BÓG NIE JEST SPRAWIEDLIWY *AFTERMATCH* | Faust vs Apologeta
ฝัง
- เผยแพร่เมื่อ 10 ก.พ. 2025
- Pod jednym z moich pionierskich materiałów pojawił się komentarz prowadzącego kanału o nazwie "Apologetyka". Pomimo pewnych nie merytorycznych chwytów, znalazło się w nim sporo odniesień do moich twierdzeń, więc czując się wywołany do tablicy nagrałem tę odpowiedź.
Jeśli jesteście ciekawi, jak apologeta reaguje na oskarżanie Boga o niesprawiedliwość i jak kontruje to nihilista - zapraszam do oglądania :)
Muzyka w filmie gra dzięki: bensound.com
Po co ta muzyka w tle? Wkurza.
o, to podeślijcie temu apologecie mój film "Bóg (nie) jest miłością". Jestem ciekaw jakiegokolwiek merytorycznego komentarza w zalewie tych ad personam;] O ile da się zarzucić mi jakieś nieścisłości;]
EDIT a co do wycieczek do wieku - to jak nie pasuje wam autorytet Fausta, to ja go chętnie poprę, w końcu mam już 35, czyli przeżyłem dłużej, niż wasz najwyższy chrześcijański autorytet, więc na pewno mam rację, bo jestem tak sędziwy i doświadczony, a wcale nie dlatego, że od 2 lat bardzo mocno zgłębiam te tematy (a od 13-15 słabiej). Tylko wiecie co? Nauka i w ogóle wnioskowanie działa tak - że jak się słucha mądrzejszych od siebie, to nie trzeba wiedzieć czegoś z własnego doświadczenia, wystarczy czytanie ze zrozumieniem, a im bardziej współczesne źródła tym lepsze i dlatego ja ufam głównie młodym naukowcom, którzy są na bieżąco, a o ile Fausta może naukowcem nie nazwę, to jest bardziej na bieżąco ode mnie w wielu kwestiach, właśnie ze względu na wiek, bo ja już stary jestem i mi się po prostu nie chce...
Dołączam się - kobieta lat 52.
@@towiem Wiesz... podejrzewam, że Apologeta jest dość radyklany w kwestii Biblii i zacytuje Ci listy Pawła we fragmencie, że kobieta ma milczeć na zgromadzeniu, co jest kolejnym tematem w kwestii sensowności tych całych katolickich dyrdymałów.
szanuję bardziej myślących a mylących się od czasu do czasu niz stado baranów religijnych, które nie przeczytało w ogóle biblii, nie zna podstawowych dogmatów swej wiary religijnej i klepie wyuczone kwestie...
@@alcofgod4211 pół biedy jak to jest wyuczone, bo nawet czasem ma jakikolwiek sens. Mnie rozwala argumentacja na jakikolwiek temat podpierana wszechmogącym, ktory to potępia, mimo, że ten by się pod tym nie podpisał i to czyste sekciarskie wymysły, a nie jakakolwiek nauka religijnej książki. Wtedy takiemu komuś nawet nie da się nic odpowiedzieć, bo on po prostu wie lepiej, bez żadnych podstaw, ktore mógłbyś podważyć.
Grzegorz Żebrowski to zagorzały zwolennik IISW i ostro zwalcza tradycjonalistów.
Trudno ścierpieć tego wiecznie z siebie zadowolonego apologetę. Ja odpuściłem po jego ,,argumentach", o braku dowodów na cierpienie zwierząt.
Serio on twierdzi, że nie ma dowodów na cierpienie zwierząt? To jakiś nie wiem, socjopata czy co?
Argumentu wieku zwykle używa się jak wszystkie inne argumenty zawiodą. Osoba zadająca pytanie po prostu nie ma już pomysłów.
Do pana Apologetyki
Bracie.
Skutki jakiejkolwiek czynu obojętne dobrego czy złego jakiego może dokonać pojedynczy człowiek w raz z upływem czasu maleją do zera. Przyjmijmy że w czasie gdy parowanie Howkinga właśnie wykańcza ostatnią czarną dziurę we wszechświecie czy myślisz że że jakikolwiek czyn któregokolwiek człowieka będzie miał jakieś cokolwiek znaczenie? A to jest od teraz do tamtego czasu nawet nie mrugnięcie okien wobec wieczności mówiąc obrazowo. Człowieku twój Bóg którym tak się szczycisz a który, gotów jest 99.9999% spośród tych których podobno umiłował grillować przez wieczność w piekle to potwór najochydniejszy skurwysyn i nieskończenie w swym skurwystńsrwie większy od drugiego na Liście Skurwysynów Wszechczasów Szatana i mówię mu cmoknij mnie w dzyndzla.
Ale wiesz co ? Takiego Boga nie ma. Takich Bogów wymyślalii prymitywne umysły twórców pierwszych cywilizacji. Babilonii na przykład. W pewnym momencie zdobyli Jerozolimę i najbardziej znaczących spośród Żydów zabrali że sobą .do Babilonu żeby nie mieć problemów bo wiedzieli że pozostawionej na miejscu biedocie żydowskiej trudno będzie wzniecać bunty bo żeby się zbuntować to chociażby trzeba się uzbroić a za co? Tam w Babilonie bogaci Żydzi oczywiście odcięci byli od Świątyni więc i Jahwe przestał przebywać na tylko tam. Tam w Babilonie podczas okresu który później nazwano niewolą babilońską został rozpoczęty proces wymyślania nowego Jahwe i zapisywania najlepszych koncepcji w czymś co póżniej nazwano Torą. Więc się tak nie sraj bo jeśli istnieje jakiś naprawdę Bóg Wszechmocny Stwórca i ty staniesz przed nim i zaczniesz Mu powtarzać te swoje brednie z Biblii że to niby On tak miałby
1. kretyńsko popadać w rozliczne sprzeczności swoją mową i uczynkiem
2. Uwielbiać dym palonych zwierząt oraz woń ich krwi.
3. Swoje najważniejsze prawo 10 przykazań wykuł ich w kamieniu. Takie to mocne było że zaraz po zejściu z góry Synaj Mojżesz gdy zobaczył złotego cielca i się wkurwił i cisnął tymi tablicami o glebę to się potłukły jak chińska tandeta.
4. Aha i potem sam musiał wyryć drugie widocznie Bóg Wszechmocny miał i z tym problem by stworzyć drugie nowe. Nie mówię nawet żeby lepsze niezniszczalne z tytanu i chromowane z wierzchu z wypisanymi przykazaniam złotymi literami i ważące tyle co piórko. Gdzie tam przecież ten Bóg nie ma i nie może mieć nawet o pół paznokcia większej wiedzy niż ci co go wymyślili więc jaki tam chrom. Jego wszechmoc na takie rzeczy absolutnie nie pozwala rylec młotek i wykucie paru zdań w wapieniu to musi być jego max no może jeszcze w granicie.Jak bym się cofnąć w czasie na Synaj i spytać ty Jehowa a gdzie u człowieka jest nerw błędny to by tylko te swoje boskie gały wybałuszył i Eeeee że co?
5. Jezus zapewne w celu jak najlepszego utrwalenia swojej nauki wybrał na uczniów 12 analfabetów. Od razu widzimy że to musi być Bóg i Syn tamtego talenta.
6. Bóg Ojciec ma tak szkaradną mordę że gdy człowiek w nią spojrzy to umrze. I nic nie idzie chyba z tym fantem zrobić bo nawet Mojżesz mógł spojrzeć na niego tylko z tyłu i bardzo krótko. Taki piękny jest pan Bóg Nie dziwimy się zatem że Jezus musiał się wcielić w człowieka niedaleko pada jabłko od jabłoni.
7.8 9, 10 i tak mógłbym kilometrowego posta napisać.
Ja bedący tylko zlepkiem protonów neutronów i elektronów dobrze ci radzę.grubo się zastanów się zanim takie albo inne brednie zaczniesz o Nim opwiadać gdy po śmierci faktycznie staniesz przed Bogiem Wszechmocnym Stwórcą naszym. Bo on ci stworzy migiem piekło i powie: panu Krzysztofowi który cię próbował wyleczyć z głupoty twojej będziesz usługiwał w roli wierzchowca a ciebie Krzychu zobowiązuje abyś co rano zapewnił mu worek żyta a na wieczór pół worka owsa oraz dostęp do wody. I tak ma być na wieki wieków. Amen A reszta co będziecie chcieli to wam dam a ja wszystko wiem. Hip hip hurra.
I widzisz Apologeto ,vwszyscy będą się wiecznie bawić a ja będę musiał się przez wieczność z tobą pierdolić. Przez ciebie. Nie żal ci mnie? Albo nie będzie tak źle objedziemy sobie niebo na około fajnie nie?
Pozdro dla wszystkich ateistów. No dobra wierzących też pozdrawiam. Taką etykie se wymyśliłem.
Muzyka w tle denerwuje!
Pozwól, że dorzucę coś jeszcze do tej wcześniejszej 3-częściowej polemiki a propos tej matematyki i problemu nieskończoności. Otóż tak się niefortunnie składa, że samo pojęcie nieskończoności jest w pewnym sensie pojęciem jedynie abstrakcyjnym. I teraz jak to się ma do argumentu, że w końcowym rozrachunku, z perspektywy nieskończoności 100 razy większe cierpienie to będzie tyle samo, co cierpienie 100 razy mniejsze. Otóż problem w tym, że punk nieskończoności, w którym mógłby Pan powiedzieć, że w końcowym rozrachunku wycierpiał pan tyle samo, co ten drugi, co miał 100 razy więcej albo mniej cierpienia nigdy nie nastąpi. Natomiast w każdym punkcie czasu będzie Pan miał świadomość, że wycierpiał 100 razy więcej, niż ten drugi. Tak więc rozumiem, że chciałby Pan zabłysnąć swoją błyskotliwością i... inteligencją... tudzież znajomością nauki (matematyki), ale zachęcam, aby się jednak nie kompromitować... Bo w ten sposób robi Pan z siebie jedynie worek treningowy, na którym inni mogą sobie potrenować...
Skutki jakiejkolwiek czynu obojętne dobrego czy złego jakiego może dokonać pojedynczy człowiek w raz z upływem czasu maleją do zera. Przyjmijmy że w czasie gdy parowanie Howkinga właśnie wykańcza ostatnią czarną dziurę we wszechświecie czy myślisz że że jakikolwiek czyn któregokolwiek człowieka będzie miał jakieś cokolwiek znaczenie? A to jest od teraz do tamtego czasu nawet nie mrugnięcie okien wobec wieczności mówiąc obrazowo. Człowieku twój Bóg którym tak się szczycisz a który, gotów jest 99.9999% spośród tych których podobno umiłował grillować przez wieczność w piekle to potwór najochydniejszy skurwysyn i nieskończenie w swym skurwystńsrwie większy od drugiego na Liście Skurwysynów Wszechczasów Szatana i mówię mu cmoknij mnie w dzyndzla.
Ale wiesz co ? Takiego Boga nie ma. Takich Bogów wymyślalii prymitywne umysły twórców pierwszych cywilizacji. Babilonii na przykład. W pewnym momencie zdobyli Jerozolimę i najbardziej znaczących spośród Żydów zabrali że sobą .do Babilonu żeby nie mieć problemów bo wiedzieli że pozostawionej na miejscu biedocie żydowskiej trudno będzie wzniecać bunty bo żeby się zbuntować to chociażby trzeba się uzbroić a za co? Tam w Babilonie bogaci Żydzi oczywiście odcięci byli od Świątyni więc i Jahwe przestał przebywać na tylko tam. Tam w Babilonie podczas okresu który później nazwano niewolą babilońską został rozpoczęty proces wymyślania nowego Jahwe i zapisywania najlepszych koncepcji w czymś co póżniej nazwano Torą. Więc się tak nie sraj bo jeśli istnieje jakiś naprawdę Bóg Wszechmocny Stwórca i ty staniesz przed nim i zaczniesz Mu powtarzać te swoje brednie z Biblii że to niby On tak miałby
1. kretyńsko popadać w rozliczne sprzeczności swoją mową i uczynkiem
2. Uwielbiać dym palonych zwierząt oraz woń ich krwi.
3. Swoje najważniejsze 10 przykazać utrwalić poprzez wykucie ich w kamieniu. Takie to mocne było że zaraz po zejściu z góry Synaj Mojżesz gdy zobaczył złotego cielca i się wkurwił i cisnął nimi o glebę to się potłukły jak chińska tandeta.
4. Aha i potem sam musiał wyryć drugie widocznie Bóg Wszechmocny miał i z tym problem by stworzyć drugie nowe. Nie mówię nawet żeby lepsze niezniszczalne z tytanu i chromowane z wierzchu wypisane złotymi literami i ważące tyle co piórko. Gdzie tam jego wszechmoc na takie rzeczy absolutnie nie pozwala rylec młotek i wykucie paru zdań w wapieniu to jego max no może jeszcze w granicie.
5. Jezus zapewne w celu jak najlepszego utrwalenia swojej nauki wybrał na uczniów 12 analfabetów. Od razu widzimy że to musi być Bóg i Syn tamtego talenta.
6. Bóg Ojciec ma tak szkaradną mordę że gdy człowiek w nią spojrzy to umrze. I nic nie idzie chyba z tym fantem zrobić bo nawet Mojżesz mógł spojrzeć na niego tylko z tyłu i bardzo krótko. Taki piękny jest pan Bóg Nie dziwimy się zatem że Jezus musiał się wcielić w człowieka niedaleko pada jabłko od jabłoni.
7.8 9, 10 i tak mógłbym kilometrowego posta napisać.
Ja bedący tylko zlepkiem protonów neutronów i elektronów dobrze ci radzę.grubo się zastanów się zanim takie albo inne brednie zaczniesz o Nim opwiadać gdy po śmierci faktycznie staniesz przed Bogiem Wszechmocnym Stwórcą naszym. Bo on ci stworzy migiem piekło i powie do kotła gotować go przez wieki wieków. A my wszyscy do Nieba heje.
Pozdro dla wszystkich ateistów. No dobra wierzących też pozdrawiam. Taką etykie se wymyśliłem :)
Część I
Witam, sorry, tu nie chodzi o wiek, ale o mentalność, brak dojrzałości argumentacji i sposobu rozumowania. Ale mniejsza z tym, w każdym razie dziękuję za odpowiedź i liczę na Pańskie kontynuowanie tej dyskusji.
A więc wciąż jeszcze tytułem wstępu, chciałbym się upewnić, czy wtedy odpisywał mi Pan jako Ris 93PL, po czym swoje komentarze skasował. Swoje domysły opieram na kilku faktach - bardzo szybka i obszerna odpowiedź, a w filmie wykorzystuje Pan podobną argumentację, mimo iż tamta została skasowana. Czy dobrze przypuszczam? Ale ok, mniejsza z tym...
Jednak zanim skomentuję te kontrargumenty, to przypomnienie kilku kwestii, które wg mnie były ważniejsze, a do których Pan się nie odniósł.
Pierwsze - to kwestia punktu granicznego tej kuli w okolicach wierzchołka - że albo potoczy się w lewo albo w prawo w zależności, po której stronie tego punktu granicznego się znajduje. I albo po długim czasie stoczy się w lewo, albo po długim czasie w prawo - i podobnie może być ze stanem duszy - mimo iż jedna dusza znajduje się po lewej stronie od wierzchołka, a druga po prawej, to różnica pomiędzy nimi potrafi być znikoma, ale jedna po długim czasie jednak osiągnie świętość, a druga się pogrąży jeszcze bardziej w złu. Rozumiem, że na ten kluczowy argument, który stanowi kwintesencję i wyjaśnienie innych punktów doczeka się oddzielnego odcinka? Pytam, bo ten argument jest tutaj tak na prawdę kluczowy i będzie też stanowił wyjaśnienie dla wątku o związku kobiety i mężczyzny z tego przykładu, który Pan dla odmiany skomentował w tym filmie (o tym za chwilę).
Druga kwestia - to ta rzekoma większa sprawiedliwość pani w szkole (stawiająca oceny od 1 do 6) od Boga. Tutaj dla przypomnienia - zauważyłem, że powszechną praktyką jest stawianie punktu granicznego, w którym egzamin się oblewa, albo zalicza. W przypadku max 30 punktów, to często jest to połowa - czyli 15 punktów. Więc ocena - oczywiście 2-6 ale pod warunkiem, że przekroczyłeś 15 punktów. Jak nie - to ocena 1. I tutaj niezależnie, czy ma się 0 punktów, czy też 14 - to ta sama ocena. I znowu różnica pomiędzy tym, co zdobył 15 punktów, a tym co zdobył 14 punktów wynosi 1. Ale jeden oblał, a drugi zdał.
Ale teraz zajmijmy się tymi Pańskimi kontrargumentami.
Pierwsze - to drobiazg, przejęzyczenie w części "a w finale może być najniższy poziom piekła" - a powinno być tak, jak napisałem - czyli nieba.
Co do tego "prawie nieskończoności" - to oczywiście jest to skrót myślowy oznaczający kosmicznie długi czas, który faktycznie, jeśli skończony, to będzie nieskończenie krótszy niż nieskończoność. Jednakże warto zwrócić uwagę na to, czego nie powiedziałem tutaj, ale powiedziałem w swoim filmie o piekle - to że byłby skończony, to nie zawsze oznacza, że mógłby być bardziej atrakcyjny od piekła. Dla porównania - co by Pan wybrał - być katowany przez lat bilion(silnia)(silnia)(silnia)(silnia).... x1000... silnia, ale w końcu nastąpiłby tego kres, czy też może trafić do piekła bez zewnętrznego i dodatkowego katowania? Oczywiście nie postuluję, że tak wyglądałaby Boska zemsta, ale pokazuję, że na myśl o takim czyśćcu, to fakt, że jest to czas skończony, byłby mało pocieszający nawet w stosunku do nieskończonego piekła... A obawiam się, że spora część na taką perspektywę, to z dwojga złego pewnie wolałaby wybrać piekło (w które choć nieskończone, to jednak bez dodatkowego katowania)... I proszę nie mówić, że ja postuluję taką wizję czyśćca - a jedynie pokazuję, że lepszość jednego nad drugim wcale nie musi być aż tak oczywista, jak Pan sugeruje... Wszystko zależy od założeń.
Część II
I oczywiście bardzo ładnie Pan teoretyzuje, że ten czyściec to byłby to czas niezauważalny w skali nieskończoności, ale praktyka pokazuje czasem coś innego - ludzie dla ukojenia dyskomfortu krótkotrwałego są gotowi zaciągnąć ciężki grzech - i praktyka pokazuje, że mają w nosie to, że kara może nieskończenie przekraczać radość z krótkotrwałych przyjemnych doznań - mając do wyboru, wolą wybrać tu i teraz... Więc oczywiście, może Pan sobie teoretyzować, ale niestety oprócz pięknej teorii, bywa praktyka, która nie koniecznie musi się z nią pokrywać.
Skąd wiem, że dobry łotr był złym człowiekiem? Bo ta sama Biblia, która poucza nas o niebie, piekle, o tych rzeczach ostatecznych, to poucza nas o tym, że wg ewangelistów byli oni złoczyńcami. W komentarzach bardziej niż wyraźnie napisałem, że sam dobry łotr (w ew. z Łukasza) nie miał wątpliwości, że słusznie i sprawiedliwie zaciąga karę. Nie było to zakwestionowane przez tego drugiego. Fakty historycznie wskazują, że na ukrzyżowanie skazywano za najcięższe zbrodnie. I tyle wystarczy, a jak Pan chce przekonywać innych swoim wymądrzaniem, że było inaczej, to oczywiście może Pan, a ja życzę powodzenia! Mi wystarczy w zupełności przedstawienie faktów jak powyżej - a jak to ludzie sobie zinterpretują - czy obiektywnie, czy życzeniowo, to oczywiście nic mi do tego.
> "Przyzna Pan, że w tamtym czasie nie trzeba było wybitnie narozrabiać, aby zostać skazanym na śmierć".
- Nie, nie przyznam tego. Tak jak wspomniałem, dobry łotr nie miał ani pretensji, ani wątpliwości co do słuszności jego kary. A co do Jezusa, to był wyjątkiem szczegółowo opisanym przez ewangelistów. Pokazują wyraźnie Piłata, który robił wszystko co może, aby uwolnić Jezusa nie widząc w nim winy. A że go skazał, to tylko dlatego, że uległ presji starszyzny Żydowskiej i obecnej sytuacji (przybycie Żydów na święto i bojąc się rozruchów zainicjowanych przez arcykapłanów i przeliczeniu się w wykorzystaniu Jezusa do wykonania swojej powinności uwolnienia jednego więźnia na ich święto). Więc oczywiście może Pan wygłaszać swoje mądrości - nie zabronię, ale wręcz życzę powodzenia w przekonywaniu. Mi wystarczą moje argumenty.
> Co do wątku o dwóch drogach. Powiedział Pan: "cóż, chyba źle interpretuję swój film, ale wydaje mi się, że nie wspominałem o tym że większość ludzi będzie potępiona".
- Jest to błąd logiczny sofizmatu rozszerzenia. Otóż ten argument wskazuje jedynie na to, że nawet jak będzie jakiś punkt krytyczny, to nie oznacza musi to być powiązany z jakąś moralną "lepszością". Ten epizod pokazuje, że nawet zbrodniarze mogą zostać zbawieni, a nawet ci, co nie popełnili zbrodni mogą być potępieni. Co pokazuje, że ci z lewej strony skali nie koniecznie muszą mieć na koncie gorsze uczynki, niż ci, którzy są po prawej stronie skali. Może być tak, że ten, co jest po prawej stronie może mieć więcej za uszami, niż ktoś z grupy po lewej stronie. I tylko tyle chciałem tu pokazać. A jak poruszyłem wątek o dwóch drogach - to nie dlatego, żeby się odnieść bezpośrednio do argumentu z Pańskiego filmu, ale żeby podnieść w swojej argumentacji częsty zarzut ateistyczny. I tak też zaznaczyłem w tym zdaniu. A Pańskie ośmieszanie wtrąceń będących na marginesie (które są jak najbardziej naturalne w argumentacji) pokazuje niestety Pański prymitywizm i czepianie się takich argumentów chyba na zasadzie takiej, że z nimi jest Pan (jak się Panu wydaje) sobie w stanie poradzić...
Co do wątku nieznajomości rzeczywistości piekła i podniesionego przez Pana "rozwijania uniwersum" - jak zwykle - chyba jakaś trudność w zrozumieniu istoty mojego argumentu. Pozwoli Pan, że mu wytłumaczę... Otóż jeśli rozmawiamy o piekle (jako biblijnej koncepcji) to niestety możemy operować tylko tym, co wiemy. Ale niestety oprócz tego, co o piekle wiemy, to jest jeszcze ta druga część, o której nie wiemy nic. I o ile to co jest napisane o piekle, to możemy to nauczać i głosić, ale całej reszty nie wiemy - zarówno my, jak i Wy. Więc Wasza wizja piekła, która wykracza po za to, co znajduje się wyraźnie w Biblii jest warta tyle, ile wszelkie inne spekulacje na ten temat. A to co wiemy na temat piekła - to że jest stanem wiecznym, jest karą, jest cierpieniem, nie ma tam Boga, jest tam szatan, trafia się tam za (nieodpuszczone) grzechy i odrzucenie Boga. I mniej więcej tyle wiemy. To czego nie wiemy, to czy aby na pewno jest rzeczywistością, w której to faktycznie Bóg znęca się nad nieszczęśnikami, nie wiemy tego, czy zawsze kara piekła jest równa każdej innej karze piekła, czy stopień cierpienia zmienia się w czasie, czy też nie, nie wiemy, czy chwilowa uciążliwość jest większa, czy mniejsza od chwilowej uciążliwości czyśćca, nie wiemy, jakie jest ostateczne kryterium trafienia tam, nie wiemy, czy będzie dusza po śmierci postawiona przed jakąś dodatkową szansą, czy też nie... I tego, jak i wielu innych kwestii zwyczajnie nie wiemy. A więc ateistyczne spekulowanie, że wszyscy po lewej stronie granicy będą tak samo cierpieć, a wszyscy po prawej stronie granicy będą takiej samej chwały doznawać zdaje się być delikatnie mówiąc - nieuprawnione i oparte jedynie na domysłach i życzeniowych spekulacjach.
Część III
> Czy wiedziałem, że ludzie kiedyś wierzyli, że niebo jest fizycznie na górze?
- Owszem, nie przeczę. Ludzie potrafili wierzyć w przeróżne rzeczy - jak to, że pioruny są karą boską. Ale co ma mnie interesować, w co ludzie sobie wierzyli? Argumenty, że Biblia naucza o tym czy o tamtym - to chyba lepiej potrafiłbym zrozumieć, ale podnosić zarzut, że ludzie w coś sobie wierzyli - tego nie rozumiem. I owszem, mam świadomość, że Biblia obrazuje pewną rzeczywistość w taki sposób, jaki jest utarty w świadomości społecznej (tak jak z tym wniebowstąpieniem). Nie oznacza to, że Biblia bezwzględnie naucza, że to niebo jest fizycznie na górze, a jedynie że stosuje pewne obrazy, które wpisują się w ich sposób rozumienia. Ale oczywiście to na marginesie, bo w przypadku tego argumentu, to uczciwie przyznam, że kompletnie nie rozumiem, co chciał Pan w ten sposób powiedzieć i jak to się ma do mojej argumentacji? Można prosić o rozwinięcie i doprecyzowanie?
Dalszy wątek (ok. 06:30) - gdzie chciałem ukazać, że chwała w niebie będzie zróżnicowana (co można odnieść np. do skali ocen w szkole od 2-6). A Pan mi przytacza jakiś wątek z chińskich tortur cieknącej wody - ukazując, że kara z perspektywy nieskończoności będzie taka sama niezależnie od jej intensywności. Już abstrahując od tego, że nie bardzo wiem, w jaki to sposób miałoby odpowiadać na mój argument (może czegoś nie zrozumiałem - więc proszę o doprecyzowanie), to jednak również zachęcam do douczenia się nieco matematyki, na którą Pan się powołuje i nieświadomie pogrąża. Owszem, w matematyce liczb podzielnych przez 1000 jest tyle samo, co podzielnych przez 2. Ale nie wiem, czy Pan wie, liczb rzeczywistych jest więcej... Niby jedno i drugie to nieskończoność, ale rzeczywistych liczb jest więcej niż naturalnych... Ot taki mały matematyczny paradoks. I oczywiście rozumiem, że dla Pana by pewnie było bez różnicy cierpieć przez całą wieczność 100x bardziej, bo w końcowym rozrachunku w nieskończoności byłoby tyle samo... Ja jednak wolałbym podjąć walkę o to, aby było to 100x mniej - dla mnie byłaby to wyraźna różnica. Nie wiem co na ten temat nasi odbiorcy... Ale jeśli dla Pana to by było bez różnicy - to szanowni czytelnicy - proszę oceńcie tego pana samodzielnie... Bo chyba komentarz jest zbędny...
Dalsza część (8:37) - dotycząca punktu granicznego. Doskonale rozumiem, że Pan ma pretensje, że taka rzeczywistość istnieje. Ale sugerowałbym, aby z Pańskich subiektywnych odczuć nie robić prawdy obiektywnej... To że Pan uważa, że takie zjawisko jest niesłuszne, to oczywiście może Pan sobie uważać... Nikt Panu nie broni. Ja jednak mogę mieć na ten temat inne zdanie. I to co chciałem pokazać, że jest to naturą naszej rzeczywistości, że pewien stan graniczny o naturze ciągłej może zaważyć na efekcie binarnym (albo tak, albo nie). I akurat ten przykład z dzieckiem urodzonym na granicy nowego roku - to akurat nie wiem, czy jest on dobry, bo i w jednym i w drugim przypadku można znaleźć zarówno zalety jak i niedogodności i nie podjąłbym się dyskusji, który z nich znalazł się w lepszej sytuacji... Ale to drobiazg.
Dalej w 10:02 - przyrównanie do kobiety i mężczyzny. No i niestety mamy tutaj chochoła - ta analogia podobnie jak poprzednia pokazuje, że w zależności od pewnego stanu granicznego w dziedzinie ciągłej może dojść do zaistnienia jakiegoś stanu binarnego. I właśnie tutaj ważny jest ten wątek tej kuli umieszczonej w okolicach wierzchołka. W zależności od punktu granicznego, to potoczy się albo w lewo, albo w prawo. Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy ta kobieta ma wszechwiedzę i wie, w jakim punkcie znajduje się ten mężczyzna. Jeśli po lewej, to ma świadomość, że z biegiem czasu będzie się on staczał. Jeśli z prawej, to ma świadomość, że z biegiem czasu będzie dążył w kierunku dobra. I to nie ma nic do kwestii podnoszonych przez Pana Fausta dotyczących tego, że Bóg powiedział, że nas kocha i oddał swojego syna - ta część jest właśnie tym wspomnianym chochołem, bo nie ma nic wspólnego z istotą tego argumentu.
Tutaj dodam jeszcze jedną analogię. Wyobraźmy sobie, że dysponujemy medycyną umożliwiającą bezbłędne orzeczenie, czy podłączona osoba do aparatury na oiomie przeżyje, czy też nie. I wyobraźmy sobie, że leżą tam dwie osoby - a ich stan różni się minimalnie. Ale też wiemy, że mimo iż różnią się minimalnie, to jedna będzie się posuwała w kierunku śmierci, a druga w kierunku wyzdrowienia. Co robimy? Radykalnie odłączamy tę osobę, która będzie posuwała się w kierunku śmierci, aby zwolnić aparaturę dla kogoś innego. I znowu - różnica minimalna, ale los radykalnie inny. I czy jest tutaj coś nie tak ze sprawiedliwością?
Dalej - na sam koniec pan Faust bawi się w apologetę - jak sam zaznacza, twierdząc, że to przecież człowiek wybiera Boga, a nie Bóg człowieka. I to prawda, ale niestety wszystko wskazuje na to, że pan Faust nie do końca to rozumie. Otóż oczywiście, człowiek wybiera - ale nie na zasadzie "to ja wybieram niebo i chcę być zbawiony". Nie... to nie na tym polega wybór. Wybór polega na przyjęciu pewnych zasad, które narzucił Bóg. I na tym polega nasz wybór - w wolności możemy to albo wybrać, albo odrzucić. I trudno mi ocenić, czy po śmierci będzie jakiś dodatkowy wybór - może wszystkie złe wybory trzeba będzie okupić bardzo ciężkim oczyszczeniem - co czasem może się okazać tak ciężkim, że pewna część jednak dokona wyboru takiego, że i odrzuci tę ostatnią szansę... Porównałbym to do terapii narkomana - proces wyjścia z nałogu jest tak ciężki, że większość woli jednak być dalej w narkomanii, niż wybrać drogę terapii.
Może być Pan pewien, że się odniosę, jeśli nie w przyszłą niedzielę, to na pewno w bliskiej przyszłości :)
@@LudosFaust Spoko... Proszę zerknąć również na ten drugi komentarz w osobnym wątku. A oprócz tego co do mnie przypadkiem dotarło, to może Pan się też chyba spodziewać też innego nalotu, który zaora pozostałe filmy... Tak myślę, że Pański kanał działa podobnie jak worek treningowy, gdzie można sobie poćwiczyć ciosy...
@@apologetyka3715 " Otóż oczywiście, człowiek wybiera - ale nie na zasadzie "to ja wybieram niebo i chcę być zbawiony". Nie... to nie na tym polega wybór. Wybór polega na przyjęciu pewnych zasad, które narzucił Bóg. " To jest redukowanie chrześcijaństwa do etyki - zasad. Poza tym, skąd mamy wiedziec, jakie zasady pochodzą od jakiegoś boga i że to one dają zbawienie? Jak Pan rozumie katechizmowe nauczanie;" Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem "piekło". Czy muszą być spełnione te 3 warunki? A jak ktoś odrzuca koncepcję grzechu i miłosci Boga?
Szkoda, że nie dałeś linka do materiału. No nic, pokopię u tego gościa.
Pokop pod moimi filmami. Gość nie nagrywał filmów tylko komentował moje, a ja na te komentarze odpowiadałem :)
Natura nie zna pojęcia sprawiedliwości, nie operuje w tych kategoriach. Czy jak larwa kornika wygryzie łyko drzewa i przez to drzewo obumrze to jest to sprawiedliwe czy nie? Jeśli orzeł pożre królika to jest to sprawiedliwe czy nie? Sprawiedliwość jest niematerialna, zmysły nie mogą nam pokazać sprawiedliwości. Czemu więc pozwalasz sobie o niej mówić skoro nie masz dowodów na to, że ona istnieje, ani nie masz dowodów na to, że nawet gdyby istniała to możemy odkryć co jest sprawiedliwe, a co nie? Dlaczego uważasz, że Dobry Łotr jest zabiegiem literackim, mającym pokazać jak bardzo miłosierny jest Pan Jezus? Dobry Łotr uznał, że ponosi sprawiedliwą karę, ukorzył się i wyznał, że otrzymał słuszną karę. A dlaczego Pan Jezus nie odpuścił drugiemu łotrowi? Przecież to byłby jeszcze lepszy zabieg literacki. Pan Jezus okazuje miłosierdzie nie tylko temu co mu nie urąga, ale nawet temu co mu urąga. Miłosierdzie over 9000. Z resztą, dlaczego uznajesz, że Pan Jezus okazał miłosierdzie? A dlaczego nie uznałeś, że to jest pobłażliwość ze strony Pana Jezusa? Co ci pozwala powiedzieć, że miłosierdzie istnieje? Przecież nie masz dowodów aby twierdzić, że miłosierdzie istnieje.
Ty też nie masz dowodów, że miłosierdzie istnieje.
Argumentacja z dobrym łotrem nie ma sensu z innego względu jeszcze... i to o wiele prostszego. Otóż jaka kara go spotkała? Ukrzyżowanie. Kto przeprowadzał takie kary? Rzymski namiestnik. Jakie, więc prawo złamał dobry łotr? Oczywiście, że rzymskie, a nie żydowskie - za to byłby ukamienowany lub ścięty toporem, jeśłi dobrze kojarzę zwyczaje sanhedrynu. W obliczu boskiego prawa mógł być nawet świętym, ale powiedzmy chronicznie unikał podatków i/;ub bojkotował świątynię rzymskiego boga Jowisza. W takim wypadku stwierdzenie Jezusa, że ten jeszcze dziś bedzie z nim w niebie nie jest aktem łaski, a słowem pocieszenia stwierdzającym fakt.
Przecież sam powiedział, że słusznie został skazany a Jezus jest niewinny!
@@zdzisawkazmierczak1737 tak - że słusznie został skazanyu, a nie, że był złym człowiekiem i zasługuje na piekło. Wyrok na Jezusie względem - ponownie - rzymskiego prawa został wydany niesłusznie. Piłat nie widział w nim winy i jedynie uległ presji tłumu. względem prawa rzymskiego, więc Jezus jest skazanyu niesłusznie, a łotr słusznie. Względem prawa boskiego Jezus jest święty powiedzmy, a co do łotra nie wiemy po prostu. Równie dobrze pustelnik pomagajacy biednym, który nie płacił podatków.
To tak z humorem, ale trochę oddaje jak to wygląda z mojej perspektywy XD
th-cam.com/video/jf_EtuSwKGI/w-d-xo.html
A czemu, a dlaczego, a skąd wiesz... Sam się zaorałeś twierdząc, że ateista nie ma dowodów aby wysuwać wnioski pewne. Jak możesz prowadzić analizę, skoro ci nic nie pozwala twierdzić, że twoja analiza jest przeprowadzona poprawnie. Moim zdaniem absurd wszystkiego co mówisz sprowadza się w zasadzie do tej jednej rzeczy. Po co ty dyskutujesz z czymkolwiek albo z kimkolwiek, nawet jeśli by ci wykazali, że we wszystkim nie masz racji, to ty i tak nie przyjmiesz tego bo nie masz dowodów by twierdzić, że oni mają rację, ani nawet dowodów, aby twierdzić, że ich dowody mogą twierdzić rzeczy prawdziwe. Nic nie możesz twierdzić bo nie masz dowodów na nic. Logika, matematyka czy fizyka nie są absolutnie prawdziwe bo nie masz dowodów, że takie są xd