CHCIAŁAM TYLKO NAZRYWAĆ KWIATÓW
ฝัง
- เผยแพร่เมื่อ 28 พ.ค. 2024
- MIEJSCE AKCJI - TATRY ZACHODNIE
Szystowska przed zdobyciem szczytu chciała chwilę odpocząć. Spodobały jej się kwiaty rosnące przy zboczu. Obiecała, że dołączy do pozostałych, gdy nazrywa piękny bukiet. Ale nikt już więcej Aldony nie widział...
Materiał posiada charakter dokumentalno-historyczny. Wzbogacony o wątki sfabularyzowane, ma na celu przybliżyć obyczaje oraz prawo panujące w dwudziestoleciu międzywojennym.
Postaw mi kawę:
buycoffee.to/zbrodniezapomniane
Wspieranie kanału:
patronite.pl/ZbrodnieZapomniane
/ @zbrodniezapomniane
Źródła:
Czas, 1912 nr 312
Czas, 1912 nr 314
Czas, 1912 nr 316
Czas, 1912 nr 317
Czas, 1912 nr 318
Czas, 1912 nr 325
Czas, 1912 nr 340
Czas, 1912 nr 348
Dziennik Poznański, 1912 nr 160
Dziennik Poznański, 1912 nr 176
Gazeta Narodowa, 13 lipca 1912
Gazeta Narodowa, 23 lipca 1912
Gazeta Narodowa, 3 sierpnia 1912
Gwiazdka Cieszyńska, 1912 nr 59
Gwiazdka Cieszyńska, 1912 nr 63
Kurjer Polski, 1912 nr 192
Kurjer Polski, 1912 nr 195
Kurjer Polski, 1912 nr 209
Kurjer Polski, 1912 nr 213
Kurjer, 16 lipca 1912
Kurjer, 18 lipca 1912
Kurjer, 4 sierpnia 1912
Kurjer, 6 sierpnia 1912
Kurjer Poranny, 1912 nr 195
Kurjer Poranny, 1912 nr 214
Kurjer Warszawski, 1912 nr 197
Kurjer Warszawski, 1912 nr 199 dodatek poranny
Kurjer Warszawski, 1912 nr 199
Kurjer Warszawski, 1912 nr 201
Kurjer Warszawski, 1912 nr 205
Kurjer Warszawski, 1912 nr 213 dodatek poranny
Nowa Gazeta, 1912 nr 330
Nowa Gazeta, 1912 nr 360
Nowa Reforma, 1912 nr 316
Nowa Reforma, 1912 nr 328
Nowa Reforma, 1912 nr 352
Nowa Reforma, 1912 nr 353
Wędrowiec, 1912 nr 18
Zdjęcie:
MAPY GOOGLE
muzeumtatrzanskie.pl/portal/p...
muzeumtatrzanskie.pl/portal/p...
Społeczność:
Grupa na fb: / 1120954551591543
Instagram: / zbrodniezapomniane
kontakt:
✉️ e-mail: zbrodniezapomniane@gmail.com
🎙️spotify: open.spotify.com/show/3sIQIld...
🎙️iTunes: podcasts.apple.com/us/podcast...
🎙️Google podscast: podcasts.google.com/?feed=aHR...
Autorem wykorzystanej muzyki jest Darren Curtis.
Wstęp: Destiny by Darren-Curtis
Intro: Journey's Reflection by Darren-Curtis
Tło: Soul's Departure by Darren-Curtis | / desperate-measurezmusic promoted by www.free-stock-music.com
Creative Commons Attribution 3.0 Unported Licensecreativecommons.org/licenses/...
Mniej więcej między 8, a 14 minutą, nastąpiło lekkie zaszumienie nagrania - laptop mi się zgrzał. Nie udało się tego wyeliminować podczas obróbki bez psucia jakości audio, więc zostawiłam jak jest. Nie powinno to za bardzo przeszkadzać w odbiorze materiału.
Miłego słuchania! :)
Dziękuję za tę informację Pani Kasiu :>
Rozumiem, że Pani laptop mógł się zagrzać, biorąc pod uwagę to, że u mnie wczoraj około godziny 17:00, kiedy słońce świeciło prosto na termometr, który mam za oknem w kuchni pokazywało tylko 43 stopnie Celsjusza, a ja ostatkiem sił doczołgałem się do pokoju, niczym skarabeusz z butelką wody, bo pomimo otwartych okien / później zamkniętych temperatura była taka sama, czyli w moim przypadku iście piekielna :>
Żadne zaszumienie mi nie będzie przeszkadzać, zaraz tylko poprawię się na moim wysłużonym fotelu i będę słuchał w najlepsze Pani Kasiu! :>
Dziękuję i pozdrawiam skromnie :>
Najlepsie polske podkasty. Pani Kasia ma velky talent, prijemny hlas, zmysel pre humor, a toto bol skvely pribeh. Pozdravujem z USA.
💟💌
Ćwierć wieku temu spędziłem w tatrach trochę czasu. Trochę na zasadzie, że było to przypisane do wydziału, na którym studiowałem ale też i dlatego, że lubiłem to. Więcej pewnie spędziłem w Tatrach Wysokich ale znam też i omawiane tutaj rejony. Na Małołączniaku byłem dwukrotnie - od Hali Ornak i Doliną Miętusią (o ile pamięć mi nie płata figli). Oczywiście od tamtych uczestników różniłem się tym, że w plecaku miałem dwie książki - atlas Tatr i książkę z opisem szlaków. Z grubsza do dzisiaj pamiętam główne szlaki, chociaż pewnie okazałoby się to w praktyce na ile dobrze. I, mimo iż np. widziałem Widmo Brockenu, nigdy nic mi czy nam się nie stało. Ale doskonale wiem, że w górach nadal o wypadek nie jest trudno. Zwykle to jest splot kilku okoliczności, które występują razem. Tak jak tutaj. Zresztą wśród moich znajomych, którzy byli dużo bardziej doświadczeni dwóch z nich już nie wróciło do domu - tym bardziej nie dziwi mnie ten, czy podobne inne wypadki. Zdarzały się nawet zgony z wychłodzenia w temperaturze dodatniej. I wiele innych nieszczęść. Tak więc i ten wypadek, mimo iż smutny, nie odbiega od tatrzańskiej normy. Po latach już w Tatry nie jeżdżę :)
Jak zawsze będę słuchać 🙂🙃 Pozdrawiam Wszystkich z ❤
A propos Szestowskiej widzianej na szlaku: wiele lat temu słyszałam dziwną historię opowiedzianą przez parę poważnych ludzi. Oto małżeństwo wybrało się w góry, trasa od schroniska do schroniska. Droga była kręta, minęli zakręt i zobaczyli młodego chłopca w harcerskim mundurku idącego z naprzeciwka. Zdziwili się trochę bo jeśli wyruszył z miejsca, do którego oni szli to miał za sobą kawał niełatwej drogi, a na zmęczonego nie wyglądał. Minęli go i obejrzeli się za nim ale ... nikogo nie zobaczyli. Nie mógł tak szybko zniknąć za zakrętem.
W schronisku, do którego dotarli usłyszeli, że ekipa ratunkowa wyrusza na poszukiwania chłopca, który zaginął tydzień wcześniej. Powiedzieli, że właśnie kogoś takiego minęli po drodze, powiedzieli gdzie. Ratownicy, którzy wyruszyli w to miejsce znaleźli ciało chłopca, leżące poniżej drogi, w żlebie.
O matko, ale historia z dreszczykiem... 😱
Slyszalam również o tej historii, przerażające
😳
Wow, historia niesamowita😮
Jednak duchy istnieją
Czasem jak patrzę na starych fotografiach, jakie buty nosiło się wtedy w góry, to jestem naprawdę w szoku 😮 I nie mówię tu o wycieczkowiczach, ale profesjonalnych wspinaczach obojga płci. Czytałam bardzo ciekawy artykuł o dwóch siostrach taterniczkach, które zginęły w górach i nawet one miały coś w rodzaju dzisiejszych trampek. Szok!
Skotnicowny? Do wspinaczki uzywano zarowno ciezkich butow, jak i tzw "kletterek" czy tez "kletterkow" - lekkiego obuwia, owczesnie bardziej przypominajacych dzisiejsze trampki. Dzisiejsi wspinacze skalkowi tez nosza lekkie obuwie z gladka podeszwa
Witaj bardzo miło Cię znowu słyszeć i poznać kolejną rewelacyjnie opracowaną historię..... W takich ubraniach to nic dziwnego że im się nie chciało spacerować i ciągle odpoczywali a gdzie jeszcze wspinaczka w garniturach i długich spodniach... Pozdrawiam ❤️
Super ,super ,super jak zwykle!!!! Dziękuję ❤
Dzięki, za super, pouczające rady dla tych którzy chodzą po górach, smutny podkast bardzo dobrze opracowany , dużo zdrowia dla pani pozdrawiam serdecznie ♥️
Jak zawsze interesujący materiał przekazany przez Ciebie Kasiu, czyli mistrzostwo ❤❤❤. Pozdrowionka ⚘️⚘️⚘️
Dzień dobry
Witam serdecznie wszystkich słuchaczy.
Pozdrowienia z Den Haag
Pięknie dziękuję za odcinek,smutna historia...pozdrawiam serdecznie i czekam na sobotę jak zawsze.
Dobry wieczór Pani Kasiu :>
(Raz jeszcze :>)
Już zabieram się za słuchanie i oglądanie! :>
Bardzo, bardzo Pani dziękuję i pozdrawiam skromnie :>
Podobna historia wydarzyła się w Orlej Perci w Żlebie Dregea czyt. Dreża i to dwa razy. Wędrowcy blednie zasugerowali się łagodnością zejscia ze szlaku i spadli w przepaść. Część się uratowala. Makabryczna historia. Dziękuję za ciekawy podkast. Pozdrawiam Kasiu 🌹
Dzieki!!!!!!!!!!!!❣
Żeby przejechać się z Krakowa na Żmudź paszport jak najbardziej był potrzebny, bo Kraków to były wtedy Austro-Węgry, a Żmudź leżała w Rosji. Cała sprawa to takie polskie Missing 411 (przypadek Trenny Gibson natychmiast mi przyszedł na myśl), tyle że ciało tej biednej dziewczyny zostało znalezione. Co do apeli - jak najsłuszniejszych - o ostrożność w górach, to obawiam się, że są głosem wołającego na puszczy. Dzisiejsza młodzież jest święcie przekonana, że dopóki ma przy sobie telefon, dopóty nie grozi jej absolutnie nic, bo przecież w każdej chwili można wezwać pomoc. Niestety, mózgu telefonik nie zastąpi (acz i tego tak zwane pokolenie Z jest niewzruszenie pewne).
Obawiam sie ze marudzenie na wspolczesna mlodziez jest typowym "kiedys bylo lepiej" - lektura "W strone Pysznej" i "Wolanie w gorach" niestety sugeruja, ze niekoniecznie dobrze przemyslane zachowania w gorach mialy miejsce od momentu, kiedy w Tatrach pojawili sie pierwsi turysci.
Telefon jest ogromnym postepem, bo pozwala wezwac pomoc (kiedys sie wolalo lub blyskalo swiatlem) a ma tez mapy. Ludzie idacy w gory w latach siedemdziesiatych potrafili pojsc bez mapy, nie wiedzac gdzie wlasciwie ida
Jak zwykle PERFEKCYJNIE!!!
Dziękuję za niezwykle zajmujący odcinek Pani Kasiu ❤ W połowie słuchania, kiedy opowiadała Pani o braku powodzenia w zalezieniu zaginionej, albo jej ciała, albo chociaż śladu po niej, a jednocześnie wzmiakach od postronnych ludzi, że chyba ją widzeli - przypomniałam sobie o odcinku "Tatry" z cyklu "O czym milczy historia" oblikowanym na YT przez Radio Katowice.
Mowa jest tam o tym, że Tatry to góry unikatowe na skalę światową. Np.brak w nich kamieni szlachetnych, albo chociaż ozdobnych - a każde inne góry są w nie zasobne. Ale też w Tatrach dość często odnotowywano zjawiska nie dające się opisać logicznie. Można je nazwać paranolmalnymi. Tajemnicze zaginięcia turystów. Tajemnicze zaginięcia ciał turystów. Tajemnicze postacie ukazujące się przypadkowym osobom, zawsze w tych samych punktach na szlakach. Np. Dama w Woalce - smutna kobieta w średnim wieku, ubrana w czerń, wg. mody z XX-lecia międzywojennego, siedziąca w milczeniu na kamieniu, obok miejsca gdzie zginął tragicznie jej syn ( Malczewski ale imienia nie pamiętam).
Tutaj jednak rozwiązanie okazało się tragicznie prozaiczne. I tym razem bez morderstwa. Chociaż jakby pan Zaruski nie był tak oddany w poszukiwaniach, to kto wie czy podejrzenia co do niewinności pozostałych członków wycieczki nie stałyby się zarzutami o morderstwo?
Zaginiecia i wypadki maja miejsce w Tatrach "od zawsze" i warto uzywac brzytwy Okhama
Dzień dobry Pani Kasiu,bardzo mi miło słuchać Panią i kolejnego podcastu ❤ Pozdrawiam serdecznie ❤
Ale jaja! Słucham Cię w Zakopanem, wczoraj byłem na Kopie Kondrackiej, to obok, Małołączniaka, wracałem, przez Kondracką Przełęcz , gdzie spacerował niedźwiedź,o czym mowili podobno w tv, ale przypadek. Pozdrawiam ❤ leżę teraz w łóżeczku,na Bystrym, i jaką trasę oni pokonali, Diablak, Wołowiec, Małołączniak ,no no,
A widzisz jak się wpasowałeś w klimat 😅😂
@@ZbrodnieZapomniane o Kasiu,jaka szybka reakcja, chciałem Ci wysłać fotkę z Małołączniaka,na inscie,(catalunyabacia) no a Diablak to pewnie wiesz , taka nazwa samego szczytu Babiej , hej 🌹👍
Dziękuję za interesujacy podkast.
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie ❤.
Bardzo interesujący odcinek.Serdecznie dziękuję
To ja dziękuję i polecam się na przyszłość ☺️
Dziękuję 🌺🌹❣️
Dziękuję bardzo ❤
Bardzo lubię pani głos.muszę tu powiedzieć,że lata temu ,będąc w górach,wspinając się na Rysy,również zasłabłam,grupa nie dość,że mnie zostawiła samą, bo powiedziałam,że nie daję rady,to nic nie postanowiła,ja zostałam, na szczęście nigdzie się nie ruszałam,łaskawie zabrali mnie w drodze powrotnej.....
O matko, współczuję takich doświadczeń 😔 a grupa strasznie nieodpowiedzialna i egoistyczna
góry,to chyba najlepszy WERYFIKATOR tzw."przyjaciół",oraz znajomych...
Zgadza się i dlatego zawsze chodzę tylko z mężem❤@@woyteks8695
Tylko pozostaje współczuć Pani. Właśnie po takich zachowaniach poznajemy ludzi wokół nas.
Świetny odcinek. Górskie wędrówki to moja wielka pasja i doceniam, że kilkukrotnie podkreślasz, jak bardzo niebezpieczny jest to sport. Wielu ludzi bagatelizuje góry. Trzeba być naprawdę dobrze przygotowanym fizycznie, mieć ze sobą odpowiedni prowiant/sprzęt i NIGDY nie rozdzielać się z grupą, czy towarzyszem. Przestrzegam przed samotnymi wycieczkami, zbyt wiele może pójść nie tak - chyba, że szlak jest naprawdę popularny i co kilkadziesiąt-kilkaset metrów natykamy się na innych turystów. Pozdrawiam serdecznie!
Uwielbiam ♥️♥️
Dziękuje za podcast 😊
👍 x2. Świetny odcinek 👌. Oj widzę, że się konkurencję robi Szczytomaniakowi. 😉🤣🤣🤣 Pozdrawiam serdecznie i oczywiście czekam na kolejny materiał.😊
E, nieeee, to tak tylko przy okazji 😉☺️
❤❤❤❤
4:44 ,, ...wdrapując się ... '' , już dawno nie słyszałem takiego określenia. Przypomniało mi się dzieciństwo pełne ,, wdrapywania się '' 🙂
Kasiu, z opóźnieniem, ale dziękuję za opowiedzianą historię. W pełni zgoda! Po górach, które są żywiołem, nie można polegać tylko na sobie. Z drugiej strony ekipie nie WOLNO nikogo zostawić samego! Razem wyszliśmy, razem się trzymamy, razem wracamy. Pozdrawiam!
Dziekuje!!!
Super ciekawa historia jak wszystkie❤❤❤
Komentarz dla zasięgu 👍
Niesamowita i tragiczna historia.
Dziękuję 🍀
Jak zawsze świetny odcinek!
A to ładne kwiatki... Ciekawe jakie to były? Te kwiaty 🌷🪻💐🌺
Szarotki.
Tak sobie pomyślałam o podanej godzinę wypadku, opartej na zatrzymanym zegarku. Nie powiedziałaś w jakim on był stanie, czy np. rozbity. Mógł się zatrzymać sam z siebie, bo przecież wtedy zegarki były nakręcane.
Takiej ewentualności też nie można wykluczyć 🤔 ale czy przetrwałby upadek z 150 metrów?
Zależy jaki ona miała zegarek ale w tamtym czasie zegarki miały lekko wypukłe mineralne szkła, które na ogół się biły przy uderzeniu. Wskazówki się wykrzywiały i zegarek zatrzymywał się. Jeśli miałaby zegarek z wychwytem szwajcarskim, nie miały one jeszcze wtedy amortyzacji i zegarek zatrzymywał się natychmiast po złamaniu się osi balansowej. W zegarku z wychwytem cylindrycznym mogła się złamać oś cylindra i też się zatrzymywał. Tamte zegarki pomagały więc w ustaleniu czasu wypadku.
Myślę, że zegarek został fachowo sprawdzony. Jeśli sam by się zatrzymał - wyszłaby sprężyna a inne części byłyby całe.
Rzadko kiedy góry oddają ofiary.
Pozdrawiam serdecznie
Bardzos smutna historia 🥲
Czegoś tu nie rozumiem.....bo jeżeli od kolegów dzieliło ją 160 kroków....to jakim cudem się nie WOŁALI?...no i rozdzielenie się z koleżanką nie było mądre....zrywanie kwiatów? Też chyba. Koleżanka mogła usiąść i poczekać. Tak czy inaczej trudno pojąć, że odległość tych 160 kroków....to była odległość gdzie nie słyszano WOŁANIA....tego ni jak nie zrozumiem.
🤷♀️
@@ZbrodnieZapomniane "W strone Pysznej" podawalo, ze Szystowska "dala znac, ze chce byc sama" - jesli uzywala zwrotu "zbierac kwiaty", to moglo byc to eufemizmem na koniecznosc wyproznienia.
Co do wolania - ludzie czesto mowia ze to oni dojda, wiec grupa mogla sie oddalic. Glos w gorach sie niesie inaczej niz na nizinach, jest echo, niekiedy skaly tlumia dzwiek... Autor sugerowal, ze moze nie umiala znalezc drogi, albo poczula sie slabo, wiec dala sie skusic pozornie bliskim, trawiastym zboczom i probowala zejsc w dol
Mogla zaslabnac i sie zsunac i spasc, mogla sie "zapchac" w miejsce w ktorym nie da sie wrocic, wiec kontynuowala droge w dol, zakonczona tragicznym upadkiem.
Zdarza się. Moja kuzynka pojechała z rodzicami na grzyby, jakoś tak się zakręciła, że była dosłownie po drugiej stronie krzaków. Nic nie słyszała, nie widziała, straciła orientację i wpadła w panikę i poszła po prostu w złym kierunku, myśląc, że idzie tam skąd przyszła. Na szczęście znalazła się na drugiej wiosce, gdzie mieszkała jej babcia. Próbując się odnaleźć przeszła całkiem sporo kilometrów
Pozdrawiam:)
Ja również :)
❤
👌
No i od razu widać, że nei jesteś zdobywczynią zbyt wielu szczytów;] Bo gdybyś była, wiedziałabyś, ze podawanei odległości w minutach, a nie metrach nie tylko nie jest niczym dziwnym, ale jest wręcz jedyną sensowną opcją. Tak są oznaczane szlaki górskie (przy okazji też mając kolory adekwatne do stopnia trudności podejścia). Bo o ile na płaskim terenie odległość w metrach moi nam cokolwiek, to w górach absolutnie nic, pomijając, że to i tak jest nie do oznaczenia w większości sytuacji - bo odległość w linii prostej nijak się ma zarówno do odległości na mapie, bo ta jest przecież płaska, jak i do samej długości trasy, która jest kręta i potrafi być kilkukrotnie dłuższa od tej w linii prostej. Do tego planowanie trasy na bazie długości nic nikomu nie mówi i absolutnie każdego interesuje własnie to ile czasu zajmie, by wiedzieć którędy iść, by na czas być w ośrodku (zwykle nie koniecznie tym samym, ale w kolejnym schronisku na trasie górskiego przemarszu).
Dlatego to podawanie odległości w minutach było miało tu miejsce. Jeśli nie na słupkach wyznaczających trasę, to w przewodniku turystycznym, czy czymś tego rodzaju - własnie w minutach było to napisane. W metrach nie. Znaczy było... no nadal jest...
❤❤❤
Ta kobieta była zmęczona, nie jadła więc dodatkowo szybko się odwodniła. Ona mogła nie być świadoma co robi. Byłam świadkiem sytuacji gdy młoda kobieta nie była w stanie zrobić kroku w górach, była sparaliżowana strachem i zmęczeniem. Dlatego nie wolno zostawiać nikogo. To był poważny błąd ze strony przewodników.
👍👍👍
Bardzo smutna historia
💙🖤💚💜
👋👋👋👋👋
Bardzo znana sprawa, opisywana w wielu książkach o Tatrach i ratownictwie. Poruszenie było wielkie, prasa szukała sensacji...
Czytałam opisy zdarzenia w kilku książkach ale o 160 krokach słyszę pierwszy raz, również o zrywaniu kwiatów... Powtarzano wersję o oddaleniu się za tzw. "potrzebą" ewentualnie o poprawianiu podwiązki.
Nie "toprowników" a TOPR-owców.
W poszukiwaniu Szystowskiej brał udział... Julian Marchlewski.
Tak, Marchlewskiego również wspominano, jednak bardziej skupiono się na postaci Zaruskiego.
Wersja z kwiatami była wspomniana w dwóch lub trzech odrębnych artykułach, dlatego uznałam ją za teorię wiodącą. O podwiazce w ogóle nie słyszałam, ale to też ciekawa teoria. W większości przypadków, jeśli nie o kwiatach, to pisano, że Szystowska po prostu chciała jeszcze chwilę odpocząć. Ale osobiście również uważam, że oddalenie się "za potrzebą" brzmi najsensowniej.
Miary zostały podane przez wykładowcę organizującego wycieczkę. Jego pisemna wypowiedź została zamieszczona w kilku dziennikach, dlatego też uznalam ją za wiarygodną.
Ale tak jak mówisz: prasa bardzo dużo pisała o sprawie i szukała sensacji. Ciężko było oddzielić ziarno od plew.
Dziękuję za ten komentarz pokazujący nieco inny punkt widzenia 🙂
@@ZbrodnieZapomniane Wersja z podwiązką z książki "Ludzie i Tatry" Adama Uziembły. Autor brał udział w pierwszej fazie poszukiwań z Zaruskim.
Osobą, która znalazła plecak był Stanisław Zdyb, zakopiański stolarz i fotograf. Uziembło opowiada, że Zdyb od początku twierdził, że Szystowska pomyliła drogę i tam właśnie poszła, na Kobylarz.
Wpadła pomiędzy skałę a zlodowaciały śnieg.
Ukłony, dobrze się słuchało. 🙂
@@ZbrodnieZapomniane p.s. - zajrzałam jeszcze do "W stronę Pysznej" Stanisława Zielińskiego: "Początkowo podejrzewano jakieś żołądkowe kłopoty, więc poszukiwania prowadzono niezbyt natrętnie."
👍❤
No poprzez Tomanową to raczej na Ciemniak się chodzi, więc na Małołączniaka,to jakaś kombinacja,bo z dołu to lepiej od Gronika, przez Miętusiowy Przysłop ,w Tomanowej w 2009 zamknięty został szkak Polski jak i Słowacki sa to tereny trudne,pełne piargów,Ahoj!
O, mega dziękuję za ten komentarz, bo potwierdza on, że rzeczywiście musiał to być naprawdę trudny szlak!
@@ZbrodnieZapomniane 1912 , roku to tak raczej na żywca szli,ale to kawał drogi nawet dla młodych,a jeszcze nie wiem jak na Wołowca szli przedtem,to musieli zrobić przerwę bo choć to te same Zachodnie Tatry , ale dość daleko na wschód, Wołowiec dominuje nad Chochołowską, a Ciemniak na wschód od Kościeliskiej....ale się wymądrzam,ale fajnie że odpisujesz Kasiu,🌹
Staram się odpisywać, jak tylko czas na to pozwala ☺️
Dziennikarze mogli pomylić nazwy
Nie znaleziono śladów niedźwiedzia, a szukano ich? Taki "Piknik pod wiszącą skałą" w wersji środkowoeuropejskiej
To przykre ale kobieta jest sama winna swojej śmierci. Stan jej organizmu ostrzegał ją przed wyjściem. Ja myślę prozaicznie - mogła dostać rozwolnienia i pomyliła jej się droga jak chciała wrócić na skróty. Dlatego nie wołała kolegów. W górach wszelkie dolegliwości podwajają się. Przewodnik nie powinien brać jej ze sobą.
Takie historie, sa zwykle po prostu wypadkami. Nie czuje tu tajemnicy ani sama historia jakos wielce niespotykana nie jest.
Niestety, ale ludzie czasem nie sa w stanie zaakceptowac najprostszego rozwiazania
Ja bym naciskała na tą koleżankę która ją zostawiła.Dziwny motyw zrywanie kwiatów . Kwiaty szybko więdną a trzeba najpierw je znieść na dół czyli na dole będą już do niczego.Tu jest słaby punkt do wyjaśnienia 😮
Też o tym pomyślałam, ale z drugiej strony to był 1912 rok. Ludzie działali nieco inaczej. Nie wykluczone, że zrywanie kwiatów mogło być w tym wypadku tylko pretekstem, jednak nie koniecznie zbrodniczym. Może Szystowska miała akurat "te dni" i potrzebowała chwili odosobnienia (co też by tłumaczyło jej osłabienie). Tak naprawdę wiemy wiele, jednocześnie nie wiedząc nic.
@@ZbrodnieZapomniane jesli miala rozstroj zoladka, to mogla nie byc tak otwarta jak my i powiedziec "kochana, mam slynna praczke, musze na strone". My na wycieczkach nad jeziorem mowimy ze "idziemy liczyc zaby" i nie, nie prowadzimy badan herpetologicznych ;)
No właśnie, więc "zrywanie kwiatów" mogło być tylko pretekstem ;) to by też tłumaczyło, dlaczego oddaliła się od grupy szukając ustronnego miejsca. A później skończyło się to tragedią.
r
Zegarek w kieszeni sukni. Suknia niekoniecznie na taką wycieczkę.
W tamtych czasach kobieta w spodniach była nie do pomyślenia. Z miejsca zostałaby uznana za „zdemoralizowaną”, co dla studentki oznaczało usunięcie z uczelni i z tak zwanego dobrego towarzystwa. Aktorki (czyli, według ówczesnych poglądów na świat, prostytutki) albo rozbestwione amerykańskie milionerki, które nie musiały się przejmować niczyją opinią, mogły się tak nosić, nie panienka z polskiego zadupia.
Takie czasy,taki stroj "sportowy" dla kobiet....
Popatrzcie na stroje pierwszych lyzwiarek figurowych..ze tez daly rade w takich kieckach
Spodnie byly w tym czasie malo popularne wsrod kobiet. Ksiazki opisuja, ze gazdziny spluwaly na widok turystek w spodniach jeszcze w latach dwudziestych.
Jeśli wspinala się po ośnieżonym stoku w sukience, to trudno spodziewać się bezpiecznego finału. Nie mówiąc już o butach, zapewne nieodpowiednich do takiej aktywności fizycznej.
Oczywiście. Ale musimy uwzględnić fakt, że były to zupełnie inne czasy.
Faceci chca pomóc- "silna niezależna studentka niepotrzebuje pomocy " gdy ginie " powinni jej pilnować, to co ze blisko szczytu- wina kierownika i reszty grupy ". Proszę- obierz jedną narrację.
Dlaczego w kółko to samo sluchalam🤬Powinien być zakaz chodzenia w bardzo wysokie góry,Jak ktoś chce sobie hasać po takich górach niech później rodzina placi za koszty poszukiwań,Z pieniędzy podatników oplaca sie ratownikow samoloty psy ,tylko dlatego bo ktoś ma ochotę łazić po niebezpiecznych górach,
Akurat Maloloczniak nie jest górá wymagająca i niebezpieczną.To nie Tatry wysokie.Aczkolwiek kobieta była najpewniej chora skoro nie jadła nie piła i ciąg pewnych zdarzeń doprowadził do nieszczęścia.To tak jak w np domu.Też można upaść ze schodów czy uderzyć głową w szafkę.Pewne wypadki po prostu się zdarzają.I gdybyśmy tak myśleli, że lepiej zrobić zakazy to jakbyśmy żyli.Zamknięci w szklanej kuli.Nieszczęśliwi....
Tyle ze opisywana sytuacja dzieje się w 1912r
@@dorotazesmalandiiczyli od 100, ba, od ponad 100 lat nic się nie zmieniło. Nadal znajdują się nieodpowiedzialni ludzie, którzy albo idą nieprzygotowani w góry, albo zostawiają towarzyszy podróży na szlaku...
@@91ewan dokładnie. Dlatego wędrówki po górach - jak najbardziej na tak. Ale prócz prowiantu i odpowiedniego sprzętu musimy pamiętać, by zabrać ze sobą zdrowy rozsądek.
Powinien być zakaz pisania jak się ma problemy językowe 🤦♀️
Beznadziejna lektorka. Czyta jakby już była na łóżku śmierci. Nie może głośniej?
😂😂😂
Widzę, że jeszcze nie wszyscy wiedzą, że mówić można, ale niekoniecznie trzeba. Zwłaszcza jak się nie ma nic sensownego do powiedzenia 😏
Odpowiadając na Twoim poziomie: jak się ma kiepski słuch to się idzie do laryngologa.
@@ZbrodnieZapomnianeja bym raczej odpowiedziała, że jeśli komuś coś nie odpowiada, to przecież nie musi słuchać
Dopiero zaczynam słuchanie ale szacun dla wycieczki za dystans!
❤
❤
❤