Jako obecna żona Pana Jakuba obiecuje, że częściej będę Go wypuszczać w samotności (bo w tedy przychodzi największa wena twórcza) na bieszczadzkie szlaki :) amen. ❤
Panie Jakubie, fanów tego kanału jest więcej, dzięki Pana filmom zakochałem się w Bieszczadach, Pana informacje są bezcenne, przemierzam wraz z żoną większość miejsc i szlaków, które Pan pokazuje i opowiada o nich. Jeśli chodzi o Pana pytanie to być może się mylę, bo stary jestem i pamięć mam już coraz gorszą 😜 wg. Śp. flozofa księdza Józefa Tischnera ludzie lubią chodzić po górach bo chcą być bliżej Boga a bliżej Boga widoki są jeszcze piękniejsze. Pozdrawiam i czekam na kolejne Bieszczadzkie przemyślenia.
A ja zawsze myślałem, że Pan już Bieszczady znał wcześniej! W każdym razie niezmiernie mi miło, że Was zainspirowałem i dzięki za, jak zawsze, miłe słowa. Coś jest w przytoczonym wyjaśnieniu, ponieważ ja normalnie niereligijny tutaj jakoś zawsze się uduchawiam. Poza tym to bardzo poetyckie, podoba mi się!
@@KubaMroczynski być może źle sprecyzowałem w jakimś komentarzu, prostuję: w Bieszczadach już kiedyś byłem i bardzo mi się podobały ale (piszę to z pokorą) ich nie znałem.
Ośmielę się zanrać głos w dyskusji o powodach, dla których ludzie “kochają” chodzić w góry. Sądzę, że argument o przekraczaniu własnych słabości może ewentualnie dotyczyć himalaistów, alpinistów , a nie zwykłych zdobywców Rawek, Tarnicy, Chryszczatej itp - dla średnio wysportowanych ludzi nie jest to „przekraczanie własnych granic” a podobny fizyczny wysiłek do ćwiczeń na siłowni, dłuższego biegania itp. Zresztą sami himalaiści wymyślili wymijającą odpowiedź , że 0:03 chodzą w góry po one po prostu są co zresztą jest kwiecistym synonimem prostego „nie wiem”. Odpowiedź religijna jak przytoczonego powyżej Tischnera bardziej mi odpowiada ale problem w tym , że ona nie jest religijna (przynajmniej według współczesnych religii monoteistycznych) . Do Boga nie mogą się odnosić żadne terminy przestrzenne ( typu jest bliżej , dalej). Myślę, że o naszej fascynacji górami decyduje estetyka. Góry są piękne wspaniałą grą kolorów (to nierównomierne oświetlenie stoków, płynne przejścia kolorów tam gdzie las przechodzi w połoninę) zabawa geometrią przestrzeni (łagodne kształty sąsiadują z ostrymi liniami grani) cuda perspektywy. Jaka szkoda, że Karpaty nigdy (chyba) nie stały się tematem dzieł impresjonistów oni chyba najgłębiej potrafiliby oddać ich piękno. Oczywiście odczuwanie piękna to jedno z podstawowych odczuć duchowym i chyba tak można wyjaśnić Twoje Kubo uduchowienie objawiające się w Bieszczadach.
@@jackysanjackysan9805 czyli jednak "zwykła" estetyka... To jest na pewno mocne wyjaśnienie, jednak czy poczucie estetyki jest aż tak uniwersalne, w świecie powszechnej brzydoty, kiczu? Czy nie jest to zbyt proste? Odnośnie bycia bliżej lub dalej Boga - faktycznie terminy przestrzenne nie powinny mieć zastosowania, ale skoro jarmułka może izolować od Boga to może wejście na 1300 m też ma jakiś efekt? Dziękuję za bardzo ciekawą wypowiedź!
Cześć Kuba, z synem i plecakami wchodziliśmy tam w środę. Wstyd i poruta , ale pomyliliśmy kierunek szlaku i weszliśmy najpierw na Jawornik. Ale syn powiedział, że raz na 4 lata to nie wstyd , a poza tym zrobił “snapa” na szczycie. Postanowiliśmy wrócić i wejść na Rawki, bo od 30 lat pamiętam , że to najpiękniejszy szlak w Bieszczadach i tu się nic nie zmieniło! Po powrocie koniecznie przejdźmy nasze szlaki jeszcze raz na mapie!
rok temu uciekaliśmy z Rawek przed nadchodzącą burzą szlakiem na przełęcz Wyżniańską. Niestety w połowie drogi rozpadało się na dobre i zaczęła się burza. 300 metrów od bacówki pod Małą Rawką stwierdziliśmy, że dalej nie idziemy i postanowiliśmy przeczekać burzę w krzaczorach. Gdybyśmy mieli świadomość, że do schroniska jest taki krótki odcinek, pewnie byśmy spróbowali tam dojść. A tak, z duszą na ramieniu chowaliśmy się w tych krzakach, obserwując jak dookoła uderzają pioruny i czekając aż burza przejdzie.
Jako obecna żona Pana Jakuba obiecuje, że częściej będę Go wypuszczać w samotności (bo w tedy przychodzi największa wena twórcza) na bieszczadzkie szlaki :) amen. ❤
❤❤❤
Pozdrawiam , jak zawsze miło się słuchało :)
Miło zobaczyć nowy film i usłyszeć. Pozdrawiam i mam nadzieje na kolejne materiały.
Dziękuję za ten film ❤miło mi bylo przejść ten szlak razem z Tobą, ponownie❤
Pięknie było! Kocham. M.
❤❤❤
Panie Jakubie, fanów tego kanału jest więcej, dzięki Pana filmom zakochałem się w Bieszczadach, Pana informacje są bezcenne, przemierzam wraz z żoną większość miejsc i szlaków, które Pan pokazuje i opowiada o nich.
Jeśli chodzi o Pana pytanie to być może się mylę, bo stary jestem i pamięć mam już coraz gorszą 😜 wg. Śp. flozofa księdza Józefa Tischnera ludzie lubią chodzić po górach bo chcą być bliżej Boga a bliżej Boga widoki są jeszcze piękniejsze.
Pozdrawiam i czekam na kolejne Bieszczadzkie przemyślenia.
A ja zawsze myślałem, że Pan już Bieszczady znał wcześniej! W każdym razie niezmiernie mi miło, że Was zainspirowałem i dzięki za, jak zawsze, miłe słowa. Coś jest w przytoczonym wyjaśnieniu, ponieważ ja normalnie niereligijny tutaj jakoś zawsze się uduchawiam. Poza tym to bardzo poetyckie, podoba mi się!
@@KubaMroczynski być może źle sprecyzowałem w jakimś komentarzu, prostuję: w Bieszczadach już kiedyś byłem i bardzo mi się podobały ale (piszę to z pokorą) ich nie znałem.
Ośmielę się zanrać głos w dyskusji o
powodach, dla których ludzie “kochają” chodzić w góry. Sądzę, że argument o przekraczaniu własnych słabości może ewentualnie dotyczyć himalaistów, alpinistów , a nie zwykłych zdobywców Rawek, Tarnicy, Chryszczatej itp - dla średnio wysportowanych ludzi nie jest to „przekraczanie własnych granic” a podobny fizyczny wysiłek do ćwiczeń na siłowni, dłuższego biegania itp. Zresztą sami himalaiści wymyślili wymijającą odpowiedź , że 0:03 chodzą w góry po one po prostu są co zresztą jest kwiecistym synonimem prostego „nie wiem”. Odpowiedź religijna jak przytoczonego powyżej Tischnera bardziej mi odpowiada ale problem w tym , że ona nie jest religijna (przynajmniej według współczesnych religii monoteistycznych) . Do Boga nie mogą się odnosić żadne terminy przestrzenne ( typu jest bliżej , dalej). Myślę, że o naszej fascynacji górami decyduje estetyka. Góry są piękne wspaniałą grą kolorów (to nierównomierne oświetlenie stoków, płynne przejścia kolorów tam gdzie las przechodzi w połoninę) zabawa geometrią przestrzeni (łagodne kształty sąsiadują z ostrymi liniami grani) cuda perspektywy. Jaka szkoda, że Karpaty nigdy (chyba) nie stały się tematem dzieł impresjonistów oni chyba najgłębiej potrafiliby oddać ich piękno. Oczywiście odczuwanie piękna to jedno z podstawowych odczuć duchowym i chyba tak można wyjaśnić Twoje Kubo uduchowienie objawiające się w Bieszczadach.
@@jackysanjackysan9805 czyli jednak "zwykła" estetyka... To jest na pewno mocne wyjaśnienie, jednak czy poczucie estetyki jest aż tak uniwersalne, w świecie powszechnej brzydoty, kiczu? Czy nie jest to zbyt proste? Odnośnie bycia bliżej lub dalej Boga - faktycznie terminy przestrzenne nie powinny mieć zastosowania, ale skoro jarmułka może izolować od Boga to może wejście na 1300 m też ma jakiś efekt? Dziękuję za bardzo ciekawą wypowiedź!
Cześć Kuba, z synem i plecakami wchodziliśmy tam w środę. Wstyd i poruta , ale pomyliliśmy kierunek szlaku i weszliśmy najpierw na Jawornik. Ale syn powiedział, że raz na 4 lata to nie wstyd , a poza tym zrobił “snapa” na szczycie. Postanowiliśmy wrócić i wejść na Rawki, bo od 30 lat pamiętam , że to najpiękniejszy szlak w Bieszczadach i tu się nic nie zmieniło! Po powrocie koniecznie przejdźmy nasze szlaki jeszcze raz na mapie!
W Bieszczadach wręcz należy zabłądzić. Wtedy jest NAJLEPIEJ:)
rok temu uciekaliśmy z Rawek przed nadchodzącą burzą szlakiem na przełęcz Wyżniańską. Niestety w połowie drogi rozpadało się na dobre i zaczęła się burza. 300 metrów od bacówki pod Małą Rawką stwierdziliśmy, że dalej nie idziemy i postanowiliśmy przeczekać burzę w krzaczorach. Gdybyśmy mieli świadomość, że do schroniska jest taki krótki odcinek, pewnie byśmy spróbowali tam dojść. A tak, z duszą na ramieniu chowaliśmy się w tych krzakach, obserwując jak dookoła uderzają pioruny i czekając aż burza przejdzie.
Piękne wspomnienia! Nic tak nie przeraża mnie w górach jak pioruny! Teoretycznie są niebezpieczne nawet z 10 km.
"Miałem nic nie nagrywać" :D Skąd ja to znam