PS Nie ma nic o piwku (Tropical Imperial IPA z Wrężela), bo niewiele mam o nim do powiedzenia. Było okej, nie zachwyciło, a słyszałem wiele hurraoptymistycznych opinii. Chyba ogólnie przestały mi podchodzić imperial/double IPA (poza Dodo z Artezana, to dalej jest mega).
Właśnie też miałem problem z tym co mówiłeś na początku, I wojna światowa nie była taka czarno - biała jak druga, wręcz Niemcy mieli wtedy więcej powodów do walki, w końcu zabito Arcyksięcia ich sojusznika. Dlatego lekko mi nie pasowało gdy Diana rzucała się na tych niemieckich żołnierzy i ich wyrzynała bez żadnej refleksji jakby byli jakimiś "wojskami Aresa".
Wiem i rozumiem, niemniej przeszkadzało mi trochę pokazywanie tego konfliktu w taki sposób. Zresztą już od samego początku gdy Steve określił ich mianem "tych złych".
Anglicy stworzyli nazwę "obozy koncentracyjne", natomiast Niemcy stosowali je już w XIX wieku (przeciw plemieniu Herero). Było to rozwinięcie przymusowych przesiedleń jakie stosowali np. jankesi wobec Indian. Zsyłka na Sybir to było nic - kobiety i dzieci skazanych nie były do tego zmuszane (choć chyba zdarzało się że dołączały dobrowolnie).Warto porównać do łapanki jaką angielscy kapitanowie urządzali w portach przy zaciągu na okręty, albo do wygarnięcia kobiet żyjących na londyńskim bruku żeby wysłać do kolonii karnych w Australii w charakterze nałożnic (prototyp Joy Division?). Późniejsza zamiana plutokratycznej tyranii na "równościową" tylko kryła zaostrzający się apetyt oligarchów i opanowanie przez nich wszystkich dziedzin życia. Np. motywacją do podboju Afryki Pd - nie był tak do końca pęd do złota i diamentów(te kryształki stały się modne dopiero dzięki amerykańkiej kinematografii-po wojnach zostawiono je burskiemu Krugerowi). Burowie byli wspierani przez Prusaków i pokonanie ich w wojnie podjazdowej było kosztowne. Ale żołnierze królowej Wiktorii (biali! rzekomo z powodu podjęcia wyzwania rzuconego przez również białoskórych Burów)mieli przetestować nową broń i taktykę przed spodziewanym konflikitem światowym (jak zwykle) i otworzyć drogę do utworzenia Rodezji rządzonej przez jednego z brytyjskich burżujów.
Te momenty kiedy Ludendorf mówi po angielsku z komicznym hitlerowskim akcentem xd Rozumiem, że Diana mówi w każdym języku świata, czy tam w większości ale niemiecki w tym uniwersum nie istnieje, tylko jest parodią?
Ares strącony z Olimpu. Nigdy nie byłam fanką Thewlisa, jako Lupin mnie irytował, ale jako Ares... zgadzam się, że dopóki robi za zmęczonego życiem arystokratę w średnim wieku jest ok, ale później... przez te wąsy wygląda jak pieprzony celt, zwłaszcza nago. Nie wiem, kto na to wpadł, ale moje zawieszenie niewiary się poszło kąpać w tym momencie.
Nie jest idealny ale byłam na nim już 3 razy. Czuję się z nim tak związana, że podoba mi się bardziej niz np obiektywnie bardzo dobry Winter Soldier. Teraz czekam na Captain Marvel ;D
1. Mnie osobiście ten kontrast między Dianą a wojną i naszym światem, bardzo się podobał. W sumie większość filmów o superbohaterach ma takie 'niepasujące' elementy. Jak walka ze zwykłymi przestępcami w kolorowych kostiumach. 2. Zakończenie z tymi tulącymi się ludźmi nie jest takie bezsensu. Większość żołnierzy miała dosyć wojny i cieszyła się że wreszcie może wrócić do swoich rodzin. 3. Nie ma nigdzie powiedziane że ukryła się przed światem ZARAZ PO wydarzeniach tego filmu. Możliwe że właśnie po drugiej wojnie światowej porzuciła nadzieję na ratowanie ludzkości. 4. Postacie drugoplanowe były dosyć ciekawe. Szkot, który ma PTSD i nie chce walczyć, facet z bliskiego wschodu który nie może być aktorem przez swój kolor skóry i zostaje szpiegiem, indianin który nam przypomina że nie wszystko jest czarno-białe. Biorąc pod uwagę ile film może trwać, te postacie były tak rozwinięte jak się dało. Ares i scena balu faktycznie bez sensu.
1. No nie, w żadnym filmie to nie jest specjalnie realistyczne - a jak jest, to i superbohterowie są urealniani. Wszystko, żeby trzymać się pewnej spójnej konwencji. Tutaj po prostu źle dopasowano setting do charakteru postaci. 2. I dopiero jak Ares zginął to zorientowali się, że wojna skończona? To miał być po prostu ckliwy obrazek na koniec, problem w tym, że stał w sprzeczności do wątku Aresa i jego wpływu na żołnierzy (rzekomego lub nie). 3. Nie działała, bo Batman raczej by wiedział kim jest ta superbohaterka - zamysł jest taki, że ujawniła się światu tylko w tej jednej małej wiosce, której ludność i tak została wybita. 4. No spoko, ja wiem że nie było miejsca na ich rozwinięcie, zaznaczam tylko fakt, że nie są to interesujące postacie, każdy poza tym szpiegiem-aktorem jest też przy okazji zbiorem stereotypów.
2. Ale kto się tuli? Tulą się ludzie w Londynie, a nie wrogowie. Wojna się skończyła, ponieważ udaremniono plany Ludendorfa i zawarto pokój (zgodnie z planem obu stron). Śmierć Aresa nie miała tutaj nic do rzeczy - śmierć Ludendorfa i Dr. Poison - owszem.
1. Mi kontrast między Wonder Woman, a resztą świata wydaje się sensowny. Diana wygląda jakby urwała się z innego świata, bo dosłownie pochodzi z innego świata. Ma to też znaczenie bardziej symboliczne. Główna bohaterka niesie nadzieje, inspiruje, podnosi na duchu, dzieli się miłością (no, może poza Niemcami), co właśnie odbija się na jej bajkowym wyglądzie. Pośród okopów, morza trupów gdzieś tam znajduje się piękna Amazonka w kolorowym stroju - co właśnie portretuje jej charakter, symbolizm w mroczny, zepsutym świecie. 2. Co do zabijania Niemców. Po pierwsze - działała w obronie koniecznej. Żołnierze bez ostrzeżenia atakują ją z każdej strony. Wyszła z okopu i wszyscy zaczęli do niej strzelać, więc na atak odpowiedziała atakiem. Tym bardziej że Wonder Woman w przeciwieństwie do Supermana jest wrażliwa na kule jak zwykły człowiek, więc musi się bronić. Po drugie - nie gwarantuję tego, może tylko mi się tylko wydaje, ale poza Ludendorfem i Aresem (?) chyba nikogo tak naprawdę nie zabiła. Obejrzałem kilka razy na Youtubie scenę w której walczy z Niemcami w tym ciasnym budynku i nie zauważyłem, żeby szlachtowała kogoś mieczem - biła tarczą, kopała, rzucała, ale mieczem najwyżej rozbrajała przeciwników. 3. "Stronniczość" Wonder Woman w konflikcie. Dlaczego ona pomaga Anglikom i walczy z Niemcami? Diana, zwłaszcza na początku swojej wyprawy jest naiwną dziewczyną która postrzega świat w czerni i bieli. Dlatego nie musi mieć dylematu z kim powinna walczyć, a kogo powinna spierać. 4. Co do Aresa. Tu się wszyscy zgodzą że to kiepski złoczyńca, ale jednak stawiam go trochę wyżej od takiego dr Dooma, Lexa Luthora, czy Enchantress i jej brata. Ares posiada jakąś motywację - lekko manipuluje ludźmi, aby sami się powybijali, dzięki czemu wróciły by "czasy bogów" - na Ziemi znowu zapanował by wieczny pokój, bo była by wolna od "złych" ludzi. Albo im "pomoże" pozabijać się wzajemnie, albo zrobi to osobiście. No i Ares przynajmniej nie jest wyłącznie zlepkiem CGI, posiada jakąś twarz i motywację, w przeciwieństwie do takiego brata Enchantress, czy Doomsdaya. 5. Scena z dr Poison bez maski. Faktycznie przeprowadzona jest topornie, ale rozumiem jej sens. Ares dał Wonder Woman "na talerzu" zbrodniarza wojennego. Zdarł jej maskę, aby pokazać jak żałosną i słabą istotą naprawdę jest. Chciał jej pokazać, że ludzie są bezwartościowi, zasługują na śmierć - albo sami się pozabijają, albo zrobi to Ares razem z Wonder Woman. Diana przypomina sobie ostatnie słowa Stevea, odnajduje w sobie miłość, empatię, dlatego ją oszczędza i sprzeciwia się bogowi wojny. 6. Scena z radującymi, godzącymi się żołnierzami. Znowu, to również jest topornie poprowadzone, ale również rozumiem jej sens. Żołnierze się cieszyli, nie dlatego że Ares został pokonany, ale dlatego że przetrwali całą walkę, są już cali i zdrowi. Ujęcie w którym żołnierze z różnych stron wspólnie się radują miało pokazać, że tak naprawdę wszyscy są tylko ludźmi, którzy chcą po prostu żyć i cieszyć się chwilą.
Jakby co to odpowiadałem na te kontrargumenty przy okazji poprzednich komentarzy, nie chce mi się pisać tego samego (tak tylko żeby nie było, że ignoruję)
Scena z przytulaniem - nie jest bez sensu. Ares jedynie szeptał do podatnych na agresję ludzi. Po jego śmierci nic się nie zmieniło - bo jak wiemy z historii 21 lat później wybucha II Wojna Światowa. Ale ludzie się ściskają, bo czują, że I WŚ się skończyła, bo traktat pokojowy nie został przerwany zrzuceniem tego gazu na Londyn.
Jeżeli chodzi o scenę z dr. trucizna i czołgiem to mam wrażenie że miała pokazać że ona też jest człowiekiem a miecz może być obusieczny. Wonder Woman podnosi czołg jeszcze przed zdjęciem maski a po śmierci steva. Co ostudza jej zapał i uświadamia co powiedział jej chłopak. PS Wąs aresa rządzi zwłaszcza w jaskini, a jego zbroja przypomina tą z reklamy czekolady wedla
Lubię ten film za pokazanie WW w taki sposób, że podczas oglądania czułam się jak mała dziewczynka, której oczy się świecą z zachwytu gdy patrzy na swoją bohaterkę 😁 Dla mnie to sukces, bo często mam alergię na kobiety w filmach super hero. Poza tym podobała mi się gra Chrisa Pine'a, wreszcie mogę go lubić jako.. aktora a nie faceta z ładnymi oczami xd Poza tą dwójką i zajebistym motywem muzycznym Diany raczej nie znajduję w tym filmie zalet, a antagoniści i scena przytulania na koniec (????) są absolutnie okropne xd
Wszystko to prawda, co mówisz, niektóre wątki się po prostu nie kleiły, ale nie zgodzę się z tym, że zabicie Aresa było bez celu. Ares wprost mówi, że chce doprowadzić do tego, żeby ludzkość się wybiła całkowicie. Jasne, nie jest odpowiedzialny za samą wojnę, ale odpowiada za jej co raz większą brutalność i "niszczycielskość" - sam się tym chwali - bo uważa, że ludzkość nie zasługuje na przeżycie. Diana, pomimo tego ilu Niemców zabiła po drodze do tego wniosku, jednak wierzy, że ludzkość powinna przetrwać, więc jest w filmie jednak jakiś konflikt światopoglądowy na koniec, nie tylko samo fizyczne pizganie się czołgami. Mam wrażenie, że to, co faktycznie złamie Dianę i skłoni ją do wycofania się ze świata aż do BvS to fakt II Wojny Światowej i to, na jakie wspaniałe pomysły ludzie wpadli już bez inspiracji Aresa (pomysł na sequel?)
Bosh... niedługo to już nawet gazy bojowe Mongołów pod Legnicą nie będą mogły powstać bez inspiracji Aresa... Ludzkość doskonali się we WSZYSTKIM, tak jak stwierdził Ichabod - co w tym złego, lęk przed złymi geniuszami ma nas doprowadzić do zabronienia Nagrody Nobla?? Czy jak będziey się tłuc maczugami kanibalizować jak pierwsi ludzie to unikniemy eksterminacji przegranych?
1. WW nie chciała zmiażdżyć dr Poison czołgiem, bo jest brzydka... Chciała to zrobić bo ta była fanatycznie oddana Ludendorfowi czy jak się to pisze i pracowała nad różnymi gazami które by skończyły wojnę w stylu Bomby atomowej. Szybko i brutalnie. Nie mówcie teraz, że brutalność nie ma odzwierciedlenia na wojnie, bo przypomnę, że broń chemiczna nawet na wojnach jest zakazana przez Protokół Genewski. 2. Ares "pojawił" się nagle obok WW nie dlatego by mogło dojść do finałowej walki i wyjawić jej plan i koniec, tylko po to by ją przeciągnął na złą stronę i to wyraźnie powiedział. Była silna, zabijała bez większych oporów (w swoim mniemaniu złych ludzi) itd, więc była bardzo cenna dla Aresa, była też przypuszczam ostatnią prócz niego z bogopodobnych, więc lepiej mieć u swego boku kogoś takiego lub od razu ją zabić, niż pozwolić jej dalej biegać i ratować świat. Trzecim powodem jego pojawienia się jest fakt iż właśnie zabiła gen. Ludendorfa i zamierzała dr Poison, więc to było bezpośrednia ingerencja w jego główną siłę; posługiwał się tą dwójką by nie zakończyć wojny, bez nich doszłoby i doszło do podpisania rozejmu....... 3. Ares kłamie. Pokazane było jak podpowiadał formuły dr Poison, więc jak możesz powiedzieć, że nie jest zły?? o.O On mówi Dianie wzniosłą gadkę o tym, że on tylko zasadza ziarno a człowiek sam je podlewa aż wyrośnie, a Ty w to uwierzyłeś :/ W filmie to Ares dawał wodę do podlewania ziarna i dbał by żadne chwasty go nie obrosły - że tak użyję płytkiej metafory. 4. Remus Lupin w tej zbroi, w której sam wytopił w hełmie otwory na oczy i usta wyglądał zajebiście. 5. Backstory dla naszego komanda było po łebkach, ale było. Wiemy z filmu że indianin został zmuszony przez sytuację do bycia najemnikiem i robi dla brytyjczyków, którzy wyrżnęli jego lud. Wiemy, że ten szkocik jest snajperem, jednak preferuje śpiewanie i raczej pokój - w tym się dużo lepiej odnajduje, ten arab też mówił coś czego już nie pamiętam, ale stwierdził, że jest tu gdzie jest przez kolor skóry. Nie są to jasne historie, ale film chciał pokazać, że każdy w komandzie jest trochę postacią tragiczną, wszyscy łącznie z Dianą są zmuszeni do robienia tego co robią choć tego nie chcą. Dla mnie to wystarczy.
Funfact: alianci też gazowali. A wojska stosujące fair play zawsze kończą na liście gatunków zagrożonych - przez tych, dajmy na to, rycerzy i samurajów którzy nie trzymali się litery kodeksów. Wonder Woman to wyświechtana dziewica w domu publicznym, adresowana do typu widzów który istniał przed wojną wietnamską. I te kompleksy wojowniczej ksieżniczko-modelki...Po co było szarżować na niemieckich piechurów? To jakiś wyścig epickości z kapitanem Ameryką? Po co rąbać własnoręcznie (jeżeli już?)?Boi się używać granatów? Już taka "strzelanka" jak parszywa dwunastka miała więcej sensu.
Ichabod tak w sumie to chodziło mi o to, że dostaliśmy film (WW), który z jednej strony jest bardzo obiecujący, a z drugiej niedopracowany i o to mi głownie chodziło :) twoja recenzja akurat do ww jest trafna
Zastanawia mnie czemu Ludendorf (nie wiem jak się dokładnie pisze to nazwisko) nie dał tych kapsułek z gazem czyniących go silnym nie wręczył swoim zaufanym żołnierzom by front wkońcu ruszył? Mielibyśmy wtedy żołnierzy, których Diana mogłaby bezkarnie pacyfikować :) A drużyna Steve'a wg mnie jest lepsza od Howling Commandos przedstawionych w Kapitanie Ameryce. Tam poza Buckym (który w komiksach nie był w składzie tej drużyny) widz obeznanych w hiztoriach komiksowych rozpoznać może tylko DumDum Dugana bo ma ten swój melonik :/
to co mówisz od 3:57 do 6:25 I 15:30 do 16:26 Wonderwomen zrozumiała i mówiła o tym na początki i na końcu filmu. Było to ujęte słowami, że nie uwierzy już ludziom/ nie pomoże już ludziom/nie stanie po stronie ludzi - jakoś tak, byłem tylko raz to nie pamiętam ale wydzieranek tej nauki dało się zrozumieć (chyba)
Nie wiem, czy się zgadzam, że wszystkie filmy Marvela przyjemnie się ogląda. 'Age of Ultron' dla mnie było dosyć kiepskie, ale może to tylko moja opinia.
Pawger Znaczy, nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, a pozatym, Winter Soldier to nie tylko dobry film Marvela, ale także zajebisty sensacyjniak sam w sobie.
Słuchałem co mówiłeś o Aresie i myślę, że Ares wypad by lepiej, gdyby był takim Thanosem z Marvela. Kimś kto jest z tyłu wszelkich konfliktów, ale sam nie walczy ( na razie). Co myślisz? Pozdrawiam
To zakończenie z tulącymi ludźmi było bardzo z dupy. Spodziewałam się, że WW pokona Aresa, odwróci się i zobaczy walczących, bezlitosnych ludzi. To byłoby znacznie mocniejsze i logiczniejsze moim zdaniem.
Jedna rzecz; Diana walcząc w scenie w okopach była absolutnie przekonana, że Ci Niemcy to armia Aresa. Zauważ, jaka ona była naiwna i w zasadzie święcie wierzyła w jedną jedyną rzecz: na świecie "panuje" Ares, który za pomocą swojej armii wyrzyna dobrych ludzi. Ona w taki sposób odbierała rzeczywistość którą widzi. Nie miała możliwości zrozumieć, że Ci którym idzie właśnie nap....ć to też zwykli ludzie, którzy tak na prawdę nie wiedzą po co walczą, bo nie miał kto jej tego w taki sposób wyjaśnić. Zgadzam się natomiast z Tobą, że scenka po zabiciu Aresa, kiedy żołnierze jak by budzili się z jakiejś hipnozy jest kompletnie bezsensowna. Pozdrowienia! :)
Odniosłem raczej wrażenie, że mówi się o tym, że żołnierze są pod wpływem Aresa - wg Diany ludzie są dobrzy z natury i tam w okopach tez siedzą dobrzey ludzie, tylko że zahipnotyzowani przez Aresa. Mimo to nie miała problemu z ich wyrżnięciem. Chodzi o to, że albo powinni bardzo mocno zaznaczyć moment, gdzie Wondie się orientuje, że to nie była dobra postawa i nie taką bohaterką powinna być (gdyby chcieli zagrać ambitniej), albo dać jej armię nazistów czy innych zepsutych do szpiku kości zołdaków do rozwalenia i wtedy nie byłoby sprawy. ;) Rozumiem o co Ci chodzi, ale moim zdaniem film tego dobrze nie pokazał i trochę się w tym zaplątał.
Pierwsza wersja (ambitna) byłaby chyba bardziej na miejscu, wydaje mi się, że do pewnego momentu film chciał być bardziej ambitny niż wybuchowy. To też bardziej mogłoby wytłumaczyć jej późniejsze zniknięcie na całe dziesięciolecia, jej brak reakcji podczas II wojny światowej. Mogliby wyraźnie zaznaczyć jak bardzo nie rozumie naszego świata i dlatego woli nic nie robić niż karać niewinnych. Armia nazistów to na pewno prostsze rozwiązanie, dla nas jako odbiorców obrazu, bo wiemy kim byli naziści. Dla Diany to już nie koniecznie byłoby takie oczywiste. Musiałaby się dużo głębiej zanurzyć w konflikt, żeby zrozumieć motywy działania jednych i drugich. Szkoda, że na koniec nie skupiono się bardziej na jej rozterkach o tym czego doświadczyła i na tej podstawie, o jej postanowieniu jaką bohaterką chce być. Nadało by to postaci Wonder Woman dużo większej głębi, aniżeli zrobiły to scenki ze zdjęciem Steva Trevora, przez którego poczuła (czy na pewno?) co to miłość.
Oglądając ten film starałam się mieć pozytywne odczucia (biorąc pod uwagę te wszystkie pozytywne recenzje), ale cały czas mi coś nie grało - bardzo dziękuję za ten materiał, bo mogę się podpisać pod właściwie każdym Twoim słowem. Pozdrawiam :)
Nie widziałem filmu ale... znam i speclalizowałem się w I wojnie światowej. Najlepsząi najbardziej znanąksiążką o doświadczeniu I WŚ jest chyba władca pierścieni. Ciekaw jestem czy pokazano, że generalicja po 1 i 2 stronie widziała tylko statystyki, a w okopach oficerowie niższego stopnia, często wywodzący sie z arystokracji, perwszy raz w historii zbratali się, ze zwykłymi żołnierzami wywodącymi się z ludu, którego polityka nigdy nie obchodziła. I WŚ była pierwszym konfliktem, którego poliwem napędowym był prymitywny patriotyzm, a wszystko z powodu konfliktu w rodzinie.
Większość biografów Tolkiena, włącznie z jego osobistym synem twierdzą, że chodzi o I WŚ. Sam tolkien walczył w okopach francji i sama relacja Froda z Samem jest parabolątego co przeżył i co zmieniło oblicze UK i generalnie społeczność ówczesnej europy. Tzw. arystoracja odarta została ze swej wątpliwej szlachetności- generałowie posyłający tysiące ludzi na śmierć. Wojna straciła cały swój "wątpliwy romantyzm", pierwszy raz stała się wojną na skalę przemysłową. Prości żołnierze bratali się w okopach z niższej rangi oficerami. Porównywanie WP do II WŚ jest częstą omyłką. Sama główna treść fabularna WP była wiadoma na długo przez II WŚ. Zresztą sam Tolkien wielokrotnie przyznawał, że sw powieści pisze na raty.
Ten Luddendorf to taki Red Skull ,też tam ma coś co mu daje siłe i pracuje nad jakąś "super bronią" ze swoim doktorkiem/ką. Swoją drogom Red Skull też takiego miał. A i Red Skull też chyba tam zabił jakichś generałów... No i plus mam wrażenie, że na siłe chcieli zrobić film Marvela, z tymi żartami i innymi, ale serio widać, że jest to totalnie na siłe.
Fani DC poluzujcie trochę, nie musicie od razu dislajkować filmu ichaboda bo mówi że WW to nie jest wybitny film i arcydzieło. Film jest po prostu przeciętny i tyle, powinniście się cieszyć że DC zrobiło w końcu w miarę dobry film, który da się oglądać.
Przeciętny? A gdzie tam! WW był świetnym filmem o superbohaterce walczącej ze złem. I czego tu chcieć więcej? Oczywiście, że wybitny nie będzie no bo po co? Nie tego oczekujemy po takich produkcjach.
Wprawdzie ogladalem WW tylko jeden raz, a nie dwa, ale Diana w scenie No Man's Land wychodzi z okopow nie po to zeby przesunac front i pomoc "dobrym" Brytyjczykom tylko po to zeby pomoc mieszkancom miasteczka. Tam nigdzie nie jest powiedziane, ze opowiada sie po konkretnej stronie konfliktu.. Odnosnie villanow to splacasz temat niemilosiernie. Ares pojawil sie tam bo byla tam WW. W filmie kilka razy jest powiedziane, ze im wieksza moc posiadzie Diana tym szybciej Ares ja znajdzie. Zabicie Ludendorfa bylo ostatecznym sygnalem gdzie i jak silna jest Diana. W wg mitologii to ona byla Zabojca (czynia) Bogow wiec Ares nie mogl ot tak sobie jej zlekcewazyc. Motyw szepczacego zle pomysly i wystawiajacego wolna wole ludzi na probe, zeby udowodnic ich nikczemnosc jest, wg. mnie Genialny. O wiele lepszy niz Aresa kontrolujacego ludzi jak marionetki. I porownalbym go raczej do Charlesa Mansona niz do Alfreda Nobla. Diana musiala go zabic zeby przestal zatruwac umysly ludzi. Wg Twego toku rozumowania nie powinno sie karac zadnych "mastermindow" stojacych za wszelkimi zbrodniami. Zazwyczaj jestes bardziej przenikliwy, więc mysle ze to jest jednak clickbait😉
Och, nie zgadzam się, więc to pewnie twoja przenikliwość jest niewystarczająca ;((( No błagam. Ależ oczywiście, że Diana opowiedziała się po stronie konfliktu, źli Niemcy zostali spacyfikowani, a Brytyjczycy mogli ruszyć się do przodu - nie kwestionuję tutaj motywacji bohaterki (przecież mówiłem, że ona została dobrze sportretowana), ale sposób w jaki film używa tego settingu i fakt, że nie umie pokazać heroizmu bohaterki, nie rzucając na nią tłumu żołnierzy do unieszkodliwienia. Całkiem niewinnych zołnierzy, którzy mieli pecha, bo akurat poprzeciwnej stronie walczy półbóg. Diana mogła nie zając oficjalnie stanowiska, ale film nam pokazuje co innego. To jak z tym przekazem o miłości i dobroci na koniec - niby to jest nam mówione, a i tak kończy się na napierdalaniu błyskawicami i przemocy rozwiązującej wszystkie problemy. I tutaj przechodzimy do villainów - nie wiem w jaki sposób zabójstwo Ludendorffa miało być jakimś sygnałem, Ares spokojnie mógłby ją zlokalizować wg tej logiki wcześniej, np. gdy wyzwalała wioskę. Pojawia się pod koniec bo musi się w końcu pojawić, wyłozyć ekspozycję i zaliczyć potyczkę, choć nie ma ku temu powodu. Jeśli jest tak przebiegły i tak swietnie manipuluje ludźmi, to myślę, że zorientowałby sie, że i Dianą mógłby spokojnie manipulować, patrząc na to jak łatwowierna i nawina tutaj jest, np. z dupy uznając, że Ludendorff to Ares. Motyw manipulującego Aresa jest spoko, przecież to powiedziałem, ja mam problem z tym, że zostaje szybko zarzucony, zeby zrobić miejsce na napierdalanie się w głupiej zbroi. Co do porównania do Mansona - mam wrażenie, że im wiekszy wpływa faktycznie Ares miał na udzi, tym gorzej ten motyw wypada. Jeśli Ares był jak Manson i potrafił zbudować kult swojej osoby i armię ludzi, którzy sa w stanie wskoczyć za nim w ogień, to jednak bliżej temu Aresowi do gościa, który kontroluje inne osoby. Mi się bardziej podoba wizja, gdzie Ares jedynie podsuwa ludziom narzędzia, które oni z własnej nieprzymuszonej woli wykorzystują - to zrozumiałem z jego wywodu i taka wersja wydaje mi się bardziej interesująca, stąd też moje stwierdzenie o jego niewinności. To trochę co innego niż bycie liderem sekty czy jakimś mastermindem.
Luzik. Ares daje ludziom narzędzia, podpowiada co i jak zrobić, żeby wykończyć jeden drugiego. Można wywnioskować, że przykładowo podpowiada zakochanemu obłędnie facetowi jak zgładzić męża swojej miłości i że z całą pewnością nie poniesie za to kary. Daje recepty na wszelkie zło, pomaga niezdecydowanym dokonać wyboru oczywiście w tę złą stronę. Taki sobie Szatan we własnej postaci. W całej rozpiętości katolickiego rozumienia tegoż właśnie jegomościa. I oto nadarza się okazja zgładzenia go, bo akurat jest w coś jakby ludzkiej postaci, no ale przecież jak to, po co to robić. Przecież on tylko nakłaniał, podpowiadał, podsuwał pomysły, utwierdzał w złym. Tak poza tym to okaz cnót wszelakich - tyle, że nie spocznie dopóki nie doprowadzi do zagłady ludzkości, do czego też namawia główną bohaterkę. Naprawdę, trudno znaleźć jakikolwiek powód, żeby mu robić krzywdę. Odnośnie filmu jako całości - zgadzam się, szału nie ma, raczej nudnawy, powtarzający stare wątki. Efekty czasem śmieszne, i masę innych rzeczy, które można byłoby zrobić lepiej. Ogólnie zaprzepaszczony pomysł, jakim jest WW. Dlatego sam motyw i zabicie Aresa w miarę OK, natomiast ostatnie sceny filmu z tym powrotem do wioski na czele, zdecydowanie do poprawy. Ale cóż.. już poszło :) Wszystko to nie zmienia faktu, że uwielbiam recenzje na tym kanale. Są takie, jakie powinny być: szczere i z humorem. (Dwuczęściowa recenzja Men Of Steel - moja ulubiona:) )
wiem czemu zmieniono II wojnę na I, jakby powiedzieli że hitlerowskie niemcy były manipulowane to by było to co na free comic book day by palili plakaty
Jedyne o czym nie wspomniałeś, a irytowało mnie dość mocno, to fakt, że Ludendorf przyjmował jakieś kapsułki od dr Poison, które powodowały w sumie to, że mu żyły wychodziły na wierzch, ale w momencie walki z Wonder Woman nawet daje radę ją poddusić (czyli zyskał siłę), ale koniec końców ta zabija go w ciągu minuty. To w takim razie po co był wątek tych kapsułek? Niepotrzebny zapychacz, który przewijał się przez większość scen z udziałem Ludendorfa.
yyyy sorry, to Niemcy rozpoczęli WW1 w ciągu 3 dni wdając się w otwarty konflikt z Rosją i Francją i pierwsi uderzyli na obu frontach. Oglądając film nie miałem żadnego wrażenia, że obie strony barykady są "takie same". Zdecydowanie to Niemcy byli ci źli, mimo tego jak irracjonalne były założenia wojenne wszystkich stron. Gdyby Trevor był Schillerem czy innym Schneiderem i gdyby Diana kopała tyłki Francuzom czy Angolom strasznie by mi się to kłóciło.
Ares nie panował nad ludźmi na koniec, oni po prostu właśnie zobaczyli napierdalających się bogów robiących rozpierdziel, więc cieszyli się, że przeżyli. Tak po ludzku, dlatego rzucili się sobie w ramiona. Z paroma innymi zarzutami się nie zgadzam, ale nie ma sensu tego rozwijać, bo to często kwestia indywidualnej interpretacji :).
Mordo, motyw z aresem akurat ma byc taki ze niewiemy, caly czas sami niewiemy czy to jej schiza i czy przystojniak jej uwierzy, a do zbdednego konfliktu dochodiz no bo przeciez próbuje ja przekabacić.....ale łapka za wlsne zdanie pozdro
Możliwe że czegoś nie dostrzegłam albo nie zrozumiałam, ale o ile mnie pamięć nie myli to w tej całej scenie gdzie WW wychodzi z okopów to ona nie morduje przeciwników tylko unieszkodliwia. Aczkolwiek mogę się mylić ;)
Wybrali jako tło konfliktu I Wojne Światową bo w tym roku przypada 100 rocznica przystąpienia do niej USA. Więc polecieli po pewnym sentymencie bo pewnie z tej okazji mają w kraju imprezy mające ten moment uhonorować.
W I wojnie światowej Niemcy nie byli znowuż tacy czyści... Niemcy stosowali prawo wojenne, według którego udział cywili w działaniach wojennych jest nielegalny i może być dowolnie karany. Masowe rozstrzeliwania cywili już od pierwszych dni wojny. Chociażby w Belgii. Były zaplanowane i przeprowadzone skrupulatnie, by złamać przeciwnika. Gdy rozwinął się front we Francji, to na terenach, które zajęli również kontynuowali tę zbrodniczą politykę.
zgadzam się że film jest średni z gorzej opowiedzianą historią niż w marvelu i zdecydowanie słabszą historią niż w przeciętnym filmie marvela. Jednak trzeba oddać że w Wonder Woman jest kilka mega zajebistych scen które wydaje mi się wchodzą do klasyki gatunku i czynią ten film niezapomnianym (nie pamiętam takich petard w Captain America III, czy Age of Ultron). Dla mnie są to moment jak amazonki na koniach pojawiają się na plaży oraz wejście po drabince. Jeśli dodasz do tego posuchę w kinie kobiecym spod znaku superhero i słabość BVS oraz Suicide Squad to wksaźnik na poziomie 93 % procent na RT ma rację bytu.
W sumie wątek z Aresem przypomina mi Mandaryna z Iron Mana 3. Wniosek: WM to totalna zrzynka z Irona Mana, Kapitana Ameryki i Thora. To już wolę filmy Zacka Snydera.
aaa i jeszcze jedno - faktycznie złocholce są przerysowani jak w grach komputerowych a najgorsze dla mnie są sceny walki szczególnie pod koniec filmu, są masakrycznie przerysowane, o ile w Marvelach można przymknąć oko i uwierzyć w to co widzimy na ekranie to te sceny mnie załamały
Kurczę, jeśli to było oczywiste dla każdego z pozostałych oglądających, to trudno, wyjdę na najgorszą gapę. W każdym razie, nie wiedziałam, że omówienie będzie ze spojlerami. Niby nic, WW i tak mnie zniechęciła po trailerze, co ugruntowały jeszcze poprzednie recenzje Ichaboda, ale może warto dać, dla innych mniej spostrzegawczych jakiś ostrzegawczy komunikat? Poza tym zgadzam się z każdym niemal zdaniem (na ile mogę to ocenić po widzianych fragmentach).
Ech, nadmiar pracy, niedostatek okularów? Ale pewnie po prostu wlazłam tu, kiedy tylko zobaczyłam nowy film, nawet nie zauważając informacji o spojlerach na miniaturce ;-(
Mogli zostawić Aresa dalej w cieniu. Nawet nie musieli go pokazywać. Można by zrobić fajny koniec, że "wygrali bitwę ale nie wojnę", a Ares po prostu na trochę odpuścił. A potem BAAAM !!! - Mamy II WŚ i tam dopiero mordujemy tego typka i dzięki temu mamy najdłuższy okres pokoju w europie :-)
A tam, pitolisz, nie jest źle. W kategorii "czy to film, czy to się klei,czy to kiepsko zmontowany zbiór ruchomych obrazków" w porównaniu z Batman vs Superman widać spory postęp. W porównaniu z wersją kinową BvsS to niebo a ziemia.
film był przeciętny. Oczywiście na tle Man of Steel to jest dobry film, lecz (kurwa Snyder!!!). Nie rozumiem na czym polega ta fascynacja Zacka mitami, bóstwami. Z supermana zrobił "Kosmicznego Jezusa" a teraz z Diany zrobił "Córkę Zeusa" Gal Gadot musi grać tą postać jakby WW miała autyzm (ludzie są dobrzy... A NIE! plot twist! i wielka tragedia.) Lecz w obecnych czasa WW jest spoko (w sensie nasze czasy). Ares też kaleczy ten film. (Remus xD, ten aktor tak nie pasuje do tej roli). "God of War" wszędzie jest !!! i cały film polega na gonieniu kogoś kogo niema przez cały film az do końca. I jeszcze to stwierdzenie "ej jeśli Ares zginie nastanie Forever Love. ej czemu nie działa " Ja pierdole #FUCKSNYDER
Obsadzenir Thewlisa w roli Aresa było jak dla mnie totalnie chujową decyzją. Jako taki pozostający na uboczu, nakłaniający ludzi do wojen adwokat diabła byłby nawet ok, ale w kontekście finału... Serio, mam uwierzyć w Remusa Lupina napierdalającego czołgami w wielkiej, żelaznej zbroi? No coś tu ewidentnie nie pykło.
PS Nie ma nic o piwku (Tropical Imperial IPA z Wrężela), bo niewiele mam o nim do powiedzenia. Było okej, nie zachwyciło, a słyszałem wiele hurraoptymistycznych opinii. Chyba ogólnie przestały mi podchodzić imperial/double IPA (poza Dodo z Artezana, to dalej jest mega).
Dodo to nie double IPA tylko normalna IPA tylko z owocami ;)
Tfu, nie Dodo tylko ASAP. Chociaż Dodo też pyszne, swoją drogą ;)
W Gallileo pokazali że piwo najlepiej smakuje w takim naczyniu
Już tak nie uogólniaj :) Nie naziści a państwa Osi ;) Troszkę szacunku do historii :D
Właśnie też miałem problem z tym co mówiłeś na początku, I wojna światowa nie była taka czarno - biała jak druga, wręcz Niemcy mieli wtedy więcej powodów do walki, w końcu zabito Arcyksięcia ich sojusznika. Dlatego lekko mi nie pasowało gdy Diana rzucała się na tych niemieckich żołnierzy i ich wyrzynała bez żadnej refleksji jakby byli jakimiś "wojskami Aresa".
Wiem i rozumiem, niemniej przeszkadzało mi trochę pokazywanie tego konfliktu w taki sposób. Zresztą już od samego początku gdy Steve określił ich mianem "tych złych".
Anglicy stworzyli nazwę "obozy koncentracyjne", natomiast Niemcy stosowali je już w XIX wieku (przeciw plemieniu Herero). Było to rozwinięcie przymusowych przesiedleń jakie stosowali np. jankesi wobec Indian. Zsyłka na Sybir to było nic - kobiety i dzieci skazanych nie były do tego zmuszane (choć chyba zdarzało się że dołączały dobrowolnie).Warto porównać do łapanki jaką angielscy kapitanowie urządzali w portach przy zaciągu na okręty, albo do wygarnięcia kobiet żyjących na londyńskim bruku żeby wysłać do kolonii karnych w Australii w charakterze nałożnic (prototyp Joy Division?). Późniejsza zamiana plutokratycznej tyranii na "równościową" tylko kryła zaostrzający się apetyt oligarchów i opanowanie przez nich wszystkich dziedzin życia.
Np. motywacją do podboju Afryki Pd - nie był tak do końca pęd do złota i diamentów(te kryształki stały się modne dopiero dzięki amerykańkiej kinematografii-po wojnach zostawiono je burskiemu Krugerowi). Burowie byli wspierani przez Prusaków i pokonanie ich w wojnie podjazdowej było kosztowne. Ale żołnierze królowej Wiktorii (biali! rzekomo z powodu podjęcia wyzwania rzuconego przez również białoskórych Burów)mieli przetestować nową broń i taktykę przed spodziewanym konflikitem światowym (jak zwykle) i otworzyć drogę do utworzenia Rodezji rządzonej przez jednego z brytyjskich burżujów.
Ares w tym filmie wygląda jak ten z reklamy Wedel xd
Legenda głosi ,że ichabodowi spodoba se kiedyś coś od DC
Pan tutaj chyba nowy
stary jak świat,od recenzji Man of Steel ;)
"A LOIS SOBIE SPADA"
ta recenzja to nasz skarb narodowy. Kocham
No to chyba Cię ominęło trochę :)
a co Ci się podoba od DC? bo z tego co pamiętam to nawet batman
Nolana Ci się nie podobał
Te momenty kiedy Ludendorf mówi po angielsku z komicznym hitlerowskim akcentem xd
Rozumiem, że Diana mówi w każdym języku świata, czy tam w większości ale niemiecki w tym uniwersum nie istnieje, tylko jest parodią?
A ja wciąż myślę, że Aresa gra Sylwester Maciejewski...
Ares strącony z Olimpu. Nigdy nie byłam fanką Thewlisa, jako Lupin mnie irytował, ale jako Ares... zgadzam się, że dopóki robi za zmęczonego życiem arystokratę w średnim wieku jest ok, ale później... przez te wąsy wygląda jak pieprzony celt, zwłaszcza nago. Nie wiem, kto na to wpadł, ale moje zawieszenie niewiary się poszło kąpać w tym momencie.
Ares +Asterix bez hełmu :-)
Nie jest idealny ale byłam na nim już 3 razy. Czuję się z nim tak związana, że podoba mi się bardziej niz np obiektywnie bardzo dobry Winter Soldier. Teraz czekam na Captain Marvel ;D
1. Mnie osobiście ten kontrast między Dianą a wojną i naszym światem, bardzo się podobał. W sumie większość filmów o superbohaterach ma takie 'niepasujące' elementy. Jak walka ze zwykłymi przestępcami w kolorowych kostiumach.
2. Zakończenie z tymi tulącymi się ludźmi nie jest takie bezsensu. Większość żołnierzy miała dosyć wojny i cieszyła się że wreszcie może wrócić do swoich rodzin.
3. Nie ma nigdzie powiedziane że ukryła się przed światem ZARAZ PO wydarzeniach tego filmu. Możliwe że właśnie po drugiej wojnie światowej porzuciła nadzieję na ratowanie ludzkości.
4. Postacie drugoplanowe były dosyć ciekawe. Szkot, który ma PTSD i nie chce walczyć, facet z bliskiego wschodu który nie może być aktorem przez swój kolor skóry i zostaje szpiegiem, indianin który nam przypomina że nie wszystko jest czarno-białe. Biorąc pod uwagę ile film może trwać, te postacie były tak rozwinięte jak się dało.
Ares i scena balu faktycznie bez sensu.
1. No nie, w żadnym filmie to nie jest specjalnie realistyczne - a jak jest, to i superbohterowie są urealniani. Wszystko, żeby trzymać się pewnej spójnej konwencji. Tutaj po prostu źle dopasowano setting do charakteru postaci.
2. I dopiero jak Ares zginął to zorientowali się, że wojna skończona? To miał być po prostu ckliwy obrazek na koniec, problem w tym, że stał w sprzeczności do wątku Aresa i jego wpływu na żołnierzy (rzekomego lub nie).
3. Nie działała, bo Batman raczej by wiedział kim jest ta superbohaterka - zamysł jest taki, że ujawniła się światu tylko w tej jednej małej wiosce, której ludność i tak została wybita.
4. No spoko, ja wiem że nie było miejsca na ich rozwinięcie, zaznaczam tylko fakt, że nie są to interesujące postacie, każdy poza tym szpiegiem-aktorem jest też przy okazji zbiorem stereotypów.
2. Ale kto się tuli? Tulą się ludzie w Londynie, a nie wrogowie. Wojna się skończyła, ponieważ udaremniono plany Ludendorfa i zawarto pokój (zgodnie z planem obu stron). Śmierć Aresa nie miała tutaj nic do rzeczy - śmierć Ludendorfa i Dr. Poison - owszem.
1. Mi kontrast między Wonder Woman, a resztą świata wydaje się sensowny. Diana wygląda jakby urwała się z innego świata, bo dosłownie pochodzi z innego świata. Ma to też znaczenie bardziej symboliczne. Główna bohaterka niesie nadzieje, inspiruje, podnosi na duchu, dzieli się miłością (no, może poza Niemcami), co właśnie odbija się na jej bajkowym wyglądzie. Pośród okopów, morza trupów gdzieś tam znajduje się piękna Amazonka w kolorowym stroju - co właśnie portretuje jej charakter, symbolizm w mroczny, zepsutym świecie.
2. Co do zabijania Niemców. Po pierwsze - działała w obronie koniecznej. Żołnierze bez ostrzeżenia atakują ją z każdej strony. Wyszła z okopu i wszyscy zaczęli do niej strzelać, więc na atak odpowiedziała atakiem. Tym bardziej że Wonder Woman w przeciwieństwie do Supermana jest wrażliwa na kule jak zwykły człowiek, więc musi się bronić. Po drugie - nie gwarantuję tego, może tylko mi się tylko wydaje, ale poza Ludendorfem i Aresem (?) chyba nikogo tak naprawdę nie zabiła. Obejrzałem kilka razy na Youtubie scenę w której walczy z Niemcami w tym ciasnym budynku i nie zauważyłem, żeby szlachtowała kogoś mieczem - biła tarczą, kopała, rzucała, ale mieczem najwyżej rozbrajała przeciwników.
3. "Stronniczość" Wonder Woman w konflikcie. Dlaczego ona pomaga Anglikom i walczy z Niemcami? Diana, zwłaszcza na początku swojej wyprawy jest naiwną dziewczyną która postrzega świat w czerni i bieli. Dlatego nie musi mieć dylematu z kim powinna walczyć, a kogo powinna spierać.
4. Co do Aresa. Tu się wszyscy zgodzą że to kiepski złoczyńca, ale jednak stawiam go trochę wyżej od takiego dr Dooma, Lexa Luthora, czy Enchantress i jej brata. Ares posiada jakąś motywację - lekko manipuluje ludźmi, aby sami się powybijali, dzięki czemu wróciły by "czasy bogów" - na Ziemi znowu zapanował by wieczny pokój, bo była by wolna od "złych" ludzi. Albo im "pomoże" pozabijać się wzajemnie, albo zrobi to osobiście. No i Ares przynajmniej nie jest wyłącznie zlepkiem CGI, posiada jakąś twarz i motywację, w przeciwieństwie do takiego brata Enchantress, czy Doomsdaya.
5. Scena z dr Poison bez maski. Faktycznie przeprowadzona jest topornie, ale rozumiem jej sens. Ares dał Wonder Woman "na talerzu" zbrodniarza wojennego. Zdarł jej maskę, aby pokazać jak żałosną i słabą istotą naprawdę jest. Chciał jej pokazać, że ludzie są bezwartościowi, zasługują na śmierć - albo sami się pozabijają, albo zrobi to Ares razem z Wonder Woman. Diana przypomina sobie ostatnie słowa Stevea, odnajduje w sobie miłość, empatię, dlatego ją oszczędza i sprzeciwia się bogowi wojny.
6. Scena z radującymi, godzącymi się żołnierzami. Znowu, to również jest topornie poprowadzone, ale również rozumiem jej sens. Żołnierze się cieszyli, nie dlatego że Ares został pokonany, ale dlatego że przetrwali całą walkę, są już cali i zdrowi. Ujęcie w którym żołnierze z różnych stron wspólnie się radują miało pokazać, że tak naprawdę wszyscy są tylko ludźmi, którzy chcą po prostu żyć i cieszyć się chwilą.
Jakby co to odpowiadałem na te kontrargumenty przy okazji poprzednich komentarzy, nie chce mi się pisać tego samego (tak tylko żeby nie było, że ignoruję)
Scena z przytulaniem - nie jest bez sensu. Ares jedynie szeptał do podatnych na agresję ludzi. Po jego śmierci nic się nie zmieniło - bo jak wiemy z historii 21 lat później wybucha II Wojna Światowa. Ale ludzie się ściskają, bo czują, że I WŚ się skończyła, bo traktat pokojowy nie został przerwany zrzuceniem tego gazu na Londyn.
Jeżeli chodzi o scenę z dr. trucizna i czołgiem to mam wrażenie że miała pokazać że ona też jest człowiekiem a miecz może być obusieczny. Wonder Woman podnosi czołg jeszcze przed zdjęciem maski a po śmierci steva. Co ostudza jej zapał i uświadamia co powiedział jej chłopak.
PS
Wąs aresa rządzi zwłaszcza w jaskini, a jego zbroja przypomina tą z reklamy czekolady wedla
Jest postęp. Z filmów złych (Man of Steel, Batman v Superman) przechodzimy do filmów kiepskich. Yay!
Lubię ten film za pokazanie WW w taki sposób, że podczas oglądania czułam się jak mała dziewczynka, której oczy się świecą z zachwytu gdy patrzy na swoją bohaterkę 😁
Dla mnie to sukces, bo często mam alergię na kobiety w filmach super hero. Poza tym podobała mi się gra Chrisa Pine'a, wreszcie mogę go lubić jako.. aktora a nie faceta z ładnymi oczami xd Poza tą dwójką i zajebistym motywem muzycznym Diany raczej nie znajduję w tym filmie zalet, a antagoniści i scena przytulania na koniec (????) są absolutnie okropne xd
Wszystko to prawda, co mówisz, niektóre wątki się po prostu nie kleiły, ale nie zgodzę się z tym, że zabicie Aresa było bez celu. Ares wprost mówi, że chce doprowadzić do tego, żeby ludzkość się wybiła całkowicie. Jasne, nie jest odpowiedzialny za samą wojnę, ale odpowiada za jej co raz większą brutalność i "niszczycielskość" - sam się tym chwali - bo uważa, że ludzkość nie zasługuje na przeżycie. Diana, pomimo tego ilu Niemców zabiła po drodze do tego wniosku, jednak wierzy, że ludzkość powinna przetrwać, więc jest w filmie jednak jakiś konflikt światopoglądowy na koniec, nie tylko samo fizyczne pizganie się czołgami.
Mam wrażenie, że to, co faktycznie złamie Dianę i skłoni ją do wycofania się ze świata aż do BvS to fakt II Wojny Światowej i to, na jakie wspaniałe pomysły ludzie wpadli już bez inspiracji Aresa (pomysł na sequel?)
Bosh... niedługo to już nawet gazy bojowe Mongołów pod Legnicą nie będą mogły powstać bez inspiracji Aresa... Ludzkość doskonali się we WSZYSTKIM, tak jak stwierdził Ichabod - co w tym złego, lęk przed złymi geniuszami ma nas doprowadzić do zabronienia Nagrody Nobla?? Czy jak będziey się tłuc maczugami kanibalizować jak pierwsi ludzie to unikniemy eksterminacji przegranych?
1. WW nie chciała zmiażdżyć dr Poison czołgiem, bo jest brzydka... Chciała to zrobić bo ta była fanatycznie oddana Ludendorfowi czy jak się to pisze i pracowała nad różnymi gazami które by skończyły wojnę w stylu Bomby atomowej. Szybko i brutalnie. Nie mówcie teraz, że brutalność nie ma odzwierciedlenia na wojnie, bo przypomnę, że broń chemiczna nawet na wojnach jest zakazana przez Protokół Genewski.
2. Ares "pojawił" się nagle obok WW nie dlatego by mogło dojść do finałowej walki i wyjawić jej plan i koniec, tylko po to by ją przeciągnął na złą stronę i to wyraźnie powiedział. Była silna, zabijała bez większych oporów (w swoim mniemaniu złych ludzi) itd, więc była bardzo cenna dla Aresa, była też przypuszczam ostatnią prócz niego z bogopodobnych, więc lepiej mieć u swego boku kogoś takiego lub od razu ją zabić, niż pozwolić jej dalej biegać i ratować świat. Trzecim powodem jego pojawienia się jest fakt iż właśnie zabiła gen. Ludendorfa i zamierzała dr Poison, więc to było bezpośrednia ingerencja w jego główną siłę; posługiwał się tą dwójką by nie zakończyć wojny, bez nich doszłoby i doszło do podpisania rozejmu.......
3. Ares kłamie. Pokazane było jak podpowiadał formuły dr Poison, więc jak możesz powiedzieć, że nie jest zły?? o.O
On mówi Dianie wzniosłą gadkę o tym, że on tylko zasadza ziarno a człowiek sam je podlewa aż wyrośnie, a Ty w to uwierzyłeś :/ W filmie to Ares dawał wodę do podlewania ziarna i dbał by żadne chwasty go nie obrosły - że tak użyję płytkiej metafory.
4. Remus Lupin w tej zbroi, w której sam wytopił w hełmie otwory na oczy i usta wyglądał zajebiście.
5. Backstory dla naszego komanda było po łebkach, ale było. Wiemy z filmu że indianin został zmuszony przez sytuację do bycia najemnikiem i robi dla brytyjczyków, którzy wyrżnęli jego lud. Wiemy, że ten szkocik jest snajperem, jednak preferuje śpiewanie i raczej pokój - w tym się dużo lepiej odnajduje, ten arab też mówił coś czego już nie pamiętam, ale stwierdził, że jest tu gdzie jest przez kolor skóry. Nie są to jasne historie, ale film chciał pokazać, że każdy w komandzie jest trochę postacią tragiczną, wszyscy łącznie z Dianą są zmuszeni do robienia tego co robią choć tego nie chcą. Dla mnie to wystarczy.
Funfact: alianci też gazowali. A wojska stosujące fair play zawsze kończą na liście gatunków zagrożonych - przez tych, dajmy na to, rycerzy i samurajów którzy nie trzymali się litery kodeksów. Wonder Woman to wyświechtana dziewica w domu publicznym, adresowana do typu widzów który istniał przed wojną wietnamską. I te kompleksy wojowniczej ksieżniczko-modelki...Po co było szarżować na niemieckich piechurów? To jakiś wyścig epickości z kapitanem Ameryką? Po co rąbać własnoręcznie (jeżeli już?)?Boi się używać granatów? Już taka "strzelanka" jak parszywa dwunastka miała więcej sensu.
SilentMeloman s ty widząc po raz 1 granat byś to wziął w łapę i rzucił po ,,aktywacji" pamiętaj że Diana w życiu przedtem nie była poza wyspą ;/
to wszystko jest pełne sprzeczności
No niestety, ale trzeba słuchać wideo, a nie tylko czytać nagłówki :)
Ichabod ależ słucham i to bardzo uważnie 😉
No to jeśli widzisz gdzieś sprzeczność, to chętnie wyjaśnię dokładniej :)
Ichabod tak w sumie to chodziło mi o to, że dostaliśmy film (WW), który z jednej strony jest bardzo obiecujący, a z drugiej niedopracowany i o to mi głownie chodziło :) twoja recenzja akurat do ww jest trafna
A ok, no to super, bałem się, że komuś tu sprzeczny przekaz wysyłam, że niby jest dobrze, ale jednak nie :P
Zastanawia mnie czemu Ludendorf (nie wiem jak się dokładnie pisze to nazwisko) nie dał tych kapsułek z gazem czyniących go silnym nie wręczył swoim zaufanym żołnierzom by front wkońcu ruszył? Mielibyśmy wtedy żołnierzy, których Diana mogłaby bezkarnie pacyfikować :) A drużyna Steve'a wg mnie jest lepsza od Howling Commandos przedstawionych w Kapitanie Ameryce. Tam poza Buckym (który w komiksach nie był w składzie tej drużyny) widz obeznanych w hiztoriach komiksowych rozpoznać może tylko DumDum Dugana bo ma ten swój melonik :/
to co mówisz od 3:57 do 6:25 I 15:30 do 16:26 Wonderwomen zrozumiała i mówiła o tym na początki i na końcu filmu. Było to ujęte słowami, że nie uwierzy już ludziom/ nie pomoże już ludziom/nie stanie po stronie ludzi - jakoś tak, byłem tylko raz to nie pamiętam ale wydzieranek tej nauki dało się zrozumieć (chyba)
10:15 piękny Ichabod
"Jak śmiesz nie chwalić WW fanboyu Marvela".
Nie wiem, czy się zgadzam, że wszystkie filmy Marvela przyjemnie się ogląda. 'Age of Ultron' dla mnie było dosyć kiepskie, ale może to tylko moja opinia.
Kayra Youvmir to prawda ale Marvel ma wiele perełek np strażnicy galaktyki czy ostatni kapitan ameryka
Pawger Może bardziej Zimowy Żołnierz, bo ostatni Kapitan był...
eh...
Nikson czemu to znaczy Winter Soldier również byl dobry Ale Civil War też trzyma poziom
Pawger Znaczy, nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, a pozatym, Winter Soldier to nie tylko dobry film Marvela, ale także zajebisty sensacyjniak sam w sobie.
Idzie o to, że narracji Zachodu to Niemcy są winne I wojnie światowej, a Anglia i sojusznicy to anioły wcielone i nigdy nie ich wina...
Słuchałem co mówiłeś o Aresie i myślę, że Ares wypad by lepiej, gdyby był takim Thanosem z Marvela. Kimś kto jest z tyłu wszelkich konfliktów, ale sam nie walczy ( na razie). Co myślisz? Pozdrawiam
To zakończenie z tulącymi ludźmi było bardzo z dupy. Spodziewałam się, że WW pokona Aresa, odwróci się i zobaczy walczących, bezlitosnych ludzi. To byłoby znacznie mocniejsze i logiczniejsze moim zdaniem.
Niby jo, ale nie mieli sie juz o co napierdalać.
Jedna rzecz; Diana walcząc w scenie w okopach była absolutnie przekonana, że Ci Niemcy to armia Aresa. Zauważ, jaka ona była naiwna i w zasadzie święcie wierzyła w jedną jedyną rzecz: na świecie "panuje" Ares, który za pomocą swojej armii wyrzyna dobrych ludzi. Ona w taki sposób odbierała rzeczywistość którą widzi. Nie miała możliwości zrozumieć, że Ci którym idzie właśnie nap....ć to też zwykli ludzie, którzy tak na prawdę nie wiedzą po co walczą, bo nie miał kto jej tego w taki sposób wyjaśnić.
Zgadzam się natomiast z Tobą, że scenka po zabiciu Aresa, kiedy żołnierze jak by budzili się z jakiejś hipnozy jest kompletnie bezsensowna.
Pozdrowienia! :)
Odniosłem raczej wrażenie, że mówi się o tym, że żołnierze są pod wpływem Aresa - wg Diany ludzie są dobrzy z natury i tam w okopach tez siedzą dobrzey ludzie, tylko że zahipnotyzowani przez Aresa. Mimo to nie miała problemu z ich wyrżnięciem. Chodzi o to, że albo powinni bardzo mocno zaznaczyć moment, gdzie Wondie się orientuje, że to nie była dobra postawa i nie taką bohaterką powinna być (gdyby chcieli zagrać ambitniej), albo dać jej armię nazistów czy innych zepsutych do szpiku kości zołdaków do rozwalenia i wtedy nie byłoby sprawy. ;) Rozumiem o co Ci chodzi, ale moim zdaniem film tego dobrze nie pokazał i trochę się w tym zaplątał.
Pierwsza wersja (ambitna) byłaby chyba bardziej na miejscu, wydaje mi się, że do pewnego momentu film chciał być bardziej ambitny niż wybuchowy. To też bardziej mogłoby wytłumaczyć jej późniejsze zniknięcie na całe dziesięciolecia, jej brak reakcji podczas II wojny światowej. Mogliby wyraźnie zaznaczyć jak bardzo nie rozumie naszego świata i dlatego woli nic nie robić niż karać niewinnych.
Armia nazistów to na pewno prostsze rozwiązanie, dla nas jako odbiorców obrazu, bo wiemy kim byli naziści. Dla Diany to już nie koniecznie byłoby takie oczywiste. Musiałaby się dużo głębiej zanurzyć w konflikt, żeby zrozumieć motywy działania jednych i drugich.
Szkoda, że na koniec nie skupiono się bardziej na jej rozterkach o tym czego doświadczyła i na tej podstawie, o jej postanowieniu jaką bohaterką chce być. Nadało by to postaci Wonder Woman dużo większej głębi, aniżeli zrobiły to scenki ze zdjęciem Steva Trevora, przez którego poczuła (czy na pewno?) co to miłość.
Celne uwagi Ichabod.
Świetna recenzja, Ichabod! :)
ichabod to ten koles z kanalu Piwna Recenzja? kurde, takie skromne początku, a tu patrz. ale szanuje, że dalej piwo na każdym filmiku!
Oglądając ten film starałam się mieć pozytywne odczucia (biorąc pod uwagę te wszystkie pozytywne recenzje), ale cały czas mi coś nie grało - bardzo dziękuję za ten materiał, bo mogę się podpisać pod właściwie każdym Twoim słowem. Pozdrawiam :)
,,ja akurat jestem,, Mój piękny panie raz zobaczony w technikolorze🎤🎵🎶
Nie widziałem filmu ale... znam i speclalizowałem się w I wojnie światowej. Najlepsząi najbardziej znanąksiążką o doświadczeniu I WŚ jest chyba władca pierścieni. Ciekaw jestem czy pokazano, że generalicja po 1 i 2 stronie widziała tylko statystyki, a w okopach oficerowie niższego stopnia, często wywodzący sie z arystokracji, perwszy raz w historii zbratali się, ze zwykłymi żołnierzami wywodącymi się z ludu, którego polityka nigdy nie obchodziła. I WŚ była pierwszym konfliktem, którego poliwem napędowym był prymitywny patriotyzm, a wszystko z powodu konfliktu w rodzinie.
Władca Pierścieni był pisany w okresie II wojny światowej,więc ma więcej aluzji do niej niż do I.
Większość biografów Tolkiena, włącznie z jego osobistym synem twierdzą, że chodzi o I WŚ. Sam tolkien walczył w okopach francji i sama relacja Froda z Samem jest parabolątego co przeżył i co zmieniło oblicze UK i generalnie społeczność ówczesnej europy. Tzw. arystoracja odarta została ze swej wątpliwej szlachetności- generałowie posyłający tysiące ludzi na śmierć. Wojna straciła cały swój "wątpliwy romantyzm", pierwszy raz stała się wojną na skalę przemysłową. Prości żołnierze bratali się w okopach z niższej rangi oficerami.
Porównywanie WP do II WŚ jest częstą omyłką. Sama główna treść fabularna WP była wiadoma na długo przez II WŚ. Zresztą sam Tolkien wielokrotnie przyznawał, że sw powieści pisze na raty.
Ten Luddendorf to taki Red Skull ,też tam ma coś co mu daje siłe i pracuje nad jakąś "super bronią" ze swoim doktorkiem/ką. Swoją drogom Red Skull też takiego miał. A i Red Skull też chyba tam zabił jakichś generałów...
No i plus mam wrażenie, że na siłe chcieli zrobić film Marvela, z tymi żartami i innymi, ale serio widać, że jest to totalnie na siłe.
Fani DC poluzujcie trochę, nie musicie od razu dislajkować filmu ichaboda bo mówi że WW to nie jest wybitny film i arcydzieło. Film jest po prostu przeciętny i tyle, powinniście się cieszyć że DC zrobiło w końcu w miarę dobry film, który da się oglądać.
Mr. RadioActive fanboyie marvela zluzujcie troche bo gotg 2 był po prostu w dużej mierze głupi i słaby i jakoś nikomu to nie przeszkadzało.
Fanboje czegokolwiek, przestancie być fanbojami i wyciągnijcie mózgi z zamrażarek
Gothg 2 był tak głupi i absurdalny że aż śmieszny, a WW była całkiem spoko, bez szału ale można było się dobrze bawić.
Co to za film Gothg 2?
Przeciętny? A gdzie tam! WW był świetnym filmem o superbohaterce walczącej ze złem. I czego tu chcieć więcej? Oczywiście, że wybitny nie będzie no bo po co? Nie tego oczekujemy po takich produkcjach.
Wprawdzie ogladalem WW tylko jeden raz, a nie dwa, ale Diana w scenie No Man's Land wychodzi z okopow nie po to zeby przesunac front i pomoc "dobrym" Brytyjczykom tylko po to zeby pomoc mieszkancom miasteczka. Tam nigdzie nie jest powiedziane, ze opowiada sie po konkretnej stronie konfliktu.. Odnosnie villanow to splacasz temat niemilosiernie. Ares pojawil sie tam bo byla tam WW. W filmie kilka razy jest powiedziane, ze im wieksza moc posiadzie Diana tym szybciej Ares ja znajdzie. Zabicie Ludendorfa bylo ostatecznym sygnalem gdzie i jak silna jest Diana. W wg mitologii to ona byla Zabojca (czynia) Bogow wiec Ares nie mogl ot tak sobie jej zlekcewazyc. Motyw szepczacego zle pomysly i wystawiajacego wolna wole ludzi na probe, zeby udowodnic ich nikczemnosc jest, wg. mnie Genialny. O wiele lepszy niz Aresa kontrolujacego ludzi jak marionetki. I porownalbym go raczej do Charlesa Mansona niz do Alfreda Nobla. Diana musiala go zabic zeby przestal zatruwac umysly ludzi. Wg Twego toku rozumowania nie powinno sie karac zadnych "mastermindow" stojacych za wszelkimi zbrodniami. Zazwyczaj jestes bardziej przenikliwy, więc mysle ze to jest jednak clickbait😉
Och, nie zgadzam się, więc to pewnie twoja przenikliwość jest niewystarczająca ;((( No błagam.
Ależ oczywiście, że Diana opowiedziała się po stronie konfliktu, źli Niemcy zostali spacyfikowani, a Brytyjczycy mogli ruszyć się do przodu - nie kwestionuję tutaj motywacji bohaterki (przecież mówiłem, że ona została dobrze sportretowana), ale sposób w jaki film używa tego settingu i fakt, że nie umie pokazać heroizmu bohaterki, nie rzucając na nią tłumu żołnierzy do unieszkodliwienia. Całkiem niewinnych zołnierzy, którzy mieli pecha, bo akurat poprzeciwnej stronie walczy półbóg. Diana mogła nie zając oficjalnie stanowiska, ale film nam pokazuje co innego. To jak z tym przekazem o miłości i dobroci na koniec - niby to jest nam mówione, a i tak kończy się na napierdalaniu błyskawicami i przemocy rozwiązującej wszystkie problemy.
I tutaj przechodzimy do villainów - nie wiem w jaki sposób zabójstwo Ludendorffa miało być jakimś sygnałem, Ares spokojnie mógłby ją zlokalizować wg tej logiki wcześniej, np. gdy wyzwalała wioskę. Pojawia się pod koniec bo musi się w końcu pojawić, wyłozyć ekspozycję i zaliczyć potyczkę, choć nie ma ku temu powodu. Jeśli jest tak przebiegły i tak swietnie manipuluje ludźmi, to myślę, że zorientowałby sie, że i Dianą mógłby spokojnie manipulować, patrząc na to jak łatwowierna i nawina tutaj jest, np. z dupy uznając, że Ludendorff to Ares. Motyw manipulującego Aresa jest spoko, przecież to powiedziałem, ja mam problem z tym, że zostaje szybko zarzucony, zeby zrobić miejsce na napierdalanie się w głupiej zbroi.
Co do porównania do Mansona - mam wrażenie, że im wiekszy wpływa faktycznie Ares miał na udzi, tym gorzej ten motyw wypada. Jeśli Ares był jak Manson i potrafił zbudować kult swojej osoby i armię ludzi, którzy sa w stanie wskoczyć za nim w ogień, to jednak bliżej temu Aresowi do gościa, który kontroluje inne osoby. Mi się bardziej podoba wizja, gdzie Ares jedynie podsuwa ludziom narzędzia, które oni z własnej nieprzymuszonej woli wykorzystują - to zrozumiałem z jego wywodu i taka wersja wydaje mi się bardziej interesująca, stąd też moje stwierdzenie o jego niewinności. To trochę co innego niż bycie liderem sekty czy jakimś mastermindem.
Luzik. Ares daje ludziom narzędzia, podpowiada co i jak zrobić, żeby wykończyć jeden drugiego. Można wywnioskować, że przykładowo podpowiada zakochanemu obłędnie facetowi jak zgładzić męża swojej miłości i że z całą pewnością nie poniesie za to kary. Daje recepty na wszelkie zło, pomaga niezdecydowanym dokonać wyboru oczywiście w tę złą stronę. Taki sobie Szatan we własnej postaci. W całej rozpiętości katolickiego rozumienia tegoż właśnie jegomościa. I oto nadarza się okazja zgładzenia go, bo akurat jest w coś jakby ludzkiej postaci, no ale przecież jak to, po co to robić. Przecież on tylko nakłaniał, podpowiadał, podsuwał pomysły, utwierdzał w złym. Tak poza tym to okaz cnót wszelakich - tyle, że nie spocznie dopóki nie doprowadzi do zagłady ludzkości, do czego też namawia główną bohaterkę. Naprawdę, trudno znaleźć jakikolwiek powód, żeby mu robić krzywdę.
Odnośnie filmu jako całości - zgadzam się, szału nie ma, raczej nudnawy, powtarzający stare wątki. Efekty czasem śmieszne, i masę innych rzeczy, które można byłoby zrobić lepiej. Ogólnie zaprzepaszczony pomysł, jakim jest WW. Dlatego sam motyw i zabicie Aresa w miarę OK, natomiast ostatnie sceny filmu z tym powrotem do wioski na czele, zdecydowanie do poprawy. Ale cóż.. już poszło :)
Wszystko to nie zmienia faktu, że uwielbiam recenzje na tym kanale. Są takie, jakie powinny być: szczere i z humorem. (Dwuczęściowa recenzja Men Of Steel - moja ulubiona:) )
Kolega zauważył, że w tym filmie po raz pierwszy widział personifikację Aresa z wąsem... Ares - solidarność.... szacun....
nagrasz film o porównaniu fabuł z (pewnego filmu o batmanie i supermenie o którym wszyscy chcemy zapomnieć ) i injustice 2 ?
Gdyby to zależało ode mnie to na końcu pojawiłby się Herhules i Xena z serialu. To by było zakończenie🎬🎭
wiem czemu zmieniono II wojnę na I, jakby powiedzieli że hitlerowskie niemcy były manipulowane to by było to co na free comic book day by palili plakaty
Jedyne o czym nie wspomniałeś, a irytowało mnie dość mocno, to fakt, że Ludendorf przyjmował jakieś kapsułki od dr Poison, które powodowały w sumie to, że mu żyły wychodziły na wierzch, ale w momencie walki z Wonder Woman nawet daje radę ją poddusić (czyli zyskał siłę), ale koniec końców ta zabija go w ciągu minuty. To w takim razie po co był wątek tych kapsułek? Niepotrzebny zapychacz, który przewijał się przez większość scen z udziałem Ludendorfa.
yyyy sorry, to Niemcy rozpoczęli WW1 w ciągu 3 dni wdając się w otwarty konflikt z Rosją i Francją i pierwsi uderzyli na obu frontach. Oglądając film nie miałem żadnego wrażenia, że obie strony barykady są "takie same". Zdecydowanie to Niemcy byli ci źli, mimo tego jak irracjonalne były założenia wojenne wszystkich stron. Gdyby Trevor był Schillerem czy innym Schneiderem i gdyby Diana kopała tyłki Francuzom czy Angolom strasznie by mi się to kłóciło.
Mnie urzekła Claire Underwood pomykająca z mieczem i łukiem ... to było coś :)
Ej,co Wy z tym Lupinem? Dla mnie Thewlis to przede wszystkim genialna postać z nowego sezonu Fargo :)
Wiesz, więcej osób widziało HP niż ten serial i dla wielu to filmy dzieciństwa - dlatego skojarzenie jest jedno
Poprzedni font na miniaturkach podobał mi się bardziej :( do tego w tym fajnym, żółtym kolorze
Ja mam cichą nadzieję, że Diana jednak nie zabiła Aresa.
Ares nie panował nad ludźmi na koniec, oni po prostu właśnie zobaczyli napierdalających się bogów robiących rozpierdziel, więc cieszyli się, że przeżyli. Tak po ludzku, dlatego rzucili się sobie w ramiona. Z paroma innymi zarzutami się nie zgadzam, ale nie ma sensu tego rozwijać, bo to często kwestia indywidualnej interpretacji :).
To zawsze kwestia indywidualnej interpretacji ;)
Mam pytanie:
Czy wypowiesz się na temat gry injustice 2 ?
Nie, nie lubię bijatyk
Ichabod Dziękuję za odpowiedź ;)
Mordo, motyw z aresem akurat ma byc taki ze niewiemy, caly czas sami niewiemy czy to jej schiza i czy przystojniak jej uwierzy, a do zbdednego konfliktu dochodiz no bo przeciez próbuje ja przekabacić.....ale łapka za wlsne zdanie pozdro
długi materiał,to znaczy że film jest kiepski ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Możliwe że czegoś nie dostrzegłam albo nie zrozumiałam, ale o ile mnie pamięć nie myli to w tej całej scenie gdzie WW wychodzi z okopów to ona nie morduje przeciwników tylko unieszkodliwia. Aczkolwiek mogę się mylić ;)
Też mnie zaskoczyła I wś ale w sumie dobrze bo ile można męczyć dwójkę?
ale też miałem wrażenie że miała być to pierwotnie druga ;)
porównaj do kobiety kota z 2004
Wybrali jako tło konfliktu I Wojne Światową bo w tym roku przypada 100 rocznica przystąpienia do niej USA. Więc polecieli po pewnym sentymencie bo pewnie z tej okazji mają w kraju imprezy mające ten moment uhonorować.
film był dobry
W I wojnie światowej Niemcy nie byli znowuż tacy czyści... Niemcy stosowali prawo wojenne, według którego udział cywili w działaniach wojennych jest nielegalny i może być dowolnie karany. Masowe rozstrzeliwania cywili już od pierwszych dni wojny. Chociażby w Belgii. Były zaplanowane i przeprowadzone skrupulatnie, by złamać przeciwnika. Gdy rozwinął się front we Francji, to na terenach, które zajęli również kontynuowali tę zbrodniczą politykę.
Film jak film bo uwielbiam młodego Kirka ale za scenariusz powinna być Malina. Durniejszy mieli tylko Żołnierze Kosmosu
No właśnie
Ciekawe jest to, że Niemcy mieli generała Ludendorffa podczas I WŚ.
zgadzam się że film jest średni z gorzej opowiedzianą historią niż w marvelu i zdecydowanie słabszą historią niż w przeciętnym filmie marvela. Jednak trzeba oddać że w Wonder Woman jest kilka mega zajebistych scen które wydaje mi się wchodzą do klasyki gatunku i czynią ten film niezapomnianym (nie pamiętam takich petard w Captain America III, czy Age of Ultron).
Dla mnie są to moment jak amazonki na koniach pojawiają się na plaży oraz wejście po drabince. Jeśli dodasz do tego posuchę w kinie kobiecym spod znaku superhero i słabość BVS oraz Suicide Squad to wksaźnik na poziomie 93 % procent na RT ma rację bytu.
Ludendorf (nie wiem czy prawidłowo zapisałem ) to bardzo istotna postać historyczna
Mógłby nie być, mieć inne nazwisko i nic by się nie zmieniło, więc to bez znaczenia
Wręcz powinien ale jeśli zostawiamy jego postać to mie bardzo jest miejsce na oryginalne orgin story.
czekam na 2 część tego filmu, WW II
Nawet nie wiesz jak mi przykro, że się myliłeś/łaś
Pokonam go siłą miłości... i napierdole mu przy okazji.
Tak jakby to Ententa była agresorami
W sumie wątek z Aresem przypomina mi Mandaryna z Iron Mana 3.
Wniosek: WM to totalna zrzynka z Irona Mana, Kapitana Ameryki i Thora.
To już wolę filmy Zacka Snydera.
aaa i jeszcze jedno - faktycznie złocholce są przerysowani jak w grach komputerowych a najgorsze dla mnie są sceny walki szczególnie pod koniec filmu, są masakrycznie przerysowane, o ile w Marvelach można przymknąć oko i uwierzyć w to co widzimy na ekranie to te sceny mnie załamały
DC zrobiło dobry film? Hmm to tak jak Marvel!? Zgapili!. A zatem to niedobry film...
Wszystkie dobre filmy są kopiami Marvela, więc są złe. Przecież to logiczne!
Kurczę, jeśli to było oczywiste dla każdego z pozostałych oglądających, to trudno, wyjdę na najgorszą gapę. W każdym razie, nie wiedziałam, że omówienie będzie ze spojlerami. Niby nic, WW i tak mnie zniechęciła po trailerze, co ugruntowały jeszcze poprzednie recenzje Ichaboda, ale może warto dać, dla innych mniej spostrzegawczych jakiś ostrzegawczy komunikat?
Poza tym zgadzam się z każdym niemal zdaniem (na ile mogę to ocenić po widzianych fragmentach).
+Tymianek - Ale przecież mówię o spoilerach w samym filmie, miniaturka też zawiera info. No nic, dodam do tytułu ale co z wami ludzie :D
Ech, nadmiar pracy, niedostatek okularów? Ale pewnie po prostu wlazłam tu, kiedy tylko zobaczyłam nowy film, nawet nie zauważając informacji o spojlerach na miniaturce ;-(
Mogli zostawić Aresa dalej w cieniu. Nawet nie musieli go pokazywać. Można by zrobić fajny koniec, że "wygrali bitwę ale nie wojnę", a Ares po prostu na trochę odpuścił.
A potem BAAAM !!! - Mamy II WŚ i tam dopiero mordujemy tego typka i dzięki temu mamy najdłuższy okres pokoju w europie :-)
Napisałem ten komentarz przed końcem filmu ;-)
A tam, pitolisz, nie jest źle. W kategorii "czy to film, czy to się klei,czy to kiepsko zmontowany zbiór ruchomych obrazków" w porównaniu z Batman vs Superman widać spory postęp. W porównaniu z wersją kinową BvsS to niebo a ziemia.
tl;dr?
Z przegranych zawsze robi się frajerów i tych złych (przecież dobro zawsze zwycięża)
Dlatego Wonder Woman wyrzynała własnie ich :P
Ale przynajmniej to film
może nie chcieli od gapić od Kapitana Ameryki z tą II wojną
Boże. Czy tylko mnie tak wkurwiało to slow motion w scenach walki ? Tak tym napierdalali jak, że aż oczy bolały.
Maciek Gusta Prawda. Setne slow motion w jednej scenie walki było już tak męczące, że odbierało całą ewentualną przyjemność oglądania danej sceny.
emocjonalny jest ten film
Przekleństwa trochę kuły w uszy :P a po za tym na 6. Pozdrawiam
film był przeciętny. Oczywiście na tle Man of Steel to jest dobry film, lecz (kurwa Snyder!!!). Nie rozumiem na czym polega ta fascynacja Zacka mitami, bóstwami. Z supermana zrobił "Kosmicznego Jezusa" a teraz z Diany zrobił "Córkę Zeusa" Gal Gadot musi grać tą postać jakby WW miała autyzm (ludzie są dobrzy... A NIE! plot twist! i wielka tragedia.) Lecz w obecnych czasa WW jest spoko (w sensie nasze czasy). Ares też kaleczy ten film. (Remus xD, ten aktor tak nie pasuje do tej roli). "God of War" wszędzie jest !!! i cały film polega na gonieniu kogoś kogo niema przez cały film az do końca. I jeszcze to stwierdzenie "ej jeśli Ares zginie nastanie Forever Love. ej czemu nie działa " Ja pierdole #FUCKSNYDER
ares miał sexy wąsik
Ci Niemcy to by pokonali tych slabiakow z łukami
Wszystkie filmy komiksowe w takim razie to kiepskie filmy.
No nie, ostatnimi laty wychodzą naprawdę bardzo dobre produkcje superhero, które nawet jak mają błędy, to wnoszą coś nowego, poza nową postacią
Ichabod *marvelowe kino
Logan, Watchmen, KickAss mówi to panu coś?
Generał który jest zły i chce zabijać i wtedy ma erekcję LOL.
Herkules
Obsadzenir Thewlisa w roli Aresa było jak dla mnie totalnie chujową decyzją. Jako taki pozostający na uboczu, nakłaniający ludzi do wojen adwokat diabła byłby nawet ok, ale w kontekście finału... Serio, mam uwierzyć w Remusa Lupina napierdalającego czołgami w wielkiej, żelaznej zbroi? No coś tu ewidentnie nie pykło.
Ten film jest beznadziejny
Ten film to dno