenie intelektualne czytelnika. I poza świetnymi filmami, kulturą oraz pięknem obrazu, właśnie tym był dla mnie skazany na film kiedyś- mam nadzieję na big comeback!
Hej, masz oczywiście prawo tak myśleć, ja ze swojej strony mogę tylko zapewnić, że pracy przy tym odcinku było tez dużo, na pewno nie mniej, niż przy wielu pozostałych. Ilość przeczytanych źródeł się nie zmienia (właściwie to notatek do odcinka nigdy nie miałem więcej); a jesli chodzi o montaż, to pojawiam się częściej, bo mam wrażenie że łatwiej przy twarzy utrzymać uwagę. Ale pomiędzy twarzami ten odcinek dalej kosztował -dziesiąt godzin montażu i na pewno nie chodzi o dwadzieścia :)) Zdaję sobie też sprawę, że być może to trochę bardziej „edgy” treść niż kilka pozostałych, nie ma tu aż tak solidnie wyłożonych fundamentów, ale chce być może trochę spróbować tej zabawy - popłynąć mieszaniną formy i treści, aby zgubić widzów a nie pozwolić się im znaleźć. Mi samemu sporo te odcinki pomogły, ale oczywiście nie chce twierdzić, że pomagają też większości. Still, dzięki za komentarz, doceniam formę w jakiej jest podany!
Ja się nie będę wypowiadać co do ilości włożonej pracy, czy liczby przykładów, ale nieśmiało zgodzę się z zawiłością gramatyczną. Możecie śmiało rzucić we mnie kamieniami, albo przyznać rację z ulgą, ale ja coraz mniej rozumiem z materiału. Może to kwestia zestawionego słownictwa albo bardzo długich i złożonych zdań, osobiście nie jestem w stanie nadążyć za narracją. Mój mózg pracuje podobnie, mam ogromny problem z wielowątkowością i strumieniem świadomości kiedy mam coś napisać, stąd też wiem jak korzystne jest przestawienie się na proste i krótkie zdania. Nie chce w zasadzie nawet, żeby to wybrzmiało jako krytyka, a raczej podniesienie ręki i zgłoszenie ‚ja nie rozumiem’
@ u mnie problemem jest akurat to, że całkiem lubię strumienie świadomości i długie zdania. Ale wiem, że w tym odcinku jest to trochę „bardziej”, po części to „wina” moja, po części materiału źródłowego, któremu chciałem się trochę dać sobą zabawić. Też miedzy innymi dlatego uznałem, że warto będzie ten materiał opublikować w wersji tekstowej, może łatwiej będzie się komuś wtedy w tym połapać i odnaleźć. (Wciąż, być może to po prostu materiał nie dla każdego, nie ma w tym nic złego że nie podszedł, takie też będą się zdarzać)
Po prostu kolejny pod władzą delezjanskiej abstrakcji. Redukcja swojego doświadczenia i percepcji do bezosobowych maszynowych procesów siłą rzeczy kończy się tym przeciw czemu występuje, zanikiem kreatywności i fanatycznym pieprzeniem banałów
Z mojej perspektywy muszę przyznać że materiał jest trudny, ale równocześnie jest to ciekawa i wartościowa recepcja Deleuza i Guattariego która dobrze też oddaje charakter ich tekstów. Anty-Edyp ma w bardzo wysoki próg wejścia ale jak już się człowiek wbije w ten język i specyfikę może wiele wyciągnąć i podobnie jest tutaj
Sicario - chcesz wiedzieć czym jest czas, na razie obserwuj jak działa zegarek. Sęk w tym że obojętnie jak długo patrzeć na wskazówki zegara , istota czasu jest niezależna od jakiegoś zegarka, ba nawet obserwatora. Jeśli w ogóle jest. Wzory, wzory, wzory jak to ktoś oszczędnie opisał film Photon na imdb. Podążając za Spinozą to nie świadomość tego co jest tylko emocjonalne zaakceptowanie tego co jest , odkrytej rzeczywistości jest optymalną formą przetrwania. I jak, i jak to działa w praktyce. Co się dzieje z Syzyfem, mrówką na torach czy pracownikiem supermarketu . Z wiedzy rodzi się determinizm, z niego smutek a po akceptacji tego wszystkiego zaczyna w dosyć nieunikniony sposób pachnieć nihilizmem. Dominuje jednak w naszym gatunku, naszej naturze lekka przewaga optymizmu. Dlatego większość nie wybiera od razu rozwiązania ostatecznego. Wybieramy działanie, zasilane jakąkolwiek iluzją - ważne że do przodu. Syzyf dalej toczy swoje przeznaczenie przed sobą, mrówka widząc światła pociągu myśli że to księżyc w pełni a pracownik supermarketu... cóż czeka na podwyżki w marcu. Czasami adrenalina strzyknie w trzewia i w przypływie emocji ktoś wytatuuje sobie na piersi " chce zginąć w walce - o to co kocham" Yeah, nic nowego na tym świecie...wzory,wzory,wzory. Co innego nam pozostaje jak ciągle próbować? Jak w tym najstarszym dowcipie z Wall Street..."Tym razem będzie inaczej". Pozdrawiam.
Jak zwykle świetnie analaogia która pozwała spojrzeć w nowy sposób na film, film który czesto można uważać za całkiem dobrze znany po wielokrotny seansach
Mam wrażenie, że film traci przez stosowany język. Wyszukane frazy przestają robić wrażenie, kiedy na ich obecności wartość traci podstawowa funkcja języka i przekazu - komunikatywność.
Super pomysł z tym aby materiał pojawił się też w wersji czytanej!! Nie raz chciałabym zatrzymać i zapisać jakiś cytat czy fragment a nie chce wypadać z vibe`u
Nawet nie wiesz, jak twoje filmy pomagają mi w rozmyślaniu nad tą chaotyczną i przytłaczającą rzeczywistością. Kikuchiyo to nie choroba, a lekarstwo. Jednostka, której rzeczywistość poddana była takiemu samemu przypadkowemu rzutowi kości, jak w przypadku innych jednostek. Nie dała się jednak podporządkować wynikowi rzutu, dzięki czemu znalazła wewnętrzną siłę, dzięki której mogła pokazywać innym, że wynik gry w kości można zmienić, bez ponownego podchodzenia do stołu i wyrzucania kolejnej niesatysfakcjonującej sekwencji liczb. Uwolnić się z kajdanów zdefiniowanej przez przypadek i nasze wyobrażenia rzeczywistości, odejść od stołu na własnych, nienarzuconych przez nikogo zasadach i tym samym wyleczyć z wydawałoby się nieuleczalnej choroby. Nazwanie go rewolucją samą w sobie jest świetnym porównaniem.
nie rozumiem zarzutów o utraconą komunikatywność języka twoich filmów; jak dla mnie, tak jak Anty-Edyp, to co stawia mi wyzwanie, jest najważniejszą przygodą. w świecie łatwej konsumpcji i przebodźcowania, twoje materiały to jedyne co zostaje naprawdę we mnie na dłużej
Siedmiu samurajów to był jeden team. Tak jak w yin yang idealny mix porządku i chaosu. Bez Kikuchiyo nie uratowaliby wioski ale z kilkoma Kikuchiyo też nie.
@skazany ej to cofam w takim razie, może w tłumaczeniu jest błąd (nie wiem czy sam tłumaczyłeś czy to komercyjne tłumaczenie), bo po angielsku to by chyba był Mughal jakby chodziło o Wielkiego Mogoła
Nadrabiałem ostatnio film : The Lighthouse: Roberta Eggers, która ma niesamowity klimat, miejsce akcji i ciekawie przedstawionych bohaterów . Nadrobiłem twój wideo-esej o tym filmie , byłoby miło zobaczyć coś podobnego, o krótszym czasie i na temat jednego filmu w przyszłości w twoim wykonaniu .
Może założyłbyś też konto na Patreon, ze wsparciem za każdy opublikowany film? Bardzo lubię tę formę wsparcia, bo bardziej motywuje twórców do publikowania kolejnych filmów. ;)
@@skazany O, rzeczywiście. Dzięki za informacje. Zostawiłem sobie ten odcinek na poźniej bo jak wychodził to nie miałem obejrzanego The Batman, a potem o nim zapomniałem. Tylko szkoda że ukrywa się kiedy w youtube wpisuje się Pasolini. Bo twoja analiza nawet pobieżna Salo jest wartościowa. Choć nie zgodzę się że jej nie skomercjalizowano. Dziś Salo bez kontekstu to porn gore. Świadczą o tym choćby fora filmowe. Odrzucenie kultury by się oczyścić, ostatecznie również skomercjalizowano i sens wychłeptano. Zainspirowałeś mnie. Może czas na pójście w Twoje ślady...
@@AdamMarcinkowski-m3pmasz pewnie w dużym stopniu rację, ale jednak ja nadal lubię myśleć, że jest pewna część Salo, która wymyka się tej komercjalizacji. Jak wiele odcinków/podcastow/esejów bym o Pasolinim nie czytał, tak cały czas mam wrażenie, że towarzyszy im jakieś dziwne poczucie wstydu, gdy schodzą (nawet podekscytowane) na temat Salo. Dalej to Salo jest w tym punkcie końca - dostarcza strachu „co po nim?”. (Albo sam się oszukuję)
@@skazany Nie oszukujesz się. Salo ma ogromną intelektualną wartość którą można pokazać a która to komercyjna nie jest. A na pewno nie jest czymś potocznie rozumianym jako rozrywkowe. Sam na studiach wspominając o tym filmie, specjalnie pokazywałem go na tle tych porn gore, by wskazać studentom gdzie patrzeć. Trudno jest dokonywać intelektualnej analizy Terrifera czy Serbskiego Filmu. Salo jest końcem bo pokazuje ten koniec. Ale jest też początkiem. Pasolini łączy tu te pojęcia oraz wiele innych, które tak lubimy używać, a które są w relacji dychotomii: dobro/zło; wolność/niewola; śmierć/życie; ciało/dusza. To czyni ten film zresztą głęboko filmem filozoficznym. Zresztą całą jego filmografie można tak zaklasyfikować, choćby tylko po to aby skuteczniej lawirować między różnymi sensami. Choć w kwestii relacji piękno/brzydota; artysta/niszczyciel; granice i definicja sztuki, lepiej od Pasoliniego rozpracował je Lars von Trier w "Domu który zbudował Jack". Dla mnie ten film byłby tym końcem w rozumieniu najbliżej esencji cierpienia, najdokładniejszym intelektualnym jego studium. Tym wytknięciem ludziom odwiecznej fascynacji i werwy w tej kwestii. To ultymatywny film o sztuce, cierpieniu i podmiotowości. Wybacz że się rozpisałem.
Ustaw proszę na następny raz ścieżkę Twojego głosu na mono, bo niestety nagrywa w stereo i w słuchawkach Twój głos raz pływa na lewo, a raz na prawo. Poza tym miło posłuchać, jak ktoś się bierze za Deluezego i Guattariego!
@skazany Szanuję. Ale szkoda, bo myślałem, że wreszcie dodali na polskiego Maxa. Chyba jedyna opcja to VPN i amerykański Max. Ja oglądałem jeszcze na HBO Max z angielskimi. :/
Ja niestety mam dość nudne i marksowskie czytanie Kurosawy, czyli przejścia od bardzo lewicowej tematyki (był związkowcem etc.) wczesnych filmów, do późniejszego bardziej liberalnego nurtu. Mimo wszystko część wątków klasowych w filmach pozostała ale nie ma już tak jasnych wypowiedzi jak po prostu chłopi zabiją to co zostanie z feudalizmu.
dzień dobry, życzę po pierwsze miłego oglądania, po drugie daję znać, że założyłem substacka, gdzie te odcinki będą pojawiać się w formie tekstowej (być może ktoś nawet nie wiedział, że tego potrzebował), o tutaj: skazanynafilm.substack.com/p/wieczorami-samurajowie-wychodza-na Jakieś dodatkowe teksty też mogą się od czasu do czasu pojawiać, więc zachęcam tym bardziej do sprawdzania.
a, no i po trzecie przypominam standardowo o patronajcie, może ktoś jeszcze chce we mnie sypnąć złotówkami (polecam, to na górze to głównie dzięki tym złotówkom właśnie): patronite.pl/skazanynafilm
Dobrego weekendu
Mam pytanie, kiedyś oglądałem twój film ( tak mi się przynajmniej wydaje ) w którym omawiałeś "Ja, Kuba" z 1964 roku, a przynajmniej pamiętam scenę rozpoczynającą, chciałem wrócić sobie do tego materiału ale nie mogę go nigdzie odnaleźć, mam rację że to był twój film ? Dzięki :)
@@szymoncudak3019 tak, to ja, niestety na jutubie spada z rowerka, a ja przestałem opłacać Vimeo i stamtąd też chwilowo zniknął. Postaram się na dniach to naprawić i dam znać tutaj
Ok@@skazany
Francuscy filozofowie proszą żebyś dał im już spokój i poszukał nowych inspiracji. Napisali nawet w tej sprawie specjalne pismo, jeśli ktoś jest ciekawy, to wyszukacje "petycja francuskich intelektualistów".
Jedyny kanał na yt, który zawsze odpalam na Smart TV bez przyspieszniea i osób trzecich w pobliżu, twoje filmy to już rytuał:D
Kolejna okazja żeby świadomie się zatrzymać :3. W twoich wielokrotnie złożonych zdaniach zawsze znajduje coś poruszającego.
Jeśli chodzi o język to jest bardziej skomplikowany niż w innych materiałach na yt. Samo użycie języka tez buduje meta warstwę wypowiedzi i nawet jak niektórzy włączą, połechtają swoje ego że oglądają intelektualne materiały i pójdą dalej. To dla mnie twoje filmy są zazwyczaj ćwiczeniem skupienia i momentem na jakąś refleksje. Dzięki za materiał :)
Jakimś sposobem przesłanie twoich filmów zawsze wpisuje się w to co aktualnie przeżywam. Jeszcze nie obejrzałam filmu, ale zobaczyłam tytuł i już wiem, że będę płakać.
Jakiś psychiatra by się przydał.
Jeden z najlepszych filmów na kanale. Aż ciarki przechodzą.
Dziękuję za tą analizę. Trafiłem na nią akurat po rozstaniu, w momencie silnego nihilizmu, beznadziei postępującej anhedonii, ale po ostatniej klatce uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
O ile materiał w swojej (de)konstrucji jest całkiem treściwy i spójny to moim zdaniem tak szeroko zakrojona ekilibrystyka słownictwa wypacza jego odbiór - co kilkanascie zdań pojawiają się istotne części układanki, a reszta to raczej wtórne powtórzenia, które nie mają innego celu jak tylko uszlachetnienie prostej, a z pozoru abstrakcyjnej informacji (chyba że ktoś ma złe intencje i pragnie w tym celu zaznaczyc swoją wyższość nad odbiorcą "chodź mój żuczku, opowiem Ci o istocie rzeczy we właściwy sposób". Świetnie, skwantyikowaliśmy chaos i jeszcze to opisaliśmy, tylko co z tego jak mał kto z tego zrozumie. W Polsce chyba nie potrafimy mówić o abstrakcyjnych ideach powszechnym, zrozumiałym językiem.
Jaka jest idea nadmiernej komplikacji przekazu, kiedy istnieją prostsze narzędzia? Kto jest odbiorcą informacj, co jest treścią, a co szumem informacyjnym?
Złożony temat. By, odpowiednie dać rzeczy słowo. Na przykład można opisać zakupy w markecie w trzech zdaniach lub w trzydziestu. Oczywiście mając odpowiedni warsztat odpłyniemy w stronę poezji. Sęk w tej desce, według mnie, jest taki że potrzebni są poeci. Czasami nie wiadomo do końca o co im chodzi jednak kontakt z ich dziełami, z ich formą, zmienia na chwilę naszą perspektywę patrzenia.
I teraz takie " oko kaczki "- jak w filmach Lyncha > > 39:17 " Tym właśnie jest jest styl, czy raczej nieobecność stylu..."
Polska i abstrakcyjne idee / Polska abstrakcyjna idea . Podejrzewam że z odbiorcami idei ( szczególnie tych abstrakcyjnych) jest bardzo podobnie na całym świecie. Jeśli ktoś ma predyspozycje, upodobanie i pełen brzuch lubi słuchać poezji. Upierał bym się dalej że poezja to po prostu opis - trochę inny ale nigdy skomplikowany.
Powszechnym i zrozumiałym językiem warto pisać instrukcje, jednak nie da się przekazać jakichkolwiek idei taką formą.
A skoro instrukcje wszyscy znają, to może, po prostu, dla relaksu ,czasami , doświadczyć poezji.
By nie utonąć jako dziennikarz śledczy, można skwitować : " Chłop obejrzał 'Siedmiu Samurajów' i odpłynął."
P.s Stoi wariat na środku drogi i rozdaje ulotki na których nic nie jest napisane. Ktoś nie wytrzymuje i wreszcie pyta : " Dlaczego na tych kartkach nic nie ma?" - " A po co? Przecież każdy wie o co chodzi."
@@alsaba5203 kudos, najlepsza rekomendacja poezji jaką widziałam
Kocham to miejsce, ten kanał. Dziękuję.
FIlmy tego kanału to coś absolutnie więcej niz filmik na YoutTubie.
pierwsze raz mam wrażenie, że forma i językowe piruety wzięły górę nad substancją i skutecznym przekazaniem myśli.
po kilku minutach nie byłem już w stanie, bo choć generalnie wiedziałem o co chodzi, to co drugie zdanie musiałem na raz rozplątywać krasomówcze onanistyczne łamigłówki, procesować obraz i gdzieś jeszcze łapać po drodze sens całości. w piątej minucie już nie mam siły mieć ochoty czekać na błyskotliwą myśl spajającą wszystkie te wątki.
"onanistyczne łamigłówki" - pięknie powiedziane. Sam mam z jego filmami problem od jakiegoś czasu, kiedyś były zrozumiałe, ale od jakiegoś roku/dwóch albo ja zdurniałem, albo stały się tak wysublimowane i dla ludzi ulepionych z lepszej mąki, że ja już nie mam tu czego szukać, bo nie trawię.
Najlepsza piosenka zespołu Rotary
Napisałem cały mini esej o moich odczuciach po tym odcinku, który znikł w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie napisze go ponownie, nie dziś.
Ale chcę tylko powiedzieć, że jako osoba pracująca w kasynie. Która przygotowała się do odcinka oglądając przed, to dzieło Kurosawy. Kiedy stałem następnego dnia po seansie nad ruletką, myślałem o tym jak to jest być samurajem i kim oni właściwie są. Co mieli w głowie Kikuchiyo i reszta. Co jest iście zabawne kiedy widzę siebie z wtedy, mając dane pozyskane z tego odcinka.
Teraz kiedy jestem po twoim eseju nie wiem jeszcze co będę miał w głowie w pracy. Wiem, że był to niesamowity halucynogenny trip i przez jeszcze jakiś czas nim będzie. Zarówno ten odcinek jak i Gurdżijowe okazjonalne pobudki jutro nad ruletką.
Jesteś Legendą.
Stary oglądam Cię od początku, zawsze robisz na mnie wrażenie. Zajmuję się giełdą od lat i niesamowicie utożsamilem się z tym filmem. Wszystko bardzo dobrze znam, od matmy poprzez hazard na wylot, ale nigdy tego nie romantyzowalem. Mniam, dzięki
Moja nowa ulubiona analiza side questa w Mount & Blade.
w które m&b ciśniesz?
Dzięki Skazany, jak zawsze mega wartościowy materiał. Od siebie dodam, że fajnie wychodzić poza linie. Nie wiem czy to zrozumiałe, ale z taką myślą zostałem po obejrzeniu.
Skazany bawi i uczy jak zawsze. Uwielbiam, materiał z nienacka, temat totalnie o wszystkim i postaranie. Faktycznie głos coś wybija, ale gdybym nie przeczytał o tym w komentarzu niżej w połowie materiału, słuchałbym dalej na średniej jakości słuchawkach BT i w ogóle nie zwrócił uwagi. Za to wydaje mi się że słychać jak dogrywane były nazwiska/nazwy własne z poprawną wymową. Szanuję :D
następnym razem zrobimy audio great again, dzięki bardzo!
Hej, mam wrażenie, że kiedyś wkładałeś więcej pracy w materiały: nawiązywałeś do szerszego spektrum literatury, łączyłeś je z filmem w zaskakujący sposób, pokazywałeś coś, co może przemówić do laika na głęboko artystycznym i intelektualnym poziomie. Od czasu filmu o nope (w który akurat wizualnie włożyłeś sporo pracy), powoli zacząłeś odpływać w poststrukturalizm/postmodernizm do takiego stopnia, że z filmu na film coraz trudniej się tego słucha. Teoria jest tak gęsta, że ciężko się połapać na ile przykłady, które przytaczasz są aplikowalne, straciłeś przesłanie, które wcześniej tak pięknie przeplatałeś przez wiele wątków. W tym filmie rzuty kośćmi powracają jak upiór, który nie może odnaleźć swojej drogi, brakuje „so what?” dla widza. Na dodatek twój język (a zwłaszcza gramatyka) stał się niepotrzebnie skomplikowany, co w połączeniu z wysokim poziomem abstrakcji materiału źródłowego brzmi wyniośle i poetycko, ale niesie mało treści. Dla porównania film o Batmanie miał kontrowersyjny hook, po czym wciągniętego widza zasypywał ciekawymi nawiązaniami i poszlakami, żeby ostatecznie odpowiedzieć na pierwszą tezę w prosty sposób. Można się było po tym poczuć jak po przygodzie, która miała swój początek, masę powiązanych wydarzeń i zamykający koniec; były z tego informacje i chęć do przemyśleń. Teraz przez większość filmu zastanawiam się co właściwie chcesz powiedzieć, a gdy na ostatnie kilka minut dorzucasz trójkąty i okręgi, przestaję czuć, że chcesz mi przekazać coś wartościowego ale trudnego w zrozumieniu; czuję się raczej jakbym czytał hieroglify które są tylko wróżeniem z fusów. Czytając komentarze, nie sądzę, żeby widzowie (parafrazując) „pochłaniający videoesej bez popity”, rozumieli z tego materiału wiele więcej niż ja, co myślę, że obrazuje ilość wyświetleń. Podsumowując, w poprzednich materiałach potrafiłeś podejść do poststrukturalizmu bardziej krytycznie, czerpiąc z niego to co najlepsze, nie to, co najgorsze. Przechodząc do obrazu: ledwo edytujesz materiał wideo z którego czerpiesz i sporo nagrywasz siebie jak mówisz, co jest mało kreatywne oraz męczące. Na dodatek niestety robisz to mówiąc dumnie o antysystemowości i łamaniu schematów- byle twórca tak potrafi a ty nie jesteś byle twórcą. Jako osoba, która przeczytała sporo materiału źródłowego poststrukturalnych zawodników, myślę, że źródła wtórne są świetną formą na zdrowe dystansowanie się od szaleństwa autorów a jednak poruszenie intelektualne czytelnika. I poza świetnymi filmami, kulturą oraz pięknem obrazu, właśnie tym był dla mnie skazany na film kiedyś- mam nadzieję na big comeback!
Hej, masz oczywiście prawo tak myśleć, ja ze swojej strony mogę tylko zapewnić, że pracy przy tym odcinku było tez dużo, na pewno nie mniej, niż przy wielu pozostałych. Ilość przeczytanych źródeł się nie zmienia (właściwie to notatek do odcinka nigdy nie miałem więcej); a jesli chodzi o montaż, to pojawiam się częściej, bo mam wrażenie że łatwiej przy twarzy utrzymać uwagę. Ale pomiędzy twarzami ten odcinek dalej kosztował -dziesiąt godzin montażu i na pewno nie chodzi o dwadzieścia :))
Zdaję sobie też sprawę, że być może to trochę bardziej „edgy” treść niż kilka pozostałych, nie ma tu aż tak solidnie wyłożonych fundamentów, ale chce być może trochę spróbować tej zabawy - popłynąć mieszaniną formy i treści, aby zgubić widzów a nie pozwolić się im znaleźć. Mi samemu sporo te odcinki pomogły, ale oczywiście nie chce twierdzić, że pomagają też większości.
Still, dzięki za komentarz, doceniam formę w jakiej jest podany!
Ja się nie będę wypowiadać co do ilości włożonej pracy, czy liczby przykładów, ale nieśmiało zgodzę się z zawiłością gramatyczną. Możecie śmiało rzucić we mnie kamieniami, albo przyznać rację z ulgą, ale ja coraz mniej rozumiem z materiału. Może to kwestia zestawionego słownictwa albo bardzo długich i złożonych zdań, osobiście nie jestem w stanie nadążyć za narracją. Mój mózg pracuje podobnie, mam ogromny problem z wielowątkowością i strumieniem świadomości kiedy mam coś napisać, stąd też wiem jak korzystne jest przestawienie się na proste i krótkie zdania. Nie chce w zasadzie nawet, żeby to wybrzmiało jako krytyka, a raczej podniesienie ręki i zgłoszenie ‚ja nie rozumiem’
@ u mnie problemem jest akurat to, że całkiem lubię strumienie świadomości i długie zdania. Ale wiem, że w tym odcinku jest to trochę „bardziej”, po części to „wina” moja, po części materiału źródłowego, któremu chciałem się trochę dać sobą zabawić. Też miedzy innymi dlatego uznałem, że warto będzie ten materiał opublikować w wersji tekstowej, może łatwiej będzie się komuś wtedy w tym połapać i odnaleźć.
(Wciąż, być może to po prostu materiał nie dla każdego, nie ma w tym nic złego że nie podszedł, takie też będą się zdarzać)
Po prostu kolejny pod władzą delezjanskiej abstrakcji. Redukcja swojego doświadczenia i percepcji do bezosobowych maszynowych procesów siłą rzeczy kończy się tym przeciw czemu występuje, zanikiem kreatywności i fanatycznym pieprzeniem banałów
Z mojej perspektywy muszę przyznać że materiał jest trudny, ale równocześnie jest to ciekawa i wartościowa recepcja Deleuza i Guattariego która dobrze też oddaje charakter ich tekstów. Anty-Edyp ma w bardzo wysoki próg wejścia ale jak już się człowiek wbije w ten język i specyfikę może wiele wyciągnąć i podobnie jest tutaj
Kolejny video esej który pochłonę bez popity
Sicario - chcesz wiedzieć czym jest czas, na razie obserwuj jak działa zegarek.
Sęk w tym że obojętnie jak długo patrzeć na wskazówki zegara , istota czasu jest niezależna od jakiegoś zegarka, ba nawet obserwatora. Jeśli w ogóle jest.
Wzory, wzory, wzory jak to ktoś oszczędnie opisał film Photon na imdb.
Podążając za Spinozą to nie świadomość tego co jest tylko emocjonalne zaakceptowanie tego co jest ,
odkrytej rzeczywistości jest optymalną formą przetrwania.
I jak, i jak to działa w praktyce. Co się dzieje z Syzyfem, mrówką na torach czy pracownikiem supermarketu .
Z wiedzy rodzi się determinizm, z niego smutek a po akceptacji tego wszystkiego zaczyna w dosyć nieunikniony sposób pachnieć nihilizmem. Dominuje jednak w naszym gatunku, naszej naturze lekka przewaga optymizmu. Dlatego większość nie wybiera od razu rozwiązania ostatecznego. Wybieramy działanie, zasilane jakąkolwiek iluzją - ważne że do przodu. Syzyf dalej toczy swoje przeznaczenie przed sobą, mrówka widząc światła pociągu myśli że to księżyc w pełni a pracownik supermarketu... cóż czeka na podwyżki w marcu.
Czasami adrenalina strzyknie w trzewia i w przypływie emocji ktoś wytatuuje sobie na piersi " chce zginąć w walce - o to co kocham"
Yeah, nic nowego na tym świecie...wzory,wzory,wzory.
Co innego nam pozostaje jak ciągle próbować? Jak w tym najstarszym dowcipie z Wall Street..."Tym razem będzie inaczej".
Pozdrawiam.
Swietny materiał jak zwykle wysoki poziom i po seansie... I czekam na kolejne filmy. Oby tak dalej pozdrawiam i powodzenia
Jak zwykle świetnie analaogia która pozwała spojrzeć w nowy sposób na film, film który czesto można uważać za całkiem dobrze znany po wielokrotny seansach
wydaje mi się, że intuicja deleuze'a i guatariego jest bliska tej którą Fisher nie ukończył w Acid Communism - aktywne szaleństwo, dzikość i kwas
Mam wrażenie, że film traci przez stosowany język. Wyszukane frazy przestają robić wrażenie, kiedy na ich obecności wartość traci podstawowa funkcja języka i przekazu - komunikatywność.
Habermasowskie rozszczenie!
Super pomysł z tym aby materiał pojawił się też w wersji czytanej!! Nie raz chciałabym zatrzymać i zapisać jakiś cytat czy fragment a nie chce wypadać z vibe`u
20 września 1980 z dumą obchodziłem drugą miesięcznicę istniena na tym świecie. A co się działo w Vegas, niech zostanie w Vegas.
Nawet nie wiesz, jak twoje filmy pomagają mi w rozmyślaniu nad tą chaotyczną i przytłaczającą rzeczywistością. Kikuchiyo to nie choroba, a lekarstwo. Jednostka, której rzeczywistość poddana była takiemu samemu przypadkowemu rzutowi kości, jak w przypadku innych jednostek. Nie dała się jednak podporządkować wynikowi rzutu, dzięki czemu znalazła wewnętrzną siłę, dzięki której mogła pokazywać innym, że wynik gry w kości można zmienić, bez ponownego podchodzenia do stołu i wyrzucania kolejnej niesatysfakcjonującej sekwencji liczb. Uwolnić się z kajdanów zdefiniowanej przez przypadek i nasze wyobrażenia rzeczywistości, odejść od stołu na własnych, nienarzuconych przez nikogo zasadach i tym samym wyleczyć z wydawałoby się nieuleczalnej choroby. Nazwanie go rewolucją samą w sobie jest świetnym porównaniem.
Piekne to
kocham ten kanał
To piękne miejsce w YT ❤
Poniekąd w ki trze do przedstawionego tutaj punktu widzenia, stoji pierwszy list do Rzymian. Polecam ten fragment nowego testamentu.
nie rozumiem zarzutów o utraconą komunikatywność języka twoich filmów; jak dla mnie, tak jak Anty-Edyp, to co stawia mi wyzwanie, jest najważniejszą przygodą. w świecie łatwej konsumpcji i przebodźcowania, twoje materiały to jedyne co zostaje naprawdę we mnie na dłużej
Czy tam był prztyczek w kierunku Springera czy mi się wydaję?
Czekam na kolejne perełki, jesteś spoko
Piękny kubek ❤
Siedmiu samurajów to był jeden team. Tak jak w yin yang idealny mix porządku i chaosu. Bez Kikuchiyo nie uratowaliby wioski ale z kilkoma Kikuchiyo też nie.
O kurde nie spodziewalem się AntyEdypa - szanuje w cholere
28:15 Chodzi tutaj o Wielkiego Mogoła, a więc muzułmańskiego władcę Indii z dynastii tak nazwanej, nie o Czyngis Chana
@@kozobrody1240 o dzięki. w angielskim tłumaczeniu jest tam „great mongol”, stąd pomyślałem że może chodzi o Chana, ale tak, miałem wątpliwości
@skazany ej to cofam w takim razie, może w tłumaczeniu jest błąd (nie wiem czy sam tłumaczyłeś czy to komercyjne tłumaczenie), bo po angielsku to by chyba był Mughal jakby chodziło o Wielkiego Mogoła
@@kozobrody1240w polskim komercyjnym jest mogoł, w angielskim mongol. Trzeba chyba do oryginału sięgnąć:))
Potwierdzam, mam w sobie chaos, choć już nie tyle, co kiedyś. 😉
bardzo chciałbym kiedyś zobaczyć analizę "siódmej pieczęci" w twoim wydaniu
fajne, fajne.
Problem ze schizoanalizą jest taki, że jest jak ten przysłowiowy młotek, który trzymany w dłoni sprawia, że wszystko wygląda na gwóźdź.
jestem fanką, ale tym razem wymiękłam :)
Im wyżej tym bardziej nietshche. Tym bardziej życie jako życie .
ale mi ten bit siadł mocno...
Świetne!!!!!1111
❤
Nadrabiałem ostatnio film : The Lighthouse: Roberta Eggers, która ma niesamowity klimat, miejsce akcji i ciekawie przedstawionych bohaterów . Nadrobiłem twój wideo-esej o tym filmie , byłoby miło zobaczyć coś podobnego, o krótszym czasie i na temat jednego filmu w przyszłości w twoim wykonaniu .
Były w tym roku odcinki o Saltburn i Challengers, krótsze i bardziej skupiające się na pojedynczych filmach właśnie
napisz ksiazke, bardzo chetnie przeczytam
Może założyłbyś też konto na Patreon, ze wsparciem za każdy opublikowany film? Bardzo lubię tę formę wsparcia, bo bardziej motywuje twórców do publikowania kolejnych filmów. ;)
dla zasięgu :)
a, czy będą filmy takie co lubisz z 2024?
Czy można liczyć na film o Pasolinim na tym kanale? Świadomość o tym reżyserze jest za mała na dziś w Polsce.
było już w zasadzie, sprawdź odcinek o Batmanie :))
@@skazany O, rzeczywiście. Dzięki za informacje. Zostawiłem sobie ten odcinek na poźniej bo jak wychodził to nie miałem obejrzanego The Batman, a potem o nim zapomniałem. Tylko szkoda że ukrywa się kiedy w youtube wpisuje się Pasolini. Bo twoja analiza nawet pobieżna Salo jest wartościowa. Choć nie zgodzę się że jej nie skomercjalizowano. Dziś Salo bez kontekstu to porn gore. Świadczą o tym choćby fora filmowe. Odrzucenie kultury by się oczyścić, ostatecznie również skomercjalizowano i sens wychłeptano. Zainspirowałeś mnie. Może czas na pójście w Twoje ślady...
@@AdamMarcinkowski-m3pmasz pewnie w dużym stopniu rację, ale jednak ja nadal lubię myśleć, że jest pewna część Salo, która wymyka się tej komercjalizacji. Jak wiele odcinków/podcastow/esejów bym o Pasolinim nie czytał, tak cały czas mam wrażenie, że towarzyszy im jakieś dziwne poczucie wstydu, gdy schodzą (nawet podekscytowane) na temat Salo. Dalej to Salo jest w tym punkcie końca - dostarcza strachu „co po nim?”.
(Albo sam się oszukuję)
@@skazany Nie oszukujesz się. Salo ma ogromną intelektualną wartość którą można pokazać a która to komercyjna nie jest. A na pewno nie jest czymś potocznie rozumianym jako rozrywkowe. Sam na studiach wspominając o tym filmie, specjalnie pokazywałem go na tle tych porn gore, by wskazać studentom gdzie patrzeć. Trudno jest dokonywać intelektualnej analizy Terrifera czy Serbskiego Filmu. Salo jest końcem bo pokazuje ten koniec. Ale jest też początkiem. Pasolini łączy tu te pojęcia oraz wiele innych, które tak lubimy używać, a które są w relacji dychotomii: dobro/zło; wolność/niewola; śmierć/życie; ciało/dusza. To czyni ten film zresztą głęboko filmem filozoficznym. Zresztą całą jego filmografie można tak zaklasyfikować, choćby tylko po to aby skuteczniej lawirować między różnymi sensami.
Choć w kwestii relacji piękno/brzydota; artysta/niszczyciel; granice i definicja sztuki, lepiej od Pasoliniego rozpracował je Lars von Trier w "Domu który zbudował Jack". Dla mnie ten film byłby tym końcem w rozumieniu najbliżej esencji cierpienia, najdokładniejszym intelektualnym jego studium. Tym wytknięciem ludziom odwiecznej fascynacji i werwy w tej kwestii. To ultymatywny film o sztuce, cierpieniu i podmiotowości.
Wybacz że się rozpisałem.
2:28 Lotos z percy dżeksona
Po kilku minutach seansu ciągle nie mam pojęcia, o co chodzi, więc z pełną świadomością mogę powiedzieć, że poziom kanału jest utrzymany.
Jak zwykle super.! Gdzie znajdę muzykę z początku filmu, ta lecącą w tle?
Powinna być w opisie :))
Kadry z "Besti" Bonello ideaonie wplecione
Zastanawiałeś się czy ludzie zdaza Cie docenić za Twojego zycia?
Top odcinek
Nowy film❤
Ustaw proszę na następny raz ścieżkę Twojego głosu na mono, bo niestety nagrywa w stereo i w słuchawkach Twój głos raz pływa na lewo, a raz na prawo. Poza tym miło posłuchać, jak ktoś się bierze za Deluezego i Guattariego!
hmm sprawdzę następnym razem, choc u mnie na słuchawkach jakoś źle nie brzmi szczerze mówiąc
a w ogóle to zepsułem, powinienem napisać że to specjalnie, żeby odcinek był trochę bardziej schizo
dla zasięgów
Film zgłoszony do odpowiednich służb za obraze ojca świętego.
K***a nic z tego nie zrozumiałem
ego top
Boogie Nights, dzielny papież i System of a Down. Frapujące. Bania ugotowana. Ciężko się skupić ale kontynuuję...
Zbyt płynny dla mnie ten fundament; nie da się budować na grząskim gruncie.
Przepraszam ale jakoś od filmu o ostatnim Batmanie zauważyłem że twoje filmy ocierają się o pretensjonalną grafomanię
Die absolute giganten.
△
co ty chcesz?
Nadal super. Zbyt żadko pojawisz się na kanale 😢. Kino samurajskie to annał kinematografii. ❤Nie zazdroszczę w wymyślaniu pomyslu na nowy materiał
W skrócie: Mifune to pieprzony GOAT.
BTW Lucas wzorował się głównie na „Ukrytej fortecy” Kurosawy.
Skad wziąłeś Siedmiu samurajów z polskimi napisami?
@@pecewu sam napisy klepałem
@skazany Szanuję. Ale szkoda, bo myślałem, że wreszcie dodali na polskiego Maxa. Chyba jedyna opcja to VPN i amerykański Max. Ja oglądałem jeszcze na HBO Max z angielskimi. :/
Delezjanizm bazunia
Ja niestety mam dość nudne i marksowskie czytanie Kurosawy, czyli przejścia od bardzo lewicowej tematyki (był związkowcem etc.) wczesnych filmów, do późniejszego bardziej liberalnego nurtu. Mimo wszystko część wątków klasowych w filmach pozostała ale nie ma już tak jasnych wypowiedzi jak po prostu chłopi zabiją to co zostanie z feudalizmu.