Jestem ponad dziesięć lat młodsza od Ciebie i bardzo przemawia do mnie Twój sposób myślenia, mówienia, takie wyważone podejście do życia. Wybrzmiewa normalność. :)
Czekałam na kolejny girl talk w Twoim wydaniu ❤ I absolutnie w 100% zgadzam się z Twoim podejściem do tematu rozwoju osobistego. Również za spory element swojego rozwoju uważam terapię czy dbanie o swoje zdrowie fizyczne poprzez sport, nowe aktywności itp. Odkąd zmieniłam swoje podejście dotyczące rozwoju osobistego na właśnie takie to jest mi w głowie o wiele lżej! Wcześniej miałam często wyrzuty sumienia, że nie robię nic produktywnego i rozwojowego w swoim życiu. A teraz okazuje się, że jednak robię dla siebie całkiem sporo, kiedy zmieniłam swoją definicję rozwoju.
Mam 37 lat i tak naprawdę uwazam, że rozpoczął się moj nalepszy etap w moim zyciu Po wielu niepowodzeniach w zyciu zawodowym,nerwicy lękowej,stanach depresyjnych w końcu czuję, że zaczynam żyć 😊
@@aniaopara463 mi opadają policzki - ale próbuje to rozmasować. Mam 40 za sobą i powiem Wam - nie ma się czego bać, tylko o tą formę to lepiej jednak zadbać :)
Super się słuchało❤ W temacie starości też mam ostatnio dużo rozmyślań. W tym roku skończę 43 lata i nadmienię,że w ogòle nie czuję się na ten wiek😮mam wrażenie,że społeczeństwo wokòł bardziej "martwi się"o to ile mam lat niż ja sam🤷♀️Jestem po rozstaniu z mężem już kilka lat,nie mieliśmy dzieci i niestety dla wielu ludzi będąc nadal sama moje życie jest przegrane🤯 Zaczynałam już kilka razy od początku i z pracą i z relacjami i ciągle czuję,że tych początkòw przede mną jeszcze😉Reakcje społeczeństwa natomiast cały czas mnie zadziwiają...niejednokrotnie już usłyszałam,że " w tym wieku"to już za pòźno,teraz to już człowiek stary,to pewnych rzeczy nie wypada🙈 Nadmienię,że w środowisku pracy,jestem jedną z nielicznych odbiegającą od standardòw,czyli rodzina,dzieci ,mąż i to tam najwięcej słyszę jak się powinnam martwić,bo w moim wieku... Cieszę się,że poruszyłaś temat starości i mobilności,bo dla mnie to właśnie jest najważniejsze,aby mòc zachować sprawność. Stąd to właśnie w tym wieku zaczęłam ćwiczyć brazylijskie sztuki walki😉 Pozdrawiam😊
Dziękuję za ten komentarz :) no właśnie 40+ to jeszcze młodość, wiele osób (w tym ja) są w tym wieku w swojej najlepszej, życiowej formie. Na nic nie jest za późno (zawahałam się pisząc to, czy dotyczy to też macierzyństwa, ale przecież teraz ciąża po 40tce to też nic nadzwyczajnego), to ogólnie bardzo dobry wiek. Mam wrażenie, że w wieku 30+ bardzo wiele ludzi uświadamia sobie, że najważniejsze, to żyć po swojemu... Aż sama jestem ciekawa, co się dzieje w głowie człowieka w tej dekadzie 40+ :))) jestem tym podekscytowana.
@@LifeManagerka😊tak,to jest właśnie dla mnie czas,kiedy fizycznie czuję się w doskonałej formie,wiem,czego chcę jeszcze spròbować i co mi służy i żyję z otwartością na nowe,mając zaufanie do siebie i świata😊 Uważam,że każdy wiek ma swoje przywileje,a dla mnie najważniejsze,to nie stracić radości życia i dbać o to,jak już wspomniałaś,by jak najdłużej mòc zachować sprawność i być wdzięcznym za możliwość kosztowania życia każdego dnia,bez względu na wiek😉
Super pogadanka. I ja tez staram sie patrzec na starzenie sie jako przywilej. Nie kazdemu to jest dane. Ja wlasnie skonczylam 41 lat i nie oszukujmy sie ze psychologicznie to wyzwanie😂
W temacie starzenia warto też pamiętać że mamy ogromne szczęście żyjąc w XXI wieku. Jeszcze sto lat temu starość to byłoby właśnie jakieś 50 lat bo średnia życia wynosiła ok 65 lat. Dziś osoby 50 letnie mają duże szanse być wciąż w pełni sprawne i szczęśliwe. Dużo złych rzeczy XXI nam przyniósł ale trzeba też przyznać że postęp technologii i medycyny to życie bardzo wydłuża. Pamiętam jak Babcia opowiadała mi że w jej rodzinie byli ludzie raczej długowieczni i sprawdziłam że umierali około siedemdziesiątego roku życia przy czym wszyscy moi dziadkowie żyli co najmniej 90 lat. No ale też każdy z nich od pewnego momentu polegał już na lekach, zabiegach i farmakologii bez których na pewno by tak sędziwego wieku nie dożyli. Starość na pewno jest trudna i straszna, oczywiście nie mamy wpływu na wszystko ale na dietę czy aktywność fizyczną już jak najbardziej. Jak do tego dodamy możliwości diagnostyczne i profilaktykę to są naprawdę spore szanse na długie i zdrowe życie gdzie "długie" oznacza i tak dużo dłuższe życie niż jeszcze sto lat temu. Ja tam staram się patrzeć na plusy i właśnie to jest dla mnie plus. [pytanie do GT] Czy odczuwasz i jak realizujesz (jeśli odczuwasz ;) potrzebę duchowości? Odeszłam jakiś czas temu z KK bo nie mogłam już zdzierżyć tego co tam się dzieje i jak bezkarni są niektórzy księża czy biskupi i spotkałam się z wykluczeniem w wielu środowiskach, bardzo przez to pogorszyły się moje kontakty z rodzicami. Czy masz też takie doswiadczenie? Rozmyślam czasami o wolontariacie i chętnie zajmowałabym się starszymi osobami np. w ramach stowrzyszenia mBU ale obawiam się że trafię właśnie na osobę która będzie bardzo religijna i będzie próbowała mnie w jakiś sposób "nawracać". Nie wiem czy mam na to siłę.
Pozwolisz, że w kolejnym filmie wykorzystam drugą część Twojego pytania (inne poglądy z podopieczną), a w komentarzu odpowiem na pierwszą. Nie chcę publicznie rozwodzić się na temat KK z powodów, które na pewno zrozumiesz, bo właśnie komuś z moich bliskich może być trudno, że publicznie krytykuję instytucję, która dla nich jest tak ważna. Najbliższe osoby znają i chyba już akceptują moje poglądy, ale nadal jest to jakiś temat zapalny, a moim zdaniem nie jest wart tych emocji. Byłam wychowana w wierze KK, ale kiedy zaczęłam myśleć samodzielnie i otwierać głowę, odcięłam się od tego. Nie mogę powiedzieć, że jestem ateistką, bo wierzę w coś "większego" i ta wiara bardzo mi pomaga np. po śmierci kogoś bliskiego. Ale nie ma to takiej formy, jaką głosi (jakikolwiek, nie tylko katolicki) kościół. Do KK mam bardzo dużo żalu i nie jestem w stanie zaakceptować jego sztywnych ram i średniowiecznych poglądów. Sprowadzanie bliskości między parą tylko do prokreacji, stosunek do środowiska LGBT+, do aborcji i in vitro... Do tego dochodzą też średniowieczne poglądy KK na depresję, co jest dla mnie absolutnie przerażające w kontekście tego, że jest to choroba cywilizacyjna i może być śmiertelna. Są momenty, szczególnie w ostatnim czasie, w kontekście tragicznego wydarzenia, które spotkało moją rodzinę, kiedy jestem wściekła na KK. Kościół już w ogóle nie kojarzy mi się z duchowością, a przynajmniej takiej potrzeby duchowości już nie odczuwam. Ale też tak jak wspomniałam - nie mogę powiedzieć, że w nic nie wierzę. Wierzę, że niektóre rzeczy dzieją się w życiu po coś, że ma znaczenie to, jakimi jesteśmy ludźmi, że człowiek to nie tylko ciało... Ciężko mi to wszystko zdefiniować. Ale mam wrażenie, że to, co ludzie znajdują w modlitwie i chodzeniu do kościoła, ja odnajduję w kontakcie z naturą.
Uwielbiam słuchać Twoich girl talków ❤️ Siadam sobie w ciszy, w salonie i słucham, a przy okazji sama układam sobie niektóre rzeczy w głowie 😊
Jestem ponad dziesięć lat młodsza od Ciebie i bardzo przemawia do mnie Twój sposób myślenia, mówienia, takie wyważone podejście do życia. Wybrzmiewa normalność. :)
Czekałam na kolejny girl talk w Twoim wydaniu ❤ I absolutnie w 100% zgadzam się z Twoim podejściem do tematu rozwoju osobistego. Również za spory element swojego rozwoju uważam terapię czy dbanie o swoje zdrowie fizyczne poprzez sport, nowe aktywności itp. Odkąd zmieniłam swoje podejście dotyczące rozwoju osobistego na właśnie takie to jest mi w głowie o wiele lżej! Wcześniej miałam często wyrzuty sumienia, że nie robię nic produktywnego i rozwojowego w swoim życiu. A teraz okazuje się, że jednak robię dla siebie całkiem sporo, kiedy zmieniłam swoją definicję rozwoju.
Mam 37 lat i tak naprawdę uwazam, że rozpoczął się moj nalepszy etap w moim zyciu
Po wielu niepowodzeniach w zyciu zawodowym,nerwicy lękowej,stanach depresyjnych w końcu czuję, że zaczynam żyć 😊
Też tak uważam i też mam 37 lat, jednak robi mi soe drugi podbródek i mam mieszane uczucia 😂
@@aniaopara463 mi opadają policzki - ale próbuje to rozmasować. Mam 40 za sobą i powiem Wam - nie ma się czego bać, tylko o tą formę to lepiej jednak zadbać :)
Super się słuchało❤
W temacie starości też mam ostatnio dużo rozmyślań. W tym roku skończę 43 lata i nadmienię,że w ogòle nie czuję się na ten wiek😮mam wrażenie,że społeczeństwo wokòł bardziej "martwi się"o to ile mam lat niż ja sam🤷♀️Jestem po rozstaniu z mężem już kilka lat,nie mieliśmy dzieci i niestety dla wielu ludzi będąc nadal sama moje życie jest przegrane🤯
Zaczynałam już kilka razy od początku i z pracą i z relacjami i ciągle czuję,że tych początkòw przede mną jeszcze😉Reakcje społeczeństwa natomiast cały czas mnie zadziwiają...niejednokrotnie już usłyszałam,że " w tym wieku"to już za pòźno,teraz to już człowiek stary,to pewnych rzeczy nie wypada🙈
Nadmienię,że w środowisku pracy,jestem jedną z nielicznych odbiegającą od standardòw,czyli rodzina,dzieci ,mąż i to tam najwięcej słyszę jak się powinnam martwić,bo w moim wieku...
Cieszę się,że poruszyłaś temat starości i mobilności,bo dla mnie to właśnie jest najważniejsze,aby mòc zachować sprawność. Stąd to właśnie w tym wieku zaczęłam ćwiczyć brazylijskie sztuki walki😉
Pozdrawiam😊
Mega historia❤❤❤
Dziękuję za ten komentarz :) no właśnie 40+ to jeszcze młodość, wiele osób (w tym ja) są w tym wieku w swojej najlepszej, życiowej formie. Na nic nie jest za późno (zawahałam się pisząc to, czy dotyczy to też macierzyństwa, ale przecież teraz ciąża po 40tce to też nic nadzwyczajnego), to ogólnie bardzo dobry wiek. Mam wrażenie, że w wieku 30+ bardzo wiele ludzi uświadamia sobie, że najważniejsze, to żyć po swojemu... Aż sama jestem ciekawa, co się dzieje w głowie człowieka w tej dekadzie 40+ :))) jestem tym podekscytowana.
@@LifeManagerka😊tak,to jest właśnie dla mnie czas,kiedy fizycznie czuję się w doskonałej formie,wiem,czego chcę jeszcze spròbować i co mi służy i żyję z otwartością na nowe,mając zaufanie do siebie i świata😊
Uważam,że każdy wiek ma swoje przywileje,a dla mnie najważniejsze,to nie stracić radości życia i dbać o to,jak już wspomniałaś,by jak najdłużej mòc zachować sprawność i być wdzięcznym za możliwość kosztowania życia każdego dnia,bez względu na wiek😉
Bardzo, bardzo czekałam na drugi odcinek. Dziękuję! ❤
Uwielbiam Twoje pogadanki☺️
Super pogadanka. I ja tez staram sie patrzec na starzenie sie jako przywilej. Nie kazdemu to jest dane. Ja wlasnie skonczylam 41 lat i nie oszukujmy sie ze psychologicznie to wyzwanie😂
Psychicznie jest coraz łatwiej - raczej fizyczność zawodzi :)
Jesteś bardzo mądrą kobietą Agnieszko
Dziękuję :)
W temacie starzenia warto też pamiętać że mamy ogromne szczęście żyjąc w XXI wieku. Jeszcze sto lat temu starość to byłoby właśnie jakieś 50 lat bo średnia życia wynosiła ok 65 lat. Dziś osoby 50 letnie mają duże szanse być wciąż w pełni sprawne i szczęśliwe. Dużo złych rzeczy XXI nam przyniósł ale trzeba też przyznać że postęp technologii i medycyny to życie bardzo wydłuża. Pamiętam jak Babcia opowiadała mi że w jej rodzinie byli ludzie raczej długowieczni i sprawdziłam że umierali około siedemdziesiątego roku życia przy czym wszyscy moi dziadkowie żyli co najmniej 90 lat. No ale też każdy z nich od pewnego momentu polegał już na lekach, zabiegach i farmakologii bez których na pewno by tak sędziwego wieku nie dożyli. Starość na pewno jest trudna i straszna, oczywiście nie mamy wpływu na wszystko ale na dietę czy aktywność fizyczną już jak najbardziej. Jak do tego dodamy możliwości diagnostyczne i profilaktykę to są naprawdę spore szanse na długie i zdrowe życie gdzie "długie" oznacza i tak dużo dłuższe życie niż jeszcze sto lat temu. Ja tam staram się patrzeć na plusy i właśnie to jest dla mnie plus. [pytanie do GT] Czy odczuwasz i jak realizujesz (jeśli odczuwasz ;) potrzebę duchowości? Odeszłam jakiś czas temu z KK bo nie mogłam już zdzierżyć tego co tam się dzieje i jak bezkarni są niektórzy księża czy biskupi i spotkałam się z wykluczeniem w wielu środowiskach, bardzo przez to pogorszyły się moje kontakty z rodzicami. Czy masz też takie doswiadczenie? Rozmyślam czasami o wolontariacie i chętnie zajmowałabym się starszymi osobami np. w ramach stowrzyszenia mBU ale obawiam się że trafię właśnie na osobę która będzie bardzo religijna i będzie próbowała mnie w jakiś sposób "nawracać". Nie wiem czy mam na to siłę.
Pozwolisz, że w kolejnym filmie wykorzystam drugą część Twojego pytania (inne poglądy z podopieczną), a w komentarzu odpowiem na pierwszą. Nie chcę publicznie rozwodzić się na temat KK z powodów, które na pewno zrozumiesz, bo właśnie komuś z moich bliskich może być trudno, że publicznie krytykuję instytucję, która dla nich jest tak ważna. Najbliższe osoby znają i chyba już akceptują moje poglądy, ale nadal jest to jakiś temat zapalny, a moim zdaniem nie jest wart tych emocji.
Byłam wychowana w wierze KK, ale kiedy zaczęłam myśleć samodzielnie i otwierać głowę, odcięłam się od tego. Nie mogę powiedzieć, że jestem ateistką, bo wierzę w coś "większego" i ta wiara bardzo mi pomaga np. po śmierci kogoś bliskiego. Ale nie ma to takiej formy, jaką głosi (jakikolwiek, nie tylko katolicki) kościół. Do KK mam bardzo dużo żalu i nie jestem w stanie zaakceptować jego sztywnych ram i średniowiecznych poglądów. Sprowadzanie bliskości między parą tylko do prokreacji, stosunek do środowiska LGBT+, do aborcji i in vitro... Do tego dochodzą też średniowieczne poglądy KK na depresję, co jest dla mnie absolutnie przerażające w kontekście tego, że jest to choroba cywilizacyjna i może być śmiertelna. Są momenty, szczególnie w ostatnim czasie, w kontekście tragicznego wydarzenia, które spotkało moją rodzinę, kiedy jestem wściekła na KK. Kościół już w ogóle nie kojarzy mi się z duchowością, a przynajmniej takiej potrzeby duchowości już nie odczuwam.
Ale też tak jak wspomniałam - nie mogę powiedzieć, że w nic nie wierzę. Wierzę, że niektóre rzeczy dzieją się w życiu po coś, że ma znaczenie to, jakimi jesteśmy ludźmi, że człowiek to nie tylko ciało... Ciężko mi to wszystko zdefiniować. Ale mam wrażenie, że to, co ludzie znajdują w modlitwie i chodzeniu do kościoła, ja odnajduję w kontakcie z naturą.
❤❤❤❤
❤❤
❤
😊
❤