bzdura - Pędzą konie po betonie 14.01.2024

แชร์
ฝัง
  • เผยแพร่เมื่อ 19 ก.ย. 2024
  • Może se siedze pod palmą ale i tak mnie to denerwuje
    lo-fi tak jak moje życie, low life

ความคิดเห็น • 3

  • @Хто-э1р
    @Хто-э1р 8 หลายเดือนก่อน

    😎😎😎

  • @p4n4143
    @p4n4143 8 หลายเดือนก่อน

    Wow

  • @siuginsyn
    @siuginsyn  8 หลายเดือนก่อน

    Nasz nowy-stary premier inaugurował swój urząd exposé, które zaczął odczytując list samobójcy który kilka lat temu w proteście przeciwko władzy PiSu dokonał w Warszawie aktu samospalenia. Niczym samozwańczy szeryf, strażnik moralności w swojej politycznej grze nie pierwszy już raz instrumentalnie posłużył się ludzką tragedią. Ten wątpliwy etycznie czyn pokazuje nie tylko pychę politycznej elity ale też brak konsekwencji i wybiórczość. Dlaczego premier Tusk nie wspomniał o człowieku który podobnie zabił się za jego kadencji w 2011 roku? Dlaczego nadal poza debatą publiczną i zainteresowaniem elit znajduje się los tysięcy ludzi, ofiar systemu dla których transformacja ustrojowa nie okazała się spełnieniem American dream na polskiej ziemi i także odebrali sobie życie? Przyjmując taki dyskurs i nie traktując wszystkich tych istnień w kategoriach osobistego/systemowego dramatu, tragedii ludzi oszukanych, okradanych, odtrąconych i być może psychicznie niestabilnych a rozpatrywać każdy taki przypadek jak polityczną samoofiarę i uwielbiany w naszym słowiańskim kręgu kulturowym tragiczny heroizm - to okazuje się, że KAŻDA władza ma krew na rękach.
    Jakim moralnym autorytetem jest dziś Jan Paweł drugi? Jego rozdmuchany do granic, pompatyczny kult od kilku lat na naszych oczach umiera. I bardzo dobrze, bo nie bez przyczyny. Jaki jest więc powód dla którego szesnasty premier Trzeciej Rzeszypospolitej przytacza i powołuje się na "myśli" osoby współodpowiedzialnej za jedne z najpaskudniejszych czynów jakich może dopuścić się człowiek...
    Gdzie w nowym rządzie znajduje się miejsce dla spraw osób LGBT+, tematów socjalnych, prawa pracy, kryzysu na rynku mieszkaniowym? Zamiast tego kolejny raz serwują nam bajkę o przedsiębiorcach i biznesie. Wiercą i świdrują w polskich głowach.
    Media które jeszcze pół roku temu nazywane były "wolnymi" dziś uprawiają partyjną propagandę ku czci cara i jego świty. Świętują swój sukces. Hurra. Bo w demokracji przedstawicielskiej nie chodzi o ludzi, ich wolność i prawo wyboru. W demokracji przedstawicielskiej chodzi o to, by rządzili nasi. Największy ich sukces po tylu latach ideologicznej obróbki, począwszy od lat szkolnych, to wmówienie ludziom, że jeśli prowadzą nawet jednoosobową gospodarczą działalność to nie są już ludźmi pracy, rzemieślnikami. Że ich społeczny interes tożsamy jest z wielkim biznesem. Że bliżej im do milionerów pokroju Kulczyka niż żula Ryśka spod dworca. Mimo, że od bezdomności dzieli ich tylko jedna lub dwie niespłacone raty kredytu. Walka klas została przegrana. W szkole nie uczyliśmy się jak organizować strajki, jakie korzyści i prawa wynikają z przynależności do związków zawodowych i jak ochronić się przed nieuczciwym pracodawcą. W szkole uczyliśmy się "podstaw przedsiębiorczości" i rozpisywania biznes planów.
    Społeczeństwo ma być bierne, dlatego rzucą nam ochłapy, tego czego się domagamy, by uśpić czujność. Podwyżki dla budżetówki? Wspaniale. Ale nie powinniśmy się tutaj zatrzymywać.
    Gdzie podziała się kwestia prawa do aborcji i strajku kobiet? Jedynego oddolnego ruchu w historii tego kraju który nawet w moim 12 tysięcznym miasteczku zmobilizował setki ludzi do wyjścia na ulicę. To nie ich partyjne marsze i facebookowe protesty korpohipisów przyczyniły się do upadku zamordystycznych skurwysynów z PiSu ale to właśnie wtedy, w jesień 2020 roku w ciągu kilku tygodni ich poparcie bezpowrotnie spadło o około 20%. Kiedy nasz protest umarł? Kiedy zabrano mu autentyczność i konstruktywny gniew, próbując skapitalizować go politycznie przez powiązaną z partią obecnie rządzącą postacią Marty Lempart.
    Obietnice zalegalizowania aborcji, NIE POWROTU do spisanego pod dyktando kościoła "kompromisu" mieli na sztandarach oraz w wyborczych obietnicach. Czy mamy prawo czuć się oszukanymi? Oczywiście. Lecz niech nikogo nie dziwi, że Donald Tusk, nadal jest tym samym Donaldem Tuskiem którym był od zawsze. Również ponad dekadę temu kiedy to w swojej kampanii wyborczej obiecywał Polakom legalne związki partnerskie.
    A w tym samym czasie, gdy rząd planuje uszczelnianie granic i budowę militarnej potęgi, nadeszła kolejna, mroźna i ostra zima w której ludzie znów giną w Podlaskich lasach. I na ulicach. Pomimo tego, że pustostanów jest w naszym kraju aż sześciokrotnie więcej niż osób oficjalnie bezdomnych.
    Pieniądze są, były i zawsze będą lecz nie na to, co społecznie ważne. To nic nadzwyczajnego, że siedząc na samej górze społecznej drabiny nie zauważają tego co pod spodem. Nadal będą udawać, że w kwestiach istotnych mają zawiązane ręce, że sprawa jest nie do ruszenia a bokiem przepychać będą ustawy korzystne dla swojej grupy społecznej. Nadal będą ignorować na przykład kwestię bandyckiej prywatyzacji zakładowych mieszkań i wyrzucanie ludzi na bruk. A potem tak jak kilka miesięcy temu we Wrocławiu w zgodzie z PiSem, z uśmiechem postawią kolejny niepotrzebny pomnik Zbrodniarzy Wyklętych.
    Witamy w Polsce uśmiechniętej, szczęśliwej i europejskiej.
    Żadnych złudzeń, Panie i Panowie. Żadnych złudzeń.