Wiem Ryfciu, że dyskusja, która wyniknęła nt. WF była trochę przydługa i może nie chciałoby ci się o tym więcej czytać, dlatego od razu zaznaczę: mój komentarz będzie dłuższy. Nie musisz się z nim zgadzać, ale chciałem się trochę "wyprodukować". Zacznę od rzeczy, która jest problemem nie WF per se, a ogólnie polskiej edukacji. W tym aspekcie mam dwie rzeczy: 1. Przeładowaną podstawę programową 2. Nierównomierność nauczania Ad. 1. To można powiedzieć o każdym przedmiocie w polskiej szkole i nie będę się tu za długo rozwodził, więcej w Ad. 1', które będzie w dalszej części komentarza, ale ogólny pogląd: podstawa zakłada umiejętności w wielu dziedzinach, sportach, umiejętności motorycznych oraz (teoretycznie) wiedzy nt. wykonywanych ćwiczeń, symboli sportowych oraz organizacji wydarzeń sportowych. Wszystkie te rzeczy są zawarte w podstawie programowej i wyrobienie się z tym jest niemal niemożliwe, stąd przejdźmy do... Ad. 2. Tu też można założyć, że we wszystkich przedmiotach jest tak, że lepszy nauczyciel lepiej cię nastawi do przedmiotu (niezależnie czy to polski czy WF). Częstym problemem jednak przy nauce WF jest to, że więcej czasu poświęca się na "gierki" albo odklepywanie ćwiczeń, bez uświadamiania młodzieży nt. chociażby odpowiedniej techniki, co już nie dzieje się na WF (z doświadczeń moich, znajomych z wielu szkół z całej Polski), a na innych przedmiotach już tak (chociażby na matematyce, nauczyciel/ka uczy cię sposobu wykonywania zadań). Daję to jednak do "problemu nie tylko WF", bo bądźmy poważni, muzycy i plastycy też na swoich zajęciach raczej nie uczą od zera śpiewać i malować. Troszkę prywaty, od której wyjdzie moja główna krytyka zajęć z WF i zaliczeń: Jestem z rodziny, gdzie nie przelewało się nam za dzieciaka, raczej byliśmy oszczędni. Moje oceny z WF w podstawówce (4-6) prezentowały się następująco: 4, 4/5, 5. Dodam, że w tamtym czasie nauczyłem się pływać i dwa razy w tygodniu uczęszczałem na zajęcia w klubie pływackim: podstawówkę skończyłem w znacznie lepszej formie, niż ją zaczynałem, jednak raczej nie przez zajęcia z WF. Na większość zajęć, jeśli byłem w szkole, byłem przygotowany i chciałem grać, ale nie byłem super w sportach drużynowych, więc jak byłem wybierany do składów, to częściej siedziałem na ławce, albo stałem na obronie/bramce (tak też kazali mi koledzy, w związku z czym miałem mniej ruchu). Gdybym był mniej introwertyczny może bym się bardziej wyrywał, ale byłem raczej strachliwy, nie chciałem się wychylać jeśli chodzi o kontakty z ludźmi. Koniec końców szkołe skończyłem z 5 ze względu na polityke wfisty, który nie stawiał mniej niż 4 osobom zaangażowanym w zajęcia, niezależnie od umiejętności (co jest według mnie dobrym rozwiązaniem: sam w domu dużo się uczyłem, miałem inne zainteresowania+basen, więc nie miałem czasu na ćwiczenia i szlifowanie różnych aspektów tężyzny fizycznej), a że byłem raczej pośrodku stawki+nauczyciel wiedział o moim pływaniu w klubie (mimo braku większych osiągnięć, ale nie mieliśmy w szkole żadnych zaliczeń z pływania), dostałem na koniec 5. Oceny z WF były raczej zawyżane niż zaniżane u mnie w szkole, ale to się odnosi trochę do pkt 2. wyżej.
Z moich doświadczeń wychodzi mój największy zarzut do zajęć WF (a szczególnie ich oceniania) i przedstawię go poniżej. Zaznaczę jednak, że moim zdaniem WF powinien być oceniany na co najmniej 3 za samo regularne przychodzenie na zajęcia i zaangażowanie w nich, niezależnie od wyników. Ponadto, będę się skupiał przede wszystkim na szkole podstawowej w mojej krytyce. Przechodząc jednak do moich największych problemów z WF: 1'. WF jest bardziej specyficznym przedmiotem niż inne nauczane w szkole (szczególnie podstawowej, ale rozwinę się na temat innych rzeczy także w liceum) 2'. WF jest przedmiotem w lwiej części praktycznym, co często uniemożliwia trening do zaliczeń z tego przedmiotu (oczywiście nie zawsze, o czym będę kontynuował) 3'. Predyspozycje do osiągania dobrych ocen z WF są bardziej zależne od czynników niezależnych od dziecka niż w przypadku innych przedmiotów Ad. 1'. Napisałem wyżej o podstawie programowej, tu chciałbym się odrobinę rozwinąć. Nieprzestrzeganie podstawy programowej przez WFistów to chyba największe błogosławieństwo tego przedmiotu. Polecam ci zapoznanie się z podstawą programową dla klas IV-VIII, ale z bardziej absurdalnych rzeczy: podstawa dzieli się na 4 części: rozwój fizyczny i sprawność fizyczna (wykonywanie określonych ćwiczeń, prób kondycyjnych itp), aktywność fizyczna (tu wszystkie zaliczenia sportowe, biegowe itp.), bezpieczeństwo (zachowanie w przypadku urazów, asekuracja), edukacja zdrowotna (chyba nie muszę tłumaczyć). Problem jest taki, że zarówno szkoły nie mają często możliwości nauczania części z tych rzeczy (np. asekuracji przy ćwiczeniach siłowych, gdy w szkole nie ma siłowni oraz pomiarów chociażby wzrostu czy ciśnienia, które też w podstawie są), jak i nauczyciele zwyczajnie nie uczą tych rzeczy (chętnie się dowiem, jak dużo osób na WF zamiast grania w gry zespołowe miało edukację zdrowotną). Zostaje nam jednak aspekt aktywności fizycznej, który, zgadzam się, jest istotny dla rozwoju dziecka: chcę żeby dzieci były zdrowe i aktywne fizycznie. Problem jest jednak taki, że, mówiąc kolokwialnie, tężyzna fizyczna tężyźnie nierówna. W ramach aktywności fizycznej do umiejętności z WF zaliczają się takie rzeczy jak: wykonywanie piramid, układów gimnastycznych, planowanie rozgrywek szkolnych, układ tańca, skoki przez przeszkody, poprawne odbijanie piłki i rozgrywanie akcji w piłce nożnej, siatkówce, koszykówce i piłce ręcznej, w tym: ustawianie się w ataku i obronie, zwody, bronienie 1vs1 (to są wszystko umiejętności, z którymi osoba powinna ukończyć szkołę podstawową). Problemem jest jednak nie tylko to, że nauczyciele często nie uczą tych rzeczy, ale też to, że nie jest to system naczyń połączonych, jak to jest przy innych przedmiotach. Fakt, ogólne poprawienie kondycji zwiększy twoje szanse na poprawne zaliczanie tych testów, jednak zaliczenie jednego testu nie sprawi, że łatwiej przyjdzie ci wykonanie kolejnego, jak to jest np. w matematyce: najpierw uczysz się mnożenia, potem potęgowania (rozszerzenie mnożenia, upraszczając), a potem wykorzystujesz te umiejętności w kolejnych typach zadań: nieważne czy wykonujesz zadania algebraiczne czy geometryczne, w jakiś sposób powtarzasz sobie podstawowe działania: podnosząc na ławeczce płaskiej nie powtarzasz sobie rzeczy przydatnych przy robieniu dwutaktu. Stąd też rozumiem osoby, które są np. wysportowane i chociażby silne fizycznie, a z takich zaliczeń miały słabe oceny i przez to nie miały dobrych ocen z WF (mimo że pewnie były lepiej wysportowane i fizycznie "zdrowie" niż ich rówieśnicy). Ad. 2'. Kolejną kwestią jest powtarzanie do zaliczeń z WF: zwyczajnie ciężko się na nie przygotować, szczególnie jeśli zaliczenia dotyczą kwestii, w których potrzebna jest inna osoba. Nie chodzi nawet o to, że potrzeba do tego mieć znajomych: to jest zwyczajnie cięższe logistycznie. Ciężej zorganizować powtarzanie na "zaliczenie" z siatkówki, np. przyjmowania, odbić górą, dołem czy atakowania i bloku, bo do tego trzeba kilku osób, podczas gdy powtarzać na egzaminy z innych przedmiotów możesz łatwo sam, trenować rysowanie też możesz sam, zakuwać pszyrke (błąd specjalny) też możesz sam. To samo z takimi rzeczami jak zaliczenia skoków przez kozła czy w dal: nie miałem możliwości ewentualnego powtarzania do tego w domu i pewnie większość osób też nie (co jest trochę inną kwestią to: czy ktoś by w ogóle do tego powtarzał? ale jednak jest to problem, przez który specyfikacja WF jest odmienna od innych przedmiotów i dlatego powinien być oceniany wedle zaangażowania, a nie umiejętności, jak są oceniane inne przedmioty, ale do tego przejde w ostatnim punkcie). Ad. 3'. Predyspozycje fizyczne dziecka nie są tylko zależne od tego dziecka. Masz rację, że raczej możemy powiedzieć, że mamy różne predyspozycje do różnych przedmiotów, ale w jakiś sposób do sprawdzianów czy zaliczeń z nich da się jakoś nauczyć czy je trenować (pisałem wyżej, dlaczego trening do zaliczeń z WF jest skomplikowany), więc i przy tych przedmiotach da się, przy odpowiednim zaangażowaniu, zdobywać dobre oceny: jeśli znam zagadnienia na sprawdzian z historii, to wystarczająco długo nad nimi siedząc (jeśli mi zależy na dobrej ocenie) w końcu je zapamiętam, nauczę się. Podobnie z polskiego: nawet jak czytanie lektur zajmuje mi dłużej, to w końcu przeczytam lekture, nieważne, że Asi to zajęło 2 dni, a ja potrzebowałem na to 2 tygodnie. W innych przedmiotach da się zwyczajnie nadrabiać swoje słabe predyspozycje innymi czynnikami. Z WFem jest taki problem, że do podstawówki wchodzimy już z jakąś sylwetką: lepszą, gorszą, jesteśmy niżsi, wyżsi i to jest trochę już od nas niezależne: mamy inny próg wejścia. Co prawda możemy ciężko pracować, aby poprawić nasze warunki, ale tu napotykamy na jeszcze co najmniej dwa problemy: ograniczenia czasu innymi przedmiotami (lub naszymi zainteresowaniami) i no... naszych rodziców i bliskich. Jeśli w naszym domu rodzinka nie przestrzega zbyt dobrej diety, przez co i my mamy gorszą sylwetke od naszych rówieśników, to raczej nasze słabe oceny z WF nie będą wystarczającym wpływem, aby pokazać naszym rodzicom, że coś jest nie tak: jak dostaniemy jedynke ze sprawdzianu jest większa szansa na konsternacje rodzica, nawet jeśli reakcją będzie "zagonienie do nauki", to już jest to jakaś zmiana, o którą trudniej w przypadku rzeczy, którą napisałem wyżej. Nie musisz się ze mną zgadzać Ryfciu, lubię się często z tobą nie zgadzać, konfrontować moje zdanie. Ba, nie musisz nawet przeczytać tej mojej litanii, ale chciałem to z siebie wyrzucić, może nawet w ramach prokrastynacji (powinienem sie uczyć do sesji xd). Jednak w ostatnim akapicie chciałem poruszyć jeszcze jedną rzecz, o której mówiłeś: WF i ocenianie za wyniki, a nie za zaangażowanie, pokazuje młodym, że nie jesteśmy sobie równi i z tego względu niektórzy będą mieli o te dobre oceny zwyczajnie łatwiej. Nie zgadzam się z tym, że to słuszne, ale rozumiem twój punkt widzenia. Nie zgadzam się głównie dlatego, że nie sądzę, aby mogły do takiego "zderzenia z rzeczywistością" mogły przygotować akurat zajęcia z WF, szczególnie w podstawówce, w której raczej większości z nas te lekcje kojarzą się, nawet w późniejszym życiu, z bieganiem z kolegami za piłeczką, a nie z zaliczeniami z tego przedmiotu. Koniec końców o nich zapominamy i nie wyciągamy z nich, zwłaszcza tak istotnej, nauki na dalsze życie. W krótkiej perspektywie jednak, niskie oceny, zwłaszcza przy porównaniu z rówieśnikami, są zwyczajnie demotywujące dla słabszych uczniów i mogą skutkować zmniejszeniem zaangażowania nie tylko na zajęciach, ale ogólnie w aktywność fizyczną, a chyba obaj się zgodzimy, że czegoś takiego nie chcemy. Miłego wieczorku Ryfku c:
Wiem Ryfciu, że dyskusja, która wyniknęła nt. WF była trochę przydługa i może nie chciałoby ci się o tym więcej czytać, dlatego od razu zaznaczę: mój komentarz będzie dłuższy. Nie musisz się z nim zgadzać, ale chciałem się trochę "wyprodukować".
Zacznę od rzeczy, która jest problemem nie WF per se, a ogólnie polskiej edukacji. W tym aspekcie mam dwie rzeczy:
1. Przeładowaną podstawę programową
2. Nierównomierność nauczania
Ad. 1. To można powiedzieć o każdym przedmiocie w polskiej szkole i nie będę się tu za długo rozwodził, więcej w Ad. 1', które będzie w dalszej części komentarza, ale ogólny pogląd: podstawa zakłada umiejętności w wielu dziedzinach, sportach, umiejętności motorycznych oraz (teoretycznie) wiedzy nt. wykonywanych ćwiczeń, symboli sportowych oraz organizacji wydarzeń sportowych. Wszystkie te rzeczy są zawarte w podstawie programowej i wyrobienie się z tym jest niemal niemożliwe, stąd przejdźmy do...
Ad. 2. Tu też można założyć, że we wszystkich przedmiotach jest tak, że lepszy nauczyciel lepiej cię nastawi do przedmiotu (niezależnie czy to polski czy WF). Częstym problemem jednak przy nauce WF jest to, że więcej czasu poświęca się na "gierki" albo odklepywanie ćwiczeń, bez uświadamiania młodzieży nt. chociażby odpowiedniej techniki, co już nie dzieje się na WF (z doświadczeń moich, znajomych z wielu szkół z całej Polski), a na innych przedmiotach już tak (chociażby na matematyce, nauczyciel/ka uczy cię sposobu wykonywania zadań). Daję to jednak do "problemu nie tylko WF", bo bądźmy poważni, muzycy i plastycy też na swoich zajęciach raczej nie uczą od zera śpiewać i malować.
Troszkę prywaty, od której wyjdzie moja główna krytyka zajęć z WF i zaliczeń: Jestem z rodziny, gdzie nie przelewało się nam za dzieciaka, raczej byliśmy oszczędni. Moje oceny z WF w podstawówce (4-6) prezentowały się następująco: 4, 4/5, 5. Dodam, że w tamtym czasie nauczyłem się pływać i dwa razy w tygodniu uczęszczałem na zajęcia w klubie pływackim: podstawówkę skończyłem w znacznie lepszej formie, niż ją zaczynałem, jednak raczej nie przez zajęcia z WF. Na większość zajęć, jeśli byłem w szkole, byłem przygotowany i chciałem grać, ale nie byłem super w sportach drużynowych, więc jak byłem wybierany do składów, to częściej siedziałem na ławce, albo stałem na obronie/bramce (tak też kazali mi koledzy, w związku z czym miałem mniej ruchu). Gdybym był mniej introwertyczny może bym się bardziej wyrywał, ale byłem raczej strachliwy, nie chciałem się wychylać jeśli chodzi o kontakty z ludźmi. Koniec końców szkołe skończyłem z 5 ze względu na polityke wfisty, który nie stawiał mniej niż 4 osobom zaangażowanym w zajęcia, niezależnie od umiejętności (co jest według mnie dobrym rozwiązaniem: sam w domu dużo się uczyłem, miałem inne zainteresowania+basen, więc nie miałem czasu na ćwiczenia i szlifowanie różnych aspektów tężyzny fizycznej), a że byłem raczej pośrodku stawki+nauczyciel wiedział o moim pływaniu w klubie (mimo braku większych osiągnięć, ale nie mieliśmy w szkole żadnych zaliczeń z pływania), dostałem na koniec 5. Oceny z WF były raczej zawyżane niż zaniżane u mnie w szkole, ale to się odnosi trochę do pkt 2. wyżej.
Z moich doświadczeń wychodzi mój największy zarzut do zajęć WF (a szczególnie ich oceniania) i przedstawię go poniżej. Zaznaczę jednak, że moim zdaniem WF powinien być oceniany na co najmniej 3 za samo regularne przychodzenie na zajęcia i zaangażowanie w nich, niezależnie od wyników. Ponadto, będę się skupiał przede wszystkim na szkole podstawowej w mojej krytyce. Przechodząc jednak do moich największych problemów z WF: 1'. WF jest bardziej specyficznym przedmiotem niż inne nauczane w szkole (szczególnie podstawowej, ale rozwinę się na temat innych rzeczy także w liceum)
2'. WF jest przedmiotem w lwiej części praktycznym, co często uniemożliwia trening do zaliczeń z tego przedmiotu (oczywiście nie zawsze, o czym będę kontynuował) 3'. Predyspozycje do osiągania dobrych ocen z WF są bardziej zależne od czynników niezależnych od dziecka niż w przypadku innych przedmiotów
Ad. 1'. Napisałem wyżej o podstawie programowej, tu chciałbym się odrobinę rozwinąć. Nieprzestrzeganie podstawy programowej przez WFistów to chyba największe błogosławieństwo tego przedmiotu. Polecam ci zapoznanie się z podstawą programową dla klas IV-VIII, ale z bardziej absurdalnych rzeczy: podstawa dzieli się na 4 części: rozwój fizyczny i sprawność fizyczna (wykonywanie określonych ćwiczeń, prób kondycyjnych itp), aktywność fizyczna (tu wszystkie zaliczenia sportowe, biegowe itp.), bezpieczeństwo (zachowanie w przypadku urazów, asekuracja), edukacja zdrowotna (chyba nie muszę tłumaczyć). Problem jest taki, że zarówno szkoły nie mają często możliwości nauczania części z tych rzeczy (np. asekuracji przy ćwiczeniach siłowych, gdy w szkole nie ma siłowni oraz pomiarów chociażby wzrostu czy ciśnienia, które też w podstawie są), jak i nauczyciele zwyczajnie nie uczą tych rzeczy (chętnie się dowiem, jak dużo osób na WF zamiast grania w gry zespołowe miało edukację zdrowotną). Zostaje nam jednak aspekt aktywności fizycznej, który, zgadzam się, jest istotny dla rozwoju dziecka: chcę żeby dzieci były zdrowe i aktywne fizycznie. Problem jest jednak taki, że, mówiąc kolokwialnie, tężyzna fizyczna tężyźnie nierówna. W ramach aktywności fizycznej do umiejętności z WF zaliczają się takie rzeczy jak: wykonywanie piramid, układów gimnastycznych, planowanie rozgrywek szkolnych, układ tańca, skoki przez przeszkody, poprawne odbijanie piłki i rozgrywanie akcji w piłce nożnej, siatkówce, koszykówce i piłce ręcznej, w tym: ustawianie się w ataku i obronie, zwody, bronienie 1vs1 (to są wszystko umiejętności, z którymi osoba powinna ukończyć szkołę podstawową). Problemem jest jednak nie tylko to, że nauczyciele często nie uczą tych rzeczy, ale też to, że nie jest to system naczyń połączonych, jak to jest przy innych przedmiotach. Fakt, ogólne poprawienie kondycji zwiększy twoje szanse na poprawne zaliczanie tych testów, jednak zaliczenie jednego testu nie sprawi, że łatwiej przyjdzie ci wykonanie kolejnego, jak to jest np. w matematyce: najpierw uczysz się mnożenia, potem potęgowania (rozszerzenie mnożenia, upraszczając), a potem wykorzystujesz te umiejętności w kolejnych typach zadań: nieważne czy wykonujesz zadania algebraiczne czy geometryczne, w jakiś sposób powtarzasz sobie podstawowe działania: podnosząc na ławeczce płaskiej nie powtarzasz sobie rzeczy przydatnych przy robieniu dwutaktu. Stąd też rozumiem osoby, które są np. wysportowane i chociażby silne fizycznie, a z takich zaliczeń miały słabe oceny i przez to nie miały dobrych ocen z WF (mimo że pewnie były lepiej wysportowane i fizycznie "zdrowie" niż ich rówieśnicy). Ad. 2'. Kolejną kwestią jest powtarzanie do zaliczeń z WF: zwyczajnie ciężko się na nie przygotować, szczególnie jeśli zaliczenia dotyczą kwestii, w których potrzebna jest inna osoba. Nie chodzi nawet o to, że potrzeba do tego mieć znajomych: to jest zwyczajnie cięższe logistycznie. Ciężej zorganizować powtarzanie na "zaliczenie" z siatkówki, np. przyjmowania, odbić górą, dołem czy atakowania i bloku, bo do tego trzeba kilku osób, podczas gdy powtarzać na egzaminy z innych przedmiotów możesz łatwo sam, trenować rysowanie też możesz sam, zakuwać pszyrke (błąd specjalny) też możesz sam. To samo z takimi rzeczami jak zaliczenia skoków przez kozła czy w dal: nie miałem możliwości ewentualnego powtarzania do tego w domu i pewnie większość osób też nie (co jest trochę inną kwestią to: czy ktoś by w ogóle do tego powtarzał? ale jednak jest to problem, przez który specyfikacja WF jest odmienna od innych przedmiotów i dlatego powinien być oceniany wedle zaangażowania, a nie umiejętności, jak są oceniane inne przedmioty, ale do tego przejde w ostatnim punkcie).
Ad. 3'. Predyspozycje fizyczne dziecka nie są tylko zależne od tego dziecka. Masz rację, że raczej możemy powiedzieć, że mamy różne predyspozycje do różnych przedmiotów, ale w jakiś sposób do sprawdzianów czy zaliczeń z nich da się jakoś nauczyć czy je trenować (pisałem wyżej, dlaczego trening do zaliczeń z WF jest skomplikowany), więc i przy tych przedmiotach da się, przy odpowiednim zaangażowaniu, zdobywać dobre oceny: jeśli znam zagadnienia na sprawdzian z historii, to wystarczająco długo nad nimi siedząc (jeśli mi zależy na dobrej ocenie) w końcu je zapamiętam, nauczę się. Podobnie z polskiego: nawet jak czytanie lektur zajmuje mi dłużej, to w końcu przeczytam lekture, nieważne, że Asi to zajęło 2 dni, a ja potrzebowałem na to 2 tygodnie. W innych przedmiotach da się zwyczajnie nadrabiać swoje słabe predyspozycje innymi czynnikami. Z WFem jest taki problem, że do podstawówki wchodzimy już z jakąś sylwetką: lepszą, gorszą, jesteśmy niżsi, wyżsi i to jest trochę już od nas niezależne: mamy inny próg wejścia. Co prawda możemy ciężko pracować, aby poprawić nasze warunki, ale tu napotykamy na jeszcze co najmniej dwa problemy: ograniczenia czasu innymi przedmiotami (lub naszymi zainteresowaniami) i no... naszych rodziców i bliskich. Jeśli w naszym domu rodzinka nie przestrzega zbyt dobrej diety, przez co i my mamy gorszą sylwetke od naszych rówieśników, to raczej nasze słabe oceny z WF nie będą wystarczającym wpływem, aby pokazać naszym rodzicom, że coś jest nie tak: jak dostaniemy jedynke ze sprawdzianu jest większa szansa na konsternacje rodzica, nawet jeśli reakcją będzie "zagonienie do nauki", to już jest to jakaś zmiana, o którą trudniej w przypadku rzeczy, którą napisałem wyżej.
Nie musisz się ze mną zgadzać Ryfciu, lubię się często z tobą nie zgadzać, konfrontować moje zdanie. Ba, nie musisz nawet przeczytać tej mojej litanii, ale chciałem to z siebie wyrzucić, może nawet w ramach prokrastynacji (powinienem sie uczyć do sesji xd). Jednak w ostatnim akapicie chciałem poruszyć jeszcze jedną rzecz, o której mówiłeś: WF i ocenianie za wyniki, a nie za zaangażowanie, pokazuje młodym, że nie jesteśmy sobie równi i z tego względu niektórzy będą mieli o te dobre oceny zwyczajnie łatwiej. Nie zgadzam się z tym, że to słuszne, ale rozumiem twój punkt widzenia. Nie zgadzam się głównie dlatego, że nie sądzę, aby mogły do takiego "zderzenia z rzeczywistością" mogły przygotować akurat zajęcia z WF, szczególnie w podstawówce, w której raczej większości z nas te lekcje kojarzą się, nawet w późniejszym życiu, z bieganiem z kolegami za piłeczką, a nie z zaliczeniami z tego przedmiotu. Koniec końców o nich zapominamy i nie wyciągamy z nich, zwłaszcza tak istotnej, nauki na dalsze życie. W krótkiej perspektywie jednak, niskie oceny, zwłaszcza przy porównaniu z rówieśnikami, są zwyczajnie demotywujące dla słabszych uczniów i mogą skutkować zmniejszeniem zaangażowania nie tylko na zajęciach, ale ogólnie w aktywność fizyczną, a chyba obaj się zgodzimy, że czegoś takiego nie chcemy.
Miłego wieczorku Ryfku c:
musiałem podzielić komentarz na 2 przez co trochę się rozjechały przerwy xd (za co przepraszam kogokolwiek, komu chciało się to czytać)
Po co
Witam kazdego ogladajadego zapis! Milego ogladania
Wzajemnie (:
A dziękuję
Zabawnie ale jak zasypiałem to prawie pewność mam że coś innego leciało 🤣🤣🤣
Tak sobie slucham tej dyskusji o ocenie z wf i nie wiem w czym widzowie problem widzą
Siena
a ja ostatnio jak bylem w kfc to poprosilem o kubełek bogdana, ale oni nie wiedzieli co to jest i mi nie dali ;/
witam