Dobrze powiedziane. Sam niedawno wyszedłem z tego konsumpcyjnego raka i dzięki temu moje oszczędności zaczęły rosnąć w sposób satysfakcjonujący i adekwatny do wysokości wypłaty. Wciąż widzę jak ludzie wyrzucają w błoto swoje pieniądze i płaczą, że na nic nie mają. Ale kawa ze Starbucksa za 12 zł musi być, kanapka z Subwaya za 15 zł musi być, telefon za 3000 musi być - tak to też jest dla mnie fanaberia. Nawet samochód jeśli ktoś mieszka i pracuje w obrębie jednego miasta z dobrze funkcjonującą komunikacją miejską, jest zbędnym wydatkiem. No i oczywiście ubrania muszą być markowe. Bo buty za 200 zł to wiocha, a za 600 z logiem to jest "czrendi". Wakacje na kredyt, ślub na kredyt, oszczędzanie tylko na spłaty rat, oj jest tego mnóstwo. I ludzie będą w tym kraju biedni, nawet zarabiając 4, 5 tysięcy do ręki. Oczywiście wszystko będą zwalać na podatki i inflację.
Rok 2019, siła nabywcza mniejsza niż w czasach gdy był umieszczony filmik. Od paru lat prowadzę spis wydatków dla mnie i męża. Miesięcznie na jedzenie dla 2 osób schodzi ok. 850 zł obecnie (wcześniej tzn. jakoś 2 lata temu ok. 700) . Gdyby tak założyć, że każde z nas kupowałoby w tygodniu w dzień pracy 12zł na kawkę na mieście (ok. 22 dni), to wychodzi 22x24zł=528zł, co stanowi ok. 62% budżetu na jedzenie. Widać, że taka kawka to zbędny wydatek.
hehe, dosłownie komputer zamykałem jak wpadł komentarz ;) Brian Tracy miał taką fajną zasadę: "jeśli możesz coś zrobić poniżej 2 min - zrób to od razu, ułatwi Ci to pracę".
Ja przykładowo zawszę walczę, żeby nie zostać w potrzebie jedzenia na mieście obiadu. Będąc poza domem cały dzień obiad zjeść trzeba a w 10 zł na pewno się nie zamkniemy, nawet w 20 może być problem, dlatego planuję zabranie czegoś ze sobą lub żeby jednak jakoś zahaczyć o ten dom. Dobrze połączyć to z unikaniem fast foodów bo chcąc zjeść tanio obiad poza domem jesteśmy skazani na mcdonalda itp Mam znajomych, co regularnie, wręcz codziennie jedzą na mieście a potem się dziwią, że im na wszystko brakuje :)
Od siebie dodam ze dobrym pomyslem jest kupowanie online w sklepach głównie artykułów chemicznych oraz żywności o długim terminie do spożycia ryż, makaron itp. Sklepy te oferuja cyklicznie promocje rzędu ok 25%.
Czyżby ta ulubiona kawiarnia była na ul. Sienkiewicza przy Metrze Świętokrzyska? :) Oczywiście mowa o Green Caffe Nero, w którym pracuję i w którym Cię kiedyś widziałam (ale nie ja obsługiwałam).
Nero jak najbardziej i wpadam czasami do tego przy Świętokrzyskiej, aaaaale mam jeszcze jedną kawiarnię blisko mieszkania, Nero na Żelaznej - tam można mnie spotkać częściej :) do zobaczenia na kawie w takim razie, tylko musisz się "ujawnić", bo po zdjęciu z avatara nie poznam :)
Oczywiście najpierw trzeba mieć z czego zrezygnować - tak zaraz niektórzy pomyślą ;) Myślę, że trzeba wiedzieć z czego można sobie zrezygnować. Np ja na kawę na mieście chodzę min. dwa razy w miesiącu ale z tego nie zrezygnuję, bo bym zaniżył swój poziom życia, czego nie chcę. Ale mógłbym np. nie jeździć autem do sklepu po bułki i zredukować zużycie paliwa. Każdy powinien mieć coś, z czego może zrezygnować.
Dokładnie, każdy ma jakiś swój poziom. Ja dużo oszczędzam na ubraniach, bo nie bawią mnie modne znaczki i metki, mam wyśmienitą kolekcję czarnych koszulek za 19.90 ;) Ale co jakiś czas idę do kawiarni dla czystej przyjemności, kupuję kawę i ciastko albo kanapkę i czytam sobie książkę. O właśnie, książki... z tego mógłbym mieć niezły efekt latte :P
Moim zdaniem water effect jest akurat totalnie bezsensu. Nie wiem na ile jestes aktywny fizycznie ale nawet przy umiarkowanej aktywnosci fizycznej woda mineralna jest lepsza od filtrowanej bo po prostu lepiej nawadnia. Po cos te mineraly w tej wodzie są i nie licząc opakowania to one głównie składają się na jej cene nazwijmy to podstawowa, przynajmniej tak mi sie. Pomijam marże poszczegolnych sklepow bo tu procentowo cena potrafi sie bardzo różnic 10-20% i to w róznych okresach czasu.
Ja w technikum mam znajomego z którym codziennie na długiej przerwie chodzę do biedronki lub lidla i on kupuje sobie bułkę, picie i batona. Na wszystko wydaje ok 10zł. Dni szkolnych w roku jest ok 186 więc łącznie wydaje 1860zł podczas jednego roku. Przez 4 lata tecnikum wyda 7440zł. Tyle pieniędzy miałby zaoszczędzone na studia gdyby robił sobie kanapki w domu. Gdyby składał to na jakieś konto oszczędnościowe to jeszcze więcej by miał
Po pierwsze wcale nie miałby tyle bo przeciez bułka z domu tez gdzies musiała byc kupiona, szynka masło ser tez kosztują. Po 2 oszczędzanie na kazdym kroku i tak nie zrobi z ciebie milionera , po 3 nie ma co popadać w paranoje oszczędzania :))
Dokładnie, chciałem pokazać o co chodzi w słynnym efekcie latte, ale też trzeba do tego podchodzić z umiarem. Oszczędzanie wszystkiego za wszelką cenę bywa czasem nawet niebezpieczne dla zdrowia ;) Amerykanie od razu poszli w kontekst milionera, co jest arcytrudne i nie uda się prawie nikomu. Gdybym teraz zaczął oszczędzać 2 tys. zł miesięcznie od tak sobie (!!!) to nie doprowadzi mnie to do miliona nawet za 30 lat, jeśli nie będę umiał tego efektywnie zainwestować. Oszczędzanie jest super i powiększa pięknie majątek, ale nie uczyni nas raczej milionerami - to chciałem pokazać w video :)
Tak, bardzo lubię tę książkę. Nie widać na półce, bo mam wersję elektroniczną, ale chyba w końcu ogarnę też wersję papierową. I chyba wiem do czego zmierzasz, od oszczędzania milionerów nie przybywa, zarabianie jest kluczowe ;)
Otóż to, nie można zostać milionerem gdy zarabia się 2000 zł... ps. może zrobisz kiedyś w jednym filmie przegląd ksiązek które są dla Ciebie najwazniejsze? :) pozdrawiam
@@micham5315 moze nie milionerem, ale mysle (a wlasciwie wiem) ze to mit ze nie mozna oszczedzac jesli sie nie zarabia duzo. Zawsze jest co obciac w budzecie, nawet jesli sie jest zarabiajacym "sredniakiem"
Dobrze powiedziane. Sam niedawno wyszedłem z tego konsumpcyjnego raka i dzięki temu moje oszczędności zaczęły rosnąć w sposób satysfakcjonujący i adekwatny do wysokości wypłaty. Wciąż widzę jak ludzie wyrzucają w błoto swoje pieniądze i płaczą, że na nic nie mają. Ale kawa ze Starbucksa za 12 zł musi być, kanapka z Subwaya za 15 zł musi być, telefon za 3000 musi być - tak to też jest dla mnie fanaberia. Nawet samochód jeśli ktoś mieszka i pracuje w obrębie jednego miasta z dobrze funkcjonującą komunikacją miejską, jest zbędnym wydatkiem. No i oczywiście ubrania muszą być markowe. Bo buty za 200 zł to wiocha, a za 600 z logiem to jest "czrendi". Wakacje na kredyt, ślub na kredyt, oszczędzanie tylko na spłaty rat, oj jest tego mnóstwo. I ludzie będą w tym kraju biedni, nawet zarabiając 4, 5 tysięcy do ręki. Oczywiście wszystko będą zwalać na podatki i inflację.
Ja codziennie piłam energetyki
I oprócz pieniędzy, to zdrowia mi ubywało przez ostatnie 2 lata
Obecnie udało mi się skutecznie ograniczyć
Rok 2019, siła nabywcza mniejsza niż w czasach gdy był umieszczony filmik. Od paru lat prowadzę spis wydatków dla mnie i męża. Miesięcznie na jedzenie dla 2 osób schodzi ok. 850 zł obecnie (wcześniej tzn. jakoś 2 lata temu ok. 700) . Gdyby tak założyć, że każde z nas kupowałoby w tygodniu w dzień pracy 12zł na kawkę na mieście (ok. 22 dni), to wychodzi 22x24zł=528zł, co stanowi ok. 62% budżetu na jedzenie. Widać, że taka kawka to zbędny wydatek.
850 zl to strasznie duzo... ja wydaje niecale 500
Świetny kanał. Coś dla mnie. Mam nadzieję, że nauczę się tutaj oszczędzać.
Dzięki za miłe słowa! Postaram się pomóc jak tylko mogę
DoradcaTV O kurde, jak sZybko odpowiedziałeś. Pozdrawiam.
hehe, dosłownie komputer zamykałem jak wpadł komentarz ;) Brian Tracy miał taką fajną zasadę: "jeśli możesz coś zrobić poniżej 2 min - zrób to od razu, ułatwi Ci to pracę".
Ja przykładowo zawszę walczę, żeby nie zostać w potrzebie jedzenia na mieście obiadu. Będąc poza domem cały dzień obiad zjeść trzeba a w 10 zł na pewno się nie zamkniemy, nawet w 20 może być problem, dlatego planuję zabranie czegoś ze sobą lub żeby jednak jakoś zahaczyć o ten dom. Dobrze połączyć to z unikaniem fast foodów bo chcąc zjeść tanio obiad poza domem jesteśmy skazani na mcdonalda itp Mam znajomych, co regularnie, wręcz codziennie jedzą na mieście a potem się dziwią, że im na wszystko brakuje :)
Od siebie dodam ze dobrym pomyslem jest kupowanie online w sklepach głównie artykułów chemicznych oraz żywności o długim terminie do spożycia ryż, makaron itp. Sklepy te oferuja cyklicznie promocje rzędu ok 25%.
super kanał, dzięki :)
Czyżby ta ulubiona kawiarnia była na ul. Sienkiewicza przy Metrze Świętokrzyska? :) Oczywiście mowa o Green Caffe Nero, w którym pracuję i w którym Cię kiedyś widziałam (ale nie ja obsługiwałam).
Nero jak najbardziej i wpadam czasami do tego przy Świętokrzyskiej, aaaaale mam jeszcze jedną kawiarnię blisko mieszkania, Nero na Żelaznej - tam można mnie spotkać częściej :) do zobaczenia na kawie w takim razie, tylko musisz się "ujawnić", bo po zdjęciu z avatara nie poznam :)
Просто супер!!! Я Вами горжусь!!!!
Hej poprosze jakiś kontakt do Ciebie
Zawsze pod filmem w opisie ;)
Kontakt (Pytania/propozycje współpracy) ► kontakt@doradca.tv
,,Przeciętny człowiek" zrobił animacje na ten temat
Oczywiście najpierw trzeba mieć z czego zrezygnować - tak zaraz niektórzy pomyślą ;) Myślę, że trzeba wiedzieć z czego można sobie zrezygnować. Np ja na kawę na mieście chodzę min. dwa razy w miesiącu ale z tego nie zrezygnuję, bo bym zaniżył swój poziom życia, czego nie chcę. Ale mógłbym np. nie jeździć autem do sklepu po bułki i zredukować zużycie paliwa. Każdy powinien mieć coś, z czego może zrezygnować.
Dokładnie, każdy ma jakiś swój poziom. Ja dużo oszczędzam na ubraniach, bo nie bawią mnie modne znaczki i metki, mam wyśmienitą kolekcję czarnych koszulek za 19.90 ;) Ale co jakiś czas idę do kawiarni dla czystej przyjemności, kupuję kawę i ciastko albo kanapkę i czytam sobie książkę. O właśnie, książki... z tego mógłbym mieć niezły efekt latte :P
Moim zdaniem water effect jest akurat totalnie bezsensu. Nie wiem na ile jestes aktywny fizycznie ale nawet przy umiarkowanej aktywnosci fizycznej woda mineralna jest lepsza od filtrowanej bo po prostu lepiej nawadnia. Po cos te mineraly w tej wodzie są i nie licząc opakowania to one głównie składają się na jej cene nazwijmy to podstawowa, przynajmniej tak mi sie. Pomijam marże poszczegolnych sklepow bo tu procentowo cena potrafi sie bardzo różnic 10-20% i to w róznych okresach czasu.
Filtrowana wode z kranu wystarczy lekko posolic (najlepiej sola kamienna, nieoczyszczona), zeby miec namineralizowana.
Ja w technikum mam znajomego z którym codziennie na długiej przerwie chodzę do biedronki lub lidla i on kupuje sobie bułkę, picie i batona. Na wszystko wydaje ok 10zł. Dni szkolnych w roku jest ok 186 więc łącznie wydaje 1860zł podczas jednego roku. Przez 4 lata tecnikum wyda 7440zł. Tyle pieniędzy miałby zaoszczędzone na studia gdyby robił sobie kanapki w domu. Gdyby składał to na jakieś konto oszczędnościowe to jeszcze więcej by miał
Po pierwsze wcale nie miałby tyle bo przeciez bułka z domu tez gdzies musiała byc kupiona, szynka masło ser tez kosztują. Po 2 oszczędzanie na kazdym kroku i tak nie zrobi z ciebie milionera , po 3 nie ma co popadać w paranoje oszczędzania :))
Dokładnie, chciałem pokazać o co chodzi w słynnym efekcie latte, ale też trzeba do tego podchodzić z umiarem. Oszczędzanie wszystkiego za wszelką cenę bywa czasem nawet niebezpieczne dla zdrowia ;) Amerykanie od razu poszli w kontekst milionera, co jest arcytrudne i nie uda się prawie nikomu. Gdybym teraz zaczął oszczędzać 2 tys. zł miesięcznie od tak sobie (!!!) to nie doprowadzi mnie to do miliona nawet za 30 lat, jeśli nie będę umiał tego efektywnie zainwestować. Oszczędzanie jest super i powiększa pięknie majątek, ale nie uczyni nas raczej milionerami - to chciałem pokazać w video :)
1
2
3
1
Czytałeś fastlane milionera? :)
Tak, bardzo lubię tę książkę. Nie widać na półce, bo mam wersję elektroniczną, ale chyba w końcu ogarnę też wersję papierową. I chyba wiem do czego zmierzasz, od oszczędzania milionerów nie przybywa, zarabianie jest kluczowe ;)
Otóż to, nie można zostać milionerem gdy zarabia się 2000 zł... ps. może zrobisz kiedyś w jednym filmie przegląd ksiązek które są dla Ciebie najwazniejsze? :) pozdrawiam
@@micham5315 moze nie milionerem, ale mysle (a wlasciwie wiem) ze to mit ze nie mozna oszczedzac jesli sie nie zarabia duzo. Zawsze jest co obciac w budzecie, nawet jesli sie jest zarabiajacym "sredniakiem"