Ja też kochammm❤ chociaż mnie nie było na świecie jak wyszły 4 części to będąc w kinie na 5 części stwierdziłam że muszę je wszystkie obejrzeć i się w tym zakochałam i aktualnie jest to jeden z moich ulubionych filmów, a indy ulubionym bohaterem filmowym
Miałem przyjemność obejrzeć wszystkie filmy o przygodach Indiego w kinie - oczywiście w czasach gdy miały premiery - i druga część ( choć chronolgicznie pierwsza ) - wtedy miała tytuł "Indiana Jones" od zawsze jest moją ulubioną. Dużo bardziej wolałem ją od części trzeciej ponieważ bardziej trzymała w napięciu, oraz przez to że w trójce są koszmarne efekty komputerowe - dużo gorsze niż obu wcześniejszych filmach. "Poszukiwacze zaginonej arki" były nakręcone wcześniej, ale w "Świątyni Zagłady" więcej się działo - przynajmniej dla kilkunastoletniego ( jakim wtedy byłem ) widza. No cóż, potem już po latach było "Królestwo kryształowej czaszki" i wk...ący syn Indiany oraz "kosmici" - efekty też irytujące. A ostatni film - taki spoko - lepszy niż wcześniejszy, choć ten kolorowy dzieciak z zarostem jak by w gów.. zapałek nawtykać działał mi na nerwy i Helena - oczywiście najmądrzejsza, the best i w ogóle - popieprzona poprawność polityczna na siłę wpychana w filmy disneya przez starą Kathleen Kennedy - dużo dobrego zrobili by dla przyszłych filmów gdyby ją wywalili w końcu na emeryturę... To by było na tyle - Pozdrawiam.
Co do Harrisona Forda to ulubiony aktor mojej mamy. Pewnie uroda też miała tu ogromne znaczenie dla tego wyboru ale zawsze mówiła, że jak leciał jakiś film z tym aktorem to zawsze oglądała,bo wiedziała, że będzie dobry. I to prawda. Ford potrafił dobrze wybierać role, że jego obecność stała się znakiem jakości.
Za dzieciaka pamiętam jaka kultowa była ta kolejka w kopalni. I chyba nie tylko dla mnie, bo nawet w Disneylandzie odwzorowali ten przejazd jako atrakcję dla dzieciaków.
Myślę że utwór "Duel of the Fates" z filmu Gwiezdne Wojny Mroczne Widmo nawiązuje do ścieżki dźwiękowej Świątyni Zagłady, słychać to zwłaszcza w scenie modlitwy kultystów. No i warto pamiętać że klub w którym ma miejsce początek filmu nazywa się "Obi Wan". Powrócił też aktor Pat Roach, który grał niemieckiego osiłka w pierwszym filmie, tym razem w roli hinduskiego osiłka.
Temple of doom od zawsze była i jest moją ulubioną częścią. Normalnie jako dzieciak bałem się horrorowych sekwencji ale o dziwo wyrywanie serca czy te mrożone móżdżki nie robiły na mnie wrażenia
Odpowiadając na pytanie: Tak, bałem się tej części. I przez pierwszych kilka "razy" miałem zasłaniane oczy przez starsze rodzeństwo. I sam też wolałem nie patrzeć. I w głowie utarlo mi się, ze ta część jest najstraszniejsza. Ale - obejrzałem to sobie niedawno pierwszy raz od kilkunastu lat - i proszę bardzo - to jest złoto. Przygodowe, głupawe, ale trzymające w napięciu i nie nudzące złoto! Tak, film jest znacznie lepszy niż większość wielkich produkcji naszych czasów. Tak, również mam sentyment do kina lat 80. i kina mojego dzieciństwa, ale no bez jaj. Nowy Indy w porównaniu z tym to w ogóle nie ma czego porównywać. Dzięki za kolejną ciekawą recenzję.
Oj tak za dzieciaka bardzo bałem się niektórych scen. Do dzisiaj scena wyrywania serca to w mojej głowie najbrutalniejsza scena w historii kina (mimo że widziało się dużo gorsze😅😅)
Pomijając fakt że trzy pierwsze części Indiany razem ze starymi SW i Back to The Future to moje ulubione seria to ta cześć jest świetna. Pełna znakomitych charakterystycznych scen oglądałem ten film dziesiątki razy i nie nudzi mi się zawsze znajdę tam coś co wcześniej przegapiłem.
Byłem w kinie na tym filmie. Ponownie obejrzałem dwa tygodnie temu I film się nadal świetnie ogląda. ?Owszem nieco sie zestarzał w kwesti pewnych rozwiązań fabularnych (dama w opałach), ale poza tym nadal banan na twarzy😍😍
Oglądałem za dziecka i powiem że była to najlepsza część, fascynująca i straszna . Zwłaszcza robale i wyrywanie serca " kali-ma, kali-ma" pamiętam to do tej pory. Myślę że dla dzieciaków w tych czasach można to porównać do "dr.strange , multiverse of madness".
Oglądałem z siostra i babcią i babcia mówiła jak to zwykle; „proszę się patrzeć” na scenach strasznych lub rozbieranych. Wiadomo że dosłownie każdy przez palce zawsze obczajał ci sie dzieje. Nie powiem wyrywanie serca było dosyć straszne :D
Pierwszy raz oglądałam jako dzieciak, pewnie pod koniec lat 80, może początek 90. Mój tata miał wszystkie części na kasetach VHS (to były czasy 😉) Nie wiem jak to o mnie świadczy, ale strachu nie pamiętam, raczej fascynację 😅 Później oglądałam jeszcze wielokrotnie. Kocham
W sumie tak szczerze nie jest to moja ulubiona część serii ale mimo wszystko bardzo dobry film. Reżyseria, Muzyka, Historia, Bohaterowie, Humor, Akcja, Przygoda, Opening, Kolacja i tak dalej super. Moja ocena 8/10 to teraz szefie retro recka trójki z świętym duetem Ford-Connery. ,,Don't call me junior" A propo kolacji: Dwalin - Powiedz młody GDZIE ONA JEST!? Bilbo - Ale co? Dwalin - Kolacja! Mówił że będzie kolacja i to duża
Mocno po czasie, ale skomentuję (może przeczytasz). Rocznik 81, zjechany VHS, niekończące się seanse z młodszym bratem i tak - mój ulubiony Indiana. Tu było wszystko, co fascynowało dzieciaka. - mały - bardzo ważna postać, bo można się było z nim utożsamiać. Słusznie zauważyłeś, że Shorty był jak na dziecko inteligentny, zaradny, odważny i do tego wiarygodny. Taki fajny chłopak, którego chciałoby się mieć za kolegę do zabawy. - Willie - niby głupiutka, ale bardzo zabawna (płakałam ze śmiechu w scenach z nią), do tego też przeszła pewną drogę. Pod koniec nawet wykazywała jakąś inicjatywę, nie była bierną lalką. - sceny horrorowe - fascynujące i bardzo mroczne. Scena z wyrywaniem serca do dziś przyprawia o ciary. W dodatku ten cały obrzęd egzekucji z klatką i spuszczaniem do lawy - kreatywne, ciekawe, zapadające w pamięć. Myślę że film działał na dzieciaki, bo bezkarnie przemycał te horrorowe wstawki w zabawnym, przygodowym, chwilami „lekkim” filmie. Dzięki temu można się było „bać” z przeświadczeniem, że to nie jest na poważnie. Nie wiem jak to wyjaśnić - może to jak jedzenie „za dzieciaka” cukierków z alkoholem. Niby alkohol, haha, niby tylko dla dorosłych, a jednak wciąż smaczny, „legalny” cukierek. To było po prostu imo idealnie wyważone, rozrywkowe kino, które nie miało pretensji być czymś więcej. Pozdrawiam!
Ja uwielbiałem Świątynię Zagłady. Rodzice wspominają, że mając koło 8 lat przez miesiąc oglądałem ten film codziennie. Odpowiadając na Twoje pytanie co do strachu: Nie wiem. Ojciec zawsze zasłaniał mi oczy w scenach gore:)
Ja oglądałem Świątynię Zagłady za dzieciaka i nie tyle się bałem sceny wyrywania serca, co ten film miał dla mnie zawsze taką niepokojącą, nieprzyjemną atmosferę. Począwszy od sceny z obiadem czy tam kolacją, gdzis podawano głowy goryli czy oczy, po scenę właśnie z wyrywaniem serca. Wszystko to po prostu wyglądało jak jakiś senny koszmar 😅
A ja wlasnie ogladalam tylko ta czesc😅 za każdym razem kiedy wlaczalam tv leciala akurat ta...pamiętam ze dziecka balam sie tego ogladac ale i tak ogladalam bo mega mnie to wciągało😂
Jasne, był momentami przerażający gdy pierwszy raz oglądałem mając może 9 lat ale w Indianie widziałem bohatera, który poradzi sobie z każdym niebezpieczeństwem. Nie mam na myśli że miałem go za niezniszczalnego Super-Man'a
Ej no ja właśnie tą część za dzieciaka oglądałem w kółko na VHSie, dopiero później 1 i 3 i już one nie robiły na mnie takiego wrażenia po tym hardcorze😅 i właśnie temu to moja ulubiona część wbrew ogólnym opiniom
Stałem w kolejce przed kinem chyba 3h. Biletu nie było sensu kupować bo byłem za mały żeby wejść. Mama przemyciła mnie pod kiecką... Może było strasznie ale co filmy w tamtym czasie robiły ze świadomością małego człowieka nie ma sposobu opisać. Każde wyjścia do kina to była magia o której nawet się nie śniło.
Według mnie najgorsza cześć Indiego, ale jak byłem mały, to mi się najbardziej podobała. Dlaczego? Cóż, fabuła była dla mnie zrozumiała, nie była aż tak skomplikowana i dziecko, które bardziej ogląda niż słucha, bardziej przemawia świątynia zagłady. Nie mniej z wiekiem, coraz mniej mi się podobała... główna postać kobieca jest i irytuje, jest ładna to tyle. Dzieciak był fajny, choć jak potem rozwalał dorosłych ludzi, to było bekowe. Nie mniej, tragiczne efekty specjalne, które się bardzo zestarzały, Indii udający Jamesa Bonda, poszukiwanie skarbu, polegające na "idź tam" i już koniec. Film ratuje akcja na końcu, gdy Indiana rozwala cały kult i ten pościg. Fajnie określiłeś ten film, ambitny film klasy B. I to chyba, najlepsze podsumowanie tej historii. Choć z drugiej strony, i tak stoi wyżej od Jacku Huntera, który właśnie był zbyt ambitny jak na klase B.
Jedyne co pamiętam z tego filmu, to jak za dzieciaka oglądałem to za każdym razem jak była ta scena z wyrywaniem serca to musiałem przewijać/zamykałem oczy i czekałem aż ktoś mi powie, że scena minęła, bo tak się bałem.
Ja też, ale świetny jest efekt jak spala się to bijące wciąż serce w ręce kapłana Kali w chwili gdy spala się całe ciało ofiary w tej studni z lawą - taka drobnostka, a jak fajnie działa.
Podbijam! Indianę oglądałam, mając coś pomiędzy 8 a 10 lat. Scena z wyrywaniem serca plus potem palenie tego człowieka żywcem (chyba nawet palenie gorsze) strasznie orały jelita. Brrr... Jednak jako dziecko bardzo lubiłam 1-wszą i 2-gą część. Trójka jakoś w ogóle mi nie leżała. Z wiekiem zmieniły się upodobania. Teraz na czele "jedynka" za sentyment na równi z "trójką" za historię i relację z Henrym Seniorem. I zaraz poleci soundtrack na słuchawkach, żeby się lepiej pracowało przy piątku, piąteczku ;) Pozdrawiam gorąco!
Ten film jest CU-DOW-NY! Jeśli myślę o Indiana Jonesie, to właśnie o takim zawadiace, jak jest ukazany w tym filmie. Wprawdzie nie oglądałam tej części za dzieciaka, tylko jako wczesna nastolatka, więc strachu nie było, ale nie powiem - lekki dreszczyk był. Szczególnie, że maglowałam też książkę na podstawie tego filmu, a opisuje ona w bardzo plastyczny sposób te wszystkie obrzydliwo-straszne rzeczy. Jako dzieciak pewnie nie spałabym pół nocy :D Tak czy inaczej, historia przefantastyczna. Do tej pory nie wiem jak udało się tyle kliszy przekazać w taki sposób, że się to kocha i nie ma ani sekundy cringe'u. :)
Oglądałem go w kinie, oczywiście, że się bałem, ale byłem jednocześnie zafascynowany (po pierwszym filmie, kochałem już Indiego). Widzowie krzyczeli wiele razy w trakcie seansu. Technicznie "Świątynia" to prequel, bo dzieje się rok wcześniej niż "Poszukiwacze". Indiana tutaj przypomina bardziej poszukiwacza skarbów za kasę (wymienia artefakt za diament) i przyświeca mu bardziej motto "Fortuna i Chwała" niż "to powinno znajdować się w muzeum". Można więc powiedzieć, że przechodzi przemianę z łowcy skarbów, na późniejszego zawadiackiego archeologa, ale jednak naukowca. PS. wiem że taka teza kłuci się z późniejszymi filmami (od dziecka był za tym, że artefakty powinny być w muzeach) czy serialem (gdzie ten diament tez był artefaktem itp.), ale tak to wyglądało w trakcie premiery w "Świątyni"
"Niby najgorszy, a mój ulubiony" - też mogę tak powiedzieć. Pierwszy raz obejrzałam ten film jako dziecko, mogłam mieć może 10 lat albo niewiele więcej (chyba początek lat 2000, wujek miał na kasecie VHS 🤯). Pamiętam, że te sceny z kopalni wywoływały taki lekki strach, ale chyba taki pozytywny jeśli można tak powiedzieć. To było trochę takie, że nie chcę patrzeć, ale jestem strasznie ciekawa tego. Było niepokojące, ale jednocześnie ekscytujące. Razem z kuzynkami oglądałyśmy ten film jeszcze pierdyliard razy i za każdym razem przeżywałyśmy te mrożone małpie móżdżki, wyrywanie serca i milion innych scen.
Lata 80 i kino przygodowe no to musisz zrecenzować jeszcze Goonies i kolejna rola Ke Huy Quana. Dzsiaj taki film by pewnie nie powstał a za "zrób galaretę" bylby proces sądowy i afera na bank.
Za dzieciaka to się oglądało horrory klasy B na vhs'ie i to były nieraz naprawdę mocne rzeczy więc taki Temple of Doom nie straszył wtedy aż tak bardzo.
I w tym filmie z tego co gdzieś czytałem jest jeszcze jakiś smaczek. Że ta pierwsza piosenka tej blondyny jest śpiewana w jakimś chińskim dialekcie z Szanghaju, dziś już chyba nieużywanym.
Dla mnie ta część przede wszystkim jest najbardziej inny od pozostałych 2 oryginalnych filmów zarówno fabularnie jak i wizualnie przez co ciężko go porównywać do pozostałych ale lubię go na równi z Arką i Krucjatą.
Oglądałem w kinie w wieku 12 lat. Sam początek filmu robił wrażenie. Obiad, trochę smiechu, trochę zniesmaczenia. Później już tylko strach, nieduży ale jednak. Pozdrawiam 🎥
Ja go oglądałem w wieku 5 lat. Nie bałem się, raczej ejscytowałem że mogę oglądać taki film ze starszymi braćmi. Kolego a Ty nie miałeś być bez zarostu?
Sceny w Szanghaju jako żywo przypominają przygody... królika Bugsa. Tak w ogóle Steven Spielberg nader często czerpie z Loony Tunes. Moja ulubiona "zrzynana" scena niestety z "trójki": Z kanału wychyla się głowa Indiego, który mówi z zachwytem: "Och, Wenecja..." W jednym z odcinków o króliku Bugsie ten wychodzi z wykopanej nory i mówi z zachwytem: "Och, Acapulco!" Tyle, że się pomylił i wyszedł w Arktyce...
W kinie absolutnie nie było widać greenscreenów. Nie wiem czy to dlatego, że byłem gówniarzem czy na domowe kino, VHS robi się inny mastering, czy coś. Dopiero później na kasetach i TV dostrzegłem, ze były tam jakieś efekty tła. Moja ulubiona część, byłem poszczany jak poszliśmy na to z kolegami do kina. Wagoniki i most absolutnie historia kina. Film nie do nakręcenia dzisiaj. To były inne czasy, jak można się bać filmu, gdy za oknem komuna?
@@PonarzekajmyoFilmach Indiana Jones i świątynia zagłady dlatego jest tak inna, czyli dużo obrzydliwości, horroru, jak na tą serię ma dość ciężkie tematy, bo Spielberg kręcił go gdy był po rozwodzie, tak jak Lucas, więc musieli przepracować jakoś traumę. No i zrobili najbardziej brutalny film dla którego stworzono całkiem nową kategorię wiekową, czyli PG-13. Więc w pewnym sensie Świątynia zagłady spowodowała zmiany w kinie:)
18:02 wentylatorze ad meritum. każdy indiana jest fajny na swoj sposob, ja najbardziej lubię trojke ale to pitulenie ze 2 najgorsza jet tylko na zasadzie ze komus sie dzieciak i marudna kobita nie podobała. zreszta fanujesz RLM to plinkett juz powiedział czemu ten film jest najciekawszy ze wszystkich nie to co 4.
Ten film jest wiadomo karykaturą Indii i ma mało wspólnego z prawdziwymi kulturami z Indii, ale w Indiach je się robaki w niektórych miejscach (i to dobre, można nawet je kupić w Polsce niezbyt drogo) i niestety jest dalej w niektórych miejscach wyzyskowa praca dzieci i bardzo złe traktowanie ich (co można podpiąć pod tortury). A bardzo nieprzyjemne i ksenofobiczne żarty o Polakach występują do dzisiaj w filmach zachodnich np. Jak Poznałem Waszą Matkę (mój ukochany serial komediowy).
Ja jestem w grupie tych pierwszych osób i uważam tą część za najsłabszą. Film fajny, ciekawy, komediowy tylko, że osobiście od momentu wylądowania w tej wiosce, aż do prawie rozpoczęcia 2 godziny filmu no strasznie się nudziłem, miałem nawet kilka razy ochotę przewinąć, albo zrezygnować całkiem z jego oglądania. Ale nie wiem, może coś ze mną jest nie tak.
Dla chcących wesprzeć kanał, (i zbieranie na naprawienie kolana) -> buycoffee.to/pof
Absolutnie kocham Indiane, moj ulubiony bohater popkultury.
szanuje ale nie rozumiem fenomenu
@@KamilMurawski777 każdy ma inną wrażliwość, nie wiem jak inaczej można to wytłumaczyć. Jest w t coś irracjonalnego 😉
Ja też kochammm❤ chociaż mnie nie było na świecie jak wyszły 4 części to będąc w kinie na 5 części stwierdziłam że muszę je wszystkie obejrzeć i się w tym zakochałam i aktualnie jest to jeden z moich ulubionych filmów, a indy ulubionym bohaterem filmowym
Ke Huy Quan w tym filmie to przykład że Spielberg świetnie potrafi prowadzić aktorsko dzieci. E.T, Imperium Słońca, Tu czy Park Jurajski.
Na planie tak. Poza planem nie bardzo.
Indy: Na razie Lao Che
Napis: Linie Lotnicze Lao Che
Lao: Hehehe Żegnam Doktorze Jones
I tu wychodzi kamp: Lao Che się śmieje a chwilę wcześniej syna stracił. Ale ja to kupuję!
@@sylwesterzawadzki4063 Ja tak samo 😆
Pamiętam, że za dzieciaka to była moja ulubiona część Indiego
14:10 no też teraz jak sobie myślę to jest MEGA przystojny i tak jak nigdy nie miałam crasha filmowego teraz mam
Oglądałem mając jakieś 10 lat, a kiedy się skończył, to przewijałem kasetę, i od nowa.
Legenda głosi że Michał kiedyś zrobi trzecia część Indiany Jonesa
Miałem przyjemność obejrzeć wszystkie filmy o przygodach Indiego w kinie - oczywiście w czasach gdy miały premiery - i druga część ( choć chronolgicznie pierwsza ) - wtedy miała tytuł "Indiana Jones" od zawsze jest moją ulubioną. Dużo bardziej wolałem ją od części trzeciej ponieważ bardziej trzymała w napięciu, oraz przez to że w trójce są koszmarne efekty komputerowe - dużo gorsze niż obu wcześniejszych filmach. "Poszukiwacze zaginonej arki" były nakręcone wcześniej, ale w "Świątyni Zagłady" więcej się działo - przynajmniej dla kilkunastoletniego ( jakim wtedy byłem ) widza. No cóż, potem już po latach było "Królestwo kryształowej czaszki" i wk...ący syn Indiany oraz "kosmici" - efekty też irytujące. A ostatni film - taki spoko - lepszy niż wcześniejszy, choć ten kolorowy dzieciak z zarostem jak by w gów.. zapałek nawtykać działał mi na nerwy i Helena - oczywiście najmądrzejsza, the best i w ogóle - popieprzona poprawność polityczna na siłę wpychana w filmy disneya przez starą Kathleen Kennedy - dużo dobrego zrobili by dla przyszłych filmów gdyby ją wywalili w końcu na emeryturę... To by było na tyle - Pozdrawiam.
Stałem po gaciach jak wyrywali serce. Za każdym razem.
ale wyznanie, ciekawe preferencje i typ!
To znaczy, preferuje tylko moja dziewczynę alee Harrison jednak mniam
@@PonarzekajmyoFilmach Ty jesteś mniam byku! XD
Co do Harrisona Forda to ulubiony aktor mojej mamy. Pewnie uroda też miała tu ogromne znaczenie dla tego wyboru ale zawsze mówiła, że jak leciał jakiś film z tym aktorem to zawsze oglądała,bo wiedziała, że będzie dobry. I to prawda. Ford potrafił dobrze wybierać role, że jego obecność stała się znakiem jakości.
Mola Ram (czyli człowiek z sercem na dłoni) oraz Wilhelmina Scott (miłość mojego dzieciństwa) Dla mnie, genialne postacie dopełniające całą historię.
To był pierwszy film na którym byłem w kinie. Wujek i ojciec mieli na nim niezłą polewkę, ja byłem cały posrany że strachu :) Uwielbiam ten film
Za dzieciaka pamiętam jaka kultowa była ta kolejka w kopalni. I chyba nie tylko dla mnie, bo nawet w Disneylandzie odwzorowali ten przejazd jako atrakcję dla dzieciaków.
Myślę że utwór "Duel of the Fates" z filmu Gwiezdne Wojny Mroczne Widmo nawiązuje do ścieżki dźwiękowej Świątyni Zagłady, słychać to zwłaszcza w scenie modlitwy kultystów. No i warto pamiętać że klub w którym ma miejsce początek filmu nazywa się "Obi Wan". Powrócił też aktor Pat Roach, który grał niemieckiego osiłka w pierwszym filmie, tym razem w roli hinduskiego osiłka.
Zgadzam się z absolutnie każdym słowem wypowiedzianym w tejże recenzji :)
Temple of doom od zawsze była i jest moją ulubioną częścią. Normalnie jako dzieciak bałem się horrorowych sekwencji ale o dziwo wyrywanie serca czy te mrożone móżdżki nie robiły na mnie wrażenia
Odpowiadając na pytanie:
Tak, bałem się tej części. I przez pierwszych kilka "razy" miałem zasłaniane oczy przez starsze rodzeństwo. I sam też wolałem nie patrzeć. I w głowie utarlo mi się, ze ta część jest najstraszniejsza.
Ale - obejrzałem to sobie niedawno pierwszy raz od kilkunastu lat - i proszę bardzo - to jest złoto. Przygodowe, głupawe, ale trzymające w napięciu i nie nudzące złoto! Tak, film jest znacznie lepszy niż większość wielkich produkcji naszych czasów. Tak, również mam sentyment do kina lat 80. i kina mojego dzieciństwa, ale no bez jaj. Nowy Indy w porównaniu z tym to w ogóle nie ma czego porównywać.
Dzięki za kolejną ciekawą recenzję.
Oglądałem właśnie pierwszy raz od 9 lat (gdy miałem 14 lat), ten film to jest coś pięknego
Oj tak za dzieciaka bardzo bałem się niektórych scen. Do dzisiaj scena wyrywania serca to w mojej głowie najbrutalniejsza scena w historii kina (mimo że widziało się dużo gorsze😅😅)
Bałam się tak bardzo, ze do dziś boje się go włączyć 😂 a minęło pewnie z 15 lat od pierwszego seansu 🙈 aż tak mi wtedy weszło
Pomijając fakt że trzy pierwsze części Indiany razem ze starymi SW i Back to The Future to moje ulubione seria to ta cześć jest świetna. Pełna znakomitych charakterystycznych scen oglądałem ten film dziesiątki razy i nie nudzi mi się zawsze znajdę tam coś co wcześniej przegapiłem.
Byłem w kinie na tym filmie. Ponownie obejrzałem dwa tygodnie temu I film się nadal świetnie ogląda. ?Owszem nieco sie zestarzał w kwesti pewnych rozwiązań fabularnych (dama w opałach), ale poza tym nadal banan na twarzy😍😍
Oglądałem za dziecka i powiem że była to najlepsza część, fascynująca i straszna . Zwłaszcza robale i wyrywanie serca " kali-ma, kali-ma" pamiętam to do tej pory. Myślę że dla dzieciaków w tych czasach można to porównać do "dr.strange , multiverse of madness".
Oglądałem z siostra i babcią i babcia mówiła jak to zwykle; „proszę się patrzeć” na scenach strasznych lub rozbieranych. Wiadomo że dosłownie każdy przez palce zawsze obczajał ci sie dzieje. Nie powiem wyrywanie serca było dosyć straszne :D
Fajna recenzja, humorystyczna pasująca do tonu filmu. Super że kontynuujesz serię 👍
Przypomniałem sobie jak będąc małolatem byłem na tym w kinie i nieźle kopało dupsko. Świetna recka, dzięki za to.
Oho czas na Q&A!
Pierwszy raz oglądałam jako dzieciak, pewnie pod koniec lat 80, może początek 90. Mój tata miał wszystkie części na kasetach VHS (to były czasy 😉) Nie wiem jak to o mnie świadczy, ale strachu nie pamiętam, raczej fascynację 😅 Później oglądałam jeszcze wielokrotnie. Kocham
58k stało się!
Ponownie moja propozycja na Q&A:
,,Nasze ulubione i ryjące beret soundtracki (gra, film, Mozart, Queen wszystko!)"
Pozdrawiam
Najlepsza część!!!!! FOREVER
W sumie tak szczerze nie jest to moja ulubiona część serii ale mimo wszystko bardzo dobry film. Reżyseria, Muzyka, Historia, Bohaterowie, Humor, Akcja, Przygoda, Opening, Kolacja i tak dalej super. Moja ocena 8/10 to teraz szefie retro recka trójki z świętym duetem Ford-Connery. ,,Don't call me junior"
A propo kolacji:
Dwalin - Powiedz młody GDZIE ONA JEST!?
Bilbo - Ale co?
Dwalin - Kolacja! Mówił że będzie kolacja i to duża
Mocno po czasie, ale skomentuję (może przeczytasz). Rocznik 81, zjechany VHS, niekończące się seanse z młodszym bratem i tak - mój ulubiony Indiana. Tu było wszystko, co fascynowało dzieciaka.
- mały - bardzo ważna postać, bo można się było z nim utożsamiać. Słusznie zauważyłeś, że Shorty był jak na dziecko inteligentny, zaradny, odważny i do tego wiarygodny. Taki fajny chłopak, którego chciałoby się mieć za kolegę do zabawy.
- Willie - niby głupiutka, ale bardzo zabawna (płakałam ze śmiechu w scenach z nią), do tego też przeszła pewną drogę. Pod koniec nawet wykazywała jakąś inicjatywę, nie była bierną lalką.
- sceny horrorowe - fascynujące i bardzo mroczne. Scena z wyrywaniem serca do dziś przyprawia o ciary. W dodatku ten cały obrzęd egzekucji z klatką i spuszczaniem do lawy - kreatywne, ciekawe, zapadające w pamięć.
Myślę że film działał na dzieciaki, bo bezkarnie przemycał te horrorowe wstawki w zabawnym, przygodowym, chwilami „lekkim” filmie. Dzięki temu można się było „bać” z przeświadczeniem, że to nie jest na poważnie. Nie wiem jak to wyjaśnić - może to jak jedzenie „za dzieciaka” cukierków z alkoholem. Niby alkohol, haha, niby tylko dla dorosłych, a jednak wciąż smaczny, „legalny” cukierek.
To było po prostu imo idealnie wyważone, rozrywkowe kino, które nie miało pretensji być czymś więcej.
Pozdrawiam!
Ja uwielbiałem Świątynię Zagłady. Rodzice wspominają, że mając koło 8 lat przez miesiąc oglądałem ten film codziennie. Odpowiadając na Twoje pytanie co do strachu: Nie wiem. Ojciec zawsze zasłaniał mi oczy w scenach gore:)
Film jest kontrowensyjny, ale dla mnie też to jest chyba ulubiona część 😅
Fajny film, choć wole pozostałe dwa😉
Ja oglądałem Świątynię Zagłady za dzieciaka i nie tyle się bałem sceny wyrywania serca, co ten film miał dla mnie zawsze taką niepokojącą, nieprzyjemną atmosferę. Począwszy od sceny z obiadem czy tam kolacją, gdzis podawano głowy goryli czy oczy, po scenę właśnie z wyrywaniem serca. Wszystko to po prostu wyglądało jak jakiś senny koszmar 😅
Najlepsza część z tej serii
A ja wlasnie ogladalam tylko ta czesc😅 za każdym razem kiedy wlaczalam tv leciala akurat ta...pamiętam ze dziecka balam sie tego ogladac ale i tak ogladalam bo mega mnie to wciągało😂
to też mój ulubiony Indiana:))
Jasne, był momentami przerażający gdy pierwszy raz oglądałem mając może 9 lat ale w Indianie widziałem bohatera, który poradzi sobie z każdym niebezpieczeństwem. Nie mam na myśli że miałem go za niezniszczalnego Super-Man'a
Bałem się jak skurywsyn za dzieciaka scen z wyciągnąniem serca, jedzenia dziwnych rzeczy i owadów lażących po ciałach :D
Za dzieciaka ulubiona część, teraz 3. Scena "czy się zaczną ruchać" jest założyć ona z "Szpieg, który mnie kochał"
Ej no ja właśnie tą część za dzieciaka oglądałem w kółko na VHSie, dopiero później 1 i 3 i już one nie robiły na mnie takiego wrażenia po tym hardcorze😅 i właśnie temu to moja ulubiona część wbrew ogólnym opiniom
Wbrew ogólnym opiniom uznaję że pierwsza część jest jedną z najsłabszych.
Jak, Stary, jak to możliwe że nie oglądałeś
Stałem w kolejce przed kinem chyba 3h. Biletu nie było sensu kupować bo byłem za mały żeby wejść. Mama przemyciła mnie pod kiecką... Może było strasznie ale co filmy w tamtym czasie robiły ze świadomością małego człowieka nie ma sposobu opisać. Każde wyjścia do kina to była magia o której nawet się nie śniło.
Według mnie najgorsza cześć Indiego, ale jak byłem mały, to mi się najbardziej podobała.
Dlaczego?
Cóż, fabuła była dla mnie zrozumiała, nie była aż tak skomplikowana i dziecko, które bardziej ogląda niż słucha, bardziej przemawia świątynia zagłady.
Nie mniej z wiekiem, coraz mniej mi się podobała... główna postać kobieca jest i irytuje, jest ładna to tyle. Dzieciak był fajny, choć jak potem rozwalał dorosłych ludzi, to było bekowe. Nie mniej, tragiczne efekty specjalne, które się bardzo zestarzały, Indii udający Jamesa Bonda, poszukiwanie skarbu, polegające na "idź tam" i już koniec.
Film ratuje akcja na końcu, gdy Indiana rozwala cały kult i ten pościg.
Fajnie określiłeś ten film, ambitny film klasy B. I to chyba, najlepsze podsumowanie tej historii. Choć z drugiej strony, i tak stoi wyżej od Jacku Huntera, który właśnie był zbyt ambitny jak na klase B.
Jedyne co pamiętam z tego filmu, to jak za dzieciaka oglądałem to za każdym razem jak była ta scena z wyrywaniem serca to musiałem przewijać/zamykałem oczy i czekałem aż ktoś mi powie, że scena minęła, bo tak się bałem.
Ja też, ale świetny jest efekt jak spala się to bijące wciąż serce w ręce kapłana Kali w chwili gdy spala się całe ciało ofiary w tej studni z lawą - taka drobnostka, a jak fajnie działa.
Podbijam! Indianę oglądałam, mając coś pomiędzy 8 a 10 lat. Scena z wyrywaniem serca plus potem palenie tego człowieka żywcem (chyba nawet palenie gorsze) strasznie orały jelita. Brrr... Jednak jako dziecko bardzo lubiłam 1-wszą i 2-gą część. Trójka jakoś w ogóle mi nie leżała. Z wiekiem zmieniły się upodobania. Teraz na czele "jedynka" za sentyment na równi z "trójką" za historię i relację z Henrym Seniorem. I zaraz poleci soundtrack na słuchawkach, żeby się lepiej pracowało przy piątku, piąteczku ;) Pozdrawiam gorąco!
Ten film jest CU-DOW-NY! Jeśli myślę o Indiana Jonesie, to właśnie o takim zawadiace, jak jest ukazany w tym filmie. Wprawdzie nie oglądałam tej części za dzieciaka, tylko jako wczesna nastolatka, więc strachu nie było, ale nie powiem - lekki dreszczyk był. Szczególnie, że maglowałam też książkę na podstawie tego filmu, a opisuje ona w bardzo plastyczny sposób te wszystkie obrzydliwo-straszne rzeczy. Jako dzieciak pewnie nie spałabym pół nocy :D
Tak czy inaczej, historia przefantastyczna. Do tej pory nie wiem jak udało się tyle kliszy przekazać w taki sposób, że się to kocha i nie ma ani sekundy cringe'u. :)
Mnie brat straszył wyrywaniem serca: kali ma, kali ma.
Działało na wyobraźnię!
Oglądałem go w kinie, oczywiście, że się bałem, ale byłem jednocześnie zafascynowany (po pierwszym filmie, kochałem już Indiego). Widzowie krzyczeli wiele razy w trakcie seansu.
Technicznie "Świątynia" to prequel, bo dzieje się rok wcześniej niż "Poszukiwacze". Indiana tutaj przypomina bardziej poszukiwacza skarbów za kasę (wymienia artefakt za diament) i przyświeca mu bardziej motto "Fortuna i Chwała" niż "to powinno znajdować się w muzeum". Można więc powiedzieć, że przechodzi przemianę z łowcy skarbów, na późniejszego zawadiackiego archeologa, ale jednak naukowca.
PS. wiem że taka teza kłuci się z późniejszymi filmami (od dziecka był za tym, że artefakty powinny być w muzeach)
czy serialem (gdzie ten diament tez był artefaktem itp.), ale tak to wyglądało w trakcie premiery w "Świątyni"
"Polacy jedzą guwno z piaskiem" xdddd najlepszy cytat pozbawiony kontekstu w tym roku imho xdd
"Niby najgorszy, a mój ulubiony" - też mogę tak powiedzieć. Pierwszy raz obejrzałam ten film jako dziecko, mogłam mieć może 10 lat albo niewiele więcej (chyba początek lat 2000, wujek miał na kasecie VHS 🤯). Pamiętam, że te sceny z kopalni wywoływały taki lekki strach, ale chyba taki pozytywny jeśli można tak powiedzieć. To było trochę takie, że nie chcę patrzeć, ale jestem strasznie ciekawa tego. Było niepokojące, ale jednocześnie ekscytujące. Razem z kuzynkami oglądałyśmy ten film jeszcze pierdyliard razy i za każdym razem przeżywałyśmy te mrożone małpie móżdżki, wyrywanie serca i milion innych scen.
"Poproszę o coś zwyczajnego" . "O, pomidorowa, ładnie pachnie (a propos zupy z oczami)...". To zapamiętałem jako jeden z fajniejszych gagów.
Lata 80 i kino przygodowe no to musisz zrecenzować jeszcze Goonies i kolejna rola Ke Huy Quana.
Dzsiaj taki film by pewnie nie powstał a za "zrób galaretę" bylby proces sądowy i afera na bank.
Za dziecka zasłaniałem oczy na wszystkich horrorowych momentach z całej trylogii.
Zaówaźyłeś jak nazywa się klub w Szanghaju? To się nazywa esteregg 🙂
W 2:39 zatrzymuję, by napisać, że to moja ulubiona cześć.
Ja mam to samo:) mój ulubiony:)
Za dzieciaka to się oglądało horrory klasy B na vhs'ie i to były nieraz naprawdę mocne rzeczy więc taki Temple of Doom nie straszył wtedy aż tak bardzo.
I w tym filmie z tego co gdzieś czytałem jest jeszcze jakiś smaczek. Że ta pierwsza piosenka tej blondyny jest śpiewana w jakimś chińskim dialekcie z Szanghaju, dziś już chyba nieużywanym.
I tak to 02:21 nie przebije nigdy Lodówki
Dla mnie ta część przede wszystkim jest najbardziej inny od pozostałych 2 oryginalnych filmów zarówno fabularnie jak i wizualnie przez co ciężko go porównywać do pozostałych ale lubię go na równi z Arką i Krucjatą.
Kolejne miesiące czekania na kontynuację Harrego
panie Michale odnosze wrażenie że twoj ideal filmu to byłby Blade Runner w reżyseri Akiro Kurosawy... mysle sie?
A ja Świątynie Zagłady widziałem dziesiątki razy w dzieciństwie na VHS, nie wiedząc, że są inne części...
A czy będzie retro recenzja "Wściekłe pięści węża"?
Mnie się za dzieciaka i teraz bardziej podobała pierwsza część.Muzyka była super! A wyłapałeś,ze klub z początku filmu nazywa się"Obi Wan"? Chomik
Oglądałem w kinie w wieku 12 lat. Sam początek filmu robił wrażenie. Obiad, trochę smiechu, trochę zniesmaczenia. Później już tylko strach, nieduży ale jednak. Pozdrawiam 🎥
Siemka, Zrobisz retro recenzje Mission Impossible 4 oraz 5?
Wszystkich części jak już
To teraz ostatnią krucjatę zrecenzuje
Ja go oglądałem w wieku 5 lat. Nie bałem się, raczej ejscytowałem że mogę oglądać taki film ze starszymi braćmi. Kolego a Ty nie miałeś być bez zarostu?
Warrior misiu!
Sceny w Szanghaju jako żywo przypominają przygody... królika Bugsa. Tak w ogóle Steven Spielberg nader często czerpie z Loony Tunes. Moja ulubiona "zrzynana" scena niestety z "trójki": Z kanału wychyla się głowa Indiego, który mówi z zachwytem: "Och, Wenecja..." W jednym z odcinków o króliku Bugsie ten wychodzi z wykopanej nory i mówi z zachwytem: "Och, Acapulco!" Tyle, że się pomylił i wyszedł w Arktyce...
W kinie absolutnie nie było widać greenscreenów. Nie wiem czy to dlatego, że byłem gówniarzem czy na domowe kino, VHS robi się inny mastering, czy coś. Dopiero później na kasetach i TV dostrzegłem, ze były tam jakieś efekty tła.
Moja ulubiona część, byłem poszczany jak poszliśmy na to z kolegami do kina. Wagoniki i most absolutnie historia kina. Film nie do nakręcenia dzisiaj.
To były inne czasy, jak można się bać filmu, gdy za oknem komuna?
2:16Ale jednak oglądanie za dzieciaka jako mniej więcej tabula rasa inaczej oddziaływuje i zostaje z nami.
Zwłaszcza jak to prosty przygodowy film a nie dzieło psychologiczne dla dorosłych. Dzieciak "Obywatelem Kanem" raczej się nie zachwyci.
5:03 Indiana nie dorabiał się na skarbach. To jednak człowiek nauki i tak pojmował odnajdywanie skarbów. Od małego jak pokazuje część 3.
Nic a nic się tego filmu nie baliśmy za dzieciaka, Evil Dead, Obcego, Terminatora się baliśmy :)
Najgorszy z "pierwszej trylogii" nie da się ukryć, jednak patrząc na poziom dzisiejszych filmów tego typu to dobry film.
O Panie,jakbys wiedzial jaka reklama sie wyswietla przed Twoim filmem ;)😊
Michal, a moze recenzja Netflixowego Pana Samochodzika?
Niedługo będzie ;)
@@PonarzekajmyoFilmach Indiana Jones i świątynia zagłady dlatego jest tak inna, czyli dużo obrzydliwości, horroru, jak na tą serię ma dość ciężkie tematy, bo Spielberg kręcił go gdy był po rozwodzie, tak jak Lucas, więc musieli przepracować jakoś traumę. No i zrobili najbardziej brutalny film dla którego stworzono całkiem nową kategorię wiekową, czyli PG-13. Więc w pewnym sensie Świątynia zagłady spowodowała zmiany w kinie:)
@@PonarzekajmyoFilmach wspaniale!
Hey I don't speak polish, but are there he movie translated with polish language? Or just with lektor?
Indiana Jones i Świątynia Zagłady - 6/10
Szczerze powiedziawszy to za młodziaka z większą ekscytacją oglądałem ( oba filmy po parę razy ) " Sherlock Holmes i piramida strachu" niż Indianę 2 😛
Ja się bałem robaków.
ale o kulcie Kali słyszałeś?
Czy będzie recenzja Miraculous Biedronka i Czarny kot Film?
Bicz awruk nie lasso.
Ta część zryla mi beret za lepka Tak samo jak Piramida Strachu którą polecam
18:02 wentylatorze
ad meritum. każdy indiana jest fajny na swoj sposob, ja najbardziej lubię trojke ale to pitulenie ze 2 najgorsza jet tylko na zasadzie ze komus sie dzieciak i marudna kobita nie podobała.
zreszta fanujesz RLM to plinkett juz powiedział czemu ten film jest najciekawszy ze wszystkich nie to co 4.
Cotygodniowa przypominajka o recenzji Rodziny Soprano
jebac nowe filmy i nowe czasy
Będzie coś z kina chińskiego, może ''Upadłe Anioły"? Genialny film ;)
Czemu nie możesz użyć ścieżki dźwiękowej z Indiany Jones'a ?? A co z prawem cytatu ? Nawet krótki fragment nie można ?
+1 do grupy osób, dla których to ulubiona odsłona przygód Indiany Jonesa.
Świetny początek, świetna sekwencja z wózkami, ale film mega słaby, aż byłem zdziwiony jak rewatchowałem przed Żonsem 5
"42"
Ten film jest wiadomo karykaturą Indii i ma mało wspólnego z prawdziwymi kulturami z Indii, ale w Indiach je się robaki w niektórych miejscach (i to dobre, można nawet je kupić w Polsce niezbyt drogo) i niestety jest dalej w niektórych miejscach wyzyskowa praca dzieci i bardzo złe traktowanie ich (co można podpiąć pod tortury). A bardzo nieprzyjemne i ksenofobiczne żarty o Polakach występują do dzisiaj w filmach zachodnich np. Jak Poznałem Waszą Matkę (mój ukochany serial komediowy).
Słabsza cześć ale i tak lepsza niż "Królestwo kryształowej czaszki"... Najnowszej części nie widziałem jeszcze....
Ja jestem w grupie tych pierwszych osób i uważam tą część za najsłabszą. Film fajny, ciekawy, komediowy tylko, że osobiście od momentu wylądowania w tej wiosce, aż do prawie rozpoczęcia 2 godziny filmu no strasznie się nudziłem, miałem nawet kilka razy ochotę przewinąć, albo zrezygnować całkiem z jego oglądania. Ale nie wiem, może coś ze mną jest nie tak.