Myślę, że melodia nie ma granic - i o to chodzi. Dzięki temu wciąż żyje. Dla jednych coś jest słabe, dla innych super - oczywiście w muzyce rzecz jasna.
@@Slamazzar Zgodzę się z tą "atonalnością" jaknajbardziej. Nie jestem wstanie np.słuchać wielu współczesnych stacji radiowych - ale to są nasze subiektywne odczucia. Ewolucja trwa cały czas. Uwielbiam w muzyce lata 60 - te, 70 - te - a znam wielu młodych, którzy mówią, że słyszą w tamtej muzyce nudę i nic więcej. Muzyka popularna jest dla powszechnego odbiorcy - a ten drobnych niuansów nie usłyszy. Pewnie jest Pan fachowcem - i stąd słyszy wiecej. Lubię rozważania o muzyce. Pozdrawiam Pana. Dziękuję za komentarz.
@@lucjanroszak7338 Fachowcem nie jestem, ale wiem, że kanon Pachelbela, który zawsze uważałem za najpiękniejszą melodię wszech czasów, został napisany w pełnej zgodności ze złotą proporcją związaną z ciągiem Fibonacciego. A więc piękno, nie tylko wizualne, ale i dźwiękowe, jest obiektywne :) I w pełni się zgadzam, że lata 70., to absolutnie najlepsza dekada dla muzyki, zwłaszcza progresywnej, choć ogromnie też cenię wpadalność w ucho wielu popowych przebojów lat 80. Za najgorsze uważam za to lata 90. - po 2000 roku moim zdaniem trochę się muzyka poprawiła.
@@Slamazzar W gruncie rzeczy, to chyba się jednak bardziej zgadzamy niż różnimy w powyższej kwestii. To dobrze. Lata 80 - te dla popowych przebojów, to był poprostu "złoty wiek" Trudno mi sobie wyobrazić - by to się jeszcze kiedykolwiek powtórzyło. " Nic dwa razy się nie zdarza " , poprostu.
Solo na pianinie zajebiste ❤
No, nie, strasznie niedopracowana melodia. Pan Ratyński potrafi jednak dużo lepiej, o czym zaświadcza choćby znakomita "Gwiazda Piołun".
Myślę, że melodia nie ma granic - i o to chodzi. Dzięki temu wciąż żyje. Dla jednych coś jest słabe, dla innych super - oczywiście w muzyce rzecz jasna.
@@lucjanroszak7338 Niektórzy to są tak wysublimowani, że potrafią się zachwycić nawet muzyką atonalną ;)
@@Slamazzar Zgodzę się z tą "atonalnością" jaknajbardziej. Nie jestem wstanie np.słuchać wielu współczesnych stacji radiowych - ale to są nasze subiektywne odczucia. Ewolucja trwa cały czas. Uwielbiam w muzyce lata 60 - te, 70 - te - a znam wielu młodych, którzy mówią, że słyszą w tamtej muzyce nudę i nic więcej. Muzyka popularna jest dla powszechnego odbiorcy - a ten drobnych niuansów nie usłyszy. Pewnie jest Pan fachowcem - i stąd słyszy wiecej. Lubię rozważania o muzyce. Pozdrawiam Pana. Dziękuję za komentarz.
@@lucjanroszak7338 Fachowcem nie jestem, ale wiem, że kanon Pachelbela, który zawsze uważałem za najpiękniejszą melodię wszech czasów, został napisany w pełnej zgodności ze złotą proporcją związaną z ciągiem Fibonacciego. A więc piękno, nie tylko wizualne, ale i dźwiękowe, jest obiektywne :)
I w pełni się zgadzam, że lata 70., to absolutnie najlepsza dekada dla muzyki, zwłaszcza progresywnej, choć ogromnie też cenię wpadalność w ucho wielu popowych przebojów lat 80.
Za najgorsze uważam za to lata 90. - po 2000 roku moim zdaniem trochę się muzyka poprawiła.
@@Slamazzar W gruncie rzeczy, to chyba się jednak bardziej zgadzamy niż różnimy w powyższej kwestii. To dobrze. Lata 80 - te dla popowych przebojów, to był poprostu "złoty wiek" Trudno mi sobie wyobrazić - by to się jeszcze kiedykolwiek powtórzyło. " Nic dwa razy się nie zdarza " , poprostu.