Ja pamiętam jak jako 12-13 latek zgłosiłem się na dzwonienie bo osoba która miała dzwonić była chora, po minucie żałowałem bo byłem też dość drobny ale jakoś to wytrzymałem. Jedno z najlepszych wspomnień jako ministrant
Tekst: Ciebie Boże wielbimy, ciebie stwórce wszechmocnego ze wszystkich sił wielbimy dawco wszystkiego dobrego! W dobroci nieskończony bądź na wieki chwalony. 2: Tobie Anieli w niebie nucą "Święty, święty święty!" l bez ustanku ciebie wielbią boże niepojęty! Chwała twa wieczny panie na wieki nie ustanie. 3: Ojcze któryś z niczego wszystko stworzył utrzymujesz tyś początkiem wszystkiego, wszystkim rządzisz, zawiadujesz. I my wielbimy ciebie wzorem Aniołów w niebie.
Zależy, co rozumieć Polską. Śląsk to ani Niemcy, ani Polska, tylko po prostu Śląsk - zawsze rozrywany i na siłę utożsamiany pomiędzy / z - Niemcami, Polską, Czechami, Austro-Węgrami politycznie, geograficznie, mentalnościowo i gospodarczo, jako łakomy konsek dochodowy ze względu na wielki potencjał przemysłowy. Tyle plusa w tym wszystkim, że najdłużej byliśmy w Niemczech, a Niemcy nam otwarły oczy na potencjał przemysłowy i nauczyli nas kultury wyższej, w tym zachowania w kościele, w tym śpiew poprzedzony nauką tego śpiewu w szkole, gdzie organista był najpierw nauczycielem w szkole i tam wszystkiego uczył. Stąd też wszelako rozumiana nobilitacja profesji dawnych organistów, bo też żeby w tamtych czasach zostać organistą, niepodobna, by zostać przypadkowym dotykaczem instrumentu bez szkół, czy być po przeszkoleniu gdzieś "kątem" i uzurpować sobie miano organisty, jak wykształcony muzyk. Oczywiście w reszcie Polski było jak dzisiaj!! Ale za Niemca na Śląsku nie było przypadkowych dotykaczy za organami. Za kontuarem, nawet na wsi! , zawsze zasiadał wykształcony muzyk, który był najczęściej kierownikiem szkoły lub nauczycielem. To była kwestia główna, która stanowiła status organisty, który przede wszystkim związany był ze szkołą. Profesja organisty była elementem łączonym. Do kościoła dzieci i młodzież przychodziła już przygotowana. Nie było prób i ćwiczeń w kościele przed liturgią. Od nauki, prób i ćwiczeń była szkoła. Kościół był od wykonywania gotowej muzycznej chwały Bożej. Takie było założenie i świadomość dawnych śląskich pokoleń. Ci z kościelnych ławek, jako pierwej uczniowie z ławek szkolnych wiedzieli, że siedzi się w kościelnych ławkach po to, by śpiewać. Ktoś mocno i skutecznie nam to wpoił, co nie stało się aż tak skuteczne i oczywiste w reszcie obecnej Polski
Jakub, Großer Gott nie jest protestancka piesnia, lecz po prostu niemiecka wersja Te Deum, ktore oba wyznania spiewaja. Przypuszczam, ze ta melodia spiewana na Slasku pochodzi od tej niemieckiej, chyba ze jest jakas melodia do tekstu lacinskiego, ktora by byla podstawa dla obu melodii.
@@jado9909 Jednkaże Jakub ma rację, oprócz wiadomego hymnu Großer Gott istnieje pieśń "Boże wielki pełnyś chwał" śpiewana w polskich zborach protestanckich. th-cam.com/video/uLjdhprfnG4/w-d-xo.html
@@_themusicguy Gdybys potrafił czytać podane informacje, zauważyłbyś, ze w opisie tego nagrania ze zboru jest informacja wskazująca źródło: Großer Gott, wir loben dich. "Boże wielki pelnys chwal" jest więc zapewne tłumaczeniem protestanckim Te Deum. Melodia jest zapewne identyczna jak "Ciebie Boże wielbimy".
No cóż, mój poprzedni pracodawca (Tarnowskie Góry) powiedziałby, że to nie było "po Śląsku"... Bo "po Sląsku" to ma być na 4/4 i w tempie takim, że trzeba łapać oddech co dwie sylaby: "Cieeeeeebieeeeee (oddech) Boooooożeeeeee (oddech) wieeee-eeeeeelbiiiii (oddech) myyyyyyyyy". Autentyk! ;-)
Po polskiemu Śląsku to jest na 4/4, bo po tzw. Plebiscycie "polskie ślązoki" na terenie obecnej diecezji katowickiej stwierdzili, że bydom śpiywać śląskie Ty-Dyjum, ale nie tak jak Niymcy na 3/4, yno na 4/4 jako czysto przekora - a więc nie jest to żaden błąd i przypadkowe zaciąganie, tylko konkretny model rytmiczny, stanowiący w kontekście historycznym przekorę do pierwotnego, a niemieckiego metrum 3/4. Trzeba znać regionalną historię, żeby rozumieć zjawiska, a nie się im dziwić i - co gorsza - je potępiać
@@arkpop75 No proszę, tego nie wiedziałem. Ale na Śląsku niemal wszystko w jakiś sposób mniejszy lub większy dotyka bolesnych i nabrzmiałych relacji niemiecko-śląsko-polskich, więc w sumie nie dziwię się... Co do potępiania... Nie, ja jedynie KRYTYKUJĘ Te Deum śpiewane w tempie Grave i na 4/4, ponieważ muzycznie jest to słabe i nie zmieni tego fakt, że jest to śpiewane na przekór komuś, albo zgodnie z czymś, aby coś zamanifestować, poprzeć lub wyrazić sprzeciw. Tego typu pozamuzyczne konotacje nie zmieniają mojej opinii na temat artystycznej wartości dzieła. Prywatnie natomiast cieszę się, że już od 14 lat nie muszę grać Te Deum na 4/4, a w parafii w Siedlcach, gdzie obecnie pracuję ludzie śpiewają "Ciebie, Boże, wielbimy" według melodii niemieckiej (którą uważam za ładniejszą i ciekawszą), bo tak ich nauczyłem i nikt nie doszukiwał się w tym żadnych narodowościowych (ani innych) podtekstów. Chociaż, gdy wprowadzałem w parafii części stałe Jakaca (nieznane tutaj zupełnie) to pewien podtekst miałem... 🙂
Najlepsze i jakże inspirujące wykonanie na całym YT.
Uwielbiam to śląskie Te Deum - szczególnie wstęp jest niesamowity!:)
Dokładnie... Ciarki przechodzą...
tylko że to nie ta melodia
Ja pamiętam jak jako 12-13 latek zgłosiłem się na dzwonienie bo osoba która miała dzwonić była chora, po minucie żałowałem bo byłem też dość drobny ale jakoś to wytrzymałem. Jedno z najlepszych wspomnień jako ministrant
a było na 3/4 dzwonione? 😉
Moc pozdrowien z rygi dziekuje
Mistrzowskie wykonanie, jak zwykle :)
Tekst: Ciebie Boże wielbimy, ciebie stwórce wszechmocnego ze wszystkich sił wielbimy dawco wszystkiego dobrego! W dobroci nieskończony bądź na wieki chwalony.
2: Tobie Anieli w niebie nucą "Święty, święty święty!" l bez ustanku ciebie wielbią boże niepojęty! Chwała twa wieczny panie na wieki nie ustanie.
3: Ojcze któryś z niczego wszystko stworzył utrzymujesz tyś początkiem wszystkiego, wszystkim rządzisz, zawiadujesz. I my wielbimy ciebie wzorem Aniołów w niebie.
Przepiękne wykonanie panie Arkadiuszu :)
Super gespielt😋 echt ein Traum... ihr gespieltes
Szczecin pozdrawia kochany Śląsk.
Śląsk z całego serca dziękuje i najserdeczniej pozdrawia Szczecin!
Tam na Górnym Śląsku naśmiewają się z tych, co nie śpiewają. Kiedyś tak było w Całej Polsce.
Zależy, co rozumieć Polską. Śląsk to ani Niemcy, ani Polska, tylko po prostu Śląsk - zawsze rozrywany i na siłę utożsamiany pomiędzy / z - Niemcami, Polską, Czechami, Austro-Węgrami politycznie, geograficznie, mentalnościowo i gospodarczo, jako łakomy konsek dochodowy ze względu na wielki potencjał przemysłowy. Tyle plusa w tym wszystkim, że najdłużej byliśmy w Niemczech, a Niemcy nam otwarły oczy na potencjał przemysłowy i nauczyli nas kultury wyższej, w tym zachowania w kościele, w tym śpiew poprzedzony nauką tego śpiewu w szkole, gdzie organista był najpierw nauczycielem w szkole i tam wszystkiego uczył. Stąd też wszelako rozumiana nobilitacja profesji dawnych organistów, bo też żeby w tamtych czasach zostać organistą, niepodobna, by zostać przypadkowym dotykaczem instrumentu bez szkół, czy być po przeszkoleniu gdzieś "kątem" i uzurpować sobie miano organisty, jak wykształcony muzyk. Oczywiście w reszcie Polski było jak dzisiaj!! Ale za Niemca na Śląsku nie było przypadkowych dotykaczy za organami. Za kontuarem, nawet na wsi! , zawsze zasiadał wykształcony muzyk, który był najczęściej kierownikiem szkoły lub nauczycielem. To była kwestia główna, która stanowiła status organisty, który przede wszystkim związany był ze szkołą. Profesja organisty była elementem łączonym. Do kościoła dzieci i młodzież przychodziła już przygotowana. Nie było prób i ćwiczeń w kościele przed liturgią. Od nauki, prób i ćwiczeń była szkoła. Kościół był od wykonywania gotowej muzycznej chwały Bożej. Takie było założenie i świadomość dawnych śląskich pokoleń. Ci z kościelnych ławek, jako pierwej uczniowie z ławek szkolnych wiedzieli, że siedzi się w kościelnych ławkach po to, by śpiewać. Ktoś mocno i skutecznie nam to wpoił, co nie stało się aż tak skuteczne i oczywiste w reszcie obecnej Polski
Tak?
A w jakim jęzku śpiewają?
@@KrzysztofTomecki a co translator potrzebny?
Gratuluję wyczucia.
Jo jest HANYS od pokoleń.
Pozdrawiam z serca❤
A tľumacza, ani dolmyjczera niy poczebuja.
Grüß Gott.
@@KrzysztofTomecki Jak i jo. Witom w klubie :D. Szczynść Boże
Niebiańsko to brzmi w takich tonacjach :)
Śląskie Te deum najlepsze
Najlepsze jest w cieszyńskim .
Super .... weiter so....
Ten kosciuł jest super bo ja do niego chodze to widzialam jak te szaty były przywieszone
Jak zwykle piękne wykonanie;) Jest to też protestancka pieśń "Boże wielki".
Jakub, Großer Gott nie jest protestancka piesnia, lecz po prostu niemiecka wersja Te Deum, ktore oba wyznania spiewaja. Przypuszczam, ze ta melodia spiewana na Slasku pochodzi od tej niemieckiej, chyba ze jest jakas melodia do tekstu lacinskiego, ktora by byla podstawa dla obu melodii.
@@jado9909 Jednkaże Jakub ma rację, oprócz wiadomego hymnu Großer Gott istnieje pieśń "Boże wielki pełnyś chwał" śpiewana w polskich zborach protestanckich. th-cam.com/video/uLjdhprfnG4/w-d-xo.html
@@_themusicguy Gdybys potrafił czytać podane informacje, zauważyłbyś, ze w opisie tego nagrania ze zboru jest informacja wskazująca źródło: Großer Gott, wir loben dich. "Boże wielki pelnys chwal" jest więc zapewne tłumaczeniem protestanckim Te Deum. Melodia jest zapewne identyczna jak "Ciebie Boże wielbimy".
Einfach gut
poprosze o tekst
pl.wikipedia.org/wiki/Te_Deum
No cóż, mój poprzedni pracodawca (Tarnowskie Góry) powiedziałby, że to nie było "po Śląsku"... Bo "po Sląsku" to ma być na 4/4 i w tempie takim, że trzeba łapać oddech co dwie sylaby: "Cieeeeeebieeeeee (oddech) Boooooożeeeeee (oddech) wieeee-eeeeeelbiiiii (oddech) myyyyyyyyy". Autentyk! ;-)
a to w której konkretnie parafii taki znawca rozwlekania??
Czy 3/4 czy 4/4 to jedno, ale co parafia to ministranci iniczej dzwonią- unas np. dzwonią na przemian prawy/lewy,
@@michal559s40 U nas dzwonią równocześnie po bokach ołtarza, równocześnie jednak zupełnie inaczej niż tutaj. Parafia Św Pawła w Zabrzu-Pawłowie.
Po polskiemu Śląsku to jest na 4/4, bo po tzw. Plebiscycie "polskie ślązoki" na terenie obecnej diecezji katowickiej stwierdzili, że bydom śpiywać śląskie Ty-Dyjum, ale nie tak jak Niymcy na 3/4, yno na 4/4 jako czysto przekora - a więc nie jest to żaden błąd i przypadkowe zaciąganie, tylko konkretny model rytmiczny, stanowiący w kontekście historycznym przekorę do pierwotnego, a niemieckiego metrum 3/4.
Trzeba znać regionalną historię, żeby rozumieć zjawiska, a nie się im dziwić i - co gorsza - je potępiać
@@arkpop75 No proszę, tego nie wiedziałem. Ale na Śląsku niemal wszystko w jakiś sposób mniejszy lub większy dotyka bolesnych i nabrzmiałych relacji niemiecko-śląsko-polskich, więc w sumie nie dziwię się... Co do potępiania... Nie, ja jedynie KRYTYKUJĘ Te Deum śpiewane w tempie Grave i na 4/4, ponieważ muzycznie jest to słabe i nie zmieni tego fakt, że jest to śpiewane na przekór komuś, albo zgodnie z czymś, aby coś zamanifestować, poprzeć lub wyrazić sprzeciw. Tego typu pozamuzyczne konotacje nie zmieniają mojej opinii na temat artystycznej wartości dzieła.
Prywatnie natomiast cieszę się, że już od 14 lat nie muszę grać Te Deum na 4/4, a w parafii w Siedlcach, gdzie obecnie pracuję ludzie śpiewają "Ciebie, Boże, wielbimy" według melodii niemieckiej (którą uważam za ładniejszą i ciekawszą), bo tak ich nauczyłem i nikt nie doszukiwał się w tym żadnych narodowościowych (ani innych) podtekstów. Chociaż, gdy wprowadzałem w parafii części stałe Jakaca (nieznane tutaj zupełnie) to pewien podtekst miałem... 🙂