Świadczę ,o tym że uznając zdeklarowanie się mojego dorosłego syna jako niewierzącego i traktowanie go z miłością szanując jego poglądy , doprowadziło do tego ,że po jakimś czasie poprosił mnie o modlitwę za niego mimo że nadal nie wrócił do kościoła ja wierzę że powrót do Boga nastąpi ❤️ Dziękuję za bardzo ważne treści i przypomnienie mi katoliczce o ewangelii ….
Pracowałam kiedyś z dorosłą dziewczyną, która zawiodła się na chłopaku, związek się rozleciał, ale największy żal miała do rodziców, że pozwolii jej mieszkać z nim pod ich dachem (rodziców), sama do tego doszła, ona zrozumiała , gdzie był błąd, że dobre zasady są jakimś hamulcem do trwania w dziadostwie, Ona straciła szacunek do siebie i rodziców, że byli głupsi od niej, byłam zaskoczona pozytywnie
Pozwolę się nie zgodzić. Dorosła osoba próbuje przerzucić na rodziców ("żal do rodziców") odpowiedzialność za swoje wybory. To był jej związek, jej wybór chłopaka, jej wybór sposobu życia.
Bardzo pomocne słowa , dziękuję że mogłam je usłyszeć. W moim sercu była taka intuicja , żeby dla mojego dziecka, które odeszło od kościoła być obrazem Chrystusa , aby przeze mnie doświadczało Jego miłości, tylko nigdzie nie znalazłam potwierdzenia , Wy jesteście pierwsi , dziękuję
Miłość Pana Jezusa jest szczególna. Nie zgadza się grzech który jest przeszkodą w miłości. Z powodu grzechu Pan Jezus wywraca stoły a później idzie na Golgotę. (9): Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej! (10): Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. (11): To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. (12): To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. (13): Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. (14): Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. [ J 15]
Jako wierząca lesbijka w dwuletnim związku i mająca trudną relację z konserwatywnymi rodzicami mówię DZIĘKUJĘ :) Wasze świadectwo daje mi nadzieję, że można budować więzi w rodzinie mimo różnic.
Zależy w Kogo Pani wierzy. Myślę że bardziej uznaje Pani istnienie Boga . Ma Pani trudna relacje nie z rodzicami tylko ze sobą , rodzice są lustrem. Miłosierdzie Boga nie wyklucza sprawiedliwości . Bóg nie zmienia zdania , jest stały . Coś jest grzechem , każdy ma natomiast możliwość wyboru , czy chce się nawrócić czy tkwić w czymś co niszczy .Mężczyzna i kobieta stworzył ich ....złączy się mężczyzna ze swoją żoną i będą dwoje jednym ciałem . Pani dokonuje wyboru i Pani za ten wybór podejmuje odpowiedzialność .
Dziękuję Ci Asiu, że o tym piszesz. Bo sporo tu przekonania, że osoby nieheteronormatywne =niewierzące. A ja wiem że można znaleźć w nich sporo wiary. Uczciwej.
Pani Magdo, domyślam się, że jest pani osobą heteroseksualną żyjącą w sakramentalnym związku. I z tego powodu nie musi Pani mierzyć się z wyzwaniem życia w samotności. A bardzo niewiele osób jest do niej stworzonych. Każdy z nas chce kochać i być kochanym. Nie wiem skąd takie przekonanie, że związek to tylko seks. A to przecież odpowiedzialność za siebie w zdrowiu i w chorobie, nawet gdy się zestarzejemy i będziemy brzydcy. Nawet po cywilu można sobie to ślubować, trwać i być wiernym. I nie może Pani mówić, że osoba w takim związku tylko uznaje istnienie Boga, że to nie jest wiara. Jest. Czasem bardzo gorąca.
Siłą narzucane poglądy przynoszą odwrotny skutek. POKORA CIERPLIWOŚĆ I WIEDZA ❤ Dadzą nam szansę na dialog z dzieckiem i porozumienie. Przerabiam też ten problem i .... ? Dziękuję za przekazanie państwa wiedzy, która nam pomorze w rozmowie z dzieckiem.
Nie mam dzieci, ale jestem jedyną chrześcijanką w mojej rodzinie. Długo byłam z tego powodu prześladowana. Jakoś dziwnie zbiegło się w czasie to, że oni zaczęli akceptować moje chrzescijanstwo, z tym że ja przyjęłam ich i zgodziłam się, że są tacy jacy chcą być, jak wybierają.
Tak! Ja, jak wielu innych, zmagałam się z tym, z zaakceptowaniem decyzji, poglądów moich dzieci. Jednak w sercu czułam to, o czym mówicie. Dokładnie w punkt to czułam. Było to odzieranie się z narosłych przez lata jakby warstw, z myślą odkrycia wręcz braku Bożej logiki w pewnych działaniach - wrażeniem, że coś zagubiłam. W głowie miałam myśl "patrz na Jezusa". Nie będę się rozpisywać, ale no dokładnie czułam to, o czym mówicie, docierała do mnie ta świadomość z serca, czyli miejsca mojego przebywania . W procesie dorastania dzieci, w ich młodej dorosłości, uczyliśmy się nawzajem, uczymy się nadal. Powiedziałam im też, że wobec mojego przyjęcia w miłości ich odmienności, chciałabym, aby zaakceptowały i przyjęły mnie. Jaki obraz Boga chcemy przekazać dzieciom? Ewolucja ma zmierzać do cywilizacji miłości.
Dużo dobrych i mądrych słów. Dziękuję ❤ Tylko miłość może zmienić serce człowieka, też tak uważam. Jezus jest dla mnie w tej kwestii wzorem i autorytetem. Nie jest to łatwa miłość, ale tylko ta jest prawdziwa.❤
Ale czy oni są w Kościele? Chyba jako piąta kolumna. Katolicyzm to nie są wyobrażenia Państwa Gajdów o miłości, ich interpretowanie Ewangelii. Katolicyzm jest spisany w Katechizmie. Te niewierzące/nieregularne dzieci pójdą w ogień wieczny. Zaś Gajdowie uprawiają herezję powszechnego zbawienia sprzeczną z katolickimi dogmatami. BTW jestem ateistą i słowa Gajdów uważam za lepsze niż katolckie nauczanie. Jedynie zauważam że gajdyzm i katolicyzm to całkiem inne religie.
@@JanJan-ub5nv To prawda, są piątą kolumną. I całe szczęście, bo tej piątej kolumny Kościół potrzebuje od dawna. Zdaje się jednak, że katolicyzm spisany jest bardziej w Ewangeliach niż w katechizmie ;) Dla mnie Gajdowie to prawdziwa wersja chrześcijaństwa. Ale różnić się możemy :)
@@karolinagogowska1213 Nie. Katolicyzm to jednak Katechizm. Zaś ewangelie są interpretowane bardzo różnie. Kilkadziesiąt tysięcy odmiennych, wzajemnie sprzecznych denominacji chrześcijańskich powołuje się na Ewangelię. Gajdowie doczytali się tam czegoś zupełnie innego niż Magisterium Nauczycielskie Kościoła, de facto są protestantami nieuczciwie podającymi się za katolików. Religia w której wszyscy będą zbawieni to całkiem inna religia niż taka w której niektórzy będą zbawieni a inni pójdą w ogień wieczny, jak zapewniał Jezus. Nawet dodawał że potępionych będzie "wielu", "szeroka jest brama prowadząca do zguby". Gajdowie dobrze wiedzą jak katolicyzm szkodzi wielu wrażliwym ludziom. Dlatego wymyślili inną religię "wszyscy zbawieni". Psychologicznie zrozumiałe, ale drastycznie niezgodne z religią katolicką, gdzie Piekło jest dogmatem.
Zadziwiająco dużo czasu, uwagi oraz słów poświęcasz w Internecie na katolickie treści, będąc jednocześnie zadeklarowanym ateistą. Przypuszczam, że jesteś jednak bardziej poszukującym niż niewierzącym. Życzę Ci z serca wszystkiego dobrego na drogę poszukiwania (na której tak na prawdę jesteśmy wszyscy). Amen!
@@matteodmtacy ateiści to prawdziwi ateiści, przynajmniej wiedzą czemu zaprzeczają. Większość „ateistów” idzie ślepo za jakimiś paroma zdaniami innych „ateistów” których się kurczowo trzymają, bo po prostu tak im wygodniej żyć.
Piękna konferencja! Bardzo Wam dziękuję i gratuluję odwagi i autentyczności. Słyszałem namiastki w innych Waszych opublikowanych konferencjach i mam przekonanie że tak żyjecie. To bardzo niewygodne jednak osobiście tak samo czytam "skandal" Ewangelii. Zostańcie z Bogiem
Dobrze, że macie odwagę poruszać taki temat w naszej chrzescijańskiej społeczności. Bardzo tego u nas w Kościele brakuje. Osoby wierzące nie powinni odcinać się bądź obrażać tych, którzy mają inne spojrzenie na świat, bo nic nie jest oczywiste w biblii ani świecie. Nikt niczego nie wie na pewno. Potrzeba naszego osobistego i wewnętrznego rozeznania opartego na naszej wierze co do konkretnej sytuacji. Uważam, że to co powiedzieliście było przemyślane i widać, że szanujecie obie strony (wierzących i niewierzących). Myślę, że po prostu niektórzy dali ponieść się emocjom i słyszeli jakby to co chcieli usłyszeć. Ale nie oceniam, bo kilka lat wczesniej pewnie bym też tak zareagowała. Też mną wstrząsneło to zdanie ze ścieleniem łóżek, ale potem na spokojnie to sobie poukładałam w głowie jaki był w nim ukryty sens. Dobrze, że jesteście. ❤
Bardzo pięknie powiedziane. Ważne też , żeby nie mówić, że osoby, które na przykład żyją w niesakramentalnych lub jednopłciowych zwiazkach, że są niewierzące. Każdy z nas jest grzeszny, każdy w inny sposób a mimo to uważa się za dobę wierzącą. Osoba niewierząca nie uznaje istnienia Boga. Jest tylko tu i teraz. A można w Boga wierzyć i bardzo Go kochać ale nie być w stanie udźwignąć choćby samotnego macierzyństwa.
@MagdalenaPawowska-yu6mb Oczywiście. Trzeba pamiętać, że każdy w jakiś sposób jest grzeszny i każdy jest na innym etapie swojego rozwoju dotyczącego wiary.
Mieszkam za granicą, obok innowierców i doświadczam, że szacunek od nich jest tylko wtedy, gdy jesteś wierny swojej religii, co nie znaczy , że się nie narażasz, ale jeśli jesteś obok zwyczajnych ludzi, nie fundamentalistów, to zyskujesz szacunek, i na wzajem
jestem na identycznym etapie. Ale jak słyszę żebym ścielił łózko im to odbieram to jako zachęta i zgadzanie się na grzech. To tak jak byś nalewał vodke synowi czy corce którzy maja problemy alkoholowe. Niech mnie ktoś wyprowadzi z błędu lub weźmie za ręke i przesynie aby pokazac to ściele łóżka z innej perspektywy. Dziękuje za to wystąpienie Państwu Gajdowie
Nie wiem czy można stawiać uzależnienie od alkoholu na tej samej polce co relację dwojga osób która z ludzkiego, psychologicznego punktu widzenia jest całkowicie normalna i zdrowa. Zakładam że mowimy o zdeklarowantch niechrześcijanach. Przypominam, że przez pierwsze prawie 1000 lat chrześcijaństwa sakrament małżeństwa nie był praktykowany i nawet chrześcijańskie małżeństwa były zawiera wyłącznie jako związki "cywilne"
@@maciejzimecki3160 Dziękuje Panu, przykład z alkoholem bardziej miał pokazać że poprzez scielenie lozka moge ich zachęcac do grzechu. Jeszcze raz dziekuje i chetnie bede szukac madrosci i delikatnosci w tych kwestjach. Ale do tego potrzebuje czasu ....
Ale dlaczego zakładacie, że osoby w związku niesakramentalnym muszą być zdeklarowanymi niechrzescijanami? Wiara w Boga, relacja z Jezusem nie musi się kłócić z życiem w takim związku. Dla mnie na przykład ważne jest czy to jest związek trwały i poważny. Znam takie pary z 25 letnim stażem i nie wyobrażam sobie, żebym jako gościom kazała spać w osobnych pokojach.
@@MagdalenaPawowska-yu6mb Droga Magdo ja odnosze sie do osoby (wiek 20 lat rok w zwiazku z dziewczyna). Zgadzam sie ze trzeba troche inaczej patrzec na 25 letni zwiazek to zmienia optyke
Dziękuję, trudny i bardzo potrzebny temat konferencji. Z własnego doświadczenia z dorosłymi dziećmi mogę powiedzieć, że tylko dzięki staraniom o utrzymanie z nimi kontaktu, okazywaniu miłości - nie rezygnując z własnych poglądów jest szansa na opamiętanie. Nie można w żadnym wypadku pozwolić na lekceważenie rodzica.
To pościelenie łóżka dla syna i partnera syna zrobiło niezły rozgardiasz na sali. Wiadomo, że wszystko pięknie - miłość Boża, świadectwo etc., dopóki nie ma mowy o konkretach. A ja mam takie doświadczenie, że jednej koleżance odmówiłam użyczenia mieszkania na randkę z partnerem, a drugiej dałam opcję, że może u mnie nocować z wieloletnim chłopakiem, ale na osobnych łóżkach. Pierwsza się na mnie obraziła, co mnie boli, a druga szczerze podziękowała i powiedziała, że nie ma co się bawić w hipokryzję, i wybrali wspólne łóżko. Po kilku latach poślubiła tego chłopaka sakramentalnie, choć wydawało się, że do tego nie dojdzie, bo już z dekadę żyli bez sakramentu. Oczywiście stało się tak nie dzięki mojej „pruderyjnej” sugestii, ale ta nasza relacja przetrwała i jest bardzo serdeczna. Szczera byłam, po prostu, i ona była. Myślę, że z dziećmi może być podobnie. Mi by było dziś trudno proponować osobne łóżka, bo lubię być cool i na czasie, i nie robić krindżu wobec dzieci. Zatem to byłby teraz dla mnie akt odwagi, bo bym się bała, że dziecko się na mnie obrazi. Jasne, jeśli dzieci są w długoletnim związku bez sakramentu, a już w ogóle jeśli są dzieci - wtedy proponowanie osobnych pokoi jest bez sensu. Wobec partnerów homo jednak dalej bym miała wątpliwości. Zobaczymy, jak będzie.
Właśnie o te konkrety chodzi. Każdy przypadek jest inny i każda sytuacja inna. Nie ma gotowej recepty. Byłoby łatwiej, gdyby obie strony o przeciwnych poglądach szanowały się na tyle, żeby się nie zranić. Dla nas autorytetem są słowa Pana Jezusa ( o synu marnotrawnym ). Stałość w miłości która leczy.
Jezus nie byl rewolucjonista dlatego, ze chodzil do grzesznikow i mowil im o jak pieknie zyjecie ... Mateuszu chodz pomige Ci zbierac podatki... Tylko zeszdl do nich sluchal i nauczal... Mowil kocham, ale milosc tez wymaga poswiecen. Zakopytwanie tego faktu doprowadza do rozmycia wartosci. Zeby dziecka, znajomego niw urazic nie mozna juz powiedziec, ze cos jest zlem. Syn marnotrawny mogl isc grzeszyc i to byla milosc ojca, ze mu pozwolil... ale nie pod jego dachem.. Jak chce życ grzrsznie może, ale wiaze sie to z pewna stratą
Więź w trudnej sytuacji jest mega ważna. Trzeba zrobić bardzo dużo, żeby ją utrzymać. Trzeba kochać dziecko i na wszelkie sposoby mu te miłość okazać,.. Dziecko wie, że je kochamy, szanujemy jego wolne wybory, ale... Czy czasami ono nie powinno szanować różnie choćby naszych wartości? Jeśli nie szanuje no dobra, ale jak daleko posunąć się, żeby stać się " SAKRAMENTEM" dla niego? Czy dobrze jest pochylać się nad grzechem dziecka do tego stopnia, żeby mu pościelić łóżko, gdy jest on przyjdzie że swoim partnerem? Jak chyba już nic nie rozumiem. Przecież mogę okazywać swoją miłość dziecku robiąc wiele dla utrzymania relacji, ale ścielenie łóżka to chyba przesada. Ono wie, że ja musze pokonać sama siebie patrząc na jego grzech, mogę mieć swoje granice nie tracąc relacji. Żyje wartościami, które nie są mu obce. Zna je. Utrzymanie relacji to nie zabieganie jednej tylko strony.
Tego właśnie brakło w tym wykładzie, czyli szacunku dla wiary rodziców ze strony dzieci. Utrzymanie relacji nie może się wiązać ze zdradą Chrystusa. Miłość stawia również granice i takie granice należy dzieciom stawiać .
@@myszka1965w systemie rodzinnym jest tak że rodzice są wyżej niż dzieci. To oni mają więcej doświadczania i różnych sytuacji za sobą. Mają kochać, bezwarunkowo. Pan Jezus już oddal za nas życie.
Przypomina mi się sytuacja kapłana Helego i jego synów ze Starego Sakramentu i upomnienia Boga, powtórzone przez Samuela...wiemy jak tragicznie zakończyło się ich życie... A Pan Jezus też nas ostrzega by "sól nie straciła smaku"...Pozdrawiam serdecznie! Miłość Boga jest wymagająca - On nie chce śmierci grzesznika ale by się nawrócił i żył... Miłosierny Ojciec nie wysyłał zagubionemu synowi "kanapek"...
Kiedys balam sie ,ze jesli dzieci nie zmusze do pojscia na Msze to bozia sie pogniewa i mnie rozliczy na sądzie za to ,ze przestaly chodzic i pojde za to do piekla
Dziękuję Wam za tą konferencje. Jako dopełnienie przekazuje link do komentarza dzisiejszej Ewangelii przez Ojca Łusiaka th-cam.com/video/G9XznkCg9_8/w-d-xo.htmlsi=B-Tz8xXJAGdZcKXr. W wolności oczywiście.
Może trochę "winne" jest chrzczenie małych dzieci i zobowiązywanie rodziców do wychowania w wierze? Jak nam się nie uda to mamy poczucie przegranej, poczucie winy.
Ręce mi opadly i boli mnie to, co słyszę... Akceptacja grzechu i sprzyjanie grzechowi w imie miłości... Naprawde? Takie jest stanowisko kościoła czy swieckich nowoczesnych psychologów dajacych w kosciele wyklady? Gdybym miala taka sytuację - nie potępię dziecka, bedzie wiedzialo, ze je kocham i zawsze dla niego będę, ale grzechu nie akceptuję i nie zamierzam grzechu blogoslawic i mu sprzyjać. Niech zyje jak chce, ale ja do tego reki nie przyłożę. Picie alkoholu tez nie jest zakazane, ale jesli widze, ze dziecko ma z tym problem, to mu flaszki na stol nie stawiam.
no i tu powstaje pytanie czy Pani zdaniem miłość i grzech nie są pojęciami przeciwstawnymi? Zawsze warto zadać sobie pytanie - jeśli uważam, że coś jest grzechem, to jakie dokładnie, W KONKRECIE, zło z tego wynika. Bo nie postawię alkoholu osobie uzależnionej, ani nie pozwolę na branie narkotyków, ani nie pozwolę żeby w moim domu dziuplę zrobiła sobie szajka przestępcza, bo widzę jakie konkretnie, bardzo konkretnie, zło wynika z każdej z tych rzeczy. Podobnie ja osobiście nie pozwoliłabym np. mojemu dorosłemu dziecku na spanie pod moim dachem z osobą, o której wiem, że ma rodzinę i dzieci od których nie odeszła (nie zamknięta historia z przeszłosci), a moje dziecko traktuje jako kochanka czy kochankę do zabawy i porzucenia. Bo widzę konkretne zło, jakie z tego wynika. Natomiast proszę mi powiedzieć, jakie konkretnie zło wynika z innych przypadków? Z tego, że Pani syn zwiąże się z kobietą porzuconą 10 lat wcześniej, której pierwszy mąż już ma drugą żonę i trójkę dzieci? Albo z tego, że Pani córka zwiąże się z drugą kobietą? Albo z tego, że Pani syn powie: ja nie wierzę po katolicku i my będziemy mieć tylko ślub cywilny? Konkretnie, jakie zło?
W porządku Zgadzamy się że dzieci niewierzące mieszkają w naszym domu bo nie mają dokąd iść A co wtedy kiedy te dzieci niewierzące zaczynają nam narzucać swoje zasady ściągają krzyż ze ściany nie chcą Wigilii w niedzielę się sprząta
Jestem dopiero na początku, w pierwszych minutach wystąpienia. Mówicie o dzieciach, których wybory życiowe, neutralne z perspektywy świata, ale niemoralne z perspektywy kościelnej, sprawiły, że w zasadzie te dzieci już są poza Kościołem, już nie są częścią wspólnoty. Czy to znaczy, że uważacie, że każdy rozwiedziony w ponownym związku, każdy ze ślubem niesakramentalnym, każdy w związku jednopłciowym jest z gruntu ze względu na swoje wyboru niekatolikiem i znajduje się poza wspólnotą? Taka perspektywa jest wręcz zradykalizowaniem oficjalnego stanowiska Kościoła. Nawet Kościół nie twierdzi, że np. Para gejów-katolikow chodząca co tydzień do kościoła i praktykująca na ile się im pozwala, jest poza Kościołem.
Słucham dalej, i... Szczerze mówiąc nie wiem do czego to ma doprowadzić, oprócz tego, żeby dawno już dorośli rodzice dorosłych ludzi po prostu w końcu zrozumieli, że mają przed sobą drugiego człowieka z całą jego wolnością i odpowiedzialnością za własne życie. Co to znaczy, że nie można udawać, że nic się nie stało? Co to znaczy, że mają móc się dogadać, to znaczy o czym właściwie? Mama-katoliczka ma do syna-geja powiedzieć: "Dziękuję Ci kochanie, że otworzyłeś przede mną swój świat, teraz lepiej rozumiem twoje wartości i poglądy. A teraz proszę cię, żebyś jako mój syn przestał szukać szczęścia w życiu i przestał wyrażać swoją miłość, porzucił swojego partnera i zaczął żyć w celibacie, bo dzięki temu poczuję się lepiej z tym, jak cię wychowałam" ? No przecież to się do tego sprowadza. "Protokół rozbieżności" nie jest jedną z możliwości - to jest tak naprawdę jedyna możliwość, a i tak jest to potrzebne w zasadzie tylko rodzicowi, bo dziecko zazwyczaj doskonale wie, jakie poglądy ma rodzic, i że są rozbieżne z jego własnymi (i zwykle dziecko nie próbuje wcale rodzica gorączkowo na własne poglądy nawrócić, jakoś zwykle działa to w jedną stronę - ciekawe). Odnoszę wrażenie, że cały ten wykład można sprowadzić do jednej rady: Dziecko nie jest twoją własnością, więc ogarnij się i zacznij go traktować z szacunkiem właściwym drugiemu człowiekowi. Wszystkie te dalsze dywagacje - czy masz odwagę przyjąć swoje dziecko nawet jeśli pobożni koledzy ze wspólnoty będą krzywo patrzeć - to są tak naprawdę pytania o to, czy rodzic kocha bardziej swoje dziecko, czy pozory własnej pobożności w oczach kolegów o równie ciasnych sercach jak on sam. Czy rodzic, który kocha swoje dziecko, potrzebuje przypomnienia, że może warto od czasu do czasu przyjąć swoje dziecko pod własny dach, usiąść z nim przy stole, pozwolić mu przenocować albo w ogóle utrzymać jakąś więź??? To jest przerażające. To jest rodzic, który tak naprawdę nie zasługuje na żaden kontakt, bo nie ma miłości do tego dziecka. To po prostu czasem nie ma sensu - po co dziecko ma być ciągle ranione przez egocentryzm rodzica, niech się rodzic pławi w kociołku samozadowolenia z ludźmi identycznymi sobie samemu, a dziecku pozwoli żyć w spokoju z dala od własnej toksyczności. I jeżeli w takiej sytuacji to dziecko jeszcze w ogóle chce, często własnym kosztem, utrzymywać kontakt i troszczyć się o więź z takim egocentrycznym rodzicem, to TO DZIECKO jest Chrystusem dla tego rodzica, nie odwrotnie. To dziecko okazuje miłosierdzie rodzicowi, który jest zacietrzewiony i zły. Czy jestem uprawniona do takich diagnoz? Jestem. Moja własna mama nie zjawiła się na moim ślubie. Potem przed śmiercią się nawróciła i bardzo się zbliżyła do mojej rodziny. Poza tym wydaje mi się, że dobrze byłoby się opowiedzieć wprost - że nie wszystko, co Kk określa jako "grzeszne", jest obiektywnie rzecz biorąc niemoralne. Nie mówić, że dla nas to jest tak, a dla świata inaczej, tylko wprost się opowiedzieć za tym, co Wy osobiście uważacie za niemoralne. Naprawdę uważacie, że np. wierny i trwały, zbudowany na miłości związek dwóch gejów jest niemoralny? Nie sądzę, żebyście tak uważali, ale może się mylę? Ja wiem, mówicie do takiej a nie innej publiczności i nie można zbyt ostro, bo się przestraszą. Ale jednak takie stąpanie wokół kogoś ciągle na palcach zawsze jest też stąpaniem po trupach kogoś innego. Jezus nie stąpał na palcach wokół tych, którzy mieli siebie za pobożniejszych od reszty celników i grzeszników. Wprost mówił - to modlitwa tego celnika co stał z tyłu została wysłuchana, nie chełpliwe dziękczynienie faryzeusza. Może czas powiedzieć wprost - to ty jesteś niemoralny, a nie twoje dziecko, które układa sobie życie z miłości. Za ostro? Może trzeba o to zapytać nie radykałów, tylko pokrzywdzonych - zapytajmy skrzywdzone dzieci pobożnych katolików, czy to jest za ostro. Trzeba w końcu jasno nauczyć się odróżniać dobro od zła. Tymczasem pobożni katolicy widzą miłość i krzyczą zło, sami prezentują nienawiść, wykluczanie i dyskryminację i uważają, że to jest dobro i że są przez to podobni do Boga. "Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności, którzy przemieniają gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz!" prorokował Izajasz. Enough is enough. Wybaczcie Moniko i Marcinie, moja złość nie jest skierowana na Was, ja wiem, że Wy próbujecie zrobić coś dobrego. Chyba nawet podziwiam Waszą cierpliwość. p.s. Co napisałam, napisałam z perspektywy córki, matki i chrześcijanki.
Poza Kościołem jest się w stanie grzechu ciężkiego. Tak Kościół naucza. Dlatego jest posługa jednania. Celnik odszedł usprawiedliwiony bo żałował swoich grzechów. Para gejów widziana oczami wiary czyli przez pryzmat Bożego Objawienia robi sobie krzywdę . Dlatego rodzice wierzący takich osób mogą być przerażeni taką sytuacją, a nawet przerażeni być powinni.
@@malgorzatachp Poza Kościołem stawiamy się gdy popełniamy grzechy ciężkie. Dotyczy to osób wierzących. Jest to zerwanie więzów z Chrystusem i Kościołem który jest Mistycznym Jego Ciałem. KKK1861 Grzech śmiertelny jest - podobnie jak miłość - radykalną możliwością wolności ludzkiej. Pociąga on za sobą utratę miłości i pozbawienie łaski uświęcającej, to znaczy stanu łaski. Jeśli nie zostanie wynagrodzony przez żal i Boże przebaczenie, powoduje wykluczenie z Królestwa Chrystusa i wieczną śmierć w piekle; nasza wolność ma bowiem moc dokonywania wyborów nieodwracalnych, na zawsze. Chociaż możemy sądzić, że jakiś czyn jest w sobie ciężką winą, powinniśmy sąd nad osobami powierzyć sprawiedliwości i miłosierdziu Bożemu.
@@malgorzatachp Mocny, lecz w mojej opinii prawdziwy i potrzebny komentarz. Przykład znanej mi wierzącej pary homoseksualnej i dwa różne podejścia matek z obu stron. Z jednej strony przyjęcie syna wraz z osobą, którą on kocha i z którą się związał, radość ze wspólnego spotkania, nawet pielgrzymowania i modlitwy, akceptacja obecnego stanu rzeczy. Druga reakcja to: Ty tak, ale bez niego- sam lub ewentualnie z dziewczyną, ale porządną!; przecież to nie może być prawdziwa miłość; nie będziesz szczęśliwy; nie mów nikomu, żebym się nie wstydziła; jak możesz tak czuć, tak żyć... W obu przypadkach matki mają podobne poglądy w kwestiach moralnych. Jak różną jednak praktykę miłości... Czy nie lepiej wypić herbatę z tym, z kim żyje dziecko, nie bać się wejść w relację, życie, prawdę, niż chować głowę w piasek, bunt i lęk zasłaniając zasadami, własnymi "lepszymi" wizjami na cudze życie, wciąż poszukując grzechu i zła, zamiast docenić dar- człowieka? Myli się często kwestię niezgody na grzech z faktem przyjmowania drugiej osoby, tak jakby jedno wykluczało drugie.
@@maciejzimecki3160 Pan Jezus szedł do grzeszników aby im objawić Ojca który na nich czeka. I ten powrót jest konieczny aby z Ojcem być razem. Czy syn by wrócił do Ojca gdyby usłyszał taką dobrą nowinę od wędrownego kaznodziei że Ojciec go kocha bez względu na to co syn ze sobą robi i gdzie przebywa ? Oczywiście że miłość Ojca jest zapewniona. Lecz co z tego jak nie ma bliskości z Ojcem ?
@@Jaro-t3wCzy syn by wrócił do Ojca gdyby usłyszał dobrą nowinę o tym, że Ojciec go zawsze kocha? Nie wiemy. "Jeden" syn by mógł wrócić. "Drugi" (inny) syn by nie wrócił. Natomiast wiemy jedno - Ojciec niezmiennie kocha wszystkich synów. Bez względu na to "w którym miejscu są". Miłość Boga jest doskonała. Nie jest "większa" lub "mniejsza" w zależności od tego, jak bardzo moralni jesteśmy. Z naszego ludzkiego punktu widzenia jest to wręcz skandaliczne. Zbyt często przykładamy nasze, ludzkie myślenie i kategorie do Boga. Uprawiamy idolatrię.
@@matteodm Człowiek ma możliwość tą Bożą miłość odrzucić. I nie jest to takie trudne. Wystarczy zaprzyjaźnić się z grzechem. Grzech jest wyborem siebie. Młodszy syn gdy odchodzi to kieruje się na swoje potrzeby i ustanawia swoje prawa. Jak widzimy w tej przypowieści Ojciec dopuszcza tą sytuację odejścia aby syn również doświadczył goryczy tej rozłąki. To również jest miłość i to mądra.
@@Jaro-t3wChodzi mi wyłącznie o to, że my możemy odrzucić miłość Boga. Ale to nie zmienia tego, że On zawsze nas kocha. On nas nie odrzuca nigdy. "Tylko" tyle.
Wydaje mi się, że to celowy zabieg, aby odsunąć osądzanie czynów (grzech/nie grzech), a skupienie się na perspektywie miłości i co można w tych sytuacjach zrobić
@@gastherrale właśnie my jako katolicy mamy oceniać czyny. Drugiego człowieka nie wolno nam oceniać ale jego czyny/grzechy już powinniśmy z troski o nich
bo KK tak po prostu nie uczy. Nie jest pani w stanie określić z zewnątrz co jest dla kogoś grzechem ciężkim, a co nie jest, bo liczy się nie tylko materia, ale także okoliczności. "Dlatego nie można już powiedzieć, że wszyscy, którzy są w sytuacji tak zwanej „nieregularnej”, żyją w stanie grzechu śmiertelnego" (cytat z nauczania Kościoła katolickiego, amoris laetitia).
@@joannakinach2802 Tak - mamy oceniać czyny. Ale Jezus zachęca do tego, żebyśmy "raczej" oceniali swoje własne czyny. Czyny innych - pozostawmy Bogu. Jak to mówią "nie sądzicie, a nie będziecie sądzeni".
Jak towarzyszyć dzieciom, gdy trwają w grzechu ciężkim? Jak im towarzyszyć gdy kradną, biją i plują na bezdomnych, na imprezach wykorzystują seksualnie małolaty itp, itd. 😊 Niech przyjdą do domu i dobrze się poczują przy grillu i piwie. Pościelimy łóżeczko nawet czwóreczce, jak dzieciątka chcą pobaraszkowac w grupie. A jak grzeszą z pieskiem, to też super. Może i my poszerzymy myślenie. W sumie..... I tak się kończy dopuszczanie świeckich do tzw. ewangelizacji po SWII. Biskupi!!!!Czy słyszycie, co się wyprawia w tym Kościele?! Czy zacieracie ręce z radości, bo chodzi właśnie o to, żeby Kościół rozwalić od środka. Jak się ma do tego, co Państwo mówią pkt 1035 Katechizmu Kościoła Katolickiego?
W którym miejscu słyszy Pani takie wezwanie? Gdzie Gajdowie twierdzą, że powinniśmy akceptować zachowania które są sankcjonowane nie tylko moralnie, ale także prawnie? Wedle prawa karnego/cywilnego, opisane przez Panią zachowania wobec dzieci czy zwierząt są przecież przestępstwami. Ja nie słyszę tutaj nigdzie zachęty do akceptowania przestępstw.
Dokładnie… poza tym Jezus jadał z celnikami i grzesznikami, co spotkało się z dezaprobatą współczesnych uczonych. Ale nie można z tego wyciągać wniosków, że Jezus jadał z nimi, bo ich akceptował. A wszyscy faryzeusze i uczeni w Piśmie byli zarozumiali, zaślepieni, pompowali swojego ego… no nie, tak nie było, źle użyty argument przeciwko katolikom „potępiającym” grzech.
@@matteodmzachęta do akceptowania grzechu (czynów homoseksualnych). Według katolików jest to wykroczenie :) nie każdy jest katolikiem, ale skoro inni domagają się od katolików tolerancji, to dlaczego katolik również nie może wymagać od innych tolerancji dla swych poglądów? A raczej nie swych a Kościoła.
@ Tak. Każdy ma prawo wybierać co i u kogo toleruje a co nie. Każdy ma też wolność w tym, jak postępuje. Niestety, często trzeba zadecydować wg zasady "mam rację lub relację". Jeżeli ktoś zdecyduje, że chce mieć rację, zamiast relacji - to tak zrobi. Niestety, trzeba też ponieść konsekwencję tego wyboru ("protokół niezgody" o którym jest mowa). Mam rację i "wygrywam" na tym polu, ale dziecinnym jest jednocześnie oczekiwać, że będę miał jednocześnie relację. Dylemat pt. "zjeść ciastko i mieć ciastko".
Nie wolno zaglaskiwac grzechu ...Pan Jezus nie byl tolerancyjny wobec zla , potrafił powiedzieć .. jesteście groby pobielane..,, , zapłatą zaś za grzech jest śmierć Boga Człowieka....i nie o lęk tu chodzi ale o Prawdę ...mydlicie panstwo oczy i błądzicie w swoim mysleniu i zagmatwanym nauczaniu ... Owszem Bog jest Miłością ale to my wybieramy , jaki sens mialoby wtedy chrześcijaństwo i cala misja Jezusa... Ochlońcie państwo i zacznijcie nauczać wg ewangalicznej prawdy ktora jest radykalna ,,tak- tak..nie- nie,,...nie wolno tak usprawiedliwiac grzechu i zła to jest zwykla manipulacja....
@MagdalenaPawowska-yu6mb złem jest życie w grzechu ciężkim który nas zamyka na boża łaskę, odrzucamy Boga i jego miłość , i idziemy tą szeroką drogą którą prowadzi do zatracenia....
@@MagdalenaPawowska-yu6mb zamysłem Boga jest małżeństwo ,rodzina którą tworzy kobieta i mężczyzna i to jest aksjomat naszej wiary....i wszystko co jest inne , co poplątane ,nieuporządkowane jest odstępstwem od Boga , odrzuceniem go ... a jeżeli chodzi o pragnienie opiekowania się, jeżeli są w pani takie chęci to istnieją hospicja, domy opieki i wiele miejsc gdzie można służyć opieką i pomocą aż. ,,do śmierci ,, jak sama pani pisze....i życzę pani aby odzyskała pokój serca, aby odzyskała prawdziwe życie...
Pani Tereso, to nie jest odpowiedź na pytanie, czy jest Pani z sakramentalnym związku z uwagi na to, że jest pani osobą heteroseksualną? Czy Pani może z lekkością nakłada na innych ciężary, którym tak naprawdę nie dała by rady? Czy potrafiła by Pani żyć w samotności? Czy myśli Pani, że osoby homoseksualne nie są zdolne do takiej miłości jak Pani? O mnie proszę się nie martwić. Mam męża. Ale martwię się o ludzi, z których zrobiliście trędowatych współczesności.
Towarzyszyć i zrozumieć ...??? To bzdura a czy Pan Jezus towarzyszyl w grzechu Magdalenie? nie On ją ostrzegł aby wiecej nie grzeszyla......ludzie co wy pleciecie...konsensue? porozumienie ?? Za jaką cenę ...no nie mąćcie juz ludziom w głowach.....
Podam przykład (co prawda nie mój). „Czy z punktu widzenia świata oni są grzesznikami?” Nie, i aborcjonisci również nie. Gdyby taki ktoś przyszedł do Państwa Gajdów wynająć pokój do wykonywania aborcji, to trzeba wynająć? Bo według nich oni nie grzeszą. Przykład jest mocny ale grzech to grzech. Poza tym, nie jestem za potępianiem i wyrzekaniem się takich dzieci. Gdyby chciałby mi ktoś zarzucić to w komentarzu. Z częścią wykładu się zgadzam w 100%.
Aborcjoniści, którzy swoimi rękami zabijają nienarodzonych, a np. osoby żyjące w związku niesakramentalnym czy homoseksualnym, to chyba jest jednak bardzo inny "kaliber". Fundamentalnie te sytuacje się różnią. W przypadku pierwszej mamy do czynienia z największą możliwą krzywdą - zabiciem nienarodzonego człowieka. W przypadku drugiej/trzeciej sytuacji, już nie. Moim zdaniem ten argument przez analogię jest jednak chybiony.
A jakby co gorsza chcieli w piątek wynająć altanę na grilla!!! To trzeba najpierw sprawdzić, czy wszystkie kiełby są wege. Mus to wielki pan, mawiała moja babcia.
Świadczę ,o tym że uznając zdeklarowanie się mojego dorosłego syna jako niewierzącego i traktowanie go z miłością szanując jego poglądy , doprowadziło do tego ,że po jakimś czasie poprosił mnie o modlitwę za niego mimo że nadal nie wrócił do kościoła ja wierzę że powrót do Boga nastąpi ❤️
Dziękuję za bardzo ważne treści i przypomnienie mi katoliczce o ewangelii ….
Dziękuję! Panie Marcinie, także za to wzruszenie i drgający głos - tak się objawia miłosierdzie Ojca! Z serca dziękuję!
Dziękuję, odczułam wielką ulgę i wzruszenie słuchając Państwa wystąpienia, niech Bóg Wam błogosławi we wszystkim ❤
Pracowałam kiedyś z dorosłą dziewczyną, która zawiodła się na chłopaku, związek się rozleciał, ale największy żal miała do rodziców, że pozwolii jej mieszkać z nim pod ich dachem (rodziców), sama do tego doszła, ona zrozumiała , gdzie był błąd, że dobre zasady są jakimś hamulcem do trwania w dziadostwie,
Ona straciła szacunek do siebie i rodziców, że byli głupsi od niej, byłam zaskoczona pozytywnie
Pozwolę się nie zgodzić. Dorosła osoba próbuje przerzucić na rodziców ("żal do rodziców") odpowiedzialność za swoje wybory. To był jej związek, jej wybór chłopaka, jej wybór sposobu życia.
Bardzo pomocne słowa , dziękuję że mogłam je usłyszeć.
W moim sercu była taka intuicja , żeby dla mojego dziecka, które odeszło od kościoła być obrazem Chrystusa , aby przeze mnie doświadczało Jego miłości, tylko nigdzie nie znalazłam potwierdzenia , Wy jesteście pierwsi , dziękuję
Miłość Pana Jezusa jest szczególna. Nie zgadza się grzech który jest przeszkodą w miłości.
Z powodu grzechu Pan Jezus wywraca stoły a później idzie na Golgotę.
(9): Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej!
(10): Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.
(11): To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.
(12): To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem.
(13): Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.
(14): Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. [ J 15]
Ten wykład dokonuje przewrotu w relacjach z dziećmi i w relacjach z Bogiem. Dziękuję. Daliście mi nową nadzieję❤
To bylo mocne, dziękuję ❤ za to wystąpienie i piękną medytację o miłości do dziecka. Dziękuję Gajdowie ❤❤❤.
Jako wierząca lesbijka w dwuletnim związku i mająca trudną relację z konserwatywnymi rodzicami mówię DZIĘKUJĘ :) Wasze świadectwo daje mi nadzieję, że można budować więzi w rodzinie mimo różnic.
Zależy w Kogo Pani wierzy. Myślę że bardziej uznaje Pani istnienie Boga . Ma Pani trudna relacje nie z rodzicami tylko ze sobą , rodzice są lustrem. Miłosierdzie Boga nie wyklucza sprawiedliwości . Bóg nie zmienia zdania , jest stały . Coś jest grzechem , każdy ma natomiast możliwość wyboru , czy chce się nawrócić czy tkwić w czymś co niszczy .Mężczyzna i kobieta stworzył ich ....złączy się mężczyzna ze swoją żoną i będą dwoje jednym ciałem . Pani dokonuje wyboru i Pani za ten wybór podejmuje odpowiedzialność .
@@magda2767 wzięłabyś milczała. Bo możesz przecież.
Dziękuję Ci Asiu, że o tym piszesz. Bo sporo tu przekonania, że osoby nieheteronormatywne =niewierzące. A ja wiem że można znaleźć w nich sporo wiary. Uczciwej.
@@malgorzatachp I vice versa
Pani Magdo, domyślam się, że jest pani osobą heteroseksualną żyjącą w sakramentalnym związku. I z tego powodu nie musi Pani mierzyć się z wyzwaniem życia w samotności. A bardzo niewiele osób jest do niej stworzonych. Każdy z nas chce kochać i być kochanym. Nie wiem skąd takie przekonanie, że związek to tylko seks. A to przecież odpowiedzialność za siebie w zdrowiu i w chorobie, nawet gdy się zestarzejemy i będziemy brzydcy. Nawet po cywilu można sobie to ślubować, trwać i być wiernym.
I nie może Pani mówić, że osoba w takim związku tylko uznaje istnienie Boga, że to nie jest wiara. Jest. Czasem bardzo gorąca.
Dziękuję Wam za ten wykład i odwagę, aby go wygłosić. Po samych komentarzach widać, że był bardzo potrzebny, ponieważ wywołał ogromne poruszenie.
Siłą narzucane poglądy przynoszą odwrotny skutek. POKORA CIERPLIWOŚĆ I WIEDZA ❤ Dadzą nam szansę na dialog z dzieckiem i porozumienie. Przerabiam też ten problem i .... ? Dziękuję za przekazanie państwa wiedzy, która nam pomorze w rozmowie z dzieckiem.
Przepraszam za błąd ' pomorze " miało być - może pomóc nam .
Nie mam dzieci, ale jestem jedyną chrześcijanką w mojej rodzinie. Długo byłam z tego powodu prześladowana. Jakoś dziwnie zbiegło się w czasie to, że oni zaczęli akceptować moje chrzescijanstwo, z tym że ja przyjęłam ich i zgodziłam się, że są tacy jacy chcą być, jak wybierają.
Dzięki za odważną, mądrą i dojrzałą postawę. Jeszcze wiele osób nie zrozumiało, na czym polega chrześcijaństwo. Warto mieć odwagę jasno o tym mówić 👍
Dziekuje za ten bardzo wartościowy wykład. Myślę, że jest on bardzo potrzebny właśnie teraz, na ten czas. Chwała Panu
Poruszające wystapienie, mam dużą wdzięczność wobec organizatorów za zaproszenie Moniki i Marcina oraz opublikowanie tego nagrania.
" Tylko miłość zmienia serca ludzkie" - zaświadczam, tak było ze mną.
Słowo po słowie piękne, mądre, chrystusowe. Dziękuję Monika, dziękuje Marcin .❤❤
Niech Duch Święty didaje wam sil i odwagi do głoszenia Miłości. Bardzo wam dziękuję❤
Tak! Ja, jak wielu innych, zmagałam się z tym, z zaakceptowaniem decyzji, poglądów moich dzieci. Jednak w sercu czułam to, o czym mówicie. Dokładnie w punkt to czułam. Było to odzieranie się z narosłych przez lata jakby warstw, z myślą odkrycia wręcz braku Bożej logiki w pewnych działaniach - wrażeniem, że coś zagubiłam. W głowie miałam myśl "patrz na Jezusa". Nie będę się rozpisywać, ale no dokładnie czułam to, o czym mówicie, docierała do mnie ta świadomość z serca, czyli miejsca mojego przebywania . W procesie dorastania dzieci, w ich młodej dorosłości, uczyliśmy się nawzajem, uczymy się nadal. Powiedziałam im też, że wobec mojego przyjęcia w miłości ich odmienności, chciałabym, aby zaakceptowały i przyjęły mnie. Jaki obraz Boga chcemy przekazać dzieciom? Ewolucja ma zmierzać do cywilizacji miłości.
Dużo się od Państwa nauczyłam dziękuję 😂
Brawo, brawo dla Państwa Gajdów za odwagę i te słowa! To musi być dopiero trudne mówić o Miłości i wystawić się na krytykę od braci i sióstr w wierze.
Dużo dobrych i mądrych słów. Dziękuję ❤
Tylko miłość może zmienić serce człowieka, też tak uważam.
Jezus jest dla mnie w tej kwestii wzorem i autorytetem.
Nie jest to łatwa miłość, ale tylko ta jest prawdziwa.❤
Jak dobrze, że w Kościele są tacy, jak Gajdowie. Dziękuję jako katoliczka i psychoterapeutka
Ale czy oni są w Kościele? Chyba jako piąta kolumna. Katolicyzm to nie są wyobrażenia Państwa Gajdów o miłości, ich interpretowanie Ewangelii. Katolicyzm jest spisany w Katechizmie. Te niewierzące/nieregularne dzieci pójdą w ogień wieczny. Zaś Gajdowie uprawiają herezję powszechnego zbawienia sprzeczną z katolickimi dogmatami.
BTW jestem ateistą i słowa Gajdów uważam za lepsze niż katolckie nauczanie. Jedynie zauważam że gajdyzm i katolicyzm to całkiem inne religie.
@@JanJan-ub5nv To prawda, są piątą kolumną. I całe szczęście, bo tej piątej kolumny Kościół potrzebuje od dawna. Zdaje się jednak, że katolicyzm spisany jest bardziej w Ewangeliach niż w katechizmie ;) Dla mnie Gajdowie to prawdziwa wersja chrześcijaństwa. Ale różnić się możemy :)
@@karolinagogowska1213 Nie. Katolicyzm to jednak Katechizm. Zaś ewangelie są interpretowane bardzo różnie. Kilkadziesiąt tysięcy odmiennych, wzajemnie sprzecznych denominacji chrześcijańskich powołuje się na Ewangelię. Gajdowie doczytali się tam czegoś zupełnie innego niż Magisterium Nauczycielskie Kościoła, de facto są protestantami nieuczciwie podającymi się za katolików. Religia w której wszyscy będą zbawieni to całkiem inna religia niż taka w której niektórzy będą zbawieni a inni pójdą w ogień wieczny, jak zapewniał Jezus. Nawet dodawał że potępionych będzie "wielu", "szeroka jest brama prowadząca do zguby".
Gajdowie dobrze wiedzą jak katolicyzm szkodzi wielu wrażliwym ludziom. Dlatego wymyślili inną religię "wszyscy zbawieni". Psychologicznie zrozumiałe, ale drastycznie niezgodne z religią katolicką, gdzie Piekło jest dogmatem.
Zadziwiająco dużo czasu, uwagi oraz słów poświęcasz w Internecie na katolickie treści, będąc jednocześnie zadeklarowanym ateistą. Przypuszczam, że jesteś jednak bardziej poszukującym niż niewierzącym. Życzę Ci z serca wszystkiego dobrego na drogę poszukiwania (na której tak na prawdę jesteśmy wszyscy). Amen!
@@matteodmtacy ateiści to prawdziwi ateiści, przynajmniej wiedzą czemu zaprzeczają. Większość „ateistów” idzie ślepo za jakimiś paroma zdaniami innych „ateistów” których się kurczowo trzymają, bo po prostu tak im wygodniej żyć.
Piękna konferencja! Bardzo Wam dziękuję i gratuluję odwagi i autentyczności. Słyszałem namiastki w innych Waszych opublikowanych konferencjach i mam przekonanie że tak żyjecie. To bardzo niewygodne jednak osobiście tak samo czytam "skandal" Ewangelii. Zostańcie z Bogiem
Ło Pani i ło Panie. To było mocne.
Dobrze, że macie odwagę poruszać taki temat w naszej chrzescijańskiej społeczności. Bardzo tego u nas w Kościele brakuje. Osoby wierzące nie powinni odcinać się bądź obrażać tych, którzy mają inne spojrzenie na świat, bo nic nie jest oczywiste w biblii ani świecie. Nikt niczego nie wie na pewno. Potrzeba naszego osobistego i wewnętrznego rozeznania opartego na naszej wierze co do konkretnej sytuacji. Uważam, że to co powiedzieliście było przemyślane i widać, że szanujecie obie strony (wierzących i niewierzących). Myślę, że po prostu niektórzy dali ponieść się emocjom i słyszeli jakby to co chcieli usłyszeć. Ale nie oceniam, bo kilka lat wczesniej pewnie bym też tak zareagowała. Też mną wstrząsneło to zdanie ze ścieleniem łóżek, ale potem na spokojnie to sobie poukładałam w głowie jaki był w nim ukryty sens. Dobrze, że jesteście. ❤
Bardzo pięknie powiedziane.
Ważne też , żeby nie mówić, że osoby, które na przykład żyją w niesakramentalnych lub jednopłciowych zwiazkach, że są niewierzące. Każdy z nas jest grzeszny, każdy w inny sposób a mimo to uważa się za dobę wierzącą.
Osoba niewierząca nie uznaje istnienia Boga. Jest tylko tu i teraz.
A można w Boga wierzyć i bardzo Go kochać ale nie być w stanie udźwignąć choćby samotnego macierzyństwa.
@MagdalenaPawowska-yu6mb Oczywiście. Trzeba pamiętać, że każdy w jakiś sposób jest grzeszny i każdy jest na innym etapie swojego rozwoju dotyczącego wiary.
Zostawiam tu komentarz dla zasięgów :-) - warto promować dobre treści 😊
Mieszkam za granicą, obok innowierców i doświadczam, że szacunek od nich jest tylko wtedy, gdy jesteś wierny swojej religii, co nie znaczy , że się nie narażasz, ale jeśli jesteś obok zwyczajnych ludzi, nie fundamentalistów, to zyskujesz szacunek, i na wzajem
Skandal miłosierdzia!
Serce mi się poszerza... Dziękuję ❤
Im więcej Miłości tym więcej Miłości. Dziękuję Moniko i Marcinie ❤❤
Jeszcze więcej Miłości ❤
jestem na identycznym etapie. Ale jak słyszę żebym ścielił łózko im to odbieram to jako zachęta i zgadzanie się na grzech. To tak jak byś nalewał vodke synowi czy corce którzy maja problemy alkoholowe. Niech mnie ktoś wyprowadzi z błędu lub weźmie za ręke i przesynie aby pokazac to ściele łóżka z innej perspektywy. Dziękuje za to wystąpienie Państwu Gajdowie
Nie wiem czy można stawiać uzależnienie od alkoholu na tej samej polce co relację dwojga osób która z ludzkiego, psychologicznego punktu widzenia jest całkowicie normalna i zdrowa. Zakładam że mowimy o zdeklarowantch niechrześcijanach. Przypominam, że przez pierwsze prawie 1000 lat chrześcijaństwa sakrament małżeństwa nie był praktykowany i nawet chrześcijańskie małżeństwa były zawiera wyłącznie jako związki "cywilne"
@@maciejzimecki3160 Dziękuje Panu, przykład z alkoholem bardziej miał pokazać że poprzez scielenie lozka moge ich zachęcac do grzechu. Jeszcze raz dziekuje i chetnie bede szukac madrosci i delikatnosci w tych kwestjach. Ale do tego potrzebuje czasu ....
Ale dlaczego zakładacie, że osoby w związku niesakramentalnym muszą być zdeklarowanymi niechrzescijanami? Wiara w Boga, relacja z Jezusem nie musi się kłócić z życiem w takim związku. Dla mnie na przykład ważne jest czy to jest związek trwały i poważny. Znam takie pary z 25 letnim stażem i nie wyobrażam sobie, żebym jako gościom kazała spać w osobnych pokojach.
@@MagdalenaPawowska-yu6mb Droga Magdo ja odnosze sie do osoby (wiek 20 lat rok w zwiazku z dziewczyna). Zgadzam sie ze trzeba troche inaczej patrzec na 25 letni zwiazek to zmienia optyke
Mnie też chyba bardziej się rozchodzi o posądzanie ludzi nieheteronormatywnych o brak wiary. Że jedno z drugim idzie w parze.
Piękna konferencja! Ile ważnych słów tu padło...
Moniko, Marcinie wielka wdzięczność za Waszą prelekcję. ❤❤❤
Dziękuję, trudny i bardzo potrzebny temat konferencji. Z własnego doświadczenia z dorosłymi dziećmi mogę powiedzieć, że tylko dzięki staraniom o utrzymanie z nimi kontaktu, okazywaniu miłości - nie rezygnując z własnych poglądów jest szansa na opamiętanie. Nie można w żadnym wypadku pozwolić na lekceważenie rodzica.
Wspaniali ❤❤❤ dziekuje za te slowa....
Dziękuję ❤❤❤❤
To pościelenie łóżka dla syna i partnera syna zrobiło niezły rozgardiasz na sali. Wiadomo, że wszystko pięknie - miłość Boża, świadectwo etc., dopóki nie ma mowy o konkretach.
A ja mam takie doświadczenie, że jednej koleżance odmówiłam użyczenia mieszkania na randkę z partnerem, a drugiej dałam opcję, że może u mnie nocować z wieloletnim chłopakiem, ale na osobnych łóżkach. Pierwsza się na mnie obraziła, co mnie boli, a druga szczerze podziękowała i powiedziała, że nie ma co się bawić w hipokryzję, i wybrali wspólne łóżko. Po kilku latach poślubiła tego chłopaka sakramentalnie, choć wydawało się, że do tego nie dojdzie, bo już z dekadę żyli bez sakramentu. Oczywiście stało się tak nie dzięki mojej „pruderyjnej” sugestii, ale ta nasza relacja przetrwała i jest bardzo serdeczna. Szczera byłam, po prostu, i ona była. Myślę, że z dziećmi może być podobnie. Mi by było dziś trudno proponować osobne łóżka, bo lubię być cool i na czasie, i nie robić krindżu wobec dzieci. Zatem to byłby teraz dla mnie akt odwagi, bo bym się bała, że dziecko się na mnie obrazi. Jasne, jeśli dzieci są w długoletnim związku bez sakramentu, a już w ogóle jeśli są dzieci - wtedy proponowanie osobnych pokoi jest bez sensu. Wobec partnerów homo jednak dalej bym miała wątpliwości. Zobaczymy, jak będzie.
Właśnie o te konkrety chodzi. Każdy przypadek jest inny i każda sytuacja inna. Nie ma gotowej recepty. Byłoby łatwiej, gdyby obie strony o przeciwnych poglądach szanowały się na tyle, żeby się nie zranić. Dla nas autorytetem są słowa Pana Jezusa ( o synu marnotrawnym ). Stałość w miłości która leczy.
Kocham Was ❤
Dziękuję Kochani... ❤... to chciałam usłyszeć- język miłości... ❤
Trudne i piękne ❤
Dziękuję. 🙏🏼
Myślę, że obraz Boga jest kluczowy w tym jak patrzymy na ludzi, świat i wszystko.Miłość miłosierna♥️
Jezus nie byl rewolucjonista dlatego, ze chodzil do grzesznikow i mowil im o jak pieknie zyjecie ... Mateuszu chodz pomige Ci zbierac podatki... Tylko zeszdl do nich sluchal i nauczal... Mowil kocham, ale milosc tez wymaga poswiecen. Zakopytwanie tego faktu doprowadza do rozmycia wartosci. Zeby dziecka, znajomego niw urazic nie mozna juz powiedziec, ze cos jest zlem. Syn marnotrawny mogl isc grzeszyc i to byla milosc ojca, ze mu pozwolil... ale nie pod jego dachem.. Jak chce życ grzrsznie może, ale wiaze sie to z pewna stratą
Kocham Was dobrze ze jesteście ❤❤❤❤❤
Jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o MIŁOŚĆ ❤️🔥
Więź w trudnej sytuacji jest mega ważna. Trzeba zrobić bardzo dużo, żeby ją utrzymać. Trzeba kochać dziecko i na wszelkie sposoby mu te miłość okazać,.. Dziecko wie, że je kochamy, szanujemy jego wolne wybory, ale...
Czy czasami ono nie powinno szanować różnie choćby naszych wartości? Jeśli nie szanuje no dobra, ale jak daleko posunąć się, żeby stać się " SAKRAMENTEM" dla niego? Czy dobrze jest pochylać się nad grzechem dziecka do tego stopnia, żeby mu pościelić łóżko, gdy jest on przyjdzie że swoim partnerem?
Jak chyba już nic nie rozumiem. Przecież mogę okazywać swoją miłość dziecku robiąc wiele dla utrzymania relacji, ale ścielenie łóżka to chyba przesada. Ono wie, że ja musze pokonać sama siebie patrząc na jego grzech, mogę mieć swoje granice nie tracąc relacji. Żyje wartościami, które nie są mu obce. Zna je. Utrzymanie relacji to nie zabieganie jednej tylko strony.
Tego właśnie brakło w tym wykładzie, czyli szacunku dla wiary rodziców ze strony dzieci.
Utrzymanie relacji nie może się wiązać ze zdradą Chrystusa.
Miłość stawia również granice i takie granice należy dzieciom stawiać .
Za relacje z dziećmi zawsze odpowiadają rodzice.
@@DMN410
Większej bzdury dawno nie słyszałam
@@myszka1965w systemie rodzinnym jest tak że rodzice są wyżej niż dzieci. To oni mają więcej doświadczania i różnych sytuacji za sobą. Mają kochać, bezwarunkowo. Pan Jezus już oddal za nas życie.
@@DMN410 miłość ma być mądra. Kochamy bezwarunkowo, ale madrze
Przypomina mi się sytuacja kapłana Helego i jego synów ze Starego Sakramentu i upomnienia Boga, powtórzone przez Samuela...wiemy jak tragicznie zakończyło się ich życie... A Pan Jezus też nas ostrzega by "sól nie straciła smaku"...Pozdrawiam serdecznie! Miłość Boga jest wymagająca - On nie chce śmierci grzesznika ale by się nawrócił i żył... Miłosierny Ojciec nie wysyłał zagubionemu synowi "kanapek"...
Uwielbiam Was, Gajdy
Kiedys balam sie ,ze jesli dzieci nie zmusze do pojscia na Msze to bozia sie pogniewa i mnie rozliczy na sądzie za to ,ze przestaly chodzic i pojde za to do piekla
Dziękuję Wam za tą konferencje. Jako dopełnienie przekazuje link do komentarza dzisiejszej Ewangelii przez Ojca Łusiaka th-cam.com/video/G9XznkCg9_8/w-d-xo.htmlsi=B-Tz8xXJAGdZcKXr. W wolności oczywiście.
❤❤❤
Może trochę "winne" jest chrzczenie małych dzieci i zobowiązywanie rodziców do wychowania w wierze? Jak nam się nie uda to mamy poczucie przegranej, poczucie winy.
Ja mam takiego męża który niszczy córkę i nasze małżeństwo
Ręce mi opadly i boli mnie to, co słyszę... Akceptacja grzechu i sprzyjanie grzechowi w imie miłości... Naprawde? Takie jest stanowisko kościoła czy swieckich nowoczesnych psychologów dajacych w kosciele wyklady? Gdybym miala taka sytuację - nie potępię dziecka, bedzie wiedzialo, ze je kocham i zawsze dla niego będę, ale grzechu nie akceptuję i nie zamierzam grzechu blogoslawic i mu sprzyjać. Niech zyje jak chce, ale ja do tego reki nie przyłożę. Picie alkoholu tez nie jest zakazane, ale jesli widze, ze dziecko ma z tym problem, to mu flaszki na stol nie stawiam.
Ale chce pani karmić sakramentami osoby niewierzące?
Dla mnie to nakładanie ciężarów nie do uniesienia podczas gdy samemu się nie musi.
no i tu powstaje pytanie czy Pani zdaniem miłość i grzech nie są pojęciami przeciwstawnymi?
Zawsze warto zadać sobie pytanie - jeśli uważam, że coś jest grzechem, to jakie dokładnie, W KONKRECIE, zło z tego wynika.
Bo nie postawię alkoholu osobie uzależnionej, ani nie pozwolę na branie narkotyków, ani nie pozwolę żeby w moim domu dziuplę zrobiła sobie szajka przestępcza, bo widzę jakie konkretnie, bardzo konkretnie, zło wynika z każdej z tych rzeczy.
Podobnie ja osobiście nie pozwoliłabym np. mojemu dorosłemu dziecku na spanie pod moim dachem z osobą, o której wiem, że ma rodzinę i dzieci od których nie odeszła (nie zamknięta historia z przeszłosci), a moje dziecko traktuje jako kochanka czy kochankę do zabawy i porzucenia. Bo widzę konkretne zło, jakie z tego wynika.
Natomiast proszę mi powiedzieć, jakie konkretnie zło wynika z innych przypadków? Z tego, że Pani syn zwiąże się z kobietą porzuconą 10 lat wcześniej, której pierwszy mąż już ma drugą żonę i trójkę dzieci?
Albo z tego, że Pani córka zwiąże się z drugą kobietą?
Albo z tego, że Pani syn powie: ja nie wierzę po katolicku i my będziemy mieć tylko ślub cywilny?
Konkretnie, jakie zło?
W porządku Zgadzamy się że dzieci niewierzące mieszkają w naszym domu bo nie mają dokąd iść A co wtedy kiedy te dzieci niewierzące zaczynają nam narzucać swoje zasady ściągają krzyż ze ściany nie chcą Wigilii w niedzielę się sprząta
Dzięki
Jestem dopiero na początku, w pierwszych minutach wystąpienia. Mówicie o dzieciach, których wybory życiowe, neutralne z perspektywy świata, ale niemoralne z perspektywy kościelnej, sprawiły, że w zasadzie te dzieci już są poza Kościołem, już nie są częścią wspólnoty. Czy to znaczy, że uważacie, że każdy rozwiedziony w ponownym związku, każdy ze ślubem niesakramentalnym, każdy w związku jednopłciowym jest z gruntu ze względu na swoje wyboru niekatolikiem i znajduje się poza wspólnotą? Taka perspektywa jest wręcz zradykalizowaniem oficjalnego stanowiska Kościoła. Nawet Kościół nie twierdzi, że np. Para gejów-katolikow chodząca co tydzień do kościoła i praktykująca na ile się im pozwala, jest poza Kościołem.
Słucham dalej, i... Szczerze mówiąc nie wiem do czego to ma doprowadzić, oprócz tego, żeby dawno już dorośli rodzice dorosłych ludzi po prostu w końcu zrozumieli, że mają przed sobą drugiego człowieka z całą jego wolnością i odpowiedzialnością za własne życie. Co to znaczy, że nie można udawać, że nic się nie stało? Co to znaczy, że mają móc się dogadać, to znaczy o czym właściwie?
Mama-katoliczka ma do syna-geja powiedzieć: "Dziękuję Ci kochanie, że otworzyłeś przede mną swój świat, teraz lepiej rozumiem twoje wartości i poglądy. A teraz proszę cię, żebyś jako mój syn przestał szukać szczęścia w życiu i przestał wyrażać swoją miłość, porzucił swojego partnera i zaczął żyć w celibacie, bo dzięki temu poczuję się lepiej z tym, jak cię wychowałam" ?
No przecież to się do tego sprowadza.
"Protokół rozbieżności" nie jest jedną z możliwości - to jest tak naprawdę jedyna możliwość, a i tak jest to potrzebne w zasadzie tylko rodzicowi, bo dziecko zazwyczaj doskonale wie, jakie poglądy ma rodzic, i że są rozbieżne z jego własnymi (i zwykle dziecko nie próbuje wcale rodzica gorączkowo na własne poglądy nawrócić, jakoś zwykle działa to w jedną stronę - ciekawe).
Odnoszę wrażenie, że cały ten wykład można sprowadzić do jednej rady: Dziecko nie jest twoją własnością, więc ogarnij się i zacznij go traktować z szacunkiem właściwym drugiemu człowiekowi.
Wszystkie te dalsze dywagacje - czy masz odwagę przyjąć swoje dziecko nawet jeśli pobożni koledzy ze wspólnoty będą krzywo patrzeć - to są tak naprawdę pytania o to, czy rodzic kocha bardziej swoje dziecko, czy pozory własnej pobożności w oczach kolegów o równie ciasnych sercach jak on sam. Czy rodzic, który kocha swoje dziecko, potrzebuje przypomnienia, że może warto od czasu do czasu przyjąć swoje dziecko pod własny dach, usiąść z nim przy stole, pozwolić mu przenocować albo w ogóle utrzymać jakąś więź??? To jest przerażające. To jest rodzic, który tak naprawdę nie zasługuje na żaden kontakt, bo nie ma miłości do tego dziecka. To po prostu czasem nie ma sensu - po co dziecko ma być ciągle ranione przez egocentryzm rodzica, niech się rodzic pławi w kociołku samozadowolenia z ludźmi identycznymi sobie samemu, a dziecku pozwoli żyć w spokoju z dala od własnej toksyczności. I jeżeli w takiej sytuacji to dziecko jeszcze w ogóle chce, często własnym kosztem, utrzymywać kontakt i troszczyć się o więź z takim egocentrycznym rodzicem, to TO DZIECKO jest Chrystusem dla tego rodzica, nie odwrotnie. To dziecko okazuje miłosierdzie rodzicowi, który jest zacietrzewiony i zły.
Czy jestem uprawniona do takich diagnoz? Jestem. Moja własna mama nie zjawiła się na moim ślubie. Potem przed śmiercią się nawróciła i bardzo się zbliżyła do mojej rodziny.
Poza tym wydaje mi się, że dobrze byłoby się opowiedzieć wprost - że nie wszystko, co Kk określa jako "grzeszne", jest obiektywnie rzecz biorąc niemoralne. Nie mówić, że dla nas to jest tak, a dla świata inaczej, tylko wprost się opowiedzieć za tym, co Wy osobiście uważacie za niemoralne. Naprawdę uważacie, że np. wierny i trwały, zbudowany na miłości związek dwóch gejów jest niemoralny? Nie sądzę, żebyście tak uważali, ale może się mylę?
Ja wiem, mówicie do takiej a nie innej publiczności i nie można zbyt ostro, bo się przestraszą. Ale jednak takie stąpanie wokół kogoś ciągle na palcach zawsze jest też stąpaniem po trupach kogoś innego. Jezus nie stąpał na palcach wokół tych, którzy mieli siebie za pobożniejszych od reszty celników i grzeszników. Wprost mówił - to modlitwa tego celnika co stał z tyłu została wysłuchana, nie chełpliwe dziękczynienie faryzeusza. Może czas powiedzieć wprost - to ty jesteś niemoralny, a nie twoje dziecko, które układa sobie życie z miłości.
Za ostro? Może trzeba o to zapytać nie radykałów, tylko pokrzywdzonych - zapytajmy skrzywdzone dzieci pobożnych katolików, czy to jest za ostro. Trzeba w końcu jasno nauczyć się odróżniać dobro od zła. Tymczasem pobożni katolicy widzą miłość i krzyczą zło, sami prezentują nienawiść, wykluczanie i dyskryminację i uważają, że to jest dobro i że są przez to podobni do Boga.
"Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem,
którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności,
którzy przemieniają gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz!" prorokował Izajasz.
Enough is enough.
Wybaczcie Moniko i Marcinie, moja złość nie jest skierowana na Was, ja wiem, że Wy próbujecie zrobić coś dobrego. Chyba nawet podziwiam Waszą cierpliwość.
p.s. Co napisałam, napisałam z perspektywy córki, matki i chrześcijanki.
Poza Kościołem jest się w stanie grzechu ciężkiego. Tak Kościół naucza. Dlatego jest posługa jednania.
Celnik odszedł usprawiedliwiony bo żałował swoich grzechów.
Para gejów widziana oczami wiary czyli przez pryzmat Bożego Objawienia robi sobie krzywdę .
Dlatego rodzice wierzący takich osób mogą być przerażeni taką sytuacją, a nawet przerażeni być powinni.
@@Jaro-t3w what? gdzie Kościół naucza, że wszyscy poza Kościołem są w stanie grzechu ciężkiego? konkrety proszę:)
@@malgorzatachp Poza Kościołem stawiamy się gdy popełniamy grzechy ciężkie. Dotyczy to osób wierzących.
Jest to zerwanie więzów z Chrystusem i Kościołem który jest Mistycznym Jego Ciałem.
KKK1861 Grzech śmiertelny jest - podobnie jak miłość - radykalną możliwością wolności ludzkiej. Pociąga on za sobą utratę miłości i pozbawienie łaski uświęcającej, to znaczy stanu łaski. Jeśli nie zostanie wynagrodzony przez żal i Boże przebaczenie, powoduje wykluczenie z Królestwa Chrystusa i wieczną śmierć w piekle; nasza wolność ma bowiem moc dokonywania wyborów nieodwracalnych, na zawsze. Chociaż możemy sądzić, że jakiś czyn jest w sobie ciężką winą, powinniśmy sąd nad osobami powierzyć sprawiedliwości i miłosierdziu Bożemu.
@@malgorzatachp Mocny, lecz w mojej opinii prawdziwy i potrzebny komentarz. Przykład znanej mi wierzącej pary homoseksualnej i dwa różne podejścia matek z obu stron. Z jednej strony przyjęcie syna wraz z osobą, którą on kocha i z którą się związał, radość ze wspólnego spotkania, nawet pielgrzymowania i modlitwy, akceptacja obecnego stanu rzeczy. Druga reakcja to: Ty tak, ale bez niego- sam lub ewentualnie z dziewczyną, ale porządną!; przecież to nie może być prawdziwa miłość; nie będziesz szczęśliwy; nie mów nikomu, żebym się nie wstydziła; jak możesz tak czuć, tak żyć...
W obu przypadkach matki mają podobne poglądy w kwestiach moralnych. Jak różną jednak praktykę miłości... Czy nie lepiej wypić herbatę z tym, z kim żyje dziecko, nie bać się wejść w relację, życie, prawdę, niż chować głowę w piasek, bunt i lęk zasłaniając zasadami, własnymi "lepszymi" wizjami na cudze życie, wciąż poszukując grzechu i zła, zamiast docenić dar- człowieka? Myli się często kwestię niezgody na grzech z faktem przyjmowania drugiej osoby, tak jakby jedno wykluczało drugie.
Pan Jezus nie był towarzyszem grzechu.
Syn Marnotrawny gdy odchodzi to Ojciec nie towarzyszy mu w rozpuście.
Grzechu nie. Ale był towarzyszem grzeszników. Łatka "żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników" nie wziął się znikąd.
@@maciejzimecki3160 Pan Jezus szedł do grzeszników aby im objawić Ojca który na nich czeka. I ten powrót jest konieczny aby z Ojcem być razem.
Czy syn by wrócił do Ojca gdyby usłyszał taką dobrą nowinę od wędrownego kaznodziei że Ojciec go kocha bez względu na to co syn ze sobą robi i gdzie przebywa ?
Oczywiście że miłość Ojca jest zapewniona. Lecz co z tego jak nie ma bliskości z Ojcem ?
@@Jaro-t3wCzy syn by wrócił do Ojca gdyby usłyszał dobrą nowinę o tym, że Ojciec go zawsze kocha? Nie wiemy. "Jeden" syn by mógł wrócić. "Drugi" (inny) syn by nie wrócił. Natomiast wiemy jedno - Ojciec niezmiennie kocha wszystkich synów. Bez względu na to "w którym miejscu są". Miłość Boga jest doskonała. Nie jest "większa" lub "mniejsza" w zależności od tego, jak bardzo moralni jesteśmy. Z naszego ludzkiego punktu widzenia jest to wręcz skandaliczne. Zbyt często przykładamy nasze, ludzkie myślenie i kategorie do Boga. Uprawiamy idolatrię.
@@matteodm Człowiek ma możliwość tą Bożą miłość odrzucić. I nie jest to takie trudne. Wystarczy zaprzyjaźnić się z grzechem.
Grzech jest wyborem siebie.
Młodszy syn gdy odchodzi to kieruje się na swoje potrzeby i ustanawia swoje prawa.
Jak widzimy w tej przypowieści Ojciec dopuszcza tą sytuację odejścia aby syn również doświadczył goryczy tej rozłąki.
To również jest miłość i to mądra.
@@Jaro-t3wChodzi mi wyłącznie o to, że my możemy odrzucić miłość Boga. Ale to nie zmienia tego, że On zawsze nas kocha. On nas nie odrzuca nigdy. "Tylko" tyle.
"Nieregularnych moralnie", ciekawe określenie, a dlaczego nie "żyjące w grzechu ciężkim"? Ciekawe "rozmiękczenie"😮
Wydaje mi się, że to celowy zabieg, aby odsunąć osądzanie czynów (grzech/nie grzech), a skupienie się na perspektywie miłości i co można w tych sytuacjach zrobić
@@gastherrale właśnie my jako katolicy mamy oceniać czyny. Drugiego człowieka nie wolno nam oceniać ale jego czyny/grzechy już powinniśmy z troski o nich
Nieregularny moralnie nie znaczy niemoralny. Niemoralnie zachowuje się ekshibicjonista czy para którą za bardzo poniosło na ławce w parku.
bo KK tak po prostu nie uczy. Nie jest pani w stanie określić z zewnątrz co jest dla kogoś grzechem ciężkim, a co nie jest, bo liczy się nie tylko materia, ale także okoliczności. "Dlatego nie można już powiedzieć, że wszyscy, którzy są w sytuacji tak zwanej „nieregularnej”, żyją w stanie grzechu śmiertelnego" (cytat z nauczania Kościoła katolickiego, amoris laetitia).
@@joannakinach2802 Tak - mamy oceniać czyny. Ale Jezus zachęca do tego, żebyśmy "raczej" oceniali swoje własne czyny. Czyny innych - pozostawmy Bogu. Jak to mówią "nie sądzicie, a nie będziecie sądzeni".
Jak towarzyszyć dzieciom, gdy trwają w grzechu ciężkim? Jak im towarzyszyć gdy kradną, biją i plują na bezdomnych, na imprezach wykorzystują seksualnie małolaty itp, itd. 😊 Niech przyjdą do domu i dobrze się poczują przy grillu i piwie. Pościelimy łóżeczko nawet czwóreczce, jak dzieciątka chcą pobaraszkowac w grupie. A jak grzeszą z pieskiem, to też super. Może i my poszerzymy myślenie. W sumie..... I tak się kończy dopuszczanie świeckich do tzw. ewangelizacji po SWII. Biskupi!!!!Czy słyszycie, co się wyprawia w tym Kościele?! Czy zacieracie ręce z radości, bo chodzi właśnie o to, żeby Kościół rozwalić od środka. Jak się ma do tego, co Państwo mówią pkt 1035 Katechizmu Kościoła Katolickiego?
W którym miejscu słyszy Pani takie wezwanie? Gdzie Gajdowie twierdzą, że powinniśmy akceptować zachowania które są sankcjonowane nie tylko moralnie, ale także prawnie? Wedle prawa karnego/cywilnego, opisane przez Panią zachowania wobec dzieci czy zwierząt są przecież przestępstwami. Ja nie słyszę tutaj nigdzie zachęty do akceptowania przestępstw.
Dokładnie… poza tym Jezus jadał z celnikami i grzesznikami, co spotkało się z dezaprobatą współczesnych uczonych. Ale nie można z tego wyciągać wniosków, że Jezus jadał z nimi, bo ich akceptował. A wszyscy faryzeusze i uczeni w Piśmie byli zarozumiali, zaślepieni, pompowali swojego ego… no nie, tak nie było, źle użyty argument przeciwko katolikom „potępiającym” grzech.
@@matteodmzachęta do akceptowania grzechu (czynów homoseksualnych). Według katolików jest to wykroczenie :) nie każdy jest katolikiem, ale skoro inni domagają się od katolików tolerancji, to dlaczego katolik również nie może wymagać od innych tolerancji dla swych poglądów? A raczej nie swych a Kościoła.
@ Tak. Każdy ma prawo wybierać co i u kogo toleruje a co nie. Każdy ma też wolność w tym, jak postępuje. Niestety, często trzeba zadecydować wg zasady "mam rację lub relację". Jeżeli ktoś zdecyduje, że chce mieć rację, zamiast relacji - to tak zrobi. Niestety, trzeba też ponieść konsekwencję tego wyboru ("protokół niezgody" o którym jest mowa). Mam rację i "wygrywam" na tym polu, ale dziecinnym jest jednocześnie oczekiwać, że będę miał jednocześnie relację. Dylemat pt. "zjeść ciastko i mieć ciastko".
Od 3 minuty na wstępie jest powiedziane że nie będą omawiać sytuacji konfliktu z prawem osób zaburzonych uzależnionych itd.
Nie wolno zaglaskiwac grzechu ...Pan Jezus nie byl tolerancyjny wobec zla , potrafił powiedzieć .. jesteście groby pobielane..,, , zapłatą zaś za grzech jest śmierć Boga Człowieka....i nie o lęk tu chodzi ale o Prawdę ...mydlicie panstwo oczy i błądzicie w swoim mysleniu i zagmatwanym nauczaniu ... Owszem Bog jest Miłością ale to my wybieramy , jaki sens mialoby wtedy chrześcijaństwo i cala misja Jezusa... Ochlońcie państwo i zacznijcie nauczać wg ewangalicznej prawdy ktora jest radykalna ,,tak- tak..nie- nie,,...nie wolno tak usprawiedliwiac grzechu i zła to jest zwykla manipulacja....
Czy złem jest trwanie w stałym związku, bycie sobie wiernym i opiekowanie się sobą w zdrowiu i chorobie o późnej starości, aż do śmierci?
@MagdalenaPawowska-yu6mb złem jest życie w grzechu ciężkim który nas zamyka na boża łaskę, odrzucamy Boga i jego miłość , i idziemy tą szeroką drogą którą prowadzi do zatracenia....
Pani jest heteroseksualna? Żyje w sakramentalnym związku?
@@MagdalenaPawowska-yu6mb zamysłem Boga jest małżeństwo ,rodzina którą tworzy kobieta i mężczyzna i to jest aksjomat naszej wiary....i wszystko co jest inne , co poplątane ,nieuporządkowane jest odstępstwem od Boga , odrzuceniem go ... a jeżeli chodzi o pragnienie opiekowania się, jeżeli są w pani takie chęci to istnieją hospicja, domy opieki i wiele miejsc gdzie można służyć opieką i pomocą aż. ,,do śmierci ,, jak sama pani pisze....i życzę pani aby odzyskała pokój serca, aby odzyskała prawdziwe życie...
Pani Tereso, to nie jest odpowiedź na pytanie, czy jest Pani z sakramentalnym związku z uwagi na to, że jest pani osobą heteroseksualną? Czy Pani może z lekkością nakłada na innych ciężary, którym tak naprawdę nie dała by rady? Czy potrafiła by Pani żyć w samotności? Czy myśli Pani, że osoby homoseksualne nie są zdolne do takiej miłości jak Pani?
O mnie proszę się nie martwić. Mam męża. Ale martwię się o ludzi, z których zrobiliście trędowatych współczesności.
..
Towarzyszyć i zrozumieć ...??? To bzdura a czy Pan Jezus towarzyszyl w grzechu Magdalenie? nie On ją ostrzegł aby wiecej nie grzeszyla......ludzie co wy pleciecie...konsensue? porozumienie ?? Za jaką cenę ...no nie mąćcie juz ludziom w głowach.....
Mimo płaczliwego tonu pani i teatralnych gestow pana prelegenta jednak Gajdowie to rzeczywiście V kolumna w Kościele Katolickim
Podam przykład (co prawda nie mój). „Czy z punktu widzenia świata oni są grzesznikami?” Nie, i aborcjonisci również nie. Gdyby taki ktoś przyszedł do Państwa Gajdów wynająć pokój do wykonywania aborcji, to trzeba wynająć? Bo według nich oni nie grzeszą. Przykład jest mocny ale grzech to grzech.
Poza tym, nie jestem za potępianiem i wyrzekaniem się takich dzieci. Gdyby chciałby mi ktoś zarzucić to w komentarzu. Z częścią wykładu się zgadzam w 100%.
Aborcjoniści, którzy swoimi rękami zabijają nienarodzonych, a np. osoby żyjące w związku niesakramentalnym czy homoseksualnym, to chyba jest jednak bardzo inny "kaliber". Fundamentalnie te sytuacje się różnią. W przypadku pierwszej mamy do czynienia z największą możliwą krzywdą - zabiciem nienarodzonego człowieka. W przypadku drugiej/trzeciej sytuacji, już nie. Moim zdaniem ten argument przez analogię jest jednak chybiony.
Chyba widzisz różnicę między zabijaniem niewinnych dzieci a życiem bez ślubu za obopólną zgodą?
A jakby co gorsza chcieli w piątek wynająć altanę na grilla!!! To trzeba najpierw sprawdzić, czy wszystkie kiełby są wege. Mus to wielki pan, mawiała moja babcia.
Dziękuję ❤