Mamy przesyt, ale *KLONÓW* . 90% gier to klony robione na szablonach. Tyle gier wychodzi a ja od 15 lat szukam czegoś co by mnie pozytywnie zaskoczyło w moich ulubionych gatunkach.
Trudno mi jest nawet zdecydować od czego zacząć, bo poruszyłeś mnie tym filmem naprawdę mocno. Podejmijmy się jednak tego, że kiedyś gry "wybitne" były raczej rzadko wydawane. No to ja Ci na to "podaj mi rok, a przytoczę gro przykładów". W samym tylko 1996 mieliśmy Duke Nukem 3D, Tomb Raidera, Red Alert, Pokemony, Warcraft 2, Diablo, Super Mario 64, Resident Evil etc. Wszystkie te gry były "wybitne" według Twojej definicji (która nota bene była pokrętna okrutnie, ale mniejsza o to). Ale może chodziło Ci o dawniejsze "kiedyś'. No to lecimy: 1989 - Prince of Persia, Rick Dangerous, SimCity, Populous, Castlevania III, Golden Axe, Duck Tales, Wonder Boy III, Strider... Kończąc ten wątek kiedyś nie wychodziło mniej gier "wybitnych", wychodziło mniej gier, a grało się we wszystko jak leci, bo (o czym sam też wielokrotnie mówiłeś) nie było sensownego dostępu do rzetelnej informacji. Grałeś w to co dostałeś, niekoniecznie wiedząc przy zakupie czy gra jest dobra, czy nie. I nie wpadaj w retorykę "kiedyś to było", bo kiedyś tak samo robiliśmy konkretny przemiał giereczek szczególnie w czasach Amigi i C64, bo tego było dużo, było to dostępne i nie mieliśmy absolutnie pojęcia o tych grach. Graliśmy początkowo w ciemno, jak leci kończąc zarówno tytuły "wybitne" jak i średnie, czy słabe. Ale nijak nie były to te lepsze czasy. Mówisz, że teraz powstaje za dużo dobrych gier i średnie nie mają siły przebicia. I winisz za to graczy, bo mają za dobrze. Czy widzisz absurd tego o czym mówisz? Rynek rośnie, koszta produkcji rosną, rozrasta się marketing. Siłą rzeczy jeśli masz sprzedać swoje dzieło w tak potężnej branży musisz wydać jak najlepszy produkt i zainteresować odbiorców. Jeśli jako konsument masz wybór i dostęp do informacji, to wiadomo, że wybierzesz to co jest lepsze i akurat Tobie pasuje. No nie będę brał tego "co jest", bo akurat miło byłoby spędzić czas na takiej sobie gierce, bez większych emocji, bo wtedy pana developera klepię po główce, bo się chłopaczyna napracował. To nie jest tak, że w biznesie dostaje się cokolwiek za dobre chęci. Miałeś przykład tych "dobrych chęci" i "ciężkiej pracy" w przypadku No Man's Sky. Gry, która miała być rewolucją, innowacją i miała być "wybitna". I widzisz, nie problem w tym, że gra jest crapem, bo to tak nie do końca. Problem polega na oczekiwaniach odbiorców wynikłych z machiny marketingowej. Jeśli już chcesz analizować ten problem nazywania średniaków crapami, to patrz w ten sposób, riserczuj cokolwiek i zastanów się nad tym co mówisz. Bo w swojej wypowiedzi spłycasz jakość produkcji do idiotycznej skali liczbowej (której sam nie używasz), która ma odniesienie do kompletnie niczego. Bo czym jest gra "7/10"? To Twoja osobista ocena? Ocena z metacritica? Ocena graczy? Sprecyzuj. Nie ma czegoś takiego jak "gra 7/10" w ujęciu ogólnym. Podajesz przykład tego, że twórcy idą w bezpieczne "dojenie marki" robiąc kolejne CoDy i Assassiny i wszystkim to pasuje. No jak widać nie wszystkim, co pokazały wyniki sprzedaży AC Syndicate i tego jak bardzo starali się odświeżyć markę w Origins, by odbiorcy się nie odwrócili od franczyzy. A CoD, Bf? Przecież to to samo co Fifa i NBA! To są update'y w postaci kolejnych gier. To są gry głównie multiplayerowe z doczepianym singlem. Mają swoich odbiorców i swoją społeczność i będą się sprzedawać, nawet jak zmiany pomiędzy kolejnymi edycjami będą minimalne. Bo to tego typu produkcje. I wyznacza to rynek - póki będą na to kupcy, dopóty będą powstawać nowe odsłony. I dalej ciągniesz, że kiedyś to się grało w jedną grę miesiącami, a dzisiaj taki przemiał i tylko gierkę za gierką się przerzuca. Na jakiej podstawie stawiasz taką tezę? Owszem, ja jestem osobą, która nie spędza w jednym tytule setek godzin. Przeważnie przechodzę grę i biorę następną. Ewentualnie zdarzy mi się do tej samej produkcji wrócić co jakiś czas, ale nie jestem entuzjastą platynowania giereczek, bo zwyczajnie mnie to nie jara. Aczkolwiek jest mnóstwo graczy, którzy potrafią nabijać po kilkaset, a nieraz i ponad tysiąc godzin w pojedynczych produkcjach. I jest też gro tytułów, których cykl życia jest dużo dłuższy niż miesiąc od premiery. Że wspomnę tylko o CS:GO, GTA V, Rainbow Six Siege, Diablo III, czy właśnie wspomniane CoDy. Nie wiem skąd bierzesz swoje twierdzenia... ale się domyślam. I rynek indie. Tam jest przesyt, bo trudno jest wyłowić cokolwiek dobrego. Nieraz naprawdę dobre produkcje nie wypływają przez nawał chłamu, który przewala się po steamie. Stąd też idea samego indyka premium, który dostaje nieco większy budżet i przede wszystkim jakiś sensowny marketing, by przebić się do powszechnej świadomości. I rynek indie nie staje się drugim rynkiem AAA. Nie ma jakoś wielkiego nawału sequeli, a twórcy braki w finansowaniu, co odbija się na prostszej grafice chociażby, nadrabiać muszą kreatywnymi pomysłami, które odróżnią ich grę od tysięcy innych. I to napędza powstawanie coraz lepszych i ciekawszych produkcji. Czyli paradoksalnie, to co Ty uznajesz za wadę, jest motorem napędowym tego działu. I tak szczerze nie chce mi się odnosić do każdego zdania wypowiedzianego w tym filmie. A mógłbym pisać jeszcze długo o tym "krachu rynku gier" (to tak nie działa zią), czy o Twoim sprowadzaniu nowych tytułów do bycia ładnymi graficznie, albo o antagonizowaniu jutuberów jako źródło rzetelnej informacji (przy okazji całą tą opowieść o obiektywizmie recenzji też można by podsumować), ale szkoda na to czasu i energii, bo mam wrażenie, że do Ciebie i tak to za bardzo nie dotrze. I nie chcę byś odbierał to osobiście (jeśli w ogóle to jakoś odbierzesz), czy jako hejt, ale straszne masz ostatnio odpały Krzysiu. Niedawno bejrzałem wszystkie "Echa" o przygodówkach i to był TEN NRGeek, którego dobrze się słucha i który ma coś ciekawego do powiedzenia. Natomiast kiedy bierzesz się za takie przemyślenia, czy uchowaj, jakieś kwestie światopoglądowe, to tworzy się z tego takie... pierdolenie starego dziada. Wybacz brak lepszego określenia. Nie komentuję przeważnie filmów, bo nie mam jakoś takiego nawyku (a powinienem sobie wyrobić), ale ten zbitek myśli już przelał moją czarę rozgoryczenia Twoją filozofią. Proszę nie stawiaj tez na podstawie "wydaje mi się", ale riserczuj to o czym chcesz powiedzieć, falsyfikuj swoje tezy, podeprzyj je jakimikolwiek faktami. Rób to co robisz, ale rób to dobrze :)
Szkoda że mogę dać tylko jednego lajka. Świetnie wypunktowałeś cały filmik. Według mnie leży formuła materiału, świetnie sprawdza się ona w opowiadaniu anegdotek i historii gejmera ale gdy krzysztof za jej pomocą chce podzielić się jakimiś przemyśleniami lub o zgrozo próbuje analizować rynek gier bez żadnego przygotowania to wychodzi z tego niestety takie 30 minutowe pierdolenie o szopenie. I nie chcę tu wyjść na hejtera bo lubię czasem poogladać Krzysia i pamietam jak w jednym filmiku stwierdził że większość rzeczy na yt to strata czasu. Ja właśnie straciłem moje 30 minut aby wysłuchać opinii rodem z "Janusz gaming". Mnie najbardziej nurtuje co znaczy że gra jest 7/10? To miałoby sens gdyby Krzysztof do każdej recenzji gry wystawiał ocenę w tej skali, wtedy byłby jakiś punkt odniesienia, no ale jak sam na wstępie powiedział że nie uznaje tego typu skal oceniania (!). Krzychu proszę Cię, więcej napracowanka w materiałach, mniej zaprzeczania samemu sobie. Jak jest luźno to luźno ale jak rzucasz taką śmiałą tezę że rynek jest przesycony to musisz się liczyć z krytyką
Thekeninger Skąd się biorą gry 7/10? Przykład mojego 15 letniego syna, miłośnika CS-a, BF a teraz Fortnite'a...po pierwsze młóci tylko w te multiplayerowe strzelanki i nie obchodzą go inne gatunki gier. Nawet specjalnie nie próbuje. A jak próbuje to właśnie pierwsze co to...7/10? (Nie ważne czy to opinia ze steama, metacritica czy kumpla gimba) To crap, nie gram, kijem nie dotknę. Nie robię badań naukowych więc nie oczekujcie twardych danych od Krzyśka ale sam rzadko sięgam po gry 7/10 (według gol-a).
Gramofon W pełni się zgadzam. Co do NMS - gra była, pardon, "przehajpowana". Studio wielkości studia indie vs oczekiwania graczy oraz mocne naciski Sony na promowanie tego tytułu jako coś niesamowitego. I według mnie studio nie miało wyboru tylko musiało brnąć w ten hype starając się jak tylko mogą.
Ja czasem NRGeeka oglądnę, szczerze wolę jak robi crapy bo ogólnie to irytuje mnie tymi swoimi ohami i ahami jak gra w nowe crapasyny i far kraje, tłoczone taśmowo i już napisałem że jest przesyt tych samych gierek wypluwanych jak z pepeszy z jedynie zmienioną grafiką i modelami postaci (no takie uproszczenie podaję). A czym jest gierka 7/10? No jak dla mnie to taka gra, która ma wmiarę dobrą grafikę i gameplay nie kuleje, czasem muzyka i udźwiękowienie jest wybitne (dla mnie taką grą 7/10 jest Kingdom Come). Często też określeniem gry 7/10 jest kolejny crapasyn, kał i druty czy kolejna fifa - można pograć ale po co, skoro grając w jednego to tak jakbyś grał we wszystkie poprzednie. Ogólnie dobry start na jakąś franczyzę lub dla kolejnej nie wybitnej części franczyzy. Gry AAA, które mają dużo irytujących błędów to oceny od 4 w dół. 6-5 da się znieść ale są na przykład biedne w gameplay i lokacje (jak grałem w demo Destiny to jakby zdjąć skórki to by się okazało że biega się po samych korytarzach 5/10). 4-1 to już gra nie grywalna lub słabe early access.
Grimmer A! Dorzucę dwa grosze do NMS. Sean Murray sam chyba nie wiedział jak ta gra będzie wyglądać, więc sam fantazjował a po drugie.... no wystarczy obejrzeć oficjalny trailer z E3 2014... jest podpisany jako „No Man’s Sky Gameplay trailer | E3 2014 | PS4” GAMEPLAY TRAILER. Jeszcze raz... GAMEPLAY!
Przyznam że w niektóre średniaki grało mi się dużo lepiej niż w AAA, np taki Vampyr pochłonął mnie jak komornik patusa, a przy takim nowym Asasynie czy Codzie jestem drętwy jak księgowy w gipsie
Czy ja wiem? W Crusader Kings II (2012) i Europę Universails IV (2013) gram z kolegami do dzisiaj. Inne przykłady: csy, heroes III, gta sa, gta V, M&B Warband, binding of isaac, skyrim, total wary (medieval 2 jest w ogóle nieśmiertelny). W te gry w ciągle się gra, o nich gada, moduje się je. Ponadto co jakiś czas wracam do gothiców, morrowinda, baldurów i do innych klasyków.
Imo te tytuły jak M&B czy Crusader Kings nie potrzebują wybuchanego marketingu. Są to gry względnie budżetowe, celują w określoną niszę i wydaje mi się, że ta nisza doskonale zdaje sobie sprawę z tego typu gier.
Jak ja bym chciał zobaczyć odświeżonego Medievala 2 z przede wszystkim lepszym AI w bitwach, które często jest po prostu idiotyczne. Gra - legenda. Mam gdzieś ciągle swojego moda z całkowicie nowym światem i królestwami... Szkoda, że nigdy go nie dokończyłem aczkolwiek jest grywalny.
Nie oglądałem filmu, ale czytając komentarze można łatwo zaobserwować, że sami sobie fundujecie ten cały przesyt i jesteście jak dzieci we mgle nie wiedzące czego chcą. Kupujecie tony gówna, które i tak Was nie interesują (bo promocja, bo za darmo, bo w bundlu za 3 dolce, więc mój wewnętrzny Janusz musi mieć), instalujecie 20 gier, z czego 15 nawet nie włączycie, a potem sami nie wiecie czego chcecie : D Instalujesz jedną grę, która faktycznie Cię interesuje, ogrywasz/porzucasz jeśli totalnie się nie spodoba, usuwasz, instalujesz kolejną, na którą masz ochotę, problem solved. To tak samo jak z prowadzeniem jakichkolwiek projektów - zaczniesz 5 projektów - nigdy żadnego nie skończysz, weź się za jeden, ale dobrze, proste. Sami sobie ten przesyt fundujecie, a szczególnie PC'towcy prześcigający się w liczbie gier na Steamie. Nauczcie się selekcjonować, kupujcie tylko to co FAKTYCZNIE może się Wam spodobać i na co NAPRAWDĘ macie ochotę, zostawcie w piździec te bundle ze śmieciowymi indykami, w które nigdy nie zagracie, a nagle magicznie nie będzie problemu z wyborem gry i będzie zawsze w co grać. Jak kupować to inteligentnie - są duże promocje, wybierz sobie JEDNĄ, ewentualnie dwie gry, a nie od razu 10 tylko dlatego, że kosztują grosze. Robienie zapasów gier nie działa, wiem po sobie, jak jeszcze kiedyś piraciłem to ściągałem wszystko jak leci, a potem nie umiałem nic wybrać i kończyło się na tym, że w nic nie chciało mi się grać.
Fajny komentarz : ) Konsumpcjonizm nas niszczy, a dziś popadnięcie w to jest łatwiejsze niż kiedykolwiek. Tak jak napisała osoba przed Tobą - kolesie mający 2 tysiące gier, w które nie grają. Ok, powiedzmy, że mu sprawia radość kolekcjonowanie, ale jeśli przyjdzie do "w co by tu zagrać?", to już pojawia się ogromny problem i wychodzi na to, że w końcu nie zagrasz w nic. Stąd całe stada graczy narzekają na brak gier do ogrywania, a tytułów jest całe pieprzone mnóstwo, dla różnych odbiorców, wystarczy tylko umieć "dysponować" grami, mieć określony gust, wiedzieć na co się ma aktualnie ochotę, jakim czasem się dysponuje, żeby choćby nie rzucać się na 100-godzinną grę, kiedy ma się akurat nawał pracy, dzieci i kto wie co jeszcze. W skrócie - włączyć myślenie, wyłączyć pierwotne instynkty. PS. Dzięki : )
pojęcie przesyt bierze się z braku czasu. Raz ze nie mamy za duzo czasu w ciagu dnia, a dwa ze dobrze sobie zdajemy sprawe ile zyje przecietnie człowiek. Czasami mi sie zdaje ze nasza wiedza dotyczaca długosci zycia powoduje ze zbyt sie spinamy, chcemy mieć wszystkiego w opór, wszystko najlepsze, tylko ze nie mamy czasu sie tym nacieszyć, bo goni nas czas. Zwyczajnie zamiast sie cieszyć ze spedzamy miło czas to juz nas bombarduje myśl, ze swiat ma tak wiele do zaoferowania i nie zdarzymy tego wszystkiego doświadczyć .Więc pędzimy by jak najwiecej zrobić ale nie przezywamy tego, nie chcemy marnować czasu tylko cały czas zapierdalać na przód. Gdybysmy byli nieswiadomi ile zyjemy przeciętnie , nie było by tego negatywnego zjawiska o którym mówię. Jako ludzkość sobie sami ukręciliśmy bat na własną dupę.
Ja od jakiś dwóch lat odpuściłem sobie granie w gry "na bieżąco". Mam parę gier w roku na jakie czekam i kupuję na premierę, a pozostałe zazwyczaj olewam. Dzięki temu mam czas grać w gry, które uważałem za stratę czasu, a które bardzo lubię np World of Warcraft, Diablo III, albo EU4. Dzięki zaoszczędzonemu czasowi mogę wgłębić się w mechanikę tych gier, dzięki czemu mam taką satysfakcję jakiej nigdy nie doświadczyłem grając po łebkach w nowe tytuły AAA.
Rynek teraz jest przesycony, dostajemy masę klonów. Kiedy wychodziły klasyki często te gry były pionierami swego gatunku (graliśmy w nie z czystej ciekawości), w Polsce komputeryzacja dopiero raczkowała. Gdy chodziłem do podstawówki, na 15 chłopaków w klasie tylko dwóch miało PC. Internet też niszczy gry. Pamiętam gdy grałem w Gothica około 18 lat temu, potrafiłem męczyć się z jedną misją tydzień. Obecnie gry prowadzą nas za rączkę. Firmy nie były też nastawione na zysk jak teraz. To wszystko sprawia, że w grę gramy kilka dni - tygodni i do niej nie powracamy. Na dyskach mamy po kilkadziesiąt gier, w które nie gramy.
Drogi Nrgeek-u z jednej strony mamy przesyt gier a z drugiej coraz mniej czasu na ogranie chociaż części z nich. Nie chodzi mi nawet o osoby dorosłe, ale nawet dzieci czy nastolatków, które nie mają kiedy grać- oprócz szkoły praktycznie każde dziecko ma jakieś dodatkowe zajęcia po (nauka języka, karate, gra na skrzypcach). Jak już wrócą do domu to siedzą w social mediach, uczą się czy oglądają swoich ulubionych twórców na TH-cam. Na gry zostaje bardzo mało czasu. W latach mojego dzieciństwa była szkoła, boisko ewentualnie rower a całą resztę czasu grało się na C64, Amidze czy pierwszyn PlayStation. Z grami dzisiaj jest też tak, że przestały być dobrem luksusowym, kiedyś było je ciężko dostać a oryginał na Psx kosztował 1/4 wypłaty mojego ojca. Wydatek 20 zł na pirata wtedy jest porównywalny z 200 zł dzisiaj za wychodzącą nowość. W taki Mortal Kombat 2, Alien Breed, Sonic The Hedgehog grałem ciągle kilka lat z rzędu a teraz jak gra jest wybitna to raz przejdę i do niej nie wracam. Trochę szkoda, bo nie ma tej magii co kiedyś.
lubie te długie filmy w konstrukcji vloga? :D gram sobie w lola albo w gothica i słucham w tle :D zazwyczaj masz fajne wywody i rozkminy przez co dobrze się tego słucha i zmusza jednocześnie do refleksji
Krzychu, wszystko świetnie, ale zauważ, że taki przesyt, o którym mówisz dawno temu przydarzył się ... książkom :) kiedyś były drogie, a dzisiaj są tak powszechne, że proba czytania "wszystkiego co wychodzi " to nawet nie tylko niemożliwe fizyczne co aż dziwne... Słowem będziemy grywać w to co lubimy ze względu na gatunek, oprawę czy setting i nie ma w tym nic dziwnego - ostatecznie zawsze będziemy mieć w co grać :)
Z książkami jest jeszcze gorzej niż z grami. Jak ktoś rzadko kiedy bierze jakąś książkę do ręki, to niemożliwym jest ogarnięcie całego tego rynku i znalezienie czegoś naprawdę dobrego. Każda ma z tyłu na okładce "najlepsza/najbardziej poruszająca/najambitniejsza historia wszech czasów", a nie ma za bardzo o czym jest. Jeszcze gorsze oszustwo jest jak tył okładki sugeruje coś innego, a w książce znajduje się coś innego. Taki zawód mnie spotkał przy okazji "Spowiedzi Hitlera".
Nie przypominam sobie, żeby kiedyś była zapaść rynku książek tak jak rynku gier. Rynek gier to jednak bardziej branża filmowa jeśli chodzi o podobieństwa.
Mam 34lata i dopiero teraz gram w te gry, które kiedyś były dobrze oceniane (Gears of War, GTA 5 itd.) Powiem szczerze (przy normalnym życiu: dziecko, żona, praca) ciężko zagrać we wszystko. Ceny zachęcają do kupienia tych starszych hitów, ale po pół roku mam już taką bibliotekę że chyba przez parę lat nie dokończę tych gier. Jest ogromny przesyt, a staram się dokończyć gry do ostatniej misji. Nieraz jak słyszę na YT że gra jest krótka bo ma 15 godzin a ja w nią gram np: 3-4tygodnie to zastanawia mnie jedno, skąd Wy macie na to czas. Bardzo fajny film i zgadzam się w 100% to samo jest z filmami. Mam Netflixa, HBOGO i "nie mam co oglądać" :) Pozdrawiam serdecznie
Kompresja czasu. Optymalnie planujesz sobie wolny czas, a grę przechodzisz najszybciej jak się da, film przyśpieszasz, wątki, które są bez znaczenia pomijasz i w ten sposób wchłonąłeś te samą treść, a masz więcej czasu na inne zajęcia. Inaczej się nie da jeśli chcesz być w miarę na bieżąco.
Jeśli chodzi o recenzentów na youtube, to wierz mi... oszczędzają nam czas i pieniądze. Wystarczy oglądać osoby, które mają zbliżony gust do naszego i po ich opiniach możemy kupować w ciemno. Ja na przykład Twoje recenzje oglądam jedynie z ciekawości, bo gust growy masz kompletnie różny od mojego i po Twojej recenzji (wybacz) nie kupię gry. Co innego w przypadku Quaza. On ma już bardziej zbliżony, więc bardziej mu ufam. Oglądam jeszcze paru innych youtuberów, sugeruję się ich opiniami i dobrze na tym wychodzę :)
Też zauważyłem przesyt na rynku gier, natomiast jest on widoczny głównie w Europie i Ameryce w Azji jest trochę innaczej, można powiedzieć jest jak kiedyś, bo gry wychodzą w dużych odstępach czasu ale też mają dużo kontentu i człowiek zagrywa się w nie godzinami i chętnie do nich wraca, takie jak seria FF, kingdom hearts albo Monster Hunter (to są same duże tytuły które trafiają na nasz rynek, w samej Azji pewnie jest zalew gier taki jak u nas).
Zgadzam się z częstotliwością wychodzących gier wybitnych i okejkowych. YT ma sporą decydującą w odbiorze gry. To ogromne mass-medium. Firmy same wiedzą o tym i wykorzystują ten stan, by siebie też sprawdzić. Przesyt z kolei jest, od kiedy on jest? W sumie jest od czasów PS2. Tyle gier wychodziło, nawet więcej niż teraz (na daną konsolę np.) (tak mi się wydaje). Chociaż teraz też jest od cholery, zwłaszcza cyfrowych. Co do drugiego możliwego krachu gier wideo też czuję, że nastanie ten czas. Na pewno za parę lat, bo jest już zdecydowanie za dużo, czy ludzie pracujący, utrzymujący dom ma czas na to wszystko? Wątpię...
A ja z podziękowaniami :D Dzięki Ci NRGeeku za Yakuzę, przez Ciebie poznałem tę serię i wczoraj skończyłem Zero. Ło panie co tam się działo... Gdyby nie to, to bym dalej był zmęczony grami, już długo nie umiałem znaleźć gry która by mnie wciągnęła na dłużej. To chyba też się wiąże z przesytem, jest tak wiele gier że przy żadnej nie umiem się zatrzymać na dłużej, pomimo tego że to dobre gry. Na przykład nie umiem się zabrać za dokończenie Uncharted 2, a na półce czeka jeszcze 3 i 4... :/
Owszem jest coraz więcej producentów gier i w związku z tym powstaje coraz więcej tytułów. Jednak dla osób takich jak ja, które mają wizję jednej gry, w którą mogą grać do końca życia, to jest to sytuacja idealna. Świetnie bawiłem się grając w Firefall, grę którą skasowano około roku temu. Grałem od tego czasu w sporą ilość gier AAA, w tym The Division, które miały mi ją zastąpić. Dalej mi jednak brakuje tego niepowtarzalnego klimatu i niektórych systemów. Gdy dowiedziałem się o Anthemie, stwierdziłem, że jest to praktycznie klon 1:1 Firefalla. Barwa oświetlenia, otoczenie, mechaniki, klimat i prawdopodobnie historia będą te same. A jednak jest to gra nowa, innego wydawcy ze zdecydowanie lepszą grafiką i większym budżetem. Dostałem zapowiedź gry idealnie dopasowanej do mojego gustu, tylko że jeszcze lepszą. Przesyt jest obecny, ale też ma swoje pozytywne skutki, a nawet zaryzykuję stwierdzenie, że po prostu nastała era, gdzie gracz może znaleźć grę, która ma takie mechaniki, historię i klimat, jakich szuka i będzie to prowadziło do większej specjalizacji graczy w danych gatunkach. Dla gracza, który ogrywał Deus Exa wiadomość o tym, że Redzi robią swoją grę w klimacie cyberpunka, która ma duże szanse być lepsza pod względem historii, a jednocześnie znajdą się w niej podobne mechaniki i to po ogłoszeniu, że na kolejną część trzeba będzie dłużej poczekać, musiała być przynajmniej dobra. Im większy ścisk na rynku, tym większa szansa, że gracz dostanie to, na co czeka, bo gdy tylko deweloper odłoży markę na boczny tor lub zdecyduje, że potrzeba więcej czasu, ktoś inny będzie miał już gotowy projekt bardzo podobny do tego, czego szukamy. Negatywne skutki można lepiej zaobserwować w grach, które nie mają rozbudowanej fabuły, czyli wspominanych w filmie grach wyścigowych czy sportowych. Można w nich delikatnie poprawiać grafikę, zmieniać otoczenie, ale nie są to tak istotne zmiany jak np. zmiana sposobu narracji. Problem występuje też w przypadku gier z fabułą, ale wydawanych zbyt często - mowa tu o serii Assasin's Creed. Gdybyśmy dostali grę, która bardzo ją przypomina, ale innego stworzoną przez inne studio to może efekt wtórności nie byłby tak widoczny. Jest mniejsza różnorodność, ale patrząc z drugiej strony, kto nie czeka na czwartego Wiedźmina?
Nie zgadzam się z tym, że mamy nawet po kilka wybitnych gier na miesiąc... Jak kogoś interesuje kolejna gra z ubergrafiką, w której się chodzi i strzela i to jest koniec "innowacyjności", to może faktycznie, dla niego to są gry wybitne. Dla mnie wychodzi może z 5 gier naprawdę wartych zagrania - na rok. Jak kogoś interesuje, żeby gra oferowała z punktu widzenia rozgrywki faktycznie jakieś nowe mechaniki i doświadczenie, a nie "to samo co wcześniej, tylko jeszcze bardziej wypolerowane", to nie ma praktycznie nic.
Nowy GofW niczego nowego nie oferuje, łączy to co najlepsze z innych gier a jednak grą ocierającą się o wybitność. (Choć to subiektywne odczucie)Swoją drogą które gry były według Ciebie w ostatnim roku tak mega innowacyjne? Bo jak dla mnie ostatnią innowacyjnością był tryb battle royal, reszta gier "miesza w kotle" znane patenty i podaje je w nowej formie i pomimo, że bawię się świetnie to jednak o innowacyjności nie ma tam mowy.
Tak w pełni to chyba tylko Zelda BotW, za systemic design. Może Superhot, Little Nightmares, Pyre, Cuphead. Przypuszczam, że Super Mario Odyssey i Night in the Woods, ale nie grałem.
Sam od jakiegoś czasu jestem tak przesycony obecną generacją, że chyba jakoś od maja nie ukończyłem żadnej gry. Po splatynowaniu Wildlands i FC 5 ( a wcześniej również np Mad Maxa i Horizon ) jestem tak znużony otwartymi światami w grach że przestało mi się chcieć grać w ogóle. Były jakieś próby włączania konsoli ale spełzły na niczym - po prostu mam dość bo wszystko już widziałem, bo wszystko jest takie samo, bo nic mnie nie zaskoczy. Dopiero w ostatnią niedzielę udało mi się wkręcić w Metro Last Light Redux i znowu gra mi się przyjemnie. Nie cierpię gdy mam taką niechęć do gier, a zdarza mi się ona regularnie gdy się "przegram". Ciężko mi po tym wrócić do giercowania - oczy chcą ale d... po prostu nie może. Wtedy właśnie mam taki swój krach rynku gier :) Gry są niby teraz lepsze ale jakoś siódma generacja podobała mi się bardziej, również ze względu na obecność gier do kanapowej kooperacji - np Army of Two czy Gears of War. Sam wspomniałeś o tym NRGeeku w odcinku o multiplayer. Do PS4 miałem dwa pady, teraz mam już jeden bo przestałem wierzyć że wyjdzie jakiś singlowy tytuł do co-opa. Do końca roku zamierzam kupić i ograć tylko RDR II, to jest dla mnie must-have ponieważ lubię Westerny, a dalej to chyba po raz kolejny seria Silent Hill na PS2 bo to kręci mnie zawsze. U mnie PS4 na pewno będzie miało kiedy odpocząć.
NRGeek'u Ja nie czuje tego przesytu. Dzisiejsze gry jakoś mnie nie ciągną do siebie co jest troche dziwne bo mam 18 lat a wole zagrać w jakieś stare giery nawet z lat 80 lub 90. Po prostu te stare gry dają mi więcej Fun'u niż te dzisiejsze nw czemu
Dodałbym jeszcze coś o czym nie wspomniałeś. Ostatnimi czasy dostęp do narzędzi do tworzenia gier stał się niewiarygodnie prosty - mam tu na myśli Unity czy Unreal, które możemy dostać praktycznie za darmo. W ten sposób tworzenie crapów i zasypywanie nimi rynku indie stało się banalnie proste.
Co do przesytu to zgadzam się, choć to nie tyle kwestia tego że dzisiejsze gry są wyjątkowo dobre (dyskusyjne - myślę że to kwestia gustu) ale tego że po prostu dostęp jest niesamowicie łatwy. Sam skupiam się na 6-tej generacji konsol (ps2/xbox) i lista gier które chętnie bym ograł jest większa niż jestem w stanie realnie ogarnąć. A czasu nie przybywa - wychodzi więc nieco dziwna sytuacja, bo mam olbrzymi wybór ale nieproporcjonalnie mało czasu. Więc zamiast cieszyć się jedną grą czuję że tracę to co dają pozostałe. Wydaje mi się że najrozsądniejszym rozwiązaniem jest zmuszenie się do innego trybu grania gdzie ogranicza się do naprawdę max 2-3 tytułów na dłuższy okres czasu (głównie dzieląc je na te na krótkie sesje i na te które mają sens tylko przy dłuższym posiedzeniu). Wszystkiego i tak się nie ogra. No i dobra gra to między innymi taka która (do pewnego momentu) staje się lepsza im więcej w nią gramy - taka gdzie rozwijamy swoją znajomość gry, testujemy jej i swoje granice. Dobrym przykładem jest np. Syphon Filter Omega Strain na ps2 - który na jedno przejście jest taki sobie, ale po prawdzie jest skrojony na wielokrotne przechodzenie (grind wręcz czasem). Tak więc pierwsze misje (i ich pierwsze przechodzenie) wyglądają pokracznie - zaś po jakimś czasie gra zyskuje nowy wymiar a ponowne przechodzenie starych etapów już bardziej przypomina growy taniec (plus to że jest to świetny tytuł na speedruny z racji na mierzenie czasu misji).
I tu cię Krzychu zaskoczę, ja gram w wszystko: symulatory, strategie, FPS, horrory, przygodówki itd. Jedyne czego za bardzo nie lubię to RPG, Logiczne, Karciane. Pozdrawiam :).
Twój ostatni argument dotyczący tego co powiedziałeś na koniec dał mi do myślenia. Chodzi o te 100 polskich gier itd. Wydaje mi się, że to nie powiększy się do takich rozmiarów, ponieważ w końcu jest jakiś ograniczony czas ludzi, który spędzają na gry(tak jak była mowa wcześniej). Dlatego też jakby zapotrzebowanie też jest ograniczone. I jeśli wejdzie sobie gość z zewnątrz i postanowi, że stworzy studio i zacznie robić gry. Wtedy np. okaże się, że po zrobieniu jakiegoś rekonesansu rynku nie ma już miejsca na gry z jego studia. Rynek jest do tego stopnia przesycony, że takiemu biznesmenowi nie opłaca się robić gry bo jeśli nie będzie wybitna się nie sprzeda. W tej chwili jeszcze ten rynek wchłania te gry jako tako ale z czasem wydaje mi się, że liczba producentów gier się zatrzyma. Dalej nie wiem już co się stanie. Być może zaczną powstawać jakieś superkorporacje przejmujące duże części rynku itp.
Osobiści też jestem zdania iż rynek dąży do zapaści. Moim argumentem jest to że Tak jak wspomniałeś gry zaczynają być wypuszczane taśmowo (nowa FIFA czy Asasyn co rok). Powoduje to iż gracz mimo kupna "z przyzwyczajenia" zaczyna dostrzegać brak jakiś dużych poprawek względem poprzednika. dochodzimy więc do momentu gdy jest ogrom gier wybitnych, jednakże są to gry tworzone na jedno kopyto często też będąc typowymi "odsmażanymi kotletami" które przez pewien czas smakują lecz po pewnym czasie chcemy powiewu świeżości którego producenci nie mogą zaspokoić z powodu strachu (wprowadzenie nowej marki jest dosyć trudne). Tak więc gracze co już teraz widać głosują portfelami. i mają dosyć serii tasiemcowych (jednakże średniaków też kupować nie chcą co powoduje iż rynek nie zarabia). To zaś prowadzi do załamania ekonomicznego. Permanentny stan załamania prowadzi zaś do kryzysu. Długotrwały kryzys zaś do... krachu. No i sytuacja się po pewnym czasie klaruje powodując powrót do normalności. Tak koło się zamyka. Dlatego też jestem zwolennikiem teorii krachu.
rok spóźnienia ale co tam......przesyt jest tylko w pewnych gatunkach gier a reszta nurtów jest zostawiona w tyle. Tak jak powiedziałeś wolą ''stworzyć'' coś nowego co na pewno się sprzeda (choć jak dla mnie jest to powielanie pewnych pomysłów i motywów a nie tworzenie) osobiście trudno mi znaleźć grę w którą zagram więcej niż raz lub zaciekawi mnie na tyle bym ją kupiła.
Tak - mamy przesyt, ale to nie jest problem - ponieważ rynek się sam wyreguluje. Krach prawdopodobnie nie nastąpi, ale możliwa jest bessa. Po prostu inwestorzy stwierdzą, że na rynku gier nie da się tak dobrze zarobić i wycofają aktywa. Tak długo jak zarabiają - tak się nie stanie.
Ogólnie kiedyś za dzieciaka grałem godzinami w jedną grę, wyciskałem z niej wszystko co się dało... A teraz mam pełno gier, ale szybko mnie nudzą, większość nie przechodzę zostawiając na kiedyś...
Wszystko mamy, wszystko możemy sobie kupić do grania... brakuje tylko pieniędzy na to wszystko :) Sam mam spoko pc (wg. mnie) i mógłbym pograć w sporo różnych gier, a odpaliłbym chyba każdą grę w 60 fps (no może poza the sims 3 :P). Ale ostatnio, odkurzyłem mojego wiekowego PSP i zacząłem grać w gry których jeszcze nie ograłem do tej pory, obecnie harvest moon boy & girl. Grzech się przyznać jak ta gra dobrze mi robi :D Bo to nic innego jak stary dobry harvest moon back to nature z PSX, Ci co grali wiedzą jaki to dobry towar :D
Nazywanie 11 bit studios, spółki akcyjnej notowanej na giełdzie warszawskiej, zatrudniającej ponad 50 osób czyli będąca średnim przedsiębiorstwem według prawa, producentem gier indie to żart i czysta gadka PR, żeby podłączyć pod pociąg nazywany indie. Przedsiębiorstwo po prostu nie ma jaj powiedzieć jak Ninja Theory, że robią gry AA .
Żaden krach nie nastąpi, gdyby takowy miał nastąpić, to wybuchł by prędzej z przesytu platform gameingowych (Steam, Origin, Battlenet itd). I muszę się zgodzić z użytkownikiem @magni319, że grafika nie jest wyznacznikiem wybitnej gry. Powiedziałbym nawet, że już lata temu przestała, gdy gry zaczęły zbliżać się do fotorealizmu. Najlepszy przykład - Undertale. Jeśli by tka naprawdę spojrzeć to by się okazało, że prawdziwie wybitnych tytułów (o których będzie głośno po latach) w ciągu roku wychodzi 5-6 (przynajmniej na PC). A temu przesytowi winny jest nic innego jak Steam (i mu pochodne). Po prostu kiedyś się grało w to, co było w gazetkach, w Extra grze lub piraty. Teraz nie ma tygodnia, by coś darmowego nie było na promocji i licznik wzrasta. Rynek raczej się nie załamie, raczej stanie się to, co widzimy teraz na przykładzie wytwórni filmowych. Na rynku zostanie kilku producentów, reszta się wykruszy.
Zgodzę się z twierdzeniem, że aktualnie wychodzi za dużo gier i nie ma po prostu czasu, aby poznać znaczną część z nich. Jednak według mnie każdy gracz ma jakieś swoje ulubione gry czy serie gier, do których będzie wracał niezależnie od tego ile części danej gry się ukaże. A ten dwutygodniowy cykl życia gry to może mieć zastosowanie jedynie w stosunku do wydawców gier, którzy tracą zainteresowanie danym tytułem zaraz po tym jak słupki sprzedaży zaczną spadać. Natomiast gracze potrafią nadal grać długimi latami w swoje ulubione gry.
Czuję ten przesyt. Kiedyś to jak kupiłam nową grę to nieważne jaka ona była i tak ją odpaliłam i chociaż tych kilka godzinek pograłam, a jak gra trafiła w moje gusta to sporo czasu przy niej spędzałam i w zasadzie nie było sytuacji, że miałam jakąś grę i w nią nie zagrałam, albo pograłam pół godzinki i cisnęłam w kąt. Dzisiaj mam pierdylion gier na steamie i większość z nich nigdy nawet nie zainstalowałam. I nie chodzi tu o jakość gry, bo mam zarówno słabiaki jak i gry takie jak chociażby Metro 2033. Powód, dla którego tak się dzieje jest prosty. Grę dostałam lub kupiłam, bo mnie zaciekawiła, ale obecnie gram w kilka innych gier więc po prostu nie mam czasu ani chęci instalować nowej.
Onrush gra 7 na 10 - wszystkich zwalniamy:( itd, zagrajmy w crapa chętniej oglądamy ponieważ bardzo mało jest takich materiałów i nikt ich nie nagrywa w popularnych ytberów( maciaszek, rojson, quaz, itd ). Bańka pęknie jeżeli byłaby jakaś alternatywa dla gier i ludzie by odwrócili się o grania. Przyrost naturalny na świecie jest duży sprzedaje się coraz więcej konsol i telefonów itd. Przecież ps2 sprzedało sie około 120 mln.szt. kiedy no Sony miało monopol, ps4 i one razem sprzeda się na pewno więcej więc bańka rośnie, oczywiście zysk rozbija się na jeszcze więcej devoloperów i wydawców ale ludzie nadal będą grać:) pozdr Nrgeek
Z tym przesytem gier to masz rację. Nie wiadomo w co zagrać jak się słyszy, że co miesiąc wychodzi nowa gra. Nie każdy ma czas by siedzieć przy komputerze czy konsoli i grac po kilka godzin dziennie. Co do oceniania gier to z tym jest różnie. Każdy z nas jest innym graczem i każdy woli inne gatunki. Kiedyś 6/10 było średniakiem dziś to słaba gra. Ja lubię posłuchać cudzej opinii ale też lubię sam sprawdzić czy dany tytuł mi się spodoba. Tomb Raider Angel of Darknes nie spodobał mi się dla tego że zmienili wg, mnie całą rozgrywkę. Dla tego odpuściłem sobie tą część mimo tego, że podchodziłem kilka razy. Do Stalkera też podchodziłem z trzy razy i dopiero za trzecim razem gra mi się spodobała a mało brakowało bym ją sprzedał. Może powstanie kolejny Far Cry, może powstanie kolejny Assasin Creed czy Battlefiled ale to są marki ze nawet jak wyjdzie średniak to i tak ludzi to kupią. Pozdrawiam NRGeeka :)
Osobiście zaczynam doceniać te gry w przedziale 6-7/10 bo jednak nie raz lepiej się bawiłem przy nich niż przy grach ocenianych na 9-10/10. Zauważyłem ostatnio, że bardzo rzadko się zgadzam z ocenami gier z tego przedziału i zrobiłem się wybredny. Sporo moich ulubionych gier było właśnie średniakami, przy których świetnie się bawiłem. Nauczyłem się już, że ocena dla mnie niewiele znaczy i wolę osobiście zagrać niż zdawać się na czyjąś ocenę. Przy okazji trochę mnie boli że na zachodzie umarł ten budżetowy middle-tier gier. Istnieje to i ma się bardzo dobrze w Japonii, gdzie nie mają takich budżetów i te gry mogą bardziej ryzykować mechaniką/fabułą przez mniejsze nakłady finansowe, no ale na zachodzie gra może być albo aaa albo indykiem bez niczego za bardzo po środku.
Piszę ten komentarz będąc w 9 minucie filmu i nie mogę się zgodzić z tym, co do tej pory usłyszałem. Bo jaka bardzo dobra gra wyszła w tym miesiącu? Chyba tylko Mario Tenis można podciągnąć pod tą kategorię. Do tego mieliśmy jeszcze ogromny patch do NMS. I właśnie: gry-usługi rozwijają się świetnie. Gdyby gracze skakali z tytułu na tytuł co dwa tygodnie to gry takie jak WoW, R6:Siege, CS:GO, Warframe, Path of Exile, Rocket League czy nawet Payday 2 nie zajmowałyby wysokich miejsc w rankingu steam pokazującym popularność danego tytułu. Owszem, mamy przesyt rynku, ale nie produkcjami *bardzo dobrymi/wybitnymi.* Bo kiedy ostatni raz wyszedł tytuł, o którym mówiło się jak o grze wybitnej dobrze? Według mnie parę miesięcy temu...
Dlaczego bańka ma pęknąć? To proste, gry tworzy się coraz prościej, coraz taniej, coraz lepsze, korzysta się ze sprawdzonych rozwiązań, tym samym można produkować ich coraz więcej i jak wiemy z ekonomii, kryzys następuje na skutek skrajnego zachwiani równowagi popytu/podaży, popyt nie będzie mógł rosnąć tak jak rośnie podaż gier, bo po prostu ludzie nagle nie będą mieli 2 godzin więcej każdego dnia na granie, doba się nie wydłuża, każdy potrzebuje tyle samo czasu na sen/jedzenie/ prace itd. Jedyna szansa, że kraje III świata by nagle masowo zaczęły grać, ale wiadomo też, że to szybko nie nastąpi, bo na ten moment mało kogo w Afryce czy Ameryce płd. czy nawet w ogromnej części Azji, stać na to by opłacić pracę zachodnich sztabów ludzi pracujących przy grach.
Ilość nie zawszę oznacza jakość produktu co prawda gier jest zatrzęsienie ale często to są kopie gier z przed roku tak robi np. UBI z far cry. Ja często wracam to starszych tytułów może to kwestia sentymentu, mechaniki rozrywki czy też klimatu i fabuły, a tym roku żadna gra nie powaliła mnie na kolana ;)
Chciałbym sprawdzić czy gra jest dobra i mi podpasuje, ale średnio jest taka możliwość bez płacenia. Kiedyś były dema, a teraz twórcy czasem łaskawie zrobią otwartą bete. Dlatego podpieram się recenzjami. Nie chcę wydać pieniędzy w błoto, a obecnie bardzo często jedyną opcją sprawdzenia gry przed zakupem jest zpiracenie jej, którym gardzę.
Ja to widzę tak. Też przeczuwam ten krach ale jego podłoże w moim odczuciu będzie inne. Zgodzę się z tym, że faktycznie będzie wtedy duża liczba dobrych gier ale przyczyna wyniknie z tego, że gry mimo wysokiego poziomu technologii i wykonania nie będą w stanie dostarczyć nowych odczuć graczowi. Bo powiedzmy sobie szczerze, nie ważne jak gra wygląd, jak brzmi i nie ważne czy jesteś, rycerzem, kowbojem, doomguyem czy poławiaczem krabów skoro twoja interakcja w każdej grze będzie wyglądać tak „wciśnij R1 żeby” strzelić, złapać kraba, uderzyć lub „wciśnij X” żeby akcja, odpalić skrypt, JASON. Problem ten pojawi się stopniowo my jako gracze którzy gramy już ok 15 czy 20 lat już tego doświadczamy. Nie raz siedziałem przed konsolą 30 min i sprawdzałem po 10-20 razy swoje gry z myślą „no co k…. włączyć !!” i obecnie szukam gier, które no może nawet średnie (wodotryski czy nawet czasem mechanika) ale mają fajną historię np. Nier, czy GoW - bo co by nie mówić ludzie mówią, że gow to rewolucja czy coś tam dla serii - no może i tak - ale to mi akurat najmniejszą robiło różnicę bo grałem już w tyle gier, że mechanika z GoWa to dla mnie nic nowego aaallee Setting o i to mnie przekonało - bo nawet gdyby ten gow był identyczny mechanicznie z starszymi to i tak bym sięgnął ze względu na osadzie akcji, w mitologii o której wiem - jak to mawiał jeden profesor - „zero przecinek nic”. I tak w tym „growym Armagedonie 2” gry będą świetne - ale nie będą miały interesującego settingu - bądź rewolucyjnego sterowania. A co po Armagedonie 2 ? Pierwsza i fundamentalna spraw - NOWE IMERSYJNE KONTROLERY - które pozwalają na przeniesienie ruchu w stylu motion capture. Druga - nowe mechaniki angażujące gracza (w oparciu o nowe kontrolery). Trzy - wojnę platform wygra ta która zaoferuje/wprowadzi te kontrolery w skutek czego studia chcące wydawać multiplatformy - przynajmniej w ramach tej nowej generacji musi wybrać kontroler, pod który będą robić gry - na pozostałe platformy będą zubożone porty, które pozwolą na imersywność sterowania zbliżoną do tej sprzed Armagedonu. Cztery - konsola będzie tylko kontrolerem - reszta będzie streamowana żeby ograniczyć koszty konsoli.
Przesyt? Może i tak. Ale ja ostatnio zacząłem dużo myśleć o wybraniu następnej gry. Pytałem samego siebie na co mam ochotę. Jest dużo gier, to prawda, w wiele z nich chcę zagrać, ale nie chcę w nie zagrać teraz. Staram się szukać gier z gatunków, które lubię i od których miałem dłuższą przerwę. Wybieram gry na podstawie ocen innych, czy to recenzji twoich czy quaza, materiałów tvgry, opinii znajomych oraz swoich zachcianek. To prawda, chcę grać w gry dobre, a nawet powiem, że w te najlepsze. Zdarzyło mi się czasem zderzyć ze ścianą, recenzje i opinie bardzo dobre, ale moje wrażenia takie średnie. Miałem tak w wypadku Asassin's Creed Origins. Mi ta gra po prostu nie siadła, nie pasowało mi wiele rzeczy. Produkcje ukończyłem, choć końcówka była dla mnie ciężka. Wydaje mi się, że ilość dobrych gier, tych najlepszego sortu jest mnóstwo,a przynajmniej dla mnie. Odkąd zacząłem pracować na cały etat, to mój czas wolny się uszczuplił. Dzięki temu zacząłem spędzać więcej czasu na wybór tego na co mam najbardziej ochotę. I powiem szczerze, że jakby gry przestały teraz wychodzić, to myślę, że zbiór gier w które chcę zagrać starczyłby mi na jeszcze bardzo długo. :D Pozdrawiam, materiał bardzo fajny. Oglądam u ciebie recenzje i o grach na poważnie. Reszta mnie tak średnio interesuje! Peace out! :]
Zgadzam sie gier ze gier jest przesyt. Przykład mam ponad 60gier w kolejce wiele dobrych tytułów których nie ograłem - czas, czasu nie ma tyle co kiedyś. Nie chodzi nawet o kasę na premierowki bardziej o fakt ze skoro gram w gre A to po co mam kupować gre B i C zeby leżały na półce? To sie nie skleja z punktu widzenia ekonomii bo nie problem kupić sobie 10 tytułów problem to je znaleźć czas zeby je ograć. Skoro mam takie podejście to skąd u mnie taka liczba gier proste pojawia sie gra która byłem zainteresowany w promocji lub mega promocji kupuje i mam nadzieje ze kiedyś ogram. Twórcy to działalność gospodarcza w prowadzenie tejże jest wpisane ryzyko czy to mały dev czy korpo pokroju EA. Wiec niechaj oni sie martwią jak walczyć o porfel graczy a my jako konsumenci sami świadomie wybieramy w to zagram na premierę w to zagram bo dużo dobrego słyszałem a wcześniej nie byłem przekonany a to kupie na promocji zeby choć samemu przekonać czy podejdzie. Co do grania w gry latami sa tytuły ktore mnie wkręcają na długo i sie nie nudzą jak forza Horizon 3 i łapie sie na tym ze gram w ta gre i spędzam w miej masę czasu a masa tytułów w tym goty leżą i sie kurza...
szybki marketing. gra zarobiłą na siebie w ciągu 2 tygodni od premiery, jest na plus, jedziemy dalej panowie passa trwa, a kto jeszcze ni ekupil po to i tak kupi pozniej.
Wszystko Jasne dodam ze nrgeek zupełnie nie wziął pod uwagę czegoś o czym głownie mówią mniejsi devsi. Czyli cykl życia tytułu. To ze gra po premierze spada sprzedażowo to fakt, ale jesli uda sie utrzymać niższa ale stabilna sprzedaż pobudzaną promocjami to dalej jest to zysk i kasa tych ktorzy nie byli skłonni zapłacić ceny premierowej. Polecam blog frictional games nt sprzedaży amnezji.
Powiem tak. Ciężko ograć wszystko co wychodzi i mnie i interesuje. Jednak nigdy nie wybieram gry że względu na recenzje. Patrzę na jeden/dwa gameplaye i wiem czy gra mnie interesuje czy nie. Na oceny też nie patrzę. Są gry wybitne jak wspomniany God of War w którego nie zagram bo mnie nie interesuje. Są też średniaki po które sięgnę bo wydają mi się ciekawe więc przesyt polega dla mnie na tym że nie zdążę ograć tego co mnie intersuje
Co ciekawe. Twórcy gier często boją się dawać 10. I dochodzi do śmiesznej sytuacji, gdy grę wybitną od takiego np. Far Cry 5 (który jest grą po prostu dobrą) oddziela 1 punkt w skali. Ciekawe są też oceny 7 i 10. Bo ani 7 nie jest grą średnią ani 10 nie jest Wiedźminem 3 ;p
Żeby sobie wyrobić zdanie wystarczy przeczytać recenzję + przeczytać jak najwięcej opinii zwykłych ludzi. To, że ludzie nie podchodzą już tak entuzjastycznie do nowych gier spowodowane jest tym, że technicznie nowe gry są świetne, ale nie mają za grosz duszy i czegokolwiek sprawiającego frajdę. Gry stały się produktem, który ma za zadanie jedynie zarobić, a radość płynąca z gry stała się drugorzędną sprawą.
W dobrej recenzji nie będziesz kląć i robić skeczu. Zła recenzja będzie wypełniona takimi elementami oraz większą paletą emocji. A jak dobra recenzja to tylko, że gra ok, albo wow. Spróbuj zrobić recenzję dobrej gry w stylu "zagrajmy w crapa". Chyba nie zbyt będzie to pasować. Ale chętnie obejrzałbym próbę.
To też może być podyktowane tym że jeśli gry kosztują ok 200 zł to lepiej kupić coś lepszego niż gorszego za tą samą cenę. Być może gdyby te gry 7/10 były na wstępie tańsze to wyglądałoby to inaczej bo przeciętna osoba mogłaby sobie pozwolić i na 9/10 oraz na 7/10
To widocznie ja jestem dziwny bo gram w gry latami single mnie średnio interesują (chyba że są od naszego studia) bądź gra jest tańsza wolę grać w gry typu Path Of Exile Call Of Duty, Diablo, Forza czasami FIFA mało tego. Od poprzedniej generacji kompletnie się nie interesuje recenzjami etc. Przewaźnie gra się okazuję krapem a ja w to gram bo mi się fajnie gra. Kolejny przykład wolę ogrywać starą Mafie The City Of Lost Heaven niż remake który przeszedłem. Najprawdopodobniej mam wyjebane w grafike i klatki na sekundę i dlatego tak jest.
Wydaję mi się, ze krążysz w tym rozumowaniu wkoło innego problemu. Mamy w tym momencie przesyt, okej, ale też pogoń za zdobyciem uznania przeciętnego gracza. Gry mają być grywalne, przyjemne, na wiele godzin grania, jednak developerzy chcą trafić do jak najszerszego grona graczy, więc gry zaczynają coraz bardziej siebie przypominać. Rzemieślniczo wytwarza się poprawne gry, bez zarzutów, jednak zaczyna im brakować wyróżników. Ubisoft do bólu to pokazuje. Wcześniej to się już uwypuklało, ze gry od ubi są takie same, ale ostatnio jeszcze inna tendencje zauważyłem. Na początku była tendencja do tworzenia gier z otwartym światem, a teraz w nowym AC możemy tworzyć postać, wybierać okna dialogowe, zmieniać płeć... w grze, która w założeniu jest wspomnieniem przeszłości. Gry z danych serii zaczynają tracić swoje cechy i dostajemy bezpłciową papkę.
No dobra, tyle gier wychodzi tylko jak dotrzeć do tych dobrych? Większość polega na recenzentach z dużych serwisów, niektórzy mają znajomych co znajdują takie perełki, no i fora. To za mało, jest tyle świetnych gier które zostały pominięte, człowiek chce pogadać o czymś ciekawym ale nie ma z kim. Najgorsze że nikt nie wróci do starszych produktów (wydanych pi razy oko 5 lat wstecz na przykład) no bo nie wyrobią się z graniem w nowości. Ale i tak najgorsze jest to, że nadal pewne gatunku nie zostały docenione (gdzie następcy Jagged Alliance 2 czy Wizardry??), to ciągłe spamowanie grami 2D, głównie platformówki i wszystko to brzydkie pikselowate syfy. Oceny recenzentów mam w nosie bo oni zawsze dają wysokie oceny grom które dałbym grać więcej jak godzinę. Lata mijają a ja więcej frajdy miałem z tych średniaków niż te wydmuszki AAA są w stanie mi dać.
Co do teorii z bańką to ja jestem jej przeciwnikiem. Bo spójrzmy na dwa aspekty: 1. czy każdy gracz musi sprawdzić kadą grę? No jasne, że nie - wystarczy, że każdy gracz sprawdzi ich kilka to łącznie wszyscy zagrają w większość tych gier, którę są odpowiedniej jakości, a jak nie są to prawa rynku są brutalne i styudio nie zarobi i tyle. To nie jest problem rynku gier w żaden sposób. A drugi aspekt? Analogia do rynku książek -= nop wydano ich absolutnie miliardy, a pisarze nadal zarabiają krocie, jeśli coś ich autorstwa się wybije - np J.K. Rowling i co chwilę powstają nowe wydawnictwa - np wydawnictwo Alternburg założone przez Radka Kotarskiego, a księgarnie, sklep[y, czy jakieś aplikacje z e-bookami czy audiobookami nigdy nie miały się lepiej, choiciaż o przesycie tutaj mogliśmy mówić spokojnie już w 17-18 wieku. Dllatego i ja się nie zrażam i chcę kiedyś zarabiać na tym co piszę - pewną próbkę możecie znaleźć na moim kanale, także serdecznie zapraszam. Odwiedźcie, a nie zawiedziecie się.
Odnośnie youtuberów jako guru: Nie wiem jak wygląda to u innych, ale w moim przypadku - bardzo szanuję i lubię oglądać Twoje dzieła na YT i pomimo to, gdybyś stworzył recenzję gry, zachwalał ją nie wiem jak bardzo, to i tak po obejrzeniu minuty gameplayu musi mnie zachęcić. Więc nie wiem czy wszyscy tak lecą na grę, którą ich youtuber zrecenzuje. Jeżeli chodzi o przesyt, to dokładnie chodzi to o to, że doba ma za mało godzin, by móc sobie pozwolić na granie w gry słabsze. Nikt nie chce tracić czasu bo ma ogromną bibliotekę do wybrania. To co moim zdaniem jest też największym problemem, to to, że kiedyś jak wyszła gra, to było "WOW, Tego jeszcze nie było!" Każdy chciał zrobić coś, czego nie mógł zrobić w prawdziwym życiu. Gra oddawała najróżniejsze fantazje, o których człowiek mógł tylko marzyć. Chciałeś pobawić się w Boga? Black & White. Chciałeś poruszać kulką? Balance albo Hamsterball. Chciałeś wypruć flaki? Soldier of Fortune. Apokalipsa? Fallout. Teraz z takim rynkiem gier gracz nie znajduje tego, co kiedyś było tak wspaniałe. Przeżycie czegoś, o czym mogłeś tylko marzyć. Teraz gracz czeka na TO COŚ... Niestety większość gier to teraz dokładnie to samo, tylko w innej grafice i trochę zmienionej mechanice...
Krach nastąpi, tylko że niekoniecznie będzie spektakularny i będą pisać o tym w gazetach. Podaż przekracza popyt. O tym jest ten cały film. Dlatego jest dystrybucja cyfrowa, żeby producenci, nie musieli ładować pieniędzy w nośniki i generować niesprzedanych kopii. Jest więcej, niż ludzie chcą kupić. Co więcej mam wrażenie, że znakomita część gier kierowana jest do dorosłego odbiorcy, problem w tym, że dorosły odbiorca ma do zagrania kilka godzin w tygodniu. Więc jeśli nie jest jakimś zbieraczem, to nie kupi tych gier. Nintendo, moim zdaniem robi mądrzej. Robi dobre gry dla dzieciaków (nie tylko, ale nadających się dla dzieciaków). A to dzieciaki mają siły przerobowe, żeby grać. Dorosły człowiek chce mięsko, chce rozrywkę, on nie ma czasu zeby 50 godzin odkrywać znaczniki, czy grindować! Więc to nie jest tak, że gracz leży na kanapie i ogląda igrzyska, tylko raczej jest przytłoczony. Po prostu mamy taki moment, gdzie firmy wydawnicze nie do końca wiedzą, dla kogo robią te gry i kto jest ich celem. Więc mamy rynek napompowany grami, które nie mają odbiorcy. Ile jest osób, ktore stać na nie wszystkie i jednocześnie mogą siedzieć całe dnie w domu? Pęknie, pęknie, bo każdy ma swoją kupkę wstydu i któregoś dnia popatrzy na nią i stwierdzi: "Kij z tym, nie kupuję więcej, bo to strata pieniędzy!" Tylko musi być takich ludzi wystarczajaco dużo.
Przyznam, że też czasem mam problem typu 'w co zagrać?' ale mam na to sposób. Kupuję tylko gry, które w mojej ocenie czymś się wyróżniają (FPS: DOOM albo Wolfenstein, RPG: Kingdom Come Deliverance, The Witcher, Pokémon (tą serię bardzo lubię), Torment (i inne tak zwane 'klasyczne' z widokiem z góry), Sandbox Grand Theft Auto, Just Cause (głównie przez tą demolkę) i tak dalej) i tylko w pudełkach. Nie kupuję gier takich jak Battlefield, Call of Duty, Overwatch bo wychodzą co roku, mają krótki singleplayer, który jest jaki jest przez multiplayer (albo wogóle go nie mają) a online nie gram wogóle,
nie gram w nowe gry bo mój komputer ich nie pociągnie ale tak szczerze nie zależy mi nawet za bardzo żeby w nie zagrać i z drugiej strony to też dobrze, bo mogę grać w klasyki a jakbym miał dostęp do najnowszych najładniejszych i tak dalej tytułów to nie wiem jakby to było xD
Według mnie tu nie chodzi o to że samych gier wychodzi multum a bardziej o to że klon, klonem klona pogania. Wszystko na jedno kopyto i bez żadnej finezji zrobione. Wspominasz o Ubi - to jest doskonały przykład bo oni przecież rok rocznie wydają Far Cry i Assasin's Creed które tak naprawdę nie różnią w kolejnych częściach niczym. Ot pare pierdół dodanych, nowe mapy i sru - gra gotowa. Oczywiście takich firm/serii jest dużo więcej a nawet jeśli nie samych gier to po prostu klonów. Widzi większy czy mniejszy producent że jakaś gra jest hitem i w ciągu roku mamy zalew mniej lub bardziej udanych kopii. Ciężko w tym wszystkim przebierać i nawet ja się złapałem na tym że przestałem kupować gry z lat 2012+ a zacząłem gry z lat 96-2004 które wiecznie chciałem zagrać a jakoś nie miałem czasu... Teraz gram tylko w to.
Trzeba jedną rzecz uświadomić, gry to biznes, firma musi zarobic jak najwiecej, w jak najszybszym czasie, jak najmniejszym kosztem, dlatego mamy assasyny co pol roku, fc co dwa lata, cody i bf co roku, session passy, skrzynki itp, co mozna nazwac przesytem. tego przewaznie ludzie nie rozumieją. Jeśli jest zapotrzebowanie, to są i klienci - proste. Jedyny krach jaki ja widze, to to, ze coraz wiecej ludzi przestanie sie grami interesowac, przestanie miec czas na granie w nowe tytuly, bo jeszcze starych nie dokonczyli, sam mowiles, ze coraz mniej szasu masz...
Wiele wskazuje na to, że przesyt w branży gier zostanie rozwiązany podobnie jak w przypadku filmów, muzyki i informacji - tego wszytskiego w internecie jest po po prostu tak dużo że niezbedne będą odpowiednie systemy osobistej rekomendacji bazującej na naszym indywidualnym guście poznanym po grach ktore graliśmy i ocenialiśmy wcześniej. Taki TH-cam gdyby z tego nie korzystał i wyświetlałby nam filmy tylko wg ogólnej popularnosci to prawdopodobnie po mojej prawej stronie widziałbym filmiki z blogów modowych albo z pudelka ;D chyba nie ma innego sposobu aby takie sprawy ogarnąć. Z tego też powodu wydaje się, że za kilka lat zawód recenzenta gier video bedzie ... no po prostu go nie bedzie :) być może nie bedziemy kupowac gier które przez nasz osobisty system rekomendacji nie zostaną uznane za odpowiednie dla nas - już teraz przy odpowiedniej ilości danych takie technologie sprawdzają się w 90%
Mamy przesyt, ale *KLONÓW* . 90% gier to klony robione na szablonach. Tyle gier wychodzi a ja od 15 lat szukam czegoś co by mnie pozytywnie zaskoczyło w moich ulubionych gatunkach.
Po prostu: od dobrobytu się w dupach poprzewracało
Trudno mi jest nawet zdecydować od czego zacząć, bo poruszyłeś mnie tym filmem naprawdę mocno. Podejmijmy się jednak tego, że kiedyś gry "wybitne" były raczej rzadko wydawane. No to ja Ci na to "podaj mi rok, a przytoczę gro przykładów". W samym tylko 1996 mieliśmy Duke Nukem 3D, Tomb Raidera, Red Alert, Pokemony, Warcraft 2, Diablo, Super Mario 64, Resident Evil etc. Wszystkie te gry były "wybitne" według Twojej definicji (która nota bene była pokrętna okrutnie, ale mniejsza o to). Ale może chodziło Ci o dawniejsze "kiedyś'. No to lecimy: 1989 - Prince of Persia, Rick Dangerous, SimCity, Populous, Castlevania III, Golden Axe, Duck Tales, Wonder Boy III, Strider... Kończąc ten wątek kiedyś nie wychodziło mniej gier "wybitnych", wychodziło mniej gier, a grało się we wszystko jak leci, bo (o czym sam też wielokrotnie mówiłeś) nie było sensownego dostępu do rzetelnej informacji. Grałeś w to co dostałeś, niekoniecznie wiedząc przy zakupie czy gra jest dobra, czy nie.
I nie wpadaj w retorykę "kiedyś to było", bo kiedyś tak samo robiliśmy konkretny przemiał giereczek szczególnie w czasach Amigi i C64, bo tego było dużo, było to dostępne i nie mieliśmy absolutnie pojęcia o tych grach. Graliśmy początkowo w ciemno, jak leci kończąc zarówno tytuły "wybitne" jak i średnie, czy słabe. Ale nijak nie były to te lepsze czasy.
Mówisz, że teraz powstaje za dużo dobrych gier i średnie nie mają siły przebicia. I winisz za to graczy, bo mają za dobrze. Czy widzisz absurd tego o czym mówisz? Rynek rośnie, koszta produkcji rosną, rozrasta się marketing. Siłą rzeczy jeśli masz sprzedać swoje dzieło w tak potężnej branży musisz wydać jak najlepszy produkt i zainteresować odbiorców. Jeśli jako konsument masz wybór i dostęp do informacji, to wiadomo, że wybierzesz to co jest lepsze i akurat Tobie pasuje. No nie będę brał tego "co jest", bo akurat miło byłoby spędzić czas na takiej sobie gierce, bez większych emocji, bo wtedy pana developera klepię po główce, bo się chłopaczyna napracował. To nie jest tak, że w biznesie dostaje się cokolwiek za dobre chęci. Miałeś przykład tych "dobrych chęci" i "ciężkiej pracy" w przypadku No Man's Sky. Gry, która miała być rewolucją, innowacją i miała być "wybitna". I widzisz, nie problem w tym, że gra jest crapem, bo to tak nie do końca. Problem polega na oczekiwaniach odbiorców wynikłych z machiny marketingowej. Jeśli już chcesz analizować ten problem nazywania średniaków crapami, to patrz w ten sposób, riserczuj cokolwiek i zastanów się nad tym co mówisz. Bo w swojej wypowiedzi spłycasz jakość produkcji do idiotycznej skali liczbowej (której sam nie używasz), która ma odniesienie do kompletnie niczego. Bo czym jest gra "7/10"? To Twoja osobista ocena? Ocena z metacritica? Ocena graczy? Sprecyzuj. Nie ma czegoś takiego jak "gra 7/10" w ujęciu ogólnym.
Podajesz przykład tego, że twórcy idą w bezpieczne "dojenie marki" robiąc kolejne CoDy i Assassiny i wszystkim to pasuje. No jak widać nie wszystkim, co pokazały wyniki sprzedaży AC Syndicate i tego jak bardzo starali się odświeżyć markę w Origins, by odbiorcy się nie odwrócili od franczyzy. A CoD, Bf? Przecież to to samo co Fifa i NBA! To są update'y w postaci kolejnych gier. To są gry głównie multiplayerowe z doczepianym singlem. Mają swoich odbiorców i swoją społeczność i będą się sprzedawać, nawet jak zmiany pomiędzy kolejnymi edycjami będą minimalne. Bo to tego typu produkcje. I wyznacza to rynek - póki będą na to kupcy, dopóty będą powstawać nowe odsłony.
I dalej ciągniesz, że kiedyś to się grało w jedną grę miesiącami, a dzisiaj taki przemiał i tylko gierkę za gierką się przerzuca. Na jakiej podstawie stawiasz taką tezę? Owszem, ja jestem osobą, która nie spędza w jednym tytule setek godzin. Przeważnie przechodzę grę i biorę następną. Ewentualnie zdarzy mi się do tej samej produkcji wrócić co jakiś czas, ale nie jestem entuzjastą platynowania giereczek, bo zwyczajnie mnie to nie jara. Aczkolwiek jest mnóstwo graczy, którzy potrafią nabijać po kilkaset, a nieraz i ponad tysiąc godzin w pojedynczych produkcjach. I jest też gro tytułów, których cykl życia jest dużo dłuższy niż miesiąc od premiery. Że wspomnę tylko o CS:GO, GTA V, Rainbow Six Siege, Diablo III, czy właśnie wspomniane CoDy. Nie wiem skąd bierzesz swoje twierdzenia... ale się domyślam.
I rynek indie. Tam jest przesyt, bo trudno jest wyłowić cokolwiek dobrego. Nieraz naprawdę dobre produkcje nie wypływają przez nawał chłamu, który przewala się po steamie. Stąd też idea samego indyka premium, który dostaje nieco większy budżet i przede wszystkim jakiś sensowny marketing, by przebić się do powszechnej świadomości. I rynek indie nie staje się drugim rynkiem AAA. Nie ma jakoś wielkiego nawału sequeli, a twórcy braki w finansowaniu, co odbija się na prostszej grafice chociażby, nadrabiać muszą kreatywnymi pomysłami, które odróżnią ich grę od tysięcy innych. I to napędza powstawanie coraz lepszych i ciekawszych produkcji. Czyli paradoksalnie, to co Ty uznajesz za wadę, jest motorem napędowym tego działu.
I tak szczerze nie chce mi się odnosić do każdego zdania wypowiedzianego w tym filmie. A mógłbym pisać jeszcze długo o tym "krachu rynku gier" (to tak nie działa zią), czy o Twoim sprowadzaniu nowych tytułów do bycia ładnymi graficznie, albo o antagonizowaniu jutuberów jako źródło rzetelnej informacji (przy okazji całą tą opowieść o obiektywizmie recenzji też można by podsumować), ale szkoda na to czasu i energii, bo mam wrażenie, że do Ciebie i tak to za bardzo nie dotrze.
I nie chcę byś odbierał to osobiście (jeśli w ogóle to jakoś odbierzesz), czy jako hejt, ale straszne masz ostatnio odpały Krzysiu. Niedawno bejrzałem wszystkie "Echa" o przygodówkach i to był TEN NRGeek, którego dobrze się słucha i który ma coś ciekawego do powiedzenia. Natomiast kiedy bierzesz się za takie przemyślenia, czy uchowaj, jakieś kwestie światopoglądowe, to tworzy się z tego takie... pierdolenie starego dziada. Wybacz brak lepszego określenia. Nie komentuję przeważnie filmów, bo nie mam jakoś takiego nawyku (a powinienem sobie wyrobić), ale ten zbitek myśli już przelał moją czarę rozgoryczenia Twoją filozofią. Proszę nie stawiaj tez na podstawie "wydaje mi się", ale riserczuj to o czym chcesz powiedzieć, falsyfikuj swoje tezy, podeprzyj je jakimikolwiek faktami. Rób to co robisz, ale rób to dobrze :)
Szkoda że mogę dać tylko jednego lajka. Świetnie wypunktowałeś cały filmik. Według mnie leży formuła materiału, świetnie sprawdza się ona w opowiadaniu anegdotek i historii gejmera ale gdy krzysztof za jej pomocą chce podzielić się jakimiś przemyśleniami lub o zgrozo próbuje analizować rynek gier bez żadnego przygotowania to wychodzi z tego niestety takie 30 minutowe pierdolenie o szopenie. I nie chcę tu wyjść na hejtera bo lubię czasem poogladać Krzysia i pamietam jak w jednym filmiku stwierdził że większość rzeczy na yt to strata czasu. Ja właśnie straciłem moje 30 minut aby wysłuchać opinii rodem z "Janusz gaming". Mnie najbardziej nurtuje co znaczy że gra jest 7/10? To miałoby sens gdyby Krzysztof do każdej recenzji gry wystawiał ocenę w tej skali, wtedy byłby jakiś punkt odniesienia, no ale jak sam na wstępie powiedział że nie uznaje tego typu skal oceniania (!). Krzychu proszę Cię, więcej napracowanka w materiałach, mniej zaprzeczania samemu sobie. Jak jest luźno to luźno ale jak rzucasz taką śmiałą tezę że rynek jest przesycony to musisz się liczyć z krytyką
Thekeninger Skąd się biorą gry 7/10? Przykład mojego 15 letniego syna, miłośnika CS-a, BF a teraz Fortnite'a...po pierwsze młóci tylko w te multiplayerowe strzelanki i nie obchodzą go inne gatunki gier. Nawet specjalnie nie próbuje. A jak próbuje to właśnie pierwsze co to...7/10? (Nie ważne czy to opinia ze steama, metacritica czy kumpla gimba) To crap, nie gram, kijem nie dotknę. Nie robię badań naukowych więc nie oczekujcie twardych danych od Krzyśka ale sam rzadko sięgam po gry 7/10 (według gol-a).
Gramofon W pełni się zgadzam. Co do NMS - gra była, pardon, "przehajpowana". Studio wielkości studia indie vs oczekiwania graczy oraz mocne naciski Sony na promowanie tego tytułu jako coś niesamowitego. I według mnie studio nie miało wyboru tylko musiało brnąć w ten hype starając się jak tylko mogą.
Ja czasem NRGeeka oglądnę, szczerze wolę jak robi crapy bo ogólnie to irytuje mnie tymi swoimi ohami i ahami jak gra w nowe crapasyny i far kraje, tłoczone taśmowo i już napisałem że jest przesyt tych samych gierek wypluwanych jak z pepeszy z jedynie zmienioną grafiką i modelami postaci (no takie uproszczenie podaję). A czym jest gierka 7/10? No jak dla mnie to taka gra, która ma wmiarę dobrą grafikę i gameplay nie kuleje, czasem muzyka i udźwiękowienie jest wybitne (dla mnie taką grą 7/10 jest Kingdom Come). Często też określeniem gry 7/10 jest kolejny crapasyn, kał i druty czy kolejna fifa - można pograć ale po co, skoro grając w jednego to tak jakbyś grał we wszystkie poprzednie. Ogólnie dobry start na jakąś franczyzę lub dla kolejnej nie wybitnej części franczyzy. Gry AAA, które mają dużo irytujących błędów to oceny od 4 w dół. 6-5 da się znieść ale są na przykład biedne w gameplay i lokacje (jak grałem w demo Destiny to jakby zdjąć skórki to by się okazało że biega się po samych korytarzach 5/10). 4-1 to już gra nie grywalna lub słabe early access.
Grimmer A! Dorzucę dwa grosze do NMS. Sean Murray sam chyba nie wiedział jak ta gra będzie wyglądać, więc sam fantazjował a po drugie.... no wystarczy obejrzeć oficjalny trailer z E3 2014... jest podpisany jako „No Man’s Sky Gameplay trailer | E3 2014 | PS4” GAMEPLAY TRAILER. Jeszcze raz... GAMEPLAY!
Przyznam że w niektóre średniaki grało mi się dużo lepiej niż w AAA, np taki Vampyr pochłonął mnie jak komornik patusa, a przy takim nowym Asasynie czy Codzie jestem drętwy jak księgowy w gipsie
Czy ja wiem? W Crusader Kings II (2012) i Europę Universails IV (2013) gram z kolegami do dzisiaj. Inne przykłady: csy, heroes III, gta sa, gta V, M&B Warband, binding of isaac, skyrim, total wary (medieval 2 jest w ogóle nieśmiertelny). W te gry w ciągle się gra, o nich gada, moduje się je. Ponadto co jakiś czas wracam do gothiców, morrowinda, baldurów i do innych klasyków.
Patryk 419
Ale nie reklamuje się ich w telewizji i internecie, ergo są martwe w sensie marketingowym.
Imo te tytuły jak M&B czy Crusader Kings nie potrzebują wybuchanego marketingu. Są to gry względnie budżetowe, celują w określoną niszę i wydaje mi się, że ta nisza doskonale zdaje sobie sprawę z tego typu gier.
Jak ja bym chciał zobaczyć odświeżonego Medievala 2 z przede wszystkim lepszym AI w bitwach, które często jest po prostu idiotyczne. Gra - legenda. Mam gdzieś ciągle swojego moda z całkowicie nowym światem i królestwami... Szkoda, że nigdy go nie dokończyłem aczkolwiek jest grywalny.
Ja bym chciał zagrać w Baldura po raz pierwszy, ale nie wiem jakie mody instalować
Lech Golas żadne. Istnieje wersja Enhanced Edition
Nie oglądałem filmu, ale czytając komentarze można łatwo zaobserwować, że sami sobie fundujecie ten cały przesyt i jesteście jak dzieci we mgle nie wiedzące czego chcą. Kupujecie tony gówna, które i tak Was nie interesują (bo promocja, bo za darmo, bo w bundlu za 3 dolce, więc mój wewnętrzny Janusz musi mieć), instalujecie 20 gier, z czego 15 nawet nie włączycie, a potem sami nie wiecie czego chcecie : D Instalujesz jedną grę, która faktycznie Cię interesuje, ogrywasz/porzucasz jeśli totalnie się nie spodoba, usuwasz, instalujesz kolejną, na którą masz ochotę, problem solved. To tak samo jak z prowadzeniem jakichkolwiek projektów - zaczniesz 5 projektów - nigdy żadnego nie skończysz, weź się za jeden, ale dobrze, proste.
Sami sobie ten przesyt fundujecie, a szczególnie PC'towcy prześcigający się w liczbie gier na Steamie. Nauczcie się selekcjonować, kupujcie tylko to co FAKTYCZNIE może się Wam spodobać i na co NAPRAWDĘ macie ochotę, zostawcie w piździec te bundle ze śmieciowymi indykami, w które nigdy nie zagracie, a nagle magicznie nie będzie problemu z wyborem gry i będzie zawsze w co grać. Jak kupować to inteligentnie - są duże promocje, wybierz sobie JEDNĄ, ewentualnie dwie gry, a nie od razu 10 tylko dlatego, że kosztują grosze. Robienie zapasów gier nie działa, wiem po sobie, jak jeszcze kiedyś piraciłem to ściągałem wszystko jak leci, a potem nie umiałem nic wybrać i kończyło się na tym, że w nic nie chciało mi się grać.
Fajny komentarz : ) Konsumpcjonizm nas niszczy, a dziś popadnięcie w to jest łatwiejsze niż kiedykolwiek. Tak jak napisała osoba przed Tobą - kolesie mający 2 tysiące gier, w które nie grają. Ok, powiedzmy, że mu sprawia radość kolekcjonowanie, ale jeśli przyjdzie do "w co by tu zagrać?", to już pojawia się ogromny problem i wychodzi na to, że w końcu nie zagrasz w nic. Stąd całe stada graczy narzekają na brak gier do ogrywania, a tytułów jest całe pieprzone mnóstwo, dla różnych odbiorców, wystarczy tylko umieć "dysponować" grami, mieć określony gust, wiedzieć na co się ma aktualnie ochotę, jakim czasem się dysponuje, żeby choćby nie rzucać się na 100-godzinną grę, kiedy ma się akurat nawał pracy, dzieci i kto wie co jeszcze. W skrócie - włączyć myślenie, wyłączyć pierwotne instynkty.
PS. Dzięki : )
pojęcie przesyt bierze się z braku czasu. Raz ze nie mamy za duzo czasu w ciagu dnia, a dwa ze dobrze sobie zdajemy sprawe ile zyje przecietnie człowiek. Czasami mi sie zdaje ze nasza wiedza dotyczaca długosci zycia powoduje ze zbyt sie spinamy, chcemy mieć wszystkiego w opór, wszystko najlepsze, tylko ze nie mamy czasu sie tym nacieszyć, bo goni nas czas. Zwyczajnie zamiast sie cieszyć ze spedzamy miło czas to juz nas bombarduje myśl, ze swiat ma tak wiele do zaoferowania i nie zdarzymy tego wszystkiego doświadczyć .Więc pędzimy by jak najwiecej zrobić ale nie przezywamy tego, nie chcemy marnować czasu tylko cały czas zapierdalać na przód. Gdybysmy byli nieswiadomi ile zyjemy przeciętnie , nie było by tego negatywnego zjawiska o którym mówię. Jako ludzkość sobie sami ukręciliśmy bat na własną dupę.
Odłożyłem ten materiał na puźniej więc zaczynam oglądać :)
Ja od jakiś dwóch lat odpuściłem sobie granie w gry "na bieżąco". Mam parę gier w roku na jakie czekam i kupuję na premierę, a pozostałe zazwyczaj olewam. Dzięki temu mam czas grać w gry, które uważałem za stratę czasu, a które bardzo lubię np World of Warcraft, Diablo III, albo EU4. Dzięki zaoszczędzonemu czasowi mogę wgłębić się w mechanikę tych gier, dzięki czemu mam taką satysfakcję jakiej nigdy nie doświadczyłem grając po łebkach w nowe tytuły AAA.
Rynek teraz jest przesycony, dostajemy masę klonów. Kiedy wychodziły klasyki często te gry były pionierami swego gatunku (graliśmy w nie z czystej ciekawości), w Polsce komputeryzacja dopiero raczkowała. Gdy chodziłem do podstawówki, na 15 chłopaków w klasie tylko dwóch miało PC. Internet też niszczy gry. Pamiętam gdy grałem w Gothica około 18 lat temu, potrafiłem męczyć się z jedną misją tydzień. Obecnie gry prowadzą nas za rączkę. Firmy nie były też nastawione na zysk jak teraz. To wszystko sprawia, że w grę gramy kilka dni - tygodni i do niej nie powracamy. Na dyskach mamy po kilkadziesiąt gier, w które nie gramy.
Drogi Nrgeek-u z jednej strony mamy przesyt gier a z drugiej coraz mniej czasu na ogranie chociaż części z nich. Nie chodzi mi nawet o osoby dorosłe, ale nawet dzieci czy nastolatków, które nie mają kiedy grać- oprócz szkoły praktycznie każde dziecko ma jakieś dodatkowe zajęcia po (nauka języka, karate, gra na skrzypcach). Jak już wrócą do domu to siedzą w social mediach, uczą się czy oglądają swoich ulubionych twórców na TH-cam. Na gry zostaje bardzo mało czasu. W latach mojego dzieciństwa była szkoła, boisko ewentualnie rower a całą resztę czasu grało się na C64, Amidze czy pierwszyn PlayStation. Z grami dzisiaj jest też tak, że przestały być dobrem luksusowym, kiedyś było je ciężko dostać a oryginał na Psx kosztował 1/4 wypłaty mojego ojca. Wydatek 20 zł na pirata wtedy jest porównywalny z 200 zł dzisiaj za wychodzącą nowość. W taki Mortal Kombat 2, Alien Breed, Sonic The Hedgehog grałem ciągle kilka lat z rzędu a teraz jak gra jest wybitna to raz przejdę i do niej nie wracam. Trochę szkoda, bo nie ma tej magii co kiedyś.
lubie te długie filmy w konstrukcji vloga? :D gram sobie w lola albo w gothica i słucham w tle :D
zazwyczaj masz fajne wywody i rozkminy przez co dobrze się tego słucha i zmusza jednocześnie do refleksji
Krzychu, wszystko świetnie, ale zauważ, że taki przesyt, o którym mówisz dawno temu przydarzył się ... książkom :) kiedyś były drogie, a dzisiaj są tak powszechne, że proba czytania "wszystkiego co wychodzi " to nawet nie tylko niemożliwe fizyczne co aż dziwne...
Słowem będziemy grywać w to co lubimy ze względu na gatunek, oprawę czy setting i nie ma w tym nic dziwnego - ostatecznie zawsze będziemy mieć w co grać :)
Konrad Kania serio ktoś czyta wszystko co wychodzi?
W jakim celu?
Z książkami jest jeszcze gorzej niż z grami. Jak ktoś rzadko kiedy bierze jakąś książkę do ręki, to niemożliwym jest ogarnięcie całego tego rynku i znalezienie czegoś naprawdę dobrego. Każda ma z tyłu na okładce "najlepsza/najbardziej poruszająca/najambitniejsza historia wszech czasów", a nie ma za bardzo o czym jest. Jeszcze gorsze oszustwo jest jak tył okładki sugeruje coś innego, a w książce znajduje się coś innego. Taki zawód mnie spotkał przy okazji "Spowiedzi Hitlera".
Nie przypominam sobie, żeby kiedyś była zapaść rynku książek tak jak rynku gier. Rynek gier to jednak bardziej branża filmowa jeśli chodzi o podobieństwa.
Żartujesz? Dobre książki zaczynają się często od 40 złotych w górę! No chyba że masz na myśli czytadła np. dla pań i młodzieży :/
Mam 34lata i dopiero teraz gram w te gry, które kiedyś były dobrze oceniane (Gears of War, GTA 5 itd.) Powiem szczerze (przy normalnym życiu: dziecko, żona, praca) ciężko zagrać we wszystko. Ceny zachęcają do kupienia tych starszych hitów, ale po pół roku mam już taką bibliotekę że chyba przez parę lat nie dokończę tych gier. Jest ogromny przesyt, a staram się dokończyć gry do ostatniej misji. Nieraz jak słyszę na YT że gra jest krótka bo ma 15 godzin a ja w nią gram np: 3-4tygodnie to zastanawia mnie jedno, skąd Wy macie na to czas. Bardzo fajny film i zgadzam się w 100% to samo jest z filmami. Mam Netflixa, HBOGO i "nie mam co oglądać" :) Pozdrawiam serdecznie
Kompresja czasu. Optymalnie planujesz sobie wolny czas, a grę przechodzisz najszybciej jak się da, film przyśpieszasz, wątki, które są bez znaczenia pomijasz i w ten sposób wchłonąłeś te samą treść, a masz więcej czasu na inne zajęcia. Inaczej się nie da jeśli chcesz być w miarę na bieżąco.
Świetna rada, dziękuję! :)
Jeśli chodzi o recenzentów na youtube, to wierz mi... oszczędzają nam czas i pieniądze. Wystarczy oglądać osoby, które mają zbliżony gust do naszego i po ich opiniach możemy kupować w ciemno. Ja na przykład Twoje recenzje oglądam jedynie z ciekawości, bo gust growy masz kompletnie różny od mojego i po Twojej recenzji (wybacz) nie kupię gry. Co innego w przypadku Quaza. On ma już bardziej zbliżony, więc bardziej mu ufam. Oglądam jeszcze paru innych youtuberów, sugeruję się ich opiniami i dobrze na tym wychodzę :)
NRGeek to niezmiennie fajny gościu jest. Pozdrawiam!
Jeden z najlepszych materiałów jakie ostatnio widziałem. Zgadzam sie w 100%
Też zauważyłem przesyt na rynku gier, natomiast jest on widoczny głównie w Europie i Ameryce w Azji jest trochę innaczej, można powiedzieć jest jak kiedyś, bo gry wychodzą w dużych odstępach czasu ale też mają dużo kontentu i człowiek zagrywa się w nie godzinami i chętnie do nich wraca, takie jak seria FF, kingdom hearts albo Monster Hunter (to są same duże tytuły które trafiają na nasz rynek, w samej Azji pewnie jest zalew gier taki jak u nas).
Zgadzam się z częstotliwością wychodzących gier wybitnych i okejkowych. YT ma sporą decydującą w odbiorze gry. To ogromne mass-medium. Firmy same wiedzą o tym i wykorzystują ten stan, by siebie też sprawdzić.
Przesyt z kolei jest, od kiedy on jest? W sumie jest od czasów PS2. Tyle gier wychodziło, nawet więcej niż teraz (na daną konsolę np.) (tak mi się wydaje). Chociaż teraz też jest od cholery, zwłaszcza cyfrowych.
Co do drugiego możliwego krachu gier wideo też czuję, że nastanie ten czas. Na pewno za parę lat, bo jest już zdecydowanie za dużo, czy ludzie pracujący, utrzymujący dom ma czas na to wszystko? Wątpię...
A ja z podziękowaniami :D
Dzięki Ci NRGeeku za Yakuzę, przez Ciebie poznałem tę serię i wczoraj skończyłem Zero. Ło panie co tam się działo... Gdyby nie to, to bym dalej był zmęczony grami, już długo nie umiałem znaleźć gry która by mnie wciągnęła na dłużej. To chyba też się wiąże z przesytem, jest tak wiele gier że przy żadnej nie umiem się zatrzymać na dłużej, pomimo tego że to dobre gry. Na przykład nie umiem się zabrać za dokończenie Uncharted 2, a na półce czeka jeszcze 3 i 4... :/
Owszem jest coraz więcej producentów gier i w związku z tym powstaje coraz więcej tytułów. Jednak dla osób takich jak ja, które mają wizję jednej gry, w którą mogą grać do końca życia, to jest to sytuacja idealna. Świetnie bawiłem się grając w Firefall, grę którą skasowano około roku temu. Grałem od tego czasu w sporą ilość gier AAA, w tym The Division, które miały mi ją zastąpić. Dalej mi jednak brakuje tego niepowtarzalnego klimatu i niektórych systemów. Gdy dowiedziałem się o Anthemie, stwierdziłem, że jest to praktycznie klon 1:1 Firefalla. Barwa oświetlenia, otoczenie, mechaniki, klimat i prawdopodobnie historia będą te same. A jednak jest to gra nowa, innego wydawcy ze zdecydowanie lepszą grafiką i większym budżetem. Dostałem zapowiedź gry idealnie dopasowanej do mojego gustu, tylko że jeszcze lepszą. Przesyt jest obecny, ale też ma swoje pozytywne skutki, a nawet zaryzykuję stwierdzenie, że po prostu nastała era, gdzie gracz może znaleźć grę, która ma takie mechaniki, historię i klimat, jakich szuka i będzie to prowadziło do większej specjalizacji graczy w danych gatunkach. Dla gracza, który ogrywał Deus Exa wiadomość o tym, że Redzi robią swoją grę w klimacie cyberpunka, która ma duże szanse być lepsza pod względem historii, a jednocześnie znajdą się w niej podobne mechaniki i to po ogłoszeniu, że na kolejną część trzeba będzie dłużej poczekać, musiała być przynajmniej dobra. Im większy ścisk na rynku, tym większa szansa, że gracz dostanie to, na co czeka, bo gdy tylko deweloper odłoży markę na boczny tor lub zdecyduje, że potrzeba więcej czasu, ktoś inny będzie miał już gotowy projekt bardzo podobny do tego, czego szukamy. Negatywne skutki można lepiej zaobserwować w grach, które nie mają rozbudowanej fabuły, czyli wspominanych w filmie grach wyścigowych czy sportowych. Można w nich delikatnie poprawiać grafikę, zmieniać otoczenie, ale nie są to tak istotne zmiany jak np. zmiana sposobu narracji. Problem występuje też w przypadku gier z fabułą, ale wydawanych zbyt często - mowa tu o serii Assasin's Creed. Gdybyśmy dostali grę, która bardzo ją przypomina, ale innego stworzoną przez inne studio to może efekt wtórności nie byłby tak widoczny. Jest mniejsza różnorodność, ale patrząc z drugiej strony, kto nie czeka na czwartego Wiedźmina?
Nie zgadzam się z tym, że mamy nawet po kilka wybitnych gier na miesiąc... Jak kogoś interesuje kolejna gra z ubergrafiką, w której się chodzi i strzela i to jest koniec "innowacyjności", to może faktycznie, dla niego to są gry wybitne. Dla mnie wychodzi może z 5 gier naprawdę wartych zagrania - na rok. Jak kogoś interesuje, żeby gra oferowała z punktu widzenia rozgrywki faktycznie jakieś nowe mechaniki i doświadczenie, a nie "to samo co wcześniej, tylko jeszcze bardziej wypolerowane", to nie ma praktycznie nic.
Bf5 RDR2 i AcO wychodzą w ciagu jednego(2) miesiąca :/
Nowy GofW niczego nowego nie oferuje, łączy to co najlepsze z innych gier a jednak grą ocierającą się o wybitność. (Choć to subiektywne odczucie)Swoją drogą które gry były według Ciebie w ostatnim roku tak mega innowacyjne? Bo jak dla mnie ostatnią innowacyjnością był tryb battle royal, reszta gier "miesza w kotle" znane patenty i podaje je w nowej formie i pomimo, że bawię się świetnie to jednak o innowacyjności nie ma tam mowy.
Na marginesie dodam, że gier z" uber grafiką, gdzie się chodzi i strzela" też rocznie wychodzi w okolicach 5 sztuk
Tak w pełni to chyba tylko Zelda BotW, za systemic design. Może Superhot, Little Nightmares, Pyre, Cuphead. Przypuszczam, że Super Mario Odyssey i Night in the Woods, ale nie grałem.
Faktycznie mogę zgodzić się ww. listą. Choć, Little Nightmares i Cuphead urzekają "jedynie" fenomenalnym klimatem i grafiką ale niech będzie :-)
Sam od jakiegoś czasu jestem tak przesycony obecną generacją, że chyba jakoś od maja nie ukończyłem żadnej gry. Po splatynowaniu Wildlands i FC 5 ( a wcześniej również np Mad Maxa i Horizon ) jestem tak znużony otwartymi światami w grach że przestało mi się chcieć grać w ogóle. Były jakieś próby włączania konsoli ale spełzły na niczym - po prostu mam dość bo wszystko już widziałem, bo wszystko jest takie samo, bo nic mnie nie zaskoczy. Dopiero w ostatnią niedzielę udało mi się wkręcić w Metro Last Light Redux i znowu gra mi się przyjemnie. Nie cierpię gdy mam taką niechęć do gier, a zdarza mi się ona regularnie gdy się "przegram". Ciężko mi po tym wrócić do giercowania - oczy chcą ale d... po prostu nie może. Wtedy właśnie mam taki swój krach rynku gier :)
Gry są niby teraz lepsze ale jakoś siódma generacja podobała mi się bardziej, również ze względu na obecność gier do kanapowej kooperacji - np Army of Two czy Gears of War. Sam wspomniałeś o tym NRGeeku w odcinku o multiplayer. Do PS4 miałem dwa pady, teraz mam już jeden bo przestałem wierzyć że wyjdzie jakiś singlowy tytuł do co-opa. Do końca roku zamierzam kupić i ograć tylko RDR II, to jest dla mnie must-have ponieważ lubię Westerny, a dalej to chyba po raz kolejny seria Silent Hill na PS2 bo to kręci mnie zawsze. U mnie PS4 na pewno będzie miało kiedy odpocząć.
NRGeek'u Ja nie czuje tego przesytu. Dzisiejsze gry jakoś mnie nie ciągną do siebie co jest troche dziwne bo mam 18 lat a wole zagrać w jakieś stare giery nawet z lat 80 lub 90. Po prostu te stare gry dają mi więcej Fun'u niż te dzisiejsze nw czemu
Jakieś tytuły?😃
Dodałbym jeszcze coś o czym nie wspomniałeś. Ostatnimi czasy dostęp do narzędzi do tworzenia gier stał się niewiarygodnie prosty - mam tu na myśli Unity czy Unreal, które możemy dostać praktycznie za darmo. W ten sposób tworzenie crapów i zasypywanie nimi rynku indie stało się banalnie proste.
Co do przesytu to zgadzam się, choć to nie tyle kwestia tego że dzisiejsze gry są wyjątkowo dobre (dyskusyjne - myślę że to kwestia gustu) ale tego że po prostu dostęp jest niesamowicie łatwy. Sam skupiam się na 6-tej generacji konsol (ps2/xbox) i lista gier które chętnie bym ograł jest większa niż jestem w stanie realnie ogarnąć. A czasu nie przybywa - wychodzi więc nieco dziwna sytuacja, bo mam olbrzymi wybór ale nieproporcjonalnie mało czasu. Więc zamiast cieszyć się jedną grą czuję że tracę to co dają pozostałe. Wydaje mi się że najrozsądniejszym rozwiązaniem jest zmuszenie się do innego trybu grania gdzie ogranicza się do naprawdę max 2-3 tytułów na dłuższy okres czasu (głównie dzieląc je na te na krótkie sesje i na te które mają sens tylko przy dłuższym posiedzeniu). Wszystkiego i tak się nie ogra.
No i dobra gra to między innymi taka która (do pewnego momentu) staje się lepsza im więcej w nią gramy - taka gdzie rozwijamy swoją znajomość gry, testujemy jej i swoje granice. Dobrym przykładem jest np. Syphon Filter Omega Strain na ps2 - który na jedno przejście jest taki sobie, ale po prawdzie jest skrojony na wielokrotne przechodzenie (grind wręcz czasem). Tak więc pierwsze misje (i ich pierwsze przechodzenie) wyglądają pokracznie - zaś po jakimś czasie gra zyskuje nowy wymiar a ponowne przechodzenie starych etapów już bardziej przypomina growy taniec (plus to że jest to świetny tytuł na speedruny z racji na mierzenie czasu misji).
I tu cię Krzychu zaskoczę, ja gram w wszystko: symulatory, strategie, FPS, horrory, przygodówki itd. Jedyne czego za bardzo nie lubię to RPG, Logiczne, Karciane. Pozdrawiam :).
Przycisk subskrybuj zrobił mi dzień XD
Twój ostatni argument dotyczący tego co powiedziałeś na koniec dał mi do myślenia. Chodzi o te 100 polskich gier itd. Wydaje mi się, że to nie powiększy się do takich rozmiarów, ponieważ w końcu jest jakiś ograniczony czas ludzi, który spędzają na gry(tak jak była mowa wcześniej). Dlatego też jakby zapotrzebowanie też jest ograniczone. I jeśli wejdzie sobie gość z zewnątrz i postanowi, że stworzy studio i zacznie robić gry. Wtedy np. okaże się, że po zrobieniu jakiegoś rekonesansu rynku nie ma już miejsca na gry z jego studia. Rynek jest do tego stopnia przesycony, że takiemu biznesmenowi nie opłaca się robić gry bo jeśli nie będzie wybitna się nie sprzeda. W tej chwili jeszcze ten rynek wchłania te gry jako tako ale z czasem wydaje mi się, że liczba producentów gier się zatrzyma. Dalej nie wiem już co się stanie. Być może zaczną powstawać jakieś superkorporacje przejmujące duże części rynku itp.
Osobiści też jestem zdania iż rynek dąży do zapaści. Moim argumentem jest to że Tak jak wspomniałeś gry zaczynają być wypuszczane taśmowo (nowa FIFA czy Asasyn co rok). Powoduje to iż gracz mimo kupna "z przyzwyczajenia" zaczyna dostrzegać brak jakiś dużych poprawek względem poprzednika. dochodzimy więc do momentu gdy jest ogrom gier wybitnych, jednakże są to gry tworzone na jedno kopyto często też będąc typowymi "odsmażanymi kotletami" które przez pewien czas smakują lecz po pewnym czasie chcemy powiewu świeżości którego producenci nie mogą zaspokoić z powodu strachu (wprowadzenie nowej marki jest dosyć trudne). Tak więc gracze co już teraz widać głosują portfelami. i mają dosyć serii tasiemcowych (jednakże średniaków też kupować nie chcą co powoduje iż rynek nie zarabia). To zaś prowadzi do załamania ekonomicznego. Permanentny stan załamania prowadzi zaś do kryzysu. Długotrwały kryzys zaś do... krachu. No i sytuacja się po pewnym czasie klaruje powodując powrót do normalności. Tak koło się zamyka. Dlatego też jestem zwolennikiem teorii krachu.
rok spóźnienia ale co tam......przesyt jest tylko w pewnych gatunkach gier a reszta nurtów jest zostawiona w tyle. Tak jak powiedziałeś wolą ''stworzyć'' coś nowego co na pewno się sprzeda (choć jak dla mnie jest to powielanie pewnych pomysłów i motywów a nie tworzenie) osobiście trudno mi znaleźć grę w którą zagram więcej niż raz lub zaciekawi mnie na tyle bym ją kupiła.
Ciekawe czy kiedyś wszystkie gry będą 10/10 i trzeba będzie zrobić nową skalę :D
no niestety opamiętano się i dużo jest gier 5.6.7/10. Wychodzi dużo gier średnich.
Z każdym dniem gier jest coraz więcej, to wystarczy, aby każdy znalazł coś dla siebie.
Bardzo fajna i rzeczowa pogadanka. Łapka w górę dla Ciebie :)
Tak - mamy przesyt, ale to nie jest problem - ponieważ rynek się sam wyreguluje. Krach prawdopodobnie nie nastąpi, ale możliwa jest bessa. Po prostu inwestorzy stwierdzą, że na rynku gier nie da się tak dobrze zarobić i wycofają aktywa. Tak długo jak zarabiają - tak się nie stanie.
Ogólnie kiedyś za dzieciaka grałem godzinami w jedną grę, wyciskałem z niej wszystko co się dało... A teraz mam pełno gier, ale szybko mnie nudzą, większość nie przechodzę zostawiając na kiedyś...
Wszystko mamy, wszystko możemy sobie kupić do grania... brakuje tylko pieniędzy na to wszystko :) Sam mam spoko pc (wg. mnie) i mógłbym pograć w sporo różnych gier, a odpaliłbym chyba każdą grę w 60 fps (no może poza the sims 3 :P). Ale ostatnio, odkurzyłem mojego wiekowego PSP i zacząłem grać w gry których jeszcze nie ograłem do tej pory, obecnie harvest moon boy & girl. Grzech się przyznać jak ta gra dobrze mi robi :D Bo to nic innego jak stary dobry harvest moon back to nature z PSX, Ci co grali wiedzą jaki to dobry towar :D
Space invaders, tetris, tank 1990, pacman... piękne czasy.
Myślę że to kwestia też tego że gry są o wiele łatwiejsze do uzyskania per se. Im coś jest łatwiejsze, tym mniej się cieszymy z uzyskania czegoś.
Nazywanie 11 bit studios, spółki akcyjnej notowanej na giełdzie warszawskiej, zatrudniającej ponad 50 osób czyli będąca średnim przedsiębiorstwem według prawa, producentem gier indie to żart i czysta gadka PR, żeby podłączyć pod pociąg nazywany indie.
Przedsiębiorstwo po prostu nie ma jaj powiedzieć jak Ninja Theory, że robią gry AA .
Żaden krach nie nastąpi, gdyby takowy miał nastąpić, to wybuchł by prędzej z przesytu platform gameingowych (Steam, Origin, Battlenet itd). I muszę się zgodzić z użytkownikiem @magni319, że grafika nie jest wyznacznikiem wybitnej gry. Powiedziałbym nawet, że już lata temu przestała, gdy gry zaczęły zbliżać się do fotorealizmu. Najlepszy przykład - Undertale. Jeśli by tka naprawdę spojrzeć to by się okazało, że prawdziwie wybitnych tytułów (o których będzie głośno po latach) w ciągu roku wychodzi 5-6 (przynajmniej na PC).
A temu przesytowi winny jest nic innego jak Steam (i mu pochodne). Po prostu kiedyś się grało w to, co było w gazetkach, w Extra grze lub piraty. Teraz nie ma tygodnia, by coś darmowego nie było na promocji i licznik wzrasta. Rynek raczej się nie załamie, raczej stanie się to, co widzimy teraz na przykładzie wytwórni filmowych. Na rynku zostanie kilku producentów, reszta się wykruszy.
Lajkuje wszystkie pogadanki i felietony.
same
Nie wiem co lepsze. Miniaturka czy sam materiał ;)
Zgodzę się z twierdzeniem, że aktualnie wychodzi za dużo gier i nie ma po prostu czasu, aby poznać znaczną część z nich. Jednak według mnie każdy gracz ma jakieś swoje ulubione gry czy serie gier, do których będzie wracał niezależnie od tego ile części danej gry się ukaże. A ten dwutygodniowy cykl życia gry to może mieć zastosowanie jedynie w stosunku do wydawców gier, którzy tracą zainteresowanie danym tytułem zaraz po tym jak słupki sprzedaży zaczną spadać. Natomiast gracze potrafią nadal grać długimi latami w swoje ulubione gry.
Jest mega
Teraz twórcy nie mają czasu by eksperymentować z grami tylko te największe firmy tworzą 10 część czegoś tam.
Według mnie to jest największy problem.
7/10 to nie crap tylko gra którą kupuje się gdy cena spadnie.
DarkWaldzwerg większość często ocenianych 10/10 od dużych wydawców jest warte max 7/10
Czuję ten przesyt. Kiedyś to jak kupiłam nową grę to nieważne jaka ona była i tak ją odpaliłam i chociaż tych kilka godzinek pograłam, a jak gra trafiła w moje gusta to sporo czasu przy niej spędzałam i w zasadzie nie było sytuacji, że miałam jakąś grę i w nią nie zagrałam, albo pograłam pół godzinki i cisnęłam w kąt.
Dzisiaj mam pierdylion gier na steamie i większość z nich nigdy nawet nie zainstalowałam. I nie chodzi tu o jakość gry, bo mam zarówno słabiaki jak i gry takie jak chociażby Metro 2033. Powód, dla którego tak się dzieje jest prosty. Grę dostałam lub kupiłam, bo mnie zaciekawiła, ale obecnie gram w kilka innych gier więc po prostu nie mam czasu ani chęci instalować nowej.
Onrush gra 7 na 10 - wszystkich zwalniamy:( itd, zagrajmy w crapa chętniej oglądamy ponieważ bardzo mało jest takich materiałów i nikt ich nie nagrywa w popularnych ytberów( maciaszek, rojson, quaz, itd ).
Bańka pęknie jeżeli byłaby jakaś alternatywa dla gier i ludzie by odwrócili się o grania. Przyrost naturalny na świecie jest duży sprzedaje się coraz więcej konsol i telefonów itd. Przecież ps2 sprzedało sie około 120 mln.szt. kiedy no Sony miało monopol, ps4 i one razem sprzeda się na pewno więcej więc bańka rośnie, oczywiście zysk rozbija się na jeszcze więcej devoloperów i wydawców ale ludzie nadal będą grać:) pozdr Nrgeek
Z tym przesytem gier to masz rację. Nie wiadomo w co zagrać jak się słyszy, że co miesiąc wychodzi nowa gra. Nie każdy ma czas by siedzieć przy komputerze czy konsoli i grac po kilka godzin dziennie.
Co do oceniania gier to z tym jest różnie. Każdy z nas jest innym graczem i każdy woli inne gatunki. Kiedyś 6/10 było średniakiem dziś to słaba gra.
Ja lubię posłuchać cudzej opinii ale też lubię sam sprawdzić czy dany tytuł mi się spodoba.
Tomb Raider Angel of Darknes nie spodobał mi się dla tego że zmienili wg, mnie całą rozgrywkę. Dla tego odpuściłem sobie tą część mimo tego, że podchodziłem kilka razy.
Do Stalkera też podchodziłem z trzy razy i dopiero za trzecim razem gra mi się spodobała a mało brakowało bym ją sprzedał.
Może powstanie kolejny Far Cry, może powstanie kolejny Assasin Creed czy Battlefiled ale to są marki ze nawet jak wyjdzie średniak to i tak ludzi to kupią.
Pozdrawiam NRGeeka :)
Osobiście zaczynam doceniać te gry w przedziale 6-7/10 bo jednak nie raz lepiej się bawiłem przy nich niż przy grach ocenianych na 9-10/10. Zauważyłem ostatnio, że bardzo rzadko się zgadzam z ocenami gier z tego przedziału i zrobiłem się wybredny. Sporo moich ulubionych gier było właśnie średniakami, przy których świetnie się bawiłem. Nauczyłem się już, że ocena dla mnie niewiele znaczy i wolę osobiście zagrać niż zdawać się na czyjąś ocenę. Przy okazji trochę mnie boli że na zachodzie umarł ten budżetowy middle-tier gier. Istnieje to i ma się bardzo dobrze w Japonii, gdzie nie mają takich budżetów i te gry mogą bardziej ryzykować mechaniką/fabułą przez mniejsze nakłady finansowe, no ale na zachodzie gra może być albo aaa albo indykiem bez niczego za bardzo po środku.
Piszę ten komentarz będąc w 9 minucie filmu i nie mogę się zgodzić z tym, co do tej pory usłyszałem. Bo jaka bardzo dobra gra wyszła w tym miesiącu? Chyba tylko Mario Tenis można podciągnąć pod tą kategorię. Do tego mieliśmy jeszcze ogromny patch do NMS. I właśnie: gry-usługi rozwijają się świetnie. Gdyby gracze skakali z tytułu na tytuł co dwa tygodnie to gry takie jak WoW, R6:Siege, CS:GO, Warframe, Path of Exile, Rocket League czy nawet Payday 2 nie zajmowałyby wysokich miejsc w rankingu steam pokazującym popularność danego tytułu.
Owszem, mamy przesyt rynku, ale nie produkcjami *bardzo dobrymi/wybitnymi.* Bo kiedy ostatni raz wyszedł tytuł, o którym mówiło się jak o grze wybitnej dobrze? Według mnie parę miesięcy temu...
Można prosić o odcinek na temat soundtracków w grach? Jestem ciekaw jakie są twoje ulubione
Dlaczego bańka ma pęknąć? To proste, gry tworzy się coraz prościej, coraz taniej, coraz lepsze, korzysta się ze sprawdzonych rozwiązań, tym samym można produkować ich coraz więcej i jak wiemy z ekonomii, kryzys następuje na skutek skrajnego zachwiani równowagi popytu/podaży, popyt nie będzie mógł rosnąć tak jak rośnie podaż gier, bo po prostu ludzie nagle nie będą mieli 2 godzin więcej każdego dnia na granie, doba się nie wydłuża, każdy potrzebuje tyle samo czasu na sen/jedzenie/ prace itd. Jedyna szansa, że kraje III świata by nagle masowo zaczęły grać, ale wiadomo też, że to szybko nie nastąpi, bo na ten moment mało kogo w Afryce czy Ameryce płd. czy nawet w ogromnej części Azji, stać na to by opłacić pracę zachodnich sztabów ludzi pracujących przy grach.
Ilość nie zawszę oznacza jakość produktu co prawda gier jest zatrzęsienie ale często to są kopie gier z przed roku tak robi np. UBI z far cry. Ja często wracam to starszych tytułów może to kwestia sentymentu, mechaniki rozrywki czy też klimatu i fabuły, a tym roku żadna gra nie powaliła mnie na kolana ;)
Chciałbym sprawdzić czy gra jest dobra i mi podpasuje, ale średnio jest taka możliwość bez płacenia. Kiedyś były dema, a teraz twórcy czasem łaskawie zrobią otwartą bete. Dlatego podpieram się recenzjami. Nie chcę wydać pieniędzy w błoto, a obecnie bardzo często jedyną opcją sprawdzenia gry przed zakupem jest zpiracenie jej, którym gardzę.
Głaskając Peppera wyglądasz niczym czarny charakter z Bonda :D
Ja to widzę tak. Też przeczuwam ten krach ale jego podłoże w moim odczuciu będzie inne. Zgodzę się z tym, że faktycznie będzie wtedy duża liczba dobrych gier ale przyczyna wyniknie z tego, że gry mimo wysokiego poziomu technologii i wykonania nie będą w stanie dostarczyć nowych odczuć graczowi.
Bo powiedzmy sobie szczerze, nie ważne jak gra wygląd, jak brzmi i nie ważne czy jesteś, rycerzem, kowbojem, doomguyem czy poławiaczem krabów skoro twoja interakcja w każdej grze będzie wyglądać tak „wciśnij R1 żeby” strzelić, złapać kraba, uderzyć lub „wciśnij X” żeby akcja, odpalić skrypt, JASON.
Problem ten pojawi się stopniowo my jako gracze którzy gramy już ok 15 czy 20 lat już tego doświadczamy. Nie raz siedziałem przed konsolą 30 min i sprawdzałem po 10-20 razy swoje gry z myślą „no co k…. włączyć !!” i obecnie szukam gier, które no może nawet średnie (wodotryski czy nawet czasem mechanika) ale mają fajną historię np. Nier, czy GoW - bo co by nie mówić ludzie mówią, że gow to rewolucja czy coś tam dla serii - no może i tak - ale to mi akurat najmniejszą robiło różnicę bo grałem już w tyle gier, że mechanika z GoWa to dla mnie nic nowego aaallee Setting o i to mnie przekonało - bo nawet gdyby ten gow był identyczny mechanicznie z starszymi to i tak bym sięgnął ze względu na osadzie akcji, w mitologii o której wiem - jak to mawiał jeden profesor - „zero przecinek nic”.
I tak w tym „growym Armagedonie 2” gry będą świetne - ale nie będą miały interesującego settingu - bądź rewolucyjnego sterowania.
A co po Armagedonie 2 ?
Pierwsza i fundamentalna spraw - NOWE IMERSYJNE KONTROLERY - które pozwalają na przeniesienie ruchu w stylu motion capture.
Druga - nowe mechaniki angażujące gracza (w oparciu o nowe kontrolery).
Trzy - wojnę platform wygra ta która zaoferuje/wprowadzi te kontrolery w skutek czego studia chcące wydawać multiplatformy - przynajmniej w ramach tej nowej generacji musi wybrać kontroler, pod który będą robić gry - na pozostałe platformy będą zubożone porty, które pozwolą na imersywność sterowania zbliżoną do tej sprzed Armagedonu.
Cztery - konsola będzie tylko kontrolerem - reszta będzie streamowana żeby ograniczyć koszty konsoli.
Przesyt? Może i tak. Ale ja ostatnio zacząłem dużo myśleć o wybraniu następnej gry. Pytałem samego siebie na co mam ochotę. Jest dużo gier, to prawda, w wiele z nich chcę zagrać, ale nie chcę w nie zagrać teraz. Staram się szukać gier z gatunków, które lubię i od których miałem dłuższą przerwę.
Wybieram gry na podstawie ocen innych, czy to recenzji twoich czy quaza, materiałów tvgry, opinii znajomych oraz swoich zachcianek. To prawda, chcę grać w gry dobre, a nawet powiem, że w te najlepsze.
Zdarzyło mi się czasem zderzyć ze ścianą, recenzje i opinie bardzo dobre, ale moje wrażenia takie średnie. Miałem tak w wypadku Asassin's Creed Origins. Mi ta gra po prostu nie siadła, nie pasowało mi wiele rzeczy. Produkcje ukończyłem, choć końcówka była dla mnie ciężka.
Wydaje mi się, że ilość dobrych gier, tych najlepszego sortu jest mnóstwo,a przynajmniej dla mnie. Odkąd zacząłem pracować na cały etat, to mój czas wolny się uszczuplił. Dzięki temu zacząłem spędzać więcej czasu na wybór tego na co mam najbardziej ochotę.
I powiem szczerze, że jakby gry przestały teraz wychodzić, to myślę, że zbiór gier w które chcę zagrać starczyłby mi na jeszcze bardzo długo. :D
Pozdrawiam, materiał bardzo fajny. Oglądam u ciebie recenzje i o grach na poważnie. Reszta mnie tak średnio interesuje! Peace out! :]
Zgadzam sie gier ze gier jest przesyt.
Przykład mam ponad 60gier w kolejce wiele dobrych tytułów których nie ograłem - czas, czasu nie ma tyle co kiedyś.
Nie chodzi nawet o kasę na premierowki bardziej o fakt ze skoro gram w gre A to po co mam kupować gre B i C zeby leżały na półce? To sie nie skleja z punktu widzenia ekonomii bo nie problem kupić sobie 10 tytułów problem to je znaleźć czas zeby je ograć.
Skoro mam takie podejście to skąd u mnie taka liczba gier proste pojawia sie gra która byłem zainteresowany w promocji lub mega promocji kupuje i mam nadzieje ze kiedyś ogram.
Twórcy to działalność gospodarcza w prowadzenie tejże jest wpisane ryzyko czy to mały dev czy korpo pokroju EA.
Wiec niechaj oni sie martwią jak walczyć o porfel graczy a my jako konsumenci sami świadomie wybieramy w to zagram na premierę w to zagram bo dużo dobrego słyszałem a wcześniej nie byłem przekonany a to kupie na promocji zeby choć samemu przekonać czy podejdzie.
Co do grania w gry latami sa tytuły ktore mnie wkręcają na długo i sie nie nudzą jak forza Horizon 3 i łapie sie na tym ze gram w ta gre i spędzam w miej masę czasu a masa tytułów w tym goty leżą i sie kurza...
Ile macie gier na steam, które kupiliście i nie macie czasu, żeby je przejść? Ja narazie 3 i chce je przejść, ale niema czasu :(
szybki marketing. gra zarobiłą na siebie w ciągu 2 tygodni od premiery, jest na plus, jedziemy dalej panowie passa trwa, a kto jeszcze ni ekupil po to i tak kupi pozniej.
Wszystko Jasne dodam ze nrgeek zupełnie nie wziął pod uwagę czegoś o czym głownie mówią mniejsi devsi. Czyli cykl życia tytułu. To ze gra po premierze spada sprzedażowo to fakt, ale jesli uda sie utrzymać niższa ale stabilna sprzedaż pobudzaną promocjami to dalej jest to zysk i kasa tych ktorzy nie byli skłonni zapłacić ceny premierowej. Polecam blog frictional games nt sprzedaży amnezji.
...otóż to. Zarząd nie jest głupi, normalna sprawa, nic nowego. pozdrawiam
Idz na operacje alloplastyki ręki to nie pograsz 5-6 miesięcy. Polecam az bedzie sie chcialo patrzec jak ktos gra albo nadrabiac zaleglosci.
Jest przesyt ale gier typowo średniaków..
Powiem tak. Ciężko ograć wszystko co wychodzi i mnie i interesuje. Jednak nigdy nie wybieram gry że względu na recenzje. Patrzę na jeden/dwa gameplaye i wiem czy gra mnie interesuje czy nie. Na oceny też nie patrzę.
Są gry wybitne jak wspomniany God of War w którego nie zagram bo mnie nie interesuje. Są też średniaki po które sięgnę bo wydają mi się ciekawe więc przesyt polega dla mnie na tym że nie zdążę ograć tego co mnie intersuje
Systemy liczbowe to wyglądają mniej więcej tak:
< 7 - gówno
7 - średnie
8 - dobre
9 - bardzo dobre
10 - Wiedźmin 3
Co ciekawe. Twórcy gier często boją się dawać 10. I dochodzi do śmiesznej sytuacji, gdy grę wybitną od takiego np. Far Cry 5 (który jest grą po prostu dobrą) oddziela 1 punkt w skali. Ciekawe są też oceny 7 i 10. Bo ani 7 nie jest grą średnią ani 10 nie jest Wiedźminem 3 ;p
No i właśnie problemem jest takie rozumienie skali ocen. Bo w 10 stopniowej skali to ocena 5 winna być tą średnia.
A nią nie jest. 5 dostają słabe gry. Z reguły pozycje 3xA dostają 8/9 - bezpiecznie
Bo najbardziej lubimy grać w gry w które już raz graliśmy, przykład Fify i CoD.
"3 wiedzmin 3 najleprzy"
KOCHAM MINIATURKĘ!
Geeku w filmie o Kinder mówiłeś byśmy Ci przypomnieli o chusteczkach z Disneya że nam je kiedyś pokażesz to ci przypominam ;)
Szacunek za miniaturkę ☺ cyrk monty pythona
Żeby sobie wyrobić zdanie wystarczy przeczytać recenzję + przeczytać jak najwięcej opinii zwykłych ludzi.
To, że ludzie nie podchodzą już tak entuzjastycznie do nowych gier spowodowane jest tym, że technicznie nowe gry są świetne, ale nie mają za grosz duszy i czegokolwiek sprawiającego frajdę. Gry stały się produktem, który ma za zadanie jedynie zarobić, a radość płynąca z gry stała się drugorzędną sprawą.
W dobrej recenzji nie będziesz kląć i robić skeczu. Zła recenzja będzie wypełniona takimi elementami oraz większą paletą emocji. A jak dobra recenzja to tylko, że gra ok, albo wow.
Spróbuj zrobić recenzję dobrej gry w stylu "zagrajmy w crapa". Chyba nie zbyt będzie to pasować. Ale chętnie obejrzałbym próbę.
To też może być podyktowane tym że jeśli gry kosztują ok 200 zł to lepiej kupić coś lepszego niż gorszego za tą samą cenę. Być może gdyby te gry 7/10 były na wstępie tańsze to wyglądałoby to inaczej bo przeciętna osoba mogłaby sobie pozwolić i na 9/10 oraz na 7/10
To widocznie ja jestem dziwny bo gram w gry latami single mnie średnio interesują (chyba że są od naszego studia) bądź gra jest tańsza wolę grać w gry typu Path Of Exile Call Of Duty, Diablo, Forza czasami FIFA mało tego. Od poprzedniej generacji kompletnie się nie interesuje recenzjami etc. Przewaźnie gra się okazuję krapem a ja w to gram bo mi się fajnie gra. Kolejny przykład wolę ogrywać starą Mafie The City Of Lost Heaven niż remake który przeszedłem. Najprawdopodobniej mam wyjebane w grafike i klatki na sekundę i dlatego tak jest.
Wydaję mi się, ze krążysz w tym rozumowaniu wkoło innego problemu. Mamy w tym momencie przesyt, okej, ale też pogoń za zdobyciem uznania przeciętnego gracza. Gry mają być grywalne, przyjemne, na wiele godzin grania, jednak developerzy chcą trafić do jak najszerszego grona graczy, więc gry zaczynają coraz bardziej siebie przypominać. Rzemieślniczo wytwarza się poprawne gry, bez zarzutów, jednak zaczyna im brakować wyróżników. Ubisoft do bólu to pokazuje. Wcześniej to się już uwypuklało, ze gry od ubi są takie same, ale ostatnio jeszcze inna tendencje zauważyłem. Na początku była tendencja do tworzenia gier z otwartym światem, a teraz w nowym AC możemy tworzyć postać, wybierać okna dialogowe, zmieniać płeć... w grze, która w założeniu jest wspomnieniem przeszłości. Gry z danych serii zaczynają tracić swoje cechy i dostajemy bezpłciową papkę.
Ulubiona seria
Mount & Blade dostał 5/10 w CDA, o ile mnie pamięć nie myli.
Fajne kitku, jaka to rasa?
No dobra, tyle gier wychodzi tylko jak dotrzeć do tych dobrych? Większość polega na recenzentach z dużych serwisów, niektórzy mają znajomych co znajdują takie perełki, no i fora.
To za mało, jest tyle świetnych gier które zostały pominięte, człowiek chce pogadać o czymś ciekawym ale nie ma z kim.
Najgorsze że nikt nie wróci do starszych produktów (wydanych pi razy oko 5 lat wstecz na przykład) no bo nie wyrobią się z graniem w nowości.
Ale i tak najgorsze jest to, że nadal pewne gatunku nie zostały docenione (gdzie następcy Jagged Alliance 2 czy Wizardry??), to ciągłe spamowanie grami 2D, głównie platformówki i wszystko to brzydkie pikselowate syfy.
Oceny recenzentów mam w nosie bo oni zawsze dają wysokie oceny grom które dałbym grać więcej jak godzinę.
Lata mijają a ja więcej frajdy miałem z tych średniaków niż te wydmuszki AAA są w stanie mi dać.
Co do teorii z bańką to ja jestem jej przeciwnikiem. Bo spójrzmy na dwa aspekty: 1. czy każdy gracz musi sprawdzić kadą grę? No jasne, że nie - wystarczy, że każdy gracz sprawdzi ich kilka to łącznie wszyscy zagrają w większość tych gier, którę są odpowiedniej jakości, a jak nie są to prawa rynku są brutalne i styudio nie zarobi i tyle. To nie jest problem rynku gier w żaden sposób. A drugi aspekt? Analogia do rynku książek -= nop wydano ich absolutnie miliardy, a pisarze nadal zarabiają krocie, jeśli coś ich autorstwa się wybije - np J.K. Rowling i co chwilę powstają nowe wydawnictwa - np wydawnictwo Alternburg założone przez Radka Kotarskiego, a księgarnie, sklep[y, czy jakieś aplikacje z e-bookami czy audiobookami nigdy nie miały się lepiej, choiciaż o przesycie tutaj mogliśmy mówić spokojnie już w 17-18 wieku.
Dllatego i ja się nie zrażam i chcę kiedyś zarabiać na tym co piszę - pewną próbkę możecie znaleźć na moim kanale, także serdecznie zapraszam. Odwiedźcie, a nie zawiedziecie się.
Odnośnie youtuberów jako guru: Nie wiem jak wygląda to u innych, ale w moim przypadku - bardzo szanuję i lubię oglądać Twoje dzieła na YT i pomimo to, gdybyś stworzył recenzję gry, zachwalał ją nie wiem jak bardzo, to i tak po obejrzeniu minuty gameplayu musi mnie zachęcić. Więc nie wiem czy wszyscy tak lecą na grę, którą ich youtuber zrecenzuje.
Jeżeli chodzi o przesyt, to dokładnie chodzi to o to, że doba ma za mało godzin, by móc sobie pozwolić na granie w gry słabsze. Nikt nie chce tracić czasu bo ma ogromną bibliotekę do wybrania. To co moim zdaniem jest też największym problemem, to to, że kiedyś jak wyszła gra, to było "WOW, Tego jeszcze nie było!" Każdy chciał zrobić coś, czego nie mógł zrobić w prawdziwym życiu. Gra oddawała najróżniejsze fantazje, o których człowiek mógł tylko marzyć. Chciałeś pobawić się w Boga? Black & White. Chciałeś poruszać kulką? Balance albo Hamsterball. Chciałeś wypruć flaki? Soldier of Fortune. Apokalipsa? Fallout.
Teraz z takim rynkiem gier gracz nie znajduje tego, co kiedyś było tak wspaniałe. Przeżycie czegoś, o czym mogłeś tylko marzyć. Teraz gracz czeka na TO COŚ... Niestety większość gier to teraz dokładnie to samo, tylko w innej grafice i trochę zmienionej mechanice...
Krach nastąpi, tylko że niekoniecznie będzie spektakularny i będą pisać o tym w gazetach. Podaż przekracza popyt. O tym jest ten cały film. Dlatego jest dystrybucja cyfrowa, żeby producenci, nie musieli ładować pieniędzy w nośniki i generować niesprzedanych kopii. Jest więcej, niż ludzie chcą kupić. Co więcej mam wrażenie, że znakomita część gier kierowana jest do dorosłego odbiorcy, problem w tym, że dorosły odbiorca ma do zagrania kilka godzin w tygodniu. Więc jeśli nie jest jakimś zbieraczem, to nie kupi tych gier. Nintendo, moim zdaniem robi mądrzej. Robi dobre gry dla dzieciaków (nie tylko, ale nadających się dla dzieciaków). A to dzieciaki mają siły przerobowe, żeby grać. Dorosły człowiek chce mięsko, chce rozrywkę, on nie ma czasu zeby 50 godzin odkrywać znaczniki, czy grindować! Więc to nie jest tak, że gracz leży na kanapie i ogląda igrzyska, tylko raczej jest przytłoczony. Po prostu mamy taki moment, gdzie firmy wydawnicze nie do końca wiedzą, dla kogo robią te gry i kto jest ich celem. Więc mamy rynek napompowany grami, które nie mają odbiorcy. Ile jest osób, ktore stać na nie wszystkie i jednocześnie mogą siedzieć całe dnie w domu? Pęknie, pęknie, bo każdy ma swoją kupkę wstydu i któregoś dnia popatrzy na nią i stwierdzi: "Kij z tym, nie kupuję więcej, bo to strata pieniędzy!" Tylko musi być takich ludzi wystarczajaco dużo.
No super.. A ja utknąłem na ps3 i dla mnie gier jest za mało, chociaż nie wszystkie tytuły ograłem
Mam propozycję do Crap-o-wizji :).
Obejrzyj "The amazing Bulk".
Sloth 2001 ki9
Krach nastąpi prędzej prze to że koszty marketingu przewyższa zyski i stanie się to regułą
Nr geek czy mi się wydaje czy właśnie przez ten przesyt studia dają te mikrotransakcje czy nie
Przyznam, że też czasem mam problem typu 'w co zagrać?' ale mam na to sposób. Kupuję tylko gry, które w mojej ocenie czymś się wyróżniają (FPS: DOOM albo Wolfenstein, RPG: Kingdom Come Deliverance, The Witcher, Pokémon (tą serię bardzo lubię), Torment (i inne tak zwane 'klasyczne' z widokiem z góry), Sandbox Grand Theft Auto, Just Cause (głównie przez tą demolkę) i tak dalej) i tylko w pudełkach. Nie kupuję gier takich jak Battlefield, Call of Duty, Overwatch bo wychodzą co roku, mają krótki singleplayer, który jest jaki jest przez multiplayer (albo wogóle go nie mają) a online nie gram wogóle,
Order z kartofla temu kto zauważył różowego flaminga 😉
Dla mnie gra 7/10 jest nadal warta uwagi, jeśli należy do moich ulubionych gatunków :)
Racja
#thatslife
Zrob Krzychu pogadanke: Nie chce mi sie grać - czyli depresja gracza. Mysle ze kazdy gracz z 20letnim stazem przezyl cos podobnego.
nie gram w nowe gry bo mój komputer ich nie pociągnie ale tak szczerze nie zależy mi nawet za bardzo żeby w nie zagrać i z drugiej strony to też dobrze, bo mogę grać w klasyki a jakbym miał dostęp do najnowszych najładniejszych i tak dalej tytułów to nie wiem jakby to było xD
Owszem, teraz jest mnóstwo gier (nowe, indie, retro) ale wartościowych już tyle nie ma.
Jakie były mega dobre gry w ciągu ostatnich lat? GTA V, Wiedźmin 3? Poza tym? Chyba nic.
Według mnie tu nie chodzi o to że samych gier wychodzi multum a bardziej o to że klon, klonem klona pogania. Wszystko na jedno kopyto i bez żadnej finezji zrobione. Wspominasz o Ubi - to jest doskonały przykład bo oni przecież rok rocznie wydają Far Cry i Assasin's Creed które tak naprawdę nie różnią w kolejnych częściach niczym. Ot pare pierdół dodanych, nowe mapy i sru - gra gotowa. Oczywiście takich firm/serii jest dużo więcej a nawet jeśli nie samych gier to po prostu klonów. Widzi większy czy mniejszy producent że jakaś gra jest hitem i w ciągu roku mamy zalew mniej lub bardziej udanych kopii. Ciężko w tym wszystkim przebierać i nawet ja się złapałem na tym że przestałem kupować gry z lat 2012+ a zacząłem gry z lat 96-2004 które wiecznie chciałem zagrać a jakoś nie miałem czasu... Teraz gram tylko w to.
Trzeba jedną rzecz uświadomić, gry to biznes, firma musi zarobic jak najwiecej, w jak najszybszym czasie, jak najmniejszym kosztem, dlatego mamy assasyny co pol roku, fc co dwa lata, cody i bf co roku, session passy, skrzynki itp, co mozna nazwac przesytem. tego przewaznie ludzie nie rozumieją. Jeśli jest zapotrzebowanie, to są i klienci - proste. Jedyny krach jaki ja widze, to to, ze coraz wiecej ludzi przestanie sie grami interesowac, przestanie miec czas na granie w nowe tytuly, bo jeszcze starych nie dokonczyli, sam mowiles, ze coraz mniej szasu masz...
jak gra żyje krótko gry z serii fallout i metro cały czas pykam tak samo ojciec chrzestny i mafia 2 itp
kiedy DLC do western outlaw?
Wiele wskazuje na to, że przesyt w branży gier zostanie rozwiązany podobnie jak w przypadku filmów, muzyki i informacji - tego wszytskiego w internecie jest po po prostu tak dużo że niezbedne będą odpowiednie systemy osobistej rekomendacji bazującej na naszym indywidualnym guście poznanym po grach ktore graliśmy i ocenialiśmy wcześniej. Taki TH-cam gdyby z tego nie korzystał i wyświetlałby nam filmy tylko wg ogólnej popularnosci to prawdopodobnie po mojej prawej stronie widziałbym filmiki z blogów modowych albo z pudelka ;D chyba nie ma innego sposobu aby takie sprawy ogarnąć. Z tego też powodu wydaje się, że za kilka lat zawód recenzenta gier video bedzie ... no po prostu go nie bedzie :) być może nie bedziemy kupowac gier które przez nasz osobisty system rekomendacji nie zostaną uznane za odpowiednie dla nas - już teraz przy odpowiedniej ilości danych takie technologie sprawdzają się w 90%
Ta seria żyje...