To były takie gospodarstwa jak obecnie są utrzymywane na Białorusi. Plus był taki, że sporo ludzi nie musiało wyjeżdżać ze wsi do miast. A teraz, wieś pustoszeje w okamgnieniu. Z typowego rolnictwa da się żyć ale mając co najmniej około stu ha w górę do uprawiania. Takie czasy.
Teraz i na wsi i w miastach ludzie mają problemy mieszkaniowe. Za pgru niejedna rodzina dostawała pracę i mieszkanie na przydział. Praca może i ciężka, ale w przypadku robotniczej Polski ludowej wielu ludzi wybierało to co mieli w zasięgu ręki. Lepiej zmechanizowane gospodarstwa prowadziły PGRy względem rolników indywidualnych. Także było sporo takich, którzy woleli robić tę samą robotę mniejszym nakładem sił niż ręcznie jak chłopi bez maszyn, bo w pierwszej kolejności maszyny dostawały pgry.
W Czechach Słowacji Węgrzech dalej funkcjonuja taka forma jest wygodne dla pracowników a nie sam od rana do nocy 365 dni w roku bo nie stac na zmiennika niestety.
Temat PGR jest bardzo złożony, a w powszechnej świadomości częste jest uogólnianie w tę czy inną stronę. Urodziłem się na początku lat 90-tych a swoją wiedzę opieram na doświadczeniu ojca i dziadka, którzy dzierżawili a następnie kupili dwa PGRy, na archiwalnych dokumentach znalezionych w biurach naszych gospodarstw oraz na rozmowach z dawnymi dyrektorami PGR-ów. Podstawowym uogólnianiem jest stwierdzenie, że PGR-y były nierentowne, dotowane na każdym kroku i utrzymywane na siłę tylko dzięki tym dotacjom. Na przykładzie naszego powiatu, spośród 16 PGR zyski przynosiły tylko 3, pozostałe wychodziły na zero albo generowały straty. Z tym, że łączny zysk z tych trzech był większy niż łączna strata z pozostałych i w skali powiatu PGR-y wychodziły dzięki temu na plus. Władze widziały też niektóre problemy i wyciągały wnioski. Mam dokumenty poświadczające wprost, że straty generowane przez to czy tamto gospodarstwo są spowodowane nieudolnością dyrektora, którego należy odwołać, ale już w innym strata wynika z tego, że łąk torfowych, stanowiących połowę areału nie dało się w mokrym roku skosić i trzeba było kupować pasze. Były też gospodarstwa bardzo nowoczesne, bardzo dochodowe i wzorowo się rozwijające. Jeszcze do niedawna, do jego śmierci, miałem kontakt z dyrektorem PGR z sąsiedniego powiatu, który sprowadzał maszyny z USA, wysyłał pracowników na staże do RFN, inwestował w najnowsze technologie, remontował okoliczne pałace na ośrodki wypoczynkowe czy szkoleniowe, generował w tym gospodarstwie potężne zyski, za co był wielokrotnie nagradzany, po czym w 1991 roku dostał z Warszawy plik papierów z dopiskiem, że to są nowe dokumenty księgowe, z których wynika, że gospodarstwo jest nierentowne, a wszelkie inne z tym dniem tracą ważność. Pierwszy z naszych PGR-ów wydzierżawiony przez ojca i dziadka w 1992 roku też miał ciekawą historię. Po ogłoszeniu likwidacji kierownik opróżnił konto gospodarstwa, zabrał służbowy samochód i tyle go widzieli. Ziemia leżała odłogiem, pracownicy rozkradali wyposażenie a niektórzy wręcz prosili ojca i dziadka, przedsiębiorców z sąsiedniej wsi, żeby wydzierżawili to gospodarstwo i dali pracę. Początki były trudne, trzeba było skompletować rozkradzione wyposażenie, wyłożyć niemałe pieniądze na opanowanie całej sytuacji, a zaniedbana ziemia dała w pierwszym roku tragiczne plony, rzędu półtorej tony pszenicy z hektara. Drugie gospodarstwo przejęliśmy w 1997 roku, ono jest położone w sąsiedniej gminie, oba dzieli 10 kilometrów. Tam po likwidacji zawiązała się spółka pracownicza. Jakoś to chłopaki kulali, ale chcieli się szybko dorobić i zyski z działalności im nie wystarczały, więc woleli sprzedać udziały. Tam ziemia była w dużo lepszej kondycji, budynki całkiem fajne, ale maszyny prawie wszystkie poszły od razu na złom, bo poziom druciarstwa był niebywały
@@mariuszgrzyb6278 powiedzmy pogranicze Pomorza i Warmii. Łącznie na dzień dzisiejszy mamy 1315 hektarów. Na początku lat 90-tych ojciec z dziadkiem mieli już około 70, pierwszy PGR 600 z kawałkiem, drugi niecałe 400 i cały czas po trochę dokupujemy jak tylko jest okazja
U nas w szczecińskim działa po dziś dzień założona w 1950 roku spółdzielnia agrofirma Witkowo. Mają 12 tys hektarów. Dyrektor miał łeb na karku i przeprowadził spółdzielnię przez lata 90. Do tej pory prężnie funkcjonują.
Poczytaj dane statystyczne ile polska miala poglowia bydla, ile wynosila produkcja do 1991 roku a ile wynosi teraz. Poczytaj jakie byly obciazenia socjalne, jakimi obciazeniami podatkowymi byly oblozone pgr i wtedy podejmij sie tworzenia materialu na YT. Poczytaj jak ludzie trafiali do pracy w tych miejscach z calymi rodzinami i w jakich warunkach zyli.Poczytaj statystyki o spozyciu alkoholu w Polsce w tamtym czasie w ogole i o termiach w typie " mama, tata przyniosla/przyniosl z pracy" w kazdej strukturze spolecznej w tamtych czasach to okaze sie, ze Ci ludzie kradli najmniej. Co mieli wyniesc? Mleko? Ziarno? To, ze narwali czegos dla swoich królikow czy swin, ktore czesto sami trzymali, zeby przetrwac? Ludzie ciezko pracowali w pyle, chlodzie i to na sprzecie o niskiej kulturze technicznej, zyli w trudnych warunkach i to wcale niestety nie bylo tak, ze dobrowolnie a na koniec zostali kopnieci w tylek i jeszcze nazwani alkoholikami i zlodziejami. Ludzie na terenach po PGR zyja do dzisiaj i przestancie tak smialo publikowac tego typu materialy w taki sposób. PGR wcale nie byly nierentowne, byly po prostu obciazone wieloma platnosciami i zadaniami socjalnymi. Zarzucasz kradzieże i alkoholizm? Teraz spozycie alkoholu wedlug danych sprzedazy jest wieksze niz wtedy. A co w korporacjach typu banki, towarzystwa ubezpieczeniowe nie pije sie? Inwenty, spotkania sprzedazowe, wyjazdy integracyjne, spotkania z klientami, podsumowanie tygodnia czy miesiaca itd jest bez alkoholu? Zrob rzetelny material bo poruszasz bardzo powazny problem, ale prosze uzbroic się o rzetelne dane a nie legendy z mchu i paproci. Ludzie ciezko pracowali od rana do nocy i czesto zyli w warunkach uwlaczajacych godnosci czlowieka a na koniec zostali pozostawieni sami sobie wbrew swojej woli i bez mozliwosci zmienienia czegokolwiek. Ludzie sie rozwodzili, niszczyli rodziny, popadali w depresje i popelniali samobojstwa a teraz ich sie traktuje jak alkoholikow, zlodziei i wrzody spoleczne. Wstyd. Z tym jeszcze historia sie powinna rozliczyc. Ci ludzie nie mieli jak gornicy , stoczniowcy mieszkan w miescie ani mozliwosci walki o swoje prawa. Pokornie przyjeli rzeczywistosc i to byl błąd.
Może nie zniszczyły ale nie dały mu się rozwinąć. W PRLu pgr to świętość i tam szły fundusze nowe maszyny i dotacje.Prosty chłop mógł co najwyżej kupić wytluczonego grata z pegeru za cenę zbliżoną do fabrycznej.A PGR na to miejsce dostawał nówkę z dotacjami !!
Mój tata jest z wykształcenia traktorzystą i w zawodzie robił tylko miesiąc bo dostał wezwanie do wojska, po wyjściu z niego już nie miał gdzie wracać bo PGR już nie istniał ale takie szczęście w nieszczęściu że nie mieszkał w miejscowości gdzie był PGR tylko kawałek dalej gdzie większe wpływy miała i ma nadal kopalnia
Jedni mowia tak drudzy mówią tak ale chyba najgorsze co państwo wtedy zrobiło ze zostaeilo tych ludzi samych sobie.Moze ktos tu jest kto jest z takiej wsi i napiszę jak to bylo naprawdę Dostali jakieś wsparcie czy tylko im mieszkanie w bloku w poli zostało?Zeby nie bylo ze cis mam przeciw ze blok i pole ale tak mi sie skojarzyło bo koło nas tez takie trzy bloki stały
tak było że ci ludzie zostali faktycznie sami sobie , ci co dostali mieszkania za pgr-u mogli je wykupic za 10% wartości i tak robili na raty oczywiście do agencji rolniczych wpłacało się raty , ludzie byli przyzwyczajeni do państwowej posady i nie mogli pogodzić się z prywatyzacją , bo nie chcieli u prywaciarzy pracować , nie mogąc sie pogodzić z utratą przywilei jakie im dawał pgr ( przydział na mleko ,węgiel , darmowe przedszkole dla dzieci , kolonie i wiele innych ) dlatego też nie brakował patologi bo ci mniej ogarnięci zatracili się w alkoholu , stąd ta opinia , ale nie ma wszystkich do jednego worka wrzucać .
synek mieszkanie dostali to prawda ale za notariusza i za karzdy mert trzeba bylo zapłacić ty myślisz ze państwo z pegerusami zrobiło jak z górnikami czy pocztowcami czy kolejarzami a nawet z żołnierzami no fakt od ilości lat zamieszkania no czy pracy w pgr były upusty procentowe ALE CO TO ZA MIESZKANIE 2,200 M OD SKLEPU 2,300 M OD PRZYSTANKU 13 KM OD MIASTECZKA OD STACJI KOLEJOWEJ ZE 4,5 KM MAM JESZCZE KWITY ZA ILE MI TO SPRZEDALI
Takie były wymogi EWG zlikwidować konkurencję i tak że wszystkim jedynie Chiny oparły się ustawionym przewrotom demokratycznym i teraz oni mają wszystko a my nic .
O ile mi wiadomo to przetrwał jeden PGR i Spółdzielnia Produkcyjna , które doskonal;e funkcjonują i mają się dobrze .Poza tym : w Polsce [ jedyny kraj w demoludach ] istniały trzy formy własności ziemi : państwowa , spółdzielcza i indywidualna [ prywatna ] A TO - PT INTELEKTUALIŚCI , przesądza ,że w Polsce nie było komunizmu!
O zabójstwie Polski zadecydowano już na spotkaniu Jaruzelski i Rockefeller w 1985 roku.Jaruzelski stał się pierwszym amerykańskim generałem w polskim mundurze.
pracowałem w PGR -RZE tylko chyba 3 lata pytam rolnika ile mu żepak sypnął on mówi ze z 15 a w pgr 28 kukurydza też duża różnica pamiętam ze pracownicy mieli nocne dyżury bo GOSPODARZE KUŃMI PODJEŻDZALI W NOCY I WYCINALI Z PNIA KUKURYDZĘ NO I NIE TYLKO
O zabójstwie Polski zadecydowano już na spotkaniu Jaruzelski i Rockefeller w 1985 roku. Zastosowano taktykę spalinej ziemi w białych rękawiczkach ,plan Balcerowicza Sorosa.
5,36 NO I ci co mieli coś do powiedzenia to za darmo kombajny ciągniki itp a pegerusy gówno dostali no tak miejsce na ławecce pod sklepem bo do miasta do roboty czym mial dojechać
To samo czeka rolnictwo indywidualne. Podnoszo koszty produkcji obniżają ceny produktów rolnych i sprowadzają z Ukrainy. To rozłoży rolnictwo chyba że Polska opuści mafijną unie.
Nic to nie zmieni w USA żeby się utrzymać trzeba min.300 ha a u nas średnia ile 11 ha karłowate rolnictwo po prostu dotacje rozleniwił kasa za nic cześć skorzystała ale dużo na nic poszło. @@krzysztofgierek5099
PGR to była wylęgarnia patologi i nic i nikt tego nie zmieni . Miałem styczność z ludźmi z PGR i nie raz łapałem ich przypadkowo na złodziejstwie kiedy okradali własne pola . Jak tłumaczyłem im że to doprowadzi do upadku ich firmę bo okradają sami siebie to argument zawsze był jeden i ten sam . To jest państwowe czyli niczyje i nikt na tym nie cierpi że oni kradną . Dodatkowo po wypłacie drzwi sklepów sprzedających jabole się nie zamykały póki mieli pieniądze . To co komuniści robili rolnikom prywatnym to było wyrządzanie szkody polskim rolnikom . Po wojnie moja babcia musiała oddać 7 hektarów ziemi z 22 hektarów które posiadała bo była uważana za kułaczkę . Prywatni rolnicy nie mogli kupić maszyn rolniczych ani traktorów bo wszystko szło do patologi zwanej PGR . Musieli błagać o talony na maszyny i oddać państwu praktycznie po bezpłatnej cenie (państwowo ustalonej) tyle wyprodukowanej u siebie produkcji ile kosztowała maszyna by myśleć o talonie na nią . Do tego dochodziła łapówka + pieniądze na maszynę . Traktor jadący koleją do POM był po drodze rozkradany i na końcu okazywał się niekompletny a o części zamienne było trudno . Ropa była dla prywatnych rolników na talony a PGR miał ile chciał . Nikt mi nie wmówi że patologia PGR była dobra i dobrze że to gówno dotowane przez okradanie prywatnych rolników zbankrutowało
Piękne czasy,ludzie mieli pracę na miejscu na normalne umowy,do tego mieszkania za pół darmo,był wzwyż demograficzny a po 89r. Zrujnowali wszystko
Każde wakacje pracowałem w PGR na "dzwonek" i parę groszy zarobiłem na
rower pół kolarski -Eska.Lata 1966-1970 r.
To były takie gospodarstwa jak obecnie są utrzymywane na Białorusi. Plus był taki, że sporo ludzi nie musiało wyjeżdżać ze wsi do miast. A teraz, wieś pustoszeje w okamgnieniu. Z typowego rolnictwa da się żyć ale mając co najmniej około stu ha w górę do uprawiania. Takie czasy.
Teraz i na wsi i w miastach ludzie mają problemy mieszkaniowe. Za pgru niejedna rodzina dostawała pracę i mieszkanie na przydział. Praca może i ciężka, ale w przypadku robotniczej Polski ludowej wielu ludzi wybierało to co mieli w zasięgu ręki. Lepiej zmechanizowane gospodarstwa prowadziły PGRy względem rolników indywidualnych. Także było sporo takich, którzy woleli robić tę samą robotę mniejszym nakładem sił niż ręcznie jak chłopi bez maszyn, bo w pierwszej kolejności maszyny dostawały pgry.
W Czechach Słowacji Węgrzech dalej funkcjonuja taka forma jest wygodne dla pracowników a nie sam od rana do nocy 365 dni w roku bo nie stac na zmiennika niestety.
Temat PGR jest bardzo złożony, a w powszechnej świadomości częste jest uogólnianie w tę czy inną stronę. Urodziłem się na początku lat 90-tych a swoją wiedzę opieram na doświadczeniu ojca i dziadka, którzy dzierżawili a następnie kupili dwa PGRy, na archiwalnych dokumentach znalezionych w biurach naszych gospodarstw oraz na rozmowach z dawnymi dyrektorami PGR-ów. Podstawowym uogólnianiem jest stwierdzenie, że PGR-y były nierentowne, dotowane na każdym kroku i utrzymywane na siłę tylko dzięki tym dotacjom. Na przykładzie naszego powiatu, spośród 16 PGR zyski przynosiły tylko 3, pozostałe wychodziły na zero albo generowały straty. Z tym, że łączny zysk z tych trzech był większy niż łączna strata z pozostałych i w skali powiatu PGR-y wychodziły dzięki temu na plus. Władze widziały też niektóre problemy i wyciągały wnioski. Mam dokumenty poświadczające wprost, że straty generowane przez to czy tamto gospodarstwo są spowodowane nieudolnością dyrektora, którego należy odwołać, ale już w innym strata wynika z tego, że łąk torfowych, stanowiących połowę areału nie dało się w mokrym roku skosić i trzeba było kupować pasze. Były też gospodarstwa bardzo nowoczesne, bardzo dochodowe i wzorowo się rozwijające. Jeszcze do niedawna, do jego śmierci, miałem kontakt z dyrektorem PGR z sąsiedniego powiatu, który sprowadzał maszyny z USA, wysyłał pracowników na staże do RFN, inwestował w najnowsze technologie, remontował okoliczne pałace na ośrodki wypoczynkowe czy szkoleniowe, generował w tym gospodarstwie potężne zyski, za co był wielokrotnie nagradzany, po czym w 1991 roku dostał z Warszawy plik papierów z dopiskiem, że to są nowe dokumenty księgowe, z których wynika, że gospodarstwo jest nierentowne, a wszelkie inne z tym dniem tracą ważność. Pierwszy z naszych PGR-ów wydzierżawiony przez ojca i dziadka w 1992 roku też miał ciekawą historię. Po ogłoszeniu likwidacji kierownik opróżnił konto gospodarstwa, zabrał służbowy samochód i tyle go widzieli. Ziemia leżała odłogiem, pracownicy rozkradali wyposażenie a niektórzy wręcz prosili ojca i dziadka, przedsiębiorców z sąsiedniej wsi, żeby wydzierżawili to gospodarstwo i dali pracę. Początki były trudne, trzeba było skompletować rozkradzione wyposażenie, wyłożyć niemałe pieniądze na opanowanie całej sytuacji, a zaniedbana ziemia dała w pierwszym roku tragiczne plony, rzędu półtorej tony pszenicy z hektara. Drugie gospodarstwo przejęliśmy w 1997 roku, ono jest położone w sąsiedniej gminie, oba dzieli 10 kilometrów. Tam po likwidacji zawiązała się spółka pracownicza. Jakoś to chłopaki kulali, ale chcieli się szybko dorobić i zyski z działalności im nie wystarczały, więc woleli sprzedać udziały. Tam ziemia była w dużo lepszej kondycji, budynki całkiem fajne, ale maszyny prawie wszystkie poszły od razu na złom, bo poziom druciarstwa był niebywały
Ciekawe informacje niemalże z pierwszej ręki. Jaka część Polski? Jaki areał łącznie tych dwóch waszych gospodarstw?
@@mariuszgrzyb6278 powiedzmy pogranicze Pomorza i Warmii. Łącznie na dzień dzisiejszy mamy 1315 hektarów. Na początku lat 90-tych ojciec z dziadkiem mieli już około 70, pierwszy PGR 600 z kawałkiem, drugi niecałe 400 i cały czas po trochę dokupujemy jak tylko jest okazja
Konkretny wpis.Pozdrawiam
Bardzo interesująca i ratująca historia. Udało się, mimo wszystko
U nas w szczecińskim działa po dziś dzień założona w 1950 roku spółdzielnia agrofirma Witkowo. Mają 12 tys hektarów. Dyrektor miał łeb na karku i przeprowadził spółdzielnię przez lata 90. Do tej pory prężnie funkcjonują.
Czy to nie balcewowicz kazał pozamykać wszystkie PGR
Dyrektorzy i prezesi zarabiali i było mało
Poczytaj dane statystyczne ile polska miala poglowia bydla, ile wynosila produkcja do 1991 roku a ile wynosi teraz. Poczytaj jakie byly obciazenia socjalne, jakimi obciazeniami podatkowymi byly oblozone pgr i wtedy podejmij sie tworzenia materialu na YT. Poczytaj jak ludzie trafiali do pracy w tych miejscach z calymi rodzinami i w jakich warunkach zyli.Poczytaj statystyki o spozyciu alkoholu w Polsce w tamtym czasie w ogole i o termiach w typie " mama, tata przyniosla/przyniosl z pracy" w kazdej strukturze spolecznej w tamtych czasach to okaze sie, ze Ci ludzie kradli najmniej. Co mieli wyniesc? Mleko? Ziarno? To, ze narwali czegos dla swoich królikow czy swin, ktore czesto sami trzymali, zeby przetrwac? Ludzie ciezko pracowali w pyle, chlodzie i to na sprzecie o niskiej kulturze technicznej, zyli w trudnych warunkach i to wcale niestety nie bylo tak, ze dobrowolnie a na koniec zostali kopnieci w tylek i jeszcze nazwani alkoholikami i zlodziejami. Ludzie na terenach po PGR zyja do dzisiaj i przestancie tak smialo publikowac tego typu materialy w taki sposób. PGR wcale nie byly nierentowne, byly po prostu obciazone wieloma platnosciami i zadaniami socjalnymi. Zarzucasz kradzieże i alkoholizm? Teraz spozycie alkoholu wedlug danych sprzedazy jest wieksze niz wtedy. A co w korporacjach typu banki, towarzystwa ubezpieczeniowe nie pije sie? Inwenty, spotkania sprzedazowe, wyjazdy integracyjne, spotkania z klientami, podsumowanie tygodnia czy miesiaca itd jest bez alkoholu? Zrob rzetelny material bo poruszasz bardzo powazny problem, ale prosze uzbroic się o rzetelne dane a nie legendy z mchu i paproci. Ludzie ciezko pracowali od rana do nocy i czesto zyli w warunkach uwlaczajacych godnosci czlowieka a na koniec zostali pozostawieni sami sobie wbrew swojej woli i bez mozliwosci zmienienia czegokolwiek. Ludzie sie rozwodzili, niszczyli rodziny, popadali w depresje i popelniali samobojstwa a teraz ich sie traktuje jak alkoholikow, zlodziei i wrzody spoleczne. Wstyd. Z tym jeszcze historia sie powinna rozliczyc. Ci ludzie nie mieli jak gornicy , stoczniowcy mieszkan w miescie ani mozliwosci walki o swoje prawa. Pokornie przyjeli rzeczywistosc i to byl błąd.
Może nie zniszczyły ale nie dały mu się rozwinąć. W PRLu pgr to świętość i tam szły fundusze nowe maszyny i dotacje.Prosty chłop mógł co najwyżej kupić wytluczonego grata z pegeru za cenę zbliżoną do fabrycznej.A PGR na to miejsce dostawał nówkę z dotacjami !!
Zniszczono Boga , rodzinę i majątek .
Mój tata jest z wykształcenia traktorzystą i w zawodzie robił tylko miesiąc bo dostał wezwanie do wojska, po wyjściu z niego już nie miał gdzie wracać bo PGR już nie istniał ale takie szczęście w nieszczęściu że nie mieszkał w miejscowości gdzie był PGR tylko kawałek dalej gdzie większe wpływy miała i ma nadal kopalnia
Jak można być z wykształcenia traktorzystą ?
@@Chriso1997 to były lata 80' także mogło to być możliwe
😀
@@95Andrzej ale nie idzie mi że rodzaj wykształcenia tylko zawód taki wykształcony
A może mechanik traktorzysta. Mój ojciec pracował rok na takim stanowisku. Czyli mechanik maszyn po zawodowej szkole
Sprzedam całą polskę wraz z ludnością.Podpisał minister finansów.
Dzisiaj jesteśmy tubylcami żyjącymi w anglosaskiej wymierającej koloni.
Dziadek mi wspominał że w tamtych czasach miał dobrze zwierzęta i zborze mówił jak by wiedział to w ziemię by zainwestował
PGR zniszczył Wałęsa dbał o komunistów zapomniał o ludziach we wsi
Wałęsa zniszczył wszystko
Jedni mowia tak drudzy mówią tak ale chyba najgorsze co państwo wtedy zrobiło ze zostaeilo tych ludzi samych sobie.Moze ktos tu jest kto jest z takiej wsi i napiszę jak to bylo naprawdę Dostali jakieś wsparcie czy tylko im mieszkanie w bloku w poli zostało?Zeby nie bylo ze cis mam przeciw ze blok i pole ale tak mi sie skojarzyło bo koło nas tez takie trzy bloki stały
tak było że ci ludzie zostali faktycznie sami sobie , ci co dostali mieszkania za pgr-u mogli je wykupic za 10% wartości i tak robili na raty oczywiście do agencji rolniczych wpłacało się raty , ludzie byli przyzwyczajeni do państwowej posady i nie mogli pogodzić się z prywatyzacją , bo nie chcieli u prywaciarzy pracować , nie mogąc sie pogodzić z utratą przywilei jakie im dawał pgr ( przydział na mleko ,węgiel , darmowe przedszkole dla dzieci , kolonie i wiele innych ) dlatego też nie brakował patologi bo ci mniej ogarnięci zatracili się w alkoholu , stąd ta opinia , ale nie ma wszystkich do jednego worka wrzucać .
@@przemysawkania9474 Dzięki za odpowiedź.Pozdrawiam
synek mieszkanie dostali to prawda ale za notariusza i za karzdy mert trzeba bylo zapłacić ty myślisz ze państwo z pegerusami zrobiło jak z górnikami czy pocztowcami czy kolejarzami a nawet z żołnierzami no fakt od ilości lat zamieszkania no czy pracy w pgr były upusty procentowe ALE CO TO ZA MIESZKANIE 2,200 M OD SKLEPU 2,300 M OD PRZYSTANKU 13 KM OD MIASTECZKA OD STACJI KOLEJOWEJ ZE 4,5 KM MAM JESZCZE KWITY ZA ILE MI TO SPRZEDALI
Pierdolenie dla frajerów Polskie rolnictwo zniszczył przede wszystkim Balcerowicz .
Takie były wymogi EWG zlikwidować konkurencję i tak że wszystkim jedynie Chiny oparły się ustawionym przewrotom demokratycznym i teraz oni mają wszystko a my nic .
A ten następny w kolejce na szubienicę
i na huj pgr wyjebali ludzie by mieli prace
O ile mi wiadomo to przetrwał jeden PGR i Spółdzielnia Produkcyjna , które doskonal;e funkcjonują i mają się dobrze .Poza tym : w Polsce [ jedyny kraj w demoludach ] istniały trzy formy własności ziemi : państwowa , spółdzielcza i indywidualna [ prywatna ] A TO - PT INTELEKTUALIŚCI , przesądza ,że w Polsce nie było komunizmu!
O zabójstwie Polski zadecydowano już na spotkaniu Jaruzelski i Rockefeller w 1985 roku.Jaruzelski stał się pierwszym amerykańskim generałem w polskim mundurze.
pracowałem w PGR -RZE tylko chyba 3 lata pytam rolnika ile mu żepak sypnął on mówi ze z 15 a w pgr 28 kukurydza też duża różnica pamiętam ze pracownicy mieli nocne dyżury bo GOSPODARZE KUŃMI PODJEŻDZALI W NOCY I WYCINALI Z PNIA KUKURYDZĘ NO I NIE TYLKO
To zdjęcie jest mojej klasy z szkoły
Wszyscy kradli i umialo to upaść
Prezesy zniszyły
O zabójstwie Polski zadecydowano już na spotkaniu Jaruzelski i Rockefeller w 1985 roku.
Zastosowano taktykę spalinej ziemi w białych rękawiczkach ,plan Balcerowicza Sorosa.
5,36 NO I ci co mieli coś do powiedzenia to za darmo kombajny ciągniki itp a pegerusy gówno dostali no tak miejsce na ławecce pod sklepem bo do miasta do roboty czym mial dojechać
Robili i byla produkcia!@**..😊😮😢
Kolektywizacja rolnictwa to byla zbrodnia
No byla
No i dobrze że sie to rozpadło
To samo czeka rolnictwo indywidualne. Podnoszo koszty produkcji obniżają ceny produktów rolnych i sprowadzają z Ukrainy. To rozłoży rolnictwo chyba że Polska opuści mafijną unie.
Nic to nie zmieni w USA żeby się utrzymać trzeba min.300 ha a u nas średnia ile 11 ha karłowate rolnictwo po prostu dotacje rozleniwił kasa za nic cześć skorzystała ale dużo na nic poszło. @@krzysztofgierek5099
PO DZIEWIEDZIESIĄTYM ROKU ZRUJNOWANO WSZYSTKO
Podziękuj jankesom!
Skończył sie wsad dewizowy i padło
@@czekus5regan wstrzymał dolarowe kredyty
W tym kraju nie ma żadnego przemysłu. Jest burżułazja której pachnie wojna. A naród uważają za słupy do głosowania.
PGR zostały zlikwidowane ze względów ideologicznych dlaczego dano ziemię Kościołowi przecież księża na niej nie pracują
Z kościołem to propaganda. U nas nic z PGRów nie odano kościołowi i tak samo siepacze Balcerowicza Sorosa spacyfikowali , a PGRowcy ich wybierają????
Bardzo dobry program
Dziekuje
PGR to była wylęgarnia patologi i nic i nikt tego nie zmieni . Miałem styczność z ludźmi z PGR i nie raz łapałem ich przypadkowo na złodziejstwie kiedy okradali własne pola . Jak tłumaczyłem im że to doprowadzi do upadku ich firmę bo okradają sami siebie to argument zawsze był jeden i ten sam . To jest państwowe czyli niczyje i nikt na tym nie cierpi że oni kradną . Dodatkowo po wypłacie drzwi sklepów sprzedających jabole się nie zamykały póki mieli pieniądze . To co komuniści robili rolnikom prywatnym to było wyrządzanie szkody polskim rolnikom . Po wojnie moja babcia musiała oddać 7 hektarów ziemi z 22 hektarów które posiadała bo była uważana za kułaczkę . Prywatni rolnicy nie mogli kupić maszyn rolniczych ani traktorów bo wszystko szło do patologi zwanej PGR . Musieli błagać o talony na maszyny i oddać państwu praktycznie po bezpłatnej cenie (państwowo ustalonej) tyle wyprodukowanej u siebie produkcji ile kosztowała maszyna by myśleć o talonie na nią . Do tego dochodziła łapówka + pieniądze na maszynę . Traktor jadący koleją do POM był po drodze rozkradany i na końcu okazywał się niekompletny a o części zamienne było trudno . Ropa była dla prywatnych rolników na talony a PGR miał ile chciał . Nikt mi nie wmówi że patologia PGR była dobra i dobrze że to gówno dotowane przez okradanie prywatnych rolników zbankrutowało
kiedyś to było ?
Kiedy to było