Bardzo pomocny podcast 👍 Wiele tych obrazów, chociaż szczątkowych odnalazłem w sobie, wiele tych patologii które były moim udziałem które tu bliżej poznałem, które ten podcast mi przypomniał Pan już oczyścił przez te lata wspólnej drogi z Nim. Jemu niech będzie Chwała na wieki wieków. Amen 🙏♥️🕊️ Jemu
Ciekawy odcinek. Miewam z tym problemy. Tak, chrześcijaństwo to nie jest sztywny zbiór zasad, itp. To relacja, miłość ponad prawem. Ale przecież jeśli zgrzeszę, nie daj Boże ciężko, to włącza się strach na myśl, że np. mógłbym ulec wypadkowi i w tym grzechu ciężkim umrzeć, itp. Może taki przerysowany przykład, no ale tak jest. Chociaż zauważyłem też pewne postępy. W Starym Testamencie Izraelici przypisywali Bogu wszystko jako pierwszej przyczynie - dobro i zło. Choć pytałem różne osoby duchowne i nie wykluczyłbym całkiem ,,kary Bożej", choć oczywiście to nie jest kara jak kara u ludzi.
Bóg zapłać za wyjaśnienie postaw patologicznych obrazu Boga.Mysle,że święci Karmelu uczą nas odkrywana Miłości Bożej.❤ Od ponad dwudziestu lat jestem zafascynowana duchowością Karmelu i dziękuje Ojcom prowadzenie tak budujących tematów.
Wersja skrócona (to cytat z "Dzienniczka", św. Faustyny, oczywiście): "Niech grzesznik wie: jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność całą. Piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma piekła, albo tym, że nikt tam nie był i nie wie, jak tam jest." To a propos wspomnienia jednego z Ojców na temat tego, co kiedyś słyszał na "jednym kazaniu", ok. 20 min. nagrania.
Innymi słowy Księga Mądrości poucza, że w grzechu jest już kara. Dowód: Egipcjanie topili w wodach Nilu dzieci Izraelczyków i potem ich wojska, rydwany i jeźdźcy też potopiły się w wodach Morza Czerwonego. Z kolei do Izraela ich czyn zabicia Mesjasza wrocił jako unicestwienie. Dobro i zło wraca do człowieka.
Księga Mądrości poucza, że w grzechu jest już kara. Dowód: Egipcjanie topili w wodach Nilu dzieci Izraelczyków i potem ich wojska, rydwany i jeźdźcy też potopiły się w wodach Morza Czerwonego. Z kolei do Izraela ich czyn zabicia Mesjasza wrocił jako unicestwienie. Dobro i zło wraca do człowieka.
Serdecznie dziękuję, genialny temat i rozmowa. Można odnaleźć tu elementy z wlasnej drogi, na szczęście przeszłej, chociaz ciągle w drodze po śladach Mistrza. Dużo tez stereotypów, które nadal sie dostrzega i dobrze funkcjonują w życiu Z serca Bóg zapłać ojcowie za światło, które wnosicie do świata. Szczęść Boże, niech Duch Święty óświetla i umacnia każdego dnia.❤❤🙏🙏
Bóg zapłać za tę fantastyczną rozmowę. Wiele o mnie i o mojej modlitwie, ale także jak dużo rzeczy pomocnych do niesienia posłania. Podajecie, Ojcowie, znakomite podpowiedzi do rozmów o Bogu i o modlitwie z innymi. Tak trudno jest czasem wytłumaczyć, co ja konkretnie robię, siedząc tę godzinę na modlitwie, nawet bez różańca w ręku!
Trzeba miec gleboki kontakt z Bogiem zeby On nam powiedzial kim jestesmy i ze On jest Ojcem Tata Tatusiem naszym. Glebokie jest to znaczenie i prawdziwe i radosne. Czytajmy Pismo Swiete szukajmy 💖🙏
Ja odkrywam, że siebie samego traktuję z dużo większą surowością niż Pan Bóg, który zna moją słabość i lituje się a ja sam z trudnością wybaczam sam sobie
[741] Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Rodzaje mąk, które widziałam: pierwszą męką, która stanowi piekło, jest utrata Boga; drugie - ustawiczny wyrzut sumienia; trzecie - nigdy się już ten los nie zmieni; czwarta męka - jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym; piąta męka - jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność, widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje; szósta męka - jest ustawiczne towarzystwo szatana: siódma męka - jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa. Są to męki, które wszyscy potępieni cierpią razem, ale to jest nie koniec mąk. Są męki dla dusz poszczególne, które są mękami zmysłów: każda dusza czym grzeszyła, tym jest dręczona w straszny i nie do opisania sposób. Są straszne lochy, otchłanie kaźni, gdzie jedna męka odróżnia się od drugiej; umarłabym na ten widok tych strasznych mąk, gdyby mnie nie utrzymywała wszechmoc Boża. Niech grzesznik wie: jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność całą. Piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma piekła, albo tym, że nikt tam nie był i nie wie, jak tam jest.
A z kolei Julianna z Norwich miała wizje sugerujące powszechne zbawienie... I można się tak licytować na wizje i mistyków. Warto też zauważyć, że kanonizacja nie oznacza automatycznego potwierdzenia treści wszystkich wizji/objawień/natchnień danego Świętego. Co najwyżej oznacza, że nie ma wśród nich herezji czy że można z ich lektury odnieść duchowy pożytek. Korzystanie z prywatnych objawień jako źródła pełnowartościowego poznania teologicznego kończy się podobnie, jak historia wielu grzybiarzy, którym wydawało się, że potrafią dobrze odróżnić grzyby jadalne od trujących... Osobiście najbliżej mi do podejścia św. Jana od Krzyża, który stwierdza - parafrazując - że skoro w jakichkolwiek prywatnych objawieniach nie ma nic więcej, niż w Objawieniu danym w Chrystusie, to interesowanie się nimi i próba wyłuskania tych wiarygodnych jest stratą czasu, a często również próżną ciekawością. Lepiej trzymać się "ciemnej wiary" i Pisma św. Poniżej garść cytatów: Zdaje im się, że dobrze jest dopuszczać jedne [wizje], a odrzucać drugie, i tym sposobem wprowadzają siebie i innych w wielkie trudności i niebezpieczeństwa, jeżeli chodzi o rozpoznanie pomiędzy ich prawdziwością i fałszem. Pan Bóg nie nakłada duszom takiej pracy ani nie chce wystawiać dusz prostych i skromnych na takie niebezpieczeństwa i trudności. Mają bowiem zdrową i pełną naukę w wierze, za którą niech postępują naprzód. (DGK II, 16, 14) Takie pragnienie poznawania rzeczy drogą nadprzyrodzoną uważam za gorsze niż pragnienie smaków duchowych dla zmysłów. Nie wiem bowiem, czy dusza, która ich pożąda, może uniknąć grzechu, przynajmniej powszedniego, choćby miała wiele dobrych intencji i była już posunięta w doskonałości. Odnosi się to i do tego, kto jej daje takie rozkazy i na to pozwala. Taka droga nadzwyczajna jest niepotrzebna, gdyż mamy rozum, prawo i naukę Ewangelii, które aż nadto wystarczają. Nie ma takich trudności czy potrzeb, których by nie można było rozwiązać za ich pomocą i to z większym upodobaniem Bożym i z większym pożytkiem dusz. (DGK II, 21, 4) Nie wypada więc pytać teraz Boga w taki sposób, jak w Starym Testamencie i nie ma już konieczności, aby do nas mówił. Przez Chrystusa bowiem objawił nam całość wiary i nic nowego już nie będzie nam objawiał. Gdyby zaś ktoś chciał teraz otrzymywać cośkolwiek drogą nadprzyrodzoną, to niejako zarzucałby Bogu, że nie dał nam w swoim Synu wszystkiego, co potrzebne. Bo chociażby to czynił, podporządkowując się wierze i polegając na niej, tym niemniej byłaby to ciekawość rodząca się z małej wiary. Dlatego nie powinniśmy oczekiwać nauki ani jakiejś innej rzeczy drogą nadprzyrodzoną. (DGK II, 22, 7)
Moje nawrócenie opisałem u was miesiąc temu w programie jak był ojciec Marian Zawada fenomeny mistyczne i drugi raz jak była Czeszka,tytuł Czy kościół umiera. I gdy było mi bardzo ciężko to miałem jeszcze jeden sen, to były słowa : Plewienie Duszy. I byłem w takiej klatce, do okola ciemno, dosłownie czarno i ta klatka miała pręty, te pręty były kolorowe jak cukierki takie na choinkę co się kiedyś wieszało takie długie różnokolorowe śliczne.Mam też problem z tymi przybyszami zza wschodniej granicy mi co prawda nic nie zrobili ale zaczołem ich nie nawidzieć dosłownie miałem i mam nerwy, że im dają a nas łupią ja ich po prostu nie lubię, i byłem i jestem za Rosją.I miałem kolejny sen. Byłem związany miałem związane ręce z tyłu, kucalem opierałem się o ścianę, z boku stala grupa żołnierzy z 10 chłopa i na przeciwko mnie stał ich dowódca, po jego prawej stronie chłopczyk taki z lat 8 i dziewczynka z 11, 12 lat a koło mnie kucal też chłopczyk i twarz miał zaslonioną rączkami też taki z 8 lat. Nie pamiętam jak byli ubrani ci chłopcy,żołnierze mieli buty czarne desantowe, moro spodnie i krutkie koszulki zielone, dziewczynka miała piękna biała sukienkę, blond włosy zaczesane do góry i dwie niebieskie wstegi jedna przepasana w pasie druga na włosach. Ten dowódca powiedział do tego chłopca koło mnie, ty młody chodź tu i lej go po gembie z całej siły ile wlezie.ja się zasłoniłem skrzywiłem twarz, ten chłopiec podszedł do mnie złapał mnie rączkami za policzki i powiedział :Tylko miłością można zwyciężyć świat,nie nienawiścią. Potem powiesił lewą rękę mi na szyję jak koledze i prawą ręką pokazał na żołnierzy i mówi :zobacz jacy są zadowoleni jacy są szczęśliwi. I koniec snu. Dalej ich nie lubię ale jakoś tak nie wiem. Juz minęło teraz 1,5 roku mojej męki po tych słowach, że nadchodzą: ciężkie czasy. Tam opisałem jak był o. Marian Zawada. Tego nie da rady opisać słowami wogóle.Ja jestem trzeźwym alkoholikiem od 3 lat brałem też narkotyki, siedziałem dwa razy w wiezieniu i jeszcze wiele wiele innych przykrości było w moim życiu.Ale ten stan jaki przeżyłem przez te 1,5 roku to tak jakby te wszystkie moje życiowe doświadczenia włożył do jednego worka, pomnozyl razy milion, wrzucił do środka mnie i jeszcze dobrze lał pałą. Nie da rady tego opisać.i teraz też jest źle, ale ja już dosłownie nie wiem czy to źle czy to dobrze jest.jakoś mnie to nie wiem jak to powiedzieć. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja Królowa Polski ❤️ 🇵🇱
Zaburzony obraz Pana Boga pojawia się także we wspólnotach Świeckiego Karmelu: na początku mojej formacj usłyszałam, że jeśli nie odmówię brewiarza to za karę muszę odmówić 20 razy "Ojcze nasz". Dzięki Bogu mój kierownik duchowy interweniował . Z drugiej strony, obserwując ludzi, którzy są wokół mnie, dostrzegam nie tyle zaburzony obraz Pana Boga, co Jego całkowite odrzucenie lub obojętność i zmaganie się tych ludzi z zapełnieniem tej pustki "śmietnikiem" tego świata. Młode pokolenie, wychowyane przez nowoczesnych rodziców, jest całkowicie pogańskie, z przekonaniem stwierdzają, że Boga nie ma, zatem obrazu też nie ma. Pozostaje pytanie jak rozmawiać z takimi ludźmi, dla których Pismo Święte jest, jak to ostatnio usłyszałam, "mało efektywne".
Jak rozmawiać z ludźmi, dla których wiara jest pojęciem jak dla świni kosmos ? Też się zastanawiam. Zdarza się rozmawiać, najczęściej zderzać. Zazwyczaj żeby zacząć rozmawiać stricte o wierze, muszę przebijać się przez tematy typu - księża, celibat, pedofilia, antykoncepcja, itp. Często kończy się na tym. Ale zdarza się też rozsiać pewne promyczki wiary.
Czy możnaby zwrócić uwagę na temat skupienia się w modlitwie na Bogu? Z zasady staramy się nie skupiać na sobie podczas modlitwy, szczególnie jeśli chodzi o adorację czy uwielbienie. Z drugiej strony relacja, którą chcemy budować z Panem Jezusem jest wręcz oblubieńcza, tak jak to opisuje św. Teresa czy Jan od Krzyża. W takiej relacji myśli się raczej o dwojgu ludzi i o swojej zażyłości z Jezusem. Towarzyszy temu wielkie peagnienie bycia z Nim, pragnienie obcowania, napełnienia Duchem. Wręcz posiadania Go dla siebie. Jak według Was praktycznie podchodzić do tego? Czy macie jakieś rady, jak rozkładać akcenty? Czego unikać? Wiem, że Pan Bóg bardzo mocno rozpala takie pragnienia, a wręcz prowadzi w modlitwie, to z zasady dobre ale często można niejako przypadkiem ulec jakieś pokusie.
W filmiku na pytanie: Skąd mamy obraz Boga-Sędziego który nas osadzi? Odpowiedzieliście: że to tak oczywiste... i o sposobach przywiązania. A co z katechezą? Czy oczywistą odpowiedzią nie jest to że księża na kazaniu, a nawet już w szkole podstawowej grzmią: Bóg jest ŚĘDZIĄ sprawiedliwym, KARZE ludzi. Myślę że to jest bardziej oczywistą przyczyną takiego obrazu niż relacja z rodzicami, prawdą to jest bardzo ważne, jednak człowiek sam z siebie musiałbym nad tym nieźle się głowić by samemu dojść do tego, że Bóg jest sędzią. A w rzeczywistości jest karmiony takim obrazem Boga-sprawiedliwego, który tylko czeka żeby wymierzyć ci karę - przekaz z lekcji religii i powszechnego nauczania księży.
Tak, oczywiście. Te dwie odpowiedzi się nie wykluczają. Nawet jeśli jakaś konkretna osoba nie wyniosła takiego schematu z domu, to pozostaje pytanie, skąd zagnieździł się on w katechezie. Uderzającym przykładem są chociażby słowa pieśni "Serdeczna Matko": "Zasłużyliśmy, to prawda, przez złości, By nas Bóg karał rózgą surowości, Lecz kiedy Ojciec rozgniewany siecze, Szczęśliwy, kto się do Matki uciecze". Schemat, który nie ma absolutnie nic wspólnego z biblijną rolą Maryi. A dziwnym trafem przypomina domowe doświadczenie wielu z nas... Dużo mamy tu do oczyszczenia...
Problemem z obrazem Boga-Sędziego jest też chyba przekonanie, że kara jest nieuchronna, tylko jej rozmiar może być różny oraz że Bóg stosuje ludzką, ograniczoną sprawiedliwość.
Bardzo pomocny podcast 👍
Wiele tych obrazów, chociaż szczątkowych odnalazłem w sobie, wiele tych patologii które były moim udziałem które tu bliżej poznałem, które ten podcast mi przypomniał Pan już oczyścił przez te lata wspólnej drogi z Nim.
Jemu niech będzie Chwała na wieki wieków.
Amen 🙏♥️🕊️
Jemu
Dzięki łasce Ducha Świętego czuję bliskość do Karmelu. Dziękuję
Ciekawy odcinek. Miewam z tym problemy. Tak, chrześcijaństwo to nie jest sztywny zbiór zasad, itp. To relacja, miłość ponad prawem. Ale przecież jeśli zgrzeszę, nie daj Boże ciężko, to włącza się strach na myśl, że np. mógłbym ulec wypadkowi i w tym grzechu ciężkim umrzeć, itp. Może taki przerysowany przykład, no ale tak jest. Chociaż zauważyłem też pewne postępy.
W Starym Testamencie Izraelici przypisywali Bogu wszystko jako pierwszej przyczynie - dobro i zło. Choć pytałem różne osoby duchowne i nie wykluczyłbym całkiem ,,kary Bożej", choć oczywiście to nie jest kara jak kara u ludzi.
Bóg zapłać za wyjaśnienie postaw patologicznych obrazu Boga.Mysle,że święci Karmelu uczą nas odkrywana Miłości Bożej.❤ Od ponad dwudziestu lat jestem zafascynowana duchowością Karmelu i dziękuje Ojcom prowadzenie tak budujących tematów.
Bóg zapłać za taki ogrom wiedzy ❤
🕊🕊🕊🕊🕊🕊🕊
Wersja skrócona (to cytat z "Dzienniczka", św. Faustyny, oczywiście): "Niech grzesznik wie: jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność całą. Piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma piekła, albo tym, że nikt tam nie był i nie wie, jak tam jest."
To a propos wspomnienia jednego z Ojców na temat tego, co kiedyś słyszał na "jednym kazaniu", ok. 20 min. nagrania.
Również Słowo Boże mówi: W czym człowiek grzeszy, w tym bywa karany.
W którym miejscu?
np. Mdr 18,5
Innymi słowy Księga Mądrości poucza, że w grzechu jest już kara. Dowód: Egipcjanie topili w wodach Nilu dzieci Izraelczyków i potem ich wojska, rydwany i jeźdźcy też potopiły się w wodach Morza Czerwonego. Z kolei do Izraela ich czyn zabicia Mesjasza wrocił jako unicestwienie. Dobro i zło wraca do człowieka.
Księga Mądrości poucza, że w grzechu jest już kara. Dowód: Egipcjanie topili w wodach Nilu dzieci Izraelczyków i potem ich wojska, rydwany i jeźdźcy też potopiły się w wodach Morza Czerwonego. Z kolei do Izraela ich czyn zabicia Mesjasza wrocił jako unicestwienie. Dobro i zło wraca do człowieka.
Serdecznie dziękuję, genialny temat i rozmowa. Można odnaleźć tu elementy z wlasnej drogi, na szczęście przeszłej, chociaz ciągle w drodze po śladach Mistrza.
Dużo tez stereotypów, które nadal sie dostrzega i dobrze funkcjonują w życiu
Z serca Bóg zapłać ojcowie za światło, które wnosicie do świata. Szczęść Boże, niech Duch Święty óświetla i umacnia każdego dnia.❤❤🙏🙏
Rewelacyjny Podcast! Bóg zapłać!
Bóg zapłać za tę fantastyczną rozmowę. Wiele o mnie i o mojej modlitwie, ale także jak dużo rzeczy pomocnych do niesienia posłania. Podajecie, Ojcowie, znakomite podpowiedzi do rozmów o Bogu i o modlitwie z innymi. Tak trudno jest czasem wytłumaczyć, co ja konkretnie robię, siedząc tę godzinę na modlitwie, nawet bez różańca w ręku!
Trzeba miec gleboki kontakt z Bogiem zeby On nam powiedzial kim jestesmy i ze On jest Ojcem Tata Tatusiem naszym. Glebokie jest to znaczenie i prawdziwe i radosne. Czytajmy Pismo Swiete szukajmy 💖🙏
Ja odkrywam, że siebie samego traktuję z dużo większą surowością niż Pan Bóg, który zna moją słabość i lituje się a ja sam z trudnością wybaczam sam sobie
[741] Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Rodzaje mąk, które widziałam: pierwszą męką, która stanowi piekło, jest utrata Boga; drugie - ustawiczny wyrzut sumienia; trzecie - nigdy się już ten los nie zmieni; czwarta męka - jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym; piąta męka - jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność, widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje; szósta męka - jest ustawiczne towarzystwo szatana: siódma męka - jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa. Są to męki, które wszyscy potępieni cierpią razem, ale to jest nie koniec mąk. Są męki dla dusz poszczególne, które są mękami zmysłów: każda dusza czym grzeszyła, tym jest dręczona w straszny i nie do opisania sposób. Są straszne lochy, otchłanie kaźni, gdzie jedna męka odróżnia się od drugiej; umarłabym na ten widok tych strasznych mąk, gdyby mnie nie utrzymywała wszechmoc Boża. Niech grzesznik wie: jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność całą. Piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma piekła, albo tym, że nikt tam nie był i nie wie, jak tam jest.
A z kolei Julianna z Norwich miała wizje sugerujące powszechne zbawienie... I można się tak licytować na wizje i mistyków.
Warto też zauważyć, że kanonizacja nie oznacza automatycznego potwierdzenia treści wszystkich wizji/objawień/natchnień danego Świętego. Co najwyżej oznacza, że nie ma wśród nich herezji czy że można z ich lektury odnieść duchowy pożytek. Korzystanie z prywatnych objawień jako źródła pełnowartościowego poznania teologicznego kończy się podobnie, jak historia wielu grzybiarzy, którym wydawało się, że potrafią dobrze odróżnić grzyby jadalne od trujących...
Osobiście najbliżej mi do podejścia św. Jana od Krzyża, który stwierdza - parafrazując - że skoro w jakichkolwiek prywatnych objawieniach nie ma nic więcej, niż w Objawieniu danym w Chrystusie, to interesowanie się nimi i próba wyłuskania tych wiarygodnych jest stratą czasu, a często również próżną ciekawością. Lepiej trzymać się "ciemnej wiary" i Pisma św.
Poniżej garść cytatów:
Zdaje im się, że dobrze jest dopuszczać jedne [wizje], a odrzucać drugie, i tym sposobem wprowadzają siebie i innych w wielkie trudności i niebezpieczeństwa, jeżeli chodzi o rozpoznanie pomiędzy ich prawdziwością i fałszem. Pan Bóg nie nakłada duszom takiej pracy ani nie chce wystawiać dusz prostych i skromnych na takie niebezpieczeństwa i trudności. Mają bowiem zdrową i pełną naukę w wierze, za którą niech postępują naprzód. (DGK II, 16, 14)
Takie pragnienie poznawania rzeczy drogą nadprzyrodzoną uważam za gorsze niż pragnienie smaków duchowych dla zmysłów. Nie wiem bowiem, czy dusza, która ich
pożąda, może uniknąć grzechu, przynajmniej powszedniego, choćby miała wiele dobrych intencji i była już posunięta w doskonałości. Odnosi się to i do tego, kto jej daje takie rozkazy i na to pozwala. Taka droga nadzwyczajna jest niepotrzebna, gdyż mamy rozum, prawo i naukę Ewangelii, które aż nadto wystarczają. Nie ma takich trudności czy potrzeb, których by nie można było rozwiązać za ich pomocą i to z większym upodobaniem Bożym i z większym pożytkiem dusz. (DGK II, 21, 4)
Nie wypada więc pytać teraz Boga w taki sposób, jak w Starym Testamencie i nie ma już konieczności, aby do nas mówił. Przez Chrystusa bowiem objawił nam całość
wiary i nic nowego już nie będzie nam objawiał. Gdyby zaś ktoś chciał teraz otrzymywać cośkolwiek drogą nadprzyrodzoną, to niejako zarzucałby Bogu, że nie dał nam w swoim Synu wszystkiego, co potrzebne. Bo chociażby to czynił, podporządkowując się wierze i polegając na niej, tym niemniej byłaby to ciekawość rodząca się z małej wiary. Dlatego nie powinniśmy oczekiwać nauki ani jakiejś innej rzeczy drogą nadprzyrodzoną. (DGK II, 22, 7)
Moje nawrócenie opisałem u was miesiąc temu w programie jak był ojciec Marian Zawada fenomeny mistyczne i drugi raz jak była Czeszka,tytuł Czy kościół umiera. I gdy było mi bardzo ciężko to miałem jeszcze jeden sen, to były słowa : Plewienie Duszy. I byłem w takiej klatce, do okola ciemno, dosłownie czarno i ta klatka miała pręty, te pręty były kolorowe jak cukierki takie na choinkę co się kiedyś wieszało takie długie różnokolorowe śliczne.Mam też problem z tymi przybyszami zza wschodniej granicy mi co prawda nic nie zrobili ale zaczołem ich nie nawidzieć dosłownie miałem i mam nerwy, że im dają a nas łupią ja ich po prostu nie lubię, i byłem i jestem za Rosją.I miałem kolejny sen. Byłem związany miałem związane ręce z tyłu, kucalem opierałem się o ścianę, z boku stala grupa żołnierzy z 10 chłopa i na przeciwko mnie stał ich dowódca, po jego prawej stronie chłopczyk taki z lat 8 i dziewczynka z 11, 12 lat a koło mnie kucal też chłopczyk i twarz miał zaslonioną rączkami też taki z 8 lat. Nie pamiętam jak byli ubrani ci chłopcy,żołnierze mieli buty czarne desantowe, moro spodnie i krutkie koszulki zielone, dziewczynka miała piękna biała sukienkę, blond włosy zaczesane do góry i dwie niebieskie wstegi jedna przepasana w pasie druga na włosach. Ten dowódca powiedział do tego chłopca koło mnie, ty młody chodź tu i lej go po gembie z całej siły ile wlezie.ja się zasłoniłem skrzywiłem twarz, ten chłopiec podszedł do mnie złapał mnie rączkami za policzki i powiedział :Tylko miłością można zwyciężyć świat,nie nienawiścią. Potem powiesił lewą rękę mi na szyję jak koledze i prawą ręką pokazał na żołnierzy i mówi :zobacz jacy są zadowoleni jacy są szczęśliwi. I koniec snu. Dalej ich nie lubię ale jakoś tak nie wiem. Juz minęło teraz 1,5 roku mojej męki po tych słowach, że nadchodzą: ciężkie czasy. Tam opisałem jak był o. Marian Zawada. Tego nie da rady opisać słowami wogóle.Ja jestem trzeźwym alkoholikiem od 3 lat brałem też narkotyki, siedziałem dwa razy w wiezieniu i jeszcze wiele wiele innych przykrości było w moim życiu.Ale ten stan jaki przeżyłem przez te 1,5 roku to tak jakby te wszystkie moje życiowe doświadczenia włożył do jednego worka, pomnozyl razy milion, wrzucił do środka mnie i jeszcze dobrze lał pałą. Nie da rady tego opisać.i teraz też jest źle, ale ja już dosłownie nie wiem czy to źle czy to dobrze jest.jakoś mnie to nie wiem jak to powiedzieć. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja Królowa Polski ❤️ 🇵🇱
Zaburzony obraz Pana Boga pojawia się także we wspólnotach Świeckiego Karmelu: na początku mojej formacj usłyszałam, że jeśli nie odmówię brewiarza to za karę muszę odmówić 20 razy "Ojcze nasz". Dzięki Bogu mój kierownik duchowy interweniował .
Z drugiej strony, obserwując ludzi, którzy są wokół mnie, dostrzegam nie tyle zaburzony obraz Pana Boga, co Jego całkowite odrzucenie lub obojętność i zmaganie się tych ludzi z zapełnieniem tej pustki "śmietnikiem" tego świata. Młode pokolenie, wychowyane przez nowoczesnych rodziców, jest całkowicie pogańskie, z przekonaniem stwierdzają, że Boga nie ma, zatem obrazu też nie ma. Pozostaje pytanie jak rozmawiać z takimi ludźmi, dla których Pismo Święte jest, jak to ostatnio usłyszałam, "mało efektywne".
Jak rozmawiać z ludźmi, dla których wiara jest pojęciem jak dla świni kosmos ? Też się zastanawiam. Zdarza się rozmawiać, najczęściej zderzać. Zazwyczaj żeby zacząć rozmawiać stricte o wierze, muszę przebijać się przez tematy typu - księża, celibat, pedofilia, antykoncepcja, itp. Często kończy się na tym. Ale zdarza się też rozsiać pewne promyczki wiary.
❤️
❤❤❤
Czy możnaby zwrócić uwagę na temat skupienia się w modlitwie na Bogu? Z zasady staramy się nie skupiać na sobie podczas modlitwy, szczególnie jeśli chodzi o adorację czy uwielbienie. Z drugiej strony relacja, którą chcemy budować z Panem Jezusem jest wręcz oblubieńcza, tak jak to opisuje św. Teresa czy Jan od Krzyża. W takiej relacji myśli się raczej o dwojgu ludzi i o swojej zażyłości z Jezusem. Towarzyszy temu wielkie peagnienie bycia z Nim, pragnienie obcowania, napełnienia Duchem. Wręcz posiadania Go dla siebie. Jak według Was praktycznie podchodzić do tego? Czy macie jakieś rady, jak rozkładać akcenty? Czego unikać? Wiem, że Pan Bóg bardzo mocno rozpala takie pragnienia, a wręcz prowadzi w modlitwie, to z zasady dobre ale często można niejako przypadkiem ulec jakieś pokusie.
Mówicie, że to projekcja, jak ktoś mówi, że najwiecej jest potępionych dusz przez nieczystość. Sugerujecie, że Hiacynta kłamała??
Dziękuję
W filmiku na pytanie: Skąd mamy obraz Boga-Sędziego który nas osadzi? Odpowiedzieliście: że to tak oczywiste... i o sposobach przywiązania. A co z katechezą? Czy oczywistą odpowiedzią nie jest to że księża na kazaniu, a nawet już w szkole podstawowej grzmią: Bóg jest ŚĘDZIĄ sprawiedliwym, KARZE ludzi. Myślę że to jest bardziej oczywistą przyczyną takiego obrazu niż relacja z rodzicami, prawdą to jest bardzo ważne, jednak człowiek sam z siebie musiałbym nad tym nieźle się głowić by samemu dojść do tego, że Bóg jest sędzią. A w rzeczywistości jest karmiony takim obrazem Boga-sprawiedliwego, który tylko czeka żeby wymierzyć ci karę - przekaz z lekcji religii i powszechnego nauczania księży.
Tak, oczywiście. Te dwie odpowiedzi się nie wykluczają. Nawet jeśli jakaś konkretna osoba nie wyniosła takiego schematu z domu, to pozostaje pytanie, skąd zagnieździł się on w katechezie.
Uderzającym przykładem są chociażby słowa pieśni "Serdeczna Matko":
"Zasłużyliśmy, to prawda, przez złości,
By nas Bóg karał rózgą surowości,
Lecz kiedy Ojciec rozgniewany siecze,
Szczęśliwy, kto się do Matki uciecze".
Schemat, który nie ma absolutnie nic wspólnego z biblijną rolą Maryi. A dziwnym trafem przypomina domowe doświadczenie wielu z nas... Dużo mamy tu do oczyszczenia...
Problemem z obrazem Boga-Sędziego jest też chyba przekonanie, że kara jest nieuchronna, tylko jej rozmiar może być różny oraz że Bóg stosuje ludzką, ograniczoną sprawiedliwość.
dziękuję