Tczew - Za Wisłą... już nie wierzą w remont mostu

แชร์
ฝัง
  • เผยแพร่เมื่อ 20 พ.ย. 2013
  • Złe wiadomości napłynęły do władz powiatu tczewskiego z Gdańska. Marszałek województwa zapowiedział w oficjalnym piśmie, że ze względu na duże obciążenie własnymi inwestycjami, nie uda mu się zabezpieczyć środków, który pozwoliłby już w przyszłym roku rozpocząć prace zmierzające do ratowania mostu. Środki marszałka, wsparte pieniądzmi z kas lokalnych samorządów, miały stanowić wkład na rzecz ratowania zabytku, którego wymagało ministerstwo transportu. Dodatkowo przekazanie środków z budżetu państwa komplikuje dymisja szefa resortu, Sławomira Nowaka, który wcześniej zapowiadał, że pieniądze się znajdą. 133 mln zł według wstępnych szacunków ma kosztować przebudowa zabytkowego mostu przez Wisłę w Tczewie w wersji, na którą zdecydowało się tutejsze starostwo - właściciel 150-latka. Jak tłumaczą powiatowi urzędnicy, nawet jest wszystkie samorządy, którym leży na sercu los most w Tczewie - wsparte siłami marszałka - zdecydowałyby się partycypować w kosztach remontu - i tak nierealne będzie uzbieranie kwoty 25-procent wartości całej sumy, która, według pomysłu strony rządowej, miałaby stanowić wkład własny. Rozmowy o finansowaniu przebudowy mostu ze środków centralnych utrudniają też zmiany w resorcie transportu. To pochodzący z Pomorza były minister Sławomir Nowak deklarował, że pieniądze na ratowania mostu będą, a prace ruszą w 2015 roku. Władze powiatu nie składają jednak broni. Teraz urzędnicy czekają na rozwój wypadków w Warszawie. Most - zamknięty dla wszelkiego ruchu od października 2011 - roku też musi poczekać. Na razie pozostaje się cieszyć jedynie z tego, że dobiega końca remont neogotyckich wieżyczek. To niestety, koniec dobrych wiadomości w tej sprawie. Tymczasem podczas gdy w Tczewie trwa urzędnicza walka o pieniądze - a organizacje społeczne zabiegają - o to, by most stał się wreszcie godną wizytówką naszego miasta, przypominającą o jego dawnej świetności, to w położonym na drugim brzegu rzeki Lisewie, mieszkańcy odliczają dni - jak mówią - od tego, kiedy zostali odcięci od świata. Bo choć od miasta, w którym pracują, robią zakupy, uczą się, dzieli ich zaledwie kilometr, to z powodu zamkniętego mostu muszą nadkładać sporo drogi. I jak podkreślają sytuacja dotyczy nie tylko osób z Lisewa, ale także Lichnów, czy Nowego Stawu.

ความคิดเห็น •