- 89
- 66 754
Kamil M. Kaczmarek
Poland
เข้าร่วมเมื่อ 26 ม.ค. 2012
Na tym kanale można znaleźć trojakie treści:
- dydaktyczne: wykłady z socjologii klasycznej, socjologii sfery publicznej oraz ewolucjonistycznej socjologii religii,
- prezentacje wyników moich badań prezentowanych w książkach, artykułach czy referatach,
- szkice i próby, w których przedstawiam jeszcze niedojrzałe i czasem kontrowersyjne idee związane z moimi stale zmieniającymi się zainteresowaniami.
Serdecznie zapraszam do komentowania!
- dydaktyczne: wykłady z socjologii klasycznej, socjologii sfery publicznej oraz ewolucjonistycznej socjologii religii,
- prezentacje wyników moich badań prezentowanych w książkach, artykułach czy referatach,
- szkice i próby, w których przedstawiam jeszcze niedojrzałe i czasem kontrowersyjne idee związane z moimi stale zmieniającymi się zainteresowaniami.
Serdecznie zapraszam do komentowania!
Socjologia klasyczna. Emile Durkheim #03 Samobójstwo
Socjologia klasyczna. Emile Durkheim #03 Samobójstwo
มุมมอง: 373
วีดีโอ
Socjologia klasyczna. Emile Durkheim cz.2. Podział pracy
มุมมอง 14921 วันที่ผ่านมา
0:00 Wstęp 0:21 O podziale pracy społecznej 1:40 Funkcja podziału pracy 1:50 - durkheimowskie rozumienie funkcji 3:00 - Funkcja podziału pracy wg Durkheima 7:09 Solidarność i jej wskaźniki i rodzaje 9:48 Świadomość społeczna i solidarność mechaniczna 17:35 Podział pracy i solidarność organiczna 18:20 Homo duplex 21:50 Argument z ewolucji systemów prawnych 23:50 Dwa typy społeczeństw 27:16 Przyc...
Socjologia klasyczna. Durkheim cz.1. Życie i zasady metody socjologicznej
มุมมอง 500หลายเดือนก่อน
0:00 Wstęp 0:35 Życie Durkheima 6:22 Zasady metody socjologicznej 8:23 Fakty społeczne 13:42 jak je traktować 20:05 normalne / patologiczne 31:10 rodzaje społeczne 37:18 zasady wyjaśniania faktów społecznych 48:21 zasady przeprowadzania dowodu 56:58 Zakończenie
Referat: Dylematy lojalności. Polscy biskupi wobec kryzysów granicznych 2015-2024.
มุมมอง 67หลายเดือนก่อน
Konferencja "Religia i religijność w warunkach modernizacji i globalizacji. X" 15 listopada 2024 r.
Kobiety w martwym polu. Jak naturalne i sztuczne hormony wpływają na ich zachowania
มุมมอง 157หลายเดือนก่อน
0:00 Przywitanie 0:48 Streszczenie poprzedniego odcinka 3:50 Kobiety w martwym polu medycyny 6:07 Co wiadomo o wpływie EDCs na zdrowie reprodukcyjne kobiet 8:11 Jak wpływają na zachowania i motywacje... szczurzyc 11:06 Jak naturalne hormony kształtują kobiece mózgi i zachowania 29:00 Jak pewien EDC wpływa na mózgi, zachowania, emocje i relacje kobiet
Martwe Pole. Nauki społeczne a kryzys demograficzny
มุมมอง 7262 หลายเดือนก่อน
Jakie są przyczyny globalnego kryzysu demograficznego (spadku TFR)? Czy da się zatrzymać trendy spadkowe? Polecam ciąg dalszy: Kobiety w martwym polu th-cam.com/video/UY-Aj9KnEHA/w-d-xo.html
Socjologia klasyczna. 0. Wprowadzenie
มุมมอง 1.9K2 ปีที่แล้ว
0:00 Wstęp (tu pomyliłem się - koronawykłady wystartowały w marcu 2020) 01:13 "Historia socjologii II" a "Socjologia klasyczna" 03:13 Po co socjologowi socjologia klasyczna 19:00 Podejście "ZZZ" kontra "ZZZZZ" 26:21 Warunki terminowania u klasyków 49:10 Jak czytać klasyków, czyli reguły hermeneutyki socjologicznej *) 1:04:28 Kiedy zaczęła się socjologia? 1:12:50 Klasycy z lotu ptaka *) Stanisła...
Upadek Kościoła Otwartego - nowa książka!
มุมมอง 3942 ปีที่แล้ว
Link do księgarni wnsh.amu.edu.pl/produkt/upadek-kosciola-otwartego/
Religie a wojna. Cyryl i Franciszek (nie)błogosławią karabinów
มุมมอง 3742 ปีที่แล้ว
0:00 Wprowadzenie 1:38 Ewolucyjna psychologia agresji a wojna 2:22 naturalność wojny? 5:45 motywy zachowań agresywnych 9:19 warunki sensowności udziału w agresji zbiorowej 11:33 hiperspołeczność a wojnie 15:07 wojna jako mechanizm ewolucji społecznej (H. Spencer) 17:37 Znaczenie religii dla wojny 22:32 Co takiego zrobił Cyryl 27:36 W czym problem? Chrześcijański stosunek do wojny 34:33 Co takie...
Referat: Grzech pierworodny a socjologia - konfrontacja dwóch antropologii
มุมมอง 4433 ปีที่แล้ว
0:00 Socjologia o grzechu pierworodnym 0:56 Grzech pierworodny w badaniach 4:25 Grzech pierworodny w świetle teorii socjologicznych 4:32 - Przyczyny zmian poziomu akceptacji dla GP według konkurencyjnych teorii 13: 28 - Znaczenie dogmatu o GP wg Webera i Fromma 22:09 Grzech pierworodny a antropologia socjologiczna 23:48 - Standardowy Model Nauk Społecznych 24:56 - o dwóch takich, co ukradli nat...
Upadek Kościoła. Czy jest się czego obawiać. Kryzys Kościoła katolickiego cz. 10 i ostatnia
มุมมอง 9173 ปีที่แล้ว
Dlaczego wielu katolików nie wierzy w upadek Kościoła i dlaczego upadek ten stwarza poważne problemy nie tylko dla nich.
Referat: Biological Turn a socjologia religii
มุมมอง 4183 ปีที่แล้ว
Referat: Biological Turn a socjologia religii
Polska anomalia. Kryzys Kościoła katolickiego cz. 9
มุมมอง 5343 ปีที่แล้ว
Czy Kościół w Polsce uniknął posoborowego upadku?
Max Scheler fragment
มุมมอง 1.4K3 ปีที่แล้ว
{Fragment z wykładu o Maxie Schelerze, który mimo ponownego przesłania ulega z jakiegoś powodu uszkodzeniu} Ciąg dalszy: th-cam.com/video/4cXAJ93RCm8/w-d-xo.html
Dlaczego Kościół upada. Kryzys Kościoła katolickiego cz. 8
มุมมอง 7993 ปีที่แล้ว
Dlaczego Kościół upada. Kryzys Kościoła katolickiego cz. 8
Kościół w cieniu sierpa i młota. Kryzys Kościoła katolickiego cz.7
มุมมอง 4183 ปีที่แล้ว
Kościół w cieniu sierpa i młota. Kryzys Kościoła katolickiego cz.7
Jak do tego doszło. cz.2 Kryzys Kościoła katolickiego cz.6.2
มุมมอง 4243 ปีที่แล้ว
Jak do tego doszło. cz.2 Kryzys Kościoła katolickiego cz.6.2
Jak do tego doszło. cz.1 Kryzys Kościoła katolickiego cz.6.1
มุมมอง 4633 ปีที่แล้ว
Jak do tego doszło. cz.1 Kryzys Kościoła katolickiego cz.6.1
Erozja wiary. Kryzys Kościoła katolickiego cz.5
มุมมอง 7463 ปีที่แล้ว
Erozja wiary. Kryzys Kościoła katolickiego cz.5
Widmo sekularyzacji nad Kościołem. Kryzys Kościoła katolickiego cz.2 v.2
มุมมอง 4593 ปีที่แล้ว
Widmo sekularyzacji nad Kościołem. Kryzys Kościoła katolickiego cz.2 v.2
Początek końca. Kryzys Kościoła katolickiego cz.3 v.2
มุมมอง 3473 ปีที่แล้ว
Początek końca. Kryzys Kościoła katolickiego cz.3 v.2
Kościół się psuje od Soboru. Kryzys Kościoła katolickiego cz. 4 v.2
มุมมอง 6783 ปีที่แล้ว
Kościół się psuje od Soboru. Kryzys Kościoła katolickiego cz. 4 v.2
Dlaczego rosną albo spadają powołania kapłańskie. Kryzys Kościoła katolickiego cz. 1 v.2
มุมมอง 9113 ปีที่แล้ว
Dlaczego rosną albo spadają powołania kapłańskie. Kryzys Kościoła katolickiego cz. 1 v.2
Kościół się psuje od Soboru. Kryzys Kościoła katolickiego cz. 4
มุมมอง 4723 ปีที่แล้ว
Kościół się psuje od Soboru. Kryzys Kościoła katolickiego cz. 4
Początek końca. Kryzys Kościoła katolickiego cz.3
มุมมอง 1703 ปีที่แล้ว
Początek końca. Kryzys Kościoła katolickiego cz.3
Widmo sekularyzacji nad Kościołem. Kryzys Kościoła katolickiego cz.2
มุมมอง 4053 ปีที่แล้ว
Widmo sekularyzacji nad Kościołem. Kryzys Kościoła katolickiego cz.2
Dlaczego rosną albo spadają powołania kapłańskie. Kryzys Kościoła katolickiego cz. 1
มุมมอง 3703 ปีที่แล้ว
Dlaczego rosną albo spadają powołania kapłańskie. Kryzys Kościoła katolickiego cz. 1
Ideologia Gender - weryfikacja hipotezy nieistnienia
มุมมอง 1.1K4 ปีที่แล้ว
Ideologia Gender - weryfikacja hipotezy nieistnienia
Bardzo interesujące i bardzo potrzebna cenna wiedza
Kolejny świetny wykład. Proszę o więcej! :)
Dziękuję za ten film. Daje dużo do myślenia.
Ale największy paradoks mądrości, jaki zauważyłem, to większość ludzi ma tak wybujałe Ego, że nawet siebie okłamują- nawet gdy robiło się mądrze (a nie próżno/ głupio jak oni) i dzisiaj ma się spokój i ma się zapewniony byt (aż do emerytury) w bardzo niepewnych czasach, gdy oni "trzęsą portkami" (i permanentny "stres utajony", czyli sączenie kortyzolu do mózgu), to i tak ocenią, ze robiło się źle (ja m. in. odrzuciłem ofertę menedżera w logistyce w Niemczech i wiele innych). Jakby nie przekłamywali rzeczywistości, to reguła jest prosta i oczywista: "Gdy wieje wiatr historii, ludziom jak pięknym ptakom rosną skrzydła, natomiast trzęsą się portki pętakom." Mi rosną skrzydła... ;) Oni robią pod siebie... Ale jakie mają Ego...wręcz niesamowite... polskie HR myśli, że jest w stanie mnie ocenić... Farsa/ kpina z czystego rozumu (a jak chce się ich ominąć BO MAJĄ NIEADEKWATNE EGO, to oczernią... kabaret).
Ogólne założenia Franklina są oczywiście mądre (dużo jego sentencji czytałem), ale on to zbytnio uprościł, a dodatkowo takie podejście od 2016-18 roku jest...głupie (nie mam czasu omawiać; w skrócie- trzeba było budować Arkę w miarę swoich możliwości; zespół piłkarski buduje się od defensywy, a "motor na żaglówce" daje odwagę i pewność ;). Ale paradoksalnie TAK- obowiązkiem etycznym dobrego człowieka jest... bogacić się ("Albo pomagasz, albo potrzebujesz pomocy"/ "Należy trzymać się samemu, a nie być podtrzymywanym"/ etc.). Oczywiście nie kosztem "siebie". Długi temat...
Tutaj jest odpowiedź (a przy okazji jakąś odpowiedź dlaczego samce Sigma tak pociągają kobiety i dlaczego ulegają- bo dają im bezpieczeństwo/ miłość/ opiekę/ wrażliwość/ etc., ale są też naczelnymi stada, czyli kobieta musi się podporządkować regułom/ zasadom, bo "naczelny stada" ich nie potrzebuje. Model uproszczony, ale coś pokazuje). th-cam.com/video/l0AIC7jWLwA/w-d-xo.html
To baran był... :D Mniejsza o niego (z takimi bzdurami, to "Kaczka! To Max co z niego może być!", albo do polskiego Agile; ten sam poziom intelektualny). Aby stworzyć model społeczny- należy wyjść z pytaniami: - czego wszyscy ludzie chca podświadomie i czego nie da się zmienić? (chcą być szczęśliwi i chcą miłości/ akceptacji/ bezpieczeństwa; już od niemowlecia) - co trzeba zmienić, aby to umożliwić? - etc. Natury człowieka nie da się zmienić, ale da się zmienić jego przyzwyczajenia/ nawyki (ukraińska dziewczynka wychowana przez psy; zmieniła wszystko oprócz: akcpetacji przez stado/ miłość stada/ bezpieczeństwo dające przez stado/ szczęscie; co ciekawe- a co z "sensem"? Wychodzi, ze nic, bo stado psów "nie nauczyło jej pragnień"). Długo temat, ale jest to do ogarnięcia :))) Tylko trzeba mądrych ludzi (i niech zejdą z drogi idioci/ debile/ narcyzi/ pajace, bo tylko przeszkadzają... [czyli jak polski Agile])
Może być też typu klasowego ;) Typy idealne są użyteczne- np. testy psychologiczne wyznaczają idealnie zdrowego człowieka, aby mieć punkt odniesienia, ale idealny człowiek nie istnieje (odchylenie do ca. 5 punktów od osi oznacza, że zaburzenie jest nieistotne/ nieszkodliwe społecznie/ etc., a jednostkę nie uznaje się za zaburzoną; tak zdałem wszystkie testy :D:D:D), więc jakim trzeba być idiotą, żeby ludziom mówić o "idealnym związku*" dwojga ludzi? Zapewne sporym (oni chyba mają spore zaburzenie narcystyczne). (*czyli co jest odpowiednie/ właściwe, a co nie i przy 8 miliardach ludzi na Ziemi, czyli nieskończonej liczbie kombinacji [ludzie ciągle umierają/ rodzą się nowi] zaburzonych psychicznie??? Fakt, że nie są zaburzeni naukowo, nie oznacza, że nie są wcale, więc sztuka polega na tym, żeby te "zaburzenia" były zgodne/ nie przeszkadzające sobie/ pokrywające się/ uzupełniające :D) Ale wiara w to, ze da się osiągnąć ideał, to... szaleństwo. Dążenie do niego (w miarę sił/ talentów/ możliwości), to mądrość.
Polityka monetarna świata, to droga pijanego między płotami ;)))
"Prawda leży po środku" To najczęstsze stwierdzenie używane przez głupców i oszustów, w celu ochrony swojego fałszywego wizerunku (czyli do mataczenia/ ukrycia prawdy o głupocie). Załóżmy, że weźmiemy 100 dżentelmenów spod monopolowego i damy im do rozwiązani całkę trzeciego rzędu... pozgadują (przecież się znają na tym!) i wyjdzie im "3". Tę samą całkę rozwiąże profesor matematyki i wyjdzie mu "1". Przecież trzeba być debilem, żeby stwierdzić, że prawdziwy wynik wynosi "2" :D:D:D Ewentualnie być debilem i oszustem chroniącym "fałszywego wizerunku eksperta", co dzieje się najczęściej. Jednak społeczeństwo ZAWSZE dąży do średniej w danym momencie swojego rozwoju, czyli to "sinusoida wznosząca się" (ciągły wzrost/ rozwój w niedoskonałości i permanentnej głupocie); najpierw stworzyliśmy fabryki i samochody, etc. etc. i zanieczyściliśmy przyrodę, więc teraz odchył wahadła (szaleństwo!) w drugą stronę i przesiadamy się na rowery, żeby posprzątać wcześniejszą głupotę (oczywiście używając głupoty). Czy dało się inaczej? Nie, dopóki mamy politykę monetarną świata (teraz ruszył wyścig AI, a za 20 lat będziemy po nim sprzątać... jeżeli jeszcze będzie co sprzątać :D Stąd ważne, żeby teraz zajęli się tym najmądrzejsi, ale czy to możliwe? Wątpię... jedne światem tez rządzi próżność i głupcy pchają się na stanowiska dla własnego partykularnego interesu i nie bacząc na koszty społeczne. Siedząc na tronie [autorytatywność wtórna] udają ekspertów...oczywiście ciągle się mylą, ale to im nie przeszkadza, żeby dalej ich udawać; chwilę zajmują się racjonalizacja swojej głupoty i dalej wygłaszają idiotyczne sądy. Karuzela próżności i galopującej głupoty kręci się na całego!). Będzie co sprzątać...
Człowiek musi jeść? Bzdura totalna, bo czas jest skrajnie względny, więc jakie ramy czasowe obrał stwierdzając to??? On miał bardzo prosty rozum, a uczenie tego w dzisiejszych czasach powinno być jak uczenie pasania krów- jako ciekawostka (poszerzenie postrzegania), bo to ten sam poziom intelektualny i tak samo użyteczne dla obecnego społeczeństwa.
Może wyjaśnie dlaczego żaden z niego myśliciel... class Human{ int age; double height; String name; double weight; boolean sex; } Wszyscy ludzie MAJĄ CECHY WSPÓLNE!!! (różnią się TYLKO wartościami, ale wszyscy je POSIADAJĄ; np. każdy człowiek posiada płeć). Za mądry to ten chłop nie był... Ale komuniści jeszcze głupsi, bo nawet takiego barana nie rozumieją :D:D:D
Marksa trzeba znać :))) Żaden wielki myśliciel, ale przydatna wiedza. Jak rozpoznać komunistę??? Nie wie czym jest komunizm i nie rozumie Marksa! 😆😅🤣🙃😉😋🤷
"Jeżeli ktoś wyrósł ponad przywary swojego narodu, ten stał się kimś wyjątkowym"~ filozofia Wprawdzie stanie się kimś "innym" dla swojego narodu (ale "Mesjasz nie jest doceniany przez swoje plemię"- tak jak Jezus nie był) i będzie oczerniany przez skrajnych ignorantów i ograniczonych umysłowo (bo jak może pisać dobrze o "wrogu"? Nie "dobrze", a widząc prawdę), ale z drugiej strony takich ludzi jest coraz więcej w każdym narodzie i to oni będą tworzyli nową grupę społeczną, która wcześniej była niemożliwa do utworzenia i to właśnie będzie ta "Rasa Panów" (a dokładniej "Kreatorów" ["Wszyscy ludzie będą braćmi"], bo Panów ma złą konotację, bo nie chodzi o to, że są lepsi godnościowo jak szlachta w Średniowieczu, a o to, że rozwinęli się na najwyższy "człowieczy" poziom), czyli wybitnych myślicieli ponad wszelkie "proste" (prostackie?) ograniczenia.
Właśnie kiedyś analizowałem antropologie i ten czas pracy i jego nieregularność, naturę, etc. i dzisiaj jest to do zrobienia, tylko trzeba zatrudnić się poniżej kompetencji i znaleźć firmę, gdzie są rozsądni ludzie (idioci wymyślą, że to "syndrom oszusta", bo idioci tak mają*, że już wszystko wiedzą; mądry się zastanowi ;) Wtedy- przy założeniu raczej nieregularności pracy- przy dużo wyższych kompetencjach, większej wiedzy, lepiej rozwiniętym umyśle, etc. w 2-4h można wytworzyć bardziej wartościowy "output" dla firmy, niż nawet 10 osób w 8h (czyli można zarabiać sporo, realnie do 300k/ msc, ale MUSZĄ być mądrzy i wyceniać "output" i wkład w firmę). I wszyscy szczęśliwi. Wtedy zostaje czas na "zabawę poza domeną firmy", czyli można się uczyć, rozwijać, pomagać, etc. W teorii / na papierze wszystko wyglądało idealnie, ale później zderzyłem się z rzeczywistością, czyli z narcyzmem i "próżniactwem społecznym", czyli nieuki jako decydenci, co chyba przekonuje mnie powoli do słów niektórych bardzo mądrych ludzi, że... przeceniam ludzi (na serio wierzyłem, że to zrozumieją :D Czy to oznacza, ze jestem głupi? :D) *Jak rozpoznać idiotę? Często spotykany paradoks- ostatnie co mądrego przeczytał, to opracowanie "Janko Muzykant", ale zna odpowiedzi na wszystkie pytania i bardzo szybko ocenia i jest świecie przekonany odnośnie słuszności swoich decyzji. A jak mądrego? Pyta, zastanawia się, podważa własne przekonania, słucha innych mądrych ludzi (o przeciwstawnych poglądach, z innych krajów i kultur) i ciągle się uczy i wie, że i tak umrze głupi, bo: ""Życie jest zbyt krótkie, a wiedza zbyt obszerna"~ filozofia
Wszyscy ludzie są równi na poziomie prawa oraz GODNOŚCIOWYM (czyli nie ma znaczenia, czy kobieta, czy mężczyzna, ile ma pieniędzy i jakie ma stanowisko, z jakiego kraju pochodzi i w co wierzy i czy jest fioletowy, czy zielony; ja widzę CZŁOWIEKA, albo... debil, to debil :D) Odnośnie gry na instrumentach, to pianino jest genialne, bo następuje komunikacja pomiędzy osiami, czyli też w mózgu (ale tez koordynacja słuchu z precyzyjną reakcją kończyn, etc.), ale dla dziewczynek/ kobiet o wiele lepie skrzypce (nie znaczy, że facet nie może trochę pobrzdąkać, ale to rodzi zagrożenie analogiczne do biegów długodystansowych, czyli spadek testosteronu; skrzypce dają piękny dźwięk, ale jako instrument jednak dla kobiet, a w klawisze się "uderza", czyli bardziej dla mężczyzn :) I też: "Sztuka jest ostatnim szlifem charakteru" (czyli to już przynajmniej dwuwymiarowy rozwój).
"Nie ma nic bardziej praktycznego, niż solidna teoria"~ prof Doliński (a może kogoś cytował? Nie pamietam) Jednak obecnie mamy paradoks, bo ta wiedza staje się mało użyteczna, albo wcale, bo kluczowy jest "output", czyli myślenie krytyczne i kreatywne, ale przecież podstawą myślenia krytycznego jest interdyscyplinarna wiedza oraz umysł naukowy, co dalej jest podstawa kreatywności (tutaj jeszcze DNA + talenty, a nawet EQ, czy wrażliwość, czy słuch muzyczny, etc.), czyli wiedza jest bezużyteczna, ale bez wiedzy umysł jest bezużyteczny (oprócz postawienia czajnika do góry nogami i nazwanie tego kreatywnością). Ale mam dla Profesora coś ciekawszego- jasne, ze: "Co to jest drzewo?"/ "Co to jest człowiek?" Otóż to podstawa programowania obiektowego (OOP), bo "drzewo" to Klasa, na podstawie której "powstaje Obiekt", czyli "Powołuje się go do życia" i wtedy jest to "Drzewo1" (i ono już ma wymiary/ liczbę liści i funkcje, czyli np. "szum"). Czyli jest to również użyteczne w socjologii, ale przechodząc przez programowanie i AI i wracając do społeczeństwa ;))) Ale oczywiście dla socjologii nie ma znaczenia: "Co to jest drzewo?" Napisałbym więcej, ale mi się już nie chce, bo już powoli się ściemnia :)))
Profesorze... ...ten układ nauk ma jakiś sens (najpierw była "myśl ludzka", czyli filozofia, że trzeba policzyć barany i tak wymyślono matematykę- to narzędzie; dlatego tez ekonomia nie jest w ogóle nauką ścisłą, tylko wykorzystuje raczej/ poniekąd ścisłą [z pewnością uporządkowaną, logiczną i przyczynowo- skutkową, ale jednak z założeniami a priori/ aksjomatami] naukę, jaka jest matematyka), czyli nadrzedność/ podrzędność/ zależność, ale pojawia się pytanie- gdzie "wsadzić" Neurofilozofię, bo już z pewnością gdzies musimy (zdaje się, że filozofia przechodzi do nauk "kształtujących mózg naukowy", który to staje się meta-narzędziem, ale powinna zostać wyparta przez Neurofilozofię jako naukę nadrzedna do innych, czyli stając się Meta-nauką). *Oczywiście te fakty nie przeszkadzają przemądrzałym narcyzom, aby wypowiadać się o psychologii, bez znajomości filozofii/ neurologii/ etc. (co ci ludzie mają w głowie? Światełko jak w lodówce? Przeciąg jak w "Kieleckim"? Nie wiem, ale szkoda czasu; lepiej przyjąć jakiś aksjomat, aby uprości rzeczywistość- proponuję "debile z Ego jak Brazylia" :)))))
Moim zdaniem to był świr. Geniusz, ale świr, bo w TAMTYCH czasach tworzyć nowa religię (czyli cały porządek świata), to jakby teraz stwierdzić, że przesiadamy się na konie i będziemy mieszkać w lesie i uratujemy planetę. Ok- teoretycznie ma to sens, ale prób wprowadzenia tego, a nawet wiara w to, że to możliwe, to... szaleństwo. Odnośnie "kochania drugiego", to miał rację, bo wtedy zmiania się "ekonomię związku", bo kazdy chce dawać i to jest prawidłowe rozumienie miłości romantycznej (to "przedkładanie czyjegos dobra ponad swoje"), ale twierdzić, że to społecznie możliwe (tj. każdego tak kochać), to znowu szaleństwo (ok, byli ludzie zdolni do tego jak Ojciec Pio [modlił się, aby czyjąś krzywdę/ chorobę/ ból Bóg przełożył na niego], ale to są jednostki i to wręcz "święci za życia"). Nie można od ludzi wymagać takiej postawy, a tym bardziej źle oceniać za jej brak. Jak dla mnie to był świr, aczkolwiek dobrze, ze był, bo pokazał całkiem inna perspektywę (a świr, bo wierzył że to możliwe; to tez jakby dzisiaj stwierdzić, że jak Europa przesiądzie się na rowery, to uratujemy planetę ;)
"Głos ludu, głosem Boga" (i znowu- kit z samym Heglem, ale warto się na nim opierać) * "Mądrość tłumu" została udowodniona naukowo, czyli w prostych sprawach lud ma rację (ale pod warunkiem, że opiera się na prawdziwych informacjach). To się zgadza, ale nie można brać wprost/ literalnie tego co mówi lud, tylko właśnie interpretować używając rozumu/ wiedzy; Minister ( menedżer/ lider) "rozumnie rozumie głos ludu" jak matka płacz dziecka (czyli interpretuje go, bo lud wie czego potrzeba, ale nie ma pojęcia jak to zrobić; chociaż u nas wszyscy wszystko wiedzą :D Dziewczynki i chłopcy nawet zaczynają mówić o stoicyzmie, gdzie to jedna z trudniejszych kwestii. Taka dygresja). Lud chce chleba? Ok. Minister nie daje chleba, tylko szuka inwestycji, aby ludzie więcej zarabiali (czyli działa w interesie Państwa pośrednio i bezpośrednio dla ludu, a ze to głos Boga, to- jesteśmy w domu- jest sługą Bożym). Czyli urzędnik nie pracuje dla Państwa, a właśnie dla ludu, ale nie biorąc literalnie "jego płaczu" i rozumiejąc różne interesy i szukając rozumnego rozwiązania, a nie otwierając więcej piekarni.
Prsorze... dobry moment, więc wyjaśnię kilka kwestii hurtowo (kit tam z Heglem, bo on chyba nie zrozumiał Platona). Minister- od słowa sługa (sługa narodu)/ pełnomocnik, ale uwzględniając Platona: "Rządzić powinni najwybitniejsi spośród nas" (czyli filozofowie), ale uwzględniając rolę "pośrednika" (archetypy osobowości) oraz niekonieczny, ale pożądany "charakter rycerski/ godność rycerską" (śp. Kornel Morawiecki), bo to zabezpiecza przed zbytnim ukierunkowaniem na prawo co czynią prawnicy/ filozofowie prawa (prof Matczak), co jest wyjątkowo użyteczne/ pomocne jako ciało doradcze (jest pewnym, że do głos prawniczy i nie zabrudzony innym podejściem, czyli jakaś "patologia jednostki" [umysł prawniczy], wynikająca z wąskiej specjalizacji jest wyjątkowo pomocna w poznaniu prawdy), ale nie jako "Minister". Minister powinien służyć ludowi danego Państwa, ale wiedząc, że jest jego pełnomocnikiem i sługa, a nie lokajem, ale będąc też odpowiednio wykształconym i wybranym przez lud, ale rozumiejącym, ze lud nie rozumie pewnych spraw i stąd najlepiej, gdy ma rycerski honor, bo wtedy lud uwierzy, że to dla ich dobra, mimo że na takie może nie wygladac, czyli prędzej podważy swój osąd (przyjmie, ze czegoś nie rozumie), niż zarzuci złe intencje Ministrowi. Stąd w roli Ministra- "prawo to nie świętość" (Kornel Morawiecki) > "Prawo to świętość" (prof Matczak). Ale oczywiscie prawo jest bardzo wazne, jednak gdy chodzi o moralność (homor rycerski), to juz nie można się nim kierować na slepo (możliwe, ze prof Matczak nie byłby tym, który nie podniósł ręki na wiecu Fuhrera, bo przcież wtedy używano prawa).
Zachęcam żeby przeczytać heglowskie wykłady z historii filozofii i dopiero oceniać jego zrozumienie Platona :) Wyjaśnię tylko, że Hegel nie był formalistą prawnym. Państwo rzeczywiste to takie, które wyraża Ducha ( = Boga) czyli urzeczywistnia rozum i wolność w swoim prawie, a nie każde możliwe (tylko istniejące) . To typ idealny, a nie analiza rzeczywistości empirycznej.
@@KamilMKaczmarek no właśnie czasu brakuje, ale Hegel tutaj raczej nie rozumiał sedna, nawet w takim założeniu. Poza tym akurat uwazam, że trzeba tworzyć "idealne wzorce", których nie dościgniemy, bo to zmniejsza szansę błędów. analogicznie jak należy uczyć się TYLKO od najlepsych, bo reszta jest obarczona nadmierną interpretacją (najczęsciej błędną, a nie różnicą opinii). Tutaj się z nim zgadzam- budujmy idealne wzorce i do nich dążmy (ale rozumiejąc, że do Księzyca nie dolecimy, ale z takim podejściem wylądujemy na Gwiazadach). Dobra- może przeczytam co tam Hegel wymyślił, ale mi z samej intuicij eksperckiej wynika, że minimalnie namieszał i wypaczył sens "Bozego Państwa" (apropos- czekają "Boże Igrzyska", więc Hegel poczeka ;).
Prsorze... ale z korporacjami to inaczej leciało... Należy wyjść z zastanowienia się czym w ogóle jest Google w swej prawdziwej naturze? To zapis na kartce papieru, czyli bez budynków i ludzi nadal by istniał. To osobowość prawna, czyli istnieje umownie, czyli pokłada się w niej nadzieję oraz wiarę społeczną, jak np. w wartość pieniądza, który- bez nich- wart jest tyle, co jego produkcja (tutaj sprzężenie, bo czym tę wartość obliczyć/ wyznaczyć jak nie pieniądzem? Mniejsza o to...), czyli google nie istnieje, bo jest "tworem abstrakcyjnym opartym na umowie społecznej". Jednak ta wiara stała się tak silna, że nastąpiła jakby "społeczna personifikacja" tego abstrakcyjnego bytu i uznanie za "część społeczeństwa" (to zbiorowa halucynacja). Ale ta umowa społeczna, tj. prawo, jest ponad i reguluje działanie/ funkcjonowanie tego "bytu prawnego", ale samym będąc "umową społeczną", z założenia mającą służyc dobru społecznemu, jednak jej zapisy obligują, wytworzony przez nią (i w jej ramach) "byt" do działania socjopatycznego względem społeczeństwa, któremu miała służyć, bo jej zadaniem jest dbanie TYLKO o swój interes, czyli stosuje prawo Darwina (a nie przetrwania genu, ale poniekąd tez pod nie podlega), a jezeli dba o interes społeczny (korporacje "przemalowały się na zielono"), to tylko dlatego, że nie ma innego wyjścia, czyli/ ponieważ ma w tym swój interes i nie może postąpić inaczej, aby przetrwać, bo takie jest obecne "polis", bo to socjologia determinuje ekonomię (a nawet/ i prawo), ale oczywiście ekonomia może determinować socjologię i czasami tak robią korporacje, czyli "kreują potrzebę", ale ona z czasem wpływa zwrotnie na ekonomię (perpetum mobile). Korporacja nie reprezentuje interesów żadnych ludzi (aczkolwiek akcjonariusze pokładają nadzieję w tym, że zarobią na funkcjonowaniu tego "bytu"; tutaj ona jest poniekąd zależna od nich [RN reprezentująca akcjonariuszy], ale nawet przeciwko nim może działać, gdy to leży w jej interesie i nie ma innej opcji na przetrwanie; chyba, ze umowa stanowi inaczej, ale to już nie wiem dokładnie- Generalis vs. Specialis i jeszcze w jakim kraju, etc.), a wręcz przeciwnie- tylko w swoim, jako "abstrakcyjnego bytu", a zarząd staje się jej niewolnikiem, bo pracuje dla abstrakcyjnego bytu (gdyby zaczeli działać dla dobra społecznego i/ ale wbrew interesowi bytu", to grozi im odpowiedzialność karna, więc w pierwszej kolejności/ nadrzędnie muszą dbać o interes "bytu", a o interes społeczny dbają TYLKO wtedy, gdy to leży w interesie "bytu"). To tylko tak w skrócie i krócej nie potrafię...
Z całym szacunkiem i sympatią, ale stosuje Pan mocno ahistoryczną interpretację. W czasach Hegla jeszcze Googla nie było i "korporacja" znaczyło coś innego, najbliżej jej do związków zawodowych.
@@KamilMKaczmarek jasne, ze nie było i Hegel zapewne słabo znał przyszłość, ale to Profesor użył pojęcia korporacja i do tego się odniosłem, bo równiez to dzisiaj bardzie użyteczne, zeby omówić (a myśli Hegla nie znam tak idealnie i jej nie potrzebuje, bo on interpretował, a poza tym nie odwzoruję jego procesu myślowego, etc etc). Trochę się pomieszało.
Prsorze... Zabrakło jeszcze "obyczajowości". "Obyczajność to 'dobre obyczaje, uczciwość, grzeczność', obyczajowość zaś to 'ogół obyczajów'. Pierwsze z tych słów (dziś już przestarzałe) występowało też w znaczeniu drugiego, a drugie - w znaczeniu pierwszego. Później ich znaczenia się spolaryzowały." *Ale tak poza tym, to bardzo ładnie :)
Tłumacząc sittlichkeit jako obyczajność Idę tu za moim mistrzem, Kozyrem-Kowalskim, aby odróżnić od zwykłej moralności. To termin techniczny - to moralność uwewnętrzniona do poziomu drugiej natury.
@@KamilMKaczmarek jasne- bo takie jest pochodzenie pojęcia i one były synonimami, ale się rozdzieliły (zapewne tez dlatego, że społeczeństwo stało się całkowicie niejednorodne), czyli dopowiadam, ze to użyteczne dzisiaj, a za czasów Hegla była tylko "obyczajność" (a dzisiaj dochodzi nam "obyczajowość", która już nie jest synonimem "obyczajności", bo ona oderwała się od autora i podzieliła na dwa różne pojęcia). Innymi słowy- to raczej dygresja/ dopowiedzenie (chyba użyteczne), a nie tylko analiza Hegla. Zapewne trochę to miesza, ale jak ktoś rozumie (że Hegel to tylko/ aż "jeden z Olbrzymów"), to raczej pomaga.
Prsorze... Ale z Platonem to trochę inaczej było, bo on uważał i tak uwielbiał i szanował Sokratesa, ze Dialogi zawierają również jego myśli, a nie tylko Sokratesa, ale "włożył je w usta Sokratesa", bo uwazał, że bez niego i tak by ich nie wymyślił i stąd nie wiemy co jest Sokratesa, a co jest Platona (i chyba wtedy zapoczątkował się filozoficzny zwyczaj, że "uczeń zawsze idzie do nauczyciela bez względu jakie kto zajmuje stanowiska/ pozycje społeczne", bo to hierarchia mądrości i prawdy, a nie idiotyczna hierarchia narcystycznego społeczeństwa, gdzie pyszni wymagają czapkowania, bo dostali jakieś stanowisko; często niezasłużone lub poprzez oszustwo i/lub politykę monetarną świata/ etc. etc. i stąd kiedy Prezydent jechał do Kaczyńskiego, aczkolwiek w erze mediów/ Internetu [a tym bardziej w "naszym kontekście"], to nie należało do zbyt mądrych posunięć, bo powinien wcześniej podrapać się trochę więcej po głowie :D:D:D). Wesołych! :) *Ale oczywiście, tak poza tym, to bardzo ładnie- ja tak nie znam na pamięc wszystkich tych definicji :)))
Platon nie jest jedynym źródłem nt poglądów Sokratesa, byli też inni uczniowie (Ksenofont) i krytycy.
@@KamilMKaczmarek oczywiście, ze miał wielu uczniów (Dialogi), ale Platon był jego "synem" i był najmądrzejszy, więc i najwięcej zrozumiał (a sam zabieg oddający cześć Sokratesowi pokazuje jego "szlachetne usposobienie", więc uznaję go za najlepsze źródło i daleki jestem od uważania, że 100 dżentelmenów spod monopolowego ma więcej racji, niż jeden Platon ;)
Ta bajka o słoniu nie tłumaczy socjologii/ rozwoju społeczeństwa, bo mamy ewolucję jednostki, ale i ludzkości, ale i etapy rozwoju tłumu. Fakt, że w danym okresie wszyscy myśliciele oglądają słonia i się spierają czym on jest (wszyscy sa słepi), ale z czasem przychodzi ktoś, kto zbierze ich wiedzę (wysłucha wszystkich) i namaluje słonia... Naukowcy badali jakieś robaczki i wszystko było ok dopóki nie natrafili na "iluś-tysięcznego" i okazało się, że ma w sobie "gen wzroku", czyli będzie pierwszym, który "przejrzy na oczy" i stanie się... nienormalny, bo jak zareagują wszystkie robaczki, gdy im powie, że "coś widział" (a co to znaczy "widział"? Ćpałeś coś? Weź się lepiej do roboty...). Z czasem jednak kolejni (w tym etapie, czyli płacze to z filozofią) zaczną widzieć i cały tłum w końcu wejdzie na etap "widzenia" i... znowu zaczną macać słonia (tylko już innego), czyli znowu staną się ślepcami... az nie przyjdzie kolejny "widzący". Bajka nie ma zakończenia, bo to pętla nieskończona (aczkolwiek jakoś za 5 miliardów lat wstepnie zaplanowano wyłączenie swiatła, więc może wtedy sie skończy?) A tak poza tym, to bardzo ładnie- dobrze się słucha :))) Wesołych Świat Bożego Narodzenia! :)
Dziękuję za komentarza. Bajka nie miała tłumaczyć żadnego rozwoju (ani socjologii, ani społeczeństwa) ale wielość konkurencyjnych paradygmatów w nauce, a ściślej to jedno z dwóch wyjaśnień przedstawianych przez Hegla (bajkę ja wstawiłem, aby przybliżyć jego dość złożoną wypowiedź) - oprócz właśnie rozwoju. Od siebie dodałbym, że rozwój niekoniecznie pokrywa się z chronologią - czasem starsze koncepcje okazują się bardziej wyrafinowane niż nowsze. Rewolucje naukowe - jak pokazał Kuhn - często zawracają w pewnych aspektach. Ale fakt, rozwój nauki jest procesem zdaniem Hegla nieskończonym, choć bardziej niż pętlę przypomina kulę śniegową. Niestety, nie uwzględnia katastrof, sytuacji, gdy kula trafia na większy kamień, a to się już w historii zdarzało.
Wyskoczyło mi na głównej i od razu like, pozdrawiam jako student kierunku lekarskiego, z chęcią poszerze sobie granicę
Witam serdecznie. Dziękuję za ponowne wykłady. Pozdrawiam
Pomijajac kwestie biologiczno-srodowiskowe to mnie fascynuje przyklad zydow ortodoksyjnych, ktorzy w kazdych warunkach maja wyjatkowo duza dzietnosc. Wyzsza niz u muzlumanow zyjacych w tych samych warunkach ekonomicznych. Nowoczesnosc i laicyzacja zdaje sie ich nie dosiegac..czy to przez to, ze nie sa religia misyjna, i nie maja tak duzej presji na asymilacje z obca kultura?
Wspomniałem w poprzednim materiale o martwym polu. Podobnie jest u Amiszów. Izolacja kulturowa może odgrywać tu sporą rolę. Silniejsza więź społeczna daje odczuć, że jednostka nie jest pępkiem świata i winna służyć czemuś wyższemu niż ona.
Świetny wykład!
Dzięki!
Dobre leć łapka
Kamilu dzięki za dobry materiał po tak długim czasie. Pozdrawiam.
Dzięki. Postaram się wrzucać coś częściej :)
Nie zgadzam się, że spadek testosteronu u mężczyzn jest główną przyczyną kryzysu demograficznego. Mężczyźni wciąż są zainteresowani seksem, co widać po popularności pornografii. To znaczy, że nadal chcą seksu, tylko nie chce im się uganiać za samicami 😊 Może zawsze tak było? Może nigdy im się szczególnie nie chciało, ale kiedyś nie było tak łatwo ze znalezieniem substytutu? Kiedyś kobieta musiała wyjść za mąż, chciała, nie chciała, musiała, bo sama nie mogła żyć, zarabiać pieniędzy, posiadać domu, itd. A jak była żona, to był i obowiązek małżeński ;) Nie chcę bagatelizować wpływu zanieczyszczenia środowiska, tylko myślę, że są dużo ważniejsze czynniki. Uważam, że kluczowym problemem jest kryzys macierzyństwa. Kobiety często rezygnują z posiadania dzieci lub ograniczają ich liczbę do jednego. Aby to zmienić, potrzebujemy kultury przyjaznej macierzyństwu, a obecnie nasza kultura staje się wręcz wroga matkom i dzieciom. Proszę zrobić krótki eksperyment myślowy i na chwilę wcielić się w przeciętną 20-latkę. Ta młoda dziewczyna ma przed sobą najlepsze lata do rodzenia dzieci i stoi przed wyborem urodzić 3 czy 4 czy jednak postawić na karierę np. prawniczą. Załóżmy, że chce jednego i drugiego. Jest przy niej jakiś przeciętny facet. 3 czy 4 dzieci to wyjęte z życia przynajmniej 10 lat. Ciężko będzie skończyć studia (albo zainwestować czas w rozwój zawodowy, założenie firmy, itp.). Musi wybrać, ale jak postawi na dzieci, to… czy utrzymają się z jednej pensji?Jaką będzie miała emeryturę? Co będzie, jak mąż kopnie w kalendarz albo zmieni ją na młodszy model? Zdawanie się na mężczyzn niekoniecznie wychodzi kobietom na dobre. Dzieci wymagają czasu i uwagi (bardzo dużo), ale też pieniędzy. Nie znam kobiety, której życie w biedzie nie przeszkadza (znam mężczyzn, którym skromne warunki nie przeszkadzają, bo wolą mieć święty spokój 😉). Kobiety to maksymalistki, które chcą te dzieci wychować, wykształcić, zapewnić „dobry start”. Moim zdaniem nie sprawdza się model nuklearnej rodziny. Ludzie często żyją z dala od rodziców, nie znają swoich sąsiadów, wiele kontaktów to "więzi fejsbukowe". Wychowywanie dzieci, zwłaszcza wielu, wymaga „wiosek”. Tak żyją ortodoksyjne wspólnoty religijne. Zapewnijmy kobietom poczucie bezpieczeństwa (materialne), postawmy an budowanie więzi społecznych, a dzieci będą się rodzić. Bo tak jak mężczyźni dążą do zaspokojenia popędu seksualnego, tak kobiety dążą do zaspokojenia instynktu opiekuńczego. Tylko, że dzisiaj coraz częściej kończy się na psie.
Co do tego, czy mężczyźni pragną seksu - owszem, ale słabiej: Według tych badań przynajmniej: doi:10.1007/s10508-021-02125-2 Owszem, niesprawiedliwie wiele uwagi poświęciłem jednej poszkodowanej stronie (mężczyznom), tłumaczyłem dlaczego. Warto by było zbadać, czy czasem wśród szeroko rozpowszechnionych EDC nie ma jakiegoś, który by symulował progesteron, bo to by tłumaczyło zanik motywacji macierzyńskich u kobiet. Nie podważam niczego, co Pani pisze, a jednak zastanawiające, że przemiany społeczne w tym kierunku zachodziły z tak małym oporem (albo bez). Ciągle wyjściowym założeniem, do którego doszedłem jest "Kultura stąpa po śladach biologii"(W. Burkhardt)
@@KamilMKaczmarek a moim zdaniem w sensie biologicznym niewiele (nic?) się nie zmienia. Moim zdaniem nie mamy do czynienia z zanikiem motywacji macierzyńskich u kobiet (tak samo, jak nie mamy do czynienia z zanikiem popędu seksualnego u mężczyzn). Po prostu jako społeczeństwa nie tworzymy warunków sprzyjających macierzyństwu. I tak, zaraz ktoś powie, a kiedyś ludzie żyli w lepiankach, a dzieci mieli w tuzinach. Albo zobacz na biedną Afrykę. Dzisiaj ludzie mają wybór. To, że kiedyś ludzie mieli po ośmioro dzieci, nie znaczy, że chcieli tyle mieć. Po prostu nie mieli wyboru. Co do kwestii biologicznych, to owszem są badania wskazujące na spadającą płodność ludzi (i kobiet i mężczyzn, nie wiem, czy którąś z płci problem dotyczy bardziej). Kiedyś byłam na konferencji, gdzie właśnie jeden z profesorów mówił o spadającej liczbie plemników. Podeszłam do niego z pytaniem, co to będzie? A on mi na to "Spokojnie, w tym zjawisku występuje duża redundancja" :) Podobno rośnie liczba par borykających się z bezpłodnością. Tylko, że to wszystko są dane szacunkowe i o ile, dzisiaj możemy oszacować, że takich par jest około 10%, to nie mamy pojęcia, ile ich było np. 100 lat temu. Nikt tego nie badał, brak danych. No i problem demograficzny nie bierze się z tego, że ludzie nie mogą mieć dzieci, tylko, że w ogóle nie chcą.
Co do ostatniej kwestii - pełna zgoda ;)
Dla Pani uwagi: dokręciłem część o kobietach w martwym polu, może Panią zainteresuje th-cam.com/video/UY-Aj9KnEHA/w-d-xo.html
W zasadzie się z Panem zgadzam. Dodałbym jeszcze przystosowanie kobiet, które nakazuje im szukać jak najlepszych genów. Większość mężczyzn nie jest atrakcyjna genetycznie dla kobiet i nie chcę się z nimi reprodukować. Ganiają za najlepszymi mężczyznami, którzy mają ogromny wybór. Większość mężczyzn wówczas traci zainteresowanie wszystkim
Kobiety szukają lepszych lub równych sobie spośród dostępnych. Nie sądzę, żeby jedna z płci straciła w ostatnim wieku szczególnie na wartości genetycznej.. Ponadto sposobem, w jaki kobiety oceniają geny jest fenotyp, wygląd (mniej ważny) i zachowanie (w tym wymierne osiągnięcia). Problemem jest więc co najwyżej, że jedna z płci utraciła "zasilanie" do starań, a co do drugiej, może nierealistyczne oczekiwania?
@@KamilMKaczmarek tutaj też wchodzi odejście od norm kulturowych. Które przymuszały kobiety do wychodzenia za mąż. Kobiety nie potrzebują już mężczyzn do przetrwania i opieki nad sobą. Więc kluczowa jest wartość genetyczna samca. Wskutek powstania portali randkowych i społecznościowych Kobiety mają w zasadzie wybór z tysięcy mężczyzn. Kiedyś wybór się ograniczał z 2-3 albo wcale go nie było. Dzietności upadła z wielu powodów, które jeszcze dodatkowo na siebie odzialowuja. Moim zdaniem nie ma możliwości odbicia dzietności i czeka nas regres cywilizacji i znaczny upadek społeczeństwa
Kultura i nauka owszem sprzyjała rozpowszechnianiu genów ale nie ich JAKOŚCI. Ograniczenie koszmaru Selekcji Naturalnej i dezorientacja wynikająca z braku doświadczania "życia na krawędzi" doprowadziły do osłabienia energii witalnej w ludzkim gatunku bo odcięły go od tzw "zdrowych korzeni" czyli cielesności i przemocy, cierpienia i lęku. Do tego ceną jaką płacimy za nadmierny rozwój nauki i techniki jest utrata wszelkich złudzeń i naiwności, które broniły nas przed naszą przerośniętą świadomością i racjonalnym wglądem w brak sensu, w naszą przypadkowość, niekonieczność i zbyteczność naszych wysiłków i cierpień. I to chyba jest naszym naturalnym PRZEZNACZENIEM do którego zmierzaliśmy od zarania dziejów jako gatunek. Jesteśmy wyłącznie wytworem zjawiska, które lawinowo się rozwija, słabnie, zanika i wykwita w innej przepoczwarzonej formie. Tak jak każde inne zjawisko kosmiczne działające przeciw zasadzie entropii. W skrócie można by powiedzieć, że mamy nagromadzenie zbyt dużego stresu niezgodnego z naszą biologią. Dziękuję za niezły wykład. Pobudził mnie do przemyśleń, może niekoniecznie słusznych ale jakoś tam zgodnych z moimi doświadczeniami. Pozdrawiam
Ostatnio Musk o tym wspomniał, jako o "prosperity trap" x.com/AutismCapital/status/1847439114964287647 Tylko, że ta pułapka jest wbudowana w nasz sposób funkcjonowania i o ile może prowadzić do upadku konkretnej cywilizacji, to raczej nie zagraża ludzkości, dopóki nie spełni się marzenie papieża Franciszka (czy imp. Palpatina btw) i nie nastanie globalny pokój pod jednym imperialnym jarzmem. Zwykle radziliśmy sobie z tą pułapką przy pomocy wojen. Wiele wskazuje na to, że właśnie znów sięgamy po ten instrument, choć tym razem mamy chyba zbyt potężne narzędzia.
Od dawna twierdzę, że ludzie zachowują się jak przytruci. Nie potrafię inaczej wytłumaczyć ich zachowań. Co do wielkości populacji, jeden system wymaga większej ilości podatników, mięsa armatniego, drugi potrzebuje konsumentów, trzeci chce dokonać depopulacji. Nie wiadomo komu dogodzić ;) Rozród kontrolowany. Jak u zwierząt hodowlanych. Zapewne tak to się skończy. Tak to działa w sytuacji niewolnictwa. I nie ma czarnego scenariusza. To jest po prostu ludzki scenariusz. Nikt nas nie napadł z innej planety. Więcej materiałów, częściej. Z góry wdzięczna:)
Dziękuję! Do rozrodu (w tym kontrolowanego) potrzebne są jednak jajeczka i plemniki. Z tym za kilkadziesiąt lat może być problem. Sztuczne metody zapłodnienia też niosą ze sobą epigenetyczne obciążenie, choć chyba lepsze to od klonowania.
Skończy? Już trwa 😅
Dziękuję za ten wykład! Trafił w wątpliwości, jakie intuicyjnie chodziły mi po głowie.
Dziękuję, cieszę się, że trafiłem.
Cholernie stara teoria, bardzo popularna do dziś. Tyle że brak jednoznacznych archeologicznych dowodów na istnienie "władzy matek".
Zgadzam się. Nie wykluczam, że mogło się to zdarzyć w pewnych specyficznych okolicznościach, ale dla mnie to przede wszystkim para typów idealnych użytecznych do porównywania religii między sobą albo tendencji w ramach danej religii.
Dzień dobry po długiej przerwie ! Zajmuje mnie fenomen piękna w przyrodzie. Kobiety są piękne ze względów reprodukcyjnych, czyli są piękne dla mężczyzn, żeby przyciągać uwagę mężczyzn. Pawie są piękne ze względów reprodukcyjnych, czyli są piękne dla samic, żeby przyciągać uwagę samic. Ale dlaczego pawie są piękne również dla ludzi, skoro nie ma ku temu powodu ?
Bardzo ciekawe pytanie, niestety, leżące nieco poza kręgiem moim zainteresowań, Bardziej fachowej odpowiedzi szukałbym np,. w książce Richarda O. Pruma, _Ewolucja piękna. Jak darwinowska teoria wyboru partnera kształtuje świat zwierząt i nas samych_. Gdybym musiał zgadywać, to zwróciłbym uwagę na fakt, że i pawie i my jesteśmy zwierzętami, więc dzielimy przynajmniej część tych samych mechanizmów neurologicznych, uwrażliwienie na jaskrawe, kontrastujące kolory, może też kształty kuliste czy krągłe. Mnie frapuje natomiast inne pytanie z tej dziedziny - dlaczego piękne są dla nas surowe szczyty gór (bo że cieniste doliny, to ewolucyjnie sensowne)?
@@KamilMKaczmarek Szkoda, że nie ma Pan informacji na ten temat, bo zgadywanie to ... . Przepraszam, nie jestem złośliwy :)) Nie na wszystkim trzeba się znać. O te góry też chciałem Pana zapytać, ale nie zapytałem, bo nie chciałem komplikować. Mam swoje teorie na ten temat, ale to jest ... no właśnie - zgadywanie.
Usunąłem zdanie o szukaniu mądrzejszych ode mnie, bo było bardzo niefortunne. Mądrzejszych, czyli takich, dla których to zagadnienie leży w kręgu ich zainteresowań :))
Kamil! Kryzys to nie odpowiednie slowo, adekwatnym terminen så tu: znaki czasu, zmierzch bogow, ragnarok, przelamanie siodmej pieczeci przez baranka czyli zbawiciel Mesjasza poslanca boga czy tez bogow, zdemaskowanie przez niego prawdziwego oblicza boga lub bogow, to jest wykradzenie bogom czyli ludziom u wladzy na planecie Terra ognia, czyli : prawdy, wladzy i zdemaskowanie ich prawdziwego oblicza, ogien to rowniez symbol OSWIECENIA, to wspolna cecha baranka bozego z Prometeuszem i Lucyferem czyli tym ktory nie sie swiatlo i oswiecenie za co tzw. bog go ukaral, tak samo
niech sie Pan przedstawi..
camillos.edu.pl
Jest sie z czego cieszyc jesli religie upadaja.
Ciekawe - większe wsparcie mają dzieci w rodzinach autorytarnych/paternalistycznych czy partnerskich? I gdzie w tym kontekście umieścić pedagogikę Korczaka?
Dzień dobry..., mam wiele pytań po wysłuchaniu wykładów. Tak na początek chciałbym dowiedzieć się, jak szanowny autor podchodzi do tego, co w różnych mediach o sekularyzacji mówi prof. Konrad Talmont-Kamiński.
Dzień dobry, zapoznam się i odpowiem.
@@KamilMKaczmarek O, widzę, że jest Pan dostępny, przejdę więc od razu do innych pytań. 1. Czy uwzględnił Pan reprodukcję stanu duchownego wśród unitów (grekokatolików)? Nie każdy obrządek w ramach Kościoła Katolickiego ma taki sam stosunek do celibatu, powstaje więc w pewnym sensie „grupa kontrolna”, 2. Kiedy weźmiemy przekazy z dawnych czasów, to wydaje się, że lekcje katechezy w szkole stały na o wiele wyższym poziomie, przekazywały znacznie więcej wiedzy religijnej niż dzisiaj. Tymczasem według Pana ekskluzywność teologii odgrywała ważną rolę skłaniającą młodych do odkrycia w sobie powołania. 3. Czy nie nazbyt substancjalnie rozumie Pan gatunek? Ostatnio wiemy, że w naszym genomie utrwaliły się geny innych, dawno wymarłych gatunków człowieka (np. neandertalczyków, denisowian). 4. Czy na pewno zmiana rozumienia wyższości katolicyzmu dokonana na Soborze Watykańskim II była jednoznacznie zła? Dawna miała swoje wady. Już w Biblii mamy ideę, że Bóg posługuje się innowiercami czy niewierzącymi dla dobra narodu wybranego, że inni (nie tylko wyznawcy) mogą pełnić wolę Stwórcy lepiej niż teoretycnie „wybrani”. W konsekwencji gdy dochodzi do wielu rozmaitych relacji w pluralistycznym społeczeństwie łatwo o zwątpienie w „sprawiedliwość” istoty, która bezwzględnie preferowałaby katolików. 5. Czy różne radykalne ruchy polityczne powiązane z katolickimi tradycjonalistami możemy interpretować w kategoriach ascezy światowej (tzn. jako próby przesadnego, bezkompromisowego, konfliktogennego uświęcenia doczesnego świata)? 6. Jak diagnoza politycznego ustawienia się Kościoła przekłda się na nasz polski kontekst? Jednak u nas lewica ciągle czuje się niespełniona z powodu zgniłych kompromisów. A to co można znaleźć w pracach intelektualistów potrafii odstawać od powszechnej świadomości. Skonfrontujmy na przykład tytuł i treść książki Habermasa „{rzyszłość mayury ludzkiej. Czy zmierzamy do eugeniki liberalnej” z pewnymi wyobrażeniami i argumentacjami dotyczącymi in-vitro czy aborcji. 😉
Byłoby łatwiej odpowiedzieć, gdyby dopecyzował Pan, o która tezę nt sekularyzacji Panu chodzi. Ogólnie, prezentuję przeciwne podejście, przynajmniej w odniesieniu do katolicyzmu. Dla mnie jest to proces odgórny, dla niego oddolny.
1. Planowałem, ale z pewnych powodów nie uwzględniłem. Ostatnio niestety z powodu awarii dysku straciłem sporo danych, ale z tego co pamiętam, powody były dwa - braki danych lub fakt, że to stosunkowo nieliczna populacja, oraz to, że są to społeczności mniejszościowe (z tych powodów nie uwzględniałem też Krk w krajach skandynawskich) - innymi słowy nie dałoby się odróżnić wpływu samego celibatu od innych czynników.
2. W ekskluzywności nie tyle chodzi o dostęp do wiedzy, ale dostęp do funkcji przekazywanie wiedzy. Wiedzy było przekazywanej więcej, ale nawet ważniejsze było, że przekazujący byli do niej bardziej przekonani,
Dziękuję za wykład. Mam nadzieję, że więcej Pana wykładów trafi do sfery publicznej, tak aby można było się edukować w zakresie szeroko rozumianej nauki, zwłaszcza wokół nauk humanistycznych. Dla tych spoza dużych ośrodków miejskich i akademickich to jedyna szansa. Pozdrawiam serdecznie - Andrzej.
Mój komentarz jest jak musztarda po obiedzie (minęly 3 lata od emisji), a jednak pokuszę się o kilka słów. Dotychczas Hegel był dla mnie niczym diabeł, a to za sprawą KK i profesorów filozofii w sutannie. Jak zwykle, prawdę można poznać sięgając do źródeł. Opinie innych są ich rzeczywistością i odzwierciedlają ich sposób postrzegania tejże rzeczywistości. Tak, mam spore braki w wykształceniu.... ale mam też dzięki Pana wykładom możliwość je wypełnić zdrową i płynącą ze źródeł nauką. Dziękuję serdecznie i życzę dalszych sukcesów. Andrzej
Serdecznie dziękuję!
Dziękuję serdecznie za wykłady i wszystkie pozostałe materiały. Nie jestem studentem, ale emerytem 50+ i chciałbym poznać tę dziedzinę nauki. Zainteresowałem się socjologia pod wpływem przeczytanej książki pana Domosławskiego o prof. Baumanie. Dziękuję i pozdrawiam Andrzej.
Szanowny Panie Profesorze, przede wszystkim dziękuję za trud przygotowywania wszystkich Pańskich materiałów na TH-cam, pomagają rozumieć rzeczywistość, a w codziennym zabieganiu, są wygodną formą dokształcania się. Mam jedną uwagę techniczną. Dla czytelności dobrze byłoby moim zdaniem przyjąć prostszy sposób numeracji materiałów w obrębie playlist, ułatwiłoby to poruszanie się w obrębie playlist, tym bardziej, że - nie wiem z jakich dokładnie przyczyn - niektóre materiały odtwarzają mi się w dość losowej kolejności. Natomiast przede wszystkim mam pytanie merytoryczne. Pańskiej książki jeszcze nie czytałem, ale te wykłady skutecznie zachęciły mnie do jej zakupu. Być może tam znajdę odpowiedź, ale korzystając z możliwości, jakie daje Internet, już teraz pozwolę sobie zasięgnąć informacji u źródła. Nie jest dla mnie jasne, dlaczego skupia się Pan na przyczyna endogennych, a pomija hipotezy alternatywne wskazujące na przyczyny egzogenne. Czy wynika to z arbitralnego założenia, żeby skupić się na czynnikach endogennych? Czy jednak z przekonania, że te czynniki endogenne są kluczowe? Czy kryzys Kościoła może być tłumaczony, jako reakcja po tragedii II Wojny Światowej, czy rewolucją seksualną. Czy na przykład chwilowego wzrostu po wojnie nie można tłumaczyć potrzebą zwarcia szeregów w celu odbudowy? Czy następujący później trend spadkowy nie mógłby być wyjaśniony, jako skutek sukcesywnej poprawy warunków bytowych, gdy już świat trochę się podniósł z gruzów? I dalej - czy nie można pomyśleć, że czynniki, które ostatecznie doprowadziły do rewolucji seksualnej, najpierw doprowadziły do osłabienia religijności? Może ludzie po prostu trochę dla odreagowania traum wojennych, a trochę wskutek postępującego umacniania się indywidualnej tożsamości, zdystansowali się najpierw wobec uniwersalistycznej antropologii chrześcijańskiej, by następnie zamanifestować autonomię prywatności i indywidualną suwerenność w sprawach osobistych, takich jak seksualność... Z góry dziękuję za odpowiedź!
Dziękuję za miłe słowa i cenne sugestie. Co do Pańskiego pytania - na przyczynach egzogennych socjologia skupia się od dawna, tracąc moim zdaniem z oczu kluczowy fakt: sprawczość ludzi, również instytucji. Posłużę się analogią: w domu jedna osoba zachorowała na covid (nb. zaszczepiona) pozostałe zaś nie. Tłumaczenie tego wyłącznie właściwościami patogenu nie doprowadzi do wyjaśnienia choroby, która jest wynikiem interakcji między patogenem a organizmem. Pozostałe osoby miały większą odporność m.in. dzięki uprawianiu sportu. Podobnie sama obecność patogennych czynników w środowisku Kościoła nie tłumaczy zjawiska upadku. W książce staram się wyjaśnić w jaki sposób owe (z punktu widzenia Krk) patogeny przeniknęły i opanowały organizm. Gdyby kryzys był wyłącznie kwestią czynników środowiskowych, zmiany w Krk powinny zachodzić stopniowo, tymczasem, jak pokazują statystyki, miały charakter gwałtowny. To prawda, że pewne przejawy "infekcji" dało się zaobserwować już wcześniej, ale lokalnie (Francja/Belgia). Dopiero sobór V2 upowszechnił je - odgórnie! - na całość Krk. Dlaczego tak zrobiono, dlaczego takie decyzje były w ogóle możliwe? Tutaj już wpadamy w łańcuch przyczyn i ich przyczyn i przyczyn przyczyn ich przyczyn. Nie jestem na tyle biegły w historii Krk, ale nieśmiało sugerowałbym pewne decyzje, a raczej ich brak na soborze w Konstancji. Przy tym się jednak będę upierał: Krk w przeddzień rewolucji 1968 sam się wobec niej rozbroił. Oczywiście, to gdybologia, ale zasadne jest moim zdaniem pytanie, jak zareagowałyby społeczeństwa, gdyby Krk wówczas utrzymał jasne i zdecydowane stanowisko, czy kontestacji odniosłaby taki sam skutek? Pozdrawiam serdecznie!
@@KamilMKaczmarek Panie Profesorze, dziękuję za odpowiedź. Czyli, jeśli dobrze rozumiem, nie neguje Pan roli czynników egzogennych w kryzysie Kościoła, ale pokazuje, że obok nich kluczową rolę odegrały też czynnik endogenne. Moja wątpliwość co do związku przyczynowego między Vaticanum II a kryzysem Kościoła wynikała między innymi z dwóch przesłanek. Po pierwsze spodziewałbym się raczej, że skutki zmian ideowych z jakimi mieliśmy do czynienia na Soborze będą odsunięte w czasie o kilka lat. Po drugie w pobieżnym oglądzie wydaje się zupełnie kontrintuicyjne, że otwarcie Kościoła i "zaprzyjaźnienie" ze światem zamiast pociągnąć ludzi, raczej ich odepchnie. A czy mógłbym prosić o rozwinięcie tego wątku o błędach na Soborze w Konstancji i - jeśli wolno pociągnąć wątek gdybologiczny - czy jednak petryfikacja doktryny dogmatem o nieomylności i patetyczną retoryką z przełomu XIX i XXw., gdyby nie Sobór Watykański II i tak doprowadziłaby z czasem, choć może później, do kryzysu? Jakkolwiek coraz bardziej mnie przekonuje Pańska argumentacja i w ogóle ostatnio dużo się nad tym zastanawiam, to jednak trudno mi wyzbyć się intuicji egzogennych, że rozwój nauki pociągający za sobą zmianę obrazu świata oraz konkretne narzędzia skonstruowane przez naukę w rodzaju antykoncepcji, in vitro, etc., zmieniłyby z czasem mentalność społeczeństwa na tyle, że nie potrafiłoby już zupełnie tworzyć swojej tożsamości i myśleć o świecie w kategoriach tradycyjnej, rzymskiej teologii...
Powiedziałbym, ze egzogenne działają nie tyle obok, ale w sporym stopniu dzięki endogennym, przynajmniej w pewnych granicach. Zwłaszcza dotyczy to czynników ściśle kulturowych, gdzie jednak pozostaje pole do decyzji: otwieramy się na nie, zamykamy na nie, czy też staramy przezwyciężyć (przez co uczynią nas ostatecznie silniejszymi). Krk do V2 zamykał się (choć już za Piusa XII pewne granice były luzowane), po V2, zwłaszcza w pierwszych latach - bezkrytycznie otworzył. A w zasadzie otwierał się już w trakcie V2, od mowy inauguracyjnej JXXIII, przekazywanych na bieżąco przez światowe media wypowiedzi wpływowych hierarchów = wiał wiatr zmian a szeregowi księża często go podchwytywali, choć nie były znane jeszcze konkretne rozstrzygnięcia. Co do Konstancji - była to chyba ostatnia szansa, aby jasno określić kompetencja papieża, nałożyć jakieś ograniczenia i bezpieczniki na ten urząd. Zaniechano tego, i odtąd stopniowo kolejni papieże kumulowali coraz więcej władzy i kompetencji (i proces ten się wbrew pozorom nie zatrzymał). Pasuje tu wypowiedź Tocquevilla o korzeniach absolutyzmu we Francji: "Korzystając z nieczynności jednych, z egoizmu drugich, posługując się wszelkimi ich wadami, a nie starając się ich naprawić..." Po ogłoszeniu dogmatu o nieomylności (niezależnie od faktycznego jego ograniczonego brzmienia) Krk uczynił się intelektualnie bezpłodnym i przez to bezbronnym w stosunku do rewolucji XIX w i późniejszych.
Nie pamiętam, czy podziękowałem Panu za ostatnią odpowiedź, dlatego teraz dziękuje. Każdy, nawet najbardziej delikatny, czy tragiczny temat, można rozpatrywać metodą naukową. Należy wtedy odłożyć na bok emocje i pragnienia. Znany jest fenomen, zwłaszcza w USA, gdzie samobójcy świadomie prowokują policjantów, żeby ci ich zastrzelili. To jest samobójstwo popełnione rękami innych ludzi oparte na prowokacji. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, kto nienawidzi swojego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. Jezus z Nazaretu nienawidził swojego życia do tego stopnia, że popełnił samobójstwo rękami innych ludzi. Nie musiał być prorokiem, żeby mieć świadomość, że działalność, którą prowadził w czasie i miejscu, w którym żył, z ogromnym prawdopodobieństwem doprowadzi do tego, do czego faktycznie doprowadziła. Jezus doskonale wiedział, do czego jego postępowanie doprowadzi, czemu jednoznacznie i dosłownie dał wyraz. Emile Durkkheim wyodrębnił cztery głównie rodzaje samobójstw: egoistyczne, altruistyczne, anomiczne i fatalistyczne. Jestem ciekaw, do której kategorii Pan jako socjolog zaliczyłby samobójstwo Jezusa z Nazaretu, czyli Jezusa Chrystusa.
Trudna sprawa, bo zależy, jaką perspektywę przyjąć. Wiadomo, że ewangelie (czyli jedyne nasze relacje na ten temat) nie były pisane jako relacje historyczne, ale "aby ludzie uwierzyli" - czyli przekazują już pewne interpretacje poczynione przez uczniów post factum. Historyk może starać się wyłuskać z tego "podłoże faktów" - i z tej perspektywy, to nie było samobójstwo. Sądzę, że Jezus jako prorok apokaliptyczny realizował scenariusz napisany przez proroka Zachariasz, od wjazdu do Jerozolimy na ośle. Stąd udał się na Górę Oliwną bo stamtąd mesjasz miał wkroczyć do Jerozolimy na czele wybranych i zastępów anielskich (stąd instrukcja chwilę wcześniej o zabraniu ze sobą mieczy). Anielska odsiecz nie nadeszła, stąd (zwł. w ew. Marka) widoczne rozczarowanie i poczucie opuszczenia przez Boga. Przyjmując interpretację chrześcijańską trzeba by to zaliczyć do typu samobójstwa altruistycznego
Z samobójstwem alteuistycznym mamy również do czynienia w przypadku kamikadze. Jest to coś bardzo podobnego, choć oczywiście nie dokładnie to samo. Jednostka/pilot tak bardzo identyfikuje się z grupą, że dobro grupy jest dla niego najważniejsze, ważniejsze niż jego własne życie. Chodzi naturalne o tych pilotów, którzy popełniłniali kamikadze dobrowolnie, a nie byli do tego zmuszani. Faktycznie przypadek Jezusa z Nazaretu to klasyczny przykład samobójstwa altruistycznego.
A odpowiedź bardzo interesująca. Sporo się dowiedziałem. Dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie!
Panie doktorze/profesorze, w jaki sposób Pan nagrywał wykłady? To znaczy przy wykorzystaniu kamery zewnętrznej czy przy użyciu komputera z opcją pokazywania ekranu? Dziękuję 👍😊
Przede wszystkim przy pomocy OSB Studio (kamerki się zmieniały), montaż: Shotcut.
@@KamilMKaczmarek Dziękuję za odpowiedź 😊👍. Życzę wszystkiego dobrego 👍😊. P.s świetne wykłady!
Znakomity przekaz- słucham wykładów z przyjemnością, choć to zupełnie nie moja „branża”
Serdecznie dziękuję!