Mój tata pochodził z Jazłowca koło Buczacza. Byłem tam z tatem i wójkiem w roku 1972, miałem wtedy 12 lat. Już tak młodemu człowiekowi serce pękało, że to już nie nasze. Czułem, jak z każdego miejsca biła Polskość. Wtedy mieszkałem w Oławie, gdzie się wychowałem. Mieszkałem też we Wrocławiu, ale jakoś tak serce ciągnie do Jazłowca. A byłem tam tylko raz. Ojciec mojego taty przed wojną był młynarzem. Tuż przed wojną wybudował nowy murowany młyn. Jak tam byłem, to po młynie zostało tylko koło młyńskie. Ukraińcy wszystko zniszczyli. Pamiętam jeszcze jak jakiś stryjek płakał, że chce do Polski, tak tęsknił za ojczyzną. Pamiętam też, że pobyt tam to było chodzenie od rodziny do rodziny, od znajomych do znajomych i picie samogonu. I co mnie zaskoczyło to fakt, że mnie 12 latkowi też zawsze stawiane szklankę i chciano lać samogon. Pamiętam też, co mnie zszokowało, że wódkę roznosił mój rówieśnik i jak już było wódki na dnie, zabierał butelkę, wypijał resztę i przynosił pełną.
Pamietam jak Nina Olenska (zona Ref-Rena) to spiewala! Co za wspaniala piosenka! Swiadczy jak tesknili Lwowiacy za swoim miastem na wymuszonej na nich emigracji po drugiej wojnie swiatowej....
Zajął już w 1349 roku Kazimierz Wielki i lwów był autonomny jako stolica Królewstwa Rusi. Kilka raz potem Lubart Giedyminowicz zajął Lwow i palił go. Dalej Kazimierz za wiele lat kurewstwa nie rodził żadnego syna, i dynastia Piastów podupadła. Dalej Ludwik Węgierski miał Ruskie Królewstwo jako odrębne (jak i Królewstwo Chorwacji w unii z Węgierskim), posadził tam Władysława Opolczyka i rządził 17 lat, i miał Lwów swą monetę ze Lwem, i mówił po niemiecku, ormiansku (tatarsku) i po rusku, a polskiego nikt nie znał. Jadwiga i Jagiełło zająli Lwów i dołączyli go do Królewstwa, ale wszystko jedno Lwów do wielkiego pożaru 1527 roku mówił po niemiecku. Dość kłamać o "polskim Lwowie", to było wielokulturowe miasto, a teraz należy rdzennemu narodowi, jak i powinno być!
Bardzo piękny utwór który wzbudza chęć przeniesienia się w tamte czasy, ja niestety nie mialem okazji wtedy żyć... Ale Lwów na zawsze będzie w moim sercu.
Przypomniał mi Pan anegdotę, opowiedzianą przez Jerzego Janickiego , a szło to, jakoś tak: Wrocław roku 45, bezdzietne małżeństwo ze Lwowa, adoptuje niemieckiego, osieroconego chłopca; imieniem Hans. Nazwali go Jasiek. Po roku odwiedza ich znajomy ze Lwowa i pochyliwszy się nad chłopcem pyta- Jaśku, a Ty by pojechał do Lwowa?- Ta joj, ta na kulianach by szedł-odpowiada Jasiek :)
+baciar lwowski Szanowny Panie odpowiadam refrenem piosenki lwowskiej: Ta się masz Józku, ta dawaj pyska, Ta skąd przybywasz zaraz mów, Ta jesteś mi znajony z bliska, Z twojej gęby widać Lwów. Ta jak tam Gródek, ta jak Kleparów, Czy pod ratuszem stoją lwy I czy śpiewają ta ojra, ojra, Tak samo Józku tak jak my.
Mój Dziadek (Pułkownik Legionów) z Czerniakowa, Babcia z Krakowa. Ich korzenie w tych miastach zakorzenione od wieków, lecz Lwów pokochali najszczerszą, najpiękniejszą miłością. Mieli 4 synów i 4 córki, sześcioro z nich (2 synów i wszystkie córki) walczyły w różnej formie z bandami Rusinów w listopadzie 1918, dwa lata później z nawałą Frontu Zachodniego Sowietów Budionnego. Dziadkowie spoczywają na Cmentarzu Łyczakowskim (mieszkali na Górnym Łyczakowie - najbardziej patriotycznej polskie dzielnicy Lwowa, przy Łyczakowskiej i na Piaskowej. Babcia przez 27 lat uczyła greki, łaciny i francuskiego w gimnazjum żeńskim, dziadek - polskiego, literatury i przysposobienia wojskowego w VI Gimnazjum Stanisława Staszica na Łyczakowskiej 37. Uczył m.in. A. Hiolskiego, W. Szolginię, Z. Herberta, Tońcia, Wajdę, T.Kozaka. Historia powtórzyła się we wrześniu 1939. Teraz walczyła już cała dziatwa, trzech najstarszych synów z bronią w reku, córki jako sanitariuszki, najmłodszy wraz kolegami dostarczał na pierwszą linię walczącym braciom zaopatrzenie i środki opatrunkowe. Walczyli od Grodeckiej przez Dworzec Główny (byli oficerami po podchorążówkach) i nie myśleli o przegranej. Niestety zdrada Sowietów i działania V kolumny (Rusinów, Żydów i Niemców) miała wpływ na przyszłe wydarzenia. Nikt z nich broni nie złożył, ani Niemcom ani Ruskim się nie poddał. Ich Matka miała plan wydostania zarówno ich jak i innych żołnierzy polskich ze Lwowa. Każdy z nich otrzymał od Matki polecenie i plan indywidualny przebijania się (oddzielnie) z towarzyszami broni natychmiast !!! przez Rumunię (Józef - najstarszy), przez Słowację (Ignacy) i przez Węgry (Władysław) do Krakowa. Moja Babcia wyrwała wówczas z łap zbrodniarzy sowieckich bardzo wielu żołnierzy i oficerów, nie tylko swoje dziatki, oj nie!. Zapłaciła za to niestety życiem już po wkroczeniu Niemców do Lwowa, i to nie Niemcy przyczynili się bezpośrednio do jej śmierci. Zgadnijcie kto?. Po kilkunastu miesiącach i setkach przygód wszyscy oprócz najmłodszego dotarli do domu rodzinnego Matki do Krakowa. Złożyli przysięgę AK, pracowali w Gazowni Krakowskiej, w styczniu 1945 rozminowywali ładunki oni i ich Koledzy, a nie żaden Skopenko. Czy jest jakieś upowszechnione opracowanie na temat AK w Małopolsce? Po wyzwoleniu Krakowa w styczniu/lutym 1944 zostali wcieleni do II Armii WP. Dwaj z nich zostali ciężko ranni w walkach nad Nysą Łużycką, później ewakuowani do szpitala wojskowego do Poznania. Po wojnie wszyscy (synowie i córki) byli nauczycielami w szkołach średnich Krakowa, Gliwic, Zabrza, Bytomia, Wrocławia i Poznania. Trzej najstarsi synowie zostali pochowani w Katedrach Wojskowych Gliwic i Poznania w mundurach, w który bronili Lwowa w 1939 r. Najmłodszy syn niestety Matki nie posłuchał, został we Lwowie, zaangażował się w młodzieńczą, „naiwną” walkę z okupantem. W „nagrodę” spędził 9 lat obozie w Norylsku, nieodbytą część kary Związek Radziecki zamienił mu na wyrzucenie poza granice ZSRR we wrześniu 1948 roku. Prawdopodobnie wszystkim w ostatniej drodze towarzyszył dyskretny dźwięk organów pod nuty „Hymnu Lwowskich Dzieci” (www.bibliotekapiosenki.pl/binaries/droga_niepodleglosci/03_marsz_lwowskich_dzieci_t.pdf) Niezapomniany był "lwowski bałak" tych moich Ciotek (szczególnie ich - muzycznie uzdolnionych) i Wujków (zawsze surowych i poważnych, ale szczerych do bólu). Miałem 19 lat (początek sierpnia 1973), w Restauracji Klubowej Piasta Gliwice (impreza weselna córki mojej siostry ciotecznej) miała miejsce nieprawdopodobna Lwowska Impreza, trwała do 9 - 10 rano. Wiele w życiu widziałem, ale takich wesołych lwowiaków (niestety nie do końca - wiadomo dlaczego) - nigdy wcześniej i nigdy później. Patriotyzm wyssali z mlekiem Matki i towarzyszył im do grobu. Komuchów za parchów uważali i ja „stety” również zostałem tak wychowany. Grodzy Czerwieńskie Rusiny Lachom odebrali w 981 roku zdradziecki wypad Włodzimierza Wielkiego (inaczej I-szego) są na ten temat świadectwa pisane w Bibliotece Watykańskiej - i nie tylko tam. Wobec bezpotomnej śmierci Kniazia Rusinów - wrócił do Macierzy ( … „ W XIV w. terytorium Grodów Czerwieńskich (ówczesna Ruś Czerwona pozostająca pod kontrolą chanatu tatarskiego) zostało włączone powtórnie przez Kazimierza Wielkiego w skład państwa polskiego”). Inne przypisy: Najdawniejsza przynależność „grodów czerwieńskich” w historiografii nie jest do końca dziś ustalona. Źródłem mającym tu największą wagę jest zapiska Powieści Dorocznej pod rokiem 981[2]; W leto 6489 ide Wołodimer’ k Liachom’ i zaja grady ich: Peremyszl’, Czerwien’, i iny grady jeże sut’ do sego dnie pod’ Rusiu. W sem że letie i Wiaticzi pobiedi i wiezłożi na nia dan’ ot niaouga, jakoże otci (otec) jego imasze. Co w polskim tłumaczeniu brzmi następująco[3]; Roku 6489 [981]. Poszedł Włodzimierz ku Lachom i zajął grody ich: Przemyśl, Czerwień i inne grody, które do dziś dnia są pod Rusią. Tegoż roku i Wiatyczów zwyciężył i nałożył na nich dań od pługa, jaką i ojciec jego brał. W skład państwa Mieszka I wchodziły ziemie nad Sanem i Bugiem obejmujące Grody Czerwieńskie. Zamieszkali na tym terenie Lędzianie stanowili zaporę przed parciem Rusi na zachód. Świadczy o tym system obronny Lędzian, skierowany w kierunku południowo-wschodnim, w którym kluczową rolę odgrywał Czerwień (obecnie Czermno) i Bełz oraz zaplecze gospodarcze położone na zachodnim brzegu Huczwy[4]. Ukraińców próżno szukać w tzw. pojęciu narodowym, nie ma i nie było takiego plemienia, Rusini - owszem byli. Ukraina i Ukraińcy to twór sztuczny, i Rosjanie mają w tym wypadku całkowitą Rację. Podobnie uważają Rumuni, Mołdawianie, Madziarzy, Słowacy, Litwini, Żydzi i Polacy, ba nawet Białoruski batiuszka.
Zbigniew Kisielinski Szanowny Panie ! Historia Pańskiej Rodziny i doświadczenia osobiste wskazują na szczery patriotyzm i głęboką miłość Ojczyzny co jest cechą wielu kresowiaków. Pana rozważania co do przyszłych losów ziem kresowych wymagają dogłębnej analizy. Z wyrazami szacunku Ernest Piskozub
ernest piskozub dziękuję za miłe słowa. Dzisiaj rozmawiałem z Koleżanką, która odwidziła niedawno miasto rodzinne swojej Mamy (wraz z Nią, mieszkała na Skarbkowskiej). O mało nie spadłem z krzesła kiedy usłyszałem, że Ukraińcy coraz częściej powtarzają, ze chcą ze Lwowem do Polski, Mało tego mówią, że Moskale i Ukraińcy doprowadzili to miasto do ruiny, za co im jest strasznie wstyd przed rodowitymi Lwowiakami.
+Zbigniew Kisielinski Niebywałe to co Pan pisze ... Czy to się stać może? Jestem prawnukiem Juliana Oktawiana Zachariewicza, projektanta i rektora Politechniki Lwowskiej, projektanta Galicyjskiej Kasy Oszczędności, kościoła Franciszkanek, Kastelówki... Byłem we Lwowie w zeszłym roku trzy razy, powoli poznaję historię miasta moich przodków herbu Lwigród. Byłem, zobaczyłem i śni mi się po nocach to miasto, którego największą tragedią jest to ,że nie jest w polskich granicach. Zapuszczone, brudne, smutne... W parę lat z powrotem zrobilibyśmy z Niego perłę, ale czy to możliwe? Chwytam Pańską informację jak tonący brzytwy... wydawało mi się ,że tam nacjonalizm szaleje, lokal banderowców itd... ale żeby do Polski? wiadomo, że sami sobie nie poradzą, takie jest moje zdanie. Nie mają historii, państwowości, doświadczenia, struktur, specjalistów... Ukraina jest za duża i niewiele świat zachodni obchodzi. Prędzej czy później zachód "dogada" się z Rosją, tak mi się wydaje...
+Sławomir Zachariewicz Gdyby rządowi zależało ,to powstały by masowe akcje z dawaniem obywatelstwa Polskiego ,później stwierdzenie że mamy tam dużą mniejszość ,oraz negocjacje ,wybory itd. No ale co można wymagać od rządy ,który skupia się nie na "być" ,tylko na "mieć".
"Prędzej czy później zachód "dogada" się z Rosją, tak mi się wydaje..." pisze Pan. Może to i pobożne życzenia, jednak i ja taką żywię nadzieję.. Jestem wnuczką i córką Lwowian, z obu stron, dużo by opisywać, dość,że mimo braku wieeelu informacji z różnych rodzinnych powodów( jak to w życiu :( ), coś do Lwowa mnie ciągnie: słucham piosenek, czytam , czytam, szukam, szukam, szukam... i im starsza jestem i czuję się -poniekąd- związana z miejscem urodzenia i zamieszkania, magnetyzm serca :) ciągnie w tę lwowską stronę. Pozdrawiam - Dorota Ajdukiewicz
Lwów jest cudowny, również ten współczesny. To wielokulturowe miasto i nie ma co kręcić nosem do jakiego kraju należy, a na przestrzeni dziejów było bardzo różnie. Ukochany Lwów, to ukochany Lwów. Chwała i Polsce i Ukrainie!
Będę w kraju we wrześniu i tak sobie marzę by udało mi się skoczyć do Lwowa, w którym się kocham choć jestem ze starej mazowieckiej szlachty. Moi dziadkowie bywali we Lwowie i nie tylko w latach trzydziestych. Przeżyli wojnę i choć po powstaniu musieli opuścić Warszawę, to cudem jakimś ocalało kilka fotografii z ich dawnych podróży. Trzymajcie kciuki za urzeczywistnienie mego marzenia
@@kattungekerstin8270 ADOLFY sami zaczęli to dostali w Arsch, a Polacy z CCCP nie wywołali wojny '39 !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jest różnica ???????????
P.S. wielu naszych bliskich (vide przodków) tęskniło do swego dzieciństwa, młodości gdziekolwiek je przeżyli czy to na Litwie, Białorusi, Ukrainie. Zostały tylko piękne wspomnienia przekazane potomkom ...
Lviv-old Polish city(from Casimir the Great 1340).My grandfather studied medicine in Polish Lviv jan Kazimierz Jan Kazimierz Uni(1934-9).I am Poliosh physician from Przemyśl & I was many times in Egypt,Portugal,but never were in Ukraine... P.e.prof.Świętoslawski(1888-1960)-father of thermochemistry,prof.at Polish Kiev Uni...
Feliks Konarski autor tej piosenki uratował się z Rosji dzięki tworzonej armii polskiej przez gen. Andersa. Zanim tam trafił prowadził w Sowietach trupę teatralno-estradową wystepujaca w pociagach "Żelaznodorożnyj Jazz". Przez przypadek usłyszał jak Polacy z łagrów kierujący się do Taszkientu spiewali Kiedy ranne wstaja zorze i przyłaczył się do nich.
To nie jest "pan", to rosyjski trul zarabiający na kiepską rosyjską wódkę i fatalne rosyjskie żarcie. Rosyjska agitacja i propaganda są tak dziadowskie, że nie umie nawet skorzystać z google translatora, a na stworzenie swojego kacapi są za głupi. Stulecia kazirodztwa i alkoholizmu u Moskali dają efekty. Degeneracja. I to nie od dziś!@@civwrat
Odpowiem Szanownemu Panu za mojego Męża, który odszedł już do Pana. Był w swoich ukochanych ojczystych stronach z Krakowską Organizacją Kresowian, również w Gródku Jagiellońskim, gdzie jak wiemy zmarł podczas podróży Władysław Jagiełło. Pana Rodzina pochodzi z tego miasta?
Mój tata pochodził z Jazłowca koło Buczacza. Byłem tam z tatem i wójkiem w roku 1972, miałem wtedy 12 lat. Już tak młodemu człowiekowi serce pękało, że to już nie nasze. Czułem, jak z każdego miejsca biła Polskość. Wtedy mieszkałem w Oławie, gdzie się wychowałem. Mieszkałem też we Wrocławiu, ale jakoś tak serce ciągnie do Jazłowca. A byłem tam tylko raz. Ojciec mojego taty przed wojną był młynarzem. Tuż przed wojną wybudował nowy murowany młyn. Jak tam byłem, to po młynie zostało tylko koło młyńskie. Ukraińcy wszystko zniszczyli. Pamiętam jeszcze jak jakiś stryjek płakał, że chce do Polski, tak tęsknił za ojczyzną. Pamiętam też, że pobyt tam to było chodzenie od rodziny do rodziny, od znajomych do znajomych i picie samogonu. I co mnie zaskoczyło to fakt, że mnie 12 latkowi też zawsze stawiane szklankę i chciano lać samogon. Pamiętam też, co mnie zszokowało, że wódkę roznosił mój rówieśnik i jak już było wódki na dnie, zabierał butelkę, wypijał resztę i przynosił pełną.
Łza się w oku kręci czytając pana wspomnienia, wrażenia. Życzę panu i jego bliskim dobrego, spokojnego, zdrowego Nowego Roku
Jestem bardzo wzruszony. W moich żyłach płynie lwowska przedwojenna krew. Urodziła się tam i spędziła młodość moja Babcia.
Piękny walczyk. Lwów to Lwów nie ma drugiego takiego miasta. 💖😍😌💓🌿🤭🙋♀️
To miasto bardziej polskie niz Warszawa i Krakow i Poznan !
Hemar: Polska najszlachetniejsza, najuczciwsza. Miłości uczył Słowacki, Żeromski, Piłsudski.
Z tych zdjec Lwow podobny torche do przedwojennej Warszawy, piekny !
Piękne, ukochane miasto moich pradziadków. Wrócę tam. Na dzień, tydzień, a może jak Bóg da, na zawsze.
Płakać mi się chce jak tego słucham... Zazdroszczę naszym rodakom, którzy mogli poczuć atmosferę przedwojennego Lwowa. Pewnie jest czego żałować.
dalej we lwowie można poczuć tę atmosferę :)
a@@kattungekerstin8270
Nonsens. Nie można wrócić do tego co było i tych uczuć pięknych. @@kattungekerstin8270
Pamietam jak Nina Olenska (zona Ref-Rena) to spiewala! Co za wspaniala piosenka! Swiadczy jak tesknili Lwowiacy za swoim miastem na wymuszonej na nich emigracji po drugiej wojnie swiatowej....
niesamowite wykonanie. Mógłbym słuchać i słuchać...
Nie da się wyrwać Lwowa z polskiego serca. Polska kultura przez 600 lat na zawsze wrosła w to miasto.
Zajął już w 1349 roku Kazimierz Wielki i lwów był autonomny jako stolica Królewstwa Rusi. Kilka raz potem Lubart Giedyminowicz zajął Lwow i palił go. Dalej Kazimierz za wiele lat kurewstwa nie rodził żadnego syna, i dynastia Piastów podupadła. Dalej Ludwik Węgierski miał Ruskie Królewstwo jako odrębne (jak i Królewstwo Chorwacji w unii z Węgierskim), posadził tam Władysława Opolczyka i rządził 17 lat, i miał Lwów swą monetę ze Lwem, i mówił po niemiecku, ormiansku (tatarsku) i po rusku, a polskiego nikt nie znał. Jadwiga i Jagiełło zająli Lwów i dołączyli go do Królewstwa, ale wszystko jedno Lwów do wielkiego pożaru 1527 roku mówił po niemiecku. Dość kłamać o "polskim Lwowie", to było wielokulturowe miasto, a teraz należy rdzennemu narodowi, jak i powinno być!
Andriy Palchik Pierdziel ukraińcu pierdziel. Jeszcze zawisną tam Polskie Flagi
No bie
Laos
Co innego Wrocław z niemieckich
Bardzo piękny utwór który wzbudza chęć przeniesienia się w tamte czasy, ja niestety nie mialem okazji wtedy żyć... Ale Lwów na zawsze będzie w moim sercu.
kochane miasto nasza Atlantyda
;( Bo gdybym się kiedyś narodzić miał znów to .......... tylko we Lwowie ;( :( !!!!!!!!!!!!!
Uwielbiam tę piosenkę :) Hemar jest super!
Walczyk lwowski - muzyka i słowa Feliks Konarski
Chapeau bas
Pozdrowienia z Węgier
СПАСИБО огромное за трогательную песню Гемара, Надо Всех помнить...Это наша История
Ja bym do Lwowa na kolanach-mawiala moja mama.
Moja MAMA, też tak mówiła .
Przypomniał mi Pan anegdotę, opowiedzianą przez Jerzego Janickiego , a szło to, jakoś tak: Wrocław roku 45, bezdzietne małżeństwo ze Lwowa, adoptuje niemieckiego, osieroconego chłopca; imieniem Hans. Nazwali go Jasiek. Po roku odwiedza ich znajomy ze Lwowa i pochyliwszy się nad chłopcem pyta- Jaśku, a Ty by pojechał do Lwowa?- Ta joj, ta na kulianach by szedł-odpowiada Jasiek :)
TA LWÓW TO JEDYN NA ŚWIECI
+baciar lwowski Szanowny Panie odpowiadam refrenem piosenki lwowskiej: Ta się masz Józku, ta dawaj pyska,
Ta skąd przybywasz zaraz mów,
Ta jesteś mi znajony z bliska,
Z twojej gęby widać Lwów.
Ta jak tam Gródek, ta jak Kleparów,
Czy pod ratuszem stoją lwy
I czy śpiewają ta ojra, ojra,
Tak samo Józku tak jak my.
Mój Dziadek (Pułkownik Legionów) z Czerniakowa, Babcia z Krakowa. Ich korzenie w tych miastach zakorzenione od wieków, lecz Lwów pokochali najszczerszą, najpiękniejszą miłością. Mieli 4 synów i 4 córki, sześcioro z nich (2 synów i wszystkie córki) walczyły w różnej formie z bandami Rusinów w listopadzie 1918, dwa lata później z nawałą Frontu Zachodniego Sowietów Budionnego. Dziadkowie spoczywają na Cmentarzu Łyczakowskim (mieszkali na Górnym Łyczakowie - najbardziej patriotycznej polskie dzielnicy Lwowa, przy Łyczakowskiej i na Piaskowej. Babcia przez 27 lat uczyła greki, łaciny i francuskiego w gimnazjum żeńskim, dziadek - polskiego, literatury i przysposobienia wojskowego w VI Gimnazjum Stanisława Staszica na Łyczakowskiej 37. Uczył m.in. A. Hiolskiego, W. Szolginię, Z. Herberta, Tońcia, Wajdę, T.Kozaka.
Historia powtórzyła się we wrześniu 1939. Teraz walczyła już cała dziatwa, trzech najstarszych synów z bronią w reku, córki jako sanitariuszki, najmłodszy wraz kolegami dostarczał na pierwszą linię walczącym braciom zaopatrzenie i środki opatrunkowe.
Walczyli od Grodeckiej przez Dworzec Główny (byli oficerami po podchorążówkach) i nie myśleli o przegranej. Niestety zdrada Sowietów i działania V kolumny (Rusinów, Żydów i Niemców) miała wpływ na przyszłe wydarzenia. Nikt z nich broni nie złożył, ani Niemcom ani Ruskim się nie poddał. Ich Matka miała plan wydostania zarówno ich jak i innych żołnierzy polskich ze Lwowa. Każdy z nich otrzymał od Matki polecenie i plan indywidualny przebijania się (oddzielnie) z towarzyszami broni natychmiast !!! przez Rumunię (Józef - najstarszy), przez Słowację (Ignacy) i przez Węgry (Władysław) do Krakowa.
Moja Babcia wyrwała wówczas z łap zbrodniarzy sowieckich bardzo wielu żołnierzy i oficerów, nie tylko swoje dziatki, oj nie!. Zapłaciła za to niestety życiem już po wkroczeniu Niemców do Lwowa, i to nie Niemcy przyczynili się bezpośrednio do jej śmierci. Zgadnijcie kto?.
Po kilkunastu miesiącach i setkach przygód wszyscy oprócz najmłodszego dotarli do domu rodzinnego Matki do Krakowa. Złożyli przysięgę AK, pracowali w Gazowni Krakowskiej, w styczniu 1945 rozminowywali ładunki oni i ich Koledzy, a nie żaden Skopenko.
Czy jest jakieś upowszechnione opracowanie na temat AK w Małopolsce?
Po wyzwoleniu Krakowa w styczniu/lutym 1944 zostali wcieleni do II Armii WP. Dwaj z nich zostali ciężko ranni w walkach nad Nysą Łużycką, później ewakuowani do szpitala wojskowego do Poznania.
Po wojnie wszyscy (synowie i córki) byli nauczycielami w szkołach średnich Krakowa, Gliwic, Zabrza, Bytomia, Wrocławia i Poznania.
Trzej najstarsi synowie zostali pochowani w Katedrach Wojskowych Gliwic i Poznania w mundurach, w który bronili Lwowa w 1939 r. Najmłodszy syn niestety Matki nie posłuchał, został we Lwowie, zaangażował się w młodzieńczą, „naiwną” walkę z okupantem. W „nagrodę” spędził 9 lat obozie w Norylsku, nieodbytą część kary Związek Radziecki zamienił mu na wyrzucenie poza granice ZSRR we wrześniu 1948 roku.
Prawdopodobnie wszystkim w ostatniej drodze towarzyszył dyskretny dźwięk organów pod nuty „Hymnu Lwowskich Dzieci” (www.bibliotekapiosenki.pl/binaries/droga_niepodleglosci/03_marsz_lwowskich_dzieci_t.pdf)
Niezapomniany był "lwowski bałak" tych moich Ciotek (szczególnie ich - muzycznie uzdolnionych) i Wujków (zawsze surowych i poważnych, ale szczerych do bólu). Miałem 19 lat (początek sierpnia 1973), w Restauracji Klubowej Piasta Gliwice (impreza weselna córki mojej siostry ciotecznej) miała miejsce nieprawdopodobna Lwowska Impreza, trwała do 9 - 10 rano. Wiele w życiu widziałem, ale takich wesołych lwowiaków (niestety nie do końca - wiadomo dlaczego) - nigdy wcześniej i nigdy później. Patriotyzm wyssali z mlekiem Matki i towarzyszył im do grobu. Komuchów za parchów uważali i ja „stety” również zostałem tak wychowany.
Grodzy Czerwieńskie Rusiny Lachom odebrali w 981 roku zdradziecki wypad Włodzimierza Wielkiego (inaczej I-szego) są na ten temat świadectwa pisane w Bibliotece Watykańskiej - i nie tylko tam.
Wobec bezpotomnej śmierci Kniazia Rusinów - wrócił do Macierzy ( … „ W XIV w. terytorium Grodów Czerwieńskich (ówczesna Ruś Czerwona pozostająca pod kontrolą chanatu tatarskiego) zostało włączone powtórnie przez Kazimierza Wielkiego w skład państwa polskiego”).
Inne przypisy:
Najdawniejsza przynależność „grodów czerwieńskich” w historiografii nie jest do końca dziś ustalona. Źródłem mającym tu największą wagę jest zapiska Powieści Dorocznej pod rokiem 981[2];
W leto 6489 ide Wołodimer’ k Liachom’ i zaja grady ich: Peremyszl’, Czerwien’, i iny grady jeże sut’ do sego dnie pod’ Rusiu. W sem że letie i Wiaticzi pobiedi i wiezłożi na nia dan’ ot niaouga, jakoże otci (otec) jego imasze.
Co w polskim tłumaczeniu brzmi następująco[3];
Roku 6489 [981]. Poszedł Włodzimierz ku Lachom i zajął grody ich: Przemyśl, Czerwień i inne grody, które do dziś dnia są pod Rusią. Tegoż roku i Wiatyczów zwyciężył i nałożył na nich dań od pługa, jaką i ojciec jego brał.
W skład państwa Mieszka I wchodziły ziemie nad Sanem i Bugiem obejmujące Grody Czerwieńskie. Zamieszkali na tym terenie Lędzianie stanowili zaporę przed parciem Rusi na zachód. Świadczy o tym system obronny Lędzian, skierowany w kierunku południowo-wschodnim, w którym kluczową rolę odgrywał Czerwień (obecnie Czermno) i Bełz oraz zaplecze gospodarcze położone na zachodnim brzegu Huczwy[4].
Ukraińców próżno szukać w tzw. pojęciu narodowym, nie ma i nie było takiego plemienia, Rusini - owszem byli.
Ukraina i Ukraińcy to twór sztuczny, i Rosjanie mają w tym wypadku całkowitą Rację.
Podobnie uważają Rumuni, Mołdawianie, Madziarzy, Słowacy, Litwini, Żydzi i Polacy, ba nawet Białoruski batiuszka.
Zbigniew Kisielinski Szanowny Panie !
Historia Pańskiej Rodziny i doświadczenia osobiste wskazują na szczery patriotyzm i głęboką miłość Ojczyzny co jest cechą wielu kresowiaków.
Pana rozważania co do przyszłych losów ziem kresowych wymagają dogłębnej analizy.
Z wyrazami szacunku
Ernest Piskozub
ernest piskozub dziękuję za miłe słowa. Dzisiaj rozmawiałem z Koleżanką, która odwidziła niedawno miasto rodzinne swojej Mamy (wraz z Nią, mieszkała na Skarbkowskiej). O mało nie spadłem z krzesła kiedy usłyszałem, że Ukraińcy coraz częściej powtarzają, ze chcą ze Lwowem do Polski, Mało tego mówią, że Moskale i Ukraińcy doprowadzili to miasto do ruiny, za co im jest strasznie wstyd przed rodowitymi Lwowiakami.
+Zbigniew Kisielinski Niebywałe to co Pan pisze ... Czy to się stać może? Jestem prawnukiem Juliana Oktawiana Zachariewicza, projektanta i rektora Politechniki Lwowskiej, projektanta Galicyjskiej Kasy Oszczędności, kościoła Franciszkanek, Kastelówki... Byłem we Lwowie w zeszłym roku trzy razy, powoli poznaję historię miasta moich przodków herbu Lwigród. Byłem, zobaczyłem i śni mi się po nocach to miasto, którego największą tragedią jest to ,że nie jest w polskich granicach. Zapuszczone, brudne, smutne... W parę lat z powrotem zrobilibyśmy z Niego perłę, ale czy to możliwe? Chwytam Pańską informację jak tonący brzytwy... wydawało mi się ,że tam nacjonalizm szaleje, lokal banderowców itd... ale żeby do Polski? wiadomo, że sami sobie nie poradzą, takie jest moje zdanie. Nie mają historii, państwowości, doświadczenia, struktur, specjalistów... Ukraina jest za duża i niewiele świat zachodni obchodzi. Prędzej czy później zachód "dogada" się z Rosją, tak mi się wydaje...
+Sławomir Zachariewicz Gdyby rządowi zależało ,to powstały by masowe akcje z dawaniem obywatelstwa Polskiego ,później stwierdzenie że mamy tam dużą mniejszość ,oraz negocjacje ,wybory itd. No ale co można wymagać od rządy ,który skupia się nie na "być" ,tylko na "mieć".
"Prędzej czy później zachód "dogada" się z Rosją, tak mi się wydaje..." pisze Pan. Może to i pobożne życzenia, jednak i ja taką żywię nadzieję..
Jestem wnuczką i córką Lwowian, z obu stron, dużo by opisywać, dość,że mimo braku wieeelu informacji z różnych rodzinnych powodów( jak to w życiu :( ), coś do Lwowa mnie ciągnie: słucham piosenek, czytam , czytam, szukam, szukam, szukam... i im starsza jestem i czuję się -poniekąd- związana z miejscem urodzenia i zamieszkania, magnetyzm serca :) ciągnie w tę lwowską stronę.
Pozdrawiam - Dorota Ajdukiewicz
Hemar? Kocham.
Lwów jest cudowny, również ten współczesny. To wielokulturowe miasto i nie ma co kręcić nosem do jakiego kraju należy, a na przestrzeni dziejów było bardzo różnie. Ukochany Lwów, to ukochany Lwów. Chwała i Polsce i Ukrainie!
Będę w kraju we wrześniu i tak sobie marzę by udało mi się skoczyć do Lwowa, w którym się kocham choć jestem ze starej mazowieckiej szlachty. Moi dziadkowie bywali we Lwowie i nie tylko w latach trzydziestych. Przeżyli wojnę i choć po powstaniu musieli opuścić Warszawę, to cudem jakimś ocalało kilka fotografii z ich dawnych podróży.
Trzymajcie kciuki za urzeczywistnienie mego marzenia
Rozumiem zatem,panie pieknoduchu,ze zachwycasz sie wiec takze czystka etniczna Lwowa po wojnie .i wyczyszczenie go z Polakow ?!!
@@Reytan-e8x rozumiem panie smutasie, że myśl o czystkach etnicznych na Niemcach nie pozwala ci doceniać walorów Wrocławia?
@@kattungekerstin8270 ADOLFY sami zaczęli to dostali w Arsch, a Polacy z CCCP nie wywołali wojny '39 !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jest różnica ???????????
Teskno mi ,Adam Mickiewicz.
No naszemu wieszczowi to było raczej tęskno za Litwą a nie za Ukrainą
P.S. wielu naszych bliskich (vide przodków) tęskniło do swego dzieciństwa, młodości gdziekolwiek je przeżyli czy to na Litwie, Białorusi, Ukrainie. Zostały tylko piękne wspomnienia przekazane potomkom ...
@@danutka420 Jedno i drugie to Rzeczpospolita.
Racja. Dziękuję
Jak ja si upił we Lwowi - jeszcze tam była nasza familija!
To na zdrowie panowie nawet jeśli następnego dnia będzie miałko. Kac się zdarza 😊
ach, ten Lwów:)))
Semper Fidelis
Lviv-old Polish city(from Casimir the Great 1340).My grandfather studied medicine in Polish Lviv jan Kazimierz Jan Kazimierz Uni(1934-9).I am Poliosh physician from Przemyśl & I was many times in Egypt,Portugal,but never were in Ukraine...
P.e.prof.Świętoslawski(1888-1960)-father of thermochemistry,prof.at Polish Kiev Uni...
wspomnienia
łzy tylko płyną no ni
Dni już są policzone
Kiedy na postrach bydła
Stary Lew i zmęczony
Wróci pod Orła skrzydło…
wylazł rosyjski gonokok z gniazda pluskiew Leningradem zwanego i skrzeczy
@@Arpa61 Orleta sa niesmiertelne !
oj szkoda Lwowa, no ni....?
Przyjdzie czas że Lwów będzie znów Polski
w sercu naszym ma obronę , miasto nasze ukradzione i każdego szkoda słowa jakaś Polska ta bez Lwowa, rodowita Lwowianka z ulicy Batorego do dziś
goń się z powrotem do rosyjskiego szamba, putynoski gonokoku
Już lepiej głupot nie pisać.
@@ApostazjaKler Polskie serce tam zostalo,nikt nic na to nie poradzi.
A bez serca zyc nie mozna,uczy medycyna.
@@ApostazjaKler Zabraniacie ludziom marzyć, towarzyszko?
Czemu taki mały skrawek ziemi nam zabrali? Tak mało i tak dużo!
Oj szkoda panie, żebyś pan wiedział jak szkoda.
Hello ..,jak tam dzisiaj ..., nago ..,Moja Oleno ..,
Feliks Konarski autor tej piosenki uratował się z Rosji dzięki tworzonej armii polskiej przez gen. Andersa. Zanim tam trafił prowadził w Sowietach trupę teatralno-estradową wystepujaca w pociagach "Żelaznodorożnyj Jazz". Przez przypadek usłyszał jak Polacy z łagrów kierujący się do Taszkientu spiewali Kiedy ranne wstaja zorze i przyłaczył się do nich.
To śpiewa Hrabia Tunio.
wrocławski kapuś komunistycznych UB i SB Dzieduszycki? on ludziom wiele krzywdy zrobił, hrabia bolszewicki: frasyniuk, śmieć po prostu
To śpiewa Tunio hr. Dzieduszycki?
wrocławski kapuś komunistycznych UB i SB Dzieduszycki? on ludziom wiele krzywdy zrobił, hrabia bolszewicki: frasyniuk, śmieć po prostu
Tak
I ten Lwów... Oj szkoda Lwowa... No nie?
śpiewa Wojciech hr. Dzieduszycki.....
3. wrocławski kapuś komunistycznych UB i SB Dzieduszycki? on ludziom wiele krzywdy zrobił, hrabia bolszewicki: frasyniuk, śmieć po prostu
Ale to nie jest piosenka Hemara. Muzykę i słowa napisał Feliks Konarski :)
Nie jest. Wierzę jednak iż Hemar by się jej nie powstydził i pogratulował jej.autorowi
Wojciech hr. Dzieduszycki.
donosiłeś komunistom jak Dzieduszycki?
Ency,pency,w ktorej rency.
Polski LWÓW!!
Był, po trosze jest...
Львов лучший город , город моего детства. Жаль сейчас он Украинский.
@@viollinisvita4983 Czy Pan nie widzi, że pisze Pan bzdurę?
To nie jest "pan", to rosyjski trul zarabiający na kiepską rosyjską wódkę i fatalne rosyjskie żarcie. Rosyjska agitacja i propaganda są tak dziadowskie, że nie umie nawet skorzystać z google translatora, a na stworzenie swojego kacapi są za głupi. Stulecia kazirodztwa i alkoholizmu u Moskali dają efekty. Degeneracja. I to nie od dziś!@@civwrat
Zawsze wierny.
A w Grodku Jagiellonskim ty byl ?
Odpowiem Szanownemu Panu za mojego Męża, który odszedł już do Pana. Był w swoich ukochanych ojczystych stronach z Krakowską Organizacją Kresowian, również w Gródku Jagiellońskim, gdzie jak wiemy zmarł podczas podróży Władysław Jagiełło. Pana Rodzina pochodzi z tego miasta?