Jedna uwaga- nikt w Kościele rzymskokatolickim nie uważa, że pierwsza komunia jest dojrzałą decyzją dziecka. Jest to decyzja rodziców, którzy za dziecko są odpowiedzialni, a wiek został ustalony na taki, w którym uważa się, że dziecko jest zdolne do racjonalnego zrozumienia czym jest przyjęcie komunii świętej- osobiście uważam (a jestem katolikiem), że w dzisiejszych czasach ten wiek jest zbyt wczesny. Za dojrzałą i autonomiczną deklarację wiary uważa się u nas bierzmowanie, a to odbywa się w wieku ok. 16 lat (sam przystąpiłem do bierzmowania mając lat 18). To rozróżnienie jest istotne, bo o ile do Pierwszej komunii przystępuje znacząca większość dzieciaków, o tyle do bierzmowania już znacznie mniej, bo: 1. Nastolatkowie częściej i bardziej się buntują przeciw rodzicom, niż 9-latkowie i rodzice mają już na nich mniejszy wpływ, 2. Bierzmowanie zazwyczaj nie wiąże się z wielką imprezą i prezentami, więc pod względem materialnym nie ma czym za bardzo kusić dzieciaków, 3. Dla mniej wierzących rodziców, a którzy decydują się posłać dziecko do komunii ze względów społecznych bierzmowanie ma mniejsze znaczenie, bo środowisko już w tym przypadku nie wywiera takiej presji. Pytanie, czy to dobrze, że to rodzice decydują o posłaniu dziecka do Pierwszej komunii? Osobiście uważam, że jak najbardziej, O ILE robią to dlatego, że rzeczywiście są wierzący i uważają to za coś dobrego, wychowując na co dzień swoje dzieci w tym systemie wartości. Najgorsze co może zrobić rodzic, to wykazywać się słabością i hipokryzją posyłając dziecko do chrztu/komunii, bo rodzina będzie gadać albo tak po prostu wypada. Robi się tym krzywdę sobie, swoim dzieciom i zaprzecza się samej istocie tych sakramentów, co w gruncie rzeczy jest niekatolickie. ;)
@@webermax6768 rozumiem to. Tylko z perspektywy czasu nabiera się dużo dystansu i opinia tych ludzi zaczyna człowiekowi latać koło tyłka. Ludzie i tak będą gadać, a w zborach są kółka plotkarskie wysoce rozwinięte. Snują opowieści wzięta znikąd, wiele dopowiadają. Na szczęście pogadają i przestaną. Zresztą co mi po opinii u osób które są odklejone od rzeczywistości??? Ich opinia nie jest obiektywna, mają w sobie dużo jadu i zazdrości o to że ktoś się uwolnił, a ktoś nadal tam tkwi tylko, dlatego że paraliżuje go strach. Róbmy swoje, żyjmy, nie grzebmy zbyt dużo w przeszłości bo ona jest martwa. Wiem jak to jest czuć w głębi, że traci się czas. Współczuję tym ludziom życia które sobie fundują, ale szanuję ich jako ludzi. Tylko tyle. To co o mnie myślą jest mało ważne. Każdego dnia rozwijam poczucie własnej wartości właśnie dlatego że nie jestem już świadkiem j. Dlatego już dla mnie nie jest ważny sposób odejścia. Liczy się tylko to co się zadziało po i nowo poznani ludzie, na których się otworzyłam.
zaraz na początku co mnie uderzyło - nigdy w katolicyzmie nie słyszałam, że Jezus czegoś nienawidzi To jest wręcz szokujące, bo takiej cechy jak nienawiść w katolickim postrzeganiu Jezus jest kompletnie wyzbyty ed. No jaki profesjonalny dubbing Saro, czapki z głów! 😊
moze nie tyle, ze nienawidzi, co nie lubi-to predzej. Ja tez nigdy wprost nie slyszalam nawet od fanatycznych katolikow, ze on czegos nienawidzi, ale czesto slyszalam, ze nie lubi, to czy tamto sie nie podoba. Ale moze dlatego nie spotkalam takiej sytuacji, bo ja jeszcze bylam praktykujaca, gdy nie bylo takiej nagonki na jakakolwiek innosc, zwlaszcza na osoby LGBT, na WOSP itp. Nie bbylo nagonki na kobiety chodzace w spodniach, na te, ktore swiadomie nie chca miec dzieci. Ntomiast znajoma na naukach przedmalzenskich uslyszala od ksiedza, ze wolno jej sie z mezem kochac tylko w dni plodne (oczywiscie, chodzi wylacznie o cele prokreacyjne), bo jak uprawiaja seks w dni nieplodne to maja ciezki grzech i przez to nie beda z mezem zbawieni. To byl poczatek nauk, wiecej juz nie poszla na nie, zrezygnowali z mezem ze slubu koscielnego, wzieli tylko cywilny, nawet dokladnie w tym samym terminie, co byl koscielny planowany.
@elle90316 nigdy nie usłyszałam w katolicyzmie - w kościele, od duchownych, innych katolików - że Jezus czegoś nienawidzi Tu nie jest podawany cytat z Biblii, tu ktoś mówi do kogoś innego o tym, że Jezus czegoś nienawidzi Jeśli Ty nie widzisz różnicy, to nic na to nie poradzę, ja widzę, i to radykalną
@elle90316 kurcze, to czemu mi nie mówisz od początku, że źle usłyszałam - nie mam czasu tego sprawdzać teraz, ale ja usłyszałam, że Jezus nienawidzi i dlatego napisałam komentarz właśnie o tym (Jezus i Jehowa u Świadków to kompletnie nie to samo i jestem tego świadoma, więc w znaczeniu Bóg jak u katolików o Nim nie myślę)- w wolnej chwili przesłucham i sprawdzę dla pewności
Przyjęłam komunię i nie pamiętam żadnej presji, ponieważ w ogóle NIE BYŁO opcji żeby tego nie zrobić. Chyba nie zdawałam sobie nawet sprawy z tego, że miałabym prawo powiedzieć nie. Ogolnie wspominam to jako czas mojej chęci zbliżenia się do Boga (szybko minęla) i mam super wspomnienia z dużego spotkania rodzinnego
Dla mnie presja to nie tylko sytuacja, w której ktoś Cię namawia czy przymusza, ale sytuacja, w której robisz coś, co ktoś Ci narzucił, bo rezygnacja z tej rzeczy byłaby rewolucją, jakimś rodzajem buntu. To, że nawet nie przyszło Ci do głowy, że w ogóle możesz to zakwestionować, świadczy o jakiejś presji. Nie mówię, że to źle, im jesteśmy młodsi, tym więcej trzeba nam narzucić - choćby presja, by myć zęby.
@@lottax.8031 nie chodziło mi o to, że presji w ogóle nie było. Wręcz przeciwinie. Była ona tak duża, że komunia wydawała się tak oczywista rzeczą, jak to, że jutro wstanie słońce. Była tak duża, że dla mnie jako dziecka, Była niezauważalna na świadomym poziomie
Komunia wiązała się z jeszcze jednym ważnym elementem, prezenty, których nigdy bym nie dostał, gdyby nie komunia, tak, że ja wręcz wyczekiwałem tego momentu.🙂
Mam 19 lat, w mojej rodzinie w ogóle nie rozmawiało się o Bogu. Ogólnie rodzina ateistyczna. Od dawien dawna ciągnęło mnie do kościoła i wiary katolickiej. Bałem się przyznać mojej mamie, że tego potrzebuję. Dlatego, gdy już jestem dorosły i w pełni świadomy czego chcę i potrzebuję, aktualnie przygotowuję się do chrztu świętego, jako już osoba dorosła. Niestety po swoim doświadczeniu wiem, że rodzice mogą na nas wywierać wielki wpływ i robimy (lub nie robimy) coś pod ich presją. To jest straszne jak trzeba ukrywać swoje własne intencje, aby uszczęśliwiać rodziców. Powiem tyle, ludzie - róbcie to co czujecie, że potrzebujecie, to co sprawi, że będziecie lepszymi ludźmi, to co spowoduje u Was zwiększenie pewności siebie i przede wszystkim radość. Bądzie sobą! ❤❤
Ja jako dziecko byłam bardzo wierząca, pamiętam że bardzo się cieszyłam że będę mogła przyjąć komunię. Absolutnie nie czułam żadnych nacisków ze strony rodziców czy dziadków. Teraz będąc już naprawdę daleko daleko od kościoła nie żałuję. W tamtym momencie czułam, że to było dla mnie dobre. Myślę, że najważniejsza różnica jest taka, że nie ponoszę żadnych konsekwencji. Wszyscy w rodzinie uszanowali moje życiowe wybory ;)
Mój narzeczony nie przyjął komunii,bo wprost powiedział, że tego nie chce i tutaj duży plus dla rodziny, że Go nie zmuszali, a teraz całkowicie zmienił wyznanie i cieszy się, że nie miał tych wszystkich sakramentów. Ja miałam sporo nacisków ze strony członków dwóch zborów, do których należałam, lecz mimo to nie zdecydowałam się na chrzest u Świadków i teraz też cieszę się życiem poza organizacją 😁
Kochane Światusy, dziękuję za mega ciekawe materiały, które dla nas przygotowujecie. Jeśli chodzi o przyrównanie chrztu Światków do Pierwszej Komunii u katolików, nie jest to do końca trafne odniesienie. Jeśli chodzi o wiek i brak pełnej świadomości dziecka, to jak najbardziej. Pierwsza Komunia nie jest jednak sakramentem per se. Katolicy maja trzy sakramenty wtajemniczenia, które są niejako "nierozerwalne" w tym kontekście. Jest to chrzest, bierzmowanie i Eucharystia. W przypadku dorosłych udziela się ich "na raz". W przypadku dzieci wtajemniczenie jest "rozłożone bardziej w czasie". Pierwsza komunia jest ich pierwszym PEŁNYM uczestnictwem w Eucharystii. "Świadomy katolik" prosi o bierzmowanie, które niejako dopełnia łaskę chrztu. I to właśnie do bierzmowania przyrównałabym chrzest Światków. Co do "świadomego wyboru" i presji, nie chcę tu dyskutować ;) Pozdrawiam i czekam na więcej! ❤😊
Cześć, będąc w dzieciństwie wychowywanym w wierze katolickiej nie przypominam sobie żebym czuł jakąś presję. Wydaje mi się, że przygotowanie było to bardzo rozłożone w czasie. Na katechezie byliśmy uczeni modlitw, mieliśmy wręczane książeczki i chyba byliśmy egzaminowani z credo. Z uwagi na fakt, że katecheza odbywała się kilka razy w tygodniu nie przypominam sobie nacisku. Wszystkie przygotowania były prowadzone przez Księdza, katechetę, rodziców i mnie. No i nie byłem w tym sam dotyczyło to wszystkich dzieci z klasy. Więc myślę, że było to wydarzenie, w którym miałem role do odegrania ale nacisk był trudny do zauważenia. No wiadomo, trzeba było nauczyć się recytować modlitwy, ale na j. polski też uczyłem się recytowania wierszy wiec był to jeden z wielu obowiązków szkolnych tamtego okresu.
O to właśnie chodzi, że to było takie normalne. Tak miało być i nie ważne czy dla wiary, prezentów czy zdjęć na fejsssbuka, komunia była czymś naturalnym dopóty, dopóki dziecko nie powiedziałoby że nie chce iść do komunii, wtedy już nie byłoby tak lużno ;)
Jako ex-mormonka zawsze bawi jak kościół mówi o chrzcie osób świadomych i że to jest jego wielkim atutem, ale nigdy nie dodając, że ten świadomy wiek to zawrotne 8 lat xD Czasem wrzucam coś o mormonach na swoim tiktoku poszukujaca 👉👈
@@elaredelbach6429 odpowiedź brzmi: to zależy. Kościół rozłamał się na 3 części. Po śmierci proroka nowym prorokiem ogłosił się Brigham Young, wziął większość wyznawców i udał się do Utah, ten kościół dzisiaj znamy na całym świecie. Jednak wolą Smitha było by prorokiem został jego najstarszy syn, więc jego żony, dzieci i krewni zostali w Missouri tworząc Społeczność Chrystusową. I właśnie kiedy doszło do całkowitego zakazu poligamii w USA LDS i Społeczność dostosowały się do tego zakazu, ale część członków podniosła głos, że poligamia jest kwintesencją wiary i warunkiem zbawienia i żadne prawo nie może im tego odebrać. Tak doszło do powstania FLDS, czyli ściganej sekty, o której są seriale, książki i dokumenty. Trzeba rozróżnić, że Fundamentaliści już dawno odeszli od jakiejkolwiek wiary na rzecz swego sekciarstwa i jedyne co maja wspólnego z LDS i Społecznością to początkową historię, więc mormoni, których widzisz na ulicy, w których ja byłam etc niijak nie odzwierciedlają np serialu keep sweet.
Ja przyjęłam chrzest u sj w wieku 15 lat. Głównie przez to ze miałam duży nacisk od starszych … dosłownie co zebranie jakieś przytyki No kiedy w końcu bo się zgromadzenie zbliża to może już. Na co czekam itp. Po drugie dużo moich przyjaciół już było po chrzcie i nie chciałam „odstawać” bo wiadomo kontakty z rówieśnikami były ważne. Po trzecie już byłam w takim wieku gdzie się oglądałam za chłopakami ale miałam wpajane ze jak nie będę ochrzczona to żaden wartościowy brat nie ożeni się ze mną skoro nie jestem po chrzcie. Wiec w końcu dla świetego spokoju się zgodziłam na to . Gdy po kilku latach odeszłam i zostałam wykluczona od taty usłyszałam No przykro mi dziecko ale byłaś świadoma konsekwencji jesteś dorosła i musisz ponieść odpowiedzialność za swoje czyny wiec się nie dziw ze my twoi rodzice nie będziemy z tobą utrzymywać kontaktu . No hit !!
Wychowana zostałam w katolickiej rodzinie, przyjęłam komunie w wieku 8 lat a następnie bierzmowanie w wieku 15/16 lat. Idąc do komunii czułam dumę, że przyjmuje Pana Boga do serca, nie czułam presji od strony rodziny i nie liczyły się dla mnie prezenty, bo ważne wtedy było przyjęcie boga. Bierzmowanie przyjęłam bardziej z powodu nacisków od rodziny, ale nie żałuje tego. Obecnie jestem katoliczką nie praktykującą lecz nie do końca podoba mi się podejście kościoła do nie których rzeczy.
A czy wiesz ze aby zostać zbawionym trzeba się na nowo narodzić? Czytaj Biblię tam jest zbawienie. Nie przynależność zbawia ale relacja z Jezusem. Pozdrawiam serdecznie
Mam wrażenie że u nas, katolików, decyzja o Komunii nie należy do dziecka; raczej wychodzimy z założenia, że dziecko jest na tyle duże, żeby zrozumieć co się dzieje, ale nadal to rodzice podejmują decyzję. Takim sakramentem, do którego przystępuje się "świadomie" jest Bierzmowanie - sakrament dojrzałości chrześcijańskiej, jednak dla wielu jest to niestety pożegnanie z Kościołem: przystępują tylko po to, żeby mieć ślub kościelny czy być chrzestnym. I tak, u nas też chrzci się starsze dzieci (moi rodzice mają takiego chrześniaka) oraz dorosłych 😊 tych dorosłych nazywa się katechumenami, przygotowują się kilka lat do Chrztu, i podczas Wigilii Paschalnej, najbardziej uroczystej Mszy w święta Wielkanocne przyjmują Chrzest, Komunię i Bierzmowianie😊
Uważam, że rodzice mają prawo wychowywać swoje dzieci, w idei którą uważają za prawdziwą i dobrą- przede wszystkim pokazując własną postawą- nie gadaniem. Jednak jeśli dzieci w doroślejszym wieku wybierają inaczej jedynym zobowiązaniem jest miłość do dziecka- dojrzała. Jestem katoliczką z wyboru, jeśli moje dzieci wybiorą inaczej nie wyobrażam sobie by je za to odrzucać- byłoby to nawet nie zgodne z przykazaniem milosci😉
Kiedy bylam jeszcze Swiadkiem,znalam ludzi, którzy nie pozwolili swoim dzieciom wziąć chrztu przed 18,dodam,że ojciec byl starszym.Nie wiem jak się to dalej potoczyło bo odeszłam.
Nawet mając 18 lat jest się osobą mniej świadomą niż jak ma się więcej typu 20 ileś przynajmniej, więc ryzyko konsekwencji jest w dalszym ciągu. I jeszcze jedno powinno po prostu nie być tych chorych zasad o traceniu kontaktu, to lepsze niż przesuwać granicę wieku bo jak ktoś jest niedojrzały to nawet po 20 roku życia będzie ryzyko, i też trudno mówić tu o winie bo ludzie w różnym tempie się rozwijają.
Nawet wśród ludzi dogłębnie zmanipulowanych znajdują się tacy ze zdrowym rozsądkiem. U mnie w zborze był starszy, który wydał ledwo 17-letnią córkę za mąż żeby nie grzeszyła, i taki który zniechęcał córki do wczesnego chrztu i zamążpójścia.
Witajcie, Kiedy oglądałam fragment o chrzcie u mormonów, podobnie jak Wy pomyślałam w pierwszej chwili o komunii w kościele katolickim. Jednak myślę, że trafniejsze byłoby porównanie chrztu u świadków do bierzmowania. Jest wiele różnic między komunią a bierzmowaniem, ale jeśli ktoś chce to znajdzie je w Internecie. Bierzmowanie, w przeciwieństwie do komunii, jest sakramentem i jego istotą jest przekazanie darów ducha. Bierzmowanie zwane jest też sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej. Przyjmuje się go w wieku ok 15 lat. I tu zainteresowany wyraża chęć przyjęcia sakramentu. Za moich czasów była też książeczka z pytaniami do nauczenia. Nawet w kościele jest to większa uroczystość, bo sakramentu udziela sam biskup. Jednak bierzmowanie nie niesie ze sobą konsekwencji ostracyzmu jeśli w przyszłości ktoś postanowi odejść z kościoła.
Wspominki własne: gdy ja (urodzona w 94) i mój narzeczony (87), w okolicach swoich 8-9 urodzin mieliśmy komunię, nikt nas o zdanie nie pytał. W naszych przypadkach w otoczeniu szkolnym po prostu wszyscy uczęszczający na religię mieli komunię i tyle. Więc nawet nie było okazji żeby się zastanowić i ewentualnie zgłosić wątpliwości. Podobnie zresztą ze spowiedzią. Nikt nie pytał nas, czy czujemy się z tym ok. Trzeba było iść, trzęsącym się głosem odklepac formułkę, jakieś grzechy, o których babcia mówiła, że są grzechami, ale dla mnie na przykład nie były (np. nie byłam posłuszna rodzicom - tak, bo odmówiłam przytulenia sąsiadki, której nie znałam) i tyle. Impreza i znowu, do bierzmowania, spokój z religijnością. Dlatego tuż po bierzmowaniu, które znowu się wzięło, bo wszyscy brali odetchnęłam. A od drugiej klasy liceum przestałam udawać, że w ogóle mnie to obchodzi. Bo dla mnie był to teatrzyk.
Ja też z komunią nie czułam presji, bo wtedy jako dziecko wierzyłam w to wszystko. Mnie udawanie zmęczyło przed bierzmowaniem. Zostałam przymuszona do bierzmowania, bo 16 latek według rodziny nie ma prawa do własnego zdania. Spowiedź przed i msza z bierzmowaniem była ostatnimi momentami mojej "katolickości". Przyjmowałam bierzmowanie jako ateista. Nic mi nie dało to bierzmowanie, bo nigdy nie zgodzę się być chrzestnym jako osoba nie wierząca.
@@webermax6768 komentarz był przed odcinkiem. Po obejrzeniu cieszę się z jego treści. Światusy nigdy nie zawodzą. Uważam że przyjmowanie komunii czy chrztu poniżej (przynajmniej tych) 18 lat jest bardzo nieodpowiedzialne bez względu na religię. Niech dorośli ludzie decydują o przyjmowaniu dla siebie sakramentów i konsekwencjach z tym związanych.
Pierwsza Komunia Święta u mnie, to było coś pięknego. Czekałam bardzo na ten dzień. Uczyłam się modlitw, czytałam co była absolutna szczera radość. Gdy patrzę na moje zdjęcia z mojej Pierwszej Komunii Świętej to widzę szczęśliwe dziecko. "Pan Jezus naprawdę zapukał do mych drzwi" (cytat)Ggdy ja przyjmowałam Pierwszą Komunię to był rok 1982..kta pamięta, to wie. Niestety teraz to jest często zaliczenie, odfajkowanie ; bo co rodzina co ludzie powiedzą. Chrzest Święty stanowi świadectwo przyjęcia dziecka do Wspólnoty Kościoła i oczyszczenia tego maleństwa z "grzechu pierworodnego" To potem wolną wolą tego dziecka, potem dorosłego jest, czy chce pozostać we Wspólnocie. Łaską Chrztu jest to, że otrzymujemy otwarte drzwi i zawsze możemy wrócić, bo Bóg czeka. P.s. Jestem bardzo zła na INSTYTUCJĘ, ale dziękuję że mam drzwi otwarte. P.s.Dla mnie głupotą, złem są śluby kościelne i komunie... Bo wypada, bo Kasa spłynie. Nie wierzę, to nie robię groteski, SAKRAMENTY to nie zabawa.
A co sądzicie o tym, że 8, 9 letnie dziecko musi się spowiadać? Czy takie dziecko ma naprawdę pojęcie grzechu ? Czasem wręcz trzeba podpowiadać z czego należy się spowiadać.... to zakrawa na traumę, przekroczenie intymnych, osobistych granic dziecka ... rzeczy,o których powinno rozmawiać tylko z rodzicami lub psychologami. Uważam, że komunia jest dziś najczęściej tradycją , imprezą rodzinną a nie duchowym wydarzeniem wpływającym na resztę życia dziecka.
@@lotka9952 ja za dziecka nie wiedziałam co jest do końca grzechem więc wymyślałam częściowo coś co zrobiłam, albo jak nie chcialam się do tego przyznać to omijałam to bo wierzyłam że Bóg i tak się co zrobiłam i że wybaczy mi
@@lotka9952 Pojęcie grzechu, w wieku nie ma mocy grzechu tylko żalu? Co dzieciak może wiedzieć o wadze grzechu. ??? Rolą dobrych kapłanów, rodziców, jest to, dzieciaki poczuły że są zaopiekowanie. Co dalej zrobią, jest ich wolą.
Wychowałam się w neutralnej religijnie rodzinie, rodzice mnie nie ochrzcili ani nie narzucali żadnych poglądów związanych z wiarą. I bardzo się z tego cieszę! Dzięki temu mogłam sama dojść do tego, w co chcę wierzyć lub w co nie chcę wierzyć. Natomiast mój brat jako dorosły zdecydował się na dołączenie do Kościoła Katolickiego i było to faktycznie dojrzała i świadoma decyzja. 🥰
W latach 90, kiedy ja przyjmowałam komunię, nikt się dzieci nie pytał czy chcą czy nie, tak po prostu było, to był kolejny etap w życiu, jak dla mnie to było mile doświadczenie, ale bardziej społeczne, były wszystkie kolezanki, koledzy, dzień w którym to my byliśmy wyjątkowi, biale sukienki, piosenki, wierszyki, rodzina ,drobne prezenty, ja wspominam to bardzo dobrze, ale bardziej społecznie niż religijnie, bo nie wiem czy ktoś z nas wtedy wiedział o co tak naprawdę chodzi
Osobiście, jako osoba wychowywana w religii chrześcijańskiej jakoś bardzo nie odczułam tego chrztu, jednak możliwe, że było to powodowane tym, że traktowałam kościół jako ZABAWĘ, kolejną z sytuacji w których mogę pośpiewać i potańczyć z innymi dzieciakami, w życiu nie powiedziałabym, że byłam dojrzała do tej "decyzji". Aktualnie z resztą nie wierzę w żadną religię, jestem ateistką, ORAZ uważam religie za zbyt potężne narzędzie do dyspozycji ludzkiej.
Chrzest u katolików to nie tylko przyjęcie do tej wspólnoty religijnej. To również ma symbol, symbol zmycia grzechu pierworodnego. Zostałam ochrzczona jako niemowlę. Do I Komunii przystępowałam jako ośmiolatka, do bierzmowania jako nastolatka. Oba te sakramenty, te dwa wydarzenia były dla mnie całkowicie wielkim wydarzeniem, duchowym. Może i rozumiałam je jako dziecko; może tłumaczyłam je dziecięcymi słowami - potem nastoletnimi, a nie dorosłymi sformułowaniami, ale tak to czułam. Pewne pojmowanie, moim zdaniem, wynosi się z domu. Jeśli rodzice są na tyle odpowiedzialni za to życie duchowe swoich dzieci jak za ich "świeckie" aspekty (jeśli tak to mogę nazwać), to rozmawiają, tłumaczą itd. Dziecko może być wówczas bardziej świadome, może mieć większą wiedzę o tym co się będzie działo, dlaczego tak się będzie działo. Obecnie obserwuje, że niestety (mam nadzieję, że nie większość) sporo ludzi puszcza dzieci do obu sakramentów dla tzw. papierka, bo "kiedyś będzie mu łatwiej". Jakby dziecko/nastolatek nie mógl tego zrobić z własnej woli w wieku dorosłym. A przecież nie o to chodzi. I dziwimy się, że dzieciaki/młodzież od razu liczą na całą tą zewnętrzną otoczkę.
Wydaje mi się jednak, że trudno porównać I Komunię Św. do chrztu u ŚJ. Słuchając Edwina u Sary, odnoszę wrażenie że chrzest u ŚJ ma wagę wręcz porównywalną do ślubów wieczystych w zakonie. Czyli gdy się je zerwie to wtedy ma się spory problem.
Jak zwykle bd dobrze przygotowany merytorycznie odcinek. "Ostracyzm ma bardzo powazne psychologiczne konsekwencje"... dla mnie to zdanie jest odkrywcze i naprawde wazne ❤
Ja wziełam chrzest bo chciałam jeździć na ośrodki, budowy i świadkowskie imprezy. Byłam 13 latką bez towarzystawa a studiująca pionierka tylko mnie podkręcała, "że chętnie by mnie wzieła na ognisko/imprezę itp ale jestem nieochrzczona" Moja kumpelka za to po skończeniu 18 lat usłyszała wprost - nie ma chrztu, nie kasy na prawo jazdy......
Jako zielonoświątkowiec mogę powiedzieć, że nacisków nigdy nie doświadczyłam, bo podejście jest raczej odwrotne. Niechętnie chrzci się osoby młodsze niż 18 lat z uwagi na ewentualne "upadki". Ja miałam lat 16, mój mąż miał 18 i zachęty były, ale takie delikatne.
Nie czułam presji, nikt mnie do niczego nie zmuszał. Moja babcia i mama były bardzo wierzące i tak samo byłam wychowywana. W tamtym czasie wierzyłam. Pamiętam, jak cieszyłam się, że przyjedzie mój wujek - ojciec chrzestny, który kilka miesięcy wcześniej miał wylew. To był bardzo szczęśliwy dla mnie dzień. Gdy zaczęłam oddalać się od kościoła, moja mama nic nie powiedziała nic się między nami nie zmieniło.
Tylko u Katolików nie ma ostracyzmu i podporządkowania całego życia Kościołowi.U ŚJ odchodząć z Organizacji zginesz w Armagedonie,tego już jest uczone małe dziecko i tak wymuszany jest chrzest.
@@teodozja.todzia1097w KK ostracyzm może pojawić się w poszczególnych (nawiedzonych) rodzinach i w odróżnieniu od ŚJ nie jest odgórnie narzucony. Po mojej apostazji nikt z rodziny nie przestał się do mnie odzywać, nie wykluczył mnie, czasami tylko jeszcze mają ciągoty do wszczynania rozmów o wierze. Konkludując - w KK ostracyzm jest wyjątkiem, a u ŚJ regułą.
Swoją drogą taką bardziej świadomą decyzją u katolików jest bierzmowanie bo to jest w okolicach 16 roku życia, ale tu najczęściej pojawia się argument w stylu "idź co ci szkodzi, odbębnisz, a jak będziesz kiedyś chcieć ślub kościelny to musisz mieć bierzmowanie". Tu w ramach przygotowań była książeczka pytań i odpowiedzi do wykucia na blachę, oraz trzeba było chodzić do spowiedzi, na specjalne msze i spotkania w kościele, a na koniec dostawało się podpis że się było. Ale szybko się okazało że jeden z księży ma bardzo prosty podpis więc podpisywaliśmy się za niego 🙈
Jako osoba wychowana w wierze katolickiej, teraz raczej niewierząca, nie czułam żadnej presji przyjęcia komunii, przygotowania do niej trwają co najmniej rok (przynajmniej u mnie) i jest to raczej przedstawiane jako możliwość pełnego udziału w eucharystii, niż deklaracja wiary na całe życie. Jeśli miałabym porównać , który sakrament ma podobne znaczenie co chrzest u świadków to powiedziałabym, że bierzmowanie, które odbywa się jakoś pod koniec gimnazjum teraz podstawówki, albo na początku liceum, czyli gdzieś tak w wieku 15/16 lat. Przy bierzmowaniu rzeczywiście można już zaobserwować czasem presję rodziny na wzięcie go. Podczas tego sakramentu osoba przyjmująca bierzmowanie w obecności biskupa i jednego świadka, przyjmuje nowe imię, które sama sobie wybrała (imię wybiera się ze względu na świętego, który je nosił i którego chcemy jako naszego patrona) oraz deklaruje się, że jako świadoma osoba nadal chce wyznawać wiarę katolicką. Natomiast ta deklaracja nie niesie ze sobą jakiś poważnych konsekwencji ze strony kościoła. Jeśli przestanę uczęszczać na mszę/praktykować religię to w każdej chwili mogę do tego wrócić. Generalnie wydaje mi się, że u katolików raczej nacisk kładziony jest na to by osobę, która odeszła od wiary nie odsuwać od siebie, tylko modlić się za nią i swoją postawą nakłaniać do powrotu.
Co do 22:22 tbh wtedy byłam wierząca i cieszyłam się z tego, że mogę być bardziej praktykująca. Co więcej, nawet do bierzmowania z własnej woli poszłam. Ponownie, wtedy byłam szczęśliwa, a teraz to nie jest dla mnie problemem. Tylko że u mnie w rodzinie aktualnie nie ma presji na takie rzeczy, więc mogłabym równie dobrze nie podchodzić do nich
Dzięki za nowy i fajny odcinek, podoba mi się pomysł żeby odnieść się też do innych wyznań. Sara, to o czym mówisz po polsku nazywa się "ciche dni" i według mnie jest okropne, doświadczyłam tego nie raz i wiele lat upłynęło zanim nauczyłam się to (sorry za wyrażenie) olewać. Tak naprawdę jest to forma biernej agresji. Pozdrawiam Was oboje.
Skoro dla świadków chrzest jest najażniejszy w życiu, ważniejszy nawet niż ślub, to czemu świadkowie nie pobierają się w wieku 9, 13, 16 lat? Byłam chrzszczona w wieku 13 lat, myślałam, że wiem co robię. No właśnie... myślałam. Dorośli powinni mieć świadomość tego, jak niewiele wie o życiu nastolatek i nie dopuszczać do podejmowania tak bardzo wiążącej umowy na całe życie 🙄
Przyjęłam komunię ale nigdy nie miałam na to ochoty lecz rodzice nie pytali mnie czy tego chcę, po latach ożeniłam się i poznałam teściową która jest świadkiem Jehowy po 3 latach do moich dzieci przychodziła taka siostra i zaczęłam studium po 5 latach czynnego studium był zacisk iż jeżeli nie ochrzcisz się to się nie rozwiniesz duchowo , rok po chrzcie odcięłam się od świadków okropne wymagania zabiły we mnie miłość do Jehowy emocjonalna kolejka górska pozdrawiam dziękuję za ten filmik
U mnie, w 1996 roku nie było mowy żeby nie przyjąć komunii. Druga klasa podstawówki to był czas, kiedy uczyło się na pamięć tabliczki mnożenia i modlitw. Wszyscy szli do komunii, jak wszyscy uczyli się mnożyć. Mam nadzieję, że już to się zmieniło.
Bardzo mądry odcinek. A o katolikach, może nie wszystko wiecie, ale ogólnie czujecie temat... ;) sakramenty są potrzebne, dobrze je mieć, żeby móc budować relacje z Panem Bogiem, rozumieć więcej, wracać i szukać umocnienia... dostajesz dużo, nic w zamian nie musisz dać. Zawsze możesz zrezygnować i zawsze wrócić. I tak, pobudzanie do wiary, tak! I chwała Wam za to!
Pochodzę z rodziny letniej religijnie ale bardzo chciałam przystąpić do komunii ze względu na sukienkę. To był początek lat 80-tych i to była moja pierwsza, własna, elegancka sukienka. Uszyta na miarę przez krawcową. Buty były po kuzynce.
Przyjęłam katolicką Pierwszą Komunię Świętą w wieku 8 lat i w ogóle nie postrzegałam tego jako decyzji, tylko jako naturalną kolej rzeczy. Siła rażenia katolicyzmu tkwi w jego wszędobylskości - często w ogóle nie widzi się, że jest wybór, bo przecież "wszyscy" tak robią. Przez to gdy sama odchodziłam od religii i jeszcze wiele lat później byłam w błędnym przekonaniu, że ludzie, którzy wychowali się w religiach mniejszościowych to mają łatwo, żeby z nich odejść, bo im łatwiej jest zobaczyć, że funkcjonują inne modele. Dopiero jak zobaczyłam waszą serię filmów o odejściu zorientowałam się jak bardzo się myliłam. Wydaje mi się, że w odniesieniu do Pierwszej Komunii w ogóle nie ma takiej narracji o świadomej decyzji. Pojawia się ona raczej w odniesieniu do Bierzmowania, które przyjmują osoby w wieku 15-16 lat. I wtedy faktycznie pojawia się pierwsza fala "krnąbrnej młodzieży", która nie chce i niekiedy odczuwa różne formy nacisku ze strony rodziców.
Pójście do Komunii wiąże się z wieloma przyjemnościami i większość dzieci w Polsce przystępuje. Ja 40 lat temu też byłam u Komunii, nawet sobie nie wyobrażam jakbym się czuła pozbawiona tego, co wtedy uważałam za wielkie i atrakcyjne wydarzenie w moim życiu: piękna uroczystość w kościele, sukienka, przyjęcie , prezenty. Współczuliśmy bardzo koleżance, która byłacwłaśnie świadkiem i tego nie miała. Teraz nie jestem osobą religijną, nie uważam się za katolika, ale niczego nie żałuję bo to miłe wspomnienia. Niczym to nie ogranicza mojego obecnego życia. Pozdrawiam
Moja matka jest bardzo religijna, więc pójście do komunii było dla mnie oczywiste jak zdanie do następnej klasy. Nie rozumiałam dlaczego to robię ani co się dzieje, nie wiedziałam, że można inaczej. Nie interesowały mnie prezenty, ale najbardziej pamiętam późniejsze zabawy z kuzynostwem. Do końca podstawówki byłam bardzo wierząca, chodziłam na dodatkowy różaniec po szkole i miałam same szóstki z religii - bo wiedziałam co napisać, jakiej odpowiedzi oczekują. Ale zaczęłam zadawać za dużo pytań i to nie spodobało się otoczeniu. W gimnazjum dużo nerwów kosztowały mnie kłótnie z matką, ale przestałam chodzić do kościoła, nie podeszłam do bierzmowania i w liceum wypisałam się z religii. Nie wykluczam, że może istnieć coś po śmierci, ale nie wyznaję żadnej religii, chociaż o wielu czytałam z ciekawości.
Świetne porównanie. A i trochę nie byłam świadoma komuni. Trzeba było zakuć, zdać i odsiedzieć w kosciele, by później była nagroda w postaci białej sukienki i prezentów.
Ja komunię miałam, ale na wsi, na wschodzie, to takie must have było. Co do bierzmowania, to już go nie mam i powiem Wam, że był to mega problem! Z mojego rocznika '89 tylko ja nie go nie przyjęłam. Miałam nawet delegację dawnych koleżanek ze szkoły. MASAKRA. Ze Świadkami miałam kontakt dopiero w liceum. Byli to bardzo mili ludzie, ale prawda jest taka, że po tym jak miałam skończone szkolenie? Nie wiem jak to nazwać to skończyły się koleżanki i wszystko inne. Bo przecież sama już powinnam wszystko ogarniać. A w wieku 19 lat się nie ogarnia :D Lubiłam czytać biblię. Ale zawsze miałam inny stosunek do tego co było napisane i jak zostało to skomentowane, bo już wtedy miałam własne zdanie. Nie zrezygnowałam z tatuaży i z muzyki. A o tym to wykłady miałam cały czas. To było męczące..
Jesteśmy rodzicami wierzącymi i praktykującymi. Chrzest naszego syna był bardzo ważnym i doniosłym wydarzeniem, natomiast sprawa Komunii św. nie jest już tak oczywista. Jedne dzieci na ile im wiek i dziecięcy rozum pozwala rozumieją, że nie jedzą wafelka tylko przyjmują Jezusa do serca ukrytego pod postacią chleba. Są przygotowywane, rodzice rozmawiają z nimi o tym. Ale nie zawsze tak jest. Akurat w maju nasz 10 letni syn przystępował do Komunii św. i bardzo, bardzo to przeżył, aż się popłakał z radości że przyjął Jezusa. Na całą grupę było kilkoro dzieci, których rodzice nie praktykują i chyba w sumie nie wierzą więc myślę, że to przygotowanie było takie "po łebkach". Dotychczas mówiono, że Bierzmowanie = rozwód z Kościołem, teraz wiek się przesunął i mówi się żeby tylko Komunię odbębnić (żeby rodzina nie „gadała”) i finito. Nie mam pojęcia jak potoczą się losy syna, na pewno w późniejszym wieku będzie przechodził różne kryzysy w tym kryzys wiary i być może nie będzie chodził do kościoła itd. ale nie odwrócę się od niego. Zawsze będzie naszym synem i pozostaje mi nadzieją, że to co przekazaliśmy mu w młodości gdzieś tam w sercu pozostanie.
Pamiętam, że I Komunia była dla mnie wielkim wydarzeniem, jakbym brała taki swój osobisty ślub ;) Wszystkie dzieci podeszły do tego dosyć odpowiedzialnie, w końcu przygotowywaliśmy się kilka miesięcy. Jednak w wieku 10 lat raczej nie ma mowy o świadomej decyzji, zrobiłam to, bo nawet nie myślałam, że można inaczej. Myśl o niedostąpieniu do sakramentu, raczej przywodziła strach, przed niedopuszczeniem cię przez księdza do wydarzenia. W gruncie rzeczy, pomimo że już nie utożsamiam się z katolicyzmem, miło to wspominam, poczułam wtedy, że przynależę do wspólnoty „na poważnie”, dodatkowo cała rodzina była szczęśliwa na przyjęciu i mi gratulowali. Bierzmowanie nie było już takie efektowne, ale wtedy tez już coraz bardziej oddalałam się od wiary i wiedziałam, że są tam doktryny, które nie zgadzają się ze mną 🤷
Tak właściwie to w wierze katolickiej dopiero bierzmowanie wiąże się z pełną przynależnością do kościoła i całkowitą odpowiedzialnością za swoje czyny. Mam też wrażenie, że rodzice deklarujący wychowanie ochrzczonego dziecka w wierze katolickiej, zdają sobie sprawę z młodego wieku dziecka przystępującego do pierwszej komunii świętej więc podejmują decyzję za dziecko. Prawdą jest to, że przystępując do pierwszej komunii świętej nie myślałam o tym jak o wyborze, a raczej o dniu jak urodziny, tj. taki dzień przychodzi w życiu każdego człowieka i to jest szczególny dzień ale on jest i nie mamy na to wpływu🤔
Witam 🙋♀️ Z punktu katolika chrzest jest na odpuszczenie grzechu pierworodnemu czyli warto ochrzcić dziecko i tym samym zmyć grzech pierworodny . A do pierwszej komunii świętej to dzieci bardzo chętnie przystępują (ja osobiście nie znam żadnego niechętnego dziecka ),gdyż jest to naprawdę wzniosła chwila przyjęcie Jezusa do serca. Tak to pamietam . Ale wszystko jest względne , moja dewiza życiowa to: punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia 😉 Obecnie nie jestem już katoliczka 🤷♀️ a jeszcze jedna ważna rzecz jestem już trochę wiekowa i za moich czasów nie było bogatych prezentow sal i przepychu to naprawdę był piękny czas.
W kościele Katolickim jest tak że owszem chrzest jest takim wprowadzeniem do wspólnoty katolickiej, ale w późniejszym czasie następuje takie wtajemniczanie w wiarę i następuje I komunia święta w wieku ok 8 lat. Następnie w wieku ok 16 lat następuje bierzmowanie czyli sakrament dojrzałości chrześcijańskiej gdzie osoba przyjmująca jest namaszczana Duchem Świętym. Oczywiście w kościele katolickim też jest chrzest dorosłych, ale tylko wtedy kiedy wcześniej np. były innego wyznania i nie były wcześniej ochrzczone . Taka osoba od razu przyjmuje również I komunię i bierzmowanie, dlatego taki chrzest najczęściej odbywa się w katedrze. Kiedyś w taki sposób odbywał się chrzest w kościele katolickim i teraz zostało to trochę rozłożone w czasie. Ja nie czułem żadnej presji przed przyjęciem komunii i bierzmowania. Przyjąłem to z chęcią. Krótko po bierzmowaniu dołączyłem do Ruchu Światło - Życie.
Hej. Moim zdaniem wersja Mormonów jest bardziej informacyjna dla dzieci, niż filmik Śj gdzie tak jak mówiliście bardziej jest nakłaniane , no i jeszcze jasno określone my - oni źli. pozdrawiam. Poproszę częściej filmiki.
22:15 Ja byłam u komunii jeszcze za komuny w latach osiemdziesiątych, kiedy jeszcze nie było nauki religii w szkołach. Generalnie na mszach było nudno. Natomiast komunia była fajna. Każda dziewczyna miała ładną sukienkę. Było fajnie. Dostałam rower i zegarek. Jak wszyscy. Dziś ciężko mi się określić. Nie jestem praktykującą chrześcijanką, ale wierzę, że jacyś bogowie lub byty duchowe są.
Gdy mialam 8-10 lat byłam niczego nie świadoma dopiero około 13-14 zaczelam podejmować swoje decyzje i gdy byl czas na bierzmowanie które jest dojrzałością nie poszłam bo wiedziałam ze jeszcze nie jestem gotowa dopiero w wieku 34 przyjęłam sakrament bierzmowania
Ja jako dziecko ultrakatolickich rodziców, z bardzo wierzącej rodziny, w małej miejscowości, przyjmowałam Pierwszą Komunię w latach dziewięćdziesiątych i żadnej presji nie czułam. Przeciwnie, było to dla mnie duże przeżycie i z chęcią się temu poddałam, zwłaszcza że miałam przydzielone ważne funkcje- śpiewanie psalmu i piosenki dziękczynnej. I z tego co wiem to nikt z moich kolegów i koleżanek nie był zmuszany, wszyscy byliśmy podnieceni i radośnie przeżywaliśmy ten dzień. No ale to były inne czasy, w dodatku na wsiach też było chyba trochę inaczej, raczej nie zdarzało się, że ktoś deklarował niewiarę. Teraz jestem dość zagubiona, choć nadal wierząca, ale nie mogę powiedzieć, że do tego zagubienia przyczyniły się takie właśnie rzeczy jak przyjmowanie sakramentów grzecznie, pod dyktando i razem z innymi. Raczej to, że kościół katolicki totalnie nie idzie z duchem czasu, ma strasznie przestarzałe zasady, a samo wyznawanie wiary kojarzy się z umartwieniem, jekliwym zawodzeniem pieśni, nie ma w tym żadnej radości (choć na szczęście są wyjatki- patrz spotkania w Lednicy). O hipokryzji nie będę wspominać.
Bo ci którzy nie chcieli nie mówili o tym głośno - np. ja ;) (też przyjmowałem komunię w latach '90), pewnie też udawałem zadowolonego. Presji nikt nie wywierał, bo to było coś co po prostu musi się stać, jak np. szczepienie - nie ma opcji że ktoś mówi "nie".
@@lonelysoldier17 być może, choć w mojej rodzinnej miejscowości było nieco specyficznie, chyba ze względu na to, że jest tam dość popularne sanktuarium, a w tamtych czasach było w największym rozkwicie. Ludzie naprawdę szczerze tam wierzą, choć wiadomo... Bywa wśród nich wiele osób, które najgłośniej się modlą, a katują rodziny, męczą zwierzęta itp. No ale tak jest niestety wszędzie.
Świetna intuicja, że porównujecie chrzest u świadków Jehowy do pierwszej komunii św. u katolików, u katolików komunia święta jest nazywana "szczytem inicjacji religijnej" i w tym wymiarze myślę, że faktycznie jest odpowiednikiem chrztu u świadków. Ja osobiście byłem wychowany w rodzinie katolickiej, potem zacząłem bardzo mocno wątpić, by ostatecznie postanowić wrócić, ale doskonale pamiętam rozmowy z innymi dziećmi przed tą uroczystością i generalnie wszyscy (w tym ja) bardzo mocno wierzyli w to i poważnie do tego podchodzili, tak nas rodzice nauczyli, rodzicom wierzyliśmy, więc kwestie religijne nie były wówczas czymś czego kwestionowanie w ogóle wchodziło w grę i to nie dlatego, że nas ktoś jakoś pod tym względem pilnował, mieliśmy taką prostą ale mocną dziecięcą wiarę. Zawsze chciałem poznać inne religie, protestantów, prawosławnych, żydów, świadków Jehowy. Moja ciekawość odnośnie świadków Jehowy została zaspokojona dzięki Wam. Bardzo fajną wiedzą się tutaj dzielicie, ale też po prostu przyjemnie się na Was patrzy, jesteście taką świetną, kochającą się rodziną, piękny widok! Wszystkiego dobrego!
Komunia jest uznawana za taką tylko dlatego, że bardzo słabo znamy religie katolicka, doktryny, dogmaty itp. Inicjacją jest bierzmowanie, a nie komunia.
Osobiście nie pamiętam abym czuł presję co do przyjęcia komunii świętej, nie pamiętam zbytnio tego okresu w moim życiu ale zakładam że brak odczuwania tej presjii był spowodowany tym że nie było czemu sie sprzeciwić , wydawało mi sie naturalną koleją rzeczy i z tego co pamiętam był to mój okres bycia mega religijnym dzieckiem , teraz jako nastolatek jestem ateistą-agnostykiem ale MUSZĘ iść do bierzmowania mimo że nie chcę ( tak w sumie to specjalnie zaniedbuję chodzenie do kościoła i spełnianie warunków do przyjęcia bierzmowania bo może ksiądz mnie nie puści) . Dopiero tutaj czuję faktycznie tą presję , może bo jestem straszy , może bo bardziej świadomy ┐(´(エ)`)┌.
A ja czułam presję. Od zawsze nie rozumiałam i nie przyjmowałam tej religii. (katolickiej), ale jako dziecko wypełniałam nauki w salkach katechetycznych i tyle. Przygotowania do komunii. Dostosowywałam się do nakazów. W domu nie było dyskusji na ten temat. Nie mogło być. Miałam robić co mi kazano. Wiedziałam już wtedy, że kiedyś opuszczę tę religię. I tak się stało.
Jeśli chodzi o nauki, egzaminy i ewentualne konsekwencje, to raczej porównanie do bierzmowania byłoby trafniejsze, bo jak się nie ma bierzmowania, to nie można wziąć ślubu kościelnego, albo być rodzicem chrzestnym. Oczywiście, żeby mieć bierzmowanie, trzeba mieć komunię, ale ogólnie bierzmowanie, to taki wyższy level.
@asiaszym7305 Tak, prawda, waga, znaczenie chrztu u Świadków da się porównać do sakramentu bierzmowania u Katolików: U Świadków jest " świadomie" przyjmowany chrzest z wody, a w Kościele katolickim, w podobnym wieku, chrzest w Duchu Świętym, czyli bierzmowanie. Natomiast nie jest konieczny sakrament Eucharystii, aby przystąpić do bierzmowania. Do sakramentu Eucharystii można przystąpić jednocześnie z bierzmowaniem. Do przyjęcia wszystkich sakramentów upoważnia właśnie pierwszy i najważniejszy sakrament, sakrament chrztu św. Nie będąc ochrzczonym, nie otrzymamy pozostałych sakramentów. Serdecznie pozdrawiam ❤
Presji jako takiej z pierwsza komunia nie czułam, dla mnie jako dziecka było to jakieś przedsięwzięcie które obejmowało wszystkie dzieci w mojej klasie i było dla mnie naturalne, że ja też biorę w tym udział. Między rówieśnikami mówiło się o prezentach z tej okazji i chyba to w tamtym momencie było dla mnie najważniejsze. Nie podchodziłam do tego jak do ważnego wydarzenia w moim życiu które ma jakiś wpływ na moją wiarę. Pamiętam, że męczyły mnie przygotowania do komunii. Nie lubiłam chodzić do kościoła, nudziło mnie to. Nie lubiłam księdza który uczył mnie religii, więc same lekcje też nie były przyjemnością. Ale pierwszą spowiedź wspominam bardzo źle. Było to dla mnie mega stresujące, trzeba tam wymienić księdzu swoje grzechy, bałam się że o którymś zapomnę i skłamię przed bogiem, że ktoś się o tym dowie, że ksiądz przekaże któryś z tych grzechów mojej mamie, że pomylę się mówiąc formułkę przy konfesjonale. Teraz jak patrzę na to z boku, czuję obrzydzenie i wstręt, jest to dla mnie nie do pomyślenia że małe dzieci mają klękać przed księdzem i przyznawac się do swoich ( bardzo często wstydliwych ) niepowodzeń i błędów. Do takiej spowiedzi przystąpiłam raz w życiu - właśnie przyjmując pierwszą komunię. Nigdy więcej tego nie zrobiłam, mimo że jako dziecko nawet miałam gdzieś z tyłu głowy że chcę się wyspowiadać, na samą myśl przechodziły mnie ciarki. Mam o tyle szczęścia, że moja rodzina nie jest jakaś super wierząca i nikt mnie nigdy do niczego nie zmuszał. Kolejnym sakramentem po komunii jest bierzmowanie, odbywa się to już w wieku nastoletnim. Nie przystąpiłam do bierzmowania i jestem bardzo wdzięczna mojej mamie, że machnęła na to ręką i nie miała problemu z moja decyzja w tej kwestii. Teraz mam 22 lata, 2 lata temu zrobiłam apostazję, jestem osobą oficjalnie niewierzącą, ateistką. O wypisaniu się z kościoła myślałam już w wieku nastoletnim, ale powiem wam szczerze, że tak jak i u świadków jehowy straszy się armagedonem, tak ja przygotowując się do apostazji doznałam strachu i lęku. Pojawiały się pytania w mojej głowie " a co jeśli to wszystko to prawda i pójdę do piekła? ", " a co jeśli bóg mnie pokara i po śmierci będę cierpieć katusze? ". To naprawdę straszne, że od dziecka są nam wpajane rzeczy, które w późniejszym wieku w jakiś sposób blokują nas przed własnym wyborem. Z perspektywy czasu cieszę się, że podjęłam taką decyzję, cieszę się, że nie jestem cząstką tego całego katolickiego cyrku, że nie ma mnie w rejestrach. I jestem ogromnie wdzięczna moim bliskim, że nie próbowali mnie odwieść od apostazji, nie negują moich wyborów, nie karają mnie za to w żaden sposób. Wiem, że jeśli kiedyś przyjdzie mi mieć własne dzieci, to nie będę ich chrzcić ani poddawać innym sakramentom, chyba że same przyjdą i powiedzą, że właśnie tego chcą. I życzę wszystkim, żeby w swoim życiu mieli możliwość zawsze podejmować decyzje za siebie i zgodnie z samym sobą. A was serdecznie pozdrawiam!
Cześć, Witajcie Saro i Edwinie 😊 dziękuje za pytanie i z chęcią się wypowiem. Dla mnie 1 Komunia Święta była jak następna lkolej rzeczy” tzn, zostałam ochrzczona, później zwyczajnie chodziłam sobie do kościoła z rodzicami, przyszła szkoła i 2 czy 3? Klasa podstawówki, przygotowanie do przyjęcia „Ciała Pana Jezusa” nauka na pamięć modlitw itd ot zwykła procedura . Dodam ze w między czasie należałam już do Dzieci Maryi, chodziłam już na spotkania i wydawało mi się ze jestem a raczej „byłam” wierząca…. W tym przeczuciu żyłam do końca gimnazjum, dalej chodziłam do kościoła i przyjmowałam komunie ale już wtedy mówiłam na to opłatek ani nie traktowałam tego jak prawdziwe ciało Boga( nie raz przyjmowałam grzesząc i będąc bez spowiedzi). W końcu w technikum zerwałałam z lekcjami religii, przyszła pandemia wiec luksusowo; zamknęli kościoły i to dla mnie było na rękę bo nie musiałam tam chodzić żeby rodzina się nie czepiała ale gdy otwarli znów musiałam odbębnić. Komunia nic mi nie dała, nie czuje powagi sakramentu i tej wagi dla Katolików, nie wiem czy miała mnie związać na dłużej z kościołem bo jeśli tak to trochę nie wyszło. Ogolnie mam wrażenie ze chrzest niemowlaków i kolejne odhaczanie Komunia bierzmowanie itd dla mnie to tylko pusta religijność nic co mnie trzyma duchowo, tak naprawdę ja będąc 2 lata po szkole średniej dopiero widzę jak wielki mam żal do Boga za moja chorobę i to nie było przepracowane i przemodlone w relacji z nimi. Widziałam tylko nte msze św w mojej intencji które nic nie dały a przynajmniej nie poczuwam tego jako uzdrowione od Boga. Dlatego w szkole średniej byłam bliska ateizmowi niż wierze w jakiegoś Boga. Nie uważam presji i decyzji za dziecko za nic sensownego 😊
Mi się rzuca z katolickiej perspektywy w oczy, że ta sukienka to jak na komunię, którą przyjmuje się w drugiej klasie, czyli w podobnym wieku. U mormonów przejście chrztem, w katolików już drugie-spowiedź i komunia. Też zauważyłam, że mormońska Zosia koleguje się z kimś spoza wspólnoty.
Jako mieszkanka małego miasteczka moge sie wypowiedzieć jak wyglądała sprawa z komunią i bierzmowaniem w moim otoczeniu.Przy komuni nikt nie myślał czy trzeba czy nie trzeba, wszyscy idą to ty też pójdziesz. Na bierzmowanie poszliśmy tą samą grupą co do komuni, równiez nie było zbyt wielkiego wyboru podejście na zasadzie "trzeba to trzeba". Mineło 7 lat od bierzmowania i nikogo z naszej "grupy" ani widać ani słychać w kościele każdy sie zniechęcił naciskiem podczas bierzmowania tzn. Chodzenia po podpisy do książeczki przez 3 lata tydzień w tydzień święto w święto chora czy zdrowa nie ważne trzeba było być.
@@zyciejestpiekne2925 u nas wymogiem były 3 lata zaliczone wszystkie spotkania do bierzmowania(które trwały po 2h i trzeba było wszystko notować) każdy dzień świąt roraty pierwsze piątki miesiąca opinia katechety itp. Itd. Koniec końców i tak nikt nie zwracał na to uwagi ale proboszcz bardzo naciskał żeby było wypełnione.
A czy odpowiedzieć na pytanie o odczucia po I Komunii mogą tylko aktualnie niewierzący i innego wyznania niż katolickie? Bo ja długo byłam niewierząca i zupełnie w tamtym czasie nie zajmowało mi głowy to, że jakiegoś sakramentu za dziecka mi udzielono, ani nie pamiętam nic szczególnego z tamtego okresu, w moim osobistym podejściu do tego. Myślę, że wynika to z tego, o czym właśnie powiedzieliście - te sakramenty tak naprawdę są formalnością - wiara nie buduje się dzięki nim ani u dziecka, ani u jego rodziców. Jedynie jeśli rodzice mają wiarę, to mają te sakramenty dla nich szczególne symboliczne znaczenie, i potem ewentualnie dla dorosłego już, a wierzącego dziecka.
Jako osoba wychowana w wierze kościoła katolickiego miałam chrzest, komunie i bierzmowanie. Dla moich rodziców (w latach 90) to było naturalna kolej rzeczy. Chodziłam z mamą do kościoła, wszyscy w klasie brali komunie, więc ja też. Nikt się mnie nie zapytał czy chcę czy nie chcę. Wtedy nawet nie myślałam, że ja mogę decydować. Tak samo jak dla Was było naturalne chodzenie na zebrania, dla mnie naturalne było chodzenie do kościoła. Teraz jestem osobą niewierzącą, zapytałam kiedyś mamę po co to wszystko było. Mama odpowiedziała, że to był jej obowiązek. Ona co miała zrobić to zrobiła, a teraz mogę sama decydować. Z racji tego, że moja niechęć z wiekiem narastała do kościoła. Dzisiaj jako osoba dorosła i świadoma, cieszę się, że nie muszę chodzić do kościoła, klepać jakiś modlitw i obchodzić świąt. Mam przyjaciół, znajomych, członków rodziny, którzy chodzą do kościoła i to jest w porządku. Chcą, wierzą to chodzą i się modlą. Ja nie mam takich potrzeb i moich bliskich też nie stanowi to problemu. Kiedyś, ktoś określił mnie jako osobę poszukującą. Nie jest to prawda, interesuje mnie świat, różne kultury i wiary. Bez obaw, nie oglądam Was, bo chcę wstąpić do ŚJ, nic z tych rzeczy. Po prostu ciekawi mnie "inność". Lubię poczytać o mormonach, amiszach, żydach, ŚJ czy muzułmanach. Mam otwarty umysł i chce wiedzieć więcej :) Pozdrawiam, bardzo ciekawy odcinek :)
Przeszłam drogę podobną do krajów protestanckich, bo rodzice ochrzcili mnie w wierze katolickiej, jako osoba dorosła (22 lata) ochrzciłam się w kościele ewangelicznych chrześcijan, a teraz wierzę w Boga po swojemu. Nigdy nie czułam nacisku na mnie, aby wykonywać praktyk religijnych, bo od zawsze sama byłam religijna, ja sama chciałam chodzić do kościoła częściej, niż rodzice wymagali. Robiłam wszystko szczerze. Mój brat zmienił wyznanie, mnie to zaciekawiło i mnie wciągnął w swoje nowe wyznanie. Uważam, że bardziej świadoma swojej decyzji byłam w wieku 15 lat, gdy szłam do bierzmowania, niż jak się chrzciłam w wieku 22 lat. Byłam wtedy w paskudnym momencie mojego życia, bo chorowałam wtedy psychicznie
@pulcheriapomidor5585 ktoś w kechu źle cie potraktował? Jeśli tak, to mu przykro xd Plus uwaga merytoryczna z większości chorób psychicznych nie da sie raczej wyleczyć
@@the_wolak1489 Miałam epizod depresyjny, wyszłam już z tamtego epizodu. Po chrzcie w kechu traktowano mnie jak intruza, bo miałam czelność wyglądać inaczej, niż basicowo i mieć mniej, niż 50 lat. Najgorzej było, gdy przestałam jeść mięso (specjalnie robiono tak, żeby wszystko było mięsne) i gdy się zaszczepiłam (mówili mi, że przyjęłam znamię bestii)
Jak mam byc szczera o mojej kumunii. To bylo dla mnie zwykle. Moja rodzina byla wierzaca, ale tolerancyjna. Podeszlam do komunii, bylam przygotowana do komunii od wakacji do maja. Zdawalam sobie sprawe co to jest, i co to znaczy. Lecz do bierzmowania nie podeszlam, bo zmieniłam wiare.
Tak poza tematem : czy tylko ja zobaczyłam, kiedy pokazywane były wspomnienia mamy Zosi i Piotrusia, że w sklepie stał kartonowy czarodziej Gotard z odcinka o magii tylko ten Gotard miał mordkę Gumisia ? 😂
jak ex-katolik mogę powiedzieć, ze w latach 90-tych jak mialem I komunie to było coś takiego jak norma i nawet nikt nie myślał żeby nie przystępować. Jeżeli gdzieś ktoś nie był u komunii (sporadyczne, pojedyncze przypadki) to był "odludkiem" i mial "dziwną" rodzinę. A dzieci cieszyły się, że dostaną prezenty, głownie rower, zegarek, video...itp.
Wydaje mi się jednak, że chrzest ŚJ podobny jest do bierzmowania u katolików, a pierwsza komunia u katolików przypomina chrzest u mormonów. W końcu do komunii idą wszystkie dzieci w którejś tam klasie, nie jest to żadna indywidualna decyzja. Ktoś tam niżej pisał, że nawet mu na myśl nie przyszło, że można nie iść do komunii. Mi też to na myśl nie przyszło. Presja była tak mocna, że wręcz to rodzice mnie "posłali", nie pytając, niż że sama się zdecydowałam. Bierzmowanie jest bardziej "dojrzałym" i "świadomym" potwierdzeniem swojej przynależności do Kościoła - choć z reguły oczywiście decyzja 15-latka pod presją oczekiwań rodziny i katolickiej społeczności tak średnio pasuje do ww. określeń. Tu już byłam bardziej świadoma, że mogę powiedzieć "nie", ale też czułam, że wcale nie do końca mogę, bo zawiodę czyjeś oczekiwania, obrażę Boga, albo wyjdę na jakąś dziwną przed wierzącą koleżanką. Poza tym, dlaczego miałabym nie iść do bierzmowania? Wtedy jeszcze byłam w jakimś stopniu wierząca, więc "co mi szkodzi". Na całe szczęście nie jest to tak wiążący rytuał jak chrzest ŚJ i jeśli ktoś odchodzi od KK, to reakcja rodziny z reguły niczym się nie będzie różnić. Może być tak samo pozytywnie-neutralna, neutralna, jak i negatywna - obojętnie czy się było czy nie było do tego bierzmowania. A co do uczucia "ciepła" czy "lekkości", to miałam to po pierwszej spowiedzi. Kiedyś wierzyłam, że to moc odpuszczenia grzechów, a teraz jestem przekonana, że to moc odbębnienia stresującej sytuacji, która to moc towarzyszy mi po każdej rozmowie rekrutacyjnej czy nawet umawianiu wizyty u lekarza lub fryzjera przez telefon.
53 lata temu gdy była moja pierwsza komunia nikt z rodziców nie pytał czy chce czy nie Ja natomiast bardzo się cieszyłam że będzie tort oranżada goście i prezenty Od ponad 40 lat nie jestem w tej ani żadnej innej religii i bardzo się z tego faktu cieszę 😊
Ja ateistka odkąd pamiętam, zostałam ochrzczona w wieku 6 lat przy okazji komunii brata. Nie było to nic szczególnego bo nawet nie pamiętam uroczystości. Gdyby nie fajny pies na plebanii to nie pamietalabym nic. Do komunii przystąpiłam w 5 klasie szkoły podstawowej po przeogromnym zaangażowaniu katechetki. To ona męczyła mnie i moich rodziców. Tak więc presja była duża. Jako dorosła osoba uważam, że to dla mnie nie ma najmniejszego znaczenia i nie mam do czynienia z żadną grupą religijną. Natomiast z wielką przyjemnością oglądam Wasz kanał ponieważ bardzo ciekawe wprowadzacie widza (np. ateistycznego) w zupełnie nieznany obszar. Dziękuję i pozdrawiam.
Dotarłam do końca odcinka i końcowych pytań. Mogę się wypowiedzieć na temat religijnego wychowania dzieci przez katolików. Myślę, że nawet katolik, który dopuszcza w myśli możliwość, że jego dziecko będzie w przyszłości wyznawać inną religię lub też nie będzie wyznawać żadnej (bo są i tacy katoliccy rodzice) może zdecydowanie woleć dać dziecku religijne wychowanie w swojej wierze. Bo takie wychowanie i sakramenty człowiek wierzący w Boga może traktować jako coś w rodzaju wartościowego pokarmu i umocnienia dla ducha, które pomoże dziecku zdrowo wzrastać i wyrosnąć na "dobrego człowieka". W związku z tym z punktu widzenia takiej wierzącej osoby propozycja, żeby poczekać, aż dziecko dorośnie i samo sobie wybierze wiarę może być czymś podobnym do takiej propozycji: dawaj dziecku do jedzenia np. same produkty roślinne, a jak ono dorośnie, to sobie wybierze, czy chce jeść również nabiał oraz mięso. Tak więc, nie przypuszczam, żeby katoliccy rodzice (nawet ci, którzy są w stanie zaakceptować wybór innej drogi przez dziecko w życiu dorosłym) zgodzili się dobrowolnie zrezygnować z jego katolickiego wychowania (przynajmniej w przypadku, gdy ich dziecko przeciwko temu nie protestuje), a gdyby próbowała im tego zabronić jakaś instytucja państwowa, to by wywołało ogromny bunt, i gdyby rzecz miała miejsce w państwie demokratycznym, zagłosowanie w wyborach przeciwko partii która na taki pomysł wpadła.
Wychowałam się w rodzinie katolickiej, miałam chrzest jako niemowlę, komunię i bierzmowanie. W wieku 17 lat miałam kontakt z małym kościołem protestanckim (nie chcę wymieniać nazwy). Po wielu perypetiach w wieku 26 lat przyjęłam tam chrzest i zostałam "protestantką". Byłam dorosła, fakt. Ale po latach pobytu w tym "kościele" przejrzałam na oczy, że to zwykła sekta i obecnie jestem agnostykiem zmierzającym do ateizmu. Nie było warto zmieniać wyznania.
I jeszcze odnośnie pytań końcowych: czy dziecko (osoba nieletnia) może świadomie podejmować decyzje, które mogą mieć daleko idące konsekwencje. Sądzę, że nie jest to możliwe. Dlatego uważam, że w przypadku decyzji podejmowanej przez dziecko zawsze powinna być "furtka bezpieczeństwa", czyli człowiek powinien mieć prawo powiedzieć coś w rodzaju: dokonałem wtedy błędnego wyboru i teraz chcę się wycofać; i w takim przypadku ten człowiek nie powinien w żaden sposób być karany ani nie powinien musieć ponosić żadnych konsekwencji.
Ja miałam 10 lat przyjmując chrzest. Kompletnie nie świadoma powagi sytuacji. Dziś mam 26, odeszłam 3 lata temu, nie mam rodziny, rodzeństwa ani znajomych ze zboru z którymi się wychowywałam. Na ulicy nikt nawet nie odpowiada mi dzień dobry.
Dzień dobry wszystkim!!! Ciężko mi było oglądać kawałek bajki o chrzcie u Mormonów....Przeraziło mnie to wciąganie ,, przyjdź zobacz, jest fajnie..." I fakt że to jest bajka dla dzieci... Zdałam sobie chyba sprawę jakie to może być niebezpieczne dla nieświadomych ludzi...
Jak większość ośmiolatków przystąpiłam do Pierwszej Komunii i do kolejnych. Nie nazwałabym tego presją rodziny, to po prostu było oczywiste, jak zdanie do następnej klasy. Już wtedy miałam wątpliwości, ale obwiniałam siebie, że nie potrafię tak wierzyć, jak inni. Katolickie wychowanie w poczuciu winy. Jest gorsza rzecz, konieczna do przyjęcia komunii, a mianowicie Sakrament Pokuty czyli spowiedź. Obecnie sądzę, że takie praktyki powinny być zdelegalizowane. Ośmiolatki opowiadają obcemu, dorosłemu mężczyźnie o swoich najbardziej intymnych sprawach. Strach, że pójdę do piekła, bo nawet niechcący zapomnę wyznać jakiegoś grzechu... brrr. Mechanizm uzależniający od "pospowiedziowej" ulgi...brr. Czy zdarza się, że obcy mężczyzna pyta dziesięciolatkę "Czy się dotykałaś?". Owszem, częściej, niż się o tym mówi głośno. Czy się obwiniałam, bo nie zrozumiałam pytania? Oczywiście.
O choleranaprawde takie pytaniA padaly w konfesjonale? W jakich latach to było? Przez cale moje dziecinstwo na szczescie nie trafil sie zaden ksiadz ktory chocbty cien podejrzen wzbudzal. Ale klecha ktory zadalby mi takie pytanie pewnie mialby przeprawe z moim ojcem, gdyby oczywiscie przydzlo mo do glowy cos takiego opowiedziec rodzicom. Naprawde jestem w szoku.
@@b.k.2804 Początek lat 90-ych, raz mi się zdarzył taki spowiednik. Wtedy nie opowiadałam nikomu, bo przecież tajemnica spowiedzi jest święta i nie wolno mówić o tym co się dzieje w konfesjonale (dobrze to sobie wymyślili) Po drugie naprawdę nie zrozumiałam o co chodziło, miałam 10-11 lat. Ksiądz też się szybko zorientował, że źle trafił i odpukał w kratkę Kilka tygodni katowałam się pytaniem, co robię źle. Jak się umyć bez dotykania?! Teraz rozmawiam z koleżankami w moim wieku i 1/3 miała podobne sytuacje.
Dla mnie dziwnie brzmi jak mówicie "wziąć" chrzest. W Kościele Katolickim przyjmuje się sakramenty. Bóg daje - ty przyjmujesz. Dostajesz specjalny "prezent" od Boga. Błogosławieństwo.
Odcinek bardzo fajny. Mam małe uwagi językowe - polonistka, którą jestem, zwraca uwagę na takie rzeczy. Mianowicie- chrzest się przyjmuje, ale komunii nie, do komunii się przystępuje. Poza tym, proszę Was, nie mówcie "na tapet", prawidłowa forma brzmi "brać na tapetę", to tak już całkiem na marginesie. Poza tym - fajnie jak zwykle. Lubię Wasze luźno prowadzone, w formie swobodnej pogawędki, odcinki. Tak trzymać i proszę częściej :)
Dzięki za komunię - nie mieliśmy doświadczenia :) W drugim przypadku jednak "na tapet". Też bym wolała na tapetę, bo mi lepiej brzmi. polszczyzna.pl/dlaczego-mozemy-brac-niczego-tapete/
Ja mam 57 lat i moi rodzice byli ateistami. W tamtym czasie zajęcia religii odbywały się przy kościele. Jako 7 letnia dziewczynka nawet nie wiedziałam że są takie zajęcia, szczególnie że 3 miesiące byłam w sanatorium w innym mieście. Kiedyś raz poszłam z klasą na religię i przyniosłam podręcznik, mój tato bardzo się zdenerwował i kazał oddać książkę. O komunii nie miałam pojęcia... Dopiero pod w szkole średniej wiedziałam że moje koleżanki chodzą na religię, ale ja nie czułam potrzeby. Przed maturą nawet chodziłam z koleżankami na nabożeństwa majowe bo po nich spotkaliśmy się z innymi maturzystami i rozmawialiśmy o tematach maturalnych, wymienialiśmy się ściągami. Potem spotkałam się z chłopakiem z bardzo katolickiej rodziny i chcieliśmy się pobrać. Jego mama bardzo nie chciała się zgodzić, ale on sie uparl i działał swego. O tym dowiedziałam się później Więc musiałam oprócz nauk przedmałżeńskich musiałam uzupełnić sakramenty. I zrobiłam to, choć nie bardzo rozumiałam o co chodzi, Więc też nie było tu mowy o świadomości... Pobraliśmy się i jak urodziły nam się dzieci, chodziliśmy przykladnie do kościoła a dzieci z automatu dostały sakramenty. Jak dzieci juz wyfruneły z domu ja zaczęłam interesować się tematami słowiańskimi, energetycznymi, bliskością z naturą, terapią i zaczęłam fizycznie źle sie czuć w kościele. I przestałam tam chodzić. Otarliśmy się o rozwód, ale o dziwo mój mąż też przestał chodzić do kosciola, choć miał tę możliwość i moja zgodę jeśli ma taka potrzebę. Kiedyś myslałam że to on mnie nawrócił, a teraz on patrzy na mnie i chyba ja go nawróciłam. Nigdy nie byłam taka duchową osobą ja teraz, ale bez kościoła. Dzieci już dorosłe postępują jak uważają. Do kosciola nie chodzą...Córka ma ślub cywilny i dziecka nie ochrzciła i mowi że daje jemu wybór i decyzje jak będzie chciał. Jesteśmy 33 lata po ślubie, jeszcze czeka nas terapia męża, ale ciagle jesteśmy razem choć w końcu czuję się wolna i odpowiedzialna za swoje życie, przepełniona miłością, radością, światłem. Każde z nas ma wybór...❤
Jestem katoliczka od dziecka i niestety przez kilka lat bylam w org. Najwiekszy blad mojego zycia ale coz czlowiek uczy sie na bledach ale po tych doswiadczeniach moge z cala odpwiedzialnoscia stwierfzic ze wiara katolicka dziala w pelnej wolnosci. . Obecnie uczesczcam na Msze sw i biore udzial w zyciu kosciola bo dobrze sie tam czuje i nikt mnie do niczego nie zmusza. Moge byc poprostu soba 😊 W org niestety jest sie zaorogramowanym ile razy sumienie podpowiadalo inaczej ale jehowa sie pogniewa 😂
Moja rodzina nie należy do gorliwych katolików; każdy (włącznie ze mną) miał komunie na zasadzie: zrób teraz, bo kiedyś może będziesz mieć ślub kościelny. Do ślubu również podchodzi się na zasadzie: "o, w kościele, to ŁADNIE będzie"- nie jest to nic duchowego. Znam wiele osób, które tak samo podchodzą do tematu "bo potem praca itd. i nie będzie czasu na komunię, a może ślub będzie kościelny". Jestem bardzo wdzięczna mojej rodzinie, że tematy religijne nie były poruszane zbyt często, a jeśli już były, to bez żadnego nacisku i przekonywania co jest dobre, a co złe. P.S. Jak na osiedlu rodziców pojawiali się świadkowie to ojciec zawsze wyskakiwał z tekstem: Dzień dobry, nie dziękuję, my wierzymy w kosmitów
Jedna uwaga- nikt w Kościele rzymskokatolickim nie uważa, że pierwsza komunia jest dojrzałą decyzją dziecka. Jest to decyzja rodziców, którzy za dziecko są odpowiedzialni, a wiek został ustalony na taki, w którym uważa się, że dziecko jest zdolne do racjonalnego zrozumienia czym jest przyjęcie komunii świętej- osobiście uważam (a jestem katolikiem), że w dzisiejszych czasach ten wiek jest zbyt wczesny. Za dojrzałą i autonomiczną deklarację wiary uważa się u nas bierzmowanie, a to odbywa się w wieku ok. 16 lat (sam przystąpiłem do bierzmowania mając lat 18).
To rozróżnienie jest istotne, bo o ile do Pierwszej komunii przystępuje znacząca większość dzieciaków, o tyle do bierzmowania już znacznie mniej, bo:
1. Nastolatkowie częściej i bardziej się buntują przeciw rodzicom, niż 9-latkowie i rodzice mają już na nich mniejszy wpływ,
2. Bierzmowanie zazwyczaj nie wiąże się z wielką imprezą i prezentami, więc pod względem materialnym nie ma czym za bardzo kusić dzieciaków,
3. Dla mniej wierzących rodziców, a którzy decydują się posłać dziecko do komunii ze względów społecznych bierzmowanie ma mniejsze znaczenie, bo środowisko już w tym przypadku nie wywiera takiej presji.
Pytanie, czy to dobrze, że to rodzice decydują o posłaniu dziecka do Pierwszej komunii? Osobiście uważam, że jak najbardziej, O ILE robią to dlatego, że rzeczywiście są wierzący i uważają to za coś dobrego, wychowując na co dzień swoje dzieci w tym systemie wartości. Najgorsze co może zrobić rodzic, to wykazywać się słabością i hipokryzją posyłając dziecko do chrztu/komunii, bo rodzina będzie gadać albo tak po prostu wypada. Robi się tym krzywdę sobie, swoim dzieciom i zaprzecza się samej istocie tych sakramentów, co w gruncie rzeczy jest niekatolickie. ;)
Ja to takie specyficzne ciepło poczułem po komitecie jak powiedziałem starszym, że nie chce już być świadkiem Jehowy 🤗
Nie ważne w jaki sposób się odeszło. Ważne jest samo to, że się odeszło ❤
@@webermax6768 rozumiem to. Tylko z perspektywy czasu nabiera się dużo dystansu i opinia tych ludzi zaczyna człowiekowi latać koło tyłka. Ludzie i tak będą gadać, a w zborach są kółka plotkarskie wysoce rozwinięte. Snują opowieści wzięta znikąd, wiele dopowiadają. Na szczęście pogadają i przestaną. Zresztą co mi po opinii u osób które są odklejone od rzeczywistości??? Ich opinia nie jest obiektywna, mają w sobie dużo jadu i zazdrości o to że ktoś się uwolnił, a ktoś nadal tam tkwi tylko, dlatego że paraliżuje go strach. Róbmy swoje, żyjmy, nie grzebmy zbyt dużo w przeszłości bo ona jest martwa. Wiem jak to jest czuć w głębi, że traci się czas. Współczuję tym ludziom życia które sobie fundują, ale szanuję ich jako ludzi. Tylko tyle. To co o mnie myślą jest mało ważne. Każdego dnia rozwijam poczucie własnej wartości właśnie dlatego że nie jestem już świadkiem j. Dlatego już dla mnie nie jest ważny sposób odejścia. Liczy się tylko to co się zadziało po i nowo poznani ludzie, na których się otworzyłam.
A kysz odstępco! 😉
zaraz na początku co mnie uderzyło - nigdy w katolicyzmie nie słyszałam, że Jezus czegoś nienawidzi
To jest wręcz szokujące, bo takiej cechy jak nienawiść w katolickim postrzeganiu Jezus jest kompletnie wyzbyty
ed. No jaki profesjonalny dubbing Saro, czapki z głów! 😊
moze nie tyle, ze nienawidzi, co nie lubi-to predzej. Ja tez nigdy wprost nie slyszalam nawet od fanatycznych katolikow, ze on czegos nienawidzi, ale czesto slyszalam, ze nie lubi, to czy tamto sie nie podoba. Ale moze dlatego nie spotkalam takiej sytuacji, bo ja jeszcze bylam praktykujaca, gdy nie bylo takiej nagonki na jakakolwiek innosc, zwlaszcza na osoby LGBT, na WOSP itp. Nie bbylo nagonki na kobiety chodzace w spodniach, na te, ktore swiadomie nie chca miec dzieci.
Ntomiast znajoma na naukach przedmalzenskich uslyszala od ksiedza, ze wolno jej sie z mezem kochac tylko w dni plodne (oczywiscie, chodzi wylacznie o cele prokreacyjne), bo jak uprawiaja seks w dni nieplodne to maja ciezki grzech i przez to nie beda z mezem zbawieni. To byl poczatek nauk, wiecej juz nie poszla na nie, zrezygnowali z mezem ze slubu koscielnego, wzieli tylko cywilny, nawet dokladnie w tym samym terminie, co byl koscielny planowany.
@@blackcat5928 ale tu w filmie jest jak byk, że
"Jezus nienawidzi" -
na "nie lubi" nie zwróciłabym uwagi
@elle90316 nigdy nie usłyszałam w katolicyzmie - w kościele, od duchownych, innych katolików - że Jezus czegoś nienawidzi
Tu nie jest podawany cytat z Biblii, tu ktoś mówi do kogoś innego o tym, że Jezus czegoś nienawidzi
Jeśli Ty nie widzisz różnicy, to nic na to nie poradzę, ja widzę, i to radykalną
@elle90316
kurcze, to czemu mi nie mówisz od początku, że źle usłyszałam - nie mam czasu tego sprawdzać teraz, ale ja usłyszałam, że Jezus nienawidzi i dlatego napisałam komentarz właśnie o tym (Jezus i Jehowa u Świadków to kompletnie nie to samo i jestem tego świadoma, więc w znaczeniu Bóg jak u katolików o Nim nie myślę)- w wolnej chwili przesłucham i sprawdzę dla pewności
Przyjęłam komunię i nie pamiętam żadnej presji, ponieważ w ogóle NIE BYŁO opcji żeby tego nie zrobić. Chyba nie zdawałam sobie nawet sprawy z tego, że miałabym prawo powiedzieć nie. Ogolnie wspominam to jako czas mojej chęci zbliżenia się do Boga (szybko minęla) i mam super wspomnienia z dużego spotkania rodzinnego
Identycznie u mnie, trudno to nazwać presją czy wyborem ;) (tylko ja mam kiepskie wspomnienia).
Prawda, tak to najczęściej chyba wyglada
Dla mnie presja to nie tylko sytuacja, w której ktoś Cię namawia czy przymusza, ale sytuacja, w której robisz coś, co ktoś Ci narzucił, bo rezygnacja z tej rzeczy byłaby rewolucją, jakimś rodzajem buntu. To, że nawet nie przyszło Ci do głowy, że w ogóle możesz to zakwestionować, świadczy o jakiejś presji. Nie mówię, że to źle, im jesteśmy młodsi, tym więcej trzeba nam narzucić - choćby presja, by myć zęby.
@@lottax.8031 nie chodziło mi o to, że presji w ogóle nie było. Wręcz przeciwinie. Była ona tak duża, że komunia wydawała się tak oczywista rzeczą, jak to, że jutro wstanie słońce. Była tak duża, że dla mnie jako dziecka, Była niezauważalna na świadomym poziomie
Komunia wiązała się z jeszcze jednym ważnym elementem, prezenty, których nigdy bym nie dostał, gdyby nie komunia, tak, że ja wręcz wyczekiwałem tego momentu.🙂
Mam 19 lat, w mojej rodzinie w ogóle nie rozmawiało się o Bogu. Ogólnie rodzina ateistyczna. Od dawien dawna ciągnęło mnie do kościoła i wiary katolickiej. Bałem się przyznać mojej mamie, że tego potrzebuję. Dlatego, gdy już jestem dorosły i w pełni świadomy czego chcę i potrzebuję, aktualnie przygotowuję się do chrztu świętego, jako już osoba dorosła.
Niestety po swoim doświadczeniu wiem, że rodzice mogą na nas wywierać wielki wpływ i robimy (lub nie robimy) coś pod ich presją. To jest straszne jak trzeba ukrywać swoje własne intencje, aby uszczęśliwiać rodziców.
Powiem tyle, ludzie - róbcie to co czujecie, że potrzebujecie, to co sprawi, że będziecie lepszymi ludźmi, to co spowoduje u Was zwiększenie pewności siebie i przede wszystkim radość. Bądzie sobą! ❤❤
Ja jako dziecko byłam bardzo wierząca, pamiętam że bardzo się cieszyłam że będę mogła przyjąć komunię. Absolutnie nie czułam żadnych nacisków ze strony rodziców czy dziadków. Teraz będąc już naprawdę daleko daleko od kościoła nie żałuję. W tamtym momencie czułam, że to było dla mnie dobre. Myślę, że najważniejsza różnica jest taka, że nie ponoszę żadnych konsekwencji. Wszyscy w rodzinie uszanowali moje życiowe wybory ;)
Mój narzeczony nie przyjął komunii,bo wprost powiedział, że tego nie chce i tutaj duży plus dla rodziny, że Go nie zmuszali, a teraz całkowicie zmienił wyznanie i cieszy się, że nie miał tych wszystkich sakramentów. Ja miałam sporo nacisków ze strony członków dwóch zborów, do których należałam, lecz mimo to nie zdecydowałam się na chrzest u Świadków i teraz też cieszę się życiem poza organizacją 😁
@@webermax6768Mądry..przecież nie poszedł do komunii
Kochane Światusy, dziękuję za mega ciekawe materiały, które dla nas przygotowujecie.
Jeśli chodzi o przyrównanie chrztu Światków do Pierwszej Komunii u katolików, nie jest to do końca trafne odniesienie. Jeśli chodzi o wiek i brak pełnej świadomości dziecka, to jak najbardziej. Pierwsza Komunia nie jest jednak sakramentem per se. Katolicy maja trzy sakramenty wtajemniczenia, które są niejako "nierozerwalne" w tym kontekście. Jest to chrzest, bierzmowanie i Eucharystia. W przypadku dorosłych udziela się ich "na raz". W przypadku dzieci wtajemniczenie jest "rozłożone bardziej w czasie". Pierwsza komunia jest ich pierwszym PEŁNYM uczestnictwem w Eucharystii. "Świadomy katolik" prosi o bierzmowanie, które niejako dopełnia łaskę chrztu. I to właśnie do bierzmowania przyrównałabym chrzest Światków. Co do "świadomego wyboru" i presji, nie chcę tu dyskutować ;)
Pozdrawiam i czekam na więcej! ❤😊
Cześć, będąc w dzieciństwie wychowywanym w wierze katolickiej nie przypominam sobie żebym czuł jakąś presję. Wydaje mi się, że przygotowanie było to bardzo rozłożone w czasie. Na katechezie byliśmy uczeni modlitw, mieliśmy wręczane książeczki i chyba byliśmy egzaminowani z credo. Z uwagi na fakt, że katecheza odbywała się kilka razy w tygodniu nie przypominam sobie nacisku. Wszystkie przygotowania były prowadzone przez Księdza, katechetę, rodziców i mnie. No i nie byłem w tym sam dotyczyło to wszystkich dzieci z klasy. Więc myślę, że było to wydarzenie, w którym miałem role do odegrania ale nacisk był trudny do zauważenia. No wiadomo, trzeba było nauczyć się recytować modlitwy, ale na j. polski też uczyłem się recytowania wierszy wiec był to jeden z wielu obowiązków szkolnych tamtego okresu.
O to właśnie chodzi, że to było takie normalne. Tak miało być i nie ważne czy dla wiary, prezentów czy zdjęć na fejsssbuka, komunia była czymś naturalnym dopóty, dopóki dziecko nie powiedziałoby że nie chce iść do komunii, wtedy już nie byłoby tak lużno ;)
mi komunia była zupełnie obojętna, nie czułem jakby to było jakieś połączenie z Bogiem tylko szansa na fajne prezenty
Nadal decydują rodzice. Nikt się nie pyta dziecka a nawet gdyby to raczej jest za małe żeby znać skalę wydarzenia.
Jako ex-mormonka zawsze bawi jak kościół mówi o chrzcie osób świadomych i że to jest jego wielkim atutem, ale nigdy nie dodając, że ten świadomy wiek to zawrotne 8 lat xD
Czasem wrzucam coś o mormonach na swoim tiktoku poszukujaca 👉👈
O, ilu jest mormonów w Polsce? Ja słyszałem tylko o małej kaplicy w Warszawie.
@@piotrfelix 2800 -/+ prawdziwy budynek kościoła jest tylko w Wawie, ale są małe mieszkania modlitewne w każdym dużym mieście
Czy wielozeństwo wśród Mormonów nadal występuje? Kiedys czytalam książkę napisaną przez byłą Mormonkę w USA to wlos się jeżył.
@@elaredelbach6429 odpowiedź brzmi: to zależy. Kościół rozłamał się na 3 części. Po śmierci proroka nowym prorokiem ogłosił się Brigham Young, wziął większość wyznawców i udał się do Utah, ten kościół dzisiaj znamy na całym świecie. Jednak wolą Smitha było by prorokiem został jego najstarszy syn, więc jego żony, dzieci i krewni zostali w Missouri tworząc Społeczność Chrystusową. I właśnie kiedy doszło do całkowitego zakazu poligamii w USA LDS i Społeczność dostosowały się do tego zakazu, ale część członków podniosła głos, że poligamia jest kwintesencją wiary i warunkiem zbawienia i żadne prawo nie może im tego odebrać. Tak doszło do powstania FLDS, czyli ściganej sekty, o której są seriale, książki i dokumenty. Trzeba rozróżnić, że Fundamentaliści już dawno odeszli od jakiejkolwiek wiary na rzecz swego sekciarstwa i jedyne co maja wspólnego z LDS i Społecznością to początkową historię, więc mormoni, których widzisz na ulicy, w których ja byłam etc niijak nie odzwierciedlają np serialu keep sweet.
@@Przylepek11 ok. Dzięki za wyjaśnienie. A jak twoje zgromadzenie interpretuje wielożeństwo?
Ja przyjęłam chrzest u sj w wieku 15 lat. Głównie przez to ze miałam duży nacisk od starszych … dosłownie co zebranie jakieś przytyki No kiedy w końcu bo się zgromadzenie zbliża to może już. Na co czekam itp. Po drugie dużo moich przyjaciół już było po chrzcie i nie chciałam „odstawać” bo wiadomo kontakty z rówieśnikami były ważne. Po trzecie już byłam w takim wieku gdzie się oglądałam za chłopakami ale miałam wpajane ze jak nie będę ochrzczona to żaden wartościowy brat nie ożeni się ze mną skoro nie jestem po chrzcie. Wiec w końcu dla świetego spokoju się zgodziłam na to . Gdy po kilku latach odeszłam i zostałam wykluczona od taty usłyszałam No przykro mi dziecko ale byłaś świadoma konsekwencji jesteś dorosła i musisz ponieść odpowiedzialność za swoje czyny wiec się nie dziw ze my twoi rodzice nie będziemy z tobą utrzymywać kontaktu . No hit !!
Pokojowa religia.🤦
Mi sqy najlepszego kumpla przekabacili. 😵💫
@@jezuschrystus.onlycash każdego dnia cieszę się ze wyszłam z tej obłudy , mimo konsekwencji :D
Wychowana zostałam w katolickiej rodzinie, przyjęłam komunie w wieku 8 lat a następnie bierzmowanie w wieku 15/16 lat. Idąc do komunii czułam dumę, że przyjmuje Pana Boga do serca, nie czułam presji od strony rodziny i nie liczyły się dla mnie prezenty, bo ważne wtedy było przyjęcie boga. Bierzmowanie przyjęłam bardziej z powodu nacisków od rodziny, ale nie żałuje tego. Obecnie jestem katoliczką nie praktykującą lecz nie do końca podoba mi się podejście kościoła do nie których rzeczy.
No niestety nasz kosciol duzo pobladzil. Ale wiem o czym mowosz tak samo mam
A czy wiesz ze aby zostać zbawionym trzeba się na nowo narodzić? Czytaj Biblię tam jest zbawienie.
Nie przynależność zbawia ale relacja z Jezusem. Pozdrawiam serdecznie
Mam wrażenie że u nas, katolików, decyzja o Komunii nie należy do dziecka; raczej wychodzimy z założenia, że dziecko jest na tyle duże, żeby zrozumieć co się dzieje, ale nadal to rodzice podejmują decyzję. Takim sakramentem, do którego przystępuje się "świadomie" jest Bierzmowanie - sakrament dojrzałości chrześcijańskiej, jednak dla wielu jest to niestety pożegnanie z Kościołem: przystępują tylko po to, żeby mieć ślub kościelny czy być chrzestnym.
I tak, u nas też chrzci się starsze dzieci (moi rodzice mają takiego chrześniaka) oraz dorosłych 😊 tych dorosłych nazywa się katechumenami, przygotowują się kilka lat do Chrztu, i podczas Wigilii Paschalnej, najbardziej uroczystej Mszy w święta Wielkanocne przyjmują Chrzest, Komunię i Bierzmowianie😊
@@webermax6768współczuje przykrych doświadczeń
Uważam, że rodzice mają prawo wychowywać swoje dzieci, w idei którą uważają za prawdziwą i dobrą- przede wszystkim pokazując własną postawą- nie gadaniem. Jednak jeśli dzieci w doroślejszym wieku wybierają inaczej jedynym zobowiązaniem jest miłość do dziecka- dojrzała. Jestem katoliczką z wyboru, jeśli moje dzieci wybiorą inaczej nie wyobrażam sobie by je za to odrzucać- byłoby to nawet nie zgodne z przykazaniem milosci😉
Pomysł na porównaniu Mormonów i ŚJ bardzo dobry! Czekam na następne!
może warto rozszerzyć zakres porównania, na przykład o coś z ewangelicznego chrześcijaństwa i scjentologię
Kiedy bylam jeszcze Swiadkiem,znalam ludzi, którzy nie pozwolili swoim dzieciom wziąć chrztu przed 18,dodam,że ojciec byl starszym.Nie wiem jak się to dalej potoczyło bo odeszłam.
Nawet mając 18 lat jest się osobą mniej świadomą niż jak ma się więcej typu 20 ileś przynajmniej, więc ryzyko konsekwencji jest w dalszym ciągu. I jeszcze jedno powinno po prostu nie być tych chorych zasad o traceniu kontaktu, to lepsze niż przesuwać granicę wieku bo jak ktoś jest niedojrzały to nawet po 20 roku życia będzie ryzyko, i też trudno mówić tu o winie bo ludzie w różnym tempie się rozwijają.
Nawet wśród ludzi dogłębnie zmanipulowanych znajdują się tacy ze zdrowym rozsądkiem. U mnie w zborze był starszy, który wydał ledwo 17-letnią córkę za mąż żeby nie grzeszyła, i taki który zniechęcał córki do wczesnego chrztu i zamążpójścia.
@@oooollllmmmm0987 To dobrze ale wyjątek potwierdza regułę.
Mocny film. Na pewno biorę te argumenty jako rodzic do siebie. Dziękuję że o tym mówicie.
Witajcie,
Kiedy oglądałam fragment o chrzcie u mormonów, podobnie jak Wy pomyślałam w pierwszej chwili o komunii w kościele katolickim. Jednak myślę, że trafniejsze byłoby porównanie chrztu u świadków do bierzmowania. Jest wiele różnic między komunią a bierzmowaniem, ale jeśli ktoś chce to znajdzie je w Internecie.
Bierzmowanie, w przeciwieństwie do komunii, jest sakramentem i jego istotą jest przekazanie darów ducha. Bierzmowanie zwane jest też sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej. Przyjmuje się go w wieku ok 15 lat. I tu zainteresowany wyraża chęć przyjęcia sakramentu. Za moich czasów była też książeczka z pytaniami do nauczenia. Nawet w kościele jest to większa uroczystość, bo sakramentu udziela sam biskup. Jednak bierzmowanie nie niesie ze sobą konsekwencji ostracyzmu jeśli w przyszłości ktoś postanowi odejść z kościoła.
Wspominki własne: gdy ja (urodzona w 94) i mój narzeczony (87), w okolicach swoich 8-9 urodzin mieliśmy komunię, nikt nas o zdanie nie pytał. W naszych przypadkach w otoczeniu szkolnym po prostu wszyscy uczęszczający na religię mieli komunię i tyle. Więc nawet nie było okazji żeby się zastanowić i ewentualnie zgłosić wątpliwości. Podobnie zresztą ze spowiedzią. Nikt nie pytał nas, czy czujemy się z tym ok. Trzeba było iść, trzęsącym się głosem odklepac formułkę, jakieś grzechy, o których babcia mówiła, że są grzechami, ale dla mnie na przykład nie były (np. nie byłam posłuszna rodzicom - tak, bo odmówiłam przytulenia sąsiadki, której nie znałam) i tyle. Impreza i znowu, do bierzmowania, spokój z religijnością. Dlatego tuż po bierzmowaniu, które znowu się wzięło, bo wszyscy brali odetchnęłam. A od drugiej klasy liceum przestałam udawać, że w ogóle mnie to obchodzi. Bo dla mnie był to teatrzyk.
Ja też z komunią nie czułam presji, bo wtedy jako dziecko wierzyłam w to wszystko.
Mnie udawanie zmęczyło przed bierzmowaniem. Zostałam przymuszona do bierzmowania, bo 16 latek według rodziny nie ma prawa do własnego zdania. Spowiedź przed i msza z bierzmowaniem była ostatnimi momentami mojej "katolickości". Przyjmowałam bierzmowanie jako ateista. Nic mi nie dało to bierzmowanie, bo nigdy nie zgodzę się być chrzestnym jako osoba nie wierząca.
22:15 presji nie czułam. Był to dla mnie coś naturalnego i robiłam wszystko, aby jak najlepiej to przeżyć. 😊
Ale się cieszę że wypuściliście nowy odcinek!
@@webermax6768 komentarz był przed odcinkiem. Po obejrzeniu cieszę się z jego treści. Światusy nigdy nie zawodzą. Uważam że przyjmowanie komunii czy chrztu poniżej (przynajmniej tych) 18 lat jest bardzo nieodpowiedzialne bez względu na religię. Niech dorośli ludzie decydują o przyjmowaniu dla siebie sakramentów i konsekwencjach z tym związanych.
Pierwsza Komunia Święta u mnie, to było coś pięknego. Czekałam bardzo na ten dzień. Uczyłam się modlitw, czytałam co była absolutna szczera radość. Gdy patrzę na moje zdjęcia z mojej Pierwszej Komunii Świętej to widzę szczęśliwe dziecko. "Pan Jezus naprawdę zapukał do mych drzwi" (cytat)Ggdy ja przyjmowałam Pierwszą Komunię to był rok 1982..kta pamięta, to wie. Niestety teraz to jest często zaliczenie, odfajkowanie ; bo co rodzina co ludzie powiedzą. Chrzest Święty stanowi świadectwo przyjęcia dziecka do Wspólnoty Kościoła i oczyszczenia tego maleństwa z "grzechu pierworodnego" To potem wolną wolą tego dziecka, potem dorosłego jest, czy chce pozostać we Wspólnocie. Łaską Chrztu jest to, że otrzymujemy otwarte drzwi i zawsze możemy wrócić, bo Bóg czeka. P.s. Jestem bardzo zła na INSTYTUCJĘ, ale dziękuję że mam drzwi otwarte. P.s.Dla mnie głupotą, złem są śluby kościelne i komunie... Bo wypada, bo Kasa spłynie. Nie wierzę, to nie robię groteski, SAKRAMENTY to nie zabawa.
Ja przyjmowałam komunie w 2009r. i dla mnie też to było coś cudnego, szczęśliwego, nie czekałam na impreze i prezenty tylko na przyjęcie boga do serca
A co sądzicie o tym, że 8, 9 letnie dziecko musi się spowiadać? Czy takie dziecko ma naprawdę pojęcie grzechu ? Czasem wręcz trzeba podpowiadać z czego należy się spowiadać.... to zakrawa na traumę, przekroczenie intymnych, osobistych granic dziecka ... rzeczy,o których powinno rozmawiać tylko z rodzicami lub psychologami.
Uważam, że komunia jest dziś najczęściej tradycją , imprezą rodzinną a nie duchowym wydarzeniem wpływającym na resztę życia dziecka.
@@lotka9952 ja za dziecka nie wiedziałam co jest do końca grzechem więc wymyślałam częściowo coś co zrobiłam, albo jak nie chcialam się do tego przyznać to omijałam to bo wierzyłam że Bóg i tak się co zrobiłam i że wybaczy mi
@@lilicorne współczuję
@@lotka9952 Pojęcie grzechu, w wieku nie ma mocy grzechu tylko żalu? Co dzieciak może wiedzieć o wadze grzechu. ??? Rolą dobrych kapłanów, rodziców, jest to, dzieciaki poczuły że są zaopiekowanie. Co dalej zrobią, jest ich wolą.
Wychowałam się w neutralnej religijnie rodzinie, rodzice mnie nie ochrzcili ani nie narzucali żadnych poglądów związanych z wiarą. I bardzo się z tego cieszę! Dzięki temu mogłam sama dojść do tego, w co chcę wierzyć lub w co nie chcę wierzyć. Natomiast mój brat jako dorosły zdecydował się na dołączenie do Kościoła Katolickiego i było to faktycznie dojrzała i świadoma decyzja. 🥰
W latach 90, kiedy ja przyjmowałam komunię, nikt się dzieci nie pytał czy chcą czy nie, tak po prostu było, to był kolejny etap w życiu, jak dla mnie to było mile doświadczenie, ale bardziej społeczne, były wszystkie kolezanki, koledzy, dzień w którym to my byliśmy wyjątkowi, biale sukienki, piosenki, wierszyki, rodzina ,drobne prezenty, ja wspominam to bardzo dobrze, ale bardziej społecznie niż religijnie, bo nie wiem czy ktoś z nas wtedy wiedział o co tak naprawdę chodzi
Dokładnie mam takie same odczucia.
Ja nie pamietam tego jako przeżycia duchowego, a jedynie jako super dzień z prezentami, imprezą i rodziną.
Osobiście, jako osoba wychowywana w religii chrześcijańskiej jakoś bardzo nie odczułam tego chrztu, jednak możliwe, że było to powodowane tym, że traktowałam kościół jako ZABAWĘ, kolejną z sytuacji w których mogę pośpiewać i potańczyć z innymi dzieciakami, w życiu nie powiedziałabym, że byłam dojrzała do tej "decyzji". Aktualnie z resztą nie wierzę w żadną religię, jestem ateistką, ORAZ uważam religie za zbyt potężne narzędzie do dyspozycji ludzkiej.
Ciekawi mnie jakiej denominacja jesteś, bo stwierdzenie:,, osoba wychowana w religii chrześcijańskiej" brzmi wymijająco :>
Chrzest u katolików to nie tylko przyjęcie do tej wspólnoty religijnej. To również ma symbol, symbol zmycia grzechu pierworodnego. Zostałam ochrzczona jako niemowlę. Do I Komunii przystępowałam jako ośmiolatka, do bierzmowania jako nastolatka. Oba te sakramenty, te dwa wydarzenia były dla mnie całkowicie wielkim wydarzeniem, duchowym. Może i rozumiałam je jako dziecko; może tłumaczyłam je dziecięcymi słowami - potem nastoletnimi, a nie dorosłymi sformułowaniami, ale tak to czułam. Pewne pojmowanie, moim zdaniem, wynosi się z domu. Jeśli rodzice są na tyle odpowiedzialni za to życie duchowe swoich dzieci jak za ich "świeckie" aspekty (jeśli tak to mogę nazwać), to rozmawiają, tłumaczą itd. Dziecko może być wówczas bardziej świadome, może mieć większą wiedzę o tym co się będzie działo, dlaczego tak się będzie działo.
Obecnie obserwuje, że niestety (mam nadzieję, że nie większość) sporo ludzi puszcza dzieci do obu sakramentów dla tzw. papierka, bo "kiedyś będzie mu łatwiej". Jakby dziecko/nastolatek nie mógl tego zrobić z własnej woli w wieku dorosłym. A przecież nie o to chodzi. I dziwimy się, że dzieciaki/młodzież od razu liczą na całą tą zewnętrzną otoczkę.
Wydaje mi się jednak, że trudno porównać I Komunię Św. do chrztu u ŚJ. Słuchając Edwina u Sary, odnoszę wrażenie że chrzest u ŚJ ma wagę wręcz porównywalną do ślubów wieczystych w zakonie. Czyli gdy się je zerwie to wtedy ma się spory problem.
Jak zwykle bd dobrze przygotowany merytorycznie odcinek. "Ostracyzm ma bardzo powazne psychologiczne konsekwencje"... dla mnie to zdanie jest odkrywcze i naprawde wazne ❤
Brawo, tak trzymać !
Ja wziełam chrzest bo chciałam jeździć na ośrodki, budowy i świadkowskie imprezy. Byłam 13 latką bez towarzystawa a studiująca pionierka tylko mnie podkręcała, "że chętnie by mnie wzieła na ognisko/imprezę itp ale jestem nieochrzczona" Moja kumpelka za to po skończeniu 18 lat usłyszała wprost - nie ma chrztu, nie kasy na prawo jazdy......
Długo trzeba było czekać!!! Miło usłyszeć 💛
Cudownie 😊 że jesteście ✌️
Jako zielonoświątkowiec mogę powiedzieć, że nacisków nigdy nie doświadczyłam, bo podejście jest raczej odwrotne. Niechętnie chrzci się osoby młodsze niż 18 lat z uwagi na ewentualne "upadki". Ja miałam lat 16, mój mąż miał 18 i zachęty były, ale takie delikatne.
O super! Moja siostra przeszla z kk na zielono swiatkowcow.
szkoda ,ze moja siostra odeszla z KK
Nie czułam presji, nikt mnie do niczego nie zmuszał. Moja babcia i mama były bardzo wierzące i tak samo byłam wychowywana. W tamtym czasie wierzyłam. Pamiętam, jak cieszyłam się, że przyjedzie mój wujek - ojciec chrzestny, który kilka miesięcy wcześniej miał wylew. To był bardzo szczęśliwy dla mnie dzień. Gdy zaczęłam oddalać się od kościoła, moja mama nic nie powiedziała nic się między nami nie zmieniło.
Tylko u Katolików nie ma ostracyzmu i podporządkowania całego życia Kościołowi.U ŚJ odchodząć z Organizacji zginesz w Armagedonie,tego już jest uczone małe dziecko i tak wymuszany jest chrzest.
@@johnymnemonic4657 jest ostracyzm ale nie w dużych miastach
@@teodozja.todzia1097 oj ale nie bez porównania do tego co odwalają ŚJ
@@teodozja.todzia1097w KK ostracyzm może pojawić się w poszczególnych (nawiedzonych) rodzinach i w odróżnieniu od ŚJ nie jest odgórnie narzucony. Po mojej apostazji nikt z rodziny nie przestał się do mnie odzywać, nie wykluczył mnie, czasami tylko jeszcze mają ciągoty do wszczynania rozmów o wierze. Konkludując - w KK ostracyzm jest wyjątkiem, a u ŚJ regułą.
Oczywiście nikt Cie nie zmuszał chrzczac Ciebie w wieku 6 miesięcy (strzelam)
Jehowa czegoś nienawidzi i to w filmiku JW a tak przekonują, że Jehowa jest czystą miłością :D
Swoją drogą taką bardziej świadomą decyzją u katolików jest bierzmowanie bo to jest w okolicach 16 roku życia, ale tu najczęściej pojawia się argument w stylu "idź co ci szkodzi, odbębnisz, a jak będziesz kiedyś chcieć ślub kościelny to musisz mieć bierzmowanie".
Tu w ramach przygotowań była książeczka pytań i odpowiedzi do wykucia na blachę, oraz trzeba było chodzić do spowiedzi, na specjalne msze i spotkania w kościele, a na koniec dostawało się podpis że się było.
Ale szybko się okazało że jeden z księży ma bardzo prosty podpis więc podpisywaliśmy się za niego 🙈
Jako osoba wychowana w wierze katolickiej, teraz raczej niewierząca, nie czułam żadnej presji przyjęcia komunii, przygotowania do niej trwają co najmniej rok (przynajmniej u mnie) i jest to raczej przedstawiane jako możliwość pełnego udziału w eucharystii, niż deklaracja wiary na całe życie. Jeśli miałabym porównać , który sakrament ma podobne znaczenie co chrzest u świadków to powiedziałabym, że bierzmowanie, które odbywa się jakoś pod koniec gimnazjum teraz podstawówki, albo na początku liceum, czyli gdzieś tak w wieku 15/16 lat. Przy bierzmowaniu rzeczywiście można już zaobserwować czasem presję rodziny na wzięcie go. Podczas tego sakramentu osoba przyjmująca bierzmowanie w obecności biskupa i jednego świadka, przyjmuje nowe imię, które sama sobie wybrała (imię wybiera się ze względu na świętego, który je nosił i którego chcemy jako naszego patrona) oraz deklaruje się, że jako świadoma osoba nadal chce wyznawać wiarę katolicką. Natomiast ta deklaracja nie niesie ze sobą jakiś poważnych konsekwencji ze strony kościoła. Jeśli przestanę uczęszczać na mszę/praktykować religię to w każdej chwili mogę do tego wrócić. Generalnie wydaje mi się, że u katolików raczej nacisk kładziony jest na to by osobę, która odeszła od wiary nie odsuwać od siebie, tylko modlić się za nią i swoją postawą nakłaniać do powrotu.
Co do 22:22 tbh wtedy byłam wierząca i cieszyłam się z tego, że mogę być bardziej praktykująca. Co więcej, nawet do bierzmowania z własnej woli poszłam. Ponownie, wtedy byłam szczęśliwa, a teraz to nie jest dla mnie problemem. Tylko że u mnie w rodzinie aktualnie nie ma presji na takie rzeczy, więc mogłabym równie dobrze nie podchodzić do nich
Dzięki za nowy i fajny odcinek, podoba mi się pomysł żeby odnieść się też do innych wyznań. Sara, to o czym mówisz po polsku nazywa się "ciche dni" i według mnie jest okropne, doświadczyłam tego nie raz i wiele lat upłynęło zanim nauczyłam się to (sorry za wyrażenie) olewać. Tak naprawdę jest to forma biernej agresji. Pozdrawiam Was oboje.
Skoro dla świadków chrzest jest najażniejszy w życiu, ważniejszy nawet niż ślub, to czemu świadkowie nie pobierają się w wieku 9, 13, 16 lat?
Byłam chrzszczona w wieku 13 lat, myślałam, że wiem co robię. No właśnie... myślałam. Dorośli powinni mieć świadomość tego, jak niewiele wie o życiu nastolatek i nie dopuszczać do podejmowania tak bardzo wiążącej umowy na całe życie 🙄
alez skad oni to dobrze wiedz,udaja geniuszy tylko.
Tak, chcemy wiecej materialow o mormonach!
Przyjęłam komunię ale nigdy nie miałam na to ochoty lecz rodzice nie pytali mnie czy tego chcę, po latach ożeniłam się i poznałam teściową która jest świadkiem Jehowy po 3 latach do moich dzieci przychodziła taka siostra i zaczęłam studium po 5 latach czynnego studium był zacisk iż jeżeli nie ochrzcisz się to się nie rozwiniesz duchowo , rok po chrzcie odcięłam się od świadków okropne wymagania zabiły we mnie miłość do Jehowy emocjonalna kolejka górska pozdrawiam dziękuję za ten filmik
Totalnie seria o Mormonach byłaby super 😊😊
Coś pomyślimy ;) Chociaż trzeba napisy i dubbing robić, bo mają tylko po angielsku :p
Uwielbiam Was❤
Koment dla zasięgu i jazda :)
Doceniamy
U mnie, w 1996 roku nie było mowy żeby nie przyjąć komunii. Druga klasa podstawówki to był czas, kiedy uczyło się na pamięć tabliczki mnożenia i modlitw. Wszyscy szli do komunii, jak wszyscy uczyli się mnożyć. Mam nadzieję, że już to się zmieniło.
Bardzo mądry odcinek. A o katolikach, może nie wszystko wiecie, ale ogólnie czujecie temat... ;) sakramenty są potrzebne, dobrze je mieć, żeby móc budować relacje z Panem Bogiem, rozumieć więcej, wracać i szukać umocnienia... dostajesz dużo, nic w zamian nie musisz dać. Zawsze możesz zrezygnować i zawsze wrócić. I tak, pobudzanie do wiary, tak! I chwała Wam za to!
Pochodzę z rodziny letniej religijnie ale bardzo chciałam przystąpić do komunii ze względu na sukienkę. To był początek lat 80-tych i to była moja pierwsza, własna, elegancka sukienka. Uszyta na miarę przez krawcową. Buty były po kuzynce.
witam milego
Przyjęłam katolicką Pierwszą Komunię Świętą w wieku 8 lat i w ogóle nie postrzegałam tego jako decyzji, tylko jako naturalną kolej rzeczy. Siła rażenia katolicyzmu tkwi w jego wszędobylskości - często w ogóle nie widzi się, że jest wybór, bo przecież "wszyscy" tak robią. Przez to gdy sama odchodziłam od religii i jeszcze wiele lat później byłam w błędnym przekonaniu, że ludzie, którzy wychowali się w religiach mniejszościowych to mają łatwo, żeby z nich odejść, bo im łatwiej jest zobaczyć, że funkcjonują inne modele. Dopiero jak zobaczyłam waszą serię filmów o odejściu zorientowałam się jak bardzo się myliłam.
Wydaje mi się, że w odniesieniu do Pierwszej Komunii w ogóle nie ma takiej narracji o świadomej decyzji. Pojawia się ona raczej w odniesieniu do Bierzmowania, które przyjmują osoby w wieku 15-16 lat. I wtedy faktycznie pojawia się pierwsza fala "krnąbrnej młodzieży", która nie chce i niekiedy odczuwa różne formy nacisku ze strony rodziców.
Pójście do Komunii wiąże się z wieloma przyjemnościami i większość dzieci w Polsce przystępuje. Ja 40 lat temu też byłam u Komunii, nawet sobie nie wyobrażam jakbym się czuła pozbawiona tego, co wtedy uważałam za wielkie i atrakcyjne wydarzenie w moim życiu: piękna uroczystość w kościele, sukienka, przyjęcie , prezenty. Współczuliśmy bardzo koleżance, która byłacwłaśnie świadkiem i tego nie miała. Teraz nie jestem osobą religijną, nie uważam się za katolika, ale niczego nie żałuję bo to miłe wspomnienia. Niczym to nie ogranicza mojego obecnego życia. Pozdrawiam
od razu napiszę komentarz i pójdę dalej oglądać. temat bardzo interesujący. pozdrawiam!
:)
Moja matka jest bardzo religijna, więc pójście do komunii było dla mnie oczywiste jak zdanie do następnej klasy. Nie rozumiałam dlaczego to robię ani co się dzieje, nie wiedziałam, że można inaczej. Nie interesowały mnie prezenty, ale najbardziej pamiętam późniejsze zabawy z kuzynostwem.
Do końca podstawówki byłam bardzo wierząca, chodziłam na dodatkowy różaniec po szkole i miałam same szóstki z religii - bo wiedziałam co napisać, jakiej odpowiedzi oczekują. Ale zaczęłam zadawać za dużo pytań i to nie spodobało się otoczeniu.
W gimnazjum dużo nerwów kosztowały mnie kłótnie z matką, ale przestałam chodzić do kościoła, nie podeszłam do bierzmowania i w liceum wypisałam się z religii. Nie wykluczam, że może istnieć coś po śmierci, ale nie wyznaję żadnej religii, chociaż o wielu czytałam z ciekawości.
Świetne porównanie. A i trochę nie byłam świadoma komuni. Trzeba było zakuć, zdać i odsiedzieć w kosciele, by później była nagroda w postaci białej sukienki i prezentów.
Ja komunię miałam, ale na wsi, na wschodzie, to takie must have było. Co do bierzmowania, to już go nie mam i powiem Wam, że był to mega problem! Z mojego rocznika '89 tylko ja nie go nie przyjęłam. Miałam nawet delegację dawnych koleżanek ze szkoły. MASAKRA. Ze Świadkami miałam kontakt dopiero w liceum. Byli to bardzo mili ludzie, ale prawda jest taka, że po tym jak miałam skończone szkolenie? Nie wiem jak to nazwać to skończyły się koleżanki i wszystko inne. Bo przecież sama już powinnam wszystko ogarniać. A w wieku 19 lat się nie ogarnia :D Lubiłam czytać biblię. Ale zawsze miałam inny stosunek do tego co było napisane i jak zostało to skomentowane, bo już wtedy miałam własne zdanie. Nie zrezygnowałam z tatuaży i z muzyki. A o tym to wykłady miałam cały czas. To było męczące..
Jesteśmy rodzicami wierzącymi i praktykującymi. Chrzest naszego syna był bardzo ważnym i doniosłym wydarzeniem, natomiast sprawa Komunii św. nie jest już tak oczywista. Jedne dzieci na ile im wiek i dziecięcy rozum pozwala rozumieją, że nie jedzą wafelka tylko przyjmują Jezusa do serca ukrytego pod postacią chleba. Są przygotowywane, rodzice rozmawiają z nimi o tym. Ale nie zawsze tak jest. Akurat w maju nasz 10 letni syn przystępował do Komunii św. i bardzo, bardzo to przeżył, aż się popłakał z radości że przyjął Jezusa. Na całą grupę było kilkoro dzieci, których rodzice nie praktykują i chyba w sumie nie wierzą więc myślę, że to przygotowanie było takie "po łebkach". Dotychczas mówiono, że Bierzmowanie = rozwód z Kościołem, teraz wiek się przesunął i mówi się żeby tylko Komunię odbębnić (żeby rodzina nie „gadała”) i finito. Nie mam pojęcia jak potoczą się losy syna, na pewno w późniejszym wieku będzie przechodził różne kryzysy w tym kryzys wiary i być może nie będzie chodził do kościoła itd. ale nie odwrócę się od niego. Zawsze będzie naszym synem i pozostaje mi nadzieją, że to co przekazaliśmy mu w młodości gdzieś tam w sercu pozostanie.
Pamiętam, że I Komunia była dla mnie wielkim wydarzeniem, jakbym brała taki swój osobisty ślub ;) Wszystkie dzieci podeszły do tego dosyć odpowiedzialnie, w końcu przygotowywaliśmy się kilka miesięcy. Jednak w wieku 10 lat raczej nie ma mowy o świadomej decyzji, zrobiłam to, bo nawet nie myślałam, że można inaczej. Myśl o niedostąpieniu do sakramentu, raczej przywodziła strach, przed niedopuszczeniem cię przez księdza do wydarzenia. W gruncie rzeczy, pomimo że już nie utożsamiam się z katolicyzmem, miło to wspominam, poczułam wtedy, że przynależę do wspólnoty „na poważnie”, dodatkowo cała rodzina była szczęśliwa na przyjęciu i mi gratulowali. Bierzmowanie nie było już takie efektowne, ale wtedy tez już coraz bardziej oddalałam się od wiary i wiedziałam, że są tam doktryny, które nie zgadzają się ze mną 🤷
Tak właściwie to w wierze katolickiej dopiero bierzmowanie wiąże się z pełną przynależnością do kościoła i całkowitą odpowiedzialnością za swoje czyny. Mam też wrażenie, że rodzice deklarujący wychowanie ochrzczonego dziecka w wierze katolickiej, zdają sobie sprawę z młodego wieku dziecka przystępującego do pierwszej komunii świętej więc podejmują decyzję za dziecko. Prawdą jest to, że przystępując do pierwszej komunii świętej nie myślałam o tym jak o wyborze, a raczej o dniu jak urodziny, tj. taki dzień przychodzi w życiu każdego człowieka i to jest szczególny dzień ale on jest i nie mamy na to wpływu🤔
Saro! Czy dubbing jest Twój???? 😮 ❤
hejka. Posłuchajcie sobie co mówi o swojej presjii przygotowań do Komunii św. Kasi Nosowskiej. Zarówno w książce to omawia jak i w wielu wywiadach.
Witam kochani. Serdecznie pozdrawiam😘🌺
Witam 🙋♀️ Z punktu katolika chrzest jest na odpuszczenie grzechu pierworodnemu czyli warto ochrzcić dziecko i tym samym zmyć grzech pierworodny . A do pierwszej komunii świętej to dzieci bardzo chętnie przystępują (ja osobiście nie znam żadnego niechętnego dziecka ),gdyż jest to naprawdę wzniosła chwila przyjęcie Jezusa do serca. Tak to pamietam . Ale wszystko jest względne , moja dewiza życiowa to: punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia 😉 Obecnie nie jestem już katoliczka 🤷♀️ a jeszcze jedna ważna rzecz jestem już trochę wiekowa i za moich czasów nie było bogatych prezentow sal i przepychu to naprawdę był piękny czas.
W kościele Katolickim jest tak że owszem chrzest jest takim wprowadzeniem do wspólnoty katolickiej, ale w późniejszym czasie następuje takie wtajemniczanie w wiarę i następuje I komunia święta w wieku ok 8 lat. Następnie w wieku ok 16 lat następuje bierzmowanie czyli sakrament dojrzałości chrześcijańskiej gdzie osoba przyjmująca jest namaszczana Duchem Świętym. Oczywiście w kościele katolickim też jest chrzest dorosłych, ale tylko wtedy kiedy wcześniej np. były innego wyznania i nie były wcześniej ochrzczone . Taka osoba od razu przyjmuje również I komunię i bierzmowanie, dlatego taki chrzest najczęściej odbywa się w katedrze. Kiedyś w taki sposób odbywał się chrzest w kościele katolickim i teraz zostało to trochę rozłożone w czasie. Ja nie czułem żadnej presji przed przyjęciem komunii i bierzmowania. Przyjąłem to z chęcią. Krótko po bierzmowaniu dołączyłem do Ruchu Światło - Życie.
Nie oglądałam jeszcze ale daje like- za temat
Dzięki
Hej. Moim zdaniem wersja Mormonów jest bardziej informacyjna dla dzieci, niż filmik Śj gdzie tak jak mówiliście bardziej jest nakłaniane , no i jeszcze jasno określone my - oni źli. pozdrawiam. Poproszę częściej filmiki.
22:15 Ja byłam u komunii jeszcze za komuny w latach osiemdziesiątych, kiedy jeszcze nie było nauki religii w szkołach. Generalnie na mszach było nudno. Natomiast komunia była fajna. Każda dziewczyna miała ładną sukienkę. Było fajnie. Dostałam rower i zegarek. Jak wszyscy.
Dziś ciężko mi się określić. Nie jestem praktykującą chrześcijanką, ale wierzę, że jacyś bogowie lub byty duchowe są.
Witam was i jesteś super ❤❤❤
Gdy mialam 8-10 lat byłam niczego nie świadoma dopiero około 13-14 zaczelam podejmować swoje decyzje i gdy byl czas na bierzmowanie które jest dojrzałością nie poszłam bo wiedziałam ze jeszcze nie jestem gotowa dopiero w wieku 34 przyjęłam sakrament bierzmowania
Ja jako dziecko ultrakatolickich rodziców, z bardzo wierzącej rodziny, w małej miejscowości, przyjmowałam Pierwszą Komunię w latach dziewięćdziesiątych i żadnej presji nie czułam. Przeciwnie, było to dla mnie duże przeżycie i z chęcią się temu poddałam, zwłaszcza że miałam przydzielone ważne funkcje- śpiewanie psalmu i piosenki dziękczynnej. I z tego co wiem to nikt z moich kolegów i koleżanek nie był zmuszany, wszyscy byliśmy podnieceni i radośnie przeżywaliśmy ten dzień. No ale to były inne czasy, w dodatku na wsiach też było chyba trochę inaczej, raczej nie zdarzało się, że ktoś deklarował niewiarę. Teraz jestem dość zagubiona, choć nadal wierząca, ale nie mogę powiedzieć, że do tego zagubienia przyczyniły się takie właśnie rzeczy jak przyjmowanie sakramentów grzecznie, pod dyktando i razem z innymi. Raczej to, że kościół katolicki totalnie nie idzie z duchem czasu, ma strasznie przestarzałe zasady, a samo wyznawanie wiary kojarzy się z umartwieniem, jekliwym zawodzeniem pieśni, nie ma w tym żadnej radości (choć na szczęście są wyjatki- patrz spotkania w Lednicy). O hipokryzji nie będę wspominać.
Bo ci którzy nie chcieli nie mówili o tym głośno - np. ja ;) (też przyjmowałem komunię w latach '90), pewnie też udawałem zadowolonego. Presji nikt nie wywierał, bo to było coś co po prostu musi się stać, jak np. szczepienie - nie ma opcji że ktoś mówi "nie".
Leśnicy? Lednicy 😊
@@efciaewuszka1079 fakt. Telefon mądrzejszy 😆 Poprawione.
@@lonelysoldier17 być może, choć w mojej rodzinnej miejscowości było nieco specyficznie, chyba ze względu na to, że jest tam dość popularne sanktuarium, a w tamtych czasach było w największym rozkwicie. Ludzie naprawdę szczerze tam wierzą, choć wiadomo... Bywa wśród nich wiele osób, które najgłośniej się modlą, a katują rodziny, męczą zwierzęta itp. No ale tak jest niestety wszędzie.
43:00 byłam ochrzczona jak miałam 3 miesiące, byłam normalnie u Komunii i Bierzmowania, nie żałuję i uważam że tak powinno być 😊
Na bierzmowanie nie dostaje się prezentów, więc sensu to nie ma.
@@PrzemekLipski no ja dostałam
Świetna intuicja, że porównujecie chrzest u świadków Jehowy do pierwszej komunii św. u katolików, u katolików komunia święta jest nazywana "szczytem inicjacji religijnej" i w tym wymiarze myślę, że faktycznie jest odpowiednikiem chrztu u świadków. Ja osobiście byłem wychowany w rodzinie katolickiej, potem zacząłem bardzo mocno wątpić, by ostatecznie postanowić wrócić, ale doskonale pamiętam rozmowy z innymi dziećmi przed tą uroczystością i generalnie wszyscy (w tym ja) bardzo mocno wierzyli w to i poważnie do tego podchodzili, tak nas rodzice nauczyli, rodzicom wierzyliśmy, więc kwestie religijne nie były wówczas czymś czego kwestionowanie w ogóle wchodziło w grę i to nie dlatego, że nas ktoś jakoś pod tym względem pilnował, mieliśmy taką prostą ale mocną dziecięcą wiarę. Zawsze chciałem poznać inne religie, protestantów, prawosławnych, żydów, świadków Jehowy. Moja ciekawość odnośnie świadków Jehowy została zaspokojona dzięki Wam. Bardzo fajną wiedzą się tutaj dzielicie, ale też po prostu przyjemnie się na Was patrzy, jesteście taką świetną, kochającą się rodziną, piękny widok! Wszystkiego dobrego!
Komunia jest uznawana za taką tylko dlatego, że bardzo słabo znamy religie katolicka, doktryny, dogmaty itp. Inicjacją jest bierzmowanie, a nie komunia.
Osobiście nie pamiętam abym czuł presję co do przyjęcia komunii świętej, nie pamiętam zbytnio tego okresu w moim życiu ale zakładam że brak odczuwania tej presjii był spowodowany tym że nie było czemu sie sprzeciwić , wydawało mi sie naturalną koleją rzeczy i z tego co pamiętam był to mój okres bycia mega religijnym dzieckiem , teraz jako nastolatek jestem ateistą-agnostykiem ale MUSZĘ iść do bierzmowania mimo że nie chcę ( tak w sumie to specjalnie zaniedbuję chodzenie do kościoła i spełnianie warunków do przyjęcia bierzmowania bo może ksiądz mnie nie puści) . Dopiero tutaj czuję faktycznie tą presję , może bo jestem straszy , może bo bardziej świadomy ┐(´(エ)`)┌.
A ja czułam presję. Od zawsze nie rozumiałam i nie przyjmowałam tej religii. (katolickiej), ale jako dziecko wypełniałam nauki w salkach katechetycznych i tyle. Przygotowania do komunii. Dostosowywałam się do nakazów. W domu nie było dyskusji na ten temat. Nie mogło być. Miałam robić co mi kazano. Wiedziałam już wtedy, że kiedyś opuszczę tę religię. I tak się stało.
Jeśli chodzi o nauki, egzaminy i ewentualne konsekwencje, to raczej porównanie do bierzmowania byłoby trafniejsze, bo jak się nie ma bierzmowania, to nie można wziąć ślubu kościelnego, albo być rodzicem chrzestnym. Oczywiście, żeby mieć bierzmowanie, trzeba mieć komunię, ale ogólnie bierzmowanie, to taki wyższy level.
@asiaszym7305
Tak, prawda, waga, znaczenie chrztu u Świadków da się porównać do sakramentu bierzmowania u Katolików:
U Świadków jest " świadomie" przyjmowany chrzest z wody, a w Kościele katolickim, w podobnym wieku, chrzest w Duchu Świętym, czyli bierzmowanie.
Natomiast nie jest konieczny sakrament Eucharystii, aby przystąpić do bierzmowania.
Do sakramentu Eucharystii można przystąpić jednocześnie z bierzmowaniem.
Do przyjęcia wszystkich sakramentów upoważnia właśnie pierwszy i najważniejszy sakrament, sakrament chrztu św.
Nie będąc ochrzczonym, nie otrzymamy pozostałych sakramentów.
Serdecznie pozdrawiam ❤
@@renatasacha6326 dziękuję za uzupełnienie informacji 😉
Presji jako takiej z pierwsza komunia nie czułam, dla mnie jako dziecka było to jakieś przedsięwzięcie które obejmowało wszystkie dzieci w mojej klasie i było dla mnie naturalne, że ja też biorę w tym udział. Między rówieśnikami mówiło się o prezentach z tej okazji i chyba to w tamtym momencie było dla mnie najważniejsze. Nie podchodziłam do tego jak do ważnego wydarzenia w moim życiu które ma jakiś wpływ na moją wiarę. Pamiętam, że męczyły mnie przygotowania do komunii. Nie lubiłam chodzić do kościoła, nudziło mnie to. Nie lubiłam księdza który uczył mnie religii, więc same lekcje też nie były przyjemnością. Ale pierwszą spowiedź wspominam bardzo źle. Było to dla mnie mega stresujące, trzeba tam wymienić księdzu swoje grzechy, bałam się że o którymś zapomnę i skłamię przed bogiem, że ktoś się o tym dowie, że ksiądz przekaże któryś z tych grzechów mojej mamie, że pomylę się mówiąc formułkę przy konfesjonale. Teraz jak patrzę na to z boku, czuję obrzydzenie i wstręt, jest to dla mnie nie do pomyślenia że małe dzieci mają klękać przed księdzem i przyznawac się do swoich ( bardzo często wstydliwych ) niepowodzeń i błędów. Do takiej spowiedzi przystąpiłam raz w życiu - właśnie przyjmując pierwszą komunię. Nigdy więcej tego nie zrobiłam, mimo że jako dziecko nawet miałam gdzieś z tyłu głowy że chcę się wyspowiadać, na samą myśl przechodziły mnie ciarki. Mam o tyle szczęścia, że moja rodzina nie jest jakaś super wierząca i nikt mnie nigdy do niczego nie zmuszał. Kolejnym sakramentem po komunii jest bierzmowanie, odbywa się to już w wieku nastoletnim. Nie przystąpiłam do bierzmowania i jestem bardzo wdzięczna mojej mamie, że machnęła na to ręką i nie miała problemu z moja decyzja w tej kwestii. Teraz mam 22 lata, 2 lata temu zrobiłam apostazję, jestem osobą oficjalnie niewierzącą, ateistką. O wypisaniu się z kościoła myślałam już w wieku nastoletnim, ale powiem wam szczerze, że tak jak i u świadków jehowy straszy się armagedonem, tak ja przygotowując się do apostazji doznałam strachu i lęku. Pojawiały się pytania w mojej głowie " a co jeśli to wszystko to prawda i pójdę do piekła? ", " a co jeśli bóg mnie pokara i po śmierci będę cierpieć katusze? ". To naprawdę straszne, że od dziecka są nam wpajane rzeczy, które w późniejszym wieku w jakiś sposób blokują nas przed własnym wyborem. Z perspektywy czasu cieszę się, że podjęłam taką decyzję, cieszę się, że nie jestem cząstką tego całego katolickiego cyrku, że nie ma mnie w rejestrach. I jestem ogromnie wdzięczna moim bliskim, że nie próbowali mnie odwieść od apostazji, nie negują moich wyborów, nie karają mnie za to w żaden sposób.
Wiem, że jeśli kiedyś przyjdzie mi mieć własne dzieci, to nie będę ich chrzcić ani poddawać innym sakramentom, chyba że same przyjdą i powiedzą, że właśnie tego chcą. I życzę wszystkim, żeby w swoim życiu mieli możliwość zawsze podejmować decyzje za siebie i zgodnie z samym sobą.
A was serdecznie pozdrawiam!
Cześć, Witajcie Saro i Edwinie 😊 dziękuje za pytanie i z chęcią się wypowiem. Dla mnie 1 Komunia Święta była jak następna lkolej rzeczy” tzn, zostałam ochrzczona, później zwyczajnie chodziłam sobie do kościoła z rodzicami, przyszła szkoła i 2 czy 3? Klasa podstawówki, przygotowanie do przyjęcia „Ciała Pana Jezusa” nauka na pamięć modlitw itd ot zwykła procedura . Dodam ze w między czasie należałam już do Dzieci Maryi, chodziłam już na spotkania i wydawało mi się ze jestem a raczej „byłam” wierząca…. W tym przeczuciu żyłam do końca gimnazjum, dalej chodziłam do kościoła i przyjmowałam komunie ale już wtedy mówiłam na to opłatek ani nie traktowałam tego jak prawdziwe ciało Boga( nie raz przyjmowałam grzesząc i będąc bez spowiedzi). W końcu w technikum zerwałałam z lekcjami religii, przyszła pandemia wiec luksusowo; zamknęli kościoły i to dla mnie było na rękę bo nie musiałam tam chodzić żeby rodzina się nie czepiała ale gdy otwarli znów musiałam odbębnić. Komunia nic mi nie dała, nie czuje powagi sakramentu i tej wagi dla Katolików, nie wiem czy miała mnie związać na dłużej z kościołem bo jeśli tak to trochę nie wyszło. Ogolnie mam wrażenie ze chrzest niemowlaków i kolejne odhaczanie Komunia bierzmowanie itd dla mnie to tylko pusta religijność nic co mnie trzyma duchowo, tak naprawdę ja będąc 2 lata po szkole średniej dopiero widzę jak wielki mam żal do Boga za moja chorobę i to nie było przepracowane i przemodlone w relacji z nimi. Widziałam tylko nte msze św w mojej intencji które nic nie dały a przynajmniej nie poczuwam tego jako uzdrowione od Boga. Dlatego w szkole średniej byłam bliska ateizmowi niż wierze w jakiegoś Boga. Nie uważam presji i decyzji za dziecko za nic sensownego 😊
Mi się rzuca z katolickiej perspektywy w oczy, że ta sukienka to jak na komunię, którą przyjmuje się w drugiej klasie, czyli w podobnym wieku. U mormonów przejście chrztem, w katolików już drugie-spowiedź i komunia. Też zauważyłam, że mormońska Zosia koleguje się z kimś spoza wspólnoty.
No trochę tak - specjalny, ładny strój.
Pozdrawiam
Jako mieszkanka małego miasteczka moge sie wypowiedzieć jak wyglądała sprawa z komunią i bierzmowaniem w moim otoczeniu.Przy komuni nikt nie myślał czy trzeba czy nie trzeba, wszyscy idą to ty też pójdziesz. Na bierzmowanie poszliśmy tą samą grupą co do komuni, równiez nie było zbyt wielkiego wyboru podejście na zasadzie "trzeba to trzeba". Mineło 7 lat od bierzmowania i nikogo z naszej "grupy" ani widać ani słychać w kościele każdy sie zniechęcił naciskiem podczas bierzmowania tzn. Chodzenia po podpisy do książeczki przez 3 lata tydzień w tydzień święto w święto chora czy zdrowa nie ważne trzeba było być.
Przez 3 lata, u nas rok. I tak każdy proboszcz robi jak uważa, żadna odgórna derektywa
@@zyciejestpiekne2925 u nas wymogiem były 3 lata zaliczone wszystkie spotkania do bierzmowania(które trwały po 2h i trzeba było wszystko notować) każdy dzień świąt roraty pierwsze piątki miesiąca opinia katechety itp. Itd. Koniec końców i tak nikt nie zwracał na to uwagi ale proboszcz bardzo naciskał żeby było wypełnione.
A no i oczywiście spowiedź z datą i podpisem księdza (co miesiąc jedna) oraz wszystkie niedziele miesiąca.
@@Kamisiak no to moje dzieci by to olały 😉
A czy odpowiedzieć na pytanie o odczucia po
I Komunii mogą tylko aktualnie niewierzący i innego wyznania niż katolickie?
Bo ja długo byłam niewierząca i zupełnie w tamtym czasie nie zajmowało mi głowy to,
że jakiegoś sakramentu za dziecka mi udzielono, ani nie pamiętam nic szczególnego z tamtego okresu, w moim osobistym podejściu do tego.
Myślę, że wynika to z tego, o czym właśnie powiedzieliście - te sakramenty tak naprawdę są formalnością - wiara nie buduje się dzięki nim ani u dziecka, ani u jego rodziców.
Jedynie jeśli rodzice mają wiarę, to mają te sakramenty dla nich szczególne symboliczne znaczenie,
i potem ewentualnie dla dorosłego już, a wierzącego dziecka.
Jako osoba wychowana w wierze kościoła katolickiego miałam chrzest, komunie i bierzmowanie. Dla moich rodziców (w latach 90) to było naturalna kolej rzeczy. Chodziłam z mamą do kościoła, wszyscy w klasie brali komunie, więc ja też. Nikt się mnie nie zapytał czy chcę czy nie chcę. Wtedy nawet nie myślałam, że ja mogę decydować. Tak samo jak dla Was było naturalne chodzenie na zebrania, dla mnie naturalne było chodzenie do kościoła. Teraz jestem osobą niewierzącą, zapytałam kiedyś mamę po co to wszystko było. Mama odpowiedziała, że to był jej obowiązek. Ona co miała zrobić to zrobiła, a teraz mogę sama decydować. Z racji tego, że moja niechęć z wiekiem narastała do kościoła. Dzisiaj jako osoba dorosła i świadoma, cieszę się, że nie muszę chodzić do kościoła, klepać jakiś modlitw i obchodzić świąt.
Mam przyjaciół, znajomych, członków rodziny, którzy chodzą do kościoła i to jest w porządku. Chcą, wierzą to chodzą i się modlą. Ja nie mam takich potrzeb i moich bliskich też nie stanowi to problemu. Kiedyś, ktoś określił mnie jako osobę poszukującą. Nie jest to prawda, interesuje mnie świat, różne kultury i wiary. Bez obaw, nie oglądam Was, bo chcę wstąpić do ŚJ, nic z tych rzeczy. Po prostu ciekawi mnie "inność". Lubię poczytać o mormonach, amiszach, żydach, ŚJ czy muzułmanach. Mam otwarty umysł i chce wiedzieć więcej :) Pozdrawiam, bardzo ciekawy odcinek :)
Przeszłam drogę podobną do krajów protestanckich, bo rodzice ochrzcili mnie w wierze katolickiej, jako osoba dorosła (22 lata) ochrzciłam się w kościele ewangelicznych chrześcijan, a teraz wierzę w Boga po swojemu. Nigdy nie czułam nacisku na mnie, aby wykonywać praktyk religijnych, bo od zawsze sama byłam religijna, ja sama chciałam chodzić do kościoła częściej, niż rodzice wymagali. Robiłam wszystko szczerze. Mój brat zmienił wyznanie, mnie to zaciekawiło i mnie wciągnął w swoje nowe wyznanie. Uważam, że bardziej świadoma swojej decyzji byłam w wieku 15 lat, gdy szłam do bierzmowania, niż jak się chrzciłam w wieku 22 lat. Byłam wtedy w paskudnym momencie mojego życia, bo chorowałam wtedy psychicznie
@pulcheriapomidor5585 ktoś w kechu źle cie potraktował? Jeśli tak, to mu przykro xd Plus uwaga merytoryczna z większości chorób psychicznych nie da sie raczej wyleczyć
@@the_wolak1489 Miałam epizod depresyjny, wyszłam już z tamtego epizodu. Po chrzcie w kechu traktowano mnie jak intruza, bo miałam czelność wyglądać inaczej, niż basicowo i mieć mniej, niż 50 lat. Najgorzej było, gdy przestałam jeść mięso (specjalnie robiono tak, żeby wszystko było mięsne) i gdy się zaszczepiłam (mówili mi, że przyjęłam znamię bestii)
@@pulcheriapomidor5585 też słyszałem, że są ultrkonserwatwyni nawet jak na polskie standardy wśród ewangelicznych i właśnie antyszczepienni
@@pulcheriapomidor5585 rozumiem, też słyszałem, że jak na polskie środowisko ewangeliczne są ultrakonserwtywni i antyszczepienni
Jak mam byc szczera o mojej kumunii. To bylo dla mnie zwykle. Moja rodzina byla wierzaca, ale tolerancyjna. Podeszlam do komunii, bylam przygotowana do komunii od wakacji do maja. Zdawalam sobie sprawe co to jest, i co to znaczy. Lecz do bierzmowania nie podeszlam, bo zmieniłam wiare.
Tak poza tematem : czy tylko ja zobaczyłam, kiedy pokazywane były wspomnienia mamy Zosi i Piotrusia, że w sklepie stał kartonowy czarodziej Gotard z odcinka o magii tylko ten Gotard miał mordkę Gumisia ? 😂
Nie, my też!
Oo ja tez hahah
jak ex-katolik mogę powiedzieć, ze w latach 90-tych jak mialem I komunie to było coś takiego jak norma i nawet nikt nie myślał żeby nie przystępować. Jeżeli gdzieś ktoś nie był u komunii (sporadyczne, pojedyncze przypadki) to był "odludkiem" i mial "dziwną" rodzinę. A dzieci cieszyły się, że dostaną prezenty, głownie rower, zegarek, video...itp.
Wydaje mi się jednak, że chrzest ŚJ podobny jest do bierzmowania u katolików, a pierwsza komunia u katolików przypomina chrzest u mormonów. W końcu do komunii idą wszystkie dzieci w którejś tam klasie, nie jest to żadna indywidualna decyzja. Ktoś tam niżej pisał, że nawet mu na myśl nie przyszło, że można nie iść do komunii. Mi też to na myśl nie przyszło. Presja była tak mocna, że wręcz to rodzice mnie "posłali", nie pytając, niż że sama się zdecydowałam. Bierzmowanie jest bardziej "dojrzałym" i "świadomym" potwierdzeniem swojej przynależności do Kościoła - choć z reguły oczywiście decyzja 15-latka pod presją oczekiwań rodziny i katolickiej społeczności tak średnio pasuje do ww. określeń. Tu już byłam bardziej świadoma, że mogę powiedzieć "nie", ale też czułam, że wcale nie do końca mogę, bo zawiodę czyjeś oczekiwania, obrażę Boga, albo wyjdę na jakąś dziwną przed wierzącą koleżanką. Poza tym, dlaczego miałabym nie iść do bierzmowania? Wtedy jeszcze byłam w jakimś stopniu wierząca, więc "co mi szkodzi".
Na całe szczęście nie jest to tak wiążący rytuał jak chrzest ŚJ i jeśli ktoś odchodzi od KK, to reakcja rodziny z reguły niczym się nie będzie różnić. Może być tak samo pozytywnie-neutralna, neutralna, jak i negatywna - obojętnie czy się było czy nie było do tego bierzmowania.
A co do uczucia "ciepła" czy "lekkości", to miałam to po pierwszej spowiedzi. Kiedyś wierzyłam, że to moc odpuszczenia grzechów, a teraz jestem przekonana, że to moc odbębnienia stresującej sytuacji, która to moc towarzyszy mi po każdej rozmowie rekrutacyjnej czy nawet umawianiu wizyty u lekarza lub fryzjera przez telefon.
53 lata temu gdy była moja pierwsza komunia nikt z rodziców nie pytał czy chce czy nie Ja natomiast bardzo się cieszyłam że będzie tort oranżada goście i prezenty Od ponad 40 lat nie jestem w tej ani żadnej innej religii i bardzo się z tego faktu cieszę 😊
Ja ateistka odkąd pamiętam, zostałam ochrzczona w wieku 6 lat przy okazji komunii brata. Nie było to nic szczególnego bo nawet nie pamiętam uroczystości. Gdyby nie fajny pies na plebanii to nie pamietalabym nic. Do komunii przystąpiłam w 5 klasie szkoły podstawowej po przeogromnym zaangażowaniu katechetki. To ona męczyła mnie i moich rodziców. Tak więc presja była duża. Jako dorosła osoba uważam, że to dla mnie nie ma najmniejszego znaczenia i nie mam do czynienia z żadną grupą religijną. Natomiast z wielką przyjemnością oglądam Wasz kanał ponieważ bardzo ciekawe wprowadzacie widza (np. ateistycznego) w zupełnie nieznany obszar. Dziękuję i pozdrawiam.
Dotarłam do końca odcinka i końcowych pytań. Mogę się wypowiedzieć na temat religijnego wychowania dzieci przez katolików. Myślę, że nawet katolik, który dopuszcza w myśli możliwość, że jego dziecko będzie w przyszłości wyznawać inną religię lub też nie będzie wyznawać żadnej (bo są i tacy katoliccy rodzice) może zdecydowanie woleć dać dziecku religijne wychowanie w swojej wierze. Bo takie wychowanie i sakramenty człowiek wierzący w Boga może traktować jako coś w rodzaju wartościowego pokarmu i umocnienia dla ducha, które pomoże dziecku zdrowo wzrastać i wyrosnąć na "dobrego człowieka". W związku z tym z punktu widzenia takiej wierzącej osoby propozycja, żeby poczekać, aż dziecko dorośnie i samo sobie wybierze wiarę może być czymś podobnym do takiej propozycji: dawaj dziecku do jedzenia np. same produkty roślinne, a jak ono dorośnie, to sobie wybierze, czy chce jeść również nabiał oraz mięso.
Tak więc, nie przypuszczam, żeby katoliccy rodzice (nawet ci, którzy są w stanie zaakceptować wybór innej drogi przez dziecko w życiu dorosłym) zgodzili się dobrowolnie zrezygnować z jego katolickiego wychowania (przynajmniej w przypadku, gdy ich dziecko przeciwko temu nie protestuje), a gdyby próbowała im tego zabronić jakaś instytucja państwowa, to by wywołało ogromny bunt, i gdyby rzecz miała miejsce w państwie demokratycznym, zagłosowanie w wyborach przeciwko partii która na taki pomysł wpadła.
Wychowałam się w rodzinie katolickiej, miałam chrzest jako niemowlę, komunię i bierzmowanie. W wieku 17 lat miałam kontakt z małym kościołem protestanckim (nie chcę wymieniać nazwy). Po wielu perypetiach w wieku 26 lat przyjęłam tam chrzest i zostałam "protestantką". Byłam dorosła, fakt. Ale po latach pobytu w tym "kościele" przejrzałam na oczy, że to zwykła sekta i obecnie jestem agnostykiem zmierzającym do ateizmu. Nie było warto zmieniać wyznania.
I jeszcze odnośnie pytań końcowych: czy dziecko (osoba nieletnia) może świadomie podejmować decyzje, które mogą mieć daleko idące konsekwencje. Sądzę, że nie jest to możliwe. Dlatego uważam, że w przypadku decyzji podejmowanej przez dziecko zawsze powinna być "furtka bezpieczeństwa", czyli człowiek powinien mieć prawo powiedzieć coś w rodzaju: dokonałem wtedy błędnego wyboru i teraz chcę się wycofać; i w takim przypadku ten człowiek nie powinien w żaden sposób być karany ani nie powinien musieć ponosić żadnych konsekwencji.
Ja miałam 10 lat przyjmując chrzest. Kompletnie nie świadoma powagi sytuacji. Dziś mam 26, odeszłam 3 lata temu, nie mam rodziny, rodzeństwa ani znajomych ze zboru z którymi się wychowywałam. Na ulicy nikt nawet nie odpowiada mi dzień dobry.
Nie czułam w ogóle presji, wręcz przeciwnie z miłą chęcią czekałam na sakrament pierwszej komunii, czy potem sakrament bierzmowania
Dzień dobry wszystkim!!!
Ciężko mi było oglądać kawałek bajki o chrzcie u Mormonów....Przeraziło mnie to wciąganie ,, przyjdź zobacz, jest fajnie..." I fakt że to jest bajka dla dzieci... Zdałam sobie chyba sprawę jakie to może być niebezpieczne dla nieświadomych ludzi...
Jak większość ośmiolatków przystąpiłam do Pierwszej Komunii i do kolejnych. Nie nazwałabym tego presją rodziny, to po prostu było oczywiste, jak zdanie do następnej klasy. Już wtedy miałam wątpliwości, ale obwiniałam siebie, że nie potrafię tak wierzyć, jak inni. Katolickie wychowanie w poczuciu winy.
Jest gorsza rzecz, konieczna do przyjęcia komunii, a mianowicie Sakrament Pokuty czyli spowiedź. Obecnie sądzę, że takie praktyki powinny być zdelegalizowane. Ośmiolatki opowiadają obcemu, dorosłemu mężczyźnie o swoich najbardziej intymnych sprawach. Strach, że pójdę do piekła, bo nawet niechcący zapomnę wyznać jakiegoś grzechu... brrr. Mechanizm uzależniający od "pospowiedziowej" ulgi...brr. Czy zdarza się, że obcy mężczyzna pyta dziesięciolatkę "Czy się dotykałaś?". Owszem, częściej, niż się o tym mówi głośno. Czy się obwiniałam, bo nie zrozumiałam pytania? Oczywiście.
Mam bardzo podobne odczucia. Komunia jak komunia, z perspektywy czasu nic specjalnego i znaczącego, ale spowiedź była ogromną traumą.
O choleranaprawde takie pytaniA padaly w konfesjonale? W jakich latach to było? Przez cale moje dziecinstwo na szczescie nie trafil sie zaden ksiadz ktory chocbty cien podejrzen wzbudzal. Ale klecha ktory zadalby mi takie pytanie pewnie mialby przeprawe z moim ojcem, gdyby oczywiscie przydzlo mo do glowy cos takiego opowiedziec rodzicom.
Naprawde jestem w szoku.
@@b.k.2804 Początek lat 90-ych, raz mi się zdarzył taki spowiednik. Wtedy nie opowiadałam nikomu, bo przecież tajemnica spowiedzi jest święta i nie wolno mówić o tym co się dzieje w konfesjonale (dobrze to sobie wymyślili) Po drugie naprawdę nie zrozumiałam o co chodziło, miałam 10-11 lat. Ksiądz też się szybko zorientował, że źle trafił i odpukał w kratkę Kilka tygodni katowałam się pytaniem, co robię źle. Jak się umyć bez dotykania?! Teraz rozmawiam z koleżankami w moim wieku i 1/3 miała podobne sytuacje.
Dla mnie dziwnie brzmi jak mówicie "wziąć" chrzest. W Kościele Katolickim przyjmuje się sakramenty. Bóg daje - ty przyjmujesz. Dostajesz specjalny "prezent" od Boga. Błogosławieństwo.
Badzmy precyzyjni: od księdza.
Odcinek bardzo fajny. Mam małe uwagi językowe - polonistka, którą jestem, zwraca uwagę na takie rzeczy. Mianowicie- chrzest się przyjmuje, ale komunii nie, do komunii się przystępuje. Poza tym, proszę Was, nie mówcie "na tapet", prawidłowa forma brzmi "brać na tapetę", to tak już całkiem na marginesie. Poza tym - fajnie jak zwykle. Lubię Wasze luźno prowadzone, w formie swobodnej pogawędki, odcinki. Tak trzymać i proszę częściej :)
Dzięki za komunię - nie mieliśmy doświadczenia :)
W drugim przypadku jednak "na tapet". Też bym wolała na tapetę, bo mi lepiej brzmi.
polszczyzna.pl/dlaczego-mozemy-brac-niczego-tapete/
@@Swiatusy co za pouczający odcinek, dla mnie to nowość, ale fajnie, że i ja i nawet polonistka może się polskiego poduczyć przy okazji😁
No właśnie mi tez lepiej brzmi i tak mówię
Ja mam 57 lat i moi rodzice byli ateistami. W tamtym czasie zajęcia religii odbywały się przy kościele. Jako 7 letnia dziewczynka nawet nie wiedziałam że są takie zajęcia, szczególnie że 3 miesiące byłam w sanatorium w innym mieście. Kiedyś raz poszłam z klasą na religię i przyniosłam podręcznik, mój tato bardzo się zdenerwował i kazał oddać książkę. O komunii nie miałam pojęcia... Dopiero pod w szkole średniej wiedziałam że moje koleżanki chodzą na religię, ale ja nie czułam potrzeby. Przed maturą nawet chodziłam z koleżankami na nabożeństwa majowe bo po nich spotkaliśmy się z innymi maturzystami i rozmawialiśmy o tematach maturalnych, wymienialiśmy się ściągami.
Potem spotkałam się z chłopakiem z bardzo katolickiej rodziny i chcieliśmy się pobrać. Jego mama bardzo nie chciała się zgodzić, ale on sie uparl i działał swego. O tym dowiedziałam się później Więc musiałam oprócz nauk przedmałżeńskich musiałam uzupełnić sakramenty. I zrobiłam to, choć nie bardzo rozumiałam o co chodzi, Więc też nie było tu mowy o świadomości... Pobraliśmy się i jak urodziły nam się dzieci, chodziliśmy przykladnie do kościoła a dzieci z automatu dostały sakramenty. Jak dzieci juz wyfruneły z domu ja zaczęłam interesować się tematami słowiańskimi, energetycznymi, bliskością z naturą, terapią i zaczęłam fizycznie źle sie czuć w kościele. I przestałam tam chodzić. Otarliśmy się o rozwód, ale o dziwo mój mąż też przestał chodzić do kosciola, choć miał tę możliwość i moja zgodę jeśli ma taka potrzebę.
Kiedyś myslałam że to on mnie nawrócił, a teraz on patrzy na mnie i chyba ja go nawróciłam.
Nigdy nie byłam taka duchową osobą ja teraz, ale bez kościoła. Dzieci już dorosłe postępują jak uważają. Do kosciola nie chodzą...Córka ma ślub cywilny i dziecka nie ochrzciła i mowi że daje jemu wybór i decyzje jak będzie chciał.
Jesteśmy 33 lata po ślubie, jeszcze czeka nas terapia męża, ale ciagle jesteśmy razem choć w końcu czuję się wolna i odpowiedzialna za swoje życie, przepełniona miłością, radością, światłem. Każde z nas ma wybór...❤
Jestem katoliczka od dziecka i niestety przez kilka lat bylam w org. Najwiekszy blad mojego zycia ale coz czlowiek uczy sie na bledach ale po tych doswiadczeniach moge z cala odpwiedzialnoscia stwierfzic ze wiara katolicka dziala w pelnej wolnosci. .
Obecnie uczesczcam na Msze sw i biore udzial w zyciu kosciola bo dobrze sie tam czuje i nikt mnie do niczego nie zmusza. Moge byc poprostu soba 😊
W org niestety jest sie zaorogramowanym ile razy sumienie podpowiadalo inaczej ale jehowa sie pogniewa 😂
Moja rodzina nie należy do gorliwych katolików; każdy (włącznie ze mną) miał komunie na zasadzie: zrób teraz, bo kiedyś może będziesz mieć ślub kościelny. Do ślubu również podchodzi się na zasadzie: "o, w kościele, to ŁADNIE będzie"- nie jest to nic duchowego. Znam wiele osób, które tak samo podchodzą do tematu "bo potem praca itd. i nie będzie czasu na komunię, a może ślub będzie kościelny". Jestem bardzo wdzięczna mojej rodzinie, że tematy religijne nie były poruszane zbyt często, a jeśli już były, to bez żadnego nacisku i przekonywania co jest dobre, a co złe.
P.S. Jak na osiedlu rodziców pojawiali się świadkowie to ojciec zawsze wyskakiwał z tekstem: Dzień dobry, nie dziękuję, my wierzymy w kosmitów