Bardzo ciekawa perspektywa zwłaszcza spojrzenia na problemy branży tekstylnej. Z perspektywy ekonomicznej: 1. W latach 90 istniało w Polsce duże zaplecze technologiczne stanowiące spuścisnę po komuniźmie (Łódź) 2. W wyniku wejścia do UE zarobki w Polsce gwałtownie rosły w wyniku czego koszty pracochłonnych zakładów gwałtownie rosły przy jednoczesnej zabójczej konkurencji głównie ze strony dalekiej Azji 3. Polski konsument w tym samym czasie chciał mieć tanio a wszystko co Polskie było traktowane jako złe (bo tandetne) - ludzie czerpali z dobrodziejstw kapitalizmu chcąc posiadać więcej i więcej. 4 Polskie zakłady nie było w stanie konkurować z Azja , gdyż Azja była zbyt tania ani w segmencie luksusowym gdyż nie bylismy wystarczająco luksusowi w wyniku czego kultura produkcji upadała (założę się ze w przypadku zakładów Bytom o których mówi p. Tomasz było podobnie) 5. Warto zaznaczyć tez aspekt środowiskowy - w krajach azjatyckich często nie przestrzegało sie przepisów środowiskowych co przy produkcji chemicznej powoduje ze koszty utylizacji chemii byly kolejna przewaga Azjatów. 6. Nieuczciwa konkurencja ze strony krajów zachodnich - wykupowanie za bezcen zakładów pokomunistycznych a następnie zamykanie bądź tworzenie kontrolowanych monopoli celem zabicia konkurencji - branża lniarska. Jak to zmienić? Zmienić przyzwyczajenia konsumentów którzy będą w stanie zapłacić więcej za dobrej jakości produkt który będzie przygotowany w oparciu zasady ochrony środowiska oraz pracy ludzkiej z zasadami uczciwej konkurencji. Czy realizacja takiego celu jest możliwa? Mam wątpliwości a na pewno byłoby to bardzo trudne zadanie w mojej ocenie w skali globalnej niemalże niewykonalne. Taki produkt poprostu musiałby kosztować więcej. Szanuję umiejętności techniczne dobrych krawcowych i krawców. Jak trudna jest to sztuka wie niewielu…
Nie mogę się doczekać aż pojadę do rodziców i wysłucham wspólnie tego wywiadu z moja mamą. Mama pracowała całe życie w OSI Warmia w Ornecie. Największy zakład krawiecki w Polsce, zatrudniający między innymi osoby z grupą inwalidzką. Jak byłam dzieciakiem, bywałam tam niejednokrotnie. Wiem z czym to się je, wiem jaką pracę wykonywały panie i panowie, bo oni też tam bywali. Wiem jak wyglądał proces tworzenia ubrań. Hale gdzie się prasowało, hale gdzie kroiło i szyło. Ogromne windy którymi moja mama woziła na wielkich wózkach części uszytych lub do szycia, prasowania ubrań. Cała ta logistyka nie wspominając o ciężkiej pracy. Pamietam te stawki płac za uszytą jedna sztukę, a były lata że zakład szył do Francji taką modę że w tamtym latach nie widziałam nic piękniejszego. Od pierwszych zdań wywiadu z Panem Tomaszem poczułam ciepło na sercu. Ten człowiek mówi nie o sobie, a może o sobie ale przez pryzmat ludzi którymi się otaczał w życiu zawodowym. Ogromny ukłon w stronę ludzi którzy pracują tak jak Pan Tomasz zaznaczył w usługach. Moja babcia szyła i robiła na drutach, miedzy innymi bo jak to kobiety w tamtych czasach robiła tez masę innych rzeczy. Ale ubierała pół miasta. Mam do dziś w pamięci wielkie ogromne do ziemi płaszcze robione na drutach. Miała tez wrzeciono. Pamietam jak na nim pracowała. To było dziedzictwo którego ja wtedy nie doceniałam, bo zalała nas później fala sklonowanej szybkiej mody. Kobiety w mojej rodzinie całe życie były związane z krawiectwem. Całe życie wyglądały świetnie. Szyły same sobie podpatrzone gdzieś w gazetach czy telewizji stroje. Żałuje że nie wiedziałam tego co wiem teraz. Pana Tomasza słuchałam z wdzięcznością. Ogromnie ważny mądry wywiad z przepiękną osobą. Wysłucham go niejednokrotnie. Dziękuję Marcie za wspaniale przeprowadzoną rozmowę ❤
W Zamościu był duży zakład ZPO Delia Szył dla całej Europy I tam była również przyzakładowa Szkoła odzieżowa do której i ja chodziłam. Tam uczyłam się szycia taśmowego i nie tylko
Moja babcia szyła sobie, dzieciom i mnie stroje u krawcowej. Od zawsze mam obraz krawcowej jako osoby utalentowanej i która ma sporo zleceń, więc trzeba się dostosowywać. Strój od krawcowej to było coś ekskluzywnego, bo na miarę, w sam raz dla danej osoby, jedyne w swoim rodzaju i również droższe. U nas nikt nie deprecjonował tego zawodu.
Bardzo ciekawa perspektywa zwłaszcza spojrzenia na problemy branży tekstylnej. Z perspektywy ekonomicznej: 1. W latach 90 istniało w Polsce duże zaplecze technologiczne stanowiące spuścisnę po komuniźmie (Łódź) 2. W wyniku wejścia do UE zarobki w Polsce gwałtownie rosły w wyniku czego koszty pracochłonnych zakładów gwałtownie rosły przy jednoczesnej zabójczej konkurencji głównie ze strony dalekiej Azji 3. Polski konsument w tym samym czasie chciał mieć tanio a wszystko co Polskie było traktowane jako złe (bo tandetne) - ludzie czerpali z dobrodziejstw kapitalizmu chcąc posiadać więcej i więcej. 4 Polskie zakłady nie było w stanie konkurować z Azja , gdyż Azja była zbyt tania ani w segmencie luksusowym gdyż nie bylismy wystarczająco luksusowi w wyniku czego kultura produkcji upadała (założę się ze w przypadku zakładów Bytom o których mówi p. Tomasz było podobnie) 5. Warto zaznaczyć tez aspekt środowiskowy - w krajach azjatyckich często nie przestrzegało sie przepisów środowiskowych co przy produkcji chemicznej powoduje ze koszty utylizacji chemii byly kolejna przewaga Azjatów. 6. Nieuczciwa konkurencja ze strony krajów zachodnich - wykupowanie za bezcen zakładów pokomunistycznych a następnie zamykanie bądź tworzenie kontrolowanych monopoli celem zabicia konkurencji - branża lniarska. Jak to zmienić? Zmienić przyzwyczajenia konsumentów którzy będą w stanie zapłacić więcej za dobrej jakości produkt który będzie przygotowany w oparciu zasady ochrony środowiska oraz pracy ludzkiej z zasadami uczciwej konkurencji. Czy realizacja takiego celu jest możliwa? Mam wątpliwości a na pewno byłoby to bardzo trudne zadanie w mojej ocenie w skali globalnej niemalże niewykonalne. Taki produkt poprostu musiałby kosztować więcej.
Szanuję umiejętności techniczne dobrych krawcowych i krawców. Jak trudna jest to sztuka wie niewielu…
Nie mogę się doczekać aż pojadę do rodziców i wysłucham wspólnie tego wywiadu z moja mamą. Mama pracowała całe życie w OSI Warmia w Ornecie. Największy zakład krawiecki w Polsce, zatrudniający między innymi osoby z grupą inwalidzką. Jak byłam dzieciakiem, bywałam tam niejednokrotnie. Wiem z czym to się je, wiem jaką pracę wykonywały panie i panowie, bo oni też tam bywali. Wiem jak wyglądał proces tworzenia ubrań. Hale gdzie się prasowało, hale gdzie kroiło i szyło. Ogromne windy którymi moja mama woziła na wielkich wózkach części uszytych lub do szycia, prasowania ubrań. Cała ta logistyka nie wspominając o ciężkiej pracy. Pamietam te stawki płac za uszytą jedna sztukę, a były lata że zakład szył do Francji taką modę że w tamtym latach nie widziałam nic piękniejszego. Od pierwszych zdań wywiadu z Panem Tomaszem poczułam ciepło na sercu. Ten człowiek mówi nie o sobie, a może o sobie ale przez pryzmat ludzi którymi się otaczał w życiu zawodowym. Ogromny ukłon w stronę ludzi którzy pracują tak jak Pan Tomasz zaznaczył w usługach. Moja babcia szyła i robiła na drutach, miedzy innymi bo jak to kobiety w tamtych czasach robiła tez masę innych rzeczy. Ale ubierała pół miasta. Mam do dziś w pamięci wielkie ogromne do ziemi płaszcze robione na drutach. Miała tez wrzeciono. Pamietam jak na nim pracowała. To było dziedzictwo którego ja wtedy nie doceniałam, bo zalała nas później fala sklonowanej szybkiej mody. Kobiety w mojej rodzinie całe życie były związane z krawiectwem. Całe życie wyglądały świetnie. Szyły same sobie podpatrzone gdzieś w gazetach czy telewizji stroje. Żałuje że nie wiedziałam tego co wiem teraz. Pana Tomasza słuchałam z wdzięcznością. Ogromnie ważny mądry wywiad z przepiękną osobą. Wysłucham go niejednokrotnie. Dziękuję Marcie za wspaniale przeprowadzoną rozmowę ❤
Piękne wspomnienia! Cieszymy się, że rozmowa je przywołała i mamy nadzieję, że mamie również spodoba się wywiad❤
Świetny wywiad.
W Zamościu był duży zakład ZPO Delia
Szył dla całej Europy
I tam była również przyzakładowa Szkoła odzieżowa do której i ja chodziłam.
Tam uczyłam się szycia taśmowego i nie tylko
Moja babcia szyła sobie, dzieciom i mnie stroje u krawcowej. Od zawsze mam obraz krawcowej jako osoby utalentowanej i która ma sporo zleceń, więc trzeba się dostosowywać. Strój od krawcowej to było coś ekskluzywnego, bo na miarę, w sam raz dla danej osoby, jedyne w swoim rodzaju i również droższe. U nas nikt nie deprecjonował tego zawodu.
Kocham 😍
Witam. Czy podzielisz się wiedzą gdzie w Warszawie jest pracownią "Tego" starszego Pana od rękawiczek?
❤
Krawiec szyję wszystko
Zaś szwaczka szyje jedną rzecz