Halo, Drogie Stare Grube Dziady, ale prequele to Wy szanujcie. Ja powiem przeciwnie, na starość powinniście docenić te filmy, bo ich treść jest dużo dojrzalsza niż Starej Trylogii. Oczywiście, jako wykonanie filmów - szału nie ma, ale historia właśnie jest przepiękna. Te "nudne" watki polityczne w końcu dodały SW realizmu i złożoności, właśnie skończyły z infantylnością, która podobno jest domeną Nowej Trylogii. Nawet bez otoczek książek, komiksów itd. to Lucas doskonale ukazał upadek demokracji (w Starej Trylogii totalitaryzmu) oraz wypunktował wszelkie jej wady. Wystarczy zwrócić uwagę na wszechobecną biurokrację, niewydolność sądów czy rosnącą pozycję korporacji. Przy okazji jedi są ukazani całkiem niejednoznacznie. A co do Jar Jara to już Panowie się wstydźcie, niby tacy fani, a marudzą, że Jar Jar ich irytował. Tak, serio? A etymologię imienia postaci znają? A wypowiedz Lucasa, że "Jar Jar jest kluczem do wszystkiego"? Postać bez znaczenia, niepotrzebna, a kto doprowadził do nadania specjalnych uprawnień Palpiemu? Po to on jest byście mogli zobaczyć kto w demokracji może dojść do władzy i decydować o losach wszystkich. Pozdrawiam i czekam na kolejne Wasze filmiki z serii.
Aktualnie mam 20lat i gdyby nie Mroczne widmo które zobaczyłem w wieku 5/6 lat dzięki mojemu tacie, nwm czy kiedykolwiek ''zakochałbym''' się w SW. Aktualnie czytam Komiksy, książki i interesuję się całym uniwersum. Wydaję mi się że Przebudzenie mocy jest stworzone żeby nowi młodzi ludzie mogli się tym zainteresować a Łotr jest stworzony dla starych wyjadaczy którzy nie byli zadowoleni z FA.
Kiedyś mnie też nie przekonywało przejście Anakina na ciemną stronę mocy, ale dzisiaj jako dorosły człowiek widzę ludzi, którzy postępują totalnie surrealistycznie czy nielogiczne. Oczywiście ciągle go nie rozumiem, ale widać nie muszę. Chłopak pogubił się w ocenie sytuacji, a potem w to brnął. Bardzo często ludzie obrawszy pewnien punkt widzenia "naginają" fakty na własny użytek. Myślę, że niejednokrotnie robią to nieświadomie.
Ja jestem tą osobą, która wychowała sie na prequelach. Pierwszą częścią, którą widziałem było "Mroczne Widmo". Zakochałem się od razu. Będąc bardzo młodym nie lubiłem klasycznej trylogii. Obecnie kocham obie trylogie. "Mroczne Widmo" mam jeszcze na kasecie VHS :D Moją ulubioną częścią jest "Łotr Jeden", gdyż łączy według mnie chociaż kilka elementów z prequeli i klasyczną trylogię. Poza "Łotrem Jeden" moją ulubioną częścią jest właśnie "Mroczne Widmo". Możecie mnie zhejtować, przyzwyczaiłem się do tego, ale zdania nie zmienię. Mam ogromny sentyment do tej części. Pewnie gdybym zaczął oglądać od klasycznej trylogii i zakochał się w tamtych filmach, to miałbym inne zdanie. Wyszło jak wyszło :P
Mnie w prequelach podoba się ogólne zaprezentowanie świata SW. Pokazano tam że ta ,,odległa galaktyka" żyje. Ukazano tam wiele frakcji znacznie więcej postaci przewijających się w tle. Ten świat żył nie był tak hermetyczny jak w strarej trylogii i (czego się obawiam po Przebudzeniu mocy) w nowej serii. Było mnóstwo lokacji była pokazana polityka tego świata, zaludnione planety itp. Oglądając starą trylogię i przebudzenie ma się wrażenie że cały ten świat kręci się dookoła załogi sokoła milenium i dosłownie kilku innych postaci. Zmarnowano potencjał o ukazani ogromu Imperium które zdaje się ograniczać do floty statków i dwu gwiazd śmierci. Wygląda to dosyć skromnie przy rozbudowanym systemie starej republiki. Wiem że tworzy to świetny klimat i robiło wrażenie w czasie premiery natomiast teraz widz (przynajmniej tak mi się wydaje) jest bardziej wymagający. Mnie osobiście kiedy oglądam fantasy (czy bardziej odjechane s-f) interesuje to co dzieje się dookoła głównego nurtu fabuły, chociaż zarys historii świata i mechanizmów które nim rządzą.
Swoją historie z Star Wars zacząłem z Mrocznym Widmem w wieku 7 lat i moim zdanie prequele są dla mnie lepsze jakoś mi się spodobały no bo lepsze efekty i zostało mi tak do tej pory xD
Ja wychowałem się na trylogii oryginalnej, ale prequele mi się podobają. Jak dla mnie jeden z lepszych soundtracków wszech czasów to soundtrack Zemsty Sithów. Poza tym fabuła - prequele odbywają się stosunkowo niedługo przed bitwą o Yavin a mimo to wiele mówią o Starej Republice. No i wreszcie obsada. Ewan McGregor, Hayden Christensen, Natalie Portman, Frank Oz, Kenny Bakker, Anthony Daniels, Samuel L. Jackson i absolutny wieszcz wśród aktorów, grający w - moim zdaniem dwóch najlepszych seriach świata - Gwiezdne Wojny oraz Władca Pierścieni / Hobbit - Ś.P. Christopher Lee. Poza tym końcowe sceny (ok. 45 ostatnich minut) Zemsty Sithów znakomicie łączą prequele z trylogią oryginalną. Wiele wątków jak np. Stopniowe przechodzenie Anakina na Ciemną Stronę, miłość Anakina i Padme, próby zamachu na Padme, szkolenie Anakina na Jedi przez Obi-Wana, oraz wojna i wątki polityczne. Wreszcie zróżnicowanie krajobrazu. Miejskie Coruscant, pustynne Tatooine, burzowe Kamino, ognisty Mustafar, weneckie Naboo, indonezyjskie Kashyyyk, oraz prehistoryczne Utapau. Podsumowując: Soundtrack, fabuła i przekaz, obsada, łączność z sagą oryginalną, wątki, krajobraz - 10/10. Wykonanie 9/10.
Mroczne Widmo zawsze będzie miało dla mnie szczególną wartość sentymentalną. Od tego zaczęła się moja historia ze SW, oglądałem to dziesiątki razy na VHS. Moim zdaniem zrobienie takiego familijnego filmu było potrzebne, żeby wciągnąć nowe pokolenie fanów w uniwersum SW :)
Nie jestem jakimś wielkim fanem gwiezdnych wojen, ale mi osobiście bardzo przyjemnie oglądało się każdy aspekt trylogii prequelowej, podobało mi się pokazanie innych aspektów tego świata niż tylko walka złego imperium z dobrą rebelią, przemytnictwo i sama wojna; oczywiście lubię starą trylogię, żeby nie było; a w prequelach mogliśmy obejrzeć i nacieszyć się światem, w którym istnieje jeszcze spory zakon jedi, gdzie imperium jest po jasnej strony mocy, a wszelkie zło jest na poziomie zwykłego buntu, w którym możemy pooglądać fascynujące dzieciństwo i przemianę Anakina, a jeśli chodzi o jarjara to mi wogóle nie przeszkadzał, nie wiem, być może przez to nie mogę nazywać siebie fanem gwiezdnych wojen, ale mi to nie przeszkadzało. Jeśli zaś chodzi o nową disnejowską trylogię to nazwałbym ją ogrzewaniem kotleta, bo doświadczamy tam schematów, którymi była przepełniona stara trylogia. W prequelach został przynajmniej pokazany inny aspekt tego uniwersum, a w nowej trylogii schemat zrrznięty z pierwotnej wersji. Gwiezdne wojny można porównać do tolkienowskiego uniwersum. Stara, najlepsza trylogia jest jak Władca Pierścieni, prequele są jak hobbit, nawet jeśli złe, to przynajmniej miały dobre chęci pokazania innej strony uniwersum, różniły się schematem od początkowych filmów, tak samo jak hobbit różni się od Władcy Pierścieni. Natomiast najnowsza trylogia... no cóż, to tak jakby Tolkien napisał Władca Pierścieni 2, w którym wnuczek Froda przypadkowo natrafia na dziwny pierścień, jakby się później okazało pierścień władzy, który w niewyjaśnionych okolicznościach nie stopi się w górze ognia, a na nieszczęście bohaterów, znalazł się kolejny kandydat do stanowiska Saurona... i żeby historia jeszcze bardziej się różniła, to teraz wnuczek Froda musi udać się jeszcze dalej na wschód, do jeszcze potężniejszej góry ognia, by stopić pierścień raz na zawsze. Na serio. Kiedy oglądam przebudzenie mocy to odnoszę wrażenie że zachodzi sytuacja analogiczna do tej którą opisałem. No bo pod koniec powrotu jedi, imperium zostaje uratowane i happy end, ale nie, znalazł się kolejny zły charakter. Gdyby jeszcze te dwie trylogię łączyła jakąś postać pociągająca za sznurki, to bym zrozumiał że akcja trwa, np snoke który sterował palpatinem i w nowej trylogii możnabybyło głównym celem ustanowić zabicie go. Ale nieee. Snoke zginął w drugiej części, co znaczy że element spajający się rozpadł. Ten mechanizm sprawił że praktycznie w nieskończoność ten kotlet będzie można odgrzewać, i powoduje on że ja nie szanuje tych nowych części, ponieważ świadczą one iż historia nigdy się nie skończy. Właśnie dlatego doskonale rozumiem memy mówiące: "Mamy rok 2080, w kinach leci właśnie trzydziesta część gwiezdnych wojen o nazwie Siódmy powrót Jedi" Tak samo jak w władcy pierścieni kontynuacja miałaby sens tylko wtedy, gdyby jakiś wątek spajał pierwotną i drugą wersje(chociaż i tak kontynuacja byłaby nudna), to samo działa w gwiezdnych wojnach. Zresztą najlepszym przykładem tego zjawiska jest Harry Potter i przeklęte dziecko, czego już za cholerne nie potrafię zrozumieć.
@@kgbnayt9488 misie podobał każdy epizod ja się bawię tymi filmami no ale 9 część no dla mnie to już trochę było no to dojenie palpatina no i to tempo no i no ja się filmami wszystkimi bawię czy to 1 czy to 4 czy to 8 czy 5 no się podobało
7 ปีที่แล้ว +1
A u mnie ranking filmów Star Wars wygląda tak: Numer 1 najlepszy-Zemsta sithów 2-Rogue one 3-Powrót Jedi 4-Imperium Kontratakuje 5-Mroczne Widomo 6-Atak Klonów 7-Przebudzenie Mocy 8-Nowa Nadzieja. Oczywiście jak ktoś chce znalazł bym argumenty dlaczego tak a nie inaczej wygląda mój ranking. Mam 19 lat więc raczej napewno nie mam dużego sentymentu do Starej Trylogii,wszystko starałem się oceniać tak samo,bez żadnych sentymentów,ani bawienie się w co pierwsze obejrzałem a co ostanie(bo pierwszy obejrzałem Powrót Jedi)
Ja teraz oglądam znowu całe star Wars w tej kolejności 1.mroczne widmo 2.atak klonów 3.colne wars 2d 4.clone wars film 5.clone wars 3d 6.zemsta sithów 7.han solo 8.rebelianci 8.5 łotr 1 9.nowa nadzieja 10. imperium kontraatakuje 11.powrót jedi 12.przebódzenie mocy 13.last jedi
Za chwilę mam 22 lata, nadal mi Jar Jar nie przeszkadza i pasuje mi ta postać, ale się uczepiliście biednego Gunganina :( Wy, Wy, Wy... RASIŚCI!!! XD Jak pierwszy raz oglądałem miałem chyba 4 albo5 lat... I wiecie co wam powiem... Albo się zatrzymałem w rozwoju albo nie jestem wymagającym widzem bo poza tym, że w 4,5,6 trochę mnie drażni ta starość tego filmu i technologii w niej użytej, ale wtedy inaczej się nie dało. Poza tym wszystko jest dla mnie ok... Choć mi brakowało tych widowiskowych scen walki w Przebudzeniu Mocy, Mroczne Widmo czy Zemsta Sithów była pod tym względem o niebo lepsza :p
Wypowiem się z perspektywy osoby, która została wciągnięta do uniwersum Star Wars dość późno. Gdy miałam 12 lat obejrzałam Mroczne Widmo i raczej mnie to nie zachęciło do całej sagi. Drugą szansę dałam uniwersum dopiero w liceum, gdyż wielu moich nowo poznanych znajomych było fanami i chciałam zrozumieć ich fascynację. Szczęśliwym trafem akurat wtedy puszczali Star Wars w TV. Fanką stałam się po obejrzeniu Zemsty Sithów, ale tak naprawdę oczarowana zostałam jak poznałam epizody 4-6 (koleżanka pożyczyła mi jeszcze kasety VHS z Oryginalną Trylogią bez poprawek). Moim zdaniem prequele nie są aż tak złe, co po prostu strasznie nierówne. GL miał dobre pomysły, ale ich wykonanie już niekoniecznie - podstawowym problemem jest nieumiejętność pogodzenia dwóch rzeczy - wprowadzenia w sagę nowego pokolenia fanów oraz sprawienie przyjemności dojrzałym starszym fanom, wychowanym na Oryginalnej Trylogii. Dlatego poważniejsze wątki jak tło polityczne upadku Starej Republiki nudziły młodszych fanów gdyż były dla nich zbyt skomplikowane i niezrozumiałe (co nie jest niczym niezwykłym), a lżejsze w tonie elementy zrobione z myślą o młodszych widzach były dla starszej części fanów zbyt dziecinne i w ich odczuciu rozwalały klimat filmu. Za to pewne ważne wątki (np. przejście Anakina na Ciemną Stronę) które mogły być bardzo ciekawe zostały uproszczone po pierwsze, żeby nie zanudzić dzieciaków a po drugie dlatego, że zabrakło na to czasu. Dla mnie najlepszym wyjściem byłoby, jakby Mroczne Widmo było Epizodem 0, takim wprowadzeniem dla młodszych widzów, będącym przede wszystkim prostą przygodówką, gdzie poważniejsze elementy zostałyby tylko lekko zarysowane, za to zawartość Epizodów 2 i 3 powinna być trzema filmami, które byłyby właściwą trylogią. Te części powinny być już wyraźnie poważniejsze, ale ciągle nadające się do oglądania dla widzów w różnym wieku (tzn. bardziej rozbudowane właściwe wątki, mniej prymitywnego humoru i mniej przeciągniętych na siłę scen akcji). Wiele z tych problemów naprawił według mnie serial Wojny Klonów, tam dobrze zrobili to stopniowe przejście z prostej przygodówki (sezony 1 i 2) do poważniejszych i bardziej skomplikowanych historii (cała reszta). Niemniej jednak doceniam prequele za rozbudowanie uniwersum i stworzenie tła dla tego, co znamy z Oryginalnej Trylogii. Jest to po prostu dobra historia i dobre pomysły zagrzebane w całym tym śmietniku rzeczy mniej udanych. Ostatnio odświeżyłam sobie te filmy, więc spisałam swoje odczucia. Było lepiej, niż się spodziewałam na RotS kilka razy się wzruszyłam ale najbardziej rozkleiłam się jak pokazali na koniec małą Leię na Alderaan.
Ja tam lubię prequele. Jedyne minusy w tej trylogii to zbyt dużo CGI, które słabo się zestarzało. Bo prequele są bardzo lucasowe, a nawet są lepsze (bo idą w większy mrok) niż epizod 4, który był zbyt baśniowy i epizod 6 który kopiuje rozwiązanie z czwórki ale broni się wątkiem Luke'a i Vadera. Wbrew pozorom Mroczne Widmo jest całkiem podobne do Nowej Nadziei, może ze względu na stosunkowo mały odsetek CGI do lokacji czy efektów praktycznych
Temat wraca jak bumerang. I za każdym razem mam taką samą konkluzję. Na odbiór prequeli, original trilogy i sequeli będzie miał wpływ przede wszystkim wiek osoby kiedy dany film był w kinach (bo zakładam, że jak ktoś się czymś jara to jakoś sobie odłoży żeby przeżyć to wszystko w kinie-przecież to na format kinowy tworzony jest film, a nie na oglądanie na smartfonie itp). I tak osoby, które oglądały Star Wars w kinie pod koniec lat 70 (a w Polsce to nawet sobie nie wyobrażam jakie to wtedy robiło wrażenie-tylko z opowieści rodziców) zawiodły się na całej linii na Mrocznym Widmie. Potem urodzeni na początku lat 80, którzy nie tego się spodziewali ale Mroczne Widmo ujdzie w praniu. I potem Ci (tak jak ja) z początku lat 90, dla których być może (dla mnie nie-oglądałem OT na vhs przed 1999) było to pierwsze zetknięcie ze SW. Taki film na dużym ekranie - jak dziecko ma się nie zachwycić czymś tak przyjemnym dla oka? Dlatego ja Mroczne Widmo uwielbiam i oglądam zawsze, a Pod Race to scena z najlepszym montażem dźwięku ever (taki mam fetysz :P). Z kolei moi kuzyni, którzy teraz mają po 7-10 lat wychowują się na Rey, Kylo Renie itd. I tak to działa. I tak to będzie działać. Taki biznes. Pozdrawiam wszystkich fanów bez wyjątku. Fajnie, że wszelkie kwasy już za Wami i wspólnie można podyskutować. Na przyszłość - można uwzględnić opinie widzów dla szerszego ujęcia danego tematu :)
jesień 99 roku. 6 letni ja z ojcem idziemy do kina na gwiezdne wojny. wcześniej coś tam słyszałem o gwiezdnych wojnach ale dla kilkuletniego dziecka fajniejsze były bajki disneya niż stare filmy. Wizyta w kinie sprawiła że zakochałem się w star warsach, ale podejrzewam że gdyby nie Mroczne Widmo, Jar Jar i Darth Maul to przez kilka kolejnych lat nie obejrzałbym gwiezdnych wojen którymi fascynował się mój ojciec jak był kilkunastoletnim chłopcem. W skrócie: za dzieciaka mroczne widmo było mega filmem który oglądałem kilka razy w tygodniu i widzę że dla mojego siostrzeńca tym samym jest obecnie Force Awakens.
Ja miałem to szczęście, że przed Mrocznym Widmem byłem już fanem Gwiezdnych Wojen i kilkukrotnie widziałem OT zanim wybrałem się na E1 do kina. Z drugiej strony w tamtym czasie byłem targetem dla Mrocznego Widma bo miałem wtedy jakieś 12-13 lat i ogólnie bardzo pozytywne wrażenie na mnie zrobiły oprócz 3 rzeczy: najbardziej wqrwiły mnie midichloriany, Jar-Jar też mnie jakoś nie śmieszył a na wyścigach to praktycznie spałem. W tamtym czasie ani te polityczno-handlowe sprawy nie przeszkadzały mi, ani Jake Lloyd itd reszta była albo ok albo bardzo się podobała, jak np nowa muzyka czy Darth Maul.
Przyznam, że nawet nie pamiętam kiedy oglądałem pierwszy raz jakiś film Star Wars, mimo że mam 20 lat te filmy były dla mnie od zawsze. Mój ojciec miał całą starą trylogię na VHS-ach a później Mroczne widmo, które bardzo zapamiętałem, ponieważ była to jedyna część którą miałem z dubbingiem. Razem oglądaliśmy te filmy od zawsze, jedyny film, który mocniej zapadł mi w pamięć jako wielkie WOW była część trzecia. Dla mnie dopiero po latach wyklarował sie podział na starą i nową trylogię, bo przez większość mojego dzieciństwa były te cztery filmy na VHS i te dwa już na dvd. Mroczne widmo zrosło się w moich oczach w cześć Oryginalnej sagi i mimo że miała swoje wady to zauważyłem je faktycznie dopiero po latach. Dla tego najmniej zawsze podchodziła mi część druga, nie zapamiętałem na nią hajpu i ogólnie to zawsze była ta część pomiędzy pierwszą a trzecią, nigdy nie wzbudzała we mnie większych emocji i oglądałem ją najmniej.
Ja swoją przygode ze star wars zacząłem w wieku 13 lat. Zaczęło się od tego że nadchodziła premiera przebudzenia mocy i leciały te star warsy na TVN więc postanowiłem obejrzeć mroczne widmo i po obejrzeniu stwierdziłem że nie take złe, fakt Jar Jar był wkurzający ale jakoś nie zwracałem na niego uwagi, podobał mi się wątek Maula ale poległ na koniec filmu. Film był też trochę taki pod dzieci ale nie było tak źle. Po obejrzeniu mrocznego widma następnego dnia postanowiłem obejrzeć atak klonów i zemste Sithów. Druga część też mi się podobała zwłaszcza walka na miecze, fakt Yoda skaczący jak mała zielona piłeczka wyglądał dziwnie. Gdy oglądałem zemste Sithów to dziwne wydało mi sie że Anakin tak nagle przeszedł na ciemną stronę mocy. Walka końcowa Obi Wana (który jest moją ulubioną postacią w epizodach I-III) z Anakinem bardzo mi się podobała. A Epizody IV-VI również mi się podobały a nawet były lepsze niż poprzednie. Przebudzenie mocy i Łotr 1 też były bardzo fajne każdy z tych filmów ma coś swojego co go odróżnia od reszty. Teraz z niecierpliwością czekam na Epizod VIII. :)
Moim pierwszym obejrzanym filmem był chyba atak klonów w wieku ok. 9 lat, oraz jestem bardziej uniwersalnym fanem bo wkręciłem się dopiero na premierę ostatniego Jedi i wszystkie filmy mi się podobają, zwłaszcza jak wiem co działo się pomiędzy, oraz wszystkie luki fabularne są wypełnione.
Ja osobiście Mroczne Widmo wspominam bardzo dobrze i czasami sobie odświeżam. Historia ogólnie ma ręce i nogi. Da nawet radę przeboleć po latach nieśmiesznego już Jar Jar'a. Natomiast to co mnie boli, to odwieczna bolączka fanów, czyli śmierć Darth'a Maul'a, która pod kątem logicznym nie miała prawa bytu. :D
Czego Wy nie kupujecie w przejściu Anakina na Ciemną Stronę? Bo nie do końca zrozumiałem - zaczyna się w części II (w I był za mały i dopiero zaczynał szkolenie, więc to oczywiste, że nie przechodził na Ciemną Stronę - może poza tym, że faktycznie widać było jego przekorę i nieposłuszeństwo i że nie lubił go mistrz Windu), kiedy po pierwsze: daje się porwać pierwszej (wybuchowej, głupiej, romantycznej i totalnie niedojrzałej) miłości czym mąci sobie obraz i przerywa skupienie na samym byciu Jedi, po czym też jedzie i zabija Tuskenów (mord Tuskenów i krzyk Qui-Gona - miałem ciary). Kontynuowane jest w części trzeciej, kiedy Palpatine mąci jego umysł, najpierw zabija Dooku, potem sam zauważa, że coś jest nie tak, potem postępuje wbrew mistrzowi Windu, potem obcina Windu rękę (a, no i jeszcze wcześniej jest sprawa z jego wizjami i strachem - strach wiedzie ku Ciemnej Stronie, oraz rozmową Palpatina z Anakinem, kiedy Palpatine mówi mu o "tworzeniu życia")... w zasadzie jego przejście na Ciemną Stronę trwa dwie z trzech części. Jej motywami jest strach, przywiązanie, obsesja i poczucie, że coś jest nie tak. Więc dopytuję się - co tutaj jest "nie tak" w jego przejściu? W jego gniewie, nienawiści - głównie chyba do siebie samego i ostatecznie bólu, kiedy okazuje się, że zabił Padme, że zniszczył to, co chciał osiągnąć i sam skończył w zbroi odcinającej go od bycia człowiekiem?
PS No i co do mnie - ja pierwszą część obejrzałem chyba w przedszkolu Nową Nadzieję, kiedy była w kinach edycja remasterowana (ale oglądałem już w telewizji :P), potem czytałem książki - Uczeń Jedi i oglądałem "Mroczne Widmo". Całość Star Wars oparłem nie na opowieści o Skywalkerach, ale na poważaniu dla Obi-Wana, który był dla mnie idealnym Jedi. (Mimo, że to SIthowie mieli rację :P)
Mroczne widmo obejżałem w wieku 4-5 lat na kasecie z wypożyczalni kaset VHS, na mnie jako na dzieciaku, któremu najlepszy kolega, podczas zabaw w przedszkolu streścił wszystkie części, film zrobił ogromne wrażenie. Pamiętam nawet, że postać Qui-gona tak bardzo przypadła mi do gustu, że jak umarł to płakałem. Jar-jar był wtedy postacią komediową, nadającą taki humor i kolor do lekko mrocznej opowieści. Obecnie nie trawię Jar-jara. Czymś co mnie chyba najbardziej trzyma przy prequelach jest muzyka(Duel of fates jako dzwonek telefonu). Na przebudzeniu mocy byłem w kinie zaraz po premierze i jak wyszedłem z kina to powiedziałem do kumpla-ja na gorszą Nową Nadzieję się nie pisałem. Potem roznawiając z sześcioletnim kuzynem, który już obie trylogie miał za moją sprawą obejżane usłyszałem, że mu się bardzo podobało, i że to był naprawdę fajny film. Moim zdaniem jedny z wielu geniuszy Gwiezdnych Wojen jest to, że zależnie od wieku zupełnie różnie postrzega się ten film.
Wiec jeśli chodzi o epizody 1-3 to uważam, że to są jednak całkiem ok filmy. Nie wiem czy to może moje spaczenie czy jakaś inna cecha, ale mi się to ogląda bardzo fajnie i uważam, że bardzo sensownie i potrzebnie dla klasycznej trylogii tłumaczą i pokazują wydarzenia wcześniejsze. Zrobienie filmów , o których wszyscy wiedzieli co się wydarzy, było szalenie trudno. Moim zdaniem i tak udało się zrobić coś wow z takim ciężarem na plecach. A czy to jest częściowo infantylne czy nie.... to są SW i dlatego je kocham, wszystkie (jak do tej pory), bo pokazują przygody i historie mojego ukochanego uniwersum i mówię to mając niespełna 30 lat na karku.
Przychodzę tutaj posłuchać co mają do powiedzenia "starzy" fajni uniwersum SW, chciałbym MIŁO spędzić te parenaście minut, ale... Wy ciągle narzekacie na to co jest nie tak zamiast pocieszyć się tym co jest :) kurcze, to jest coś co LUBIMY, nwm, może jestem dziwny, że chciałbym posłuchać czegoś pozytywnego o tym co lubie :P 1 odcinek " głupoty starego kanonu", 2 odcinek "najlepsze i najgorsze" (czyli wciąż ocenianie czegoś co jest), 3 odcinek " czy do dupy" gdzie od początku jestem zasypywany krytyką. Seria ma potencjał, ale jak na razie nie wykorzystany. Serio Grubaski chcą po prostu odstraszyć ludzi od SW? Jest to krytyka z mojej strony, ale w dobrej wierze, czekam na 4 odcinek w którym dyskusja będzie na jakiś ciekawy temat wyjęty prosto z odległej galaktyki, a nie o tym czy jakaś książka, film czy gra jest słaba lub dobra. :P Pozdrawiam.
dlatego, że krytykować i narzekać jest łatwo, a żeby stworzyć coś konstruktywnego trzeba już się trochę wysilić. Ja jestem raczej z tych pozytywnie nastawionych fanów, którzy starają skupić się na tym co im się podoba i nie rusza ich narzekanie innych fanów.
Pierwszym filmem jaki obejrzałem było imperium kontratakuje. Miałem może z 6 lat, tato mi włączył na VHS żebym obejrzał czy nic nie miga, obraz nie skaczę itp. Teraz podejrzewam że i tak nie wiele rozumiałem z tego filmu ale pamiętam do dzisi tą fascynację jak Luke znalazł Yode, to było dla mnie tak niesamowite. Ale propo mrocznego widma, to ciężko stwierdzić ile miałem lat ale zawszę wolałem mroczne widmo niż atak klonów. A propo książek to najlepsza to chyba trylogia Bane, aczkolwiek ksiazki o hanie też lubialem
Ja to ja już gdzieś w komentarzach pisałem widzę Yodę inaczej, niż wy - nie jako tylko mędrca, ale jednak mistrza sztuk walki, tylko takiego otoczonego filozofią, że trzeba umieć walczyć, ale jeśli się da wygrać bez walki, to zrobić wszystko co się da, żeby tak właśnie to rozwiązać. Taki pan Mijagi z "Krate Kidów" - siła spokoju, ale jak trzeba było młodego obronić to sprał tamtych gości i to wykonując 2-3 ruchy ręką - i tak powinien walczyć Yoda. Jak nie ma absolutnej konieczności unikać - ale jak już musi to machnąć ręką użyć mocy i wygrać, a nie skakać jak jakiś gremlin z ADHD. A co do głównego pytania odcinka - to dla mnie nie można oceniać z perspektywy dorosłego, znawcy starego kanonu itd tylko z perspektywy docelowego targetu, do jakiego trafiły te prequele - czyli z perspektywy dzieciaka. Dla mnie też dzisiaj Dragon Ball to seria na maxa rozwlekła (może z tym konkurować tylko Moda na Sukces) i miejscami dość nudna, a jednak za dziciaka się cały dzień czekało na następny odcinek.
Miałem 12 lat gdy Epizod 1 wszedł do kin.Nigdy wcześniej nie widziałem żadnej części. Piorunujące wrażenie zrobił na mnie Qui Gon , Maul oraz finałowy pojedynek. Do tej pory uważam go za najlepszy ze wszystkich części. Zgadzam się że była to najgorsza część z całej nowej trylogii i że starsze epizody są lepsze bo taka jest prawda. Lecz jako 12- latek poczułem się wciągnięty do tego świata jak ten chłopiec z Niekończącej się Opowieści. Dziś po tylu latach nadal jestem w tym uniwersum i bardzo je lubię, a Epizod 1 darzę ogromnym sentymentem i szacunkiem. Czy ktoś zaczynał tak jak ja? Chętnie poznam wasze historię:)
Gdy przybyła nowa trylogia, wtedy zdałem sobie sprawę, że to co było kiepskie w prequelach, to tych parę artystycznych wyborów: Jar Jar Binks, aktorstwo odtwórców ról Anakina... i tyle. Na tym mój sprzeciw się kończy. Fabuła prequeli prowokuje do zastanowień, droga Palpatina do władzy- takie małe House of Cards- to jest nawet głębokie. Co prawda podśmiewałem się z midichlorianów na początku, ale, jak do większości rzeczy w prequelach, przyzwyczaiłem się. Natomiast wqrvia mnie niesamowicie ta nieuzasadniona i niewyjaśniona zmiana "fizyki" rządząca funkcjonowaniem mocy. Już wolę midichloriany niż to tanie, podyktowane polityką "Moc ex machina". Dziwi mnie, że Dakann, taki ateista, tak bardzo pragnie takiej "religijnej" mocy. Tak w ogóle, to nawet w zwykłej, ale dobrej fantastyce, magia jest tworzona w jakimś systemie- tzn. istnieją jakieś zasady, jakimi ta magia się rządzi, a zatem, nawet jeżeli magia może bardzo dużo, to i tak ma ograniczenia i jakąś logikę działania. Nie chcę być przesadnie niemiłym, ale qrva, jak ktoś chce tylko magii, niech zadowoli się władcą pierścienie, albo innym Dungeons&Dragons. ALBO niech poczyta sobie żywoty świętych: Taki na przykład św. Ojciec Pio- miał dar bilokacji- coś na podobieństwo tej ostatniej mocy Luke'a. Całkiem ciekawe, polecam. A nowej trylogii nie lubię, bo czuję się oszukany: sprzedano mi REBOOT nazywając go SEQUELEM. -_-
Prequele ratują Ian McDiarmid i Christopher Lee. I trzeba też uczciwie oddać, że "Atak Klonów" ma jak na razie ze wszystkich epizodów najlepiej napisany scenariusz. Jest jakaś zagadka, śledztwo. Fajnie jest stopniowane napięcie. Szkoda oczywiście, że w prequelach Padme jest tak irytująca, że humor jest w rodzaju "Jar-Jar wdepnął w gówno", a Anakin w jednej chwili nagle klęka przed Palpatinem, kiedy jeszcze chwilę wcześniej wydał go Mace'owi Windu - to było akurat słabe. "Zemsta Sith" faktycznie broni się najlepiej. Scena, kiedy Sheev opowiada Anakinowi o Plagueisie, to jedna z moich ulubionych scen w Sadze w ogóle... ...ale już taki Generał Grievious w tym filmie jak dla mnie jest całkowicie zbędny. Jest sztuczny. na siłę efekciarski i jak dla mnie niepotrzebnie ujaskrawia i udebilnia ten w gruncie poważny film.
Jak oglądałem pierwszy film z serio gwiezdne wojny było to mroczne widmo miałem wtedy 4 lata ale zaraz po tym zobaczyłem oryginalną trylogię z lukiem i resztą a było to w roku 2006. Mówiąc krótko dla mnie nie ma części gorszej i lepszej bo wychowałem się na sequelach i clone wars potem zobaczyłem prequele (II i III) i do dzisiaj jak oglądam którą kolwiek z części mam ciarki i zachwyt.
Jak oglądałem pierwszy raz Mroczne Widmo to miałem około 7 lat, film bardzo mi się podobał i w sumie nadal go lubię ze względu na 2 postacie: Darth Maul i Qui-Gon Jinn
No ja jako dzieciak obejrzałem mroczne widmo i mnie wciągnęło, głównie wyścig był extra super mega. Potem zacząłem oglądać starą trylogię, zero książek i komiksów bo nie było wtedy torrentów. Wojny klonów , trochę starszy ale i tak super, te armieeee, panie genialne!!! A atak sithów ? Człowieku, ta pierwsza bitwa, jak w Homewordzie !! Teraz jak oglądam wkurza mnie to co was, ja jar idiota, nudny wyścig, telenowela anakina i padme, głupie sceny i dialogi i dlaczego oni są tacy tępi że nie widzą palpatina. Stara trylogia też lepsza nie jest, ostatnio stwierdziłem że mogli by to jeszcze raz nakręcić ;p Wojny klonów animowane potem otworzyły mi oczy że to fajne, teraz rebelianci, a przebudzenie mocy znów mimo że jestem starawy wcisneły w fotel. A R1 też był fajny głównie dla mnie za smaczki
Jak miałem okazję po raz pierwszy oglądać mroczne widmo to podoba mi się duża ilość wątków równoległych. W ataku Klonów niepotrzebnie rozwinięto związek romantyczny raczej oczekiwałbym Wzrastanie agresji Anakina jego powolne przychodzenie na ciemną stronę mocy. W zemscie Sithów bardzo dobrze wypadłoby połączenie wątku romantycznego i dążenie do większej potęgi Anakina i spiskowanie z imperatorem wtedy całość byłaby bardzo wiarygodna i Mroczna
Gdy Mroczne Widmo weszło do kin, to miałam 5 lat. Tak mi się spodobało, że kilkukrotnie chodziłam z tatą do kina żeby znów to obejrzeć, a Jar Jar w ogóle mnie nie irytował ;) (Oczywiście tata zadbał, żebym znała też epizody IV-VI) Obecnie i n-tym obejrzeniu wszystkich części, uważam że ta postać Jar Jar'a jest niepotrzebna ale nie żywię do niej tak negatywnych emocji jak osoby które obejrzały Mroczne Widmo będąc trochę starszymi widzami ode mnie.
Moja przygoda z SW zaczęła się od znalezienia kasety w domu z Morocznym Widmem. Zastanawia mnie tylko jedno : Gdyby Lucas miał dostęp do takiej technologi jak w epizodzie I czy Stara trylogia wygladałaby tak jak wygląda. Jeśli chodzi o filmy to dobór większości aktorów jest świetny m.in Ewan McGregor, Liam Neeson, Samuel L. jackson. Christopher Lee, Natalie Portman. Można miec zastrzeżenie do haydena bo faktycznie gra drewniano chociaz w Ataku Klonów daje rade. Nie wspomne już o Ray'u Parksie który naprawde jest mistrzem Sztuk walki i sam zaaranżował walkę swojej postaci z Obin Wanem i Qui Gonem. Dla mnie Gwiezdne Wojny bez prequeli to nie Gwiezdne Wojny. Wątek polityczny, manipulacja senatem przez Palpatine'a a co najważniejsze jak zmienia się on z 1 na 2 epizod. W Widmie wiecznie uśmiechnięty sprzymierzeniec by później opowiadać historię sithów notabene świetna scena. Oczywiście są też minusy jak np Jedi walczący z Sidiousem padający na jeden cios ale ciągła akcja napędza historie do przodu bo dynamiki nie brakuje a chyba nikt nie powie ze walka Maula z Obim i Qui Gonem była lepsza od walki Obi Wana z Nowej Nadziei a oba filmy spełniły 30% założeń i może naraże się sporej liczbie osób ale uważam że Mroczne Widmo> Nowa Nadzieja a co więcej powiem dla mnie Nowa nadzieja to najgorszy film ze wszystkich 8 jakie dotąd powstały i nie żałuje że zacząłem od widma 😉
Ja osobiście wole bardziej prequele od starej trylogii, i tak szczerze w ogóle mało co podobała mi się stara trylogia, na pewno imperium było fajne. Co do walk na miecze świetlne w starej trylogii, to ani jeden "duel" mi się tam nie podobał. Co innego mroczne widmo w którym Darth Maul robił robotę. I w ogóle nie kupuje postaci Lei Organy, osobiście wolę postać Padmy. Przebudzenie mocy i Ostatni Jedai też było fajne. :)
Prequele nie są do dupy, w niektórych momentach są naprawdę fajne i trzymają w napięciu Pierwszy raz star warsy zobaczyłem w wieku 8 lat i był to serial The Clone Wars, widziałem ostatnią minutę odcinka, ale to wystaczyło, by się zakochać.Potem pierwszy seans mrocznego widma w wieku 10 lat, film w sam raz dla osób tej kategorii wiekowej. Moja ocena filmów w danym wieku 0-14 lat: -Mroczne Widmo 8/10 -Atak Klonów 9,5/10 -Zemsta Sithów 9/10 15+lat: -Mroczne Widmo 6/10 (sytuację lekko ratuje sama postać Dartha Maula) -Atak Klonów 7/10 -Zemsta Sithów 9/10, mimo kilku niewiarygodnych zdarzeń, takich jak śmierć Padme, czy przejście Anakina z rycerza, który przynajmniej próbuje działać według kodeksu jedi, do mordercy młodzików
Pierwszy raz obejrzałem gwiezdne wojny chyba w wieku 3 lat, i była to Nowa Nadzieja, następnie Imperium Kontratakuje i zaraz potem Powrót Jedi. Około 2001 roku w wieku 4 lat obejrzałem Mroczne Widmo i Jako że najbardziej wpadło mi w pamieć bo jako tako już ogarniałem świat i to co oglądam to była taka pierwsza zajawka tego że to uniwersum mnie wciągneło do końca. Dzisiaj mając 20 lat nadal jak oglądam Mroczne widmo i resztę prequeli ciesze się z każdej sceny. I powiem wam szczerże że gdyby nie ty Yako (Zgiń, przepadnij mroczny użytkowniku ciemnej strony, agencie Imperium xD) To bym nawet na tego Jar Jara nie spojrzał z takiej strony, że ta postać wkurza w filmie... Natomiast przebudzenie mocy... Hmmm. No dla mnie to była osobiście lekka porażka. Jar Jar tak mnie nie wkurzał jak nierozgarnięty Finn. Nie wiem, może to dlatego że Prequele dla mnie jak i Oryginalna Trylogia są najwyższą świętością, to znaczy, Razem tworzą jedność i nigdy nie spoglądałem na nie że to wgl inny film, że brak klimatu, lub niepotrzebne sceny. Nie. W tych filmach musiał być inny bo pokazywały inne czasy. Tam nie było tego Terroru który obserwujemy patrząc na Imperium. Galaktyka przez bodajże 3000 czy 4000 lat praktycznie wojny nie widziała. Dlatego zachowanie ludzi, oraz to co się działo było inne. Praktycznie gdyby nie twoje filmy nie zastanawiałbym się nigdy czy z prequelami jest coś nie tak. Bo każdego fana star wars którego spotykam prequele jak i stara trylogia po prostu jarają jak Ogień, do tego Łotr 1 zmiażdżył dosłownie każdego i dopełnił praktycznie obie Trylogie. :D Miejmy nadzieję że Przebudzenie mocy także było takim ,,Mrocznym Widmem" które wprowadzi nas w coś fantastycznego, bo ja kompletnie mam mieszane uczucia co do Tej nowej Trylogii.
Ja obejrzałem najpierw całą klasyczną trylogię w TV jakoś na przełomie lat 90-tych/2000. Pamiętam, że byłem tak zachwycony że obejrzałem ją jeszcze 2 razy pomimo, iż nie była to jeszcze cyfrowo poprawiona wersja. Mroczne widmo obejrzałem mając z jakieś 10-11 lat nie byłem na nim w kinie obejrzałem na dvd co było wtedy szczytami bogactwa i technologi w Polsce, pomimo, że byłem dzieckiem zakochanym w Star Wars film wydawał mi się zbyt bajkowy i traktuję go do dziś jako bardziej przygodowy film inny od całej reszty filmów SW. Atak Klonów, który uważam za największe nieporozumienie całej Sagi (nie chcę się rozpisywać dlaczego taka jest moja opinia żeby nie przynudzać) także obejrzałem na DVD. W kinie byłem jedynie(jeśli chodzi o prequele) na Zemście Sithów, której największym atutem był pojedynek Anakin(Vader) Obi Wan + spora ilość scen batalistycznych zarazem w filmie jest wiele beznadziejnie zrealizowanych wątków z przejściem Anakina na ciemną stroną na czele. Oczywiście wszystkie prequele widziałem ze 3-4 razy. Dziś będąc 26 letnim fanem świata SW stwierdzam, że jeśli chodzi o fabułę rozwój wydarzeń i postaci filmy zawiodły choć nie są całkowicie nieudane. Bardzo możliwe żeby opisać w miarę ciekawie oraz dogłębnie we wersjach filmowych wydarzenia z przed "Nowej Nadziei" trzeba byłoby nakręcić 5-6 prequeli. Serial Clones Wars oraz The Clones Wars dość dobrze wyjaśnia dzieje pomiędzy "Atakiem Klonów" a "Zemstą Sithów" jednak nie przebił się do wielu fanów.
Zgadzam się z tekstem, że kultura Zachodu byłaby inna gdyby nie Gwiezdne Wojny. Retoryką "gwiezdnych wojen" posługiwał się Ronald Reagan w swojej polityce odnośnie Związku Radzieckiego i walki z komunizmem :) (ZSRR występował jako Imperium Zła)
Zróbcie odcinek o postaciach które nagle zniknęły z uniwersum np. Asaji Ventres lub Quinlan Vos ( moja ulubiona postać). Jakie mogą być ich dalsze losy, oczywiście oprócz tych które znamy. Czy mają szanse pojawić się w jakimś serialu, bądz w filmie na dłużej niż chwilę( jak to miało miejsce z Quinlanem)
Z tego co sam pamiętam to pierwszy raz mroczne widmo oglądałem w wieku 9 lat 2015. Tak zupełnie świadomie a potem reszta filmów z sagi. Ale wcześniej klasycznie się wojny klonów oglądało
Mroczne Widmo obejrzałem po raz pierwszy w kinie, w dniu premiery (musiałem bilet załatwiać po znajomości, bo Multiplexów nie było w okolicy) w wieku 28 lat. Pamiętam, że odliczałem dni do premiery przebierając nogami z niecierpliwości. A po wyjściu z kina byłem kompletnie, totalnie załamany. Kląłem jak szewc. Byłem tak wściekły, że przysiągłem sobie, że nigdy więcej tego filmu nie obejrzę (wytrzymałem niecały rok, ale dalej mi się nie podobał). Dopiero tak po ok. 10 latach od premiery kilkunastu projekcjach doszedłem do tych samych wniosków co Wy - to nie jest film dla fanów. To jest 'produkt' dla dzieci, który tylko 'puszcza oko' do nas ('starej gwardii'). I chyba jest to dobry, albo nawet bardzo dobry produkt, biorąc pod uwagę ilu nowych, wówczas dziecięcych fanów przyciągnął do sagi. Teraz już nie mam alergii na 'Mroczne Widmo', ale z mojej perspektywy to wciąż jest najgorszy film z całej serii. Gwoli ścisłości, już na koniec - miałem to szczęście, że wszystkie SW obejrzałem w kinie - gdy 'Nowa Nadzieja' (na plakatach było tylko 'Gwiezdne Wojny') weszła u nas do kin - bodajże w 1979 roku, miałem właśnie osiem lat. To był dla mnie absolutny szok. Nic już nie było takie jak przedtem :)
Ja jak pierwszy raz widziałem Mroczne Widno w wieku lat 14 to mi się podobało nawet ,myslałem że to zrobił Disney albo Pixar -takie przyjemne i kolorowe.
Star Wars 1 Mroczne Widmo > dobre dla dzieci Star Wars 2 Atak Klonów > takie romansidło Star Wars 3 Zemsta Sithów > Ulubiony film, przez niego polubiłem Anakina Skywalkera/Dartha Vadera jeszcze bardziej chociaż to przejście na ciemną stronę mocy trochę naciągane. Star Wars 7 Przebudzenie Mocy > taka odświeżona Nowa nadzieja.
Powiem szczerze że ja wychowałem się na clone warsach na tvp 1 potem zacząłem się ponownie interesować Star Wars jak wyszło SW 7 i zacząłem oglądać wszystkie filmy w wieku 15-16 lat wydaje mi się że są dobre i złe z jednej strony historia świetna z drugiej realizacja trochę kulawa. Pozdrawiam
Nie były złe. Przykładowo mój ojciec ( to właśnie on zaraził mnie Star Wars i dzięki niemu przeczytałem wiele ksiązek, komiksów, grałem w gry ) a był on na wszystkich częściach starej i nowej trylogi w kinie. Pewnego dnia zapytałem się go, jaka jest jego ulubiona część ogólnie. Powiedział, że Nowa Nadzieja. Później zapytałem się go, jaka jest jego ulubiona część z perqueli. Wiecie co odpowiedział ? Mroczne Widmo. Tłumaczył mi to, że świetnie było zobaczyć Obi Wana jak jeszcze był padawanem i kto go szkolił. Świetnie było zobaczyć młodego Vadera. Świetnie było zobaczyć znowu Yodę jako Wielkiego Mistrza Zakonu. Ja oczywiście wolę starą trylogie, ale musicie zobaczyć co starsze pokolenie fanów czuło gdy do kin wchodziły kolejno I, II i III.
Miałem jakieś 8 lat jak oglądałem prequele. podobały mi się bardziej niż cz. 4-6 ponieważ w prequelach oprócz z scen taki co nie umiało się na nie patrzeć (ognisko z qui gona czy operacja vadera) były tez takie fajne dla dzieciego oka jar jar czy mały anakin i jego przygody statkowe a cz. 4-6 było tego duzo mniej. Cieżko było niektore rzeczy zrozumiec jak np. sie tak szybko w cz. 3 okazalo ze palpitine jest tym złym ale mimo wszystko ok. Zgadzam się z tym co mówiłeś kiedyś - jak się coś podobało w dzieciństwie to będzie takze w przyszlosci lub bedzie sie do tego wracac z sentymentem w przyszlosci. Teraz będąc starszym sie widzi i mysli czemu mnie taki idiota jar jar bawił xD
Ja miałem sześć lat gdy pierwszy raz zobaczyłem "Mroczne widmo" i film ten nie zrobił wówczas na mnie dobrego wrażenia, nie pamiętam o co mi chodziło, ale pamiętam że okropnie mnie unudził... Więc hipoteza o tym, że ep I jest idealny dla dzieci trochę do mnie nie przemawia. Potem widziałem pojedyncze epizody w tv i znałem mniej więcej historie, wiedziałem mniej więcej kto jest kim itd. Dopiero przebudzenie mocy nomen omen przebudziło we mnie zainteresowanie star warsami (w przeciwieństwie do ep I, po którym sceptycznie podchodziłem do sagi), po nich oglądnąłem star warsy w kolejności jak były kręcone w przeciągu paru dni i doceniłem jak została narysowana historia.
Zacząłem od Star Wars Jedi Knight Jedi Academy. Miałem 10 lat, gry koledzy cisnęli w Medal of Honory, Call of Duty i inne Hirołsy ja ciałem mieczem świetlnym rzesze szturmowców. Nawet nie ogarniałem zbytnio fabuły (jak wróciłem do tego ostatnio to byłem jak "wtf, ale tandeciarska historyjka, nawet w porównaniu do Jedi Outcast"). Potem to już poszło z górki od Nowej Nadziei i byłem pochłonięty na dobre.
Oglądałem prequele między 10 a 15 rokiem życia i wydaje mi się, że był to idealny okres, żeby się wstrzelić w tą trylogię i przez to też są dla mnie kultowe. A TFA jest niezłe, ale liczę, że TLJ porządnie rozszerzy historię sequeli.
ja mroczne widmo pierwszy taz oglądałem w wieku 9 lat i od tego zacząłem się interesować gwiezdnymi wojnami a jak obejrzalem Nową Nadzieje to drugi raz nie chcialem juz tego oglądać🙂
Nwm jeśli się jest prawdziwym fanem Star Wars to powinno się z tym pogodzić, że jakiś film nie jest tak dobry jak jakiś tam inny i nie odwracać się od tych filmów bo to nadal jest Star Wars. Miałem 8 lat jak zobaczyłem całą sagę i była dla mnie mega zarąbistym uniwersum, i nie przeszkadzał mi Jar Jar itd. Teraz mam 17 lat i powiem Wam, że teraz tak samo dobrze mi się ogląda jak kiedyś, Jar Jar mi nie przeszkadza można się uśmiać. Mroczne Widmo przyznam było nudzące w niektórych momentach ale dlatego, że ukazało politykę Republiki, która w tamtym czasie powoli przyczyniała się do jej upadku( wybranie Sidiousa na Kanclerza i wotum nieufności na jaki dała się naciągnąć Padme). Jeśli chodzi o Przebudzenie Mocy to jakoś nie specjalnie mi się spodobało- według mnie jest gorsze niż Mroczne Widmo- ale i tak w miarę daje radę. Za to Rogue One no to dla mnie to jest nr 1 obok Zemsty Sithów. Serial Wojny Klonów 3D, który hejtuje Yako bo zobaczył tylko 2 sezony- bo mają dziwną kreskę(niech zobaczy później bo zdecydowanie graficznie są lepsze od Rebeliantów) i Rebelsi trzymają bardzo dobry poziom, chociaż też mają słabe momenty. Dodam coś o Przebudzeniu Mocy- dla mnie postać Rey jest za bardzo przekokszona w takim sensie, że w kilka dni zostaje ''silną'' użytkowniczką mocy, i potrafi naginać umysły nawet bez szkolenia- Anakinowi to zajęło kilka lat, pokonuje także Bena, który ponoć wybił uczniow Luka noooo ludzie on pokonuje uczniow Luka a taka wieśniara bez doswiadczenia daje mu radę.
Ja mroczne widmo obejrzałem jak miałem 7-8 lat i od razu mi się spodobało że względu na Darth Maula i podracing, teraz jak jestem już starszy nadal lubię części 1-3 bo to nie mają być filmy skłaniające niewiadomo do jakich przemyśleń tylko to ma być forma rozrywki. A co do Jar Jar'a to nigdy mnie specjalnie nie denerwował, bo po prostu założyłem, że to jest debi... jest mniej inteligentny i tyle. Jedyny zauważalny dla mnie minus to hayden christensen, albo słabo napisana postać. Co do przebudzenia mocy podobało mi się a jedyny problem to że Finn momentami zachowuje się jak dupa, a nie facet, ale wiadomo trzeba było podkreślić silny i niezależny charakter Rey.
Prequele (wg mnie :) broni Ewan McGregor i John Williams. Ewana uwielbiam go w roli Kenobiego, a Williams- klasa, której zabrakło mi w TFA. Najbardziej boli mnie płytkość wątku miłosnego (więc i przejścia Anakina na CSM), mam też wrażenie, że relacja Anakin-Obi-Wan powinna być lepiej pokazana, aby ich braterska więź była oczywista i silna.
Halo, Drogie Stare Grube Dziady, ale prequele to Wy szanujcie.
Ja powiem przeciwnie, na starość powinniście docenić te filmy, bo ich treść jest dużo dojrzalsza niż Starej Trylogii. Oczywiście, jako wykonanie filmów - szału nie ma, ale historia właśnie jest przepiękna. Te "nudne" watki polityczne w końcu dodały SW realizmu i złożoności, właśnie skończyły z infantylnością, która podobno jest domeną Nowej Trylogii. Nawet bez otoczek książek, komiksów itd. to Lucas doskonale ukazał upadek demokracji (w Starej Trylogii totalitaryzmu) oraz wypunktował wszelkie jej wady. Wystarczy zwrócić uwagę na wszechobecną biurokrację, niewydolność sądów czy rosnącą pozycję korporacji. Przy okazji jedi są ukazani całkiem niejednoznacznie.
A co do Jar Jara to już Panowie się wstydźcie, niby tacy fani, a marudzą, że Jar Jar ich irytował. Tak, serio? A etymologię imienia postaci znają? A wypowiedz Lucasa, że "Jar Jar jest kluczem do wszystkiego"? Postać bez znaczenia, niepotrzebna, a kto doprowadził do nadania specjalnych uprawnień Palpiemu? Po to on jest byście mogli zobaczyć kto w demokracji może dojść do władzy i decydować o losach wszystkich.
Pozdrawiam i czekam na kolejne Wasze filmiki z serii.
KrzychuBDG Brawo! Masz u mnie browara!
Plagueis the Wise słoik słoik?
a wątki polityczne były według mnie najlepsze
👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏
Brawo tak samo myśle
Idealnie
Może jestem jakiś dziwny, ale nowa trylogia i wątki polityczne bardzo mi się podobały.
7 i 8 fajne były ale 9 słaba
Aktualnie mam 20lat i gdyby nie Mroczne widmo które zobaczyłem w wieku 5/6 lat dzięki mojemu tacie, nwm czy kiedykolwiek ''zakochałbym''' się w SW. Aktualnie czytam Komiksy, książki i interesuję się całym uniwersum. Wydaję mi się że Przebudzenie mocy jest stworzone żeby nowi młodzi ludzie mogli się tym zainteresować a Łotr jest stworzony dla starych wyjadaczy którzy nie byli zadowoleni z FA.
ToxicTV Polać mu bo dobrze mówi!
Trochę tak ale R1 się broni samo w sobie jako dobry film wiem że data
to samo,tata miał piracką płytę z mrocznym widmem i gdy obejrzałem to po raz pierwszy w wieku 7-8lat to wyjebało mnie z butów z ekscytacji.
Kiedyś mnie też nie przekonywało przejście Anakina na ciemną stronę mocy, ale dzisiaj jako dorosły człowiek widzę ludzi, którzy postępują totalnie surrealistycznie czy nielogiczne. Oczywiście ciągle go nie rozumiem, ale widać nie muszę. Chłopak pogubił się w ocenie sytuacji, a potem w to brnął. Bardzo często ludzie obrawszy pewnien punkt widzenia "naginają" fakty na własny użytek. Myślę, że niejednokrotnie robią to nieświadomie.
Ja jestem tą osobą, która wychowała sie na prequelach. Pierwszą częścią, którą widziałem było "Mroczne Widmo". Zakochałem się od razu. Będąc bardzo młodym nie lubiłem klasycznej trylogii. Obecnie kocham obie trylogie. "Mroczne Widmo" mam jeszcze na kasecie VHS :D Moją ulubioną częścią jest "Łotr Jeden", gdyż łączy według mnie chociaż kilka elementów z prequeli i klasyczną trylogię. Poza "Łotrem Jeden" moją ulubioną częścią jest właśnie "Mroczne Widmo". Możecie mnie zhejtować, przyzwyczaiłem się do tego, ale zdania nie zmienię. Mam ogromny sentyment do tej części. Pewnie gdybym zaczął oglądać od klasycznej trylogii i zakochał się w tamtych filmach, to miałbym inne zdanie. Wyszło jak wyszło :P
ja nie przepadam za 1 ale 2 i 3 są fajne
Może nie do dupy ale zajebiste też nie były.
Zemsta sithów całkiem spoko.
Pan Prezes komentuje 2 słowa: Jar Jar
Dokładnie
jak dla mnie epizod 3 > pozostałe epizody
eXoN196 3,R1,4,5,6 > 1,2,7
Clayton +1
Właśnie dzięki Mrocznemu Widmu pokochałem Star Wars . Miałem wtedy bodajże 8 lat
Mnie w prequelach podoba się ogólne zaprezentowanie świata SW. Pokazano tam że ta ,,odległa galaktyka" żyje. Ukazano tam wiele frakcji znacznie więcej postaci przewijających się w tle. Ten świat żył nie był tak hermetyczny jak w strarej trylogii i (czego się obawiam po Przebudzeniu mocy) w nowej serii. Było mnóstwo lokacji była pokazana polityka tego świata, zaludnione planety itp. Oglądając starą trylogię i przebudzenie ma się wrażenie że cały ten świat kręci się dookoła załogi sokoła milenium i dosłownie kilku innych postaci. Zmarnowano potencjał o ukazani ogromu Imperium które zdaje się ograniczać do floty statków i dwu gwiazd śmierci. Wygląda to dosyć skromnie przy rozbudowanym systemie starej republiki. Wiem że tworzy to świetny klimat i robiło wrażenie w czasie premiery natomiast teraz widz (przynajmniej tak mi się wydaje) jest bardziej wymagający. Mnie osobiście kiedy oglądam fantasy (czy bardziej odjechane s-f) interesuje to co dzieje się dookoła głównego nurtu fabuły, chociaż zarys historii świata i mechanizmów które nim rządzą.
dla mnie prequele są spoko
Nie żyjesz
Dla mnie są lepsze od orginalnej
@@requier9381 dla mnie też ale zawsze nie chciałem tego mówić
Dla mnie Mroczne Widmo było jednym z najlepszych filmów dzieciństwa i dopiero stosunkowo niedawno zauważyłam jego duże wady
Fajnie gdyby zrobili historię gona jinna
I historię wszystkich członków zakonu jedi
I historię Bena Skywalkera i dodać go do kanonu
Swoją historie z Star Wars zacząłem z Mrocznym Widmem w wieku 7 lat i
moim zdanie prequele są dla mnie lepsze jakoś mi się spodobały no bo
lepsze efekty i zostało mi tak do tej pory xD
Ja tam nie lubie piasku.
Alfrid
Jest szorstki, twardy, wszędzie włazi...
Ja nie lubię spotykać Łinter Soldżera pod każdym filmem. :P
Łinter Soldżer jest kłamstwem rozpropagowanym przez rosyjskie media.
Alfrid o.O
Alfrid Być może
Ja wychowałem się na trylogii oryginalnej, ale prequele mi się podobają. Jak dla mnie jeden z lepszych soundtracków wszech czasów to soundtrack Zemsty Sithów. Poza tym fabuła - prequele odbywają się stosunkowo niedługo przed bitwą o Yavin a mimo to wiele mówią o Starej Republice. No i wreszcie obsada. Ewan McGregor, Hayden Christensen, Natalie Portman, Frank Oz, Kenny Bakker, Anthony Daniels, Samuel L. Jackson i absolutny wieszcz wśród aktorów, grający w - moim zdaniem dwóch najlepszych seriach świata - Gwiezdne Wojny oraz Władca Pierścieni / Hobbit - Ś.P. Christopher Lee. Poza tym końcowe sceny (ok. 45 ostatnich minut) Zemsty Sithów znakomicie łączą prequele z trylogią oryginalną. Wiele wątków jak np. Stopniowe przechodzenie Anakina na Ciemną Stronę, miłość Anakina i Padme, próby zamachu na Padme, szkolenie Anakina na Jedi przez Obi-Wana, oraz wojna i wątki polityczne. Wreszcie zróżnicowanie krajobrazu. Miejskie Coruscant, pustynne Tatooine, burzowe Kamino, ognisty Mustafar, weneckie Naboo, indonezyjskie Kashyyyk, oraz prehistoryczne Utapau. Podsumowując: Soundtrack, fabuła i przekaz, obsada, łączność z sagą oryginalną, wątki, krajobraz - 10/10. Wykonanie 9/10.
Mroczne Widmo zawsze będzie miało dla mnie szczególną wartość sentymentalną. Od tego zaczęła się moja historia ze SW, oglądałem to dziesiątki razy na VHS.
Moim zdaniem zrobienie takiego familijnego filmu było potrzebne, żeby wciągnąć nowe pokolenie fanów w uniwersum SW :)
Nie jestem jakimś wielkim fanem gwiezdnych wojen, ale mi osobiście bardzo przyjemnie oglądało się każdy aspekt trylogii prequelowej, podobało mi się pokazanie innych aspektów tego świata niż tylko walka złego imperium z dobrą rebelią, przemytnictwo i sama wojna; oczywiście lubię starą trylogię, żeby nie było; a w prequelach mogliśmy obejrzeć i nacieszyć się światem, w którym istnieje jeszcze spory zakon jedi, gdzie imperium jest po jasnej strony mocy, a wszelkie zło jest na poziomie zwykłego buntu, w którym możemy pooglądać fascynujące dzieciństwo i przemianę Anakina, a jeśli chodzi o jarjara to mi wogóle nie przeszkadzał, nie wiem, być może przez to nie mogę nazywać siebie fanem gwiezdnych wojen, ale mi to nie przeszkadzało.
Jeśli zaś chodzi o nową disnejowską trylogię to nazwałbym ją ogrzewaniem kotleta, bo doświadczamy tam schematów, którymi była przepełniona stara trylogia. W prequelach został przynajmniej pokazany inny aspekt tego uniwersum, a w nowej trylogii schemat zrrznięty z pierwotnej wersji.
Gwiezdne wojny można porównać do tolkienowskiego uniwersum. Stara, najlepsza trylogia jest jak Władca Pierścieni, prequele są jak hobbit, nawet jeśli złe, to przynajmniej miały dobre chęci pokazania innej strony uniwersum, różniły się schematem od początkowych filmów, tak samo jak hobbit różni się od Władcy Pierścieni. Natomiast najnowsza trylogia... no cóż, to tak jakby Tolkien napisał Władca Pierścieni 2, w którym wnuczek Froda przypadkowo natrafia na dziwny pierścień, jakby się później okazało pierścień władzy, który w niewyjaśnionych okolicznościach nie stopi się w górze ognia, a na nieszczęście bohaterów, znalazł się kolejny kandydat do stanowiska Saurona... i żeby historia jeszcze bardziej się różniła, to teraz wnuczek Froda musi udać się jeszcze dalej na wschód, do jeszcze potężniejszej góry ognia, by stopić pierścień raz na zawsze. Na serio. Kiedy oglądam przebudzenie mocy to odnoszę wrażenie że zachodzi sytuacja analogiczna do tej którą opisałem.
No bo pod koniec powrotu jedi, imperium zostaje uratowane i happy end, ale nie, znalazł się kolejny zły charakter. Gdyby jeszcze te dwie trylogię łączyła jakąś postać pociągająca za sznurki, to bym zrozumiał że akcja trwa, np snoke który sterował palpatinem i w nowej trylogii możnabybyło głównym celem ustanowić zabicie go. Ale nieee. Snoke zginął w drugiej części, co znaczy że element spajający się rozpadł.
Ten mechanizm sprawił że praktycznie w nieskończoność ten kotlet będzie można odgrzewać, i powoduje on że ja nie szanuje tych nowych części, ponieważ świadczą one iż historia nigdy się nie skończy. Właśnie dlatego doskonale rozumiem memy mówiące: "Mamy rok 2080, w kinach leci właśnie trzydziesta część gwiezdnych wojen o nazwie Siódmy powrót Jedi"
Tak samo jak w władcy pierścieni kontynuacja miałaby sens tylko wtedy, gdyby jakiś wątek spajał pierwotną i drugą wersje(chociaż i tak kontynuacja byłaby nudna), to samo działa w gwiezdnych wojnach. Zresztą najlepszym przykładem tego zjawiska jest Harry Potter i przeklęte dziecko, czego już za cholerne nie potrafię zrozumieć.
a co sądzicie o SW Clone Wars
Agrael DP
Ale uściślijmy, Clone Wars czy The Clone Wars? ;)
Chętnie zobaczyłbym odcinek poświęcony serialom, a zwłaszcza TCW/Rebels.
Agrael DP dzięki nim poznałem SW
tak samo
tak samo :D
Według mnie prequele były bardzo fajne i bardzo mi się podobały... Nawet nie wiem czy nie bardziej od starej trylogii.
@Michц powiedz to "prawdziwym" Fanom Gwiezdnych Wojen którzy dostają ataku szajby jak powiesz przy nich "prequele są fajne"
@@kgbnayt9488 misie podobał każdy epizod ja się bawię tymi filmami no ale 9 część no dla mnie to już trochę było no to dojenie palpatina no i to tempo no i no ja się filmami wszystkimi bawię czy to 1 czy to 4 czy to 8 czy 5 no się podobało
A u mnie ranking filmów Star Wars wygląda tak:
Numer 1 najlepszy-Zemsta sithów
2-Rogue one
3-Powrót Jedi
4-Imperium Kontratakuje
5-Mroczne Widomo
6-Atak Klonów
7-Przebudzenie Mocy
8-Nowa Nadzieja.
Oczywiście jak ktoś chce znalazł bym argumenty dlaczego tak a nie inaczej wygląda mój ranking.
Mam 19 lat więc raczej napewno nie mam dużego sentymentu do Starej Trylogii,wszystko starałem się oceniać tak samo,bez żadnych sentymentów,ani bawienie się w co pierwsze obejrzałem a co ostanie(bo pierwszy obejrzałem Powrót Jedi)
Epizody 1,2,3 po tym co Abrams zrobił z 7,8,9 są genialne.
Prawda . OJ PRAWDA .
Prequele>orginalna trylogia>sequele pls nie zabijcie mnie xD
Też tak uważam
Jesteś bezpieczny .
Orginalna trylogia>sequele>prequele
Ja teraz oglądam znowu całe star Wars w tej kolejności
1.mroczne widmo
2.atak klonów
3.colne wars 2d
4.clone wars film
5.clone wars 3d
6.zemsta sithów
7.han solo
8.rebelianci
8.5 łotr 1
9.nowa nadzieja
10. imperium kontraatakuje
11.powrót jedi
12.przebódzenie mocy
13.last jedi
Nie oglądając odcinka mówię od razu, że nie są i bardzo mi się podobały. Żegnam państwa.
Za chwilę mam 22 lata, nadal mi Jar Jar nie przeszkadza i pasuje mi ta postać, ale się uczepiliście biednego Gunganina :(
Wy, Wy, Wy... RASIŚCI!!! XD
Jak pierwszy raz oglądałem miałem chyba 4 albo5 lat... I wiecie co wam powiem... Albo się zatrzymałem w rozwoju albo nie jestem wymagającym widzem bo poza tym, że w 4,5,6 trochę mnie drażni ta starość tego filmu i technologii w niej użytej, ale wtedy inaczej się nie dało. Poza tym wszystko jest dla mnie ok... Choć mi brakowało tych widowiskowych scen walki w Przebudzeniu Mocy, Mroczne Widmo czy Zemsta Sithów była pod tym względem o niebo lepsza :p
Cezary S Lorda Sithów trudno nie lubić
Opening scene z zemsty Sithów to czyste złoto
Wypowiem się z perspektywy osoby, która została wciągnięta do uniwersum Star Wars dość późno. Gdy miałam 12 lat obejrzałam Mroczne Widmo i raczej mnie to nie zachęciło do całej sagi. Drugą szansę dałam uniwersum dopiero w liceum, gdyż wielu moich nowo poznanych znajomych było fanami i chciałam zrozumieć ich fascynację. Szczęśliwym trafem akurat wtedy puszczali Star Wars w TV. Fanką stałam się po obejrzeniu Zemsty Sithów, ale tak naprawdę oczarowana zostałam jak poznałam epizody 4-6 (koleżanka pożyczyła mi jeszcze kasety VHS z Oryginalną Trylogią bez poprawek).
Moim zdaniem prequele nie są aż tak złe, co po prostu strasznie nierówne. GL miał dobre pomysły, ale ich wykonanie już niekoniecznie - podstawowym problemem jest nieumiejętność pogodzenia dwóch rzeczy - wprowadzenia w sagę nowego pokolenia fanów oraz sprawienie przyjemności dojrzałym starszym fanom, wychowanym na Oryginalnej Trylogii. Dlatego poważniejsze wątki jak tło polityczne upadku Starej Republiki nudziły młodszych fanów gdyż były dla nich zbyt skomplikowane i niezrozumiałe (co nie jest niczym niezwykłym), a lżejsze w tonie elementy zrobione z myślą o młodszych widzach były dla starszej części fanów zbyt dziecinne i w ich odczuciu rozwalały klimat filmu. Za to pewne ważne wątki (np. przejście Anakina na Ciemną Stronę) które mogły być bardzo ciekawe zostały uproszczone po pierwsze, żeby nie zanudzić dzieciaków a po drugie dlatego, że zabrakło na to czasu.
Dla mnie najlepszym wyjściem byłoby, jakby Mroczne Widmo było Epizodem 0, takim wprowadzeniem dla młodszych widzów, będącym przede wszystkim prostą przygodówką, gdzie poważniejsze elementy zostałyby tylko lekko zarysowane, za to zawartość Epizodów 2 i 3 powinna być trzema filmami, które byłyby właściwą trylogią. Te części powinny być już wyraźnie poważniejsze, ale ciągle nadające się do oglądania dla widzów w różnym wieku (tzn. bardziej rozbudowane właściwe wątki, mniej prymitywnego humoru i mniej przeciągniętych na siłę scen akcji).
Wiele z tych problemów naprawił według mnie serial Wojny Klonów, tam dobrze zrobili to stopniowe przejście z prostej przygodówki (sezony 1 i 2) do poważniejszych i bardziej skomplikowanych historii (cała reszta).
Niemniej jednak doceniam prequele za rozbudowanie uniwersum i stworzenie tła dla tego, co znamy z Oryginalnej Trylogii. Jest to po prostu dobra historia i dobre pomysły zagrzebane w całym tym śmietniku rzeczy mniej udanych.
Ostatnio odświeżyłam sobie te filmy, więc spisałam swoje odczucia. Było lepiej, niż się spodziewałam na RotS kilka razy się wzruszyłam ale najbardziej rozkleiłam się jak pokazali na koniec małą Leię na Alderaan.
Ja tam lubię prequele. Jedyne minusy w tej trylogii to zbyt dużo CGI, które słabo się zestarzało. Bo prequele są bardzo lucasowe, a nawet są lepsze (bo idą w większy mrok) niż epizod 4, który był zbyt baśniowy i epizod 6 który kopiuje rozwiązanie z czwórki ale broni się wątkiem Luke'a i Vadera. Wbrew pozorom Mroczne Widmo jest całkiem podobne do Nowej Nadziei, może ze względu na stosunkowo mały odsetek CGI do lokacji czy efektów praktycznych
Temat wraca jak bumerang. I za każdym razem mam taką samą konkluzję. Na odbiór prequeli, original trilogy i sequeli będzie miał wpływ przede wszystkim wiek osoby kiedy dany film był w kinach (bo zakładam, że jak ktoś się czymś jara to jakoś sobie odłoży żeby przeżyć to wszystko w kinie-przecież to na format kinowy tworzony jest film, a nie na oglądanie na smartfonie itp). I tak osoby, które oglądały Star Wars w kinie pod koniec lat 70 (a w Polsce to nawet sobie nie wyobrażam jakie to wtedy robiło wrażenie-tylko z opowieści rodziców) zawiodły się na całej linii na Mrocznym Widmie. Potem urodzeni na początku lat 80, którzy nie tego się spodziewali ale Mroczne Widmo ujdzie w praniu. I potem Ci (tak jak ja) z początku lat 90, dla których być może (dla mnie nie-oglądałem OT na vhs przed 1999) było to pierwsze zetknięcie ze SW. Taki film na dużym ekranie - jak dziecko ma się nie zachwycić czymś tak przyjemnym dla oka? Dlatego ja Mroczne Widmo uwielbiam i oglądam zawsze, a Pod Race to scena z najlepszym montażem dźwięku ever (taki mam fetysz :P). Z kolei moi kuzyni, którzy teraz mają po 7-10 lat wychowują się na Rey, Kylo Renie itd. I tak to działa. I tak to będzie działać. Taki biznes. Pozdrawiam wszystkich fanów bez wyjątku. Fajnie, że wszelkie kwasy już za Wami i wspólnie można podyskutować. Na przyszłość - można uwzględnić opinie widzów dla szerszego ujęcia danego tematu :)
jesień 99 roku. 6 letni ja z ojcem idziemy do kina na gwiezdne wojny. wcześniej coś tam słyszałem o gwiezdnych wojnach ale dla kilkuletniego dziecka fajniejsze były bajki disneya niż stare filmy. Wizyta w kinie sprawiła że zakochałem się w star warsach, ale podejrzewam że gdyby nie Mroczne Widmo, Jar Jar i Darth Maul to przez kilka kolejnych lat nie obejrzałbym gwiezdnych wojen którymi fascynował się mój ojciec jak był kilkunastoletnim chłopcem.
W skrócie: za dzieciaka mroczne widmo było mega filmem który oglądałem kilka razy w tygodniu i widzę że dla mojego siostrzeńca tym samym jest obecnie Force Awakens.
Zawsze chciałem, żebyście razem prowadzili takie pogadanki :) Force be with you
Ja miałem to szczęście, że przed Mrocznym Widmem byłem już fanem Gwiezdnych Wojen i kilkukrotnie widziałem OT zanim wybrałem się na E1 do kina. Z drugiej strony w tamtym czasie byłem targetem dla Mrocznego Widma bo miałem wtedy jakieś 12-13 lat i ogólnie bardzo pozytywne wrażenie na mnie zrobiły oprócz 3 rzeczy: najbardziej wqrwiły mnie midichloriany, Jar-Jar też mnie jakoś nie śmieszył a na wyścigach to praktycznie spałem. W tamtym czasie ani te polityczno-handlowe sprawy nie przeszkadzały mi, ani Jake Lloyd itd reszta była albo ok albo bardzo się podobała, jak np nowa muzyka czy Darth Maul.
Przyznam, że nawet nie pamiętam kiedy oglądałem pierwszy raz jakiś film Star Wars, mimo że mam 20 lat te filmy były dla mnie od zawsze. Mój ojciec miał całą starą trylogię na VHS-ach a później Mroczne widmo, które bardzo zapamiętałem, ponieważ była to jedyna część którą miałem z dubbingiem. Razem oglądaliśmy te filmy od zawsze, jedyny film, który mocniej zapadł mi w pamięć jako wielkie WOW była część trzecia. Dla mnie dopiero po latach wyklarował sie podział na starą i nową trylogię, bo przez większość mojego dzieciństwa były te cztery filmy na VHS i te dwa już na dvd. Mroczne widmo zrosło się w moich oczach w cześć Oryginalnej sagi i mimo że miała swoje wady to zauważyłem je faktycznie dopiero po latach. Dla tego najmniej zawsze podchodziła mi część druga, nie zapamiętałem na nią hajpu i ogólnie to zawsze była ta część pomiędzy pierwszą a trzecią, nigdy nie wzbudzała we mnie większych emocji i oglądałem ją najmniej.
miałem jakieś 6 lat jak pierwszy raz mroczne widmow TV zobaczyłem i moje odczucie po tylu latach się nie zmieniły jak dla mnie wciąż zajebisty film
Ja swoją przygode ze star wars zacząłem w wieku 13 lat. Zaczęło się od tego że nadchodziła premiera przebudzenia mocy i leciały te star warsy na TVN więc postanowiłem obejrzeć mroczne widmo i po obejrzeniu stwierdziłem że nie take złe, fakt Jar Jar był wkurzający ale jakoś nie zwracałem na niego uwagi, podobał mi się wątek Maula ale poległ na koniec filmu. Film był też trochę taki pod dzieci ale nie było tak źle. Po obejrzeniu mrocznego widma następnego dnia postanowiłem obejrzeć atak klonów i zemste Sithów. Druga część też mi się podobała zwłaszcza walka na miecze, fakt Yoda skaczący jak mała zielona piłeczka wyglądał dziwnie. Gdy oglądałem zemste Sithów to dziwne wydało mi sie że Anakin tak nagle przeszedł na ciemną stronę mocy. Walka końcowa Obi Wana (który jest moją ulubioną postacią w epizodach I-III) z Anakinem bardzo mi się podobała. A Epizody IV-VI również mi się podobały a nawet były lepsze niż poprzednie. Przebudzenie mocy i Łotr 1 też były bardzo fajne każdy z tych filmów ma coś swojego co go odróżnia od reszty. Teraz z niecierpliwością czekam na Epizod VIII. :)
Ja tam lubię części 1-3
Moim pierwszym obejrzanym filmem był chyba atak klonów w wieku ok. 9 lat, oraz jestem bardziej uniwersalnym fanem bo wkręciłem się dopiero na premierę ostatniego Jedi i wszystkie filmy mi się podobają, zwłaszcza jak wiem co działo się pomiędzy, oraz wszystkie luki fabularne są wypełnione.
Świetna seria ,czekam na następne odcinki
Już Jar Jar jest dla mnie zdecydowanie bardziej znośnym motywem niż podróż kosmiczna Lei z TLJ, której potem Dakann broniłeś
Super filmy, podobały mi sie. Pozdrawiam
Ja osobiście Mroczne Widmo wspominam bardzo dobrze i czasami sobie odświeżam. Historia ogólnie ma ręce i nogi. Da nawet radę przeboleć po latach nieśmiesznego już Jar Jar'a. Natomiast to co mnie boli, to odwieczna bolączka fanów, czyli śmierć Darth'a Maul'a, która pod kątem logicznym nie miała prawa bytu. :D
Czego Wy nie kupujecie w przejściu Anakina na Ciemną Stronę? Bo nie do końca zrozumiałem - zaczyna się w części II (w I był za mały i dopiero zaczynał szkolenie, więc to oczywiste, że nie przechodził na Ciemną Stronę - może poza tym, że faktycznie widać było jego przekorę i nieposłuszeństwo i że nie lubił go mistrz Windu), kiedy po pierwsze: daje się porwać pierwszej (wybuchowej, głupiej, romantycznej i totalnie niedojrzałej) miłości czym mąci sobie obraz i przerywa skupienie na samym byciu Jedi, po czym też jedzie i zabija Tuskenów (mord Tuskenów i krzyk Qui-Gona - miałem ciary). Kontynuowane jest w części trzeciej, kiedy Palpatine mąci jego umysł, najpierw zabija Dooku, potem sam zauważa, że coś jest nie tak, potem postępuje wbrew mistrzowi Windu, potem obcina Windu rękę (a, no i jeszcze wcześniej jest sprawa z jego wizjami i strachem - strach wiedzie ku Ciemnej Stronie, oraz rozmową Palpatina z Anakinem, kiedy Palpatine mówi mu o "tworzeniu życia")... w zasadzie jego przejście na Ciemną Stronę trwa dwie z trzech części. Jej motywami jest strach, przywiązanie, obsesja i poczucie, że coś jest nie tak.
Więc dopytuję się - co tutaj jest "nie tak" w jego przejściu? W jego gniewie, nienawiści - głównie chyba do siebie samego i ostatecznie bólu, kiedy okazuje się, że zabił Padme, że zniszczył to, co chciał osiągnąć i sam skończył w zbroi odcinającej go od bycia człowiekiem?
PS
No i co do mnie - ja pierwszą część obejrzałem chyba w przedszkolu Nową Nadzieję, kiedy była w kinach edycja remasterowana (ale oglądałem już w telewizji :P), potem czytałem książki - Uczeń Jedi i oglądałem "Mroczne Widmo". Całość Star Wars oparłem nie na opowieści o Skywalkerach, ale na poważaniu dla Obi-Wana, który był dla mnie idealnym Jedi.
(Mimo, że to SIthowie mieli rację :P)
Mroczne widmo obejżałem w wieku 4-5 lat na kasecie z wypożyczalni kaset VHS, na mnie jako na dzieciaku, któremu najlepszy kolega, podczas zabaw w przedszkolu streścił wszystkie części, film zrobił ogromne wrażenie. Pamiętam nawet, że postać Qui-gona tak bardzo przypadła mi do gustu, że jak umarł to płakałem. Jar-jar był wtedy postacią komediową, nadającą taki humor i kolor do lekko mrocznej opowieści. Obecnie nie trawię Jar-jara. Czymś co mnie chyba najbardziej trzyma przy prequelach jest muzyka(Duel of fates jako dzwonek telefonu). Na przebudzeniu mocy byłem w kinie zaraz po premierze i jak wyszedłem z kina to powiedziałem do kumpla-ja na gorszą Nową Nadzieję się nie pisałem. Potem roznawiając z sześcioletnim kuzynem, który już obie trylogie miał za moją sprawą obejżane usłyszałem, że mu się bardzo podobało, i że to był naprawdę fajny film. Moim zdaniem jedny z wielu geniuszy Gwiezdnych Wojen jest to, że zależnie od wieku zupełnie różnie postrzega się ten film.
Wiec jeśli chodzi o epizody 1-3 to uważam, że to są jednak całkiem ok filmy. Nie wiem czy to może moje spaczenie czy jakaś inna cecha, ale mi się to ogląda bardzo fajnie i uważam, że bardzo sensownie i potrzebnie dla klasycznej trylogii tłumaczą i pokazują wydarzenia wcześniejsze. Zrobienie filmów , o których wszyscy wiedzieli co się wydarzy, było szalenie trudno. Moim zdaniem i tak udało się zrobić coś wow z takim ciężarem na plecach. A czy to jest częściowo infantylne czy nie.... to są SW i dlatego je kocham, wszystkie (jak do tej pory), bo pokazują przygody i historie mojego ukochanego uniwersum i mówię to mając niespełna 30 lat na karku.
Przychodzę tutaj posłuchać co mają do powiedzenia "starzy" fajni uniwersum SW, chciałbym MIŁO spędzić te parenaście minut, ale... Wy ciągle narzekacie na to co jest nie tak zamiast pocieszyć się tym co jest :) kurcze, to jest coś co LUBIMY, nwm, może jestem dziwny, że chciałbym posłuchać czegoś pozytywnego o tym co lubie :P 1 odcinek " głupoty starego kanonu", 2 odcinek "najlepsze i najgorsze" (czyli wciąż ocenianie czegoś co jest), 3 odcinek " czy do dupy" gdzie od początku jestem zasypywany krytyką. Seria ma potencjał, ale jak na razie nie wykorzystany. Serio Grubaski chcą po prostu odstraszyć ludzi od SW? Jest to krytyka z mojej strony, ale w dobrej wierze, czekam na 4 odcinek w którym dyskusja będzie na jakiś ciekawy temat wyjęty prosto z odległej galaktyki, a nie o tym czy jakaś książka, film czy gra jest słaba lub dobra. :P Pozdrawiam.
PanMrBob Zawsze mówiłem że większość fanów to skończone marudy. :)
Ale zgadzam się z tobą w stu procentach.
PanMrBob pekłele są do bani
dlatego, że krytykować i narzekać jest łatwo, a żeby stworzyć coś konstruktywnego trzeba już się trochę wysilić. Ja jestem raczej z tych pozytywnie nastawionych fanów, którzy starają skupić się na tym co im się podoba i nie rusza ich narzekanie innych fanów.
Joanna Sosnowska oj tak oooj tak!
Pierwszym filmem jaki obejrzałem było imperium kontratakuje. Miałem może z 6 lat, tato mi włączył na VHS żebym obejrzał czy nic nie miga, obraz nie skaczę itp. Teraz podejrzewam że i tak nie wiele rozumiałem z tego filmu ale pamiętam do dzisi tą fascynację jak Luke znalazł Yode, to było dla mnie tak niesamowite.
Ale propo mrocznego widma, to ciężko stwierdzić ile miałem lat ale zawszę wolałem mroczne widmo niż atak klonów.
A propo książek to najlepsza to chyba trylogia Bane, aczkolwiek ksiazki o hanie też lubialem
mnie tam siostra zdemoralizowała mrocznym widmem jak miałem 3 lata od tamtego dnia stałem się największym nerdem po tej stronie wszechświata
Ja to ja już gdzieś w komentarzach pisałem widzę Yodę inaczej, niż wy - nie jako tylko mędrca, ale jednak mistrza sztuk walki, tylko takiego otoczonego filozofią, że trzeba umieć walczyć, ale jeśli się da wygrać bez walki, to zrobić wszystko co się da, żeby tak właśnie to rozwiązać. Taki pan Mijagi z "Krate Kidów" - siła spokoju, ale jak trzeba było młodego obronić to sprał tamtych gości i to wykonując 2-3 ruchy ręką - i tak powinien walczyć Yoda. Jak nie ma absolutnej konieczności unikać - ale jak już musi to machnąć ręką użyć mocy i wygrać, a nie skakać jak jakiś gremlin z ADHD.
A co do głównego pytania odcinka - to dla mnie nie można oceniać z perspektywy dorosłego, znawcy starego kanonu itd tylko z perspektywy docelowego targetu, do jakiego trafiły te prequele - czyli z perspektywy dzieciaka. Dla mnie też dzisiaj Dragon Ball to seria na maxa rozwlekła (może z tym konkurować tylko Moda na Sukces) i miejscami dość nudna, a jednak za dziciaka się cały dzień czekało na następny odcinek.
Ja oglądając E1 miałem 9 lat i w prekuelach zasmuciła mnie scena kiedy Anakin przeszedł na ciemną
Miałem 12 lat gdy Epizod 1 wszedł do kin.Nigdy wcześniej nie widziałem żadnej części. Piorunujące wrażenie zrobił na mnie Qui Gon , Maul oraz finałowy pojedynek. Do tej pory uważam go za najlepszy ze wszystkich części. Zgadzam się że była to najgorsza część z całej nowej trylogii i że starsze epizody są lepsze bo taka jest prawda. Lecz jako 12- latek poczułem się wciągnięty do tego świata jak ten chłopiec z Niekończącej się Opowieści. Dziś po tylu latach nadal jestem w tym uniwersum i bardzo je lubię, a Epizod 1 darzę ogromnym sentymentem i szacunkiem. Czy ktoś zaczynał tak jak ja? Chętnie poznam wasze historię:)
mroczne widmo widziałem jak miałem 7 lat i od tego zaczeła się moja przygoda z gwiezdnymi wojnami.
Gdy przybyła nowa trylogia, wtedy zdałem sobie sprawę, że to co było kiepskie w prequelach, to tych parę artystycznych wyborów: Jar Jar Binks, aktorstwo odtwórców ról Anakina... i tyle. Na tym mój sprzeciw się kończy. Fabuła prequeli prowokuje do zastanowień, droga Palpatina do władzy- takie małe House of Cards- to jest nawet głębokie. Co prawda podśmiewałem się z midichlorianów na początku, ale, jak do większości rzeczy w prequelach, przyzwyczaiłem się. Natomiast wqrvia mnie niesamowicie ta nieuzasadniona i niewyjaśniona zmiana "fizyki" rządząca funkcjonowaniem mocy. Już wolę midichloriany niż to tanie, podyktowane polityką "Moc ex machina". Dziwi mnie, że Dakann, taki ateista, tak bardzo pragnie takiej "religijnej" mocy. Tak w ogóle, to nawet w zwykłej, ale dobrej fantastyce, magia jest tworzona w jakimś systemie- tzn. istnieją jakieś zasady, jakimi ta magia się rządzi, a zatem, nawet jeżeli magia może bardzo dużo, to i tak ma ograniczenia i jakąś logikę działania. Nie chcę być przesadnie niemiłym, ale qrva, jak ktoś chce tylko magii, niech zadowoli się władcą pierścienie, albo innym Dungeons&Dragons. ALBO niech poczyta sobie żywoty świętych: Taki na przykład św. Ojciec Pio- miał dar bilokacji- coś na podobieństwo tej ostatniej mocy Luke'a. Całkiem ciekawe, polecam.
A nowej trylogii nie lubię, bo czuję się oszukany: sprzedano mi REBOOT nazywając go SEQUELEM. -_-
Serial animowany clone wars był genialny szczególnie cad bane
Prequele ratują Ian McDiarmid i Christopher Lee. I trzeba też uczciwie oddać, że "Atak Klonów" ma jak na razie ze wszystkich epizodów najlepiej napisany scenariusz. Jest jakaś zagadka, śledztwo. Fajnie jest stopniowane napięcie. Szkoda oczywiście, że w prequelach Padme jest tak irytująca, że humor jest w rodzaju "Jar-Jar wdepnął w gówno", a Anakin w jednej chwili nagle klęka przed Palpatinem, kiedy jeszcze chwilę wcześniej wydał go Mace'owi Windu - to było akurat słabe. "Zemsta Sith" faktycznie broni się najlepiej. Scena, kiedy Sheev opowiada Anakinowi o Plagueisie, to jedna z moich ulubionych scen w Sadze w ogóle... ...ale już taki Generał Grievious w tym filmie jak dla mnie jest całkowicie zbędny. Jest sztuczny. na siłę efekciarski i jak dla mnie niepotrzebnie ujaskrawia i udebilnia ten w gruncie poważny film.
Jak oglądałem pierwszy film z serio gwiezdne wojny było to mroczne widmo miałem wtedy 4 lata ale zaraz po tym zobaczyłem oryginalną trylogię z lukiem i resztą a było to w roku 2006.
Mówiąc krótko dla mnie nie ma części gorszej i lepszej bo wychowałem się na sequelach i clone wars potem zobaczyłem prequele (II i III) i do dzisiaj jak oglądam którą kolwiek z części mam ciarki i zachwyt.
Mój ziomek zaczął sagę od Przebudzenia mocy i skłoniło go to do oglądania dalej pozostałych części
Jak oglądałem pierwszy raz Mroczne Widmo to miałem około 7 lat, film bardzo mi się podobał i w sumie nadal go lubię ze względu na 2 postacie: Darth Maul i Qui-Gon Jinn
No ja jako dzieciak obejrzałem mroczne widmo i mnie wciągnęło, głównie wyścig był extra super mega. Potem zacząłem oglądać starą trylogię, zero książek i komiksów bo nie było wtedy torrentów. Wojny klonów , trochę starszy ale i tak super, te armieeee, panie genialne!!! A atak sithów ? Człowieku, ta pierwsza bitwa, jak w Homewordzie !! Teraz jak oglądam wkurza mnie to co was, ja jar idiota, nudny wyścig, telenowela anakina i padme, głupie sceny i dialogi i dlaczego oni są tacy tępi że nie widzą palpatina. Stara trylogia też lepsza nie jest, ostatnio stwierdziłem że mogli by to jeszcze raz nakręcić ;p Wojny klonów animowane potem otworzyły mi oczy że to fajne, teraz rebelianci, a przebudzenie mocy znów mimo że jestem starawy wcisneły w fotel. A R1 też był fajny głównie dla mnie za smaczki
Jak miałem okazję po raz pierwszy oglądać mroczne widmo to podoba mi się duża ilość wątków równoległych. W ataku Klonów niepotrzebnie rozwinięto związek romantyczny raczej oczekiwałbym Wzrastanie agresji Anakina jego powolne przychodzenie na ciemną stronę mocy. W zemscie Sithów bardzo dobrze wypadłoby połączenie wątku romantycznego i dążenie do większej potęgi Anakina i spiskowanie z imperatorem wtedy całość byłaby bardzo wiarygodna i Mroczna
Gdy Mroczne Widmo weszło do kin, to miałam 5 lat. Tak mi się spodobało, że kilkukrotnie chodziłam z tatą do kina żeby znów to obejrzeć, a Jar Jar w ogóle mnie nie irytował ;) (Oczywiście tata zadbał, żebym znała też epizody IV-VI) Obecnie i n-tym obejrzeniu wszystkich części, uważam że ta postać Jar Jar'a jest niepotrzebna ale nie żywię do niej tak negatywnych emocji jak osoby które obejrzały Mroczne Widmo będąc trochę starszymi widzami ode mnie.
w następnym odcinku najlepsze teorie
Moja przygoda z SW zaczęła się od znalezienia kasety w domu z Morocznym Widmem. Zastanawia mnie tylko jedno : Gdyby Lucas miał dostęp do takiej technologi jak w epizodzie I czy Stara trylogia wygladałaby tak jak wygląda. Jeśli chodzi o filmy to dobór większości aktorów jest świetny m.in Ewan McGregor, Liam Neeson, Samuel L. jackson. Christopher Lee, Natalie Portman. Można miec zastrzeżenie do haydena bo faktycznie gra drewniano chociaz w Ataku Klonów daje rade. Nie wspomne już o Ray'u Parksie który naprawde jest mistrzem Sztuk walki i sam zaaranżował walkę swojej postaci z Obin Wanem i Qui Gonem. Dla mnie Gwiezdne Wojny bez prequeli to nie Gwiezdne Wojny. Wątek polityczny, manipulacja senatem przez Palpatine'a a co najważniejsze jak zmienia się on z 1 na 2 epizod. W Widmie wiecznie uśmiechnięty sprzymierzeniec by później opowiadać historię sithów notabene świetna scena. Oczywiście są też minusy jak np Jedi walczący z Sidiousem padający na jeden cios ale ciągła akcja napędza historie do przodu bo dynamiki nie brakuje a chyba nikt nie powie ze walka Maula z Obim i Qui Gonem była lepsza od walki Obi Wana z Nowej Nadziei a oba filmy spełniły 30% założeń i może naraże się sporej liczbie osób ale uważam że Mroczne Widmo> Nowa Nadzieja a co więcej powiem dla mnie Nowa nadzieja to najgorszy film ze wszystkich 8 jakie dotąd powstały i nie żałuje że zacząłem od widma 😉
Mój pierwszy obejrzany film star wars to mroczne widmo, podobało mi się i nawet teraz jar jar mi tak nie przeszkadza
najlepsza część prequeli to była zemsta sithów według mnie'
Nasuwa mi się pewna kwestia Anakina:
-,,Padme ! Tylko ja mogę uratować cię od *nieuchronnej* śmierci"
...
Ja osobiście wole bardziej prequele od starej trylogii, i tak szczerze w ogóle mało co podobała mi się stara trylogia, na pewno imperium było fajne. Co do walk na miecze świetlne w starej trylogii, to ani jeden "duel" mi się tam nie podobał. Co innego mroczne widmo w którym Darth Maul robił robotę. I w ogóle nie kupuje postaci Lei Organy, osobiście wolę postać Padmy. Przebudzenie mocy i Ostatni Jedai też było fajne. :)
mi się najbardziej podobał Łotr 1 a potem część 3 bo to że nagle całe zło i czarne charaktery wygrywają z tymi dobrymi!
Prequele nie są do dupy, w niektórych momentach są naprawdę fajne i trzymają w napięciu
Pierwszy raz star warsy zobaczyłem w wieku 8 lat i był to serial The Clone Wars, widziałem ostatnią minutę odcinka, ale to wystaczyło, by się zakochać.Potem pierwszy seans mrocznego widma w wieku 10 lat, film w sam raz dla osób tej kategorii wiekowej.
Moja ocena filmów w danym wieku
0-14 lat:
-Mroczne Widmo 8/10
-Atak Klonów 9,5/10
-Zemsta Sithów 9/10
15+lat:
-Mroczne Widmo 6/10 (sytuację lekko ratuje sama postać Dartha Maula)
-Atak Klonów 7/10
-Zemsta Sithów 9/10, mimo kilku niewiarygodnych zdarzeń, takich jak śmierć Padme, czy przejście Anakina z rycerza, który przynajmniej próbuje działać według kodeksu jedi, do mordercy młodzików
Kuba Magierowski 9,5 dla epizodu 2? w Ataku Klonów dobra była tylko bitwa na Geonosis.
Franciszek gry atak klonów to najgorsza rzecz stworzona przez człowieka
Epizod 3 to moja ulubiona część star wars (pewnie dlatego że na tym się wychowałem)
Czy muzyka z intra jest gdzieś do dorwania (kupno,ściągnięcie czy po prostu posłuchanie)? Bardzo mi się podoba :D
Pierwszy raz obejrzałem gwiezdne wojny chyba w wieku 3 lat, i była to Nowa Nadzieja, następnie Imperium Kontratakuje i zaraz potem Powrót Jedi. Około 2001 roku w wieku 4 lat obejrzałem Mroczne Widmo i Jako że najbardziej wpadło mi w pamieć bo jako tako już ogarniałem świat i to co oglądam to była taka pierwsza zajawka tego że to uniwersum mnie wciągneło do końca. Dzisiaj mając 20 lat nadal jak oglądam Mroczne widmo i resztę prequeli ciesze się z każdej sceny. I powiem wam szczerże że gdyby nie ty Yako (Zgiń, przepadnij mroczny użytkowniku ciemnej strony, agencie Imperium xD) To bym nawet na tego Jar Jara nie spojrzał z takiej strony, że ta postać wkurza w filmie... Natomiast przebudzenie mocy... Hmmm. No dla mnie to była osobiście lekka porażka. Jar Jar tak mnie nie wkurzał jak nierozgarnięty Finn. Nie wiem, może to dlatego że Prequele dla mnie jak i Oryginalna Trylogia są najwyższą świętością, to znaczy, Razem tworzą jedność i nigdy nie spoglądałem na nie że to wgl inny film, że brak klimatu, lub niepotrzebne sceny. Nie. W tych filmach musiał być inny bo pokazywały inne czasy. Tam nie było tego Terroru który obserwujemy patrząc na Imperium. Galaktyka przez bodajże 3000 czy 4000 lat praktycznie wojny nie widziała. Dlatego zachowanie ludzi, oraz to co się działo było inne. Praktycznie gdyby nie twoje filmy nie zastanawiałbym się nigdy czy z prequelami jest coś nie tak. Bo każdego fana star wars którego spotykam prequele jak i stara trylogia po prostu jarają jak Ogień, do tego Łotr 1 zmiażdżył dosłownie każdego i dopełnił praktycznie obie Trylogie. :D Miejmy nadzieję że Przebudzenie mocy także było takim ,,Mrocznym Widmem" które wprowadzi nas w coś fantastycznego, bo ja kompletnie mam mieszane uczucia co do Tej nowej Trylogii.
Ja obejrzałem najpierw całą klasyczną trylogię w TV jakoś na przełomie lat 90-tych/2000. Pamiętam, że byłem tak zachwycony że obejrzałem ją jeszcze 2 razy pomimo, iż nie była to jeszcze cyfrowo poprawiona wersja. Mroczne widmo obejrzałem mając z jakieś 10-11 lat nie byłem na nim w kinie obejrzałem na dvd co było wtedy szczytami bogactwa i technologi w Polsce, pomimo, że byłem dzieckiem zakochanym w Star Wars film wydawał mi się zbyt bajkowy i traktuję go do dziś jako bardziej przygodowy film inny od całej reszty filmów SW. Atak Klonów, który uważam za największe nieporozumienie całej Sagi (nie chcę się rozpisywać dlaczego taka jest moja opinia żeby nie przynudzać) także obejrzałem na DVD. W kinie byłem jedynie(jeśli chodzi o prequele) na Zemście Sithów, której największym atutem był pojedynek Anakin(Vader) Obi Wan + spora ilość scen batalistycznych zarazem w filmie jest wiele beznadziejnie zrealizowanych wątków z przejściem Anakina na ciemną stroną na czele. Oczywiście wszystkie prequele widziałem ze 3-4 razy. Dziś będąc 26 letnim fanem świata SW stwierdzam, że jeśli chodzi o fabułę rozwój wydarzeń i postaci filmy zawiodły choć nie są całkowicie nieudane. Bardzo możliwe żeby opisać w miarę ciekawie oraz dogłębnie we wersjach filmowych wydarzenia z przed "Nowej Nadziei" trzeba byłoby nakręcić 5-6 prequeli.
Serial Clones Wars oraz The Clones Wars dość dobrze wyjaśnia dzieje pomiędzy "Atakiem Klonów" a "Zemstą Sithów" jednak nie przebił się do wielu fanów.
Zgadzam się z tekstem, że kultura Zachodu byłaby inna gdyby nie Gwiezdne Wojny. Retoryką "gwiezdnych wojen" posługiwał się Ronald Reagan w swojej polityce odnośnie Związku Radzieckiego i walki z komunizmem :) (ZSRR występował jako Imperium Zła)
Zróbcie odcinek o postaciach które nagle zniknęły z uniwersum np. Asaji Ventres lub Quinlan Vos ( moja ulubiona postać). Jakie mogą być ich dalsze losy, oczywiście oprócz tych które znamy. Czy mają szanse pojawić się w jakimś serialu, bądz w filmie na dłużej niż chwilę( jak to miało miejsce z Quinlanem)
Z tego co sam pamiętam to pierwszy raz mroczne widmo oglądałem w wieku 9 lat 2015. Tak zupełnie świadomie a potem reszta filmów z sagi. Ale wcześniej klasycznie się wojny klonów oglądało
Mroczne Widmo obejrzałem po raz pierwszy w kinie, w dniu premiery (musiałem bilet załatwiać po znajomości, bo Multiplexów nie było w okolicy) w wieku 28 lat. Pamiętam, że odliczałem dni do premiery przebierając nogami z niecierpliwości.
A po wyjściu z kina byłem kompletnie, totalnie załamany. Kląłem jak szewc. Byłem tak wściekły, że przysiągłem sobie, że nigdy więcej tego filmu nie obejrzę (wytrzymałem niecały rok, ale dalej mi się nie podobał). Dopiero tak po ok. 10 latach od premiery kilkunastu projekcjach doszedłem do tych samych wniosków co Wy - to nie jest film dla fanów. To jest 'produkt' dla dzieci, który tylko 'puszcza oko' do nas ('starej gwardii'). I chyba jest to dobry, albo nawet bardzo dobry produkt, biorąc pod uwagę ilu nowych, wówczas dziecięcych fanów przyciągnął do sagi. Teraz już nie mam alergii na 'Mroczne Widmo', ale z mojej perspektywy to wciąż jest najgorszy film z całej serii. Gwoli ścisłości, już na koniec - miałem to szczęście, że wszystkie SW obejrzałem w kinie - gdy 'Nowa Nadzieja' (na plakatach było tylko 'Gwiezdne Wojny') weszła u nas do kin - bodajże w 1979 roku, miałem właśnie osiem lat. To był dla mnie absolutny szok. Nic już nie było takie jak przedtem :)
Według mnie elementem, który jest lepszy w prequelach niż w oryginalnej trylogii to wątki polityczne.
Ja jak pierwszy raz widziałem Mroczne Widno w wieku lat 14 to mi się podobało nawet ,myslałem że to zrobił Disney albo Pixar -takie przyjemne i kolorowe.
Star Wars 1 Mroczne Widmo > dobre dla dzieci
Star Wars 2 Atak Klonów > takie romansidło
Star Wars 3 Zemsta Sithów > Ulubiony film, przez niego polubiłem Anakina Skywalkera/Dartha Vadera jeszcze bardziej chociaż to przejście na ciemną stronę mocy trochę naciągane.
Star Wars 7 Przebudzenie Mocy > taka odświeżona Nowa nadzieja.
George Lucas był normikiem gwiezdnowojennym
Powiem szczerze że ja wychowałem się na clone warsach na tvp 1 potem zacząłem się ponownie interesować Star Wars jak wyszło SW 7 i zacząłem oglądać wszystkie filmy w wieku 15-16 lat wydaje mi się że są dobre i złe z jednej strony historia świetna z drugiej realizacja trochę kulawa. Pozdrawiam
1. Gw 3
2. Gw 5
3. Gw Wojny Klonów Serial
4. Gw. 6
5. Gw. 2
6. Gw. Wojny Klonów Film
7. Gw. 4
8. Gw. 9
9. Gw. 1
10. Gw. 8
11. Gw 7
Dałem wojny klonów bo dla mnie to są jakby skywalker saga
No nareszcie kolejne grubaski
Mi się 1 części najmniej podobała ale 2 i 3 były bardzo fajnie i podobały mi się o wiele bardziej niż 4 część i 5 .
Nie były złe. Przykładowo mój ojciec ( to właśnie on zaraził mnie Star Wars i dzięki niemu przeczytałem wiele ksiązek, komiksów, grałem w gry ) a był on na wszystkich częściach starej i nowej trylogi w kinie. Pewnego dnia zapytałem się go, jaka jest jego ulubiona część ogólnie. Powiedział, że Nowa Nadzieja. Później zapytałem się go, jaka jest jego ulubiona część z perqueli. Wiecie co odpowiedział ? Mroczne Widmo. Tłumaczył mi to, że świetnie było zobaczyć Obi Wana jak jeszcze był padawanem i kto go szkolił. Świetnie było zobaczyć młodego Vadera. Świetnie było zobaczyć znowu Yodę jako Wielkiego Mistrza Zakonu. Ja oczywiście wolę starą trylogie, ale musicie zobaczyć co starsze pokolenie fanów czuło gdy do kin wchodziły kolejno I, II i III.
Miałem jakieś 8 lat jak oglądałem prequele. podobały mi się bardziej niż cz. 4-6 ponieważ w prequelach oprócz z scen taki co nie umiało się na nie patrzeć (ognisko z qui gona czy operacja vadera) były tez takie fajne dla dzieciego oka jar jar czy mały anakin i jego przygody statkowe a cz. 4-6 było tego duzo mniej. Cieżko było niektore rzeczy zrozumiec jak np. sie tak szybko w cz. 3 okazalo ze palpitine jest tym złym ale mimo wszystko ok. Zgadzam się z tym co mówiłeś kiedyś - jak się coś podobało w dzieciństwie to będzie takze w przyszlosci lub bedzie sie do tego wracac z sentymentem w przyszlosci. Teraz będąc starszym sie widzi i mysli czemu mnie taki idiota jar jar bawił xD
wszystke filmy są faine te z starej tryligi, nowej i prequele.
Pamiętajmy też o naiważniejszej osobie prequeli JAR JAR BINKS (JAR JAR SNOKE)
Ja miałem sześć lat gdy pierwszy raz zobaczyłem "Mroczne widmo" i film ten nie zrobił wówczas na mnie dobrego wrażenia, nie pamiętam o co mi chodziło, ale pamiętam że okropnie mnie unudził... Więc hipoteza o tym, że ep I jest idealny dla dzieci trochę do mnie nie przemawia. Potem widziałem pojedyncze epizody w tv i znałem mniej więcej historie, wiedziałem mniej więcej kto jest kim itd. Dopiero przebudzenie mocy nomen omen przebudziło we mnie zainteresowanie star warsami (w przeciwieństwie do ep I, po którym sceptycznie podchodziłem do sagi), po nich oglądnąłem star warsy w kolejności jak były kręcone w przeciągu paru dni i doceniłem jak została narysowana historia.
Zacząłem od Star Wars Jedi Knight Jedi Academy. Miałem 10 lat, gry koledzy cisnęli w Medal of Honory, Call of Duty i inne Hirołsy ja ciałem mieczem świetlnym rzesze szturmowców. Nawet nie ogarniałem zbytnio fabuły (jak wróciłem do tego ostatnio to byłem jak "wtf, ale tandeciarska historyjka, nawet w porównaniu do Jedi Outcast"). Potem to już poszło z górki od Nowej Nadziei i byłem pochłonięty na dobre.
Nie wiem co wy macie do tego biednego Jar Jara
muzyka na samym końcu po ostatnich słowach ??? ta filmowa tytuł prosze ;) dziekuję
pamiętam,że mój pierwszy film ze SW
to był Powrót Jedi, spodobało mi się i tata pokazał mi całą serię (miałam może 9 lat)
Oglądałem prequele między 10 a 15 rokiem życia i wydaje mi się, że był to idealny okres, żeby się wstrzelić w tą trylogię i przez to też są dla mnie kultowe. A TFA jest niezłe, ale liczę, że TLJ porządnie rozszerzy historię sequeli.
jar jar nie jest zbędny bo to przecież on stworzył imperium poprzez oddanie całkowitej władzy palpatinowi
ja mroczne widmo pierwszy taz oglądałem w wieku 9 lat i od tego zacząłem się interesować gwiezdnymi wojnami a jak obejrzalem Nową Nadzieje to drugi raz nie chcialem juz tego oglądać🙂
Brakuje legendarnego "I don't like sand" :D
EP1 Pod race jest fantastczny!!!
Nwm jeśli się jest prawdziwym fanem Star Wars to powinno się z tym pogodzić, że jakiś film nie jest tak dobry jak jakiś tam inny i nie odwracać się od tych filmów bo to nadal jest Star Wars. Miałem 8 lat jak zobaczyłem całą sagę i była dla mnie mega zarąbistym uniwersum, i nie przeszkadzał mi Jar Jar itd. Teraz mam 17 lat i powiem Wam, że teraz tak samo dobrze mi się ogląda jak kiedyś, Jar Jar mi nie przeszkadza można się uśmiać. Mroczne Widmo przyznam było nudzące w niektórych momentach ale dlatego, że ukazało politykę Republiki, która w tamtym czasie powoli przyczyniała się do jej upadku( wybranie Sidiousa na Kanclerza i wotum nieufności na jaki dała się naciągnąć Padme). Jeśli chodzi o Przebudzenie Mocy to jakoś nie specjalnie mi się spodobało- według mnie jest gorsze niż Mroczne Widmo- ale i tak w miarę daje radę. Za to Rogue One no to dla mnie to jest nr 1 obok Zemsty Sithów. Serial Wojny Klonów 3D, który hejtuje Yako bo zobaczył tylko 2 sezony- bo mają dziwną kreskę(niech zobaczy później bo zdecydowanie graficznie są lepsze od Rebeliantów) i Rebelsi trzymają bardzo dobry poziom, chociaż też mają słabe momenty. Dodam coś o Przebudzeniu Mocy- dla mnie postać Rey jest za bardzo przekokszona w takim sensie, że w kilka dni zostaje ''silną'' użytkowniczką mocy, i potrafi naginać umysły nawet bez szkolenia- Anakinowi to zajęło kilka lat, pokonuje także Bena, który ponoć wybił uczniow Luka noooo ludzie on pokonuje uczniow Luka a taka wieśniara bez doswiadczenia daje mu radę.
Na mistrza Yoda patrzycie przez pryzmat starej trylogi. Yoda zmienił się po nowej trylogi.
Ja mroczne widmo obejrzałem jak miałem 7-8 lat i od razu mi się spodobało że względu na Darth Maula i podracing, teraz jak jestem już starszy nadal lubię części 1-3 bo to nie mają być filmy skłaniające niewiadomo do jakich przemyśleń tylko to ma być forma rozrywki. A co do Jar Jar'a to nigdy mnie specjalnie nie denerwował, bo po prostu założyłem, że to jest debi... jest mniej inteligentny i tyle. Jedyny zauważalny dla mnie minus to hayden christensen, albo słabo napisana postać. Co do przebudzenia mocy podobało mi się a jedyny problem to że Finn momentami zachowuje się jak dupa, a nie facet, ale wiadomo trzeba było podkreślić silny i niezależny charakter Rey.
Prequele (wg mnie :) broni Ewan McGregor i John Williams. Ewana uwielbiam go w roli Kenobiego, a Williams- klasa, której zabrakło mi w TFA.
Najbardziej boli mnie płytkość wątku miłosnego (więc i przejścia Anakina na CSM), mam też wrażenie, że relacja Anakin-Obi-Wan powinna być lepiej pokazana, aby ich braterska więź była oczywista i silna.