Słowa wypowiedziane w 35 minucie „zobaczcie co jest prawdą a co jest fałszem” Dziękuję za te słowa i za wszystko, dzięki czemu postanowiłam napisać ten komentarz… Uważam, że czas najwyższy przestać się nabierać na te nauczania, satsangi itp, Bo ktokolwiek nazywa siebie przebudzonym lub oświeconym NIE JEST NIM. Ktokolwiek ośmiela nazywać siebie nauczycielem świadczy o tym że kieruje nim rozbuchane ego i o stawianiu się wyżej- co zresztą wyraźnie widać i słychać po sposobie wypowiadania się Nityi. Prawdziwy przebudzony nigdy by tak nie zrobił, bo wiedziałby że jedynym co ma zrobić to pozostać w miejscu gdzie jest, bo już wszystko jest wystarczające i kompletne, a więc wszyscy jesteśmy wystarczający i kompletni- dlatego nic nie trzeba mówić i nikogo nie trzeba nauczać……….Obecność, świadomość po prostu jest A Budda? Jezus? Gdyby którykolwiek z nich był faktycznie „przebudzonym” czy „oświeconym”, to logiczne jest, że po tych 2 czy 2,5 tysiącach lat mielibyśmy przysłowiowe niebo na Ziemi a nie piekło, bo dopóki choć jedna istota cierpi- to wciąż jest to piekłem…. Prawdziwe poznanie przebudzenie oświecenie czy jakkolwiek to zwać, wygenerowałoby energię w rodzaju atomowej, o mocy większej niż wszystkie bomby atomowe razem wzięte skonstruowane przez ludzi… i wszystko ułożyłoby się w mgnieniu oka samoistnie, bez potrzeby jakiejkolwiek dalszej ingerencji, nauczań, satsangów, religii itp Zapoznałam się z życiorysem „Buddy”- jak podają PORZUCIŁ on żonę i dziecko będące w wieku niemowlęcym- po to aby stać się „oświeconym”, w dodatku podobno zrobił to w środku nocy cyt. „jak złodziej”, a po „oświeceniu” wiedziony rzekomym współczuciem zaczął nauczać…… Prawdziwemu oświeconemu współczucie nakazałoby przede wszystkim wrócić do rodziny i się nią należycie zaopiekować oraz zrobić wszystko, aby naprawić skutki traumy chociażby u dziecka, które w tak perfidny egoistyczny sposób porzucił; wypadałoby zadośćuczynić dziecku i żonie lata cierpienia, na które ich skazał…. człowieka tak postępującego jak tamten „Budda”- czyli Siddhartha Gautama bo tak się podobno nazywał- współczesna psychologia określa mianem osobowości psychopatycznej narcystycznej…. Ciekawym jest też, w jaki sposób owy „Budda” de facto wymusił na sobie to tzw „oświecenie”…. A Jezus? Jeżeli faktem jest, że umierając powiedział „Boże mój, czemuś mnie opuścił”, to znaczy że nie był „oświeconym”, bo gdyby był, to wiedziałby, że „Bóg” czy jakkolwiek zwać ten byt/energię jaką miał na myśli- NIGDY NIE OPUSZCZA, bo to SAM CZŁOWIEK ODDZIELA SIĘ od swojej prawdziwej natury, od źrodła. I gdyby Jezus faktycznie był „oświeconym”, to także nie nazywałby się królem- co podobno czynił. Ze swojego doświadczenia dodam, że spotkałam w życiu jednego człowieka, który uważał się za króla- w czasie gdy pracowałam w szpitalu- był to pacjent oddziału psychiatrycznego z rozpoznaną choroą Tyle faktów- czyli nagiej prawdy. Doświadczenie życiowe pokazało mi, że warto samodzielnie zdobywać wiedzę i dociekać prawdy oraz zakwestionować wszystko, lecz nie wykluczając niczego- oprócz osobistego doświadczenia. To, że ktoś inny mówi, że jest kimś albo nie jest, że ja kimś jestem albo nie jestem, że robię dobrze, że robię źle, i że on/ ona wie- nie zawsze znaczy że tak jest. Dlatego OSOBISTE DOŚWIADCZENIE jest tym, w czym pokładam ufność, JEST PRAWDĄ Bo KRÓL MOŻE BYĆ NAGI- jak w pewnej bajce, w której kto zdemaskował króla/ cesarza?? MAŁE DZIECKO. Dlatego jeżeli jakiemukolwiek człowiekowi poza mną miałabym zaufać, to w pierwszej kolejności dzieciom- im młodsze, tym bardziej- bo najmniej jeszcze wypaczone przez dorosłych uzurpujących sobie nad nimi władzę. Wysłuchać i obserwować przede wszystkim dzieci- czy to zrodzone ze mnie/ przeze mnie czy przez kogokolwiek innego. Ale NADE WSZYSTKO odnaleźć, uznać WE MNIE obecność tego NIEWINNEGO DZIECKA, które wciąż żyje i na różne sposoby- poprzez dolegliwości ciała/ umysłu czy bolesne relacje i trudne sytuacje życiowe nawołuje mnie- domagając się UWAGI, WYSŁUCHANIA oraz przede wszystkim UZNANIA jego istnienia…I JEGO/ JEJ PRAWA DO ISTNIENIA… a żeby tego dokonać, potrzebuję: Zatrzymać się zaprzestać poszukiwań na youtube, google, w książkach, kursach, satsangach, religiach itp. pobyć jak najwięcej sama ze sobą w odosobnieniu zamilknąć zamknąć oczy skierować uwagę do wewnątrz- na ODDECH, doznania w ciele, myśli których z czasem jest coraz mniej przywołać to niewinne Dziecko które gdzieś na mnie czeka zaczekać cierpliwie aż się pojawi I w końcu je wysłuchać oraz zaopiekować się Nią/ Nim w sposób, jakiego Ono potrzebuje. A wtedy Ono ukaże mi całą prawdę- że JESTEM KOMPLETNA, WYSTARCZAJĄCA, oraz że WSZYSTKO CZEGO POTRZEBUJĘ JUŻ JEST WE MNIE że zawsze było, zawsze jest i zawsze będzie- W WIECZNYM, WSZECHOBECNYM TU i TERAZ. A teraz czas najwyższy abym wreszcie tego dokonała. Dziękuję za możliwość wypowiedzenia tego, poukładania w sobie i pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Prawda jest prosta, choć pewnie demotywująca, nie ma żadnego przebudzenia ani oświecenia, jest jedno życie przejawione i świadome w materii oraz nieświadome i nieprzejawione poza materią. Wszyscy jesteśmy tym życiem. W procesie naturalnej ewolucji powstał umysł czyli myśli i słowa. Myśli nazwały ciało zaimkiem "Ja" i tak wymyśliła się 😂 indywidualna osoba i teraz ta osoba, aby wydłużyć swoje istnienie wymyśliła sobie duszę, Boga i życie pozagrobowe.
Zauważ, że krytykując Nityę za nauczanie sama napisałaś elaborat pouczający wszystkich, jak należy podejść do sprawy. Następnie wskazałaś, że trzeba samemu dokonać w sobie rozpoznania, czyli powiedziałaś dokładnie to samo, co Nitya. No i?
To jest dokładnie tak samo jak ludzie przyjeżdżają do mnie na ognisko i od samego początku wszystko się tak układa żeby tak miało być jak miało być to jest coś niesamowitego
Rozumiem tłumaczenie w pewnym stopniu, tj. rozumowym, a poza tym w ogóle nie rozumiem, chociaż bardzo chcę. Kto rozpoznaje to, co rozpoznaje? Też mnie aż wszystko boli. 🙁
Dziękuję 🌺
Dziękuję 🙏🏻
Jak ja Cię kocham ❤
Dziękuję
Słowa wypowiedziane w 35 minucie „zobaczcie co jest prawdą a co jest fałszem”
Dziękuję za te słowa i za wszystko, dzięki czemu postanowiłam napisać ten komentarz…
Uważam, że czas najwyższy przestać się nabierać na te nauczania, satsangi itp, Bo ktokolwiek nazywa siebie przebudzonym lub oświeconym NIE JEST NIM. Ktokolwiek ośmiela nazywać siebie nauczycielem świadczy o tym że kieruje nim rozbuchane ego i o stawianiu się wyżej- co zresztą wyraźnie widać i słychać po sposobie wypowiadania się Nityi.
Prawdziwy przebudzony nigdy by tak nie zrobił, bo wiedziałby że jedynym co ma zrobić to pozostać w miejscu gdzie jest, bo już wszystko jest wystarczające i kompletne, a więc wszyscy jesteśmy wystarczający i kompletni- dlatego nic nie trzeba mówić i nikogo nie trzeba nauczać……….Obecność, świadomość po prostu jest
A Budda? Jezus? Gdyby którykolwiek z nich był faktycznie „przebudzonym” czy „oświeconym”, to logiczne jest, że po tych 2 czy 2,5 tysiącach lat mielibyśmy przysłowiowe niebo na Ziemi a nie piekło, bo dopóki choć jedna istota cierpi- to wciąż jest to piekłem….
Prawdziwe poznanie przebudzenie oświecenie czy jakkolwiek to zwać, wygenerowałoby energię w rodzaju atomowej, o mocy większej niż wszystkie bomby atomowe razem wzięte skonstruowane przez ludzi… i wszystko ułożyłoby się w mgnieniu oka samoistnie, bez potrzeby jakiejkolwiek dalszej ingerencji, nauczań, satsangów, religii itp
Zapoznałam się z życiorysem „Buddy”- jak podają PORZUCIŁ on żonę i dziecko będące w wieku niemowlęcym- po to aby stać się „oświeconym”, w dodatku podobno zrobił to w środku nocy cyt. „jak złodziej”, a po „oświeceniu” wiedziony rzekomym współczuciem zaczął nauczać…… Prawdziwemu oświeconemu współczucie nakazałoby przede wszystkim wrócić do rodziny i się nią należycie zaopiekować oraz zrobić wszystko, aby naprawić skutki traumy chociażby u dziecka, które w tak perfidny egoistyczny sposób porzucił; wypadałoby zadośćuczynić dziecku i żonie lata cierpienia, na które ich skazał….
człowieka tak postępującego jak tamten „Budda”- czyli Siddhartha Gautama bo tak się podobno nazywał- współczesna psychologia określa mianem osobowości psychopatycznej narcystycznej….
Ciekawym jest też, w jaki sposób owy „Budda” de facto wymusił na sobie to tzw „oświecenie”….
A Jezus? Jeżeli faktem jest, że umierając powiedział „Boże mój, czemuś mnie opuścił”, to znaczy że nie był „oświeconym”, bo gdyby był, to wiedziałby, że „Bóg” czy jakkolwiek zwać ten byt/energię jaką miał na myśli- NIGDY NIE OPUSZCZA, bo to SAM CZŁOWIEK ODDZIELA SIĘ od swojej prawdziwej natury, od źrodła.
I gdyby Jezus faktycznie był „oświeconym”, to także nie nazywałby się królem- co podobno czynił. Ze swojego doświadczenia dodam, że spotkałam w życiu jednego człowieka, który uważał się za króla- w czasie gdy pracowałam w szpitalu- był to pacjent oddziału psychiatrycznego z rozpoznaną choroą
Tyle faktów- czyli nagiej prawdy.
Doświadczenie życiowe pokazało mi, że warto samodzielnie zdobywać wiedzę i dociekać prawdy oraz zakwestionować wszystko, lecz nie wykluczając niczego- oprócz osobistego doświadczenia.
To, że ktoś inny mówi, że jest kimś albo nie jest, że ja kimś jestem albo nie jestem, że robię dobrze, że robię źle, i że on/ ona wie- nie zawsze znaczy że tak jest.
Dlatego OSOBISTE DOŚWIADCZENIE jest tym, w czym pokładam ufność, JEST PRAWDĄ
Bo KRÓL MOŻE BYĆ NAGI- jak w pewnej bajce, w której kto zdemaskował króla/ cesarza?? MAŁE DZIECKO.
Dlatego jeżeli jakiemukolwiek człowiekowi poza mną miałabym zaufać, to w pierwszej kolejności dzieciom- im młodsze, tym bardziej- bo najmniej jeszcze wypaczone przez dorosłych uzurpujących sobie nad nimi władzę. Wysłuchać i obserwować przede wszystkim dzieci- czy to zrodzone ze mnie/ przeze mnie czy przez kogokolwiek innego.
Ale NADE WSZYSTKO odnaleźć, uznać WE MNIE obecność tego NIEWINNEGO DZIECKA, które wciąż żyje i na różne sposoby- poprzez dolegliwości ciała/ umysłu czy bolesne relacje i trudne sytuacje życiowe nawołuje mnie- domagając się UWAGI, WYSŁUCHANIA oraz przede wszystkim UZNANIA jego istnienia…I JEGO/ JEJ PRAWA DO ISTNIENIA… a żeby tego dokonać, potrzebuję:
Zatrzymać się
zaprzestać poszukiwań na youtube, google, w książkach, kursach, satsangach, religiach itp.
pobyć jak najwięcej sama ze sobą w odosobnieniu
zamilknąć
zamknąć oczy
skierować uwagę do wewnątrz- na ODDECH, doznania w ciele, myśli których z czasem jest coraz mniej
przywołać to niewinne Dziecko które gdzieś na mnie czeka
zaczekać cierpliwie aż się pojawi
I w końcu je wysłuchać oraz
zaopiekować się Nią/ Nim w sposób, jakiego Ono potrzebuje.
A wtedy Ono ukaże mi całą prawdę- że JESTEM KOMPLETNA, WYSTARCZAJĄCA, oraz że
WSZYSTKO CZEGO POTRZEBUJĘ JUŻ JEST WE MNIE że zawsze było, zawsze jest i zawsze będzie- W WIECZNYM, WSZECHOBECNYM TU i TERAZ.
A teraz czas najwyższy abym wreszcie tego dokonała.
Dziękuję za możliwość wypowiedzenia tego, poukładania w sobie i pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Prawda jest prosta, choć pewnie demotywująca, nie ma żadnego przebudzenia ani oświecenia, jest jedno życie przejawione i świadome w materii oraz nieświadome i nieprzejawione poza materią. Wszyscy jesteśmy tym życiem. W procesie naturalnej ewolucji powstał umysł czyli myśli i słowa. Myśli nazwały ciało zaimkiem "Ja" i tak wymyśliła się 😂 indywidualna osoba i teraz ta osoba, aby wydłużyć swoje istnienie wymyśliła sobie duszę, Boga i życie pozagrobowe.
Zauważ, że krytykując Nityę za nauczanie sama napisałaś elaborat pouczający wszystkich, jak należy podejść do sprawy. Następnie wskazałaś, że trzeba samemu dokonać w sobie rozpoznania, czyli powiedziałaś dokładnie to samo, co Nitya. No i?
Podziwiam cierpliwość prowadzącej satsang !
Kocham i dziękuję,że jesteś ,🙏🎈❤ Jam Jest 🙏🧚♂️💗👁
Dziękuję Ci za Twoją siłę tego tłumaczenia i ,że jesteś 💫💫💫
Dziękuję bardzo
Nityo Dziękuję Piękny przekaz innego spojrzenia na życie które mamy to wdziecznosc radość I miłość i spokój ❤❤❤
To jest dokładnie tak samo jak ludzie przyjeżdżają do mnie na ognisko i od samego początku wszystko się tak układa żeby tak miało być jak miało być to jest coś niesamowitego
Dziekuje ❤
Prawda jest wieczną szczęśliwością
Cudownie to mówisz sobie
Tak naprawdę my wszyscy szukamy odpowiedzi na nasze myśli czy są prawdziwe i potwierdzenia tych myśli a wszystkie nasze Myśli i słowa są prawdziwe
Podobno wszystko jest takie jak myślisz że jest
Każdy ma swoje zrozumienie wynikające że swego zapetlenia mózgowego, z czasem porzucamy je i jest trochę lepiej😊
Że nie powinniśmy się dalej wkręcać sami siebie
Wszystkie kije z pleców trzeba wyciągnąć
❤
Czyli boimy się zmian po prostu to jest takie proste że nie powinniśmy nigdy zboczyć ze swojej drogi Którą wcześniej obraliśmy
Ja też dokładnie to samo robię sobie
Myślmy wprost
nitya coraz młodsza.
Rozumiem tłumaczenie w pewnym stopniu, tj. rozumowym, a poza tym w ogóle nie rozumiem, chociaż bardzo chcę. Kto rozpoznaje to, co rozpoznaje? Też mnie aż wszystko boli. 🙁
Jak ja Cię kocham ❤