To już koniec. Czy to najlepsza możliwa adaptacja The Last of Us jaką mogliśmy dostać? No cóż... to skomplikowane. Liczę na ciekawą polemikę z Wami w komentarzach.
Trafiłam na twój kanał zupełnie przypadkiem szukając omówienie po 1 odcinku TLOU, bo bardzo chciałam posłuchać co inni mają do powiedzenia i nigdzie nie trafiłam na tak fajne materiały. Wsiąknęłam od pierwszych minut, bo wasze geekowanie i śmieszki i fakt, że się nie zawsze zgadzacie, ale potraficie się pięknie spierać jest ujmujący. Szybko poniedziałki z odcinkiem + omówienia na BS stały się tradycją i przyznam, że będzie mi tego brakowało. Pociesza fakt, że będzie kolejny sezon i może wtedy też będą omówienia. I oczywiście inne materiały, może nie Sukcesja, ale myślę, że dużo jeszcze dobrego przed nami! Dzięki bardzo za twoją pracę, za twoją wrażliwość (której nie boisz się pokazywać) i bardzo dużo serca, które wkładasz w każdy film! TL;TR trafiam przypadkiem zostanę na dłużej :D Dzięki!
Ja trafiłem tak z TWD, który jeszcze niedawno wyszedł - bo sam nie obejrzałem wszystkich 11 sezonów TWD - i co wyszlo? Zostałem i obejrzałem mnóstwo esejów.
Dla mnie ostatecznie 7/10: po pierwszych trzech odcinkach byłam absolutnie zachwycona, podobało mi się dosłownie wszystko, potem tempo trochę siadło i na powrót do najwyższej formy trzeba było w moim odczuciu bardzo długo czekać, bo aż do przedostatniego odcinka. Finał zaskoczył twistem, ale zostało to rozegrane tak szybko, że nawet nie zostałam na dłużej z rozmyślaniem nad słusznością decyzji Joela. Ale mimo wszystko oceniam pozytywnie, bo super było uczestniczyć w tym popkulturowym wydarzeniu: co tydzień po odcinku podcasty twórców, dyskusje na yt, small talki w pracy o najnowszym odcinku :D czuć, że jest się świadkiem czegoś co śledzą miliony.
Dopiero teraz zwróciłem uwagę, że kliker z drugiego odcinka brzmi trochę, jak Chris Griffin z Family Guya - dodatkowy easter egg i głębia geekowa :D 11/10!
U mnie też 9/10 i moje wady tez podobne: za mało zainfekowanych, pacing, który trochę wytrąca z rytmu w połowie, 4 i 5 odcinek do przemontowania w jeden 70 minutowy i dołożyłbym jeszcze, że ostatni no mógł trwać te 70 i dodac scenę jak pod Joelem zapadają się drzi autobusu i Ellie próbując mu pomóc wpada do wody a Joel ją ratuje + tunel z klikerami
Serial na pewno nie jest pozbawiony wad, ale nie zmienia to faktu, że ja osobiście od pierwszego do ostatniego odcinka bawiłem się po prostu świetnie, tydzień w tydzień nie mogąc doczekać się kontynuacji historii, którą jako fan growego pierwowzoru przecież znam niemal na wylot. I to jest właśnie dla mnie najlepszy dowód na to jak genialny jest to serial, czyli fakt, że oglądając go byłem w stanie poczuć dokładnie te same silne emocje, które uderzały we mnie z tą samą mocą, co przeszło kilka lat temu, kiedy pierwszy raz trzymając w rękach pada od PS3 poznawałem tą niesamowitą historię. Jako fan TLoU nie mogę chcieć niczego więcej. Przyznaję, że miałem ogromne obawy w momencie ogłoszenia prac nad serialem i uważałem, że gra na tyle świetnie opowiedziała całą historię, że serial jest tu kompletnie zbędny. Dziś mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że się na szczęście myliłem. Niekiedy pięknie jest nie mieć racji kochani. :) Pozdrawiam
Oglądałem wczorajszego live za wami,, Filipie Twoja rozmowa z Krzysztofem byłą bardzo emocjonująca.. i każdy bronił swoich argumentów w bardzo inteligentny sposób.. Emocje, ale kultura i dobra atmosfera. Myślę że chyba wiesz, że mi serial się nie podobał. Ale mam takie same zdanie jak wasza konkluzja na koniec lajwa.. Nie mówię "nie oglądaj bo to nudny śmietnik i szkoda czasu" Mówię "sam sprawdź" Bo to serial który warto znać,, A czy Się w nim zakochasz czy nie.. to już samo przyjdzie,, Ale warto znać The Last of Us.. A Filip +1 dla Grzegorza ;)
ja słuchając Krzysztofa to czasami za głowę się łapałem słuchając jego argumentów. zastanawiam się czy on w ogóle ten sam serial oglądał skoro nie zauważył przemiany w zachowaniu Ellie?
Niestety ja mam więcej uwag do serialu: 1. Największym grzechem serialu był czas. Nie wiem kto ustalił ramy 10 odcinków na sezon, ale powinien spłonąć na stosie. Ale nawet jeśli pozostawimy konwencję 10 odcinków (tutaj 9, ale to dlatego, iż jeden był połączeniem dwóch) - to odcinki powinny być dłuższe! 2. Drugim grzechem serialu było jego siedzenie na płocie. O czym on tak naprawdę był? O świecie po apokalipsie? O relacji Joela i Ellie? O ludziach, którzy przeżyli? Moim zdaniem serial ten chciał być o wszystkim i guzik z tego wyszło. Cholera, ja zapominałem o tym, że to świat post-apo! a to nie powinno tak wyglądać. 3. odcinki 3 i 7 mimo ich doskonałości, zabrały ten jakże ważny czas w którym można było pokazać więcej tego co ważne. tego jak zmienia się relacja Joela i Ellie, tego strachu przed grzybem, cokolwiek co było ważne. Bo wątki ukazane w w/w odcinkach były ważnie, ale nie aż tak by 'marnować' na nie cały odcinek. 4. Moim osobistym zdaniem, ten serial NIE broni się jako samodzielna produkcja. Widzę to po rozmowach ze znajomymi i jak różna jest ich opinia na temat serialu w zależności od tego czy w grę grali czy nie. W porównaniu do innych produkcji, jest wręcz... przeciętny od strony scenariuszowej. Aktorsko czy scenograficznie, jest wybitnie. Ale to za mało 5. Finał - gdybym miał go do czegoś porównać, to porównał bym go do napompowanego balonika, który nie wybucha a wypuszcza ze świstem powietrze. Bo mimo iż dzieje się dużo, to przez brak faktycznego kontekstu, nie robi takiego wrażenia jakie robić powinien. Moja ostateczna opinia jest taka, że niestety (albo stety) ten serial jedyne co robi dobrze, to reklamuje grę TLoU. W którą teraz na pewno zagram, ale czy wrócę kiedykolwiek do serialu by obejrzeć go ponownie? Wątpię. Ten serial to jedno wielkie 'za mało wszystkiego' by miało to sens :/
@@BezSchematu Jak zagram w grę, to będę mógł wtedy powiedzieć czy jest to dobra adaptacja, bo gorsza od Halo bądź Assasins Creeda być nie może. Ale czy lepsza od takiego WarCrafta, pierwszego Resident Evil bądź Mortal Kombat (oryginalnego z 1995 roku)? Zobaczymy
Mam bardzo podobne zdanie jeśli chodzi o odcinki 3 i 7. Jestem fanem gry a przy tych odcinkach zasypiałem. Uważam że najlepszym odcinkiem był 5 bo było tam wszystko co powinno być w świecie The Last of us.
Świetny serial. Bardzo dobra zabawa dla osób, które znają materiał źródłowy. Fenomen kulturowy, który z odcinka na odcinek przyciągał więcej i więcej osób przed telewizory. Jednak brakuje mu do ideału. A wielka szkoda, bo było blisko. Najbardziej niezrozumiała dla mnie decyzja to rozbicie odc. 4 i 5 na dwa oddzielne i podzielenie ich tym okropnym cliffhangerem na końcu odcinka 4. Boli mnie to, że twórcom widocznie zaczęło się spieszyć od odcinka 5. Myk, myk lecimy dalej, trzeba kolejną cutscenę z gry przełożyć na serial. Zastanawia mnie też, czemu do tego doszło, czy Druckman z Maizinem są temu winni, czy też HBO zobaczyło na rosnący budżet i powiedziało hola panowie, trzeba to zrobić taniej. Brak zarażonych w serialu boli mnie szczególnie, bo po genialnej scenie w muzeum przełożonej perfekcyjnie z gry miałem wielkie oczekiwania co do reszty. Chociaż dla mnie to plus, bo panicznie boję się zombiaków. Boli mnie parę mniejszych pierdół jak na przykład nieodczuwalny upływ czasu, o którym mówił też Krzysztof we wczorajszej dyskusji. Naprawdę szkoda, bo ogrom Stanów, które pokonali Joel i Ellie wydaje się przez to mały. Szczególnie po odcinku 5 mógłby być jeden odcinek, w którym eksplorowaliśmy traumę Joela i Ellie po wydarzeniach z Killa City. Żeby nie było, że tylko się czepiam. Zdjęcia jak w większości seriali HBO stoją na najwyższym poziomie. Dobór aktorów, pomimo że na początku w nich wątpiłem, to okazał się bardzo trafny, szczególnie Bella Ramsay kupiła mnie jako Ellie. Czuć było też budżet w tym wszystkim. Widać było, że poszły w tę produkcję prawdziwe pieniądze i rzeczy, które widzieliśmy na ekranie, wyglądały realistycznie. Na szczęście nie dostaliśmy gumowych zombiaków rodem z R***s ** P***r. Boli mnie ten serial, bo do ideału brakowało nie wiele. Mam nadzieję, że w drugim sezonie tak będzie, musi być, bo i bez jątrzenia na produkcję będzie się działo w internetach. Byle nie powtórzono szamba, jakie wydarzyło się przy premierze gry.
Jeśli drugi sezon będzie na podstawie drugiej części gry, to obawiam się że szambo wybije. Sam będę należeć do tej części konstruktywnie krytykującej głupotę fabuły tejże. Dlatego mam nadzieję, że jednak będzie on jakimś pomostem - więcej retrospekcji z początku apokalipsy, więcej lore, więcej pobocznych opowieści. A dopiero sezon trzeci na podstawie dwójki.
@@Falmic mówiąc o szambie mam na myśli „osoby”, które potrafiły wysyłać pogróżki do aktorki grającej Abby. Krytyka, która coś wnosi do produkcji według mnie zawsze jest miłe widziana
@@maciek.u Zgadzam się, dlatego właśnie w dwóch różnych zdaniach dałem szambo i konstruktywną krytykę. Bo za to pierwsze, to powinni zapindalać na galerze xD
ปีที่แล้ว +42
Mnie się podobało i nawet realizm apokalipsy udało się zachować. Jeden z lepszych seriali ostatnich lat.
No właśnie z tym realizmem to tak średnio. W serialu na malowniczych terenach poza miastem, nie pokazali ani jednego zarażonego. Czemu zatem budowali te mury i ogrodzenia w miastach? No trochę to nielogiczne. Zarażeni w serialu służyli tylko jako wytrych fabularny, by kogoś ugryźć kiedy trzeba. A tak, zagrożenie z ich strony, czuć było tylko w drugim odcinku.
I tu się nie zgodzę. Zbyt wiele scen eksploracji nowych terenów bez uwzględnienia braku pewności, bez poczucia zagrożenia. Nie da się tego nijak wyjaśnić. Bieganie po nowych budynkach, wjeżdżanie do nowych miast, chodzenie po noch terenach. Były momenty, jak cały pierwszy odcinek, cały drugi. Np strach czy jesteśmy bezpieczni w lesie przy ognisku i potrzeba czuwania. Czuć było że to nie jest wakacyjna wycieczka a postapo. Potem się wszystko rozwlekało i rozcieńczało. Im dalej tym gorzej. Od braku problemów innych niż emocjonalne w 3 odcinku, przez brak poczucia zagrożenia zewnętrznego w kolejnych spotykanych skupiskach ludzi. Raz zagrożenie eksplodowało grzybiakami wyłażącymi z otchłani. Ale tak budowane były tylko momenty. Ostatecznie rozwaliła mnie beztroska w 7 odcinku której nie potrafię wytłumaczyć. Totalnie nie potrafiłem wczuć się w beztroskę tych dziewczyn. Potem było jeszcze gorzej, gdy sam Joel wchodząc do nowego miasta pełnego żyraf rozmawiał o życiu zamiast pilnować czy nie jest obserwowany z okien. Taki z niego dureń? A może po prostu scenarzysta postawił na emocje wewnętrzne i olał wymagania gatunku?
Po pierwsze, świetny materiał i cudnie zrealizowany! Jeszcze raz szacun dla Michała! Po drugie... Zacznę od łyżki dziegciu w tym grzybowym miodzie. Mało grozy, strachu i brutalności co można uprościć do "za mało zarażonych". Nie chcę pisać, że ten świat, to postapo jest ugrzecznione, ale ma zdecydowanie za mało charakteru w tej kwestii. Ja wiem, że chodzi o historię, że chodzi o strach przed ludźmi, że chodzi o miłość, ale ten setting też powinien grać tu jakąś rolę i to nie małą. Niestety nie wykorzystano potencjału jaki w nim drzemał... Przearanżowałbym też odcinki. Na pewno wydłużył, kilka może dołożył, dwa wiadomo jakie skleił w jeden. Utrzymałbym też retrospekcje przed każdym odcinkiem, jakieś 5-10min, nadbudowujące historię świata albo postaci, które się pojawiają i są ważne. Można by przecież też połączyć jedno z drugim i nadbudowując świat nadbudowywać wprowadzane postacie... To był naprawdę fantastyczny motyw, szczególnie w pierwszych dwóch odcinkach. Nie zmieniałbym na pewno kolejności fabularnej, czyli nie przenosił odcinka 7 czy sceny narodzin Ellie gdzieś wcześniej, w tej kwestii wszystko mi się spinało i ładnie ze sobą grało. Zbierając to do kupy, po prostu więcej i miodniej. Tylko tyle i aż tyle. I tylko tyle tego dziegciu ;) Poza tym co wyżej serial mi się bardzo podobał, wzruszał, zostawiał w emocjonalnym rozstroju, z moralnymi dylematami czy z moralnym niesmakiem po finale... To jak serial ukazał Billa i Franka czy Ellie i Riley, majstersztyk! Niektórzy powinni się tego nauczyć jak takie wątki ukazuje się ze smakiem i sensem, a nie by skreślić pozycję na liście. Jeśli chodzi o casting... BEZ ZARZUTU! Chyba każda z postaci, która się pojawiła była świetnie dobrana i zagrana. Nie będę wymieniał każdego bo jest ich za dużo więc tylko dwie, które szczególnie zasługują moim zdaniem na uwagę. Melanie Lynskey jako Kathleen, jeżeli ktokolwiek uważa ją za źle dobraną to bardzo przepraszam, ale to znaczy, że kurwa w ogóle nie zrozumiał tej postaci! Ten dysonans w niej był właśnie kluczowy! Zły człowiek na złym miejscu z którego wychodzą koszmarne cechy, ciężko mi sobie na już wyobrazić kogoś kto lepiej by to oddał. No i Bella Ramsey jako Ellie... To jak ona tu zagrał, jak wczuła się w postać, jak odgrywała emocje, po prostu genialne! Już kiedyś o tym raz pisałem, ale powtórzę się. Jeśli ktoś tej dziewczynie nie spieprzy kariery to na pewno usłyszymy o niej jeszcze nie raz, nie dwa, nie trzydzieści! Natomiast jeżeli chodzi o stronę techniczną to jak przy większości produkcji HBO nie ma się do czego przyczepić. Genialne efekty, świetne zdjęcia, bardzo dobrze dobrane plany zdjęciowe, chwytająca za serce świetnie dobrana muzyka, słowem klasa sama w sobie i wzór do naśladowania. Historia broni się sama, chce się o niej rozmawiać, pozostawia sporo tematów do przemyśleń, już rozumiem skąd były takie zachwyty nad grą. Dawno nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, a tym bardziej nie wzruszyło tak, że parę razy spociły mi się oczy! Obejrzałem z przyjemnością i cieszę się, że to zrobiłem. Podsumowując, moim zdaniem to bardzo dobry serial, który warto zobaczyć. Czy jest idealny? Na pewno nie. Czy jest dla każdego? Też niestety nie. Jest w nim dużo niuansów, przekombinowań, ledwo uchwytnych subtelności, które nie każdy wyłapie, ale każdemu polecam spróbować bo warto! Czy to najlepsza aktorska adaptacja gry? Zdecydowanie tak! I ja wiem, że konkurencja jest delikatnie mówiąc "mierna", ale to w niczym nie umniejsza temu serialowi. To konkurencja będzie się musiała naprawdę srogo napocić żeby chociaż dorównać do tego poziomu, nie mówiąc o przebiciu go. Nie będę się bawił w jakieś oceny X/Y bo powiedzmy, że ich nie lubię i uważam za "chuja mówiące". Każdemu kto dotarł aż tutaj, a nie widział jeszcze "The Last of Us" gorąco polecam zobaczyć i wyrobić sobie własne zdanie :) PS nie, nie grałem w grę i znałem tylko początek historii ^^
Dobry serial. Produkcyjnie najwyższa klasa. Postacie są przede wszystkim ludzkie, ani dobre ani złe moralnie, mające wiarygodne motywacje i kierujące się często instynktami. Sceny dobrze zaplanowane osobno, ale nie zawsze miałem wrażenie, że razem tworzą spójną narrację. Dodatkowo czułem czasami, że relacja Joela i Ellie zmienia się trochę poza ekranem, więc mam niedosyt. Wolałbym więcej zainfekowanych, ale dostrzegam jednocześnie jedną rzecz. [MOŻLIWE SPOILERY] W moim odczuciu twórcy ograniczając walki z zainfekowanymi, jednocześnie zwiększając proporcje walki z ludźmi (co daje wyraźnie do zrozumienia, że to ludzie są największym zagrożeniem, a nie grzyb), sprawili, że wybór Joela na końcu sezonu wcale nie wydaje się etycznie zły. Ratowanie ukochanych jak najbardziej. Ratowanie ludzkości? Pfff, przecież większość chce nas zabić i zabrać nam zasoby, wykorzystać etc. Ci dobrzy ludzie potrafili się zjednoczyć i żyć spokojnie (osada Tommy'ego), a największym problemem dla nich są nie zainfekowani a bandyci itp. Dodatkowo uodpornienie ludzi na grzyba na tym etapie rozwoju pandemii (miliardy ludzi nieodwracalnie chorych, którzy nadal są zagrożeniem, bo gryzą i mogą zabijać) byłoby jedynie początkiem kilkudziesięcioletniego procesu przywracania normalności znanej nam, a być może nigdy nie doszło by do skutku.
Pal licho ten tunel z końca gry, ot kolejna walka z zainfekowanymi, która nic nie wnosi, jakich było pełno w całej grze, tylko tutaj są 2 albo i 3 purchlaki (i tak to nie ma znaczenia, bo zainfekowani w tej grze są tylko dla gameplayu i tła dla fabuły, mi w serialu brakowało nie tyle walk z nimi, co po prostu żeby one gdzieś tam były w tle, gdzieś było je słychać w zamkniętym pomieszczeniu, itp. Ale to jednak potem jest scena z autobusem pod wodą i jeśli czegoś, to jej powinno nam brakować. To w tej scenie mamy poczuć zwątpienie, że dosłownie na samym końcu wędrówki, po tym co przeszli nasi bohaterowie, Ellie ma umrzeć, bo nie umie pływać. I to wtedy Joel znowu ją ratuje i na brzegu nokautują go "żołnierze" Świetlików. Co prawda nie brakowało mi tej sceny, chociaż dla wydłużenia odcinka i żeby nie był to jeden wielki speedrun, to chciałbym ją zobaczyć. I nie zgadzam się z tym, że zainfekowani są głównym złem w tym świecie, jak sam to określiłeś. Cały motyw tej gry jest taki, że właśnie w świecie pełnym dosłownych potworów, większym zagrożeniem i większymi potworami są ludzie
Dla mnie też jest to najlepsza gra ever. Obie części przeszedłem po kilka razy. Od Ps 3 do Ps 5. Wsiąknąłem do tego świata w 100%. Dziś mam 39lat i mój odbiór Gry w ogóle się nie zmienił. To nie jest tylko gra...to jest magiczne doznanie, które pozostaje w człowieku na długi czas i pozostawia jakąś pustkę po zakończeniu przygody wspólnie z Joelem i Ellie. Serial w mojej ocenie oddał ducha gry. Wizualny majstersztyk. Aktorsko - klasa sama w sobie. Wiadomo, że mógłbym się doczepić kilku niedociągnięć, jak mała ilość zarażonych, czy brak fizycznej brutalności. Ale...nie ma seriali idealnych. I tak jak wspomniałem wcześniej - The Last Of Us trzeba poczuć wszystkimi zmysłami. Być może jest to inny poziom wrażliwości. Być może... Jak dla mnie serial 10/10😁👌💪
Bardzo się cieszę że powstał ten serial bo w końcu ktoś pokazał że można zrobić udaną adaptacja gry a same gry to już nie jest tylko rozrywka dla dzieci i jako medium niczym nie odstaje od filmów czy książek. To najlepsza adaptacja gry w dziejach ale dalej tylko dobry serial, produkcja hbo więc widać jakość. Na standardy gier to był świetny scenariusz, na standardy seriali już wypada przeciętnie, bardzo dużo klisz i oklepanych pomysłów które ciągną serial w dół. Gra miała dużo lepszy klimat, lepiej przedstawiony świat "pięknej" apokalipsy gdzie natura odzyskuje władze z rąk człowieka, dużo większe poczucie zagrożenia, dużo lepiej wykorzystaną piękną muzykę (w serialu to chyba te same utwory ale prawie nie istnieją, brzęczą gdzieś tam w tle) i w końcu sama podróż bohaterów przez całą Amerykę była lepiej i spójniej przedstawiona. Gra to dla mnie 8 z serduszkiem, serial oceniam na 7.
Masz bardzo dużo racji mówiąc o kliszach . Jest ich tu od groma bo temat został już mocno wyeksploatowany. Uważam jednak że klisze jak wszystko w życiu można zrobić lepiej lub gorzej . I tu mnie TLOU kupiło właśnie tym że po tylu latach eksploatacji tematu zombie oni potrafili te klisze zrobić LEPIEJ od poprzedników . Dołożyli jakieś rozkminy moralne jakieś rozterki. Niuanse. Choćby kliszą był motyw kanibalizmu w post apo. TLOU zrobiło to o klasę lepiej niż np The walking dead
Moim zdaniem: Odc. 1 10/10 Zgadzam sie z autorem. Odc. 2 10/10 Zgadzam sie z autorem. Odc. 3 8/10 Moim zdaniem scen intymnych mogło być mniej, mogło to być pokazane subtelnie i oprócz tego zgadzam się z autorem co do reszty. Odc. 4 9/10 Aż nazbyt nieprawdopodobnie dużo szczęścia mieli w tym odcinku. Mogło być lepiej. Odc. 5 10/10 Od tego odcinka zacząłem lubić Eli i zaczynałem odczuwać podobne uczucia co Joel. Wówczas jeszcze tak nie było widać tego, ale ja już widziałem, że dla Joela Eli stawała się kimś więcej. Taki talent mieć, żeby spojrzeniami tyle mówić... Talent. odc. 6 11/10 Jeden z najmocniejszych odcinków. Rozumiałem Joela i utożsamiałem się z nim. Jego strach przed tym, że może jej nie uchronić jak swoją córkę... Strach przed tym, żeby znów stracić sens życia, którym ona się stała... Potężne emocje, będąc człowiekiem o wysokiej empatii dosłownie czułem jego strach, bo sam zdążyłem się do niej przyzwyczaić a nawet w pewnych sensie pokochać. Jak bym miał mieć córkę to chciałbym taką :). Odc. 7 11/10 Po tym odcinku pokochałem Eli jeszcze bardziej. Jeszcze dziecko a od samego przyjścia na świat ciągnęła na sobie spory ciężar... To, że mimo wszystko była wrażliwą dziewczynką, wciąż miała dobre serce było poruszające. Pamiętam też jak sam zacząłem podśmiechiwać pod nosem od jej suchara w tym samym momencie co Joel 😅 Ciężko mnie rozśmieszyć a jej się udało. Cudowna duszyczka :). Jeśli chodzi o orientacje Eli to tutaj to było pokazane dokładnie tak jak to powinno wyglądać. Bez zbędnych scen. Odc. 8 10/10 Zgadzam się z autorem. Odc. 9 10/10 Który normalny ojciec pozwoliłby zabić swoje dziecko by uratować ludzkość? Na pewno nie ja. Zmiótłbym ludzkość z powierzchni ziemi by uchronić moje dziecko tak więc Joel postąpił słusznie i nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. (zabrakło tunelu to fakt, ale jakoś to przełknąłem). Co do krytyki: Pkt. 1 Absolutnie zgadzam się z autorem aczkolwiek nie wywołało to we mnie zbyt dużego oburzenia, bo skupiłem się głównie na relacji między Joelem a Eli :) no, ale mimo to, to nie czułbym się zgorszony gdyby scen z zombiakami było więcej. Pkt. 2 Ten punkt odnosi sie do punktu pierwszego. Akcji było zdecydowanie mniej niż byśmy chcieli. Ogólnie mogli przedłużyć każdy z odcinków o 5-10 minut akcji na cały odcinek. Pkt. 3 Myślę, że tego wszystkiego nie było, bo dla niektórych ludzi takie sceny mogłyby być zbyt mocne, a szczególnie dla dzieci. Ogólnie zgadzam się z autorem, zabrakło tych scen. Pkt. 4 Obejrzałem serial za jednym zamachem bez przewijania więc może dlatego nie odniosłem podobnych negatywnych odczuć co autor :) Mój werdykt to 9/10 Co do autora recenzji mogę śmiało powiedzieć, że mogę oglądać jego filmy. Świetna recenzja! Zasłużony sub i like za chwilę będą zostawione. Dziękuję i pozdrawiam.
Odcinek 1-2 genialne zgadzam się w 100%. Kontrowersyjny odcinek 3. Odcinek, który naprawdę nic nie wniósł do serialu... Historia ładna, dobrze nakręcona, ale nadająca się bardziej na jakiś spin-off. No bo jak te wydarzenia wpłyneły na naszych głównych bohaterów? Bill i Frank nie żyją, Ellie znajduje list, w którym widz bardzo szybko, dowiaduje się co przytrafiło się znajomym Joela, po czym dwójka naszych bohaterów zabiera potrzebne rzeczy i odjeżdza... Tyle było ważnego w tym odcinku... Poza tym, moim zdaniem gra opowiada ciekawszą historię niż serial, wątek Billa i Franka był tragiczny ale z innych powodów, obaj się kochali ale w pewnym momencie Bill zaczął ograniczać Franka, zamknął się na tu i teraz, a Frank chciał czegoś więcej, chciał uciec, lecz Bill mu na to nie pozwalał. W pewnym momencie coś pękło we Franku i nie tyle chiał uciec od tej strasznej rzeczywistości co od samego Billa, (w liście pisał, że go nienawidzi) ukradł akumulator i postanowił sam opuścić miasto co ostatecznie się dla niego tragicznie skończyło... Co było złego w oryginalnej historii?? W grze Bill odegrał istotną rolę w podróży naszych bohaterów a tu Ellie nawet go nie poznaje...Czemu to zmieniono? Ponieważ związek homoseksualny w tej historii tak jak każdy inny może okazać się w pewnym momencie toksyczny? Skąd taka wysoka ocena tego odcinka?? Czy gdyby był dokładnie taki sam, ale opowiadał historię osób hetero, też tak byś to wysoko ocenił?? Tak jak pisałem. Odcinek ładnie nakręcony, piękne choć tragiczne w finale love story. Super, ale jako spin-off a nie element głównej historii. Oglądając ponownie spokojnie można go pominąć bez poczucia że coś uciekło...Odcinki 4,5,6 znów zgoda. To nadal wspaniała wiernie opowiadana historia z gry, ale z skopanym pacingiem... Odcinek 7. Tu nie zgadzam się z komentarzami, że ten odcinek był zbędny tak jak 3. Ten odcinek właśnie wyjaśnia czym Ellie się kieruje i dzięki niemu, widz może przypuszczać jaką decyzję by podjęła w szpitalu gdyby jej powiedziano o cenie za szczepionkę. Odcinek ten również jest swietną ekranizacją dodatku, chociaż tu też skopano pacing... Gra to troche inaczej rozwiązała. Ci co nie grali faktycznie przez większość odcinka mogli się wynudzić... Ostatnie dwa odcinki w porzadku... Serial 7.5/10
True, true. Ostatnio oglądałam 1 odcinek ponownie i jest fantastyczny, dla mnie najlepszy. 7 mi się podobał, 3 również (wspaniałe przełamywanie Billa i zakończenie) , ale widzę to - i jestem przekonana, że tak było - jako albo zlecenie z góry przy akceptacji twórców albo pomysł samych twórców, aby promować "równość", co trochę przypomina rozdawanie parytetów. Może gdyby serial był dłuższy i na wszystko starczyłoby spokojnie czaus, to widziałabym to inaczej, ale ograniczony czas wpływał na efekt końcowy serialu, który spłycił ważne wątki czy pominął sceny, a sam Bill to postać mało znacząca, w grze pojawiła się niejako w przelocie, jako pomost do dalszych wydarzeń. Wracając, to jest też netflixowa tendencja i dotyczy wątków rasowych. W LOU mogliśmy to zobaczyć bardzo szybko - córka Joela, Maria. Zresztą Sara bardzo mi się podobała, przy tej drugiej miałam wrażenie, że aktorka pojawiła się tam na siłę, kiedy nad bramą była statystka o wyglądzie MArii. Intencje zapewne dobre, ale już kiedyś pisałam, że takie decyzje (aby robić ze skóry big deal i zmieniać postać, która ma już swój przemyślany prototyp, tym bardziej w sytuacji, gdy w grze są postaci o różnym kolorze skóry) paradoksalnie mogą prowadzić do powiększania rozłamu w społeczeństwie. Ostatnio ludzi podzielił czarnoskóry elf, czy to absurd każdy odpowie sobie sam, aczkolwiek czy wyobrażamy sobie czarnoskórego wikinga? Wiem, że to trudny temat, ja jestem bardzo tolerancyjna i dla mnie rasa oraz orientacja nie mają znaczenia, ale to jest element pewnej polityki, gdzie ludzie służą jako narzędzie. Można sobie wyobrazić jakie byłoby oburzenie, gdyby to osoby rasy białej zajęły miejsce czarnoskórych. Więcej niż pewne, że pojawiłaby się duża grupa ludzi twierdząca, że to dyskryminacja i pozbawianie pracy ze względu na pochodzenie. I nie miałoby znaczenia, że inne postaci zostały zachowane w oryginale, bo ludzie szybko zauważają i często też nadinterpretowują rzeczy, które są zbyt dużymi odstępstwami od tego, co znają. Prawdopodobnie tutaj j - przy tworzeniu produktu kultury i sztuki - nie było to wynikiem jakichś utajonych działań ideologicznych mających poróżnić ludzi, ale w innych przejawach życia, to zazwyczaj element pewnych parszywych działań, które mają mącić i dzielić - wierzących z niewierzącymi, lgbt z heteroseksualistami, a nawet młodych ze starymi. Zyjemy w chorym świecie, w ktorym wszystkie chwyty dozwolone, a wielcy strategowie zapuszczają swoje macki wszędzie - szczególnie w mediach. Co najwyżej różni ich technika - niektórzy są zwaliści (jak pewna niezacna partia polityczna), a inni tak wyrafinowani, że wręcz zawoalowani (żadna partia polityczna).
Siódmy odcinek przynajmniej nie wziął się z Księżyca jak trzeci. Oj jak zabrakło mi pyskówek Ellie i Billa. Mogli pójść w to love story nie uśmiercając potem Billa.
Też mi brakowało tak nieodłącznej dla gry brutalności. Praktycznie każda scena śmierci była poza kadrem. Jeżeli chodzi o nowe seriale HBO Ród Smoka zrobił na mnie większe wrażenie, ale to dlatego, że nie miałem wobec niego żadnych oczekiwań. TLoU miał u mnie wysoko zawieszoną poprzeczkę i ją przeskoczył z dużym zapasem. Miałem przed premierą serialu wątpliwości co do aktorki Ellie i teraz mi wstyd bo wypada ona lepiej niż oryginał, a to było nie do pomyślenia. HBO jakościowo dominuje na rynku streamingu i bardzo dobrze, bo chyba jedyni w branży nie robią niczego kosztem historii. Fabuła i spójność świata na pierwszym miejscu i to jak widać się ceni.
Jesteś Filip najbardziej kompetentną osobą do tej recenzji, ale średnio leżą mi te oceny. W sensie sam ich sens. Na miniaturce z pytajnikiem to już w ogóle odlot. :D no ale rozumiem, że ludzie tak wolą. Ja jednak preferuję Twoje słowa i nie chcę ich sprowadzać do cyferki. Super recka, dzięki!
Chciałbym tutaj zasięgnąć interpretacji innych osób. Zawsze grając w grę miałem wrażenie że decyzja Joela jest podyktowana odmową odbycia ostatniej rozmowy z Ellie. Interpretowałem to tak że Joel nie chciał jej ratować za wszelką cenę ale chciał żeby ona wiedziała że jeśli ta operacja będzie miała miejsce to umrze i chciał żeby to ona podjęła decyzję + się ewentualnie pożegnać. Ta prośba zostaje odrzuca przez świetliki więc ten wyrąbał sobie drogie do Ellie. Natomiast w serialu mam wrażenie że Joel od początku chce ją stamtąd wyciągną bez jej zgody, nie daje mi takiego wrażenia że chce z nią porozmawiać o tym. Ciekaw jestem czy inni też tak to zinterpretowali czy to tylko moje widzimisie. Jeśli faktycznie taka zmiana zaszła to chyba na - względem charakteru Joela ale na + dla wydarzeń z drugiej części
A ja miałem wrażenie, że chciał ją zobaczyć i z tego co się nie mylę pytał Marlene czy ona w ogóle wie o tym, że po operacji umrze - czy po prostu uśpili ją mowiąc, że zaraz się wybudzi. I pytał się czy jest to jej decyzja.
Można to tak odebrać, ale myślę, że to wyłącznie wynik ograniczonego czasu i spłycenia pewnych rzeczy, aby nadążyć. Dziwna to decyzja ze strony producentów, ale cóż.
@@chichotkosmosu speedrun fabularny to był największy minus. Te przerażenie w 8 odcinku, a 9 odcinek (kupę czasu później) tak dziwnie. TLoU nadawałoby się na takiego tasiemca (moje zdanie) 4 sezony po nawet i 8 odcinków. Part I rozbity na 2 sezony, ale pokazujący WIĘCEJ tej opowieści drogi, czego niestety nie odczułem. Przez to moja ocena to jest 9-/10. Dodatkowo wspominam sobie jeszcze przed zagraniem w grę samemu, oglądałem let's play u Kaftanna (1 seria składająca się na 30 odcinków z genialnym Power Cat - Wonderwaall na openingu odcinków i 2 seria z remake składająca się na 11 odcinków ale każdy ponadgodzinny ale tego już nie oglądałem), wtedy czułem te 9 lat temu jako jeszcze taki nastolatek, że ogląda się "niby ten let's play" po prostu jak serial (poleciłem powyższego pana, bo po prostu wie kiedy coś powiedzieć, kiedy przestać mówić, nie każdy let's player jest głąbem i krzyczy). A potem ograłem dwie części TLoU i było mi wspaniale, mimo że znałem już historię, a brakowało mi rozrywki w samej sobie jakimi są gry.
@@PRUSZYN999 oglądałam game play, nie mam nic przeciwko i ja sama oglądałam te kilka godzin cutscenes jak doskonały film; to była dla mnie WYŻERKA. Ja akurat nie widzę pomysłu na tasiemca - aż tyle w grze się nie działo, a mimo wszystko chciałabym zobaczyć mniej lub bardziej wierną wersję gry. Cenię też sobie produkcje, które wiedzą kiedy ze sceny zejść i pozostawiają niedosyt (który oczywiście jest frustrujący, ale pozostawia odpowiednie odczucia, np. tęsknoty za "cd", który nie nastąpi ^^)
Z perspektywy osoby, która nie znała gier (i raczej w nie nie zagram z racji braku odpowiedniego sprzętu), bardzo mi się ta historia spodobała. Scenografie, gra aktorska Pedro Pascala i Belli Ramsay, poszczególne wątki w tej opowieści drogi (zwłaszcza z odcinka trzeciego i siódmego), projekty clickerów i aranżacje scen akcji, gdy już takowe dostawaliśmy...Wszystko to, składa się na bardzo dobrą produkcję! Może jedynie było tu trochę zbyt mało zombie, by przekonać nas, że nadal to jest pewne zagrożenie, może też wątek Kathleen nie dowiózł jak trzeba i przywołał flashbacki z TWD, ale cała reszta jest dla mnie naprawdę bardzo dobrze zrealizowana! ❤
Bella bardzo dobrze zagrała Ellie ale mam troche obaw, że może nie nie dać rady, jako Ellie z Tlous part 2. Obawiam się, że mogą nie podołać w pokazaniu, jak zmieniał się stan psychiczny bohaterki po wydarzeniach, jakie ją napotykają, obym się mylił.
@@YelonLP Zgadzam sie w stu procentach, lecz w part 2 te emocje... sa jakies takie bardziej.. intymne? nic tylko życzyć nam świetnej gry aktorskiej Belli
Kocham tą grę, jest moją ulubioną po Wiedźminie. Jako adaptacja ten serial to dla mnie 9/10 (wcześniej dalam 10/10), ale jakbym miała patrzeć na tą produkcje jako serial nie znając gry to dałabym 7,5/10. Lubie temat postapo i uważam, że został w tym serialu zaniedbany. Cytując Krzysztofa "...w pewnym momencie zapomniałem że to jest postapo" niestety ja też zapomniałam. Ta gra nie tylko miała cudowna historie ale też balans w charakterze dobrze prowadzonej akcji i rozgrywki. Tu czuje jakby to wycieli, zabrali mi akcje. Czułam przesyt w pewnym momencie ilością emocji wśród bohaterów. Nie umiem tego opisać, ale czasem czułam przesyt emocji w tym serialu. Za dużo. Za mało akcji za mało tego "pięknego" świata, bo zasłużył on na uwagę...pieniądze były. Z tego co orientowałam sie o wiele wieksze niz przy TWD. Szkoda. Jednak Pedro i Bella w moim serduszko, bardzo dobrze odtworzone role
jako osoba, która podeszła do serialu zupełnie nie znając gry, byłem bardzo zainteresowany przez pierwsze 3 odcinki ale po 4 mój entuzjazm zaczął opadać. miałem wrażenie, że serial obiecał na początku coś innego niż ostatecznie zaserwował i z każdym kolejnym odcinkiem coraz bardziej rozczarowywał. fakt, że Joel i Ellie nawiążą bliższą relację był wiadomy, odkąd zobaczyłem ich dwójkę na plakacie promującym więc oczekiwałem innych zaskoczeń od fabuły ale szybko zorientowałem się, że każdy nowy bohater jest wprowadzany na 1 lub 2 odcinki tylko po to, żeby ostatecznie zginąć, niezależnie czy w teraźniejszości czy retrospekcjach. mało akcji, dużo dialogów, nieprecyzyjność w oddaniu odstępów miejsc i czasu, w których dzieje się akcja, nielogiczności (dlaczego ludzie którzy ranili Joela nie mieli broni palnej skoro potem okazuje się, że ludzie z wioski wychodzili poza nią ze strzelbami, dlaczego nikt nie zauważył w nocy rozświetlonego i dudniącego muzyką centrum handlowego), cudowne przeistoczenie się Joela z człowieka agonii do terminatora - to wszystko sprawiło, że historia stała się dla mnie nużąca i niewiarygodna. bardzo doceniam za to scenografię i charakteryzację, muzykę oraz grę aktorską właściwie wszystkich aktorów. piękny odcinek 3 i super scena akcji w 5 ale najlepszą częścią serialu była moim zdaniem pierwsza połowa pierwszego odcinka. ciesze się jednak, że serial wzbudza emocje i dyskusję bo to znaczy, że mimo wszystko coś w nim musi naprawdę działać :)
Świetna recenzja, bardzo dobry i rzetelny materiał. A co do ogólnej oceny serialu i krytyki. Absolutnie się z tobą zgadzam w tym co Filipie powiedziałeś w recenzji swojej. Miło, że podobnie patrzymy na ten serial The Last of Us. Cieszę się z tego powodu
„Poprzeczka nie została wysoko ustawiona”…teraz już jest wysoko ustawiona! Mam pewne obawy że adaptacja gier video jako medium kreacji świata, fabuły i pojedynczych historii już nigdy nie dokona takiego szoku na ekranach TV/kin. 10 lat temu była to gra która mnie zmieniła. Zawsze się dziwiłem jak można oglądać gameplay’e, to zupełna strata czasu dla oglądającego, pusty kontent nabijający dotacje, dodatkowo zatracenie głównego atutu jaką jest immersyjność grania, jak można oglądać innych jak grają gdy można zagrać samemu… aż do The Last of Us które sam oglądem właśnie jako gameplay’e (nie jako doznanie filmowe) zanim sam zakupiłem dla tej gry konsole i samemu zagrałem. Po rozgrywce nie mogłem uwierzyć że w tle nie ma jakieś książki/serialu/filmu na którym by bazowała gra. Byłem zdziwiony że to gra jest „pierwsza” i teraz tylko seriale/filmy/książki mogą bazować na tej historii. Następnie od razu pomyślałem że to najlepszy pretendent growy do ekranizacji. Długo trzeba było czekać. Świetnie że się udało! Mniej fajnie że zaczęto od wysokiego „C” i z mojej (może zbyt skromnego doświadczenia growego) ciężko będzie innym tworom osiągnąć ten pułap z innymi grami. Wiem że jest mnóstwo świetnych gier ale mało one zawierają kontentu typowo serialowego lub filmowego. The Last of Us obierając z brutalności i zombi jeszcze wiele można było wycisnąć by powstał wspaniały serial (co potwierdzają oceny sezonu mimo niedosknałości). Następne produkcje nie będą miały łatwo, będą miały tylko trudniej (tak samo sezon drugi The Last of Us ) . To co mi się marzy to skok na naszą kasę xD i sezon trzeci The Last of Us złożonych z samych nigdzie niepublikowanych nazwijmy to serialowych „DLC” rozszerzający ten świat, rozszerzający pojedyncze historie tłumaczący takie a nie inne decyzje postaci z sezonu 1 i sezonu 2 (coś na wzór 3 odcinka) xD Może już za daleko lecę z marzeniami ale pięknie by było jakby na 8 odcinków zebrało się wielu różnych prze kozackich scenarzystów o różnych wrażliwościach + fanowski scenariusz wyłoniony z środowiska graczy, a wszystko na zasadzie castingu wybierając najlepsze historie pod okiem Craig Mazin i Neil Druckmann nadzorujących spójność ze światem. Chciałbym zobaczyć nigdzie indziej (serialach/filmach/książkach) nie widziane wybory moralne i brutalną rzeczywistość dyktowaną przez świat pandemiczny. Takie współprace znane mi są z gier planszowych, gdzie czasami dodatek to zbiór pomysłów innych mistrzów z tej dziedziny ewentualnie jakiś wspaniały pomysł fana a całość nadzoruje i wydaje właściwy wydawca/autor gry. Świetnie wtedy widać różne wrażliwości tj. podejścia różnych zasłużonych już kreatywnych autorów do tego samego tematu.
Dla mnie serial 4/10 Ze względu na brak poczucia zagrożenia, nie odpowiadający mi casting, średnio przydatne pewne wątki, a te ważniejsze z gry pominięte.
Jak dla mnie jednym z największych problemów jest za mała ilość zarażonych. W niektórych odcinak czułem jakby w ogóle ich tam nie było, liczę że naprawią to w 2 sezonie.
Scenariuszowo nie mam serialowemu The Last of Us wiele do zarzucenia - właściwie spełnił moje oczekiwania w 100%, ale może to wynikać z faktu, że te oczekiwania były niewielkie biorąc pod uwagę ekranizacje growe. Poza tym jest wierny oryginałowi, więc nie mam ani jednego solidnego powodu do narzekań. Najbardziej jednak jak zwykle w takich produkcjach bywa, duży wpływ na odbiór mają kwestie audiowizualne, a tutaj do gry sporo zabrakło: - Mniej muzyki w ważnych scenach, a jeśli już, była mniej wymowna. Utwory w grze były przekozackie. Nie mówię o piosenkach endingowych, bo te były bardzo dobre. - Kolorami i kadrami dało się zagrać się lepiej. Jest za bardzo... bezpiecznie? Nie wiem jak to ująć. To po prostu amerykański standard, ale wolałbym żeby postawiono na wizualia większy nacisk. HBO potrafi, budżet też mały nie był. Kontrowersyjna opinia: The Last of Us Part II uważam subiektywnie za grę o wiele lepszą od jedynki - po prostu dwójka bardziej trafiła w moją wrażliwość. Nie mogę doczekać się ekranizacji, bo wydaje mi się, że tego też nie da się zepsuć. Mam nadzieję, że HBO nie ugnie się pod ostrzałem osób, które dwójkę mieszają z błotem, bo tego obawiam się najbardziej.
Powiem to samo, że wkręciłem w serial moją mamę i też była zdziwiona, że jest to na podstawie gry i bardzo ale to bardzo jej się podobał 😁. My dajemy 10/10 i uważam, że jak Władca Pierścieni, ktory stał się fundamentem kręcenia pożądnej fantastyki tak Last of Us stał się fundamentem kręcenia pożadnej na wysokim poziomie adaptacji. Pozdrawiam 🤟
Filip dzięki za recenzje odcinków...I za tę recke ....ocena 10 /10. Co do serialu....świetna robota ....tez daje 9/10 , podobnych powodów jak Ty ...dla mnie największym minusem była długość odcinków właśnie i brak retrospekcjii np.Co do " tatara" może twórcy nie chcieli aby widzowie którzy nie są graczami mówiliby..." hmmm...to takie inne walking dead ..to już było " co jest oczywiście błędne...a znam osobiście takie osoby . Będę w poniedziałek na 100% jak zawsze .Chciałbym zobaczyć takie podsumowanie jak Twoje solo w wykonaniu Grzegorza oraz tak samo w wykonaniu "kwaśnego "🤣 Krzyśka. Pozdrawiam.
Ogólnie zgadzam sie z większością. Przyznam się bez przymusu, że też miałem wątpliwości co do Belli (ale nie, że od razu bo mi się nie podoba to kiepsko zagra) Raczej byłem nastawiony dość sceptycznie, ale dałem szansę i było warto zdecydowanie. Odcinek 3 ogólnie mi się podobał chociaż niekoniecznie polubiłem postać Franka i jego taką otwartość w tym świecie. Jeśli tak to mogę nazwać. Poza tym nie przepadam za love story, ale ogólnie, tu przynajmniej było pokazane to dobrze. I kiedy obejrzałem cały sezon to ten 3 odcinek też zyskał. Poza tym aktor grający Henrego kupił mnie całkowicie. Dosłownie. Jak grał z Pedro to niesamowite. Poza tym mam też zastrzeżenie do odcinka 6 bo też po po prostu w pewnym momencie mi się nudziło. Ogólnie uważam, że za mało czasu z bohaterami, żebym cieszył się ich szczęściem jakoś bardziej. Może to przez to że grałem w grę wiele razy i już się spodziewałem. No i pod koniec mocno mi brakowało zarażonych, bardzo mocno.
Serial niestety popełnia też typowe idiotyzmy podobnych kreacji o zombie, czyli generalnie próbuje mi wmówić, że w świecie gdzie 24/7 jesteś zagrożony ze strony ludzi lub zombie, każdy jest debilem, każdy nie potrafi się przygotować do niczego, i wszyscy są wszędzie oczywistymi rzeczami zaskoczeni. Pomijam że w ogóle nie ma w tym serialu zombie. Droga bohaterów geograficznie jest bardzo długa, natomiast tutaj została tak pocięta, tak przyspieszona, że ma się wrażenie że to był spacer z psem. Zero problemów z pożywieniem, wodą czy nawet nawigacją. Zero napadów, ataków zombie, bandytów. Skoro 2 osoby sobie mogą tak chodzić przez całe stany, gdzie właściwie jest problem? Czemu tam nie ma handlu? Czemu tam nie ma karawan kupców? Czemu nie tworzą się jakieś większe społeczności/rządy? Dodatkowo sceny akcji często to dosłownie jeden zombie. No i musi ugryźć bo jakże by inaczej. I mimo iż od tylu lat mają styczność z tymi zombie, to dalej nie ogarniają jak się chronić przed nimi i jak walczyć. To są tylko ludzie-zombie. To nie są niedźwiedzie polarne. Może warto zamiast sukienki w kwiatki założyć grube spodnie? Może warto założyć jakiś pancerz nawet zrobiony samemu? Nie po co. Nikt nie zakrywa szyji, nikt nie zakrywa twarzy czy rąk, bo i po co. No i w kwestii początkowych odcinków, gdzie ten grzyb i hordy były stosunkowo blisko miasta, nie mogę zrozumieć jednej rzeczy. Dlaczego miasto sobie pozwala na takie "grzybowe" strefy blisko siebie. Nie wyglada by ten grzyb był niezniczalny. Czemu tego nie wypalić? Nie lepiej pozbyć się zagrożenia, oczyścić teren okoliczny? Dla zorganizowanej grupy to przecież jest wykonalnie.
Właściwie mam te same zarzuty z tą różnicą, że kompletnie minął się ze mną emocjonalnie ten serial. Być może właśnie przez chaotyczną strukturę tego sezonu, zbyt częste odchodzenie od naszej głównej dwójki (aktorsko w większości dowieźli) i kulejące tempo. Przez to nie chłonąłem do końca tej historii tylko mimowolnie doszukiwałem się braku spójności i mniejszych głupotek. Dlatego mimo, że doceniam warstwę wizualną i aktorstwo to nie mogę dać więcej niż 6-6.5/10, ale na pewno dam szansę 2 sezonowi i będę liczyć na poprawę ;)
Obejrzałem ten materiał, kiedy wyszedł parę dni temu. Ostatni odcinek serialu obejrzałem dziś. Jak zwykle, z zaciekawieniem słuchałem waszych dyskusji na audycjach na żywo. Nie odniosę się do samej recenzji, wpadłem tylko zostawić komentarz z myślą, która parę minut temu dała mi o sobie znać. Wszystkie uwagi, na temat tego, że w serialu nie było poczucia zagrożenia są według mnie nie trafione. Każdy odcinek przedstawiał scenariusz w którym bohaterowie znajdują się w skrajnie traumatycznych sytuacjach. Palenie na ulicach zwłok dzieci, niestabilność społeczna w każdym miejscu, w którym ostał się jakiś cień cywilizacji, witanie nieznajomych z wyciągniętą bronią etc etc. To nie świat w trakcie upadku, to nie jest opowieść o desperaciej próbie odparcia nieuniknionego - The Last of Us głęboko bierze sobie "POST" w realiach apokalipsy za "uziemienie" settingu. No i teraz do czego zmierzam.. Możliwe, że nie jest tak łatwo ignorować rzeczywistość, gdy uciekamy w świat popkultury, kultury niszowej czy jakiekolwiek formy eskapizmu. Nie da się ukryć, że w ostatnich latach jesteśmy poddani absolutnemu chaosowi a życie codzienne po raz kolejny udowadnia, że jest dziwniejsze od fikcji. Targa nami niepokój, polaryzacja i okrutna niepewność jutra a to co dzieje się za granicą jest tylko częścią tego wszystkiego. Możliwe, że narracja postapokaliptyczma.. nie. Możliwe, że The Last Of Us nie ma takiego wydźwięku na ten moment, jaki miało te parę lat temu. Osobiście kocham tę historię i uważam, że Filip - nawet w apogeum swoich zachwytów, nie zdołał wyartykułować jak dobrze napisana jest to opowieść, postaci i jak skutecznie stymulują osoby, które naturalnie interesują się ludzką psychologią.
A co do ubierania Joela w szaty egoistycznego mordercy.. Polecam serię książek "Pierwsze Prawo" od Joego Abercrombie. Mój największy zachwyt ostatnich lat. Bardzo sprawnie przedstawia hmm, antybohaterów.
Hm, może nie jest najlepszą możliwą ekranizacją TLOU 1 ale, na pewno jest najlepszą jaką dostaniemy kiedykolwiek. No może poza s2 który wszystkim nam może zamknąć gęby. Lub wręcz przeciwnie. Oby dowieźli
Bardzo ciekawa recenzja i z wieloma rzeczami się zgadzam. Co ciekawe, mi akurat chwilami brakowało lepszego, krótkiego nakreślenia kwestii survivalowych. Miałem często wrażenie, że oni mogą nie jeść i nie pić przez kilka dni, nie marznąć, śpiąc w zimnym pomieszczeniu zimą itp.
Zgodzę się niemal ze wszystkim. Aktorsko świetnie, historia dobra, wykonanie super, ale... ale brak mi poczucia zagrożenia. W przeciwieństwie do Ciebie nie oczekuję tunelu z zarażonymi i skradania się (boże jak ja nie cierpię skradanek), ale chciałbym zobaczyć że ci zarażeni tam są. To znaczy jak Joel i Elli wybierają inną drogę bo gdzieś tam łażą zarażeni, jak muszą zwijać w nocy obóz bo coś dostrzegli, usłyszeli, coś się zbliża. Oglądając serial miałem wrażenie że miasta to strefa śmierci, ale poza miastem jest bezpiecznie. Zagrożenie można wywołać bez hordy zarażonych i kolejnych walk. Chciałbym poczuć że na prowincji można dostać w ryło:)
Też coś dodam od siebie :D To chyba pierwszy serial gdzie spodobała mi się apokalipsa zombie. Nie wiem czy liczyć do tego filmy Maze Runner (Więzień labiryntu) gdzie tez ciekawie było pokazanie apokalipsy. W odcinkach bardzo pięknie pokazali jak świat wygląda i co dzieje się z ludźmi kiedy stracą "wygodne miejsce". Można teraz sobie to bardziej uświadomić po tym co dzieje się aktualnie w mediach że tam 14-16 latki pobili chłopaka do jakich gorszych czynów popchnie dzieci takie w wieku Ellie kiedy ta apokalipsa stałaby się rzeczywistością. Najbardziej spodobały mi się odcinki: 1 część oraz 8 część. Jedynie co mnie trochę zasmuciło to że nie przeciągli tych odcinków do 11 części po chociażby 55 minut Między 8 odcinkiem a 9 czuje się taki przeskok czasowy w 8 odcinku Joel ledwo chodzi a w 9 jest zdrów jak ryba -brakowało mi dalszej relacji miedzy dwoma bohaterami i co robili podczas tej podroży. Najbardziej spodobała mi się relacja Joela ze swoją córką Sarą i późniejsza relacja z Ellie, a o apokalipsie totalnie zapomniałam. Chyba ta relacja miedzy głównymi bohaterami mnie cały czas trzymała i chętnie bym obejrzała podobny serial z podobnym klimatem
Tak przy okazji, Filipie, czy wpisywałeś sobie dziś w wyszukiwarkę Google tytuł gry/ filmu ? Jak nie, to zrób to. Poczekaj chwilę, kliknij na czerwony przycisk z uroczym grzybkiem. Tak już serio, dzięki za wspólnie spędzony poniedziałkowy czas. Jak to miło pooglądać i posłuchać, że można się tak pięknie z kimś nie zgadzać.
Nie grałam w grę i bardzo niewiele kojarzyłam ogólnie na jej temat (dosłownie wiedziałam tyle: jest apokalipsa zombie, jest facet, który podróżuje z dziewczynką i z czasem zawiązuje się między nimi relacja ojciec-córka i gra skupia się właśnie na relacjach międzyludzkich). Z czasem oczywiście zaczęłam natrafiać na spoilery ale ja już od dawna dorosłam do nie przejmowania się nimi, więc nie psuło mi przyjemności z oglądania ostatniego odcinka mimo, że już wiem jak kończy się druga część/prawdopodobnie drugi sezon. That being said: serial rewelacja. Bardzo dobry tytuł wart obejrzenia jako serial, nie adaptacja gry. Dla mnie trzeci odcinek to absolutny TOP odcinków seriali w ogóle. To przez jak długi czas siedział mi w głowie, ile razy do niego wracałam i wciąż jak mocno emocjonalnie na mnie działa... Oczywiście serial nie jest bez wad, są zdecydowanie gorsze odcinki/momenty, są pewne elementy, które nie do końca działają ale to świetny tytuł na filozoficzne i moralne dyskusje w większym gronie. Mój mąż obejrzał ze mną dwa pierwsze odcinki i stwierdził, że chociaż serial jest naprawdę dobry ale on nie lubi się bać i czuć napięcia w trakcie oglądania. A ten serial świetnie buduje to napięcie i niestety ale on z tego powodu odpuszcza seans. Tak więc dalej oglądałam sama ale na bierząco opowiadałam mu co dzieje się dalej. I tak usiadł ze mną do ostatniego odcinka i przegadaliśmy dwa dni dyskutując o postaciach i ich decyzjach. A jako rodzice możemy sobie podyskutować o motywacjach i działaniach Joela ;) Idę polecać znajomym, którzy słyszeli już pozytywny buzz wokół tego serialu ale nic o nim nie wiedzą i nic jeszcze nie widzieli.
Po zliczeniu średnich ocen każdego odcinka wychodzi 8.33 więc jest naprawdę dobrze! Mocny uścisk na genitaliach czułem w odcinkach 1, 2, 5, 6, 8. W grę nie grałem. Moje główne zarzuty mocno pokrywają się z Twoimi. Dobry materiał.
W ostatnim odcinku mamy klamrę. Na początku odcinka pokazano, jak kłamstwo matki ratuje Elli życie. Na końcu odcinka Elli zostaje oklamana przez Joela, bo po tym jak uratował ją od pewnej śmierci, nie widzi lepszego sposobu na wytłumaczenie jej zaistniałej sytuacji.
Nie grałem, jestem fanem serialu. Twoja recenzja 10/10. Z większością się zgadzam. Aczkolwiek ja więcej grozy nie potrzebowałem i myślę, że statystyczny zjadacz HBO i Netflixa jednak dostał odpowiednią dawkę horroru. Największy problem mam z tą strukturą serialu i szczególnie z ostatnim odcinkiem... Masz racje nie zawsze było idealnie a finałowy odcinek z zaledwie 40 minutami i imo najsłabszą grą aktorską głównych postaci to uwypuklił. Sezon zasługiwał na dużo lepszy i bardziej widowiskowy finał. Nie było grzybów, nie było dylematów Marlene, jakiś zespół lekarski przy pierwszej możliwej okazji planuje zabić jedyną odporną dla sprawdzenia wątpliwej teorii. Joel który nagle staje się tatuśkiem. Sklecone na szybko, co by zdążyć na premierę - chyba zabrakło czasu.
Wydaje mi się, że o ile prezentowanie miłości nieheteronormatywnej jak najbardziej przyczyniło się do review bombingu odc 3 i 7 to prawdziwy problem, i w zasadzie jedyny poważniejszy jaki mam do serialu to to, że te odcinki były zapełniaczami, które nie pchały fabuły do przodu. O ile odc 7 jak ma dla mnie sens fabularny, to zarówno on jak i odcinek 3 są totalnie fillerami, które nie pchały fabuły do przodu, co odbiło się później czkawką, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że ostatnie odcinki wyglądają jakby starały się jak to wspominano "speedrunować" kolejne lokacje z gry mając niewystarczającą ilość czasu antenowego. Dla mnie szczególnie odcinek 3 to mocne 9.5/10, ale ciągle wydaje mi się, że jest to materiał na odcinek bonusowy, opowiada świetną historię, ale niestety w żadnym stopniu niezwiązaną z wątkiem głównym i kradnącą czas, który mógł pogłębić relacje Joela z Ellie, szczególnie przydatne dla widza niezaznajomionego z grami. Może wrażenie byłoby inne gdyby w tym odcinku chociaż 20 minut poświęcono fabule głównej. Dalej serial jest genialny!
Wiecej tu wepchanego gejostwa niż walki z zombiakami i zagrożenia podczas całej tej podróży. Serial średni. W sumie to chyba pierwsze dwa odcinki fajne.
Ja bym mu dał 7/10. Jest to zdecydowanie najlepsza ekranizacja gier, ale ma swoje bolączki. Liczba ukazanych zarażonych była sporo za mała, niektóre odcinki przeciągnięte (zdecydowanie trzeci, ale ja ogólnie nie lubię love story w jakimkolwiek układzie, więc ten był skazany już na dzień dobry), a inne znowu robione jakby ktoś batem stał nad twórcami i poganiał z robotą (tu głównie ostatni odcinek). Kilka rozwiązań mi nie pasowało jak ten "pocałunek" z drugiego odcinka i to tym bardziej, że w dalszych odcinkach nie było to pokazane, więc zostało zrobione pod ta konkretną scenę, według mnie mocno naciąganą. Na plus wstawki jak te z początków pierwszego i drugiego odcinka. Totalny sztos. Gra aktorska petarda, miałem wątpliwości czy Bella Ramsey to uciągnie, ale to największy pozytyw serialu. Pedro niesamowity.
Filipie, Bella Ramsey ma obecnie 19 lat i z aparycji dobrze oddawała wygląda 14 letniej Ellie. Jako gracz kojarzysz jak bardzo Ellie dojrzała z wyglądu mając te 19 lat w TLoU 2. Ciekawi mnie, jak uda się te kwestie zaadresować autorom serialu - być może faktycznie drugi sezon nie będzie ekranizacją TLoU 2, a wydarzeń rozgrywających się bezpośrednio, ewentualnie rok, dwa, po finale części pierwszej.
Również oceniłem TLOU na 9/10. Mam bardzo zbliżone spostrzeżenia do twoich. Zabrakło tej akcji, tej walki. I to nie mam na myśli akcji takich jak z końcówki odcinka piątego, tylko pojedynczych potyczek które przypomniały by nam przez co świat wgl upadł. Nie wiele zabrakło żeby The last of us otrzymało u mnie 10/10 I stało się drugim serialem z właśnie taką oceną zaraz obok The office. Muszę się przyznać, nie grałem w grę. Zawsze byłem fanem PC I nie było mi po drodze. Teraz czeka mnie naprawdę ciężki dylemat. Czekać na drugi sezon czy ogarnąć sobie na tydzień/dwa ps5 I ograć grę. Oglądałem twoje mini recenzje po obejrzeniu każdego odcinka. Dzięki wielkie za to I powodzenia w rozwoju kanału ;)
jako FunBoy gry miałem bardzo ciężkie zadanie by wciągnąć w historię moją żonę, która jest katowana przeze mnie gatunkami filmowymi, za którymi ona nie przepada (sf, fantasy). Zacząłem od puszczenia jej gameplaya jakiego polskiego streamera pierwszych scen z gry (ja oczywiście jako ojciec dwóch córek nie płakałem przy tym...) i od razu usiedliśmy do serialu. Zona z miłości powiedziała, że "fajny ten serial" i "jasne obejrzymy kolejny odcinek"... obawiałem się, że po raz "enty" rozdrapywany wątek "zombie", apokalipsy etc. spowoduje, że już 3 odcinek obejrzę sam. Co więcej w połowie 3 odcinka, byłem zapytany o sensy pojawienia się tego wątku - niestety wtedy nie mogłem znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Ale efekt końcowy 3 odcinka (czytaj - chlipanie żony) przemawiał sam przez się. Co do braku większej sekwencji walk z zarażonymi, to uważam że jest to skierowane do wszystkich widzów - świeżaków, których ten wątek mógłby tylko zmęczyć. Na szczęście moje obawy dotyczące adaptacji GOAT-a wśród gier się nie sprawdziły. Świetna zabawa i dużo emocji. Mam obawy co drugiego sezonu wynikające trochę z samej II części gry, ale będę czekał z wypiekami na twarzy na kolejną odsłonę... Żona, która się mocno wkurzyła po ostatniej scenie 9 odcinka (Ej, dlaczego się tak kończy, bez sensu, co będzie dalej???) na pewno się mocno zdziwi jak potoczą się dalsze losy Joela :)
Ja wyrażę opinię z dwóch perspektyw. Lata temu grałam w grę. To jedna z najlepiej opowiedzianych historii i będąc w niej prowadząc Joela i Ellie można się było mocno w nią wczuć. Grając nie miałam skrupułów ratowałam Ellie wraz z Joelem. Druga część z wiadomych względów mocno mną wstrząsnęła ale poznanie tła perspektywy Abby Marlenę i lekarza trochę zmieniła spojrzenie na finał 1szej części. Oglądając serial byłam zadowolona ale miałam w głowie grę i dużo rzeczy sobie dopowiadałam. Brakowało mi akcji i skradania, poczucia strachu grozy. Mąż i koleżanka oglądali serial z mojego polecenia, nie znając gry, gubili się w świecie, potrzebowali dopowiadań z mojej strony. Kim była Marlenę, co to świetliki, co to fedra, podróżowanie w świecie wydało się im niemal sielskie, co uderza najbardziej w finale gdzie Joel z Elie w środku niebezpiecznego miasta żartują nawet się nie rozglądając... ehh ... Mam nadzieję że w weekend znajdę czas i ogram 1szą część na nowo, przypominając sobie wszystko co kocham w last of us. Serial mi się podobał ale nie dorównał grze niestety.
Zgadzam się. Przydałby im się lekki kuksaniec, żeby nie szli w artyzm i brak akcji. Ale już zapowiedzieli, że będzie jej więcej tak jak i zainfekowanych.
Akcja serialu toczyła się tak jakby miało być w nim 20 odcinków a nie 9. Z tej perspektywy mamy 2 odcinki (3 i 7) które mało wnoszą do historii przedstawionej w serialu, a zwłaszcza odcinek 3, który oceniłeś na 11/10. Wg mnie, krytyka tego odcinka wcale nie bierze się z homofobii, a raczej z tego że jest on wynoszony na piedestał właściwie tylko dlatego że ten wątek w nim jest. Totalnie poboczna historia z perspektywy 9 odcinków, dostała najdłuższy czas antenowy, gdyby przedstawiał relacje party hetero byłby jeszcze bardziej nudny, i nie wierzę że otrzymałby od kogoś więcej niż 6/10. Brutalna prawda o serialu jest taka, że cała "akcja" była przedstawiona na trailerach, jeżeli dostajesz taki "świat" a zarażeni są jakimś tłem 5 sortu to widz który nie był graczem ma prawo być rozczarowany. Serial ogląda się przyjemnie, ale oglądałem go z żona która gry nie zna i zapytała mnie po ostatnim odcinku czy gra też była taka "nudna" i to mnie trochę zastanowiło że może mieć racje w swojej ocenie. Wielu ludzi narzekało na brak akcji np. w TWD, a tutaj mamy to samo, a przedstawienie relacji itd, myślę że w TWD było nawet w niektórych przypadkach dużo głębsze. Ja przyznam też że nie czuje tego budowania więzi miedzy E i J, bo nie jest to tak dobrze ukazane a raczej przeskoki miedzy odcinkowe w nastawieniu Joela do E nam to sugerują niż pokazują. Są bardzo subtelne, i kiedy w ostatnim odcinku słysze od Joela że Ellie "nadała mu sens życia" to troche jestem w szoku, bo dosłownie chwile temu była tylko "przesyłką".
Dokładnie! Pierwsze dwa odcinki jeszcze mnie ciekawiły. 3 i 7 to jakieś nieporozumienie. Wolę walkę z zombiakami od jebanej lewicowej ideologii.. Więcej tu lewactwa niż zombie...
Bardzo się cieszę, że tych zainfekowanych było mało. Powstałby drugi the walking dead, a tego nie mogę oglądać, nie mogę się zmusić by zacząć, widziałam tylko jak mój tata oglądał. A tak zainfekowani to dobry kontekst dla historii o ludziach, relacjach i problemach w świecie, gdzie to co najważniejsze w życiu jest w soczewce powiększającej.
przewidziałem że będzie 9/10, pozdro byku. moim zdaniem 7/10 to max, obok odcinków wybitnych są takie, które niebezpiecznie śmierdzą wypełniaczami, więc serial strasznie nierówny.
Zgadzam się z Tobą w 100% relacje budowali rewelacyjne, dialogami, i grą aktorską ale brakuje zdecydowanie zainfekowanych. Akcja dzieje się w czasach apokalipsy a często z ekranu zamiast strachu i napięcia czuć sielankę jakby się oglądało film obyczajowy
Moja ocena jest baaaardzo zbliżona do Twojej, z drobnymi różnicami Dla mnie najlepszymi odcinkami były te, które sprawiały że zostawałem w fotelu dobre kilka minut po zakończeniu patrząc na napisy i słuchając doskonale dobranej ścieżki dźwiękowej na koniec. Jeśli się nie mylę to odcineki 1, 5 i 6 - tym daje 10/10 10/10 - daję też odcinkowi numer 2, który pokazuje wszystko to ..... co mogły mieć kolejne odcinki a nie miały (o tym później). 7/10 - odcinek 4. 15 minut wycięte z niego i wrzucone do odcinka 5 by wystarczyło. Reszta to takie mocne 8, w porywach do 9 (zwłaszcza ostatni odcinek) - wszystkie były zrobione niemal doskonale w kwestii oddania tego co było dla nich zaplanowane, mam tylko pewne obiekcje czy aby nie powinny mieć ciut inny kontent. Jak wspomniałem, 2. odcinek był perfekcyjny, po nim wszedłem na filmweb i wystwiłem na zapas ocenę 10 serialowi co robię rzadko. A teraz się zastanawiam ciągle czy nie obniżyć do 9, bo dalsze odcinki trochę obdarły mnie z tego co oczekiwałem po pierwszych dwóch, po kolei: 1. Retrospekcje na start odcinka były idealne. Dlaczego umarły ? Co się stało dalej po odcinku z Panią doktor w Malezji (czy gdzie to tam było)? Jak się rozprzestrzeniał grzyb, jak z nim walczono? Dlaczego do cholery nie dokończono tej historii, choćby skrótowo ?? Jasne że możemy się domyślić, ale jak już się mówi A, to trzeba powiedzieć B i pokazać coś więcej .... 2. Tempo i akcja - niestety spadły. Czasem to miało sens, a czas zrobiło się po prostu za wolno. Z jednej strony cenię twórców za to że potrafili zrobić serial w świecie post-apo praktycznie bez post-apo akcji. Z drugiej strony po tych zajawkach co pokazali, miałem smaka na więcej, a nie dostałem :( 3. Muzyka - jak wspomniałem wyżej, zakończenie odcinka 5 i 6 przy Agnes Obel i Jessice Mazin są, nie boję się tego powiedzieć, zdecycowanie topowymi zakończeniami jakie w życiu widziałem. Ale ja chcę więcej !. Można było więcej, choćby 8 odcinek się o to prosił. Nie musi to być oczywiście tylko na koniec odcinka. 9. trochę dowiózł, ale sumarycznie za mało ! Reasumując, moje zarzuty, chyba tak jak Twoje, są głównie o to że twórcy pokazali nam wspaniałe rzeczy a potem je schowali, nie będąc konsekwentnym. Można było więcej ! Ale również jak Ty, mam wrażenie, że w drugim sezonie dostaniemy więcej :)
Jak dla mnie - serial jest super, jest pare niedociągnięć (Moim zdaniem) ale ogólnie oglądajac go nie mogłem sie oderwać - a wręcz pauzowałem i cofałem aby przypatzreć sie szczegółom lub powtórzyć sceny. Co do odcinka 3ciego - na początku troche mnie to zdziwiło bo grając w gre źle zrozumiałem Billa. Kiedy odcinał zwłoki powiedział "He was my partner" ale odebrałem to w kontekście tego że partnerem do ucieczki z miasta, a nie partnerem miłosnym. W serialu ogarnąłem to po tym jak zapauzowałem na 2 minuty, zweryfikowałem to co był ow grze na nowo i już potem cały odcinek miał sens i stwierdzam że jest zarąbiście nakręcony! :D...Gra niesamowita, serial fantastyczny, tylk oto sie liczy :)...
Wiele z tych argumentów, które przedstawiłeś, podzielam, a wszystkie słowa krytyczne jakie serialowi zarzuciłeś - tym bardziej, dlatego uważam, że przyznanie serialowi 9/10 (a chciałeś dać więcej), biorąc pod uwagę tak poważne zarzuty, ocena Twoja jest nieco na wyrost. Ja osobiście dałbym mocne 8. Jeśli założyć, że serial nie miał ograniczeń budżetowych, mógł śmiało zrobić trochę dłuższe (15-30 minut) odcinki, albo zrobić więcej odcinków, aby wcisnąć więcej treści, retrospekcji, więcej AKCJI, a jak nie akcji, to przynajmniej więcej zagrożenia, które czai się w tle. Mimo to, serial jest i tak DUŻO DUŻO LEPSZY, niż nie jeden komercyjnie potężny serial, jak Wiedźmin czy Władca Pierścieni. The Last Of Us to dowód na to, że można zrobić bardzo dobry serial, adaptacje pod warunkiem, że jest się wierny materiałowi źródłowemu. Jeśli nie wypacza się historii, które zostały dobrze napisane i nie wprowadza się niepotrzebnych korekt i nie wciska własnych, niekoniecznie dobrych pomysłów. Nie na darmo nazywają Cię fan boyem Filip, bo pamiętam co mówiłeś na Live, że 10 lat temu chciałeś wszystkim oświadczyć, że grałeś w najlepszą grę czy coś w tym stylu. To widać, jak jesteś BARDZO pozytywnie nastawiony do gry i teraz serialu, oczywiście to nie jest zarzut i tak tego nie odbieraj, bo masz prawo do własnej opinii tak jak każdy z Nas do swojej. Piszę tylko wyjaśnienie, dlaczego jesteś w taki sposób postrzegany. Ty i Krzysztof jesteście jak z reklamy - serce i mózg ;)
Szanuję Twoją opinię a przede wszystkim spokojną krytykę mojej recenzji ;) marzy mi się taka kultura dyskusji na tym vlogu zawsze. Nie zgadzam się tylko z tym przypisaniem ról serce i mózg. Spójrz na podejście do Rings of Power i wierzę, że role się odwrócą.
@@BezSchematu Ja również lubię taką dyskusję, jak Twoja osoba i Twoich kolegów jest prezentowana. Obserwuje kilku youtuberów, których treści nie są tak wyczerpujące jak Wasze. A przy okazji serialu dołączyłem do Was. Bardzo się osobiście z tego cieszę.
Ta kwestia (ja wiem że shiperbolizowana i stylizowana) ,,JA CHCĘ BURGER, DAJCIE MI BURGERA" obrazuje mi główny problem z tą recenzją. Cudowne sceny dialogów....no ale w grze lepiej. Brutalny Joel...super, ale w grze lepiej. Każde takie ALE brzmi jak anulowanie tego poprzedniego. Wydaje mi się, że po tym jak adaptacje gier wreszcie są na poziomie, a do tego łączą esencję oryginału z własnymi pomysłami i mówiące własnym głosem, czeka nas dużo większa walka - musimy się odzwyczaić od narzekania ,,film a gra jednak nie są tym samym" bo tym sposobem zawsze zostaniemy z mindsetem, w których są słabe. Film to nie gra. Nie kupuje narracji twojej lub Krzysztofa, że najlepszy sposób na adaptacje gier, to przełożyć ją 1:1
Nie grałem w grę, ale dla mnie to jeden z najlepszych seriali jaki widziałem. Nie uważam, że za mało było "zombi". Było tyle ile trzeba. Paradoksalnie bałem się tego, że w serialu co 5 minut wyskoczy jakiś stwór i zamiast straszyć, zacznie mnie to bawić, dlatego niechętnie podszedłem początkowo do samej koncepcji TLoU. Jest takie powiedzenie o dwóch nomen omen grzybach w barszczu i tu ich faktycznie i na szczęście nie było. Ja grozę świata, w którym żyją bohaterowie, wyczuwałem ciągle. Nie musiałem być bombardowany klikaczami i innymi purchawami. Tak swoją drogą czy skoro po kilku, kilkunastu miesiącach wirus nam "spowszedniał i przestał przerażać" to czy tak samo nie byłoby z zombi? Co jest bardziej straszne "zombi" czy poczucie beznadziei, upadku cywilizacji, brak możliwości realizacji marzeń? Co bardziej przeraża "człowieko-grzyb" czy to, że rozrywka jaką gardzimy w postaci wizyty w centrum handlowym czy w zoo, jest czymś co jest najlepszym doświadczeniem życiowym nastolatki? A co do brutalności i cegły. Wolałem uświadomić sobie, że Joel to psychopata pod koniec serialu, niż w środku. Wolałem sympatyzować z nim jak z Deanerys. Wolałem wierzyć, że jego początkowa brutalność to już przeszłość. Czekam na sezon 2, 3 i mam nadzieję 4 i 5.
Nie dziwie sie, ze zachwicila ciebie Elaine Miles - to w koncu jedna z najlepszych rol w kultowym Przystanku Alaska (Northern Exposure). Jej partner G. Green rowniez gral w tym serialu, pochodzi z niego nawet bardzo ciekawy cytat: Low self esteem is the root cause of practically all the pain and misery in the world. It's what drives war, and torture, and genocide. It's what evil is. Do you think Hilter liked himself? Or Cortez? We hate others because we hate ourselves.
moim zdaniem serial 10/10, chociaż uważam również że było za mało zarażonych i bardzo liczyłem że w tych korytarzach z końcowego aktu gry zobaczymy jeszcze jakiegoś purchlaka albo w mieście w którym mieszkali Bill i Frank będzie dużo clickerów i runnerów
Ciekawostka - najlepiej oceniany odcinek na IMDB to epizod piąty. Ten, w którym jest najwięcej akcji i zarażonych. Najgorzej oceniany - odcinek siódmy, zaraz po nim trzeci. Ciekawe czy to da do myślenia autorom przed drugim sezonem.
@@p.k.7111 Oby tak bo zarażonych jak na to uniwersum było zdecydowanie za mało. Od momentu wyjścia z Kansas Joel i Ellie nie spotkali żadnego a to jest pół sezonu.
Czego mi brakuje w tym serialu, jako graczowi. Bo wiadomo, ten serial jest kierowany do przedewszystkim nie graczy, i dobrze! Więcej osób pozna tą historię. Ale jako gracz który zna tą historię myślałem po zwiastunie że twórcy pokuszą się o przedstawienie tego co się działo pomiędzy przejściami w czerń, gdzie zmieniała się pora roku i kończył roździał. Liczyłem na więcej nowych miejsc, nowych postaci i nowych sytuacji pomiędzy Joelem a Ellie. Trochę, tego dostałem, jak watek Kathleen i stare małżeństwo pośrodku niczego, ale dla mnie to za mało i czuję niedosyt. Wierzę, że dało się dodać parę całkiem nowych "przygód" Joela i Ellie przy czym nie rozmydlić głównej osi fabularnej, a tylko pogłębić relacje i więź między bohaterami. A mam wrażenie że w paru miejscach serial zabiera zamiast coś dawać. Naprawdę brakuje mi sceny w tunelu, kończące się utratą przytomności Ellie i próbie resuscytacji przez Joela, a nie to co dostaliśmy w zamian... Ale i tak cieszę się że wyszło tak dobrze, a narzekam ponieważ mi zależy i mogło być według mnie znacznie lepiej.
Bardzo mi się podobał ten serial i właśnie jedną z największych zalet dla mnie jest niewielka ilość zainfekowanych. Choć zdaję sobie sprawę, że twórcom zależało żeby tak tego nie klasyfikować to jest to dla mnie serial rozgrywający się mimo wszystko podczas apokalipsy "zombie". Widziałam już takich filmów/seriali wystarczającą i absolutnie nie jestem ich fanką. Cieszę się, że twórcy akcenty położyli w innych miejscach w wyniku czego ten serial jest dla mnie możliwy do obejrzenia. Jestem osobą niezaznajomioną w ogóle z grą i święcie wierzącą, że to co umarło nie powinno prowadzić koczowniczego trybu dalszej egzystencji. W związku z tym ta forma podania jak najbardziej do mnie przemawia i bynajmniej nie potrzebuję więcej zainfekowanych. Jeśli już koniecznie trzeba dać ich więcej to ewentualnie jestem skłonna zaakceptować jakiegoś dżentelmena radośnie sobie plumkającego w tle jak to miało miejsce w przypadku odcinka z Billem
Cześć. W sumie dzięki Filipowi zainteresowałem się TLOU. Oglądałem jego streamy z gry (sam nie grałem) a potem oglądnąłem serial. Adaptacja gry najlepsza z dotychczasowych, ale jak wszyscy już to wiele razy wspomnieli, poprzeczka nisko zawieszona. Jako osobne dzieło, serial już tak wybitny nie jest. Moim zdaniem jest to bardzo solidny serial, gdzie większość odcinków jest na 7/10, natomiast odcinek nr 3 to oczywiście 10. I tak sobie myślę, że Filipowi miłość do tej gry przesłoniła chłody osąd, ale właśnie o to chodzi, żeby pięknie się różnić. Nie będę pisał o pozytywach tego serialu, bo już wszystko zostało powiedziane. Więc moje 3 główne zarzuty, które dały oceną 7/10. Zarzut nr 1. ROZWÓJ RELACJI GŁÓWNYCH BOHATERÓW POMIMO POST-APO. Spodziewałem się serialu o budowaniu relacji pomiędzy Joelem i Elie w realich post-apo i co najważniejsze POMIMO POST-APO. Pomimo ciągłego zagrożenia ze strony zarażonych i "złych" ludzi, pomimo "brudnych" rzeczy jakie muszą cały czas robić, pomimo traum jakie przeżyli, pomimo pewnej beznadziei, będą w stanie rozwijać tą relację. Twórcy nie wykorzystali potencjału jakie daje post-apo, żeby pokazać z jednej strony beznadzieję tego świata, a z drugiej szansę jaką daje odporność Elie. Rozwijającej się relacji Joel-Elie brakowało emocji i dynamiki. Osobiście czułem się średnio zaangażowany w tą relację. Myślę, że twórcy chcieli z produktem trafić do szerszej widowni i dlatego unikali scen brutalnych, trudnych które były w grze i które budowały tą relację, trochę w myśl starej zasady "im więcej trudności przebytych tym lepsza relacja". Dlatego oglądając streamy z gier, kupiłem tą relację i to, że Joel na samym końcu wybiera Elie a nie próbę uzyskania odporności na zainfekowanie grzybem. Miałem wrażenie, że budowanie relacji Joel-Elie w serialu ograniczyła się do ekstraktu "cut-scenek" z gry. Był duży potencjał na dodanie kilku drastyczniejszych i bardziej emocjonalnych scen (przecież to brutalne post-apo!!!), był potencjał na lepsze wykorzystanie muzyki, która w grze była super. I nie ważne, że część chwytów budujących relacje to trochę zgrane klisze, ale dobrze zrobione po prostu działają !!! W serialu po prostu tego jest za mało. Zarzut nr 2. GŁÓWNI BOHATEROWIE SŁABSI OD DRUGOPLANOWYCH Pedro i Bella grali solidnie, ale sporo postaci drugoplanowych będzie zapamiętanych na dłużej. Bill i Frank będą zapamiętani bo zagrali super a ich historia angażowała. Florence i Marlon, czyli lokali stand-uperzy, będą zapamiętani bo zagrali z charyzmą i mieli świetne dialogi. I wreszcie relacja Elie i Riley - tam było czuć to emocjonalne napięcie i to głównie dzięki Storm Reid. Od głównych aktorów nie czułem tej charyzmy, tego zaangażowania - miałem wrażenie że większość czasu Pedro i Bella są zwolennikami minimalizmu w grze aktorskiej, nie widziałem emocji na ich twarzach, w ich oczach. Byli jacyś zdystansowani. Joelowi najlepiej wychodziło granie twardziela, który ma niesforną nastolatkę jako towarzystwo. A Bella najlepiej wypadała w scenach pyskatej nastolatki. I jak dla mnie w samym serialu ani Bella, ani Pedro nie pogłębili postaci dostatecznie dobrze. Odegrali cut-scenki po prostu. Może to kwestia dialogów, ale nic poza odegranymi cut-scenkami nie zapamiętałem od tych 2 aktorów. Zarzut nr 3. GDZIE TO POST-APO. Gdzie to post-apo, które ciągle niszczy ten świat i nie pozwala na odrodzenie ludzkości. Gdzie poczucie ciągłego zagrożenia. Gdzie to napięcie, gdzie ten terror, gdzie jump-scary. Momentami miałem wrażenie, że to jest post-apo, ale takie bardziej w stylu skansenu. No wiecie świat zniszczony, ale w sumie widoki ładne w plenerach, tu samolot rozbity na wzgórzu, tam w lesie nieopodal leży trochę trupów w błocie. A w miastach fajne industrialne krajobrazy, trochę porozwalanych samochodów, a jak będziesz miał szczęście to i żyrafę do nakarmienia znajdziesz. Wiem, trochę przesadzam, ale ten świat powinien być przesiąknięty terrorem, ciągłym zagrożeniem ze strony zarażonych i oczywiście innych ludzi. W takim świcie każda relacja warta jest kilka razy więcej niż w świecie pokazanym w serialu. Dla porównania w THE WALKING DEAD żywe trupy były wszędzie, właściwie chyba w każdym odcinku. I co by nie mówić o poziomie różnych sezonów, po prostu trupy (choć kulawe i powolne) czyhały wszędzie, były tym zagrożeniem, o którym nie wolno zapomnieć, bo przyjdzie i dziabnie. I tego brakowało w serialu, więcej zarażonych, więcej turpizmu i gore. Film pod tym względem i nie wykorzystał tego co daje konwencja post-apo. Podsumowując 7/10 i polecam każdemu jeśli jeszcze nie oglądał. Ale nie mogę się zgodzić na oceny wyższe bo jest wiele seriali które zasługują na wyższe oceny np. Breaking Bad, Better Call Saul czy Mr Robot. A do tych seriali jednak TLOU trochę brakuje. Pozdrowienia dla B/S
Czekam strasznie na adaptacje drugiej części... ale najbardziej czekam na 3 częśc gry the last of us która mam nadzieję że powstanie. Serial był niesamowity mimo że zgodze sie w 100% ze słowami twojej krytyki i nie do końca zgodzę sie z tym co zroboli z odcinkiem 3 ale nie ze względu na to że przedstawiono tam osoby homoseksulane.. to była wspaniała miłosna historia ale brakowalo mi Billa z gry który był powiedzmy szczerze wkurwiony na życie, nie ufny i przedewszystki jego sprzeczek z Ellie.. można było zrobić tą historie miłosną ale jednocześnie rozciągnąć to dalej żebyśmy ziabczyli też te fragmenfy z gry gdzie musimy walczyć z zarażonymi u boku Billa i Ellie. Trudno stało się tak a nie inaczej liczę że Neil i Craig wiedzą co nie wyszło i co trzeba zmienić i nie popełnią tych samych błędów w następnych sezonach
Tym razem się z Tobą w 100% zgadzam:) Jakby ta struktura była poprawiona/spójna, byłoby mini arcydzieło. Aczkolwiek i tak jest to najlepsza adaptacja gier wideo ever (choć bardzo lubię najntisową adaptację pierwszego Mortala:) Nie rzucajcie kamieniami ;)
Jestem fanboyem tej marki i gdybym zmrużył oczy i potłumaczył sobie parę rzeczy „decyzjami kreatywnymi” to pewnie dałbym temu serialowi 10/10. Nie mogę tego jednak zrobić i to przez samych twórców, którzy dali mi dwa absolutnie perfekcyjne odcinki na sam start a potem zdarzało im się zgubić się z tempem i koncepcją jak ta produkcja ma wyglądać. Jednocześnie jest to bez wątpienia najlepsza w historii adaptacja gier wideo, bardzo dobry serial nawet w oderwaniu od materiału źródłowego i drogowskaz jak się powinno robić takie rzeczy w przyszłości. Co bym zrobił inaczej? Przede wszystkim zrezygnowałbym albo z epizodu 3 albo z 7 (osobiście zostawiłbym ten drugi bo on rozwija jednego z dwóch głównych bohaterów historii). Opowieść o Billu i Franku, jak pięknie nie byłaby nakręcona finalnie sprowadzała się do zostawienia Joelowi listu i okradła produkcję z czasu potrzebnego na pokazanie większej ilości interakcji między głównymi bohaterami. Gra budowała jego motywację lepiej. Druga sprawa to przemontowałbym odcinek 4 i 5 tak żeby zrobić z niego jeden i wywalić stamtąd parę niepotrzebnych rzeczy (czwarty epizod był jednym, w którym poczułem coś w rodzaju nudy). Czas zaoszczędzony w ten sposób przeznaczyłbym na wydłużenie sekwencji, które w serialu były wręcz zaskakująco okrojone (ta na uniwersytecie w odcinku 6, odcinek 8, finał). No i jeden z moich największych bolączek. Serial post apo, który spowodował grzyb zamieniający ludzi w „zombie” a tych „zombie”…prawie nie było. Gdzie są zarażeni goddamnit? Dwie sekwencje, jak świetne by nie były to trochę mało jak na adaptację materiału, gdzie na zarażonych budowano poczucie ciągłego zagrożenia. Gdzieś dzisiaj przeczytałem, że w świecie HBO szczepionka była tak naprawdę niepotrzebna bo zarażonych było tak mało, że wystarczyło być ostrożnym. Coś w tym jest. Jak sobie wyciągnąłem średnią z odcinków to wyszło mi coś w granicach 8.5 i dokładnie tak bym tę produkcję ocenił. 8.5 z ogromnym serduchem bo kocham ten serial i wiem, że gdyby utrzymali formę z pierwszych dwóch epizodów to byłby to tytuł absolutnie perfekcyjny. A tak, jest bardzo dobrze, autorzy mieli przetarcie, obronili się i to jest doskonały prognostyk na drugi sezon, gdzie brak zarażonych może już tak mocno nie doskwierać bo tam akcent na nich jest dużo mniejszy niż w part I. Dodatkowe słowa uznania za absolutnie obłędną scenografię, jedną z najlepszych jaką widziałem w szeroko pojętej popkulturze, The Last of Us to jest pieprzony generator tapet. No i oczywiście oklaski dla Pedro i Belii, duetu który zbudował taką chemię i dostarczył takich emocji, że jak czytam te pomysły że Ellie powinna być zrecastowana do part II bo Ramsey się nie nadaje to się za głowę łapię. Dziękuję Panie Mazin, Panie Druckmann. To była piękna przygoda, czekałem na tę produkcję osiem lat i kończę zadwolony. Dużo nie zabrakło 🙂
Co to znaczy "...w świecie HBO szczepionka była tak naprawdę niepotrzebna bo zarażonych było tak mało, że wystarczyło być ostrożnym" ? Przecież to serial oparty na oryginale i rozwiązanie z gry zostało zachowane, więc co tam robi "świat HBO"? Sugerujesz, że platforma miała decyzyjność podobną lub większą od twórców?
@@chichotkosmosu Nic z tych rzeczy. "Świat HBO" został użyty po to, żeby odróżnić o który dokładnie mi chodzi. Gdybym napisał "świat the last of us" ktoś mógłby nie wiedzieć czy chodzi mi o to jak zostało to przedstawione w grach a jak w serialu. A pod względem ilości zarażonych i poczucia zagrożenia te dwa uniwersa, mimo że oparte na tym samym materiale i robione przez tego samego twórce, bardzo się różnią.
Obejrzałem ten serail, tak jak wychodził, pierwsze odcinki zapowiadały coś świetnego ale gdzieś po drodze wady, które wymieniłeś zaczęły denerwować ( z tempem, braku zarażonych czy widocznej przemocy). Chodzi mi o to, że Cansas City jest tym punktem gdzie że niby serial jest świetny, uczłowiecza i niuansuje tych złych, korzysta czasem z retrospekcji które w grze średnio mogą działać jeśli nie dotyczą głównych bohaterów ale jednak oglądałem te odcinki. Potem był 6 który moim zdaniem wypadł świetnie, ponieważ to jest punkt kiedy główni bohaterowie konfrontują się i zaczynają się kłócić, jest pojednanie braci ponieważ lubię Tommiego i ta relacja z Joelem właśnie też mogła być pogłębiona, dlaczego odeszli, dlaczego wszyscy boją się Joela, dlaczego nie wierzy w tą ideologię świetlików (ja nawet wyobraziłem sobie retrospekcje z Joelem jako bandytą i że Tommy który raczej był osobą bardziej wrażliwą od niego zawachał się nad zabiciem jakiegoś oponenta i przez to oni się pokłócili a potem on zostawił list że odszedł do świetlików ponieważ chce budować lepszy świat czy coś) ale powiedzmy że 6 był fajny chociaż walka w colorado została spłaszczona też mi niedawało to spokoju, 7 był dobrym odcinkiem natomiast 8 i 9 niby te ważne dla fabuły punkty są ale ja bardziej czułem że scenarzysta siedział z checklistą i odhaczał co trzeba ludziom pokazać co zrobiło wrażenie w grze i można to na serial przenieść. I chyba już wiem jaki jest powód tego że to dzieło prawie doskonałe. Posłuchajcie, niedługo wychodzi port na PC który będzie kosztować gdzieś 260 zł i na pewno przez serial chcieli zwiększyć liczbę preorderów, dlatego gdyby twórcy pokazali wszystko, co zagrało w oryginalnej grze i nie daj boże zanudzili widza tym że poraz n-ty bohaterowie walczą z zarażonym grzybem to taki widz może nie siegnąć po grę bo już dużo widział w serialu. Ten serial miał pokazać jak świetna historia była w the last of us i zaciekawić ludzi do sprawdzenia gry ale właśnie jeśli ktoś chce wchłonąć klimat i poczuć prawdziwy mrok tej historii to w grze to znajdzie (ja radzę zagrać na tych wyższych poziomach :D ) Serial jest doskonały ale to jest uzupełnienie jednej z najlepszych gier tamtej dekady i to raczej nie miało być nic więcej
Wracam tu po roku, najpierw obejrzałem serial, teraz ograłem w końcu grę (PC) i tak mi się podobało, że mam ochotę obejrzeć jeszcze raz serial (kocham Bellę i Pedro), a najlepiej przejść dwójkę, której niestety nie mam jak ograć ;c
Myślę że jak by ci dali kawał płótna pochlapanego farbą to mógłbyś zrobić cały odcinek z recenzją tego płótna tak emocjonalny z tą intonacją, tonem głosu. Ile w tym kawałku płótna pochlapanego farbą "jest prawdy, życia, miłości, chaosu, porządku itd."
Zakończenia dobrych rzeczy są zawsze smutne Pozostaje czekanie na nowy sezon, a zanim, oglądanie/granie w tlou growe i ponowne oglądanie serialu Oj, no i czuję, że będzie słuchany soundtrack
Ja miałem odwrotnie. Troszkę krytykowałem na początku a później doceniłem jako całość. Aczkolwiek z większością zarzutów się zgadzam. I zadaje sobie pytanie czy patrzyl bym tak pozytywnie na całość nie znając gry.
Ja serial oceniłem 8/10. O plusach można dużo pisać, ale chyba nie są aż tak ciekawe jak minusy :P Bo plusy to dobrze wykonana robota i bardzo dobre przeniesienie gry na inne medium (tak bardzo mocno w skrócie). Jeśli chodzi o minusy to muszę się jednak doczepić do tych najbardziej kontrowersyjnych odcinków, czyli 3 i 7. I nawet nie wiem, czy powinienem się konkretnie odnosić do nich, czy raczej do czasu, jaki serial jako całość im poświęca. Dużo mówiło się o tym, czy odcinek 3 był potrzebny dla rozwoju Joela (list na końcu) i dla mnie nie był on potrzebny. Historię Franka i Billa chętnie bym zobaczył w jakiejś antologii, ale już niekoniecznie w "tylko" 9-cio odcinkowej adaptacji TLoU. Odcinek 7 był dla mnie nudnym fillerem i gdzieś tak chwilę za połową go wyłączyłem, nigdy nie zobaczywszy go do końca. Jasne, jest to wydarzenie z gry, natomiast jest to fragment dodatku, który wyszedł po premierze podstawki, która sama się bardzo dobrze broniła i nie było potrzeby znać tej historii Ellie aby podstawka gry była 10/10. Może jako właśnie dodatkowy odcinek już po emisji serialu zrobiłby dla mnie lepszą robotę. Ze straconego czasu, dodałbym jeszcze początek 9-go odcinka. Kocham Ashley Johnson wydającą samą siebie na świat, ale albo scena była za długa względem odcinka, albo odcinek był za krótki względem tej sceny :P Na koniec jako minus dałbym zbyt małą stawkę i ilości zagrożenia. Oczywiście jest to serial o relacjach i taki właśnie powinien być, jednak biorąc pod uwagę setting w jakim akcja się znajduje, oczekiwałbym o wiele więcej zarażonych. Parę scen akcji więcej temu serialowi by nie zaszkodziło a jednak naoczne poznanie zagrożenia i ciągłe przypominanie o nim również mogłoby poskutkować lepszym gruntem pod głębsze wejście właśnie w relacje. W końcu takie ekstremalne sytuacje zbliżają do siebie ludzi. Pomijając minusy na których się skupiłem (a jak pisałem wcześniej o plusach również można długo pisać), tak uważam ten serial za najlepszą adaptację live action gry i super, że udało się to produkcji, która adaptuje jedną z ważniejszych dla mnie gier. Arcane ciągle dla mnie jest najlepszą adaptacją gry (10/10), jednak w live action TLoU nie ma obecnie sobie równych :) P.S Co do zarzutu o review bombing i homofobię, pewnie jakiś % to faktycznie homofobia, ale te dwa odcinki mają poza wątkami homoseksualnymi jeszcze wspólnego to, że odbiegają od historii Joela i Ellie :) Mogą ją uzupełniać, nadawać kontekstu (jak już pisałem w 3 odc. nie był mi on potrzebny), ale mimo wszystko są to retrospekcje a nie parcie naprzód naszej dwójki bohaterów.
To już koniec. Czy to najlepsza możliwa adaptacja The Last of Us jaką mogliśmy dostać? No cóż... to skomplikowane. Liczę na ciekawą polemikę z Wami w komentarzach.
Dzięki za masę contentu do słuchania i widzimy się przy omawianiu The Last of US w świecie Gry o Tron :)
Trafiłam na twój kanał zupełnie przypadkiem szukając omówienie po 1 odcinku TLOU, bo bardzo chciałam posłuchać co inni mają do powiedzenia i nigdzie nie trafiłam na tak fajne materiały. Wsiąknęłam od pierwszych minut, bo wasze geekowanie i śmieszki i fakt, że się nie zawsze zgadzacie, ale potraficie się pięknie spierać jest ujmujący. Szybko poniedziałki z odcinkiem + omówienia na BS stały się tradycją i przyznam, że będzie mi tego brakowało. Pociesza fakt, że będzie kolejny sezon i może wtedy też będą omówienia. I oczywiście inne materiały, może nie Sukcesja, ale myślę, że dużo jeszcze dobrego przed nami! Dzięki bardzo za twoją pracę, za twoją wrażliwość (której nie boisz się pokazywać) i bardzo dużo serca, które wkładasz w każdy film!
TL;TR trafiam przypadkiem zostanę na dłużej :D Dzięki!
Ja trafiłem tak z TWD, który jeszcze niedawno wyszedł - bo sam nie obejrzałem wszystkich 11 sezonów TWD - i co wyszlo? Zostałem i obejrzałem mnóstwo esejów.
Dokładnie tak samo
Trafiłem przypadkiem Ale zostanę ja dłużej
Dla mnie ten serial to spełnienie marzeń każdego fana. Nie jest to serial pozbawiony wad ale pomimo tego ja jestem absolutnie zachwycony ❤️
True that.
Nie każdego : (
@@chichotkosmosu No niestety.
Fana, zgadzam się. Szkoda tylko, że dla NIE fanów nic tu nie ma :/
@@Falmic Dziwne, znam masę ludzi który kompletnie nie znają gry i bardzo się wciągnęły w serial.
Dla mnie ostatecznie 7/10: po pierwszych trzech odcinkach byłam absolutnie zachwycona, podobało mi się dosłownie wszystko, potem tempo trochę siadło i na powrót do najwyższej formy trzeba było w moim odczuciu bardzo długo czekać, bo aż do przedostatniego odcinka. Finał zaskoczył twistem, ale zostało to rozegrane tak szybko, że nawet nie zostałam na dłużej z rozmyślaniem nad słusznością decyzji Joela. Ale mimo wszystko oceniam pozytywnie, bo super było uczestniczyć w tym popkulturowym wydarzeniu: co tydzień po odcinku podcasty twórców, dyskusje na yt, small talki w pracy o najnowszym odcinku :D czuć, że jest się świadkiem czegoś co śledzą miliony.
Dopiero teraz zwróciłem uwagę, że kliker z drugiego odcinka brzmi trochę, jak Chris Griffin z Family Guya - dodatkowy easter egg i głębia geekowa :D 11/10!
Ahahahhaa! Love it
U mnie też 9/10 i moje wady tez podobne: za mało zainfekowanych, pacing, który trochę wytrąca z rytmu w połowie, 4 i 5 odcinek do przemontowania w jeden 70 minutowy i dołożyłbym jeszcze, że ostatni no mógł trwać te 70 i dodac scenę jak pod Joelem zapadają się drzi autobusu i Ellie próbując mu pomóc wpada do wody a Joel ją ratuje + tunel z klikerami
Serial na pewno nie jest pozbawiony wad, ale nie zmienia to faktu, że ja osobiście od pierwszego do ostatniego odcinka bawiłem się po prostu świetnie, tydzień w tydzień nie mogąc doczekać się kontynuacji historii, którą jako fan growego pierwowzoru przecież znam niemal na wylot. I to jest właśnie dla mnie najlepszy dowód na to jak genialny jest to serial, czyli fakt, że oglądając go byłem w stanie poczuć dokładnie te same silne emocje, które uderzały we mnie z tą samą mocą, co przeszło kilka lat temu, kiedy pierwszy raz trzymając w rękach pada od PS3 poznawałem tą niesamowitą historię. Jako fan TLoU nie mogę chcieć niczego więcej. Przyznaję, że miałem ogromne obawy w momencie ogłoszenia prac nad serialem i uważałem, że gra na tyle świetnie opowiedziała całą historię, że serial jest tu kompletnie zbędny. Dziś mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że się na szczęście myliłem. Niekiedy pięknie jest nie mieć racji kochani. :)
Pozdrawiam
Oglądałem wczorajszego live za wami,, Filipie Twoja rozmowa z Krzysztofem byłą bardzo emocjonująca.. i każdy bronił swoich argumentów w bardzo inteligentny sposób.. Emocje, ale kultura i dobra atmosfera. Myślę że chyba wiesz, że mi serial się nie podobał. Ale mam takie same zdanie jak wasza konkluzja na koniec lajwa.. Nie mówię "nie oglądaj bo to nudny śmietnik i szkoda czasu" Mówię "sam sprawdź" Bo to serial który warto znać,, A czy Się w nim zakochasz czy nie.. to już samo przyjdzie,, Ale warto znać The Last of Us..
A Filip +1 dla Grzegorza ;)
Dlaczego Ci się nie podobał i co sądzisz o grze dwóch głownych aktorów?
ja słuchając Krzysztofa to czasami za głowę się łapałem słuchając jego argumentów. zastanawiam się czy on w ogóle ten sam serial oglądał skoro nie zauważył przemiany w zachowaniu Ellie?
Niestety ja mam więcej uwag do serialu:
1. Największym grzechem serialu był czas. Nie wiem kto ustalił ramy 10 odcinków na sezon, ale powinien spłonąć na stosie. Ale nawet jeśli pozostawimy konwencję 10 odcinków (tutaj 9, ale to dlatego, iż jeden był połączeniem dwóch) - to odcinki powinny być dłuższe!
2. Drugim grzechem serialu było jego siedzenie na płocie. O czym on tak naprawdę był? O świecie po apokalipsie? O relacji Joela i Ellie? O ludziach, którzy przeżyli? Moim zdaniem serial ten chciał być o wszystkim i guzik z tego wyszło. Cholera, ja zapominałem o tym, że to świat post-apo! a to nie powinno tak wyglądać.
3. odcinki 3 i 7 mimo ich doskonałości, zabrały ten jakże ważny czas w którym można było pokazać więcej tego co ważne. tego jak zmienia się relacja Joela i Ellie, tego strachu przed grzybem, cokolwiek co było ważne. Bo wątki ukazane w w/w odcinkach były ważnie, ale nie aż tak by 'marnować' na nie cały odcinek.
4. Moim osobistym zdaniem, ten serial NIE broni się jako samodzielna produkcja. Widzę to po rozmowach ze znajomymi i jak różna jest ich opinia na temat serialu w zależności od tego czy w grę grali czy nie. W porównaniu do innych produkcji, jest wręcz... przeciętny od strony scenariuszowej. Aktorsko czy scenograficznie, jest wybitnie. Ale to za mało
5. Finał - gdybym miał go do czegoś porównać, to porównał bym go do napompowanego balonika, który nie wybucha a wypuszcza ze świstem powietrze. Bo mimo iż dzieje się dużo, to przez brak faktycznego kontekstu, nie robi takiego wrażenia jakie robić powinien.
Moja ostateczna opinia jest taka, że niestety (albo stety) ten serial jedyne co robi dobrze, to reklamuje grę TLoU. W którą teraz na pewno zagram, ale czy wrócę kiedykolwiek do serialu by obejrzeć go ponownie? Wątpię.
Ten serial to jedno wielkie 'za mało wszystkiego' by miało to sens :/
Szanuję
@@BezSchematu Jak zagram w grę, to będę mógł wtedy powiedzieć czy jest to dobra adaptacja, bo gorsza od Halo bądź Assasins Creeda być nie może. Ale czy lepsza od takiego WarCrafta, pierwszego Resident Evil bądź Mortal Kombat (oryginalnego z 1995 roku)? Zobaczymy
Mam bardzo podobne zdanie jeśli chodzi o odcinki 3 i 7. Jestem fanem gry a przy tych odcinkach zasypiałem. Uważam że najlepszym odcinkiem był 5 bo było tam wszystko co powinno być w świecie The Last of us.
@@bbking4212 Mnie się bardzo podobały odcinki 3 i 7. cała krytyka polega tylko na czasie który poświęcono tym wątkom.
@@bbking4212 IMHO, najlepszym odcinkiem był jednak dla mnie epizod pierwszy. Potem to już równia pochyła.
Świetny serial. Bardzo dobra zabawa dla osób, które znają materiał źródłowy. Fenomen kulturowy, który z odcinka na odcinek przyciągał więcej i więcej osób przed telewizory. Jednak brakuje mu do ideału. A wielka szkoda, bo było blisko.
Najbardziej niezrozumiała dla mnie decyzja to rozbicie odc. 4 i 5 na dwa oddzielne i podzielenie ich tym okropnym cliffhangerem na końcu odcinka 4.
Boli mnie to, że twórcom widocznie zaczęło się spieszyć od odcinka 5. Myk, myk lecimy dalej, trzeba kolejną cutscenę z gry przełożyć na serial. Zastanawia mnie też, czemu do tego doszło, czy Druckman z Maizinem są temu winni, czy też HBO zobaczyło na rosnący budżet i powiedziało hola panowie, trzeba to zrobić taniej.
Brak zarażonych w serialu boli mnie szczególnie, bo po genialnej scenie w muzeum przełożonej perfekcyjnie z gry miałem wielkie oczekiwania co do reszty. Chociaż dla mnie to plus, bo panicznie boję się zombiaków.
Boli mnie parę mniejszych pierdół jak na przykład nieodczuwalny upływ czasu, o którym mówił też Krzysztof we wczorajszej dyskusji. Naprawdę szkoda, bo ogrom Stanów, które pokonali Joel i Ellie wydaje się przez to mały. Szczególnie po odcinku 5 mógłby być jeden odcinek, w którym eksplorowaliśmy traumę Joela i Ellie po wydarzeniach z Killa City.
Żeby nie było, że tylko się czepiam. Zdjęcia jak w większości seriali HBO stoją na najwyższym poziomie. Dobór aktorów, pomimo że na początku w nich wątpiłem, to okazał się bardzo trafny, szczególnie Bella Ramsay kupiła mnie jako Ellie. Czuć było też budżet w tym wszystkim. Widać było, że poszły w tę produkcję prawdziwe pieniądze i rzeczy, które widzieliśmy na ekranie, wyglądały realistycznie. Na szczęście nie dostaliśmy gumowych zombiaków rodem z R***s ** P***r.
Boli mnie ten serial, bo do ideału brakowało nie wiele. Mam nadzieję, że w drugim sezonie tak będzie, musi być, bo i bez jątrzenia na produkcję będzie się działo w internetach. Byle nie powtórzono szamba, jakie wydarzyło się przy premierze gry.
Dzięki za dobrze napisaną recenzję
A ja dziękuje za masę contentu w ostatnich miesiącach. Miło się was słuchało w pracy ślęcząc nad dokumentami ;)
Jeśli drugi sezon będzie na podstawie drugiej części gry, to obawiam się że szambo wybije. Sam będę należeć do tej części konstruktywnie krytykującej głupotę fabuły tejże. Dlatego mam nadzieję, że jednak będzie on jakimś pomostem - więcej retrospekcji z początku apokalipsy, więcej lore, więcej pobocznych opowieści. A dopiero sezon trzeci na podstawie dwójki.
@@Falmic mówiąc o szambie mam na myśli „osoby”, które potrafiły wysyłać pogróżki do aktorki grającej Abby. Krytyka, która coś wnosi do produkcji według mnie zawsze jest miłe widziana
@@maciek.u Zgadzam się, dlatego właśnie w dwóch różnych zdaniach dałem szambo i konstruktywną krytykę. Bo za to pierwsze, to powinni zapindalać na galerze xD
Mnie się podobało i nawet realizm apokalipsy udało się zachować. Jeden z lepszych seriali ostatnich lat.
No właśnie z tym realizmem to tak średnio. W serialu na malowniczych terenach poza miastem, nie pokazali ani jednego zarażonego. Czemu zatem budowali te mury i ogrodzenia w miastach? No trochę to nielogiczne. Zarażeni w serialu służyli tylko jako wytrych fabularny, by kogoś ugryźć kiedy trzeba. A tak, zagrożenie z ich strony, czuć było tylko w drugim odcinku.
@@blllklbn4055 nie oglądałeś 3 odcinka? To nie zarażeni byli problemem na odludziach a sami łupieżcy.
@@jakubpiotrek767 No właśnie. To po co ta szczepionka? ;)
I tu się nie zgodzę. Zbyt wiele scen eksploracji nowych terenów bez uwzględnienia braku pewności, bez poczucia zagrożenia. Nie da się tego nijak wyjaśnić. Bieganie po nowych budynkach, wjeżdżanie do nowych miast, chodzenie po noch terenach. Były momenty, jak cały pierwszy odcinek, cały drugi. Np strach czy jesteśmy bezpieczni w lesie przy ognisku i potrzeba czuwania. Czuć było że to nie jest wakacyjna wycieczka a postapo. Potem się wszystko rozwlekało i rozcieńczało. Im dalej tym gorzej. Od braku problemów innych niż emocjonalne w 3 odcinku, przez brak poczucia zagrożenia zewnętrznego w kolejnych spotykanych skupiskach ludzi. Raz zagrożenie eksplodowało grzybiakami wyłażącymi z otchłani. Ale tak budowane były tylko momenty. Ostatecznie rozwaliła mnie beztroska w 7 odcinku której nie potrafię wytłumaczyć. Totalnie nie potrafiłem wczuć się w beztroskę tych dziewczyn. Potem było jeszcze gorzej, gdy sam Joel wchodząc do nowego miasta pełnego żyraf rozmawiał o życiu zamiast pilnować czy nie jest obserwowany z okien. Taki z niego dureń? A może po prostu scenarzysta postawił na emocje wewnętrzne i olał wymagania gatunku?
Kłóciłbym się, szczególnie po tym, jak matka Ellie niczym robocop załatwiła zarażonego i jeszcze urodziła.
Po pierwsze, świetny materiał i cudnie zrealizowany! Jeszcze raz szacun dla Michała!
Po drugie... Zacznę od łyżki dziegciu w tym grzybowym miodzie. Mało grozy, strachu i brutalności co można uprościć do "za mało zarażonych". Nie chcę pisać, że ten świat, to postapo jest ugrzecznione, ale ma zdecydowanie za mało charakteru w tej kwestii. Ja wiem, że chodzi o historię, że chodzi o strach przed ludźmi, że chodzi o miłość, ale ten setting też powinien grać tu jakąś rolę i to nie małą. Niestety nie wykorzystano potencjału jaki w nim drzemał... Przearanżowałbym też odcinki. Na pewno wydłużył, kilka może dołożył, dwa wiadomo jakie skleił w jeden. Utrzymałbym też retrospekcje przed każdym odcinkiem, jakieś 5-10min, nadbudowujące historię świata albo postaci, które się pojawiają i są ważne. Można by przecież też połączyć jedno z drugim i nadbudowując świat nadbudowywać wprowadzane postacie... To był naprawdę fantastyczny motyw, szczególnie w pierwszych dwóch odcinkach. Nie zmieniałbym na pewno kolejności fabularnej, czyli nie przenosił odcinka 7 czy sceny narodzin Ellie gdzieś wcześniej, w tej kwestii wszystko mi się spinało i ładnie ze sobą grało. Zbierając to do kupy, po prostu więcej i miodniej. Tylko tyle i aż tyle. I tylko tyle tego dziegciu ;)
Poza tym co wyżej serial mi się bardzo podobał, wzruszał, zostawiał w emocjonalnym rozstroju, z moralnymi dylematami czy z moralnym niesmakiem po finale... To jak serial ukazał Billa i Franka czy Ellie i Riley, majstersztyk! Niektórzy powinni się tego nauczyć jak takie wątki ukazuje się ze smakiem i sensem, a nie by skreślić pozycję na liście. Jeśli chodzi o casting... BEZ ZARZUTU! Chyba każda z postaci, która się pojawiła była świetnie dobrana i zagrana. Nie będę wymieniał każdego bo jest ich za dużo więc tylko dwie, które szczególnie zasługują moim zdaniem na uwagę. Melanie Lynskey jako Kathleen, jeżeli ktokolwiek uważa ją za źle dobraną to bardzo przepraszam, ale to znaczy, że kurwa w ogóle nie zrozumiał tej postaci! Ten dysonans w niej był właśnie kluczowy! Zły człowiek na złym miejscu z którego wychodzą koszmarne cechy, ciężko mi sobie na już wyobrazić kogoś kto lepiej by to oddał. No i Bella Ramsey jako Ellie... To jak ona tu zagrał, jak wczuła się w postać, jak odgrywała emocje, po prostu genialne! Już kiedyś o tym raz pisałem, ale powtórzę się. Jeśli ktoś tej dziewczynie nie spieprzy kariery to na pewno usłyszymy o niej jeszcze nie raz, nie dwa, nie trzydzieści! Natomiast jeżeli chodzi o stronę techniczną to jak przy większości produkcji HBO nie ma się do czego przyczepić. Genialne efekty, świetne zdjęcia, bardzo dobrze dobrane plany zdjęciowe, chwytająca za serce świetnie dobrana muzyka, słowem klasa sama w sobie i wzór do naśladowania. Historia broni się sama, chce się o niej rozmawiać, pozostawia sporo tematów do przemyśleń, już rozumiem skąd były takie zachwyty nad grą. Dawno nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, a tym bardziej nie wzruszyło tak, że parę razy spociły mi się oczy! Obejrzałem z przyjemnością i cieszę się, że to zrobiłem.
Podsumowując, moim zdaniem to bardzo dobry serial, który warto zobaczyć. Czy jest idealny? Na pewno nie. Czy jest dla każdego? Też niestety nie. Jest w nim dużo niuansów, przekombinowań, ledwo uchwytnych subtelności, które nie każdy wyłapie, ale każdemu polecam spróbować bo warto! Czy to najlepsza aktorska adaptacja gry? Zdecydowanie tak! I ja wiem, że konkurencja jest delikatnie mówiąc "mierna", ale to w niczym nie umniejsza temu serialowi. To konkurencja będzie się musiała naprawdę srogo napocić żeby chociaż dorównać do tego poziomu, nie mówiąc o przebiciu go. Nie będę się bawił w jakieś oceny X/Y bo powiedzmy, że ich nie lubię i uważam za "chuja mówiące". Każdemu kto dotarł aż tutaj, a nie widział jeszcze "The Last of Us" gorąco polecam zobaczyć i wyrobić sobie własne zdanie :)
PS nie, nie grałem w grę i znałem tylko początek historii ^^
Dziękuję za recenzje
Dla mnie 10/10 ale rozumiem że dałeś 9/10 ,wierze mocno że 2 sezon będzie 11/10 pozdro i dzięki jeszcze raz
Dobry serial. Produkcyjnie najwyższa klasa. Postacie są przede wszystkim ludzkie, ani dobre ani złe moralnie, mające wiarygodne motywacje i kierujące się często instynktami. Sceny dobrze zaplanowane osobno, ale nie zawsze miałem wrażenie, że razem tworzą spójną narrację. Dodatkowo czułem czasami, że relacja Joela i Ellie zmienia się trochę poza ekranem, więc mam niedosyt. Wolałbym więcej zainfekowanych, ale dostrzegam jednocześnie jedną rzecz.
[MOŻLIWE SPOILERY]
W moim odczuciu twórcy ograniczając walki z zainfekowanymi, jednocześnie zwiększając proporcje walki z ludźmi (co daje wyraźnie do zrozumienia, że to ludzie są największym zagrożeniem, a nie grzyb), sprawili, że wybór Joela na końcu sezonu wcale nie wydaje się etycznie zły. Ratowanie ukochanych jak najbardziej. Ratowanie ludzkości? Pfff, przecież większość chce nas zabić i zabrać nam zasoby, wykorzystać etc. Ci dobrzy ludzie potrafili się zjednoczyć i żyć spokojnie (osada Tommy'ego), a największym problemem dla nich są nie zainfekowani a bandyci itp. Dodatkowo uodpornienie ludzi na grzyba na tym etapie rozwoju pandemii (miliardy ludzi nieodwracalnie chorych, którzy nadal są zagrożeniem, bo gryzą i mogą zabijać) byłoby jedynie początkiem kilkudziesięcioletniego procesu przywracania normalności znanej nam, a być może nigdy nie doszło by do skutku.
Pal licho ten tunel z końca gry, ot kolejna walka z zainfekowanymi, która nic nie wnosi, jakich było pełno w całej grze, tylko tutaj są 2 albo i 3 purchlaki (i tak to nie ma znaczenia, bo zainfekowani w tej grze są tylko dla gameplayu i tła dla fabuły, mi w serialu brakowało nie tyle walk z nimi, co po prostu żeby one gdzieś tam były w tle, gdzieś było je słychać w zamkniętym pomieszczeniu, itp. Ale to jednak potem jest scena z autobusem pod wodą i jeśli czegoś, to jej powinno nam brakować. To w tej scenie mamy poczuć zwątpienie, że dosłownie na samym końcu wędrówki, po tym co przeszli nasi bohaterowie, Ellie ma umrzeć, bo nie umie pływać. I to wtedy Joel znowu ją ratuje i na brzegu nokautują go "żołnierze" Świetlików. Co prawda nie brakowało mi tej sceny, chociaż dla wydłużenia odcinka i żeby nie był to jeden wielki speedrun, to chciałbym ją zobaczyć.
I nie zgadzam się z tym, że zainfekowani są głównym złem w tym świecie, jak sam to określiłeś. Cały motyw tej gry jest taki, że właśnie w świecie pełnym dosłownych potworów, większym zagrożeniem i większymi potworami są ludzie
Dla mnie też jest to najlepsza gra ever. Obie części przeszedłem po kilka razy. Od Ps 3 do Ps 5. Wsiąknąłem do tego świata w 100%. Dziś mam 39lat i mój odbiór Gry w ogóle się nie zmienił. To nie jest tylko gra...to jest magiczne doznanie, które pozostaje w człowieku na długi czas i pozostawia jakąś pustkę po zakończeniu przygody wspólnie z Joelem i Ellie. Serial w mojej ocenie oddał ducha gry. Wizualny majstersztyk. Aktorsko - klasa sama w sobie. Wiadomo, że mógłbym się doczepić kilku niedociągnięć, jak mała ilość zarażonych, czy brak fizycznej brutalności. Ale...nie ma seriali idealnych. I tak jak wspomniałem wcześniej - The Last Of Us trzeba poczuć wszystkimi zmysłami. Być może jest to inny poziom wrażliwości. Być może... Jak dla mnie serial 10/10😁👌💪
Bardzo się cieszę że powstał ten serial bo w końcu ktoś pokazał że można zrobić udaną adaptacja gry a same gry to już nie jest tylko rozrywka dla dzieci i jako medium niczym nie odstaje od filmów czy książek. To najlepsza adaptacja gry w dziejach ale dalej tylko dobry serial, produkcja hbo więc widać jakość. Na standardy gier to był świetny scenariusz, na standardy seriali już wypada przeciętnie, bardzo dużo klisz i oklepanych pomysłów które ciągną serial w dół. Gra miała dużo lepszy klimat, lepiej przedstawiony świat "pięknej" apokalipsy gdzie natura odzyskuje władze z rąk człowieka, dużo większe poczucie zagrożenia, dużo lepiej wykorzystaną piękną muzykę (w serialu to chyba te same utwory ale prawie nie istnieją, brzęczą gdzieś tam w tle) i w końcu sama podróż bohaterów przez całą Amerykę była lepiej i spójniej przedstawiona. Gra to dla mnie 8 z serduszkiem, serial oceniam na 7.
Amen
Masz bardzo dużo racji mówiąc o kliszach . Jest ich tu od groma bo temat został już mocno wyeksploatowany. Uważam jednak że klisze jak wszystko w życiu można zrobić lepiej lub gorzej . I tu mnie TLOU kupiło właśnie tym że po tylu latach eksploatacji tematu zombie oni potrafili te klisze zrobić LEPIEJ od poprzedników . Dołożyli jakieś rozkminy moralne jakieś rozterki. Niuanse. Choćby kliszą był motyw kanibalizmu w post apo. TLOU zrobiło to o klasę lepiej niż np The walking dead
Moim zdaniem:
Odc. 1
10/10 Zgadzam sie z autorem.
Odc. 2
10/10 Zgadzam sie z autorem.
Odc. 3
8/10 Moim zdaniem scen intymnych mogło być mniej, mogło to być pokazane subtelnie i oprócz tego zgadzam się z autorem co do reszty.
Odc. 4
9/10 Aż nazbyt nieprawdopodobnie dużo szczęścia mieli w tym odcinku. Mogło być lepiej.
Odc. 5
10/10 Od tego odcinka zacząłem lubić Eli i zaczynałem odczuwać podobne uczucia co Joel. Wówczas jeszcze tak nie było widać tego, ale ja już widziałem, że dla Joela Eli stawała się kimś więcej. Taki talent mieć, żeby spojrzeniami tyle mówić... Talent.
odc. 6
11/10 Jeden z najmocniejszych odcinków. Rozumiałem Joela i utożsamiałem się z nim. Jego strach przed tym, że może jej nie uchronić jak swoją córkę... Strach przed tym, żeby znów stracić sens życia, którym ona się stała... Potężne emocje, będąc człowiekiem o wysokiej empatii dosłownie czułem jego strach, bo sam zdążyłem się do niej przyzwyczaić a nawet w pewnych sensie pokochać. Jak bym miał mieć córkę to chciałbym taką :).
Odc. 7
11/10 Po tym odcinku pokochałem Eli jeszcze bardziej. Jeszcze dziecko a od samego przyjścia na świat ciągnęła na sobie spory ciężar... To, że mimo wszystko była wrażliwą dziewczynką, wciąż miała dobre serce było poruszające. Pamiętam też jak sam zacząłem podśmiechiwać pod nosem od jej suchara w tym samym momencie co Joel 😅 Ciężko mnie rozśmieszyć a jej się udało. Cudowna duszyczka :). Jeśli chodzi o orientacje Eli to tutaj to było pokazane dokładnie tak jak to powinno wyglądać. Bez zbędnych scen.
Odc. 8
10/10 Zgadzam się z autorem.
Odc. 9
10/10 Który normalny ojciec pozwoliłby zabić swoje dziecko by uratować ludzkość? Na pewno nie ja. Zmiótłbym ludzkość z powierzchni ziemi by uchronić moje dziecko tak więc Joel postąpił słusznie i nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. (zabrakło tunelu to fakt, ale jakoś to przełknąłem).
Co do krytyki:
Pkt. 1
Absolutnie zgadzam się z autorem aczkolwiek nie wywołało to we mnie zbyt dużego oburzenia, bo skupiłem się głównie na relacji między Joelem a Eli :) no, ale mimo to, to nie czułbym się zgorszony gdyby scen z zombiakami było więcej.
Pkt. 2
Ten punkt odnosi sie do punktu pierwszego. Akcji było zdecydowanie mniej niż byśmy chcieli. Ogólnie mogli przedłużyć każdy z odcinków o 5-10 minut akcji na cały odcinek.
Pkt. 3
Myślę, że tego wszystkiego nie było, bo dla niektórych ludzi takie sceny mogłyby być zbyt mocne, a szczególnie dla dzieci. Ogólnie zgadzam się z autorem, zabrakło tych scen.
Pkt. 4
Obejrzałem serial za jednym zamachem bez przewijania więc może dlatego nie odniosłem podobnych negatywnych odczuć co autor :)
Mój werdykt to 9/10
Co do autora recenzji mogę śmiało powiedzieć, że mogę oglądać jego filmy. Świetna recenzja! Zasłużony sub i like za chwilę będą zostawione. Dziękuję i pozdrawiam.
W ogóle, jak nie widziałeś, na Naukowym Bełkocie jest też materiał o TLOU. :p
Ja się przyznam do czegoś. Kupiłem dziś tlou na ps3. Wyciągnąłem sprzęt z piwnicy i czekam. Chce zagrać w to tak, jak 10 lat temu. Jeszcze raz.
Odcinek 1-2 genialne zgadzam się w 100%. Kontrowersyjny odcinek 3. Odcinek, który naprawdę nic nie wniósł do serialu... Historia ładna, dobrze nakręcona, ale nadająca się bardziej na jakiś spin-off. No bo jak te wydarzenia wpłyneły na naszych głównych bohaterów? Bill i Frank nie żyją, Ellie znajduje list, w którym widz bardzo szybko, dowiaduje się co przytrafiło się znajomym Joela, po czym dwójka naszych bohaterów zabiera potrzebne rzeczy i odjeżdza... Tyle było ważnego w tym odcinku... Poza tym, moim zdaniem gra opowiada ciekawszą historię niż serial, wątek Billa i Franka był tragiczny ale z innych powodów, obaj się kochali ale w pewnym momencie Bill zaczął ograniczać Franka, zamknął się na tu i teraz, a Frank chciał czegoś więcej, chciał uciec, lecz Bill mu na to nie pozwalał. W pewnym momencie coś pękło we Franku i nie tyle chiał uciec od tej strasznej rzeczywistości co od samego Billa, (w liście pisał, że go nienawidzi) ukradł akumulator i postanowił sam opuścić miasto co ostatecznie się dla niego tragicznie skończyło... Co było złego w oryginalnej historii?? W grze Bill odegrał istotną rolę w podróży naszych bohaterów a tu Ellie nawet go nie poznaje...Czemu to zmieniono? Ponieważ związek homoseksualny w tej historii tak jak każdy inny może okazać się w pewnym momencie toksyczny? Skąd taka wysoka ocena tego odcinka?? Czy gdyby był dokładnie taki sam, ale opowiadał historię osób hetero, też tak byś to wysoko ocenił?? Tak jak pisałem. Odcinek ładnie nakręcony, piękne choć tragiczne w finale love story. Super, ale jako spin-off a nie element głównej historii. Oglądając ponownie spokojnie można go pominąć bez poczucia że coś uciekło...Odcinki 4,5,6 znów zgoda. To nadal wspaniała wiernie opowiadana historia z gry, ale z skopanym pacingiem... Odcinek 7. Tu nie zgadzam się z komentarzami, że ten odcinek był zbędny tak jak 3. Ten odcinek właśnie wyjaśnia czym Ellie się kieruje i dzięki niemu, widz może przypuszczać jaką decyzję by podjęła w szpitalu gdyby jej powiedziano o cenie za szczepionkę. Odcinek ten również jest swietną ekranizacją dodatku, chociaż tu też skopano pacing... Gra to troche inaczej rozwiązała. Ci co nie grali faktycznie przez większość odcinka mogli się wynudzić... Ostatnie dwa odcinki w porzadku... Serial 7.5/10
True, true. Ostatnio oglądałam 1 odcinek ponownie i jest fantastyczny, dla mnie najlepszy. 7 mi się podobał, 3 również (wspaniałe przełamywanie Billa i zakończenie) , ale widzę to - i jestem przekonana, że tak było - jako albo zlecenie z góry przy akceptacji twórców albo pomysł samych twórców, aby promować "równość", co trochę przypomina rozdawanie parytetów. Może gdyby serial był dłuższy i na wszystko starczyłoby spokojnie czaus, to widziałabym to inaczej, ale ograniczony czas wpływał na efekt końcowy serialu, który spłycił ważne wątki czy pominął sceny, a sam Bill to postać mało znacząca, w grze pojawiła się niejako w przelocie, jako pomost do dalszych wydarzeń.
Wracając, to jest też netflixowa tendencja i dotyczy wątków rasowych. W LOU mogliśmy to zobaczyć bardzo szybko - córka Joela, Maria. Zresztą Sara bardzo mi się podobała, przy tej drugiej miałam wrażenie, że aktorka pojawiła się tam na siłę, kiedy nad bramą była statystka o wyglądzie MArii. Intencje zapewne dobre, ale już kiedyś pisałam, że takie decyzje (aby robić ze skóry big deal i zmieniać postać, która ma już swój przemyślany prototyp, tym bardziej w sytuacji, gdy w grze są postaci o różnym kolorze skóry) paradoksalnie mogą prowadzić do powiększania rozłamu w społeczeństwie. Ostatnio ludzi podzielił czarnoskóry elf, czy to absurd każdy odpowie sobie sam, aczkolwiek czy wyobrażamy sobie czarnoskórego wikinga? Wiem, że to trudny temat, ja jestem bardzo tolerancyjna i dla mnie rasa oraz orientacja nie mają znaczenia, ale to jest element pewnej polityki, gdzie ludzie służą jako narzędzie. Można sobie wyobrazić jakie byłoby oburzenie, gdyby to osoby rasy białej zajęły miejsce czarnoskórych. Więcej niż pewne, że pojawiłaby się duża grupa ludzi twierdząca, że to dyskryminacja i pozbawianie pracy ze względu na pochodzenie. I nie miałoby znaczenia, że inne postaci zostały zachowane w oryginale, bo ludzie szybko zauważają i często też nadinterpretowują rzeczy, które są zbyt dużymi odstępstwami od tego, co znają. Prawdopodobnie tutaj j - przy tworzeniu produktu kultury i sztuki - nie było to wynikiem jakichś utajonych działań ideologicznych mających poróżnić ludzi, ale w innych przejawach życia, to zazwyczaj element pewnych parszywych działań, które mają mącić i dzielić - wierzących z niewierzącymi, lgbt z heteroseksualistami, a nawet młodych ze starymi. Zyjemy w chorym świecie, w ktorym wszystkie chwyty dozwolone, a wielcy strategowie zapuszczają swoje macki wszędzie - szczególnie w mediach. Co najwyżej różni ich technika - niektórzy są zwaliści (jak pewna niezacna partia polityczna), a inni tak wyrafinowani, że wręcz zawoalowani (żadna partia polityczna).
Siódmy odcinek przynajmniej nie wziął się z Księżyca jak trzeci. Oj jak zabrakło mi pyskówek Ellie i Billa. Mogli pójść w to love story nie uśmiercając potem Billa.
@@jacekpietrzak445 Bill sam się uśmiercił i to podstępem ^^
Ten serial wziął sobie za bardzo do serca "największym zagrożeniem w świecie zombie są ludzi"
Ale to już było. W mocno średnim Walking Dead
@@r.a.leminski8320 i z the walking dead wziąłem cytat
Też mi brakowało tak nieodłącznej dla gry brutalności. Praktycznie każda scena śmierci była poza kadrem. Jeżeli chodzi o nowe seriale HBO Ród Smoka zrobił na mnie większe wrażenie, ale to dlatego, że nie miałem wobec niego żadnych oczekiwań. TLoU miał u mnie wysoko zawieszoną poprzeczkę i ją przeskoczył z dużym zapasem. Miałem przed premierą serialu wątpliwości co do aktorki Ellie i teraz mi wstyd bo wypada ona lepiej niż oryginał, a to było nie do pomyślenia. HBO jakościowo dominuje na rynku streamingu i bardzo dobrze, bo chyba jedyni w branży nie robią niczego kosztem historii. Fabuła i spójność świata na pierwszym miejscu i to jak widać się ceni.
Jesteś Filip najbardziej kompetentną osobą do tej recenzji, ale średnio leżą mi te oceny. W sensie sam ich sens. Na miniaturce z pytajnikiem to już w ogóle odlot. :D no ale rozumiem, że ludzie tak wolą. Ja jednak preferuję Twoje słowa i nie chcę ich sprowadzać do cyferki. Super recka, dzięki!
ja tu napisze że.. Jesteś Jedyną osobą która tak dobrze potrafi wyrażać swoją opinie. Miło się słucha
Chciałbym tutaj zasięgnąć interpretacji innych osób. Zawsze grając w grę miałem wrażenie że decyzja Joela jest podyktowana odmową odbycia ostatniej rozmowy z Ellie. Interpretowałem to tak że Joel nie chciał jej ratować za wszelką cenę ale chciał żeby ona wiedziała że jeśli ta operacja będzie miała miejsce to umrze i chciał żeby to ona podjęła decyzję + się ewentualnie pożegnać. Ta prośba zostaje odrzuca przez świetliki więc ten wyrąbał sobie drogie do Ellie. Natomiast w serialu mam wrażenie że Joel od początku chce ją stamtąd wyciągną bez jej zgody, nie daje mi takiego wrażenia że chce z nią porozmawiać o tym. Ciekaw jestem czy inni też tak to zinterpretowali czy to tylko moje widzimisie. Jeśli faktycznie taka zmiana zaszła to chyba na - względem charakteru Joela ale na + dla wydarzeń z drugiej części
A ja miałem wrażenie, że chciał ją zobaczyć i z tego co się nie mylę pytał Marlene czy ona w ogóle wie o tym, że po operacji umrze - czy po prostu uśpili ją mowiąc, że zaraz się wybudzi. I pytał się czy jest to jej decyzja.
Można to tak odebrać, ale myślę, że to wyłącznie wynik ograniczonego czasu i spłycenia pewnych rzeczy, aby nadążyć. Dziwna to decyzja ze strony producentów, ale cóż.
@@chichotkosmosu speedrun fabularny to był największy minus. Te przerażenie w 8 odcinku, a 9 odcinek (kupę czasu później) tak dziwnie. TLoU nadawałoby się na takiego tasiemca (moje zdanie) 4 sezony po nawet i 8 odcinków. Part I rozbity na 2 sezony, ale pokazujący WIĘCEJ tej opowieści drogi, czego niestety nie odczułem. Przez to moja ocena to jest 9-/10.
Dodatkowo wspominam sobie jeszcze przed zagraniem w grę samemu, oglądałem let's play u Kaftanna (1 seria składająca się na 30 odcinków z genialnym Power Cat - Wonderwaall na openingu odcinków i 2 seria z remake składająca się na 11 odcinków ale każdy ponadgodzinny ale tego już nie oglądałem), wtedy czułem te 9 lat temu jako jeszcze taki nastolatek, że ogląda się "niby ten let's play" po prostu jak serial (poleciłem powyższego pana, bo po prostu wie kiedy coś powiedzieć, kiedy przestać mówić, nie każdy let's player jest głąbem i krzyczy). A potem ograłem dwie części TLoU i było mi wspaniale, mimo że znałem już historię, a brakowało mi rozrywki w samej sobie jakimi są gry.
@@PRUSZYN999 oglądałam game play, nie mam nic przeciwko i ja sama oglądałam te kilka godzin cutscenes jak doskonały film; to była dla mnie WYŻERKA.
Ja akurat nie widzę pomysłu na tasiemca - aż tyle w grze się nie działo, a mimo wszystko chciałabym zobaczyć mniej lub bardziej wierną wersję gry. Cenię też sobie produkcje, które wiedzą kiedy ze sceny zejść i pozostawiają niedosyt (który oczywiście jest frustrujący, ale pozostawia odpowiednie odczucia, np. tęsknoty za "cd", który nie nastąpi ^^)
Z perspektywy osoby, która nie znała gier (i raczej w nie nie zagram z racji braku odpowiedniego sprzętu), bardzo mi się ta historia spodobała. Scenografie, gra aktorska Pedro Pascala i Belli Ramsay, poszczególne wątki w tej opowieści drogi (zwłaszcza z odcinka trzeciego i siódmego), projekty clickerów i aranżacje scen akcji, gdy już takowe dostawaliśmy...Wszystko to, składa się na bardzo dobrą produkcję! Może jedynie było tu trochę zbyt mało zombie, by przekonać nas, że nadal to jest pewne zagrożenie, może też wątek Kathleen nie dowiózł jak trzeba i przywołał flashbacki z TWD, ale cała reszta jest dla mnie naprawdę bardzo dobrze zrealizowana! ❤
Bella bardzo dobrze zagrała Ellie ale mam troche obaw, że może nie nie dać rady, jako Ellie z Tlous part 2.
Obawiam się, że mogą nie podołać w pokazaniu, jak zmieniał się stan psychiczny bohaterki po wydarzeniach, jakie ją napotykają, obym się mylił.
Dla mnie, najlepsza była właśnie w momentach silnych emocji. Po tym jak zagrała zmasakrowanie Davida, jestem spokojny, że poradzi sobie w Part II
@@YelonLP Zgadzam sie w stu procentach, lecz w part 2 te emocje... sa jakies takie bardziej.. intymne? nic tylko życzyć nam świetnej gry aktorskiej Belli
@@NomadNMD na pewno jest dużo więcej do zagrania niż w pierwszej części. Tym sezonem pokazała skalę talentu. Trzymam kciuki za part II.
Kocham tą grę, jest moją ulubioną po Wiedźminie. Jako adaptacja ten serial to dla mnie 9/10 (wcześniej dalam 10/10), ale jakbym miała patrzeć na tą produkcje jako serial nie znając gry to dałabym 7,5/10. Lubie temat postapo i uważam, że został w tym serialu zaniedbany. Cytując Krzysztofa "...w pewnym momencie zapomniałem że to jest postapo" niestety ja też zapomniałam. Ta gra nie tylko miała cudowna historie ale też balans w charakterze dobrze prowadzonej akcji i rozgrywki. Tu czuje jakby to wycieli, zabrali mi akcje. Czułam przesyt w pewnym momencie ilością emocji wśród bohaterów. Nie umiem tego opisać, ale czasem czułam przesyt emocji w tym serialu. Za dużo. Za mało akcji za mało tego "pięknego" świata, bo zasłużył on na uwagę...pieniądze były. Z tego co orientowałam sie o wiele wieksze niz przy TWD. Szkoda. Jednak Pedro i Bella w moim serduszko, bardzo dobrze odtworzone role
jako osoba, która podeszła do serialu zupełnie nie znając gry, byłem bardzo zainteresowany przez pierwsze 3 odcinki ale po 4 mój entuzjazm zaczął opadać. miałem wrażenie, że serial obiecał na początku coś innego niż ostatecznie zaserwował i z każdym kolejnym odcinkiem coraz bardziej rozczarowywał. fakt, że Joel i Ellie nawiążą bliższą relację był wiadomy, odkąd zobaczyłem ich dwójkę na plakacie promującym więc oczekiwałem innych zaskoczeń od fabuły ale szybko zorientowałem się, że każdy nowy bohater jest wprowadzany na 1 lub 2 odcinki tylko po to, żeby ostatecznie zginąć, niezależnie czy w teraźniejszości czy retrospekcjach. mało akcji, dużo dialogów, nieprecyzyjność w oddaniu odstępów miejsc i czasu, w których dzieje się akcja, nielogiczności (dlaczego ludzie którzy ranili Joela nie mieli broni palnej skoro potem okazuje się, że ludzie z wioski wychodzili poza nią ze strzelbami, dlaczego nikt nie zauważył w nocy rozświetlonego i dudniącego muzyką centrum handlowego), cudowne przeistoczenie się Joela z człowieka agonii do terminatora - to wszystko sprawiło, że historia stała się dla mnie nużąca i niewiarygodna. bardzo doceniam za to scenografię i charakteryzację, muzykę oraz grę aktorską właściwie wszystkich aktorów. piękny odcinek 3 i super scena akcji w 5 ale najlepszą częścią serialu była moim zdaniem pierwsza połowa pierwszego odcinka. ciesze się jednak, że serial wzbudza emocje i dyskusję bo to znaczy, że mimo wszystko coś w nim musi naprawdę działać :)
Świetna recenzja, bardzo dobry i rzetelny materiał. A co do ogólnej oceny serialu i krytyki. Absolutnie się z tobą zgadzam w tym co Filipie powiedziałeś w recenzji swojej. Miło, że podobnie patrzymy na ten serial The Last of Us. Cieszę się z tego powodu
„Poprzeczka nie została wysoko ustawiona”…teraz już jest wysoko ustawiona! Mam pewne obawy że adaptacja gier video jako medium kreacji świata, fabuły i pojedynczych historii już nigdy nie dokona takiego szoku na ekranach TV/kin. 10 lat temu była to gra która mnie zmieniła. Zawsze się dziwiłem jak można oglądać gameplay’e, to zupełna strata czasu dla oglądającego, pusty kontent nabijający dotacje, dodatkowo zatracenie głównego atutu jaką jest immersyjność grania, jak można oglądać innych jak grają gdy można zagrać samemu… aż do The Last of Us które sam oglądem właśnie jako gameplay’e (nie jako doznanie filmowe) zanim sam zakupiłem dla tej gry konsole i samemu zagrałem. Po rozgrywce nie mogłem uwierzyć że w tle nie ma jakieś książki/serialu/filmu na którym by bazowała gra. Byłem zdziwiony że to gra jest „pierwsza” i teraz tylko seriale/filmy/książki mogą bazować na tej historii. Następnie od razu pomyślałem że to najlepszy pretendent growy do ekranizacji. Długo trzeba było czekać. Świetnie że się udało! Mniej fajnie że zaczęto od wysokiego „C” i z mojej (może zbyt skromnego doświadczenia growego) ciężko będzie innym tworom osiągnąć ten pułap z innymi grami. Wiem że jest mnóstwo świetnych gier ale mało one zawierają kontentu typowo serialowego lub filmowego. The Last of Us obierając z brutalności i zombi jeszcze wiele można było wycisnąć by powstał wspaniały serial (co potwierdzają oceny sezonu mimo niedosknałości). Następne produkcje nie będą miały łatwo, będą miały tylko trudniej (tak samo sezon drugi The Last of Us ) .
To co mi się marzy to skok na naszą kasę xD i sezon trzeci The Last of Us złożonych z samych nigdzie niepublikowanych nazwijmy to serialowych „DLC” rozszerzający ten świat, rozszerzający pojedyncze historie tłumaczący takie a nie inne decyzje postaci z sezonu 1 i sezonu 2 (coś na wzór 3 odcinka) xD Może już za daleko lecę z marzeniami ale pięknie by było jakby na 8 odcinków zebrało się wielu różnych prze kozackich scenarzystów o różnych wrażliwościach + fanowski scenariusz wyłoniony z środowiska graczy, a wszystko na zasadzie castingu wybierając najlepsze historie pod okiem Craig Mazin i Neil Druckmann nadzorujących spójność ze światem. Chciałbym zobaczyć nigdzie indziej (serialach/filmach/książkach) nie widziane wybory moralne i brutalną rzeczywistość dyktowaną przez świat pandemiczny.
Takie współprace znane mi są z gier planszowych, gdzie czasami dodatek to zbiór pomysłów innych mistrzów z tej dziedziny ewentualnie jakiś wspaniały pomysł fana a całość nadzoruje i wydaje właściwy wydawca/autor gry. Świetnie wtedy widać różne wrażliwości tj. podejścia różnych zasłużonych już kreatywnych autorów do tego samego tematu.
Co to za nuta gdy mówisz o odcinku 4 i 5 w tle?
Dla mnie serial 4/10 Ze względu na brak poczucia zagrożenia, nie odpowiadający mi casting, średnio przydatne pewne wątki, a te ważniejsze z gry pominięte.
Jak dla mnie jednym z największych problemów jest za mała ilość zarażonych. W niektórych odcinak czułem jakby w ogóle ich tam nie było, liczę że naprawią to w 2 sezonie.
Scenariuszowo nie mam serialowemu The Last of Us wiele do zarzucenia - właściwie spełnił moje oczekiwania w 100%, ale może to wynikać z faktu, że te oczekiwania były niewielkie biorąc pod uwagę ekranizacje growe. Poza tym jest wierny oryginałowi, więc nie mam ani jednego solidnego powodu do narzekań.
Najbardziej jednak jak zwykle w takich produkcjach bywa, duży wpływ na odbiór mają kwestie audiowizualne, a tutaj do gry sporo zabrakło:
- Mniej muzyki w ważnych scenach, a jeśli już, była mniej wymowna. Utwory w grze były przekozackie. Nie mówię o piosenkach endingowych, bo te były bardzo dobre.
- Kolorami i kadrami dało się zagrać się lepiej. Jest za bardzo... bezpiecznie? Nie wiem jak to ująć. To po prostu amerykański standard, ale wolałbym żeby postawiono na wizualia większy nacisk. HBO potrafi, budżet też mały nie był.
Kontrowersyjna opinia: The Last of Us Part II uważam subiektywnie za grę o wiele lepszą od jedynki - po prostu dwójka bardziej trafiła w moją wrażliwość. Nie mogę doczekać się ekranizacji, bo wydaje mi się, że tego też nie da się zepsuć. Mam nadzieję, że HBO nie ugnie się pod ostrzałem osób, które dwójkę mieszają z błotem, bo tego obawiam się najbardziej.
Powiem to samo, że wkręciłem w serial moją mamę i też była zdziwiona, że jest to na podstawie gry i bardzo ale to bardzo jej się podobał 😁. My dajemy 10/10 i uważam, że jak Władca Pierścieni, ktory stał się fundamentem kręcenia pożądnej fantastyki tak Last of Us stał się fundamentem kręcenia pożadnej na wysokim poziomie adaptacji. Pozdrawiam 🤟
Filip dzięki za recenzje odcinków...I za tę recke ....ocena 10 /10.
Co do serialu....świetna robota ....tez daje 9/10 , podobnych powodów jak Ty ...dla mnie największym minusem była długość odcinków właśnie i brak retrospekcjii np.Co do " tatara" może twórcy nie chcieli aby widzowie którzy nie są graczami mówiliby..." hmmm...to takie inne walking dead ..to już było " co jest oczywiście błędne...a znam osobiście takie osoby .
Będę w poniedziałek na 100% jak zawsze .Chciałbym zobaczyć takie podsumowanie jak Twoje solo w wykonaniu Grzegorza oraz tak samo w wykonaniu "kwaśnego "🤣 Krzyśka. Pozdrawiam.
Ogólnie zgadzam sie z większością. Przyznam się bez przymusu, że też miałem wątpliwości co do Belli (ale nie, że od razu bo mi się nie podoba to kiepsko zagra) Raczej byłem nastawiony dość sceptycznie, ale dałem szansę i było warto zdecydowanie. Odcinek 3 ogólnie mi się podobał chociaż niekoniecznie polubiłem postać Franka i jego taką otwartość w tym świecie. Jeśli tak to mogę nazwać. Poza tym nie przepadam za love story, ale ogólnie, tu przynajmniej było pokazane to dobrze. I kiedy obejrzałem cały sezon to ten 3 odcinek też zyskał. Poza tym aktor grający Henrego kupił mnie całkowicie. Dosłownie. Jak grał z Pedro to niesamowite. Poza tym mam też zastrzeżenie do odcinka 6 bo też po po prostu w pewnym momencie mi się nudziło. Ogólnie uważam, że za mało czasu z bohaterami, żebym cieszył się ich szczęściem jakoś bardziej. Może to przez to że grałem w grę wiele razy i już się spodziewałem. No i pod koniec mocno mi brakowało zarażonych, bardzo mocno.
Serial niestety popełnia też typowe idiotyzmy podobnych kreacji o zombie, czyli generalnie próbuje mi wmówić, że w świecie gdzie 24/7 jesteś zagrożony ze strony ludzi lub zombie, każdy jest debilem, każdy nie potrafi się przygotować do niczego, i wszyscy są wszędzie oczywistymi rzeczami zaskoczeni.
Pomijam że w ogóle nie ma w tym serialu zombie. Droga bohaterów geograficznie jest bardzo długa, natomiast tutaj została tak pocięta, tak przyspieszona, że ma się wrażenie że to był spacer z psem. Zero problemów z pożywieniem, wodą czy nawet nawigacją. Zero napadów, ataków zombie, bandytów. Skoro 2 osoby sobie mogą tak chodzić przez całe stany, gdzie właściwie jest problem? Czemu tam nie ma handlu? Czemu tam nie ma karawan kupców? Czemu nie tworzą się jakieś większe społeczności/rządy?
Dodatkowo sceny akcji często to dosłownie jeden zombie. No i musi ugryźć bo jakże by inaczej. I mimo iż od tylu lat mają styczność z tymi zombie, to dalej nie ogarniają jak się chronić przed nimi i jak walczyć. To są tylko ludzie-zombie. To nie są niedźwiedzie polarne. Może warto zamiast sukienki w kwiatki założyć grube spodnie? Może warto założyć jakiś pancerz nawet zrobiony samemu? Nie po co. Nikt nie zakrywa szyji, nikt nie zakrywa twarzy czy rąk, bo i po co.
No i w kwestii początkowych odcinków, gdzie ten grzyb i hordy były stosunkowo blisko miasta, nie mogę zrozumieć jednej rzeczy. Dlaczego miasto sobie pozwala na takie "grzybowe" strefy blisko siebie. Nie wyglada by ten grzyb był niezniczalny. Czemu tego nie wypalić? Nie lepiej pozbyć się zagrożenia, oczyścić teren okoliczny? Dla zorganizowanej grupy to przecież jest wykonalnie.
No właśnie, głupota na głupocie głupotą wieje. Osobiście się zawiodłem.
Właściwie mam te same zarzuty z tą różnicą, że kompletnie minął się ze mną emocjonalnie ten serial. Być może właśnie przez chaotyczną strukturę tego sezonu, zbyt częste odchodzenie od naszej głównej dwójki (aktorsko w większości dowieźli) i kulejące tempo. Przez to nie chłonąłem do końca tej historii tylko mimowolnie doszukiwałem się braku spójności i mniejszych głupotek. Dlatego mimo, że doceniam warstwę wizualną i aktorstwo to nie mogę dać więcej niż 6-6.5/10, ale na pewno dam szansę 2 sezonowi i będę liczyć na poprawę ;)
Obejrzałem ten materiał, kiedy wyszedł parę dni temu. Ostatni odcinek serialu obejrzałem dziś. Jak zwykle, z zaciekawieniem słuchałem waszych dyskusji na audycjach na żywo. Nie odniosę się do samej recenzji, wpadłem tylko zostawić komentarz z myślą, która parę minut temu dała mi o sobie znać.
Wszystkie uwagi, na temat tego, że w serialu nie było poczucia zagrożenia są według mnie nie trafione. Każdy odcinek przedstawiał scenariusz w którym bohaterowie znajdują się w skrajnie traumatycznych sytuacjach. Palenie na ulicach zwłok dzieci, niestabilność społeczna w każdym miejscu, w którym ostał się jakiś cień cywilizacji, witanie nieznajomych z wyciągniętą bronią etc etc. To nie świat w trakcie upadku, to nie jest opowieść o desperaciej próbie odparcia nieuniknionego - The Last of Us głęboko bierze sobie "POST" w realiach apokalipsy za "uziemienie" settingu.
No i teraz do czego zmierzam.. Możliwe, że nie jest tak łatwo ignorować rzeczywistość, gdy uciekamy w świat popkultury, kultury niszowej czy jakiekolwiek formy eskapizmu.
Nie da się ukryć, że w ostatnich latach jesteśmy poddani absolutnemu chaosowi a życie codzienne po raz kolejny udowadnia, że jest dziwniejsze od fikcji. Targa nami niepokój, polaryzacja i okrutna niepewność jutra a to co dzieje się za granicą jest tylko częścią tego wszystkiego.
Możliwe, że narracja postapokaliptyczma.. nie. Możliwe, że The Last Of Us nie ma takiego wydźwięku na ten moment, jaki miało te parę lat temu.
Osobiście kocham tę historię i uważam, że Filip - nawet w apogeum swoich zachwytów, nie zdołał wyartykułować jak dobrze napisana jest to opowieść, postaci i jak skutecznie stymulują osoby, które naturalnie interesują się ludzką psychologią.
A co do ubierania Joela w szaty egoistycznego mordercy..
Polecam serię książek "Pierwsze Prawo" od Joego Abercrombie. Mój największy zachwyt ostatnich lat. Bardzo sprawnie przedstawia hmm, antybohaterów.
Hm, może nie jest najlepszą możliwą ekranizacją TLOU 1 ale, na pewno jest najlepszą jaką dostaniemy kiedykolwiek. No może poza s2 który wszystkim nam może zamknąć gęby. Lub wręcz przeciwnie. Oby dowieźli
Bardzo ciekawa recenzja i z wieloma rzeczami się zgadzam. Co ciekawe, mi akurat chwilami brakowało lepszego, krótkiego nakreślenia kwestii survivalowych. Miałem często wrażenie, że oni mogą nie jeść i nie pić przez kilka dni, nie marznąć, śpiąc w zimnym pomieszczeniu zimą itp.
Zgodzę się niemal ze wszystkim. Aktorsko świetnie, historia dobra, wykonanie super, ale... ale brak mi poczucia zagrożenia. W przeciwieństwie do Ciebie nie oczekuję tunelu z zarażonymi i skradania się (boże jak ja nie cierpię skradanek), ale chciałbym zobaczyć że ci zarażeni tam są. To znaczy jak Joel i Elli wybierają inną drogę bo gdzieś tam łażą zarażeni, jak muszą zwijać w nocy obóz bo coś dostrzegli, usłyszeli, coś się zbliża. Oglądając serial miałem wrażenie że miasta to strefa śmierci, ale poza miastem jest bezpiecznie. Zagrożenie można wywołać bez hordy zarażonych i kolejnych walk. Chciałbym poczuć że na prowincji można dostać w ryło:)
Też coś dodam od siebie :D To chyba pierwszy serial gdzie spodobała mi się apokalipsa zombie. Nie wiem czy liczyć do tego filmy Maze Runner (Więzień labiryntu) gdzie tez ciekawie było pokazanie apokalipsy.
W odcinkach bardzo pięknie pokazali jak świat wygląda i co dzieje się z ludźmi kiedy stracą "wygodne miejsce". Można teraz sobie to bardziej uświadomić po tym co dzieje się aktualnie w mediach że tam 14-16 latki pobili chłopaka do jakich gorszych czynów popchnie dzieci takie w wieku Ellie kiedy ta apokalipsa stałaby się rzeczywistością.
Najbardziej spodobały mi się odcinki: 1 część oraz 8 część.
Jedynie co mnie trochę zasmuciło to że nie przeciągli tych odcinków do 11 części po chociażby 55 minut
Między 8 odcinkiem a 9 czuje się taki przeskok czasowy w 8 odcinku Joel ledwo chodzi a w 9 jest zdrów jak ryba -brakowało mi dalszej relacji miedzy dwoma bohaterami i co robili podczas tej podroży.
Najbardziej spodobała mi się relacja Joela ze swoją córką Sarą i późniejsza relacja z Ellie, a o apokalipsie totalnie zapomniałam. Chyba ta relacja miedzy głównymi bohaterami mnie cały czas trzymała i chętnie bym obejrzała podobny serial z podobnym klimatem
Tak przy okazji, Filipie, czy wpisywałeś sobie dziś w wyszukiwarkę Google tytuł gry/ filmu ? Jak nie, to zrób to. Poczekaj chwilę, kliknij na czerwony przycisk z uroczym grzybkiem. Tak już serio, dzięki za wspólnie spędzony poniedziałkowy czas. Jak to miło pooglądać i posłuchać, że można się tak pięknie z kimś nie zgadzać.
33:06 soundtrack z Zelda Breath of the Wild 😅?! Tego się tu nie spodziewałem
Można w to zagrać na PC ?
28 marca premiera na pc.
Nie grałam w grę i bardzo niewiele kojarzyłam ogólnie na jej temat (dosłownie wiedziałam tyle: jest apokalipsa zombie, jest facet, który podróżuje z dziewczynką i z czasem zawiązuje się między nimi relacja ojciec-córka i gra skupia się właśnie na relacjach międzyludzkich). Z czasem oczywiście zaczęłam natrafiać na spoilery ale ja już od dawna dorosłam do nie przejmowania się nimi, więc nie psuło mi przyjemności z oglądania ostatniego odcinka mimo, że już wiem jak kończy się druga część/prawdopodobnie drugi sezon.
That being said: serial rewelacja. Bardzo dobry tytuł wart obejrzenia jako serial, nie adaptacja gry. Dla mnie trzeci odcinek to absolutny TOP odcinków seriali w ogóle. To przez jak długi czas siedział mi w głowie, ile razy do niego wracałam i wciąż jak mocno emocjonalnie na mnie działa...
Oczywiście serial nie jest bez wad, są zdecydowanie gorsze odcinki/momenty, są pewne elementy, które nie do końca działają ale to świetny tytuł na filozoficzne i moralne dyskusje w większym gronie.
Mój mąż obejrzał ze mną dwa pierwsze odcinki i stwierdził, że chociaż serial jest naprawdę dobry ale on nie lubi się bać i czuć napięcia w trakcie oglądania. A ten serial świetnie buduje to napięcie i niestety ale on z tego powodu odpuszcza seans. Tak więc dalej oglądałam sama ale na bierząco opowiadałam mu co dzieje się dalej. I tak usiadł ze mną do ostatniego odcinka i przegadaliśmy dwa dni dyskutując o postaciach i ich decyzjach. A jako rodzice możemy sobie podyskutować o motywacjach i działaniach Joela ;)
Idę polecać znajomym, którzy słyszeli już pozytywny buzz wokół tego serialu ale nic o nim nie wiedzą i nic jeszcze nie widzieli.
Po zliczeniu średnich ocen każdego odcinka wychodzi 8.33 więc jest naprawdę dobrze! Mocny uścisk na genitaliach czułem w odcinkach 1, 2, 5, 6, 8. W grę nie grałem. Moje główne zarzuty mocno pokrywają się z Twoimi. Dobry materiał.
W ostatnim odcinku mamy klamrę. Na początku odcinka pokazano, jak kłamstwo matki ratuje Elli życie. Na końcu odcinka Elli zostaje oklamana przez Joela, bo po tym jak uratował ją od pewnej śmierci, nie widzi lepszego sposobu na wytłumaczenie jej zaistniałej sytuacji.
Filip: Purchlak odrywa ludziom głowy.
Filip 3 sekundy później: Gdzie ta brutalność?!
Piękny moment 😂
Wincyj!!!
Ale podobny jest ten domek w którym Anna rodzi Ellie, do tego z Epilogu Part II. Przypadek? Nie sądzę
Łeeee… ja nie sądzę za to, że to ten domek. To byłoby bardzo naciągane
@@BezSchematu ten sam, nie. Jest zbyt zniszczony. Raczej easter egg. Nawet taki sam traktor jest. Albo szukam już za dużo
Ale narobiłeś smaka na dobrego steaka :) Serial oczywiście świetny.
Nie grałem, jestem fanem serialu. Twoja recenzja 10/10. Z większością się zgadzam. Aczkolwiek ja więcej grozy nie potrzebowałem i myślę, że statystyczny zjadacz HBO i Netflixa jednak dostał odpowiednią dawkę horroru. Największy problem mam z tą strukturą serialu i szczególnie z ostatnim odcinkiem... Masz racje nie zawsze było idealnie a finałowy odcinek z zaledwie 40 minutami i imo najsłabszą grą aktorską głównych postaci to uwypuklił. Sezon zasługiwał na dużo lepszy i bardziej widowiskowy finał. Nie było grzybów, nie było dylematów Marlene, jakiś zespół lekarski przy pierwszej możliwej okazji planuje zabić jedyną odporną dla sprawdzenia wątpliwej teorii. Joel który nagle staje się tatuśkiem. Sklecone na szybko, co by zdążyć na premierę - chyba zabrakło czasu.
Wydaje mi się, że o ile prezentowanie miłości nieheteronormatywnej jak najbardziej przyczyniło się do review bombingu odc 3 i 7 to prawdziwy problem, i w zasadzie jedyny poważniejszy jaki mam do serialu to to, że te odcinki były zapełniaczami, które nie pchały fabuły do przodu. O ile odc 7 jak ma dla mnie sens fabularny, to zarówno on jak i odcinek 3 są totalnie fillerami, które nie pchały fabuły do przodu, co odbiło się później czkawką, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że ostatnie odcinki wyglądają jakby starały się jak to wspominano "speedrunować" kolejne lokacje z gry mając niewystarczającą ilość czasu antenowego. Dla mnie szczególnie odcinek 3 to mocne 9.5/10, ale ciągle wydaje mi się, że jest to materiał na odcinek bonusowy, opowiada świetną historię, ale niestety w żadnym stopniu niezwiązaną z wątkiem głównym i kradnącą czas, który mógł pogłębić relacje Joela z Ellie, szczególnie przydatne dla widza niezaznajomionego z grami. Może wrażenie byłoby inne gdyby w tym odcinku chociaż 20 minut poświęcono fabule głównej. Dalej serial jest genialny!
Wiecej tu wepchanego gejostwa niż walki z zombiakami i zagrożenia podczas całej tej podróży. Serial średni. W sumie to chyba pierwsze dwa odcinki fajne.
Ja bym mu dał 7/10. Jest to zdecydowanie najlepsza ekranizacja gier, ale ma swoje bolączki. Liczba ukazanych zarażonych była sporo za mała, niektóre odcinki przeciągnięte (zdecydowanie trzeci, ale ja ogólnie nie lubię love story w jakimkolwiek układzie, więc ten był skazany już na dzień dobry), a inne znowu robione jakby ktoś batem stał nad twórcami i poganiał z robotą (tu głównie ostatni odcinek). Kilka rozwiązań mi nie pasowało jak ten "pocałunek" z drugiego odcinka i to tym bardziej, że w dalszych odcinkach nie było to pokazane, więc zostało zrobione pod ta konkretną scenę, według mnie mocno naciąganą. Na plus wstawki jak te z początków pierwszego i drugiego odcinka. Totalny sztos. Gra aktorska petarda, miałem wątpliwości czy Bella Ramsey to uciągnie, ale to największy pozytyw serialu. Pedro niesamowity.
Filipie, Bella Ramsey ma obecnie 19 lat i z aparycji dobrze oddawała wygląda 14 letniej Ellie. Jako gracz kojarzysz jak bardzo Ellie dojrzała z wyglądu mając te 19 lat w TLoU 2.
Ciekawi mnie, jak uda się te kwestie zaadresować autorom serialu - być może faktycznie drugi sezon nie będzie ekranizacją TLoU 2, a wydarzeń rozgrywających się bezpośrednio, ewentualnie rok, dwa, po finale części pierwszej.
Ja mam pytanie jak nazywa się ten ost z wstępu?
Mój dźwięk alarmu :) The Path.
Również oceniłem TLOU na 9/10. Mam bardzo zbliżone spostrzeżenia do twoich. Zabrakło tej akcji, tej walki. I to nie mam na myśli akcji takich jak z końcówki odcinka piątego, tylko pojedynczych potyczek które przypomniały by nam przez co świat wgl upadł. Nie wiele zabrakło żeby The last of us otrzymało u mnie 10/10 I stało się drugim serialem z właśnie taką oceną zaraz obok The office. Muszę się przyznać, nie grałem w grę. Zawsze byłem fanem PC I nie było mi po drodze. Teraz czeka mnie naprawdę ciężki dylemat. Czekać na drugi sezon czy ogarnąć sobie na tydzień/dwa ps5 I ograć grę.
Oglądałem twoje mini recenzje po obejrzeniu każdego odcinka. Dzięki wielkie za to I powodzenia w rozwoju kanału ;)
jako FunBoy gry miałem bardzo ciężkie zadanie by wciągnąć w historię moją żonę, która jest katowana przeze mnie gatunkami filmowymi, za którymi ona nie przepada (sf, fantasy). Zacząłem od puszczenia jej gameplaya jakiego polskiego streamera pierwszych scen z gry (ja oczywiście jako ojciec dwóch córek nie płakałem przy tym...) i od razu usiedliśmy do serialu. Zona z miłości powiedziała, że "fajny ten serial" i "jasne obejrzymy kolejny odcinek"... obawiałem się, że po raz "enty" rozdrapywany wątek "zombie", apokalipsy etc. spowoduje, że już 3 odcinek obejrzę sam. Co więcej w połowie 3 odcinka, byłem zapytany o sensy pojawienia się tego wątku - niestety wtedy nie mogłem znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Ale efekt końcowy 3 odcinka (czytaj - chlipanie żony) przemawiał sam przez się. Co do braku większej sekwencji walk z zarażonymi, to uważam że jest to skierowane do wszystkich widzów - świeżaków, których ten wątek mógłby tylko zmęczyć. Na szczęście moje obawy dotyczące adaptacji GOAT-a wśród gier się nie sprawdziły. Świetna zabawa i dużo emocji. Mam obawy co drugiego sezonu wynikające trochę z samej II części gry, ale będę czekał z wypiekami na twarzy na kolejną odsłonę...
Żona, która się mocno wkurzyła po ostatniej scenie 9 odcinka (Ej, dlaczego się tak kończy, bez sensu, co będzie dalej???) na pewno się mocno zdziwi jak potoczą się dalsze losy Joela :)
Ja wyrażę opinię z dwóch perspektyw.
Lata temu grałam w grę. To jedna z najlepiej opowiedzianych historii i będąc w niej prowadząc Joela i Ellie można się było mocno w nią wczuć. Grając nie miałam skrupułów ratowałam Ellie wraz z Joelem. Druga część z wiadomych względów mocno mną wstrząsnęła ale poznanie tła perspektywy Abby Marlenę i lekarza trochę zmieniła spojrzenie na finał 1szej części.
Oglądając serial byłam zadowolona ale miałam w głowie grę i dużo rzeczy sobie dopowiadałam. Brakowało mi akcji i skradania, poczucia strachu grozy.
Mąż i koleżanka oglądali serial z mojego polecenia, nie znając gry, gubili się w świecie, potrzebowali dopowiadań z mojej strony. Kim była Marlenę, co to świetliki, co to fedra, podróżowanie w świecie wydało się im niemal sielskie, co uderza najbardziej w finale gdzie Joel z Elie w środku niebezpiecznego miasta żartują nawet się nie rozglądając... ehh ...
Mam nadzieję że w weekend znajdę czas i ogram 1szą część na nowo, przypominając sobie wszystko co kocham w last of us. Serial mi się podobał ale nie dorównał grze niestety.
8/10. Dwa punkty odjęte za ilość zainfekowanych i strukturę serialu. Ktoś musi pilnować Neila i Craiga aby nie odlecieli przy Part 2
Zgadzam się. Przydałby im się lekki kuksaniec, żeby nie szli w artyzm i brak akcji. Ale już zapowiedzieli, że będzie jej więcej tak jak i zainfekowanych.
@@BezSchematu oby dotrzymali słowa bo tu widać że po trzecim odcinku wszystko lekko się rozjeżdża i trzymają szkielet scenki z gry.
Wow! Solidne podsumowanie sezonu, dziękuję
Akcja serialu toczyła się tak jakby miało być w nim 20 odcinków a nie 9. Z tej perspektywy mamy 2 odcinki (3 i 7) które mało wnoszą do historii przedstawionej w serialu, a zwłaszcza odcinek 3, który oceniłeś na 11/10. Wg mnie, krytyka tego odcinka wcale nie bierze się z homofobii, a raczej z tego że jest on wynoszony na piedestał właściwie tylko dlatego że ten wątek w nim jest. Totalnie poboczna historia z perspektywy 9 odcinków, dostała najdłuższy czas antenowy, gdyby przedstawiał relacje party hetero byłby jeszcze bardziej nudny, i nie wierzę że otrzymałby od kogoś więcej niż 6/10. Brutalna prawda o serialu jest taka, że cała "akcja" była przedstawiona na trailerach, jeżeli dostajesz taki "świat" a zarażeni są jakimś tłem 5 sortu to widz który nie był graczem ma prawo być rozczarowany. Serial ogląda się przyjemnie, ale oglądałem go z żona która gry nie zna i zapytała mnie po ostatnim odcinku czy gra też była taka "nudna" i to mnie trochę zastanowiło że może mieć racje w swojej ocenie. Wielu ludzi narzekało na brak akcji np. w TWD, a tutaj mamy to samo, a przedstawienie relacji itd, myślę że w TWD było nawet w niektórych przypadkach dużo głębsze. Ja przyznam też że nie czuje tego budowania więzi miedzy E i J, bo nie jest to tak dobrze ukazane a raczej przeskoki miedzy odcinkowe w nastawieniu Joela do E nam to sugerują niż pokazują. Są bardzo subtelne, i kiedy w ostatnim odcinku słysze od Joela że Ellie "nadała mu sens życia" to troche jestem w szoku, bo dosłownie chwile temu była tylko "przesyłką".
Dokładnie! Pierwsze dwa odcinki jeszcze mnie ciekawiły. 3 i 7 to jakieś nieporozumienie. Wolę walkę z zombiakami od jebanej lewicowej ideologii.. Więcej tu lewactwa niż zombie...
Bardzo się cieszę, że tych zainfekowanych było mało. Powstałby drugi the walking dead, a tego nie mogę oglądać, nie mogę się zmusić by zacząć, widziałam tylko jak mój tata oglądał. A tak zainfekowani to dobry kontekst dla historii o ludziach, relacjach i problemach w świecie, gdzie to co najważniejsze w życiu jest w soczewce powiększającej.
Rzetelna robota, gratuluję. Choć u mnie 7/10. Do poniedziałku.
przewidziałem że będzie 9/10, pozdro byku. moim zdaniem 7/10 to max, obok odcinków wybitnych są takie, które niebezpiecznie śmierdzą wypełniaczami, więc serial strasznie nierówny.
Przekoloryzowana ocena u tego pana. Tak jak mówisz 7 to max i to też już naciągana ocena. :)
Zgadzam się z Tobą w 100% relacje budowali rewelacyjne, dialogami, i grą aktorską ale brakuje zdecydowanie zainfekowanych. Akcja dzieje się w czasach apokalipsy a często z ekranu zamiast strachu i napięcia czuć sielankę jakby się oglądało film obyczajowy
Moja ocena jest baaaardzo zbliżona do Twojej, z drobnymi różnicami
Dla mnie najlepszymi odcinkami były te, które sprawiały że zostawałem w fotelu dobre kilka minut po zakończeniu patrząc na napisy i słuchając doskonale dobranej ścieżki dźwiękowej na koniec.
Jeśli się nie mylę to odcineki 1, 5 i 6 - tym daje 10/10
10/10 - daję też odcinkowi numer 2, który pokazuje wszystko to ..... co mogły mieć kolejne odcinki a nie miały (o tym później).
7/10 - odcinek 4. 15 minut wycięte z niego i wrzucone do odcinka 5 by wystarczyło.
Reszta to takie mocne 8, w porywach do 9 (zwłaszcza ostatni odcinek) - wszystkie były zrobione niemal doskonale w kwestii oddania tego co było dla nich zaplanowane, mam tylko pewne obiekcje czy aby nie powinny mieć ciut inny kontent.
Jak wspomniałem, 2. odcinek był perfekcyjny, po nim wszedłem na filmweb i wystwiłem na zapas ocenę 10 serialowi co robię rzadko. A teraz się zastanawiam ciągle czy nie obniżyć do 9, bo dalsze odcinki trochę obdarły mnie z tego co oczekiwałem po pierwszych dwóch, po kolei:
1. Retrospekcje na start odcinka były idealne. Dlaczego umarły ? Co się stało dalej po odcinku z Panią doktor w Malezji (czy gdzie to tam było)? Jak się rozprzestrzeniał grzyb, jak z nim walczono? Dlaczego do cholery nie dokończono tej historii, choćby skrótowo ??
Jasne że możemy się domyślić, ale jak już się mówi A, to trzeba powiedzieć B i pokazać coś więcej ....
2. Tempo i akcja - niestety spadły. Czasem to miało sens, a czas zrobiło się po prostu za wolno. Z jednej strony cenię twórców za to że potrafili zrobić serial w świecie post-apo praktycznie bez post-apo akcji. Z drugiej strony po tych zajawkach co pokazali, miałem smaka na więcej, a nie dostałem :(
3. Muzyka - jak wspomniałem wyżej, zakończenie odcinka 5 i 6 przy Agnes Obel i Jessice Mazin są, nie boję się tego powiedzieć, zdecycowanie topowymi zakończeniami jakie w życiu widziałem. Ale ja chcę więcej !. Można było więcej, choćby 8 odcinek się o to prosił. Nie musi to być oczywiście tylko na koniec odcinka. 9. trochę dowiózł, ale sumarycznie za mało !
Reasumując, moje zarzuty, chyba tak jak Twoje, są głównie o to że twórcy pokazali nam wspaniałe rzeczy a potem je schowali, nie będąc konsekwentnym. Można było więcej !
Ale również jak Ty, mam wrażenie, że w drugim sezonie dostaniemy więcej :)
Jak dla mnie - serial jest super, jest pare niedociągnięć (Moim zdaniem) ale ogólnie oglądajac go nie mogłem sie oderwać - a wręcz pauzowałem i cofałem aby przypatzreć sie szczegółom lub powtórzyć sceny. Co do odcinka 3ciego - na początku troche mnie to zdziwiło bo grając w gre źle zrozumiałem Billa. Kiedy odcinał zwłoki powiedział "He was my partner" ale odebrałem to w kontekście tego że partnerem do ucieczki z miasta, a nie partnerem miłosnym. W serialu ogarnąłem to po tym jak zapauzowałem na 2 minuty, zweryfikowałem to co był ow grze na nowo i już potem cały odcinek miał sens i stwierdzam że jest zarąbiście nakręcony! :D...Gra niesamowita, serial fantastyczny, tylk oto sie liczy :)...
Wiele z tych argumentów, które przedstawiłeś, podzielam, a wszystkie słowa krytyczne jakie serialowi zarzuciłeś - tym bardziej, dlatego uważam, że przyznanie serialowi 9/10 (a chciałeś dać więcej), biorąc pod uwagę tak poważne zarzuty, ocena Twoja jest nieco na wyrost. Ja osobiście dałbym mocne 8. Jeśli założyć, że serial nie miał ograniczeń budżetowych, mógł śmiało zrobić trochę dłuższe (15-30 minut) odcinki, albo zrobić więcej odcinków, aby wcisnąć więcej treści, retrospekcji, więcej AKCJI, a jak nie akcji, to przynajmniej więcej zagrożenia, które czai się w tle. Mimo to, serial jest i tak DUŻO DUŻO LEPSZY, niż nie jeden komercyjnie potężny serial, jak Wiedźmin czy Władca Pierścieni. The Last Of Us to dowód na to, że można zrobić bardzo dobry serial, adaptacje pod warunkiem, że jest się wierny materiałowi źródłowemu. Jeśli nie wypacza się historii, które zostały dobrze napisane i nie wprowadza się niepotrzebnych korekt i nie wciska własnych, niekoniecznie dobrych pomysłów. Nie na darmo nazywają Cię fan boyem Filip, bo pamiętam co mówiłeś na Live, że 10 lat temu chciałeś wszystkim oświadczyć, że grałeś w najlepszą grę czy coś w tym stylu. To widać, jak jesteś BARDZO pozytywnie nastawiony do gry i teraz serialu, oczywiście to nie jest zarzut i tak tego nie odbieraj, bo masz prawo do własnej opinii tak jak każdy z Nas do swojej. Piszę tylko wyjaśnienie, dlaczego jesteś w taki sposób postrzegany. Ty i Krzysztof jesteście jak z reklamy - serce i mózg ;)
Szanuję Twoją opinię a przede wszystkim spokojną krytykę mojej recenzji ;) marzy mi się taka kultura dyskusji na tym vlogu zawsze. Nie zgadzam się tylko z tym przypisaniem ról serce i mózg.
Spójrz na podejście do Rings of Power i wierzę, że role się odwrócą.
@@BezSchematu Ja również lubię taką dyskusję, jak Twoja osoba i Twoich kolegów jest prezentowana. Obserwuje kilku youtuberów, których treści nie są tak wyczerpujące jak Wasze. A przy okazji serialu dołączyłem do Was. Bardzo się osobiście z tego cieszę.
Ta kwestia (ja wiem że shiperbolizowana i stylizowana) ,,JA CHCĘ BURGER, DAJCIE MI BURGERA" obrazuje mi główny problem z tą recenzją. Cudowne sceny dialogów....no ale w grze lepiej. Brutalny Joel...super, ale w grze lepiej. Każde takie ALE brzmi jak anulowanie tego poprzedniego.
Wydaje mi się, że po tym jak adaptacje gier wreszcie są na poziomie, a do tego łączą esencję oryginału z własnymi pomysłami i mówiące własnym głosem, czeka nas dużo większa walka - musimy się odzwyczaić od narzekania ,,film a gra jednak nie są tym samym" bo tym sposobem zawsze zostaniemy z mindsetem, w których są słabe. Film to nie gra. Nie kupuje narracji twojej lub Krzysztofa, że najlepszy sposób na adaptacje gier, to przełożyć ją 1:1
Nie grałem w grę, ale dla mnie to jeden z najlepszych seriali jaki widziałem. Nie uważam, że za mało było "zombi". Było tyle ile trzeba. Paradoksalnie bałem się tego, że w serialu co 5 minut wyskoczy jakiś stwór i zamiast straszyć, zacznie mnie to bawić, dlatego niechętnie podszedłem początkowo do samej koncepcji TLoU. Jest takie powiedzenie o dwóch nomen omen grzybach w barszczu i tu ich faktycznie i na szczęście nie było. Ja grozę świata, w którym żyją bohaterowie, wyczuwałem ciągle. Nie musiałem być bombardowany klikaczami i innymi purchawami. Tak swoją drogą czy skoro po kilku, kilkunastu miesiącach wirus nam "spowszedniał i przestał przerażać" to czy tak samo nie byłoby z zombi? Co jest bardziej straszne "zombi" czy poczucie beznadziei, upadku cywilizacji, brak możliwości realizacji marzeń? Co bardziej przeraża "człowieko-grzyb" czy to, że rozrywka jaką gardzimy w postaci wizyty w centrum handlowym czy w zoo, jest czymś co jest najlepszym doświadczeniem życiowym nastolatki? A co do brutalności i cegły. Wolałem uświadomić sobie, że Joel to psychopata pod koniec serialu, niż w środku. Wolałem sympatyzować z nim jak z Deanerys. Wolałem wierzyć, że jego początkowa brutalność to już przeszłość. Czekam na sezon 2, 3 i mam nadzieję 4 i 5.
Nie dziwie sie, ze zachwicila ciebie Elaine Miles - to w koncu jedna z najlepszych rol w kultowym Przystanku Alaska (Northern Exposure). Jej partner G. Green rowniez gral w tym serialu, pochodzi z niego nawet bardzo ciekawy cytat: Low self esteem is the root cause of practically all the pain and misery in the world. It's what drives war, and torture, and genocide. It's what evil is. Do you think Hilter liked himself? Or Cortez? We hate others because we hate ourselves.
Szanuję ten komentarz. Tyle złota w jednym akapicie. Dzięki
moim zdaniem serial 10/10, chociaż uważam również że było za mało zarażonych i bardzo liczyłem że w tych korytarzach z końcowego aktu gry zobaczymy jeszcze jakiegoś purchlaka albo w mieście w którym mieszkali Bill i Frank będzie dużo clickerów i runnerów
ej mnie zastanawia czy ta kobieta w 21:59 min to nie jest Mel z TLOU Part 2
Ciekawostka - najlepiej oceniany odcinek na IMDB to epizod piąty. Ten, w którym jest najwięcej akcji i zarażonych. Najgorzej oceniany - odcinek siódmy, zaraz po nim trzeci. Ciekawe czy to da do myślenia autorom przed drugim sezonem.
Oby nie
@@p.k.7111 Oby tak bo zarażonych jak na to uniwersum było zdecydowanie za mało. Od momentu wyjścia z Kansas Joel i Ellie nie spotkali żadnego a to jest pół sezonu.
Czego mi brakuje w tym serialu, jako graczowi. Bo wiadomo, ten serial jest kierowany do przedewszystkim nie graczy, i dobrze! Więcej osób pozna tą historię. Ale jako gracz który zna tą historię myślałem po zwiastunie że twórcy pokuszą się o przedstawienie tego co się działo pomiędzy przejściami w czerń, gdzie zmieniała się pora roku i kończył roździał. Liczyłem na więcej nowych miejsc, nowych postaci i nowych sytuacji pomiędzy Joelem a Ellie. Trochę, tego dostałem, jak watek Kathleen i stare małżeństwo pośrodku niczego, ale dla mnie to za mało i czuję niedosyt. Wierzę, że dało się dodać parę całkiem nowych "przygód" Joela i Ellie przy czym nie rozmydlić głównej osi fabularnej, a tylko pogłębić relacje i więź między bohaterami. A mam wrażenie że w paru miejscach serial zabiera zamiast coś dawać.
Naprawdę brakuje mi sceny w tunelu, kończące się utratą przytomności Ellie i próbie resuscytacji przez Joela, a nie to co dostaliśmy w zamian...
Ale i tak cieszę się że wyszło tak dobrze, a narzekam ponieważ mi zależy i mogło być według mnie znacznie lepiej.
Bardzo mi się podobał ten serial i właśnie jedną z największych zalet dla mnie jest niewielka ilość zainfekowanych. Choć zdaję sobie sprawę, że twórcom zależało żeby tak tego nie klasyfikować to jest to dla mnie serial rozgrywający się mimo wszystko podczas apokalipsy "zombie". Widziałam już takich filmów/seriali wystarczającą i absolutnie nie jestem ich fanką. Cieszę się, że twórcy akcenty położyli w innych miejscach w wyniku czego ten serial jest dla mnie możliwy do obejrzenia. Jestem osobą niezaznajomioną w ogóle z grą i święcie wierzącą, że to co umarło nie powinno prowadzić koczowniczego trybu dalszej egzystencji. W związku z tym ta forma podania jak najbardziej do mnie przemawia i bynajmniej nie potrzebuję więcej zainfekowanych. Jeśli już koniecznie trzeba dać ich więcej to ewentualnie jestem skłonna zaakceptować jakiegoś dżentelmena radośnie sobie plumkającego w tle jak to miało miejsce w przypadku odcinka z Billem
Cześć. W sumie dzięki Filipowi zainteresowałem się TLOU. Oglądałem jego streamy z gry (sam nie grałem) a potem oglądnąłem serial. Adaptacja gry najlepsza z dotychczasowych, ale jak wszyscy już to wiele razy wspomnieli, poprzeczka nisko zawieszona. Jako osobne dzieło, serial już tak wybitny nie jest. Moim zdaniem jest to bardzo solidny serial, gdzie większość odcinków jest na 7/10, natomiast odcinek nr 3 to oczywiście 10. I tak sobie myślę, że Filipowi miłość do tej gry przesłoniła chłody osąd, ale właśnie o to chodzi, żeby pięknie się różnić. Nie będę pisał o pozytywach tego serialu, bo już wszystko zostało powiedziane. Więc moje 3 główne zarzuty, które dały oceną 7/10.
Zarzut nr 1. ROZWÓJ RELACJI GŁÓWNYCH BOHATERÓW POMIMO POST-APO.
Spodziewałem się serialu o budowaniu relacji pomiędzy Joelem i Elie w realich post-apo i co najważniejsze POMIMO POST-APO. Pomimo ciągłego zagrożenia ze strony zarażonych i "złych" ludzi, pomimo "brudnych" rzeczy jakie muszą cały czas robić, pomimo traum jakie przeżyli, pomimo pewnej beznadziei, będą w stanie rozwijać tą relację. Twórcy nie wykorzystali potencjału jakie daje post-apo, żeby pokazać z jednej strony beznadzieję tego świata, a z drugiej szansę jaką daje odporność Elie. Rozwijającej się relacji Joel-Elie brakowało emocji i dynamiki. Osobiście czułem się średnio zaangażowany w tą relację. Myślę, że twórcy chcieli z produktem trafić do szerszej widowni i dlatego unikali scen brutalnych, trudnych które były w grze i które budowały tą relację, trochę w myśl starej zasady "im więcej trudności przebytych tym lepsza relacja". Dlatego oglądając streamy z gier, kupiłem tą relację i to, że Joel na samym końcu wybiera Elie a nie próbę uzyskania odporności na zainfekowanie grzybem. Miałem wrażenie, że budowanie relacji Joel-Elie w serialu ograniczyła się do ekstraktu "cut-scenek" z gry. Był duży potencjał na dodanie kilku drastyczniejszych i bardziej emocjonalnych scen (przecież to brutalne post-apo!!!), był potencjał na lepsze wykorzystanie muzyki, która w grze była super. I nie ważne, że część chwytów budujących relacje to trochę zgrane klisze, ale dobrze zrobione po prostu działają !!! W serialu po prostu tego jest za mało.
Zarzut nr 2. GŁÓWNI BOHATEROWIE SŁABSI OD DRUGOPLANOWYCH
Pedro i Bella grali solidnie, ale sporo postaci drugoplanowych będzie zapamiętanych na dłużej. Bill i Frank będą zapamiętani bo zagrali super a ich historia angażowała. Florence i Marlon, czyli lokali stand-uperzy, będą zapamiętani bo zagrali z charyzmą i mieli świetne dialogi. I wreszcie relacja Elie i Riley - tam było czuć to emocjonalne napięcie i to głównie dzięki Storm Reid. Od głównych aktorów nie czułem tej charyzmy, tego zaangażowania - miałem wrażenie że większość czasu Pedro i Bella są zwolennikami minimalizmu w grze aktorskiej, nie widziałem emocji na ich twarzach, w ich oczach. Byli jacyś zdystansowani. Joelowi najlepiej wychodziło granie twardziela, który ma niesforną nastolatkę jako towarzystwo. A Bella najlepiej wypadała w scenach pyskatej nastolatki. I jak dla mnie w samym serialu ani Bella, ani Pedro nie pogłębili postaci dostatecznie dobrze. Odegrali cut-scenki po prostu. Może to kwestia dialogów, ale nic poza odegranymi cut-scenkami nie zapamiętałem od tych 2 aktorów.
Zarzut nr 3. GDZIE TO POST-APO.
Gdzie to post-apo, które ciągle niszczy ten świat i nie pozwala na odrodzenie ludzkości. Gdzie poczucie ciągłego zagrożenia. Gdzie to napięcie, gdzie ten terror, gdzie jump-scary. Momentami miałem wrażenie, że to jest post-apo, ale takie bardziej w stylu skansenu. No wiecie świat zniszczony, ale w sumie widoki ładne w plenerach, tu samolot rozbity na wzgórzu, tam w lesie nieopodal leży trochę trupów w błocie. A w miastach fajne industrialne krajobrazy, trochę porozwalanych samochodów, a jak będziesz miał szczęście to i żyrafę do nakarmienia znajdziesz. Wiem, trochę przesadzam, ale ten świat powinien być przesiąknięty terrorem, ciągłym zagrożeniem ze strony zarażonych i oczywiście innych ludzi. W takim świcie każda relacja warta jest kilka razy więcej niż w świecie pokazanym w serialu. Dla porównania w THE WALKING DEAD żywe trupy były wszędzie, właściwie chyba w każdym odcinku. I co by nie mówić o poziomie różnych sezonów, po prostu trupy (choć kulawe i powolne) czyhały wszędzie, były tym zagrożeniem, o którym nie wolno zapomnieć, bo przyjdzie i dziabnie. I tego brakowało w serialu, więcej zarażonych, więcej turpizmu i gore. Film pod tym względem i nie wykorzystał tego co daje konwencja post-apo.
Podsumowując 7/10 i polecam każdemu jeśli jeszcze nie oglądał. Ale nie mogę się zgodzić na oceny wyższe bo jest wiele seriali które zasługują na wyższe oceny np. Breaking Bad, Better Call Saul czy Mr Robot. A do tych seriali jednak TLOU trochę brakuje.
Pozdrowienia dla B/S
Dlatego BCS i Mr Robot mają u mnie 10/10 ;)
Czekam strasznie na adaptacje drugiej części... ale najbardziej czekam na 3 częśc gry the last of us która mam nadzieję że powstanie. Serial był niesamowity mimo że zgodze sie w 100% ze słowami twojej krytyki i nie do końca zgodzę sie z tym co zroboli z odcinkiem 3 ale nie ze względu na to że przedstawiono tam osoby homoseksulane.. to była wspaniała miłosna historia ale brakowalo mi Billa z gry który był powiedzmy szczerze wkurwiony na życie, nie ufny i przedewszystki jego sprzeczek z Ellie.. można było zrobić tą historie miłosną ale jednocześnie rozciągnąć to dalej żebyśmy ziabczyli też te fragmenfy z gry gdzie musimy walczyć z zarażonymi u boku Billa i Ellie. Trudno stało się tak a nie inaczej liczę że Neil i Craig wiedzą co nie wyszło i co trzeba zmienić i nie popełnią tych samych błędów w następnych sezonach
Też czekam na Grę w golfa. :D
Tym razem się z Tobą w 100% zgadzam:) Jakby ta struktura była poprawiona/spójna, byłoby mini arcydzieło. Aczkolwiek i tak jest to najlepsza adaptacja gier wideo ever (choć bardzo lubię najntisową adaptację pierwszego Mortala:) Nie rzucajcie kamieniami ;)
Dla mnie scena z żyrafami w ostatnim odcinku kojarzy się z "Jurassic Park" i jest to pozytywne skojarzenie - podobny "świat odnaleziony"
Jestem fanboyem tej marki i gdybym zmrużył oczy i potłumaczył sobie parę rzeczy „decyzjami kreatywnymi” to pewnie dałbym temu serialowi 10/10. Nie mogę tego jednak zrobić i to przez samych twórców, którzy dali mi dwa absolutnie perfekcyjne odcinki na sam start a potem zdarzało im się zgubić się z tempem i koncepcją jak ta produkcja ma wyglądać. Jednocześnie jest to bez wątpienia najlepsza w historii adaptacja gier wideo, bardzo dobry serial nawet w oderwaniu od materiału źródłowego i drogowskaz jak się powinno robić takie rzeczy w przyszłości. Co bym zrobił inaczej? Przede wszystkim zrezygnowałbym albo z epizodu 3 albo z 7 (osobiście zostawiłbym ten drugi bo on rozwija jednego z dwóch głównych bohaterów historii). Opowieść o Billu i Franku, jak pięknie nie byłaby nakręcona finalnie sprowadzała się do zostawienia Joelowi listu i okradła produkcję z czasu potrzebnego na pokazanie większej ilości interakcji między głównymi bohaterami. Gra budowała jego motywację lepiej. Druga sprawa to przemontowałbym odcinek 4 i 5 tak żeby zrobić z niego jeden i wywalić stamtąd parę niepotrzebnych rzeczy (czwarty epizod był jednym, w którym poczułem coś w rodzaju nudy). Czas zaoszczędzony w ten sposób przeznaczyłbym na wydłużenie sekwencji, które w serialu były wręcz zaskakująco okrojone (ta na uniwersytecie w odcinku 6, odcinek 8, finał). No i jeden z moich największych bolączek. Serial post apo, który spowodował grzyb zamieniający ludzi w „zombie” a tych „zombie”…prawie nie było. Gdzie są zarażeni goddamnit? Dwie sekwencje, jak świetne by nie były to trochę mało jak na adaptację materiału, gdzie na zarażonych budowano poczucie ciągłego zagrożenia. Gdzieś dzisiaj przeczytałem, że w świecie HBO szczepionka była tak naprawdę niepotrzebna bo zarażonych było tak mało, że wystarczyło być ostrożnym. Coś w tym jest. Jak sobie wyciągnąłem średnią z odcinków to wyszło mi coś w granicach 8.5 i dokładnie tak bym tę produkcję ocenił. 8.5 z ogromnym serduchem bo kocham ten serial i wiem, że gdyby utrzymali formę z pierwszych dwóch epizodów to byłby to tytuł absolutnie perfekcyjny. A tak, jest bardzo dobrze, autorzy mieli przetarcie, obronili się i to jest doskonały prognostyk na drugi sezon, gdzie brak zarażonych może już tak mocno nie doskwierać bo tam akcent na nich jest dużo mniejszy niż w part I. Dodatkowe słowa uznania za absolutnie obłędną scenografię, jedną z najlepszych jaką widziałem w szeroko pojętej popkulturze, The Last of Us to jest pieprzony generator tapet. No i oczywiście oklaski dla Pedro i Belii, duetu który zbudował taką chemię i dostarczył takich emocji, że jak czytam te pomysły że Ellie powinna być zrecastowana do part II bo Ramsey się nie nadaje to się za głowę łapię. Dziękuję Panie Mazin, Panie Druckmann. To była piękna przygoda, czekałem na tę produkcję osiem lat i kończę zadwolony. Dużo nie zabrakło 🙂
Co to znaczy "...w świecie HBO szczepionka była tak naprawdę niepotrzebna bo zarażonych było tak mało, że wystarczyło być ostrożnym" ? Przecież to serial oparty na oryginale i rozwiązanie z gry zostało zachowane, więc co tam robi "świat HBO"? Sugerujesz, że platforma miała decyzyjność podobną lub większą od twórców?
@@chichotkosmosu Nic z tych rzeczy. "Świat HBO" został użyty po to, żeby odróżnić o który dokładnie mi chodzi. Gdybym napisał "świat the last of us" ktoś mógłby nie wiedzieć czy chodzi mi o to jak zostało to przedstawione w grach a jak w serialu. A pod względem ilości zarażonych i poczucia zagrożenia te dwa uniwersa, mimo że oparte na tym samym materiale i robione przez tego samego twórce, bardzo się różnią.
Obejrzałem ten serail, tak jak wychodził, pierwsze odcinki zapowiadały coś świetnego ale gdzieś po drodze wady, które wymieniłeś zaczęły denerwować ( z tempem, braku zarażonych czy widocznej przemocy). Chodzi mi o to, że Cansas City jest tym punktem gdzie że niby serial jest świetny, uczłowiecza i niuansuje tych złych, korzysta czasem z retrospekcji które w grze średnio mogą działać jeśli nie dotyczą głównych bohaterów ale jednak oglądałem te odcinki. Potem był 6 który moim zdaniem wypadł świetnie, ponieważ to jest punkt kiedy główni bohaterowie konfrontują się i zaczynają się kłócić, jest pojednanie braci ponieważ lubię Tommiego i ta relacja z Joelem właśnie też mogła być pogłębiona, dlaczego odeszli, dlaczego wszyscy boją się Joela, dlaczego nie wierzy w tą ideologię świetlików (ja nawet wyobraziłem sobie retrospekcje z Joelem jako bandytą i że Tommy który raczej był osobą bardziej wrażliwą od niego zawachał się nad zabiciem jakiegoś oponenta i przez to oni się pokłócili a potem on zostawił list że odszedł do świetlików ponieważ chce budować lepszy świat czy coś) ale powiedzmy że 6 był fajny chociaż walka w colorado została spłaszczona też mi niedawało to spokoju, 7 był dobrym odcinkiem natomiast 8 i 9 niby te ważne dla fabuły punkty są ale ja bardziej czułem że scenarzysta siedział z checklistą i odhaczał co trzeba ludziom pokazać co zrobiło wrażenie w grze i można to na serial przenieść. I chyba już wiem jaki jest powód tego że to dzieło prawie doskonałe. Posłuchajcie, niedługo wychodzi port na PC który będzie kosztować gdzieś 260 zł i na pewno przez serial chcieli zwiększyć liczbę preorderów, dlatego gdyby twórcy pokazali wszystko, co zagrało w oryginalnej grze i nie daj boże zanudzili widza tym że poraz n-ty bohaterowie walczą z zarażonym grzybem to taki widz może nie siegnąć po grę bo już dużo widział w serialu. Ten serial miał pokazać jak świetna historia była w the last of us i zaciekawić ludzi do sprawdzenia gry ale właśnie jeśli ktoś chce wchłonąć klimat i poczuć prawdziwy mrok tej historii to w grze to znajdzie (ja radzę zagrać na tych wyższych poziomach :D ) Serial jest doskonały ale to jest uzupełnienie jednej z najlepszych gier tamtej dekady i to raczej nie miało być nic więcej
Wracam tu po roku, najpierw obejrzałem serial, teraz ograłem w końcu grę (PC) i tak mi się podobało, że mam ochotę obejrzeć jeszcze raz serial (kocham Bellę i Pedro), a najlepiej przejść dwójkę, której niestety nie mam jak ograć ;c
Myślę że jak by ci dali kawał płótna pochlapanego farbą to mógłbyś zrobić cały odcinek z recenzją tego płótna tak emocjonalny z tą intonacją, tonem głosu. Ile w tym kawałku płótna pochlapanego farbą "jest prawdy, życia, miłości, chaosu, porządku itd."
Ok
Fajnie by było jakby był taki bonusik jak Joel i Ellie idą pod samą bramę do Jackson
Zakończenia dobrych rzeczy są zawsze smutne Pozostaje czekanie na nowy sezon, a zanim, oglądanie/granie w tlou growe i ponowne oglądanie serialu
Oj, no i czuję, że będzie słuchany soundtrack
Ja miałem odwrotnie. Troszkę krytykowałem na początku a później doceniłem jako całość. Aczkolwiek z większością zarzutów się zgadzam. I zadaje sobie pytanie czy patrzyl bym tak pozytywnie na całość nie znając gry.
Ogromny plus za użycie w materiale muzyki z Zeldy BoTW.
Świetna recenzja! Byłem ździwiony w 3 odcinku jak nie było wstawki sprzed zarazy.
Taaak! Więcej grzybów, więcej akcji! Zgadzam się z całą krytyką. Światna recenzja, polać Ci!👍
Filipie do recenzji wkradł ci się poważny błąd. To nie są żyrafy, to są wyprostowane pionowe jamniki.
Ja się zapytuje kiedy drugi sezon
Oglądałem serial z odcinka na odcinek w trakcie premiery. A teraz kupiłem sobie grę i gram od jakiegoś miesiąca i ojoj, i serial i gra jest zaista
Fajne zdjęcie Kratosa na ścianie.
Ja serial oceniłem 8/10. O plusach można dużo pisać, ale chyba nie są aż tak ciekawe jak minusy :P Bo plusy to dobrze wykonana robota i bardzo dobre przeniesienie gry na inne medium (tak bardzo mocno w skrócie).
Jeśli chodzi o minusy to muszę się jednak doczepić do tych najbardziej kontrowersyjnych odcinków, czyli 3 i 7. I nawet nie wiem, czy powinienem się konkretnie odnosić do nich, czy raczej do czasu, jaki serial jako całość im poświęca. Dużo mówiło się o tym, czy odcinek 3 był potrzebny dla rozwoju Joela (list na końcu) i dla mnie nie był on potrzebny. Historię Franka i Billa chętnie bym zobaczył w jakiejś antologii, ale już niekoniecznie w "tylko" 9-cio odcinkowej adaptacji TLoU.
Odcinek 7 był dla mnie nudnym fillerem i gdzieś tak chwilę za połową go wyłączyłem, nigdy nie zobaczywszy go do końca. Jasne, jest to wydarzenie z gry, natomiast jest to fragment dodatku, który wyszedł po premierze podstawki, która sama się bardzo dobrze broniła i nie było potrzeby znać tej historii Ellie aby podstawka gry była 10/10. Może jako właśnie dodatkowy odcinek już po emisji serialu zrobiłby dla mnie lepszą robotę. Ze straconego czasu, dodałbym jeszcze początek 9-go odcinka. Kocham Ashley Johnson wydającą samą siebie na świat, ale albo scena była za długa względem odcinka, albo odcinek był za krótki względem tej sceny :P
Na koniec jako minus dałbym zbyt małą stawkę i ilości zagrożenia. Oczywiście jest to serial o relacjach i taki właśnie powinien być, jednak biorąc pod uwagę setting w jakim akcja się znajduje, oczekiwałbym o wiele więcej zarażonych. Parę scen akcji więcej temu serialowi by nie zaszkodziło a jednak naoczne poznanie zagrożenia i ciągłe przypominanie o nim również mogłoby poskutkować lepszym gruntem pod głębsze wejście właśnie w relacje. W końcu takie ekstremalne sytuacje zbliżają do siebie ludzi.
Pomijając minusy na których się skupiłem (a jak pisałem wcześniej o plusach również można długo pisać), tak uważam ten serial za najlepszą adaptację live action gry i super, że udało się to produkcji, która adaptuje jedną z ważniejszych dla mnie gier. Arcane ciągle dla mnie jest najlepszą adaptacją gry (10/10), jednak w live action TLoU nie ma obecnie sobie równych :)
P.S Co do zarzutu o review bombing i homofobię, pewnie jakiś % to faktycznie homofobia, ale te dwa odcinki mają poza wątkami homoseksualnymi jeszcze wspólnego to, że odbiegają od historii Joela i Ellie :) Mogą ją uzupełniać, nadawać kontekstu (jak już pisałem w 3 odc. nie był mi on potrzebny), ale mimo wszystko są to retrospekcje a nie parcie naprzód naszej dwójki bohaterów.