Dla mnie pierwszą grą, której końcówka wywołała u mnie lekką depresję był "Another World", gdzie głównemu bohaterowi łamią kręgosłup i ostatkiem sił trzeba się czołgać by uratować sprzymierzeńca. Potem jak sprzymierzeniec bierze na ręce głównego bohatera i odlatują.
Zdecydowanie Metro i flashbacki głównego bohatera: Spadający samolot pasażerski, dzieci bawiące się na placu zabaw, rodzina stojąca przy oknie w oczekiwaniu na śmierć itd. Osobiście bardzo mnie te obrazy dołowały - ostatnie chwile cywilizacji, którą zbudowaliśmy.
Silent Hill 2 - kilkugodzinna podróż przez depresję i zepsucie głównego bohatera oraz tych, na których napotyka. Aktor głosowy podkładający głos protagoniście opowiadał, że po nagraniach nie był w stanie tak po prostu wrócić do domu i musiał się napić, a inna aktorka przy pewnej scenie się popłakała i to zostało w grze. SH2 to samo gęste. The Legend of Zelda Majora's Mask - raczej najbardziej depresyjna część Zeldy. Termina jest miejscem, które za 3 dni zostanie zniszczone i jej mieszkańcy powoli zaczynają to czuć; zaczynają godzić się ze śmiercią. Do tego przejmujące jest to, że gdy Link pomoże komuś w nierzadko bardzo przykrej sytuacji, zostanie to zresetowane i do danego questa już nie wrócimy, bo goni nas czas. Robimy coś, żeby popchać fabułę, dostajemy dany przedmiot, widzimy jak dane postacie w końcu są szczęśliwe i resetujemy czas, by czasami znowu zobaczyć ich beznadzieję. LISA: The Painful RPG - najlepsza "earthboundówka", jaka wyszła i niezwykła gra, łącząca humor z przykrymi tematami. Decyzje, jakie podejmujemy, są nierzadko ciężkie i zazwyczaj od razu widzimy ich skutek. Protagonista cierpi fizycznie i psychicznie, przy okazji pociągając za sobą ludzi, którzy postanawiają się z nim zakumplować. Tytuł gry bardzo trafny. Ostatni punkt w opisie na Steamie też dosadny - "A life ruining gaming experience".
Dzięki za wspomnienie o Lisa, nie wiedzieć czemu, gra w Polsce jest mało znana :( Swoją drogą twórca tej gry opublikował tajemnicy film na swoim kanale na TH-cam więc jest szansa, że coś wyjdzie na wzór Lisa: The Painfull.
Sam jestem zdziwiony, że nie ma w tym materiale SH2. Gra, która uderza w najczulsze struny, poraża symboliką i głębią. Dzieło kompletne o którym mógłbym opowiadać w samych superlatywach bez końca. Ta scena o której wspomniałeś (płacz aktorki) jest okrutnie rozdzierająca - idealne zwieńczenie całej historii. In my restless dreams, I see that town, Silent Hill...
GTA 4. Szare i przygnębiające (choć świetnie wykonane) Liberty City. Nico przybywa do USA okłamany przez kuzyna, tylko po to aby wpaść w gangsterskie porachunki. Poza tym główny bohater szuka zemsty na dawnym towarzyszu z wojny. Mimo zabawnej otoczki, główny wątek jest poważny i praktycznie pozbawiony wesołych elementów (tak charakterystycznych dla serii). Do tego zakończenie bez happy endu, niezależnie które wybierzemy ginie nam bliska osoba.
Gdzie Max Payne? Przecież taka dwójka to nieomal ciąg dalszych problemów Maxa, który nawet nie może umrzeć, a jakiś złośliwy chichot losu pozwala mu dokonać vendetty, która i tak sprowadza tylko śmierć na jego ukochanej. Halo.
Nier: Automata - gra w każdym aspekcie (grafice, muzyce, narracji) ogarnięta przez nihilizm, beznadzieję i bezsensowność, próbująca odpowiedzieć na pytanie, co czyni nas człowiekiem, co jest celem życia, co jest źródłem tego celu, jak i wartości - i nie udzielająca przyjemnych odpowiedzi. Oglądanie historii postaci, które muszą się zmagać z tą beznadzieją, jak i stopniową utratą kolejnych wartości idei, którym byli oddani, przypominało mi symulację stopniowego popadania w depresję i nihilizm egzystencjalny (tylko wrażenie, bo nigdy nie miałem depresji) aż do momentu gdzie już nic nie ma znaczenia i jest sama pustka.
Nier automata to tylko wierzchołek góry lodowej sprawdź jej poprzedniczki Nier: gestalt (preqel do automaty) oraz trylogia Drakengard (historia przed nierami) wszystkie napisane przez Yoko Taro.
W pierwszego NieRa grałem, nie mniej to Automata wywarła na mnie większe wrażenie i poczucie pustki. Potęga pierwszego NieRa w większości związana jest z plot twistem (który oczywiście jest jednym z najlepszych zwrotów akcji w historii gier), kiedy to Automata w nawet w krótkich i z mechanicznego punktu widzenia tandetnych questach zawiera jakąś głębie. Nie mniej, gdybym ja robił top 10 najbardziej depresyjnych gier, to na pewno NieR Gestalt by się tam znalazł. Zresztą wątpię, czy by udało mi się zebrać 10 gier, bo depresyjność to moim zdaniem coś więcej niż smutek/przygnębienie. Przygnębiającymi grami były Mass Effecty, Life is Strange, Red Dead Redemption, The Last of Us. A takie gry jak oba Niery sprawiły, że przez kilka dni byłem wrakiem emocjonalnym.
@@patrykjaros3631 no wszystkiego najlepszego :-) i nie niestety tylko dobrze, że masz tyle bo to jeszcze wspaniała młodość , bliżej 30 czas zaczyna przyspieszać więc ciesz się i dobrze się baw swoimi 22 latami. pozdroll
Nrglonie, lubisz rankiem, do śniadanka, przypierdolić jakimś srogim tematem: najlepsze finishery z Mortali, najbardziej depresyjne gry. Jeśli próbujesz przekazać nam jakąś wiadomość, to następnym filmie - poka Peppera! 4:46 - na kim te eksperymenty? Na cieciach?
Też najgorsze zakończenie wiedźmina nawet to średnie mocno oddziaływało na mnie psychicznie a rdr 2 to jest pierwsza gra gdzie przez ten ostani rozdział tylko płakałem a ostatni rozdział to jakieś 10h conajmniej
Szkoda że nie wspomniałeś o Somie od Frictional Games. Dla mnie historia tego bohatera była przerażająca i zarazem strasznie smutna - depresyjna. Ot z powodu wypadku samochodowego został skierowany do lekarza na skan mózgu. W trakcie badania zemdlał, i ot znalazł się postapokaliptycznej bazie praktycznie sam jak palec. Jedynym jego kontaktem "społecznym" jest pozostawiona sztuczna inteligencja w podwodnych bazach. Oczywiście nie każda AI jest też przyjaźnie nastawiona. Przyznam szczerze, zakończenie też dobiło i poddało mnie przemyśleniom o naszej świadomości i naszym istnieniu. Przygnębiające.
@@mirek190 jako gra gameplayowo to może tak średnio wyszło, ale temat transhumanizmu i odniesień do prozy Philipa K. Dicka jest mistrzowski, no i potrafi przestraszyć, co też jest nie bez znaczenia.
@The Fantangolus Cóż, niekoniecznie. Zakończenie jest "pozytywne", JEŚLI sobie nie uświadomisz, że [UWAGA SPOILER PONIŻEJ] tak naprawdę Johnny zmarł w niewiedzy, a dokładniej fałszu. Ale to jeszcze nie jest aż tak tragiczne. Tragiczne jest to, że jego żona, River, nadal umarła z żalem, że Johnny nie pamiętał przeszłości oraz że Johnny nie potrafił zrozumieć zachowania swojej żony aż do końca (choćby robienie dużej liczby tych królików przez River aż do samego końca jej życia). Zmiana wspomnień u Johnny'ego NIC nie zmieniła w rzeczywistości, a ta była szczególnie smutna dla River. Jak się tak zastanowić (co jest w sumie głównym motywem przewodnim drugiej części z tej serii, "Finding Paradise"), to cała ta misja zmieniania wspomnień nie ma znaczenia, bo rzeczywistości nie zmieni. Widać tutaj tę jakby bezcelowość, która często powtarzała się w grach wymienionych przez NRGeeka w filmiku. Dopiero przed napisami końcowymi, a więc po śmierci Johnny'ego, jest scena, gdy "w niebie" Johnny dołącza do River siedzącej na pniu drzewa i podaje jej dziobaka - tutaj dopiero mogą się zrozumieć. O tym braku zrozumienia przez męża jest nawet mowa w tej głównej piosence śpiewanej po wymazaniu River, a przed dotarciem do NASA. To tekst piosenki: [Laura Shigihara - "Everything's Alright" ("Wszystko będzie dobrze")] Małe kroczki, głęboki wdech Wszystko będzie dobrze Głowa do góry Nie umiem być w centrum uwagi Powiedziała: "Jest mi smutno..." Nie wypowiadając ani słowa Stałem tam tylko Szukając odpowiedzi Gdy tego świata już nie będzie Wszystkim, co będziemy widzieć, będzie Księżyc Poproszę Cię, żebyś odleciał ze mną Tak długo, aż wszystkie gwiazdy spadną Aż znikną z nieba Ale to bez znaczenia - jeśli jesteś ze mną, to wszystko będzie dobrze... Dlaczego moje słowa zawsze tracą znaczenie? Między tym, co czuję i co mówię, jest tak ogromna przepaść On powiedział: "Nie potrafię Cię zrozumieć" Stałam tam tylko Nigdy nie wiedząc, co powinnam zrobić Gdy tego świata już nie będzie Wszystkim, co będziemy widzieć, będzie Księżyc Poproszę Cię, żebyś odleciał ze mną Tak długo, aż wszystkie gwiazdy spadną Aż znikną z nieba Ale to bez znaczenia - jeśli jesteś ze mną, to wszystko będzie dobrze... Jeśli jesteś ze mną, to wszystko będzie dobrze...
@@piotr004No ja nie wiem czy w Valiant Heart zakończenie jest pozytywne. Nawet widziałem filmik jak jeden jutuber rozwalił pada bo tak go końcówka gry rozłożyła
Myślę, że można się nie zgodzić, ale undertale całkiem nieźle pasuje. Wiele ważnych elementów jak i duża część fabuły jest ukryta i jak pierwszy raz grasz to wygląda to to na praktycznie gre dla dzieci z dowcipasami, kolorową grafiką i pozornie prostym celem. wszystko się zmienia kiedy z ciekawości robisz zakończenie ludobójcze. Wtedy dopiero gra odsłania się drugie dno fabuły i masz potem nieliche wyrzuty sumienia.
Kiedy ogrywałem This war of mine to było niesamowite przeżycie. Ale kiedy odkryłem, że mogę dodać avatary i tworzyć własne postaci, tudzież dodałem siebie i kilku moich znajomych, to nagle się zrobiła zupełnie inna gra. W tym momencie to już nie była rozrywka tylko próba przetrwania. Kiedy umiera bohater, to nie jest jakiś bohater, to jesteś Ty lub Twoja druga połówka czy najlepszy przyjaciel. Kiedy samobójstwo popełnia Twoja przyjaciółka to już odbierasz to o wiele mocniej. Tak, ta gra jak najbardziej pasuje na tą listę.
Persona 3 - od samego intra gra nas informuje że pomimo oprawy wizualnej przygoda głównego bohatera nie skończy się dobrze. O mamo, jak ja płakałem na zakończeniu to to się w głowie nie mieści.
Pizza się grzeje a pepsi chłodzi więc zaraz można zaczynać. Tak na szybko z depresyjnych gier obstawiałbym "The Cat Lady" oraz "I have No Mouth And I must Scream". Zaraz sprawdzimy czy coś trafiłem
Soma! Od początku jest dość przytłaczająco, ale prawdziwy potenciał odkrywa się z momentem, kiedy zaczynamy praktykować przenoszenie świadomości pomiędzy ciałami. Oglądając zakończenie czułem prawdziwie zimny dreszcz na plecach.
Świetny ranking. Od siebie dodam cztery gierki: -Inside. Gra twórców Limbo, założenia gameplayowe są takie same, świat oczywiście nieco inny, ale również bardzo depresyjny. -What Remains of Edith Finch. Tytułowa bohaterka odwiedza swój opuszczony rodzinny dom. Wraz z jego eksploracją dowiaduje się o historii swojej rodziny, oraz dlaczego w owej posiadłości nikt już nie mieszka. -Last Day of June. Gra kontrastów. Z jednej strony pełna kolorów, wystylizowana na animację dla dzieci grafika, z drugiej historia którą jako główny bohater staramy się zmienić historię aby nie dopuścić do śmierci swojej żony. -Zaginięcie Ethana Cartera. Polska gra z cyklu "symulator chodzenia i zwiedzania świata", w której jako znany detektyw próbujemy, zgodnie z tytułem, odszukać zaginionego chłopca. Fabuła jest świetna, przygnębia coraz bardziej po każdej rozwiązanej zagadce, a kiedy myślisz że już gorzej być nie może, zakończenie wbija cię w fotel.
Powiedziałbym Mass Effect 3, które zdecydowanie ma najbardziej przygnębiający klimat z całej trylogii, z uczuciem beznadzieji i nieuchronnej zagłady ze strony Żniwiarzy. Tytuł potrafi niesamowicie grać na emocjach, szczególnie w momentach gdy akurat ginie jakąś postać z poprzedniczki, którą lubisz. Dobrymi przykładami są choćby Wrex, którego musimy zabić, jeśli sabotowaliśmy lek na genofagium, śmierć Mirandy na Horyzoncie, jeśli nie ostrzegło się jej przed Kai Lengiem, śmierć Legiona, który albo się poświęca by Gethy zyskały samoświadomość albo którego musimy zabić jeśli zdecydowaliśmy stanąć po stronie quarian itp.
Poza Valiant Hearts pasuje tu Dead Space. Nie chodzi tu o to jak zakończyła się seria lecz jak ludzie pomimo niesamowitej technologii ulegają... Uczuciom. Wielkie markery dosłownie wpychają ludziom szaleństwo które potem ożywia zwłoki. Nie ma tutaj jakiegoś superbohatera. Grasz jako inżynier który walczy z tym koszmarem ale tak naprawde jest martwy w środku przez coraz to większe straty i widoczne szaleństwo dookoła.
Ostatnio ogrywałem po latach ponownie Half-Life'a 2 i zdziwiłem się jak bardzo depresyjny jest ten świat oraz jak ambiwalentna jest historia, którą przeżywamy w skórze Gordona, będącego postacią mocno niejednoznaczną. "Właściwy człowiek w niewłaściwym miejscu może odmienić cały świat. Zatem pobudka, panie Freeman. Proszę wstać i spojrzeć na zgliszcza." Niby można się utożsamiać z protagonistą ale jak dla mnie NIE jest on w ogóle postacią pozytywną, a jego milczenie jest tutaj jeszcze bardziej wymowne, niż w części pierwszej. Prawdopodobnie Osoba na usługach G-Mana, pozbawiona wolnej woli - słowem marionetka mająca za zadanie sprzątnąć zastany bajzel.
Max Payne został wymieniony w komentarzu - i słusznie - ale z produkcji rockstara wyszła jeszcze jedna gra o specyficznym klimacie, który do dziś jest elementem sporu między fanami serii - GTA IV. Filtry graficzne, wątek fabularny, wybory fabularne no i zakończenie. Odrzucając memy z kręglami i Romanem, jego utrata (członek rodziny w końcu) jest dość.... przygnębiająca.
L.A.Noire - historia detektywa pokazująca brutalność świata, złą decyzję podczas wojny w Japonii, problemy innych ludzi, oraz smutne zakończenie które nawet sami przeżywamy jak własne.
U mnie byl raczej Cry of Fear. Glownym bohaterem jest Simon Henriksson, mlody chlopak ktory ma problemy z komunikacja z innymi ludzmi, przez co jest samotny. To uczucie samotnosci przemienia sie u niego w depresje. Pewnej nocy kiedy spacerowal chodnikiem, zauwazyl mezczyzne czolgajacego sie na ziemi ktory wylonil sie zza bloku. Mezczyzna wygladal na zranionego, wiec Simon podbiegl do niego i zapytal sie czy cos mu sie stalo. Niestety, nie wiadomo czy byla to proba okradniecia, porwania czy morderstwa, ale nagle auto ktore bylo zaparkowane przed Simonem, ruszylo w jego strone, przez co Simon zostal potracony. Przez ten wypadek, Simon zostal sparalizowany i wyladowal na wozku. Jego lekarz zaproponowal mu napisac ksiazke, w ktorej opisalby swoje odczucia. Simon zaczal pisac swoja ksiazke, poczatki zawsze byly niewinne, ale kiedy zaczal on przdawkowywac leki antydepresyjne, jego historie w ksiazce robily sie co raz to bardziej pokrecone.
Max Payne, szczególnie dwójka, Hotline Miami, również dwójka i wszystkie gry z serii zagrajmy w crapa. W sumie pasują mi tu jeszcze niektóre momenty z GTA 4 oraz końcówka Mafii i Mafii... Dwójki :D
Świetny materiał, ciarki mam tylko przy mocnej muzyce, kulminacyjnych momentach w filmach książkach i grach. Pierwszy raz odczułem to podczas oglądania filmiku na jutub. Ograłem większość gier z tej listy, wspomnienia wróciły. Dziękuję za to doświadczenie
Dodam jeszcze tylko że metro exoduss wywołał we mnie uczucie beznadziei, wieczne poszukiwanie nowego domu będąc wygnanym z metra gdzie bohaterowie spędzili całe dotychczasowe życie dodatkowo krótkie momenty fabularne w pociągu kiedy bohaterowie żartują lub świętują zaręczyny tylko po to aby na moment przyćmić fakt jacy są bezradni w sytuacji w której się znaleźli
Zdecydowanie Silent Hill 2. Towarzysząca od początku do końca, przygnębiająca atmosfera tylko potęgowana przez fabułę. Naprawdę tragiczna historia Jamesa i Mary, która tylko może zadać nam pytanie "Co byśmy zrobili na miejscu Jamesa".
Props za umieszczenie starej gry FROMu sprzed ery Soulsów, te miały ciężki klimat który można ciachać nożem. Spec Ops the Line miał masę detali, między innymi zmiana zachowania Walkera. Poza walką nie trzyma palca na spuście ale później sobie tym nie zaprząta głowy. Jest tego sporo.
NieR: Automata, To the Moon, What Remains of Edith Finch, Danganronpa 1-3, Steins Gate, Chaos;Child, Bastion. Każda z tych gier spowodowała u mnie instant depresję. Chętnie podzieliłbym się przemyśleniami na temat, którejkolwiek z tych gier ale wątpię, żeby kogokolwiek to obchodziło. Dobry materiał panie Krzyśku. Pozdrawiam.
Uwielbiam takie gierki szczególnie na jesień heh , dorzuciłbym GTA IV Maxa BioShock Riddicka Kotor 2 czy coś od From . Nie zawsze chodzi stricte o jakąś dramę na ekranie , swoje robi też ciemny klimat i sceneria przynajmniej dla mnie .
@@vlad_8011 Generalnie jeśli ktoś nie grał w jedynkę to i tak w dwójce masz bardzo lekkie nawiązanie do tego co się stanie z Johnem, że przeszłość i tak go kiedyś dogoni.
Trochę szkoda że zabrakło którejś części Silent Hill w tym zestawieniu. Dorzuciłbym jeszcze The Suffering i The Path, które było zbyt dziwne żeby nazwać je dobrą grą, ale surrealizmy zawarte w endingach (które były czymś w rodzaju omamów przedśmiertnych) były mega depresyjne.
Hellblade mocno odbił się na mojej psychice teraz jak o niej wspomniałeś to poczułem niepokój i ciarki na całym ciele, ale nie żałuje ze zagrałem. Grałem całą noc nie mogąc się oderwać, koncząc grę gdy już słonce wstawało
Brakuje mi GTA 4, bo jest to chyba najbliższa mojemu sercu historia. Imigrant przybywa do dużego miasta licząc na życie w luksusie, a okazuje się że miasto jest szare, ponure i smutne, jest ciężko z pieniędzmi, a wszystkim rządzą kryminaliści.
Zgadzam się w 100%. I do tego końcowka gry, która nie umożliwia żadnego happy endu, albo zginie Roman, albo Kate, a przy tym depresyjna muzyka i telefony od przejętych śmiercią swoich bliskich postaci. Najbardziej dramatyczne GTA, niestety bardzo mocno niedocenione.
@@MrocznaStrefa z perspektywy człowieka żyjącego na emigracji, trafia jeszcze bardziej. Dzisiaj wróciłem do Niemiec do pracy po 1,5 miesięcznym pobycie w Polsce i strasznie wszystko mnie przytłacza, a kolejny powrót dopiero pod koniec września, tęsknie za domem
Depresyjne gry akurat na depresję pomagają, mówię z własnego doświadczenia. Takie gry dają poczucie zrozumienia, wspólnoty, czujemy, że nie jesteśmy sami w nieustannej niedoli
Wiedźmin 3 po zakończeniu głównej fabuły, kiedy pojawiamy się w Kaer Morhen całkiem sami. Uczucie osamotnienia, odrzucenie w społeczeństwie i dużo poruszających momentów i cholernie trudnych decyzji sprawia że można uznać to Arcydzieło za momentami depresyjne i poruszające.
Life is Strange w którym mocno się zżywamy z postaciami i które daje nam złudzenie że możemy coś zmienić i że wszystko będzie dobrze (mimo że im dłużej gramy tym coraz więcej tragedii widzimy) tylko po to by na końcu nam pokazać że tak na prawdę nic nie mogliśmy zmienić niezależnie od "supermocy" Max to w miejscu w którym była tragedia ta tragedia pozostała w ten czy inny sposób nie zależnie od naszych wyborów. W dodatku sam wątek Kate i dręczenia w szkole doprowadzającego dziewczyne do próby samobójczej (albo i po prostu samobójstwa). I jest to jeden z bardzo wielu takich wątków w tej jakże niszczącej emocjonalnie grze...
Z nowszych dorzuciłbym "Death Stranding" i "Control". Przy tego typu filmach Krzuchu, fajnie by było zobaczyć na belce, tickerze platformy na jakie gra została wydana. Wtedy bez klepania w Googla można już zacząć sie jarać na tytuł bez przerywania filmu, by sprawdzić czy mamy możliwość zagarać. Pomyślisz?
Takie sobie, za łatwe, zbyt liniowe, momentami technicznie słabe. 7,8/10 maksymalnie. Fabularnie również jakiegoś objawienia nie było. Far Cry 3 za serce czasami bardziej chwyta, bo tyle fauny co tam ginie, to jakaś masakra.
To ja podam 2 dość zaskakujące tytuły: 1. Warcraft 3 - Chodzi mi konkretnie o dwie postaci. Pierwszą jest Arthas. Przez całą kampanię ludzi widzimy jak młody książę popada w szaleństwo. Chęć ratowania Lorderonu kończy się na tym, że Arthas sprzedaje duszę a i tak zamiast ocalić ojczyznę, sam ją niszczy. Drugą postacią jest Grom Hellscream (czy jak woli blizzard piekłorycz), który podobnie jak Arthas, chcąc wypełnić wolę swego wodza, poddaje się kompletnemu szaleństwu. W przypadku Groma najbardziej uderza ostatni film renderowany gdzie nasz zielony wojownik rehabilituje się ale przy okazji też sam ginie. 2. Star Wars: Jedi fallen order - Konkretnie chodzi mi o wątki traumy każdej postaci. Greez po prostu leczy się z hazardu ale cała reszta? Widać, że rozkaz 66 mocno odbił się na psychice dawnych rycerzy Jedi. Cal stracił mistrza, Cere pękła na torturach, ostatnia wiedźma z datomiry. Mnie najbardziej uderzył wątek drugiej siostry.
Prince of Persia z 2008 roku - cała gra jest w baśniowej otoczce, ale podobnie jak w Shadow of The Colosus w imię miłości, tym razem do córki, ojciec poświęca całą krainę by przywrócić jej życie co zresztą odzwierciedla szary świat, który w trakcie rozwijania fabuły nabiera kolorów. Jednak to, co mnie doprowadziło do depresyjnego stanu to zakończenie. Po tym jak główny bohater niesie ciało ponownie zmarłej księżniczki, a w tle lecą napisy końcowe i już myślimy, że to koniec historii, gra pozwala na kontynuowanie rozgrywki. Okazuje się, że wszelkie starania, których książę Presji (wraz z księżniczką) dołożył by zniszczyć wszechobecny mrok, przekreśla i kolejny raz wbrew jej woli przywraca ją do życia. To smutne jak raz za razem kolejne osoby w desperacji niszczą wszystko wokół by tylko żyła. Gra wraca do punktu wyjścia i o kazuje się, że praktycznie nic co do tej pory zrobiliśmy nie miało znaczenia bo świat znów spowija mrok, jednak główny bohater jest już całkowicie inną osobą, a relacja jaka nawiązała się między tą dwójką postaci jest wystarczającą nagrodą za przejście gry. Wiem, że potem powstał dodatek "Epilogue", ale - może i na szczęście bo czuje, że psuje on wydźwięk podstawki - pojawił się jedynie na konsolach przez co nie mogłem w niego zagrać.
Ja tam osobiście (podkreślam, osobiście!) uważam, że jedną z "depresyjnych" gier jest Armed Assault II (inaczej ArmA II) od czeskiego Bohemia Interactive. (uprzedzam, będą spoilery!) Główna kampania, czyli Czerwone Żniwa niby jest misją stabilizacyjną zwykłego wojaka, jednak pokazuje okrucieństwo wojny - śmierć bliskiego przyjaciela z oddziału, zbrodnie wojenne, i tak dalej. Co ciekawe, kampania spośród pięciu zakończeń (jedno można "odblokować" w już w połowie kampanii) aż cztery kończą się nie po naszej myśli. Osobiście najgorszym zakończeniem jest... Niespodzianka - to najgorsze zakończenie, gdzie Specnaz oraz komunistyczna partyzantka urządza zasadzkę na amerykański oddział w opuszczonej wsi, gdzie tamten ginie, choć oficjalnie uznaje się za zaginiony. Reszta zakończeń (za wyjątkiem tego happy endu) to już wybieranie mniejszego zła. Na osobną uwagę zasługuje również bonusowa kampania Eagle Wing. Niby z jednej strony jest to krótka (no bo hej, liczy sobie dwie rozbudowane misje), ale dopiero wybuch bomby atomowej ukazuje absurd nowego porządku świata - nasi niedawni sojusznicy nagle stają się wrogami, a naszym celem jest tylko i wyłącznie przetrwanie oraz ucieczka z tego, no co tu dużo mówić, piekła na ziemi. Szczególnie na uwagę zasługują tutaj trzy zakończenia plus stworzony specjalnie pod te misje soundtrack. Ogólnie rzecz mówiąc, jeżeli poszukujecie czegoś mocnego, jednak nie chcecie się przygnębić, nie polecam brać się za drugą Armę ;)
Dwie pierwsze części dead space, w szczególności końcówka drugiej części. Moment w którym Isaac siedział pod znakiem w zawalajacej się stacji, uświadamiał ile przeszedł fizycznie i psychicznie. Utrata ukochanej którą próbował uratować, samotna walka z potworami, wszechobecna śmierć nawet dzieci i noworodków, i wspaniały soundtrack który potęgował emocje. Polecam każdemu te gry
No i jeszcze seria mass effect, trzecia część była strasznie smutna. Gdy po zbieraniu drużyny przez dwie gry i przeżywaniu przygód i poznawaniu historii każdego członka drużyny, umierali w szczególności Mordin.
Z krótszych tytułów brakuje mi tu Beyond Eyes z historią niewidomej dziewczynki, która w świecie odbijającym wyłącznie jej dźwięki poszukuje zaginionego kotka. Końcówka niszczyła mózg i układ nerwowy.
@NRGEEK - zrób proszę cały materiał o Echo Night (najlepiej taki jaki był ze Spec Ops: The Line gdzie objaśniałeś fabułę), zdecydowanie narobiłeś smaka! Kto jest za?
Może wydawać się to dziwne, ale na przykład gra: Company of heroes 2, wywołuje u mnie uczucie jakiejś takiej beznadzieji, żalu i smutku. Żołnierze którzy muszą iść na front i najczęściej giną w zapomnieniu, rozpływają się w powietrzu (fakt że to jest zabieg ktory ma na celu poprawe wydajnosci gry, ale jakoś wzbudza we mnie smutek, bo w II wś ludzkie trupy nie robiły wrażenia na nikim. Można powiedzieć że właśnie tak jak w grze znikali)a na ich miejsce przychodzą kolejni. (Akurat tutaj to raczej brak koordynacji i klikania odwrotu na danym oddziale) ale nawet to, że jadący na nich czołg któremu nie mogą nic zrobić nie sprawia że, uciekają tylko walczą dalej (takie pogodzenie się ze śmiercią, chęć oddania życia za ojczyznę)
"Papo & Yo" platformówka logiczna w której gra się chłopcem któremu towarzyszy potwór który wpada w szał od zjadania żab. Potwór symbolizuje ojca głównego bohatera który jest alkoholikiem.
Soulsy to zdecydowanie jedne z najbardziej depresyjnych gier w jakie grałam. Odkładając na bok całą beke z pvp, czy memowanie z bossów, jak przez chwilę zastanowimy się w jakim świecie się znaleźliśmy, błędnym kole ciągłej walki o przedłużenie życia w umierającym świecie to robi się naprawdę ciężko na sercu. Sam fakt tego, że SPOILER ALERT Pomagając npcom w większości przypadków prowadzimy ich ku zagładzie (Solaire i jego słońce czy historia Siegmeyera i jego córki), to co stało się z Vendrickiem i jak wygląda walka z nim, albo książęta z Lothric, którzy zwyczajnie nie chcieli być bohaterami i poświęcać się dla dobra ogółu i wieleee, wiele innych przykładów... Smuteczek mocno :/
Grand Theft Auto IV Pierwsza gra, przy której jako osoba odporna na smutek i płacz przy filmach/grach uroniła wiele łez. Klimat i otoczka gry nieziemska. Depresyjny Nowy York, do którego przyjeżdżasz z przekonaniem, że to raj na Ziemi. Nigdy tak do nikogo w grach nie przywiązałem się jak do Niko Bellica. Red Dead Redemption 1 i 2 Life Is Strange Seria Max Payne
U mnie jakiś taki stan wybicia z jakiegokolwiek zadowolenia z rozgrywki wywołało Brothers in Arms od gearbox'a. Zaczynając od 1 części w której uderza poczucie winny i mimo wszystko powolna utrata połączenia ze swoim oddziałem który sam zaczyna obarczać swoich członków o wszystkie poniesione straty. Kończąc już na 3 części w której beznadziejnosc sytuacji i poniesionych strat w operacji Market Garden podsyca tylko obserwacja jak główny bohater Matt Baker kończy w walce z własnym złamaniem psychicznym, poczuciem winny i utratą "prawdziwej rodzinny".
Nrgeeku, napewno God of War jest jedna z gier w ktorej bohater zaluje tego co zrobil. Halflife2 i przedstawienie stanu w jakim jest ludzkosc oraz w jaki sposob jest wykorzystywana. Zakonczenie Halflife2 ep2 jest bardzo przykre. Dwie czesci Outlasta po zagraniu i przeanalizowaniu fabul rowniez pozostaje przytlaczajace. Na koniec mod do Halflife pod nazwa Cry of Fear gdzie poza niezliczona iloscia jumpscare'ow wychodzi na jaw ich powod.
Jest taka gra, która na zawsze zapisała się złotymi zgłoskami w historii gier. Tyle, ze zapisała się ze względu na pewną nową mechanikę wprowadzoną przez ten tytuł a potem wykorzystywaną bardzo często w wielu grach i znaną do dzisiaj. A przecież to gra, gdzie wcielamy się w detektywa, któremu już na samym wstępie historii mordują żonę i miesięczne dziecko i szybko trafia w sam środek śmieżycy i sypiącego się szarego blokowiska, a dalej wcale nie jest lepiej - narkomania, korupcja, wykorzystywanie bogu ducha winnych ludzi przez złe korporacje i wszędzie bród, smród itd. O jakiej grze mówię? Oczywiście o pierwszym Max Payne'ie od Rockstara. Każdy zna i kojarzy tą grę - tylko szkoda, że tylko za bullet time, a nie za świetny, choć bardzo depresyjny klimat. A przecież nawet w samym tytule jest maksimum cierpienia...
Nie tyle gra co epizod - zabicie Ghosta i Roach-a w CoD MW2. Nie mogłem się pozbierać z dwa dni heh. Do tego na pewno częściowo Mass Effect 3. Oczywiście nie wszystko, ale w momencie kiedy miałem do wyboru mniejsze zło plus scena z chłopcem i helikopterem. W pierwszym Stalkerze miałem pewne poczucie beznadziei. Silent Hill owszem, ale nie miałem tam takiego poczucia przywiązania jak do Ghosta czy postaci z ME3. Aha zapomniałem o F1 kiedy w ostatnim wyścigu przez niedopatrzenie nawala mi bolid przez co cały sezon (kiedy byłem pierwszy) idzie w las xD
Danganronpa V2, tak, jest tutaj dużo momentów, które są zabawne ale jeżeli spojrzymy na to, co dzieje się w tej grze z bliska to zaczyna robić się naprawdę smutno, w szczególności, gdy porównamy tę grę do pierwszej części, gdzie wszystkie zabójstwa są spowodowane samolubną wolą ucieczki z Hope's Peak Academy, w drugiej części wszystkie zabójstwa mają jakiś cel, który za każdym razem w pewien sposób jest bardzo tragiczny, i tak jak w pierwszej części podchodziłem do tych, którzy zostali poddani egzekucji w sposób "Dobrze im tak" to w V2 po prostu nie byłem w stanie myśleć w taki sposób
Wybrałabym The Walking Dead. Już przy scenie,kiedy Lee został ugryziony przez zombie,poczułam ukłucie w sercu i bałam się ponownie uruchomić grę żeby dokończyć historię , bo wiedziałam co będzie dalej. I nie myliłam się-po śmierci głównego bohatera nie mogłam pozbierać się przez pierwsze kilka dni. I choć grałam w tę grę 5 lat temu to do dziś , kiedy o niej myślę, łza się w oku kręci. ;)
Ja bym tu jeszcze dodał Cry of Fear, ponieważ w tej grze do końca nie wiesz co jest prawdą a zwidami. Sama grafika też jest utrzymana w szarościach oraz potwory też wyglądają jak z koszmaru.
Life is Strange 1 i Before the Storm są depresyjne ale jednocześnie dają jakąś tam radość i satysfakcję. Z tej serii najbardziej depresyjna jest dla mnie Life is Strange 2, tam praktycznie nie ma elementów radosnych tylko ciągle coś się pierdzieli a sama gra prócz dołowania nie daje żadnej radości ani satysfakcji do tego jest dosyć nuda i ma wkurzające postacie.
Jak do tej pory smutek wywołała u mnie scena śmierci jednego stworka z gry Ori and the blind forest. Muzyka i oprawa graficzna też robi robotę... a tutaj... smutek bo bohater został wysłany na samobójczą misję. xd
Chyba też się dołączę do opinii, że w tym filmie wielkim nieobecnym jest "To the Moon". Ktoś może powie, że to nawet nie jest gra, ktoś inny może wskaże, że zakończenie jest w sumie pozytywne (choć nie jest). Jednakże jeśli ktoś w to grał i jeśli ta gra zrobiła na nim ogromne emocjonalne wrażenie, dla takich twoich widzów nieobecność "To the Moon" w tym filmie jest tylko dodatkowym powodem do smutku :)
Dla mnie najbardziej depresyjną grą w jaką grałem jest Red Dead Redemption 2 i historia upadku Arthura zwlaszcza szósty rozdział i ostatnie godziny rozgrywki gdzie Arthur jest już cieniem dawnego siebie ,wrakiem człowieka wychudzonym bladym słabym mocno to kontrastuje z początkiem gry gdy bohater jest w pełni zdrowia, sił o silnej posturze i bardzo bolesna jest obserwacja jak na przestrzeni gry choroba go niszczy w tak młodym wieku.Bardzo smutna dołująca gra .
To the moon. Gra z pozornie szczęśliwym zakończeniem, które niestety w rzeczywistości jest sztucznie szczęśliwe i nigdy nie miało miejsca, bo tak naprawdę nasze działania nie zmieniły rzeczywistości w żaden sposób, tylko nagięły jej wyobrażenie.
Seria Max Payne, zwłaszcza 2 część, bo o ile w 1 i 3 zakończenia mają jakies pozytywne, choć gorzkie emocje, tak 2 to totalny zjazd w dół. Muzyka, klimat, oprawa graficzna, fabuła, wszystko wprowadza w głęboki dół. Ale zdecydowanie najbardziej na psychikę działają dialogi i monologi głównego bohatera. Aktor wcielający się w rolę genialne oddal jednoczesną pustkę i wagę negatywnych emocji które pod nią skrywa Max. W 1 kieruje nami chęć zemsty, w 3 po prostu zabijamy w formie "pracy", a w 2 czuć beznadziejność i bezcelowość calej sytuacji
Banner Saga, mocno niedoceniona seria gier. Bohaterowie od samego początku zmagający się z wojną, głodem, prześladowani przez inne nacje, zdradzani przez własnych ludzi, grabowani mimo chęci niesienia pomocy, umierający mimo naszych starań. Świat nieuchronnie się kończy, a to wszystko w pięknej malowanej aranżacji, wplątane w klimat mitologii nordyckiej. POLECAM!
Brothers: A Tale of Two Sons - Jako dwójka braci ruszamy odnaleźć lekarstwo dla chorego ojca. Gra, gdzie jako mały chłopiec, mamy wykonać pogrzeb starszego brata. Drakengard/NieR - Opowieść o końcu świata, oraz tym, czym się po tym stał. To The Moon - Opowieść o tym, jak chcąc pomóc starszemu, umierającemu klientowi. Agenci firmy zajmującej się modyfikacją wspomnień odkrywają smutną i tragiczną historię marzenia o wylocie w kosmos, które miał starzec. A Bird's Stroy/Finding Paradise - Kontynuacja To The Moon, a raczej nowa historia o kolejnym "zleceniu" modyfikacji wspomnień. Historia o tym, jak ludzie osamotnieni, bronią swojej świadomości przy pomocy wymyślonych przyjaciół. O ile wydaje się mieć zakończenie w kierunku pozytywnym, o tyle faktem jest, że zakończenie dobija, jak mało które.
Ja dodam od siebie Penumbre oraz Amnesia od FrictionalGames oraz Prince of Persia Warrior Within, dwójeczka miała ciężki brudny klimat, potęgowany walka z przeznaczeniem. Jeszcze Cry Of Fear, pomimo że darmowy to nie jest słaby (owszem ma niedoróbki techniczne, ale nie na tyle duże aby zepsuć te grę), mój ulubiony horror.
Bardzo silne emocje wywoływał u mnie genialny Planescape Torment, choć gra była okraszona pewną dozą humoru. Wielu wspomina Valiant Hearts i tu też muszę przyznać 100% racji. Jednak najbardziej depresyjna produkcja to moim zdaniem Machinarium. Ta grafika i specyficzny klimat sprawiają że mam doła na samo wspomnienie tej gry
Dla mnie Night in the Woods pozamiatało bo melancholia wylewa się wręcz z ekranu a historia mimo kolorowej oprawy ma bardzo ludzki, zaskakująco zwyczajny wydźwięk. Gdy dowiedziałem się że jej główny twórca popełnił samobójstwo poczułem pustkę. Firewatch też, bo jest sugestia o dwóch ludziach którzy niejako romansują przez telekom, a ostatecznie do spotkania nie dochodzi, zostawiając tylko uczucie tęsknoty, choć jest smutek to nie jest on dojmujący więc może nie do końca pasuje.
Zdecydowanie tu pasuje Valiant Hearts: The Great War
Dla mnie pierwszą grą, której końcówka wywołała u mnie lekką depresję był "Another World", gdzie głównemu bohaterowi łamią kręgosłup i ostatkiem sił trzeba się czołgać by uratować sprzymierzeńca. Potem jak sprzymierzeniec bierze na ręce głównego bohatera i odlatują.
tak mnie ta gra wciągnęła że jak zacząłem ją pierwszy raz ogrywać to skończyłem o 3 w nocy
Zdecydowanie Metro i flashbacki głównego bohatera: Spadający samolot pasażerski, dzieci bawiące się na placu zabaw, rodzina stojąca przy oknie w oczekiwaniu na śmierć itd. Osobiście bardzo mnie te obrazy dołowały - ostatnie chwile cywilizacji, którą zbudowaliśmy.
pjcvp jjxuxuu
Silent Hill 2 - kilkugodzinna podróż przez depresję i zepsucie głównego bohatera oraz tych, na których napotyka. Aktor głosowy podkładający głos protagoniście opowiadał, że po nagraniach nie był w stanie tak po prostu wrócić do domu i musiał się napić, a inna aktorka przy pewnej scenie się popłakała i to zostało w grze. SH2 to samo gęste.
The Legend of Zelda Majora's Mask - raczej najbardziej depresyjna część Zeldy. Termina jest miejscem, które za 3 dni zostanie zniszczone i jej mieszkańcy powoli zaczynają to czuć; zaczynają godzić się ze śmiercią. Do tego przejmujące jest to, że gdy Link pomoże komuś w nierzadko bardzo przykrej sytuacji, zostanie to zresetowane i do danego questa już nie wrócimy, bo goni nas czas. Robimy coś, żeby popchać fabułę, dostajemy dany przedmiot, widzimy jak dane postacie w końcu są szczęśliwe i resetujemy czas, by czasami znowu zobaczyć ich beznadzieję.
LISA: The Painful RPG - najlepsza "earthboundówka", jaka wyszła i niezwykła gra, łącząca humor z przykrymi tematami. Decyzje, jakie podejmujemy, są nierzadko ciężkie i zazwyczaj od razu widzimy ich skutek. Protagonista cierpi fizycznie i psychicznie, przy okazji pociągając za sobą ludzi, którzy postanawiają się z nim zakumplować. Tytuł gry bardzo trafny. Ostatni punkt w opisie na Steamie też dosadny - "A life ruining gaming experience".
Właśnie chciałem dodać SH2.
Dzięki za wspomnienie o Lisa, nie wiedzieć czemu, gra w Polsce jest mało znana :( Swoją drogą twórca tej gry opublikował tajemnicy film na swoim kanale na TH-cam więc jest szansa, że coś wyjdzie na wzór Lisa: The Painfull.
Sam jestem zdziwiony, że nie ma w tym materiale SH2. Gra, która uderza w najczulsze struny, poraża symboliką i głębią. Dzieło kompletne o którym mógłbym opowiadać w samych superlatywach bez końca. Ta scena o której wspomniałeś (płacz aktorki) jest okrutnie rozdzierająca - idealne zwieńczenie całej historii. In my restless dreams, I see that town, Silent Hill...
Pewnie bał się grać 😅🤣😅
Simsy kiedy zdajesz sobie sprawę, że twój sim ma lepsze życie od twojego.
I to ty mu je ogarnąłeś, jednocześnie nie potrafiąc ogarnąć swojego XD
No chyba że zaiwanisz mu drabinkę do basenu...
GTA 4. Szare i przygnębiające (choć świetnie wykonane) Liberty City. Nico przybywa do USA okłamany przez kuzyna, tylko po to aby wpaść w gangsterskie porachunki. Poza tym główny bohater szuka zemsty na dawnym towarzyszu z wojny. Mimo zabawnej otoczki, główny wątek jest poważny i praktycznie pozbawiony wesołych elementów (tak charakterystycznych dla serii). Do tego zakończenie bez happy endu, niezależnie które wybierzemy ginie nam bliska osoba.
Gdzie Max Payne? Przecież taka dwójka to nieomal ciąg dalszych problemów Maxa, który nawet nie może umrzeć, a jakiś złośliwy chichot losu pozwala mu dokonać vendetty, która i tak sprowadza tylko śmierć na jego ukochanej. Halo.
Miałem to pisać
Mona [*]
@@adam1984pl Nie powiedziałbym, szczególnie fabularnie, choć musze przyznać ze długość (z tego co pamiętam) była odczuwalnie krótsza.
słuszna uwaga, zastanawiałem się czy ktoś już napisał w komciach. niezły suteczek był przy ogrywaniu 1 częśći.
@@baribb6579 Dwójka była zdecydowanie za krótka
Nier: Automata - gra w każdym aspekcie (grafice, muzyce, narracji) ogarnięta przez nihilizm, beznadzieję i bezsensowność, próbująca odpowiedzieć na pytanie, co czyni nas człowiekiem, co jest celem życia, co jest źródłem tego celu, jak i wartości - i nie udzielająca przyjemnych odpowiedzi. Oglądanie historii postaci, które muszą się zmagać z tą beznadzieją, jak i stopniową utratą kolejnych wartości idei, którym byli oddani, przypominało mi symulację stopniowego popadania w depresję i nihilizm egzystencjalny (tylko wrażenie, bo nigdy nie miałem depresji) aż do momentu gdzie już nic nie ma znaczenia i jest sama pustka.
Nier:Automata to mistrzostwo
Nier automata to tylko wierzchołek góry lodowej sprawdź jej poprzedniczki Nier: gestalt (preqel do automaty) oraz trylogia Drakengard (historia przed nierami) wszystkie napisane przez Yoko Taro.
W pierwszego NieRa grałem, nie mniej to Automata wywarła na mnie większe wrażenie i poczucie pustki. Potęga pierwszego NieRa w większości związana jest z plot twistem (który oczywiście jest jednym z najlepszych zwrotów akcji w historii gier), kiedy to Automata w nawet w krótkich i z mechanicznego punktu widzenia tandetnych questach zawiera jakąś głębie. Nie mniej, gdybym ja robił top 10 najbardziej depresyjnych gier, to na pewno NieR Gestalt by się tam znalazł. Zresztą wątpię, czy by udało mi się zebrać 10 gier, bo depresyjność to moim zdaniem coś więcej niż smutek/przygnębienie. Przygnębiającymi grami były Mass Effecty, Life is Strange, Red Dead Redemption, The Last of Us. A takie gry jak oba Niery sprawiły, że przez kilka dni byłem wrakiem emocjonalnym.
-ale miałem smutny dzień nic tylko się kuzwa zabić. O nrgeek wstawił film to się pośmieje.
NrGeek:
A nie brałeś pod uwagę gry Limbo of The Lost 🤣?
Carmelo87 limbo of the Lost bardziej pod gry dające depresje załamania psychiczne
Limbofdelost mialo zaistą wesola dajaca radosc do zycia pioseneczka z psychiczna melodyjką
Nikt:
TH-cam w urodziny: 10 najbardziej depresyjnych gier
Najlepszego c:
@@piconio dzieki :)
Ty masz uro czy yt? :-D
@@goodtips8973 ja mam 22 dzisiaj niestety
@@patrykjaros3631 no wszystkiego najlepszego :-) i nie niestety tylko dobrze, że masz tyle bo to jeszcze wspaniała młodość , bliżej 30 czas zaczyna przyspieszać więc ciesz się i dobrze się baw swoimi 22 latami. pozdroll
Nrglonie, lubisz rankiem, do śniadanka, przypierdolić jakimś srogim tematem: najlepsze finishery z Mortali, najbardziej depresyjne gry.
Jeśli próbujesz przekazać nam jakąś wiadomość, to następnym filmie - poka Peppera!
4:46 - na kim te eksperymenty? Na cieciach?
na dzieciach
Dzieciach nie cieciach
na cieciach
Zdecydowanie ostatnie rozdziały RDR2, mało gier sprawiło, że ryczałem jak małe dziecko. Dodałbym końcówkę The Last of Us.
Zgadzam się całkowicię
I końcówka gta 4
A co jest takiego w końcówce TLoU, bo przeszedłem 2 razy i nadal nie wiem. Joel okłamał Ellie i tyle.
Jeśli chodzi o zakończenie to imo zdecydowanie SAD jest scena końcowa z Obcego Izolacji.
Też najgorsze zakończenie wiedźmina nawet to średnie mocno oddziaływało na mnie psychicznie a rdr 2 to jest pierwsza gra gdzie przez ten ostani rozdział tylko płakałem a ostatni rozdział to jakieś 10h conajmniej
Szkoda że nie wspomniałeś o Somie od Frictional Games. Dla mnie historia tego bohatera była przerażająca i zarazem strasznie smutna - depresyjna. Ot z powodu wypadku samochodowego został skierowany do lekarza na skan mózgu. W trakcie badania zemdlał, i ot znalazł się postapokaliptycznej bazie praktycznie sam jak palec. Jedynym jego kontaktem "społecznym" jest pozostawiona sztuczna inteligencja w podwodnych bazach. Oczywiście nie każda AI jest też przyjaźnie nastawiona. Przyznam szczerze, zakończenie też dobiło i poddało mnie przemyśleniom o naszej świadomości i naszym istnieniu. Przygnębiające.
No ta gra jest dobra :)
NrGeek chyba w ogole nie grał w Some. Na ktoryms livie wydawal sie zaskoczony, że taki tytuł w ogóle istnieje.
@@mirek190 jako gra gameplayowo to może tak średnio wyszło, ale temat transhumanizmu i odniesień do prozy Philipa K. Dicka jest mistrzowski, no i potrafi przestraszyć, co też jest nie bez znaczenia.
SOMA również ma jedno z najbardziej przerażających (moim zdaniem) game over screenów. Przerażający, szybki i przyprawiający o zawał serca :o
Dołożyłbym tutaj To the Moon i Valiant Hearts - prawdziwe wyciskacze łez.
@The Fantangolus Cóż, niekoniecznie. Zakończenie jest "pozytywne", JEŚLI sobie nie uświadomisz, że
[UWAGA SPOILER PONIŻEJ]
tak naprawdę Johnny zmarł w niewiedzy, a dokładniej fałszu. Ale to jeszcze nie jest aż tak tragiczne. Tragiczne jest to, że jego żona, River, nadal umarła z żalem, że Johnny nie pamiętał przeszłości oraz że Johnny nie potrafił zrozumieć zachowania swojej żony aż do końca (choćby robienie dużej liczby tych królików przez River aż do samego końca jej życia). Zmiana wspomnień u Johnny'ego NIC nie zmieniła w rzeczywistości, a ta była szczególnie smutna dla River. Jak się tak zastanowić (co jest w sumie głównym motywem przewodnim drugiej części z tej serii, "Finding Paradise"), to cała ta misja zmieniania wspomnień nie ma znaczenia, bo rzeczywistości nie zmieni. Widać tutaj tę jakby bezcelowość, która często powtarzała się w grach wymienionych przez NRGeeka w filmiku. Dopiero przed napisami końcowymi, a więc po śmierci Johnny'ego, jest scena, gdy "w niebie" Johnny dołącza do River siedzącej na pniu drzewa i podaje jej dziobaka - tutaj dopiero mogą się zrozumieć. O tym braku zrozumienia przez męża jest nawet mowa w tej głównej piosence śpiewanej po wymazaniu River, a przed dotarciem do NASA. To tekst piosenki:
[Laura Shigihara - "Everything's Alright" ("Wszystko będzie dobrze")]
Małe kroczki, głęboki wdech
Wszystko będzie dobrze
Głowa do góry
Nie umiem być w centrum uwagi
Powiedziała: "Jest mi smutno..."
Nie wypowiadając ani słowa
Stałem tam tylko
Szukając odpowiedzi
Gdy tego świata już nie będzie
Wszystkim, co będziemy widzieć, będzie Księżyc
Poproszę Cię, żebyś odleciał ze mną
Tak długo, aż wszystkie gwiazdy spadną
Aż znikną z nieba
Ale to bez znaczenia - jeśli jesteś ze mną, to wszystko będzie dobrze...
Dlaczego moje słowa zawsze tracą znaczenie?
Między tym, co czuję i co mówię, jest tak ogromna przepaść
On powiedział: "Nie potrafię Cię zrozumieć"
Stałam tam tylko
Nigdy nie wiedząc, co powinnam zrobić
Gdy tego świata już nie będzie
Wszystkim, co będziemy widzieć, będzie Księżyc
Poproszę Cię, żebyś odleciał ze mną
Tak długo, aż wszystkie gwiazdy spadną
Aż znikną z nieba
Ale to bez znaczenia - jeśli jesteś ze mną, to wszystko będzie dobrze...
Jeśli jesteś ze mną, to wszystko będzie dobrze...
@@piotr004No ja nie wiem czy w Valiant Heart zakończenie jest pozytywne. Nawet widziałem filmik jak jeden jutuber rozwalił pada bo tak go końcówka gry rozłożyła
Świetny czas na wrzucenie takiego filmu, moja zimowa depresja szanuje ten wybór XD
Świetny film, zrobisz coś w stylu że " gry które zmieniły twój świato pogląd i postrzeganie życia " ? Stay tuned 💪
Myślę, że można się nie zgodzić, ale undertale całkiem nieźle pasuje. Wiele ważnych elementów jak i duża część fabuły jest ukryta i jak pierwszy raz grasz to wygląda to to na praktycznie gre dla dzieci z dowcipasami, kolorową grafiką i pozornie prostym celem. wszystko się zmienia kiedy z ciekawości robisz zakończenie ludobójcze. Wtedy dopiero gra odsłania się drugie dno fabuły i masz potem nieliche wyrzuty sumienia.
Kiedy ogrywałem This war of mine to było niesamowite przeżycie. Ale kiedy odkryłem, że mogę dodać avatary i tworzyć własne postaci, tudzież dodałem siebie i kilku moich znajomych, to nagle się zrobiła zupełnie inna gra. W tym momencie to już nie była rozrywka tylko próba przetrwania. Kiedy umiera bohater, to nie jest jakiś bohater, to jesteś Ty lub Twoja druga połówka czy najlepszy przyjaciel. Kiedy samobójstwo popełnia Twoja przyjaciółka to już odbierasz to o wiele mocniej. Tak, ta gra jak najbardziej pasuje na tą listę.
Persona 3 - od samego intra gra nas informuje że pomimo oprawy wizualnej przygoda głównego bohatera nie skończy się dobrze. O mamo, jak ja płakałem na zakończeniu to to się w głowie nie mieści.
Chyba pierwszy raz żałowałam spoilerowania sobie zakończenia w przypadku tej gry :
Nie wierzę, że zabrakło Silent Hill 2
Całą seria jest depresyjna.
racja alczkolwiek nie wierze że nie ma rdr2, rdr1
W mojej liście na pewno by był Silent Hill 2, Mother 3 i Pathologic. Ciekawy pomysł na topke to teraz 10 najszczęśliwszych gier
Pizza się grzeje a pepsi chłodzi więc zaraz można zaczynać. Tak na szybko z depresyjnych gier obstawiałbym "The Cat Lady" oraz "I have No Mouth And I must Scream". Zaraz sprawdzimy czy coś trafiłem
właśnie chcialam pisać o "The Cat Lady" nie grałam, ale oglądałam gameplay i choć było to dawno to niepozorna gra zapadła w pamięć
Ostatnio ograłam. Ryje mózg :)
Uwielbiam w słoneczną sobote rano wstać i włączyć sobie nowy filmik NRGeek ! Super!!!
Chciałem dodac, że specjalnie klikam w reklamy. Co co?
Soma! Od początku jest dość przytłaczająco, ale prawdziwy potenciał odkrywa się z momentem, kiedy zaczynamy praktykować przenoszenie świadomości pomiędzy ciałami. Oglądając zakończenie czułem prawdziwie zimny dreszcz na plecach.
Bardzo porządny materiał. Już z rana dałeś mi do myślenia :)
Świetny ranking. Od siebie dodam cztery gierki:
-Inside. Gra twórców Limbo, założenia gameplayowe są takie same, świat oczywiście nieco inny, ale również bardzo depresyjny.
-What Remains of Edith Finch. Tytułowa bohaterka odwiedza swój opuszczony rodzinny dom. Wraz z jego eksploracją dowiaduje się o historii swojej rodziny, oraz dlaczego w owej posiadłości nikt już nie mieszka.
-Last Day of June. Gra kontrastów. Z jednej strony pełna kolorów, wystylizowana na animację dla dzieci grafika, z drugiej historia którą jako główny bohater staramy się zmienić historię aby nie dopuścić do śmierci swojej żony.
-Zaginięcie Ethana Cartera. Polska gra z cyklu "symulator chodzenia i zwiedzania świata", w której jako znany detektyw próbujemy, zgodnie z tytułem, odszukać zaginionego chłopca. Fabuła jest świetna, przygnębia coraz bardziej po każdej rozwiązanej zagadce, a kiedy myślisz że już gorzej być nie może, zakończenie wbija cię w fotel.
Powiedziałbym Mass Effect 3, które zdecydowanie ma najbardziej przygnębiający klimat z całej trylogii, z uczuciem beznadzieji i nieuchronnej zagłady ze strony Żniwiarzy. Tytuł potrafi niesamowicie grać na emocjach, szczególnie w momentach gdy akurat ginie jakąś postać z poprzedniczki, którą lubisz. Dobrymi przykładami są choćby Wrex, którego musimy zabić, jeśli sabotowaliśmy lek na genofagium, śmierć Mirandy na Horyzoncie, jeśli nie ostrzegło się jej przed Kai Lengiem, śmierć Legiona, który albo się poświęca by Gethy zyskały samoświadomość albo którego musimy zabić jeśli zdecydowaliśmy stanąć po stronie quarian itp.
Najbardziej depresyjna gra dla mnie to oczywiście stalker:zew prypeci
(A w połączeniu z modem misery to już wogóle depresja)
Soundtrack w menu był dość przygnębiający
I jest jeszcze Lost Alpha, którą ogrywałem z 5 razy. Genialna seria i genialne mody.
Poza Valiant Hearts pasuje tu Dead Space. Nie chodzi tu o to jak zakończyła się seria lecz jak ludzie pomimo niesamowitej technologii ulegają... Uczuciom. Wielkie markery dosłownie wpychają ludziom szaleństwo które potem ożywia zwłoki. Nie ma tutaj jakiegoś superbohatera. Grasz jako inżynier który walczy z tym koszmarem ale tak naprawde jest martwy w środku przez coraz to większe straty i widoczne szaleństwo dookoła.
Ostatnio ogrywałem po latach ponownie Half-Life'a 2 i zdziwiłem się jak bardzo depresyjny jest ten świat oraz jak ambiwalentna jest historia, którą przeżywamy w skórze Gordona, będącego postacią mocno niejednoznaczną. "Właściwy człowiek w niewłaściwym miejscu może odmienić cały świat. Zatem pobudka, panie Freeman. Proszę wstać i spojrzeć na zgliszcza." Niby można się utożsamiać z protagonistą ale jak dla mnie NIE jest on w ogóle postacią pozytywną, a jego milczenie jest tutaj jeszcze bardziej wymowne, niż w części pierwszej. Prawdopodobnie Osoba na usługach G-Mana, pozbawiona wolnej woli - słowem marionetka mająca za zadanie sprzątnąć zastany bajzel.
Max Payne został wymieniony w komentarzu - i słusznie - ale z produkcji rockstara wyszła jeszcze jedna gra o specyficznym klimacie, który do dziś jest elementem sporu między fanami serii - GTA IV. Filtry graficzne, wątek fabularny, wybory fabularne no i zakończenie. Odrzucając memy z kręglami i Romanem, jego utrata (członek rodziny w końcu) jest dość.... przygnębiająca.
L.A.Noire - historia detektywa pokazująca brutalność świata, złą decyzję podczas wojny w Japonii, problemy innych ludzi, oraz smutne zakończenie które nawet sami przeżywamy jak własne.
U mnie byl raczej Cry of Fear. Glownym bohaterem jest Simon Henriksson, mlody chlopak ktory ma problemy z komunikacja z innymi ludzmi, przez co jest samotny. To uczucie samotnosci przemienia sie u niego w depresje. Pewnej nocy kiedy spacerowal chodnikiem, zauwazyl mezczyzne czolgajacego sie na ziemi ktory wylonil sie zza bloku. Mezczyzna wygladal na zranionego, wiec Simon podbiegl do niego i zapytal sie czy cos mu sie stalo. Niestety, nie wiadomo czy byla to proba okradniecia, porwania czy morderstwa, ale nagle auto ktore bylo zaparkowane przed Simonem, ruszylo w jego strone, przez co Simon zostal potracony. Przez ten wypadek, Simon zostal sparalizowany i wyladowal na wozku. Jego lekarz zaproponowal mu napisac ksiazke, w ktorej opisalby swoje odczucia. Simon zaczal pisac swoja ksiazke, poczatki zawsze byly niewinne, ale kiedy zaczal on przdawkowywac leki antydepresyjne, jego historie w ksiazce robily sie co raz to bardziej pokrecone.
Max Payne, szczególnie dwójka, Hotline Miami, również dwójka i wszystkie gry z serii zagrajmy w crapa. W sumie pasują mi tu jeszcze niektóre momenty z GTA 4 oraz końcówka Mafii i Mafii... Dwójki :D
Świetny materiał, ciarki mam tylko przy mocnej muzyce, kulminacyjnych momentach w filmach książkach i grach. Pierwszy raz odczułem to podczas oglądania filmiku na jutub. Ograłem większość gier z tej listy, wspomnienia wróciły. Dziękuję za to doświadczenie
Dodam jeszcze tylko że metro exoduss wywołał we mnie uczucie beznadziei, wieczne poszukiwanie nowego domu będąc wygnanym z metra gdzie bohaterowie spędzili całe dotychczasowe życie dodatkowo krótkie momenty fabularne w pociągu kiedy bohaterowie żartują lub świętują zaręczyny tylko po to aby na moment przyćmić fakt jacy są bezradni w sytuacji w której się znaleźli
Zdecydowanie Silent Hill 2. Towarzysząca od początku do końca, przygnębiająca atmosfera tylko potęgowana przez fabułę. Naprawdę tragiczna historia Jamesa i Mary, która tylko może zadać nam pytanie "Co byśmy zrobili na miejscu Jamesa".
Nie zesraj sie
Props za umieszczenie starej gry FROMu sprzed ery Soulsów, te miały ciężki klimat który można ciachać nożem.
Spec Ops the Line miał masę detali, między innymi zmiana zachowania Walkera. Poza walką nie trzyma palca na spuście ale później sobie tym nie zaprząta głowy. Jest tego sporo.
NieR: Automata, To the Moon, What Remains of Edith Finch, Danganronpa 1-3, Steins Gate, Chaos;Child, Bastion. Każda z tych gier spowodowała u mnie instant depresję. Chętnie podzieliłbym się przemyśleniami na temat, którejkolwiek z tych gier ale wątpię, żeby kogokolwiek to obchodziło.
Dobry materiał panie Krzyśku.
Pozdrawiam.
Uwielbiam takie gierki szczególnie na jesień heh , dorzuciłbym GTA IV Maxa BioShock Riddicka Kotor 2 czy coś od From . Nie zawsze chodzi stricte o jakąś dramę na ekranie , swoje robi też ciemny klimat i sceneria przynajmniej dla mnie .
Red dead redemption 1 i 2 też jest dość smutne
SPOILER
Do dziś nie mogę znieść śmierci Johna i Artura oraz całego rozpadniecia się gangu.
SPOILER
Kurwa John ginie!? Ja pierd.... przeszedłem 2 na PC i zabieram się zaraz za 1 na Xboxie.
Też tak mam
Zakończenie 1 części było smutne, popłakałam się..
@@vlad_8011 Generalnie jeśli ktoś nie grał w jedynkę to i tak w dwójce masz bardzo lekkie nawiązanie do tego co się stanie z Johnem, że przeszłość i tak go kiedyś dogoni.
Po śmierci Arthura czułem niedosyt i smutek zwłaszcza gdy robiło się misję dla Ex
Trochę szkoda że zabrakło którejś części Silent Hill w tym zestawieniu. Dorzuciłbym jeszcze The Suffering i The Path, które było zbyt dziwne żeby nazwać je dobrą grą, ale surrealizmy zawarte w endingach (które były czymś w rodzaju omamów przedśmiertnych) były mega depresyjne.
Świetny materiał, poproszę więcej tego typu ;)
Hellblade mocno odbił się na mojej psychice teraz jak o niej wspomniałeś to poczułem niepokój i ciarki na całym ciele, ale nie żałuje ze zagrałem. Grałem całą noc nie mogąc się oderwać, koncząc grę gdy już słonce wstawało
Brakuje mi GTA 4, bo jest to chyba najbliższa mojemu sercu historia. Imigrant przybywa do dużego miasta licząc na życie w luksusie, a okazuje się że miasto jest szare, ponure i smutne, jest ciężko z pieniędzmi, a wszystkim rządzą kryminaliści.
Zgadzam się w 100%. I do tego końcowka gry, która nie umożliwia żadnego happy endu, albo zginie Roman, albo Kate, a przy tym depresyjna muzyka i telefony od przejętych śmiercią swoich bliskich postaci. Najbardziej dramatyczne GTA, niestety bardzo mocno niedocenione.
@@MrocznaStrefa z perspektywy człowieka żyjącego na emigracji, trafia jeszcze bardziej. Dzisiaj wróciłem do Niemiec do pracy po 1,5 miesięcznym pobycie w Polsce i strasznie wszystko mnie przytłacza, a kolejny powrót dopiero pod koniec września, tęsknie za domem
Depresyjne gry akurat na depresję pomagają, mówię z własnego doświadczenia. Takie gry dają poczucie zrozumienia, wspólnoty, czujemy, że nie jesteśmy sami w nieustannej niedoli
Tamagochi- kiedy zapomniało się nakarmić zwierzaka albo padła bateria
Wiedźmin 3 po zakończeniu głównej fabuły, kiedy pojawiamy się w Kaer Morhen całkiem sami. Uczucie osamotnienia, odrzucenie w społeczeństwie i dużo poruszających momentów i cholernie trudnych decyzji sprawia że można uznać to Arcydzieło za momentami depresyjne i poruszające.
Life is Strange w którym mocno się zżywamy z postaciami i które daje nam złudzenie że możemy coś zmienić i że wszystko będzie dobrze (mimo że im dłużej gramy tym coraz więcej tragedii widzimy) tylko po to by na końcu nam pokazać że tak na prawdę nic nie mogliśmy zmienić niezależnie od "supermocy" Max to w miejscu w którym była tragedia ta tragedia pozostała w ten czy inny sposób nie zależnie od naszych wyborów. W dodatku sam wątek Kate i dręczenia w szkole doprowadzającego dziewczyne do próby samobójczej (albo i po prostu samobójstwa). I jest to jeden z bardzo wielu takich wątków w tej jakże niszczącej emocjonalnie grze...
Bardzo fajny i ciekawy materiał. Bardzo wciąga
Z nowszych dorzuciłbym "Death Stranding" i "Control".
Przy tego typu filmach Krzuchu, fajnie by było zobaczyć na belce, tickerze platformy na jakie gra została wydana. Wtedy bez klepania w Googla można już zacząć sie jarać na tytuł bez przerywania filmu, by sprawdzić czy mamy możliwość zagarać.
Pomyślisz?
'Valiant Hearts: The Great War'
Takie sobie, za łatwe, zbyt liniowe, momentami technicznie słabe.
7,8/10 maksymalnie.
Fabularnie również jakiegoś objawienia nie było. Far Cry 3 za serce czasami bardziej chwyta, bo tyle fauny co tam ginie, to jakaś masakra.
To ja podam 2 dość zaskakujące tytuły:
1. Warcraft 3 - Chodzi mi konkretnie o dwie postaci. Pierwszą jest Arthas. Przez całą kampanię ludzi widzimy jak młody książę popada w szaleństwo. Chęć ratowania Lorderonu kończy się na tym, że Arthas sprzedaje duszę a i tak zamiast ocalić ojczyznę, sam ją niszczy. Drugą postacią jest Grom Hellscream (czy jak woli blizzard piekłorycz), który podobnie jak Arthas, chcąc wypełnić wolę swego wodza, poddaje się kompletnemu szaleństwu. W przypadku Groma najbardziej uderza ostatni film renderowany gdzie nasz zielony wojownik rehabilituje się ale przy okazji też sam ginie.
2. Star Wars: Jedi fallen order - Konkretnie chodzi mi o wątki traumy każdej postaci. Greez po prostu leczy się z hazardu ale cała reszta? Widać, że rozkaz 66 mocno odbił się na psychice dawnych rycerzy Jedi. Cal stracił mistrza, Cere pękła na torturach, ostatnia wiedźma z datomiry. Mnie najbardziej uderzył wątek drugiej siostry.
Prince of Persia z 2008 roku - cała gra jest w baśniowej otoczce, ale podobnie jak w Shadow of The Colosus w imię miłości, tym razem do córki, ojciec poświęca całą krainę by przywrócić jej życie co zresztą odzwierciedla szary świat, który w trakcie rozwijania fabuły nabiera kolorów. Jednak to, co mnie doprowadziło do depresyjnego stanu to zakończenie. Po tym jak główny bohater niesie ciało ponownie zmarłej księżniczki, a w tle lecą napisy końcowe i już myślimy, że to koniec historii, gra pozwala na kontynuowanie rozgrywki. Okazuje się, że wszelkie starania, których książę Presji (wraz z księżniczką) dołożył by zniszczyć wszechobecny mrok, przekreśla i kolejny raz wbrew jej woli przywraca ją do życia. To smutne jak raz za razem kolejne osoby w desperacji niszczą wszystko wokół by tylko żyła. Gra wraca do punktu wyjścia i o kazuje się, że praktycznie nic co do tej pory zrobiliśmy nie miało znaczenia bo świat znów spowija mrok, jednak główny bohater jest już całkowicie inną osobą, a relacja jaka nawiązała się między tą dwójką postaci jest wystarczającą nagrodą za przejście gry. Wiem, że potem powstał dodatek "Epilogue", ale - może i na szczęście bo czuje, że psuje on wydźwięk podstawki - pojawił się jedynie na konsolach przez co nie mogłem w niego zagrać.
Ja tam osobiście (podkreślam, osobiście!) uważam, że jedną z "depresyjnych" gier jest Armed Assault II (inaczej ArmA II) od czeskiego Bohemia Interactive.
(uprzedzam, będą spoilery!)
Główna kampania, czyli Czerwone Żniwa niby jest misją stabilizacyjną zwykłego wojaka, jednak pokazuje okrucieństwo wojny - śmierć bliskiego przyjaciela z oddziału, zbrodnie wojenne, i tak dalej. Co ciekawe, kampania spośród pięciu zakończeń (jedno można "odblokować" w już w połowie kampanii) aż cztery kończą się nie po naszej myśli. Osobiście najgorszym zakończeniem jest... Niespodzianka - to najgorsze zakończenie, gdzie Specnaz oraz komunistyczna partyzantka urządza zasadzkę na amerykański oddział w opuszczonej wsi, gdzie tamten ginie, choć oficjalnie uznaje się za zaginiony. Reszta zakończeń (za wyjątkiem tego happy endu) to już wybieranie mniejszego zła.
Na osobną uwagę zasługuje również bonusowa kampania Eagle Wing. Niby z jednej strony jest to krótka (no bo hej, liczy sobie dwie rozbudowane misje), ale dopiero wybuch bomby atomowej ukazuje absurd nowego porządku świata - nasi niedawni sojusznicy nagle stają się wrogami, a naszym celem jest tylko i wyłącznie przetrwanie oraz ucieczka z tego, no co tu dużo mówić, piekła na ziemi. Szczególnie na uwagę zasługują tutaj trzy zakończenia plus stworzony specjalnie pod te misje soundtrack.
Ogólnie rzecz mówiąc, jeżeli poszukujecie czegoś mocnego, jednak nie chcecie się przygnębić, nie polecam brać się za drugą Armę ;)
Max Payne i Dark Souls
Dwie pierwsze części dead space, w szczególności końcówka drugiej części. Moment w którym Isaac siedział pod znakiem w zawalajacej się stacji, uświadamiał ile przeszedł fizycznie i psychicznie. Utrata ukochanej którą próbował uratować, samotna walka z potworami, wszechobecna śmierć nawet dzieci i noworodków, i wspaniały soundtrack który potęgował emocje. Polecam każdemu te gry
No i jeszcze seria mass effect, trzecia część była strasznie smutna. Gdy po zbieraniu drużyny przez dwie gry i przeżywaniu przygód i poznawaniu historii każdego członka drużyny, umierali w szczególności Mordin.
Bardzo dojrzały emocjonalnie materiał.
Przy Limbo dostałem galopującej depresji,która stratowała wszystkie rejestry mojej wrażliwości.
Conker Bad Fur Day tez slynal z smutnego zakonczenia.
Z krótszych tytułów brakuje mi tu Beyond Eyes z historią niewidomej dziewczynki, która w świecie odbijającym wyłącznie jej dźwięki poszukuje zaginionego kotka. Końcówka niszczyła mózg i układ nerwowy.
@NRGEEK - zrób proszę cały materiał o Echo Night (najlepiej taki jaki był ze Spec Ops: The Line gdzie objaśniałeś fabułę), zdecydowanie narobiłeś smaka! Kto jest za?
Podziwiam za sam pomysł jak i sama realizację materiału. Brawo
brakuje mi tutaj jeszcze Cry of Fear
Może wydawać się to dziwne, ale na przykład gra: Company of heroes 2, wywołuje u mnie uczucie jakiejś takiej beznadzieji, żalu i smutku. Żołnierze którzy muszą iść na front i najczęściej giną w zapomnieniu, rozpływają się w powietrzu (fakt że to jest zabieg ktory ma na celu poprawe wydajnosci gry, ale jakoś wzbudza we mnie smutek, bo w II wś ludzkie trupy nie robiły wrażenia na nikim. Można powiedzieć że właśnie tak jak w grze znikali)a na ich miejsce przychodzą kolejni. (Akurat tutaj to raczej brak koordynacji i klikania odwrotu na danym oddziale) ale nawet to, że jadący na nich czołg któremu nie mogą nic zrobić nie sprawia że, uciekają tylko walczą dalej (takie pogodzenie się ze śmiercią, chęć oddania życia za ojczyznę)
12:35 hej Nrgeek. Dasz linka do muzyki w tle?
Już nie trzeba dać linka. To Boom - Space Magic
O, aleś mi przypomniał, I have no mouth and i must scream to mistrzostwo świata, niesamowity tytuł.
Chciałbym kupić Echo Night ale zobaczyłem cenę...
"Papo & Yo" platformówka logiczna w której gra się chłopcem któremu towarzyszy potwór który wpada w szał od zjadania żab. Potwór symbolizuje ojca głównego bohatera który jest alkoholikiem.
Soulsy to zdecydowanie jedne z najbardziej depresyjnych gier w jakie grałam. Odkładając na bok całą beke z pvp, czy memowanie z bossów, jak przez chwilę zastanowimy się w jakim świecie się znaleźliśmy, błędnym kole ciągłej walki o przedłużenie życia w umierającym świecie to robi się naprawdę ciężko na sercu. Sam fakt tego, że SPOILER ALERT
Pomagając npcom w większości przypadków prowadzimy ich ku zagładzie (Solaire i jego słońce czy historia Siegmeyera i jego córki), to co stało się z Vendrickiem i jak wygląda walka z nim, albo książęta z Lothric, którzy zwyczajnie nie chcieli być bohaterami i poświęcać się dla dobra ogółu i wieleee, wiele innych przykładów... Smuteczek mocno :/
@Nrgeek a co myślisz o Heavy Rain? Mi jak najbardziej pasuje do Twojej listy.
Jak się nazywa muzyka w tle?
Grand Theft Auto IV
Pierwsza gra, przy której jako osoba odporna na smutek i płacz przy filmach/grach uroniła wiele łez. Klimat i otoczka gry nieziemska. Depresyjny Nowy York, do którego przyjeżdżasz z przekonaniem, że to raj na Ziemi. Nigdy tak do nikogo w grach nie przywiązałem się jak do Niko Bellica.
Red Dead Redemption 1 i 2
Life Is Strange
Seria Max Payne
U mnie jakiś taki stan wybicia z jakiegokolwiek zadowolenia z rozgrywki wywołało Brothers in Arms od gearbox'a. Zaczynając od 1 części w której uderza poczucie winny i mimo wszystko powolna utrata połączenia ze swoim oddziałem który sam zaczyna obarczać swoich członków o wszystkie poniesione straty. Kończąc już na 3 części w której beznadziejnosc sytuacji i poniesionych strat w operacji Market Garden podsyca tylko obserwacja jak główny bohater Matt Baker kończy w walce z własnym złamaniem psychicznym, poczuciem winny i utratą "prawdziwej rodzinny".
Nrgeeku, napewno God of War jest jedna z gier w ktorej bohater zaluje tego co zrobil. Halflife2 i przedstawienie stanu w jakim jest ludzkosc oraz w jaki sposob jest wykorzystywana. Zakonczenie Halflife2 ep2 jest bardzo przykre. Dwie czesci Outlasta po zagraniu i przeanalizowaniu fabul rowniez pozostaje przytlaczajace. Na koniec mod do Halflife pod nazwa Cry of Fear gdzie poza niezliczona iloscia jumpscare'ow wychodzi na jaw ich powod.
Ciekawy pomysł na film.
The Path - polecam
Jest taka gra, która na zawsze zapisała się złotymi zgłoskami w historii gier. Tyle, ze zapisała się ze względu na pewną nową mechanikę wprowadzoną przez ten tytuł a potem wykorzystywaną bardzo często w wielu grach i znaną do dzisiaj. A przecież to gra, gdzie wcielamy się w detektywa, któremu już na samym wstępie historii mordują żonę i miesięczne dziecko i szybko trafia w sam środek śmieżycy i sypiącego się szarego blokowiska, a dalej wcale nie jest lepiej - narkomania, korupcja, wykorzystywanie bogu ducha winnych ludzi przez złe korporacje i wszędzie bród, smród itd.
O jakiej grze mówię? Oczywiście o pierwszym Max Payne'ie od Rockstara. Każdy zna i kojarzy tą grę - tylko szkoda, że tylko za bullet time, a nie za świetny, choć bardzo depresyjny klimat. A przecież nawet w samym tytule jest maksimum cierpienia...
Pierwsze Dark Souls a szczególnie lokacja Firelink Shrine.
I historia rycerzy z catariny
Nie tyle gra co epizod - zabicie Ghosta i Roach-a w CoD MW2. Nie mogłem się pozbierać z dwa dni heh. Do tego na pewno częściowo Mass Effect 3. Oczywiście nie wszystko, ale w momencie kiedy miałem do wyboru mniejsze zło plus scena z chłopcem i helikopterem. W pierwszym Stalkerze miałem pewne poczucie beznadziei. Silent Hill owszem, ale nie miałem tam takiego poczucia przywiązania jak do Ghosta czy postaci z ME3. Aha zapomniałem o F1 kiedy w ostatnim wyścigu przez niedopatrzenie nawala mi bolid przez co cały sezon (kiedy byłem pierwszy) idzie w las xD
Danganronpa V2, tak, jest tutaj dużo momentów, które są zabawne ale jeżeli spojrzymy na to, co dzieje się w tej grze z bliska to zaczyna robić się naprawdę smutno, w szczególności, gdy porównamy tę grę do pierwszej części, gdzie wszystkie zabójstwa są spowodowane samolubną wolą ucieczki z Hope's Peak Academy, w drugiej części wszystkie zabójstwa mają jakiś cel, który za każdym razem w pewien sposób jest bardzo tragiczny, i tak jak w pierwszej części podchodziłem do tych, którzy zostali poddani egzekucji w sposób "Dobrze im tak" to w V2 po prostu nie byłem w stanie myśleć w taki sposób
Life is Strange: Before the Storm było takie mocno nostalgiczne i dość depresyjne.
Czy ja wiem, oryginał moim zdaniem był o wiele bardziej depresyjny, Before The Storm miało niezły klimat ale gorzej z emocjami
@@ReiAyanami1712 oryginał był trochę bardziej psychodeliczny, przynajmniej tam mi się wydaje.
@@icyrain123 pod koniec, ale jak się weźmie pod uwagę całokształt, to naprawdę smutna i przygnębiająca historia
Szefie jaka muzyka gra w tle w trakcie całego filmiku?
RDR2 6 rozdział, ale epilog już daje taki uśmiech na twarzy
10 Najbardziej Depresyjnych Gier - Funfacts #47
Zajebista zbitka XD
Brak dżingla na koniec robi wrazenie, swietny odcinek
Wybrałabym The Walking Dead. Już przy scenie,kiedy Lee został ugryziony przez zombie,poczułam ukłucie w sercu i bałam się ponownie uruchomić grę żeby dokończyć historię , bo wiedziałam co będzie dalej. I nie myliłam się-po śmierci głównego bohatera nie mogłam pozbierać się przez pierwsze kilka dni. I choć grałam w tę grę 5 lat temu to do dziś , kiedy o niej myślę, łza się w oku kręci. ;)
Racja. Jedyna gra przy której zakończeniu płakałem.
Ja bym tu jeszcze dodał Cry of Fear, ponieważ w tej grze do końca nie wiesz co jest prawdą a zwidami. Sama grafika też jest utrzymana w szarościach oraz potwory też wyglądają jak z koszmaru.
W The Darkness II też do samego końca nie wiadomo co jest prawdą a co zwodami protagonisty.
Life is Strange. szczegolnie Before the Storm.
myślałem, że tylko mnie poruszyła ta "babska" gra xD
Life is Strange 1 i Before the Storm są depresyjne ale jednocześnie dają jakąś tam radość i satysfakcję. Z tej serii najbardziej depresyjna jest dla mnie Life is Strange 2, tam praktycznie nie ma elementów radosnych tylko ciągle coś się pierdzieli a sama gra prócz dołowania nie daje żadnej radości ani satysfakcji do tego jest dosyć nuda i ma wkurzające postacie.
Jak do tej pory smutek wywołała u mnie scena śmierci jednego stworka z gry Ori and the blind forest. Muzyka i oprawa graficzna też robi robotę... a tutaj... smutek bo bohater został wysłany na samobójczą misję. xd
Masz łapiszona w góre za Echo night - Beyond, świetna giera ograłem na PS2.
Jak moglo Max Payne zabraknac?
Do dziś pamiętam jak war of mine okradłem starszych państwa. Następnym razem spotkałem ich martwych w łóżku..... trauma na całe życie
Chyba też się dołączę do opinii, że w tym filmie wielkim nieobecnym jest "To the Moon". Ktoś może powie, że to nawet nie jest gra, ktoś inny może wskaże, że zakończenie jest w sumie pozytywne (choć nie jest). Jednakże jeśli ktoś w to grał i jeśli ta gra zrobiła na nim ogromne emocjonalne wrażenie, dla takich twoich widzów nieobecność "To the Moon" w tym filmie jest tylko dodatkowym powodem do smutku :)
Dla mnie najbardziej depresyjną grą w jaką grałem jest Red Dead Redemption 2 i historia upadku Arthura zwlaszcza szósty rozdział i ostatnie godziny rozgrywki gdzie Arthur jest już cieniem dawnego siebie ,wrakiem człowieka wychudzonym bladym słabym mocno to kontrastuje z początkiem gry gdy bohater jest w pełni zdrowia, sił o silnej posturze i bardzo bolesna jest obserwacja jak na przestrzeni gry choroba go niszczy w tak młodym wieku.Bardzo smutna dołująca gra .
To the moon. Gra z pozornie szczęśliwym zakończeniem, które niestety w rzeczywistości jest sztucznie szczęśliwe i nigdy nie miało miejsca, bo tak naprawdę nasze działania nie zmieniły rzeczywistości w żaden sposób, tylko nagięły jej wyobrażenie.
Seria Max Payne, zwłaszcza 2 część, bo o ile w 1 i 3 zakończenia mają jakies pozytywne, choć gorzkie emocje, tak 2 to totalny zjazd w dół. Muzyka, klimat, oprawa graficzna, fabuła, wszystko wprowadza w głęboki dół. Ale zdecydowanie najbardziej na psychikę działają dialogi i monologi głównego bohatera. Aktor wcielający się w rolę genialne oddal jednoczesną pustkę i wagę negatywnych emocji które pod nią skrywa Max. W 1 kieruje nami chęć zemsty, w 3 po prostu zabijamy w formie "pracy", a w 2 czuć beznadziejność i bezcelowość calej sytuacji
Banner Saga, mocno niedoceniona seria gier. Bohaterowie od samego początku zmagający się z wojną, głodem, prześladowani przez inne nacje, zdradzani przez własnych ludzi, grabowani mimo chęci niesienia pomocy, umierający mimo naszych starań. Świat nieuchronnie się kończy, a to wszystko w pięknej malowanej aranżacji, wplątane w klimat mitologii nordyckiej. POLECAM!
Brothers: A Tale of Two Sons - Jako dwójka braci ruszamy odnaleźć lekarstwo dla chorego ojca. Gra, gdzie jako mały chłopiec, mamy wykonać pogrzeb starszego brata.
Drakengard/NieR - Opowieść o końcu świata, oraz tym, czym się po tym stał.
To The Moon - Opowieść o tym, jak chcąc pomóc starszemu, umierającemu klientowi. Agenci firmy zajmującej się modyfikacją wspomnień odkrywają smutną i tragiczną historię marzenia o wylocie w kosmos, które miał starzec.
A Bird's Stroy/Finding Paradise - Kontynuacja To The Moon, a raczej nowa historia o kolejnym "zleceniu" modyfikacji wspomnień. Historia o tym, jak ludzie osamotnieni, bronią swojej świadomości przy pomocy wymyślonych przyjaciół. O ile wydaje się mieć zakończenie w kierunku pozytywnym, o tyle faktem jest, że zakończenie dobija, jak mało które.
fallout 1, 2
Planescape Torment
Max Payne 1.
Silent Hill 1-4.
The Suffering 1, 2
I am alive.
Szacun za PT oraz TheSuffering (mocno zapomniana gra).
Good Tips
Zaczynasz jako sztywniak w kostnicy, a to dopiero poczatek twoich problemow. Nie znam innej podobnej gry. Może najbliższe jest Sanitarium.
Solaris
Jeszcze nie poznalem tych pozycji. ☝
Ja dodam od siebie Penumbre oraz Amnesia od FrictionalGames oraz Prince of Persia Warrior Within, dwójeczka miała ciężki brudny klimat, potęgowany walka z przeznaczeniem. Jeszcze Cry Of Fear, pomimo że darmowy to nie jest słaby (owszem ma niedoróbki techniczne, ale nie na tyle duże aby zepsuć te grę), mój ulubiony horror.
Bardzo silne emocje wywoływał u mnie genialny Planescape Torment, choć gra była okraszona pewną dozą humoru. Wielu wspomina Valiant Hearts i tu też muszę przyznać 100% racji. Jednak najbardziej depresyjna produkcja to moim zdaniem Machinarium. Ta grafika i specyficzny klimat sprawiają że mam doła na samo wspomnienie tej gry
Dla mnie Night in the Woods pozamiatało bo melancholia wylewa się wręcz z ekranu a historia mimo kolorowej oprawy ma bardzo ludzki, zaskakująco zwyczajny wydźwięk. Gdy dowiedziałem się że jej główny twórca popełnił samobójstwo poczułem pustkę.
Firewatch też, bo jest sugestia o dwóch ludziach którzy niejako romansują przez telekom, a ostatecznie do spotkania nie dochodzi, zostawiając tylko uczucie tęsknoty, choć jest smutek to nie jest on dojmujący więc może nie do końca pasuje.