Boska! w stylu tragedii greckiej, gdzie ludzie są symbolami. Archetypami. Diuna jest tak bogata powieścią,,że nie da się jej ująć w sylu Marvel. Kocham Marvela, ale pokochałam też Diunę... Niesamowicie odważny człowiek., ten reżyser. Prze większą cześć seansu miałam uczucie wfk? Co to ma być? gdzie Diuna? A reżyser z wrednym uśmieszkiem na ustach odpowiada: No co, nie podoba się? Nie znasz książek? UUU Ja Ci daję tylko aspekt Diuny. Chcesz od razu całość? wow...
@@kapitankk2942 Prawda ! Też się nastawiłam na podstawie zwiastuna i to było coś zupełnie innego. Prosty przykład: w trailerze jest Zendaya, jako jedna z ważnych postaci. Wycięłam wszystkie sceny z nią. 5 minut! Ale kiedy przestałam się nastawiać na treści z trailera, film mi się bardzo spodobał. Ale masz rację, taki trailer to totalna ściema.
@@annaostowicz8703 nie martw się ;) MCU na przykład jest mistrzem co do takich trailerów. Miałem obawy po zwiastunach Diuny. Jednak po obejrzeniu filmu cudo, cudo, cudo. Dawno nie było filmu, który tak spokojnie wprowadza widzą w niuanse całej lore Herberta. Fakt wszystkiego nie wyjasnili jednak od czego mamy książki.
Ten film wciąga i nie chce wypuścić. Doborze zagrany, fantastycznie sfilomowany, muzyka pasuje idealnie. Oficjalnie zostaje fanem nowej Diuny. Czekam na drugą część. I nie mogę się doczekać aż zrobię seans 1 i 2. W tedy będzie to epickie doznanie!!!!!
Nie jestem w stanie się zgodzić... Diuna jako książka jest świetnym źródłem do naśladowania a że wydana była w latach 60 to "Nie Diuna jest jak Avatar" tylko Avatar jest jak Diuna. Z jej czerpał Martin w Grze i Tron i inni. Pamiętajmy i tym.
Zarzut, że Diuna sięga po znane wątki jest trochę jak pretensja do Dolly Parton, że po co napisała "I will always love you", skoro Whitney Houston już to zaśpiewała ;)
Akurat Diuna nie jest historią "white saviour". Paul wchodzi do plemienia Fremenów, ale przyjmuje ich zwyczaje, dostaje ich imię, ale on jednak wykorzystuje Fremenów do własnych celów, nie ratuje Fremenów dając im własną technologie,czy zmieniając ich zwyczaje dodając własne, wręcz przeciwnie, to oni ratują go i to ich zwyczaje częściowo przechodzą na zwyczaje Paula
Dla mnie to jest bardziej skomplikowanwe, bo w kolejnych kronikach Diuny Fremeni okazują się naprawdę zrytymi osobami, więc Paul, próbując powstrzymać Dżihad, starał się ocalić ludzkość, co okazało się niemożliwe, bo w naturę ludzką jest wpisany dźihad... Tak wiem, to kolejne tomy sagi...
Paul wiekszosc zwyczajow przejmuje, niektore zmienia. Chocby nie wyzwal Stilgara,by stoczyc z nim pojedynek. Poza tym zdal sobie sprawe ,ze zywy czy martwy bedzie wiodl ich przez przestworza . Chcial powstrzymac swieta wojne i zdawal sobie sprawe,ze nie jest w stanie. Bo Fremenom byla potrzebny symbol i juz go dostali.
@@anka8959 tak, Paul jest wręcz niewolnikiem sytuacji, bo ta na Diunie dojrzała do zmiany. A w świetle choćby tomu szóstego Kapitularz Diuną, widać nieuchronność pewnych procesów.
Nie do końca. Paul JEST mesjaszem i zmienia Dune tak jak Fremeni chcieli - książka świetnie pokazuje właśnie żeby uważać czego się chce, bo się może spełnić. Potem zresztą, w kolejnych tomach, sam Paul żałuje co narobił i zostaje pustelnikiem.
Do tego Fremeni też nie są natywną ludnością Arrakis - a arabskimi przybyszami ludźmi z Ziemi (przynajmniej pośrednio: po Dżihadzie Butleriańskim błąkali się od planety do planety). Natywne były czerwie - i to one były zagrożone przez terraformowanie przez Fremenów.
Dzisiaj byłem w kinie i jeszcze nie mogę dojść do siebie. Dla mnie to arcydzieło muzyka, stroje walka, postacie, duże maszyny wszystkie te rzeczy były tak epickie, nigdy czegoś takiego w żadnym filmie nie widziałem. Jestem zachwycony i czekam na drugą część. Dodam że nie czytałem książek i chyba zacznę
Chwila...ale ty na pewno oglądałeś ten film? Jaki „White savior”? Ani w książce, ani w tym filmie nie ma tego motywu. On dosłownie czuje się wśród Fremenów jak ryba w wodzie. Dosłownie śnił o ich kulturze i przyjmuje ich zwyczaje oraz imię. To on adaptuje się do ich kultury, nie oni do jego. Diuna to bardzo filozoficzna powieść. Ta budowa lore’u musiała się pojawić. To nigdy nie była prosta historyjka. A porównanie tego filmu do parodii historii Pocahontas i Avatara, który dosłownie zerżnął od Diuny, jest trochę śmieszne, wręcz niedorzeczne. Diuna to, jakby nie patrzeć, „matka” gatunku 😂
Ja mam tylko tyle do powiedzenia: Ten film jest przepiękny. Nie jestem fanem Diuny (jako sagi). Nie jestem fanem Herberta. Ale ten film wizualnie mnie zmiażdżył.
Jak ktoś pisze, że nie jest fanem, to znaczy, że nie czytał. Sorry, ale ale takie są fakty: nie jestem fanem, bo nie przeczytałem... Jeśli PRZECZYTAŁES i nie jesteś fanem, potrafisz uzasadnić swoją postawę. Więc?
Przepraszam, to było niełaADNE, CO NAPISAŁAM. mASZ RACJĘ, TEM FILM JAKO FILM, NIEWAŻNE, NA JAKIEJ PODSTAWIE, ROZWALA. jEST GENIALNY. sorry za caps, ale już nie mam siły poprawiac...
@@annaostowicz8703 nie rozumiem. Przeczytałem wszystkie oryginalne kroniki Diuny i zwyczajnie w świecie nie przypadły mi do gustu jako całość. Dlatego napisałem że nie jestem fanem.
@@tomaszgrzebykpodrozezhisto5954 Właśnie ze mną jest dokładnie tak samo, a pierwszą "Diunę" czytałem trzy razy, całość do "Kapituarza" raz, ale stosunkowo niedawno, bo parę tygodni temu, by być na świeżo z całym uniwersum przed filmem. Nie wiem, możliwe że sam zaczynałem lekturę ambitnego sci-fi od zbyt wysokiej półki, bo jak za dzieciaka niemalże wchłonąłem sagę o Enderze O.S.Carda, to do tej pory nie znalazłem niczego co by to przebiło. Ale żeby nie było, jak najbardziej serię "Diuny" również szanuję, całkowicie rozumiem jeśli ktoś uzna ją za najwybitniejsze sci-fi w historii, po prostu mi aż tak mocno nie przypadła do gustu, bo jak wiadomo gusta są różne :) Jeszcze wracając do filmu, muszę przyznać że zrobił na mnie tak dobre wrażenie, że po nim nawet jakoś ciut lepiej teraz wspominam lekturę powieści. Coś mi się wydaje że jestem uczulony na Herbertowe filozofowanie, czego w filmie oczywiście nie było ;P I jakby co, samo filozofowanie mi w sci-fi nie przeszkadza, bo przecież dwie ostatnie, grube jak pierwsza "Diuna" tomiszcza z sagi Endera, to jak nawet sam Card wspominał w posłowie, gadające głowy, snujące przez setki stron przekombinowane, filozoficzno-genetyczno-matematyczno-religijne teorie ;P
Film bardzo polecam. Niesamowite widowisko, świetna zwłaszcza sfera audio-wizualna (największy plus filmu), ale strasznie mocno czuć, że to tylko 1 połówka i nie ma do końca zakończenia. Po prostu się ucina. Mam też trochę problem z bohaterami, relacje między nimi są bardziej powiedziane niż pokazane co nie zmienia faktu, że aktorstwo to pierwsza klasa. Książki nie czytałem całej, do momentu obejrzenia miałem przeczytane około 1/5. W następnym tygodniu idę drugi raz. Oceniając liczbowo to 9/10.
Bełkotałeś dziś jak Stelmach, pętla w pętli przez pętle, sorki ale czasami gdy się z tobą nie zgadzam to przynajmniej fajnie się tego słuch, a dziś ...🖖🖖🖖
Kolejny co mówi o tym, że ble bo biały mesjasz. To durny zarzut bo i w książce i w samym filmie daje sie dobitnie do zrozumienia, że Paul nie jest żadnym mesjaszem, a jest za takiego uznany tylko dlatego, że ktoś Fremenom wcisnął kit o takowym mesjaszu setki lat temu (z perspektywy akcji filmu to "temu"). Więc jest to bezpośrednia krytyka właśnie white saviour trope, czy wogóle mesjanizmu ogółem. Szczerze jestem już zmęczony głupotą, krótkowzrocznością i brakiem uwagi u ludzi, a ten zarzut jest esencją tych cech. Nawet nie miałem ochoty pisać tego komentarza, ale zrobiłem to wbrew sobie, bo moją własną wadą jest bójczuczność i trochę sie obecnie poddaję swojej wadzie tutaj.
@575agon Za wyjątkiem przypadków kiedy jest co najmniej 2 razy wspomniane, że przepowiednia o Lisaan al Gaib to ściema, kiedy Jessica i jej szefowa mówią dosłownie przed Paulem, że z kolei ich wybraniec ma być wybrańcem tylko dlatego, że Beane Jesserit tego chcą i w zasadzie jest kosmicznym odpowiednikiem gwiazd z Kpopu- zaprojektowanym żeby odnieść sukces. A na sam koniec sam Paul wytyka to wszystko 2 razy.
Byłem i muszę przyznać że jak nie byłem fanem Rebecci Ferguson tak po tym filmie ją uwielbiam, kupiłem każde jej pojawienie się na ekranie, była po prostu genialna, nie czytałem książki, ale uważam że "głos" też został wykorzystany bardzo fajnie, dzięki muzyce pół filmu ciarki na rękach także warto było i na pewno 2 jak nie to nawet 3 seans będzie grany
To jakby się dowalać że w oryginalnym Conanie z początku XX wieku główny bohater jest biały, wątki fantasy są oklepane i wielokrotnie pokazane w innych książkach i filmach z wieku XXI.... jak bardzo trzeba nie rozumieć tego co się obejrzało?
Historia Diuny ma prawie 60 lat i porównywanie jej z Awatarem czy kreskówką dysneja powinno mieć odwrotne znaczenie kto od kogo skopiował pomysł. Hobbit z Władcy pierścieni też był podzielony na dwie filmowe części i też słabe porównanie że w drużynie pierścienia było super bo było wszystko pokazane i zamknięte. Osobiście film bardzo mi się podobał. Cudowna historia. Szkoda że podzielona ale pewnie całości trwała by 4-5 godzin.
mam chyba ponad 100 lat, bo młodość miałem w poprzednim tysiącleciu:). Nie czytałem książki, nie jestem fanem tego typu książek i filmów, a jednak bawiłem się na filmie super, cieszyło mnie, że nie jestem traktowanym jak człek ułomny, że akcja jest spokojna, że na wszystko jest czas, że nie ma skakania z akcji do akcji, że sama koncepcja jest przyjemna. Film był na tyle ciekawy, że pochyliłem się nad pierwowzorem i mimo, że książka wydaje się być ciekawsza, to film nadal uważam za ciekawszy, lepszy i dający więcej możliwości niż jakieś dziecinne GW.
W Diunie nie ma "white saviour", Paul jest wręcz jego przeciwieństwem, wykorzystuje Fremenów i zsyła cierpienie (jihad) na całą galaktykę, jest despotą a nie zbawicielem.
Byłem na premierze i wyszedłem z kina zachwycony! Zachwycił mnie stroną wizualną, tym jak film świetnie utrzymywał dobre tempo po, mimo że było dużo ekspozycji, bohaterowie wypadli świetnie w moich oczach i czułem niesamowite zaangażowanie w historię, nawet jeśli scenariusz jest trochę rozciągnięty. Zdecydowanie jestem fanem i nie mogę się doczekać następnej części.
O Diunie przed seansem wiedziałam tyle, że jakiś film oparty na popularnych książkach ma wyjść. Nie oczekiwałam zbyt wiele, bo przecież nie tak łatwo jest być kolejnym Władcą pierścienia czy Gwiezdnymi wojnami. Poszłam do kina i z miejsca się zachwyciłam. Muzycznie i wizualnie to majstersztyk. Te wszystkie ekspozycje i sama fabuła są tak dobrze poprowadzone, że od razu zrozumiałam o co chodzi i świat ten całkowicie mnie pochłonął. Co prawda też miałam na końcu poczucie, że tak jakby ktoś urwał w połowie, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało. Dostałam na tyle satysfakcjonujący seans, że nie to jedno rozczarowanie nic nie znaczyło. Jak dla mnie to to są takie Gwiezdne wojny, bo po wyjściu z kina miałam uczucie, że właśnie byłam częścią jakiegoś większego wydarzenia. Po drugim seansie nie zmieniłam zdania, wręcz przeciwnie - jakbym mogła to pewnie poszłabym do kina jeszcze kilka razy.
Trochę się nie zgadzam z tym, że jest to kolejny raz ten sam motyw, bo szkielet jest, ale inaczej został obudowany. Zwykle działa to na zasadzie, że bohater staje po stronie tych słabszych by im pomóc w walce ze złymi najeźdźcami by ochronili swój dom i to tu jest. Różnica w tym, że w tym przypadku są oni środkiem do celu, by bohater mógł wypełnić swój szerszy plan, nie są oni tylko słabo uzbrojonymi dzikusami, bo jest pokazane w wizji, że jak coś to mogliby razem zawładnąć światem i widać zalążek tego, że zostali oni zmanipulowani przez te wiedźmy, by wierzyli, że on jest tym mesjaszem, co widać m. in. w scenie przybycia na arakis. Piszę to jako 20-paro letnia osoba, która niedawno pierwszy raz przeczytała książkę i było to dla mnie oryginalnie przedstawione w stosunku do innych wystąpień podobnego motywu, ale mogę być trochę skrzywiony układaniem w głowie faktów z filmu pod wątek z książki.
film jest fantastyczny. Mam piętnaście lat i jestem zachwycony. zakochałem się w pięknie tego filmu, diuna mnie porwała i jestem pewien że przeczytam teraz książkę. nie mogę przestać myśleć od tygodnia o świecie przedstawionym, obejrzałem wszystkie filmiki na yt na temat świata. Masz rację że może nie wyjaśnia ten film wszystkich terminów i wszystkiego co tam się dzieje, ale to wcale nie jest minus. ten film działa jak taki owoc którego skórka smakuje wyśmienicie i daje obietnicę jeszcze lepszego środka. świetnie się bawiłem i z radością czekam na drugą część (i na paczkę jadących do mnie książek).
Hmm... im więcej słucham tych recenzji ludzi którzy nie czytali powieści, tym bardziej dochodzę do wniosku że: 1. Albo film musi być fatalnie zły gdyż mimo masy ekspozycji (a pierwsze 1/3 powieść to praktycznie sama ekspozycja) dalej nie wyjaśnia wszystkiego tak jak trzeba casualowemu widzowi. 2. Albo film musi być największym arcydziełem kinematografii gdyż totalnie olewa casualowego widza i skupia się na tym, by jak najlepiej przekazać wrażenia największym fanom którzy kochają powieści. Czyli troszku takie Marvelowe "Avengers" ;P ... A porównanie historii Paula do Avatarów... Panie, litości, najpierw wypadałoby sprawdzić kto od kogo zrzynał, podpowiem tylko że "Diuna" (powieść = historia opowiedziana w niej) jest naprawdę stara... A zresztą to NIE jest historia o mesjaszu, a raczej troszkę na opak. No ok, nie będę psuł spoilerami z książek biegu kolejnych wydarzeń... Również niestety po raz pierwszy od chwili gdy oglądam ten kanał... łapa w dół :/ PS. Zaznaczam że nie jestem fanem cyklu Diuny (zdecydowanie wolę serię innego pisarza s-f, o Enderze), ale pierwszą powieść serii Herberta czytałem kilka razy (bo to naprawdę wstyd nie znać), zaś całą serię przeczytałem jeszcze w tym roku, by być na świeżo przed filmem.
Film w mojej ocenie to właśnie arcydzieło skrojone tak, żeby było strawne dla każdego, niesamowicie piękne wizualnie, dźwiękowo, ale logicznie i dobrze opowiedziane. A ekspozycja świata przedstawionego to najpiekniejsza ekspozycja jaką widziałem. W niesamowitym stylu. Wg mnie film nie olewa casualowego widza, mocno dbając o spójność historii z wiedza na temat świata. A narzekania, że się dłuży film, który od początku było wiadomo że będzie kręcony w takim stylu, albo że jest podzielony na pół, choć wiadomo było, że to film dwuczęściowy (innego podziału, to znaczy zakończenie historii z pierwszej części w innym punkcie fabuły - trudno sobie wyobrazić, jest trafione w 10), to tylko utyskiwanie tych ludzi, którym albo sposób kręcenia rezysera nie odpowiada, albo historia nie do końca pasuje. Bo sama historia jest opisana doskonale. Rozumiem jednak, że fan Marvela może nie do końca swobodnie czuć się przy oglądaniu tego widowiska. to jednak nie ten sposób kręcenia i nie ta waga tworzenia świata.
Film do mnie trafił mimo że nie czytałem książki i nie znałem historii. Większość zawiłości fabularnych, podwalin pod dalszą historię a zwłaszcza to zachowanie matki bohatera była dla mnie zrozumiała. Zagrała dla mnie dobrze bo jak miała zagrać osobę z dylematami moralnymi która jednocześnie jest częścią czy trybem wielkiego planu budowanego od setek lat. Przecież to jest wyjaśnione. Wystarczy słuchać i obserwować. Film dla ludzi myślących a nie wielbicieli pietdyliarda efektów bez treści. Wszystko można wykumać. Teraz chyba sięgnę po książkę bo widzę że to może być ciekawe.
@@kostrow1467 Dokładnie też znalazłem, choć niestety niewiele opinii osób które zakumały film choć nie czytały powieści. Dobrze napisałeś że trzeba uważnie słuchać i oglądać, to najczęściej powtarzające się uwagi takich osób. To nie jest łatwy materiał, więc też wymaga odrobiny zaangażowania od widza. Z drugiej strony naprawdę widać że reżyser przyłożył się do tego by całość była w miarę przejrzysta, dlatego też całkowicie rozumiem nawet podzielenie filmu na więcej części. Oczywiście co za tym idzie, najlepiej byłoby zrobić serial i to (niestety), słuchając wypowiedzi Villeneuve'a, serial kinowy ;P
Co ty opowiadasz z tym zakończeniem? Jest dokładnie analogiczne jak we Władcy Pierścieni cz1. Drużyna się rozpada, jest akcja z Boromirem i bohaterowie idą dalej w innym składzie. Tu jest dokładnie analogicznie. Rozpada się siła Atrydów, jest walka Paula z Fremenem i główni bohaterowie idą dalej. W obu przypadkach z grupy osób zostaje dwójka, w obu przypadkach akcja się kończy tak, ze zarysowany jest tylko kierunek i w Diunie to jest idealny moment na przełamanie historii z tej związanej z Atrydami do tej związanej z Fremenami.
Nie sądziłem że aż tak wciągnie mnie ten film, początkowo trochę nie wiedziałem co do końca dzieje się na ekranie, ale z czasem trwania filmu coraz bardziej przekonywałem się do niego. Książki ani nic związanego z tym światem nie widziałem. Uważam że film świetnie zachęca do zagłębienia się w ten świat, może nie każdego przekona by od razu zacząć czytać książki, ale pewnie dużo osób będzie z chęcią czekało na następny/e film/y. Ja nie mogę się doczekać.
Twoje spostrzeżenie na temat tego, jakoby Paul uzyskał wiedzę o stylu życia Fremenów z książek wydaje mi sie chybione. W rzeczywistości zwyczaje Fremenow ma zakopane głęboko w świadomości. W trakcie filmu Paul kilka razy ma wizje (sny?), w których Dżamis uczy go o życiu na pustyni (swoją droga świetny zabieg, bo jest to zwiastun tego, co ma nastąpić - Paula uczą jego wyrzuty sumienia, a w sumie spotkanie z Dżamisem jest dla niego kluczowe w dołączeniu do Fremenów). Pani Ekolog również jest zdziwiona, ze Paul wie jak założyć frak na modlę lokalnych. W odpowiedzi twierdzi, ze zdawało mu się to naturalne. Do pewnego stopnia wiedział on już, jak być Fremenem, zanim do nich trafił. Dobra recenzja, zgadzam sie, ze film mógłby skończyć się w innym momencie. Bałem się tego, ze podzielenie filmu na kilka części nie bedzie miało pozytywnego efektu, ale według mnie ostatecznie ekranizacja na tym zyska (w przeciwieństwie do hobbita). Nie jestem jednak pewien, czy jest jakiś naturalny moment w książce, w którym można zrobić przerwę w fabule i kontynuować ja w sequelu. Mi tez wydaje się, ze film będzie odebrany inaczej przez widzów, ktorzy czytali ksiazke i tych, którzy nie znają całej historii. Jestem ciekaw opinii tych drugich. Nie zdziwiłbym się, gdyby w ich odczuciu brakowało im rozwiązania/zakończenia pewnych watkow (tak jak sam zauważyłeś).
Który moment byłby wg Ciebie lepszy? Bo patrząc na ilość materiału do przerobienia - to podział na część Atrydów i część Fremenów - jest idealny. Bijatyka Paula z Fremenem po której jest zaakceptowany w świecie Fremeów pozwoliła nas zaciekawić tym jakże innym światem. Krótka ekspozycja zaciekawiła i wprowadziła w część drugą, a przejście bohaterów do siczy jest idealnym moementem na przejście, przełamanie scenariusza.
Bo Paul był chybionym planem Bene Gesserit (miał być dziewczynką i skrzyżować geny z Feydem Rauthą, by stworzyć Kwizatz Haderah). A tworzenie mitów o proroku na Arrakis (wśród Fremenów) było starym planem zakonu Bene Gesserit, które wysyłały swoje misjonarki - tak jak wychowanie Paula, by znał zwyczaje Fremenów.
15:19 takie gadanie ma taki sam sens, jak mówienie przez metalowca, że Jezus jest do niego podobny, bo też miał długie włosy.. Mając na względzie tą koszulkę, uważam, że ktoś sobie pieprznął w kolano, panie negatywny.
"Jezus jest do niego podobny, bo też miał długie włosy" Z badań wynika, że jest mało prawdopodobne, by Jezus miał długie włosy, bo było to postrzegane w tych czasach i miejscu jako bardzo "niemęskie" :D Wspomina o tym także św. Paweł w Liście do Koryntian: „Czyż sama natura nie poucza nas, że hańbą jest dla mężczyzny nosić długie włosy?” Ale by zrozumieć w pełni Diunę trzeba przeczytać więcej tomów niż tylko pierwszy.
Jak zwykle Julian wykorzystuje każdą okazję, żeby wcisnąć nam swój rasistowski bełkot i hejtować białych. W tym co tu usłyszałem nie ma ani odrobiny sensu, co inni już wyjaśnili w komentarzach a ja nie będę tego powtarzał. Słabe to. Co do filmu to dopiero się wybieram, książki nie czytałem ale oglądałem stary film i wiem mniej-więcej o co tam chodzi.
@@mcgort ja czytałem i moim zdaniem film nie oddaje klimatu książki. Ten sam problem mam z Fundacją w wersji Apple. Poprzekręcane, pozmyślane i tylko obrazki ładne. Aktualnie fundację ponownie czytam i nic się nie zgadza. Diunę też przeczytam i pewnie będzie to samo. A przecież można tak nakręcić film, że drobne zmiany w fabule nie wpłyną na odbiór. Przykładami są Gra Endera, LOTR.
@@ponczekus Jak dla mnie ekranizacja nie musi być idealnym odwzorowaniem książki o ile mi się podoba. Np bardzo podobał mi się klimat wersji Lyncha choć fabuła nie wiele miała wspólnego z oryginałem. Pewnie fundacji długo jeszcze nie zobaczę, a o ile LOTR mnie zachwycił to Gra Endera mocno rozczarowała, szczególnie nie mogłem się pozbyć uczucia że jest to film dla nastolatków.
Diuna to jest opowieść o takim antymesjaszu i o tym co się stanie gdy ktoś zostanie skorumpowany przez nadmiar władzy. A i o tym jak grupa kobiet wmawia chłopom że ci faktycznie rządzą czymkolwiek ;) ale jednak to one rozdają karty. Co do rasizmu - to on tam jest, ale jest czymś negatywnym i nie koniecznie oczywistym.
Chyba nie jestem zbyt wymagającym widzem, ale mi wystarczyłby sam seans składający się z takiej muzyki i takich kadrów, ale jak mi w to jeszcze wpleciono fabułę z jednej z moich ulubionych książek z idealnie dobranymi aktorami to jestem przeszczęśliwa. Nie mogę oceniać filmu bez pryzmatu książki a adaptacja pozostała jej wierna, dlatego nie przeszkadza mi to, że film pod koniec zwalnia, mimo że wtedy powinna nastąpić kulminacją napięcia, cieszę się, że nie pominięto żadnego ważnego wątku. Widowiska pierwszej klasy, Villeneuve nie zawiódł.
Osobiście Diuna bardzo mi się spodobała. Owszem jest trochę wolno prowadzone, ale przy pierwszym seansie nie przysypiałam (co jest dziwne bo normalnie łatwo przysypiam na filmach) więc film wciąga na swój sposób. Za drugim razem trochę już przynudzało, ale to dlatego że ja nie mam zwyczaju rewatchować bo to nudne. Oczywiście film jest piękny i udźwiękowienie jest cudowne. Bardzo mi się podoba. Po pierwszym seansie kupiłam książkę i widzę już jakie rzeczy zostały zmienione, ale osobiście uważam że mimo wszystko najważniejsze rzeczy zostały przekazane. Jedynie się zastanawiam czy poruszą pewne kwestie w drugiej części które w teorii w książce już powinny się pojawić. Ogólnie moim amatorskim okiem uważam to za całkiem dobry film. Ma swoje wady, ale dość szybko je wyparłam i ogólne wrażenie jest pozytywne
ZZ tym white saviorem się lekko nie zgodzę- nie pamiętam już dokładnie książek, czytałem je lata temu, ale podczas oglądania filmu odniosłem raczej wrażenie, że on trochę po przylocie na Diunę czuł się jak w domu- przez wizję itp, zresztą podczas pierwszego spotkania z ekolog stwierdziła, że dobrze nosi filtrostrój (?- nie pamietam nazwy)- i spytała, kto go tak nauczył wiązać buty, a on odpowiedział- tak wydało mi się właściwie- więc moim zdaniem on poniekąd "był" Fremenem już wcześniej. Może masz trochę racji z tym, że film nie do końca broni się jako samodzielna całość- jednak mi zupełnie to nie przeszkadza, dla mnie to prolog to czegoś wspaniałego i jeśli spojrzymy na to w ten sposób, to jest moim zdaniem bardzo ok. Ciężko mi ocenić budowanie ekspozycji (mniej więcej pamiętam książki), ale wydaje mi się zrobione bardzo fajne- pewne mniejsze wątki nie zostały powiedziane wprost i wytłumaczone np. wątek Mentysów (ludzkich komputerów)- nie zostali oni wprowadzeni i wytłumaczeni wprost, jednak na pierwszy rzut oka widać, że te postacie różnią się od pozostałych, są inne- co nie obciąża osób nie znających książek- zostawia im jakieś niedopowiedzenie, a jednocześnie jest fajnym mrugnięciem okiem do fanów książki. Może wielkim kinomanem nie jestem, ale blockustera o takich wizualiach (powiedzmy, że z gatunku sf/ fantasy) nie kojarzę od czasów Władcy Pierścieni- może stąd te porównania częste? Liczbowo ja bym dał 9/10.
Tak samo jak 1 część Władcy Pierścieni - tez jest tylko wprowadzeniem do dalszej akcji, w której bohaterowie będą brali udział w bitwach, o których jeszcze nie mają pojęcia - tak samo tutaj. Część pierwsza to wprowadzenie.
Chyba jestem jedną z jedynych osób, której ten film się nie podobał. Muszę przyznać, że muzyka, efekty specjalne, kostiumy rewelacja. Ale trochę się na seansie nudziłem. Niektóre wątki też według mnie dziwnie i szybko wprowadzone, przez co byłem zdezorientowany chwilami. Inne wątki według mnie wyglądają natomiast na zbyt długie. Pewnie za bardzo narzekam, ale po prostu tak to odbieram. Jednak myślę, że z drugą częścią powstanie świetna całość, którą będzie się lepiej oglądało (taką mam przynajmniej nadzieję). Wolałbym jednak, aby powstało więcej części, jeśli mają być tak rozbudowane wątki. Inną rzeczą na malutki minus jest obsada. Tak znane twarze oglądało się dość dziwnie. Ciągle łączyły mi się z innymi filmami i trochę mi nie pasowały, ale to już szczegół. Czekam na drugą część z nadzieją na dobrą i spójną całość (i więcej Zendayi - nie wiem czemu ,ale lubię ją na ekranie i trochę się zawiodłem, że było jej aż tak mało, pomimo że w materiałach promocyjnych widziałem ją dość sporo razy). Jeszcze muszę zaznaczyć, że jest jest to jedyny film z tak dużego uniwersum, który mi się podobał choć trochę. Dla przykładu: Władca pierścieni/Hobbit - nienawidzę tej serii; Harry Potter - tak samo jak poprzednik; Star Wars - nienajgorzej, ale mimo wszystko niezbyt mi podchodzi. Jeśli uniwersum Diuny się poszerzy w filmach/serialach to zapowiada się najlepsze uniwersum moim zdaniem.
Ja myślę, że film jest dobry, tylko mocno widać, że to połowa czegoś. Nie umiem go inaczej ocenić, bo jestem wielką fanką książki. Widowiskowo jest świetnie. Nie zgadzam się jednak z ogólnymi zachwytami nad Rebeką Ferguson - nie tak wyglądała wielka wiedźma Bene Geserit. Jessika książkowa nadludzko panowała nad swoim ciałem i emocjami, miała jakieś nienaturalne umiejętności w kontaktach międzyludzkich, umiała wyczytać kłamstwa. W filmie postawili na wywlekanie całego strachu i przerażenia - cos takiego nie mogło mieć miejsca w książce, mieli litanię przeciw strachowi. I choć pokazali tą litanię w filmie, to właściwie posłużyła ona jako zwykły uspokajacz. Spodziewałam się, że aktorka da tutaj popis gry w postaci niuansów, jakichś ledwo zauważalnych drgnień. Tymczasem mamy pokazane wszystko na wierzchu. To jak pokazali Głos i wizje Paula, wielki plus, myślałam, że pójdzie im ciężej. Oczywiście mocno brakuje chociażby wzmianki o wojnie z maszynami, nie ma nawet wyjaśnienia, co to mentat. Zabrakło wyjaśnienia dlaczego właściwie Gurney nienawidzi Harkonenów (choć możliwe, że to było później w książce, już dokładnie nie pamiętam), bo wyszło trochę dziwnie jak się tak uniósł na sali treningowej. No i brak wyjaśnienia dlaczego dr Yuen akurat był zdrajcą(a przynajmniej dlaczego nikt nie miał prawa go podejrzewać). Rzeczywiście sporo tutaj narzekania, że czegoś nie było, a wiem, że to tylko 2,5godzinny film. Szkoda mi ludzi, których ominęła tak duża część tego świata i muszą patrzeć na okrojony(bardzo ładny) kawałek, ale mam nadzieję, że przez to sięgną po książkę, która jest protoplastą całego dzisiejszego scifi.
Uroki adaptacji/ekranizacji. Dr Yuen miał najwyższą range zaufania i mógł leczyć samego imperatora. Książka jest genialna. Wolę jednak wersję w audiobooku. Wsłuchać się, zamknąć oczy i kreować świat.
Już mam zamówioną pierwszą część po obejrzeniu filmu. Mnie kupił, bardzo spodobał mi się przedstawiony świat i to jak go ukazano. Wyszłam z kina z niedosytem i czekam z niecierpliwością na kolejne części
@@dominikabarczyk4232 Bardzo się cieszę, że tak podziałał i szczerze polecam ci przeczytać jak najwięcej części. Nie są równe jeśli chodzi o jakość, ale pierwsza część to po prostu jakieś mistrzostwo, nigdy nie spodziewałabym się takiej nowoczesnej starej książki, ciężko uwierzyć, że było to pisane w latach 60.
Zgadzam się w 100%. Zwłaszcza z tym, ze ktoś wreszcie mówi, że Jessika filmowa to nie TA Jessika, co w książce. Tam była postacią intrygującą, niezwykłą, potężną ale i tragiczną w swoim rozdarciu między BG i obowązkami wobec Zgromadzenia a swoim Księciem. Tu jest cieniem pierwowzoru. Bardzo brakuje mi scen bankietu i rozmowy Jessiki z Hałatem, w ogóle całego wątku intrygi Harrkonenów próbujących zrzucić na nią podejrzenia, Duncana szpiegującego ją itd.
@@KateBridgette Jessicka w książce płakała (w Diunie) tylko raz, kiedy dotarło do niej że Leto nie żyje, w każdej innej sytuacji panowała nad sobą (ofc poza tym jednym rytuałem), na moje wyczucie to była silna postać kobieca. Baron Vladimir, bardziej przypominał tu mafiosa z lat 30tych i nie pasuje to za bardzo do książkowego Barona który wolał by inni brudzili sobie ręce, (co nie znaczy że nie umiał zabijać osobiście), Peter de Vries był ale jakby go nie było w tym filmie ot random typek na posyłki, oczywiście w książce też nie był jakoś długo ale łatwo było go zapamiętać. No i ta nieszczęsna Chani która pojawiła się na 7min i ktoś podliczył że wszystkie zapowiedzi z nią mają w sumie.. 7min.. dziwne trochę.. :| a Film powinien się skończyć jak Paul i jego Matka patrzą na płonące Arrakin, poza tym odniosłem wrażenie że na Diunie jest tylko JEDNO miasto.. XD Tak wiem dostanę złotą nagrodę zza zapłon ale kanał znam ledwo od tygodnia i dopiero nadrabiam. :)
Od recenzji bije ignorancja wobec samego filmu niestety, nie ma tutaj tego "white saviour story", przede wszystkim Atrydzi nie są biali. Sa Oliwkowi (wierz mi Ci ludzie nie lubią jak sie ich nazwa białymi) jak już mamy być specyficzni. W każdym razie, nie widzę tutaj tego motywu, raz, nie jest to dziewicza planeta, oglądając film wiesz że istnieje ona w takim stanie od tysięcy lat i że wydobycie przyprawy, potrzebnej do podróży kosmicznych, tez odbywa sie na niej od tysięcy lat. A jak już nie umiemy wyłapać tego z filmu, to jest nawet bezpośrednio powiedziane ze sami Harkonenowie wydobywali tam przyprawę przez ostatnie 80 lat. Wiec dziewicza planeta odpada, teraz co do tego ze przybywa biały i spoufala się z natywnymi mieszkańcami, to jak byś oglądał uważnie, on nie wie o nich tyle przez to ze oglądał jakieś filmy, tylko dzięki swoim genom i treningowi Bene Gessirat, który mu tą wiedze podświadomie podsuwa w formie wizji i snów. Ale cóż widać tą część filmu przespałeś :P Pomijam już fakt ze natywni mieszkańcy Arrakis wierza w przybycie kogoś takiego jak Paul i ze on będzie ich liderem, ale Paul jest tym przerażony, przerażony tym do czego to doprowadzi, a sam fakt tego ze oni w ogóle się kogoś takiego spodziewają jest zbudowane na manipulacji, o której tez masz w filmie, tego nie masz w pocahontas, ani Avatarze. Nie jest wina Diuny ze dopiero rok 2021 przyniósł nam jej dobra adaptację (masz inna z 1984 Davida Lyncha), materiał źródłowy pochodzi z 1965 roku i to z niego wszyscy o których wspominałeś ściągali pomysły. Idąc dalej, mówisz o obnażonym micie nie czytając książki, dlaczego ? na jakiej podstawie ? Z taka opinią warto mieć jakieś podparcie. Chcesz oceniać film sam w sobie, to ocenimy go tak jakbyśmy ocenili sama Drużynę Pierścienia do której nawołujesz, drużyna pierścienia była zrobiona zgodnie z szablonem hollywoodzkich blockbusterów, czyli wielka akcja w III akcie i cliffhanger. Zauważ ze gdyby nie było mowy o adaptacji Dwóch Wież to historia nam się kończy w momencie, gdy Dwa hobbity gdzieś sobie same płyną, Człowiek, elf i krasnolud szukają innych hobbitów które zostały porwane przez urukhai i cholera wie co dalej z pierścieniem, nie widzę sam konkluzji jakiejkolwiek i czegokolwiek poza tym ze wiem ze będą Dwie Wieże które wyjaśnia wiele wątków. Diuna została zakończona w momencie w którym wydaje się to naturalne dla książki na podstawie której powstała, pamiętaj mimo wszystko to adaptacja, ma stać na własnych nogach bez potrzeby sięgania do książki i stoi, ale to dalej adaptacja. Tym samym uważam ze nierzetelne podejście do tematu jeśli nazywamy to recenzja, aczkowiek jesli to mialbyc porpostu twoje odczucia a nie recenzja to spoko, polecam uważniej oglądać filmy i tyle :D P.S. Czego Diuna CI nie wyjaśnia w kontekście do drużyny pierścienia ? Ja Po drużynie pierścienia dalej nie wiem czy Saruman jest Sojusznikiem Saurona, czy jest przez niego opętany ? Co się stało z Gandalfem i Balrogiem ? Obaj zginęli ? Pewnie tak ? Co z pierścieniem ? Czym jest Gondor ? Rohan w ogóle był wspomniany i wyjaśniony ? O co chodzi z tym że elfy maja rożne frakcje ? Czy Elrond to przywódca wszystkich Elfów ? Czy tylko małej grupy Elfów ? Kim jest Aragorn ? Czemu jest wygnańcem ? Po co Hobbity sa zabrane do Isengardu ? I tego jest jeszcze więcej... W Diunie co pozostaje dla ciebie taka zagadka ze masz jakieś inne odczucie niż po Drużynie pierścienia ? Nie rozumiem. Zarysowane sa wszystkie frakcje, zarysowany jest swiat i jak funkcjonuje, nie bardzo kumam co takiego konkretnie pozostawiło taką dziurę ze czujesz ze nie rozumiesz tego filmu bez części drugiej ?
Ogólnie zgadzam się z twoją oceną recenzji, ale mam kilka uwag. Po pierwsze zarzucasz recenzentowi brak reserchu i znajomości tematu Diuna a sam wykazujesz się takim brakiem gdy wspominasz o Drużynie pierścienia. Ona kończy się tak dlatego bo w tym momencie kończy się pierwszy tom powieści Tolkiena. Nie jest to specjalny zabieg reżysera. Tak kończy się książka. Nie wiem w jakim momencie skończyła się Diuna bo filmu nie widziałem, ale nie jest to pierwsza recenzja w której spotykam się z opinią że to najgorszy możliwy moment. Po drugie ekranizacja Władcy pierścieni jest dobra, ale cierpi na pewne bolączki, z czego główną jest ta że poległa w przekazywaniu olbrzymiego i szczegółowo opisanego świata Śródziemia. Gdyby miała przekazywać ten świat szczegółowo cały film musiałby trwać po 5 godzin każdy z nich i to nie wiem czy by wystarczyło. Jest on zrobiony trochę z perspektywy Hobbitów, które wielkiego świata nie znają i jest on dla nich tajemnicą. Po za tym film od razu był realizowany jako trylogia i od początku z założenia pewne wątki miały się wyjaśnić w kolejnych filmach. Zatem zarzut jak mało wyjaśnia Drużyna pierścienia w stosunku do Diuny jest mało trafiony. Po trzecie jak już napiszesz tekst to nie zatwierdzaj go zanim nie przeczytasz go jeszcze ze dwa razy, po to by wyłapać wszystkie nieścisłości i literówki. W twoim tekście jest ich masa i strasznie utrudnia to jego odbiór.
@@mcgort Trzeci argument pełna zgoda, wychodzi moje niechlujstwo w pisaniu i nie ma na to usprawiedliwienia, muszę nad tym pracować. Nie zgodzę się co do kwestii Drużyny pierścienia i zakończenia filmu, jak dla mnie jest trafiony bo mimo wszystko będzie dalsza część historii tak samo jak we Władcy Pierścieni. Jeśli chodzi o sam moment zakończenia, mi personalnie wydał się naturalny, w książce plus minus w tym momencie będziesz miał time skip o 2 lata w przód, stwierdzenie "najgorszy możliwy moment" bardzo mnie tutaj dziwi i musiałbym dostać jakieś solidne argumenty aby się do tego odnieść, narazie jedyne co widzę u recenzentów to subiektywne odczucia, "ja bym skończył dalej", "ja bym skończył szybciej", "ja bym to inaczej pokazał". Diuna ma nieporównywalnie większy świat niż Władca Pierścieni i próba zobrazowania 1:1 całości powieści w jednym filmie skończyła by się pewnie na około 7-8 godzinach jak nie lepiej. I ja nie mam problemu z tym, że Drużyna Pierścienia się kończy jak się kończy, Diuna swoją skalą jest po prostu większa i nie do zobrazowania wiernie w jednym filmie (co pokazuje ekranizacja Lyncha, która znacząco pod koniec odbiega od materiału źródłowego). Dlatego widać podjęto decyzje o jej rozbiciu na dwie części. A sam przykład przywołałem aby zobrazować, że tam też historia jest urwana z obietnicą na kontynuację i dla mojego argumentu nie ma znaczenia czy to zabiega reżysera czy pisarza materiału źródłowego. "Po za tym film od razu był realizowany jako trylogia" - skąd wiemy że tutaj założenia poza kulisowego nie było podobnego ? Kilka dni po premierze ogłoszono szybko część drugą. A nie jest też powiedziane ze jak Drużyna pierścienia okazałaby się flopem to czy by trylogii nie skasowano po pierwszym filmie, bo takie rzeczy już się działy w Hollywood.
@@DrakeTheLittle Jak pisałem nie widziałem filmu tylko powieliłem opinie kilku recenzentów. Moment przerwania filmu po pojedynku z Dżamisem (z tego co czytałem to jest moment w którym kończy się film) też wydaje mi się nie do końca głupi ale może w samym filmie to przerwanie zostawia poważny niedosyt (przynajmniej według opinii innych recenzentów) jak zobaczę film to będę mógł sam to ocenić. O Drużynie pierścienia napisałeś: "Drużynę Pierścienia do której nawoływać, drużyna pierścienia była zrobiona zgodnie z szablonem hollywoodzkich blockbusterów, czyli wielka akcja w III akcie i cliffhanger." Wyraźnie sugerujesz że zakończenie było powodowane tym by nakręcić tę część zgodnie z wymaganiami hollywoodzkich blockbusterów gdy tym czasem zakończenie jest zgodne z fabułą książki i nie można tutaj przywoływać go jako przykładu jak kręci się filmy w hollywood i podobnie zrobiono z Diuną bo jest to zakończenie zgodne z fabułą książki. Można by tak pisać w przypadku drugiej i trzeciej części gdyż tam przeniesiono walkę z szelobą. Pisząc że film był realizowany jako trylogia mam na myśli to że w momencie ukazania się pierwszej części materiał na pozostałe w zasadzie był już gotowy, robiono tylko dokrętki i lepsze efekty specjalne gdy okazało się jakim sukcesem była pierwsza część. Przy Diunie oczywiste jest że film jest kręcony z myślą o części drugiej, wspomina o tym nie tylko reżyser, ale i samo zakończenie od razu narzuca to że powstanie druga część, ale w tej chwili nie rozpoczęto nad nią prac. W tym jest różnica między jednym i drugim filmem. Gdyby Diuna okazała się klapą druga część nigdy by nie powstała. Gdyby klapa okazała się Drużyna pierścienia dostalibyśmy kolejne części ale z biedniejszymi efektami i fabułą i pewnie bez wersji reżyserskich.
Jedyny problem jaki mam z zakończeniem filmu to to, że po seansie nie mam poczucia, że osiągnięte zostało coś bardzo istotnego dla całej historii. Nie znam książki, więc może w rzeczywistości w filmie coś takiego miało miejsce ale jeśli tak to problemem jest, że nie zostało temu wydarzeniu nadane tak istotne znaczenie na przestrzeni całego seansu. Pod każdym innym względem jest 9/10, a tajemniczość jaka bije z tego dzieła sprawia, że mam ochotę poznać historię z książek zanim powstanie kolejna część ekranizacji.
Dawno tak się nie uśmiałem;D Przecież ty masz zero pojecia o Diunie Herberta a silisz się na recenzję adaptacji filmowej;D Skoro jesteś fanem GoT, powinnieneś wiedzieć skąd Martin czerpał inspiracje do napisania swojego opus magnum;D Diuna to podstawa. Kup książkę (wydana w 1965), przeczytaj i uderz się 3 razy w pierś;D Pozdrawiam
Diuna to świetny film. Książek nie czytałem, ale po obejrzeniu filmu zamawiam wszystkie Kroniki Diuny. Podczas seansu nie miałem wrażenia nawet przez sekundę, że chodzi tutaj o białego ratującego czarnych. Musisz być mocno wyczulony na tym punkcie żeby zarzucać to filmowi oraz powieści. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że ta wyimaginowana teoria "białego zbawiciela", której się złapałeś przeszkodziła Ci w odbiorze filmu, a na pewno nie do końca go zrozumiałeś. Pozdrawiam :)
Wróć tu i napisz co sądzisz o filmie kiedy już przeczytasz książki, a przynajmniej "połowę" Diuny, z chęcią pogadam. PS pamiętaj że jest mini serial z ~2000 roku i jeszcze starszy film Lyncha, proponuję je sobie porównać. :)
Bardzo w Tobie jako recenzencie podoba mi się silny nacisk na istotę historii opowiadanej przez film, jego kręgosłup. Świetnie mi to siadło w pogadankach o Castlevanii, gdzie sam na ten kręgosłup nie zwróciłem uwagi, a po jego uwzględnieniu to przegenialne dzieło uznałem za jeszcze lepsze. W przypadku Diuny pierwszy raz wśród recenzji spotkałem się ze zwróceniem uwagi na eksploatację tego szablonu i jeśli to mi się rzuci w oczy podczas mojego pierwszego kontaktu z tym filmem, to ojjjj... Pozdro!
Film jest EPICKI trzeba go oglądnąć chociażby dla efektów audiowizualnych . Bardzo fajnie uchwycone uniwersum, aktorstwo bardzo dobre wszystkich postaci . Gdy film się skończył czułem niedosyt wiec to jest plus chociaż film wydaje się ucięty . Pozdrawiam serdecznie zachęcam do oglądnięcia i wyrobienia sobie własnej opinii .
Monumentalny to bardzo dobre określenie dla tego filmu. Wszystko od zdjęć, świata, kostiumów po muzykę jest właśnie monumentalne, wielkie, powolne, niemalże ślamazarne. Ale tak jak powiedziałeś Diuna nie do końca broni się jako solowe widowisko. Trochę jakby oglądanie Drużyny Pierścienia skończyć po wejściu do Morii. Brakuje takiego wyraźnego punktu kulminacyjnego i zamknięcia etapu historii. Myślę za to, że ta Diuna, gdy wyjdzie druga część (i ewentualnie trzecia jeśli w 2ce nie zamkną wszystkiego) będzie świetnie sprawdzać się jako maraton filmowy w kinie.
Mi się Diuna bardzo podobała jednak uważam że film był za długi. Od połowy przynajmniej 4x myślałam, że zaraz będzie koniec bo taki był klimat. Wyszłam z kina zmęczona xd
Poszłam na ten film z rodzicami w halloween, jako ktoś kto nigdy nie słyszał o oryginalnej książce. Nie miałam żadnych oczekiwań a mimo wszystko się zawiodłam. Wizualnie jest absolutnie niesamowicie, ale to najnudniejszy film jaki widziałam od dawna. Postacie są nieciekawe i bezduszne , a jedyna osoba z intrygującą historią to matka Paula. Wielka szkoda że zostawili tyle ciekawych wątków i wydarzeń na następny film, bo przez to pierwsza część nie jest w stanie być dobrzym samodzielnym filmem który chcesz obejrzeć jeszcze raz.
* Atrydów, nie Atreusza xD Czytałam tą książkę kiedy miałam trzynaście lat i co by o niej lub o tym filmie nie mówić- kocham tą historię i wybieram się do kina jak tylko stan finansów mi na to pozwoli! ☺️👍💛
I tu Cię zaskoczę Julianie, ale motyw jest tak stary jak świat i historia literatury, bo odnajdziesz jego ślady w Mahabharacie, eposie o Gilgameszu, czy historii życia Aleksandra Wielkiego. To nie wynalazek ostatnich stu lat, czy kompleks Amerykanina chcącego wyzwalać biedny, lokalny lud z kagankiem cywilizacji, ale i poszanowaniem kultury ludu prymitywnego i czerpaniem od niego lekcji... to bardziej ostatecznie i tak wejście z butami w cudzy kraj i kulturę, a szlachetność z jaką wspaniałomyślnie przyjmiemy go z jego kulturą i tradycjami ma nam podbudować ego i dać zasłonę dymną temu, że jesteśmy wrogim najeźdźcą, a nie przyjacielem z dalekiego kraju... jak jeszcze dołożymy, że nam tak na prawdę kazano i nie chcieliśmy napadać i w ogóle mamy motyw miłosny to już jest całkiem cudownie i całkiem oklepanie... szkoda, że jeszcze nikt nie napisał książki, gdzie biały człowiek stwierdza, że nie będzie się wpieprzał i wyzwalał lokalów kosztem swoich ziomków, tylko wyda rozkaz odlecieć w cholerę i się tamtym w życie nie wpieprzać. Oczywiście Paul Atryda z przyczyn politycznych tak nie mógł
Przede wszytkim freemani byli biali wiec twoja argumentacjia i aż agresywna naracjia o „white saviour” jest smutna kśiążka była pisana w czasach gdzie nie trzeba było przepraszać za to że sie urodziłem białym .
To smutne,ze wydumana poprawnosc polityczna wlazi i wciska sie we wszystkie sfery zycia. I pokrzywdzeni kiedys sa niby stawiani na piedestale. A tak naorawde uprzedzenia i nietolerancja, nienawisc i niesprawiedliwisc maja sie dobrze. Wazne,zeby bialy mezczyzna okazal sie czarna kobieta , i postepowo bedzie.
Sagę czytałam jako całość ponad dekadę temu (średnio więc pamiętam detale), ale do "Diuny" i "Mesjasza Diuny" wróciłam ze 3 lata temu. Osobiście jestem czcicielką sagi ;-) Nie wypowiem się w żadnym stopniu obiektywnie, ale przede wszystkim - zupełnie nie widzę tam motywu "white saviour" - Arrakis była planetą przygotowaną od pokoleń na nadejście "mesjasza", a bohater wkraczając w ten świat realizuje tylko napisany przez kogo innego plan wybiegający na dziesiątki lat w przód. Sam film nakręcony jest w moim odczuciu w ten sposób, aby nadać widzowi poczucie, że Paul "powraca" do pewnego świata, który już zna. Realne staje się to, co dotychczas było jedynie mentalne - świat Diuny poznajemy już na samym początku, jeszcze zanim bohater ją "odkrywa" i umie spójnie powiązać wizje. Kiedy jest na planecie, zachowuje się tak, jakby znał zwyczaje tego świata (scena z założonym pierwszy raz kombinezonem). Tak naprawdę pierwszy raz jest "u siebie" i wtedy też zaczyna poznawać samego siebie. Uważam, że ta ekranizacja jest kilka dobrych poziomów ponad "rozrywkę na ekranie", jaką jest saga "Star Wars" (którą lubię, ale to magia amerykańskiego marketingu wytworzyła współczesny kult). Z drugiej strony od razu można rozpoznać podobny styl, co w "Blade runnerze" - jeśli komuś nie podobał się sequel "Łowcy androidów", to zapewne i ten film będzie dla niego nudny. Ja osobiście jestem zachwycona tą ekranizacją. "Władca pierścieni" zostaje daleko w tyle (w zestawieniu książek-ekranizacji). Uważam, że reżyser ma doskonałe wyczucie w sięganiu po efekty specjalne i doskonale buduje fabułę w oparciu o fantastycznie dobraną obsadę, ograniczenie kiczu na ekranie i prymitywnych żartów. Brak "nawalanek", brak cyfrowo generowanych dziwnych stworów. Z kina wyszłam na pełnym katharsis ;-) I wiem jedno - obejrzeć ten film w kinie (z emitowanym tam DŹWIĘKIEM) a w domu - dostaniesz dwa zupełnie różne dzieła. Koniecznie więc w kinie, dźwięk to 75% wrażeń. Z mojej strony - wielkie podziękowania dla reżysera :)
Kurczę, czasami mam inne zdanie na temat filmów niż ty, ale pierwszy raz tak mnie recenzja odrzuciła. Nie ma co się przejmować bo musiało się kiedyś tak stać :) Ja jeszcze książek nie czytałam, ale wczoraj byłam na filmie i..... jestem w szoku. Absolutnie nie widzę tu podobieństw do filmów, które podałeś. Z filmu jasno wynika dlaczego Paul "czuję" Diunę i sobie tam radzi, i nie, nie wynika to z tego, że sobie poczytał i pooglądał. Film jest nietypowy pod względem konstrukcji, ale tym razem w ogóle mi to nie przeszkadzało. Ale z jednym się zgodzę, też czasami mam ochotę walnąć Timothee Chalamet, a tym razem nie przyszło mi to do głowy.
Ja czytałam dawno temu 1 część. Nie mogłam znaleźć w bibliotece kolejnych i jakoś potem nie szukałam. Poza Władcą Pierścieni wolałam zawsze "zamknięte" powieści raczej. To całkiem inna historia, niż te co wymieniłeś, w książce. Brak mi było takich skojarzeń, bo tak naprawdę to raczej dworskie intrygi są istotne, w stylu Gry o Tron. Ale to jest jeszcze bardziej skomplikowane, ponieważ opiera się na wizjach i myślach bohaterów. Tam są całe strony myśli tej wiedźmy. I nudne nie jest. Ciężko więc to w ogóle zekranizować. Bez przeróbek raczej się nie da. Widzę, że na pierwszy plan wysunęli jeden wątek i robią, co mogą. W powieści płynnie poznajemy te pojęcia, w czasie akcji, poprzez te myśli. Myślę, że nie wszystko sprawdza się dobrze jako film. Powieść też ma swoje unikalne właściwości. Tutaj, albo spłycenie, albo serial by musiał być, a i tak nie odda się książki, chyba że dużo narratora, ale bez sensu. To nie miała być nigdy seria przygodowa, dająca fan, jak Władca Pierścieni, tylko w fantastycznym kostiumie rozważanie o naturze ludzkiej, władzy i świadomości.Poszczególne planty były dla mnie raczej jak królestwa i nie widziałam tak jasnego kontrastu kultur, o którym mówisz. Choć oczywiście każde królestwo ma inny ustrój, wierzenia itp. Jeśli tak to postrzegasz, to raczej coś się nie udało. Właśnie to jest literatura społeczno-polityczna, tylko w kostiumie, ma więc mniej ograniczeń, że kogoś urazi. Aczkolwiek wolę inne dzieła w tym samym kostiumie, a robiące to w zamkniętej, jednej historii :) Dla mnie liczy się esencja, choć rozumiem, że rozmach świata, który jest kompletny, pewnie powala czytelników. Pójdę przekonać się sama. :) Ale się rozpisałam, a młoda nie jestem, ale trudno :) Ps. Chyba lepiej odtwarza to gra planszowa, gdzie wcielmy się w jedną ze stron i walczymy na planszy o dominację i zasoby. To jest esencja tej oryginalnej historii.
Jako gość, który nie czytał książki to taki 6,9/10. Wizualnie, jak zawsze pięknie bo Villeneuve jest bardzo wrażliwy wizualnie. Natomiast aktorstwo bardzo dobrze ale mam wrażenie, ze przed zdjęciami aktorzy mieli zebranie z ekipą i zostało powiedziane: To Diuna trzeba byc poważnym, kurła no Diuna, no wiecie Diuna. Czuć pompę, a muza Zimmera męczy, za mocno i nachalnie. Ta nachalność nie zgrywa się z rozkładem akcji w filmie. Natomiast główny bohater, nieco bufon, zagubiony chłopak, któremu zbytnio się nie kibicuje. Najmniej kija w dupie ma Jason Momoa i chwała mu za to. Najlepiej ekran zgarniają Baron, Wielebna Matka, Stilgar, Jamis i Thufir. Bardzo dużo jest mesjanizmu gdzie znowu sie wkłada kija w tyłek. Fergusson jest ok ale ogólnie jako postać ma dwubiegónowkę. Film też dużo nie tłumaczy. Przykładem jest scena z Thufirem gdzie robią mu się szkliste oczy i wylicza liczbę solaris. Villeneuve robi piękny spektakl wizualny z operatorem Gregiem Freiserem. Space opera gdzie z każda sekunda ma być słychać bębny, że to Diuna. Niech wyjdzie druga część bo bez tego to ten film będzie opisywany w zestawieniach porażek realizatorskich, a na to nie zasługuje. Niestety moim zdaniem nie będzie to drugi Władca Pierścieni, Star Wars czy Matrix ponieważ to specyficzne uniwersum, nie na te czasy . Wytwórnia i producenci też nie mają łatwo w tworzeniu uniwersum bo patrząc na drugi tom czyli "Mesjasz Diuny" trzeba wydane pieniążki przeliczyć na zyski. Po prostu to uniwersum nie jest jak Harry Potter, Star wars i nie zrobimy z tego kury co składa złote jaja. Zamknie się w art house wizualnym space opera Villeneuve. Kolejne produkcje poleca jako seriale spin off na HBO Max. Warner będzie jak Harkonneni żniwiarki w ruchi, walka o przyprawę na ich platformie streemingowej.
Nie musi czytać, jeśli nie lubi. Ale w filmie ewidentnie również tego nie widać. Tylko ktoś, kto bardzo chce to wcisnąć, zrobi to, mimo, że nie ma ku temu przesłanek.
@@vivienne2915 Moim zdaniem to jest celowe. reżyser puszca oczko do tych, którzy nie czytali i równoczesne mobilzuje tych, którzy mogą przeczyta c. Niech się troch e wysilą. Herbert stworzył niezwykle gęstą prozę, Villeneuve wiedział, że wszystkiego w filmie nie zdoła ująć i dał prosty przekaz: ja robię ten aspekt Diuny, jestem uczciwy wobec oryginału, ale nie znajdziecie u mnie wszystkiego.... Zakochałam się w tym filmie jako jednemu z punktów widzenia na losy galaktyk, Paul Atryda w świetle pozostałych części jest elementem. Reżyser, mam wrażenie, to wie.
Jako osoba która nie przeczytała żadnej książki i obejrzała to o tak (tu pewnie większość mnie znienawidzi) to muszę powiedzieć że po tym wszystkim właśnie czuć taki niedosyt i że trochę szkoda ze trzeba będzie czekać na drugą część i na to aby wszystko zostało wyjaśnione dość długo no i że tak naprawdę obejzenie tego nie mialo kompletnego sensu no i lepiej sobie poczekać i obejrzeć odrazu dwie części... 🤷♂️
Jestem fanem książki i film bardzo mi się podobał - zarówno wizualnie jak i fabularnie. Dwie i pół godziny w kinie szybko minęło. Co do zarzutu, że film jest ekspozycją - oczywiście, że jest, bo połowa książki jest ekspozycją tego co się będzie działo w drugiej części książki. A Kroniki Diuny składają się z sześciu tomów ;). Książka jest z tych trudnych do sfilmowania (złożoność świata, wiele wątków, polityka i konflikty interesów, monologi wewnętrzne postaci), a i tak moim zdaniem ekipa zrobiła bardzo dobry film. Film jest na poważnie, bo książka jest na poważnie. Cały wszechświat tam pokazany jest na poważnie. Polecam film koniecznie w kinie!!! Żona i córka (12 lat) oczywiście nie czytały książki, ale film również się im podobał. Więc gońcie do kin. Polecam też książkę - ma ponad 50 lat, ale będziecie zaskoczeni jak jest dobra i jak dobrze znosi próbę czasu.
Ojej... Dziś pacnąłeś kiepską recenzję... Albo nie czytałeś albo nie oglądałeś albo nie czytałeś i nie oglądałeś. Jestem tuż po seansie i jestem zachwycony. Porównanie do avatara to strzał w krocze...
jakiś czas temu czytałam Herberta pod kątem rasowym, ot, taka chętka, bo uwielbiam kroniki diuny, może nawet do 8 tomu, choć preferuję te podpisane przez Herberta (1-6). Co zauważyłam. Nie ma tam white savior! Nie ma! Patrzyłam na cechy rasowe. I tu Herbert był absolutnie przed naszymi dzisiejszymi równaczami w stylu BLM. Był już wtedy ponad te żałosne podziały. Paul? Arab. Duncan? Murzyn. Fremeni? Głownie postwikingowie. Poczytajcie książki. Mnie zachwyca ten totalny antyrasizm...
Też tak myślę. I to w książce jest jednym z najlepszych. Po prostu tego nie ma. Dlatego mocno mnie uwiera rozpatrywanie filmu pod tym kątem, choć się tego spodziewałam, w końcu takie mamy czasy. Jednak w filmie również udało im się tego uniknąć, ale dzisiejsi ludzie chyba już nie umieją tego omijać.
@@robertsuski2355 z krwi Atrydow i Harkonemow, żaden z tych rodów nie wyglądał na Arabów. Rudowłosa Jessica tym bardziej nie... Zwłaszcza, że to po niej ta Harkonenska krew...
Oj, praca domowa nieodrobiona. Polecam przeczytać Diunę, od biedy jakieś opracowania. Bo główny wątek recenzji - mit białego zbawcy jest nie do obronienia w kontekście książki. Jeżeli już to raczej dekonstrukcja takiegoż. I w sumie kolor skóry członków rodu nigdy nie był w książce wspomniany. Sam czytając Diunę wyobrażałem ich sobie jako śniadych w typie właśnie śródziemnomorskim. I nie żadni Atreusze tylko Atrydzi :) To też ważne, bo jest odniesieniem do mitologii greckiej (i kluczowej klątwy rodu Atrydów). Co do filmu to faktycznie, jest to najlepsza adaptacja do tej pory (wcześniej był tylko Lynch i miniserial wypuszczony gdzieś w okolicach roku 2000). Dla mnie minusem jest ponowne (po Lynchu, serial bardziej się postarał) zredukowanie Harkonnenów do roli złoli, którzy są źli bo tak. W książce jest dużo więcej odcieni szarości i są też szlachetni członkowie rodu Harkonnenów (jak Abulurd), którzy w filmach nie są nawet wspominani, bo by się narracja nie kleiła ;), jak i Atrydzi mają co nieco za uszami. Podsumowując: film polecam, do przeczytania książki gorąco zachęcam.
Matka i syn to nie grało w tym filmie. klimat expozycja mega. Ogólnie po filmach marvela w końcu mamy dobry film :) jednak jak by oceniać go przez ambitne produkcje to ma sporo wad.
Uwazam ze to cale budowanie swiata i bohaterow to jest super bo mozna wsiaknac w ten swiat do granic.A przeciez o to tu chodzi w czesci 1szej ;].Dla mnie BOMBA.Ta recenzja pod koniec bardzo zzlosliwa.Ale w koncu o gustach sie nie dyskutuje duzo ;].
Jak najbardziej jestem w stanie zgodzić się z recenzją. Byłam w kinie, spodziewałam się czegoś większego a otrzymałam... Prolog. Były to dla mnie naprawdę nudne 2 i pół godziny w kinie. Film zdecydowanie był przedłużony. Chętnie pójdę za to na drugą część, bo zapowiada się ciekawej. Jednak pierwsza... Mnie zawiodła. Nie znam sagi, oceniam sam film. Film kinowy. Oprawa graficzna i wizaż powala, ale fabuła tak nie posklejana, że w trakcie seansu wyjęłam telefon, by poczytać streszczenie książki, by zrozumieć niektóre momenty.
Idealnie bo właśnie wracam z seansu! Miałam go nie oglądać ale zaprosił mnie kolega. I na szczęście bo bardzo mi się podobało (Nie czytałam książki). Dobrze że wyjaśnili ogólny zamysł świata (Wiele osób nie wiedziałoby co się dzieje na ekranie w tym pewnie i ja. Choć mogliby usunąć pewne sformułowania które nie są zrozumiałe dla widza który nie zna książki). Dziś sprawdzałam obsadę i bardzo się zdziwiłam ilością znanych aktorów. Myślę że Timothée Chalamet ma potencjał (nie widziałam go jeszcze na dużym ekranie) i czekam na Wonke z jego udziałem jeszcze bardziej. Chętnie zobaczyłabym 2 część choć nie wiem czy utrzyma poziom 1.
Dałem łapkę w dół. Należy dowiedzieć się przed zrecenzowaniem filmu na podstawie czego powstał film. "Powieść ukazała się w odcinkach w czasopiśmie Analog Science Fact and Fiction w latach 1963-1964 w ośmiu odcinkach jako Dune World, a następnie w roku 1965 była kontynuowana przez The Prophet of Dune, zaś całość (uzupełniona kilkoma dodatkami i mapą z notą kartograficzną) wydana została w 1965 przez wydawnictwo Chilton pod tytułem Dune." (za Wiki.)
Wydaje mi się że film Avatar powstał trochę później niż Diuna( książka) więc czy Frank Herbert przepowiadał przyszłość i wiedział że będzie taki film jak Avatar no bo mi się nie wydaje
Trochę nie rozumiem narzekania na to że Diuna nie korzysta z podobnych zabiegów jak LotR czy SW, ponieważ to jest właśnie wkładanie dokładnie tych samych schematów. Do czego to doszło, że mamy problem z filmem, który wychodzi z ram wielkich ekranizacji i próbuje zrobić coś po swojemu. O wiele bardziej wolę tak delikatne zakończenie bo to nie ono ma mnie zachęcić korzystając z taniego cliffhangeru tylko to co wcześniej było w tym filmie.
Ja książki nie czytałam. I trochę nie wiedziałam o co chodzi do końca w tym filmie... Efekty i muzyka oczywiście na dużym poziomie, ale fabuła trochę spłycona lub niespójna... No chyba że chodzi o to by po seansie przeczytać knige 😉
@575agon A dlaczego nie? Jesteś rasistą? Człowiek to człowiek. Nieważne czy żółty, czarny, biały,latynos.... Jeśli nie podoba Ci się jakiś film lub motyw filmowy tylko dlatego, że występuje w nim aktor o określonym kolorze skóry, polecam zastanowić się nad swoim zachowaniem.
@575agon tylko i wyłącznie bo lubię :) oglądam film utożsamiam sie z głównym bohaterem. Szukam w nim swoich cech itd. Owy bohater zwykle przechodzi drogę i jest ona dobrze budowana. Jak nie treningiem dochodzi do mocy siły czy czegoś tam to ogólnie nie jest mu to dane tylko wiarze sie z ciężką pracą rozwojem i przemiana. To ma wartość. Nie czekam na podobny film z kobieta w roli białasa. Bo takie powstają i nie wiem dlaczego wszystko im przychodzi łatwo. I to 2 planowa postać męska przechodzi przemianę i sie poświecą.
@575agon Proponuje zacząć od siebie, gdyż to ty pierwszy odpowiedziałeś Fotografowi w Podróży pytaniem na pytanie. Jeśli jesteś w stanie zaakceptować jakiś motyw w filmie tak długo, jak aktor nie jest określonej karnacji, jesteś rasistą. A z takimi nawet nie warto dyskutować. Do widzenia faszysto.
@575agon rasizm seksizm nazizm feminizm kazdy izm jest zły. Bo prędzej czy później wyrasta na tym jakiś psychopata ograniczajac swobodę innych. Jestem zwolennikiem dla każdego cos dobrego i szanujmy sie nawzajem. Wiec mówienie pisanie ze takie filmy to nudne dno itd godzi w mój światopogląd.
Julian, bardzo lubię Twoje recenzję, ale chyba pierwszy raz mam wrażenia (może się mylę), że nie wiesz jak powiedzieć że film się Tobie nie podoba? Jutro idę na seans 14:40, i sam jestem ciekaw czy jednoznacznie będę mógł stwierdzić czy film jest na + czy - .... Pozdrawiam całą Brodatą Brać!!!!!
No to ja napiszę krytycznie: „Diuna jest OK”. Stało się, napisałem to. No taką mam opinię, nic na to nie poradzę, tak jak, niestety, niewiele można poradzić na dość zaciekłą obronę tego filmu, za każdym razem, gdy ktoś odważy się podnieść słowo krytyczne. Ten film to długie ujęcia, niespieszne tempo akcji, podniosłe sceny, bardzo dobra scenografia…a przy tym dość szczątkowe zarysowanie charakterów postaci, często przesadny ton wielu dialogów, chłód emocjonalny w relacjach oraz mnóstwo odniesień, zrozumiałych jedynie dla fanów prozy Herberta. W mojej opinii jest to bardziej widowisko, pewnego rodzaju doświadczenie niż klasyczny film, stojący na własnych nogach. Posłużę się analogią kulinarną: poszedłem do cenionej restauracji i zamówiłem chwalone przez wszystkich świeżo wyrabiane pierogi, polane masłem klarowanym, okraszone cebulką i wypełnione po brzegi farszem. Niestety, choć warstwa zewnętrzna tych pierogów jest zjadliwa, a potrawa faktycznie ładnie wygląda, w środku zabrakło spodziewanego przeze mnie farszu. Albo, jak to powiedział Adam Mickiewicz o poezji Słowackiego: „To piękny kościół, w którym nie ma Boga”. Podsumowując: oceniam ten film jako dzieło dobre, warte uwagi, ale pozbawione tego „czegoś”, co urzekłoby mnie tak, jak choćby inne dzieło Denisa, czyli „Bladerunner 2049”. I zanim ktoś napisze, że nie mogę oceniać, bo nie czytałem książki, a to jest film "dla fanów": film i książka, mimo pozornego opowiadania tej samej historii, operują zupełnie innymi środkami narracyjnymi, przekazując swoją fabułę we własny sposób. Jeśli wcześniej nie czytałem jakiejś powieści, na której motywach oparto dany film, a mimo to chcę się wybrać do kina, powinienem otrzymać od twórców zrozumiały, spójny, samodzielny twór. Im bardziej zamknięty na niewtajemniczonych będzie taki film, tym więcej osób zniechęci się do seansu, a to z kolei przełoży się na box office. Książka jest długim, obszernym dziełem i nie mam żadnych wątpliwości, że jego przeniesienie na film - nawet 2,5 godzinny - było nie lada wyzwaniem. Niestety, mimo pewnych starań twórców, w obrazie Denisa istnieje sporo nieścisłości i niedopowiedzeń, które wręcz zmuszają do sięgnięcia po prozę Herberta, w związku z czym najlepiej byłoby dodawać do biletów ulotki z opisem pewnych organizacji i relacji między postaciami, by widz na bieżąco „ogarniał temat”. I tak, po seansie nadrobiłem zaległości, czytając co nieco w Wikipedii, ale dobrze opracowany scenariusz nie powinien mnie zmuszać do tego typu działań.
Na Diune poszłam nie wiedząc o niej nic. Żadnych zwiastunów. Żadnego szukania informacji o fabule. Weszłam na sale kinową bez oczekiwań i wymagań. I powiem wam film był według mnie bardzo ciekawy i przyjemny do oglądania
Nie mogę się Julianie zgodzić z "white saviour trope". w tym wypadku jest taki dlugotrwałym baitem. Paul wchodząc w społeczność Fremenów i ucząc się (a raczej znając je z automatu dzięki swoim zdolnościom prekognitywnym) ich zwyczajów (jednocześnie niektóre z nich łamiąc) zaskarbił sobie ich laski do tego stopnia, że został ich długo zapowiadanym mesjaszem. W następnych tomach będzie wykorzystywał bez zawahania te pozycje w celu toczenia wszechświatowej wojny, de facto stając się "white antichrist" :) Co do filmu, ciężko mi go obiektywnie ocenić, gdyż jestem fanem całego cyklu. Jako laurka dla fanów i adaptacja prozy jest genialny, ale rozumiem opinie, mówiące, że film nie broni się sam.
Polecam nie myślałem że się tak zrelaksuje , myślałem że będzie strzelanie i walka a się mile zaskoczyłem ma podobieństwo do star Wars , tak jakby ten chłopak był Jedi
Byłem dzisiaj w kinie mocne 8.5/10 bo okropnie głośne poza tym jestem dość młody i nie rozumiałem wiele + bolała mnie głowa po tym jak było głośno XD Proszę zrób spoiler talk
Zanim napiszę co sądzę o filmie muszę zaznaczyć że Diune czytałem wiele razy i niezliczoną ilość godzin przegrałem w RTS Diuna. Uważam że całościowo film się broni i to że będzie w 2 częściach jest jego zaletą. Nie chciałbym aby nowa Diuna podzieliła los Transformerów3 gdzie 2/3 filmu jest genialne a końcówka nisczy dokumentnie wrażenie z filmu. To co mi się podobało to walki na krótkie miecze. Ornithoptery i sceny z nimi są mistyczne wręcz. Nie podobała mi się kobieta Kayns ale się obroniła. Jesica jest słaba mimo dobrej gry aktorskiej. Nie jest tak Łada jak u Lincza i nie ma w sobie sexapilu. Paul rokuje dobrze ale ciężko będzie mu pokonać Paula Lincza. Natomiast film nowa Diuna ewidentnie uzupełnia to czego Liczn nie miał ale tam gdzie Lincz brylował tutaj momentami jest średnio lub porostu inaczej i to mi nie do końca pasuje. Film jest dobry, na każdym kroku może orucz idiotycznej sceny żonierze Atrieidas przez Rabana wszystkie inne sceny mają swój urok i klimat. Genialna 100 razy lepsza scena z zatrutym zębem w nowej Diunie i skomlenie Barona są genialne. Szkoda że Paiter jest bezpłciowy. Ale na kim nariacja musiał się skupić. Aidacho jest genialnie zagrany mimo że ma raptem kilka dialogów. Polecam fanom, purystą (jak ja) i nowym w świecie Diuny😊
Film tylko dla osób znających książki. Generalnie to nie jest samodzielny film tylko ilustracja do książki. Szkoda że jest to tak piękne i puste zarazem. Opowieść o młodym ćpunie koczującym w piaskownicy; obarczonym rolą przywódcy sekty.... Robienie tego tematu ma sens tylko poprzez serial. Nazbyt wiele tu trudnych do wyjaśnienia rzeczy. Krótki film nie podoła takiemu rozbudowanemu uniwersum. Pozdro
Nie można filmu Diuna jakby to był odrębny byt, ponieważ opiera się na konkretnej historii. Cała ta ble ble gadanina jest tylko próbą wytłumaczenia czemu świetna książka została bezmyślnie przeinaczona w formę filmu.
Jak Wam się nowa Diuna podobała?
Jeżeli podobała się Wam recenzja, to zostawcie suba: 🎥 bit.ly/BrodyYT
Boska! w stylu tragedii greckiej, gdzie ludzie są symbolami. Archetypami. Diuna jest tak bogata powieścią,,że nie da się jej ująć w sylu Marvel. Kocham Marvela, ale pokochałam też Diunę... Niesamowicie odważny człowiek., ten reżyser. Prze większą cześć seansu miałam uczucie wfk? Co to ma być? gdzie Diuna? A reżyser z wrednym uśmieszkiem na ustach odpowiada: No co, nie podoba się? Nie znasz książek? UUU Ja Ci daję tylko aspekt Diuny. Chcesz od razu całość? wow...
@@annaostowicz8703 mi właśnie to przeszkadzało, bo zwiastun zapowiadał coś zupełnie innego
@@kapitankk2942 Prawda ! Też się nastawiłam na podstawie zwiastuna i to było coś zupełnie innego. Prosty przykład: w trailerze jest Zendaya, jako jedna z ważnych postaci. Wycięłam wszystkie sceny z nią. 5 minut! Ale kiedy przestałam się nastawiać na treści z trailera, film mi się bardzo spodobał. Ale masz rację, taki trailer to totalna ściema.
@@annaostowicz8703 nie martw się ;) MCU na przykład jest mistrzem co do takich trailerów. Miałem obawy po zwiastunach Diuny. Jednak po obejrzeniu filmu cudo, cudo, cudo. Dawno nie było filmu, który tak spokojnie wprowadza widzą w niuanse całej lore Herberta. Fakt wszystkiego nie wyjasnili jednak od czego mamy książki.
Ten film wciąga i nie chce wypuścić. Doborze zagrany, fantastycznie sfilomowany, muzyka pasuje idealnie. Oficjalnie zostaje fanem nowej Diuny. Czekam na drugą część. I nie mogę się doczekać aż zrobię seans 1 i 2. W tedy będzie to epickie doznanie!!!!!
Nie jestem w stanie się zgodzić... Diuna jako książka jest świetnym źródłem do naśladowania a że wydana była w latach 60 to "Nie Diuna jest jak Avatar" tylko Avatar jest jak Diuna. Z jej czerpał Martin w Grze i Tron i inni. Pamiętajmy i tym.
Jak dla mnie ani jedno ani drugie... Avatar to Avatar, Diuna to Diuna :)
Miałem dosłownie to samo przez cały filmik
Zarzut, że Diuna sięga po znane wątki jest trochę jak pretensja do Dolly Parton, że po co napisała "I will always love you", skoro Whitney Houston już to zaśpiewała ;)
Całkowita zgoda - Większość ludzi pewnie po prostu nie wie jak stara jest ta historia xd
Dokładnie tak
Tak samo można by się czepiać, że u Tolkiena są elfy i krasnoludy xd
Akurat Diuna nie jest historią "white saviour". Paul wchodzi do plemienia Fremenów, ale przyjmuje ich zwyczaje, dostaje ich imię, ale on jednak wykorzystuje Fremenów do własnych celów, nie ratuje Fremenów dając im własną technologie,czy zmieniając ich zwyczaje dodając własne, wręcz przeciwnie, to oni ratują go i to ich zwyczaje częściowo przechodzą na zwyczaje Paula
Dla mnie to jest bardziej skomplikowanwe, bo w kolejnych kronikach Diuny Fremeni okazują się naprawdę zrytymi osobami, więc Paul, próbując powstrzymać Dżihad, starał się ocalić ludzkość, co okazało się niemożliwe, bo w naturę ludzką jest wpisany dźihad... Tak wiem, to kolejne tomy sagi...
Paul wiekszosc zwyczajow przejmuje, niektore zmienia. Chocby nie wyzwal Stilgara,by stoczyc z nim pojedynek. Poza tym zdal sobie sprawe ,ze zywy czy martwy bedzie wiodl ich przez przestworza . Chcial powstrzymac swieta wojne i zdawal sobie sprawe,ze nie jest w stanie. Bo Fremenom byla potrzebny symbol i juz go dostali.
@@anka8959 tak, Paul jest wręcz niewolnikiem sytuacji, bo ta na Diunie dojrzała do zmiany. A w świetle choćby tomu szóstego Kapitularz Diuną, widać nieuchronność pewnych procesów.
Nie do końca. Paul JEST mesjaszem i zmienia Dune tak jak Fremeni chcieli - książka świetnie pokazuje właśnie żeby uważać czego się chce, bo się może spełnić. Potem zresztą, w kolejnych tomach, sam Paul żałuje co narobił i zostaje pustelnikiem.
Do tego Fremeni też nie są natywną ludnością Arrakis - a arabskimi przybyszami ludźmi z Ziemi (przynajmniej pośrednio: po Dżihadzie Butleriańskim błąkali się od planety do planety). Natywne były czerwie - i to one były zagrożone przez terraformowanie przez Fremenów.
Dzisiaj byłem w kinie i jeszcze nie mogę dojść do siebie. Dla mnie to arcydzieło muzyka, stroje walka, postacie, duże maszyny wszystkie te rzeczy były tak epickie, nigdy czegoś takiego w żadnym filmie nie widziałem. Jestem zachwycony i czekam na drugą część. Dodam że nie czytałem książek i chyba zacznę
Książka rozczarowuje...przynajmniej mnie rozczarowała...
Chwila...ale ty na pewno oglądałeś ten film? Jaki „White savior”? Ani w książce, ani w tym filmie nie ma tego motywu. On dosłownie czuje się wśród Fremenów jak ryba w wodzie. Dosłownie śnił o ich kulturze i przyjmuje ich zwyczaje oraz imię. To on adaptuje się do ich kultury, nie oni do jego.
Diuna to bardzo filozoficzna powieść. Ta budowa lore’u musiała się pojawić. To nigdy nie była prosta historyjka.
A porównanie tego filmu do parodii historii Pocahontas i Avatara, który dosłownie zerżnął od Diuny, jest trochę śmieszne, wręcz niedorzeczne. Diuna to, jakby nie patrzeć, „matka” gatunku 😂
Ja mam tylko tyle do powiedzenia:
Ten film jest przepiękny.
Nie jestem fanem Diuny (jako sagi). Nie jestem fanem Herberta. Ale ten film wizualnie mnie zmiażdżył.
Jak ktoś pisze, że nie jest fanem, to znaczy, że nie czytał. Sorry, ale ale takie są fakty: nie jestem fanem, bo nie przeczytałem... Jeśli PRZECZYTAŁES i nie jesteś fanem, potrafisz uzasadnić swoją postawę. Więc?
Przepraszam, to było niełaADNE, CO NAPISAŁAM. mASZ RACJĘ, TEM FILM JAKO FILM, NIEWAŻNE, NA JAKIEJ PODSTAWIE, ROZWALA. jEST GENIALNY. sorry za caps, ale już nie mam siły poprawiac...
@@annaostowicz8703 nie rozumiem. Przeczytałem wszystkie oryginalne kroniki Diuny i zwyczajnie w świecie nie przypadły mi do gustu jako całość. Dlatego napisałem że nie jestem fanem.
@@tomaszgrzebykpodrozezhisto5954 Właśnie ze mną jest dokładnie tak samo, a pierwszą "Diunę" czytałem trzy razy, całość do "Kapituarza" raz, ale stosunkowo niedawno, bo parę tygodni temu, by być na świeżo z całym uniwersum przed filmem. Nie wiem, możliwe że sam zaczynałem lekturę ambitnego sci-fi od zbyt wysokiej półki, bo jak za dzieciaka niemalże wchłonąłem sagę o Enderze O.S.Carda, to do tej pory nie znalazłem niczego co by to przebiło. Ale żeby nie było, jak najbardziej serię "Diuny" również szanuję, całkowicie rozumiem jeśli ktoś uzna ją za najwybitniejsze sci-fi w historii, po prostu mi aż tak mocno nie przypadła do gustu, bo jak wiadomo gusta są różne :) Jeszcze wracając do filmu, muszę przyznać że zrobił na mnie tak dobre wrażenie, że po nim nawet jakoś ciut lepiej teraz wspominam lekturę powieści. Coś mi się wydaje że jestem uczulony na Herbertowe filozofowanie, czego w filmie oczywiście nie było ;P I jakby co, samo filozofowanie mi w sci-fi nie przeszkadza, bo przecież dwie ostatnie, grube jak pierwsza "Diuna" tomiszcza z sagi Endera, to jak nawet sam Card wspominał w posłowie, gadające głowy, snujące przez setki stron przekombinowane, filozoficzno-genetyczno-matematyczno-religijne teorie ;P
Nie wiem co was tak miażdży ale avatar był znacznie bardziej imponujący i to sporo lat temu .
Ja bym jednak zwrócił uwagę na to że filmie jest zaznaczone, iż traktowanie Paula jako mesjasza jest wynikiem manipulacji
Film bardzo polecam. Niesamowite widowisko, świetna zwłaszcza sfera audio-wizualna (największy plus filmu), ale strasznie mocno czuć, że to tylko 1 połówka i nie ma do końca zakończenia. Po prostu się ucina. Mam też trochę problem z bohaterami, relacje między nimi są bardziej powiedziane niż pokazane co nie zmienia faktu, że aktorstwo to pierwsza klasa. Książki nie czytałem całej, do momentu obejrzenia miałem przeczytane około 1/5. W następnym tygodniu idę drugi raz. Oceniając liczbowo to 9/10.
Koks było ale zaczełj sie na końcu :(
aha, czyli hejtujesz Herberta bo splagiatował Avatara ???
Bełkotałeś dziś jak Stelmach, pętla w pętli przez pętle, sorki ale czasami gdy się z tobą nie zgadzam to przynajmniej fajnie się tego słuch, a dziś ...🖖🖖🖖
Kolejny co mówi o tym, że ble bo biały mesjasz. To durny zarzut bo i w książce i w samym filmie daje sie dobitnie do zrozumienia, że Paul nie jest żadnym mesjaszem, a jest za takiego uznany tylko dlatego, że ktoś Fremenom wcisnął kit o takowym mesjaszu setki lat temu (z perspektywy akcji filmu to "temu"). Więc jest to bezpośrednia krytyka właśnie white saviour trope, czy wogóle mesjanizmu ogółem.
Szczerze jestem już zmęczony głupotą, krótkowzrocznością i brakiem uwagi u ludzi, a ten zarzut jest esencją tych cech. Nawet nie miałem ochoty pisać tego komentarza, ale zrobiłem to wbrew sobie, bo moją własną wadą jest bójczuczność i trochę sie obecnie poddaję swojej wadzie tutaj.
@575agon Ponieważ krytyka tego tropu to jeden z najważniejszych aspektów historii.
@575agon Widać. To, że nie potrafisz tego dostrzec to już twój problem.
@575agon Za wyjątkiem przypadków kiedy jest co najmniej 2 razy wspomniane, że przepowiednia o Lisaan al Gaib to ściema, kiedy Jessica i jej szefowa mówią dosłownie przed Paulem, że z kolei ich wybraniec ma być wybrańcem tylko dlatego, że Beane Jesserit tego chcą i w zasadzie jest kosmicznym odpowiednikiem gwiazd z Kpopu- zaprojektowanym żeby odnieść sukces.
A na sam koniec sam Paul wytyka to wszystko 2 razy.
I to tylko w samym filmie
Dlatego piszę, że ten argument to pokaz ignorancji i braku uwagi. Bo w samym filmie pakowano do głów widzom ten koncept prawie, że łopatologicznie.
Byłem i muszę przyznać że jak nie byłem fanem Rebecci Ferguson tak po tym filmie ją uwielbiam, kupiłem każde jej pojawienie się na ekranie, była po prostu genialna, nie czytałem książki, ale uważam że "głos" też został wykorzystany bardzo fajnie, dzięki muzyce pół filmu ciarki na rękach także warto było i na pewno 2 jak nie to nawet 3 seans będzie grany
RF w Mission Impossible bardzo daje radę.
To jakby się dowalać że w oryginalnym Conanie z początku XX wieku główny bohater jest biały, wątki fantasy są oklepane i wielokrotnie pokazane w innych książkach i filmach z wieku XXI.... jak bardzo trzeba nie rozumieć tego co się obejrzało?
Historia Diuny ma prawie 60 lat i porównywanie jej z Awatarem czy kreskówką dysneja powinno mieć odwrotne znaczenie kto od kogo skopiował pomysł. Hobbit z Władcy pierścieni też był podzielony na dwie filmowe części i też słabe porównanie że w drużynie pierścienia było super bo było wszystko pokazane i zamknięte. Osobiście film bardzo mi się podobał. Cudowna historia. Szkoda że podzielona ale pewnie całości trwała by 4-5 godzin.
@Tom Kowalczuk Jeśli mówimy o prawdziwej postaci Pocahontas tak, ale animacja Disneya to raczej parodia oryginału
Nasz Stary polski Potop chyba trwa 5 godzin... Że też kiedyś można było, a dziś nie
mam chyba ponad 100 lat, bo młodość miałem w poprzednim tysiącleciu:). Nie czytałem książki, nie jestem fanem tego typu książek i filmów, a jednak bawiłem się na filmie super, cieszyło mnie, że nie jestem traktowanym jak człek ułomny, że akcja jest spokojna, że na wszystko jest czas, że nie ma skakania z akcji do akcji, że sama koncepcja jest przyjemna. Film był na tyle ciekawy, że pochyliłem się nad pierwowzorem i mimo, że książka wydaje się być ciekawsza, to film nadal uważam za ciekawszy, lepszy i dający więcej możliwości niż jakieś dziecinne GW.
W Diunie nie ma "white saviour", Paul jest wręcz jego przeciwieństwem, wykorzystuje Fremenów i zsyła cierpienie (jihad) na całą galaktykę, jest despotą a nie zbawicielem.
Byłem na premierze i wyszedłem z kina zachwycony! Zachwycił mnie stroną wizualną, tym jak film świetnie utrzymywał dobre tempo po, mimo że było dużo ekspozycji, bohaterowie wypadli świetnie w moich oczach i czułem niesamowite zaangażowanie w historię, nawet jeśli scenariusz jest trochę rozciągnięty. Zdecydowanie jestem fanem i nie mogę się doczekać następnej części.
O Diunie przed seansem wiedziałam tyle, że jakiś film oparty na popularnych książkach ma wyjść. Nie oczekiwałam zbyt wiele, bo przecież nie tak łatwo jest być kolejnym Władcą pierścienia czy Gwiezdnymi wojnami. Poszłam do kina i z miejsca się zachwyciłam. Muzycznie i wizualnie to majstersztyk. Te wszystkie ekspozycje i sama fabuła są tak dobrze poprowadzone, że od razu zrozumiałam o co chodzi i świat ten całkowicie mnie pochłonął. Co prawda też miałam na końcu poczucie, że tak jakby ktoś urwał w połowie, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało. Dostałam na tyle satysfakcjonujący seans, że nie to jedno rozczarowanie nic nie znaczyło. Jak dla mnie to to są takie Gwiezdne wojny, bo po wyjściu z kina miałam uczucie, że właśnie byłam częścią jakiegoś większego wydarzenia. Po drugim seansie nie zmieniłam zdania, wręcz przeciwnie - jakbym mogła to pewnie poszłabym do kina jeszcze kilka razy.
Trochę się nie zgadzam z tym, że jest to kolejny raz ten sam motyw, bo szkielet jest, ale inaczej został obudowany. Zwykle działa to na zasadzie, że bohater staje po stronie tych słabszych by im pomóc w walce ze złymi najeźdźcami by ochronili swój dom i to tu jest. Różnica w tym, że w tym przypadku są oni środkiem do celu, by bohater mógł wypełnić swój szerszy plan, nie są oni tylko słabo uzbrojonymi dzikusami, bo jest pokazane w wizji, że jak coś to mogliby razem zawładnąć światem i widać zalążek tego, że zostali oni zmanipulowani przez te wiedźmy, by wierzyli, że on jest tym mesjaszem, co widać m. in. w scenie przybycia na arakis. Piszę to jako 20-paro letnia osoba, która niedawno pierwszy raz przeczytała książkę i było to dla mnie oryginalnie przedstawione w stosunku do innych wystąpień podobnego motywu, ale mogę być trochę skrzywiony układaniem w głowie faktów z filmu pod wątek z książki.
film jest fantastyczny. Mam piętnaście lat i jestem zachwycony. zakochałem się w pięknie tego filmu, diuna mnie porwała i jestem pewien że przeczytam teraz książkę. nie mogę przestać myśleć od tygodnia o świecie przedstawionym, obejrzałem wszystkie filmiki na yt na temat świata. Masz rację że może nie wyjaśnia ten film wszystkich terminów i wszystkiego co tam się dzieje, ale to wcale nie jest minus. ten film działa jak taki owoc którego skórka smakuje wyśmienicie i daje obietnicę jeszcze lepszego środka. świetnie się bawiłem i z radością czekam na drugą część (i na paczkę jadących do mnie książek).
Hmm... im więcej słucham tych recenzji ludzi którzy nie czytali powieści, tym bardziej dochodzę do wniosku że: 1. Albo film musi być fatalnie zły gdyż mimo masy ekspozycji (a pierwsze 1/3 powieść to praktycznie sama ekspozycja) dalej nie wyjaśnia wszystkiego tak jak trzeba casualowemu widzowi. 2. Albo film musi być największym arcydziełem kinematografii gdyż totalnie olewa casualowego widza i skupia się na tym, by jak najlepiej przekazać wrażenia największym fanom którzy kochają powieści. Czyli troszku takie Marvelowe "Avengers" ;P ... A porównanie historii Paula do Avatarów... Panie, litości, najpierw wypadałoby sprawdzić kto od kogo zrzynał, podpowiem tylko że "Diuna" (powieść = historia opowiedziana w niej) jest naprawdę stara... A zresztą to NIE jest historia o mesjaszu, a raczej troszkę na opak. No ok, nie będę psuł spoilerami z książek biegu kolejnych wydarzeń... Również niestety po raz pierwszy od chwili gdy oglądam ten kanał... łapa w dół :/ PS. Zaznaczam że nie jestem fanem cyklu Diuny (zdecydowanie wolę serię innego pisarza s-f, o Enderze), ale pierwszą powieść serii Herberta czytałem kilka razy (bo to naprawdę wstyd nie znać), zaś całą serię przeczytałem jeszcze w tym roku, by być na świeżo przed filmem.
Prawda też łapka w doł totalna amatorszczyzna .
Podpisuję się pod tym komentarzem w 100pr. :)
Film w mojej ocenie to właśnie arcydzieło skrojone tak, żeby było strawne dla każdego, niesamowicie piękne wizualnie, dźwiękowo, ale logicznie i dobrze opowiedziane. A ekspozycja świata przedstawionego to najpiekniejsza ekspozycja jaką widziałem. W niesamowitym stylu. Wg mnie film nie olewa casualowego widza, mocno dbając o spójność historii z wiedza na temat świata. A narzekania, że się dłuży film, który od początku było wiadomo że będzie kręcony w takim stylu, albo że jest podzielony na pół, choć wiadomo było, że to film dwuczęściowy (innego podziału, to znaczy zakończenie historii z pierwszej części w innym punkcie fabuły - trudno sobie wyobrazić, jest trafione w 10), to tylko utyskiwanie tych ludzi, którym albo sposób kręcenia rezysera nie odpowiada, albo historia nie do końca pasuje. Bo sama historia jest opisana doskonale. Rozumiem jednak, że fan Marvela może nie do końca swobodnie czuć się przy oglądaniu tego widowiska. to jednak nie ten sposób kręcenia i nie ta waga tworzenia świata.
Film do mnie trafił mimo że nie czytałem książki i nie znałem historii. Większość zawiłości fabularnych, podwalin pod dalszą historię a zwłaszcza to zachowanie matki bohatera była dla mnie zrozumiała. Zagrała dla mnie dobrze bo jak miała zagrać osobę z dylematami moralnymi która jednocześnie jest częścią czy trybem wielkiego planu budowanego od setek lat. Przecież to jest wyjaśnione. Wystarczy słuchać i obserwować. Film dla ludzi myślących a nie wielbicieli pietdyliarda efektów bez treści. Wszystko można wykumać. Teraz chyba sięgnę po książkę bo widzę że to może być ciekawe.
@@kostrow1467 Dokładnie też znalazłem, choć niestety niewiele opinii osób które zakumały film choć nie czytały powieści. Dobrze napisałeś że trzeba uważnie słuchać i oglądać, to najczęściej powtarzające się uwagi takich osób. To nie jest łatwy materiał, więc też wymaga odrobiny zaangażowania od widza. Z drugiej strony naprawdę widać że reżyser przyłożył się do tego by całość była w miarę przejrzysta, dlatego też całkowicie rozumiem nawet podzielenie filmu na więcej części. Oczywiście co za tym idzie, najlepiej byłoby zrobić serial i to (niestety), słuchając wypowiedzi Villeneuve'a, serial kinowy ;P
Co ty opowiadasz z tym zakończeniem? Jest dokładnie analogiczne jak we Władcy Pierścieni cz1. Drużyna się rozpada, jest akcja z Boromirem i bohaterowie idą dalej w innym składzie. Tu jest dokładnie analogicznie. Rozpada się siła Atrydów, jest walka Paula z Fremenem i główni bohaterowie idą dalej. W obu przypadkach z grupy osób zostaje dwójka, w obu przypadkach akcja się kończy tak, ze zarysowany jest tylko kierunek i w Diunie to jest idealny moment na przełamanie historii z tej związanej z Atrydami do tej związanej z Fremenami.
Nie sądziłem że aż tak wciągnie mnie ten film, początkowo trochę nie wiedziałem co do końca dzieje się na ekranie, ale z czasem trwania filmu coraz bardziej przekonywałem się do niego. Książki ani nic związanego z tym światem nie widziałem. Uważam że film świetnie zachęca do zagłębienia się w ten świat, może nie każdego przekona by od razu zacząć czytać książki, ale pewnie dużo osób będzie z chęcią czekało na następny/e film/y. Ja nie mogę się doczekać.
Twoje spostrzeżenie na temat tego, jakoby Paul uzyskał wiedzę o stylu życia Fremenów z książek wydaje mi sie chybione. W rzeczywistości zwyczaje Fremenow ma zakopane głęboko w świadomości. W trakcie filmu Paul kilka razy ma wizje (sny?), w których Dżamis uczy go o życiu na pustyni (swoją droga świetny zabieg, bo jest to zwiastun tego, co ma nastąpić - Paula uczą jego wyrzuty sumienia, a w sumie spotkanie z Dżamisem jest dla niego kluczowe w dołączeniu do Fremenów). Pani Ekolog również jest zdziwiona, ze Paul wie jak założyć frak na modlę lokalnych. W odpowiedzi twierdzi, ze zdawało mu się to naturalne. Do pewnego stopnia wiedział on już, jak być Fremenem, zanim do nich trafił.
Dobra recenzja, zgadzam sie, ze film mógłby skończyć się w innym momencie. Bałem się tego, ze podzielenie filmu na kilka części nie bedzie miało pozytywnego efektu, ale według mnie ostatecznie ekranizacja na tym zyska (w przeciwieństwie do hobbita). Nie jestem jednak pewien, czy jest jakiś naturalny moment w książce, w którym można zrobić przerwę w fabule i kontynuować ja w sequelu.
Mi tez wydaje się, ze film będzie odebrany inaczej przez widzów, ktorzy czytali ksiazke i tych, którzy nie znają całej historii. Jestem ciekaw opinii tych drugich. Nie zdziwiłbym się, gdyby w ich odczuciu brakowało im rozwiązania/zakończenia pewnych watkow (tak jak sam zauważyłeś).
Który moment byłby wg Ciebie lepszy? Bo patrząc na ilość materiału do przerobienia - to podział na część Atrydów i część Fremenów - jest idealny. Bijatyka Paula z Fremenem po której jest zaakceptowany w świecie Fremeów pozwoliła nas zaciekawić tym jakże innym światem. Krótka ekspozycja zaciekawiła i wprowadziła w część drugą, a przejście bohaterów do siczy jest idealnym moementem na przejście, przełamanie scenariusza.
Bo Paul był chybionym planem Bene Gesserit (miał być dziewczynką i skrzyżować geny z Feydem Rauthą, by stworzyć Kwizatz Haderah). A tworzenie mitów o proroku na Arrakis (wśród Fremenów) było starym planem zakonu Bene Gesserit, które wysyłały swoje misjonarki - tak jak wychowanie Paula, by znał zwyczaje Fremenów.
I tak wszystko sprowadza się jak zawsze do melanżu 😉
15:19 takie gadanie ma taki sam sens, jak mówienie przez metalowca, że Jezus jest do niego podobny, bo też miał długie włosy..
Mając na względzie tą koszulkę, uważam, że ktoś sobie pieprznął w kolano, panie negatywny.
"Jezus jest do niego podobny, bo też miał długie włosy"
Z badań wynika, że jest mało prawdopodobne, by Jezus miał długie włosy, bo było to postrzegane w tych czasach i miejscu jako bardzo "niemęskie" :D
Wspomina o tym także św. Paweł w Liście do Koryntian: „Czyż sama natura nie poucza nas, że hańbą jest dla mężczyzny nosić długie włosy?”
Ale by zrozumieć w pełni Diunę trzeba przeczytać więcej tomów niż tylko pierwszy.
Jak zwykle Julian wykorzystuje każdą okazję, żeby wcisnąć nam swój rasistowski bełkot i hejtować białych. W tym co tu usłyszałem nie ma ani odrobiny sensu, co inni już wyjaśnili w komentarzach a ja nie będę tego powtarzał. Słabe to. Co do filmu to dopiero się wybieram, książki nie czytałem ale oglądałem stary film i wiem mniej-więcej o co tam chodzi.
bo ktoś mu za to płaci.
@575agon ty jesteś woke
Cóż mogę napisać powinieneś natychmiast naprawić swój błąd i jeszcze dziś zacząć czytać książkę.
@@mcgort ja czytałem i moim zdaniem film nie oddaje klimatu książki. Ten sam problem mam z Fundacją w wersji Apple. Poprzekręcane, pozmyślane i tylko obrazki ładne. Aktualnie fundację ponownie czytam i nic się nie zgadza. Diunę też przeczytam i pewnie będzie to samo. A przecież można tak nakręcić film, że drobne zmiany w fabule nie wpłyną na odbiór. Przykładami są Gra Endera, LOTR.
@@ponczekus Jak dla mnie ekranizacja nie musi być idealnym odwzorowaniem książki o ile mi się podoba. Np bardzo podobał mi się klimat wersji Lyncha choć fabuła nie wiele miała wspólnego z oryginałem. Pewnie fundacji długo jeszcze nie zobaczę, a o ile LOTR mnie zachwycił to Gra Endera mocno rozczarowała, szczególnie nie mogłem się pozbyć uczucia że jest to film dla nastolatków.
Diuna to jest opowieść o takim antymesjaszu i o tym co się stanie gdy ktoś zostanie skorumpowany przez nadmiar władzy.
A i o tym jak grupa kobiet wmawia chłopom że ci faktycznie rządzą czymkolwiek ;) ale jednak to one rozdają karty.
Co do rasizmu - to on tam jest, ale jest czymś negatywnym i nie koniecznie oczywistym.
Byłem dzisiaj na IMAX 3D dla mnie świetny film genialnie nagrany wszystko tak jak powinno być!
A były jakies efekty 3D? Chodzi o to czy jak w większości filmu w 3D Imax byly efekty, ze cos '' wychodzi'' z ekranu.
Chyba nie jestem zbyt wymagającym widzem, ale mi wystarczyłby sam seans składający się z takiej muzyki i takich kadrów, ale jak mi w to jeszcze wpleciono fabułę z jednej z moich ulubionych książek z idealnie dobranymi aktorami to jestem przeszczęśliwa. Nie mogę oceniać filmu bez pryzmatu książki a adaptacja pozostała jej wierna, dlatego nie przeszkadza mi to, że film pod koniec zwalnia, mimo że wtedy powinna nastąpić kulminacją napięcia, cieszę się, że nie pominięto żadnego ważnego wątku. Widowiska pierwszej klasy, Villeneuve nie zawiódł.
Chyba wierna "inaczej". Najwyżej w ogólnym zarysie.
Niestety są tu paskudne zmiany personalne, nieksiążkowe mam podać konkret? :)
Osobiście Diuna bardzo mi się spodobała. Owszem jest trochę wolno prowadzone, ale przy pierwszym seansie nie przysypiałam (co jest dziwne bo normalnie łatwo przysypiam na filmach) więc film wciąga na swój sposób. Za drugim razem trochę już przynudzało, ale to dlatego że ja nie mam zwyczaju rewatchować bo to nudne.
Oczywiście film jest piękny i udźwiękowienie jest cudowne. Bardzo mi się podoba.
Po pierwszym seansie kupiłam książkę i widzę już jakie rzeczy zostały zmienione, ale osobiście uważam że mimo wszystko najważniejsze rzeczy zostały przekazane. Jedynie się zastanawiam czy poruszą pewne kwestie w drugiej części które w teorii w książce już powinny się pojawić. Ogólnie moim amatorskim okiem uważam to za całkiem dobry film.
Ma swoje wady, ale dość szybko je wyparłam i ogólne wrażenie jest pozytywne
ZZ tym white saviorem się lekko nie zgodzę- nie pamiętam już dokładnie książek, czytałem je lata temu, ale podczas oglądania filmu odniosłem raczej wrażenie, że on trochę po przylocie na Diunę czuł się jak w domu- przez wizję itp, zresztą podczas pierwszego spotkania z ekolog stwierdziła, że dobrze nosi filtrostrój (?- nie pamietam nazwy)- i spytała, kto go tak nauczył wiązać buty, a on odpowiedział- tak wydało mi się właściwie- więc moim zdaniem on poniekąd "był" Fremenem już wcześniej. Może masz trochę racji z tym, że film nie do końca broni się jako samodzielna całość- jednak mi zupełnie to nie przeszkadza, dla mnie to prolog to czegoś wspaniałego i jeśli spojrzymy na to w ten sposób, to jest moim zdaniem bardzo ok. Ciężko mi ocenić budowanie ekspozycji (mniej więcej pamiętam książki), ale wydaje mi się zrobione bardzo fajne- pewne mniejsze wątki nie zostały powiedziane wprost i wytłumaczone np. wątek Mentysów (ludzkich komputerów)- nie zostali oni wprowadzeni i wytłumaczeni wprost, jednak na pierwszy rzut oka widać, że te postacie różnią się od pozostałych, są inne- co nie obciąża osób nie znających książek- zostawia im jakieś niedopowiedzenie, a jednocześnie jest fajnym mrugnięciem okiem do fanów książki. Może wielkim kinomanem nie jestem, ale blockustera o takich wizualiach (powiedzmy, że z gatunku sf/ fantasy) nie kojarzę od czasów Władcy Pierścieni- może stąd te porównania częste? Liczbowo ja bym dał 9/10.
Tak samo jak 1 część Władcy Pierścieni - tez jest tylko wprowadzeniem do dalszej akcji, w której bohaterowie będą brali udział w bitwach, o których jeszcze nie mają pojęcia - tak samo tutaj. Część pierwsza to wprowadzenie.
Chyba jestem jedną z jedynych osób, której ten film się nie podobał. Muszę przyznać, że muzyka, efekty specjalne, kostiumy rewelacja. Ale trochę się na seansie nudziłem. Niektóre wątki też według mnie dziwnie i szybko wprowadzone, przez co byłem zdezorientowany chwilami. Inne wątki według mnie wyglądają natomiast na zbyt długie. Pewnie za bardzo narzekam, ale po prostu tak to odbieram. Jednak myślę, że z drugą częścią powstanie świetna całość, którą będzie się lepiej oglądało (taką mam przynajmniej nadzieję). Wolałbym jednak, aby powstało więcej części, jeśli mają być tak rozbudowane wątki. Inną rzeczą na malutki minus jest obsada. Tak znane twarze oglądało się dość dziwnie. Ciągle łączyły mi się z innymi filmami i trochę mi nie pasowały, ale to już szczegół. Czekam na drugą część z nadzieją na dobrą i spójną całość (i więcej Zendayi - nie wiem czemu ,ale lubię ją na ekranie i trochę się zawiodłem, że było jej aż tak mało, pomimo że w materiałach promocyjnych widziałem ją dość sporo razy). Jeszcze muszę zaznaczyć, że jest jest to jedyny film z tak dużego uniwersum, który mi się podobał choć trochę. Dla przykładu: Władca pierścieni/Hobbit - nienawidzę tej serii; Harry Potter - tak samo jak poprzednik; Star Wars - nienajgorzej, ale mimo wszystko niezbyt mi podchodzi. Jeśli uniwersum Diuny się poszerzy w filmach/serialach to zapowiada się najlepsze uniwersum moim zdaniem.
Ja myślę, że film jest dobry, tylko mocno widać, że to połowa czegoś. Nie umiem go inaczej ocenić, bo jestem wielką fanką książki. Widowiskowo jest świetnie. Nie zgadzam się jednak z ogólnymi zachwytami nad Rebeką Ferguson - nie tak wyglądała wielka wiedźma Bene Geserit. Jessika książkowa nadludzko panowała nad swoim ciałem i emocjami, miała jakieś nienaturalne umiejętności w kontaktach międzyludzkich, umiała wyczytać kłamstwa. W filmie postawili na wywlekanie całego strachu i przerażenia - cos takiego nie mogło mieć miejsca w książce, mieli litanię przeciw strachowi. I choć pokazali tą litanię w filmie, to właściwie posłużyła ona jako zwykły uspokajacz. Spodziewałam się, że aktorka da tutaj popis gry w postaci niuansów, jakichś ledwo zauważalnych drgnień. Tymczasem mamy pokazane wszystko na wierzchu. To jak pokazali Głos i wizje Paula, wielki plus, myślałam, że pójdzie im ciężej. Oczywiście mocno brakuje chociażby wzmianki o wojnie z maszynami, nie ma nawet wyjaśnienia, co to mentat. Zabrakło wyjaśnienia dlaczego właściwie Gurney nienawidzi Harkonenów (choć możliwe, że to było później w książce, już dokładnie nie pamiętam), bo wyszło trochę dziwnie jak się tak uniósł na sali treningowej. No i brak wyjaśnienia dlaczego dr Yuen akurat był zdrajcą(a przynajmniej dlaczego nikt nie miał prawa go podejrzewać). Rzeczywiście sporo tutaj narzekania, że czegoś nie było, a wiem, że to tylko 2,5godzinny film. Szkoda mi ludzi, których ominęła tak duża część tego świata i muszą patrzeć na okrojony(bardzo ładny) kawałek, ale mam nadzieję, że przez to sięgną po książkę, która jest protoplastą całego dzisiejszego scifi.
Uroki adaptacji/ekranizacji. Dr Yuen miał najwyższą range zaufania i mógł leczyć samego imperatora. Książka jest genialna. Wolę jednak wersję w audiobooku. Wsłuchać się, zamknąć oczy i kreować świat.
Już mam zamówioną pierwszą część po obejrzeniu filmu. Mnie kupił, bardzo spodobał mi się przedstawiony świat i to jak go ukazano. Wyszłam z kina z niedosytem i czekam z niecierpliwością na kolejne części
@@dominikabarczyk4232 Bardzo się cieszę, że tak podziałał i szczerze polecam ci przeczytać jak najwięcej części. Nie są równe jeśli chodzi o jakość, ale pierwsza część to po prostu jakieś mistrzostwo, nigdy nie spodziewałabym się takiej nowoczesnej starej książki, ciężko uwierzyć, że było to pisane w latach 60.
Zgadzam się w 100%. Zwłaszcza z tym, ze ktoś wreszcie mówi, że Jessika filmowa to nie TA Jessika, co w książce. Tam była postacią intrygującą, niezwykłą, potężną ale i tragiczną w swoim rozdarciu między BG i obowązkami wobec Zgromadzenia a swoim Księciem. Tu jest cieniem pierwowzoru. Bardzo brakuje mi scen bankietu i rozmowy Jessiki z Hałatem, w ogóle całego wątku intrygi Harrkonenów próbujących zrzucić na nią podejrzenia, Duncana szpiegującego ją itd.
@@KateBridgette Jessicka w książce płakała (w Diunie) tylko raz, kiedy dotarło do niej że Leto nie żyje, w każdej innej sytuacji panowała nad sobą (ofc poza tym jednym rytuałem), na moje wyczucie to była silna postać kobieca. Baron Vladimir, bardziej przypominał tu mafiosa z lat 30tych i nie pasuje to za bardzo do książkowego Barona który wolał by inni brudzili sobie ręce, (co nie znaczy że nie umiał zabijać osobiście), Peter de Vries był ale jakby go nie było w tym filmie ot random typek na posyłki, oczywiście w książce też nie był jakoś długo ale łatwo było go zapamiętać. No i ta nieszczęsna Chani która pojawiła się na 7min i ktoś podliczył że wszystkie zapowiedzi z nią mają w sumie.. 7min.. dziwne trochę.. :| a Film powinien się skończyć jak Paul i jego Matka patrzą na płonące Arrakin, poza tym odniosłem wrażenie że na Diunie jest tylko JEDNO miasto.. XD
Tak wiem dostanę złotą nagrodę zza zapłon ale kanał znam ledwo od tygodnia i dopiero nadrabiam. :)
Warto zrobić chociaż trochę researchu zanim się nakręci recenzje i powieli bzdury o białym wybawcy. Warto też rzucić okiem na datę powstania powieści.
Od recenzji bije ignorancja wobec samego filmu niestety, nie ma tutaj tego "white saviour story", przede wszystkim Atrydzi nie są biali. Sa Oliwkowi (wierz mi Ci ludzie nie lubią jak sie ich nazwa białymi) jak już mamy być specyficzni. W każdym razie, nie widzę tutaj tego motywu, raz, nie jest to dziewicza planeta, oglądając film wiesz że istnieje ona w takim stanie od tysięcy lat i że wydobycie przyprawy, potrzebnej do podróży kosmicznych, tez odbywa sie na niej od tysięcy lat. A jak już nie umiemy wyłapać tego z filmu, to jest nawet bezpośrednio powiedziane ze sami Harkonenowie wydobywali tam przyprawę przez ostatnie 80 lat. Wiec dziewicza planeta odpada, teraz co do tego ze przybywa biały i spoufala się z natywnymi mieszkańcami, to jak byś oglądał uważnie, on nie wie o nich tyle przez to ze oglądał jakieś filmy, tylko dzięki swoim genom i treningowi Bene Gessirat, który mu tą wiedze podświadomie podsuwa w formie wizji i snów. Ale cóż widać tą część filmu przespałeś :P Pomijam już fakt ze natywni mieszkańcy Arrakis wierza w przybycie kogoś takiego jak Paul i ze on będzie ich liderem, ale Paul jest tym przerażony, przerażony tym do czego to doprowadzi, a sam fakt tego ze oni w ogóle się kogoś takiego spodziewają jest zbudowane na manipulacji, o której tez masz w filmie, tego nie masz w pocahontas, ani Avatarze.
Nie jest wina Diuny ze dopiero rok 2021 przyniósł nam jej dobra adaptację (masz inna z 1984 Davida Lyncha), materiał źródłowy pochodzi z 1965 roku i to z niego wszyscy o których wspominałeś ściągali pomysły. Idąc dalej, mówisz o obnażonym micie nie czytając książki, dlaczego ? na jakiej podstawie ? Z taka opinią warto mieć jakieś podparcie. Chcesz oceniać film sam w sobie, to ocenimy go tak jakbyśmy ocenili sama Drużynę Pierścienia do której nawołujesz, drużyna pierścienia była zrobiona zgodnie z szablonem hollywoodzkich blockbusterów, czyli wielka akcja w III akcie i cliffhanger. Zauważ ze gdyby nie było mowy o adaptacji Dwóch Wież to historia nam się kończy w momencie, gdy Dwa hobbity gdzieś sobie same płyną, Człowiek, elf i krasnolud szukają innych hobbitów które zostały porwane przez urukhai i cholera wie co dalej z pierścieniem, nie widzę sam konkluzji jakiejkolwiek i czegokolwiek poza tym ze wiem ze będą Dwie Wieże które wyjaśnia wiele wątków. Diuna została zakończona w momencie w którym wydaje się to naturalne dla książki na podstawie której powstała, pamiętaj mimo wszystko to adaptacja, ma stać na własnych nogach bez potrzeby sięgania do książki i stoi, ale to dalej adaptacja.
Tym samym uważam ze nierzetelne podejście do tematu jeśli nazywamy to recenzja, aczkowiek jesli to mialbyc porpostu twoje odczucia a nie recenzja to spoko, polecam uważniej oglądać filmy i tyle :D
P.S. Czego Diuna CI nie wyjaśnia w kontekście do drużyny pierścienia ? Ja Po drużynie pierścienia dalej nie wiem czy Saruman jest Sojusznikiem Saurona, czy jest przez niego opętany ? Co się stało z Gandalfem i Balrogiem ? Obaj zginęli ? Pewnie tak ? Co z pierścieniem ? Czym jest Gondor ? Rohan w ogóle był wspomniany i wyjaśniony ? O co chodzi z tym że elfy maja rożne frakcje ? Czy Elrond to przywódca wszystkich Elfów ? Czy tylko małej grupy Elfów ? Kim jest Aragorn ? Czemu jest wygnańcem ? Po co Hobbity sa zabrane do Isengardu ? I tego jest jeszcze więcej... W Diunie co pozostaje dla ciebie taka zagadka ze masz jakieś inne odczucie niż po Drużynie pierścienia ? Nie rozumiem. Zarysowane sa wszystkie frakcje, zarysowany jest swiat i jak funkcjonuje, nie bardzo kumam co takiego konkretnie pozostawiło taką dziurę ze czujesz ze nie rozumiesz tego filmu bez części drugiej ?
Ogólnie zgadzam się z twoją oceną recenzji, ale mam kilka uwag. Po pierwsze zarzucasz recenzentowi brak reserchu i znajomości tematu Diuna a sam wykazujesz się takim brakiem gdy wspominasz o Drużynie pierścienia. Ona kończy się tak dlatego bo w tym momencie kończy się pierwszy tom powieści Tolkiena. Nie jest to specjalny zabieg reżysera. Tak kończy się książka. Nie wiem w jakim momencie skończyła się Diuna bo filmu nie widziałem, ale nie jest to pierwsza recenzja w której spotykam się z opinią że to najgorszy możliwy moment. Po drugie ekranizacja Władcy pierścieni jest dobra, ale cierpi na pewne bolączki, z czego główną jest ta że poległa w przekazywaniu olbrzymiego i szczegółowo opisanego świata Śródziemia. Gdyby miała przekazywać ten świat szczegółowo cały film musiałby trwać po 5 godzin każdy z nich i to nie wiem czy by wystarczyło. Jest on zrobiony trochę z perspektywy Hobbitów, które wielkiego świata nie znają i jest on dla nich tajemnicą. Po za tym film od razu był realizowany jako trylogia i od początku z założenia pewne wątki miały się wyjaśnić w kolejnych filmach. Zatem zarzut jak mało wyjaśnia Drużyna pierścienia w stosunku do Diuny jest mało trafiony. Po trzecie jak już napiszesz tekst to nie zatwierdzaj go zanim nie przeczytasz go jeszcze ze dwa razy, po to by wyłapać wszystkie nieścisłości i literówki. W twoim tekście jest ich masa i strasznie utrudnia to jego odbiór.
@@mcgort Trzeci argument pełna zgoda, wychodzi moje niechlujstwo w pisaniu i nie ma na to usprawiedliwienia, muszę nad tym pracować.
Nie zgodzę się co do kwestii Drużyny pierścienia i zakończenia filmu, jak dla mnie jest trafiony bo mimo wszystko będzie dalsza część historii tak samo jak we Władcy Pierścieni. Jeśli chodzi o sam moment zakończenia, mi personalnie wydał się naturalny, w książce plus minus w tym momencie będziesz miał time skip o 2 lata w przód, stwierdzenie "najgorszy możliwy moment" bardzo mnie tutaj dziwi i musiałbym dostać jakieś solidne argumenty aby się do tego odnieść, narazie jedyne co widzę u recenzentów to subiektywne odczucia, "ja bym skończył dalej", "ja bym skończył szybciej", "ja bym to inaczej pokazał". Diuna ma nieporównywalnie większy świat niż Władca Pierścieni i próba zobrazowania 1:1 całości powieści w jednym filmie skończyła by się pewnie na około 7-8 godzinach jak nie lepiej.
I ja nie mam problemu z tym, że Drużyna Pierścienia się kończy jak się kończy, Diuna swoją skalą jest po prostu większa i nie do zobrazowania wiernie w jednym filmie (co pokazuje ekranizacja Lyncha, która znacząco pod koniec odbiega od materiału źródłowego). Dlatego widać podjęto decyzje o jej rozbiciu na dwie części.
A sam przykład przywołałem aby zobrazować, że tam też historia jest urwana z obietnicą na kontynuację i dla mojego argumentu nie ma znaczenia czy to zabiega reżysera czy pisarza materiału źródłowego.
"Po za tym film od razu był realizowany jako trylogia" - skąd wiemy że tutaj założenia poza kulisowego nie było podobnego ? Kilka dni po premierze ogłoszono szybko część drugą. A nie jest też powiedziane ze jak Drużyna pierścienia okazałaby się flopem to czy by trylogii nie skasowano po pierwszym filmie, bo takie rzeczy już się działy w Hollywood.
@@DrakeTheLittle Jak pisałem nie widziałem filmu tylko powieliłem opinie kilku recenzentów. Moment przerwania filmu po pojedynku z Dżamisem (z tego co czytałem to jest moment w którym kończy się film) też wydaje mi się nie do końca głupi ale może w samym filmie to przerwanie zostawia poważny niedosyt (przynajmniej według opinii innych recenzentów) jak zobaczę film to będę mógł sam to ocenić.
O Drużynie pierścienia napisałeś:
"Drużynę Pierścienia do której nawoływać, drużyna pierścienia była zrobiona zgodnie z szablonem hollywoodzkich blockbusterów, czyli wielka akcja w III akcie i cliffhanger."
Wyraźnie sugerujesz że zakończenie było powodowane tym by nakręcić tę część zgodnie z wymaganiami hollywoodzkich blockbusterów gdy tym czasem zakończenie jest zgodne z fabułą książki i nie można tutaj przywoływać go jako przykładu jak kręci się filmy w hollywood i podobnie zrobiono z Diuną bo jest to zakończenie zgodne z fabułą książki. Można by tak pisać w przypadku drugiej i trzeciej części gdyż tam przeniesiono walkę z szelobą.
Pisząc że film był realizowany jako trylogia mam na myśli to że w momencie ukazania się pierwszej części materiał na pozostałe w zasadzie był już gotowy, robiono tylko dokrętki i lepsze efekty specjalne gdy okazało się jakim sukcesem była pierwsza część. Przy Diunie oczywiste jest że film jest kręcony z myślą o części drugiej, wspomina o tym nie tylko reżyser, ale i samo zakończenie od razu narzuca to że powstanie druga część, ale w tej chwili nie rozpoczęto nad nią prac. W tym jest różnica między jednym i drugim filmem. Gdyby Diuna okazała się klapą druga część nigdy by nie powstała. Gdyby klapa okazała się Drużyna pierścienia dostalibyśmy kolejne części ale z biedniejszymi efektami i fabułą i pewnie bez wersji reżyserskich.
Jedyny problem jaki mam z zakończeniem filmu to to, że po seansie nie mam poczucia, że osiągnięte zostało coś bardzo istotnego dla całej historii. Nie znam książki, więc może w rzeczywistości w filmie coś takiego miało miejsce ale jeśli tak to problemem jest, że nie zostało temu wydarzeniu nadane tak istotne znaczenie na przestrzeni całego seansu. Pod każdym innym względem jest 9/10, a tajemniczość jaka bije z tego dzieła sprawia, że mam ochotę poznać historię z książek zanim powstanie kolejna część ekranizacji.
@@Radecki126 można powiedzieć że film przedstawia historię upadku domu Atrydów i ta historia została przedstawiona.
Dawno tak się nie uśmiałem;D Przecież ty masz zero pojecia o Diunie Herberta a silisz się na recenzję adaptacji filmowej;D Skoro jesteś fanem GoT, powinnieneś wiedzieć skąd Martin czerpał inspiracje do napisania swojego opus magnum;D Diuna to podstawa. Kup książkę (wydana w 1965), przeczytaj i uderz się 3 razy w pierś;D Pozdrawiam
Diuna to świetny film. Książek nie czytałem, ale po obejrzeniu filmu zamawiam wszystkie Kroniki Diuny. Podczas seansu nie miałem wrażenia nawet przez sekundę, że chodzi tutaj o białego ratującego czarnych. Musisz być mocno wyczulony na tym punkcie żeby zarzucać to filmowi oraz powieści. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że ta wyimaginowana teoria "białego zbawiciela", której się złapałeś przeszkodziła Ci w odbiorze filmu, a na pewno nie do końca go zrozumiałeś. Pozdrawiam :)
Wróć tu i napisz co sądzisz o filmie kiedy już przeczytasz książki, a przynajmniej "połowę" Diuny, z chęcią pogadam.
PS pamiętaj że jest mini serial z ~2000 roku i jeszcze starszy film Lyncha, proponuję je sobie porównać. :)
Czekałam na to ❤️
Bardzo w Tobie jako recenzencie podoba mi się silny nacisk na istotę historii opowiadanej przez film, jego kręgosłup. Świetnie mi to siadło w pogadankach o Castlevanii, gdzie sam na ten kręgosłup nie zwróciłem uwagi, a po jego uwzględnieniu to przegenialne dzieło uznałem za jeszcze lepsze. W przypadku Diuny pierwszy raz wśród recenzji spotkałem się ze zwróceniem uwagi na eksploatację tego szablonu i jeśli to mi się rzuci w oczy podczas mojego pierwszego kontaktu z tym filmem, to ojjjj... Pozdro!
Film jest EPICKI trzeba go oglądnąć chociażby dla efektów audiowizualnych . Bardzo fajnie uchwycone uniwersum, aktorstwo bardzo dobre wszystkich postaci . Gdy film się skończył czułem niedosyt wiec to jest plus chociaż film wydaje się ucięty . Pozdrawiam serdecznie zachęcam do oglądnięcia i wyrobienia sobie własnej opinii .
Monumentalny to bardzo dobre określenie dla tego filmu. Wszystko od zdjęć, świata, kostiumów po muzykę jest właśnie monumentalne, wielkie, powolne, niemalże ślamazarne. Ale tak jak powiedziałeś Diuna nie do końca broni się jako solowe widowisko. Trochę jakby oglądanie Drużyny Pierścienia skończyć po wejściu do Morii. Brakuje takiego wyraźnego punktu kulminacyjnego i zamknięcia etapu historii. Myślę za to, że ta Diuna, gdy wyjdzie druga część (i ewentualnie trzecia jeśli w 2ce nie zamkną wszystkiego) będzie świetnie sprawdzać się jako maraton filmowy w kinie.
Mi się Diuna bardzo podobała jednak uważam że film był za długi. Od połowy przynajmniej 4x myślałam, że zaraz będzie koniec bo taki był klimat. Wyszłam z kina zmęczona xd
Tym czasem Powrót Króla dłuższy o jakąś godzinę... Xd
Film rewelka, bylem w tym roku na wielu filmach i uwazam Diune za zdecydowanie najlepszy film roku
Poszłam na ten film z rodzicami w halloween, jako ktoś kto nigdy nie słyszał o oryginalnej książce. Nie miałam żadnych oczekiwań a mimo wszystko się zawiodłam. Wizualnie jest absolutnie niesamowicie, ale to najnudniejszy film jaki widziałam od dawna. Postacie są nieciekawe i bezduszne , a jedyna osoba z intrygującą historią to matka Paula. Wielka szkoda że zostawili tyle ciekawych wątków i wydarzeń na następny film, bo przez to pierwsza część nie jest w stanie być dobrzym samodzielnym filmem który chcesz obejrzeć jeszcze raz.
* Atrydów, nie Atreusza xD
Czytałam tą książkę kiedy miałam trzynaście lat i co by o niej lub o tym filmie nie mówić- kocham tą historię i wybieram się do kina jak tylko stan finansów mi na to pozwoli! ☺️👍💛
On chyba nawiązuje do mitologii greckiej gdzie Atreus był założycielem rodu Atrydów.
W sumie to to nawet poprawne jest, ale kuje w uszu
I tu Cię zaskoczę Julianie, ale motyw jest tak stary jak świat i historia literatury, bo odnajdziesz jego ślady w Mahabharacie, eposie o Gilgameszu, czy historii życia Aleksandra Wielkiego. To nie wynalazek ostatnich stu lat, czy kompleks Amerykanina chcącego wyzwalać biedny, lokalny lud z kagankiem cywilizacji, ale i poszanowaniem kultury ludu prymitywnego i czerpaniem od niego lekcji... to bardziej ostatecznie i tak wejście z butami w cudzy kraj i kulturę, a szlachetność z jaką wspaniałomyślnie przyjmiemy go z jego kulturą i tradycjami ma nam podbudować ego i dać zasłonę dymną temu, że jesteśmy wrogim najeźdźcą, a nie przyjacielem z dalekiego kraju... jak jeszcze dołożymy, że nam tak na prawdę kazano i nie chcieliśmy napadać i w ogóle mamy motyw miłosny to już jest całkiem cudownie i całkiem oklepanie... szkoda, że jeszcze nikt nie napisał książki, gdzie biały człowiek stwierdza, że nie będzie się wpieprzał i wyzwalał lokalów kosztem swoich ziomków, tylko wyda rozkaz odlecieć w cholerę i się tamtym w życie nie wpieprzać. Oczywiście Paul Atryda z przyczyn politycznych tak nie mógł
Przede wszytkim freemani byli biali wiec twoja argumentacjia i aż agresywna naracjia o „white saviour” jest smutna kśiążka była pisana w czasach gdzie nie trzeba było przepraszać za to że sie urodziłem białym .
To smutne,ze wydumana poprawnosc polityczna wlazi i wciska sie we wszystkie sfery zycia. I pokrzywdzeni kiedys sa niby stawiani na piedestale. A tak naorawde uprzedzenia i nietolerancja, nienawisc i niesprawiedliwisc maja sie dobrze. Wazne,zeby bialy mezczyzna okazal sie czarna kobieta , i postepowo bedzie.
@@anka8959 akurat myślę, że tej konkretnej decyzji castingowej nie ma co się czepiać, bo naprawdę fajne wyszło
Sagę czytałam jako całość ponad dekadę temu (średnio więc pamiętam detale), ale do "Diuny" i "Mesjasza Diuny" wróciłam ze 3 lata temu. Osobiście jestem czcicielką sagi ;-) Nie wypowiem się w żadnym stopniu obiektywnie, ale przede wszystkim - zupełnie nie widzę tam motywu "white saviour" - Arrakis była planetą przygotowaną od pokoleń na nadejście "mesjasza", a bohater wkraczając w ten świat realizuje tylko napisany przez kogo innego plan wybiegający na dziesiątki lat w przód.
Sam film nakręcony jest w moim odczuciu w ten sposób, aby nadać widzowi poczucie, że Paul "powraca" do pewnego świata, który już zna. Realne staje się to, co dotychczas było jedynie mentalne - świat Diuny poznajemy już na samym początku, jeszcze zanim bohater ją "odkrywa" i umie spójnie powiązać wizje. Kiedy jest na planecie, zachowuje się tak, jakby znał zwyczaje tego świata (scena z założonym pierwszy raz kombinezonem). Tak naprawdę pierwszy raz jest "u siebie" i wtedy też zaczyna poznawać samego siebie.
Uważam, że ta ekranizacja jest kilka dobrych poziomów ponad "rozrywkę na ekranie", jaką jest saga "Star Wars" (którą lubię, ale to magia amerykańskiego marketingu wytworzyła współczesny kult).
Z drugiej strony od razu można rozpoznać podobny styl, co w "Blade runnerze" - jeśli komuś nie podobał się sequel "Łowcy androidów", to zapewne i ten film będzie dla niego nudny.
Ja osobiście jestem zachwycona tą ekranizacją. "Władca pierścieni" zostaje daleko w tyle (w zestawieniu książek-ekranizacji). Uważam, że reżyser ma doskonałe wyczucie w sięganiu po efekty specjalne i doskonale buduje fabułę w oparciu o fantastycznie dobraną obsadę, ograniczenie kiczu na ekranie i prymitywnych żartów. Brak "nawalanek", brak cyfrowo generowanych dziwnych stworów.
Z kina wyszłam na pełnym katharsis ;-) I wiem jedno - obejrzeć ten film w kinie (z emitowanym tam DŹWIĘKIEM) a w domu - dostaniesz dwa zupełnie różne dzieła. Koniecznie więc w kinie, dźwięk to 75% wrażeń.
Z mojej strony - wielkie podziękowania dla reżysera :)
Najlepszy film w historii
nie
@@sillylittlesheepjax6009 najlepsza książka sf w historii
@@mikathegaything nope
@@sillylittlesheepjax6009 tak
@@sillylittlesheepjax6009 tak
Strasznie zalatuje od ciebie rasizmem w stronę białych
Kurczę, czasami mam inne zdanie na temat filmów niż ty, ale pierwszy raz tak mnie recenzja odrzuciła. Nie ma co się przejmować bo musiało się kiedyś tak stać :) Ja jeszcze książek nie czytałam, ale wczoraj byłam na filmie i..... jestem w szoku. Absolutnie nie widzę tu podobieństw do filmów, które podałeś. Z filmu jasno wynika dlaczego Paul "czuję" Diunę i sobie tam radzi, i nie, nie wynika to z tego, że sobie poczytał i pooglądał. Film jest nietypowy pod względem konstrukcji, ale tym razem w ogóle mi to nie przeszkadzało. Ale z jednym się zgodzę, też czasami mam ochotę walnąć Timothee Chalamet, a tym razem nie przyszło mi to do głowy.
Ja czytałam dawno temu 1 część. Nie mogłam znaleźć w bibliotece kolejnych i jakoś potem nie szukałam. Poza Władcą Pierścieni wolałam zawsze "zamknięte" powieści raczej. To całkiem inna historia, niż te co wymieniłeś, w książce. Brak mi było takich skojarzeń, bo tak naprawdę to raczej dworskie intrygi są istotne, w stylu Gry o Tron. Ale to jest jeszcze bardziej skomplikowane, ponieważ opiera się na wizjach i myślach bohaterów. Tam są całe strony myśli tej wiedźmy. I nudne nie jest. Ciężko więc to w ogóle zekranizować. Bez przeróbek raczej się nie da. Widzę, że na pierwszy plan wysunęli jeden wątek i robią, co mogą. W powieści płynnie poznajemy te pojęcia, w czasie akcji, poprzez te myśli. Myślę, że nie wszystko sprawdza się dobrze jako film. Powieść też ma swoje unikalne właściwości. Tutaj, albo spłycenie, albo serial by musiał być, a i tak nie odda się książki, chyba że dużo narratora, ale bez sensu. To nie miała być nigdy seria przygodowa, dająca fan, jak Władca Pierścieni, tylko w fantastycznym kostiumie rozważanie o naturze ludzkiej, władzy i świadomości.Poszczególne planty były dla mnie raczej jak królestwa i nie widziałam tak jasnego kontrastu kultur, o którym mówisz. Choć oczywiście każde królestwo ma inny ustrój, wierzenia itp. Jeśli tak to postrzegasz, to raczej coś się nie udało. Właśnie to jest literatura społeczno-polityczna, tylko w kostiumie, ma więc mniej ograniczeń, że kogoś urazi. Aczkolwiek wolę inne dzieła w tym samym kostiumie, a robiące to w zamkniętej, jednej historii :) Dla mnie liczy się esencja, choć rozumiem, że rozmach świata, który jest kompletny, pewnie powala czytelników. Pójdę przekonać się sama. :) Ale się rozpisałam, a młoda nie jestem, ale trudno :) Ps. Chyba lepiej odtwarza to gra planszowa, gdzie wcielmy się w jedną ze stron i walczymy na planszy o dominację i zasoby. To jest esencja tej oryginalnej historii.
Jako gość, który nie czytał książki to taki 6,9/10. Wizualnie, jak zawsze pięknie bo Villeneuve jest bardzo wrażliwy wizualnie. Natomiast aktorstwo bardzo dobrze ale mam wrażenie, ze przed zdjęciami aktorzy mieli zebranie z ekipą i zostało powiedziane: To Diuna trzeba byc poważnym, kurła no Diuna, no wiecie Diuna. Czuć pompę, a muza Zimmera męczy, za mocno i nachalnie. Ta nachalność nie zgrywa się z rozkładem akcji w filmie. Natomiast główny bohater, nieco bufon, zagubiony chłopak, któremu zbytnio się nie kibicuje. Najmniej kija w dupie ma Jason Momoa i chwała mu za to. Najlepiej ekran zgarniają Baron, Wielebna Matka, Stilgar, Jamis i Thufir. Bardzo dużo jest mesjanizmu gdzie znowu sie wkłada kija w tyłek. Fergusson jest ok ale ogólnie jako postać ma dwubiegónowkę. Film też dużo nie tłumaczy. Przykładem jest scena z Thufirem gdzie robią mu się szkliste oczy i wylicza liczbę solaris. Villeneuve robi piękny spektakl wizualny z operatorem Gregiem Freiserem. Space opera gdzie z każda sekunda ma być słychać bębny, że to Diuna. Niech wyjdzie druga część bo bez tego to ten film będzie opisywany w zestawieniach porażek realizatorskich, a na to nie zasługuje. Niestety moim zdaniem nie będzie to drugi Władca Pierścieni, Star Wars czy Matrix ponieważ to specyficzne uniwersum, nie na te czasy . Wytwórnia i producenci też nie mają łatwo w tworzeniu uniwersum bo patrząc na drugi tom czyli "Mesjasz Diuny" trzeba wydane pieniążki przeliczyć na zyski. Po prostu to uniwersum nie jest jak Harry Potter, Star wars i nie zrobimy z tego kury co składa złote jaja. Zamknie się w art house wizualnym space opera Villeneuve. Kolejne produkcje poleca jako seriale spin off na HBO Max. Warner będzie jak Harkonneni żniwiarki w ruchi, walka o przyprawę na ich platformie streemingowej.
Dżizys, jak widać , że nie czytałeś kronik... jak white savior? Tego NIE MA u Herbarta, skąd ta gów...o ściema?
Nie musi czytać, jeśli nie lubi. Ale w filmie ewidentnie również tego nie widać. Tylko ktoś, kto bardzo chce to wcisnąć, zrobi to, mimo, że nie ma ku temu przesłanek.
@@vivienne2915 Moim zdaniem to jest celowe. reżyser puszca oczko do tych, którzy nie czytali i równoczesne mobilzuje tych, którzy mogą przeczyta c. Niech się troch e wysilą. Herbert stworzył niezwykle gęstą prozę, Villeneuve wiedział, że wszystkiego w filmie nie zdoła ująć i dał prosty przekaz: ja robię ten aspekt Diuny, jestem uczciwy wobec oryginału, ale nie znajdziecie u mnie wszystkiego.... Zakochałam się w tym filmie jako jednemu z punktów widzenia na losy galaktyk, Paul Atryda w świetle pozostałych części jest elementem. Reżyser, mam wrażenie, to wie.
Dla mnie film rewelacja 👍
Akurat wróciłam z seansu i biorę się za oglądanie 😺
Jako osoba która nie przeczytała żadnej książki i obejrzała to o tak (tu pewnie większość mnie znienawidzi) to muszę powiedzieć że po tym wszystkim właśnie czuć taki niedosyt i że trochę szkoda ze trzeba będzie czekać na drugą część i na to aby wszystko zostało wyjaśnione dość długo no i że tak naprawdę obejzenie tego nie mialo kompletnego sensu no i lepiej sobie poczekać i obejrzeć odrazu dwie części... 🤷♂️
Jestem fanem książki i film bardzo mi się podobał - zarówno wizualnie jak i fabularnie. Dwie i pół godziny w kinie szybko minęło.
Co do zarzutu, że film jest ekspozycją - oczywiście, że jest, bo połowa książki jest ekspozycją tego co się będzie działo w drugiej części książki. A Kroniki Diuny składają się z sześciu tomów ;). Książka jest z tych trudnych do sfilmowania (złożoność świata, wiele wątków, polityka i konflikty interesów, monologi wewnętrzne postaci), a i tak moim zdaniem ekipa zrobiła bardzo dobry film.
Film jest na poważnie, bo książka jest na poważnie. Cały wszechświat tam pokazany jest na poważnie.
Polecam film koniecznie w kinie!!! Żona i córka (12 lat) oczywiście nie czytały książki, ale film również się im podobał. Więc gońcie do kin.
Polecam też książkę - ma ponad 50 lat, ale będziecie zaskoczeni jak jest dobra i jak dobrze znosi próbę czasu.
Trochę cieszka w narracji, ale nie każdemu to ptzeszdza.
Ojej... Dziś pacnąłeś kiepską recenzję... Albo nie czytałeś albo nie oglądałeś albo nie czytałeś i nie oglądałeś. Jestem tuż po seansie i jestem zachwycony. Porównanie do avatara to strzał w krocze...
jakiś czas temu czytałam Herberta pod kątem rasowym, ot, taka chętka, bo uwielbiam kroniki diuny, może nawet do 8 tomu, choć preferuję te podpisane przez Herberta (1-6). Co zauważyłam. Nie ma tam white savior! Nie ma! Patrzyłam na cechy rasowe. I tu Herbert był absolutnie przed naszymi dzisiejszymi równaczami w stylu BLM. Był już wtedy ponad te żałosne podziały. Paul? Arab. Duncan? Murzyn. Fremeni? Głownie postwikingowie. Poczytajcie książki. Mnie zachwyca ten totalny antyrasizm...
Też tak myślę. I to w książce jest jednym z najlepszych. Po prostu tego nie ma. Dlatego mocno mnie uwiera rozpatrywanie filmu pod tym kątem, choć się tego spodziewałam, w końcu takie mamy czasy. Jednak w filmie również udało im się tego uniknąć, ale dzisiejsi ludzie chyba już nie umieją tego omijać.
@@vivienne2915 Właśnie chyba nie. Mają te g...no ramki. Ból
Arab? Zaraz jaki Arab? Fremeni tak Arabowie, ale że Paul?
@@kandarayun Paul to Mahdi, nowy Mahomet
@@robertsuski2355 z krwi Atrydow i Harkonemow, żaden z tych rodów nie wyglądał na Arabów. Rudowłosa Jessica tym bardziej nie... Zwłaszcza, że to po niej ta Harkonenska krew...
Byłem na iMax 3d. WOW. Kompletne złoto, polecam jak najbardziej lepsze niż te najnowsze Star Wars.
Oj, praca domowa nieodrobiona. Polecam przeczytać Diunę, od biedy jakieś opracowania. Bo główny wątek recenzji - mit białego zbawcy jest nie do obronienia w kontekście książki. Jeżeli już to raczej dekonstrukcja takiegoż. I w sumie kolor skóry członków rodu nigdy nie był w książce wspomniany. Sam czytając Diunę wyobrażałem ich sobie jako śniadych w typie właśnie śródziemnomorskim. I nie żadni Atreusze tylko Atrydzi :) To też ważne, bo jest odniesieniem do mitologii greckiej (i kluczowej klątwy rodu Atrydów). Co do filmu to faktycznie, jest to najlepsza adaptacja do tej pory (wcześniej był tylko Lynch i miniserial wypuszczony gdzieś w okolicach roku 2000). Dla mnie minusem jest ponowne (po Lynchu, serial bardziej się postarał) zredukowanie Harkonnenów do roli złoli, którzy są źli bo tak. W książce jest dużo więcej odcieni szarości i są też szlachetni członkowie rodu Harkonnenów (jak Abulurd), którzy w filmach nie są nawet wspominani, bo by się narracja nie kleiła ;), jak i Atrydzi mają co nieco za uszami.
Podsumowując: film polecam, do przeczytania książki gorąco zachęcam.
Matka i syn to nie grało w tym filmie. klimat expozycja mega. Ogólnie po filmach marvela w końcu mamy dobry film :) jednak jak by oceniać go przez ambitne produkcje to ma sporo wad.
A, mój ojciec akurat dziś o tym mówił i chcemy iść razem, i proszę, właśnie mi się na głównej wyświetliło 😊
ja niewiem w niedziele pójde na to do kina
Skąd wziąłeś ten Dom Atreusza?
De facto Atrydzi wywodzą swój rodowód od Agamemnona, który u Homera był synem Atreusza.
Uwazam ze to cale budowanie swiata i bohaterow to jest super bo mozna wsiaknac w ten swiat do granic.A przeciez o to tu chodzi w czesci 1szej ;].Dla mnie BOMBA.Ta recenzja pod koniec bardzo zzlosliwa.Ale w koncu o gustach sie nie dyskutuje duzo ;].
gdyby bylo tu budowanie bohaterow to wszytsko spoko tylko no wlasnie.. prawie tut tego nie ma
Czytałam wszystkie części, jestem ciekawa filmu.
Był on kręcony na Węgrzech ale również na prawdziwych pustyniach
Jak najbardziej jestem w stanie zgodzić się z recenzją. Byłam w kinie, spodziewałam się czegoś większego a otrzymałam... Prolog. Były to dla mnie naprawdę nudne 2 i pół godziny w kinie. Film zdecydowanie był przedłużony. Chętnie pójdę za to na drugą część, bo zapowiada się ciekawej. Jednak pierwsza... Mnie zawiodła. Nie znam sagi, oceniam sam film. Film kinowy. Oprawa graficzna i wizaż powala, ale fabuła tak nie posklejana, że w trakcie seansu wyjęłam telefon, by poczytać streszczenie książki, by zrozumieć niektóre momenty.
Nie oglądam bo nie chce psuć wrażenia. W środę zabieram męża do kina z okazji rocznicy śluby. Po seansie wrócę do tej recenzji. Pozdrawiam
Ty czytałeś Diune? Czy porównujesz film do nieprzeczytanej książki? Co ciekawe na początku mówisz że nie porównujesz...
Timotej Szmolamee ma szansę za 30 lat być kimś takim jak Mark Hammil. Ikoną Diuny tak jak Mark ikoną Star Wars.
Idealnie bo właśnie wracam z seansu! Miałam go nie oglądać ale zaprosił mnie kolega. I na szczęście bo bardzo mi się podobało (Nie czytałam książki). Dobrze że wyjaśnili ogólny zamysł świata (Wiele osób nie wiedziałoby co się dzieje na ekranie w tym pewnie i ja. Choć mogliby usunąć pewne sformułowania które nie są zrozumiałe dla widza który nie zna książki). Dziś sprawdzałam obsadę i bardzo się zdziwiłam ilością znanych aktorów. Myślę że Timothée Chalamet ma potencjał (nie widziałam go jeszcze na dużym ekranie) i czekam na Wonke z jego udziałem jeszcze bardziej. Chętnie zobaczyłabym 2 część choć nie wiem czy utrzyma poziom 1.
Dałem łapkę w dół. Należy dowiedzieć się przed zrecenzowaniem filmu na podstawie czego powstał film. "Powieść ukazała się w odcinkach w czasopiśmie Analog Science Fact and Fiction w latach 1963-1964 w ośmiu odcinkach jako Dune World, a następnie w roku 1965 była kontynuowana przez The Prophet of Dune, zaś całość (uzupełniona kilkoma dodatkami i mapą z notą kartograficzną) wydana została w 1965 przez wydawnictwo Chilton pod tytułem Dune." (za Wiki.)
Wydaje mi się że film Avatar powstał trochę później niż Diuna( książka) więc czy Frank Herbert przepowiadał przyszłość i wiedział że będzie taki film jak Avatar no bo mi się nie wydaje
Dla mnie ten film był tak nudny ze to szok.. wątki tak wolno sie poruszały że przez pierwsze 1:30h siedziałem na telefonie
Argument "Diuna sięga po stare wątki"- oj, nie nie, to inne filmy sci fi czerpią z Diuny xD
0:14 - Nowe Star Wars? Nie daj Boże...
@575agon haha, dobre XD
Trochę nie rozumiem narzekania na to że Diuna nie korzysta z podobnych zabiegów jak LotR czy SW, ponieważ to jest właśnie wkładanie dokładnie tych samych schematów. Do czego to doszło, że mamy problem z filmem, który wychodzi z ram wielkich ekranizacji i próbuje zrobić coś po swojemu. O wiele bardziej wolę tak delikatne zakończenie bo to nie ono ma mnie zachęcić korzystając z taniego cliffhangeru tylko to co wcześniej było w tym filmie.
Sardaukarzy byli mega!
Sztos
Ja książki nie czytałam. I trochę nie wiedziałam o co chodzi do końca w tym filmie... Efekty i muzyka oczywiście na dużym poziomie, ale fabuła trochę spłycona lub niespójna... No chyba że chodzi o to by po seansie przeczytać knige 😉
fabuła jest bardzo spłycona i powycinano wątki
a i białas w roli zbawcy mi mega pasuje bo co mam oglądać ? latającą feministkę z laserami w oczach ?
@575agon A dlaczego nie? Jesteś rasistą? Człowiek to człowiek. Nieważne czy żółty, czarny, biały,latynos.... Jeśli nie podoba Ci się jakiś film lub motyw filmowy tylko dlatego, że występuje w nim aktor o określonym kolorze skóry, polecam zastanowić się nad swoim zachowaniem.
@575agon tylko i wyłącznie bo lubię :) oglądam film utożsamiam sie z głównym bohaterem. Szukam w nim swoich cech itd. Owy bohater zwykle przechodzi drogę i jest ona dobrze budowana. Jak nie treningiem dochodzi do mocy siły czy czegoś tam to ogólnie nie jest mu to dane tylko wiarze sie z ciężką pracą rozwojem i przemiana. To ma wartość. Nie czekam na podobny film z kobieta w roli białasa. Bo takie powstają i nie wiem dlaczego wszystko im przychodzi łatwo. I to 2 planowa postać męska przechodzi przemianę i sie poświecą.
@575agon Proponuje zacząć od siebie, gdyż to ty pierwszy odpowiedziałeś Fotografowi w Podróży pytaniem na pytanie. Jeśli jesteś w stanie zaakceptować jakiś motyw w filmie tak długo, jak aktor nie jest określonej karnacji, jesteś rasistą. A z takimi nawet nie warto dyskutować. Do widzenia faszysto.
@575agon rasizm seksizm nazizm feminizm kazdy izm jest zły. Bo prędzej czy później wyrasta na tym jakiś psychopata ograniczajac swobodę innych. Jestem zwolennikiem dla każdego cos dobrego i szanujmy sie nawzajem. Wiec mówienie pisanie ze takie filmy to nudne dno itd godzi w mój światopogląd.
@575agon pytaniem? On tylko powiedział że jesteś rasistą i lepiej żebyś pomyślał zanim napiszesz
Julian, bardzo lubię Twoje recenzję, ale chyba pierwszy raz mam wrażenia (może się mylę), że nie wiesz jak powiedzieć że film się Tobie nie podoba? Jutro idę na seans 14:40, i sam jestem ciekaw czy jednoznacznie będę mógł stwierdzić czy film jest na + czy - .... Pozdrawiam całą Brodatą Brać!!!!!
I jak odbiór? Przepraszam, że nie mam brody:)
@@annaostowicz8703 Zdecydowanie zostaj fanem tego filmu
No to ja napiszę krytycznie: „Diuna jest OK”. Stało się, napisałem to. No taką mam opinię, nic na to nie poradzę, tak jak, niestety, niewiele można poradzić na dość zaciekłą obronę tego filmu, za każdym razem, gdy ktoś odważy się podnieść słowo krytyczne.
Ten film to długie ujęcia, niespieszne tempo akcji, podniosłe sceny, bardzo dobra scenografia…a przy tym dość szczątkowe zarysowanie charakterów postaci, często przesadny ton wielu dialogów, chłód emocjonalny w relacjach oraz mnóstwo odniesień, zrozumiałych jedynie dla fanów prozy Herberta. W mojej opinii jest to bardziej widowisko, pewnego rodzaju doświadczenie niż klasyczny film, stojący na własnych nogach. Posłużę się analogią kulinarną: poszedłem do cenionej restauracji i zamówiłem chwalone przez wszystkich świeżo wyrabiane pierogi, polane masłem klarowanym, okraszone cebulką i wypełnione po brzegi farszem. Niestety, choć warstwa zewnętrzna tych pierogów jest zjadliwa, a potrawa faktycznie ładnie wygląda, w środku zabrakło spodziewanego przeze mnie farszu. Albo, jak to powiedział Adam Mickiewicz o poezji Słowackiego: „To piękny kościół, w którym nie ma Boga”. Podsumowując: oceniam ten film jako dzieło dobre, warte uwagi, ale pozbawione tego „czegoś”, co urzekłoby mnie tak, jak choćby inne dzieło Denisa, czyli „Bladerunner 2049”.
I zanim ktoś napisze, że nie mogę oceniać, bo nie czytałem książki, a to jest film "dla fanów": film i książka, mimo pozornego opowiadania tej samej historii, operują zupełnie innymi środkami narracyjnymi, przekazując swoją fabułę we własny sposób. Jeśli wcześniej nie czytałem jakiejś powieści, na której motywach oparto dany film, a mimo to chcę się wybrać do kina, powinienem otrzymać od twórców zrozumiały, spójny, samodzielny twór. Im bardziej zamknięty na niewtajemniczonych będzie taki film, tym więcej osób zniechęci się do seansu, a to z kolei przełoży się na box office. Książka jest długim, obszernym dziełem i nie mam żadnych wątpliwości, że jego przeniesienie na film - nawet 2,5 godzinny - było nie lada wyzwaniem. Niestety, mimo pewnych starań twórców, w obrazie Denisa istnieje sporo nieścisłości i niedopowiedzeń, które wręcz zmuszają do sięgnięcia po prozę Herberta, w związku z czym najlepiej byłoby dodawać do biletów ulotki z opisem pewnych organizacji i relacji między postaciami, by widz na bieżąco „ogarniał temat”. I tak, po seansie nadrobiłem zaległości, czytając co nieco w Wikipedii, ale dobrze opracowany scenariusz nie powinien mnie zmuszać do tego typu działań.
Na Diune poszłam nie wiedząc o niej nic. Żadnych zwiastunów. Żadnego szukania informacji o fabule. Weszłam na sale kinową bez oczekiwań i wymagań. I powiem wam film był według mnie bardzo ciekawy i przyjemny do oglądania
Nie mogę się Julianie zgodzić z "white saviour trope". w tym wypadku jest taki dlugotrwałym baitem.
Paul wchodząc w społeczność Fremenów i ucząc się (a raczej znając je z automatu dzięki swoim zdolnościom prekognitywnym) ich zwyczajów (jednocześnie niektóre z nich łamiąc) zaskarbił sobie ich laski do tego stopnia, że został ich długo zapowiadanym mesjaszem. W następnych tomach będzie wykorzystywał bez zawahania te pozycje w celu toczenia wszechświatowej wojny, de facto stając się "white antichrist" :)
Co do filmu, ciężko mi go obiektywnie ocenić, gdyż jestem fanem całego cyklu. Jako laurka dla fanów i adaptacja prozy jest genialny, ale rozumiem opinie, mówiące, że film nie broni się sam.
Witam Witam Juliana ;)
Polecam nie myślałem że się tak zrelaksuje , myślałem że będzie strzelanie i walka a się mile zaskoczyłem ma podobieństwo do star Wars , tak jakby ten chłopak był Jedi
Odwrotnie, to SW ma podobieństwa do Diuny
Powiedzieć, że Diuna kradnie od Avatara, to tak samo jak powiedzieć, że Tolkien kradnie od wszystkich -_-
Byłem dzisiaj w kinie mocne 8.5/10 bo okropnie głośne poza tym jestem dość młody i nie rozumiałem wiele + bolała mnie głowa po tym jak było głośno XD
Proszę zrób spoiler talk
Zanim napiszę co sądzę o filmie muszę zaznaczyć że Diune czytałem wiele razy i niezliczoną ilość godzin przegrałem w RTS Diuna. Uważam że całościowo film się broni i to że będzie w 2 częściach jest jego zaletą. Nie chciałbym aby nowa Diuna podzieliła los Transformerów3 gdzie 2/3 filmu jest genialne a końcówka nisczy dokumentnie wrażenie z filmu. To co mi się podobało to walki na krótkie miecze. Ornithoptery i sceny z nimi są mistyczne wręcz. Nie podobała mi się kobieta Kayns ale się obroniła. Jesica jest słaba mimo dobrej gry aktorskiej. Nie jest tak Łada jak u Lincza i nie ma w sobie sexapilu. Paul rokuje dobrze ale ciężko będzie mu pokonać Paula Lincza. Natomiast film nowa Diuna ewidentnie uzupełnia to czego Liczn nie miał ale tam gdzie Lincz brylował tutaj momentami jest średnio lub porostu inaczej i to mi nie do końca pasuje. Film jest dobry, na każdym kroku może orucz idiotycznej sceny żonierze Atrieidas przez Rabana wszystkie inne sceny mają swój urok i klimat. Genialna 100 razy lepsza scena z zatrutym zębem w nowej Diunie i skomlenie Barona są genialne. Szkoda że Paiter jest bezpłciowy. Ale na kim nariacja musiał się skupić. Aidacho jest genialnie zagrany mimo że ma raptem kilka dialogów. Polecam fanom, purystą (jak ja) i nowym w świecie Diuny😊
komentarz dla zasięgu
Film tylko dla osób znających książki. Generalnie to nie jest samodzielny film tylko ilustracja do książki. Szkoda że jest to tak piękne i puste zarazem. Opowieść o młodym ćpunie koczującym w piaskownicy; obarczonym rolą przywódcy sekty.... Robienie tego tematu ma sens tylko poprzez serial. Nazbyt wiele tu trudnych do wyjaśnienia rzeczy. Krótki film nie podoła takiemu rozbudowanemu uniwersum. Pozdro
W powieści Herberta spice był przetłumaczony jako melanż !!!
Melanż i przyprawa występują w książce
Nie można filmu Diuna jakby to był odrębny byt, ponieważ opiera się na konkretnej historii. Cała ta ble ble gadanina jest tylko próbą wytłumaczenia czemu świetna książka została bezmyślnie przeinaczona w formę filmu.
Jutro 14:40 seans 😁😁😁😁😁