Vargas Llosa to moj ulubiony prozaik od wielu lat. W Polsce nikt tak nie pisze. Kompozycja utworu, styl narracji, język, temat - doskonałe. Zasłużona Nagroda Nobla.
Świetna powieść, pokazująca jak niszcząca jest władza, niczym nie ograniczona, ten moment, gdy ten, który ma jej pełnię odkleja się od rzeczywistości. Tutaj realia Ameryki Południowej dodatkowo uwypuklają najgorsze cechy satrapów, dochodziło bowiem do nadużyć, które w warunkach europejskich wydają się być abstrakcyjne. Moim zdaniem także najbardziej interesująca jest postać marionetki- prezydenta. Początkowo inaczej go widziałem niż w drugie części. Llosa oddał tragizm społeczności uwikłanej w totalitaryzm genialnie. Ps. Bardzo lubię was słuchać, czekam na następną stacje!
Dziękujemy za tak miłe słowa. Natomiast nie wiem, czy powiedzenie "marionetka" nie jest deprecjonujące. Im bardziej na to patrzę, tym mocniej wydaje mi się, że ten człowek przeprowadził Dominikanę do pokoju. Nie wiem po prostu, dlaczego słowa "marionetka" używać tylko w stosunku do niego. Tam przecież cały system polityczny tak był zbudowany, że WSZYSCY funkcjonowali w ten sposób.
Jeżeli nawet przez pomyłkę wybraliście tę książkę, to bardzo dobrze się stało, bo to doskonała historia. Wiwisekcja mechanizmu trwania i pozornego upadku dyktatury. To nie jest opisany jeden dzień, a kilkadziesiąt lat bezwzględnych, "sułtańskich" rządów. "Robienie dobrze biednym" w systemach autorytarnych to nie szlachetne intencje, a czysty populizm - charakterystyczny dla tego typu systemów władzy. Dla mnie ciekawe było przyjrzenie się nie tylko postaci samego Trujillo (spełnia wszystkie kryteria tyrana i mogę się pochwalić, że był mi znany👏), ale przede wszystkim jego współpracownikom. Co dzieje się z ludźmi, którzy znajdują się w orbicie człowieka, który ma w swoich rękach pełnię władzy. Jak kształtuje się ta zależność, oparta nie tylko na strachu, ale chyba w jeszcze większej mierze na ogłupieniu i zatraceniu jakiejkolwiek moralności. To widać przede wszystkim w postawie i czynach ojca Uranity. Doprowadził się do skrajnego upadku jako człowiek i ojciec. Pewnie takie samo robactwo otacza Putina i innych mniejszych lub większych dyktatorów. Takimi tchórzliwymi wyznawcami, ludzkim planktonem otacza się też nasz „mały dyktatorek”, na szczęście odsunięty od władzy. Skala nieporównywalna, ale gdyby rządził ponad 30 lat, kto wie, do czego by doprowadził. Chaos i tęsknota za reżimem następuje wtedy, kiedy inni są tak przez dekady ubezwłasnowolnieni, że zatracają jakiekolwiek kompetencje i poczucie swojej sprawczości. Dobrze to oddaje cytat: „… zniknęła jego waleczność i poczucie honoru, a pojawił się paraliż rozumu, służalcze posłuszeństwo i szacunek. Często pytał, dlaczego sama obecność Szefa - jego wysoki głos i nieruchome spojrzenie - unicestwiły go moralnie.” (to o tym generale, o którym opowiadacie) Polecam "Burzliwe czasy" Llosy. Bardzo aktualna książka. Sam autor tak podsumowuje, o czym jest: "...jak przy użyciu kłamstwa i mediów można wypaczyć sens demokratycznych rządów, zdestabilizować cały region, przekonując wszystkich dookoła, że robi się to dla dobra obywateli".
Nietrudno dostrzec różne analogie...do współczesności 😉 populizmy wszędzie działają podobnie, w Ameryce Łacińskiej sprawdzały się najczęściej, bo społeczeństwo biedniejsze, często bardzo rozwarstwione. Twój komentarz mnie nie zaskoczył, wcześniej wpadł mi w oko na LC❤ pozdrowionka Bożena!
Bożena, ale tutaj nie było żadnej pomyłki :) Po prostu zupełnie o tym nie myśleliśmy - chcieliśmy pisarza z Peru. Cała reszta jest już moim zarządzaniem oczekiwaniami i chęcią pozrzędzenia sobie :) Zresztą Llosa lubi pisać szeroko o regionie, bo u mnie na półce czekają od dawna "Burzliwe czasy" (dzięki za polecenie!). Bardzo się cieszę, że "Kozła" przeczytałem. Kiedy myślę o Truillo, to zastanawiam się na ile grała tam rolę jakaś jego "magiczność". Bo to nie zawsze było tylko o totalnej podległości - także o jakimś mesmerycznym wpływie. Podobne historie jak tutaj o jego wzroku pojawiały się w odniesieniu do Hitlera czy Mussoliniego. Po prostu mieli w sobie coś, co sprawiało, że ludzie im ulegali. I to na długo przedtem, zanim zyskali pełnię władzy. Właśnie wątek generała jest o tym - jakiejś fatalistycznej (i fatalnej) podległości. UWAGA, OSTRZEŻENIE PRZED SYMETRYZMEM Nie wiem, czy zgadzam się z tak wyraźnym utożsamianiem tego co było w Dominikanie z populizmem. Tamten kraj przeszedł modernizację i nie odbierałem tego co widziałem w "Koźle" jako opowieści o czystym populizmie. Sprawne zarządzanie emocjami społecznymi to po prostu dobra polityka. Niestety. Źli ludzie, też potrafią robić politykę sprawnie. Co więcej, nie jest przypadkie że regularnie się pojawiają - po prostu KAŻDA władza odkleja od rzeczywistości. A szczególnie partie liberalne budują narrację na passive-agressive pogardzie dla tych, którzy nie potarfili być beneficjentami wolnego rynku, co świetnie pokazuje w "Nienawiści" Taibbi (chociażby). No i na to wchodzi ktoś, to pokazuje jakieś głębokie fałsze tego. Smutne to, ale prawdziwe - to na własne życzenie cała ta historia się toczy.
@@literatura-ze-srodka-Europy To prawda, są tacy ludzie, którzy jak wejdą do pokoju to od razu czujesz, że wszedł "KTOŚ!". Niektórzy mają po prostu w sobie taką siłę. Szkoda, że często wykorzystują ją do czynienia zła. Tak, zgadzam się. W przypadku rządów Trujillo, to nie był czysty populizm, chociaż bez tego nie da się moim zdaniem tak zawładnąć emocjami społeczeństw. Przecież wiele lat po jego śmierci ludzie wspominali, że za jego czasów żyło im się lepiej. Czyli, to co znamy z doświadczenia - nieważne są prawa człowieka, demokracja, praworządność. Dla mas liczy się zaspokajanie ich podstawowych potrzeb, nawet gdy ci u władzy okradają ich w sposób niewyobrażalny.
Ależ zachęciliście! W zeszłym roku czytałam "Raj tuż za rogiem", również biograficzną beletrystykę, o życiu Paula Gauguina i jego babki. Miałam skojarzenie, że proza Llosy jest jak chleb: bardzo sycąca, ale nie nudzi się, chce się czytać dalej.
Zdecydowanie należę do fanów autora! Pierwsza książka Llosy jaką przeczytałam to "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" - miłość od pierwszego czytania;) Ale prawdziwe objawienie to "Rozmowa w katedrze". "Święto kozła" też czytałam i słuchając tej rozmowy uświadomiłam sobie, że prawie nic nie pamiętam. Oprócz tego za świetną uważam też "Pantaleon i wizytantki". Jeszcze kilka książek Llosy czytałam, ale wszystko to bylo już jakiś czas temu. Rozmowa świetna i chyba pod wplywem Państwa wrócę do Llosy ;) Czuję się bardzo zachecona! Jeszcze troche jego książek zostalo do przeczytania;)
No zdecydowanie zostało, u mnie to była dopiero 3 książka autora. A to, że podkast przyczynia się do faktu, że wróci Pani do prozy Llosy to komplement pierwszego sortu 💪 nie żartuję, bynajmniej.
@@ZnalezionePrzeczytane Mam na półce "Burzliwe czasy", które dostałam w prezencie dosc dawno temu i tak sobie stoją i czekają... I jeszcze "Miasto i psy", więc któraś z nich postanawiam w tym roku przeczytać. A i czekam już na następnej stacji , bo udało mi się w kwietniu przeczytać "Plugawego ptaka nocy" I jestem bardzo ciekawa Państwa opinii/przemyśleń:)
@@iwakos dziekujemy za słuchanie! Na tę chwilę, przynajmnie połowa z nas przeczytała już "Ptaka", a druga połowa - też już sporo tekstu przeczytała :) Jest więc nadzieja, że jakoś damy radę. "Pantaleon"! Właśnie! To muszę przeczytać :)
Ja po 2 latach nieco bardziej doceniam Marzenie Celta, a Llosa staje się odkryciem dla mnie. Święto kozła to proza gęsta, dobrze przyprawiona, ale w żaden sposób nie przekombinowana, doskonała formalnie, ale dominująca jednak treścią. Zabieram się jesienią za "Rozmowę w katedrze", pozdrawiam
Przeczytałam kilka powieści Llosy, "Święto Kozła" była, jak dotychczas, najlepszą (absolutny zachwyt), ale czytałam ją 9 lat temu, więc wspomnienia wyblakły. Cieszę się, że ją przypomnieliście. Zanim sięgnęłam po "Święto Kozła" absolutnie nic nie wiedziałam o Dominikanie, o reżimie Trujillo. Teraz, oczywiście, czytałabym ją z większą uwagą, bo tyle rzeczy dostrzegliście, np. niejednoznaczność postaci dyktatora, to, jak uwodził ludzi (elity), jak podniósł dobrobyt mieszkańców wyspy, jak posługiwał się "rekwizytami demokracji". A najważniejsze dla mnie jest Wasze spostrzeżenie, że śmierć despoty wcale nie kończy dyktatury... Ta książka to dla mnie najwyższy emocjonalny poziom. Historia Uranity oraz innych osób wplątanych w sieć zbudowaną przez Kozła - wstrząsające. Bardzo ciekawe, jak zwykle, są wasze literackie i historyczne skojarzenia - z Mussolinim, Kapuścińskim, Cabre, Kafką, Spiró. Aniu, myślałam o tym, żeby w tym roku przeczytać kolejną cegłę Llosy. Miałam na myśli "Wojnę końca świata" (Brazylia u schyłku 19 wieku, niedługo po zniesieniu niewolnictwa, sekta wraz ze swoim charyzmatycznym nauczycielem), ale może skuszę się na "Rozmowę w Katedrze", bo jej nie czytałam jeszcze. Polecam lżejszy nurt w pisarstwie Llosy: Pantaleon i wizytantki, Pochwała macochy, Ciotka Julia i skryba, Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki - to zupełnie inny Llosa - ironiczny, dowcipny, nie da się także ukryć, że perwersyjny. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za kolejną wyprawę pociągiem do literatury :-)
Ciekawe byłoby sprawdzić, ile osób dowiedziało się reżimie Truillo dzięki Llosie. Myślę, że poza regionem - była to historia mocno nieznana. Dzięki Aniu za wspomienie o innym Llosie. "Pantaleon" już się pojawił zresztą w wcześniejszym komentarzu. Frywolność i perwersja - zawsze na czasie! :) Nie wiem jeszcze jak to wplotę, gdzie i kiedy, ale to trzeba przeczytać :)
@@bozenas.6830no raczej że nie ja, ja smakuję książki i dlatego jak nagrywamy to M musi sobie przypominać, a ja jestem zawsze świeżo po lekturze 😂 od przyszłego miesiąca będzie lepiej, gdyż będzie trochę "chudszych" egzemplarzy, dasz radę 🤗 jedziesz z nami i koniec, ściskam
Ooo... i jak zwykle zawsze na mnie 😅 Ja też smakuję (to a propos subkomcia do komcia), tylko jak espresso. Ciach! I nie ma. Nikt przecież do tego nie siada 🤣🤣🤣 Więc zdążysz, bo pewnie w maju nie zdążymy nagrać 🫢 WIĘC ŻEBY ZROBIĆ PLAN, W CZERWCU POCIĄG MUSI POJECHAĆ 3 RAZY 👻
Vargas Llosa to moj ulubiony prozaik od wielu lat. W Polsce nikt tak nie pisze. Kompozycja utworu, styl narracji, język, temat - doskonałe. Zasłużona Nagroda Nobla.
Świetna powieść, pokazująca jak niszcząca jest władza, niczym nie ograniczona, ten moment, gdy ten, który ma jej pełnię odkleja się od rzeczywistości. Tutaj realia Ameryki Południowej dodatkowo uwypuklają najgorsze cechy satrapów, dochodziło bowiem do nadużyć, które w warunkach europejskich wydają się być abstrakcyjne. Moim zdaniem także najbardziej interesująca jest postać marionetki- prezydenta. Początkowo inaczej go widziałem niż w drugie części. Llosa oddał tragizm społeczności uwikłanej w totalitaryzm genialnie. Ps. Bardzo lubię was słuchać, czekam na następną stacje!
Polecamy się 🤗 piękny komentarz, zgadzam się ze wszystkim, serdecznie pozdrawiam
Dziękujemy za tak miłe słowa.
Natomiast nie wiem, czy powiedzenie "marionetka" nie jest deprecjonujące. Im bardziej na to patrzę, tym mocniej wydaje mi się, że ten człowek przeprowadził Dominikanę do pokoju. Nie wiem po prostu, dlaczego słowa "marionetka" używać tylko w stosunku do niego. Tam przecież cały system polityczny tak był zbudowany, że WSZYSCY funkcjonowali w ten sposób.
Przeczytałam wszystkie dostępne książki. M. V. Llosy. Uwielbiam jego prozę
Pozostaje pozazdrościć. Ja mam jeszcze kilka w planie i w tym roku na pewno "Rozmowa w katedrze" 👍
Bardzo się cieszę, jeden z moich ulubionych pisarzy dziś, siadam do słuchania
I co - warto było? 🤔 Zawsze jestem ciekawa rewizji tych początkowych komentarzy z pierwszych minut po publikacji 😊
No właśnie - podobnie jak Ania, ciekaw jestem opinii o tej książce.
Jeżeli nawet przez pomyłkę wybraliście tę książkę, to bardzo dobrze się stało, bo to doskonała historia. Wiwisekcja mechanizmu trwania i pozornego upadku dyktatury. To nie jest opisany jeden dzień, a kilkadziesiąt lat bezwzględnych, "sułtańskich" rządów. "Robienie dobrze biednym" w systemach autorytarnych to nie szlachetne intencje, a czysty populizm - charakterystyczny dla tego typu systemów władzy. Dla mnie ciekawe było przyjrzenie się nie tylko postaci samego Trujillo (spełnia wszystkie kryteria tyrana i mogę się pochwalić, że był mi znany👏), ale przede wszystkim jego współpracownikom. Co dzieje się z ludźmi, którzy znajdują się w orbicie człowieka, który ma w swoich rękach pełnię władzy. Jak kształtuje się ta zależność, oparta nie tylko na strachu, ale chyba w jeszcze większej mierze na ogłupieniu i zatraceniu jakiejkolwiek moralności. To widać przede wszystkim w postawie i czynach ojca Uranity. Doprowadził się do skrajnego upadku jako człowiek i ojciec. Pewnie takie samo robactwo otacza Putina i innych mniejszych lub większych dyktatorów. Takimi tchórzliwymi wyznawcami, ludzkim planktonem otacza się też nasz „mały dyktatorek”, na szczęście odsunięty od władzy. Skala nieporównywalna, ale gdyby rządził ponad 30 lat, kto wie, do czego by doprowadził.
Chaos i tęsknota za reżimem następuje wtedy, kiedy inni są tak przez dekady ubezwłasnowolnieni, że zatracają jakiekolwiek kompetencje i poczucie swojej sprawczości. Dobrze to oddaje cytat: „… zniknęła jego waleczność i poczucie honoru, a pojawił się paraliż rozumu, służalcze posłuszeństwo i szacunek. Często pytał, dlaczego sama obecność Szefa - jego wysoki głos i nieruchome spojrzenie - unicestwiły go moralnie.” (to o tym generale, o którym opowiadacie)
Polecam "Burzliwe czasy" Llosy. Bardzo aktualna książka. Sam autor tak podsumowuje, o czym jest: "...jak przy użyciu kłamstwa i mediów można wypaczyć sens demokratycznych rządów, zdestabilizować cały region, przekonując wszystkich dookoła, że robi się to dla dobra obywateli".
Nietrudno dostrzec różne analogie...do współczesności 😉 populizmy wszędzie działają podobnie, w Ameryce Łacińskiej sprawdzały się najczęściej, bo społeczeństwo biedniejsze, często bardzo rozwarstwione. Twój komentarz mnie nie zaskoczył, wcześniej wpadł mi w oko na LC❤ pozdrowionka Bożena!
Bożena, ale tutaj nie było żadnej pomyłki :) Po prostu zupełnie o tym nie myśleliśmy - chcieliśmy pisarza z Peru. Cała reszta jest już moim zarządzaniem oczekiwaniami i chęcią pozrzędzenia sobie :) Zresztą Llosa lubi pisać szeroko o regionie, bo u mnie na półce czekają od dawna "Burzliwe czasy" (dzięki za polecenie!). Bardzo się cieszę, że "Kozła" przeczytałem.
Kiedy myślę o Truillo, to zastanawiam się na ile grała tam rolę jakaś jego "magiczność". Bo to nie zawsze było tylko o totalnej podległości - także o jakimś mesmerycznym wpływie. Podobne historie jak tutaj o jego wzroku pojawiały się w odniesieniu do Hitlera czy Mussoliniego. Po prostu mieli w sobie coś, co sprawiało, że ludzie im ulegali. I to na długo przedtem, zanim zyskali pełnię władzy. Właśnie wątek generała jest o tym - jakiejś fatalistycznej (i fatalnej) podległości.
UWAGA, OSTRZEŻENIE PRZED SYMETRYZMEM
Nie wiem, czy zgadzam się z tak wyraźnym utożsamianiem tego co było w Dominikanie z populizmem. Tamten kraj przeszedł modernizację i nie odbierałem tego co widziałem w "Koźle" jako opowieści o czystym populizmie. Sprawne zarządzanie emocjami społecznymi to po prostu dobra polityka. Niestety. Źli ludzie, też potrafią robić politykę sprawnie. Co więcej, nie jest przypadkie że regularnie się pojawiają - po prostu KAŻDA władza odkleja od rzeczywistości. A szczególnie partie liberalne budują narrację na passive-agressive pogardzie dla tych, którzy nie potarfili być beneficjentami wolnego rynku, co świetnie pokazuje w "Nienawiści" Taibbi (chociażby). No i na to wchodzi ktoś, to pokazuje jakieś głębokie fałsze tego. Smutne to, ale prawdziwe - to na własne życzenie cała ta historia się toczy.
@@literatura-ze-srodka-Europy To prawda, są tacy ludzie, którzy jak wejdą do pokoju to od razu czujesz, że wszedł "KTOŚ!". Niektórzy mają po prostu w sobie taką siłę. Szkoda, że często wykorzystują ją do czynienia zła. Tak, zgadzam się. W przypadku rządów Trujillo, to nie był czysty populizm, chociaż bez tego nie da się moim zdaniem tak zawładnąć emocjami społeczeństw. Przecież wiele lat po jego śmierci ludzie wspominali, że za jego czasów żyło im się lepiej. Czyli, to co znamy z doświadczenia - nieważne są prawa człowieka, demokracja, praworządność. Dla mas liczy się zaspokajanie ich podstawowych potrzeb, nawet gdy ci u władzy okradają ich w sposób niewyobrażalny.
Ależ zachęciliście! W zeszłym roku czytałam "Raj tuż za rogiem", również biograficzną beletrystykę, o życiu Paula Gauguina i jego babki. Miałam skojarzenie, że proza Llosy jest jak chleb: bardzo sycąca, ale nie nudzi się, chce się czytać dalej.
Ależ wspaniałe porównanie do chleba 👏 pozwolę sobie użyć przy najbliższej okazji - pozdrawiam serdecznie ❤
Zdecydowanie należę do fanów autora! Pierwsza książka Llosy jaką przeczytałam to "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" - miłość od pierwszego czytania;) Ale prawdziwe objawienie to "Rozmowa w katedrze". "Święto kozła" też czytałam i słuchając tej rozmowy uświadomiłam sobie, że prawie nic nie pamiętam. Oprócz tego za świetną uważam też "Pantaleon i wizytantki". Jeszcze kilka książek Llosy czytałam, ale wszystko to bylo już jakiś czas temu. Rozmowa świetna i chyba pod wplywem Państwa wrócę do Llosy ;) Czuję się bardzo zachecona! Jeszcze troche jego książek zostalo do przeczytania;)
No zdecydowanie zostało, u mnie to była dopiero 3 książka autora. A to, że podkast przyczynia się do faktu, że wróci Pani do prozy Llosy to komplement pierwszego sortu 💪 nie żartuję, bynajmniej.
@@ZnalezionePrzeczytane Mam na półce "Burzliwe czasy", które dostałam w prezencie dosc dawno temu i tak sobie stoją i czekają... I jeszcze "Miasto i psy", więc któraś z nich postanawiam w tym roku przeczytać. A i czekam już na następnej stacji , bo udało mi się w kwietniu przeczytać "Plugawego ptaka nocy" I jestem bardzo ciekawa Państwa opinii/przemyśleń:)
@@iwakos dziekujemy za słuchanie! Na tę chwilę, przynajmnie połowa z nas przeczytała już "Ptaka", a druga połowa - też już sporo tekstu przeczytała :) Jest więc nadzieja, że jakoś damy radę.
"Pantaleon"! Właśnie! To muszę przeczytać :)
Muszę przeczytać "Święto kozła", bo autora bardzo lubię, a jego książka, która jest u mnie numerem jeden to na razie "Marzenie Celta".
Ja po 2 latach nieco bardziej doceniam Marzenie Celta, a Llosa staje się odkryciem dla mnie. Święto kozła to proza gęsta, dobrze przyprawiona, ale w żaden sposób nie przekombinowana, doskonała formalnie, ale dominująca jednak treścią. Zabieram się jesienią za "Rozmowę w katedrze", pozdrawiam
@@ZnalezionePrzeczytane Lubię też jego całkiem inne książki, np. zabawne, świetne "Panteon i wizytanki", albo króciutkie "Kto zabił Palomina Moreno?"
@@azarch9ja jeszcze bardzo dawno temu czytałam Ciotkę Julię i Skrybę, napisaną niczym latynoski tasiemiec filmowy😅 warto też 👍
@@azarch9z serii GW mam też w domu debiut Llosy "miasto i psy" i także do nadrobienia 😮
@@ZnalezionePrzeczytane Oczywiście też mam w domu. To akurat Llosy ulubiona książka i film mojej żony. :)
Przeczytałam kilka powieści Llosy, "Święto Kozła" była, jak dotychczas, najlepszą (absolutny zachwyt), ale czytałam ją 9 lat temu, więc wspomnienia wyblakły. Cieszę się, że ją przypomnieliście. Zanim sięgnęłam po "Święto Kozła" absolutnie nic nie wiedziałam o Dominikanie, o reżimie Trujillo. Teraz, oczywiście, czytałabym ją z większą uwagą, bo tyle rzeczy dostrzegliście, np. niejednoznaczność postaci dyktatora, to, jak uwodził ludzi (elity), jak podniósł dobrobyt mieszkańców wyspy, jak posługiwał się "rekwizytami demokracji". A najważniejsze dla mnie jest Wasze spostrzeżenie, że śmierć despoty wcale nie kończy dyktatury... Ta książka to dla mnie najwyższy emocjonalny poziom. Historia Uranity oraz innych osób wplątanych w sieć zbudowaną przez Kozła - wstrząsające. Bardzo ciekawe, jak zwykle, są wasze literackie i historyczne skojarzenia - z Mussolinim, Kapuścińskim, Cabre, Kafką, Spiró.
Aniu, myślałam o tym, żeby w tym roku przeczytać kolejną cegłę Llosy. Miałam na myśli "Wojnę końca świata" (Brazylia u schyłku 19 wieku, niedługo po zniesieniu niewolnictwa, sekta wraz ze swoim charyzmatycznym nauczycielem), ale może skuszę się na "Rozmowę w Katedrze", bo jej nie czytałam jeszcze. Polecam lżejszy nurt w pisarstwie Llosy: Pantaleon i wizytantki, Pochwała macochy, Ciotka Julia i skryba, Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki - to zupełnie inny Llosa - ironiczny, dowcipny, nie da się także ukryć, że perwersyjny.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za kolejną wyprawę pociągiem do literatury :-)
Ciekawe byłoby sprawdzić, ile osób dowiedziało się reżimie Truillo dzięki Llosie. Myślę, że poza regionem - była to historia mocno nieznana.
Dzięki Aniu za wspomienie o innym Llosie. "Pantaleon" już się pojawił zresztą w wcześniejszym komentarzu. Frywolność i perwersja - zawsze na czasie! :) Nie wiem jeszcze jak to wplotę, gdzie i kiedy, ale to trzeba przeczytać :)
Plugawego ptaka nocy pewnie nie zdążę przeczytać😟 Nagroda Kapuścińskiego mnie pochłonęła
Ale ogólnie to przeczytaj! Zupełnie inna niż te 3 do tej pory, a smakowita bardzo 👌👌👌
@@ZnalezionePrzeczytane Tak, tak. Przeczytam na pewno, tylko w terminach się nie wyrobię. Duże tempo narzuciliście. Ale to chyba Marcin🤣
@@bozenas.6830no raczej że nie ja, ja smakuję książki i dlatego jak nagrywamy to M musi sobie przypominać, a ja jestem zawsze świeżo po lekturze 😂 od przyszłego miesiąca będzie lepiej, gdyż będzie trochę "chudszych" egzemplarzy, dasz radę 🤗 jedziesz z nami i koniec, ściskam
@@ZnalezionePrzeczytane Tak właśnie myślałam🤗
Ooo... i jak zwykle zawsze na mnie 😅 Ja też smakuję (to a propos subkomcia do komcia), tylko jak espresso. Ciach! I nie ma. Nikt przecież do tego nie siada 🤣🤣🤣
Więc zdążysz, bo pewnie w maju nie zdążymy nagrać 🫢
WIĘC ŻEBY ZROBIĆ PLAN, W CZERWCU POCIĄG MUSI POJECHAĆ 3 RAZY 👻