Dzięki za obejrzenie całego odcinka. Będę Wam wdzięczny za podzielenie się argumentami zarówno za postawą "Bóg tak, Kościół nie" jak i "Bóg tak i Kościół tak". Postaram się "wczytać" w każdy głos. Z góry dziękuję za Wasze komentarze. Wspierając moją działalność dostajesz m.in. dostęp do zamkniętej grupy na FB, na której prowadzę transmisje na żywo. W trakcie live'ów rozmawiamy na wszelkie tematy, a także rozdaję książki i filmy, o których wspominam w odcinkach. Można mnie wesprzeć na patronite.pl/samolyk albo za pomocą przycisku “WESPRZYJ”, który znajduję się pod filmem po prawej stronie albo wpłacając dobrowolną kwotę na nr konta: Bank Pekao SA 08 1240 2786 1111 0010 1984 8265 tytułem: "darowizna". Jeżeli wpłaciłeś darowiznę lub wsparłeś mnie za pomocą przycisku "WESPRZYJ" i chcesz dołączyć do grupy na Facebooku i być w napisach końcowych, to daj mi znać na tsamolyk@gmail.com. Kiedyś wpisywałem w napisach końcowych wszystkich Darczyńców i Wspierających, ale kilku z nich zwróciło mi uwagę, że chcą pozostać anonimowi. Mają do tego pełne prawo więc wprowadzam taką praktykę. Dziękuję za zrozumienie.
Ja nie lubię określenia "wierzący-niepraktykujący", a to z tej racji, że sugeruje ono, iż najważniejsza "PRAKTYKA" to uczęszczanie na religijne ceremonie. Tymczasem już sama Ewangelia - to nie tylko jakaś "teoria" na papierze, ale Żywe Słowo. Przekaz z ogromnym ładunkiem duchowym. Jak powiedział Chrystus (tuż po przemówieniu z metaforą, iż picie Jego krwi i jedzenie Jego ciała daje zbawienie): "ciało na nic się zdaje; to Duch daje życie. SŁOWA (!), które wam powiedziałem, są Duchem". Tak że właściwie, jeśli człowiek potraktuje serio wezwania Ewangelii, to nawet już w momencie jej czytania nie styka się zaledwie z "teorią", a już zasiewa w sobie ziarna PRAKTYKI, czyli... postawy życiowej! Czyż nie jest to najważniejsza "praktyka"? Owszem, Jezus mówił, że jest Chlebem Żywym, podobnie jednak jak mówił, że jest Źródłem Wody Żywej, podobnie jak mówił, że jest Dobrym Pasterzem, Bramą Owiec, tudzież Drogą, Prawdą i Życiem. Z czego ostatni tytuł jest najmniej metaforyczny. Jezus non-stop posługiwał się parabolą; do tego stopnia, że jeden z fragmentów NT podkreśla: "a bez przypowieści NIC im nie mówił". Czy więc w takim kontekście możemy uznać, że do zbawienia najbardziej konieczne jest to, co sam Chrystus nazwał "pamiątką"? Łamanie się chlebem i dzielenie winem? A może raczej do zbawienia/wyzwolenia/uratowania/ocalenia ważne jest coś zupełnie innego? Może mówi o tym werset: "Jeśli będziecie trwać W NAUCE MOJEJ, będziecie prawdziwie moimi uczniami, i wtedy poznacie Prawdę, a Prawda was WYZWOLI". Moim zdaniem, Jezus niekiedy mówiąc o "Prawdzie", miał na myśli Boga. Np. to PRAWDZIE "przyszedł dać świadectwo". Natomiast diabeł, "kłamca i ojciec kłamstwa", "w Prawdzie nie wytrwał, bo nie ma w nim Prawdy". W Bogu nie wytrwał, bo nie miał w sobie Boga. A jeśli "Bóg w człowieku" brzmi zbyt "niuejdżowo", to przypominam, że sam Jezus mówił, iż "jest w Bogu, a Bóg w nim", a także modlił się do Ojca, by w tym duchowym stanie znaleźli się wszyscy Jego uczniowie i w ten sposób stanowili jedno. Pozdrawiam
@@JanMoniak Bez Kościoła nie mielibyśmy Biblii. Zgadza się. Ale czy Prawda ma swoich depozytariuszy i przekazywana jest w jakiś sztywny sposób? Moim zdaniem Prawda jest eksterytorialna. Na podobnej zasadzie Jezus powiedział: "któż jest moim matką i moimi braćmi?". Później wskazał, że ważniejsze jest wypełnianie woli bożej, niż pokrewieństwo rodzinne. Podobnie ważniejsze jest trzymanie się Prawdy zawartej w naukach Jezusa, niż przynależność do danego wyznania albo nawet bezwyznaniowość. Mniej ważne, skąd coś przyszło, ważne jest, co się z tym robi.
Różnica między tym brudnym a księdzem jest taka, że brudny nie uważa się za namiestnika Czystości namaszczonego przez Mydło i posłanego przez Papier Toaletowy, spełniającego wolę Pasty Do Zębów. Różnica jest też taka, że brudny nie żyje w świecie brudnych, którym usiłuje przekazać niezrozumiały sens stosowania szamponu, ale przez jego własną ułomność nikt nie chce uwierzyć w skuteczność tego specyfiku, bo choć brudny twierdzi, że ma jego niewyczerpane zasoby, to jednak wszyscy dzień w dzień oglądają jego przetłuszczoną czuprynę. To co mają brudny z księdzem wspólnego to pewna doza prawdopodobieństwa, że gdyby brudny piewca czystości wylał komuś beczkę szamba na głowę, to jego zwolennicy mówiliby „nie no ale trzeba go szanować i w miarę możliwości uchronić od aresztu, bo tylko on może nam załatwić szczoteczki do zębów”. Ksiądz gbur będzie antyświadectwem czytając św. Pawła mówiącego o łagodności, a ksiądz bandyta będzie gorszył ludzi głosząc przykazania, które sam złamał... chyba, że będzie umiał przestawić swoje grzechy w formie jakiegoś sensownego świadectwa, co wymaga oczywiście autentycznej skruchy. Tak więc jeśli podzielimy prawdy na uniwersalne i te właściwe katolicyzmowi, to może się zdarzyć tak, że ksiądz głosząc prawdy uniwersalne będzie je ośmieszał, a głosząc prawdy właściwe katolicyzmowi będzie je uniewiarygodniał. Praktykujący być może jest w stanie przejść nad tym do porządku dziennego i skupić się na istocie chodzenia do kościoła, jeśli jest gorliwy. Gorzej z ludźmi, którzy praktykują, ale nie do końca wiedzą dlaczego, albo tymi, którzy dopiero przychodzą. O ile w przypadku przestępstw sprawa jest naprawdę gruba i tu nie chcę wchodzić w rozważania, to zastanawiam się, czy w przypadku bardziej zwyczajnych, ale wyraźnie zauważalnych wad i grzechów, które przecież występują u niejednego, ksiądz nie powinien przypadkiem z pracy nad nimi uczynić swoistego ekshibicjonizmu, aby pozostać wiarygodnym. Być jak vlogerki które opowiadają innym o tym co jedzą, jak ćwiczą i jaką kupują bieliznę. Jak brudny człowiek, który stawia balię na środku ulicy, wchodzi do niej i myje się na oczach wszystkich. Ciekawe jak ludzie zareagowaliby na księdza, który by powiedział np. tak: „słuchajcie ludzie, mam naprawdę problem z zadbaniem o pieniądze, z wyczuciem tego ile ich rzeczywiście potrzebuję, a może nawet mam przesadną ciągotę do ich posiadania. Pewne rzeczy na parafii jednak trzeba sfinansować, chciałbym więc wam przedstawić mój plan poradzenia sobie z tym i powiem wam ile chciałbym przeznaczyć na siebie, a wy dajcie znać co o tym sądzicie. Jeśli ktoś uważa, że jakiś serwis można ogarnąć taniej to niech wesprze mnie radą, a jeśli twierdzi, że X zł na własne potrzeby to burżujstwo, bo większość z was nie może sobie pozwolić na takie wystawne życie i nie czujecie ze mną wspólnoty, to też chętnie poznam taką opinię”.
Powiem tak: nikt nie przestaje patrzeć przez okno na świat tylko dlatego, że na szybie są plamy. Stan czystości szyby nie zmienia faktu, że za oknem jest życie. No i to jest jedyne dostępne okno.
No dy fajnie powiedziane. NIe ma innego okna. Bez Kościoła nic byśmy o Bogu nie wiedzieli, nie mielibyśmy pojęcia, że w tych starożytnych Ślaczkach zwanych Pismem Świętym jest coś istotnego, a tym bardziej jak je rozumieć.
@@JanMoniak A może po prostu zamiast zachwycać się widokiem pełnym smóg przez brudną szybę w oknie, po prostu wyjąć ją z ramy i obejrzeć na własne oczy to co za nią jest naprawdę?
@@JanMoniak Taki pogląd jest wynikiem indoktrynacji i jest nie do odrobienia. Kościół Katolicki nie jest jedynym ani wbrew nazwie powszechnym kościołem.
@@Vatras888 Twój pogląd teżjest wynikiem indoktrynacji. Tyle że inną doktryną. Doktryny są czymś co zawsze się pojawia w sposób konieczny w ludzkim myśleniu, nawet jeśli tego dokrytną nie nazywamy .Antydoktrynalność też jest doktryną. Wewnętrznie sprzeczną doktryna.
Ja od kościoła odszedłem głównie z powodu mojego grzechu nieczystości. Zacząłem szukać wszelakich argumentów za nieistnieniem Boga, by jakoś zracjonalizować mój wybór. Nie chciałem też ranić mojej rodziny i starałem się im to dobrze wytłumaczyć. Nie wspominając jednocześnie, że główną przyczyną był mój grzech. Czas mijał a ja już nie mogłem znieść mojego życia. Dlatego zaczęłem szukać czegoś na czym mógłbym oprzeć moje życie. Tu bardzo pomogły wykłady Jordana Petersona i Szymon z Wojny idei, który tłumaczył go na polski oraz sam jako katolik zainponował mi jaką jest osobą. Denerwowało mnie wtedy z jakiegoś powodu słuchanie religijnych kanałów. Postanowiłem wrócić do kościoła. Wyspowiadałem się, chodziłem na mszę, ale czułem że już długo nie dam rady być taki pobożny. Wtedy zacząłem oglądać ojca Szustaka i w wielu filmach powtarzał, że potrzebna jest relacja z Jezusem. Więc zacząłem czytać ewangelię. Aż tu nagle po dwóch dniach Jezus zlitował się nade mną i wkroczył w moje życie. Od zawsze Bóg wydawał mi się kimś odległym. A okazało się żę istnieje ktoś kto mnie bezwarunkowo kocha, Jezus Chrystus. Kończąc dzięki, że doczytaliście aż dotąd, wyszło mi takie mini świadectwo. Kolejny dowód na to że Bóg działa i chce wszystkich zwrócić ku sobie, byśmy trwali z nim w wiecznej miłości w niebie. Chwała Panu
Jesteś mistrzem, a nie Mistrz jest jeden.... a Ty jesteś uczniem mistrza by mieć Jego chwale..... wiec kiedyś będziesz jak mistrz, czego Ci z serca życzę. Bądź mocny. Dzięki za odwagę i świadectwo.
Miałem dosyć kłamstwa i sztucznych zachowań przez lata dzieciństwa i kiedy dorastałem. Mam 40 lat. Od pięciu jestem w kościele. Odszedłem z niego ponieważ wszytko wokół mnie było albo udawane, albo dla tradycji, albo bo tak należy, z kultury, obawy, zagłaskać sumienie... 15 lat piłem alkohol, paliłem marihuanę, "dobrze" się bawiłem. Przenosiłem to na życie rodzinne i małżeńskie. Z żoną znaleźliśmy "szczęście" w ezoteryce, ona w jodze, zdrowym odżywianiu... Kilka razy powinienem zginąć w wypadku samochodowym. Często prowadziłem pod wpływem. W 2015 8 marca w moim domu na oczach żony sam Pan Bóg, którego się wyparłem lata temu oczyścił mnie z wszystkiego. Płakałem 15 minut tak, jak nigdy wcześniej żałując swojego dotychczasowego życia. Później spowiedź generalna i sprawdzanie czy to aby na pewno On. Uwierzyłem i wróciłem do kościoła katolickiego ponieważ zostałem przez Jezusa Chrystusa uzdrowiony. Od tamtej daty nie miałem ani sekundy zawachania aby sięgnąć po kieliszek czy trawkę. Ani momentu, ani pomysłu na to. Tak Bóg przywrócił mi godność człowieka, męża i ojca trójki dzieci. Chwała Tobie Chryste. Dziękuję i pozdrawiam
Tak, wszystko zaczyna się od spotkania. To przełom w życiu duchowym. Ja też Bogu dziękuję, że mnie odnalazł, nawrócił z grzesznej drogi, byciu sobie panem, żeglarzem i okrętem. Oj jak łatwo wtedy utonąć! Dziękuję za świadectwo!
Moja historia jest inna, ale też doświadczyłam takiego "oczyszczającegp" płaczu. Tego wieczoru, po tym zajściu nie wiedziałam co się dzieje, bałam się jak nigdy... Po tym wszystkim Bóg zrobił że mną coś niesamowitego- dosłownie zabrał mi moją złość do pewnej osoby... Zniknęła na 2 tygodnie, wtedy były to najlepsze 2 tygodnie w moim życiu. Później nieco wróciło, ale proces, który się we mnie rozpoczął nie zatrzymał się. Bóg po kolei bierze moje jakieś nałogi czy złe przyzwyczajenia i pstryk...coś czego nie mogłam przestać robić przez ileś lat przestaje robić w 1 dzień. Miałam napisać krótko ale znów się rozpisałam, no cóż już tak mam. Moja opowieść pewnie brzmi jak jakaś science-fiction ale naprawdę tak było. Bóg jest niesamowity
*4:03 Pisał Paweł. Świetny materiał! Naprawdę piękne jest to, że z wielką dokładnością i skrupulatnością przedstawiasz błędy w myśleniu wielu osób przy jednoczesnym okazywaniu wielkiego szacunku tymże osobom! Z Bogiem!
Dziekuje, za świadectwo prawdziwej wiary. Panie Tomaszu, jestem siostrą zakonną ale Twoja wiara mnie powala i za to Ci dziękuję, niech Trojjedyna Miłość w Tobie nadal się rozsławia
Tylko że w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami. Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
Że jak? Czy zatem ktoś odnalazł instrukcję Pana Jezusa pt. "Zakładanie Kościoła od podstaw - poradnik" i cos takiego funkcjonuje? Proszę nam katolikom wszystkich wieków wybaczyć... nie mieliśmy takiej szczegółowej instrukcji i robiliśmy jak umieliśmy, ale naprawdę - staraliśmy się. Rozwijając tą lekką ironię, jednocześnie bijąc się w piersi za grzechy - po prostu, gdyby sprawa była taka właśnie prosta, to byśmy wszyscy "chodzili" w to samo miejsce. Nie wiem czemu oskarżać KK za np. tradycję? Czy np. protestanci nie mają żadnych tradycji, rzeczy które Biblią nie są ale uważają je za święte?
@@rozacek Ależ ja nie jestem protestantem, czy tez innym katolickim odłamem, ale po prostu chrześcijaninem. Natomiast co do instrukcji, to podstawowy problem jest w tym, że PRAWIE NIKT JEJ NIE CZYTA! - Bo instrukcja jest dla nas wszystkich dostępna - i nawet sama o sobie mówi, byśmy wszystko w jej świetle sprawdzali i niczego nie przyjmowali jeśli się z nią nie zgadza. PS I ta "instrukcja" zawiera tez proroctwa. Oj - nawet nie chcę cytować jak Bóg zapowiada KK - i tez co Jezus zapowiada że zrobi z tą instytucja gdy powróci.
Przez wiele lat właśnie tak wyglądało moje chodzenie do kościoła. Chodziłam, bo chodzili wszyscy z mojej rodziny, choć nie były to regularne msze. Nie wiem, czy to u nas, czy wszędzie było takie podejście, że jak się nie poszło to nic się nie działo. "Niby pochodzę z rodziny katolickiej", ale była zawsze jakaś taka swoboda jeśli chodzi o kościół. Tak też można powiedzieć, że i tak wychowałam swoje dzieci, za co teraz płacę niestety. Z prawdziwej wiary zdałam sobie sprawę tak naprawdę dopiero parę lat temu po śmierci mojej mamy, a raczej w trakcie jej umierania, które trwało jakieś pół roku. Wtedy to tak naprawdę zaczęłam się modlić gorliwie można powiedzieć. A po jakimś czasie przyszła depresja i chęć skończenia z własnym życiem. I wtedy na moją drogę wkroczył ojciec Szustak. Natknęłam się przypadkiem na jego nocny vlog. I się zaczęło... Coraz częstsza modlitwa, regularne msze do dzisiaj. I może to przykre, ale dużo więcej na temat Boga dowiedziałam się z internetu niż lekcji religii w szkole. Wciąż się Go uczę. Niestety nie potrafię zrozumieć, dlaczego moja rodzina jest przeciwko mnie. A może wiem - w końcu zawsze tacy byliśmy "religijni". Ja uważam, że dopiero teraz żyję tak jak trzeba, oni mają mnie za dziwaka, bo zamiast obejrzeć jakiś film, ja włączam Szustaka, albo Teobańkologię. Nikomu nie przeszkadzała moja depresja, nikt nie reagował, za to teraz... Mam świadomość, że to też moja wina, nie wychowałam własnych dzieci po katolicku. Święta, no święta - dużo prezentów, niedziela, no niedziela - luz-blus, lepsze spanie do południa, kościół czasami. Teraz co niedziela sama zbieram się do kościoła. Chłopaki wybierzmowani i to tyle na ten temat. I tak jak powiedziałeś postawa moich synów i męża - po co mają chodzić do kościoła i słuchać tych księży, przecież oni na pewno wszyscy tacy sami, a ja dałam im się omamić i tylko tę kasę na tacę marnuję. Jakby tego było mało, starszy 20-letni teraz syn ogłosił jakiś czas temu, że jest niewierzący. Nastawiony jest szczególnie wrogo do kościoła, księży, biskupów i ludzi wierzących. Może to i przez postawę wielu ludzi teraz i to co się słyszy w telewizji i internecie, a może przez nieodpowiednie mało katolickie wychowanie. Nie wiem. (Boże mam nadzieję, że kiedyś wybłagam i wymodlę u Ciebie ich nawrócenie). Chudźmy do kościoła dla Boga i nas samych, nie księży, oni nie muszą być idealni. Szukajmy takich, którzy do nas przemawiają. Kościołów jest wiele. Na pewno znajdzie się taki, gdzie ksiądz głosi piękne kazania od serca. Nie wszyscy są źli jak się o nich teraz mówi. Jest wielu księży naprawdę z powołaniem.
Nigdy nie jest byc latwo rodzicem, tym bardziej, ze ponosimy odpowiedzialnosc za zbawienie swoich dzieci. Moj syn tez jest chyba daleko od Pana Boga. Tak mi sie wydaje, nie mieszka ze mna od kilku lat, bardzo rzadko sie kontaktuje ze mna i bardzo rzadko dzieli sie ze mna jak wyglada jego zycie. To, ze moj syn nie praktykuje, jest daleko od Pana Boga zawsze mnie bolalo i martwilo. Staralam sie na rozne sposoby, aby sie zmienil, bez duzych skutkow. Kiedys natrafilam w internecie na konferencje Ksiedza Dominika Chmielewskiego i zatkalo mnie. Ksiadz opowiadal o roztrzesnionej matce, ktora zalila sie, ze jej dziecko nie chodzi do kosciola, daleko jest od niego, zle sie prowadzi. Rada byla taka, aby zawierzyc swoje dzieci (meza mozna tez), oddac je calkowicie Matce Bozej i nie zamartwiac sie i ufac Matce Bozej, ze Ona zaprowadzi je do Swego Syna. Zaznaczam, ze to co pisze, to nie po to, zeby sie chwalic, ale dac swiadectwo. Tego roku czwartego lutego, w dniu urodzin mego syna zamowilam msze swieta za niego, ofiarowalam Swieta Komunie za niego i po Jej przyjeciu zawierzylam mego syna Maryi, oddalam go Jej calkowicie. Od tego momentu jestem juz spokojna o mego syna, nie zamartwiam sie, ufam Maryi, ze przyprowadzi mego syna do Swego Syna, ze moj syn sie nawroci. Oczywiscie dalej modle sie za mego syna. Prosze zawierzyc swoje dzieci, meza Maryi i byc cierpliwa, czasami trzeba wielu lat lub calego zycia, aby ktos sie nawrocil. Swieta Monika dopiero po 16-17 lat swoich modlitw i lez (niektore zrodla mowia nawet o 22 latach) doczekala sie nawrocenia Jej Syna, Swietego Augustyna, a Jej maz nawrocil sie dopiero na lozu smierci. Polecam Pani dwie ksiazeczki Ksiedza Dolindo Ruotolo "Jezus do serca mam" i "Jezus do rodziny" Wydawnictwo Siostr Loretanek, cena 9 zl kazda. Podtytul "Krople balsamu i iskry milosci", ja to odczulam, moze Pani one tez pomoga. Pozdrawiam goraco i prosze aby Trojca Swieta i Matka Boza blogoslawili Pani, synom, mezowi i bliskim.
Bardzo się cieszę z Twojego nawrócenia, z tego szczęścia spotkania Boga z całą Jego miłością, otwartością i obecnością ☺️ Jeśli chodzi o zmartwienie związane ze stosunkiem do wiary Twoich synów, to chcę powiedzieć dwie rzeczy. Mam kontakt z paroma bardzo żywo wierzącymi rodzinami. I także w nich dorastające dzieci nie zawsze chcą rozwijać w sobie życie w łączności z Bogiem, czasem odchodzą od tego zupełnie. I to nie jest wina rodziców. Wychowanie ma wpływ, czasem może zabraknąć dobrego wzorca, czasem nadgorliwość i wręcz religijna przemocowość skutecznie odpycha. Ale każdy z nas inaczej przeżywa swoją duchowość i u każdego rozwija się ona w innym tempie, w inny sposób. Jestem przekonana, że przed Twoimi synami jeszcze długa i wspaniała droga poznawania i oswajania swojej duchowości. Bóg jest i czuwa. Wszystkiego dobrego! Jeszcze raz: ciepło mi na serduszku na myśl o tym, że spotkałaś żywego Boga. Ściskam serdecznie!
@@milionpasji5900 . Jak to powiedział Neitzche - kościół to grób Boga i w sumie trudno się nie zgodzić gdyż społeczeństwa coraz bardziej się laicyzuja.
Ewangelia Św. Mateusza "34 Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. 35 Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową17; 36 i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy18. 37 Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. 38 Kto nie bierze swego krzyża19, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. 39 Kto chce znaleźć swe życie, straci je. a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. "
Podobnie było ze mną. Moja wiara, przeżywanie sercem Eucharystii i czas na codzienną modlitwę - to umieranie w cierpieniu mego ojca i modlitwa za niego, sprawiły moje nawracanie się. W kwestii dzieci mam tak samo - nie chodzą do kościoła a córka twierdzi że nie wierzy w Boga. Czuję, że to ja zawiodłam dając jej zły przykład. Moją nadzieją jest codzienna modlitwa o nawrócenie moich dzieci.
Ja jestem w ósmej klasie i mam wrażenie,że 90% ludzi chodzących na religię u mnie robi to stricte po to,by iść do bierzmowania,albo,bo 'mama każe'. W sumie smutne.
Racja, wpaja się nam od zawsze więc robimy bo inni to robią.. Ja nie wierzę w żadną religie bo jest ich tysiące... wierzę w naturę, to co widzę w to, że każdy z nas znalazł się tutaj by nasza dusza doświadczyła tego życia i nauczyła z doświadczeń tego życia.. A żeby się nauczyć, musimy popełniać błędy, nikt nie jest idealny, ale człowiek się rozwija i rozwija wie, że błędy nie są warte popełniania. Na błędny religia mowi grzech... każą nam być sami sobie winni! Nie ! Spiepszylismy coś to wiemy, że następnym razem tego nie zrobimy ! Albo będziemy popełniać jeden błąd dopolki się nie nauczymy.. A może nogdy się nie nauczymy? To tutaj powrocimy by dalej się uczyć 💖
Ja byłam dziś po drodze z zakupów bo jest Adoracja Najświętszego Sakramentu codzienna i całodobowa. Często wchodzę odwiedzić Pana Jezusa bo wiem, że czeka. I tak sobie siedzę i modlę koronkę najczęściej i rozmyślam nad drogą krzyżową, opowiadam Mu o swoim życiu mimo, że On wszystko wie i zna mnie na wylot...właśnie dziś bo dziś Święto Podwyższenia Krzyża...i jestem grzesznikiem powinnam iść już do sakramentu pokuty...nawet był ksiądz w konfesjonale ale ja byłam nieprzygotowana. Ale wiem, że drzwi są zawsze otwarte i zawsze mogę wejść...to jest tak jak w domu...ehhh dużo by opowiadać...
Zlituj się nad sobą - i choć raz przeczytaj Ewangelię i Listy apostolskie. MASZ TAK JAK BYK, ŻE BÓG NIE MIESZKA W ŚWIĄTYNI ZBUDOWANEJ RĘKĄ CZŁOWIEKA! W Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami. Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
@@andrzejz7947 Jezus kolego - Jezus. I życzę Tobie byś też porzucił mądrości i filozofie tego świata i zapoznał się z prawdziwym bogactwem ukrytym w naszym Panu, Zbawicielu i Bogu Jezusie Chrystusie. Bo gdy naprawdę blisko poznasz Jezusa, to za apostołem Pawłem powiesz, że przy wspaniałości poznania Jezusa, wszystko inne jest jak gnój.
Nigdy nie miałam w życiu takiego czasu, w którym nie chodziłam do kościoła. Bywały natomiast okresy chłodu i obecności w kościele tylko ciałem. Tak zostałam wychowana, że nie chodzę do kościoła dla księdza, nie wierzę w księdza, ale w Kościół, w którym jest zbawienie.
Tylko że "kościół" to przecież świątynia. A w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami. Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem. PS Czytaj Biblię - NIE w kościele, ale W JEZUSIE MAMY ZBAWIENIE! - o tym huczy cała Biblia!
@@marcinkonieczny3737 Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół, którego jestem członkiem. Taka jest moja decyzja. Pozwalam się prowadzić swoim pasterzom, ufając, że zaprowadzą mnie do Boga. Im - Apostołom i następcom - Jezus zlecił tę misję, dlatego w tej wędrówce nie będę polegała wyłącznie na własnych siłach. Miałam to szczęście, że wychwałam się w rodzinie katolickiej, praktykującej. Moi dziadkowie i rodzice trwali przy Kościele i się nie zawiedli. Ich życie jest dla mnie potwierdzeniem, że zwyczajnie opłaca się iść tą drogą. Nie mam potrzeby szukania czegoś nowego.
@@z.p.2505 Tylko problem w tym, że Rzymski katolicyzm nigdy nie był Kościołem Chrystusowym i nie ma w przeciwieństwie do niego 2000 lat ale około 1600 - (dekrety teodozjańskie 391-392r). Prześladowania nie wiele dały szatanowi, więc stworzył parodię Kościoła a później opozycje kontrolowaną jak wielkie denominacje protestanckie, organizacja Świadków Jehowy, itd. Zofia. Bóg zostawił nam Biblię - byśmy wszystko SAMI! w jej świetle wszystko sprawdzali! I problem jest w tym, że większość nigdy tego nie robi - a podąża za ludzkim prowadzeniem - A taką postawę Bóg przeklina! - gdyż wie Bóg gdzie ona nas prowadzi - na zatracenie.
@@marcinkonieczny3737 Szanujmy się! Pan ma swoją teoretczną wiedzę na temat, co szatan tworzył, gdy wcześniejsze plany nie wyszły, i co lub kogo Bóg przeklina. Ja tej wiedzy nie mam, ale nie czuję potrzeby, aby ten stan zmieniać, tym bardziej że mam to czynić pod wpływem strachu przed potępieniem. Widziałam za to życie moich dziadków, rodziców. Byłam przy śmierci babci i taty (co uważam za wielki dar). Na swojej drodze spotykałam porządnych księży. Wszyscy oni byli wierni Kościołowi. Te doświadczenia są dla mnie ważniejsze niż niczym niepoparte teorie, a wskazują one tylko jedną słuszną drogę Kościół katolicki i naprawdę nie mam wątpliwości, co wybrać.
@@marcinkonieczny3737 kościół powszechny zwany potocznie katolicki powołał (założył) Jezus Chrystus. Opiera się na ostatnim poleceniu Jezusa Chrystusa i dziejach apostolskich. Od 325 r.n.e obowiązuje jako kościół instytucjonalny pod szyldem kościoła rzymsko katolickiego jako kontynuacja kościoła Chrystusa. To było nie uniknione. Bo gdybym kościół powszechny swojej misji nie kontynuował instucjonalnie dzisiaj byłby mitem.
Mój sp. Proboszcz zawsze powtarzał "Wiara jest jak życie, praktykowanie jest jak oddychanie. Wierzący, a niepraktykujacy znaczy tyle samo, co żyjący, ale nie oddychający".
Tylko że "kościół" to przecież świątynia. W Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami. Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
@@zysik1983 Czasem i tak trzeba sobie kolego pomagać, by większej ilości osób uświadomić co Bóg mówi w swoim Słowie - Ale to wszystko przez to, że sami Biblii nie czytacie! PS Bóg natchnął jedną tylko książkę! I tej jednej żaden katolik nie zna - a ściślej, to nawet i żadna religijna osoba. Bo Bóg przedstawia się jako ten, który chce z nami żywej relacji - a wszelkimi religiami i religijnością się brzydzi.
Panie Tomaszu, dziękuję za ten bardzo ważny i wartościowy odcinek (zresztą jak każdy) :-) Ja też kiedyś przestałam chodzić do kościoła. Wychowałam się w tradycyjnej rodzinie, chrzest, I komunia święta, norma... potem niesamowite zbliżenie do Boga, nawet myśli o zakonie, zachłanne czytanie Biblii, zakochanie się w Bogu. Bierzmowanie przyjęłam świadomie, całym sercem, ciałem i duszą. Wspaniała miłość do mężczyzny, cudowny, absolutnie oddany Bogu - ślub z moim ukochanym, synek, córeczka... wspaniale... a równolegle z tym praca, praca, praca... zagubienie sensu, poszukiwanie, że może ktoś, coś... inny... i oczywiście wstyd, żeby spojrzeć Bogu w oczy, a na zewnątrz usprawiedliwianie, że na kościół brak czasu, że obłuda, że rutyna, że w sumie po co... ot takie durne wyjaśnienia... Prawie przez pięć lat nie chodziliśmy, ani ja, ani mąż do kościoła... totalne zagubienie... A potem? Moja mała córeczka, kilkuletnia, uprosiła, żebyśmy poszli święcić RAZEM do kościoła, wielkanocne jajka i CUD... bo w Wielką Sobotę spowiadali (nigdy wcześniej i nigdy potem, a wszystko działo się ponad 10 lat temu, tak się nie działo). I my razem z mężem impulsywnie do SPOWIEDZI, do KOMUNII ŚWIĘTEJ. To WIELKA ŁASKA, dotarło do nas jak wielkim darem jest Bóg w Kościele, Jezus Chrystus w sakramentach i Duch Święty nad nami. Od tego czasu, nigdy nie opuściliśmy mszy św., dużo czytamy, słuchamy, rozmawiamy. Jesteśmy w Kościele. Dlaczego chodzimy do kościoła? Dla Sakramentów Świętych, dla Jego Ciała i Krwi, dla Boga dotykalnej obecności, dla odkupienia grzechów (bo przecież nadal są) i dla wielkiej Miłości Boga :-) A księża i cała reszta, hmmm... jak są fajni to miły dodatek, ale jak nie... to, nic to, bo BÓG JEST JEDYNY i NAJWAŻNIEJSZY :-)
Tylko że w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami. Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
Irytuje mnie do żywego kiedy ktoś mówi, że modlić się może wszędzie i kościół mu do tego nie potrzebny. Czy to tylko moje wrażenie, że to się ogóle mija ze znaczeniem kościoła i głębokiej wiary? Nie chodzi się do kościoła dla kazań czy księdza (miło jak przemawiają na plus niż na minus) albo tylko, żeby się pomodlić. Tam jest Jezus OBECNY i zawsze na nas czekający, jak można nie chcieć pójść do kościoła mając tego świadomość?
Jak NAPRAWDĘ otworzysz się na Boga, przestanie Cię irytować cokolwiek, więcej, odkryjesz, że kościół jest już wszystkim, tylko nie miejscem, w którym mieszka Pan.
Nie można winic zasad za to, że są łamane. Wręcz przeciwnie. Chwali się, że mimo trudności w ich zachowaniu nie są wygnodnie zmianiane, ale zachowywane! Podstawą tożsamości Kościołą są jego zasady. Tak samo nie można winić piłki nożnej za to, że piłkarze faulują. Wręcz przeciwnie. Skoro jest to uznane za faul, to świadczy być możę źle o piłkarzach faulujących ale bardzo dobrze o samych Zasadach Piłki nożnej.
Z tym pełna zgoda. Jezus tak podsumował faryzeuszy: "zachowujcie wszystko, co wam powiedzą, ale czynów ich nie naśladujcie". Czy w ten sposób nieuczciwie dyskryminował tych nielicznych, którzy nie byli obłudni? Nie, bo ci nieobłudni nie mieliby pretensji. Podobnie jest dziś z klerem katolickim.
@@MichalBreslau W zasadach wiary nie możę być policji. To ułomny, ludzki urząd, który w jednym systemie jest, w innym go nie ma. Taka zasada byłaby zdublowaniem i jako taka też mogłaby być złamana. Stąd nie miałaby sensu, wszak i jewj łąmanie trzebaby było obwarować kolejną zasadą, i tak w nieskończoność. .
@@MichalBreslau Drogi Kolego, to jest akurat kwestia "nieudolności" (moim zdaniem to celowe działanie - dlatego tak zapisałem) państwa, a nie sprawa Kościoła. To prokuratura powinna zajmować się obywatelem łamiącym prawo - powinien on być postawiony przed niezależnym sądem, osądzony uczciwie i - jeśli jest winny - ukarany. A na tej podstawie - wyroku - władze kościelne mogą podjąć decyzję o ukaraniu go zgodnie ze swoimi przepisami. Skoro państwo nie ściga pedofilów, nie ma wyroku, to jak chcesz karać człowieka? Na podstawie tego, że ktoś coś mówi? Dopóki sąd nie wyda wyroku obowiązuje domniemanie niewinności. A dlaczego państwo nie ściga? Bo to państwu jest bardzo na rękę - dzięki temu Kościół jest osłabiany i całą winę zwala się na hierarchię. Słyszałeś kiedyś, żeby za pedofilię w Kościele obwiniać władze świeckie, które przecież maja chronić obywateli? Nie. Wszystkie media przez przypadki odmieniają hierarchię - o władzach państwowych słówkiem nie pisną.
@@JanMoniak chore zasady sam stworzył kościół które są często sprzeczne z biblią. Np mordowanie dzieci z tzw. nieprawego loża zasłaniając się grzechem pierworodnym.
Wszedłem żeby skrytykować tytuł i twoje podejście, a w trakcie oglądania miło mnie zaskoczyłeś. 😉 Twoja historia w większości pokrywa się z moją. "Szukajcie a znajdziecie", te słowa idealnie oddają drogę do poznania prawdy przez niedowiarków.
@@PanGosciuXD miałem moment, że zaczynałem wierzyć w reinkarnację, a jednak dociekliwość przyprowadzila mnie do Boga. 😉 Na YT jest jeden filmik o chłopaku który rzekomo przeżył reinkarnację, a świadectw nawrócenia są tysiące. Tak samo tysiące osób które przeżyły śmierć kliniczną.
@@zwodzemniebieskichzastepow9808 jeden filmik? Sobie chyba żartujesz, jest ich pełno, a w komentarzach pod nimi jest pełno podobnych historii opisanych, poza tym reinkarnacji się nie "przeżywa", bo reinkarnacja to zjawisko które istnieje tak samo jak ziemskie przyciąganie grawitacyjne, można się z tym spierać lub nie, liczni nawróceni i ich świadectwa nie wykluczają istnienia reinkarnacji i to nie jest tak, że osoby które wierzą w reinkarnacje czy kosmitów nie wierzą w Boga
Nie pytaj co ci może Kościół dać ale co może ci zabrać. Tylko w sakramencie spowiedzi Chrystus zabiera twoje grzechy i pali je w ogniu swojego miłosierdzia. Nie uda ci się to np, obejmując drzewo albo medytując w górach. Szacun za Twoją pracę Tomek💪
Więc mamy niesprawdzalną (może sprawdzić się da, ale wtedy już będzie za późno) tezę, która jest dziwnym trafem fundamentem działania organizacji, która ją propaguje. No nie widzę żadnego konfliktu interesów.
@@lordbaysel3135 Zapewniam że Biblia jest tylko jedna - choć są nieco różniące się między sobą tłumaczenia. Ale w każdej z nich znajdziesz dokładnie to samo o sakramentach.
Zakazane sakramenty xD może gość czytał czarna biblie. Albo tęczową czy coś. Aąaaaa..... Już wiem! Chodzi ci o siedem grzechów głównych a nie o siedem sakramentów świętych. Pomyliło ci się gościu. No to to by się zgadzało. Grzechy są zabronione 😀😂🤣 to każdy wie.
Jeśli nie wierzysz i przyjmujesz niegodnie eucharystię to zaciągasz na siebie grzech przeciw Duchowi Świętemu. To już lepiej jakbyś był niepraktykujący.
"Prawda" w odniesieniu do świata duchowego, wypowiadana przez totalnych hipokrytów przestaje być Prawdą. Dlaczego wiemy, że pierwsi chrześcijanie głosili Prawdę? Bo byli ludźmi świętymi, byli społecznością ŚWIĘTYCH, a jeżeli zdarzało się inaczej, notoryczni źli, nie zważający na upomnienia byli wyrzucani (wykluczani) z takiej społeczności świętych - 1 Koryntian 5:13
Jestem praktykujący niewierzący. Jestem w trakcie procesu nawracania się na chrześcijaństwo i ostatnio modliłem się po raz pierwszy od dosłownie dwudziestu lat. Moje nawrócenie to stopniowy proces. Stawiam kolejne kroki w stronę Boga i nie od razu uwierzyłem w jego istnienie. Wciąż mam wątpliwości co do tego, czy aby na pewno istnieje inteligentny wszechmogący nadprzyrodzony byt, który stworzył wszechświat. Chyba rozumiecie. Jednak moje pierwsze kroki w stronę Boga zacząłem stawiać na Jasnej Górze. Jestem praktykujący niewierzący.
Mam wsumie podobnie że podoba mi się wiara kultura ale też pojawia mi się też wizja że po co inni żyjom bez wiary przecież istnieją inne religie ale i tak czuję się dobrze w Kościele i lubię w nim być
Tylko w Kościele są sakramenty święte, które przyjęte w szczerości serca i z pokorą torują drogę do nawrócenia i prowadzą najbezpieczniejszą drogą do Boga.
@@marcinkonieczny3737 Proszę o cytat z Pisma Świętego, który mówi: "sakramenty są surowo potępione". Nie ma to jak niedouczeni protestanci, którzy zawsze protestują ilekroć ktoś wykazuje prawdę o Kościele... Widzę, że już nawet nie silicie się na wyciągane z kontekstu, poprzekręcane cytaty. Kłamiecie już, po prostu, otwarcie, bez silenia się na jakąkolwiek manipulację... Ech, smutno się robi.
@@marcinkonieczny3737 Może powiedz, gdzie się mylę i wskaż konkretne miejsce w biblii a nie piszesz czymś ogólnym, że nie wiem nawet jak się do tego odnieść.
@@bartekgarbaczewski420 Najpierw przeproś za kłamstwa które o mnie piszesz! Bo nie jestem ani katolikiem, ani żadnym z waszych niezliczonych odłamów! Bo rzymski katolicyzm nigdy nie był Kościołem Chrystusowym i nie ma w przeciwieństwie do niego 2000 lat ale około 1600 - (dekrety teodozjańskie 391-392r). Prześladowania nie wiele dały szatanowi, więc stworzył parodię Kościoła a później opozycje kontrolowaną jak wielkie denominacje protestanckie, organizacja Świadków Jehowy, itd. PS Przeproś. A później wytłumaczę co gdzie w Biblii. I tez co mówi w temacie historia - Bo niestety ani jednego ani drugiego nie znasz - ale do bezpodstawnych oskarżeń się od razu wyrywasz! Jak nie wiesz, to najpierw zapytaj o dowody - a nie od razu z wyzwiskami!
CD ostatniej kwestii, gdy kościół sam do Ciebie przychodzi. W technikum przez 3 lata uczył mnie pewien ksiądz z Poznania. Opowiadał nam kiedyś swoją historię jak to on został księdzem, jego drogę. Zaczął oczywiście od mieszkania na pewnym znanym, patologicznym Poznańskim osiedlu, mówił o ustawkach, o bójkach, o pobiciach, o imprezach. Mimo to wykształcił się w szkole leśniczej. ( nie wiem jak to dokładnie nazwać ) Mówił jak pracował gdzieś pod Poznaniem w lesie, wracał jak co dzień z pracy starym cinquecento / seicento. Pewnego dnia na jednym ze skrzyżowań jakiś kierowca wręcz się wpakował w jego fiata. Policjanci na miejscu zdarzenia po zobaczeniu auta od razu dzwonili, żeby przywieźć worki bo jest trup. On na to jedynie z pytaniem: jaki trup? W zdarzeniu brało udział tylko dwóch kierowców: on i sprawca wypadku. Mówił on o słowach policjanta: " To cud, że ma Pan jedynie lekkie rany i siniaki. Niech Pan lepiej idzie do kościoła i podziękuje za drugą szansę. " Jak powiedział policjant, tak zrobił. Poszedł do kościoła, nawrócił się, został księdzem. Był księdzem przez jakieś 10 lat, uczył w szkole. Mimo bycia księdzem nie przeszkadzało mu to w byciu człowiekiem. Jeździł na częste wycieczki, posiadał wytatuowane prawie całe ciało, robił kolejne tatuaże, chodził na siłownie, nawet potrafił z uczniami na mecz jechać czy piwo wypić przy meczu ligi mistrzów. Jego historia bycia księdzem skończyła się w wakacje 2019, poznał on kobietę, również chrześcijankę, mocno wierzącą i praktykującą. Rzucił kapłaństwo i chciał z nią być. Jego były kościół oraz otoczka wręcz zbojkotowali jego wybór, dostawał wiadomości z pogróżkami z anonimowych kont na facebooku, instagramie itd
Wydaje mi się że w naszym kraju brakuje najbardziej podejścia, które Pan prezentuje. Fakty, nieobtoczone w emocjach i swoje prywatne obiektywne wnioski, których nikomu się nie narzuca. Brakuje tego na absolutnie każdej płaszczyźnie społecznej komunikacji. Dobra robota, pozdrawiam serdecznie
Powiem jak ja to widzę, chodzę do kościoła. Też miałem ten problem że ksiądz był taki a nie inny. W mojej parafii mimo mojego młodego wieku miałem 3 proboszczów pierwszych dwóch popadło w konflikt nie będę się rozwijał w tej sprawie. Zastanawiałem się po co mam tam chodzić może będę jeździł do sąsiedniej parafii w końcu odległość była prawie taka sama. Ale po zastanowieniu się uznałem że nie chodzę tam do księdza a do Boga. Ksiądz był tam tylko narzędziem np jak mikrofon dla mówcy. Tak samo u spowiedzi na początku głupio trochę było jak chłopak będący ministrantem od podstawówki aż do szkoły średniej i jej końca czyli dziś mówi co tam złego ostatnio zrobił no trochę wstyd ale tu też przełamywałem się bo nie wyznawałem swoich grzechów przed księdzem tylko przed Bogiem i to On mi je odpuszczał PRZEZ księdza.
Wiele lat chodziłem do Kościoła z rodzicami, głównie żeby nie sprawić im przykrości/żeby mieć spokojne sumienie. Przez jakiś rok chodzę sporadycznie, gdy odczuwam taką potrzebę i nie widzę tego jako obowiązek wierzącego, lecz jako jego wolny wybór. Nadal rozmawiam z Bogiem, gdy chcę podziękować, o coś poprosić, wygadać się z przemyśleń i chwil słabości. Nie będę się tutaj rozpisywał o swoich poglądach na temat Kościoła ani argumentował, dlaczego nie chodzę. Chcę jedynie powiedzieć, że do wielu rzeczy, jeśli nie do wszystkiego, jako ludzie nie mamy 100% pewności, pozostaje zatem wiara, wiara w co? W swoje przekonania i najlepiej, jeśli są to nasze własne i przemyślane, a nie bezmyślnie przejęte od innych. Ufam zatem, że osoba głęboko wierząca, która chodzi do kościoła, przemyślała to, co głosi ksiądz na kazaniu, treść Pisma Świętego i wie po co, do tego Kościoła idzie i wierzy, że to wszystko jest prawdą. Ci, którzy nie chodzą do Kościoła, a wierzą w Boga, nie idą tam albo z lenistwa, albo dlatego, że nie wiedzą, po co mieliby tam iść albo też przemyśleli tę kwestię i uznali, że są w stanie uwierzyć jedynie w Boga, a nie w Kościół pełny sprzeczności ani w Pismo Święte, co do którego nie mają pewności, że zostało napisane przez ludzi pod natchnieniem Ducha Świętego tylko być może przez jakichś "powieściopisarzy". Sam widzę Kościół jako drogę najprostszą do Boga, najprostszą, bo chroniącą ludzi poprzez swoje ograniczenia, nakazy i zakazy. Dla strapionej duszy naprawdę piękne jest pocieszenie dzięki wierze w to, że jego wiara i chodzenie do Kościoła zapewni mu zbawienie i życie wieczne w niebie. Po tragedii życiowej naprawdę chce się w to wierzyć i nie dziwię się, że ludzie często wtedy się nawracają. Dlatego mówię, że Kościół to droga najprostsza, bo sądzę, że istnieją inne, gdyż jakoś nie mogę uwierzyć w to, że Bóg sprawiedliwy i miłosierny, kochający wszystkie swe dzieci, również te, które dopuściły się strasznych rzeczy, mogłaby skazać na piekło dobrego człowieka tylko za to, że nie chodziło się do Kościoła i nie przestrzegało się kościelnych zakazów i nakazów. Po prostu jest to dla mnie nielogiczne. Ponadto Bóg jest idealny, nie potrzebuje, by ludzie chodzili dla niego do Kościoła, jeśli ktoś mówi, że idzie do Kościoła dla Boga, to tak naprawdę idzie tam dla siebie, bo wierzy, że będzie dzięki temu zbawiony. Gdyby Bóg tego "nie oferował" to zapewne ludzie by dla Niego do Kościoła nie chodzili, druga sprawa czy wtedy istnienie Kościoła miałoby sens, skoro nie byłoby czegoś takiego jak zbawienie, ale to już odejście od tematu. Ogólnie rzecz biorąc, dobrze jest w coś w życiu wierzyć, ale nie widzę nic złego w błąkaniu się i odkrywaniu własnej drogi do Boga, być może Pismo Święte to bujda? (nie obrażając nikogo) Nie wiem i nikt tego nie udowodni, choćby myślał, że tego dokonał, to jest to raczej awykonalne. Potrzebny byłby niezbity dowód, dlatego jest to wiara, a nie wiedza. Btw. Bóg jest wszędzie i modlić można się wszędzie XD Amen.
Tylko że w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami. Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
Msza św to nie jest spotkanie wiernych ale stała ofiara przebłagalna za grzechy nasze / nowa ofiara nowotestamentowa doskonała - Jezus/, a w Eucharystii spożywamy żywe i prawdziwe ciało Jezusa - dlatego też nie jest obojętne dla Boga czy ty pójdziesz na Msze czy nie - to jest grzech rozumiesz, to jest odrzucenie tej ofiary to jest odrzucenie Hostii św i przypominam ci że piekło istnieje naprawdę dlatego właśnie że Bóg jest Sprawiedliwy - droga do Boga jest wąska a ty idziesz autostradą - nie wiem gdzie dojedziesz
@@ewacholewa7090 gdzie jest napisane '' czy ty pójdziesz na Msze czy nie - to jest grzech rozumiesz, to jest odrzucenie tej ofiary to jest odrzucenie Hostii św '' to sa czyje slowa? poprosze o zrodlo. Ja jestem na drodze do nawrocenia sie ale jest ciezko bo jest ogrom niescislosci w kosciele, czytanie biblii jest arcytrudne bez zapoznania sie z tlem historycznym czasow w ktrorych bylo ono napisane. Kosciol tez odrzuca wiele nauk wiec jestem troche rozdarta. Prosze o pomoc kochani:)
@@zuzol735 pamiętaj abyś dzień święty święcił czyli Dekalog oraz w Katechiżmie KK , jak kochasz swego Boga to masz to też zapisane w sercu ...nie poddawaj się
A skąd macie pewność ze te wszystkie przykazania to nie bujda tak samo jak pismo święte ,czymś musza nas straszyć ,kościoły są po to żeby robić interesy i to takie którym Się ludziom nie śniło jak można mówić ze bóg wymaga chodzenia do kościoła i to grzech , Bóg jest wszędzie i można wszędzie z nim rozmawiać a nie tylko w tym wymyślonym przez ludzi budynku , pozdrawiam i życzę miłego dnia
nie oceniaj tak nisko ludzi którzy to obejrzeli. Osoba niezdolna do przetrawienia tej treści nie odwiedzi tego kanału :) Dziękuję za ten film. Nie zmienił mojego podejścia do kościoła jednak jest bardzo wartościowy.
To dlaczego chodzimy na wybory skoro tam są ludzie, którzy ciągle kłamią wykorzystują nasza naiwność i kradną. I od 30 lat wybieramy zawsze tych samych. Do Kościoła chodze mimo Kapłanów, którzy błądzą bo wierzę, że bez sakramentów nie ma zbawienia. A więc chodzę dla sakramentów a nie dla księdza. Jezus jest tym, który mówi prawdę i nigdy mnie nie oszukał. Nie obiecywał mi złote góry jak to robią politycy przed wyborami. Mówi o drodze krzyżowej tu na ziemi a dopieru po śmierci o życiu w chwale.
Tylko że w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami. Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
@Tomasz Samołyk - Tomeczku, mądry z Ciebie chłopak - piszę poufale - bom starszy nieco, ale wsłuchuję się w to co mówisz, pomimo tego ze masz w zwyczaju przepraszać (nie czyń tego nazbyt rozciągłe - masz prawo do subiektywnych opinii) - jesteś niezwykle wyważonym w swoich wypowiedziach i pokornym człowiekiem. Moje wyrazy uznania i szacunku. A nade wszystko - uczysz. Wiele ciekawych rzeczy od Ciebie słyszę, czasem i te które są w mojej głowie w taki sam sposób zdefiniowane - jednak układasz je niezwykle rozsądnie w całość, a tego brakuje mi czasem w dyskursach własnie o tym , jaki to kościół jest fe i ze nie ma po co tam chodzić, albo chociażby - "ksiundz ni mo baby - to co un wi o rodzinie... jak un moge o rodzinie uczyć"
@@tomkardy5775 może nie mierzi... ale... wiem że Tomasz walczy ze swoimi "wadami" jak to sam określa - i dobrze - ale niech ma prawo do swojego zdania - bo nie atakuje tylko wyraża swoją opinię w oparciu z resztą nie o wydumane pomysły, a o literaturę, doświadczenie i wogóle robi to logicznie i zgrabnie. ale nie chcę z drugiej strony mówic panu Tomaszowi co i jak mam mówić - to jego kanał. Ja tylko chciałem podkreślić tym moje uznanie dla jego wypowiedzi :-)
Ja chodzę do kościoła tylko dla Pana Jezusa żeby złączyć się w trakcie przyjęcia komunię kiedy przeistacza się w ciało Boga.Oczywiście najpier w idę do spowiedzi i wiem,że tam siedzi i wysłuchuje w konfesjonale Pan Jezus.🙏😇🙏
Mój główny problem z Kościołem polega na tym, że ceni on bardziej ludzi czyniących zło, a szukających Kościoła, niż ludzi czyniących dobro, a żyjących z dala od Kościoła. Oczywiście "dobro" i "zło" to tutaj olbrzymie skróty myślowe, ale mam nadzieję, że da się zrozumieć co mam na myśli ;P Robiłem już do Kościoła kilka "podejść" za namową przyjaciół, którzy regularnie uczęszczają, i za każdym razem miałem wrażenie, że słowa, które słyszę z ambony (w powyższej kwestii) zupełnie nie pasują do Boga, którego ja znam. To jest chyba sprzeczność na takim poziomie, który ciężko przeskoczyć.
Tomku, wszystkie cytaty z pisma świętego są prawdziwe, ale to nie oznacza odrazu, że potwierdza to Twoją tezę. Tak jak są źli i dobrzy ludzie, tak też są źli i dobrzy księża, ale na podstawie tego nie można powiedzieć, że Kościół jako całość jest nie potrzebny. Chyba najbardziej wymowny jest cytat z ew. Mateusza (Mt28.19-20) "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody4, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. 20 Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" oraz cytat z Jana (J20-23) - "Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane". Oba te cycaty niejako wskazują po co jest kościół jako instytucja. Nie da się wierzyć i nie mieć kontaktu z kościołem. Są księża, których można się wstydzić, że reprezentują taką instytucję jak Kościół - zgoda, co więcej, hierarchowie kościoła nie wiele z tym robią - zgoda, ale nie możesz na podstawie tego wysnuwać wniosku, że Kościół jest niepotrzebny z sama wiara wystarczy. W moim parafialnym kościele, z którego pochodzą zdjęcia do filmu jest obraz Matki Boskiej Płaszowskiej. Tylko Ona wie ile łask u niej wyprosiłem. Jedni w to wierzą inni nie. To wszystko zależy od tego, w jak beznadziejnej sytuacji się człowiek znajdzie - każdy kiedyś osiągnie swoje dno. Możesz się od niego odbić tylko poprzez Wiarę, a wesprze Cię w tym Kościół. Jeżeli rzeczywiście uwierzysz, znajdziesz swojego przewodnia i nie musi to być Szustak, Jędraszewski czy inni z pierwszych stron mediów. Ojciec Szustak (bo to jednak zakonnik), robi gigantyczną robotę. Nie znam innego księdza, który by tyle robił w czasie lockdownu. Ale z czasem człowiek z niego wyrasta i trafia np: na przeora dominikanów - mój ulubieniec jeżeli chodzi o wywody teologiczne. Jak się człowiek w niego wsłucha, ale naprawdę wsłucha w to co mówi, to nie można nie wierzyć - po prostu, nie da się, to jest tak głębokie i przenikliwe, że robi wyrwę w głowie, ale trzeba się na niego otworzyć. Być może po prostu kościół parafialny jest dla Ciebie za mało inspirujący - może, to Ty musisz sam to ocenić. Polecam Ci kontakt z grupą św. Józefa - posłuchaj niektórych z nich przez co przeszli w życiu to zrozumiesz, co jest "granicą" w życiu, porozmawiaj może z proboszczem albo po prostu pozostań przy swoich przekonaniach aż dojdziesz do granicy, czego Ci absolutnie nie życzę. Szukanie swojego miejsca jest bardzo istotne, ale Bóg daje nie tak jak my na ziemi 1,2,3 szanse ale 77 Bóg jest miłosierny, ale jednak jak znadziejmy w przypowieści o winnicy i niewiernych najemnikach gdzieś jest granica, choć szansa jest do samego końca (Mt, 21, 33-34). Ja swój obowiązek spełniłem (Mt 18.15-17) - Gdy brat twój zgrzeszy , idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. 16 Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa7. 17 Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! Zapraszam na spotkanie z Mężczyzn św. Józefa (2 i 4 środa miesiąca godz. 19:00 - salka parafialna. Z Bogiem Tomku
Gdy ktoś mówi "Bóg tak, kościół nie" to mam wrażenie, że i Bogu mówi "nie". Osobom nie praktykującym najczęściej przeszkadza właśnie nauka kościoła, a dokładnie - nauka Jezusa. Kościół za bardzo wyraziście pokazuje co jest dobre, a co złe. W dzisiejszych czasach sumienie jest plynnne, nie ma miejsca na "zaparcie się siebie"
W kościele przekazuje się tylko takie friendly zasady jak nie kradnij, wybaczaj itd. O tych nie friendly czyli o zabijaniu itd już nie. Islam będzie tak samo friendly jak chrześcijaństwo za kilkaset lat.
A może ktoś po prostu nie widzi żadnego pożytku w cotygodniowym siedzeniu w zimnym budynku przez godzinę żeby wychodząc porównać sobie buty, gdy może samemu się pomodlić.
Tylko że "kościół" to przecież świątynia. A w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami. Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem. PS Mówisz NIE Bogu, gdy nie czytasz Biblii.
Moja mama powtarzala, że " nie chodzisz do kościoła dla księdza tylko dla Pana Boga ". To mi tak utkwilo w pamięci, że pomimo różnych proboszczów i sytuacji oraz słów przez nich wypowiadnych "praktykuje " nadal. 💒💒💒 nie wyobrażam sobie jak można żyć bez Echarystii - ja ładuje akumukatory. Nawet jak cos mnie "wkurzy " podczas ogłoszeń w głowie huczy "jesteś tu dla Boga, dla Jezusa"
2:30 no z tym Tomaszem to bym się, Tomaszu, zupełnie nie zgodził. Tomasz był raczej racjonalnym... pechowcem. Piotr i Jan musieli zobaczyć pusty grób - i uwierzyli. Inni uczniowie też nie uwierzyli w zmartwychwstanie, ale mieli "szczęście" być w wieczerniku, gdy Jezus tam się objawił i wtedy już wierzyli. A Tomasza tam nie było (Dlaczego? Nie wiadomo... Nie wierzył? A może wysłali go akurat... po zakupy?) I potem każdy mądry, bo już widzieli i już wierzyli :D Myślę, że takie podejście do postaci Tomasza jest bardzo powierzchowne, stereotypowe i z tego powodu nie jest warte powtarzania...
Większość z nas ocenia, potępia, nadaje wartość pewnym rzeczom, innym ją odejmując. Czy to jest takie trudne w zrozumieniu, że jesteśmy po prostu ludźmi? Nawet ksiądz, czy raczej pastor ;-) w swej przyziemnej opinii może spalić kogoś na przysłowiowym stosie. Wiem, że niektórzy nie znoszą takiego zachowania, podobnie jak inni często unoszą się swoim "honorem". Ja mam do tego inne podejście, bardziej czysto psychologiczne, ale to już moja historia. Tak, brzmię jak praktykujący Katolik, ale nie jestem nawet wierzącym XD
Cześć. Obejrzałem Twój film ( w całości - więc znam Twój trik ). Ale mimo to postanowiłem przedstawić Ci historię mojej osoby która powiedziała "Bóg tak. Religia nie!"... Zanim przejdę do powodów dlaczego powiem, że powodem nie jest błądzenie księży - każdy z nas błądzi - ani też poczucie wolności o którym wspomniałeś. Będę mówić za siebie i nie chcę nikogo przekonywać do swojej drogi. Ale jak wspomniałem, nie obchodzi mnie objętość portfela księdza, ani jego życie czy hipokryzja. Postanowiłem powiedzieć "Bóg tak" bowiem zawsze chciałem wierzyć, że jest On dobry, że jest wsparciem którego każdy z nas potrzebuje. Ale powiedziałem też "religia nie" ponieważ wszystkie religie abrahamowe demonizują Boga, uczą niemoralności, ukazuję zło jako dobro i vice versa. Kiedyś moi religijni znajomi zaproponowali mi bym przeczytał biblię. Mówili, że to piękna księga o najwyższej miłości. Dałem się skusić, zacząłem ją czytać i od początku czułem, że jest coś nie tak. Już od księgo rodzaju widziałem zło w Bogu, zło w które nawet dziś nie chcę wierzyć mimo iż biblia ( której według każdego "pobożnego" nie można podważać ) je ukazuje. Bóg nawiązuje relację z Kainem i Ablem. Przy czym Abla faworyzuje - i tutaj pytanie nr 1. Czy miłość kogoś wyróżnia spośród tych kocha? Potem okazuje się, że Abel przypadł do gustu bardziej bo składał ofiary ze zwierząt. Mimo iż nie udało mi się zostać wegetarianinem ( ale przynajmniej próbowałem i to z przyczyn etycznych - dodam też, że rozumiem iż nie każdy pomimo woli może nim zostać, przez co chciałem walczy o sztuczne mięso jako aspirujący artysta - więc nie nazywajcie mnie hipokrytą, Wasza wiara w biblię czyni Was jeszcze większymi ) to jednak kocham zwierzęta, a one same były dla mnie lepszymi przyjaciółmi niż ludzie. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego Pan Bóg stworzył je tylko po to by były naszym ścierwem dając im przy tym wolę życia, rozum, świadomość i uczucia. Nie kumałem dlaczego jarał się On wonią smrodu ich płonących zwłok. Dla mnie to upodobanie było godne szatana, ale nie Boga. Składania ofiar ze zwierząt wydawało mi się satanistyczne, ale nie pobożne. Tak samo nie rozumiałem dlaczego Jezus zmusił ryby do wpłynięcia w sieć rybacką i dlaczego zapłacił życiem świń za zbawienie demona jakim był legion. Oczywiście antropocentryzm nie był jedynym powodem dla którego porzuciłem biblię, a potem religię. Zrobiłem to też dlatego, że biblia promowała niewolnictwo - dla mnie ono zawsze było społeczną abominacją. Mimo iż tak samo jak antropocentryzm było ono promowane od księgi rodzaju. Wszak czy ona nie głosi, że Bóg nie zmusił niewolnika który dał dyla z domu niewoli do tego by do niego powrócił? Dodajmy też do tego jaja jakie były opisywane w księdze wyjścia gdzie mojżesz chciał ratować żydów, Bóg obiecał mu pomoc. Ale zamiast pomagać prał mózg faraonowi zmuszając go do tego by być jeszcze gorszym dla żydów co za każdym razem owocowało czyjąś śmiercią: zwierząt domowych, żab, much, komarów, młodego jagnięcia, a w końcu dzieci - bo Bóg tak chciał. Przerażały mnie też potop za noego gdzie potopiono zwierzęta i ludzi, to, że Bóg za zbrodnię Dawida wybaczył mu, ale za cenę życia jego syna. A czy można zapominać o odrzuceniu Saula i obarczenia go szaleństwem wynikającym z mocy jakiegoś niebiańskiego demona? A co z ludobójstwem którego dopuścił się sam mojżesz? Pamiętajmy też o tym, że to religiom abrahamowym i ich traktowaniu kobiet zawdzięczamy taką społeczną abominację jaką niewątpliwie jest feminizm. Przerażało mnie też prawo miłości stworzone przez mojżesza i dobra nowina. Jak sam mówisz Jezus nie zniósł prawa miłości. Ale to prawo nie było prawem miłości lecz prawem mordu i krwi. Wspomniałem już o gehennie zwierząt i niewolnictwie. Ale co z ofiarami z ludzi, zabijaniem mniejszości seksualnych, przyzwalaniu na gwałt kobiet? A czy możemy zapominać o prześladowaniach każdego kto miał inną lub niewłaściwą wiarę? Czy można zapominać o tym, że prawo mojżeszowe dyskryminowało niepełnosprawnych nazywając ich nieczystymi, zakazując im posługi kapłańskiej, odwiedzania świątyń i ( jak wynika z badań historyków ) dopuszczało wykluczanie ich ze społeczności? Czy mojżesz nie uważał ludzi niepełnosprawnych za grzeszników wyklętych przez Boga, złych za natury? A ich kalectwa za symbol tego wszystkiego? Ewangelia zaś nie jest dla mnie dobrą nowiną. Jezus popierał w niej całe zło prawa mordu i krwi mojżesza. Co więcej sprzeciwiał się rodzinom. Mówił też, że ludzie prowadzący szczęśliwe życie lub posiadający bogactwo pójdą do piekła, a co więcej miłość bożą ukazywał jako sado-maso albowiem jak sama dobra nowina głosi celem życia człowieka jest cierpieć i umrzeć, nic więcej. Ludzie muszą nosić swój krzyż którym są niekiedy cierpienie, choroby i śmierć. Kto upadnie pod nim lub go zrzuci i będzie kroczyć przez życie be niego pójdzie do piekła. Mówi się przecież, że Bóg biczuje tych których kocha ( mnie to przeraziło ) - czyli miłość to sado-maso. Mówiłem już o tym jak za zbawienie demona Jezus zgodził się zapłacić życiem świń, ale nie wspomniałem o tym jak Bóg na zlecenie samego diabła dręczył Hioba. To również przerażające jak dla mnie. Dlatego kończąc mój długi post powiem. Bóg tak, ale religia nie! Wciąż wierzę w boże dobro. Odrzuciłem religie i ich święte księgi bowiem one demonizowały Boga, a okrucieństwo ukazywały jako czyste piękno. Coś jednak w sercu mówiło mi, że mimo wszystko warto ufać Bogu i Jego nie odrzuciłem, tylko religię. Co prawda moi religijni znajomi mnie odtrącili i mam opinię niewiernego, diabła, a nawet antychrysta ( więc się strzeżcie ! :PPP )... Ale uważam, że dobrze postąpiłem. Nie jestem żydem, chrześcijaninem, katolikiem, muzułmaninem, voo doo itp. Jestem po prostu wyznawcą Boga. Pomogły mi "Ewangelia Dobrego Życia" i środowiska "Życia Uniwersalnego"... A na swoich byłych braci i sióstr w wierze już nie patrzę. Amen.
16:50 Tomaszu, coś złego się stało i zamiast pogodzić się z rzeczywistością, uciekłeś w myślenie życzeniowe, żeby Ci było łatwiej znieść ból. Oczywiście na świecie są miliardy osób, których spotykają bolesne sytuacje i moim zdaniem to jest bardzo niemoralne, że niektóre instytucje czerpią korzyści materialne z karmienia ludzi nadzieją na coś, czego nie da się w żaden sposób potwierdzić. Odstawiając emocje na bok, z logicznego punktu widzenia wizja chrześcijańska i latającego potwora spaghetti są tak samo prawdopodobne. Kościół latającego potwora spaghetti jest natomiast bardziej honorowy od katolickiego, bo nie żeruje na naiwności cierpiących.
Czemu uważasz, że stało się coś złego? Wybierając tą drogę stał się znacznie bardziej szczęśliwym człowiekiem, więc na pewno nic złego się nie stało (nie ważne, czy Ty akurat wierzysz w Boga i życie po śmierci, czy nie).
@@damianmks9563 też będziesz szczęśliwy jak oddasz pieniądze na lokatę 10%. Ale nie będziesz szczęśliwy gdy się okaże że to piramida finansowa. CO do zakładu Pascala, bo do tego sprowadza się twoja wypowiedź, jeżeli przyjmiesz wiarę , ale niczego potem nie ma, to tracisz dużo spośród tego wszystkiego co miałeś. Poza tym, wpadasz w dualizm, który w tym wypadku nie występuje. Poproszę jeden argument za tym że Bóg nie jest tak naprawdę zły, i nie obrócił wszystkich zasad tak by ludzie ich przestrzegający wiecznie cierpieli, a ci którzy je łamią trafiali do raju. Nie mówiąc już o równie prawdopodobnym scenariuszu że Bóg zrobił pranka, i twój los nie ma żadnego związku z Biblią i kościołem, a z ilością zjedzonych truskawek.
@@lordbaysel3135 Moja wypowiedź nie odnosiła się do zakładu Pascala, ale odpowiem na to co napisałeś. Jeśli nic by potem nie było to nie traciłbym dużo z tego wszystkiego co miałem, tylko wszystko z tego co miałem i to niezależnie, czy byłbym wierzący, czy nie, a w życiu doczesnym na pewno nie byłoby mi gorzej, niż gdybym był nie wierzący. Znam bardzo wiele prawdziwe wierzących osób i są oni naprawdę bardzo szczęśliwi i zadowoleni z życia, a wśród osób niewierzących znacznie częściej występuje ludzie, którzy są zagubieni w życiu i nie umieją go poukładać. (Oczywiście nie zawsze) Co do czy Bóg jest zły. Czy uważasz, że jeśli Bóg byłby zły zstąpiłby na ziemię, żeby nauczać nas miłości do bliźnich, a potem sam umarłby cierpiąc na krzyżu dla naszego zbawienia, żeby po naszej śmierci pokazać, że tak naprawdę to jest zły i zrobił to wszystko, żeby "prank" mu lepiej wyszedł albo, że zrobił to tak "dla beki", a i tak nasze życie zależy od tego ile zjemy truskawek? Wiem, że może ciężko jest czasem uwierzyć, bo pojawia się wiele wątpliwości, często potęgowanych przez nieprzemyślane słowa niektórych kapłanów, czy innych osób, ale jeśli naprawdę zacznie się szukać Boga, to się Go odnajdzie. W moim życiu doświadczyłem wielu sytuacji, czy doświadczeń, które wzmocniły moją wiarę. Bóg może być dostrzegalny, jeśli zechcemy Go zobaczyć. Nie wiem, czy lubisz czytać, ale jeśli tak to pozwolę sobie polecić książkę "Nie jesteś skazany". Nie bój się, że jest to jakaś nudna religijna książka. Jest to książka napisana przez gościa, który trafił do więzienia w bardzo młodym wieku i o tym jak jego życie się zmieniło, gdy wyszedł z więzienia po kilkunastu latach. Książka jest naprawdę ciekawa, myślę, że dla każdego ;)
Szanowny panie Tomaszu. Jeśli w kościele słyszę na kazaniach agitację polityczną a nie tematy duchowe to mnie osobiście mierzi chodzenie na takie msze. Wolę się pomodlić w swoim domu. Kościół powinien być miejscem duchowym a nie jakimś syfem politycznym. Pozdrawiam.
Bardzo dobry tytuł, bardzo dobry. Ja przestałam chodzić do kościoła (i tak jest do teraz) jakoś ponad rok po tym jak zaczęłam chodzić z chłopakiem. Nie chodziłam do kościoła bo wypada, chodziłam bo chciałam. Wierzę w Boga, droga miłości (czystej, bezwarunkowej, oddanej bez reszty) jaką pokazano mi w wierze chrześcijańskiej i Jezusie była najcudowniejszą postawą życiową jaką sobie mogłam wyobrazić i dalej tak uważam. Poznałam chłopaka który był mną zafascynowany, podobałam mu się i okazywał to jako pierwszy mężczyzna jakiego spotkałam, zakochałam się z wzajemnością. Kończyłam studia w tym samym mieście w którym pracuje, zaproponował wspólne wynajęcie mieszkania razem z inną znajomą, w 3 osoby. Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć, moja mama - największy moralny autorytet jaki znam osobiście - powiedziała że to dobry pomysł. Z perspektywy czasu wiem że ona miała na myśli 3 osobne pokoje, a w rzeczywistości nie stać nas było na takie rozwiązanie, w dodatku koleżanka miała problem ponieważ para mieszkająca z nią wcześniej wyprowadzała się, bez zastępstwa musiałaby się przenieść. Mama była przekonana że mieszkanie z chłopakiem w czystości jest możliwe, nawet nie przeszło jej przez myśl że mogłabym żyć "nie po katolicku", mi zresztą również. Obie jakoś w środku uznałyśmy że nie mieszkanie z mężczyzną przed ślubem to tylko taka sugestia, nic złego jeśli się nie współżyje. Tutaj wielkie zaskoczenie - jeśli się da ja tego nie potrafię, po roku wspólnego mieszkania któregoś wieczoru stało się. Nie mogę zrzucać winy na chłopaka, nie zmuszał mnie, to nasza ludzka słabość do tego stale narażona na pokusę. Po jakimś czasie załamałam się że nie mogę pójść do spowiedzi oraz przyjąć komunii świętej. Chodziłam do kościoła pełna smutku ale też złości bo przecież nie robię nic złego, żyję z osobą którą kocham, nikomu nie robię krzywdy. Tutaj warto dodać że jest on agnostykiem, także moimi rozterkami nie mogłam się podzielić. Kochałam jednak Jezusa i stwierdziłam że muszę to skończyć, bo to Bóg jest najważniejszy. Ale kiedy przemogłam się i powiedziałam że chce się wyprowadzić, chłopak zareagował złością na początku, potem bezsilnością, zaczął nawet płakać. Popatrzył na mnie i powiedział "Tak się zaczyna koniec. Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, jesteś najjaśniejszym punktem jaki mam w życiu, proszę nie wyprowadzaj się". Może to dla niektórych zabrzmi głupio ale kiedy kochana osoba mówi Ci coś takiego czujesz się związany, myślisz o tym że nie możesz mu tego zrobić, miewał już wcześniej próby samobójcze, boje się. Wiem że chce się ze mną ożenić, ale z jego perspektywy to tylko papierek i nie zmienia nic między nami, zrobi to dla mnie, kiedy będzie go stać. Zaczęłam pomijać czasem niedzielne msze, była taka pusta bez eucharystii do której nie wolno mi iść z powodu miłości i troski o drugiego człowieka, w końcu przestałam chodzić w ogóle. I tak tkwię obecnie, nie chcę nikogo skrzywdzić i nie jestem przekonana że Bóg tego chce żebym się rozeszła z chłopakiem bo tak. Może ma większe plany a ja ich nie widzę. Jeśli ktoś to przeczyta proszę nie oceniajcie, sama bym kilka lat temu stwierdziła że nie ma dyskusji, a teraz... chciałabym tylko żeby wszyscy byli szczęśliwi. Chciałabym się ożenić i wrócić do kościoła. Jak mam to podsumować żeby ktoś miał naukę to tylko tak: - na każdy "zakaz" kościelny jest logiczne uzasadnienie (przykładowo samo mieszkanie przed ślubem, bez współżycia), przykazania są po to żeby nas samych i innych uchronić od cierpienia, nawet jeśli ze swojego punktu widzenia się tego nie widzi. Ale nie warto żadnego grzesznika oceniać, jeśli Ci się wydaje że czegoś byś nigdy nie zrobił to najprawdopodobniej nie byłeś w danej sytuacji (przykładowo rozważanie aborcji, eutanazji czy też inne tragiczne w skutkach zdarzenie) i obyś nigdy nie musiał być.
"chciałabym tylko żeby wszyscy byli szczęśliwi" Nie da sie tego zrobic, samemu bedac nieszczesliwym. Widzisz przeciez, ze zycie w grzechu spowodwalo, ze zaczynasz dryfowac coraz dalej od Chrystusa. Twoj chlopak kocha Cie, ale nie przeszkadza mu, ze tracisz zdrowie duchowe? Czy to jest w takim razie milosc? On stosuje szantaz emocjonalny, w wyniku ktorego Twoja dusza moze zostac zniszczona. Wyglada na to, ze jego milosc jest mocna tylko wtedy, gdy ma dostep do regularnego seksu.
Oczywiście wiadomo, że wszędzie można znaleźć i dobre i złe strony działalności Kościoła, a to dlatego, że tworzą go ludzie. To wydaję się być takie proste i oczywiste.
Tylko że w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami. Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
Pracowałam w Caritas i w kuchni dla bezdomnych ( w klasztorze }. Widziałam na co idą pieniądze z Caritasu , gdzie wędruje żywność i dary przywieziona dla ubogich . Doznałam szoku . Takich matactw , kłamstw i kradzieży nie byłam w stanie pojąć . Nawet mięso obierane z kurczaków , mnich kazał nam wyrzucać kotom , których miał dziewięć . Mieliśmy wielkie worki chlebów . Pewna staruszka przyszła po godz .13 00 i prosiła o chleb . Szefowa podniesionym głosem odpowiedziała jej , że chleb się skończył . Zaprzeczyłam , bo aż poczułam mocne bicie serca . Choćbym miała pół kromki chleba , to i tak bym ci dała . Jezus podzielił się chlebem z uczniami i nakazał -" Czyńcie tak na moją pamiątkę ", " Coście uczynili najmniejszemu z was , MNIE UCZYNILIŚCIE ". Te słowa stały się dla mnie drogowskazem i na pewno w przeciwnym kierunku niż jakakolwiek religia , zwłaszcza rzymskokatolicka . O innych przykrych przejściach nie będę pisać , bo WSTYD .
BARDZO PROSZĘ O ODCINEK O PRAKTYKUJĄCYCH NIEWIERZĄCYCH! Nie byłby to odcinek może stricte o mnie (ja bym się nazwał pół praktykujących i pół wierzącym - ale ta sakralna połowa od pewnego czasu rozrasta się również dzięki Twoim filmom, Tomku!), ale myślę że byłby to odcinek trafiający w podatny grunt - w czasach kiedy ludzie są zbyt racjonalni, by uwierzyć, a jednocześnie wewnętrznie zbyt tęskni, by porzucić nadzieję.
Tylko że w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami. Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
Niby tak, dzisiejszy kościół w większosci głosi nauki sprzeczne z nauką Chrystusa, ale pamiętamy zaś, że ten Kościół założył sam Jezus Chrystus. Kościół jest pewną świętoscią i miejscem spotkania człowieka z Bogiem i w sam sobie nie jest zły- jedynie człowiek go wypaczył i te nauki pozmieniał, nie mówiąc już o nadużyciach księży.
Tacjan w Diatessaron powiedział: "Ty jesteś Piotr a bramy Hadesu nie przemogą Ciebie" - Mateusza 16:18, a święty Augustyn w kościółkowej wersji odnosił słowo Skała do Chrystusa a nie do Piotra. To o czymś świadczy. Prawie wszystkie klasyczne kościółkowe wersety są fałszerstwami lub błędnymi interpretacjami...
Tomaszu, dziękuję Ci za ten film. Aczkolwiek - jestem wierzącym i niepraktykującym (w kwestii pójścia do kościoła, nie w kwestii modlitwy na przykład). Dorzucę Ci tu kolejne powody, dla których tacy jak ja mogę do kościołą nie chodzić. W moim odejściu pomogły mi takie rzeczy jak hipokryzja kościoła, czy nawet problemy z tym, że narzucano mi co mam czytać, a co nie (chodziłem do szkół katolickich i w katolickim gimnazjum u Prezentek w Krakowie spotkałem się z takim podejściem, że za czytanie Pottera groziła mi nagana, czy zła ocena, a już na pewno gorsze traktowanie jako ucznia)... ale gdyby tylko o to chodziło, nigdy nie przestałbym chodzić. Znam drugą stronę Kościoła, poznałem świetnych księży i parę miłych sióstr zakonnych. Moimi głównymi powodami było to, że kościół był jedynym miejscem, w którym NIE czułem Boga, oraz to, że do chodzenia do kościoła byłem przez rodzinę i szkołę zmuszany. To drugie mogło wpłynąć na to pierwsze, oczywiście, ale... chyba chodzi o cały rytuał. Powtarzalność rytuału mszy, powtarzalność słów modlitwy usypiała mój mózg - nawet, kiedy zacząłem milczeć i modlić się w duchu tak, jak chciałem: rozmową, otoczka, inni ludzie, sposób, w jaki to wygląda... to wszystko sprawiało, że chodziłem do kościoła tylko dlatego, że wypada i z przymusu. W tej sytuacji to JA byłem hipokrytą i przestałem chodzić do kościoła, żeby nim nie być. Ja wiem, że podstawą jest tu przyjęcie ciała i krwi - ale nie chcę tego robić, nie czując całym sobą, że to coś dla mnie znaczy, że nie robię tego, bo biorę udział w rytuale, który do mnie nie przemawia. Moje połączenie z Bogiem - poprzez modlitwę i wiarę istnieje, ale paradoksalnie to właśnie w budynku kościoła, podczas mszy, czuję je najsłabiej. Jak wspomniałem - inne doświadczenia mogły na to rzutować, ale... to jest to, jaki jestem.
Hebrajczyków 10:24-25 NT NPD [24] Troszczmy się wzajemnie o siebie, gdyż jest to praktyczny sposób wydoskonalania się w postawie ofiarnej Bożej miłości, która jest doskonałym pełnieniem woli Najwyższego. [25] W żadnym wypadku nie rezygnujmy ze wspólnych spotkań, co staje się już zwyczajem niektórych, lecz zachęcajmy się wzajemnie do uświęcenia, i to tym gorliwiej, im wyraźniej dostrzegamy zbliżający się Dzień PAŃSKI. I chyba nie trzeba nic więcej dodawa.
Zazdroszczę wszystkim którzy wierzą i chodzą do kościoła i czerpią z tego siłę. Też tak bym chciała, ale to się nie udaje. Po pierwsze dlatego, że myślę, że jakiegoś tam obszaru rozwiniętego w mózgu nie mam, który pozwala przeżywać jakiekolwiek uczucia religijne, po mimo prób. Po drugie nawet jakbym chciała przyjść żeby się wyciszyć, poczuć jakąś wspólnotę, cokolwiek, to wychodzę generalnie zgnębiona i poirytowana. Nie lubię oprawy "artystycznej" tak bardzo, że mnie od niej mdli, nie lubię kiczu, nie lubię słuchać nielogicznych głupot, które zawsze gdzieś wyłapię.. Przepraszam bardzo nie chcę nikogo urazić. Podoba mi się i można powiedzieć że coś tam "czuje" w kościele prawosławnym. Ale chodzenie tam, nie będąc członkiem tego wyznania plus... nie wierząc jest ogólnie czymś po prostu nie uczciwym. Zazdroszczę Wam że to jest wasze źródło spokoju i siły.
Długo tak było ze mną .... Czepiałam się wszystkiego 😂 Trudno w to uwierzyć, ale przełom nastąpił nagle, byłam bardzo zaskoczona - to łagodne określenie ... dużo łez. Dzisiaj wiem, że taka wiara to łaska i za tym idzie później wiele pracy.... . Z mojej strony mogłam zrobić tylko tyle - przed Bogiem zupełnie się ukorzyłam - jakkolwiek to zabrzmi . I wtedy jakby piorun we mnie strzelił i wszystko się zmieniło. Taka wiara daje dużo siły, poczucia bezpieczeństwa i spokoju. Jak pozwolisz pomodlę się za Ciebie. Pozdrawiam.
Po aby tak samo sie poczuc trzeba przerobic swoje lekcje ,emocje,duchowosc ,potrzeby ,zle i dobre rzeczy,nauczuc sie milosci i umiec postrzegac drugiego czlowieka,nie bac sie o przyszlosc ,zyc bez leku i byc ciekawym kazdego dnia z Bogiem ,to wszystko przyjdzie z czasem ale najpier musi byc reset i wybaczenie innym i sobie i nauka ,na pewno uda Ci sie ,posluchaj ojca Szustaka,Pawlukiewicza starych nargran a jest ich duzo bo to nascie lat i innych ludzi mowiacych swoje swiadectwa aby dostrzec wiecej łask,ktore otrzymujemy a nie dostrzegamy zyjac po swoemu i wedlug naszego planu a warto spytac o swoja wlasna droge jaka zaplanowal dla nas nas Ojciec i chce jak najlepiej .
Dziękuję za ten odcinek. Niestety ani jeden z argumentów i powodów, który ty przytoczyłeś do mnie nie trafia. Przez lata chodziłem do kościoła. To co mnie ostatecznie mnie najbardziej zraziło, to postawa katolików mówiących mi "Bóg Cię kocha" i pokazujących swoim zachwaniem coś kompletnie odwrotnego. Kościół kojarzył mi się zawsze z samotnością. Lata praktykowania wiary katolickiej były dla mnie jednym wielkim stawaniem samemu na opak reszcie świata. Było to nie do wytrzymania. Doszło do tego OCD z którym się zmagałem przez lata, a obecnie z niego wychodzę. Księża mi odradzali skorzystanie z pomocy psychologów "bo jeszcze powiedzą, że masturbacja nie jest zła", a jednocześnie w ogóle nie brali odpowiedzialności za mój dobrostan psychiczny. Doszedłem w ten sposob do tego, że praktykowanie wiary jest jednym wielkim krzyżem, którego pozostali katolicy w ogóle nie chcą pomóc dźwigać. Wszyscy katolicy przed którymi próbowałem się otworzyć i poprosić o wsparcie ulatniali się natychmiastowo z mojego życia. Byłem jak zombie przed którym, każdy chciał uciekać. Jednocześnie od osób niewierzących dostawałem o wiele więcej miłości, akceptacji i wyrozumiałości niż od katolików, którzy na co drugim spotkaniu wspólnoty mówili mi: "dobrze, że jesteś" i to było dla mnie mocno niepokojące. Z każdą spowiedzią utwierdzałem się w wypieraniu moich potrzeb i emocji, co prowadziło do coraz większego i większego niezrozumienia samego siebie i samotności. Kiedy próbowałem się z kimkolwiek podzielić tym co przeżywam, ludzie tylko mi mówili, że szatan mnie dręczy - jakby nie przyczyną nie był kompletny brak empatii wobec mnie. Kiedyś usłyszałem, że ewangelizacja przedewszystkim powinna polegać na dobrym życiu blisko Boga. Dzięki temu inni ludzie mogliby obserować jak Bóg działa w moim życiu i mogli chcieć tego samego patrząc na moje życie. Dla mnie bycie blisko Boga było jednym wielkim krzyżem. Kiedy spojrzałem na siebie z perspektywy kogoś z boku zrozumiałem, że sam nie chcę tego typu życia, a to co sobą prezentuje to karykatura chrześcijaństwa. Pewnego dnia przestałem po prostu przychodzić na spotkania wspólnoty. Mam wrażenie, że nikt tego nie zauważył. Takim wsparciem dla mnie byli moi "bracia siostry" w wierze. Później jeszcze przez lata wielokrotnie próbowałem z innymi wspólnotami czy wolontariatami z niestety takim samym skutkiem i tą samą samotnością. Ostatecznie skończyłem na tym, że chodzenie fizycznie do kościoła wywołuje u mnie emocjonalny ból serca z którym sobie nie umiem poradzić i przestałem tam przychodzić, no bo po co mam siebie na niego narażać? Moje życie pokazuje, że poczuć "dno" o którym wspominasz można też doświadczyć będąc bardzo blisko Boga
W Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami. Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
I trafiłeś w sedno problemu, nawet w największym wygwizdowie będziesz miał wybór... Nie wydaje ci się że jest to trochę na wyrost biorąc pod uwagę frekwencję?
Ja się nawróciłem 3 lata temu. Czytając Słowo Boże. Te słowa na kartach Biblii są naprawdę żywe. Odszedłem jednak z Kościoła Katolickiego. Mam wspólnotę w kościele protestanckim. Wierzę Biblii z całego serca. Wiem również, że w kościele katolickim są zbawieni ludzie. Kościół to wspólnota wiernych ludzi oddanych Jezusowi Słowo Boże to podstawa mojego życia. Biblia, kościół, modlitwa. Wszystko to pielęgnuje naszą wiarę. Moja kochana żona również się nawróciła zgodnie z tym co mówi Słowo Boże. . " uwierz a zbawiony będziesz ty i cały twój dom" A ja tylko się o nią modliłem. Nigdy jej nie namawiałem na chodzenie do kościoła. Biblia to Słowo Boga żywego. Błogosławię wszystkich.
Ludzie nie chodzą do kościoła ponieważ większość ludzi ma bardzo małą wiarę- nie należy ich osądzać , bo to nie ich wina, że ktoś im pewnych rzeczy nie wyjaśnił. Dla nich kościół to puste obrzędy i w ogole wszystko jest bezsensu. Mają prawo tak twierdzić bo nawet w moim odczuciu kościół jest mało pociągający a wręcz odpychający, np. Za sprawą księży uważających się za półbogów, którzy wygłaszają zawsze moralistyczne kazania. Poza tym w kościele nie czujemy już wspólnoty jak to było za pierwszych chrześcijan - to jest bardzo wielka wada fzisiejszego kościoła. Moim zdaniem najważniejszą przyczyną nie praktykujących ludzi są księża
Przestałam chodzić do kościoła , gdy usłyszałam wraz z narzeczonym od księdza kwotę 4-tero cyfrową za ślub. Byliśmy wtedy studentami , nie było nas na to stać. ( Uprzedzając wesela nie było) .Mamy ślub cywilny , żyjemy w zgodzie, ale jednak pustka w sercu została , czegoś brakuje. Wspomnę, że byłam związana z kościołem wiele lat , czytałam pismo jako dziecko, chodziłam do kościoła co niedziela , nie dlatego bo rodzice chcieli, tylko dlatego bo ja chciałam.Na dzień dzisiejszy jestem wierząca ale nie praktykująca. Może kiedyś uda mi się wrócić na łono kościoła. Dzięki za odcinek.
Tylko że w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami. Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
@@MichalBreslau nie twierdzę, że nie, ale dlaczego ludzie tylko się czepili się księży jakby inni ludzie innych zawodów nie popełniały takich przestępstw
Kościół to żywe ciało, ale często poranione... i ja miałam okres, kiedy myślałam, czy warto... Dziękuję bardzo za Twoje świadectwo. Mi też Chrystus zagrodził drogę odejścia na zawsze. Z pokorą muszę wyznać, że bez mojej zasługi. Świat mi się walił, a bracia i siostry w wierze nie pomagali... Ale zostałam. I nie żałuję. Teraz wiem, że trzeba być uważnym na drugiego człowieka, żeby go wiatr przeciwności nie zwiał ku złudzeniom, że trzeba dziękuję powiedzieć, bo wiara jest łaską, i łatwo ją stracić... wiele mam zrozumienia dla takich historii i modlę się za niewierzących bo i ja byłam na progu tych drzwi na zewnątrz... dobrze, że dobre ręce się do mnie wyciągnęły... :) moich prawdziwych przyjaciół w wierze, choć nie tylko. A przede wszystkim Chrystusowe.
odcinek genialny! jesteś mistrzem. ja tylko (może kiedyś w następnych tematach) odnośnie ikony odcinka... a dokładniej symbolu trójkąta w okiem w środku. Wiem, symbol Ojca, opatrzność, wszechwiedzący (to takie skojarzenia z podstawówki) tylko pytanie.. czy orientujesz się, czemu trójkąt w okiem w środku jest symbolem masońskim? (piramida, oko na jej górze, dolar..) zamieszanie to wprowadza :( Czy tak, jak genialnie tłumaczysz każde pytanie wierzącego (i niewierzącego), mógłbyś ten temat przybliżyć?
Skoro księża popełniają grzechy to również mogą mówić nieprawdę. Czyli tak jak rady wujka Stefana , muszę przeanalizować sam, tak samo rady Księży trzeba analizować. mnie irytuje że księży traktuje się tak jakby mieli dostęp do wiedzy innej niż zwykli ludzie.
11:51 Opowiada pan baśnie z mchu i paproci. Chrystus nie założył żadnego kościoła powszechnego. Chrystus założył kościół "elitarny". Mt 7.13 "Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!" Skoro mało jest takich, którzy drogę znajdują, to mowa o powszechności jest co najmniej niestosowne żeby nie powiedzieć zakłamane i fałszywe. 12:07 Nie następuje żadna ciągłość - to kolejne stwierdzenie fałszywe i nie poparte żadnymi faktami. Wystarczy choć pobieżne przyjrzenie się historii KK aby stwierdzić, że nie ma on NIC wspólnego ani ze św. Piotrem, ani z Chrystusem i jego naukami. Jedyna ciągłość to religijność starożytnego Rzymu i nałożenie na nią postaci z Nowego testamentu. Nawet sam papież używa tytułu pochodzącego jeszcze ze starożytnego Rzymu, mianowicie Pontifex maximus co było tytułem najwyższego kapłana jak i samego cesarza. W początkach KK głową kościoła był cesarz! Zmieniło się to dopiero po niemal tysiącu lat po Chrystusie. Proszę trzymać się faktów!
@@prawdziwyrosjanin3738 Nie wiem który jest "ten wasz", ale jeśli masz na myśli KK to jest to kościół rzymski oparty na pustej obrzędowości i wiary w ich moc. Niewiele zatem ma wspólnego z tym o czym mówi Nowy Testament. Poza tym nakazuje kult przedmiotów i oddawanie im czci. Nie jest kościołem Chrystusowym a kościołem Maryjnym. To tyle.
Nie chodzić do kościoła ze względu na księży, to tak jakby jadąc do pracy nie wsiąść do jedynego autobusu, bo podobno jakiś kierowca śmierdzi kiełbasą.
Świetny film, bardzo inspirujący. Mam dwa pytania, lekko offtopowe. Kto jest autorem obrazów które masz za sobą przez większą część filmu oraz co to za chóralny utwór w tle od 02:58 ?
Jak Michale dojdziesz do dna to to zrozumiesz - nie życzę Ci tego absolutnie. Są ludzie, którzy stracili wszystko. Wszystko znaczy wszystko - majątek, rodzinę, wszystko. Różne są przyczyny, Zostajesz już wtedy tylko sam. Pomogą Ci ludzie, ale to ktoś się musi za Tobą wstawić, bo jak wpadasz np: w alkoholizm taki, że nie rozróżniasz dnia od nocy, łgasz wszystkim do okoła, przychodzić po dzieco w przedszkolu pijany, to można się zastanawiać, gdzie jest to dno - otóż może jeszcze gorzej. Czy Bóg Cie magicznie wyleczy z alkoholizmu - nie, ale pomoże Ci wyjść z tego i później wzmacniać cię w abstynencji. Jeżeli kiedyś otrzesz się o śmierć, tam rzeczywiście, że po kilku dniach stwierdzisz, mało brakowało, żebym nie żył ( tak ja ja miesiąc temu na autostradzie, kiedy mi zajechał jakiś wariat drogę, i wpadłem w poślizg), to wtedy zaczynasz rozumieć co to jest wiara. Czy kościół Cię uratuje - oni nie jest od tego. On ma utorować drogę do pogłębiania wiary. To, że nie wszyscy księża to potrafią, a co gorsza inni wręcz tą instytucję pogrążają swoją postawą to inna sprawa. Dla mnie Trynitarze są największym wyrazem pokory (to zakon zajmujący się posługą w więzieniach i zakładach karnych) - dla takich osób Kościół, który przychodzi do więzienia często jest jedyną nadzieją. Oni osiągnęli swoje dno - i co mają nie przychodzić?
Dzięki za obejrzenie całego odcinka. Będę Wam wdzięczny za podzielenie się argumentami zarówno za postawą "Bóg tak, Kościół nie" jak i "Bóg tak i Kościół tak". Postaram się "wczytać" w każdy głos. Z góry dziękuję za Wasze komentarze. Wspierając moją działalność dostajesz m.in. dostęp do zamkniętej grupy na FB, na której prowadzę transmisje na żywo. W trakcie live'ów rozmawiamy na wszelkie tematy, a także rozdaję książki i filmy, o których wspominam w odcinkach. Można mnie wesprzeć na patronite.pl/samolyk albo za pomocą przycisku “WESPRZYJ”, który znajduję się pod filmem po prawej stronie albo wpłacając dobrowolną kwotę na nr konta: Bank Pekao SA 08 1240 2786 1111 0010 1984 8265 tytułem: "darowizna".
Jeżeli wpłaciłeś darowiznę lub wsparłeś mnie za pomocą przycisku "WESPRZYJ" i chcesz dołączyć do grupy na Facebooku i być w napisach końcowych, to daj mi znać na tsamolyk@gmail.com. Kiedyś wpisywałem w napisach końcowych wszystkich Darczyńców i Wspierających, ale kilku z nich zwróciło mi uwagę, że chcą pozostać anonimowi. Mają do tego pełne prawo więc wprowadzam taką praktykę. Dziękuję za zrozumienie.
Tomasz Samołyk mógł byś podać tytuły tych książek i wydawnictwa ?
Ja nie lubię określenia "wierzący-niepraktykujący", a to z tej racji, że sugeruje ono, iż najważniejsza "PRAKTYKA" to uczęszczanie na religijne ceremonie. Tymczasem już sama Ewangelia - to nie tylko jakaś "teoria" na papierze, ale Żywe Słowo. Przekaz z ogromnym ładunkiem duchowym. Jak powiedział Chrystus (tuż po przemówieniu z metaforą, iż picie Jego krwi i jedzenie Jego ciała daje zbawienie): "ciało na nic się zdaje; to Duch daje życie. SŁOWA (!), które wam powiedziałem, są Duchem". Tak że właściwie, jeśli człowiek potraktuje serio wezwania Ewangelii, to nawet już w momencie jej czytania nie styka się zaledwie z "teorią", a już zasiewa w sobie ziarna PRAKTYKI, czyli... postawy życiowej! Czyż nie jest to najważniejsza "praktyka"? Owszem, Jezus mówił, że jest Chlebem Żywym, podobnie jednak jak mówił, że jest Źródłem Wody Żywej, podobnie jak mówił, że jest Dobrym Pasterzem, Bramą Owiec, tudzież Drogą, Prawdą i Życiem. Z czego ostatni tytuł jest najmniej metaforyczny. Jezus non-stop posługiwał się parabolą; do tego stopnia, że jeden z fragmentów NT podkreśla: "a bez przypowieści NIC im nie mówił". Czy więc w takim kontekście możemy uznać, że do zbawienia najbardziej konieczne jest to, co sam Chrystus nazwał "pamiątką"? Łamanie się chlebem i dzielenie winem? A może raczej do zbawienia/wyzwolenia/uratowania/ocalenia ważne jest coś zupełnie innego? Może mówi o tym werset: "Jeśli będziecie trwać W NAUCE MOJEJ, będziecie prawdziwie moimi uczniami, i wtedy poznacie Prawdę, a Prawda was WYZWOLI". Moim zdaniem, Jezus niekiedy mówiąc o "Prawdzie", miał na myśli Boga. Np. to PRAWDZIE "przyszedł dać świadectwo". Natomiast diabeł, "kłamca i ojciec kłamstwa", "w Prawdzie nie wytrwał, bo nie ma w nim Prawdy". W Bogu nie wytrwał, bo nie miał w sobie Boga. A jeśli "Bóg w człowieku" brzmi zbyt "niuejdżowo", to przypominam, że sam Jezus mówił, iż "jest w Bogu, a Bóg w nim", a także modlił się do Ojca, by w tym duchowym stanie znaleźli się wszyscy Jego uczniowie i w ten sposób stanowili jedno. Pozdrawiam
Bez Kościoła nic bym o takim Bogu nie wiedział. Z Bogiem+
@@JanMoniak Bez Kościoła nie mielibyśmy Biblii. Zgadza się. Ale czy Prawda ma swoich depozytariuszy i przekazywana jest w jakiś sztywny sposób? Moim zdaniem Prawda jest eksterytorialna. Na podobnej zasadzie Jezus powiedział: "któż jest moim matką i moimi braćmi?". Później wskazał, że ważniejsze jest wypełnianie woli bożej, niż pokrewieństwo rodzinne. Podobnie ważniejsze jest trzymanie się Prawdy zawartej w naukach Jezusa, niż przynależność do danego wyznania albo nawet bezwyznaniowość. Mniej ważne, skąd coś przyszło, ważne jest, co się z tym robi.
Różnica między tym brudnym a księdzem jest taka, że brudny nie uważa się za namiestnika Czystości namaszczonego przez Mydło i posłanego przez Papier Toaletowy, spełniającego wolę Pasty Do Zębów. Różnica jest też taka, że brudny nie żyje w świecie brudnych, którym usiłuje przekazać niezrozumiały sens stosowania szamponu, ale przez jego własną ułomność nikt nie chce uwierzyć w skuteczność tego specyfiku, bo choć brudny twierdzi, że ma jego niewyczerpane zasoby, to jednak wszyscy dzień w dzień oglądają jego przetłuszczoną czuprynę. To co mają brudny z księdzem wspólnego to pewna doza prawdopodobieństwa, że gdyby brudny piewca czystości wylał komuś beczkę szamba na głowę, to jego zwolennicy mówiliby „nie no ale trzeba go szanować i w miarę możliwości uchronić od aresztu, bo tylko on może nam załatwić szczoteczki do zębów”.
Ksiądz gbur będzie antyświadectwem czytając św. Pawła mówiącego o łagodności, a ksiądz bandyta będzie gorszył ludzi głosząc przykazania, które sam złamał... chyba, że będzie umiał przestawić swoje grzechy w formie jakiegoś sensownego świadectwa, co wymaga oczywiście autentycznej skruchy. Tak więc jeśli podzielimy prawdy na uniwersalne i te właściwe katolicyzmowi, to może się zdarzyć tak, że ksiądz głosząc prawdy uniwersalne będzie je ośmieszał, a głosząc prawdy właściwe katolicyzmowi będzie je uniewiarygodniał. Praktykujący być może jest w stanie przejść nad tym do porządku dziennego i skupić się na istocie chodzenia do kościoła, jeśli jest gorliwy. Gorzej z ludźmi, którzy praktykują, ale nie do końca wiedzą dlaczego, albo tymi, którzy dopiero przychodzą. O ile w przypadku przestępstw sprawa jest naprawdę gruba i tu nie chcę wchodzić w rozważania, to zastanawiam się, czy w przypadku bardziej zwyczajnych, ale wyraźnie zauważalnych wad i grzechów, które przecież występują u niejednego, ksiądz nie powinien przypadkiem z pracy nad nimi uczynić swoistego ekshibicjonizmu, aby pozostać wiarygodnym. Być jak vlogerki które opowiadają innym o tym co jedzą, jak ćwiczą i jaką kupują bieliznę. Jak brudny człowiek, który stawia balię na środku ulicy, wchodzi do niej i myje się na oczach wszystkich. Ciekawe jak ludzie zareagowaliby na księdza, który by powiedział np. tak: „słuchajcie ludzie, mam naprawdę problem z zadbaniem o pieniądze, z wyczuciem tego ile ich rzeczywiście potrzebuję, a może nawet mam przesadną ciągotę do ich posiadania. Pewne rzeczy na parafii jednak trzeba sfinansować, chciałbym więc wam przedstawić mój plan poradzenia sobie z tym i powiem wam ile chciałbym przeznaczyć na siebie, a wy dajcie znać co o tym sądzicie. Jeśli ktoś uważa, że jakiś serwis można ogarnąć taniej to niech wesprze mnie radą, a jeśli twierdzi, że X zł na własne potrzeby to burżujstwo, bo większość z was nie może sobie pozwolić na takie wystawne życie i nie czujecie ze mną wspólnoty, to też chętnie poznam taką opinię”.
Powiem tak: nikt nie przestaje patrzeć przez okno na świat tylko dlatego, że na szybie są plamy. Stan czystości szyby nie zmienia faktu, że za oknem jest życie. No i to jest jedyne dostępne okno.
No dy fajnie powiedziane. NIe ma innego okna. Bez Kościoła nic byśmy o Bogu nie wiedzieli, nie mielibyśmy pojęcia, że w tych starożytnych Ślaczkach zwanych Pismem Świętym jest coś istotnego, a tym bardziej jak je rozumieć.
@@JanMoniak A może po prostu zamiast zachwycać się widokiem pełnym smóg przez brudną szybę w oknie, po prostu wyjąć ją z ramy i obejrzeć na własne oczy to co za nią jest naprawdę?
@@Silma3791 Dokładnie-jest tylko jeden sensowny Kościół i to jest ten katolicki.Wszystko inne to drogi błędne.
@@JanMoniak Taki pogląd jest wynikiem indoktrynacji i jest nie do odrobienia. Kościół Katolicki nie jest jedynym ani wbrew nazwie powszechnym kościołem.
@@Vatras888 Twój pogląd teżjest wynikiem indoktrynacji. Tyle że inną doktryną. Doktryny są czymś co zawsze się pojawia w sposób konieczny w ludzkim myśleniu, nawet jeśli tego dokrytną nie nazywamy .Antydoktrynalność też jest doktryną. Wewnętrznie sprzeczną doktryna.
Ja od kościoła odszedłem głównie z powodu mojego grzechu nieczystości. Zacząłem szukać wszelakich argumentów za nieistnieniem Boga, by jakoś zracjonalizować mój wybór. Nie chciałem też ranić mojej rodziny i starałem się im to dobrze wytłumaczyć. Nie wspominając jednocześnie, że główną przyczyną był mój grzech. Czas mijał a ja już nie mogłem znieść mojego życia. Dlatego zaczęłem szukać czegoś na czym mógłbym oprzeć moje życie. Tu bardzo pomogły wykłady Jordana Petersona i Szymon z Wojny idei, który tłumaczył go na polski oraz sam jako katolik zainponował mi jaką jest osobą. Denerwowało mnie wtedy z jakiegoś powodu słuchanie religijnych kanałów. Postanowiłem wrócić do kościoła. Wyspowiadałem się, chodziłem na mszę, ale czułem że już długo nie dam rady być taki pobożny. Wtedy zacząłem oglądać ojca Szustaka i w wielu filmach powtarzał, że potrzebna jest relacja z Jezusem. Więc zacząłem czytać ewangelię. Aż tu nagle po dwóch dniach Jezus zlitował się nade mną i wkroczył w moje życie. Od zawsze Bóg wydawał mi się kimś odległym. A okazało się żę istnieje ktoś kto mnie bezwarunkowo kocha, Jezus Chrystus.
Kończąc dzięki, że doczytaliście aż dotąd, wyszło mi takie mini świadectwo. Kolejny dowód na to że Bóg działa i chce wszystkich zwrócić ku sobie, byśmy trwali z nim w wiecznej miłości w niebie. Chwała Panu
Chwała Panu!
Jesteś mistrzem, a nie Mistrz jest jeden.... a Ty jesteś uczniem mistrza by mieć Jego chwale..... wiec kiedyś będziesz jak mistrz, czego Ci z serca życzę. Bądź mocny. Dzięki za odwagę i świadectwo.
@@quantumsilence Dziękuję za miłe słowa. Z Bogiem
@Azazello Hm... a Ty dałeś się zindoktrynować Złemu i się cieszysz... No powód do dumy to jest mizerny.
@@bartekgarbaczewski420 Takie to zło, że wydaje się lepsze od niejednego "dobra"
Miałem dosyć kłamstwa i sztucznych zachowań przez lata dzieciństwa i kiedy dorastałem.
Mam 40 lat. Od pięciu jestem w kościele. Odszedłem z niego ponieważ wszytko wokół mnie było albo udawane, albo dla tradycji, albo bo tak należy, z kultury, obawy, zagłaskać sumienie... 15 lat piłem alkohol, paliłem marihuanę, "dobrze" się bawiłem. Przenosiłem to na życie rodzinne i małżeńskie. Z żoną znaleźliśmy "szczęście" w ezoteryce, ona w jodze, zdrowym odżywianiu...
Kilka razy powinienem zginąć w wypadku samochodowym. Często prowadziłem pod wpływem.
W 2015 8 marca w moim domu na oczach żony sam Pan Bóg, którego się wyparłem lata temu oczyścił mnie z wszystkiego. Płakałem 15 minut tak, jak nigdy wcześniej żałując swojego dotychczasowego życia. Później spowiedź generalna i sprawdzanie czy to aby na pewno On. Uwierzyłem i wróciłem do kościoła katolickiego ponieważ zostałem przez Jezusa Chrystusa uzdrowiony. Od tamtej daty nie miałem ani sekundy zawachania aby sięgnąć po kieliszek czy trawkę. Ani momentu, ani pomysłu na to.
Tak Bóg przywrócił mi godność człowieka, męża i ojca trójki dzieci.
Chwała Tobie Chryste. Dziękuję i pozdrawiam
Dziękuję za świadectwo. 🙂
Coś chciałem napisać dla żartu, ale ugryzę się w język bo nie wypada :D
Krótkie a niesamowite świadectwo, pozdro
Tak, wszystko zaczyna się od spotkania. To przełom w życiu duchowym. Ja też Bogu dziękuję, że mnie odnalazł, nawrócił z grzesznej drogi, byciu sobie panem, żeglarzem i okrętem. Oj jak łatwo wtedy utonąć!
Dziękuję za świadectwo!
Moja historia jest inna, ale też doświadczyłam takiego "oczyszczającegp" płaczu. Tego wieczoru, po tym zajściu nie wiedziałam co się dzieje, bałam się jak nigdy... Po tym wszystkim Bóg zrobił że mną coś niesamowitego- dosłownie zabrał mi moją złość do pewnej osoby... Zniknęła na 2 tygodnie, wtedy były to najlepsze 2 tygodnie w moim życiu. Później nieco wróciło, ale proces, który się we mnie rozpoczął nie zatrzymał się. Bóg po kolei bierze moje jakieś nałogi czy złe przyzwyczajenia i pstryk...coś czego nie mogłam przestać robić przez ileś lat przestaje robić w 1 dzień. Miałam napisać krótko ale znów się rozpisałam, no cóż już tak mam. Moja opowieść pewnie brzmi jak jakaś science-fiction ale naprawdę tak było. Bóg jest niesamowity
podobnie miałem ja trzy lata temu
*4:03 Pisał Paweł. Świetny materiał! Naprawdę piękne jest to, że z wielką dokładnością i skrupulatnością przedstawiasz błędy w myśleniu wielu osób przy jednoczesnym okazywaniu wielkiego szacunku tymże osobom!
Z Bogiem!
Dziekuje, za świadectwo prawdziwej wiary.
Panie Tomaszu, jestem siostrą zakonną ale Twoja wiara mnie powala i za to Ci dziękuję, niech Trojjedyna Miłość w Tobie nadal się rozsławia
Siostro, ja nie jestem siostrą zakonna ale mam dość nagonki na księży..........siostra nie?
Tylko że w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami.
Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
Że jak? Czy zatem ktoś odnalazł instrukcję Pana Jezusa pt. "Zakładanie Kościoła od podstaw - poradnik" i cos takiego funkcjonuje? Proszę nam katolikom wszystkich wieków wybaczyć... nie mieliśmy takiej szczegółowej instrukcji i robiliśmy jak umieliśmy, ale naprawdę - staraliśmy się. Rozwijając tą lekką ironię, jednocześnie bijąc się w piersi za grzechy - po prostu, gdyby sprawa była taka właśnie prosta, to byśmy wszyscy "chodzili" w to samo miejsce. Nie wiem czemu oskarżać KK za np. tradycję? Czy np. protestanci nie mają żadnych tradycji, rzeczy które Biblią nie są ale uważają je za święte?
@@rozacek Ależ ja nie jestem protestantem, czy tez innym katolickim odłamem, ale po prostu chrześcijaninem.
Natomiast co do instrukcji, to podstawowy problem jest w tym, że PRAWIE NIKT JEJ NIE CZYTA! - Bo instrukcja jest dla nas wszystkich dostępna - i nawet sama o sobie mówi, byśmy wszystko w jej świetle sprawdzali i niczego nie przyjmowali jeśli się z nią nie zgadza.
PS I ta "instrukcja" zawiera tez proroctwa. Oj - nawet nie chcę cytować jak Bóg zapowiada KK - i tez co Jezus zapowiada że zrobi z tą instytucja gdy powróci.
@@marcinkonieczny3737 nie ma jednej jedynej interpretacji Apokalipsy, więc nie pajacuj.
Przez wiele lat właśnie tak wyglądało moje chodzenie do kościoła. Chodziłam, bo chodzili wszyscy z mojej rodziny, choć nie były to regularne msze. Nie wiem, czy to u nas, czy wszędzie było takie podejście, że jak się nie poszło to nic się nie działo. "Niby pochodzę z rodziny katolickiej", ale była zawsze jakaś taka swoboda jeśli chodzi o kościół. Tak też można powiedzieć, że i tak wychowałam swoje dzieci, za co teraz płacę niestety. Z prawdziwej wiary zdałam sobie sprawę tak naprawdę dopiero parę lat temu po śmierci mojej mamy, a raczej w trakcie jej umierania, które trwało jakieś pół roku. Wtedy to tak naprawdę zaczęłam się modlić gorliwie można powiedzieć. A po jakimś czasie przyszła depresja i chęć skończenia z własnym życiem. I wtedy na moją drogę wkroczył ojciec Szustak. Natknęłam się przypadkiem na jego nocny vlog. I się zaczęło... Coraz częstsza modlitwa, regularne msze do dzisiaj. I może to przykre, ale dużo więcej na temat Boga dowiedziałam się z internetu niż lekcji religii w szkole. Wciąż się Go uczę. Niestety nie potrafię zrozumieć, dlaczego moja rodzina jest przeciwko mnie. A może wiem - w końcu zawsze tacy byliśmy "religijni". Ja uważam, że dopiero teraz żyję tak jak trzeba, oni mają mnie za dziwaka, bo zamiast obejrzeć jakiś film, ja włączam Szustaka, albo Teobańkologię. Nikomu nie przeszkadzała moja depresja, nikt nie reagował, za to teraz... Mam świadomość, że to też moja wina, nie wychowałam własnych dzieci po katolicku. Święta, no święta - dużo prezentów, niedziela, no niedziela - luz-blus, lepsze spanie do południa, kościół czasami. Teraz co niedziela sama zbieram się do kościoła. Chłopaki wybierzmowani i to tyle na ten temat. I tak jak powiedziałeś postawa moich synów i męża - po co mają chodzić do kościoła i słuchać tych księży, przecież oni na pewno wszyscy tacy sami, a ja dałam im się omamić i tylko tę kasę na tacę marnuję. Jakby tego było mało, starszy 20-letni teraz syn ogłosił jakiś czas temu, że jest niewierzący. Nastawiony jest szczególnie wrogo do kościoła, księży, biskupów i ludzi wierzących. Może to i przez postawę wielu ludzi teraz i to co się słyszy w telewizji i internecie, a może przez nieodpowiednie mało katolickie wychowanie. Nie wiem.
(Boże mam nadzieję, że kiedyś wybłagam i wymodlę u Ciebie ich nawrócenie).
Chudźmy do kościoła dla Boga i nas samych, nie księży, oni nie muszą być idealni. Szukajmy takich, którzy do nas przemawiają. Kościołów jest wiele. Na pewno znajdzie się taki, gdzie ksiądz głosi piękne kazania od serca. Nie wszyscy są źli jak się o nich teraz mówi. Jest wielu księży naprawdę z powołaniem.
Nigdy nie jest byc latwo rodzicem, tym bardziej, ze ponosimy odpowiedzialnosc za zbawienie swoich dzieci. Moj syn tez jest chyba daleko od Pana Boga. Tak mi sie wydaje, nie mieszka ze mna od kilku lat, bardzo rzadko sie kontaktuje ze mna i bardzo rzadko dzieli sie ze mna jak wyglada jego zycie. To, ze moj syn nie praktykuje, jest daleko od Pana Boga zawsze mnie bolalo i martwilo. Staralam sie na rozne sposoby, aby sie zmienil, bez duzych skutkow. Kiedys natrafilam w internecie na konferencje Ksiedza Dominika Chmielewskiego i zatkalo mnie. Ksiadz opowiadal o roztrzesnionej matce, ktora zalila sie, ze jej dziecko nie chodzi do kosciola, daleko jest od niego, zle sie prowadzi. Rada byla taka, aby zawierzyc swoje dzieci (meza mozna tez), oddac je calkowicie Matce Bozej i nie zamartwiac sie i ufac Matce Bozej, ze Ona zaprowadzi je do Swego Syna. Zaznaczam, ze to co pisze, to nie po to, zeby sie chwalic, ale dac swiadectwo.
Tego roku czwartego lutego, w dniu urodzin mego syna zamowilam msze swieta za niego, ofiarowalam Swieta Komunie za niego i po Jej przyjeciu zawierzylam mego syna Maryi, oddalam go Jej calkowicie. Od tego momentu jestem juz spokojna o mego syna, nie zamartwiam sie, ufam Maryi, ze przyprowadzi mego syna do Swego Syna, ze moj syn sie nawroci. Oczywiscie dalej modle sie za mego syna.
Prosze zawierzyc swoje dzieci, meza Maryi i byc cierpliwa, czasami trzeba wielu lat lub calego zycia, aby ktos sie nawrocil. Swieta Monika dopiero po 16-17 lat swoich modlitw i lez (niektore zrodla mowia nawet o 22 latach) doczekala sie nawrocenia Jej Syna, Swietego Augustyna, a Jej maz nawrocil sie dopiero na lozu smierci.
Polecam Pani dwie ksiazeczki Ksiedza Dolindo Ruotolo "Jezus do serca mam" i "Jezus do rodziny" Wydawnictwo Siostr Loretanek, cena 9 zl kazda. Podtytul "Krople balsamu i iskry milosci", ja to odczulam, moze Pani one tez pomoga.
Pozdrawiam goraco i prosze aby Trojca Swieta i Matka Boza blogoslawili Pani, synom, mezowi i bliskim.
Bardzo się cieszę z Twojego nawrócenia, z tego szczęścia spotkania Boga z całą Jego miłością, otwartością i obecnością ☺️
Jeśli chodzi o zmartwienie związane ze stosunkiem do wiary Twoich synów, to chcę powiedzieć dwie rzeczy. Mam kontakt z paroma bardzo żywo wierzącymi rodzinami. I także w nich dorastające dzieci nie zawsze chcą rozwijać w sobie życie w łączności z Bogiem, czasem odchodzą od tego zupełnie. I to nie jest wina rodziców.
Wychowanie ma wpływ, czasem może zabraknąć dobrego wzorca, czasem nadgorliwość i wręcz religijna przemocowość skutecznie odpycha. Ale każdy z nas inaczej przeżywa swoją duchowość i u każdego rozwija się ona w innym tempie, w inny sposób.
Jestem przekonana, że przed Twoimi synami jeszcze długa i wspaniała droga poznawania i oswajania swojej duchowości. Bóg jest i czuwa.
Wszystkiego dobrego! Jeszcze raz: ciepło mi na serduszku na myśl o tym, że spotkałaś żywego Boga. Ściskam serdecznie!
@@milionpasji5900 . Jak to powiedział Neitzche - kościół to grób Boga i w sumie trudno się nie zgodzić gdyż społeczeństwa coraz bardziej się laicyzuja.
Ewangelia Św. Mateusza "34 Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. 35 Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową17; 36 i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy18. 37 Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. 38 Kto nie bierze swego krzyża19, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. 39 Kto chce znaleźć swe życie, straci je. a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. "
Podobnie było ze mną. Moja wiara, przeżywanie sercem Eucharystii i czas na codzienną modlitwę - to umieranie w cierpieniu mego ojca i modlitwa za niego, sprawiły moje nawracanie się. W kwestii dzieci mam tak samo - nie chodzą do kościoła a córka twierdzi że nie wierzy w Boga. Czuję, że to ja zawiodłam dając jej zły przykład. Moją nadzieją jest codzienna modlitwa o nawrócenie moich dzieci.
Ja jestem w ósmej klasie i mam wrażenie,że 90% ludzi chodzących na religię u mnie robi to stricte po to,by iść do bierzmowania,albo,bo 'mama każe'. W sumie smutne.
W sumie bardzo
Czasy katolicyzmu w europie sie skonczyly😢
:(
Racja, wpaja się nam od zawsze więc robimy bo inni to robią.. Ja nie wierzę w żadną religie bo jest ich tysiące... wierzę w naturę, to co widzę w to, że każdy z nas znalazł się tutaj by nasza dusza doświadczyła tego życia i nauczyła z doświadczeń tego życia.. A żeby się nauczyć, musimy popełniać błędy, nikt nie jest idealny, ale człowiek się rozwija i rozwija wie, że błędy nie są warte popełniania. Na błędny religia mowi grzech... każą nam być sami sobie winni! Nie ! Spiepszylismy coś to wiemy, że następnym razem tego nie zrobimy ! Albo będziemy popełniać jeden błąd dopolki się nie nauczymy.. A może nogdy się nie nauczymy? To tutaj powrocimy by dalej się uczyć 💖
Prawda
Ja byłam dziś po drodze z zakupów bo jest Adoracja Najświętszego Sakramentu codzienna i całodobowa. Często wchodzę odwiedzić Pana Jezusa bo wiem, że czeka. I tak sobie siedzę i modlę koronkę najczęściej i rozmyślam nad drogą krzyżową, opowiadam Mu o swoim życiu mimo, że On wszystko wie i zna mnie na wylot...właśnie dziś bo dziś Święto Podwyższenia Krzyża...i jestem grzesznikiem powinnam iść już do sakramentu pokuty...nawet był ksiądz w konfesjonale ale ja byłam nieprzygotowana. Ale wiem, że drzwi są zawsze otwarte i zawsze mogę wejść...to jest tak jak w domu...ehhh dużo by opowiadać...
Zlituj się nad sobą - i choć raz przeczytaj Ewangelię i Listy apostolskie. MASZ TAK JAK BYK, ŻE BÓG NIE MIESZKA W ŚWIĄTYNI ZBUDOWANEJ RĘKĄ CZŁOWIEKA!
W Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami.
Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
@@marcinkonieczny3737 Bóg jest wszędzie, ale w domu nie przyjmiesz Jego ciała
@@marcinkonieczny3737 Kto Ci tak zrył czerep?
@@andrzejz7947 Jezus kolego - Jezus. I życzę Tobie byś też porzucił mądrości i filozofie tego świata i zapoznał się z prawdziwym bogactwem ukrytym w naszym Panu, Zbawicielu i Bogu Jezusie Chrystusie.
Bo gdy naprawdę blisko poznasz Jezusa, to za apostołem Pawłem powiesz, że przy wspaniałości poznania Jezusa, wszystko inne jest jak gnój.
@@marcinkonieczny3737 Amen!
Nigdy nie miałam w życiu takiego czasu, w którym nie chodziłam do kościoła. Bywały natomiast okresy chłodu i obecności w kościele tylko ciałem.
Tak zostałam wychowana, że nie chodzę do kościoła dla księdza, nie wierzę w księdza, ale w Kościół, w którym jest zbawienie.
Tylko że "kościół" to przecież świątynia. A w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami.
Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
PS Czytaj Biblię - NIE w kościele, ale W JEZUSIE MAMY ZBAWIENIE! - o tym huczy cała Biblia!
@@marcinkonieczny3737
Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół, którego jestem członkiem. Taka jest moja decyzja. Pozwalam się prowadzić swoim pasterzom, ufając, że zaprowadzą mnie do Boga. Im - Apostołom i następcom - Jezus zlecił tę misję, dlatego w tej wędrówce nie będę polegała wyłącznie na własnych siłach.
Miałam to szczęście, że wychwałam się w rodzinie katolickiej, praktykującej. Moi dziadkowie i rodzice trwali przy Kościele i się nie zawiedli. Ich życie jest dla mnie potwierdzeniem, że zwyczajnie opłaca się iść tą drogą. Nie mam potrzeby szukania czegoś nowego.
@@z.p.2505 Tylko problem w tym, że Rzymski katolicyzm nigdy nie był Kościołem Chrystusowym i nie ma w przeciwieństwie do niego 2000 lat ale około 1600 - (dekrety teodozjańskie 391-392r). Prześladowania nie wiele dały szatanowi, więc stworzył parodię Kościoła a później opozycje kontrolowaną jak wielkie denominacje protestanckie, organizacja Świadków Jehowy, itd.
Zofia. Bóg zostawił nam Biblię - byśmy wszystko SAMI! w jej świetle wszystko sprawdzali! I problem jest w tym, że większość nigdy tego nie robi - a podąża za ludzkim prowadzeniem - A taką postawę Bóg przeklina! - gdyż wie Bóg gdzie ona nas prowadzi - na zatracenie.
@@marcinkonieczny3737
Szanujmy się! Pan ma swoją teoretczną wiedzę na temat, co szatan tworzył, gdy wcześniejsze plany nie wyszły, i co lub kogo Bóg przeklina. Ja tej wiedzy nie mam, ale nie czuję potrzeby, aby ten stan zmieniać, tym bardziej że mam to czynić pod wpływem strachu przed potępieniem.
Widziałam za to życie moich dziadków, rodziców. Byłam przy śmierci babci i taty (co uważam za wielki dar). Na swojej drodze spotykałam porządnych księży. Wszyscy oni byli wierni Kościołowi. Te doświadczenia są dla mnie ważniejsze niż niczym niepoparte teorie, a wskazują one tylko jedną słuszną drogę Kościół katolicki i naprawdę nie mam wątpliwości, co wybrać.
@@marcinkonieczny3737 kościół powszechny zwany potocznie katolicki powołał (założył) Jezus Chrystus. Opiera się na ostatnim poleceniu Jezusa Chrystusa i dziejach apostolskich. Od 325 r.n.e obowiązuje jako kościół instytucjonalny pod szyldem kościoła rzymsko katolickiego jako kontynuacja kościoła Chrystusa. To było nie uniknione. Bo gdybym kościół powszechny swojej misji nie kontynuował instucjonalnie dzisiaj byłby mitem.
Ja sądzę, że do kościoła chodzi się dla Boga a nie dla ludzi, tym bardziej księdza.
Zgadzam się z tą wypowiedzią My jesteśmy kościołem Jezus ustanowił Eucharystię i jest głową kościoła dla Niego idę
Dokładnie. KK to najlepiej zorganizowana mafia na świecie. A do Kościoła chodzę dla Pana Boga, po sakramenty i z potrzeby serca
Otóż to
@@teresalipiec3678 ,,,o9
Skoro Bóg jest wszędzie moge wielbić Boga w parku czy w swoim domu.
Zachwycam się formą tego odcinka, a jeszcze bardziej jego treścią!
Dziękuję Panu bardzo. Dobrze widzieć tak dobrze przedstawioną, wartościową treść.
Błogosławieństwo!
Aeeństwo
Przekleństwo?
Mój sp. Proboszcz zawsze powtarzał "Wiara jest jak życie, praktykowanie jest jak oddychanie. Wierzący, a niepraktykujacy znaczy tyle samo, co żyjący, ale nie oddychający".
Pięknie 😇
@@jula5417 tak jest
Tylko że "kościół" to przecież świątynia. W Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami.
Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
@@marcinkonieczny3737 kopiuj - wklej, kopiuj - wklej, kopiuj - wklej
@@zysik1983 Czasem i tak trzeba sobie kolego pomagać, by większej ilości osób uświadomić co Bóg mówi w swoim Słowie - Ale to wszystko przez to, że sami Biblii nie czytacie!
PS Bóg natchnął jedną tylko książkę! I tej jednej żaden katolik nie zna - a ściślej, to nawet i żadna religijna osoba. Bo Bóg przedstawia się jako ten, który chce z nami żywej relacji - a wszelkimi religiami i religijnością się brzydzi.
Bardzo obrazowe porównania i wyszukane kwestie jak zawsze :) rajuśku co by było gdyby Ciebie nie było na youtubie?! Takich ludzi potrzeba! Bóg zapłać!
Panie Tomaszu, dziękuję za ten bardzo ważny i wartościowy odcinek (zresztą jak każdy) :-) Ja też kiedyś przestałam chodzić do kościoła. Wychowałam się w tradycyjnej rodzinie, chrzest, I komunia święta, norma... potem niesamowite zbliżenie do Boga, nawet myśli o zakonie, zachłanne czytanie Biblii, zakochanie się w Bogu. Bierzmowanie przyjęłam świadomie, całym sercem, ciałem i duszą. Wspaniała miłość do mężczyzny, cudowny, absolutnie oddany Bogu - ślub z moim ukochanym, synek, córeczka... wspaniale... a równolegle z tym praca, praca, praca... zagubienie sensu, poszukiwanie, że może ktoś, coś... inny... i oczywiście wstyd, żeby spojrzeć Bogu w oczy, a na zewnątrz usprawiedliwianie, że na kościół brak czasu, że obłuda, że rutyna, że w sumie po co... ot takie durne wyjaśnienia... Prawie przez pięć lat nie chodziliśmy, ani ja, ani mąż do kościoła... totalne zagubienie... A potem? Moja mała córeczka, kilkuletnia, uprosiła, żebyśmy poszli święcić RAZEM do kościoła, wielkanocne jajka i CUD... bo w Wielką Sobotę spowiadali (nigdy wcześniej i nigdy potem, a wszystko działo się ponad 10 lat temu, tak się nie działo). I my razem z mężem impulsywnie do SPOWIEDZI, do KOMUNII ŚWIĘTEJ. To WIELKA ŁASKA, dotarło do nas jak wielkim darem jest Bóg w Kościele, Jezus Chrystus w sakramentach i Duch Święty nad nami. Od tego czasu, nigdy nie opuściliśmy mszy św., dużo czytamy, słuchamy, rozmawiamy. Jesteśmy w Kościele. Dlaczego chodzimy do kościoła? Dla Sakramentów Świętych, dla Jego Ciała i Krwi, dla Boga dotykalnej obecności, dla odkupienia grzechów (bo przecież nadal są) i dla wielkiej Miłości Boga :-) A księża i cała reszta, hmmm... jak są fajni to miły dodatek, ale jak nie... to, nic to, bo BÓG JEST JEDYNY i NAJWAŻNIEJSZY :-)
Niech Ci Pan Bóg błogosławi, Tomku. Dzięki za film
niesamowite! tego właśnie potrzebowałam. Dziękuję Tomaszu!
Tylko że w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami.
Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
@@marcinkonieczny3737 tora czy kabała w zamian kolego?
@@piotrjankowalczyk Po prostu proponuję na serio potraktować Słowo Boże - a nie tworzyć jakiś doktryn - które w dodatku Biblia przeklina!
Irytuje mnie do żywego kiedy ktoś mówi, że modlić się może wszędzie i kościół mu do tego nie potrzebny. Czy to tylko moje wrażenie, że to się ogóle mija ze znaczeniem kościoła i głębokiej wiary? Nie chodzi się do kościoła dla kazań czy księdza (miło jak przemawiają na plus niż na minus) albo tylko, żeby się pomodlić. Tam jest Jezus OBECNY i zawsze na nas czekający, jak można nie chcieć pójść do kościoła mając tego świadomość?
Czyli Jezus jest tylko w kościołach?
Jak NAPRAWDĘ otworzysz się na Boga, przestanie Cię irytować cokolwiek, więcej, odkryjesz, że kościół jest już wszystkim, tylko nie miejscem, w którym mieszka Pan.
Jezus i Bóg jest wszędzie nie tylko w kościele . Lubię chodzić do kościoła tak btw ,ale rzadko to robię .
Nie słyszałem aby Jezus budował kościoły stawiał tam rzeźby, obrazy. Ale słyszałem, że to my jesteśmy kościołami i to w nas jest świątynia.
@@mataS19971 A czy Komunię Św. można przyjąć na poczcie albo w banku?
Hehe... Wiedziałem że to trik z tytułem i dokładnie Cię wyczułem ;) doskonały odcinek. Pozdrawiam serdecznie z i Bogiem.
A z którym bogiem , tym w którego wierzysz czy też tymi (ok. 40000) w których nie wierzysz ?
Nie można winic zasad za to, że są łamane. Wręcz przeciwnie. Chwali się, że mimo trudności w ich zachowaniu nie są wygnodnie zmianiane, ale zachowywane! Podstawą tożsamości Kościołą są jego zasady. Tak samo nie można winić piłki nożnej za to, że piłkarze faulują. Wręcz przeciwnie. Skoro jest to uznane za faul, to świadczy być możę źle o piłkarzach faulujących ale bardzo dobrze o samych Zasadach Piłki nożnej.
Z tym pełna zgoda. Jezus tak podsumował faryzeuszy: "zachowujcie wszystko, co wam powiedzą, ale czynów ich nie naśladujcie". Czy w ten sposób nieuczciwie dyskryminował tych nielicznych, którzy nie byli obłudni? Nie, bo ci nieobłudni nie mieliby pretensji. Podobnie jest dziś z klerem katolickim.
Szkoda, że wśród zasad nie mają automatycznego wydawania policji pedofila, tylko przenoszą ich z parafii do parafii.
@@MichalBreslau W zasadach wiary nie możę być policji. To ułomny, ludzki urząd, który w jednym systemie jest, w innym go nie ma. Taka zasada byłaby zdublowaniem i jako taka też mogłaby być złamana. Stąd nie miałaby sensu, wszak i jewj łąmanie trzebaby było obwarować kolejną zasadą, i tak w nieskończoność. .
@@MichalBreslau Drogi Kolego, to jest akurat kwestia "nieudolności" (moim zdaniem to celowe działanie - dlatego tak zapisałem) państwa, a nie sprawa Kościoła. To prokuratura powinna zajmować się obywatelem łamiącym prawo - powinien on być postawiony przed niezależnym sądem, osądzony uczciwie i - jeśli jest winny - ukarany. A na tej podstawie - wyroku - władze kościelne mogą podjąć decyzję o ukaraniu go zgodnie ze swoimi przepisami. Skoro państwo nie ściga pedofilów, nie ma wyroku, to jak chcesz karać człowieka? Na podstawie tego, że ktoś coś mówi? Dopóki sąd nie wyda wyroku obowiązuje domniemanie niewinności. A dlaczego państwo nie ściga? Bo to państwu jest bardzo na rękę - dzięki temu Kościół jest osłabiany i całą winę zwala się na hierarchię. Słyszałeś kiedyś, żeby za pedofilię w Kościele obwiniać władze świeckie, które przecież maja chronić obywateli? Nie. Wszystkie media przez przypadki odmieniają hierarchię - o władzach państwowych słówkiem nie pisną.
@@JanMoniak chore zasady sam stworzył kościół które są często sprzeczne z biblią. Np mordowanie dzieci z tzw. nieprawego loża zasłaniając się grzechem pierworodnym.
Wszedłem żeby skrytykować tytuł i twoje podejście, a w trakcie oglądania miło mnie zaskoczyłeś. 😉 Twoja historia w większości pokrywa się z moją. "Szukajcie a znajdziecie", te słowa idealnie oddają drogę do poznania prawdy przez niedowiarków.
"Szukajcie a znajdziecie" prawde o reinkarnacji, o duchach czy o kosmitach, Kosciol wam tego nie powie
@@PanGosciuXD miałem moment, że zaczynałem wierzyć w reinkarnację, a jednak dociekliwość przyprowadzila mnie do Boga. 😉 Na YT jest jeden filmik o chłopaku który rzekomo przeżył reinkarnację, a świadectw nawrócenia są tysiące. Tak samo tysiące osób które przeżyły śmierć kliniczną.
@@zwodzemniebieskichzastepow9808 jeden filmik? Sobie chyba żartujesz, jest ich pełno, a w komentarzach pod nimi jest pełno podobnych historii opisanych, poza tym reinkarnacji się nie "przeżywa", bo reinkarnacja to zjawisko które istnieje tak samo jak ziemskie przyciąganie grawitacyjne, można się z tym spierać lub nie, liczni nawróceni i ich świadectwa nie wykluczają istnienia reinkarnacji i to nie jest tak, że osoby które wierzą w reinkarnacje czy kosmitów nie wierzą w Boga
@@PanGosciuXD "Reinkarnacja - prawda czy fałsz 1" wpisz takie hasło na YT kolego😉
Nie pytaj co ci może Kościół dać ale co może ci zabrać. Tylko w sakramencie spowiedzi Chrystus zabiera twoje grzechy i pali je w ogniu swojego miłosierdzia. Nie uda ci się to np, obejmując drzewo albo medytując w górach.
Szacun za Twoją pracę Tomek💪
Więc mamy niesprawdzalną (może sprawdzić się da, ale wtedy już będzie za późno) tezę, która jest dziwnym trafem fundamentem działania organizacji, która ją propaguje. No nie widzę żadnego konfliktu interesów.
PROSZĘ! - Czytaj Biblię - I nie wypisuj bzdur o jakiś sakramentach - bo te są w Biblii surowo potępione!
@@marcinkonieczny3737 yyy jaką ty biblię dorwałeś?
@@lordbaysel3135 Zapewniam że Biblia jest tylko jedna - choć są nieco różniące się między sobą tłumaczenia. Ale w każdej z nich znajdziesz dokładnie to samo o sakramentach.
Zakazane sakramenty xD może gość czytał czarna biblie. Albo tęczową czy coś. Aąaaaa..... Już wiem! Chodzi ci o siedem grzechów głównych a nie o siedem sakramentów świętych. Pomyliło ci się gościu. No to to by się zgadzało. Grzechy są zabronione 😀😂🤣 to każdy wie.
Ten odcinek był tak potrzebny światu, że podziękować to za mało!
A co z praktykującymi, ale nie wierzącymi?
Czy to nie jest temat aż tak szeroki, że na osobny film? Nawet w tym filmie takie zdanie pada 😉
W mojej parafii to zakonnik na kazaniu aż książka o ambonę trzasnął z tego powodu.
Najwięcej takich wśród górali i księży.
Mozesz zaczac wierzyc, bedzie z gorki
Jeśli nie wierzysz i przyjmujesz niegodnie eucharystię to zaciągasz na siebie grzech przeciw Duchowi Świętemu. To już lepiej jakbyś był niepraktykujący.
"Prawda" w odniesieniu do świata duchowego, wypowiadana przez totalnych hipokrytów przestaje być Prawdą. Dlaczego wiemy, że pierwsi chrześcijanie głosili Prawdę? Bo byli ludźmi świętymi, byli społecznością ŚWIĘTYCH, a jeżeli zdarzało się inaczej, notoryczni źli, nie zważający na upomnienia byli wyrzucani (wykluczani) z takiej społeczności świętych - 1 Koryntian 5:13
Świetny materiał, tego potrzebowałem :) Jestem Ci wdzięczny, dziękuję
Jestem praktykujący niewierzący.
Jestem w trakcie procesu nawracania się na chrześcijaństwo i ostatnio modliłem się po raz pierwszy od dosłownie dwudziestu lat. Moje nawrócenie to stopniowy proces. Stawiam kolejne kroki w stronę Boga i nie od razu uwierzyłem w jego istnienie. Wciąż mam wątpliwości co do tego, czy aby na pewno istnieje inteligentny wszechmogący nadprzyrodzony byt, który stworzył wszechświat. Chyba rozumiecie. Jednak moje pierwsze kroki w stronę Boga zacząłem stawiać na Jasnej Górze.
Jestem praktykujący niewierzący.
Mam wsumie podobnie że podoba mi się wiara kultura ale też pojawia mi się też wizja że po co inni żyjom bez wiary przecież istnieją inne religie ale i tak czuję się dobrze w Kościele i lubię w nim być
Tylko w Kościele są sakramenty święte, które przyjęte w szczerości serca i z pokorą torują drogę do nawrócenia i prowadzą najbezpieczniejszą drogą do Boga.
Ale którym, praktycznie każdy coś w tym stylu twierdzi.
PROSZĘ! - Czytaj Biblię - I nie wypisuj bzdur o jakiś sakramentach - bo te są w Biblii surowo potępione!
@@marcinkonieczny3737 Proszę o cytat z Pisma Świętego, który mówi: "sakramenty są surowo potępione". Nie ma to jak niedouczeni protestanci, którzy zawsze protestują ilekroć ktoś wykazuje prawdę o Kościele... Widzę, że już nawet nie silicie się na wyciągane z kontekstu, poprzekręcane cytaty. Kłamiecie już, po prostu, otwarcie, bez silenia się na jakąkolwiek manipulację... Ech, smutno się robi.
@@marcinkonieczny3737 Może powiedz, gdzie się mylę i wskaż konkretne miejsce w biblii a nie piszesz czymś ogólnym, że nie wiem nawet jak się do tego odnieść.
@@bartekgarbaczewski420 Najpierw przeproś za kłamstwa które o mnie piszesz! Bo nie jestem ani katolikiem, ani żadnym z waszych niezliczonych odłamów!
Bo rzymski katolicyzm nigdy nie był Kościołem Chrystusowym i nie ma w przeciwieństwie do niego 2000 lat ale około 1600 - (dekrety teodozjańskie 391-392r). Prześladowania nie wiele dały szatanowi, więc stworzył parodię Kościoła a później opozycje kontrolowaną jak wielkie denominacje protestanckie, organizacja Świadków Jehowy, itd.
PS Przeproś. A później wytłumaczę co gdzie w Biblii. I tez co mówi w temacie historia - Bo niestety ani jednego ani drugiego nie znasz - ale do bezpodstawnych oskarżeń się od razu wyrywasz! Jak nie wiesz, to najpierw zapytaj o dowody - a nie od razu z wyzwiskami!
CD ostatniej kwestii, gdy kościół sam do Ciebie przychodzi. W technikum przez 3 lata uczył mnie pewien ksiądz z Poznania. Opowiadał nam kiedyś swoją historię jak to on został księdzem, jego drogę. Zaczął oczywiście od mieszkania na pewnym znanym, patologicznym Poznańskim osiedlu, mówił o ustawkach, o bójkach, o pobiciach, o imprezach. Mimo to wykształcił się w szkole leśniczej. ( nie wiem jak to dokładnie nazwać ) Mówił jak pracował gdzieś pod Poznaniem w lesie, wracał jak co dzień z pracy starym cinquecento / seicento. Pewnego dnia na jednym ze skrzyżowań jakiś kierowca wręcz się wpakował w jego fiata. Policjanci na miejscu zdarzenia po zobaczeniu auta od razu dzwonili, żeby przywieźć worki bo jest trup. On na to jedynie z pytaniem: jaki trup? W zdarzeniu brało udział tylko dwóch kierowców: on i sprawca wypadku. Mówił on o słowach policjanta: " To cud, że ma Pan jedynie lekkie rany i siniaki. Niech Pan lepiej idzie do kościoła i podziękuje za drugą szansę. " Jak powiedział policjant, tak zrobił. Poszedł do kościoła, nawrócił się, został księdzem. Był księdzem przez jakieś 10 lat, uczył w szkole. Mimo bycia księdzem nie przeszkadzało mu to w byciu człowiekiem. Jeździł na częste wycieczki, posiadał wytatuowane prawie całe ciało, robił kolejne tatuaże, chodził na siłownie, nawet potrafił z uczniami na mecz jechać czy piwo wypić przy meczu ligi mistrzów. Jego historia bycia księdzem skończyła się w wakacje 2019, poznał on kobietę, również chrześcijankę, mocno wierzącą i praktykującą. Rzucił kapłaństwo i chciał z nią być. Jego były kościół oraz otoczka wręcz zbojkotowali jego wybór, dostawał wiadomości z pogróżkami z anonimowych kont na facebooku, instagramie itd
Niesamowite materiały robisz! Forma też coraz lepsza, bo treść zawsze była na wysokim poziomie!
Wydaje mi się że w naszym kraju brakuje najbardziej podejścia, które Pan prezentuje. Fakty, nieobtoczone w emocjach i swoje prywatne obiektywne wnioski, których nikomu się nie narzuca. Brakuje tego na absolutnie każdej płaszczyźnie społecznej komunikacji. Dobra robota, pozdrawiam serdecznie
Powiem jak ja to widzę, chodzę do kościoła. Też miałem ten problem że ksiądz był taki a nie inny. W mojej parafii mimo mojego młodego wieku miałem 3 proboszczów pierwszych dwóch popadło w konflikt nie będę się rozwijał w tej sprawie. Zastanawiałem się po co mam tam chodzić może będę jeździł do sąsiedniej parafii w końcu odległość była prawie taka sama. Ale po zastanowieniu się uznałem że nie chodzę tam do księdza a do Boga. Ksiądz był tam tylko narzędziem np jak mikrofon dla mówcy. Tak samo u spowiedzi na początku głupio trochę było jak chłopak będący ministrantem od podstawówki aż do szkoły średniej i jej końca czyli dziś mówi co tam złego ostatnio zrobił no trochę wstyd ale tu też przełamywałem się bo nie wyznawałem swoich grzechów przed księdzem tylko przed Bogiem i to On mi je odpuszczał PRZEZ księdza.
Kościół to MY wszyscy
tak więc Bóg tak i Kościół tak.
Film - sztos! Czekam w takim razie na kolejny sztos o praktykujących niewierzących.
Wiele lat chodziłem do Kościoła z rodzicami, głównie żeby nie sprawić im przykrości/żeby mieć spokojne sumienie. Przez jakiś rok chodzę sporadycznie, gdy odczuwam taką potrzebę i nie widzę tego jako obowiązek wierzącego, lecz jako jego wolny wybór. Nadal rozmawiam z Bogiem, gdy chcę podziękować, o coś poprosić, wygadać się z przemyśleń i chwil słabości. Nie będę się tutaj rozpisywał o swoich poglądach na temat Kościoła ani argumentował, dlaczego nie chodzę. Chcę jedynie powiedzieć, że do wielu rzeczy, jeśli nie do wszystkiego, jako ludzie nie mamy 100% pewności, pozostaje zatem wiara, wiara w co? W swoje przekonania i najlepiej, jeśli są to nasze własne i przemyślane, a nie bezmyślnie przejęte od innych. Ufam zatem, że osoba głęboko wierząca, która chodzi do kościoła, przemyślała to, co głosi ksiądz na kazaniu, treść Pisma Świętego i wie po co, do tego Kościoła idzie i wierzy, że to wszystko jest prawdą. Ci, którzy nie chodzą do Kościoła, a wierzą w Boga, nie idą tam albo z lenistwa, albo dlatego, że nie wiedzą, po co mieliby tam iść albo też przemyśleli tę kwestię i uznali, że są w stanie uwierzyć jedynie w Boga, a nie w Kościół pełny sprzeczności ani w Pismo Święte, co do którego nie mają pewności, że zostało napisane przez ludzi pod natchnieniem Ducha Świętego tylko być może przez jakichś "powieściopisarzy". Sam widzę Kościół jako drogę najprostszą do Boga, najprostszą, bo chroniącą ludzi poprzez swoje ograniczenia, nakazy i zakazy. Dla strapionej duszy naprawdę piękne jest pocieszenie dzięki wierze w to, że jego wiara i chodzenie do Kościoła zapewni mu zbawienie i życie wieczne w niebie. Po tragedii życiowej naprawdę chce się w to wierzyć i nie dziwię się, że ludzie często wtedy się nawracają. Dlatego mówię, że Kościół to droga najprostsza, bo sądzę, że istnieją inne, gdyż jakoś nie mogę uwierzyć w to, że Bóg sprawiedliwy i miłosierny, kochający wszystkie swe dzieci, również te, które dopuściły się strasznych rzeczy, mogłaby skazać na piekło dobrego człowieka tylko za to, że nie chodziło się do Kościoła i nie przestrzegało się kościelnych zakazów i nakazów. Po prostu jest to dla mnie nielogiczne. Ponadto Bóg jest idealny, nie potrzebuje, by ludzie chodzili dla niego do Kościoła, jeśli ktoś mówi, że idzie do Kościoła dla Boga, to tak naprawdę idzie tam dla siebie, bo wierzy, że będzie dzięki temu zbawiony. Gdyby Bóg tego "nie oferował" to zapewne ludzie by dla Niego do Kościoła nie chodzili, druga sprawa czy wtedy istnienie Kościoła miałoby sens, skoro nie byłoby czegoś takiego jak zbawienie, ale to już odejście od tematu. Ogólnie rzecz biorąc, dobrze jest w coś w życiu wierzyć, ale nie widzę nic złego w błąkaniu się i odkrywaniu własnej drogi do Boga, być może Pismo Święte to bujda? (nie obrażając nikogo) Nie wiem i nikt tego nie udowodni, choćby myślał, że tego dokonał, to jest to raczej awykonalne. Potrzebny byłby niezbity dowód, dlatego jest to wiara, a nie wiedza. Btw. Bóg jest wszędzie i modlić można się wszędzie XD Amen.
Tylko że w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami.
Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
Msza św to nie jest spotkanie wiernych ale stała ofiara przebłagalna za grzechy nasze / nowa ofiara nowotestamentowa doskonała - Jezus/, a w Eucharystii spożywamy żywe i prawdziwe ciało Jezusa - dlatego też nie jest obojętne dla Boga czy ty pójdziesz na Msze czy nie - to jest grzech rozumiesz, to jest odrzucenie tej ofiary to jest odrzucenie Hostii św i przypominam ci że piekło istnieje naprawdę dlatego właśnie że Bóg jest Sprawiedliwy - droga do Boga jest wąska a ty idziesz autostradą - nie wiem gdzie dojedziesz
@@ewacholewa7090 gdzie jest napisane '' czy ty pójdziesz na Msze czy nie - to jest grzech rozumiesz, to jest odrzucenie tej ofiary to jest odrzucenie Hostii św '' to sa czyje slowa? poprosze o zrodlo. Ja jestem na drodze do nawrocenia sie ale jest ciezko bo jest ogrom niescislosci w kosciele, czytanie biblii jest arcytrudne bez zapoznania sie z tlem historycznym czasow w ktrorych bylo ono napisane. Kosciol tez odrzuca wiele nauk wiec jestem troche rozdarta. Prosze o pomoc kochani:)
@@zuzol735 pamiętaj abyś dzień święty święcił czyli Dekalog oraz w Katechiżmie KK , jak kochasz swego Boga to masz to też zapisane w sercu ...nie poddawaj się
A skąd macie pewność ze te wszystkie przykazania to nie bujda tak samo jak pismo święte ,czymś musza nas straszyć ,kościoły są po to żeby robić interesy i to takie którym
Się ludziom nie śniło jak można mówić ze bóg wymaga chodzenia do kościoła i to grzech , Bóg jest wszędzie i można wszędzie z nim rozmawiać a nie tylko w tym wymyślonym przez ludzi budynku , pozdrawiam i życzę miłego dnia
Najwięcej wniosków wyciągnąłem z dna. Pozdrawiam serdecznie i każdemu życzę dożywotniej wytrwałości w Kościele!
Dziękuję za Twoje świadectwo. ❤ Chwała Panu!
Boje się, że pomysł na ten film będzie dla wielu ludzi zbyt skomplikowany do poprawnego zrozumienia intencji
nie oceniaj tak nisko ludzi którzy to obejrzeli. Osoba niezdolna do przetrawienia tej treści nie odwiedzi tego kanału :)
Dziękuję za ten film. Nie zmienił mojego podejścia do kościoła jednak jest bardzo wartościowy.
@@ufoc Jeśli ktoś tu kogoś ocenił to chyba ty mnie ;)
To dlaczego chodzimy na wybory skoro tam są ludzie, którzy ciągle kłamią wykorzystują nasza naiwność i kradną. I od 30 lat wybieramy zawsze tych samych. Do Kościoła chodze mimo Kapłanów, którzy błądzą bo wierzę, że bez sakramentów nie ma zbawienia. A więc chodzę dla sakramentów a nie dla księdza. Jezus jest tym, który mówi prawdę i nigdy mnie nie oszukał. Nie obiecywał mi złote góry jak to robią politycy przed wyborami. Mówi o drodze krzyżowej tu na ziemi a dopieru po śmierci o życiu w chwale.
Wychodzi na to, że to nie jest historia o tym jak przestałeś chodzić "do kościoła" lecz o tym, jak zacząłeś. Lucky you.
Tylko że w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami.
Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
@Tomasz Samołyk - Tomeczku, mądry z Ciebie chłopak - piszę poufale - bom starszy nieco, ale wsłuchuję się w to co mówisz, pomimo tego ze masz w zwyczaju przepraszać (nie czyń tego nazbyt rozciągłe - masz prawo do subiektywnych opinii) - jesteś niezwykle wyważonym w swoich wypowiedziach i pokornym człowiekiem. Moje wyrazy uznania i szacunku.
A nade wszystko - uczysz. Wiele ciekawych rzeczy od Ciebie słyszę, czasem i te które są w mojej głowie w taki sam sposób zdefiniowane - jednak układasz je niezwykle rozsądnie w całość, a tego brakuje mi czasem w dyskursach własnie o tym , jaki to kościół jest fe i ze nie ma po co tam chodzić, albo chociażby - "ksiundz ni mo baby - to co un wi o rodzinie... jak un moge o rodzinie uczyć"
@@tomkardy5775 może nie mierzi... ale... wiem że Tomasz walczy ze swoimi "wadami" jak to sam określa - i dobrze - ale niech ma prawo do swojego zdania - bo nie atakuje tylko wyraża swoją opinię w oparciu z resztą nie o wydumane pomysły, a o literaturę, doświadczenie i wogóle robi to logicznie i zgrabnie.
ale nie chcę z drugiej strony mówic panu Tomaszowi co i jak mam mówić - to jego kanał. Ja tylko chciałem podkreślić tym moje uznanie dla jego wypowiedzi :-)
Oglądam właśnie na balkonie, z którego widać Świątynię Opatrzności! :D
Panie Tomaszu dziękuję 💖😘🌹 jesteś niesamowity, jesteś taki mój ♥️
Ej ej, "oazowi boje" są weseli i ładnie się ubierają. Potwierdzone info 😅 Poza tym, to super rzeczy tu masz, Tomasz. Pozdrawiam!
Co jeszcze bardziej szokujące, "oazówy" też potrafią dobrze się ubrać, a i można z nimi dobrze się bawić 😱
Ja chodzę do kościoła tylko dla Pana Jezusa żeby złączyć się w trakcie przyjęcia komunię kiedy przeistacza się w ciało Boga.Oczywiście najpier w idę do spowiedzi i wiem,że tam siedzi i wysłuchuje w konfesjonale Pan Jezus.🙏😇🙏
Mój główny problem z Kościołem polega na tym, że ceni on bardziej ludzi czyniących zło, a szukających Kościoła, niż ludzi czyniących dobro, a żyjących z dala od Kościoła. Oczywiście "dobro" i "zło" to tutaj olbrzymie skróty myślowe, ale mam nadzieję, że da się zrozumieć co mam na myśli ;P Robiłem już do Kościoła kilka "podejść" za namową przyjaciół, którzy regularnie uczęszczają, i za każdym razem miałem wrażenie, że słowa, które słyszę z ambony (w powyższej kwestii) zupełnie nie pasują do Boga, którego ja znam. To jest chyba sprzeczność na takim poziomie, który ciężko przeskoczyć.
W jaki sposób konkretnie te słowa, które słyszałeś nie pasują do Pana Boga?
Osz Ty przenajprzebieglejszy...👍👍głoszenie Ewangelii to orka na ugorze...już tego doświadczyłam, ale to najpiękniejsza droga życia 🙏🐟❤😇
Dziękuję Tomek
Chwała Bogu
Tomku, wszystkie cytaty z pisma świętego są prawdziwe, ale to nie oznacza odrazu, że potwierdza to Twoją tezę. Tak jak są źli i dobrzy ludzie, tak też są źli i dobrzy księża, ale na podstawie tego nie można powiedzieć, że Kościół jako całość jest nie potrzebny. Chyba najbardziej wymowny jest cytat z ew. Mateusza (Mt28.19-20) "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody4, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. 20 Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" oraz cytat z Jana (J20-23) - "Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane".
Oba te cycaty niejako wskazują po co jest kościół jako instytucja. Nie da się wierzyć i nie mieć kontaktu z kościołem. Są księża, których można się wstydzić, że reprezentują taką instytucję jak Kościół - zgoda, co więcej, hierarchowie kościoła nie wiele z tym robią - zgoda, ale nie możesz na podstawie tego wysnuwać wniosku, że Kościół jest niepotrzebny z sama wiara wystarczy.
W moim parafialnym kościele, z którego pochodzą zdjęcia do filmu jest obraz Matki Boskiej Płaszowskiej. Tylko Ona wie ile łask u niej wyprosiłem. Jedni w to wierzą inni nie. To wszystko zależy od tego, w jak beznadziejnej sytuacji się człowiek znajdzie - każdy kiedyś osiągnie swoje dno. Możesz się od niego odbić tylko poprzez Wiarę, a wesprze Cię w tym Kościół. Jeżeli rzeczywiście uwierzysz, znajdziesz swojego przewodnia i nie musi to być Szustak, Jędraszewski czy inni z pierwszych stron mediów. Ojciec Szustak (bo to jednak zakonnik), robi gigantyczną robotę. Nie znam innego księdza, który by tyle robił w czasie lockdownu. Ale z czasem człowiek z niego wyrasta i trafia np: na przeora dominikanów - mój ulubieniec jeżeli chodzi o wywody teologiczne. Jak się człowiek w niego wsłucha, ale naprawdę wsłucha w to co mówi, to nie można nie wierzyć - po prostu, nie da się, to jest tak głębokie i przenikliwe, że robi wyrwę w głowie, ale trzeba się na niego otworzyć.
Być może po prostu kościół parafialny jest dla Ciebie za mało inspirujący - może, to Ty musisz sam to ocenić.
Polecam Ci kontakt z grupą św. Józefa - posłuchaj niektórych z nich przez co przeszli w życiu to zrozumiesz, co jest "granicą" w życiu, porozmawiaj może z proboszczem albo po prostu pozostań przy swoich przekonaniach aż dojdziesz do granicy, czego Ci absolutnie nie życzę. Szukanie swojego miejsca jest bardzo istotne, ale Bóg daje nie tak jak my na ziemi 1,2,3 szanse ale 77
Bóg jest miłosierny, ale jednak jak znadziejmy w przypowieści o winnicy i niewiernych najemnikach gdzieś jest granica, choć szansa jest do samego końca (Mt, 21, 33-34).
Ja swój obowiązek spełniłem (Mt 18.15-17) - Gdy brat twój zgrzeszy , idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. 16 Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa7. 17 Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!
Zapraszam na spotkanie z Mężczyzn św. Józefa (2 i 4 środa miesiąca godz. 19:00 - salka parafialna.
Z Bogiem Tomku
Gdy ktoś mówi "Bóg tak, kościół nie" to mam wrażenie, że i Bogu mówi "nie". Osobom nie praktykującym najczęściej przeszkadza właśnie nauka kościoła, a dokładnie - nauka Jezusa.
Kościół za bardzo wyraziście pokazuje co jest dobre, a co złe. W dzisiejszych czasach sumienie jest plynnne, nie ma miejsca na "zaparcie się siebie"
W kościele przekazuje się tylko takie friendly zasady jak nie kradnij, wybaczaj itd. O tych nie friendly czyli o zabijaniu itd już nie. Islam będzie tak samo friendly jak chrześcijaństwo za kilkaset lat.
@@LSAD5 Jaki jest cel tych bredni? Piszesz głupoty wyssane z palca. Pytam: w jakim celu?
@@bartekgarbaczewski420 Piszę prawdę w celach informacyjnych. Poczytaj sobie o swojej religii.
A może ktoś po prostu nie widzi żadnego pożytku w cotygodniowym siedzeniu w zimnym budynku przez godzinę żeby wychodząc porównać sobie buty, gdy może samemu się pomodlić.
Tylko że "kościół" to przecież świątynia. A w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami.
Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
PS Mówisz NIE Bogu, gdy nie czytasz Biblii.
Panie Tomaszu. Jest Pan mega mądry. Wiedza wlana przez Ducha Świętego. Odkryłam niedawno ten kanal i nadrabiam zaleglosci
Panie Tomaszu, ależ ja Pana szanuję! Tak ogólnie, nie tylko tak, że za ten film. 😀
Moja mama powtarzala, że " nie chodzisz do kościoła dla księdza tylko dla Pana Boga ". To mi tak utkwilo w pamięci, że pomimo różnych proboszczów i sytuacji oraz słów przez nich wypowiadnych "praktykuje " nadal. 💒💒💒 nie wyobrażam sobie jak można żyć bez Echarystii - ja ładuje akumukatory. Nawet jak cos mnie "wkurzy " podczas ogłoszeń w głowie huczy "jesteś tu dla Boga, dla Jezusa"
O jaki piękny dźwięk
2:30 no z tym Tomaszem to bym się, Tomaszu, zupełnie nie zgodził. Tomasz był raczej racjonalnym... pechowcem. Piotr i Jan musieli zobaczyć pusty grób - i uwierzyli. Inni uczniowie też nie uwierzyli w zmartwychwstanie, ale mieli "szczęście" być w wieczerniku, gdy Jezus tam się objawił i wtedy już wierzyli. A Tomasza tam nie było (Dlaczego? Nie wiadomo... Nie wierzył? A może wysłali go akurat... po zakupy?) I potem każdy mądry, bo już widzieli i już wierzyli :D Myślę, że takie podejście do postaci Tomasza jest bardzo powierzchowne, stereotypowe i z tego powodu nie jest warte powtarzania...
Problem w tym, że ksiądz nie tylko mówi jak ktoś ma żyć ale w wielu przypadkach również ocenia i potępia
Większość z nas ocenia, potępia, nadaje wartość pewnym rzeczom, innym ją odejmując. Czy to jest takie trudne w zrozumieniu, że jesteśmy po prostu ludźmi? Nawet ksiądz, czy raczej pastor ;-) w swej przyziemnej opinii może spalić kogoś na przysłowiowym stosie. Wiem, że niektórzy nie znoszą takiego zachowania, podobnie jak inni często unoszą się swoim "honorem". Ja mam do tego inne podejście, bardziej czysto psychologiczne, ale to już moja historia. Tak, brzmię jak praktykujący Katolik, ale nie jestem nawet wierzącym XD
Bardzo dobry i motywujący filmik Pan zrobił. Dziękuję
Niektórzy nie chodzą, bo im episkopat zakazał na czas tzw pandemii...
Cześć. Obejrzałem Twój film ( w całości - więc znam Twój trik ). Ale mimo to postanowiłem przedstawić Ci historię mojej osoby która powiedziała "Bóg tak. Religia nie!"...
Zanim przejdę do powodów dlaczego powiem, że powodem nie jest błądzenie księży - każdy z nas błądzi - ani też poczucie wolności o którym wspomniałeś.
Będę mówić za siebie i nie chcę nikogo przekonywać do swojej drogi. Ale jak wspomniałem, nie obchodzi mnie objętość portfela księdza, ani jego życie czy hipokryzja.
Postanowiłem powiedzieć "Bóg tak" bowiem zawsze chciałem wierzyć, że jest On dobry, że jest wsparciem którego każdy z nas potrzebuje. Ale powiedziałem też "religia nie" ponieważ wszystkie religie abrahamowe demonizują Boga, uczą niemoralności, ukazuję zło jako dobro i vice versa.
Kiedyś moi religijni znajomi zaproponowali mi bym przeczytał biblię. Mówili, że to piękna księga o najwyższej miłości. Dałem się skusić, zacząłem ją czytać i od początku czułem, że jest coś nie tak.
Już od księgo rodzaju widziałem zło w Bogu, zło w które nawet dziś nie chcę wierzyć mimo iż biblia ( której według każdego "pobożnego" nie można podważać ) je ukazuje.
Bóg nawiązuje relację z Kainem i Ablem. Przy czym Abla faworyzuje - i tutaj pytanie nr 1. Czy miłość kogoś wyróżnia spośród tych kocha?
Potem okazuje się, że Abel przypadł do gustu bardziej bo składał ofiary ze zwierząt.
Mimo iż nie udało mi się zostać wegetarianinem ( ale przynajmniej próbowałem i to z przyczyn etycznych - dodam też, że rozumiem iż nie każdy pomimo woli może nim zostać, przez co chciałem walczy o sztuczne mięso jako aspirujący artysta - więc nie nazywajcie mnie hipokrytą, Wasza wiara w biblię czyni Was jeszcze większymi ) to jednak kocham zwierzęta, a one same były dla mnie lepszymi przyjaciółmi niż ludzie.
Nie mogłem zrozumieć, dlaczego Pan Bóg stworzył je tylko po to by były naszym ścierwem dając im przy tym wolę życia, rozum, świadomość i uczucia. Nie kumałem dlaczego jarał się On wonią smrodu ich płonących zwłok. Dla mnie to upodobanie było godne szatana, ale nie Boga. Składania ofiar ze zwierząt wydawało mi się satanistyczne, ale nie pobożne. Tak samo nie rozumiałem dlaczego Jezus zmusił ryby do wpłynięcia w sieć rybacką i dlaczego zapłacił życiem świń za zbawienie demona jakim był legion.
Oczywiście antropocentryzm nie był jedynym powodem dla którego porzuciłem biblię, a potem religię. Zrobiłem to też dlatego, że biblia promowała niewolnictwo - dla mnie ono zawsze było społeczną abominacją. Mimo iż tak samo jak antropocentryzm było ono promowane od księgi rodzaju. Wszak czy ona nie głosi, że Bóg nie zmusił niewolnika który dał dyla z domu niewoli do tego by do niego powrócił?
Dodajmy też do tego jaja jakie były opisywane w księdze wyjścia gdzie mojżesz chciał ratować żydów, Bóg obiecał mu pomoc. Ale zamiast pomagać prał mózg faraonowi zmuszając go do tego by być jeszcze gorszym dla żydów co za każdym razem owocowało czyjąś śmiercią: zwierząt domowych, żab, much, komarów, młodego jagnięcia, a w końcu dzieci - bo Bóg tak chciał.
Przerażały mnie też potop za noego gdzie potopiono zwierzęta i ludzi, to, że Bóg za zbrodnię Dawida wybaczył mu, ale za cenę życia jego syna. A czy można zapominać o odrzuceniu Saula i obarczenia go szaleństwem wynikającym z mocy jakiegoś niebiańskiego demona? A co z ludobójstwem którego dopuścił się sam mojżesz? Pamiętajmy też o tym, że to religiom abrahamowym i ich traktowaniu kobiet zawdzięczamy taką społeczną abominację jaką niewątpliwie jest feminizm.
Przerażało mnie też prawo miłości stworzone przez mojżesza i dobra nowina. Jak sam mówisz Jezus nie zniósł prawa miłości. Ale to prawo nie było prawem miłości lecz prawem mordu i krwi. Wspomniałem już o gehennie zwierząt i niewolnictwie. Ale co z ofiarami z ludzi, zabijaniem mniejszości seksualnych, przyzwalaniu na gwałt kobiet?
A czy możemy zapominać o prześladowaniach każdego kto miał inną lub niewłaściwą wiarę? Czy można zapominać o tym, że prawo mojżeszowe dyskryminowało niepełnosprawnych nazywając ich nieczystymi, zakazując im posługi kapłańskiej, odwiedzania świątyń i ( jak wynika z badań historyków ) dopuszczało wykluczanie ich ze społeczności? Czy mojżesz nie uważał ludzi niepełnosprawnych za grzeszników wyklętych przez Boga, złych za natury? A ich kalectwa za symbol tego wszystkiego?
Ewangelia zaś nie jest dla mnie dobrą nowiną. Jezus popierał w niej całe zło prawa mordu i krwi mojżesza. Co więcej sprzeciwiał się rodzinom. Mówił też, że ludzie prowadzący szczęśliwe życie lub posiadający bogactwo pójdą do piekła, a co więcej miłość bożą ukazywał jako sado-maso albowiem jak sama dobra nowina głosi celem życia człowieka jest cierpieć i umrzeć, nic więcej. Ludzie muszą nosić swój krzyż którym są niekiedy cierpienie, choroby i śmierć. Kto upadnie pod nim lub go zrzuci i będzie kroczyć przez życie be niego pójdzie do piekła.
Mówi się przecież, że Bóg biczuje tych których kocha ( mnie to przeraziło ) - czyli miłość to sado-maso.
Mówiłem już o tym jak za zbawienie demona Jezus zgodził się zapłacić życiem świń, ale nie wspomniałem o tym jak Bóg na zlecenie samego diabła dręczył Hioba. To również przerażające jak dla mnie.
Dlatego kończąc mój długi post powiem. Bóg tak, ale religia nie! Wciąż wierzę w boże dobro. Odrzuciłem religie i ich święte księgi bowiem one demonizowały Boga, a okrucieństwo ukazywały jako czyste piękno. Coś jednak w sercu mówiło mi, że mimo wszystko warto ufać Bogu i Jego nie odrzuciłem, tylko religię. Co prawda moi religijni znajomi mnie odtrącili i mam opinię niewiernego, diabła, a nawet antychrysta ( więc się strzeżcie ! :PPP )... Ale uważam, że dobrze postąpiłem. Nie jestem żydem, chrześcijaninem, katolikiem, muzułmaninem, voo doo itp. Jestem po prostu wyznawcą Boga. Pomogły mi "Ewangelia Dobrego Życia" i środowiska "Życia Uniwersalnego"... A na swoich byłych braci i sióstr w wierze już nie patrzę.
Amen.
Bardzo ciekawe spostrzeżenie, pozdrawiam!
16:50 Tomaszu, coś złego się stało i zamiast pogodzić się z rzeczywistością, uciekłeś w myślenie życzeniowe, żeby Ci było łatwiej znieść ból. Oczywiście na świecie są miliardy osób, których spotykają bolesne sytuacje i moim zdaniem to jest bardzo niemoralne, że niektóre instytucje czerpią korzyści materialne z karmienia ludzi nadzieją na coś, czego nie da się w żaden sposób potwierdzić. Odstawiając emocje na bok, z logicznego punktu widzenia wizja chrześcijańska i latającego potwora spaghetti są tak samo prawdopodobne. Kościół latającego potwora spaghetti jest natomiast bardziej honorowy od katolickiego, bo nie żeruje na naiwności cierpiących.
Czemu uważasz, że stało się coś złego? Wybierając tą drogę stał się znacznie bardziej szczęśliwym człowiekiem, więc na pewno nic złego się nie stało (nie ważne, czy Ty akurat wierzysz w Boga i życie po śmierci, czy nie).
@@damianmks9563 też będziesz szczęśliwy jak oddasz pieniądze na lokatę 10%. Ale nie będziesz szczęśliwy gdy się okaże że to piramida finansowa. CO do zakładu Pascala, bo do tego sprowadza się twoja wypowiedź, jeżeli przyjmiesz wiarę , ale niczego potem nie ma, to tracisz dużo spośród tego wszystkiego co miałeś. Poza tym, wpadasz w dualizm, który w tym wypadku nie występuje. Poproszę jeden argument za tym że Bóg nie jest tak naprawdę zły, i nie obrócił wszystkich zasad tak by ludzie ich przestrzegający wiecznie cierpieli, a ci którzy je łamią trafiali do raju. Nie mówiąc już o równie prawdopodobnym scenariuszu że Bóg zrobił pranka, i twój los nie ma żadnego związku z Biblią i kościołem, a z ilością zjedzonych truskawek.
@@damianmks9563 Tomasz wspomina w filmie, że coś złego mu się przydarzyło i to było głównym powodem powrotu do kościoła.
@@lordbaysel3135 Moja wypowiedź nie odnosiła się do zakładu Pascala, ale odpowiem na to co napisałeś. Jeśli nic by potem nie było to nie traciłbym dużo z tego wszystkiego co miałem, tylko wszystko z tego co miałem i to niezależnie, czy byłbym wierzący, czy nie, a w życiu doczesnym na pewno nie byłoby mi gorzej, niż gdybym był nie wierzący. Znam bardzo wiele prawdziwe wierzących osób i są oni naprawdę bardzo szczęśliwi i zadowoleni z życia, a wśród osób niewierzących znacznie częściej występuje ludzie, którzy są zagubieni w życiu i nie umieją go poukładać. (Oczywiście nie zawsze)
Co do czy Bóg jest zły.
Czy uważasz, że jeśli Bóg byłby zły zstąpiłby na ziemię, żeby nauczać nas miłości do bliźnich, a potem sam umarłby cierpiąc na krzyżu dla naszego zbawienia, żeby po naszej śmierci pokazać, że tak naprawdę to jest zły i zrobił to wszystko, żeby "prank" mu lepiej wyszedł albo, że zrobił to tak "dla beki", a i tak nasze życie zależy od tego ile zjemy truskawek?
Wiem, że może ciężko jest czasem uwierzyć, bo pojawia się wiele wątpliwości, często potęgowanych przez nieprzemyślane słowa niektórych kapłanów, czy innych osób, ale jeśli naprawdę zacznie się szukać Boga, to się Go odnajdzie. W moim życiu doświadczyłem wielu sytuacji, czy doświadczeń, które wzmocniły moją wiarę. Bóg może być dostrzegalny, jeśli zechcemy Go zobaczyć. Nie wiem, czy lubisz czytać, ale jeśli tak to pozwolę sobie polecić książkę "Nie jesteś skazany". Nie bój się, że jest to jakaś nudna religijna książka. Jest to książka napisana przez gościa, który trafił do więzienia w bardzo młodym wieku i o tym jak jego życie się zmieniło, gdy wyszedł z więzienia po kilkunastu latach. Książka jest naprawdę ciekawa, myślę, że dla każdego ;)
Szanowny panie Tomaszu. Jeśli w kościele słyszę na kazaniach agitację polityczną a nie tematy duchowe to mnie osobiście mierzi chodzenie na takie msze. Wolę się pomodlić w swoim domu. Kościół powinien być miejscem duchowym a nie jakimś syfem politycznym.
Pozdrawiam.
Bardzo dobry tytuł, bardzo dobry.
Ja przestałam chodzić do kościoła (i tak jest do teraz) jakoś ponad rok po tym jak zaczęłam chodzić z chłopakiem. Nie chodziłam do kościoła bo wypada, chodziłam bo chciałam. Wierzę w Boga, droga miłości (czystej, bezwarunkowej, oddanej bez reszty) jaką pokazano mi w wierze chrześcijańskiej i Jezusie była najcudowniejszą postawą życiową jaką sobie mogłam wyobrazić i dalej tak uważam. Poznałam chłopaka który był mną zafascynowany, podobałam mu się i okazywał to jako pierwszy mężczyzna jakiego spotkałam, zakochałam się z wzajemnością. Kończyłam studia w tym samym mieście w którym pracuje, zaproponował wspólne wynajęcie mieszkania razem z inną znajomą, w 3 osoby. Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć, moja mama - największy moralny autorytet jaki znam osobiście - powiedziała że to dobry pomysł. Z perspektywy czasu wiem że ona miała na myśli 3 osobne pokoje, a w rzeczywistości nie stać nas było na takie rozwiązanie, w dodatku koleżanka miała problem ponieważ para mieszkająca z nią wcześniej wyprowadzała się, bez zastępstwa musiałaby się przenieść. Mama była przekonana że mieszkanie z chłopakiem w czystości jest możliwe, nawet nie przeszło jej przez myśl że mogłabym żyć "nie po katolicku", mi zresztą również. Obie jakoś w środku uznałyśmy że nie mieszkanie z mężczyzną przed ślubem to tylko taka sugestia, nic złego jeśli się nie współżyje. Tutaj wielkie zaskoczenie - jeśli się da ja tego nie potrafię, po roku wspólnego mieszkania któregoś wieczoru stało się. Nie mogę zrzucać winy na chłopaka, nie zmuszał mnie, to nasza ludzka słabość do tego stale narażona na pokusę. Po jakimś czasie załamałam się że nie mogę pójść do spowiedzi oraz przyjąć komunii świętej. Chodziłam do kościoła pełna smutku ale też złości bo przecież nie robię nic złego, żyję z osobą którą kocham, nikomu nie robię krzywdy. Tutaj warto dodać że jest on agnostykiem, także moimi rozterkami nie mogłam się podzielić. Kochałam jednak Jezusa i stwierdziłam że muszę to skończyć, bo to Bóg jest najważniejszy. Ale kiedy przemogłam się i powiedziałam że chce się wyprowadzić, chłopak zareagował złością na początku, potem bezsilnością, zaczął nawet płakać. Popatrzył na mnie i powiedział "Tak się zaczyna koniec. Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, jesteś najjaśniejszym punktem jaki mam w życiu, proszę nie wyprowadzaj się". Może to dla niektórych zabrzmi głupio ale kiedy kochana osoba mówi Ci coś takiego czujesz się związany, myślisz o tym że nie możesz mu tego zrobić, miewał już wcześniej próby samobójcze, boje się. Wiem że chce się ze mną ożenić, ale z jego perspektywy to tylko papierek i nie zmienia nic między nami, zrobi to dla mnie, kiedy będzie go stać. Zaczęłam pomijać czasem niedzielne msze, była taka pusta bez eucharystii do której nie wolno mi iść z powodu miłości i troski o drugiego człowieka, w końcu przestałam chodzić w ogóle. I tak tkwię obecnie, nie chcę nikogo skrzywdzić i nie jestem przekonana że Bóg tego chce żebym się rozeszła z chłopakiem bo tak. Może ma większe plany a ja ich nie widzę. Jeśli ktoś to przeczyta proszę nie oceniajcie, sama bym kilka lat temu stwierdziła że nie ma dyskusji, a teraz... chciałabym tylko żeby wszyscy byli szczęśliwi. Chciałabym się ożenić i wrócić do kościoła. Jak mam to podsumować żeby ktoś miał naukę to tylko tak:
- na każdy "zakaz" kościelny jest logiczne uzasadnienie (przykładowo samo mieszkanie przed ślubem, bez współżycia), przykazania są po to żeby nas samych i innych uchronić od cierpienia, nawet jeśli ze swojego punktu widzenia się tego nie widzi. Ale nie warto żadnego grzesznika oceniać, jeśli Ci się wydaje że czegoś byś nigdy nie zrobił to najprawdopodobniej nie byłeś w danej sytuacji (przykładowo rozważanie aborcji, eutanazji czy też inne tragiczne w skutkach zdarzenie) i obyś nigdy nie musiał być.
"chciałabym tylko żeby wszyscy byli szczęśliwi"
Nie da sie tego zrobic, samemu bedac nieszczesliwym. Widzisz przeciez, ze zycie w grzechu spowodwalo, ze zaczynasz dryfowac coraz dalej od Chrystusa. Twoj chlopak kocha Cie, ale nie przeszkadza mu, ze tracisz zdrowie duchowe? Czy to jest w takim razie milosc? On stosuje szantaz emocjonalny, w wyniku ktorego Twoja dusza moze zostac zniszczona. Wyglada na to, ze jego milosc jest mocna tylko wtedy, gdy ma dostep do regularnego seksu.
Oczywiście wiadomo, że wszędzie można znaleźć i dobre i złe strony działalności Kościoła, a to dlatego, że tworzą go ludzie. To wydaję się być takie proste i oczywiste.
Tylko że w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami.
Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
Pracowałam w Caritas i w kuchni dla bezdomnych ( w klasztorze }. Widziałam na co idą pieniądze z Caritasu , gdzie wędruje żywność i dary przywieziona dla ubogich . Doznałam szoku . Takich matactw , kłamstw i kradzieży nie byłam w stanie pojąć . Nawet mięso obierane z kurczaków , mnich kazał nam wyrzucać kotom , których miał dziewięć . Mieliśmy wielkie worki chlebów . Pewna staruszka przyszła po godz .13 00 i prosiła o chleb . Szefowa podniesionym głosem odpowiedziała jej , że chleb się skończył . Zaprzeczyłam , bo aż poczułam mocne bicie serca . Choćbym miała pół kromki chleba , to i tak bym ci dała . Jezus podzielił się chlebem z uczniami i nakazał -" Czyńcie tak na moją pamiątkę ", " Coście uczynili najmniejszemu z was , MNIE UCZYNILIŚCIE ". Te słowa stały się dla mnie drogowskazem i na pewno w przeciwnym kierunku niż jakakolwiek religia , zwłaszcza rzymskokatolicka . O innych przykrych przejściach nie będę pisać , bo WSTYD .
Sam podczas dzisiejszej wizycie w kościele miałem takie pytanie na co te wszystkie pieniądze idą ale że w caritas któremu ufałem to się zdziwiłem
BARDZO PROSZĘ O ODCINEK O PRAKTYKUJĄCYCH NIEWIERZĄCYCH! Nie byłby to odcinek może stricte o mnie (ja bym się nazwał pół praktykujących i pół wierzącym - ale ta sakralna połowa od pewnego czasu rozrasta się również dzięki Twoim filmom, Tomku!), ale myślę że byłby to odcinek trafiający w podatny grunt - w czasach kiedy ludzie są zbyt racjonalni, by uwierzyć, a jednocześnie wewnętrznie zbyt tęskni, by porzucić nadzieję.
.
Ja bym powiedziała, że za bardzo sceptyczni, albo wręcz za bardzo cyniczni, żeby wierzyć - ale generalnie bardzo popieram!
Tylko że w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami.
Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
Materiał złoto. Dziękujemy.
Niby tak, dzisiejszy kościół w większosci głosi nauki sprzeczne z nauką Chrystusa, ale pamiętamy zaś, że ten Kościół założył sam Jezus Chrystus. Kościół jest pewną świętoscią i miejscem spotkania człowieka z Bogiem i w sam sobie nie jest zły- jedynie człowiek go wypaczył i te nauki pozmieniał, nie mówiąc już o nadużyciach księży.
Które nauki głoszone przez Kościół są sprzeczne ?
które nauki głoszone przez Kościół są sprzeczne z nauką Chrystusa?
Tacjan w Diatessaron powiedział: "Ty jesteś Piotr a bramy Hadesu nie przemogą Ciebie" - Mateusza 16:18, a święty Augustyn w kościółkowej wersji odnosił słowo Skała do Chrystusa a nie do Piotra. To o czymś świadczy. Prawie wszystkie klasyczne kościółkowe wersety są fałszerstwami lub błędnymi interpretacjami...
Tomaszu, dziękuję Ci za ten film. Aczkolwiek - jestem wierzącym i niepraktykującym (w kwestii pójścia do kościoła, nie w kwestii modlitwy na przykład). Dorzucę Ci tu kolejne powody, dla których tacy jak ja mogę do kościołą nie chodzić. W moim odejściu pomogły mi takie rzeczy jak hipokryzja kościoła, czy nawet problemy z tym, że narzucano mi co mam czytać, a co nie (chodziłem do szkół katolickich i w katolickim gimnazjum u Prezentek w Krakowie spotkałem się z takim podejściem, że za czytanie Pottera groziła mi nagana, czy zła ocena, a już na pewno gorsze traktowanie jako ucznia)... ale gdyby tylko o to chodziło, nigdy nie przestałbym chodzić. Znam drugą stronę Kościoła, poznałem świetnych księży i parę miłych sióstr zakonnych. Moimi głównymi powodami było to, że kościół był jedynym miejscem, w którym NIE czułem Boga, oraz to, że do chodzenia do kościoła byłem przez rodzinę i szkołę zmuszany. To drugie mogło wpłynąć na to pierwsze, oczywiście, ale... chyba chodzi o cały rytuał. Powtarzalność rytuału mszy, powtarzalność słów modlitwy usypiała mój mózg - nawet, kiedy zacząłem milczeć i modlić się w duchu tak, jak chciałem: rozmową, otoczka, inni ludzie, sposób, w jaki to wygląda... to wszystko sprawiało, że chodziłem do kościoła tylko dlatego, że wypada i z przymusu. W tej sytuacji to JA byłem hipokrytą i przestałem chodzić do kościoła, żeby nim nie być. Ja wiem, że podstawą jest tu przyjęcie ciała i krwi - ale nie chcę tego robić, nie czując całym sobą, że to coś dla mnie znaczy, że nie robię tego, bo biorę udział w rytuale, który do mnie nie przemawia. Moje połączenie z Bogiem - poprzez modlitwę i wiarę istnieje, ale paradoksalnie to właśnie w budynku kościoła, podczas mszy, czuję je najsłabiej.
Jak wspomniałem - inne doświadczenia mogły na to rzutować, ale... to jest to, jaki jestem.
Mam bardzo podobnie
Hebrajczyków 10:24-25 NT NPD
[24] Troszczmy się wzajemnie o siebie, gdyż jest to praktyczny sposób wydoskonalania się w postawie ofiarnej Bożej miłości, która jest doskonałym pełnieniem woli Najwyższego. [25] W żadnym wypadku nie rezygnujmy ze wspólnych spotkań, co staje się już zwyczajem niektórych, lecz zachęcajmy się wzajemnie do uświęcenia, i to tym gorliwiej, im wyraźniej dostrzegamy zbliżający się Dzień PAŃSKI.
I chyba nie trzeba nic więcej dodawa.
Zazdroszczę wszystkim którzy wierzą i chodzą do kościoła i czerpią z tego siłę. Też tak bym chciała, ale to się nie udaje. Po pierwsze dlatego, że myślę, że jakiegoś tam obszaru rozwiniętego w mózgu nie mam, który pozwala przeżywać jakiekolwiek uczucia religijne, po mimo prób. Po drugie nawet jakbym chciała przyjść żeby się wyciszyć, poczuć jakąś wspólnotę, cokolwiek, to wychodzę generalnie zgnębiona i poirytowana. Nie lubię oprawy "artystycznej" tak bardzo, że mnie od niej mdli, nie lubię kiczu, nie lubię słuchać nielogicznych głupot, które zawsze gdzieś wyłapię.. Przepraszam bardzo nie chcę nikogo urazić. Podoba mi się i można powiedzieć że coś tam "czuje" w kościele prawosławnym. Ale chodzenie tam, nie będąc członkiem tego wyznania plus... nie wierząc jest ogólnie czymś po prostu nie uczciwym. Zazdroszczę Wam że to jest wasze źródło spokoju i siły.
Długo tak było ze mną .... Czepiałam się wszystkiego 😂 Trudno w to uwierzyć, ale przełom nastąpił nagle, byłam bardzo zaskoczona - to łagodne określenie ... dużo łez. Dzisiaj wiem, że taka wiara to łaska i za tym idzie później wiele pracy....
. Z mojej strony mogłam zrobić tylko tyle - przed Bogiem zupełnie się ukorzyłam - jakkolwiek to zabrzmi . I wtedy jakby piorun we mnie strzelił i wszystko się zmieniło. Taka wiara daje dużo siły, poczucia bezpieczeństwa i spokoju.
Jak pozwolisz pomodlę się za Ciebie. Pozdrawiam.
Po aby tak samo sie poczuc trzeba przerobic swoje lekcje ,emocje,duchowosc ,potrzeby ,zle i dobre rzeczy,nauczuc sie milosci i umiec postrzegac drugiego czlowieka,nie bac sie o przyszlosc ,zyc bez leku i byc ciekawym kazdego dnia z Bogiem ,to wszystko przyjdzie z czasem ale najpier musi byc reset i wybaczenie innym i sobie i nauka ,na pewno uda Ci sie ,posluchaj ojca Szustaka,Pawlukiewicza starych nargran a jest ich duzo bo to nascie lat i innych ludzi mowiacych swoje swiadectwa aby dostrzec wiecej łask,ktore otrzymujemy a nie dostrzegamy zyjac po swoemu i wedlug naszego planu a warto spytac o swoja wlasna droge jaka zaplanowal dla nas nas Ojciec i chce jak najlepiej .
Panie Tomaszu! Czy ma Pan coś przeciwko "oazowym boy'om"? Ja tam nie czuję się smutny :)
Dziękuję za ten odcinek. Niestety ani jeden z argumentów i powodów, który ty przytoczyłeś do mnie nie trafia. Przez lata chodziłem do kościoła. To co mnie ostatecznie mnie najbardziej zraziło, to postawa katolików mówiących mi "Bóg Cię kocha" i pokazujących swoim zachwaniem coś kompletnie odwrotnego. Kościół kojarzył mi się zawsze z samotnością. Lata praktykowania wiary katolickiej były dla mnie jednym wielkim stawaniem samemu na opak reszcie świata. Było to nie do wytrzymania. Doszło do tego OCD z którym się zmagałem przez lata, a obecnie z niego wychodzę. Księża mi odradzali skorzystanie z pomocy psychologów "bo jeszcze powiedzą, że masturbacja nie jest zła", a jednocześnie w ogóle nie brali odpowiedzialności za mój dobrostan psychiczny. Doszedłem w ten sposob do tego, że praktykowanie wiary jest jednym wielkim krzyżem, którego pozostali katolicy w ogóle nie chcą pomóc dźwigać. Wszyscy katolicy przed którymi próbowałem się otworzyć i poprosić o wsparcie ulatniali się natychmiastowo z mojego życia. Byłem jak zombie przed którym, każdy chciał uciekać. Jednocześnie od osób niewierzących dostawałem o wiele więcej miłości, akceptacji i wyrozumiałości niż od katolików, którzy na co drugim spotkaniu wspólnoty mówili mi: "dobrze, że jesteś" i to było dla mnie mocno niepokojące. Z każdą spowiedzią utwierdzałem się w wypieraniu moich potrzeb i emocji, co prowadziło do coraz większego i większego niezrozumienia samego siebie i samotności. Kiedy próbowałem się z kimkolwiek podzielić tym co przeżywam, ludzie tylko mi mówili, że szatan mnie dręczy - jakby nie przyczyną nie był kompletny brak empatii wobec mnie. Kiedyś usłyszałem, że ewangelizacja przedewszystkim powinna polegać na dobrym życiu blisko Boga. Dzięki temu inni ludzie mogliby obserować jak Bóg działa w moim życiu i mogli chcieć tego samego patrząc na moje życie. Dla mnie bycie blisko Boga było jednym wielkim krzyżem. Kiedy spojrzałem na siebie z perspektywy kogoś z boku zrozumiałem, że sam nie chcę tego typu życia, a to co sobą prezentuje to karykatura chrześcijaństwa. Pewnego dnia przestałem po prostu przychodzić na spotkania wspólnoty. Mam wrażenie, że nikt tego nie zauważył. Takim wsparciem dla mnie byli moi "bracia siostry" w wierze. Później jeszcze przez lata wielokrotnie próbowałem z innymi wspólnotami czy wolontariatami z niestety takim samym skutkiem i tą samą samotnością. Ostatecznie skończyłem na tym, że chodzenie fizycznie do kościoła wywołuje u mnie emocjonalny ból serca z którym sobie nie umiem poradzić i przestałem tam przychodzić, no bo po co mam siebie na niego narażać?
Moje życie pokazuje, że poczuć "dno" o którym wspominasz można też doświadczyć będąc bardzo blisko Boga
Skoro im ksiądz przeszkadza to niech idą do parafii obok, bo w każdym mieście jest ich kilka.
W Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami.
Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
marcin konieczny że tak powiem, ma pan dowód?
I trafiłeś w sedno problemu, nawet w największym wygwizdowie będziesz miał wybór... Nie wydaje ci się że jest to trochę na wyrost biorąc pod uwagę frekwencję?
@@lordbaysel3135 parafii musi być kilka albo i kilkanaście w niektórych miastach, bo nie każdy chce co tydzień 10km np iść.
Ja chodzę do innego kościoła i mam wybór mimo ze nie mieszkam w Polsce.🙂
Ja się nawróciłem 3 lata temu.
Czytając Słowo Boże.
Te słowa na kartach Biblii są naprawdę żywe.
Odszedłem jednak z Kościoła Katolickiego.
Mam wspólnotę w kościele protestanckim.
Wierzę Biblii z całego serca.
Wiem również, że w kościele katolickim są zbawieni ludzie.
Kościół to wspólnota wiernych ludzi oddanych Jezusowi
Słowo Boże to podstawa mojego życia.
Biblia, kościół, modlitwa.
Wszystko to pielęgnuje naszą wiarę.
Moja kochana żona również się nawróciła zgodnie z tym co mówi Słowo Boże. .
" uwierz a zbawiony będziesz ty i cały twój dom"
A ja tylko się o nią modliłem.
Nigdy jej nie namawiałem na chodzenie do kościoła.
Biblia to Słowo Boga żywego.
Błogosławię wszystkich.
Ludzie nie chodzą do kościoła ponieważ większość ludzi ma bardzo małą wiarę- nie należy ich osądzać , bo to nie ich wina, że ktoś im pewnych rzeczy nie wyjaśnił. Dla nich kościół to puste obrzędy i w ogole wszystko jest bezsensu. Mają prawo tak twierdzić bo nawet w moim odczuciu kościół jest mało pociągający a wręcz odpychający, np. Za sprawą księży uważających się za półbogów, którzy wygłaszają zawsze moralistyczne kazania. Poza tym w kościele nie czujemy już wspólnoty jak to było za pierwszych chrześcijan - to jest bardzo wielka wada fzisiejszego kościoła. Moim zdaniem najważniejszą przyczyną nie praktykujących ludzi są księża
Przestałam chodzić do kościoła , gdy usłyszałam wraz z narzeczonym od księdza kwotę 4-tero cyfrową za ślub. Byliśmy wtedy studentami , nie było nas na to stać. ( Uprzedzając wesela nie było) .Mamy ślub cywilny , żyjemy w zgodzie, ale jednak pustka w sercu została , czegoś brakuje. Wspomnę, że byłam związana z kościołem wiele lat , czytałam pismo jako dziecko, chodziłam do kościoła co niedziela , nie dlatego bo rodzice chcieli, tylko dlatego bo ja chciałam.Na dzień dzisiejszy jestem wierząca ale nie praktykująca. Może kiedyś uda mi się wrócić na łono kościoła. Dzięki za odcinek.
- Nie chodzę do kościoła bo ksiądz to kawał ch..a.
Hmmm. Słabe to.
Czy nie usprawiedliwiają się zbyt łatwo?
Dobre pytanie
Czy ludzie wierzący zbyt łatwo nie usprawiedliwiają przestępstw księży?
Tylko że w Nowym Przymierzu nie ma już kapłanów i świątyń - gdyż nie ma już składania ofiar. Bo wszyscy którzy nawrócili się do Jezusa, są nowym stworzeniem, są kapłanami do składania DUCHOWYCH ofiar. I wtedy tez to my sami jesteśmy świątyniami.
Jednak KRK to wszystko wymieszał - i zamiast pójść za Biblią, to idą za rzymskim pogaństwem - jedynie fasadowo okraszonym chrześcijaństwem.
@@MichalBreslau nie twierdzę, że nie, ale dlaczego ludzie tylko się czepili się księży jakby inni ludzie innych zawodów nie popełniały takich przestępstw
Dziękuję za ten odcinek. Trzeba trzymać się blisko Boga i Kościoła. Zwłaszcza w tych czasach.
10:26 "Ziemia obiecana" A. Wajdy - arcydzieło w historii polskiego kina :)
Kościół to żywe ciało, ale często poranione... i ja miałam okres, kiedy myślałam, czy warto... Dziękuję bardzo za Twoje świadectwo. Mi też Chrystus zagrodził drogę odejścia na zawsze. Z pokorą muszę wyznać, że bez mojej zasługi. Świat mi się walił, a bracia i siostry w wierze nie pomagali... Ale zostałam. I nie żałuję. Teraz wiem, że trzeba być uważnym na drugiego człowieka, żeby go wiatr przeciwności nie zwiał ku złudzeniom, że trzeba dziękuję powiedzieć, bo wiara jest łaską, i łatwo ją stracić... wiele mam zrozumienia dla takich historii i modlę się za niewierzących bo i ja byłam na progu tych drzwi na zewnątrz... dobrze, że dobre ręce się do mnie wyciągnęły... :) moich prawdziwych przyjaciół w wierze, choć nie tylko. A przede wszystkim Chrystusowe.
odcinek genialny! jesteś mistrzem. ja tylko (może kiedyś w następnych tematach) odnośnie ikony odcinka... a dokładniej symbolu trójkąta w okiem w środku. Wiem, symbol Ojca, opatrzność, wszechwiedzący (to takie skojarzenia z podstawówki) tylko pytanie.. czy orientujesz się, czemu trójkąt w okiem w środku jest symbolem masońskim? (piramida, oko na jej górze, dolar..)
zamieszanie to wprowadza :( Czy tak, jak genialnie tłumaczysz każde pytanie wierzącego (i niewierzącego), mógłbyś ten temat przybliżyć?
Wiara i rozum,,,Pan Jezus powiedział,, gdybyście mieli tyle wiary co ziarno. gorczycy,,,, modlimy się o wiarę 🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥!
Jeżeli ktoś przestaje chodzić do kościoła z powodu księdza tzn że nigdy do niego nie chodził z powodu Chrystusa.
Zgadzam się, bo nie dla ks się chodzi, tylko dla Boga dziękując za wszystko za dar zycia itd
Dla zasięgu. Nie ma żadnego Boga 😂. Jesteś wolnym człowiekiem. Pozdrawiam.
Pewnie dostaje Pan wiele takich wiadomości, ALE "jestem ateistą i uwielbiam Pana oglądać".:)
Tylko Bóg jest MIŁOŚCIĄ.!!❤️
Najlepszy Pana film moim zdaniem. Dzięki.
Do Kościoła idę dla BOGA i do BOGA .
Na nic chodzenie po świątyniach, jeśli nie znajdzie się boga w swoim sercu.
Boga przede wszystkim ma się w sercu
Skoro księża popełniają grzechy to również mogą mówić nieprawdę. Czyli tak jak rady wujka Stefana , muszę przeanalizować sam, tak samo rady Księży trzeba analizować. mnie irytuje że księży traktuje się tak jakby mieli dostęp do wiedzy innej niż zwykli ludzie.
bardzo dobry odcinek, gratki
11:51 Opowiada pan baśnie z mchu i paproci. Chrystus nie założył żadnego kościoła powszechnego. Chrystus założył kościół "elitarny". Mt 7.13 "Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!" Skoro mało jest takich, którzy drogę znajdują, to mowa o powszechności jest co najmniej niestosowne żeby nie powiedzieć zakłamane i fałszywe.
12:07 Nie następuje żadna ciągłość - to kolejne stwierdzenie fałszywe i nie poparte żadnymi faktami. Wystarczy choć pobieżne przyjrzenie się historii KK aby stwierdzić, że nie ma on NIC wspólnego ani ze św. Piotrem, ani z Chrystusem i jego naukami. Jedyna ciągłość to religijność starożytnego Rzymu i nałożenie na nią postaci z Nowego testamentu. Nawet sam papież używa tytułu pochodzącego jeszcze ze starożytnego Rzymu, mianowicie Pontifex maximus co było tytułem najwyższego kapłana jak i samego cesarza. W początkach KK głową kościoła był cesarz! Zmieniło się to dopiero po niemal tysiącu lat po Chrystusie. Proszę trzymać się faktów!
A zapytam czym różni soe ten kościół nasz od teho elitarnego? Czemu jest niezgodny z nauczaniem Jezusa?
@@prawdziwyrosjanin3738 Nie wiem który jest "ten wasz", ale jeśli masz na myśli KK to jest to kościół rzymski oparty na pustej obrzędowości i wiary w ich moc. Niewiele zatem ma wspólnego z tym o czym mówi Nowy Testament. Poza tym nakazuje kult przedmiotów i oddawanie im czci. Nie jest kościołem Chrystusowym a kościołem Maryjnym. To tyle.
Każdy potrzebuje Noga, mentora, ale dzisiejszy Kościół takim mentorem nie jest. W pewnym momencie popełnili grzech i w nim tkwią.
Wspaniałe świadectwo. Dziękuję 🙏
Nie chodzić do kościoła ze względu na księży, to tak jakby jadąc do pracy nie wsiąść do jedynego autobusu, bo podobno jakiś kierowca śmierdzi kiełbasą.
Tak właśnie jest jak napisałeś.
i tak juz zawsze skazonym autobusem jeździć? To wolę na lowelku
Świetny film, bardzo inspirujący. Mam dwa pytania, lekko offtopowe. Kto jest autorem obrazów które masz za sobą przez większą część filmu oraz co to za chóralny utwór w tle od 02:58 ?
No ale dlaczego "sięgnięcie dna" sprawiło, że wróciłeś do kościoła? Brakuje mi uzasadnienia, trochę jakby, każdy kto sięgną dna, wracał do kościoła.
Jak Michale dojdziesz do dna to to zrozumiesz - nie życzę Ci tego absolutnie. Są ludzie, którzy stracili wszystko. Wszystko znaczy wszystko - majątek, rodzinę, wszystko. Różne są przyczyny, Zostajesz już wtedy tylko sam. Pomogą Ci ludzie, ale to ktoś się musi za Tobą wstawić, bo jak wpadasz np: w alkoholizm taki, że nie rozróżniasz dnia od nocy, łgasz wszystkim do okoła, przychodzić po dzieco w przedszkolu pijany, to można się zastanawiać, gdzie jest to dno - otóż może jeszcze gorzej. Czy Bóg Cie magicznie wyleczy z alkoholizmu - nie, ale pomoże Ci wyjść z tego i później wzmacniać cię w abstynencji.
Jeżeli kiedyś otrzesz się o śmierć, tam rzeczywiście, że po kilku dniach stwierdzisz, mało brakowało, żebym nie żył ( tak ja ja miesiąc temu na autostradzie, kiedy mi zajechał jakiś wariat drogę, i wpadłem w poślizg), to wtedy zaczynasz rozumieć co to jest wiara. Czy kościół Cię uratuje - oni nie jest od tego. On ma utorować drogę do pogłębiania wiary. To, że nie wszyscy księża to potrafią, a co gorsza inni wręcz tą instytucję pogrążają swoją postawą to inna sprawa. Dla mnie Trynitarze są największym wyrazem pokory (to zakon zajmujący się posługą w więzieniach i zakładach karnych) - dla takich osób Kościół, który przychodzi do więzienia często jest jedyną nadzieją. Oni osiągnęli swoje dno - i co mają nie przychodzić?