Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam, i co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem, i dziękuję życiu! Dziękuję mu; życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość! Wielu ludzi pyta mnie o to samo: ale jak ty to robisz, skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste! To umiłowanie życia. To właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny, a jutro - kto wie? Dlaczego by nie - oddam się pracy społecznej i będę, ot, choćby, sadzić... doć- m-marchew...
Mam wrażenie że warto wspomnieć o tym że jako dyrektor hogwartu w 7 tomie robił wszystko żeby chronić uczniów i tak manipulował śmierciożercami żeby kary były w miarę jak najmniejsze
@@piotrdworowy183 zależy od postrzegania. Ja go widzę w ten sposób, jako taki czwarty typ. Nie umiem go jednoznacznie określić po żadnej ze stron i to jest piękne w tym jak Rowling wykreowała te postać.
@@piotrdworowy183 tak, ale też trzeba pomyśleć w jaki on sposób o tym myślał "haha wymorduje ludzi przekazując mu tą przepowiednie haha jak fajnie", czy raczej "jestem zaangażowany w tą sprawę, uważam że to co robimy jest spoko, nie mam powodu, by nie poinformować mojego pana, o tym, co usłyszałem, postępuje słusznie"
Dla mnie on był przede wszystkim bardzo samotnym, nieszczęśliwym i doświadczonym przez życie człowiekiem i to go w dużej mierze ukształtowało tak a nie inaczej , to miało też duży wpływ na jego charakter i postępowanie... Cała jego historia jest zarazem piękna jak i tragiczna i bardzo smutna😭💔
A ja do dzisiaj patrzę na Snape'a zupełnie inaczej, niż wtedy, gdy pierwszy raz oglądałem filmy z serii Harry Potter. Snape chcąc być skutecznym jako podwójny agent musiał pewne rzeczy robić, żeby się nie zdradzić. Poza tym jego zachowanie względem Harrego w konsekwencji pomogło, bo Harry miał dzięki temu namiastkę tego, z czym musiał się później mierzyć. Snape swoim zachowaniem wzbudzał w Harrym wolę walki i obrony. Gdyby Potter był chowany pod kloszem i traktowany jak jajko to pierwszy lepszy śmierciożerca by go zrównał z ziemią.
Dobrzy aktorzy - i jak ocenić ich gre aktorską? po tym jak bardzo się ich nie nawidzi. przykład: Jofre z gry o tron :) dlatego Alana uważam za fenomenalnego aktora
Jedna mała korekta, wydaje mi się, że pod koniec serii Snape nie działał już tylko dla własnych egoistycznych celów ani dla zagłuszenia wyrzutów sumienia, ale naprawdę przeszedł na "dobrą stronę". Zaraz wyjaśnię, dlaczego. Jedną zważniejszych scen dla rozwoju Snape'a jest ta, w której dowiaduje się, że Harry będzie musiał umrzeć. W tym momencie to właśnie on okazuje troskę o Harry'ego i nie chce jego śmierci, a gdy Dumbledore pyta, dlaczego, pokazuje swojego patronusa, takiego samego jak patronus Lily. Całe życie Snape chronił Harry'ego, myśląc, że robi to dla swojej zmarłej ukochanej, tylko po to, by dowiedzieć się, że Harry musi po prostu zginąć w odpowiednim momencie z ręki Voldemorta. A jednak zdecydował się doprowadzić plan Dumbledore'a do końca, przekazując Harry'emu potrzebne informacje, choć nie miał już wtedy przed sobą dawnego celu ochrony dziecka Lily, ale wspólny cel zwycięstwa nad Voldemortem. Snape dokonał pod koniec serii wyboru, decydując się działać przeciwko Voldemortowi nie dla ochrony syna Lily, ale dla zwycięstwa nad Czarnym Panem, dlatego wydaje mi się, że twierdzenie, że Snape przez cały czas działał z egoistycznych pobudek jest niedomówieniem.
Myślę, że duży wpływ na to miała też jego relacja z Dumbledorem. Szacunek jakim zaczął go darzyć pomógł mu mimo wszystko wytrwać po stronie "zakonu", pomimo gorzkiego rozczarowania, że chronił chłopaka, który i tak musi umrzeć.
Postać Snapa jestvnabardziej złożona w całym Uniwersum i w piękny sposób pokazuje że człowiek nie jest dobry albo zły że ma swoje jasne i ciemne strony. Pamiętam ten Dialog Sneapa i Dumbleadora kiedy Severus zarzucił Albusowi że ten wie że Harry będzie musiał umrzeć i że hoduje to jak psa i tu widać było że jednak na Harrym mu zależy Że jest w nim zdolność do miłości. Właśnie Jego postać pokazuje że mimo całego zła miłość sprawia zw można zdecydować się na heroiczny i mega odważny czyn żeby być podwójnym agentem. To że musiał zabić Dumbleadora. Dla mnie jest tragiczna postacią i mam jakąś słabość do niego, żal trochę podziw. Budzi bardzo różne uczucia, niejednoznaczne. Ja osobiście lubię takie postacie bo pokazują że właśnie takie jest życie ze nikt nie jest jednoznacznie dobry albo zły.
Moim zdaniem Snape nie jest ani dobry ani zły. On jest postacią tragiczną. Stracił to co kochał, nie miał kochającej rodziny, mało kto go akceptował. Życie go ukształtowało i dlatego był taki, a nie inny.
#Imaginarium Jest jedna rzecz, która fajnie kontrastuje. Można mówić o złym obliczu Snape'a, że w pewnym sensie był podobny do Voldemorta, ale to, że kochał, znał miłość, był przyjacielem, sprawiało, że był silny, nie był do końca zły i zepsuty jak Czarny Pan. Poświęcił się, wiedział, że Czarny Pan go zabije, chciał ochronić Malfoya, przed niechybną śmiercią. Lucjusz Malfoy chyba sobie zdawał z tego sprawę, miała to być dla niego kara za nieudacznictwo i słabość. Nie wiem czy Lestrange sobie zdawała sprawę, że jej siostrzeniec po wykonaniu zadania musiałby zostać zabity. Snape wykazał się niesamowitym heroizmem, bo mógł nienawidzić Malfoyów, ale nie mógł pozwolić, aby zginął niewinny chłopiec, który się trochę pogubił. Piękny motyw, że syn nie może cierpieć za błędy ojca. Nawet nie chodzi tutaj o to, że Malfoy i Potter nie za bardzo za sobą przepadali. W pewien sposób, chłopcy byli do siebie podobni. W głębi duszy Snape, targany w pewien sposób wyrzutami sumienia, nie chciał już nikogo śmierci. W pewien sposób, zmienił się. Tylko, każdy powie, skoro taki przyjaciel i dobry człowiek to dlaczego zabił Dumbledore'a ? Otóż paradoksalnie Snape chciał zabić Albusa. Dlaczego ? Bo widział jak klątwa go wyniszcza, bo odnalezieniu horkruksa i kolejnym osłabieniu, był wrakiem człowieka, zostało mu niewiele czasu. Męczył się niemiłosiernie. Sewerus widział to i czuł. Nie mógł znieść widoku przyjaciela w takim stanie. Chciał go zabić Avadą, chciał skończyć jego cierpienia, chciał, aby nareszcie mógł odpocząć, ulżyć mu. Swoją drogą, Dumbledore na początku też był zwolennikiem czystości krwi, też poniekąd służył zbrodniarzowi - Grindelwaldowi, dopiero miłość, do siostry, jej strata, wyrzuty sumienia, doprowadziły do jego zmiany na dobre. Jednak w chwili próby, poczucie winy, chęć przeproszenia, wskrzeszenia siostry, zwyciężyły nad Albusem. Wiedział, że w pierścieniu ( jakaż tu ironia ) znajdują się ciemne moce, a w nim kamień wskrzeszenia oczywiście. Klątwa w jego ręce, doprowadziła do opamiętania się Dumbledore'a. Było już za późno, jedyne co mógł zrobić to się poświęcić. Tak odkupił swoje winy. Snape nie pozwolił, aby poczucie winy wygrało. Cały czas musiał odgrywać swoją rolę, aby misja się powiodła. Wiedział, że Voldemort przynosi tylko śmierć i zniszczenie, że nie ma w nim krzty miłości, że jest wyzuty z tej najważniejszej wartości, a ponadto nie zna takich słów jak przyjaźń i lojalność. W głębi duszy, wiedział, że przystąpienie do niego lata temu było ogromnym błędem. Wynikało to z bólu jaki odczuwał, z pogardy z jaką podchodzili do niego inni czarodzieje. Chciał być szanowany, podziwiany, ideały Lorda Voldemorta wydawały mu się bliskie i słuszne. Po śmierci Lily się opamiętał, zobaczył, że strach to tylko kiepska imitacja szacunku. Umiał jednak znaleźć złoty środek, gdyż wiedział, że taka rola jaka przypadła mu w Wielkim Planie Dumbledore'a tego wymaga. To on musiał być tym złym. W pewien sposób był dla Harrego ojcem, surowym, ale jednak. Albus utożsamiał to co dobre, ciepłe, trochę jak matka. To oni go wychowali. Snape też wiedział, że wychowanie u Dursley'ów zniszczy w pewiem sposób w Harrym butę i arogancję jego ojca. Miał w tym rację. Wiedział jednak, że James miał też dobre cechy, takie jak odwaga. To chciał w Harrym uwypuklić. Nauczył go w pewien sposób pokory. Prawda jest taka, że Harry nigdy nie był wybrańcem. Należało go w nim stworzyć, ciężką, nieodżałowaną pracą i siłą woli. Jest też taki argument, że Sewerus chciał zrobić na złość Harremu, zatapiając miecz Gryffindora. Snape chciał sprawdzić czy jest on zdolny do poświęceń i ma wystarczającą siłę, aby przygotować się na walkę z duszą Voldemorta w horkruksie. Jednak ważniejsze jest to, że wiedział, że w pobliżu czai się niezdecydowany Ron. Weasley od dłuższego czasu śledził Harrego i Hermionę. Opiekun Slytherinu doskonale wiedział, że tylko, razem we trójkę są w stanie pokonać Czarnego Pana, że połączone miłość i przyjaźń są w stanie obalić tyrana. Każdy kto zna Rona, ten wie, że trudno mu by było przybyć i przeprosić. Wstydził się przyznać do winy, bał się, że zostanie odrzucony, wyśmiany. Snape w ten sposób chciał, aby wrócił on do przyjaciół, że siła przyjaźni, ratowanie przyjaciela, przezwycięży uprzedzenie i wstydliwość. Ron uratował Harrego, a później pomógł mu zniszczyć część Czarnego Pana. Snape rzeczywiście był nauczycielem życia, który tak naprawdę przygotował cała trójkę do swojej trudnej misji. Można o nim mówić różnie, miał swoje ciemne strony, że nie lubił Harrego, ale taka była jego rola. Miał swoje ciemne strony, był swego czasu sługą Voldemorta, niestety to jego imię będzie widniało jako zabójcy swojego przyjaciela, Albusa Dumbledore'a. Nie pozwolił on, aby poczucie winy go zniszczyło, zamienił to w pewną siłę. Postać, barwna, pomino jego upodobań do czerni, ale ciekawa i najlepsza w książkach i filmach. Alan Rickman chyba spotęgował to wrażenie. :) Z wiekiem coraz bardziej go szanuję. Z wiekiem go zrozumiałem. Naprawdę zasługuje na miano, nieoczywistego bohatera. To idealny przykład człowieka nawróconego ze ścieżki zła na drogę dobra.
W postaci Severusa lubię właśnie to, że nie da się go łatwo ocenić. Do momentów jego "szlachetności" zaliczyć można jeszcze: próbę pomocy Remusowi podczas bitwy siedmiu potterów, oraz jego troskę o Dumbledora, po tym jak ten poparzył sobie klątwą rękę. Do "złych" momentów: w książce Snape prosi Dumbledora o ochronę tylko Lily, a jej dzieciaczka i męża olewa, za co dostaję od Albusa ochrzan
O ile olanie dziecka było faktycznie bardzo godną pożałowania rzeczą, tak jeśli chodzi o Jamesa to mu się nie dziwię. Bo umówmy się. Severus był w szkole traktowany przez Jamesa jak gówno. I kiedy on ciągle wspierał Lily i tylko raz popełnił błąd, który próbował potem naprawić i żałował go, to James tak naprawdę pojawił się dla Lily niczym jakiś rycerz. Snape starał się o Lily cały czas a potem raz popełnił błąd. James zachowywał się okropnie i to przed nim oraz Syriuszem Lily broniła Severusa. A potem nagle miała takie "a Severus raz popełnił błąd, to nie porozmawiam z tobą tylko zostanę ukochaną tego, który cię gnębił".
@@dybsonayamedyba1767 O ile nie jestem w stanie zrozumieć, dlatego Lilly pokochała Jamesa, to wydaje mi się że, nie skreśliła Snapa tylko za ten wybuch, kiedy nazwał ją szlamą. Ona tę znajomość zakończyła dlatego, że Severus nie chciał wyrzec się fascynacji czarną magią, którą Lilly się brzydziła. (Wiem, data. Przepraszam, ale bardzo chciałam odpowiedzieć na Twój komentarz.)
W końcu ktoś to powiedział! Irytowało mnie to, że ludzie spuszczają się tak nad snapem, że jest bohaterem, kiedy w rzeczywistości, gdyby to nie jego ukochana zginęła, tylko akurat okazałoby się, że to neville jest wybrańcem to by z "uśmiechem" na twarzy poszedł za voldemortem i beztrosko zabijał innych
Postać Snape'a jest taka fascynująca właśnie przez to, że nie jest ani do końca dobry, ani do końca zły. Przy wielu heroicznych i bohaterskich czynach popełnił również wiele ohydnych, złych czynów. Nie ma wątpliwości, że jego przejście na stronę Dumbledore'a nie wynikało początkowo z żadnej duchowej przemiany, zrozumienia swoich błędów i zrozumienia, że strona Voldemorta jest moralnie zła, a tylko i wyłącznie z miłości do Lily. Jednak uważam, że gdzieś po drodze naprawdę się zmienił, co doskonale obrazuje poniższy cytat z rozmowy z Dumbledore'm, gdy dowiedział się, że ten planuje śmierć Harry'ego: "- To cię tak szokuje, Severusie? A ilu ludzi umarło na twoich oczach? - Ostatnio tylko ci, których nie byłem w stanie ocalić"
Ekstremalnie często zdarza się, że ludzie których w pierwszych dekadach swojego życia spotkało coś złego, sami przejawiają skłonności do czynienia zła. Często zachowując przy tym na dnie swoje serca okruchy miłości i dobra. To wydaje się być bardzo naturalne z psychologicznego punktu widzenia. Oddaje wyrazy szacunku wszystkim autorom, którzy kreują takie naturalne, nie czarno-białe postaci. Super materiał, pozdrawiam!
Wydaje mi się,że Snape z danych powodów nie był bohaterem ani dobrym,ani złym,ale był za to bohaterem koniecznym i skutecznym,takim którego te ciężkie czasy potrzebowały.
W każdym z nas drzemie skłonność do zła i każdy w swoim życiu popełnia wielkie błędy oraz złe rzeczy. Zgadzam się, że Snape jest postacią niejednoznaczną, ale przez to ciekawą. Drugą połowę swojego życia poświęcił na walkę ze złem (trochę drugorzędną kwestią, czy z wyrzutów sumienia czy z miłości do Lilly) i to żyjąc jako szpieg, musiał zatem żyć w wielkim stresie, ale jego czyny były bohaterskie.
Super odcinek. Świetnie ubrałeś w słowa to, co najważniejsze o Severusie i w dodatku nie przedstawiłeś go wyłączanie jako złą, ani dobrą postać. Sama osobiście bardzo lubię Snape'a jako postać i uważam, że jest naprawdę dobrze wykreaowany, ale to jak Harry zmienił swoje nastawienie do niego jest według mnie troche przesadzą, ja chyba nie byłabym w stanie nazwac swojego syna imieniem człowieka, który mimo że sie poświęcił dla mnie to gnębił mnie przez 6 lat mojego życia.
Snape jest jedną z najlepiej wykreowanych postaci w sadze, i myśle ze w literaturze ogólnie tez nie jest na końcu... nie zmienia to faktu, że był psychoterrorystą
@Mateusz Wojciechowski W moim odczuciu on był nie tylko psychopatyczny (psychoterrorysta), ale też i bardzo toksyczny wobec uczniów (gburowatość, egoizm, brak empatii, radowanie się z czyjegoś nieszczęścia, podłość, nieprzewidywalność w zachowaniu, zdolność do krytykowania innych).
Dwie sprawy 1. 4:08 Wydaje mi się, że Snape był szorstki i ubliżał Harremu przez to, że Voldemort mógł kontrolować jego myśli, więc odkryłby nie wierność Severusa wobec siebie. 2. 5:03 To, że Syriusz Black nie był widziany w towarzystwie Voldemorta nie oznacza, że nie mógł zdradzić Potterów. Peter też nie chodził na zebrania śmierciożerców, a okazał się zdrajcą.
Lily, jak dla mnie, jest taką typową, literacką Mary Sue xD Idealna, w której zakochany jest w niej przyjaciel i typowy "szkolny bad boy", uwielbiana przez nauczycieli, która potem wychodzi za szkolnego, popularnego i bogatego panicza, by potem urodzić mu dziecko w wieku zaledwie 20 lat
Snape to typowy kukold. Kompletny frajer, który do samego końca Bujał się w szkolnej miłości - która była już martwa od dobrych 17 lat. Tacy ludzie istnieją tylko w książkach - i są pisani na potrzebę podniesienia ego kobiet😉
Uwielbiam Snape'a od samego początku pierwszej części i dla mnie na zawsze pozostanie on największym bohaterem w tej całej bitwie i jednym z najpotężniejszych o ile nie najpotężniejszym czarodziejem tamtych czasów a jednocześnie jedną z najbardziej tragicznych i nieoczywistych postaci w całej znanej mi literaturze 😚Niby rasowy Ślizgon - wredny, cyniczny, wyrachowany, przebiegły i sprytny ale w głębi serca o wiele bardziej szlachetny, odważny, lojalny i waleczny, skory do poświęceń i do prawdziwych, głębokich uczuć niż niejeden Gryfon... Niby od początku kreowany na tego złego i podejrzewany o najgorsze ale jednak zwykle okazywał się niewinny i czuło się że tkwi w nim jakaś tajemnica, jakaś wielowymiarowość i iskierka dobra ... Niby bez serca a jednak potrafił kochać i to bezgranicznie... Niby stronniczy, surowy i nieobiektywny czasami nauczyciel ale nadal jeden z najlepszych i najbardziej cenionych profesorów w Hogwarcie... Nieprzeciętnie inteligentny i utalentowany podobnie jak Lupin (jedyny Huncwot którego ja osobiście lubię i akceptuję) z którym tak naprawdę wiele podobieństw go łączyło i z którym w innych okolicznościach może nawet by się zaprzyjaźnili kiedyś... Niby fascynowała go zawsze "czarna" magia ale "białą" magią też posługiwał się równie biegle przecież... O całej jego roli podwójnego szpiega już nie wspomnę bo to też wymagało wiele wysiłku i sprytu z jego strony i to też było bardzo niebezpieczne i ryzykowne a już zwłaszcza dla niego samego a jednak znakomicie się z tego wywiązywał ... Po cichu i konsekwentnie robił swoje, narażał własne życie choć tak naprawdę nie usłyszał za to nawet słowa wdzięczności a większość jego zasług przypisywano komuś innemu.Nie wspominając już o tym że przez cały czas działał sam i w cieniu innych , nie mogąc liczyć tak naprawdę na pomoc ani ze strony Zakonu ani tym bardziej śmierciożerców bo i jedni i drudzy mu nie ufali i traktowali go jak zdrajcę... Dumbledore niby go cenił bronił i szanował ale tak naprawdę to dość mocno go wykorzystywał, manipulował nim i wystawiał na śmiertelne niebezpieczeństwo ... Podobnie Voldzio który nawet jeszcze tuż przed śmiercią Snape'a tak go niby chwalił, jednocześnie z niego szydząc i drwiąc.. Rzeczywiście fest go sobie cenił skoro zrobił z nim to co zrobił i to właściwie bez odrobiny żalu, czy litości , zresztą czy on w ogóle kogoś cenił?Nie wspominając już o tym tym że sama śmierć Snape'a była okrutna, bezsensowna brutalna i niepotrzebna że nie zasługiwał na taki podły los jaki go spotkał ... Cała jego historia jest zarazem piękna jak i smutna... I nie że go usprawiedliwiam czy wybielam bo to oczywiste że nie był ideałem ( w końcu kto nim jest?) i że popełnił zwłaszcza w młodości kilka katastrofalnych w skutkach błędów ale dojrzał i przez całe niemal dorosłe życie robił wszystko co w jego mocy by je naprawić a cena jaką przyszło mu zapłacić była straszna i stanowczo zbyt wygórowana tym bardziej że i w całym swoim życiu nie miał lekko ... Wiem że nie każdy go musi lubić i się ze mną zgadzać podobnie jak ja sama nie "trawię" Huncwotów ale jednak musiałam to z siebie wyrzucić i się w końcu rozpisać 😚
Sądzę, że w pewnym momencie Snape naprawdę chciał czynić dobro i nie był egoistą. W końcu zgodził się na plan Dumbeldora w którym Harry ginie. Gdyby to była jedynie tylko miłość do Lili z której pierwotnie wynikać miała chęć chronienia Harrego, to nie powinien na to pozwolić. Dlatego myślę, że Snape ostatecznie ( nie wiem kiedy konkretnie) zaczął podzielać spojrzenie na świat Lili i zamiast potęgi czy topieniu się w swoim poczuciu winy, wybrał po prostu dobro.
Nie wiem czy to tylko w filmie czy w książce było ale ostatnie słowa snape'a do harrego brzmiały raczej tak "Masz oczy Lilly" a nie np idź i uratuj ich więc według mnie nawet pod koniec dalej zależało mu tylko na Lilly ale każdy ma swoje interpretacje różnych rzeczy oraz spraw.
Postać Snape’s jest dowodem kunsztu literackiego Rowling, bo pomimo wielkich przeciwności widocznych na wierzchu powieści (okrutnik/wiernie kochający; antagonista/bohater; wybitny i potężny czarodziej/pełniący jedynie rolę asystenta dla Voldemorta i Dumbledora), jego postać jest niesamowicie spójna, przemyślana i logiczna. Rowling kładzie duży nacisk w swoich powieściach na to, jak dzieciństwo wpływa na dorosłość i widać to we wszystkich głównych bohaterach… poza samym Harrym! W normalnych warunkach, Harry dorastający w totalnym odrzuceniu i braku miłości swoich wujków zostałby socjopatą. Tymczasem jest on jedyną postacią w całej powieści, która ma złoty, niezłamany kompas moralny i zawsze odróżnia dobro od zła i nieuczciwość od szlachetności. Tłumaczę to sobie jako jeden z efektów zaklęcia miłości pozostawionego przez Lily. Wracając do Snape’a, ten nie posiadał tego i poszukując uznania i przynależności dostosowywał się do swojego otoczenia. Stąd poszedł na manowce, gdy jego przyjaźń z Lily osłabła. Jego największym tragizmem jest to, że w swoim życiu kierowało go jego skrzywdzone ego, co widać w młodości i w tym, że nigdy nie nawiązał więzi z Harrym, choć byłoby to tak naturalne jak więź między Harrym a Lupinem i Syriuszem. Oni mogli, ale czemu Snape nie mógł? Bo wybrał postrzegac Harry’ego przez pryzmat Jamesa (co zresztą też często robili Syriusz i Lupin), który odbił mu miłość życia i od którego zaznał wiele upokorzeń, zamiast dostrzec, że Harry ma w większości subtelny i szlachetny charakter Lily! Gdyby chciał to zobaczyć, to być może przelałby swoją miłość do Lily na Harry’ego i mogliby mieć jakąś formę „wujkowej” relacji, jaką Harry miał z Syriuszem i Lupinem. (Nawiasem mówiąc to kompletnie popsułoby wielki plan Dumbledora). Dlatego właśnie, przez swój wybór uniesienia się swoim ego, potrafił oddzielić osobę Harry’ego (i nadal go niecierpić) od projektu „ochronić Harry’ego”, który moim zdaniem był jego życiowym celem po śmierci Lily aby odkupić swoją winę wobec niej. Ta możliwość odkupienia winy była też jedynym powodem dla którego słuchał się Dumbledora, bo w gruncie rzeczy, Snape nie był wierny nikomu, tylko Lily… Lub jego pamięci Lily
Snape’owi chyba najbliżej do anty bohatera, jest osobą która zarówno w imię prywatnej wendety była w stanie doprowadzić do śmierci niewinnego człowieka, Kazus Syriusza. Jak i w chwili próby oddać życie za innego człowieka, kazus Harrego. W zależności od wyznawanej filozofii życiowej możemy rozstrzygnąć kim był w naszych oczach. Powołując się na przykład biblijnego Łotra który na krzyżu, czyli w momencie kiedy jest już pewny śmierci. Prosi Jezusa by ten wspomniał o nim swemu Ojcu, dostaje zapewnienie że będzie zbawiony. Znając lepiej uniwersum i mając świadomość że nawet dusze dało się scalić, warunkiem było poczucie cierpienia swoich ofiar. Można stwierdzić że finalnie Snape zapłacił za swoje grzechy, a Nevill to też nie jest osoba którą szczególnie trudno było sterroryzować. Więc finalnie Snape możemy określić jako postać głęboko szarą.
Snape musiał być taki jaki był, będąc podwójnym agentem nie mógł być dobry dla Gryfonów, bo jego pozycja jako "śmierciożercy" nie byłaby wiarygodna, a poza tym czy ktoś wyobraża sobie dobrodusznego i miłego Snape'a???
@@juliagorna2684 masz racje, ale porownujac snape i podrobke moodyego to snape z tego co wiem ani razu nie zamienil Neville'a czy Harryego we fretke, poza tym byl opiekunem slitherinu a patrzac na "obiektywnosc" nauczycieli to oschli to byli wszyscy inni nauczyciele wobec ślizgonów. I szczerze.. skoro snape mogl chronic Harryego tak naprawde tylko ze wzgledu na jego oczy to mogl go nienawidzic za to, ze byl prawie taki jak James w reszcie.
Snape (w filmie) na początku nie patrzył na Harrego z nienawiścią, lecz z ciekawością i zaintrygowaniem. To było w Wielkiej sali. Potem na lekcji eliksirów zaczął od przepytywania Harrego, aby sprawdzić z kim ma do czynienia. Harry nic nie wiedział, więc stwierdził, że brak mu ambicji i jest barrziej jak jego ojciec, James, którego nienawidził. Bo jak wiemy Snape był kujonem i niejako geniuszem - wymyślał swoje zaklęcia, ulepszał mikstury. Jakkolwiek pytania zadane przez Snapea nie były zupełnie z kosmosu, bo Hermiona znała odpowiedź na nie wszystkie, ponieważ była bardzo pracowita i ambitna.
Nie tylko w filmie mu się przyglądał w książce również. Nawet jest napisane że zapiekła Harrego blizna, ale nie od Snape tylko Voldemorta z tyłu głowy nauczyciela obrony przed czarną magią
A ja myślę że nie był zła osoba tylko to co spotkało go w dzieciństwie miało duży wpływ na jego zachowanie. To że w późniejszym czasie czyli w szkole spotkał na drodze ludzi którzy mieli poglądy jak Voldemort. Chciał uwagi i przecież wcześniej ludzie go odrzucili więc mógł czuć złość na nich. Wśród zwolenników czarnego Pana a nawet sam Voldemort miał u nich poważnie i ważne znaczenie. To wszystko wynikało z braków z dzieciństwa. Źle dokonał wyboru ale trafił do domu slizgonow i tam pewnie w dużej mierze byli zwolennikami Voldemorta. Z kim przestajesz takim się stajesz. Gdyby trafił do innego domu to sądzę że inaczej potoczyły się losy Snapa. Lub gdyby Lili go kochała to na niego mogła wpłynąć żeby stanął po dobrej stronie. A jako nauczyciel był zgorzkniały, sfrustrowany, owszem złośliwy. Oczywiście byl jaki był mimo wszystko dużo zrobił po przemianie dla Harrego i wspólnej sprawy Dumbeldora.
Snape to postać która nie uporała się ze swoimi traumami z dzieciństwa. Produktem był zgorzkniały i małostkowy Śmierciożerca i Mistrz Eliksirów w Hogwarcie. "Gdyby Lily go kochała" jest akurat najgorszym możliwym tropem, bo to czego potrzebował Snape była reakcja od strony personelu szkoły, odebrania jego rodzicom praw rodzicielskich i terapia. A w Hogwarcie i ogólnie w tamtych czasach było z tym bardzo kiepsko
- dziel uczniów na domy wg ich cech charakteru - cechy charakteru tylko się utrwalają - między domami rodzą się antagonizmy - miej na koniec wojnę domową Czy w świece czarodziejów naprawdę nikt nie wpadł na takie nauki jak psychologia czy socjologia?
@@prk2543 Skąd wiesz czy nie wzięło się to stąd, że uczniowie o różnym charakterze i rodowodzie po prostu żarli się i nie mogli spać w jednej sypialni, żyć w jednym dormitorium? Może to ma genezę w czymś naturalnym i niezależnym od czyjejś decyzji? Tak naprawdę to nie wiem czy podział na domy były od początku szkół magicznych?
zgadzam sie totalnie, snape był jaki był ale uchronił kilka razy harrego , choć gdyby nie powiedział Czarnemu Panu o przepowiedni raczej nie musiałby. Jednak nienawiść do harrego przez Jamesa to przesada :/ Film świetny, myślę że idealnie przedstawiłeś tę postać :)
Świetny filmik, jak zawsze, czekałam na tego typu film. Snape jest moim zdaniem najlepszą postacią w całej serii i jak dotychczas, najlepiej napisaną postacią, z jaką się spotkałam w ogóle. Warto też zwrócić uwagę, że ta postać bardzo wiele nam, czytelnikom, uświadamia że każdy człowiek popełnia błędy. Każdy człowiek ma w swoim życiu dobre i złe dni. Severus pokazuje nam oblicze zwykłego człowieka, ludzką psychikę.To znaczy że wiele z pozoru niewielkich nieznaczących słów czy docinek wpływają na nasze późniejsze życie. Że nic w naszym życiu jest takie zerojedynkowe. I też, zanim przeczytałam ostatnią część nie wiedziałam, że można darzyć takim ogromnym uczuciem drugą osobę.
Jego zachowanie pasuje do teorii o wielkim planie Dumbledora... Warto tutaj wspomnieć że Dumbledor mimo wszystko nie negował a wręcz bronił podejście Snap'a do Harrego co jednoznacznie wskazuje że jego działanie było skutecznym "odpychaczem" Harrego od potencjalnego zainteresowania czarną magią. Musiał być ktoś "związany z Slytherinem" kto wręcz byłby wrogiem dla Harrego ktoś kto nie był Voldemortem a w odpowiednim momencie stałby się tożsamy w uczuciach Harrego na równi razem z nim (Voldemortem). Potrzebował dodatkowe "motoru napędowego" bo istniała obawa że czarna magia skusi Harrego. Dlatego Snape w zasadzie od początku atakował Harrego w końcu było to widać od pierwszej lekcji eliksirów.
Dla mnie Snape był bardzo silny psychicznie . Przeżył tyle okrucieństw ze strony Huncwotów w szkolnych latach i to że jego miłość życia Lily Evans związała się jednym z nich no i jej śmierć do której sam doprowadził zdradzając część przepowiedni Voldemortowi . Wielki szacunek że się sam nie zabił już wtedy . Gdyby nie był gnębiony przez Huncwotów to nigdy w życiu by nie dołączył w szeregi śmierciożerców bo on tego nie chciał dopiero ta bezradność i poczucie słabośći najpierw w domu potem w szkole której opierał się ze wszystkich . Może byłby wysoko postawionym człowiekiem w Ministerstwie Magii. Mam duży szacunek do tej postaci . Chociaż tą nienawiść nie potrzebnie przenosił na cały dom Gryffindoru jako nauczyciel bo oni nie byli niczemu winni chociaż rozumiem jego że musiał jakoś odreagować te Wszystkie złe emocje jakie gromadziły się w nim i to że nie mógł zdradzić całemu światu że jest szpiegiem Dumbledore'a i pomaga dobru bo to Voldemort by odkrył zapewne i by go zabił już wcześniej bo obiecał Dumbledorowi że będzie chronił Harrego Pottera do samego końca chociaż czynił to wbrew sobie no bo Harry to wykapany James jego rywal z młodzieńczych lat który poprzez gówniarskie zachowanie zatruł Snapeowi życie do samego końca . Chociaż Harry nie jest niczemu winnien tojednak ta gorycz którą zgromadził musiała wybuchnąć niestety trafiło to na Harrego
Snape to barwna i niesamowita postać.Mistrz legilimencji i oklumencji,inteligentny,przebiegły itd.Całe to okropieństwo kiedy wyżywał się na słabszych,na dzieciach bo sam był kiedyś nękany."Harry Nevill itp. którzy nie zrobili mu nic złego."Nie zrozumiał że Lily wybrała inną drogę , to przez niego została zamordowana razem ze swym mężem, przez co w swej frustracji czynił wiele złego innym.Tak postępują ludzie słabi i niezrównoważeni .Pomimo tego jest postacią godną swego rodzaju podziwu za wszystko czego dokonał i kim był pomijając całe to zło które było jego udziałem....Wszyscy popełniamy błędy.Pamiętajmy o tym że Severus odważył się na skruchę w ostatecznym rozrachunku. Ps.Bardzo Ci Dziękuję za te odcinki,za to że starasz się być obiektywny w swym rozumowaniu i zdrowym przedstawianiu zaistniałych sytuacji.Po przeczytaniu serii pozostała nostalgia której pustkę w pewnym sensie zapełniasz . Pozdrawiam !
Bardzo fajny film, daje do myślenia. To prawda, że ciężko jednoznacznie ocenić Snape'a i właściwie wiele tu wyjaśnia przyjrzenie się jego dzieciństwu oraz czasom nastoletnim. Lily była jedyną osobą z którą mógł dzielić zainteresowanie magią, jako wyrzutek w swoim miasteczku czy rodzinie, a przecież nie był wtedy jeszcze zły. Jego charakter zaczął się pewnie kształtować po trafieniu do domu Ślizgonów - dwa konkurujące ze sobą domy rozdzieliły go nie tylko z przyjaciółką, ale również z miłością. Dodatkowo w Slytherinie łatwiej było o osoby zachwycające się ideą czystości krwi. Myślę, że to nie jest tak, że do przyjaźni z nimi Snape'a popchnęła jego mroczna strona, a ogólna utrata Lily oraz prześladowanie i wykluczenie przez innych. To wszystko musiało mocno boleć. Dużo przeżył w szkole i jak tylko okazało się, że ktoś inny chce go w swoje szeregi - wszedł w to szukając akceptacji i spokoju, być może możliwości odegrania się na oprawcach. To całkiem zrozumiałe zachowanie młodej osoby w takiej sytuacji, szkoda tylko, że trafił na nieodpowiednich ludzi, którzy ukształtowali w nim te poglądy i wiarę w tę beznadzieją ideę. Już jako dorosła osoba Snape oczywiście mógł lepiej kierować swoimi odczuciami, emocjami i wiedzą, ale wiadomo, "czego Jaś się nie nauczy..." - jeśli więc w młodości nie dostał przyjaźni od Gryfonów, a tylko przez nich cierpiał, ciężko byłoby wymagać od niego sympatii do nich. To jest jego wytłumaczenie, ale nie usprawiedliwienie, bo jednak mając pozycję nauczyciela, powinien być obiektywny wobec uczniów i nie mścić się za nich za swoje prywatne przejścia - o których zresztą nawet nie mieli pojęcia. Tutaj ukazuje się ta ciemna strona charakteru Snape'a, ta która obudziła się w nim zapewne przez prześladowanie, utratę miłości, śmierć Lily i ogólnie wszystko co przecierpiał. Może nie miał na tyle silnej psychiki, by po takich doświadczeniach wyjść na w pełni dobrą drogę? Niektórzy nie potrafią, to zależy od człowieka. Dodatkowo męczyło go poczucie winy, które na pewno pogłębiało się, gdy tylko widział Harrego. Kto lepiej mógłby przypominać o tym, dlaczego zginęła Lily, niż jej własny syn? To mogło wzmagać wrogość do nastolatka, który przecież niczemu nie zawinił. Ta wrogość mogła brać się stąd, że Snape po prostu nie radził sobie ze swoimi odczuciami. No cóż, nie jest łatwo go ocenić. Małostkowy i denerwujący, wydał Potterów Voldemortowi (i myślę, że nie dlatego, że chciał być zły, ale bardziej na zasadzie wiary w ideę Voldemorta, skoro w nią wierzył, to miał nie powiedzieć swojemu panu czego się dowiedział?), mścił się na uczniach, był niesprawiedliwy, ale jednocześnie starał się pomagać, grał rolę podwójnego agenta narażając własne życie, jako dyrektor Hogwartu starał się nawet chronić uczniów i był jednak godny zaufania. No i był zagubiony większość swojego życia. Albo nawet do jego końca. Taka charakterowa szachownica z niego. Myślę, że jego mroczną stronę łatwo da się wyjaśnić, gdy przeanalizuje się jego życie - to go nie usprawiedliwia absolutnie, ale jednak tłumaczy wystarczająco dobrze i być może Harry to właśnie zrozumiał nadając swojemu synowi imię po nim. No cóż, koniec tego gadania. Muszę przyznać, że całkiem ciekawe było przyjrzeć się charakterowi Snape'a :)
a może jako następny film "W ataku na Huncwotów" czyli Jamesa, Syriusza, Lupina i Petera ? Bo według mnie nikt nie pamięta tego że byli okrutni w czasach szkolnych(a Syriusz po części dalej gdy był dorosły).
Ja przez to nie lubię Jamesa, znam takie osoby i wiem że nigdy się nie zmieniają. Jeśli ktoś znęca się dla zabawy nad słabszymi to nie jest dobrym człowiekiem i szują pozostanie do końca.
Ostatnio czytałam raz jeszcze wspomnienia Snape'a, i zauważyłam kilka ciekawych rzeczy. Po pierwsze, książka mówi jedynie o miłosierdziu dla Lily w zamian za jej syna. Ale warto zauważyć, że głównym celem był Harry. Voldemort chciał go dopaść za wszelką cenę i Snape nie mógł zmienić tej decyzji. Mógł jedynie błagać, aby nie było żadnych dodatkowych ofiar takich jak Lily. I nigdzie nie ma ani słowa, że chciał także śmierci Jamesa, jest tylko napisane, że prosił, aby nie zabijać wszystkich. Słowa, że nie przejmuje się śmiercią Jamesa i Harry'ego, są tylko opinią Dumbledore'a i wszyscy się nią kierują. Równie dobrze Snape mógł błagać o obu rodziców, samego Harry'ego widząc jako beznadziejny przypadek, a James w desperacji użyć animagii i zmienić się w jelenia po czym próbować zaatakować Voldemorta, i dlatego on nie dał mu szansy, bo widząc że próbuje walczyć postanowił go zabić na miejscu i się nie cackać, i to dalej byłaby wersja zgodna z informacjami z kanonu które mamy. Po drugie, jest w książce mowa o tym, że już w szkole zadawał się on z przyszłymi śmierciożercami. Ale teraz pomyślcie, jak to wyglądało z jego perspektywy. Syriusz jakiś czas wcześniej dosłownie próbował go zamordować, a żarty Huncwotów nawet bez tego były dość brutalne, a mimo to nikt nie uważa ich za złych, tylko dlatego że nie używają czarnej magii. Za to taki Avery czy Mulciber, czyli patrząc na wspomnienie z 5 roku, prawdopodobnie ostatnie tolerujące go osoby w tej szkole nie licząc Lilki, te, które miały go nauczyć magii, która w jego oczach mogła pomóc mu się bronić, które pomimo użycia czarnej magii prawdopodobnie nie próbowali nikogo zamordować (w przeciwieństwie do Syriusza), nie prześladowali żadnej długoterminowo żadnej konkretnej ofiary (w przeciwieństwie do Huncwotów) czy stricte torturować, a raczej tak jak Huncwoci robili oni jakieś mocno nieprzyjemne żarty, to jednak właśnie jego przyjaciół Lily uważała za złych, podczas gdy o Huncwotach z jakiegoś powodu miała znacznie lepsze zdanie. Więc, z jednej strony, naprawdę, on miał prawo w tej pozycji uznać, że skoro to co robią Huncwoci jest żartem, to to co robią jego współlokatorzy też nim jest. I to potwierdza nawet sama książka, cytuję: "(...) - Nie wiesz, co próbował zrobić Mary Macdonald? (...) - To nic takiego... Taki żart, nic więcej... - To była czarna magia i jeśli uważasz, że to śmieszne... - A co robi ten Potter i jego kumple? - Zapytał ze złością Snape, rumieniąc się lekko. (...)" A z drugiej strony, wyobrażam sobie, że nawet jeśli czasem żarty jego współlokatorów były bardziej drastyczne, to Snape, będąc w tak złej sytuacji w jakiej był w tamtym momencie, byłby w stanie nieco przymknąć na to oko w zamian za obietnicę akceptacji i nauczenia go czarnej magii, która dla niego mogła się wydawać mocą, dzięki której wreszcie przestanie być bezbronny, tak jak był do tej pory przed ojcem i Huncwotami. I tak prawdopodobnie próby powstrzymania ich przed robieniem tego byłyby bezskuteczne, więc jego zadawanie się z nimi nic nie zmieniało. Po trzecie, Lilka mu zarzuca, że przecież on nazywa szlamamy wszystkie niemagiczne osoby poza nią. Ale przy okazji nie zauważa, że cała szkoła poza nią i ew. Ślizgonami, czyli prawdopodobnie przynajmniej większość mugolaków, to te same osoby, które stały obok niego gdy James go molestował - nazywajmy rzeczy po imieniu, bo "kto chce zobaczyć, jak ściągam Snivellusowi spodnie?!" to żarty nie były - i tylko skandowały że "Tak! Rób to! My chcemy to zobaczyć!". Skoro więc oni z tak nieukrywaną przyjemnością patrzyli na jego upokorzenie, to czemu, na Merlina, Snape miałby być miły dla nich? I Snape chciał się bronić przed oskarżeniami Lilki, więc to nie jest tak że nie miał nic do powiedzenia. Lily po prostu ani raz w ich rozmowie nie dała mu dojść do słowa, a potem szybko zamknęła mu drzwi przed nosem. Po czwarte, w rozmowie gdzie planują zabicie Dumbledora Snape mówi "Co z moją duszą?" To oznacza, że jako jeszcze wierny śmierciożerca, on prawdopodobnie nikogo nie zabił, bo inaczej wiedziałby, że jego dusza już jest uszkodzona, i jedno morderstwo w te czy we wte nic nie zmieni. Tym czasem on pyta o to, tak jakby uważał, że jego dusza jest jeszcze cała. Po piąte, w bitwie siedmiu Potterów on użył Sectumsempry, aby uratować Lupina. Z dużym prawdopodobieństwem on mu uratował życie, uratował je swojemu szkolnemu prześladowcy, mimo że ryzykował tym, że jakiś śmierciożerca to zauważy, a wtedy czekałaby go powolna i bolesna śmierć z rąk Czarnego Pana, bo wątpię by był on łaskawy dla zdrajców. Wiem że to niedużo, ale miło zobaczyć, że mimo nienawiści on jednak na swój pokręcony sposób dalej o nich dba. W końcu gdyby nienawidził ich tak bardzo jak się wydaje na pierwszy rzut oka, to poprostu nic by nie zrobił, i ew. potem się tłumaczył, że nie mógł ryzykować. To tyle jeśli chodzi o moją analizę jego wspomnień, ale jakiś czas temu słuchałam też sobie piosenki "Baran" od Słonia, i naszła mnie pewna rozkmina. Bo Snape zaczął uczyć, kiedy miał ok. 20 - 21 lat. To oznacza, że kiedy zaczynał uczyć, to osoby, które gdy odchodził były w klasie 1 - 3, i chyba 4 nadal są w szkole jako 7 - 5 i prawdopodobnie 4 klasiści. To oznacza, że jego uczniowie wciąż go pamiętali jako pomianego i wyśmiewanego ucznia. Co więc jeśli Gryfoni, którzy byli hormonalnymi nastolatkami, pamiętali jeszcze Jamesa, to, jak on antagonizował w oczach wszystkich Slytherin, Snape'a, wszystkie jego żarty, może nawet w pewnym "hołdzie" dla niedawno zmarłego Huncwota, i uważając przynależność Snape'a do śmierciożerców za kolejny powód by go tępić, tym bardziej, że napewno byli wtedy w Hogwarcie uczniowie, którzy przez śmierciożerców stracili kogoś bliskiego, zaczęli Snapem w pewnym stopniu pomiatać, nawet jeśli nie tak mocno jak w tej piosence, a Snape, chcąc odzyskać kontrolę nad sytuacją, której brakowało mu przez całe życie, zaczął być właśnie tym surowym, mściwym nauczycielem, jakiego znamy, bo to był jedyny sposób by zaczęli go choć trochę szanować? I potem nie przestawał tego robić, bo myślał, że z powodu nienawiści jaką zebrał za bycie tak nieprzyjaznym, historia by się powtórzyła? A Ślizgoni mogli go pamiętać jako osobę utalentowaną, biegłą w czarnej magii, może nawet dla nich jego bycie w wewnętrznym kręgu Voldemorta było powodem, by go w pewien sposób podziwiać, albo nawet znali go jako przyjaciela ich rodziców, więc byli dla niego milsi, przyjaźni, od początku go szanowali, i dlatego Snape zaczął Ślizgonów faworyzować, bo to przy nich czuł, że rzeczywiście nie jest pogardzanym śmieciem dla wszystkich.
Kto używałby tego badziewnego mugolskiego wynalazku jakim jest szampon wynaleziony przez jakichs brudnych jaskiniowcow? (Magiczne specyfiki nie radza se dobrze z magicznie przetluszczonymi wlosami xD)
@@marcinkepa6543 więc musiał bardziej gardzić mugolami niż sam Voldemort, bo on, jak jeszcze miał włosy, uważany był za przystojnego młodego człowieka, więc musiał się myć :) Z resztą Snap'e mógł stworzyć własną miksturę i być bardziej zadbany niż Lockhart :D
W obliczu własnych doświadczeń jestem w stanie zrozumieć niechęć, a później nienawiść Severusa wobec Gryffindoru, James'a i Harry'ego. Miejmy na uwadze fakt, że dla niektórych ludzi dana konkretna osoba, i uczucie do niej, są na tyle silne, że nie liczy się dla nich nic poza powyższymi - nie liczą się przede wszystkim inni ludzie. A jeśli są jakkolwiek choćby związani z faktem, że miłość nie jest spełniona, to awersja czy wrogość u takowych ludzi może być niebotycznie bardziej spotęgowana niż u innych, przeciętnych; którzy nie będą potrafili takich zachowań zrozumieć. Overall, bardzo dobry materiał, no i na dodatek o mojej ulubionej postaci, dzięki :>
A i jeszcze druga rzecz, snape nie był slabym pedagogiem, on po prostu wykazywał niechęć do braku ambicji, co zresztą też jest nadmienione w książce, że uczniowe z kiepskimi ocenami nie mają co liczyć na zbyt wiele z jego strony. Szczególnie jak został nauczycielem obrony przed czarną magią było to widać dość dosadnie. Jeśli chodzi i o eliksiry i o czarną magię swoją wiedzą wyprzedzał praktycznie każdego poprzedniego nauczyciela, nie mówiąc o tym że tak jak voldemort był mistrzem leglimencji tak snape oklumencji czyli skuteczną obroną przed tym. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że Voldemort nigdy go nie przejrzał, mimo tego iż często przebywali blisko siebie do momentu aż potter nie wyznał voldemortowi że to nie snape pokonał dumbleodra i był agentem ten cały czas uważał go za lojalnego sługę. Warto jednak troszkę zrobić researchu :)
Wydaję mi się, że Snape cenił lojalność ponad wszystko. Myślę, że kiedy uczynki Voldemorta były bardziej krwawe i jak on już tracił cząstki ludzkiego zachowania, to wielu wyznawców jego chciało uciec. Tylko ucieczka oznaczała śmierć lub zwrócenie się do potężniejszego czarodzieja właśnie Dumbledora. Relacja Severusa z dyrektorem była napięta bo pomiomo, że wszyscy wiedzieli, że jest nękany przez Huncwotów to nikt z tym faktem nic nie zrobił. Dyrektor może nie wiedział jak wymyka się to spod kontroli i uwielbiał odważnych chłopaków z Gryfindooru. Huncwoci wzieli go na cel już na początku bo mówił, że chce być przydzielony domu węża, jeszcze nie chodziło o Lily. Severus Snape jest gdzieś pomiędzy dobrem, a złem. Jest on najlepsza i najciekawsza postać z całej serii.
Podobno Rowling zdradziła Alanowi Rickmanowi późniejsze losy Snape'a żeby mógł od pierwszej części filmu grać tę postać tak tragicznie i tajemniczo (choć nie wiem ile w tym prawdy😂)
Snape był postacią dualistyczną, bo ukształtowały go dwie postacie - matka harrego którą kochał i ojciec harrego którego nienawidził, przez calą fabułę musiał być w relacji z harrym co drażniło jego czułe struny. To była wewnętrzna walka
"Będąc chyba najbardziej niesprawiedliwym i nieobiektywnym nauczycielem." Na pewno taki bym był, ale to tylko dlatego, że Dumbledore nie był nauczycielem xD Pamiętam jak gdy pierwszy raz czytała pierwsze tomy(miałam własnie te 12 lat), to myslałam, ze Snape jest taki niesprawiedliwy wobec Gryfindor i rozpieszcza Slyterin bo. 1. Jednak był wychowawcą Slyteriny a Gryfindor był największym rywalem. 2. Widział jak dyrektor szkoły faworyzuje jeden dom a drugi gnoi, wiec chciał to wyrównać tyle na ile mógł.
Jakby nie patrzeć Harry był owocem związku ukochanej Severusa i człowieka który go psychicznie gnębił. Mimo, że sam Harry niczym nie zawinił to jednak wyobrażam sobie jak negatywne emocje musiał budzić w Snape’ie
Taka sprzeczność.Z jednej strony mógł nawet polubić Harry'ego,z drugiej strony Harry nieustannie samą swoją obecnością przypominał mu o upokorzeniach doznanych przez Jamesa.
Niestety muszę przyznać racje tobie,chociaż snape był inteligentny to jego metody nauczania straszne i surowe. Sama twierdzę ze jak jeden z uczniów wręcz boi się nauczyciela,to w metodzie nauczania tego nauczyciela jest cos nie tak. Myślę ze gdyby snape okazywał więcej serca i zrozumienia,to nie był by niczyjm koszmarem. I fakt on posiada serce,ale szkoda ze przez tyle lat go nie używał. Moze myslal ze jak pokaże słabość to zostanie za to wyśmiany,ale niewątpliwie to z kim się zadawał i to ze był w szeregach śmierciożerców mogło wpłynąć na jego charakter i przez to przeważał wady nad zaletami jakie posiadal. Mimo to,to co robił harremu było no cóż nie sprawiedliwe. No bo owiniac syna za wybryki ojca ?, przecież to nie ma sensu.
Jego metoda była dobra i praktyczna, burzył się na puchonów gryfonów i krukonow bo były bardziej doceniane niz jego dom na jego dom chodziły tylko plotkii złe słowa a nauczyciele gorzej ich traktowali, ślizgonom np wymierzyli by karę za nie odrobienie przez tydzień jakiegoś przedmiotu a pozostałym wychowanką domów nie bo przeciez oni będą wielkimi czarodziejami. Dlatego Snape chciał być surowy dla 3 domów a do swojego nie bo byli najmniej doceniani. A że boją się nauczyciela to nie żaden argument żeby nie nauczał. A traktował tak Harry'ego bo nie chciał żeby Voldemort użył więzi nimi, że zobaczył by że traktuje Harry'ego dobre i też użył patronusa żeby Voldemort nie mógł wiedzieć kto mu przyniósł miecz.
@@Viridian102 Czarny pan umie używać czytania w myślach. Jak by zauważył że Snape dobrze traktuje gryfonów umarł by szybciej niż planował Dumbledore...
@@karinagrzeczynska5256 voldemort nie umiał czytać w umyśle snape bo ten był oklumenem a nawet gdyby umiał wedrzeć się do jego umysłu to i tak by się dowiedział że był szpiegiem
Myślę że nie do końca snape był złym czlowiekiem czy nie sądzę by nienawidził pottera nawet jeśli był synem jamesa i był podobny. Po prostu, jako podwójny agent, nie mógł pozwolić sobie na nawet chwilę zapomnienia i dać w jakikolwiek sposób do zrozumienia że zdradza, a gdyby patrzył na pottera przychylniej kiedykolwiek to mógłby się zdradzić. Szczególnie iż na samym łożu śmierci nie musiał dawać swoich wspomnień potterowi i tym samym zdradzać się kim jest i jaką rolę odegrał naprawdę.
Snape musiał być tym, który jest surowym dla Pottera. Doskonale wiedział z czym przyjdzie się Potterowi zmierzyć, że Voldemort nie będzie wobec niego (Pottera) w żaden sposób łaskawy. I dlatego właśnie tak permanentnie Pottera gnębił. Całe życie Snape'a było jedną wielką maską. W gruncie rzeczy był on dobrym i honorowym człowiekiem, który w pewnym momencie swojej egzystencji zbłądził kierowany nienawiścią i pogardą innych wobec niego.
Jeżeli chodzi o Severusa Snape'a i jego podejście do Harrego Pottera: Nazywając Harrego ciągle leniwym i aroganckim, można wytlumaczyć tym, że pomimo jego nieprzyjemnego zachowania w głębi serca martwił się o niego. Wiedział, że bez zdobycia odpowiedniej wiedzy Harry nic nie osiągnie i dlatego był on nie tylko wobec niego, ale również wobec innych uczniów tak wymagający. Uważał Harrego za człowieka aroganckiego, ponieważ podejmował on niejednokrotnie decyzje skrajnie niebezpieczne, patrz pojedynek z bazyliszkiem, walka z doświadczonymi śmierciożercami w Zakonie Feniksa. Wiedząc o tym, Snape tym bardziej starał się wpłynąć na Harrego, aby ten poświęcał więcej czasu na rozwijanie swojej wiedzy. W Więźniu Azkabanu wiedział również o przypadłości Remusa Lupina, dlatego znając arogancje i talent do pakowania się w kłopoty, kazał Harremu napisać pracę wilkołakach. Dajcie znać co o tym sądzicie. :)
Według mnie severus był po prostu tak dobrym szpiegiem że potrafił oszukać sam siebie. I mimo że popełniał błędy to te doprowadziły go na ścieżkę którą podążał aż do końca. I nie nienawidził Harrego a jedynie poświęcił sympatię chłopaka na rzecz jego bezpieczeństwa. Bycie dobrym wcale nie oznacza to że trzeba być miłym i empatycznym. Dobry człowiek to taki który w słusznej sprawie jest w stanie dać się nienawidzić i pogodzić się z tym że mimo słusznego postępowania będzie zapamietany lekko mówiąc negatywnie lub wcale.
Edit: uważam że snape się pogubił w życiu, a że nie miał akceptacji w domu to mógł się przyzwyczaić do akceptacji lili która mimo to że był w wrogim domu jeszcze nie był aż tak zły jakim był potem. Czuł niesprawiedliwość kiedy jego wróg odebrał mu miłość życia, a jego rozpacz sprawiła że poszedł jeszcze bardziej do ciemnej strony nie miejąc u boku już żadnej osoby która go zatrzymywała przed byciem sługą samego czarnego pana. Nic nie usprawiedliwia jego znęcania się nad harrym i nevillem, bo przecież to on sam spowodował co spowodował. Mógł być uczciwy i zginąć wcześniej, ale za to zmienił by się cały koniec bo to wspomnienia snape sprawiły że harry zobaczył że jego ojciec nie był w cale taki święty i prawdopodobnie zmieniło by to całkowicie bieg historii dlatego autorka zrobiła jak zrobiła. Co nie zmienia faktu że mi trochę snape szkoda, bo to los sprawił że stał się nieobiektywny, zbyt surowy oraz nieempatyczny. Trudno mi było widzieć jego przeszłość, i że skończył jako prawie całkowity czarny charakter mimo to że miał wiele szans aby nie dopuścić do tego aby być w pełni złym.
Mnie zawsze zastanawiało jak on jedyny spośród osób nie mających czystej krwi i nie związanych z Salazarem Slytherinem został ślizgonem... Voldemort był dziedzicem Slytherina, więc to mnie nie dziwi. Harremu tiara też proponowała Slytherin ale on miał w sobie cząstkę duszy dziedzica Slytherina więc to też można wytłumaczyć... a Snape? Był chyba jedynym półkrwi, który trafił do Slytherinu a nie miał takich powiązań, czy o kimś zapomniałam? Musiał być naprawdę maksymalnie ambitny, sprytny i przebiegły, że te cechy przyćmiły status krwi...
Według mnie Snape był dobra postacią bo był podwójnym agentem i poświęcił życie żeby Harry żył żeby zabil Voldemorta bo kochał jego matkę. I że nie zabił Jamesa za to jakie piekło musiał przechodzić w czasach szkolnych przez huncwotów.
To nie tak Snape musiał być oschły i zimny szczególnie w stosunku do Harrego, żeby nie zdradzić, że go chroni. Tak samo działał w jednej z części Dumbledore, unikał Harrego w łaśnie w celu chronienia go ♥️♥️♥️ Ale tak ogólnie to mega odcinek 🌼♥️
Moim zdaniem zachowanie Snape jest takie przez jego dzieciństwo i młodość, w domu miał złą sytuacje jego ojciec nienawidził magii, gdy udało mu się wyjechać do szkoły jego problem się nie skończył, bo był dalej wyśmiewany i poniżany choć by przez Huncwotów, szczerze nie dziwie mu się dla czego nazwał Lily szlamą, po tylu latach przez które był wyśmiewany na oczach całej szkoły, mógł pod wpływem emocji nie wytrzymać, żałował potem tego, a poza tym Lily miała bardzo duży wpływ na Jamesa i skoro była przyjaciółką Severusa mogła postarać się by Huncwoci przestali znęcać się na Snapem, wydaje mi się że przez te wszystkie lata poniżania, wyśmiewania chciał pokazać że rzeczywiście jest kimś wartościowym a bycie Śmierciożercą mu w tym pomoże. Moim zdaniem Severusa nie możemy nazwać ani dobrą postacią ani złą
To uczucie, gdy masz nadzieję, że wyjazd do szkoły rozwiązało twój problem w postaci patologii w domu, ale w szkole napotykasz kolejny problem w postaci szkolnych bad boyów.
Co do jego sposobu bycia jako nauczyciel i stosunku do Pottera- Snape nie mógł być inny. Gdyby zmiękł, to jego rola podwójnego agenta by się posypała. On musiał być właśnie taki. Być może też i chciał, ale to tylko przypuszczenia. Co do jego stosunku do Syriusza, to z jednej strony jak wyżej, A z drugiej strony nawet Dumbledorre wierzył w winę Syriusza, więc to nie takie oczywiste, że Snape chciał go wydać
Świetny film. Jeden z najlepszych jakie zrobiłeś. Ja jestem za Snape'm. Uważam go za największego bohatera książek. Ale tym argumentem o boginie Nevilla mnie rozwaliłeś. Nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób. Powiem to jeszcze raz: jeden z Twoich najlepszych filmów.
Mysle jednak ze z nevillem to troche inna sprawa bo nie chodziło tu tylko o bycie surowym nauczycielem. Snape uwzial sie na nevilla na gruncie prywatnym gdyz zdawal sobie sprawe z tego ze to wlasnie neville mogl byc na miejscu harrego gdyz przepowiednia byla niejednoznaczna. A wtedy na miejscu lily bylamy mama nevilla a lily moglaby nadal zyc przez co snape byl w pewnien sposob zly na nevilla, co oczywisvie nadal nie jest dobre ale w pewien sposob wyjasnia zachowania snape'a.
Wydaję mi się że nienawiść do Grifindoru i Harrego też po części była udawana na rzecz swojej roli jako Prawej ręki Czarnego Pana PS: Odcinek zajebisty!
W sumie wątpię ze względu na to że z gryfindoru byli huncwoci i to że ten dom"zabrał" mu Lilly to wydaje mi się po prostu bardziej prawdopodobne ale twój powód też jest fajny💛.
Snape nie lubił Harrego bo musiał. Gdyby pomagał harremu i był dla niego miły, voldemort by mu nie zaufał. Dowodzi temu ze mowił z pogardom o ojcu harrego zeby nie był jak james.
Super film. Cieszę się, że sporo miejsca poświęciłeś też złej stronie Snapa, bo mam wrażenie że obecnie ta postać jest strasznie wybielana i ludzie jakby zapominają że on wcale nie był taki dobry i wspaniały. Ja go za bardzo nie lubiłam bo, mimo jego dobrych uczynków, nie mogłam mu zapomnieć jak zatruwał życie Harremu (i w sumie innym uczniom, np. Nevillowi). Moim zdaniem warto też wspomnieć o lekcjach oklumencji, które niby udzielał Harremu. Może to tylko moje wrażenie, ale ja to obierałam tak, że on go tak tej oklumencji uczył, aby go nie nauczyć. Wydaje mi się, że nie był w stanie wznieść się ponad swoją niechęć wobec Harrego (nieuzasadnioną) i przez to nic z tej nauki nie było bo Snape tylko się nad Harrym znęcał. I według słów Harrego te lekcje miały jeszcze odwrotny efekt bo po nich było jeszcze gorzej więc coś na pewno z tą jego "nauką" było nie tak.
Snape był agentem Dumbledora 🙂 dzięki niemu Dumbledor wiedział co planuje Voldemort. W związku z tym musiał się wykazać u Voldemorta, dlatego uchodził za czarny charakter
*Harry znajduje kamień wskrzeszenia po wielu latach* *Harry widzi Remusa, Jamesa, Syriusza i Lily* Harry:WItajcie!! Remus:... James:... Lily:... Syriusz:... Harry:Czemu milczycie? Remus:Teraz pamietasz moje imię? Harry:Co?? O co chodzi? James, Syriusz i Remus razem krzyczą: Jak śmiałeś nazwać syna imieniem Śmiecierusa??? (To nie moje ale fajne)
Był jedną z, jak nie najlepiej napisaną postacią w uniwersum... w porównaniu do większości postaci napisanych czarno-biało nie był jednoznaczny... pomimo swojego "egoizmu" nigdy nie pozwolił skrzywdzić dzieciaka swojej miłości, pomimo egoizmu dumbledora nigdy się nie zawahał, będąc wtyczką u Voldemorta ostatecznie się nie pobeczał oddając życie za "słuszną sprawę". Bez wątpienia był postacią heroiczną ale nie wybielaną na siłę, dlatego moim zdaniem to jedna z najlepiej pokazanych postaci, nie był zwyczajnie jedno kolorowy tylko w odcieniach szarości.
świat wcale nie dzieli się na dobrych ludzi i śmierciożerców, bo wszyscy mamy w sobie tyle samo dobra co zła. Tylko od nas zależy, jaką drogą pójdziemy. Taka jest nasza natura
Mała poprawka-Huncwoci nie byli mniej pojętni od Severusa. We wspomnieniu kiedy to odpczywają po SUMach i dręczą Snape jest wcześniej wyraźnie zaznaczone, że Syriuszowi, Remusowi i Jamesowi nauka przychodziła łatwo i osiągali bardzo dobre wyniki. Glizdogon był chyba takim przeciętniakiem, w czasach szkolnych zapewne nijaka postać która podczepiła się pod grupkę popularnych uczniów. On też jako ostatni opanował sztukę animagii. Ok, zgodzę się z tym że zwłaszcza Syriusz i James byli zmanierowanymi, zarozumiałymi bucami, oboje z bogatych domów. I to jak dręczyli Snape było słabe, niestety jest to typowy obraz przemocy szkolnej i ich postawy nic nie usprawiedliwia. Tym bardziej że skoro James tak nie znosił Snape mógł go wyzwać na uczciwy pojedynek zamiast lewitować kolegą. Lupin bodajże w 5.tomie wspomina, że tylko Syriusz był w stanie poskromić wyskoki Jamesa. Chociaż z drugiej strony non stop zarabiali jakieś szlabany, i dlatego Syriusz się roześmiał na pytanie Harrego czy był prefektem Gryffindoru ("Nikt o zdrowych zmysłach nie zrobiłby mnie prefektem, za dużo mieliśmy z Jamesem szlabanów. Ale Lupin był grzecznym chłopcem więc dostał odznakę.)
Własnie to jest fantastyczne w tej postaci, że nie da się Snape'a jednoznacznie zakwalifikować do dobrych czy złych. Mnie cielawi jaki koniec przewidział pierwotnie dla niego Dumbledore w swoim wielkim planie? Czy to nie właśnie Severusa chował jak świnię na rzeź??
Kwestia SWM (Snape Worst Memory) i kontekstu historycznego. Snape urodził się w 1960 r. Słowo 'pants' na przełomie lat 90. i 2000 zostało zamerykanizowane do jego obecnego znaczenia, czyli 'spodnie' W latach 60. i 70. 'pants' miało inne znaczenie, a było nim bielizna/majtki. Więc sytuacje można interpretować na dwa sposoby: 1. Ściągnęli mu spodnie przed 'tłumem' i został upokorzony. 2. Ściągnęli mu bieliznę przed 'tłumem', co jest przestępstwem seksualnym. Jeśli to 2 opcja to czy mam się dziwić, że Snape reaguje na Harry'ego, który jest właściwie kopią Jamesa? Ile to razy podnosi się w dyskusji na pewien kontrowersyjny temat, że kobiety nie chcą rodzić dzieci które będą przypominały z chociażby wyglądu ich oprawców. Nie usprawiedliwia to traktowania Harry'ego, ale jak najbardziej jest to zrozumiałe, że Snape zachowuje się tak a nie inaczej,
"Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze, albo że nie dobrze"
Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam, i co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem, i dziękuję życiu! Dziękuję mu; życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość! Wielu ludzi pyta mnie o to samo: ale jak ty to robisz, skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste! To umiłowanie życia. To właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny, a jutro - kto wie? Dlaczego by nie - oddam się pracy społecznej i będę, ot, choćby, sadzić... doć- m-marchew...
@@jackretro5298 snape nie miał szczęścia
@@jackretro5298 ja wszędzie ostatnio widzę memy z Asterixa
@@jackretro5298 widzę to któryś raz hymn
Pytanie brzmi czy cel uświęca środki? Elo. :)
50 twarzy Severusa Snape'a, w tym 48 ukrytych w cieniu
50 twarzy Snape'a: 😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😒🙄🤔😔😭😡😤😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐😐
@@jankonicki823
Nie zapominaj o: 😐
@@nessie_3338 kurde zapomniałem
ryklam śmiehem na cale grdlo, a jest 00
@@jankonicki823piękne, leżę i kwiczę XDD
Mam wrażenie że warto wspomnieć o tym że jako dyrektor hogwartu w 7 tomie robił wszystko żeby chronić uczniów i tak manipulował śmierciożercami żeby kary były w miarę jak najmniejsze
Zgadza się
Dokładnie. W sumie Snape nie miał wtedy wyboru - musiał zostać dyrektorem Hogwartu i w sumie to było obecnej sytuacji najmniejsze zło.
Dobrze mowisz
Prawda
@Abradolf Lincoler Tutaj nie ma dobrych opcji, więc ten cytat średnio pasuje
Snape to mistrz oklumencji, nawet Rowling nie wie co naprawdę myślał.
XDDD piękne
XD wygrałaś tym komentarzem
Ludzie dzielą się na:
- dobrych
- złych
- neutralnych
- Snape'a
Dzienki za ten kom
@@piotrdworowy183 zależy od postrzegania. Ja go widzę w ten sposób, jako taki czwarty typ. Nie umiem go jednoznacznie określić po żadnej ze stron i to jest piękne w tym jak Rowling wykreowała te postać.
@@piotrdworowy183 poza tym nie radzę traktować mojego komentarza poważnie, napisałam go dla śmiechu
To po prostu Antybohater
@@piotrdworowy183 tak, ale też trzeba pomyśleć w jaki on sposób o tym myślał "haha wymorduje ludzi przekazując mu tą przepowiednie haha jak fajnie", czy raczej "jestem zaangażowany w tą sprawę, uważam że to co robimy jest spoko, nie mam powodu, by nie poinformować mojego pana, o tym, co usłyszałem, postępuje słusznie"
Dla mnie on był przede wszystkim bardzo samotnym, nieszczęśliwym i doświadczonym przez życie człowiekiem i to go w dużej mierze ukształtowało tak a nie inaczej , to miało też duży wpływ na jego charakter i postępowanie... Cała jego historia jest zarazem piękna jak i tragiczna i bardzo smutna😭💔
Był tchórzem
A ja do dzisiaj patrzę na Snape'a zupełnie inaczej, niż wtedy, gdy pierwszy raz oglądałem filmy z serii Harry Potter. Snape chcąc być skutecznym jako podwójny agent musiał pewne rzeczy robić, żeby się nie zdradzić. Poza tym jego zachowanie względem Harrego w konsekwencji pomogło, bo Harry miał dzięki temu namiastkę tego, z czym musiał się później mierzyć. Snape swoim zachowaniem wzbudzał w Harrym wolę walki i obrony. Gdyby Potter był chowany pod kloszem i traktowany jak jajko to pierwszy lepszy śmierciożerca by go zrównał z ziemią.
Pierwszy raz spotkałam się z komentarzem na temat tej osoby z którą w 100% się zgadzam.
Dokładnie
Słuszna prawda
Alan Rickman zagrał Severusa wspaniale
Alan Rickman naprawdę dobrze zagrał, ale Snape jako osobę.. no nie. Nie przepadam za nim.
Uwielbiam Severusa a Alan zagrał go fenomenalnie
Dobrzy aktorzy - i jak ocenić ich gre aktorską? po tym jak bardzo się ich nie nawidzi. przykład: Jofre z gry o tron :) dlatego Alana uważam za fenomenalnego aktora
Jedna mała korekta, wydaje mi się, że pod koniec serii Snape nie działał już tylko dla własnych egoistycznych celów ani dla zagłuszenia wyrzutów sumienia, ale naprawdę przeszedł na "dobrą stronę". Zaraz wyjaśnię, dlaczego.
Jedną zważniejszych scen dla rozwoju Snape'a jest ta, w której dowiaduje się, że Harry będzie musiał umrzeć. W tym momencie to właśnie on okazuje troskę o Harry'ego i nie chce jego śmierci, a gdy Dumbledore pyta, dlaczego, pokazuje swojego patronusa, takiego samego jak patronus Lily. Całe życie Snape chronił Harry'ego, myśląc, że robi to dla swojej zmarłej ukochanej, tylko po to, by dowiedzieć się, że Harry musi po prostu zginąć w odpowiednim momencie z ręki Voldemorta. A jednak zdecydował się doprowadzić plan Dumbledore'a do końca, przekazując Harry'emu potrzebne informacje, choć nie miał już wtedy przed sobą dawnego celu ochrony dziecka Lily, ale wspólny cel zwycięstwa nad Voldemortem. Snape dokonał pod koniec serii wyboru, decydując się działać przeciwko Voldemortowi nie dla ochrony syna Lily, ale dla zwycięstwa nad Czarnym Panem, dlatego wydaje mi się, że twierdzenie, że Snape przez cały czas działał z egoistycznych pobudek jest niedomówieniem.
Myślę, że duży wpływ na to miała też jego relacja z Dumbledorem. Szacunek jakim zaczął go darzyć pomógł mu mimo wszystko wytrwać po stronie "zakonu", pomimo gorzkiego rozczarowania, że chronił chłopaka, który i tak musi umrzeć.
+1
+1
100% się zgadzam
Dokładnie
Teraz dwa oblicza Jamesa Pottera bo był zbyt wybielany
Takkk
Jak już to atak na Jamesa Pottera byłby raczej lepszy
przepraszam, przez kogo wybielany? Już nawet Harry po nim w książce za to jechał
@@juliagorna2684 dopiero jak się o tym dowiedział w zakonie feniksa, wcześniej wszystkiemu zaprzeczał
@@Kazik3Wielki bo facet, który ewidentnie chciał mu dopiec obrażał jego zmarłego ojca. Jak inaczej miał zareagować bez żadnych dowodów?
Postać Snapa jestvnabardziej złożona w całym Uniwersum i w piękny sposób pokazuje że człowiek nie jest dobry albo zły że ma swoje jasne i ciemne strony. Pamiętam ten Dialog Sneapa i Dumbleadora kiedy Severus zarzucił Albusowi że ten wie że Harry będzie musiał umrzeć i że hoduje to jak psa i tu widać było że jednak na Harrym mu zależy Że jest w nim zdolność do miłości. Właśnie Jego postać pokazuje że mimo całego zła miłość sprawia zw można zdecydować się na heroiczny i mega odważny czyn żeby być podwójnym agentem. To że musiał zabić Dumbleadora. Dla mnie jest tragiczna postacią i mam jakąś słabość do niego, żal trochę podziw. Budzi bardzo różne uczucia, niejednoznaczne. Ja osobiście lubię takie postacie bo pokazują że właśnie takie jest życie ze nikt nie jest jednoznacznie dobry albo zły.
Moim zdaniem Snape nie jest ani dobry ani zły. On jest postacią tragiczną. Stracił to co kochał, nie miał kochającej rodziny, mało kto go akceptował. Życie go ukształtowało i dlatego był taki, a nie inny.
Snape był najbardziej stronniczym nauczycielem zaraz po Dumbledorze xD
Bardziej nauczyciele dzielili się na
Mówiących jak Harry Potter jest wspaniały.
I na Snape który dissował jego starego
#Imaginarium
Jest jedna rzecz, która fajnie kontrastuje. Można mówić o złym obliczu Snape'a, że w pewnym sensie był podobny do Voldemorta, ale to, że kochał, znał miłość, był przyjacielem, sprawiało, że był silny, nie był do końca zły i zepsuty jak Czarny Pan. Poświęcił się, wiedział, że Czarny Pan go zabije, chciał ochronić Malfoya, przed niechybną śmiercią. Lucjusz Malfoy chyba sobie zdawał z tego sprawę, miała to być dla niego kara za nieudacznictwo i słabość. Nie wiem czy Lestrange sobie zdawała sprawę, że jej siostrzeniec po wykonaniu zadania musiałby zostać zabity. Snape wykazał się niesamowitym heroizmem, bo mógł nienawidzić Malfoyów, ale nie mógł pozwolić, aby zginął niewinny chłopiec, który się trochę pogubił. Piękny motyw, że syn nie może cierpieć za błędy ojca. Nawet nie chodzi tutaj o to, że Malfoy i Potter nie za bardzo za sobą przepadali. W pewien sposób, chłopcy byli do siebie podobni. W głębi duszy Snape, targany w pewien sposób wyrzutami sumienia, nie chciał już nikogo śmierci. W pewien sposób, zmienił się. Tylko, każdy powie, skoro taki przyjaciel i dobry człowiek to dlaczego zabił Dumbledore'a ? Otóż paradoksalnie Snape chciał zabić Albusa. Dlaczego ? Bo widział jak klątwa go wyniszcza, bo odnalezieniu horkruksa i kolejnym osłabieniu, był wrakiem człowieka, zostało mu niewiele czasu. Męczył się niemiłosiernie. Sewerus widział to i czuł. Nie mógł znieść widoku przyjaciela w takim stanie. Chciał go zabić Avadą, chciał skończyć jego cierpienia, chciał, aby nareszcie mógł odpocząć, ulżyć mu. Swoją drogą, Dumbledore na początku też był zwolennikiem czystości krwi, też poniekąd służył zbrodniarzowi - Grindelwaldowi, dopiero miłość, do siostry, jej strata, wyrzuty sumienia, doprowadziły do jego zmiany na dobre. Jednak w chwili próby, poczucie winy, chęć przeproszenia, wskrzeszenia siostry, zwyciężyły nad Albusem. Wiedział, że w pierścieniu ( jakaż tu ironia ) znajdują się ciemne moce, a w nim kamień wskrzeszenia oczywiście. Klątwa w jego ręce, doprowadziła do opamiętania się Dumbledore'a. Było już za późno, jedyne co mógł zrobić to się poświęcić. Tak odkupił swoje winy. Snape nie pozwolił, aby poczucie winy wygrało. Cały czas musiał odgrywać swoją rolę, aby misja się powiodła. Wiedział, że Voldemort przynosi tylko śmierć i zniszczenie, że nie ma w nim krzty miłości, że jest wyzuty z tej najważniejszej wartości, a ponadto nie zna takich słów jak przyjaźń i lojalność. W głębi duszy, wiedział, że przystąpienie do niego lata temu było ogromnym błędem. Wynikało to z bólu jaki odczuwał, z pogardy z jaką podchodzili do niego inni czarodzieje. Chciał być szanowany, podziwiany, ideały Lorda Voldemorta wydawały mu się bliskie i słuszne. Po śmierci Lily się opamiętał, zobaczył, że strach to tylko kiepska imitacja szacunku. Umiał jednak znaleźć złoty środek, gdyż wiedział, że taka rola jaka przypadła mu w Wielkim Planie Dumbledore'a tego wymaga. To on musiał być tym złym. W pewien sposób był dla Harrego ojcem, surowym, ale jednak. Albus utożsamiał to co dobre, ciepłe, trochę jak matka. To oni go wychowali. Snape też wiedział, że wychowanie u Dursley'ów zniszczy w pewiem sposób w Harrym butę i arogancję jego ojca. Miał w tym rację. Wiedział jednak, że James miał też dobre cechy, takie jak odwaga. To chciał w Harrym uwypuklić. Nauczył go w pewien sposób pokory. Prawda jest taka, że Harry nigdy nie był wybrańcem. Należało go w nim stworzyć, ciężką, nieodżałowaną pracą i siłą woli. Jest też taki argument, że Sewerus chciał zrobić na złość Harremu, zatapiając miecz Gryffindora. Snape chciał sprawdzić czy jest on zdolny do poświęceń i ma wystarczającą siłę, aby przygotować się na walkę z duszą Voldemorta w horkruksie. Jednak ważniejsze jest to, że wiedział, że w pobliżu czai się niezdecydowany Ron. Weasley od dłuższego czasu śledził Harrego i Hermionę. Opiekun Slytherinu doskonale wiedział, że tylko, razem we trójkę są w stanie pokonać Czarnego Pana, że połączone miłość i przyjaźń są w stanie obalić tyrana. Każdy kto zna Rona, ten wie, że trudno mu by było przybyć i przeprosić. Wstydził się przyznać do winy, bał się, że zostanie odrzucony, wyśmiany. Snape w ten sposób chciał, aby wrócił on do przyjaciół, że siła przyjaźni, ratowanie przyjaciela, przezwycięży uprzedzenie i wstydliwość. Ron uratował Harrego, a później pomógł mu zniszczyć część Czarnego Pana. Snape rzeczywiście był nauczycielem życia, który tak naprawdę przygotował cała trójkę do swojej trudnej misji. Można o nim mówić różnie, miał swoje ciemne strony, że nie lubił Harrego, ale taka była jego rola. Miał swoje ciemne strony, był swego czasu sługą Voldemorta, niestety to jego imię będzie widniało jako zabójcy swojego przyjaciela, Albusa Dumbledore'a. Nie pozwolił on, aby poczucie winy go zniszczyło, zamienił to w pewną siłę. Postać, barwna, pomino jego upodobań do czerni, ale ciekawa i najlepsza w książkach i filmach. Alan Rickman chyba spotęgował to wrażenie. :) Z wiekiem coraz bardziej go szanuję. Z wiekiem go zrozumiałem. Naprawdę zasługuje na miano, nieoczywistego bohatera. To idealny przykład człowieka nawróconego ze ścieżki zła na drogę dobra.
Pięknie powiedziane 👍👍👍
Dobrze powiedziane i szanuję że chciało ci się to pisać.
@@superwerkot7481 Ja tak mogę godzinami rozprawiać, dlatego uwielbiam takie kanały jak Wściekłe Wąsy czy Imaginarium. :)
wszystko podsumowane chyba w 100% perfekcyjnie
Można powiedzieć że to całe zło którego był świadkiem całe życie zahartowało go, ale nie pozbawiło całkowicie wrażliwości
W postaci Severusa lubię właśnie to, że nie da się go łatwo ocenić. Do momentów jego "szlachetności" zaliczyć można jeszcze: próbę pomocy Remusowi podczas bitwy siedmiu potterów, oraz jego troskę o Dumbledora, po tym jak ten poparzył sobie klątwą rękę.
Do "złych" momentów: w książce Snape prosi Dumbledora o ochronę tylko Lily, a jej dzieciaczka i męża olewa, za co dostaję od Albusa ochrzan
O ile olanie dziecka było faktycznie bardzo godną pożałowania rzeczą, tak jeśli chodzi o Jamesa to mu się nie dziwię. Bo umówmy się. Severus był w szkole traktowany przez Jamesa jak gówno. I kiedy on ciągle wspierał Lily i tylko raz popełnił błąd, który próbował potem naprawić i żałował go, to James tak naprawdę pojawił się dla Lily niczym jakiś rycerz. Snape starał się o Lily cały czas a potem raz popełnił błąd. James zachowywał się okropnie i to przed nim oraz Syriuszem Lily broniła Severusa. A potem nagle miała takie "a Severus raz popełnił błąd, to nie porozmawiam z tobą tylko zostanę ukochaną tego, który cię gnębił".
@@dybsonayamedyba1767 O ile nie jestem w stanie zrozumieć, dlatego Lilly pokochała Jamesa, to wydaje mi się że, nie skreśliła Snapa tylko za ten wybuch, kiedy nazwał ją szlamą. Ona tę znajomość zakończyła dlatego, że Severus nie chciał wyrzec się fascynacji czarną magią, którą Lilly się brzydziła.
(Wiem, data. Przepraszam, ale bardzo chciałam odpowiedzieć na Twój komentarz.)
Filmowy Severus proszący o ochronę każdego bez wyjątku, z Rigczem. Choć nadal ebać Jamesa.
@@Kreciksonik10 DOKŁADNIE
W końcu ktoś to powiedział! Irytowało mnie to, że ludzie spuszczają się tak nad snapem, że jest bohaterem, kiedy w rzeczywistości, gdyby to nie jego ukochana zginęła, tylko akurat okazałoby się, że to neville jest wybrańcem to by z "uśmiechem" na twarzy poszedł za voldemortem i beztrosko zabijał innych
Postać Snape'a jest taka fascynująca właśnie przez to, że nie jest ani do końca dobry, ani do końca zły. Przy wielu heroicznych i bohaterskich czynach popełnił również wiele ohydnych, złych czynów. Nie ma wątpliwości, że jego przejście na stronę Dumbledore'a nie wynikało początkowo z żadnej duchowej przemiany, zrozumienia swoich błędów i zrozumienia, że strona Voldemorta jest moralnie zła, a tylko i wyłącznie z miłości do Lily. Jednak uważam, że gdzieś po drodze naprawdę się zmienił, co doskonale obrazuje poniższy cytat z rozmowy z Dumbledore'm, gdy dowiedział się, że ten planuje śmierć Harry'ego:
"- To cię tak szokuje, Severusie? A ilu ludzi umarło na twoich oczach?
- Ostatnio tylko ci, których nie byłem w stanie ocalić"
Ekstremalnie często zdarza się, że ludzie których w pierwszych dekadach swojego życia spotkało coś złego, sami przejawiają skłonności do czynienia zła. Często zachowując przy tym na dnie swoje serca okruchy miłości i dobra. To wydaje się być bardzo naturalne z psychologicznego punktu widzenia. Oddaje wyrazy szacunku wszystkim autorom, którzy kreują takie naturalne, nie czarno-białe postaci.
Super materiał, pozdrawiam!
Wydaje mi się,że Snape z danych powodów nie był bohaterem ani dobrym,ani złym,ale był za to bohaterem koniecznym i skutecznym,takim którego te ciężkie czasy potrzebowały.
Pięknie podsumowane.
Czarny rycerz... o tłustych włosach.
@@majakisielewska2150 Z eliksirami
@@PolishAxolotl na kotle
niczym Krzysztof Kononowicz
"(...) wszyscy mamy w sobie tyle samo dobra co zła. Tylko od nas zależy jaką drogą pójdziemy"- Syriusz "łapa" Orion Black III 1995
To Syriusz miał drugie imię?
Miał
Po ojcu
Snape nie był biały, czarny ani szary. Był poprostu jedną wielką szachownicą.
Xd
Widzialem juz to
@@amogusosus co?
@@Mops44 wziąłeś to z neta?
@@amogusosus nie XD
W każdym z nas drzemie skłonność do zła i każdy w swoim życiu popełnia wielkie błędy oraz złe rzeczy. Zgadzam się, że Snape jest postacią niejednoznaczną, ale przez to ciekawą. Drugą połowę swojego życia poświęcił na walkę ze złem (trochę drugorzędną kwestią, czy z wyrzutów sumienia czy z miłości do Lilly) i to żyjąc jako szpieg, musiał zatem żyć w wielkim stresie, ale jego czyny były bohaterskie.
[*] Alan Rickman
[*]
[*]
[*]
[*]
[*]
Super odcinek. Świetnie ubrałeś w słowa to, co najważniejsze o Severusie i w dodatku nie przedstawiłeś go wyłączanie jako złą, ani dobrą postać. Sama osobiście bardzo lubię Snape'a jako postać i uważam, że jest naprawdę dobrze wykreaowany, ale to jak Harry zmienił swoje nastawienie do niego jest według mnie troche przesadzą, ja chyba nie byłabym w stanie nazwac swojego syna imieniem człowieka, który mimo że sie poświęcił dla mnie to gnębił mnie przez 6 lat mojego życia.
Snape jest jedną z najlepiej wykreowanych postaci w sadze, i myśle ze w literaturze ogólnie tez nie jest na końcu... nie zmienia to faktu, że był psychoterrorystą
@Mateusz Wojciechowski W moim odczuciu on był nie tylko psychopatyczny (psychoterrorysta), ale też i bardzo toksyczny wobec uczniów (gburowatość, egoizm, brak empatii, radowanie się z czyjegoś nieszczęścia, podłość, nieprzewidywalność w zachowaniu, zdolność do krytykowania innych).
Dwie sprawy
1. 4:08 Wydaje mi się, że Snape był szorstki i ubliżał Harremu przez to, że Voldemort mógł kontrolować jego myśli, więc odkryłby nie wierność Severusa wobec siebie.
2. 5:03 To, że Syriusz Black nie był widziany w towarzystwie Voldemorta nie oznacza, że nie mógł zdradzić Potterów. Peter też nie chodził na zebrania śmierciożerców, a okazał się zdrajcą.
No Lily, nie ma to jak poleciec na kolesia znecajacego sie nad twoim ziomkiem xddd. Panowie, to lekcja dla was na przyszłość.
Ja się zawsze zastanawiam jak by to było gdyby Snape był ojcem Harrego
@@barbarawroblewska5983 :D
Lily, jak dla mnie, jest taką typową, literacką Mary Sue xD
Idealna, w której zakochany jest w niej przyjaciel i typowy "szkolny bad boy", uwielbiana przez nauczycieli, która potem wychodzi za szkolnego, popularnego i bogatego panicza, by potem urodzić mu dziecko w wieku zaledwie 20 lat
Snape to typowy kukold.
Kompletny frajer, który do samego końca Bujał się w szkolnej miłości - która była już martwa od dobrych 17 lat.
Tacy ludzie istnieją tylko w książkach - i są pisani na potrzebę podniesienia ego kobiet😉
@@McQuigley_ Jebac Lily zatem
„Bo wszyscy mają w sobie tyle samo dobra, co zła i tylko od nas zależy, którą drogą pójdziemy. Taka jest nasza natura.”
Kiedy jest 50% na atak i na obronę więc robisz dwa oblicza XD
Dokładnie tak (trochę więcej na obronę było, ale kompromis jest najlepszy)
@@imaginariium Myślę, że w tym przypadku konsensus
A tak, konsensus 😋
Severus Snape jest i zawsze będzie najciekawszą postacią z całej serii.
Uwielbiam Snape'a od samego początku pierwszej części i dla mnie na zawsze pozostanie on największym bohaterem w tej całej bitwie i jednym z najpotężniejszych o ile nie najpotężniejszym czarodziejem tamtych czasów a jednocześnie jedną z najbardziej tragicznych i nieoczywistych postaci w całej znanej mi literaturze 😚Niby rasowy Ślizgon - wredny, cyniczny, wyrachowany, przebiegły i sprytny ale w głębi serca o wiele bardziej szlachetny, odważny, lojalny i waleczny, skory do poświęceń i do prawdziwych, głębokich uczuć niż niejeden Gryfon... Niby od początku kreowany na tego złego i podejrzewany o najgorsze ale jednak zwykle okazywał się niewinny i czuło się że tkwi w nim jakaś tajemnica, jakaś wielowymiarowość i iskierka dobra ... Niby bez serca a jednak potrafił kochać i to bezgranicznie... Niby stronniczy, surowy i nieobiektywny czasami nauczyciel ale nadal jeden z najlepszych i najbardziej cenionych profesorów w Hogwarcie... Nieprzeciętnie inteligentny i utalentowany podobnie jak Lupin (jedyny Huncwot którego ja osobiście lubię i akceptuję) z którym tak naprawdę wiele podobieństw go łączyło i z którym w innych okolicznościach może nawet by się zaprzyjaźnili kiedyś... Niby fascynowała go zawsze "czarna" magia ale "białą" magią też posługiwał się równie biegle przecież... O całej jego roli podwójnego szpiega już nie wspomnę bo to też wymagało wiele wysiłku i sprytu z jego strony i to też było bardzo niebezpieczne i ryzykowne a już zwłaszcza dla niego samego a jednak znakomicie się z tego wywiązywał ... Po cichu i konsekwentnie robił swoje, narażał własne życie choć tak naprawdę nie usłyszał za to nawet słowa wdzięczności a większość jego zasług przypisywano komuś innemu.Nie wspominając już o tym że przez cały czas działał sam i w cieniu innych , nie mogąc liczyć tak naprawdę na pomoc ani ze strony Zakonu ani tym bardziej śmierciożerców bo i jedni i drudzy mu nie ufali i traktowali go jak zdrajcę... Dumbledore niby go cenił bronił i szanował ale tak naprawdę to dość mocno go wykorzystywał, manipulował nim i wystawiał na śmiertelne niebezpieczeństwo ... Podobnie Voldzio który nawet jeszcze tuż przed śmiercią Snape'a tak go niby chwalił, jednocześnie z niego szydząc i drwiąc.. Rzeczywiście fest go sobie cenił skoro zrobił z nim to co zrobił i to właściwie bez odrobiny żalu, czy litości , zresztą czy on w ogóle kogoś cenił?Nie wspominając już o tym tym że sama śmierć Snape'a była okrutna, bezsensowna brutalna i niepotrzebna że nie zasługiwał na taki podły los jaki go spotkał ... Cała jego historia jest zarazem piękna jak i smutna... I nie że go usprawiedliwiam czy wybielam bo to oczywiste że nie był ideałem ( w końcu kto nim jest?) i że popełnił zwłaszcza w młodości kilka katastrofalnych w skutkach błędów ale dojrzał i przez całe niemal dorosłe życie robił wszystko co w jego mocy by je naprawić a cena jaką przyszło mu zapłacić była straszna i stanowczo zbyt wygórowana tym bardziej że i w całym swoim życiu nie miał lekko ... Wiem że nie każdy go musi lubić i się ze mną zgadzać podobnie jak ja sama nie "trawię" Huncwotów ale jednak musiałam to z siebie wyrzucić i się w końcu rozpisać 😚
Sądzę, że w pewnym momencie Snape naprawdę chciał czynić dobro i nie był egoistą. W końcu zgodził się na plan Dumbeldora w którym Harry ginie. Gdyby to była jedynie tylko miłość do Lili z której pierwotnie wynikać miała chęć chronienia Harrego, to nie powinien na to pozwolić.
Dlatego myślę, że Snape ostatecznie ( nie wiem kiedy konkretnie) zaczął podzielać spojrzenie na świat Lili i zamiast potęgi czy topieniu się w swoim poczuciu winy, wybrał po prostu dobro.
Nie wiem czy to tylko w filmie czy w książce było ale ostatnie słowa snape'a do harrego brzmiały raczej tak "Masz oczy Lilly" a nie np idź i uratuj ich więc według mnie nawet pod koniec dalej zależało mu tylko na Lilly ale każdy ma swoje interpretacje różnych rzeczy oraz spraw.
@@Viridian102 Być może, chociaż mógł też powiedzieć: Uciekaj, bo Dumbeldore posłał cię na śmierć.
@@czwartek565 no mógł ale tego nie zrobił a szkoda bo mógłby być z tego fajny wzrot akcji.
@@Viridian102 To było tylko w filmie, w książce coś wycharczał, ale nie był już w stanie mówić.
Postać Snape’s jest dowodem kunsztu literackiego Rowling, bo pomimo wielkich przeciwności widocznych na wierzchu powieści (okrutnik/wiernie kochający; antagonista/bohater; wybitny i potężny czarodziej/pełniący jedynie rolę asystenta dla Voldemorta i Dumbledora), jego postać jest niesamowicie spójna, przemyślana i logiczna. Rowling kładzie duży nacisk w swoich powieściach na to, jak dzieciństwo wpływa na dorosłość i widać to we wszystkich głównych bohaterach… poza samym Harrym! W normalnych warunkach, Harry dorastający w totalnym odrzuceniu i braku miłości swoich wujków zostałby socjopatą. Tymczasem jest on jedyną postacią w całej powieści, która ma złoty, niezłamany kompas moralny i zawsze odróżnia dobro od zła i nieuczciwość od szlachetności. Tłumaczę to sobie jako jeden z efektów zaklęcia miłości pozostawionego przez Lily.
Wracając do Snape’a, ten nie posiadał tego i poszukując uznania i przynależności dostosowywał się do swojego otoczenia. Stąd poszedł na manowce, gdy jego przyjaźń z Lily osłabła.
Jego największym tragizmem jest to, że w swoim życiu kierowało go jego skrzywdzone ego, co widać w młodości i w tym, że nigdy nie nawiązał więzi z Harrym, choć byłoby to tak naturalne jak więź między Harrym a Lupinem i Syriuszem. Oni mogli, ale czemu Snape nie mógł? Bo wybrał postrzegac Harry’ego przez pryzmat Jamesa (co zresztą też często robili Syriusz i Lupin), który odbił mu miłość życia i od którego zaznał wiele upokorzeń, zamiast dostrzec, że Harry ma w większości subtelny i szlachetny charakter Lily! Gdyby chciał to zobaczyć, to być może przelałby swoją miłość do Lily na Harry’ego i mogliby mieć jakąś formę „wujkowej” relacji, jaką Harry miał z Syriuszem i Lupinem. (Nawiasem mówiąc to kompletnie popsułoby wielki plan Dumbledora). Dlatego właśnie, przez swój wybór uniesienia się swoim ego, potrafił oddzielić osobę Harry’ego (i nadal go niecierpić) od projektu „ochronić Harry’ego”, który moim zdaniem był jego życiowym celem po śmierci Lily aby odkupić swoją winę wobec niej. Ta możliwość odkupienia winy była też jedynym powodem dla którego słuchał się Dumbledora, bo w gruncie rzeczy, Snape nie był wierny nikomu, tylko Lily… Lub jego pamięci Lily
Był najbardziej odważnym człowiekiem w tej serii. I jednym z najbardziej potężnych.
Snape’owi chyba najbliżej do anty bohatera, jest osobą która zarówno w imię prywatnej wendety była w stanie doprowadzić do śmierci niewinnego człowieka, Kazus Syriusza. Jak i w chwili próby oddać życie za innego człowieka, kazus Harrego. W zależności od wyznawanej filozofii życiowej możemy rozstrzygnąć kim był w naszych oczach. Powołując się na przykład biblijnego Łotra który na krzyżu, czyli w momencie kiedy jest już pewny śmierci. Prosi Jezusa by ten wspomniał o nim swemu Ojcu, dostaje zapewnienie że będzie zbawiony. Znając lepiej uniwersum i mając świadomość że nawet dusze dało się scalić, warunkiem było poczucie cierpienia swoich ofiar. Można stwierdzić że finalnie Snape zapłacił za swoje grzechy, a Nevill to też nie jest osoba którą szczególnie trudno było sterroryzować. Więc finalnie Snape możemy określić jako postać głęboko szarą.
Snape to idealny przykład, że nie ma ludzi dobrych i złych. Są jedynie ludzie lepsi i gorsi.
Snape musiał być taki jaki był, będąc podwójnym agentem nie mógł być dobry dla Gryfonów, bo jego pozycja jako "śmierciożercy" nie byłaby wiarygodna, a poza tym czy ktoś wyobraża sobie dobrodusznego i miłego Snape'a???
bycie oschłym a przemoc psychiczna (kurde, dalej mi szkoda Neville) nie muszą iść w parze.
@@juliagorna2684 masz racje, ale porownujac snape i podrobke moodyego to snape z tego co wiem ani razu nie zamienil Neville'a czy Harryego we fretke, poza tym byl opiekunem slitherinu a patrzac na "obiektywnosc" nauczycieli to oschli to byli wszyscy inni nauczyciele wobec ślizgonów. I szczerze.. skoro snape mogl chronic Harryego tak naprawde tylko ze wzgledu na jego oczy to mogl go nienawidzic za to, ze byl prawie taki jak James w reszcie.
Ja
Snape (w filmie) na początku nie patrzył na Harrego z nienawiścią, lecz z ciekawością i zaintrygowaniem. To było w Wielkiej sali. Potem na lekcji eliksirów zaczął od przepytywania Harrego, aby sprawdzić z kim ma do czynienia. Harry nic nie wiedział, więc stwierdził, że brak mu ambicji i jest barrziej jak jego ojciec, James, którego nienawidził. Bo jak wiemy Snape był kujonem i niejako geniuszem - wymyślał swoje zaklęcia, ulepszał mikstury. Jakkolwiek pytania zadane przez Snapea nie były zupełnie z kosmosu, bo Hermiona znała odpowiedź na nie wszystkie, ponieważ była bardzo pracowita i ambitna.
Nie tylko w filmie mu się przyglądał w książce również. Nawet jest napisane że zapiekła Harrego blizna, ale nie od Snape tylko Voldemorta z tyłu głowy nauczyciela obrony przed czarną magią
A ja myślę że nie był zła osoba tylko to co spotkało go w dzieciństwie miało duży wpływ na jego zachowanie. To że w późniejszym czasie czyli w szkole spotkał na drodze ludzi którzy mieli poglądy jak Voldemort. Chciał uwagi i przecież wcześniej ludzie go odrzucili więc mógł czuć złość na nich. Wśród zwolenników czarnego Pana a nawet sam Voldemort miał u nich poważnie i ważne znaczenie. To wszystko wynikało z braków z dzieciństwa. Źle dokonał wyboru ale trafił do domu slizgonow i tam pewnie w dużej mierze byli zwolennikami Voldemorta. Z kim przestajesz takim się stajesz. Gdyby trafił do innego domu to sądzę że inaczej potoczyły się losy Snapa. Lub gdyby Lili go kochała to na niego mogła wpłynąć żeby stanął po dobrej stronie. A jako nauczyciel był zgorzkniały, sfrustrowany, owszem złośliwy. Oczywiście byl jaki był mimo wszystko dużo zrobił po przemianie dla Harrego i wspólnej sprawy Dumbeldora.
Snape to postać która nie uporała się ze swoimi traumami z dzieciństwa. Produktem był zgorzkniały i małostkowy Śmierciożerca i Mistrz Eliksirów w Hogwarcie.
"Gdyby Lily go kochała" jest akurat najgorszym możliwym tropem, bo to czego potrzebował Snape była reakcja od strony personelu szkoły, odebrania jego rodzicom praw rodzicielskich i terapia. A w Hogwarcie i ogólnie w tamtych czasach było z tym bardzo kiepsko
- dziel uczniów na domy wg ich cech charakteru
- cechy charakteru tylko się utrwalają
- między domami rodzą się antagonizmy
- miej na koniec wojnę domową
Czy w świece czarodziejów naprawdę nikt nie wpadł na takie nauki jak psychologia czy socjologia?
@@prk2543 jak widać
@@prk2543 Skąd wiesz czy nie wzięło się to stąd, że uczniowie o różnym charakterze i rodowodzie po prostu żarli się i nie mogli spać w jednej sypialni, żyć w jednym dormitorium?
Może to ma genezę w czymś naturalnym i niezależnym od czyjejś decyzji?
Tak naprawdę to nie wiem czy podział na domy były od początku szkół magicznych?
Czy tylko ja widzę tu świetny motyw na serial
Ja osobiście cenię i uwielbiam tą postać ponieważ, nie był ani dobry ani zły, to było ponad nim... wszystkie jego działania były powodem miłości
Miłości? Bardziej obsesji bym stwierdziła
zgadzam sie totalnie, snape był jaki był ale uchronił kilka razy harrego , choć gdyby nie powiedział Czarnemu Panu o przepowiedni raczej nie musiałby. Jednak nienawiść do harrego przez Jamesa to przesada :/ Film świetny, myślę że idealnie przedstawiłeś tę postać :)
Zgadzam się. :)
Świetny filmik, jak zawsze, czekałam na tego typu film. Snape jest moim zdaniem najlepszą postacią w całej serii i jak dotychczas, najlepiej napisaną postacią, z jaką się spotkałam w ogóle. Warto też zwrócić uwagę, że ta postać bardzo wiele nam, czytelnikom, uświadamia że każdy człowiek popełnia błędy. Każdy człowiek ma w swoim życiu dobre i złe dni. Severus pokazuje nam oblicze zwykłego człowieka, ludzką psychikę.To znaczy że wiele z pozoru niewielkich nieznaczących słów czy docinek wpływają na nasze późniejsze życie. Że nic w naszym życiu jest takie zerojedynkowe.
I też, zanim przeczytałam ostatnią część nie wiedziałam, że można darzyć takim ogromnym uczuciem drugą osobę.
I korekta: to dlatego wiele osób, na przykład ja, może się z Severusem utożsamiać.
Jego zachowanie pasuje do teorii o wielkim planie Dumbledora... Warto tutaj wspomnieć że Dumbledor mimo wszystko nie negował a wręcz bronił podejście Snap'a do Harrego co jednoznacznie wskazuje że jego działanie było skutecznym "odpychaczem" Harrego od potencjalnego zainteresowania czarną magią. Musiał być ktoś "związany z Slytherinem" kto wręcz byłby wrogiem dla Harrego ktoś kto nie był Voldemortem a w odpowiednim momencie stałby się tożsamy w uczuciach Harrego na równi razem z nim (Voldemortem). Potrzebował dodatkowe "motoru napędowego" bo istniała obawa że czarna magia skusi Harrego. Dlatego Snape w zasadzie od początku atakował Harrego w końcu było to widać od pierwszej lekcji eliksirów.
Dla mnie Snape był bardzo silny psychicznie . Przeżył tyle okrucieństw ze strony Huncwotów w szkolnych latach i to że jego miłość życia Lily Evans związała się jednym z nich no i jej śmierć do której sam doprowadził zdradzając część przepowiedni Voldemortowi . Wielki szacunek że się sam nie zabił już wtedy . Gdyby nie był gnębiony przez Huncwotów to nigdy w życiu by nie dołączył w szeregi śmierciożerców bo on tego nie chciał dopiero ta bezradność i poczucie słabośći najpierw w domu potem w szkole której opierał się ze wszystkich . Może byłby wysoko postawionym człowiekiem w Ministerstwie Magii. Mam duży szacunek do tej postaci . Chociaż tą nienawiść nie potrzebnie przenosił na cały dom Gryffindoru jako nauczyciel bo oni nie byli niczemu winni chociaż rozumiem jego że musiał jakoś odreagować te Wszystkie złe emocje jakie gromadziły się w nim i to że nie mógł zdradzić całemu światu że jest szpiegiem Dumbledore'a i pomaga dobru bo to Voldemort by odkrył zapewne i by go zabił już wcześniej bo obiecał Dumbledorowi że będzie chronił Harrego Pottera do samego końca chociaż czynił to wbrew sobie no bo Harry to wykapany James jego rywal z młodzieńczych lat który poprzez gówniarskie zachowanie zatruł Snapeowi życie do samego końca . Chociaż Harry nie jest niczemu winnien tojednak ta gorycz którą zgromadził musiała wybuchnąć niestety trafiło to na Harrego
Friendzone lvl Snape: Chroń syna kobiety którą kochałeś całe życie która spłodziła go z dupkiem który cię gnębił 👍
Severus Snape jest takim czarodziejskim odpowiednikiem Jacka Soplicy
Severus Snape to taki "Hans Kloss" pokolenia lat dziewięćdziesiątych i pierwszej dekady XXI wieku.
Snape to barwna i niesamowita postać.Mistrz legilimencji i oklumencji,inteligentny,przebiegły itd.Całe to okropieństwo kiedy wyżywał się na słabszych,na dzieciach bo sam był kiedyś nękany."Harry Nevill itp. którzy nie zrobili mu nic złego."Nie zrozumiał że Lily wybrała inną drogę , to przez niego została zamordowana razem ze swym mężem, przez co w swej frustracji czynił wiele złego innym.Tak postępują ludzie słabi i niezrównoważeni .Pomimo tego jest postacią godną swego rodzaju podziwu za wszystko czego dokonał i kim był pomijając całe to zło które było jego udziałem....Wszyscy popełniamy błędy.Pamiętajmy o tym że Severus odważył się na skruchę w ostatecznym rozrachunku. Ps.Bardzo Ci Dziękuję za te odcinki,za to że starasz się być obiektywny w swym rozumowaniu i zdrowym przedstawianiu zaistniałych sytuacji.Po przeczytaniu serii pozostała nostalgia której pustkę w pewnym sensie zapełniasz . Pozdrawiam !
Bardzo fajny film, daje do myślenia. To prawda, że ciężko jednoznacznie ocenić Snape'a i właściwie wiele tu wyjaśnia przyjrzenie się jego dzieciństwu oraz czasom nastoletnim. Lily była jedyną osobą z którą mógł dzielić zainteresowanie magią, jako wyrzutek w swoim miasteczku czy rodzinie, a przecież nie był wtedy jeszcze zły. Jego charakter zaczął się pewnie kształtować po trafieniu do domu Ślizgonów - dwa konkurujące ze sobą domy rozdzieliły go nie tylko z przyjaciółką, ale również z miłością. Dodatkowo w Slytherinie łatwiej było o osoby zachwycające się ideą czystości krwi. Myślę, że to nie jest tak, że do przyjaźni z nimi Snape'a popchnęła jego mroczna strona, a ogólna utrata Lily oraz prześladowanie i wykluczenie przez innych. To wszystko musiało mocno boleć. Dużo przeżył w szkole i jak tylko okazało się, że ktoś inny chce go w swoje szeregi - wszedł w to szukając akceptacji i spokoju, być może możliwości odegrania się na oprawcach. To całkiem zrozumiałe zachowanie młodej osoby w takiej sytuacji, szkoda tylko, że trafił na nieodpowiednich ludzi, którzy ukształtowali w nim te poglądy i wiarę w tę beznadzieją ideę. Już jako dorosła osoba Snape oczywiście mógł lepiej kierować swoimi odczuciami, emocjami i wiedzą, ale wiadomo, "czego Jaś się nie nauczy..." - jeśli więc w młodości nie dostał przyjaźni od Gryfonów, a tylko przez nich cierpiał, ciężko byłoby wymagać od niego sympatii do nich. To jest jego wytłumaczenie, ale nie usprawiedliwienie, bo jednak mając pozycję nauczyciela, powinien być obiektywny wobec uczniów i nie mścić się za nich za swoje prywatne przejścia - o których zresztą nawet nie mieli pojęcia. Tutaj ukazuje się ta ciemna strona charakteru Snape'a, ta która obudziła się w nim zapewne przez prześladowanie, utratę miłości, śmierć Lily i ogólnie wszystko co przecierpiał. Może nie miał na tyle silnej psychiki, by po takich doświadczeniach wyjść na w pełni dobrą drogę? Niektórzy nie potrafią, to zależy od człowieka. Dodatkowo męczyło go poczucie winy, które na pewno pogłębiało się, gdy tylko widział Harrego. Kto lepiej mógłby przypominać o tym, dlaczego zginęła Lily, niż jej własny syn? To mogło wzmagać wrogość do nastolatka, który przecież niczemu nie zawinił. Ta wrogość mogła brać się stąd, że Snape po prostu nie radził sobie ze swoimi odczuciami. No cóż, nie jest łatwo go ocenić. Małostkowy i denerwujący, wydał Potterów Voldemortowi (i myślę, że nie dlatego, że chciał być zły, ale bardziej na zasadzie wiary w ideę Voldemorta, skoro w nią wierzył, to miał nie powiedzieć swojemu panu czego się dowiedział?), mścił się na uczniach, był niesprawiedliwy, ale jednocześnie starał się pomagać, grał rolę podwójnego agenta narażając własne życie, jako dyrektor Hogwartu starał się nawet chronić uczniów i był jednak godny zaufania. No i był zagubiony większość swojego życia. Albo nawet do jego końca. Taka charakterowa szachownica z niego. Myślę, że jego mroczną stronę łatwo da się wyjaśnić, gdy przeanalizuje się jego życie - to go nie usprawiedliwia absolutnie, ale jednak tłumaczy wystarczająco dobrze i być może Harry to właśnie zrozumiał nadając swojemu synowi imię po nim. No cóż, koniec tego gadania. Muszę przyznać, że całkiem ciekawe było przyjrzeć się charakterowi Snape'a :)
a może jako następny film "W ataku na Huncwotów" czyli Jamesa, Syriusza, Lupina i Petera ? Bo według mnie nikt nie pamięta tego że byli okrutni w czasach szkolnych(a Syriusz po części dalej gdy był dorosły).
Pisałam to pod jakimś filmikiem.
To chyba był odcinek w ataku na gryfonów, i odpowiedział że i tak tam po nich jedzie.
To prawda co Karina powiedziała, ale może kiedyś pokuszę się o osobisty pojazd po Huncwotach też
Ja przez to nie lubię Jamesa, znam takie osoby i wiem że nigdy się nie zmieniają. Jeśli ktoś znęca się dla zabawy nad słabszymi to nie jest dobrym człowiekiem i szują pozostanie do końca.
Snape był po prostu introwertykiem w najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu
Ostatnio czytałam raz jeszcze wspomnienia Snape'a, i zauważyłam kilka ciekawych rzeczy. Po pierwsze, książka mówi jedynie o miłosierdziu dla Lily w zamian za jej syna. Ale warto zauważyć, że głównym celem był Harry. Voldemort chciał go dopaść za wszelką cenę i Snape nie mógł zmienić tej decyzji. Mógł jedynie błagać, aby nie było żadnych dodatkowych ofiar takich jak Lily. I nigdzie nie ma ani słowa, że chciał także śmierci Jamesa, jest tylko napisane, że prosił, aby nie zabijać wszystkich. Słowa, że nie przejmuje się śmiercią Jamesa i Harry'ego, są tylko opinią Dumbledore'a i wszyscy się nią kierują. Równie dobrze Snape mógł błagać o obu rodziców, samego Harry'ego widząc jako beznadziejny przypadek, a James w desperacji użyć animagii i zmienić się w jelenia po czym próbować zaatakować Voldemorta, i dlatego on nie dał mu szansy, bo widząc że próbuje walczyć postanowił go zabić na miejscu i się nie cackać, i to dalej byłaby wersja zgodna z informacjami z kanonu które mamy. Po drugie, jest w książce mowa o tym, że już w szkole zadawał się on z przyszłymi śmierciożercami. Ale teraz pomyślcie, jak to wyglądało z jego perspektywy. Syriusz jakiś czas wcześniej dosłownie próbował go zamordować, a żarty Huncwotów nawet bez tego były dość brutalne, a mimo to nikt nie uważa ich za złych, tylko dlatego że nie używają czarnej magii. Za to taki Avery czy Mulciber, czyli patrząc na wspomnienie z 5 roku, prawdopodobnie ostatnie tolerujące go osoby w tej szkole nie licząc Lilki, te, które miały go nauczyć magii, która w jego oczach mogła pomóc mu się bronić, które pomimo użycia czarnej magii prawdopodobnie nie próbowali nikogo zamordować (w przeciwieństwie do Syriusza), nie prześladowali żadnej długoterminowo żadnej konkretnej ofiary (w przeciwieństwie do Huncwotów) czy stricte torturować, a raczej tak jak Huncwoci robili oni jakieś mocno nieprzyjemne żarty, to jednak właśnie jego przyjaciół Lily uważała za złych, podczas gdy o Huncwotach z jakiegoś powodu miała znacznie lepsze zdanie. Więc, z jednej strony, naprawdę, on miał prawo w tej pozycji uznać, że skoro to co robią Huncwoci jest żartem, to to co robią jego współlokatorzy też nim jest. I to potwierdza nawet sama książka, cytuję:
"(...) - Nie wiesz, co próbował zrobić Mary Macdonald? (...)
- To nic takiego... Taki żart, nic więcej...
- To była czarna magia i jeśli uważasz, że to śmieszne...
- A co robi ten Potter i jego kumple? - Zapytał ze złością Snape, rumieniąc się lekko. (...)"
A z drugiej strony, wyobrażam sobie, że nawet jeśli czasem żarty jego współlokatorów były bardziej drastyczne, to Snape, będąc w tak złej sytuacji w jakiej był w tamtym momencie, byłby w stanie nieco przymknąć na to oko w zamian za obietnicę akceptacji i nauczenia go czarnej magii, która dla niego mogła się wydawać mocą, dzięki której wreszcie przestanie być bezbronny, tak jak był do tej pory przed ojcem i Huncwotami. I tak prawdopodobnie próby powstrzymania ich przed robieniem tego byłyby bezskuteczne, więc jego zadawanie się z nimi nic nie zmieniało. Po trzecie, Lilka mu zarzuca, że przecież on nazywa szlamamy wszystkie niemagiczne osoby poza nią. Ale przy okazji nie zauważa, że cała szkoła poza nią i ew. Ślizgonami, czyli prawdopodobnie przynajmniej większość mugolaków, to te same osoby, które stały obok niego gdy James go molestował - nazywajmy rzeczy po imieniu, bo "kto chce zobaczyć, jak ściągam Snivellusowi spodnie?!" to żarty nie były - i tylko skandowały że "Tak! Rób to! My chcemy to zobaczyć!". Skoro więc oni z tak nieukrywaną przyjemnością patrzyli na jego upokorzenie, to czemu, na Merlina, Snape miałby być miły dla nich? I Snape chciał się bronić przed oskarżeniami Lilki, więc to nie jest tak że nie miał nic do powiedzenia. Lily po prostu ani raz w ich rozmowie nie dała mu dojść do słowa, a potem szybko zamknęła mu drzwi przed nosem. Po czwarte, w rozmowie gdzie planują zabicie Dumbledora Snape mówi "Co z moją duszą?" To oznacza, że jako jeszcze wierny śmierciożerca, on prawdopodobnie nikogo nie zabił, bo inaczej wiedziałby, że jego dusza już jest uszkodzona, i jedno morderstwo w te czy we wte nic nie zmieni. Tym czasem on pyta o to, tak jakby uważał, że jego dusza jest jeszcze cała. Po piąte, w bitwie siedmiu Potterów on użył Sectumsempry, aby uratować Lupina. Z dużym prawdopodobieństwem on mu uratował życie, uratował je swojemu szkolnemu prześladowcy, mimo że ryzykował tym, że jakiś śmierciożerca to zauważy, a wtedy czekałaby go powolna i bolesna śmierć z rąk Czarnego Pana, bo wątpię by był on łaskawy dla zdrajców. Wiem że to niedużo, ale miło zobaczyć, że mimo nienawiści on jednak na swój pokręcony sposób dalej o nich dba. W końcu gdyby nienawidził ich tak bardzo jak się wydaje na pierwszy rzut oka, to poprostu nic by nie zrobił, i ew. potem się tłumaczył, że nie mógł ryzykować.
To tyle jeśli chodzi o moją analizę jego wspomnień, ale jakiś czas temu słuchałam też sobie piosenki "Baran" od Słonia, i naszła mnie pewna rozkmina. Bo Snape zaczął uczyć, kiedy miał ok. 20 - 21 lat. To oznacza, że kiedy zaczynał uczyć, to osoby, które gdy odchodził były w klasie 1 - 3, i chyba 4 nadal są w szkole jako 7 - 5 i prawdopodobnie 4 klasiści. To oznacza, że jego uczniowie wciąż go pamiętali jako pomianego i wyśmiewanego ucznia. Co więc jeśli Gryfoni, którzy byli hormonalnymi nastolatkami, pamiętali jeszcze Jamesa, to, jak on antagonizował w oczach wszystkich Slytherin, Snape'a, wszystkie jego żarty, może nawet w pewnym "hołdzie" dla niedawno zmarłego Huncwota, i uważając przynależność Snape'a do śmierciożerców za kolejny powód by go tępić, tym bardziej, że napewno byli wtedy w Hogwarcie uczniowie, którzy przez śmierciożerców stracili kogoś bliskiego, zaczęli Snapem w pewnym stopniu pomiatać, nawet jeśli nie tak mocno jak w tej piosence, a Snape, chcąc odzyskać kontrolę nad sytuacją, której brakowało mu przez całe życie, zaczął być właśnie tym surowym, mściwym nauczycielem, jakiego znamy, bo to był jedyny sposób by zaczęli go choć trochę szanować? I potem nie przestawał tego robić, bo myślał, że z powodu nienawiści jaką zebrał za bycie tak nieprzyjaznym, historia by się powtórzyła? A Ślizgoni mogli go pamiętać jako osobę utalentowaną, biegłą w czarnej magii, może nawet dla nich jego bycie w wewnętrznym kręgu Voldemorta było powodem, by go w pewien sposób podziwiać, albo nawet znali go jako przyjaciela ich rodziców, więc byli dla niego milsi, przyjaźni, od początku go szanowali, i dlatego Snape zaczął Ślizgonów faworyzować, bo to przy nich czuł, że rzeczywiście nie jest pogardzanym śmieciem dla wszystkich.
Analizowałam sobie Snape'a pod różnym kątem, ale nadal nie mogę zrozumieć dlaczego tak wielki mistrz eliksirów zawsze miał tłuste włosy :D
Kto używałby tego badziewnego mugolskiego wynalazku jakim jest szampon wynaleziony przez jakichs brudnych jaskiniowcow? (Magiczne specyfiki nie radza se dobrze z magicznie przetluszczonymi wlosami xD)
@@marcinkepa6543 więc musiał bardziej gardzić mugolami niż sam Voldemort, bo on, jak jeszcze miał włosy, uważany był za przystojnego młodego człowieka, więc musiał się myć :) Z resztą Snap'e mógł stworzyć własną miksturę i być bardziej zadbany niż Lockhart :D
Może to wina oparów z eliksirów?
lily dotknęła jego włosów, od tamtej pory nie umył
@@frogatka2164 romantyczne, przekonałaś mnie :D
W obliczu własnych doświadczeń jestem w stanie zrozumieć niechęć, a później nienawiść Severusa wobec Gryffindoru, James'a i Harry'ego. Miejmy na uwadze fakt, że dla niektórych ludzi dana konkretna osoba, i uczucie do niej, są na tyle silne, że nie liczy się dla nich nic poza powyższymi - nie liczą się przede wszystkim inni ludzie. A jeśli są jakkolwiek choćby związani z faktem, że miłość nie jest spełniona, to awersja czy wrogość u takowych ludzi może być niebotycznie bardziej spotęgowana niż u innych, przeciętnych; którzy nie będą potrafili takich zachowań zrozumieć. Overall, bardzo dobry materiał, no i na dodatek o mojej ulubionej postaci, dzięki :>
A i jeszcze druga rzecz, snape nie był slabym pedagogiem, on po prostu wykazywał niechęć do braku ambicji, co zresztą też jest nadmienione w książce, że uczniowe z kiepskimi ocenami nie mają co liczyć na zbyt wiele z jego strony. Szczególnie jak został nauczycielem obrony przed czarną magią było to widać dość dosadnie.
Jeśli chodzi i o eliksiry i o czarną magię swoją wiedzą wyprzedzał praktycznie każdego poprzedniego nauczyciela, nie mówiąc o tym że tak jak voldemort był mistrzem leglimencji tak snape oklumencji czyli skuteczną obroną przed tym. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że Voldemort nigdy go nie przejrzał, mimo tego iż często przebywali blisko siebie do momentu aż potter nie wyznał voldemortowi że to nie snape pokonał dumbleodra i był agentem ten cały czas uważał go za lojalnego sługę.
Warto jednak troszkę zrobić researchu :)
Wydaję mi się, że Snape cenił lojalność ponad wszystko. Myślę, że kiedy uczynki Voldemorta były bardziej krwawe i jak on już tracił cząstki ludzkiego zachowania, to wielu wyznawców jego chciało uciec. Tylko ucieczka oznaczała śmierć lub zwrócenie się do potężniejszego czarodzieja właśnie Dumbledora. Relacja Severusa z dyrektorem była napięta bo pomiomo, że wszyscy wiedzieli, że jest nękany przez Huncwotów to nikt z tym faktem nic nie zrobił. Dyrektor może nie wiedział jak wymyka się to spod kontroli i uwielbiał odważnych chłopaków z Gryfindooru. Huncwoci wzieli go na cel już na początku bo mówił, że chce być przydzielony domu węża, jeszcze nie chodziło o Lily. Severus Snape jest gdzieś pomiędzy dobrem, a złem. Jest on najlepsza i najciekawsza postać z całej serii.
Podobno Rowling zdradziła Alanowi Rickmanowi późniejsze losy Snape'a żeby mógł od pierwszej części filmu grać tę postać tak tragicznie i tajemniczo (choć nie wiem ile w tym prawdy😂)
Sam Rickman tak twierdził, że dzwonił do Rowling, bo zastanawiał się, jaka jest grana przez niego postać, co może czuć i takie tam.
Severus too
Tooooo.
.. BATMANN
Snape był postacią dualistyczną, bo ukształtowały go dwie postacie - matka harrego którą kochał i ojciec harrego którego nienawidził, przez calą fabułę musiał być w relacji z harrym co drażniło jego czułe struny. To była wewnętrzna walka
"Będąc chyba najbardziej niesprawiedliwym i nieobiektywnym nauczycielem." Na pewno taki bym był, ale to tylko dlatego, że Dumbledore nie był nauczycielem xD Pamiętam jak gdy pierwszy raz czytała pierwsze tomy(miałam własnie te 12 lat), to myslałam, ze Snape jest taki niesprawiedliwy wobec Gryfindor i rozpieszcza Slyterin bo. 1. Jednak był wychowawcą Slyteriny a Gryfindor był największym rywalem. 2. Widział jak dyrektor szkoły faworyzuje jeden dom a drugi gnoi, wiec chciał to wyrównać tyle na ile mógł.
4:56 snejpuś,czy ty się właśnie....
😂😂😂😂😂😂🤣
To jest jeden z twoich najlepszych filmów i jeden z moich ulubionych.
Jakby nie patrzeć Harry był owocem związku ukochanej Severusa i człowieka który go psychicznie gnębił. Mimo, że sam Harry niczym nie zawinił to jednak wyobrażam sobie jak negatywne emocje musiał budzić w Snape’ie
Ja sie mu dziwie że jeszcze temu Potterowi nie wperdolił :) jakby tyle było okazji
Taka sprzeczność.Z jednej strony mógł nawet polubić Harry'ego,z drugiej strony Harry nieustannie samą swoją obecnością przypominał mu o upokorzeniach doznanych przez Jamesa.
Potrzebowałam tego filmu. Dzięki bardzo! ☺️
Proszę 😋
Niestety muszę przyznać racje tobie,chociaż snape był inteligentny to jego metody nauczania straszne i surowe. Sama twierdzę ze jak jeden z uczniów wręcz boi się nauczyciela,to w metodzie nauczania tego nauczyciela jest cos nie tak. Myślę ze gdyby snape okazywał więcej serca i zrozumienia,to nie był by niczyjm koszmarem. I fakt on posiada serce,ale szkoda ze przez tyle lat go nie używał. Moze myslal ze jak pokaże słabość to zostanie za to wyśmiany,ale niewątpliwie to z kim się zadawał i to ze był w szeregach śmierciożerców mogło wpłynąć na jego charakter i przez to przeważał wady nad zaletami jakie posiadal. Mimo to,to co robił harremu było no cóż nie sprawiedliwe. No bo owiniac syna za wybryki ojca ?, przecież to nie ma sensu.
Jego metoda była dobra i praktyczna, burzył się na puchonów gryfonów i krukonow bo były bardziej doceniane niz jego dom na jego dom chodziły tylko plotkii złe słowa a nauczyciele gorzej ich traktowali, ślizgonom np wymierzyli by karę za nie odrobienie przez tydzień jakiegoś przedmiotu a pozostałym wychowanką domów nie bo przeciez oni będą wielkimi czarodziejami.
Dlatego Snape chciał być surowy dla 3 domów a do swojego nie bo byli najmniej doceniani.
A że boją się nauczyciela to nie żaden argument żeby nie nauczał.
A traktował tak Harry'ego bo nie chciał żeby Voldemort użył więzi nimi, że zobaczył by że traktuje Harry'ego dobre i też użył patronusa żeby Voldemort nie mógł wiedzieć kto mu przyniósł miecz.
@@karinagrzeczynska5256 nie powiedziałbym że obrażanie gnębienie i niesprawiedliwość jest dobrą metodą nauczania ale ok każdy ma swoje zdanie.
@@Viridian102 Czarny pan umie używać czytania w myślach.
Jak by zauważył że Snape dobrze traktuje gryfonów umarł by szybciej niż planował Dumbledore...
@@karinagrzeczynska5256 voldemort nie umiał czytać w umyśle snape bo ten był oklumenem a nawet gdyby umiał wedrzeć się do jego umysłu to i tak by się dowiedział że był szpiegiem
Wg mnie fajnie że gnębił tego okularnika i rudego
Myślę że nie do końca snape był złym czlowiekiem czy nie sądzę by nienawidził pottera nawet jeśli był synem jamesa i był podobny. Po prostu, jako podwójny agent, nie mógł pozwolić sobie na nawet chwilę zapomnienia i dać w jakikolwiek sposób do zrozumienia że zdradza, a gdyby patrzył na pottera przychylniej kiedykolwiek to mógłby się zdradzić.
Szczególnie iż na samym łożu śmierci nie musiał dawać swoich wspomnień potterowi i tym samym zdradzać się kim jest i jaką rolę odegrał naprawdę.
Snape musiał być tym, który jest surowym dla Pottera. Doskonale wiedział z czym przyjdzie się Potterowi zmierzyć, że Voldemort nie będzie wobec niego (Pottera) w żaden sposób łaskawy. I dlatego właśnie tak permanentnie Pottera gnębił. Całe życie Snape'a było jedną wielką maską. W gruncie rzeczy był on dobrym i honorowym człowiekiem, który w pewnym momencie swojej egzystencji zbłądził kierowany nienawiścią i pogardą innych wobec niego.
Jeżeli chodzi o Severusa Snape'a i jego podejście do Harrego Pottera: Nazywając Harrego ciągle leniwym i aroganckim, można wytlumaczyć tym, że pomimo jego nieprzyjemnego zachowania w głębi serca martwił się o niego. Wiedział, że bez zdobycia odpowiedniej wiedzy Harry nic nie osiągnie i dlatego był on nie tylko wobec niego, ale również wobec innych uczniów tak wymagający. Uważał Harrego za człowieka aroganckiego, ponieważ podejmował on niejednokrotnie decyzje skrajnie niebezpieczne, patrz pojedynek z bazyliszkiem, walka z doświadczonymi śmierciożercami w Zakonie Feniksa. Wiedząc o tym, Snape tym bardziej starał się wpłynąć na Harrego, aby ten poświęcał więcej czasu na rozwijanie swojej wiedzy. W Więźniu Azkabanu wiedział również o przypadłości Remusa Lupina, dlatego znając arogancje i talent do pakowania się w kłopoty, kazał Harremu napisać pracę wilkołakach. Dajcie znać co o tym sądzicie. :)
Według mnie severus był po prostu tak dobrym szpiegiem że potrafił oszukać sam siebie. I mimo że popełniał błędy to te doprowadziły go na ścieżkę którą podążał aż do końca. I nie nienawidził Harrego a jedynie poświęcił sympatię chłopaka na rzecz jego bezpieczeństwa. Bycie dobrym wcale nie oznacza to że trzeba być miłym i empatycznym. Dobry człowiek to taki który w słusznej sprawie jest w stanie dać się nienawidzić i pogodzić się z tym że mimo słusznego postępowania będzie zapamietany lekko mówiąc negatywnie lub wcale.
Edit: uważam że snape się pogubił w życiu, a że nie miał akceptacji w domu to mógł się przyzwyczaić do akceptacji lili która mimo to że był w wrogim domu jeszcze nie był aż tak zły jakim był potem. Czuł niesprawiedliwość kiedy jego wróg odebrał mu miłość życia, a jego rozpacz sprawiła że poszedł jeszcze bardziej do ciemnej strony nie miejąc u boku już żadnej osoby która go zatrzymywała przed byciem sługą samego czarnego pana. Nic nie usprawiedliwia jego znęcania się nad harrym i nevillem, bo przecież to on sam spowodował co spowodował. Mógł być uczciwy i zginąć wcześniej, ale za to zmienił by się cały koniec bo to wspomnienia snape sprawiły że harry zobaczył że jego ojciec nie był w cale taki święty i prawdopodobnie zmieniło by to całkowicie bieg historii dlatego autorka zrobiła jak zrobiła. Co nie zmienia faktu że mi trochę snape szkoda, bo to los sprawił że stał się nieobiektywny, zbyt surowy oraz nieempatyczny. Trudno mi było widzieć jego przeszłość, i że skończył jako prawie całkowity czarny charakter mimo to że miał wiele szans aby nie dopuścić do tego aby być w pełni złym.
Mnie zawsze zastanawiało jak on jedyny spośród osób nie mających czystej krwi i nie związanych z Salazarem Slytherinem został ślizgonem... Voldemort był dziedzicem Slytherina, więc to mnie nie dziwi. Harremu tiara też proponowała Slytherin ale on miał w sobie cząstkę duszy dziedzica Slytherina więc to też można wytłumaczyć... a Snape? Był chyba jedynym półkrwi, który trafił do Slytherinu a nie miał takich powiązań, czy o kimś zapomniałam? Musiał być naprawdę maksymalnie ambitny, sprytny i przebiegły, że te cechy przyćmiły status krwi...
😏dzisiejsi szpiedzy powini się uczyć od niego ,jak należy wykonywać swoją pracę, wkrecił psychola voldemorta tak że ten przegrał😎MW
Co prawda, Severus przyczynił się do dobra na dłuższą metę, co nie wyklucza, że robił złe rzeczy (znęcanie się nad Nevillem np.).
Dla mnie Snape jest najodważniejszym człowiekiem jakiego znam i to prawdziwa odwaga będąc gotów zginąć za dziecko twojej ukochanej
Według mnie Snape był dobra postacią bo był podwójnym agentem i poświęcił życie żeby Harry żył żeby zabil Voldemorta bo kochał jego matkę.
I że nie zabił Jamesa za to jakie piekło musiał przechodzić w czasach szkolnych przez huncwotów.
To nie tak
Snape musiał być oschły i zimny szczególnie w stosunku do Harrego, żeby nie zdradzić, że go chroni.
Tak samo działał w jednej z części Dumbledore, unikał Harrego w łaśnie w celu chronienia go ♥️♥️♥️
Ale tak ogólnie to mega odcinek 🌼♥️
Moim zdaniem zachowanie Snape jest takie przez jego dzieciństwo i młodość, w domu miał złą sytuacje jego ojciec nienawidził magii, gdy udało mu się wyjechać do szkoły jego problem się nie skończył, bo był dalej wyśmiewany i poniżany choć by przez Huncwotów, szczerze nie dziwie mu się dla czego nazwał Lily szlamą, po tylu latach przez które był wyśmiewany na oczach całej szkoły, mógł pod wpływem emocji nie wytrzymać, żałował potem tego, a poza tym Lily miała bardzo duży wpływ na Jamesa i skoro była przyjaciółką Severusa mogła postarać się by Huncwoci przestali znęcać się na Snapem, wydaje mi się że przez te wszystkie lata poniżania, wyśmiewania chciał pokazać że rzeczywiście jest kimś wartościowym a bycie Śmierciożercą mu w tym pomoże. Moim zdaniem Severusa nie możemy nazwać ani dobrą postacią ani złą
To uczucie, gdy masz nadzieję, że wyjazd do szkoły rozwiązało twój problem w postaci patologii w domu, ale w szkole napotykasz kolejny problem w postaci szkolnych bad boyów.
Co do jego sposobu bycia jako nauczyciel i stosunku do Pottera- Snape nie mógł być inny. Gdyby zmiękł, to jego rola podwójnego agenta by się posypała. On musiał być właśnie taki.
Być może też i chciał, ale to tylko przypuszczenia.
Co do jego stosunku do Syriusza, to z jednej strony jak wyżej, A z drugiej strony nawet Dumbledorre wierzył w winę Syriusza, więc to nie takie oczywiste, że Snape chciał go wydać
On musiał "grać" tego złego- i właśnie w tym cała kwintesencja tej postaci (będąca podwójnym agentem).
Świetny film. Jeden z najlepszych jakie zrobiłeś. Ja jestem za Snape'm. Uważam go za największego bohatera książek. Ale tym argumentem o boginie Nevilla mnie rozwaliłeś. Nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób. Powiem to jeszcze raz: jeden z Twoich najlepszych filmów.
Dzięki, no cóż, wiadomo, że nauczyciel, szczególnie surowy, może wzbudzać strach. Ale żeby aż tak paniczny to trochę przesada już 😕
Mysle jednak ze z nevillem to troche inna sprawa bo nie chodziło tu tylko o bycie surowym nauczycielem. Snape uwzial sie na nevilla na gruncie prywatnym gdyz zdawal sobie sprawe z tego ze to wlasnie neville mogl byc na miejscu harrego gdyz przepowiednia byla niejednoznaczna. A wtedy na miejscu lily bylamy mama nevilla a lily moglaby nadal zyc przez co snape byl w pewnien sposob zly na nevilla, co oczywisvie nadal nie jest dobre ale w pewien sposob wyjasnia zachowania snape'a.
Huncwoci znęcali się nad snapem bez powodu i to jest najgorsze
Wydaję mi się że nienawiść do Grifindoru i Harrego też po części była udawana na rzecz swojej roli jako Prawej ręki Czarnego Pana PS: Odcinek zajebisty!
W sumie wątpię ze względu na to że z gryfindoru byli huncwoci i to że ten dom"zabrał" mu Lilly to wydaje mi się po prostu bardziej prawdopodobne ale twój powód też jest fajny💛.
Snape nie lubił Harrego bo musiał. Gdyby pomagał harremu i był dla niego miły, voldemort by mu nie zaufał. Dowodzi temu ze mowił z pogardom o ojcu harrego zeby nie był jak james.
Super film. Cieszę się, że sporo miejsca poświęciłeś też złej stronie Snapa, bo mam wrażenie że obecnie ta postać jest strasznie wybielana i ludzie jakby zapominają że on wcale nie był taki dobry i wspaniały.
Ja go za bardzo nie lubiłam bo, mimo jego dobrych uczynków, nie mogłam mu zapomnieć jak zatruwał życie Harremu (i w sumie innym uczniom, np. Nevillowi). Moim zdaniem warto też wspomnieć o lekcjach oklumencji, które niby udzielał Harremu. Może to tylko moje wrażenie, ale ja to obierałam tak, że on go tak tej oklumencji uczył, aby go nie nauczyć. Wydaje mi się, że nie był w stanie wznieść się ponad swoją niechęć wobec Harrego (nieuzasadnioną) i przez to nic z tej nauki nie było bo Snape tylko się nad Harrym znęcał. I według słów Harrego te lekcje miały jeszcze odwrotny efekt bo po nich było jeszcze gorzej więc coś na pewno z tą jego "nauką" było nie tak.
Najbardziej skryty i
PRZYSTOJNY!!!!!!
Snape był agentem Dumbledora 🙂 dzięki niemu Dumbledor wiedział co planuje Voldemort. W związku z tym musiał się wykazać u Voldemorta, dlatego uchodził za czarny charakter
*Harry znajduje kamień wskrzeszenia po wielu latach*
*Harry widzi Remusa, Jamesa, Syriusza i Lily*
Harry:WItajcie!!
Remus:...
James:...
Lily:...
Syriusz:...
Harry:Czemu milczycie?
Remus:Teraz pamietasz moje imię?
Harry:Co?? O co chodzi?
James, Syriusz i Remus razem krzyczą: Jak śmiałeś nazwać syna imieniem Śmiecierusa???
(To nie moje ale fajne)
Był jedną z, jak nie najlepiej napisaną postacią w uniwersum... w porównaniu do większości postaci napisanych czarno-biało nie był jednoznaczny... pomimo swojego "egoizmu" nigdy nie pozwolił skrzywdzić dzieciaka swojej miłości, pomimo egoizmu dumbledora nigdy się nie zawahał, będąc wtyczką u Voldemorta ostatecznie się nie pobeczał oddając życie za "słuszną sprawę". Bez wątpienia był postacią heroiczną ale nie wybielaną na siłę, dlatego moim zdaniem to jedna z najlepiej pokazanych postaci, nie był zwyczajnie jedno kolorowy tylko w odcieniach szarości.
świat wcale nie dzieli się na dobrych ludzi i śmierciożerców, bo wszyscy mamy w sobie tyle samo dobra co zła. Tylko od nas zależy, jaką drogą pójdziemy. Taka jest nasza natura
Snape to takie połączenie Kylo Rena i Maula w świecie Harrego Pottera
Severus Snape jest moim ulubionym bohaterem z całego filmu... 🤩
Moją też♥️♥️♥️♥️♥️💚💚💚💚
I moją❤❤❤❤❤❤❤❤💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚
Mała poprawka-Huncwoci nie byli mniej pojętni od Severusa. We wspomnieniu kiedy to odpczywają po SUMach i dręczą Snape jest wcześniej wyraźnie zaznaczone, że Syriuszowi, Remusowi i Jamesowi nauka przychodziła łatwo i osiągali bardzo dobre wyniki. Glizdogon był chyba takim przeciętniakiem, w czasach szkolnych zapewne nijaka postać która podczepiła się pod grupkę popularnych uczniów. On też jako ostatni opanował sztukę animagii.
Ok, zgodzę się z tym że zwłaszcza Syriusz i James byli zmanierowanymi, zarozumiałymi bucami, oboje z bogatych domów. I to jak dręczyli Snape było słabe, niestety jest to typowy obraz przemocy szkolnej i ich postawy nic nie usprawiedliwia. Tym bardziej że skoro James tak nie znosił Snape mógł go wyzwać na uczciwy pojedynek zamiast lewitować kolegą. Lupin bodajże w 5.tomie wspomina, że tylko Syriusz był w stanie poskromić wyskoki Jamesa. Chociaż z drugiej strony non stop zarabiali jakieś szlabany, i dlatego Syriusz się roześmiał na pytanie Harrego czy był prefektem Gryffindoru ("Nikt o zdrowych zmysłach nie zrobiłby mnie prefektem, za dużo mieliśmy z Jamesem szlabanów. Ale Lupin był grzecznym chłopcem więc dostał odznakę.)
3:26 ten fanart😥😥😥😭😭😭😭😭😭😭❤️❤️❤️❤️❤️❤️
(Jeden like-jedno serducho dla snejpuśa)
dobry przykład iż w kazdym tkwi troche dobra i zła a sytuacje z przeszlosci kierują nami
"Mogło istotnie nie umknąć twojej uwadze że życie ma gorzki smak, a twój ojciec starał się bym i ja o tym nie zapomniał." ...Czy jakoś tak
Turn to page 394... ten głos :) Alan Rickman chyba urodził sie do tej roli
Własnie to jest fantastyczne w tej postaci, że nie da się Snape'a jednoznacznie zakwalifikować do dobrych czy złych. Mnie cielawi jaki koniec przewidział pierwotnie dla niego Dumbledore w swoim wielkim planie? Czy to nie właśnie Severusa chował jak świnię na rzeź??
Dobrze, że tak gryfonów cisnął, bo dumledrzwi ich bardzo faworyzował 🙃
A wiecie dlaczego tak a nie inaczej potoczyło się życie Snejpa?
Bo taki właśnie był Wielki Plan Dumbledora!!!
😂😂😂
Kwestia SWM (Snape Worst Memory) i kontekstu historycznego.
Snape urodził się w 1960 r.
Słowo 'pants' na przełomie lat 90. i 2000 zostało zamerykanizowane do jego obecnego znaczenia, czyli 'spodnie'
W latach 60. i 70. 'pants' miało inne znaczenie, a było nim bielizna/majtki.
Więc sytuacje można interpretować na dwa sposoby:
1. Ściągnęli mu spodnie przed 'tłumem' i został upokorzony.
2. Ściągnęli mu bieliznę przed 'tłumem', co jest przestępstwem seksualnym.
Jeśli to 2 opcja to czy mam się dziwić, że Snape reaguje na Harry'ego, który jest właściwie kopią Jamesa?
Ile to razy podnosi się w dyskusji na pewien kontrowersyjny temat, że kobiety nie chcą rodzić dzieci które będą przypominały z chociażby wyglądu ich oprawców.
Nie usprawiedliwia to traktowania Harry'ego, ale jak najbardziej jest to zrozumiałe, że Snape zachowuje się tak a nie inaczej,
Ale James dla Lily nie był oprawcą.
@@cynthiaschmidt1235 Gdzie napisałam, że James był oprawcą dla Lily? Mówię o Snape'ie. Nie tylko kobiety padają ofiarą przestępstw seksualnych.