Dzień dobry , bardzo mile i trafne ma Pani opinie o Francuzach. Życzę miłej pracy i powiększenia liczby przyjaciół. Ja bym dorzuciła jeszcze ze są bardzo rodzinni i przywiązani do rodziny. Pozdrawiam serdecznie z Francji.Bien cordialement.
Witam pani Aneto! Ciekawe spostrzeżenia. Kwestia patrzenia w oczy wynika zapewne z różnic kulturowych. Przecież Polacy negatywnie oceniają osoby unikające kontaktu wzrokowego. Jest to odbierane jako nieszczerość, fałsz, wyraz złych intencji. Co do posiłków to wiadomo, że we Francji to nienaruszalny rytuał. I słusznie, jeść należy w spokoju i bez pośpiechu. Palenie rzuciłam wieki temu, ale faktem jest, że przyjemniej się paliło w towarzystwie. Polskie domówki to nie tylko kwestia obyczajów, ale również nieprzesadnej zasobności portfela. Przecież za rachunek z jednej imprezy w restauracji, można urządzić 3-4 domówki. A co do kwestii rozwiązywania problemów w drodze negocjacji, to cóż, Francuzi wychowani w utrwalonej demokracji mają takie wzorce. A u nas? Demokracja się budowała, ale przyszła władza, która zdewastowała jej fundamenty i promuje prostaków, prymitywów i chamów w przestrzeni publicznej. To bardzo boli, gdy świadomie się kreuje konflikty i skłóca różne grupy społeczne. Pozdrawiam panią serdecznie i dziękuję. 🤨❤🗼
To Paryzanie nie patrzą, gdzie indziej wręcz przeciwnie. I komentują, komentują komentują innych... baaardzo. Zwłaszcza w mniejszych miastach. Moja teoria jest taka ze w Paryżu już wszystko widzieli i nic ich nie może zdziwić.
Polacy nigdy nie patrzą sobie w twarz albo oczy na ulicy / miejscu publicznym. Każdy chodzi przeważnie patrzy lekko w dol, szybki chód bo kazdy w Polsce się spieszy. W Holandii ludzie często się do siebie uśmiechają co jest fajne. W Anglii raczej nikt na siebie nie patrzy tak samo jak w Polsce. Szwajcarzy to samo nikt się na mnie tam nie gapił ani ja na nikogo każdy tam się spieszy do pracy. Co do czarnych to tak gapia się w twarz jakby nie widzieli białego człowieka...
Dzień dobry , bardzo mile i trafne ma Pani opinie o Francuzach.
Życzę miłej pracy i powiększenia liczby przyjaciół.
Ja bym dorzuciła jeszcze ze są bardzo rodzinni i przywiązani do rodziny.
Pozdrawiam serdecznie z Francji.Bien cordialement.
Witam pani Aneto! Ciekawe spostrzeżenia. Kwestia patrzenia w oczy wynika zapewne z różnic kulturowych. Przecież Polacy negatywnie oceniają osoby unikające kontaktu wzrokowego. Jest to odbierane jako nieszczerość, fałsz, wyraz złych intencji. Co do posiłków to wiadomo, że we Francji to nienaruszalny rytuał. I słusznie, jeść należy w spokoju i bez pośpiechu. Palenie rzuciłam wieki temu, ale faktem jest, że przyjemniej się paliło w towarzystwie. Polskie domówki to nie tylko kwestia obyczajów, ale również nieprzesadnej zasobności portfela. Przecież za rachunek z jednej imprezy w restauracji, można urządzić 3-4 domówki. A co do kwestii rozwiązywania problemów w drodze negocjacji, to cóż, Francuzi wychowani w utrwalonej demokracji mają takie wzorce. A u nas? Demokracja się budowała, ale przyszła władza, która zdewastowała jej fundamenty i promuje prostaków, prymitywów i chamów w przestrzeni publicznej. To bardzo boli, gdy świadomie się kreuje konflikty i skłóca różne grupy społeczne. Pozdrawiam panią serdecznie i dziękuję. 🤨❤🗼
To Paryzanie nie patrzą, gdzie indziej wręcz przeciwnie. I komentują, komentują komentują innych... baaardzo. Zwłaszcza w mniejszych miastach. Moja teoria jest taka ze w Paryżu już wszystko widzieli i nic ich nie może zdziwić.
Polacy nigdy nie patrzą sobie w twarz albo oczy na ulicy / miejscu publicznym. Każdy chodzi przeważnie patrzy lekko w dol, szybki chód bo kazdy w Polsce się spieszy. W Holandii ludzie często się do siebie uśmiechają co jest fajne. W Anglii raczej nikt na siebie nie patrzy tak samo jak w Polsce. Szwajcarzy to samo nikt się na mnie tam nie gapił ani ja na nikogo każdy tam się spieszy do pracy. Co do czarnych to tak gapia się w twarz jakby nie widzieli białego człowieka...