Czesc Emilia, mysle ze w relacjach z osobami obcymi taka strategia z całą pewnoscia prowadzi do lepszej relacji, zrozumienia, podniesienia kultury komunikacji jesli trafimy na osobę refleksyjną, która wyczuje nasze dobre intencje oraz bedzie nami zainspirowana by rowniez stawac sie lepszym; natomiast w przypadku gdy trafimy na „chama” ktory wedle wlasnego kryterium oceny postaw odbierze nas za slabych - nie osiagniemy nic. O ile hestesmy pewni siebie to poprostu usmiechniemy sie do siebie , okazemy maksimum troski i wspolczucia dla tej osoby i gdzies tam w niedalekiej przyszlosci utniemy taka relacje , o tyle , tak jak tu opisujesz , jezeli przypadek dotyczy naszych bliskich, na ktorych jestesmy niemalże skazani np. poprzez nasze przuwiazanie, troske, czy zaleznosc materialna, wtedy taka postawa jest bezowocna dla tej relacji, a od nas wymaga anielskiej cierpliwosci by sie nie zlamac i nie zejsc w duskusji nizej do poziomu tego wlasnie chama… Mam taka relacje z wlasna siostra, ktora na domiar zlego jest po udarze , jest klebkiem psychicznych problemow zwiazanych z zaburzeniami osobowosci, brakiem wzorca meskiego w dldorastaniu, trauma zwiazana z faworyzowaniem mnie jako dziecka cudownego, madrego wesolego itp. (W taki asymetryczny sposob bylismy traktowani w dziecinstwie przez bliskich), zaburzonym wzorcem damskim, a wskutek tego przebyta anoreksja, i cala masa roznych skrzywien ktore poprostu sprawiaja ze ucieka od wlasnych problemow, nie mierzy sie z nimi, na zewnatrz przyjmuje pancerz bezkrytycznisci wobec siebie, wewnatrz czuje wstret do siebie i zerowa samoocene, czuje sie stale pod ostrzalem - jesli jej cos doradzic, robi dokladnie to co odwrotne - dyskusja jakakolwiek z nia jest koszmarem - zero pokory, maksimum pychy - mimo, ze juz z 10 lat temu przestalo mi zalezec zeby ją dreczyc czy jej czyms dokopac.. Jestem bardzo zmeczony juz ta relacja i widze ze jesli jestem wobec niej bezwzgledny, ostry, konsekwentny ale tez zupelnie spokojny, bez emocji, wtedy przynajmniej mnie wysluchuje do konca i ma do moich slow szacunek. Dawniej probowalem rozmawiac z nia w sposob cywilizowany, z szacunkiem i najwieksza troska i zrozumieniem, ale wtedy obserwowalem, ze zaczyna mnie traktowac lekceważąco, czasem nawet imputując mi wrogie zamiary , traktowala wybiorczo moj przekaz wybierajac z tego co wpasowywało się w jej zupelnie pogubioną wizję na dany problem czy aspekt zycia.. wiec wrocilem do metod „stalinowskich” 😅 jeseli juz mamy rozmawiac, ale tez powoli porzucam nadzieje i poprostu ucinam kontakt - poddaje sie, nie mam juz na to zadnego pomyslu. Jej sie nie da pomoc.
Czesc Emilia, mysle ze w relacjach z osobami obcymi taka strategia z całą pewnoscia prowadzi do lepszej relacji, zrozumienia, podniesienia kultury komunikacji jesli trafimy na osobę refleksyjną, która wyczuje nasze dobre intencje oraz bedzie nami zainspirowana by rowniez stawac sie lepszym; natomiast w przypadku gdy trafimy na „chama” ktory wedle wlasnego kryterium oceny postaw odbierze nas za slabych - nie osiagniemy nic. O ile hestesmy pewni siebie to poprostu usmiechniemy sie do siebie , okazemy maksimum troski i wspolczucia dla tej osoby i gdzies tam w niedalekiej przyszlosci utniemy taka relacje , o tyle , tak jak tu opisujesz , jezeli przypadek dotyczy naszych bliskich, na ktorych jestesmy niemalże skazani np. poprzez nasze przuwiazanie, troske, czy zaleznosc materialna, wtedy taka postawa jest bezowocna dla tej relacji, a od nas wymaga anielskiej cierpliwosci by sie nie zlamac i nie zejsc w duskusji nizej do poziomu tego wlasnie chama…
Mam taka relacje z wlasna siostra, ktora na domiar zlego jest po udarze , jest klebkiem psychicznych problemow zwiazanych z zaburzeniami osobowosci, brakiem wzorca meskiego w dldorastaniu, trauma zwiazana z faworyzowaniem mnie jako dziecka cudownego, madrego wesolego itp. (W taki asymetryczny sposob bylismy traktowani w dziecinstwie przez bliskich), zaburzonym wzorcem damskim, a wskutek tego przebyta anoreksja, i cala masa roznych skrzywien ktore poprostu sprawiaja ze ucieka od wlasnych problemow, nie mierzy sie z nimi, na zewnatrz przyjmuje pancerz bezkrytycznisci wobec siebie, wewnatrz czuje wstret do siebie i zerowa samoocene, czuje sie stale pod ostrzalem - jesli jej cos doradzic, robi dokladnie to co odwrotne - dyskusja jakakolwiek z nia jest koszmarem - zero pokory, maksimum pychy - mimo, ze juz z 10 lat temu przestalo mi zalezec zeby ją dreczyc czy jej czyms dokopac..
Jestem bardzo zmeczony juz ta relacja i widze ze jesli jestem wobec niej bezwzgledny, ostry, konsekwentny ale tez zupelnie spokojny, bez emocji, wtedy przynajmniej mnie wysluchuje do konca i ma do moich slow szacunek.
Dawniej probowalem rozmawiac z nia w sposob cywilizowany, z szacunkiem i najwieksza troska i zrozumieniem, ale wtedy obserwowalem, ze zaczyna mnie traktowac lekceważąco, czasem nawet imputując mi wrogie zamiary , traktowala wybiorczo moj przekaz wybierajac z tego co wpasowywało się w jej zupelnie pogubioną wizję na dany problem czy aspekt zycia.. wiec wrocilem do metod „stalinowskich” 😅 jeseli juz mamy rozmawiac, ale tez powoli porzucam nadzieje i poprostu ucinam kontakt - poddaje sie, nie mam juz na to zadnego pomyslu. Jej sie nie da pomoc.
Dobra juz widze, w nastepnym odcinku jest o tym..
tak, wierszyk się podoba i to jak go czytałaś. Efekt kręconego obrazu przy ego mnie rozbawił :)
1. nie
2. nie
3. nie
4. nie
Dzięki! Cieszę się z Twoich odpowiedzi, tym bardziej, że są prawidłowe. :D NVC było Ci znane już wcześniej?
@@emiliateofila dziękuję za odpowiedź :) Nie, NVC nie było mi znane wcześniej (jedynie słyszałem o istnieniu takiej książki)