Pewnego dnia, w Niebie, Bog Ojciec nie mogl sobie poradzic ze swoim synem, ktory zaczal mu zadawac klopotliwe pytanie: - Tato, skad ja sie wzialem?! Bog Ojciec podrapal sie w lysine i zamruczal jakby do siebie: - Z mojej glowy... . Zaczelo sie od glosu w mojej glowie, ktory twierdzil, ze jest moim duchem, a teraz pojawiles sie ty, tak jakby rzeczywisty i twierdzisz, ze jestes moim synem. Nie mam pojecia jak to wytlumaczyc, bo brakuje jakichs 2 tysiecy lat do rozwoju medycyny, ktora nazwie to zjawisko ROZSZCZEPIENIEM JAZNI (albo schizofrenia). Ale skoro juz jestes, to wysle cie na Ziemie, ktora stworzylem jakis czas temu, zebys sie rozeznal w sytuacji. Bedzie to, niestety, misja samobojcza. Moglbym sam isc, ale mam ciebie! To znaczy siebie, bo w koncu ty i ja to jedno! - Ok, a jak sie dostane na te Ziemie? - zapytal Syn. - Mam pewien plan. Zaplodnie palestynska kobiete, zeby urodzila ciebie. To znaczy mnie! - A co mam robic na tej Ziemi? - dopytywal sie Syn. - Zadajesz za duzo pytan. Wez ze soba Ducha, to razem cos wymyslicie, a ja bede mial nareszcie swiety spokoj. Minelo troche ponad 30 lat (na Ziemi) i Syn i Duch wrocili do Ojca. - O! Juz jestescie z powrotem? Jak wam minal czas na Ziemi? - Na poczatku bylo ok. Na Ziemi dano mi imie Jezus. Zaprzyjaznilem sie z 12-toma chlopakami, z ktorymi czesto lowilem ryby. Ale pozniej postanowilem ustanowic swoja wlasna religie. Byl to pomysl Ducha. - Co takiego? A co sie stalo z cala reszta religii? - Nic, wciaz sa dostepne w druku i w internecie... - Za bardzo wybiegasz w przyszlosc. Mow jak to bylo po kolei. - No dobrze. Jak jest religia, to musza byc obrzedy. Przy jednej kolacji pilismy wino i Duch podsunal mi pewien pomysl. Powiedzialem chlopakom: Pijcie to wino, bo to moja krew! - Co powiedziales?! Przeciez to wampiryzm. Picie ludzkiej krwi to wampiryzm! - Aaa... o tym nie pomyslalem... - Czy powiedziales cos jeszcze? - Nieee... - Czy powiedziales cos o chlebie? - Taaak... - Co powiedziales? - Je...jedzcie ten chleb, bo to moje cialo. - Co takiego?! Przeciez to kanibalizm! Najpierw wampiryzm, teraz kanibalizm! Nigdy wiecej nie posle cie juz na Ziemie! Masz siedziec tu, w Niebie, po mojej prawicy... Gdzie sie podziales? Nie widze cie! Co takiego? Aaa..., racja! Duch przypomina mi, ze ty i ja to jedno, wiec w zasadzie mozemy siedziec na jedym miejscu... Jak to w przyszlosci opisze Jan Brzechwa: Ojciec, Syn i Duch w jednym stali domu...
Szacunek dla księdza zawsze jest przyjemnie słuchać księdza
www.mocmodlitwy.info.pl/files/14_Pani_Wszystkich_Narodow_oredzia.pdf Tá modlitwá Matka Boza chce ratowac swiat i prosi o jej rozpowrzechnienie!
Pewnego dnia, w Niebie, Bog Ojciec nie mogl sobie poradzic ze swoim synem, ktory zaczal mu zadawac klopotliwe pytanie:
- Tato, skad ja sie wzialem?!
Bog Ojciec podrapal sie w lysine i zamruczal jakby do siebie:
- Z mojej glowy... . Zaczelo sie od glosu w mojej glowie, ktory twierdzil, ze jest moim duchem, a teraz pojawiles sie ty, tak jakby rzeczywisty i twierdzisz, ze jestes moim synem. Nie mam pojecia jak to wytlumaczyc, bo brakuje jakichs 2 tysiecy lat do rozwoju medycyny, ktora nazwie to zjawisko ROZSZCZEPIENIEM JAZNI (albo schizofrenia). Ale skoro juz jestes, to wysle cie na Ziemie, ktora stworzylem jakis czas temu, zebys sie rozeznal w sytuacji. Bedzie to, niestety, misja samobojcza. Moglbym sam isc, ale mam ciebie! To znaczy siebie, bo w koncu ty i ja to jedno!
- Ok, a jak sie dostane na te Ziemie? - zapytal Syn.
- Mam pewien plan. Zaplodnie palestynska kobiete, zeby urodzila ciebie. To znaczy mnie!
- A co mam robic na tej Ziemi? - dopytywal sie Syn.
- Zadajesz za duzo pytan. Wez ze soba Ducha, to razem cos wymyslicie, a ja bede mial nareszcie swiety spokoj.
Minelo troche ponad 30 lat (na Ziemi) i Syn i Duch wrocili do Ojca.
- O! Juz jestescie z powrotem? Jak wam minal czas na Ziemi?
- Na poczatku bylo ok. Na Ziemi dano mi imie Jezus. Zaprzyjaznilem sie z 12-toma chlopakami, z ktorymi czesto lowilem ryby. Ale pozniej postanowilem ustanowic swoja wlasna religie. Byl to pomysl Ducha.
- Co takiego? A co sie stalo z cala reszta religii?
- Nic, wciaz sa dostepne w druku i w internecie...
- Za bardzo wybiegasz w przyszlosc. Mow jak to bylo po kolei.
- No dobrze. Jak jest religia, to musza byc obrzedy. Przy jednej kolacji pilismy wino i Duch podsunal mi pewien pomysl. Powiedzialem chlopakom: Pijcie to wino, bo to moja krew!
- Co powiedziales?! Przeciez to wampiryzm. Picie ludzkiej krwi to wampiryzm!
- Aaa... o tym nie pomyslalem...
- Czy powiedziales cos jeszcze?
- Nieee...
- Czy powiedziales cos o chlebie?
- Taaak...
- Co powiedziales?
- Je...jedzcie ten chleb, bo to moje cialo.
- Co takiego?! Przeciez to kanibalizm! Najpierw wampiryzm, teraz kanibalizm! Nigdy wiecej nie posle cie juz na Ziemie! Masz siedziec tu, w Niebie, po mojej prawicy... Gdzie sie podziales? Nie widze cie! Co takiego? Aaa..., racja! Duch przypomina mi, ze ty i ja to jedno, wiec w zasadzie mozemy siedziec na jedym miejscu... Jak to w przyszlosci opisze Jan Brzechwa: Ojciec, Syn i Duch w jednym stali domu...
Forest December Dużo sarkazmu wylewa się z tej Twojej historyjki. Kpiny i osmieszanie Boga to nie jest dobry pomysł.