Byłem w tatrach , dwa lata z rzędu po Słowackiej stronie , byłem w alpach najpierw w Szwajcarii , później w Niemczech i Austrii ale bieszczady są i tak najpiękniejsze . Wrócę tam . Pozdrawiam z kociewia .
W Bieszczadach pierwszy raz byłem w 1977 roku. Było to końcem lipca i sierpniem pięknym. Na początku filmu mówisz o chmurach. Kiedy ja byłem we wspomnianym 1977 roku, zdobywałem z ojcem i wujkiem obie połoniny. I wiesz co? Szliśmy w deszczu, we mgłach. Widoczność była na metr, półtora. Dlaczego o tym wspominam? Ano dlatego, że pomimo braku widoków i tak Bieszczady zapadły mi w serce i w duszę. Od tamtej pory wracam, kiedy tylko los pozwoli zerwać smycz prozy życia. Ostatnimi latami udaje mi się to często. Mieszkałem w innych górach naszego dzikiego kraju, nieco innych, ale równie pięknych. Góry już są po to, by się nimi zachwycać. Góry to nie nazwa i nie moda. To pasja i miłość. Bronię się przed oglądaniem takich filmów, ponieważ zaczynam tęsknić bardzo ;) W tym roku już byłem w Bieszczadach. Miałem też być i pod koniec roku, lecz niestety nie zanosi się. Zasiedziałem się u siebie w Gnieździe, piszę kolejny tomik a i inne okoliczności życia sprawiają, że pewnie moja wizyta w Bieszczadach nie dojdzie do skutku. Dlatego zdecydowałem się popatrzeć, posłuchać, o czym opowiadasz. Dziękuję ;)
Piękna historia! A ja po raz pierwszy w Bieszczadzie pojawiłem się również na przełomie lipca i sierpnia, ale w 2016 roku. Pierwsze wakacje z wtedy dziewczyną, później narzeczoną, a teraz Żoną:) Zarówno zaręczyny jak i ślub odbył się w tej krainie, w której przepadłem bez pamięci dosłownie. Od tamtej pory bylem na 18 bieszczadzkich wyprawach i każda z nich była wspaniała, łącznie jakieś 160 dni. W rekordowym roku 2022 spędziłem w Bieszczadach 35 dni, z czego najdłuższy urlop zdaje się 20 dni ciągiem. Ehhh, z jednej strony czasem chciałbym, żeby były bliżej, z drugiej - czy wtedy również tak bym za nimi tęsknił? W Sudety dużo bliżej, ale jednak zawsze wybiorę Bieszczady. Historia, ludzie, przyroda no i oczywiście GÓRY... Zapomniane miejsca, niebo wysypane gwiazdami, zapach ziół, błota, cisza i przestrzeń. Zupełnie inne latem, zimą, jesienią, wiosną, zawsze wspaniałe.
@@KubaMroczynski Dziękuję za podzielenie się swoimi przeżyciami. Ze wszystkim zgoda, choć życie a reportaże z Bieszczadów to czasem inne opowieści. Ale Ty bywasz, to pewnie wiesz. Mało brakowało, a zamiast w Borach Tucholskich zamieszkałbym w Beskidzie Niskim. Ostatniego słowa jeszcze nie powiedziałem, może ostatecznie wyląduję w Bieszczadach? Kto wie. Pozdrawiam ;)
Kocham Bieszczady ale wiosną i jesienią.Pozdrawiam.👍👍
Każda pora roku ma swoje zalety:) wędrowanie po śniegu lubię jednak najbardziej. No i teraz zimy takie, że prawie jak wiosna...
Byłem w tatrach , dwa lata z rzędu po Słowackiej stronie , byłem w alpach najpierw w Szwajcarii , później w Niemczech i Austrii ale bieszczady są i tak najpiękniejsze . Wrócę tam . Pozdrawiam z kociewia .
Dla mnie zawsze również będą najpiękniejsze. Pozdrawiam serdecznie!
❤
W Bieszczadach pierwszy raz byłem w 1977 roku. Było to końcem lipca i sierpniem pięknym. Na początku filmu mówisz o chmurach. Kiedy ja byłem we wspomnianym 1977 roku, zdobywałem z ojcem i wujkiem obie połoniny. I wiesz co? Szliśmy w deszczu, we mgłach. Widoczność była na metr, półtora. Dlaczego o tym wspominam? Ano dlatego, że pomimo braku widoków i tak Bieszczady zapadły mi w serce i w duszę. Od tamtej pory wracam, kiedy tylko los pozwoli zerwać smycz prozy życia. Ostatnimi latami udaje mi się to często. Mieszkałem w innych górach naszego dzikiego kraju, nieco innych, ale równie pięknych. Góry już są po to, by się nimi zachwycać. Góry to nie nazwa i nie moda. To pasja i miłość. Bronię się przed oglądaniem takich filmów, ponieważ zaczynam tęsknić bardzo ;) W tym roku już byłem w Bieszczadach. Miałem też być i pod koniec roku, lecz niestety nie zanosi się. Zasiedziałem się u siebie w Gnieździe, piszę kolejny tomik a i inne okoliczności życia sprawiają, że pewnie moja wizyta w Bieszczadach nie dojdzie do skutku. Dlatego zdecydowałem się popatrzeć, posłuchać, o czym opowiadasz. Dziękuję ;)
Piękna historia! A ja po raz pierwszy w Bieszczadzie pojawiłem się również na przełomie lipca i sierpnia, ale w 2016 roku. Pierwsze wakacje z wtedy dziewczyną, później narzeczoną, a teraz Żoną:) Zarówno zaręczyny jak i ślub odbył się w tej krainie, w której przepadłem bez pamięci dosłownie. Od tamtej pory bylem na 18 bieszczadzkich wyprawach i każda z nich była wspaniała, łącznie jakieś 160 dni. W rekordowym roku 2022 spędziłem w Bieszczadach 35 dni, z czego najdłuższy urlop zdaje się 20 dni ciągiem. Ehhh, z jednej strony czasem chciałbym, żeby były bliżej, z drugiej - czy wtedy również tak bym za nimi tęsknił? W Sudety dużo bliżej, ale jednak zawsze wybiorę Bieszczady. Historia, ludzie, przyroda no i oczywiście GÓRY... Zapomniane miejsca, niebo wysypane gwiazdami, zapach ziół, błota, cisza i przestrzeń. Zupełnie inne latem, zimą, jesienią, wiosną, zawsze wspaniałe.
@@KubaMroczynski Dziękuję za podzielenie się swoimi przeżyciami. Ze wszystkim zgoda, choć życie a reportaże z Bieszczadów to czasem inne opowieści. Ale Ty bywasz, to pewnie wiesz. Mało brakowało, a zamiast w Borach Tucholskich zamieszkałbym w Beskidzie Niskim. Ostatniego słowa jeszcze nie powiedziałem, może ostatecznie wyląduję w Bieszczadach? Kto wie. Pozdrawiam ;)