Crap to crap. Ja po tym materiale tylko utwierdzilem sie ze Kojma to oszolom i wariat. Robi wszystko na sile skomplikowane aby bylo epicko a wychodzi slabo. Przeszedelm aby sie wypowiadac MGS i powiem tak. Bardzo srednie gry z przehajpowana niezrozumiala fabula
MGS2 wyprzedzał swoje czasy o lata świetlne, fizyka gry i sam przeskok graficzny był niewyobrażalnie duży, nie mówiąc już o tym że gra poruszała wątki które dzieją się obecnie na naszych oczach, już nie wspomnę o legendarnej rozmowie Colonel A.I
Eee tam. To tylko głupie pretensjonalne filozofowanie. Tak powiedziałbym, gdybym nie miał pojęcia o grach. Nie wiem jak można Kojimie zarzucać pretensjonalność, gdy MGS2 opisuje kropka w kropkę dzisiejszą rzeczywistość xD
Jeśli są wątpliwości co do tego, czy jest to crap czy nie, warto było przeprowadzić badania nad tym w formule "zagrajmy w crapa", bo tego oczekuje lud.
Nie ograniczaj wolności Krzyśka, bo ci zrobi takiego crapa, że za ćwierć wieku ludzie będą rozkminiali dlaczego ten odcinek "Zagrajmy w crapa" był taki a nie inny i co NRGeek chciał nam przez to przekazać.
Material spoko, brzmi jak teoria spiskowa 👍🏻 Dla mnie grajac przy premierze w MGS2 czacha sie zadymila, zrozumialem wszytko i teraz po 20latach jeszcze bardziej mi sie podoba przekaz merytoryczny, ktory jest wlasnie w tej grze. To co wyjasnia pod koniec A.I. rozwala i nie przesadzam, a czy byl to efekt zamierzony, czy nie to juz mozna sobie podyskutowac. Polecam film sprzed 12lat na TH-cam mozna znalezc dwie czesci pt: The Most Profound Moment in Gaming autora: LogosSteve
Chuja tam, gra jest znakomitym, wciąż aktualnym komentarzem do korporacyjnej sequelozy, uwięzionej w schematach konserwatywnych oczekiwań graczy nielubiących zmian, przez co dążąc do podobieństw kolejne gry stają się symulakrami samych siebie. Tylko tutaj bardziej przydatne jest czytanie o postmodernizmie i kampie, niż fanowskie teorie w poszukiwaniu sensu.
Chociaż cię szanuję Krzysztofie to ten film traktuję jak film z żółtymi napisami o płaskoziemcach , większość przytoczonych przez ciebie przykładów to wyssane z palca domysły które nie mają sensu na tle całej serii jak i Death Stranding w którym też jest dużo niedopowiedzeń jak na twórcę który przedstawia wszystko naukowo, MGS2 to jest bardzo dobra gra i obok jedynki mechanicznie jest dużo lepsza i fabularnie pierwsza część tylko rozkręca intrygę. Na obronę Raiden'a powiem że na początku jest to ciamajda ale z biegiem fabuły staję się pełnoprawnym bohaterem jak Solid Snake
Bardzo interesujący film, przedstawiający mgs2 w zupełnie nowym świetle. Jeśli faktycznie mgs2 to tylko vr mission, to jak można wytłumaczyć fakt, iż Vamp i Raiden znają się w czwartej odsłonie? Emma Emerich ginie na Big Shell, ale w czwartej części jej dane zostaną wykorzystane przez Sunny w celu ulepszenia wirusa od Naomi. Jeśli to był vr to jak Sunny weszła w posiadanie danych, które stworzyła Emma? Czy mógł to być vr? W pewnym sensie mógł. Początkowo jak pojawia się colonel ja (oraz zapewne wielu graczy) stwierdziło, że to Campbell z pierwszej części. Nic bardziej mylnego, była to siła sugestii. Colonel jak i Rosemary byli AI stworzonym przez Patriotów, aby lepiej kontrolować Raidena, dodatkowo zaczęły one tworzyć jego wspomnienia i zaczęły nadawać sens jego misji. Patrioci od początku chcieli, abyśmy zlikwidowali sons od liberty z Solidusem na czele, gdyż zagrażali patriotom. Dopiero wirus Emmy zaczął zwalczyć te nanomaszyny oraz AI. Czy Snake był na tankowcu? Raczej tak, gdyż w czwartej części, również się znają. Snake mógł być na tankowcu do momentu w którym kontakt się z nim urywa. Moim zdaniem Snake w tunelu to efekt uboczny działania wirusa od Emmy. Raiden dowiaduje się, że Rosemary i colonel to AI, sprawka patriotów i jest skołowany można wręcz powiedzieć, że jest załamany. W tym właśnie momencie przypomniał sobie o istnieniu Snake, który mu wcześniej pomógł i wyobraził go sobie. Takie jest moje zdanie na temat incydentu na big Shell, niemniej nie mogę się doczekać kolejnego materiału o trzeciej części :)
Film na siłe, a nrgeek dumny z siebie bo znalazł cytat, Kojimy że big shell to vr mission. Dosłownie o to chodziło pod koniec gry. Raiden zaczyna kwestionować wszystko po dowiedzeniu się o s3, z tym, że s3 okazało się nie być Solid Snake Simulation tylko sprytnym planem AI do manipulacji ludzi powiązanych z Big Shell żeby odtworzyć wydarzenia z Shadow moses. Gra z świetnym otwartym zakończeniem i była by to genialna pamiątka jako pożegnalna gra od Kojimy.
Wszystko, co powiedziałeś traci sens, jak człowiek sobie przypomni, że MGS3 był jednym z najlepszych (a dla wielu najlepszym) Metal Gearów. Innymi słowy: skoro Hideo chciał zniszczyć serię, to czemu kontynuację dwójki zrobił tak udaną?
@@NRGeek00 Fabularnie nie jest kontynuacją, to oczywiste :) Niemniej Hideo stworzył genialną produkcję z legendarnym Big Bossem jako głównym bohaterem i świetnymi antagonistami - czyli wszystko, czego dwójce brakowało. Tak czy inaczej czekam na kolejny Twój film, bo aż jestem ciekawy (strzelam, że ten ukryty sens, to motywacja The Boss, którą w pewien sposób można porównywać z motywacją samego Kojimy).
@@MG-ek1rh MGS 3 to timeline Big Bossa. Kontynuacją timeline Snejka był dopiero MGS4. To by nawet nieźle pasowało do tych teorii, bo "Philantrophy"/misja na tankowcu są wspominane później w MGS4, ale sama misja na Big Shell już nie. Ale... po co w takim razie władowano znowu Raidena i Vampa do MGS4, skoro Big Shell to symulacja VR (więc Vamp powinien nie istnieć)?
Film wyszedł ci niezwykle ciekawy, bo przykuł mnie w całości, mimo iż niewiele wiem o serii MGS w ogóle. Mała uwaga: od momentu 3:12 mówisz, że Kojima nie rozumie różnicy między "translacją" i "tłumaczeniem". Uważam, że chciałeś zestawić "lokalizację" z "tłumaczeniem", bo to lokalizacja jest procesem dostosowania (zatem także ingerowania w źródło, jeśli trzeba) tłumaczenia do kontekstu kulturowego, językowego itd. odbiorcy (czyli tak jak to podałeś na przykładzie durnowatych z punktu widzenia Amerykanów imion, ale już te same imiona mogą brzmieć na tyle egzotycznie dla Japończyków, że będą dla Japończyków dobre).
Nie można zaprzeczyć że część rozwiązań w grze , różnych mechanik czy pewne fabularne rozwiązania są swego rodzaju komentarzem czy upustem emocjonalnym odnośnie tworzenia gier jednej marki. S3 plan w fabule odpowiada za 3 rzeczy 1. Prototyp stymulacji tworzenia żołnierzy na wzór legendarnego Solid snakea , do której Raiden został zmuszony przez patriotów. To oni czuwali nad tą symulacją i to jest ,,ta,, symulacją o której mówią postacie w grze, nie o tym że całe Big Shell jest symulacją . Pamiętajmy że ludzie w tej grze mają mikro komputery w ciałach monitorujące ich funkcje życiowe , zwane ,,nanomachines,,. A wydarzenia w grze to ,,symulacja,, Wydarzeń z shadow moses. 2. Patrioci zaplanowali wydarzenia z Mgs 1 i 2 aby stworzyć idealny schemat służący jako wzór do kontrolowania ludzkiego życia w pełni. Ze względu na to (jak to A.I colnela ujęło) że ludzie nie są w stanie zapanować nad swoim życiem . Człowiek ciągle doprowadza do wojen , krzywdzi , niszczy planetę, rozmnaża się na niej tworząc więcej ludzi. Z perspektywy A.I człowiek nie jest godny zaufania , i daje na to solidne argumenty dlatego jest to tak potężny motyw w grze i komentarz do tego co się dzieje i działo na świecie kiedyś , wtedy , teraz i w przyszłości. 3. Dla Hideo był to już 4 metal gear tworzony pod szyldem Konami. Na przeróżnych wideo-recenzjach Padał argument tego że hideo był sfrustrowany tworzeniem ciągle jednej gry i to że mgs2 jest zrobiony na tych samych podwalinach co Mgs 1 . Nie jest sekretem i nie jest to zrobione bez powodu. Idąc tą drogą to w każdym MGS jest ten sam motyw i wydaje się nawet że jest to nierozłączna część tej gry . Zawsze jest główny antagonista który na różnych płaszczyznach jest z nami powiązany ( krwią, lub ideałami jak to wypadlo w metal gear rising) Zawszę ta osoba ma pod sobą jakiś oddział ciekawych postaci lub też maszyn a nawet duchów . W pierwszych grach pojawiających się jeszcze na MSX (czy NSX?) Był big boss i foxhound W MGS liquid snake i foxhound W MGS2 Solidus snake i Dead Cell W MGS3 The Boss i Cobra Unit W MGS4 liquid Ocelot i BB W MGS:PW Cypher i metal geary W MGR:R senator Armstrong i Desperados (Ostatni metal gear trochę na doczepkę, ale dalej widać schemat) Na koniec mogę dodać tylko że nikt kto nie jest w stanie sobie wyobrazić wykonywania tej samej pracy kreatywnej ciągle w ten sam sposób i na utartych schematach, nie będzie w stanie zrozumieć kojimy. Nie upieram się że ja rozumiem najlepiej czy w pełni bo tego nie mogę powiedzieć , nie znam tego człowieka prywatnie. Ale jego historia i jego gier jest na tyle ciekawa że można z nich wyciągnąć coś mądrego. Polecam zagrać i zapoznać się z tą marką lepiej. Mgs 2 nie jest crapem a tytuł to clickbait... na takich jak ja.
w Death Stranding też usiłujemy powiedzieć że gra jest genialna ale dla mnie to crapiszcze jak ich mało. Symulator DHL, a właściwie symulator DHL byłby lepszy bo nie byłoby tam skał, kamorów i przedzierania się przez góry tylko elegancko Fiatem Ducato by się ogarnęło gierke
3:20 Tutaj zupełnie się nie zgodzę, Kojima ma ABSOLUTNĄ rację żeby nie ufać Amerykańskim lokalizatorom i preferować tłumaczenia jak najbliższe oryginałom. Większość Amerykańskich tłumaczy/lokalizatorów z Japońskiego to niewyżyci kiepscy pisarze którzy przy pierwszej okazji, nie ma co owijać w bawełnę, obsrają oryginalne scenariusze swoimi rzekomo "lepszymi" własnymi pomysłami, lub co gorsza dodadzą do wszystkiego znikąd pieprzenie związane z wspieranymi przez nich organizacjami politycznymi. Niech za przykład posłuży taki Fire Emblem Fates, który w tłumaczeniu został zupełnie zmasakrowany ponieważ lokalizatorzy stwierdzili że oryginalny scenariusz jest nudny... no to dowalili zaraz beznadziejnej jakości "żarcików", zmienili osobowość paru postaci aby było "śmieszniej"(Np. Wysoka spokojna dziewczyna która lubiła dużo jeść, przerobiona na stereotyp kibola kulturysty która gada tylko o swoich mięśniach), nie wspominając już o cenzurze scen które "uraziły" wiecznie urażonych kretynów udających dziennikarzy growych. W efekcie gra do dzisiaj w języku Angielskim jest gniotem wydającym się napisanym dla wyjątkowo tępych dzieci. I niestety takich przypadków jak Fire Emblem Fates w ostatnich latach coraz bardziej przybywa, w mniejszym lub większym stopniu cenzurując lub inaczej masakrując gry z Japonii, bo tłumacz ma kompleksy i musi się wyżyć.
Albo mnie joke omija albo teraz tutaj jest symulacja, bo jak śledzę fandom MGS-a, też ten dookoła kanałów na YT, to ludzie wydają się zdawać sobie od dłuższego czasu sprawę, że MGS2 jest jakąś formą żartu i symulacji. A ten fragment felietonu Tima Rogersa "And now, I'm hoping Metal Gear Solid 3 features a battle against the ninja-ghost of Gray Fox atop a bullet train moving toward an alien landing site somewhere in the Yukon" to jest dokładnie ten bum na Metal Gear Rising, który ostatnio miał miejsce. Raiden pociągnięty do ekstremum
Sama gra nie jest crapem. Świetny gameplay, który nawet dziś (20 lat później), broni się doskonale. Mechaniki, jak system skradania jest przemyślany i dopracowany. Big Shell, natomiast dałoby radę przeżyć, choć zgodzę się w 100%, że to ultra nudna miejscówka. Walki z bossami są bardzo słabe. To one w dużej mierze stanowiły siłę MGS a w dwójce jakby przeniesione z innej gry i niepasujące do serii - grubas na wrotkach to żenada. Najgorsza jest fabuła z Raidenem. Osobiście bardzo mi przypominała to, co było w MGS 1, tylko tym razem od strony jakiegoś „żółtodzioba”. Niestety wszystko jest opowiedziane w sposób „krindżowy” żenujący i ciężko jest przebrnąć przez to. Nie szukałbym teorii spiskowych, dlaczego Kojima tak to wymyślił. Myślę, że taka była jego wizja i założenie. Oszukał fanów genialnym trailerem MGS2 i patrzał na to jak przyjmą do wiadomości, że Snake nie jest głównym bohaterem. Gdyby już wtedy miał konflikt z Konami, MGS3 prawdopodobnie byłby jeszcze gorszą grą, a przecież dla wielu to najlepsza część. MGS 2 to gra dobra, ale do wybitnej poprzedniczki jej daleko. Zdecydowanie wolę sięgnąć po ten tytuł, niż np. Death Stranding, który nie trafił do mnie tak bardzo, jak żadna inna gra przez ostatnie 20 lat.
no dobra, ale przecież wątki dziejące się w symulacji są mniej lub bardziej obecne potem w 4 części, ona też jest efektem misternego planu na zepsucie serii? jak rozumiem będzie więcej filmów w tej tematyce, nie mogę się doczekać, aczkolwiek nie przekonałeś mnie że MGS2 jest do bani.
Jakiś czas temu - nie mały bo z rok czy pare lat temu (ciężko powiedzieć bo w pewnym wieku wszystko zlewa sie w jeden ciąg wydarzeń które ciężko przypisać do konkretnych czasów - tak tak demencja młodego starca) mówiłem żeś sie NRG wypalił, zaglądam po czasie i WIDZE odbicie w drugą strone. Fajnie. Serio! życzę wszystkiego dobrego Tobie oraz życze ludziom którzy również czują pewnego rodzaju wypalenie aby znaleźli w sobie tą magie (mi też sie by przydała)
Kupiłeś mnie tym jak paczkę żelków😁Chcę serię filmów na temat Hideo Kojimy! Jestem bardzo ciekaw jego postaci oraz tych wszystkich ukrytych przekazów w jego grach.
Nie gralem w mgs1 ze wzgledu na to ze nie mialem ps1, za to kiedy pozyczylem mgs2 na ps2 od znajomej, ktora powiedziala 'zajarasz się' -przepadałem bez reszty, robiac wagary zeby tylko skończyć gre...z perspektywy czasu uwazam że najlepszą gra serii jest mgs3, ale kazda ma w sobie cos i z mojej perspektywy bez 2ki prawdopodobnie nigdy nie poznałabym serii. Dla mnie to byl sztos!
Powiem tak. W MGS2 grałem po premierze. Do dziś zaraz obok MGS1 to moja ulubiona część (TAK, MGS3 dla mnie był znacznie słabszy). I stwierdziłem to po pierwszym ograniu w czasach, kiedy nie miałem jeszcze świadomości, że gdzieś w sieci istnieją jakieś teorie i gównoburze na temat "co chciał pokazać mistrz" - wtedy nawet takich smaczków nie dostrzegałem i w sumie mam to w dupie, czy to nadinterpretacja, czy faktyczny przekaz Kojimy, bo grę przeżywałem na swój sposób i mi się podobało). Mnóstwo ludzi uważa dwójkę za najlepszą grę w serii. Moim zdaniem Kojima nie chciał nic specjalnie psuć. To były swego rodzaju symbole (być może negatywne - spowodowane relacjami z KONAMI), którymi chciał coś przekazać za pomocą swojego pokręconego umysłu. Mimo to wciąż chciał stworzyć dobrą grę. MGS2 zajebistym tytułem jest :P.
Dzięki z filmik! Jako fan serii, nie znałem tego wywiadu. Zaprezentuje własne zdanie, raczej nie interesuje mnie, czy mnie ktoś poprze czy nie, po prostu komentarz z własnymi przemyśleniami i lubię też czytać innych przemyślenia. Ogólnie będę się zwracał do NRGeeka :P Btw. ofc spoilery. Zagraj w MGS1 i MGS 2! Kojima, jak to Kojima - myślę, że masz racje. Jego gry są specyficzne i przez to są uwielbiane jak i krytykowane oraz nielubiane. Osobiście lubię tę filmowość, często cringe czy jechanie na popkulturze. Gdy mogę różnych bzdur słuchać w CODECu. Zaspokaja to mojego wewnętrznego nerda i pozwala czuć się częścią historii czy relacji postaci. Wystarczy przypomnieć sobie przysłowia Mei Ling czy filmy Paramedic. To, że nie podaje wyjaśnień historii myślę, że jest zaletą z powodu, który opiszę później. Natomiast tak - jako ponadprzeciętnie inteligentna osoba, nie rozumie, że ludzie potrafią nie widzieć wszystkich rzeczy. Wydaje mi się, że za bardzo patrzy z własnej perspektywy, jak będzie odbierany jego produkt. Z zewnątrz to wygląda jak zachowanie osoby autystycznej, które to faktycznie potrafią takie rzeczy z drobiazgami ogarnąć. Problem w tym wszystkim jest taki, jak podajesz - Kojima nic nie mówi. Dalej robi mimo wszystko dobrą grę w schemacie - relacje, opisy, spinający się główny wątek (ten powierzchowny). Potem mamy "metę" a pod nią to, co z wywiadu - za bardzo to ukrył, co chciał przekazać. Zrobił incepcje w incepcji. Pod perspektywą ratowania świata, mamy wątek tworzenia nowego Snake'a, pod meta wątkiem, że to gracz jest bezpłciowym Raidenem (ofc końcówka Arsenal Gear i glicze oraz finałowe wyjaśnienie), a tak naprawdę to była symulacja, by bez fizycznych szkód zrobić idealnego wojownika. Tylko teraz czy wszystkie "glicze" były zamierzone przez PATRIOTÓW? No cóż, dodajmy do tego, że miało to pokazać Konami, że ma ich gdzieś. Jest to naprawdę dziwna mieszanka. Kto miał to zobaczyć? Promil ludzkości? Dziwna mieszanka, bo MGS2 imo jest średnią grą. Backtracking, niektóre mimo wszystko irytujące mechaniki (pierdzielone pływanie i bomby!), główny bohater, posiekanie ostatniego aktu (pytanie - ile zostało z pierwotnej fabuły urznięte przez 9/11?). Do tego w końcówce jest naprawdę duży dump informacji. Ale najgorsze moim zdaniem jest to, że MGS2 jest po prostu hermetyczne. Hermetyczne w cholerę. Nie grałeś w MGS1 a słyszałeś ze Kojima robi cudowne gry? Niespodzianka, masz 15 godzin filmików i rozmówek (godziny z dupy wyciągnięte) i 3-5 h max gameplayu. I nie wiesz, o co chodzi w końcówce. Więc pytanie - czy oceny wszystkie są robione przez fanboyów, osób dorabiających sobie fabułę czy może recenzenci wstydzili się dać złą ocenę? Damn, to przecież czasy "7.8 too much water!". To jakbyś zaczął czytać Cykl Diuny w środku. Baka gaijin! Jeżeli porównywać, MGS 1 zawsze będzie lepszy w ogólnym rozrachunku od dwójki, tak jak MGS3, bo są to zwięzłe, kompaktowe gry. Są oczywiście w chronologii serii i ją uzupełniają/wyjaśniają, ale posadzisz zwyczajnego gracza i będzie miał filmową (mocno) grę thriller akcji/bond spoof. Ba, ktoś z zewnątrz też może spokojnie prześledzić fabułę. Natomiast MGS2 dużo zyskuje jak przechodziłeś MGS1 bo widzisz nawiązania, nawet się spinają różne wątki, czy też teorie, które sobie domawiasz. Bo bez tego główny wątek w połowie gry gdzieś odpada i robi się meta felieton o kontroli świata, jednostki i decyzyjności. A i masz tutaj znane twarze, stare i tak ubijemy! Dlatego mimo wszystko cenie bardzo tę odsłonę serii, bo podoba mi się jak Kojima zmanipulował graczem, jednak nie bał sie postawić na coś innego. Podobnego, ale innego. A gracz dostaje pod koniec wręcz mindfucka, jakie to jest creepy. Nie mówiąc już o tym, że wątek tego, że informacja rządzi światem, jest bardzo dziwnie aktualna... Teraz to, co pomijasz, bo masz własną ocenę NRGeeku, a po części pomija Kojima - dzieła popkultury oraz ogólnie sztukę - każdy interpretuje swobodnie i po swojemu. Po prostu nie da się zrobić dzieła, które będzie tak samo zawsze odbierane, chyba że naprawdę robisz prosty topos z naprawdę prostymi wątkami. Ale dalej się to zmienia, ot chociażby samo istnienie retellingów historii czy też mit bohatera o tysiącu twarzy. Nie grałeś w MGS1? Inaczej odbierasz MGS2. To samo jak nie urodziłeś się w Japonii. Albo nie czytałeś wywiadów. Albo nie obcowałeś z innymi dziełami japońskimi, bo zobacz - grubas na wrotkach tak jak cyber ninja, kruczy szaman czy człowiek-żaba to takie same japońskie dziwactwa, na które trafiał Kojima oglądając japońskie shouneny czy różne historie sf. I te dziwactwa były w następnych częściach. Taki urok tych dziwactw, za to lubi się japońskie wytwory kultury albo się nie znosi. Ba, takie dziwactwa masz nawet w innych dziełach, które miały wpływ na Kojime, bo Carpenter sam wrzuca ich wiele (Wielka Draka?). I to jest piękne - każdy inaczej może interpretować to, co odbiera. To w moich oczach też zgubiło Kojime. Bo on nie robi uniwersalnego dzieła - on robi gry, w których musisz mieć w jego oczach konkretną znajomość kultury, popkultury, tropów literackich. A z drugiej strony wrzuca ci elektrycznych Rosjan rzucających japońskie Kuwabara, by nie być porażonym przez prąd. O ile MGS1 był mocno naprawdę osadzony w rzeczywistości (pomijając no cóż... fantasy klonowanie i akcyjne wyczyny bohaterów), to w następnych częściach zaczęło to odpływać i być niedopowiedziane (ot z brzegu The Sorrow w MGS3). Stąd MGS2 ma duży potencjał - dużo niedopowiedzeń i możliwości interpretacji. Tylko ze to jest broń obosieczna, a samo nawiązywanie do nawiązań nie sprawia, że twoje dzieło staje się lepsze. To typowy japonizm - Neon Genesis Evangelion miał to ze swoimi aniołami (i też analogicznie widzowie dorobili się własnych interpretacji). Ta część MGSa prostu nie jest mocno uniwersalna. A przynajmniej nie na tyle uniwersalna, że z marszu każdy będzie się dobrze bawił. nowy gracz będzie miał pierdziliard pyań. stary powie "gdzie jest Snake, co to za białe gówno?". Przez to dwójka w moich oczach jest gorsza. Natomiast jest świetna jako ciąg w całej historii oraz sam koncept zrobienia gracza w bambuko i przekazania mu historii o ważności informacji i manipulacji zachowaniami. No bo przecież możesz grę wyłączyć i przez to Soldus pokona Patriotów. Możesz tez nie strzelać do The Boss. Możesz też jako Old Snake poddać się ugięty promieniowaniem. Ale nie jest świetna poprzez "to jest VR misja" -skąd ma to gracz wyciągnąć? To jest wręcz technika robienia questów w jrpgach - domyśl się - w ostatniej godzinie. Za szybko? Powtórz. Wciąż jednak zabawne, jak ta gra zmanipulowała i fabułą i wydaniem wszystkich graczy. To jest mistrzostwo którego Kojima sam nie przewidział. Sam został Patriotą. Jednak czy to nie sprawiło, że skoro wprowadzanie zdupizmów i nadprzyrodzonych elementów się sprawdziło, to możemy dawać tego więcej? Natomiast chciał, by fani doszukali się flinty w flincie? Oj Hideo, większość ludzi nie jest po prostu tak inteligentna i spostrzegawcza. Może jednak należy czasem wyjść z siebie i powiedzieć "to bedzie zbyt hermetyczne i zbyt subtelne" - i mówimy o subtelności człowieka, który co chwila wrzuca easter egga odnośnie filmów akcji. Albo po prostu po drodze gracze odpadli z powodu gameplayu/samej posiekanej końcówki - lubię, jak w ostatnim akcie po odnalezieniu Emmy, jest wręcz crunch fabularny. Widać problemy w produkcji i mogą one być też właśnie jak mówisz - związane z niechęcią Kojimy do obsesyjnego robienia swojej pracy. Ogólnie, nie lubię takiego wyjaśniania historii. Jeszcze bardziej nie lubię, jak uznaje się to za prawdę objawioną. Gdzie możliwość własnej interpretacji? Od kiedy autor ma wyłączność na interpretacje dzieła? To, że MGS2 skłoniło tyle osób do zaangażowania się w historie pokazuje, że Kojima mimo niechęci do firmy- świadomie czy nie - zrobił coś dobrze. Mimo że jest to niespójne dziadostwo z jednym z najgorszych protagów. Z okropną, toksyczną relacją w... związku? Dziwne ze Jack chciał być z nią po tym wszystkim... Ten wywiad to jest ten palec Eru wpychający Goluma w trzewia wulkanu. To jest powiedzenie fanom NGE "anioły takie są bo wygląda to cool". That's ok. Przyjmuje to. MGS2 to VR przyszłego cyberkataniarza (Dalej to dziwne, skoro Vamp rozpoznaje Raidena w MGS4 i widać stare rany, no ale może jest coś czego nie wiem). Jednak to nie zmienia uroku, że są wielowątkowe i nie trzeba się zgadzać z twórcą w intepretacji. Skazujesz się co prawda zazwyczaj na potępienie przez główna interpretacje, ale cóż - taka wada tych czasów. Co do obsesji Kojimy, można to też podciągnąć i też pod aferę ze zamianą Haytera na Keifera Sutherlanda. Chciał by był to dopiął swego. Chciał by było sztywne tłumaczenie? Tak chciał. Szkoda tylko, że jak stwierdziłeś - zapomniał czym jest adaptowanie. Ale akurat to jest dosyć częsta przypadłość - podpatrz dowolne próby tłumaczenia mang/anime czy bliżej tłumaczenia Władcy Pierścieni. Czy MGS2 jest crapem? Imo jest średniakiem z ciekawą fabułą, ciekawym eksperymentem z zabawianiem się graczem i jego oczekiwaniami oraz odczuciami w czasie gry. Jest też gra którą bardzo lubię i zawsze wymieniam wśród gier które lubię. Jeżeli ją komuś polecam to mówię zawsze, że tylko zagrać, jak MGS1 wciągnął. Tylko po to by się rozczarować, wkurzyć i dostac mindfucka. A jak się jest masochista to jeszcze są misje VR. To... guilty pleasure, które warto przeżyć i samemu ocenić. Gra. I VRki...
Bardzo się zmęczyłem czytając ten komentarz, ale generalnie z wieloma Watkami się zgadzam i nie żałuje poświęconego czasu. Podsumowując MSG2 to i tak jest tytuł przez który trzeba przebrnąć jeśli jest się fanem calej sagi. No i jak już brniemy przez ten tytuł to mamy dwa wyjścia albo się męczyć (jak ja czytając ten komentarz) albo podejść do niego z ciekawością i nawet potraktować jako mała odskocznia od docelowego mgs i ja wybieram druga opcje. Chce się cieszyć ta gra i nawet się pośmiać kiedy Raiden wywraca się na gownie i niech tak właśnie będzie. W MSG 3 znowu trzeba wrócić do korzeni i mocno skupiać się na fabule wiec czasami się po prostu zabawmy. Tak jak napisałeś kto powiedział ze mamy iść tropem dokładnie takim jaki autor ma na myśli. Każdy interpretuje po swojemu i całe uniwersum jest na tyle genialne wg mnie, ze msg 2 jest po prostu spoko :). Gdyby Kojima osiągnął swój cel to może by położył całego mgs na łopatki i teraz by nie było tych wszystkich materiałów, tych wszystkich części i tego całego powracania do przeszłości, bo nikt by aż tak o mgs nie pamiętał. Wiec wyszło aż nadto dobrze uważam.
Po komentarzu widze że kolega fan Kojimy, doszedlem do wspominki o neon genesis evangelion, i moj entuzjazm umarł, strasznie ciężko to napisałeś albo ja nie potrafie czytać ze zrozumieniem.
Taaaa, gra o 20 lat wyprzedziła wydarzenia na świecie i jest totalnym przehajpowanym crapem. Crapem był Portable Ops, crapem pod kątem scenariusza był MGSV (który grą samą w sobie jest rewelacyjną), ale MGS2 crapem nie jest.
To mi przypomina sytuację z grami FromSoftware. Wszyscy widzą, że twórcy nie potrafią napisać spójnej, logicznej historii, a tym bardziej jej opowiedzieć, ale będą twierdzić, że ludzie krytykujący ten bełkot po prostu są za głupi, by docenić "prawdziwą sztukę". :)
Z tego materiału wyniosłem głównie to że Kojima to arogancki dupek któremu ciężko coś powiedzieć bo się obrazi i będzie chciał to zniszczyć Niby konami też nie trawie, ale ich tu bardziej Rozumiem
Przecież to było powiedziane na końcu gry że wszystkie wydarzenia były symulacją w wirtualnej rzeczywistości. Już nie pamiętam czy przez codec czy jak, ale coś było wspomniane.
Jak nikt nie rozumie metafory, ukrytego znaczenia to czy aby na pewno jest to takie dobre, mądre, ą i ę? Bo mam wrażenie, że to trochę jak z kryminałami - jak jest dobrze napisany, to logiką dojdziesz do wyjaśnienia sprawy, jak jest crapem, to rozwiązanie jest kompletnie z dupy i nie będzie miało zbyt wielkiego sensu, nawet jak to rozwiązanie przeczytasz. Nie mam tu zamiaru obrażać Kojimy, żeby mnie tu jakieś simpy nie zjechały (;) ), ale "nikt mnie nie rozumie" nie oznacza, że wszyscy są głupi a ty mądrzejszy. Jak cię żadna kobieta nie chce, to nie znaczy, że wszystkie kobiety są złe, a ty biedny i pokrzywdzony. I tak dalej i tak dalej.
Jak chce mi coś przekazać to niech to powie wprost, a nie jak Kobieta: Domyśl się. Nie mam czasu na domysły, albo chcesz mi coc przekazać, albo nie. Wielki wizjoner. Pajac i tyle
Ale coś tu nie gra nadal. Jeżeli Kojima tak bardzo chciał, żeby, to było badziewie, to czemu mu nie wyszło? Przecież gameplayowo na tamte czasy, grało się mega. Mnogość możliwości podejścia do wroga, epicka walka z Harrierem czy inni bossowie, arsenal gear, cutscenki, dialogi, sam plot twist fabułą odnośnie sztucznej inteligencji, gdzie ludzie do dziś robią teorie spiskowe, że Patrioci istnieją naprawdę. Tego Raidena zaczynało się lubić po jakimś czasie. Przechodziliśmy z tą postacią w opór wydarzeń, Emma. No i co? Kojima rzucił tekstem: "to symulacja", po czym zrobił ogrom contentu i pełno następnych MGS'ów. No i dodajmy, że ta "symulacja" miała sequele i co MGS3, MGS4, PW MGS5, to kontynuacja symulacji? Może Kojimie chodziło, że to była ta symulacja z S3, która została objaśniona w MGS2? Chodzi o to, że i tak jest dużo nie ścisłości. Bo gdyby Kojima chciałby być koniem trojańskim przy produkcji MGS2, to szedłby do przełożonego z wypowiedzeniem i naura. A, nie, że zmienie postać, dam głupią babe i oleją grę. To nie był geniusz, to jest debilizm. Gdyby naprawdę chciał zaszkodzić serii, to mógłby zrobić MGS'2, tak jak Midas zrobił Snipera 2.
Nie mozesz isc do przełożonego z wypowiedzeniem jak masz podpisany kontrakt np na 4 czesci gry, bo warunki zerwania kontraktu mogłyby zniszczyc cie finansowo.
@@SQNISGOOD nie wiem jak jest w Japonii, ale nie wydaje mi sie, ze kontrakty czy umowe o prace maja trwac 20 lat. A nawet gdyby, to z kazda gra poprzeczka byla stawiana coraz wyzej
Świetny materiał! Przyznam, że elementy, które wymieniłeś czyli: ślizganie się na kupach, grubas na rolkach, czy postać Vampa (tych dziwactw w grze jest oczywiście więcej) ja osobiście odebrałem jako "styl Kojimy" - czyli tą część gry, w której Kojima trolluje graczy i pokazuje swoje pokręcone poczucie humoru. Do głowy mi nie przyszło, że to mogło być celowe postawienie gry w negatywnym świetle. Jednak chciałbym zwrócić uwagę na to, że całościowo fabuła w MGS2 dobrze wpasowuje się w wielowątkową historię całej serii - mówię tutaj np. o wątku tworzenia super żołnierzy z dzieci, zagrożeń związanych z postępującą technologią wykorzystywaną w działaniach zbrojnych, czy tajnych konspiracji mających na celu zdobycie władzy. Mi osobiście wcześniej wspomniane głupotki nie przeszadzały, a wręcz dodawały "uroku" No i pozostaje jeszcze kwestia gameplayu, który jest oczywiście irytujący do granic możliwości i mało intuicyjny, ale... Jest tutaj pole to nauki i masterowania mechanikii gry. Nie jest to w żadnym wypadku źle zaprojektowane, tylko wymagające. Coś jak Ninja Gaiden z pierwszego Xboxa. Ja bym MGS2 crapem nie nazwał, ale jest w porównaniu do reszty osłon serii wypada najdziwniej.
Idąc tym tokiem myślenia, Death Stranding to taki sam crap jak mgs2 a nawet większy bo pomimo niewtrącania się Konami w DS Kojima wygrzebał takiego babola samego z siebie i swojej firmy. W DS niema nic ciekawego bo nawet gameplay jest słaby (bo jak niby wytłumaczyć rzucanie swoimi szczynami w przeciwnika?). Gameplay MGS2 swego czasu przynajmniej był rewolucyjny (można było np ustrzelić pojedyncze kostki lodu lub stanąć na palcach, co przydawało się w dwóch akcjach). W DS niema absoutnie nic czego nie był ow MGSV a sam scenariusz jest wyssany z asshola razem z postaciami (np: Harman, panie idź pan gdzie pieprz rośnie). MGS1 też miał głupie akcje a sam niekuam fenomenu MGS3 no ale to Kojima, on już takie gry robi i o ile do gameplaya niemożna się doczepić to story to cringe jak mało co.
Doszukiwanie się jakiegoś spisku w MGS2 stworzonego przez gościa, u którego pisanie scenariuszy to poziom fanfików twórczości Toma Clancyego podlany sosem z jego atomowych fobii xd Te gry ratowali w pierwszej kolejności co-writer Kojambo - Fukushima i, tak jak wspomniałeś, tłumacze. Czwórka to jest szczyt bełkotu po udarze, jak w końcu zabrakło tego pierwszego gościa. W zasadzie czekam na film z twoją obecną opinią na temat czwórki. Tam się nic nie klei kupy, to jest prowadzenie historii i zamykanie wątków totalnie na pałę. Twój "jeden jedyny raz" w wywiadzie wymaga olania tego, że GotP istnieje.
@@BlackSnake1602 Tak. Podobno chciał dodatkowo 100 mln na dokończenie gry, a Konami uznało, że grę już wypadało by wydać. Nie dostał kasy i gra była pocięta pod każdym względem po 1 rozdziale. Zawsze zastanawiało mnie, jakby gra wyszła, gdyby rzeczywiście dostał te pieniądze i jak by wyglądały rozdział 2 i wycięty rozdział 3.
@@seba-nw3qz z tego co pamiętam to do momentu wydania gry kosztowała jakieś 60 mln, z czego większość Kojima przepalił na licencjonowane utwory lat 80 i inne pierdoły. Jakby daliby mu kolejne 100 mln to myślisz, że gra wyglądałaby o wiele lepiej? Pewnie nie, za to Konami by poszło do piachu.
Wszystko ma tu sens. Tak samo jak go nie ma. Ale MGS2 to dla mnie nadal bardzo dobra gra Co Kojima chce przekazać ludzkości? Pozostanie tajemnicą chyba na zawsze. Ja kocham ten klimat - bardziej go czuję, niż rozumiem.
Carp to może fabularnie, chociaż te zawiłości fabularne miały swój urok. Tak jak w piosence kiedy nie zawsze mamy pewność co autor miał na myśli, trzeba trochę czytać między wierszami. Ale grało się w to nawet przyjemnie dla mnie takie 7/ 10.
Z podobnej perspektywy niektórzy oceniają gameplay P.T. - jako wiadomość od Kojimy, opisującą jego konflikt z firmą, która "zamordowała mu dziecko". :)
WIEDZIAŁEM. WIEDZIAŁEM, ŻE BIG SHELL BYŁO SYMULACJĄ. Wiedziałem, od momentu, w którym Rose pojawia się zupełnie z dupy obok Raidena po tej katastrofie. Skąd niby mogła się tam wziąć w tak krótkim czasie? Kurwa, dzięki NrGeek, wreszcie jest jakieś faktyczne potwierdzenie. Dzięki wielkie. Btw, czy masz w planach zrobienie podobnego materiału o MGSV? Ponieważ wg pewnych osób, w tym mnie, MGSV ma wiele podobieństw do MGS2, jak na przykład: 1) Ponowne podzielenie gry na dwie części: prolog, w którym gramy Snake'iem i właściwą część, w której nie gramy Snake'iem 2) Mapa w Ground Zeroes jest znacznie lepiej wykonana, w TPP żadna nie dorównuje jej wielkością czy level designem 3) Ground Zeroes ma deszcz i niebieskawe kolory, tak jak Tank Chapter, TPP ma dużo pomarańczu, jak Big Shell
Pod koniec gry A.I. wszytko wyjasnia, wszytko jest zawarte w samej grze, polecam odnalezc material LogosSteve pt "The Most Profound Moment in Gaming MGS2..." sprzed ponad dekady.
Co do MGS 4 się nie zgadzam. MGS 4 był dobry tylko problemem była zbyt duża ilość cutscenek z których przynajmniej połowę mogli by wywalić bo nudne kojimizmy.
@@interlessserless9439 Ja akurat Kojimizmy lubię, tylko że w mgs4 nie dość że osiągnęły stężenie krytyczne to jeszcze były słabe. Kojima nie chciał robić tej gry i to się czuje. Robił ją z "pistoletem przystawionym do głowy" przez Shitonami
Ta część MGS była też z tego co czytałem eksperymentalna, pewne mechaniki wzięto z pierwszej gry TPP jaka wyszła w 2000 roku na drugą Plejkę co zresztą w momentach skradankowych dobrze widać.
Bardzo dobry temat i nie mogę się doczekać kontynuacji. Nie jestem wielkim fanem serii, ale może właśnie dlatego, że niezbyt ją rozumiem. W MGS2 grałem z przyjemnością, ale bez znajomości MGS1, nie rozumiałem fenomenu, a MGS3 znudziła mnie już na początku. Może dzięki tym materiałom, uda mi się nadrobić historię...
Pamietam jak w to gralem to tez za Chiny nie kumałem o co tam chodzi, szczegółnie końcówka to była już totalna odklejka 😅 Mimo wszystko grało sie super, gra miala swoje nowatorskie patenty i smaczki.
Dla mnie MGS2 jest postmodernistycznym arcydziełem. Jedyny aspekt, który uważam za niezadowalający (w szczególności w porównaniu do pozostałych części) to gameplay. "The document [Metal Gear Solid 2: Grand Game Plan, Hideo Kojima] stated that the "aim of the story" involves "a series of betrayals and sudden reversals, to the point where the player is unable to tell fact from fiction" (departing from the "very clear and understandable story" of its predecessor), that "every character lies to (betrays) someone once," blurring the line between "what is real, and what is fantasy," and "ironies aimed at the digital society and gaming culture." Druga część cyklu porusza dużo wątków, ale przede wszystkim zdaje się być komentarzem na temat pierwszej części. Natomiast interpretacja tego komentarza i jego znaczenia bywa różna. Nie wierzę, że Kojima skrupulatnie od 1999 roku (data ukończenia dokumentu projektowego) do 2001 pracował nad grą, której nie chciał robić. Ani nie sądzę, że głupoty, takie jak Vamp, były czymś nowym w poprzednich, czy następnych częściach cyklu (pomijając, że mówimy o serii gier, w której kartonowe pudełko służy za efektywny środek operacyjny).
Na miniaturze wyglądasz trochę jak stary Cartman :O Dobrze, że normalnie na wideo takiego stanu nie osiągnąłeś, już się zmartwiłem, pozdrawiam serdecznie :)
Aktualizacja, NrGeeku. Po długiej dyskusji na Reddicie wyłoniła się dość ważna informacja: ten magazyn, który opublikował ten wywiad nie ma dobrej reputacji. Nazywany pisarskim ściekiem, okazuje się, że miał w nawyku pisanie rzeczy zupełnie wyssanych z palca, nawet gdy w tym samym czasie te rzeczy były zaprzeczeniem publicznie dostępnych wypowiedzi firm. Więc niestety nie można uznać słów z tego magazynu za wiarygodne.
Akurat teoria VR jest potwierdzona przez samą grę kilkukrotnie. Jedyne wątpliwości zostawione interpretacji gracza to ustalenie kiedy się ona zaczyna i kończy, ale wciąż mówimy o grze w której kostki lodu topią się w czasie rzeczywistym, więc przypadkowość niektórych "błędów" można wykluczyć. Niezależnie od tego wciąż ciężko się zdecydować między teorią zamachu na Konami a "Raiden to gracz, a mgs2 to krytyka gier w ogóle".
Nawet jeśli Kojima był już wtedy pokłócony z Konami wytykane głupotki nie wszystkie są wytłumaczone w grze jak to kim naprawdę jest Rajden czemu Rose tak się zachowuje podczas rozmów przez codek dlaczego Snejku ukrywa swoją tożsamość przed Rajdenem i jak mógł się dostać na arsenal gear
Chłopie przypomniałeś mi MGS 1 na psx na zlotym piracie kodaka na 2cd z 40 zeta. To był rok około 98+-/. Ta zima aż mroziła z ekranu..Niezle rozkminiłes z tym MGS2, pozdro
Ukończyłem wczoraj ten tytuł - w trzech słowach, nie zgadzam się. Prezentowanie tej gry jako jakaś świadoma próba unicestwienia marki to bzdura. Kojima nie chciał kontynuować serii - fakt, ale jak już wynika to z reakcji fanów na jedynkę (Ludzie nie ogarnęli przesłania Kojimy) co zmusiło go do bardziej radykalnego zagrania w stworzeniu tego, jakby to powiedzieć, postmodernistycznego eksperymentu. Fakt, że kierunek artystyczny z jakiego wywodzi się ta gra to jest już gigantyczne przeoczenie z twojej strony, bo wszystko wliczając listy i dokumenty konami, oraz własne słowa Kojimy mówią o tym głośno. A co do samego "eksperymentu" - jak dla mnie jest to strzał w dziesiątkę. To MGS4 niepotrzebnie starał się ustanowić te grę i postaci jak Vamp w Uniwersum Metal Gear zupełnie omijające warstwę metaforyczną w niej zawartą, co kompletnie niszczy jakikolwiek sens. Bo tym ta gra jest: komentarzem, metaforą, etc. odnośnie gier i ich miejsca w erze cyfrowej, internetu, etc. MGS1 było o genetyce, a MGS2 o "memetyce" czyli informacjach przekazywanych przez kulturę. Nie wiem jak można popatrzeć na te dwie gry i powiedzieć, że nie mają nic wspólnego, gdy obie dosilnie opowiadają o tożsamości. MGS2 wybiera bardziej awanagardowy sposób, i tyle. A powiedzieć, że nic się klei, że Kojima odleciał itp. To już zupełny odlot, bo patrząc na to z perspektywy czasu, to Kojima wyprzedził świat o dwie dekady - prognozując zalanie internetu bezsensownymi informacjami, domysłami, i wszystkim co niepotrzebne - a co ludzie na zachodzie dopiero podłapali przy okazji kadencji Trumpa. Więc jak to? Faktycznie to takie głupie? Oczywiście wszystko co powiedziałem stanowi interpretację - natomiast od tego jest sztuka aby ją interpretować. Nie będę tego próbować egzekwować od innych, natomiast w mojej opinii, to dociekiwanie dziury w całym i usilne zarzucanie Kojimie próby zabicia serii jest równie wielkim wymysłem jak "nadinterpretacje", o których mówisz w filmie. Tylko rzecz polega na tym, że owe nadinterpretacje faktycznie odnoszą się do gry, do tego co jest w niej zawarte, a twoje domysły to zwykły ad hominem w kierunku Kojimy. Tak czy siak, szalony japończyk odleciał.
No właśnie widać, że nie zrozumiałeś gry, albo Twoja znajomość angielskiego jest - delikatnie mówiąc - dyskusyjna. Ponieważ WSZYSTKO to co przedstawiasz jako teorię spiskową jest DOKŁADNIE WYJAŚNIONE w samej grze. A najlepsze jak dochodzisz do wniosku, że Kojima zakamuflował liczne porównania misji z MGS1 do MGS2. No właśnie NIC nie zakamuflował, bo w samej grze WPROST zostało powiedziane, że misja na Big Shell jest odwzorowaniem misji na Shadow Moses i zostało wyjaśnione dlaczego. Ta gra Cię przerosła.
Metal Gear Solid 2 nie jest crapem, ale po raz pierwszy pokazał, że Kojima to grafoman, który sam nie wie, co chce przekazać. Metal Gear Solid 4, to jest crap. Kretyńska fabuła, durne dialogi i ciągnące się filmiki. Pogubił się w przekombinowaniu 2, co miało swoje odbicie w 4. Seria Metal Gear, to dla mnie: - Metal Gear 1, 2 (MSX) - Metal Gear Solid 1,3 (z 2 jedynie prolog że Snakiem jest wyśmienity i klimatyczny)
Nigdy nie myślałem o tej grze w ten sposób. Sądziłem, że ten konflikt zaczął się dopiero koło mgs v. Fajny materiał proszę o kolejne związane z tym tematem.
Dzieje sie w wirtualnej rzeczywistości czy jest vr mission w której Patrioci probowali "ulepic" snejka?imo to byla taka ich symulacja zresztą chyba przetestowana w mgs 1 😉
Całkiem sporo reżyserów filmowych od 150 lat robi to samo i to sporo lepiej za pomocą języka filmu w swoich produkcjach. Tylko Ci kiepscy są widzami zawiedzeni.
Zawsze mi się wydawało że MGS2 jest przegadany a Big Shell po prostu nudne. O wiele bardziej zawsze mi pasował stylistycznie i gameplayowo MGS i MGS3. To co mi zapadło w pamięci z MGS2 to przede wszystkim voice acting nieżyjącego już Johna Cygana, który grał Solidusa.
Jak dla mnie wszystkie te dziwactwa były łatwo wytłumaczalne ogólną "japońskością" i licznymi zabiegami w pozostałych tytułach z serii, które w każdej innej europejskiej produkcji wypadają co najmniej nietypowo. Gra była tak dziwna, że stwarzała pole do dowolnych interpretacji. Ten dziwny vibe MGS2 był też całkiem intrygujący. Gracz po pewnym czasie przestaje się zastanawiać co jest lamerskie, a co nie i akceptuje to co Kojima zaserwował.
Kapral Żyrafa wskrzesił komandora Marcinko, kapitana Alexa, generała Jaszczura i szeregowego Równoległego, by za pomocą wehikułu czasu przejąć władzę nad światem. Gdy maszynę mieli już gotową do ich bazy wpadł major Kopyto zabijając wszystkich jednym nabojem (bo więcej nie miał przy sobie). Ujrzawszy maszynę postanowił cofnąć się do końca lat 90 i przystawiając pistolet do głowy Kojimy powiedział: "Hidziu, weno zrób taką gierkę, co by NRGeek miał o czym pomyśleć wieczorami heheheh". Po czym wrócił do 2023 i rozwalił maszynę, bo stwierdził że ten szmelc nie jest mu już do niczego potrzebny. Taka moja teoria na MGSa2
To co tu słyszę to jakiś crap:D Jeśli raiden to taka słabo zaprojektowana i crapowata postać to czemu posiada ruchy Greay Foxa (Ninja z Mgs1) ba do tego wyszła z nim gra na xboxa 360 a motyw big shell przewija się w jednej z najlepszych gier na PSP?A to ze raiden ma poryta psychikę i nic jest pod koniec wyjaśnione to nie godne mistrza:D Dzięki takim opinią gry są tym czym i tylko kserują to co się sprzedało.
Film strasznie stronniczy. Owszem zgodzę się, MGS2 to jest crap i był crap w dniu premiery. Ale to nie taki crap jak Maluch racer, gdzie wszystko jest spie**olone. Graficznie gra prezentowała się świetnie, reakcja wrogów na rzucany przez gracza cień, topniejące kostki lodu (które były tak samo g warte co ślizganie się Raidena na ptasich odchodach) robiło przez wiele lat wrażenie. Już po premierze pojawiło się od groma oburzających głosów, że Raiden to (cyt.) "pedalski bohater" i ma się nijak do Snake'a. Stąd podobno poprawa jego wizerunku w MGS4 jako cyberninja. Jak na moje jest to jedno z wielu zagrań Kojimy by naprowadzić na coś graczy i obserwować lawinę jak leci. Przecież idąc tym tokiem rozumowania i narastającym napięciem między Kojima a Konami od czasów MGS2 do MGS5 to każda kolejna gra z serii powinna być crapem, a przecież MGS3 przez wielu uważany jest za najlepszą grę z serii. Jak dla mnie może coś jest na rzeczy, ale w większości jest to tłumaczenie się, że chciał stworzyć grę wszechczasów, a wyszedł mu crap, którego tylko recenzenci pism dobrze oceniali. Kojima był jednym z moich ulubionych tworców gier, nawet uwielbiam MGS5, pomimo tego, że gra nie cieszy się dobrą reputacją, ale od czasów Death Stranding jest dla mnie kolejnym artystą, który ma swoją chorą wizję, wyolbrzymiałe ego i jest takim Andym Warholem naszych czasów.
Świetny materiał. MGS to moja ulubiona gra i dwójka jakaś taka dziwna zawsze mi się wydawała, ale mimo wszystko przeszedłem - byłem zawiedziony grając 20lat temu, że Snake się tam nie pojawił - nigdy do tej części nie wróciłem tak jak do innych, a zwłaszcza do jedynki 😎
Ciekawy materiał, ale jeśli jest jak mówisz, chociaż według mnie go przeceniasz, to Kojimie ewidentnie coś nie pykło bo gra zebrała pozytywne recenzje i się b.dobrze sprzedała…🙂
Nie denerwuj sie on tak specjalnie zeby bylo troche lapek i wyświetleń gdybys tyle siedzial przed tv i gral w gówniane gry to tez by ci sie w glowie popierdoliło
@@KalinhoPL gameplay świetny - najlepsza skradanka ever. Piaskownica jako taka słaba, bo pusta i 90% terenu nie służyła niczemu. Fabuła słaba bo jej nie było. Wał na kasę, bo Kojima wydał na licencjonowane utwory i inne pierdy zamiast na ważne elementy gry.
Grałem na konsoli w 4 części MGS'a u kolegi dawno temu. Po trochę i żadnej z nich nie ukończyłem, mało pamiętam fabuły. MGS II początek ze Snake'iem był dobry ale kiedy musiałem grać Raidenem, to rzeczywiście mnie to trochę odpychało oraz Rosemary wywoływała u mnie cringe. Pamiętam ten moment z ptasim łajnem. to chyba miało pokazać jaką sierotą jest Raiden i Snake'owi do pięt nie dorastał. Ale mimo tego nie czułem że Kojima zrobił taki celowy zabieg. W sumie można go zrozumieć, bo sam jestem zwolennikiem bycia upartym, jeśli nic nie idzie po mojej myśli. Wtedy to jest powód by się tak zachować.
Mnie się wydaję że Death Stranding to też crap, ale inaczej poprowadzony i myślę że Hideo teraz stał się megalomanem, zwiastun DS2 czy znów nie ma powtórki z rozrywki, dobra Hideo tworzy dobre gry, dobre historie, ale Death Stranding to żart AAA, niedługo pewnie zapowiedzą nowe gry z serii Metal Gear i zobaczymy czy fanowie są za Hideo czy za nową wizją nowych studiów na Metal Gear.
Mam ziomeczka, który się mega mocno odbil od MGSa. Przerosła go japońskość i średnia czytelność tych gier jak się w nie gra poraz pierwszy. A DS mu się mega podoba. Uznał, że to w końcu jakaś przyjemna odskocznia od ciągłego schematu idź tam, zabij tych, wróć. Też bardzo lubię Death Stranding, ale nie uznałbym tej gry za jakąś wybitną. Niemniej bawię się przy tym lepiej niż przy AC Oddyssey
@@Wookash11111 Ja ci powiem też że rozumiem z drugiej strony tz. Marudzenie Hideo Kojim-y, chyba to rozgryzłem, zobaczył co potrafi RTX z serii 4000 i mnie się wydaję że męczy go te konsole są zamknięte, że nie ma mocy która udźwigła jego wizję, hideo by nie chciał tworzyć otwartych światów tylko by gry mogły dorównywać filmom hollywoodzkim, też jego gra z Microsoft ma używać technologi chmury a zaraz będzie mówił o technologi AI bo on to kocha, do nintendo się nie przyłączy bo baby, momy, milk itp. Hideo by chciał by moc obliczeniowa była nie ograniczona. A co do zabicia Metal Gear, gdyby chciał ją zabić to by nie było długiej serii aż po TPP, Death Stranding pokazało wizję Hideo tylko problem jest w tym że nie umie tych światów swoich rozbudować, tylko korzysta ciągle ze sztuczek które pamiętają czasy PS3 i Xbox 360.
Kurde teraz widzę to inaczej i masz masę racji 😱 ale co z faktem że po mgs2 wyszła genialna 3ka (pozbawiona tych debilizmów) oraz świetna 4ka(w której jest też raiden który na szczęście jest mniej pizdowaty) 🤷 Dzięki za super materiał ,szacunek
W końcu ktoś to powiedział głośno. Już za pierwszym ograniem wiedziałem że coś jest nie halo z tą grą... Gratuluję odwagi, rzadko spotykane obecnie w internecie "swoje zdanie" 👍
Chciałbym żeby było więcej TAKICH
crapów w dzisiejszych czasach.
Po prostu dointerpretowujesz sobie :)
Crap to crap. Ja po tym materiale tylko utwierdzilem sie ze Kojma to oszolom i wariat. Robi wszystko na sile skomplikowane aby bylo epicko a wychodzi slabo. Przeszedelm aby sie wypowiadac MGS i powiem tak. Bardzo srednie gry z przehajpowana niezrozumiala fabula
@@kostrzu321 MGS5 jest akurat świetny. Gameplay 10/10 i debilne filozowanie ograniczone do minimum.
@@dnbstructure Akurat on tak chociaz dla mnie to jest taki Ghost Recon Wildlands z fabula :D
@@animefan8421 No i okey kazdy ma swoje zdanie
MGS2 wyprzedzał swoje czasy o lata świetlne, fizyka gry i sam przeskok graficzny był niewyobrażalnie duży, nie mówiąc już o tym że gra poruszała wątki które dzieją się obecnie na naszych oczach, już nie wspomnę o legendarnej rozmowie Colonel A.I
Eee tam. To tylko głupie pretensjonalne filozofowanie.
Tak powiedziałbym, gdybym nie miał pojęcia o grach. Nie wiem jak można Kojimie zarzucać pretensjonalność, gdy MGS2 opisuje kropka w kropkę dzisiejszą rzeczywistość xD
Jeśli są wątpliwości co do tego, czy jest to crap czy nie, warto było przeprowadzić badania nad tym w formule "zagrajmy w crapa", bo tego oczekuje lud.
Niestety szukanie takich półcrapów czy też crapów nieoczywistych świadczy o tym, że Krzysiowi skończyły się pomysły na "Zagrajmy w crapa".
@@bodzio_stawski187 zestarzał sie chłop
@@lukaszkowalski4707 albo po prostu woli miec resztki zdrowia psychicznego lol niz dalej grac w krapy
@@bodzio_stawski187 Ale przecież 10 miesięcy temu nagrał filmik, że MGS2 mu się podobał. :)
Nie ograniczaj wolności Krzyśka, bo ci zrobi takiego crapa, że za ćwierć wieku ludzie będą rozkminiali dlaczego ten odcinek "Zagrajmy w crapa" był taki a nie inny i co NRGeek chciał nam przez to przekazać.
Material spoko, brzmi jak teoria spiskowa 👍🏻 Dla mnie grajac przy premierze w MGS2 czacha sie zadymila, zrozumialem wszytko i teraz po 20latach jeszcze bardziej mi sie podoba przekaz merytoryczny, ktory jest wlasnie w tej grze. To co wyjasnia pod koniec A.I. rozwala i nie przesadzam, a czy byl to efekt zamierzony, czy nie to juz mozna sobie podyskutowac. Polecam film sprzed 12lat na TH-cam mozna znalezc dwie czesci pt: The Most Profound Moment in Gaming autora: LogosSteve
Dla mnie jedna z najlepszych części serii. Lubię do niej wracać
Rozmowa ze sztuczną inteligencją pod koniec.. dalej mam ciarki na plecach.
Jak dla mnie też bardzo udana część serii ale szanuję odmienne opinie. Rozumiem, że nie każdemu mogła się podobać zmiana Snaka na Reidena.
Chuja tam, gra jest znakomitym, wciąż aktualnym komentarzem do korporacyjnej sequelozy, uwięzionej w schematach konserwatywnych oczekiwań graczy nielubiących zmian, przez co dążąc do podobieństw kolejne gry stają się symulakrami samych siebie. Tylko tutaj bardziej przydatne jest czytanie o postmodernizmie i kampie, niż fanowskie teorie w poszukiwaniu sensu.
Chociaż cię szanuję Krzysztofie to ten film traktuję jak film z żółtymi napisami o płaskoziemcach , większość przytoczonych przez ciebie przykładów to wyssane z palca domysły które nie mają sensu na tle całej serii jak i Death Stranding w którym też jest dużo niedopowiedzeń jak na twórcę który przedstawia wszystko naukowo, MGS2 to jest bardzo dobra gra i obok jedynki mechanicznie jest dużo lepsza i fabularnie pierwsza część tylko rozkręca intrygę. Na obronę Raiden'a powiem że na początku jest to ciamajda ale z biegiem fabuły staję się pełnoprawnym bohaterem jak Solid Snake
Bardzo interesujący film, przedstawiający mgs2 w zupełnie nowym świetle. Jeśli faktycznie mgs2 to tylko vr mission, to jak można wytłumaczyć fakt, iż Vamp i Raiden znają się w czwartej odsłonie? Emma Emerich ginie na Big Shell, ale w czwartej części jej dane zostaną wykorzystane przez Sunny w celu ulepszenia wirusa od Naomi. Jeśli to był vr to jak Sunny weszła w posiadanie danych, które stworzyła Emma?
Czy mógł to być vr? W pewnym sensie mógł. Początkowo jak pojawia się colonel ja (oraz zapewne wielu graczy) stwierdziło, że to Campbell z pierwszej części. Nic bardziej mylnego, była to siła sugestii. Colonel jak i Rosemary byli AI stworzonym przez Patriotów, aby lepiej kontrolować Raidena, dodatkowo zaczęły one tworzyć jego wspomnienia i zaczęły nadawać sens jego misji. Patrioci od początku chcieli, abyśmy zlikwidowali sons od liberty z Solidusem na czele, gdyż zagrażali patriotom. Dopiero wirus Emmy zaczął zwalczyć te nanomaszyny oraz AI.
Czy Snake był na tankowcu? Raczej tak, gdyż w czwartej części, również się znają. Snake mógł być na tankowcu do momentu w którym kontakt się z nim urywa. Moim zdaniem Snake w tunelu to efekt uboczny działania wirusa od Emmy. Raiden dowiaduje się, że Rosemary i colonel to AI, sprawka patriotów i jest skołowany można wręcz powiedzieć, że jest załamany. W tym właśnie momencie przypomniał sobie o istnieniu Snake, który mu wcześniej pomógł i wyobraził go sobie.
Takie jest moje zdanie na temat incydentu na big Shell, niemniej nie mogę się doczekać kolejnego materiału o trzeciej części :)
mysle ze kojima starał sie najbardziej jak mogl by zakończyć serie MGS ale nie mogl zrobic chujowej gry bo duma nie pozwala
Film na siłe, a nrgeek dumny z siebie bo znalazł cytat, Kojimy że big shell to vr mission. Dosłownie o to chodziło pod koniec gry. Raiden zaczyna kwestionować wszystko po dowiedzeniu się o s3, z tym, że s3 okazało się nie być Solid Snake Simulation tylko sprytnym planem AI do manipulacji ludzi powiązanych z Big Shell żeby odtworzyć wydarzenia z Shadow moses. Gra z świetnym otwartym zakończeniem i była by to genialna pamiątka jako pożegnalna gra od Kojimy.
Jakbym słuchał teorii spiskowych
Wszystko, co powiedziałeś traci sens, jak człowiek sobie przypomni, że MGS3 był jednym z najlepszych (a dla wielu najlepszym) Metal Gearów. Innymi słowy: skoro Hideo chciał zniszczyć serię, to czemu kontynuację dwójki zrobił tak udaną?
dowiesz sie w kolejnym materiale i ma to związek z inną mega popularną grą, i MGS3 nie jest kontynuacją MGS2 i to też miało ukryty sens
@@NRGeek00 Fabularnie nie jest kontynuacją, to oczywiste :) Niemniej Hideo stworzył genialną produkcję z legendarnym Big Bossem jako głównym bohaterem i świetnymi antagonistami - czyli wszystko, czego dwójce brakowało. Tak czy inaczej czekam na kolejny Twój film, bo aż jestem ciekawy (strzelam, że ten ukryty sens, to motywacja The Boss, którą w pewien sposób można porównywać z motywacją samego Kojimy).
@@MG-ek1rh MGS 3 to timeline Big Bossa. Kontynuacją timeline Snejka był dopiero MGS4. To by nawet nieźle pasowało do tych teorii, bo "Philantrophy"/misja na tankowcu są wspominane później w MGS4, ale sama misja na Big Shell już nie. Ale... po co w takim razie władowano znowu Raidena i Vampa do MGS4, skoro Big Shell to symulacja VR (więc Vamp powinien nie istnieć)?
Czyli na to wskazuje że Emma Emmerich może żyć.
Intrygujące
Film wyszedł ci niezwykle ciekawy, bo przykuł mnie w całości, mimo iż niewiele wiem o serii MGS w ogóle.
Mała uwaga: od momentu 3:12 mówisz, że Kojima nie rozumie różnicy między "translacją" i "tłumaczeniem". Uważam, że chciałeś zestawić "lokalizację" z "tłumaczeniem", bo to lokalizacja jest procesem dostosowania (zatem także ingerowania w źródło, jeśli trzeba) tłumaczenia do kontekstu kulturowego, językowego itd. odbiorcy (czyli tak jak to podałeś na przykładzie durnowatych z punktu widzenia Amerykanów imion, ale już te same imiona mogą brzmieć na tyle egzotycznie dla Japończyków, że będą dla Japończyków dobre).
Nie można zaprzeczyć że część rozwiązań w grze , różnych mechanik czy pewne fabularne rozwiązania są swego rodzaju komentarzem czy upustem emocjonalnym odnośnie tworzenia gier jednej marki.
S3 plan w fabule odpowiada za 3 rzeczy
1. Prototyp stymulacji tworzenia żołnierzy na wzór legendarnego Solid snakea , do której Raiden został zmuszony przez patriotów. To oni czuwali nad tą symulacją i to jest ,,ta,, symulacją o której mówią postacie w grze, nie o tym że całe Big Shell jest symulacją . Pamiętajmy że ludzie w tej grze mają mikro komputery w ciałach monitorujące ich funkcje życiowe , zwane ,,nanomachines,,.
A wydarzenia w grze to ,,symulacja,,
Wydarzeń z shadow moses.
2. Patrioci zaplanowali wydarzenia z Mgs 1 i 2 aby stworzyć idealny schemat służący jako wzór do kontrolowania ludzkiego życia w pełni.
Ze względu na to
(jak to A.I colnela ujęło)
że ludzie nie są w stanie zapanować nad swoim życiem . Człowiek ciągle doprowadza do wojen , krzywdzi , niszczy planetę, rozmnaża się na niej tworząc więcej ludzi.
Z perspektywy A.I człowiek nie jest godny zaufania , i daje na to solidne argumenty dlatego jest to tak potężny motyw w grze i komentarz do tego co się dzieje i działo na świecie kiedyś , wtedy , teraz i w przyszłości.
3. Dla Hideo był to już 4 metal gear tworzony pod szyldem Konami.
Na przeróżnych wideo-recenzjach
Padał argument tego że hideo był sfrustrowany tworzeniem ciągle jednej gry i to że mgs2 jest zrobiony na tych samych podwalinach co Mgs 1 .
Nie jest sekretem i nie jest to zrobione bez powodu.
Idąc tą drogą to w każdym MGS jest ten sam motyw i wydaje się nawet że jest to nierozłączna część tej gry .
Zawsze jest główny antagonista który na różnych płaszczyznach jest z nami powiązany ( krwią, lub ideałami jak to wypadlo w metal gear rising)
Zawszę ta osoba ma pod sobą jakiś oddział ciekawych postaci lub też maszyn a nawet duchów .
W pierwszych grach pojawiających się jeszcze na MSX (czy NSX?)
Był big boss i foxhound
W MGS liquid snake i foxhound
W MGS2 Solidus snake i Dead Cell
W MGS3 The Boss i Cobra Unit
W MGS4 liquid Ocelot i BB
W MGS:PW Cypher i metal geary
W MGR:R senator Armstrong i Desperados
(Ostatni metal gear trochę na doczepkę, ale dalej widać schemat)
Na koniec mogę dodać tylko że nikt kto nie jest w stanie sobie wyobrazić wykonywania tej samej pracy kreatywnej ciągle w ten sam sposób i na utartych schematach, nie będzie w stanie zrozumieć kojimy.
Nie upieram się że ja rozumiem najlepiej czy w pełni bo tego nie mogę powiedzieć , nie znam tego człowieka prywatnie.
Ale jego historia i jego gier jest na tyle ciekawa że można z nich wyciągnąć coś mądrego.
Polecam zagrać i zapoznać się z tą marką lepiej.
Mgs 2 nie jest crapem a tytuł to clickbait... na takich jak ja.
w Death Stranding też usiłujemy powiedzieć że gra jest genialna ale dla mnie to crapiszcze jak ich mało. Symulator DHL, a właściwie symulator DHL byłby lepszy bo nie byłoby tam skał, kamorów i przedzierania się przez góry tylko elegancko Fiatem Ducato by się ogarnęło gierke
Pięknie powiedziane :)
Po prostu jesteś zbyt prosty by grać w takie gry 😂😂
3:20 Tutaj zupełnie się nie zgodzę, Kojima ma ABSOLUTNĄ rację żeby nie ufać Amerykańskim lokalizatorom i preferować tłumaczenia jak najbliższe oryginałom. Większość Amerykańskich tłumaczy/lokalizatorów z Japońskiego to niewyżyci kiepscy pisarze którzy przy pierwszej okazji, nie ma co owijać w bawełnę, obsrają oryginalne scenariusze swoimi rzekomo "lepszymi" własnymi pomysłami, lub co gorsza dodadzą do wszystkiego znikąd pieprzenie związane z wspieranymi przez nich organizacjami politycznymi.
Niech za przykład posłuży taki Fire Emblem Fates, który w tłumaczeniu został zupełnie zmasakrowany ponieważ lokalizatorzy stwierdzili że oryginalny scenariusz jest nudny... no to dowalili zaraz beznadziejnej jakości "żarcików", zmienili osobowość paru postaci aby było "śmieszniej"(Np. Wysoka spokojna dziewczyna która lubiła dużo jeść, przerobiona na stereotyp kibola kulturysty która gada tylko o swoich mięśniach), nie wspominając już o cenzurze scen które "uraziły" wiecznie urażonych kretynów udających dziennikarzy growych. W efekcie gra do dzisiaj w języku Angielskim jest gniotem wydającym się napisanym dla wyjątkowo tępych dzieci.
I niestety takich przypadków jak Fire Emblem Fates w ostatnich latach coraz bardziej przybywa, w mniejszym lub większym stopniu cenzurując lub inaczej masakrując gry z Japonii, bo tłumacz ma kompleksy i musi się wyżyć.
Albo mnie joke omija albo teraz tutaj jest symulacja, bo jak śledzę fandom MGS-a, też ten dookoła kanałów na YT, to ludzie wydają się zdawać sobie od dłuższego czasu sprawę, że MGS2 jest jakąś formą żartu i symulacji.
A ten fragment felietonu Tima Rogersa
"And now, I'm hoping Metal Gear Solid 3 features a battle against the ninja-ghost of Gray Fox atop a bullet train moving toward an alien landing site somewhere in the Yukon"
to jest dokładnie ten bum na Metal Gear Rising, który ostatnio miał miejsce. Raiden pociągnięty do ekstremum
Sama gra nie jest crapem. Świetny gameplay, który nawet dziś (20 lat później), broni się doskonale. Mechaniki, jak system skradania jest przemyślany i dopracowany.
Big Shell, natomiast dałoby radę przeżyć, choć zgodzę się w 100%, że to ultra nudna miejscówka. Walki z bossami są bardzo słabe. To one w dużej mierze stanowiły siłę MGS a w dwójce jakby przeniesione z innej gry i niepasujące do serii - grubas na wrotkach to żenada. Najgorsza jest fabuła z Raidenem. Osobiście bardzo mi przypominała to, co było w MGS 1, tylko tym razem od strony jakiegoś „żółtodzioba”. Niestety wszystko jest opowiedziane w sposób „krindżowy” żenujący i ciężko jest przebrnąć przez to.
Nie szukałbym teorii spiskowych, dlaczego Kojima tak to wymyślił. Myślę, że taka była jego wizja i założenie. Oszukał fanów genialnym trailerem MGS2 i patrzał na to jak przyjmą do wiadomości, że Snake nie jest głównym bohaterem. Gdyby już wtedy miał konflikt z Konami, MGS3 prawdopodobnie byłby jeszcze gorszą grą, a przecież dla wielu to najlepsza część.
MGS 2 to gra dobra, ale do wybitnej poprzedniczki jej daleko. Zdecydowanie wolę sięgnąć po ten tytuł, niż np. Death Stranding, który nie trafił do mnie tak bardzo, jak żadna inna gra przez ostatnie 20 lat.
Nie wydaje mi się aby to wszystko co tutaj słyszymy tak do końca było prawdą.
Czy tylko ja odbieram ten materiał jako jeden wielki sarkazm?
pan Hideo to niech mi wytłumaczy czemu wszystkie gry mi hulają aż miło a jego Death stranding się nawet nie raczy uruchomić xd
no dobra, ale przecież wątki dziejące się w symulacji są mniej lub bardziej obecne potem w 4 części, ona też jest efektem misternego planu na zepsucie serii? jak rozumiem będzie więcej filmów w tej tematyce, nie mogę się doczekać, aczkolwiek nie przekonałeś mnie że MGS2 jest do bani.
Najlepszą rzeczą w MGS2 to soundtrack kocham ❤️
Oj tak, uwielbiam muzykę na saxofonie przypisanej do snajperki
Jakiś czas temu - nie mały bo z rok czy pare lat temu (ciężko powiedzieć bo w pewnym wieku wszystko zlewa sie w jeden ciąg wydarzeń które ciężko przypisać do konkretnych czasów - tak tak demencja młodego starca) mówiłem żeś sie NRG wypalił, zaglądam po czasie i WIDZE odbicie w drugą strone. Fajnie. Serio! życzę wszystkiego dobrego Tobie oraz życze ludziom którzy również czują pewnego rodzaju wypalenie aby znaleźli w sobie tą magie (mi też sie by przydała)
Kupiłeś mnie tym jak paczkę żelków😁Chcę serię filmów na temat Hideo Kojimy! Jestem bardzo ciekaw jego postaci oraz tych wszystkich ukrytych przekazów w jego grach.
Nie gralem w mgs1 ze wzgledu na to ze nie mialem ps1, za to kiedy pozyczylem mgs2 na ps2 od znajomej, ktora powiedziala 'zajarasz się' -przepadałem bez reszty, robiac wagary zeby tylko skończyć gre...z perspektywy czasu uwazam że najlepszą gra serii jest mgs3, ale kazda ma w sobie cos i z mojej perspektywy bez 2ki prawdopodobnie nigdy nie poznałabym serii. Dla mnie to byl sztos!
Powiem tak. W MGS2 grałem po premierze. Do dziś zaraz obok MGS1 to moja ulubiona część (TAK, MGS3 dla mnie był znacznie słabszy). I stwierdziłem to po pierwszym ograniu w czasach, kiedy nie miałem jeszcze świadomości, że gdzieś w sieci istnieją jakieś teorie i gównoburze na temat "co chciał pokazać mistrz" - wtedy nawet takich smaczków nie dostrzegałem i w sumie mam to w dupie, czy to nadinterpretacja, czy faktyczny przekaz Kojimy, bo grę przeżywałem na swój sposób i mi się podobało). Mnóstwo ludzi uważa dwójkę za najlepszą grę w serii. Moim zdaniem Kojima nie chciał nic specjalnie psuć. To były swego rodzaju symbole (być może negatywne - spowodowane relacjami z KONAMI), którymi chciał coś przekazać za pomocą swojego pokręconego umysłu. Mimo to wciąż chciał stworzyć dobrą grę. MGS2 zajebistym tytułem jest :P.
Dzięki z filmik! Jako fan serii, nie znałem tego wywiadu. Zaprezentuje własne zdanie, raczej nie interesuje mnie, czy mnie ktoś poprze czy nie, po prostu komentarz z własnymi przemyśleniami i lubię też czytać innych przemyślenia. Ogólnie będę się zwracał do NRGeeka :P
Btw. ofc spoilery. Zagraj w MGS1 i MGS 2!
Kojima, jak to Kojima - myślę, że masz racje. Jego gry są specyficzne i przez to są uwielbiane jak i krytykowane oraz nielubiane. Osobiście lubię tę filmowość, często cringe czy jechanie na popkulturze. Gdy mogę różnych bzdur słuchać w CODECu. Zaspokaja to mojego wewnętrznego nerda i pozwala czuć się częścią historii czy relacji postaci. Wystarczy przypomnieć sobie przysłowia Mei Ling czy filmy Paramedic.
To, że nie podaje wyjaśnień historii myślę, że jest zaletą z powodu, który opiszę później. Natomiast tak - jako ponadprzeciętnie inteligentna osoba, nie rozumie, że ludzie potrafią nie widzieć wszystkich rzeczy. Wydaje mi się, że za bardzo patrzy z własnej perspektywy, jak będzie odbierany jego produkt. Z zewnątrz to wygląda jak zachowanie osoby autystycznej, które to faktycznie potrafią takie rzeczy z drobiazgami ogarnąć.
Problem w tym wszystkim jest taki, jak podajesz - Kojima nic nie mówi. Dalej robi mimo wszystko dobrą grę w schemacie - relacje, opisy, spinający się główny wątek (ten powierzchowny). Potem mamy "metę" a pod nią to, co z wywiadu - za bardzo to ukrył, co chciał przekazać. Zrobił incepcje w incepcji. Pod perspektywą ratowania świata, mamy wątek tworzenia nowego Snake'a, pod meta wątkiem, że to gracz jest bezpłciowym Raidenem (ofc końcówka Arsenal Gear i glicze oraz finałowe wyjaśnienie), a tak naprawdę to była symulacja, by bez fizycznych szkód zrobić idealnego wojownika. Tylko teraz czy wszystkie "glicze" były zamierzone przez PATRIOTÓW? No cóż, dodajmy do tego, że miało to pokazać Konami, że ma ich gdzieś. Jest to naprawdę dziwna mieszanka. Kto miał to zobaczyć? Promil ludzkości?
Dziwna mieszanka, bo MGS2 imo jest średnią grą. Backtracking, niektóre mimo wszystko irytujące mechaniki (pierdzielone pływanie i bomby!), główny bohater, posiekanie ostatniego aktu (pytanie - ile zostało z pierwotnej fabuły urznięte przez 9/11?). Do tego w końcówce jest naprawdę duży dump informacji. Ale najgorsze moim zdaniem jest to, że MGS2 jest po prostu hermetyczne. Hermetyczne w cholerę.
Nie grałeś w MGS1 a słyszałeś ze Kojima robi cudowne gry? Niespodzianka, masz 15 godzin filmików i rozmówek (godziny z dupy wyciągnięte) i 3-5 h max gameplayu. I nie wiesz, o co chodzi w końcówce. Więc pytanie - czy oceny wszystkie są robione przez fanboyów, osób dorabiających sobie fabułę czy może recenzenci wstydzili się dać złą ocenę? Damn, to przecież czasy "7.8 too much water!". To jakbyś zaczął czytać Cykl Diuny w środku. Baka gaijin!
Jeżeli porównywać, MGS 1 zawsze będzie lepszy w ogólnym rozrachunku od dwójki, tak jak MGS3, bo są to zwięzłe, kompaktowe gry. Są oczywiście w chronologii serii i ją uzupełniają/wyjaśniają, ale posadzisz zwyczajnego gracza i będzie miał filmową (mocno) grę thriller akcji/bond spoof. Ba, ktoś z zewnątrz też może spokojnie prześledzić fabułę. Natomiast MGS2 dużo zyskuje jak przechodziłeś MGS1 bo widzisz nawiązania, nawet się spinają różne wątki, czy też teorie, które sobie domawiasz. Bo bez tego główny wątek w połowie gry gdzieś odpada i robi się meta felieton o kontroli świata, jednostki i decyzyjności. A i masz tutaj znane twarze, stare i tak ubijemy! Dlatego mimo wszystko cenie bardzo tę odsłonę serii, bo podoba mi się jak Kojima zmanipulował graczem, jednak nie bał sie postawić na coś innego. Podobnego, ale innego. A gracz dostaje pod koniec wręcz mindfucka, jakie to jest creepy. Nie mówiąc już o tym, że wątek tego, że informacja rządzi światem, jest bardzo dziwnie aktualna...
Teraz to, co pomijasz, bo masz własną ocenę NRGeeku, a po części pomija Kojima - dzieła popkultury oraz ogólnie sztukę - każdy interpretuje swobodnie i po swojemu. Po prostu nie da się zrobić dzieła, które będzie tak samo zawsze odbierane, chyba że naprawdę robisz prosty topos z naprawdę prostymi wątkami. Ale dalej się to zmienia, ot chociażby samo istnienie retellingów historii czy też mit bohatera o tysiącu twarzy. Nie grałeś w MGS1? Inaczej odbierasz MGS2. To samo jak nie urodziłeś się w Japonii. Albo nie czytałeś wywiadów. Albo nie obcowałeś z innymi dziełami japońskimi, bo zobacz - grubas na wrotkach tak jak cyber ninja, kruczy szaman czy człowiek-żaba to takie same japońskie dziwactwa, na które trafiał Kojima oglądając japońskie shouneny czy różne historie sf. I te dziwactwa były w następnych częściach. Taki urok tych dziwactw, za to lubi się japońskie wytwory kultury albo się nie znosi. Ba, takie dziwactwa masz nawet w innych dziełach, które miały wpływ na Kojime, bo Carpenter sam wrzuca ich wiele (Wielka Draka?).
I to jest piękne - każdy inaczej może interpretować to, co odbiera. To w moich oczach też zgubiło Kojime. Bo on nie robi uniwersalnego dzieła - on robi gry, w których musisz mieć w jego oczach konkretną znajomość kultury, popkultury, tropów literackich. A z drugiej strony wrzuca ci elektrycznych Rosjan rzucających japońskie Kuwabara, by nie być porażonym przez prąd. O ile MGS1 był mocno naprawdę osadzony w rzeczywistości (pomijając no cóż... fantasy klonowanie i akcyjne wyczyny bohaterów), to w następnych częściach zaczęło to odpływać i być niedopowiedziane (ot z brzegu The Sorrow w MGS3). Stąd MGS2 ma duży potencjał - dużo niedopowiedzeń i możliwości interpretacji. Tylko ze to jest broń obosieczna, a samo nawiązywanie do nawiązań nie sprawia, że twoje dzieło staje się lepsze. To typowy japonizm - Neon Genesis Evangelion miał to ze swoimi aniołami (i też analogicznie widzowie dorobili się własnych interpretacji).
Ta część MGSa prostu nie jest mocno uniwersalna. A przynajmniej nie na tyle uniwersalna, że z marszu każdy będzie się dobrze bawił. nowy gracz będzie miał pierdziliard pyań. stary powie "gdzie jest Snake, co to za białe gówno?". Przez to dwójka w moich oczach jest gorsza. Natomiast jest świetna jako ciąg w całej historii oraz sam koncept zrobienia gracza w bambuko i przekazania mu historii o ważności informacji i manipulacji zachowaniami. No bo przecież możesz grę wyłączyć i przez to Soldus pokona Patriotów. Możesz tez nie strzelać do The Boss. Możesz też jako Old Snake poddać się ugięty promieniowaniem. Ale nie jest świetna poprzez "to jest VR misja" -skąd ma to gracz wyciągnąć? To jest wręcz technika robienia questów w jrpgach - domyśl się - w ostatniej godzinie. Za szybko? Powtórz.
Wciąż jednak zabawne, jak ta gra zmanipulowała i fabułą i wydaniem wszystkich graczy. To jest mistrzostwo którego Kojima sam nie przewidział. Sam został Patriotą. Jednak czy to nie sprawiło, że skoro wprowadzanie zdupizmów i nadprzyrodzonych elementów się sprawdziło, to możemy dawać tego więcej?
Natomiast chciał, by fani doszukali się flinty w flincie? Oj Hideo, większość ludzi nie jest po prostu tak inteligentna i spostrzegawcza. Może jednak należy czasem wyjść z siebie i powiedzieć "to bedzie zbyt hermetyczne i zbyt subtelne" - i mówimy o subtelności człowieka, który co chwila wrzuca easter egga odnośnie filmów akcji.
Albo po prostu po drodze gracze odpadli z powodu gameplayu/samej posiekanej końcówki - lubię, jak w ostatnim akcie po odnalezieniu Emmy, jest wręcz crunch fabularny. Widać problemy w produkcji i mogą one być też właśnie jak mówisz - związane z niechęcią Kojimy do obsesyjnego robienia swojej pracy.
Ogólnie, nie lubię takiego wyjaśniania historii. Jeszcze bardziej nie lubię, jak uznaje się to za prawdę objawioną. Gdzie możliwość własnej interpretacji? Od kiedy autor ma wyłączność na interpretacje dzieła? To, że MGS2 skłoniło tyle osób do zaangażowania się w historie pokazuje, że Kojima mimo niechęci do firmy- świadomie czy nie - zrobił coś dobrze. Mimo że jest to niespójne dziadostwo z jednym z najgorszych protagów. Z okropną, toksyczną relacją w... związku? Dziwne ze Jack chciał być z nią po tym wszystkim...
Ten wywiad to jest ten palec Eru wpychający Goluma w trzewia wulkanu. To jest powiedzenie fanom NGE "anioły takie są bo wygląda to cool". That's ok. Przyjmuje to. MGS2 to VR przyszłego cyberkataniarza (Dalej to dziwne, skoro Vamp rozpoznaje Raidena w MGS4 i widać stare rany, no ale może jest coś czego nie wiem). Jednak to nie zmienia uroku, że są wielowątkowe i nie trzeba się zgadzać z twórcą w intepretacji. Skazujesz się co prawda zazwyczaj na potępienie przez główna interpretacje, ale cóż - taka wada tych czasów.
Co do obsesji Kojimy, można to też podciągnąć i też pod aferę ze zamianą Haytera na Keifera Sutherlanda. Chciał by był to dopiął swego. Chciał by było sztywne tłumaczenie? Tak chciał. Szkoda tylko, że jak stwierdziłeś - zapomniał czym jest adaptowanie. Ale akurat to jest dosyć częsta przypadłość - podpatrz dowolne próby tłumaczenia mang/anime czy bliżej tłumaczenia Władcy Pierścieni.
Czy MGS2 jest crapem? Imo jest średniakiem z ciekawą fabułą, ciekawym eksperymentem z zabawianiem się graczem i jego oczekiwaniami oraz odczuciami w czasie gry. Jest też gra którą bardzo lubię i zawsze wymieniam wśród gier które lubię. Jeżeli ją komuś polecam to mówię zawsze, że tylko zagrać, jak MGS1 wciągnął. Tylko po to by się rozczarować, wkurzyć i dostac mindfucka. A jak się jest masochista to jeszcze są misje VR.
To... guilty pleasure, które warto przeżyć i samemu ocenić. Gra. I VRki...
Bardzo się zmęczyłem czytając ten komentarz, ale generalnie z wieloma Watkami się zgadzam i nie żałuje poświęconego czasu.
Podsumowując MSG2 to i tak jest tytuł przez który trzeba przebrnąć jeśli jest się fanem calej sagi.
No i jak już brniemy przez ten tytuł to mamy dwa wyjścia albo się męczyć (jak ja czytając ten komentarz) albo podejść do niego z ciekawością i nawet potraktować jako mała odskocznia od docelowego mgs i ja wybieram druga opcje. Chce się cieszyć ta gra i nawet się pośmiać kiedy Raiden wywraca się na gownie i niech tak właśnie będzie.
W MSG 3 znowu trzeba wrócić do korzeni i mocno skupiać się na fabule wiec czasami się po prostu zabawmy.
Tak jak napisałeś kto powiedział ze mamy iść tropem dokładnie takim jaki autor ma na myśli.
Każdy interpretuje po swojemu i całe uniwersum jest na tyle genialne wg mnie, ze msg 2 jest po prostu spoko :).
Gdyby Kojima osiągnął swój cel to może by położył całego mgs na łopatki i teraz by nie było tych wszystkich materiałów, tych wszystkich części i tego całego powracania do przeszłości, bo nikt by aż tak o mgs nie pamiętał. Wiec wyszło aż nadto dobrze uważam.
Po komentarzu widze że kolega fan Kojimy, doszedlem do wspominki o neon genesis evangelion, i moj entuzjazm umarł, strasznie ciężko to napisałeś albo ja nie potrafie czytać ze zrozumieniem.
Taaaa, gra o 20 lat wyprzedziła wydarzenia na świecie i jest totalnym przehajpowanym crapem. Crapem był Portable Ops, crapem pod kątem scenariusza był MGSV (który grą samą w sobie jest rewelacyjną), ale MGS2 crapem nie jest.
Żenująca jest ta recenzja. To że się tobie nie podoba nie znaczy że to crap.
To mi przypomina sytuację z grami FromSoftware. Wszyscy widzą, że twórcy nie potrafią napisać spójnej, logicznej historii, a tym bardziej jej opowiedzieć, ale będą twierdzić, że ludzie krytykujący ten bełkot po prostu są za głupi, by docenić "prawdziwą sztukę". :)
Bo tak jest. Każdy kto rozumie ta serie stwierdzi, że mimo nieścisłości jest ona genialna sama w sobie
Japończycy już tacy są.
@@wojciechmucha1182 "Każdy kto rozumie ta serie", czyli każdy, kto zapoznał się z wiki, żeby choć trochę zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi?
Jedna z najważniejszych gier traktujących o najbliższej przyszłości crapem?! Po moim trupie!!!!
Przecież sama gra mówi wprost że to symulacja. Karty są odkrywane od momentu gdy z Rose "wychodzi" AI
Z tego materiału wyniosłem głównie to że Kojima to arogancki dupek któremu ciężko coś powiedzieć bo się obrazi i będzie chciał to zniszczyć
Niby konami też nie trawie, ale ich tu bardziej Rozumiem
Przecież to było powiedziane na końcu gry że wszystkie wydarzenia były symulacją w wirtualnej rzeczywistości. Już nie pamiętam czy przez codec czy jak, ale coś było wspomniane.
Niby kiedy
Byla to symulacja w rzeczywistosci, nie w wirtualnej rzeczywistości
Jak nikt nie rozumie metafory, ukrytego znaczenia to czy aby na pewno jest to takie dobre, mądre, ą i ę? Bo mam wrażenie, że to trochę jak z kryminałami - jak jest dobrze napisany, to logiką dojdziesz do wyjaśnienia sprawy, jak jest crapem, to rozwiązanie jest kompletnie z dupy i nie będzie miało zbyt wielkiego sensu, nawet jak to rozwiązanie przeczytasz.
Nie mam tu zamiaru obrażać Kojimy, żeby mnie tu jakieś simpy nie zjechały (;) ), ale "nikt mnie nie rozumie" nie oznacza, że wszyscy są głupi a ty mądrzejszy. Jak cię żadna kobieta nie chce, to nie znaczy, że wszystkie kobiety są złe, a ty biedny i pokrzywdzony. I tak dalej i tak dalej.
Jak chce mi coś przekazać to niech to powie wprost, a nie jak Kobieta: Domyśl się.
Nie mam czasu na domysły, albo chcesz mi coc przekazać, albo nie. Wielki wizjoner. Pajac i tyle
Ale coś tu nie gra nadal.
Jeżeli Kojima tak bardzo chciał, żeby, to było badziewie, to czemu mu nie wyszło? Przecież gameplayowo na tamte czasy, grało się mega. Mnogość możliwości podejścia do wroga, epicka walka z Harrierem czy inni bossowie, arsenal gear, cutscenki, dialogi, sam plot twist fabułą odnośnie sztucznej inteligencji, gdzie ludzie do dziś robią teorie spiskowe, że Patrioci istnieją naprawdę. Tego Raidena zaczynało się lubić po jakimś czasie. Przechodziliśmy z tą postacią w opór wydarzeń, Emma. No i co? Kojima rzucił tekstem: "to symulacja", po czym zrobił ogrom contentu i pełno następnych MGS'ów. No i dodajmy, że ta "symulacja" miała sequele i co MGS3, MGS4, PW MGS5, to kontynuacja symulacji? Może Kojimie chodziło, że to była ta symulacja z S3, która została objaśniona w MGS2? Chodzi o to, że i tak jest dużo nie ścisłości. Bo gdyby Kojima chciałby być koniem trojańskim przy produkcji MGS2, to szedłby do przełożonego z wypowiedzeniem i naura. A, nie, że zmienie postać, dam głupią babe i oleją grę. To nie był geniusz, to jest debilizm. Gdyby naprawdę chciał zaszkodzić serii, to mógłby zrobić MGS'2, tak jak Midas zrobił Snipera 2.
Nie mozesz isc do przełożonego z wypowiedzeniem jak masz podpisany kontrakt np na 4 czesci gry, bo warunki zerwania kontraktu mogłyby zniszczyc cie finansowo.
@@SQNISGOOD nie wiem jak jest w Japonii, ale nie wydaje mi sie, ze kontrakty czy umowe o prace maja trwac 20 lat. A nawet gdyby, to z kazda gra poprzeczka byla stawiana coraz wyzej
@@VergilFin714 chyba nie rozumiesz czym jest kontrakt. Ale nie wnikam nie chce mi sie.
To się urwa zdecyduj czy krap czy majstersztyk... Fajnie że odświeżasz temat)))
Co? Nie kurwa, skąd ten pomysł?
Świetny materiał! Przyznam, że elementy, które wymieniłeś czyli: ślizganie się na kupach, grubas na rolkach, czy postać Vampa (tych dziwactw w grze jest oczywiście więcej) ja osobiście odebrałem jako "styl Kojimy" - czyli tą część gry, w której Kojima trolluje graczy i pokazuje swoje pokręcone poczucie humoru. Do głowy mi nie przyszło, że to mogło być celowe postawienie gry w negatywnym świetle.
Jednak chciałbym zwrócić uwagę na to, że całościowo fabuła w MGS2 dobrze wpasowuje się w wielowątkową historię całej serii - mówię tutaj np. o wątku tworzenia super żołnierzy z dzieci, zagrożeń związanych z postępującą technologią wykorzystywaną w działaniach zbrojnych, czy tajnych konspiracji mających na celu zdobycie władzy. Mi osobiście wcześniej wspomniane głupotki nie przeszadzały, a wręcz dodawały "uroku"
No i pozostaje jeszcze kwestia gameplayu, który jest oczywiście irytujący do granic możliwości i mało intuicyjny, ale... Jest tutaj pole to nauki i masterowania mechanikii gry. Nie jest to w żadnym wypadku źle zaprojektowane, tylko wymagające. Coś jak Ninja Gaiden z pierwszego Xboxa.
Ja bym MGS2 crapem nie nazwał, ale jest w porównaniu do reszty osłon serii wypada najdziwniej.
Idąc tym tokiem myślenia, Death Stranding to taki sam crap jak mgs2 a nawet większy bo pomimo niewtrącania się Konami w DS Kojima wygrzebał takiego babola samego z siebie i swojej firmy. W DS niema nic ciekawego bo nawet gameplay jest słaby (bo jak niby wytłumaczyć rzucanie swoimi szczynami w przeciwnika?). Gameplay MGS2 swego czasu przynajmniej był rewolucyjny (można było np ustrzelić pojedyncze kostki lodu lub stanąć na palcach, co przydawało się w dwóch akcjach). W DS niema absoutnie nic czego nie był ow MGSV a sam scenariusz jest wyssany z asshola razem z postaciami (np: Harman, panie idź pan gdzie pieprz rośnie).
MGS1 też miał głupie akcje a sam niekuam fenomenu MGS3 no ale to Kojima, on już takie gry robi i o ile do gameplaya niemożna się doczepić to story to cringe jak mało co.
Doszukiwanie się jakiegoś spisku w MGS2 stworzonego przez gościa, u którego pisanie scenariuszy to poziom fanfików twórczości Toma Clancyego podlany sosem z jego atomowych fobii xd Te gry ratowali w pierwszej kolejności co-writer Kojambo - Fukushima i, tak jak wspomniałeś, tłumacze. Czwórka to jest szczyt bełkotu po udarze, jak w końcu zabrakło tego pierwszego gościa. W zasadzie czekam na film z twoją obecną opinią na temat czwórki. Tam się nic nie klei kupy, to jest prowadzenie historii i zamykanie wątków totalnie na pałę. Twój "jeden jedyny raz" w wywiadzie wymaga olania tego, że GotP istnieje.
Odebrali mu wolność kreatywną, żeby dać mu stworzyć grę, której nikt nie będzie lubił. Ma to sens.
A w MGS V dali mu jej za dużo na zbyt długo i wyszło co wyszło... Kojima robi dobre gry tylko jak ma nad sobą mądrego szefa.
@@BlackSnake1602 Tak. Podobno chciał dodatkowo 100 mln na dokończenie gry, a Konami uznało, że grę już wypadało by wydać. Nie dostał kasy i gra była pocięta pod każdym względem po 1 rozdziale. Zawsze zastanawiało mnie, jakby gra wyszła, gdyby rzeczywiście dostał te pieniądze i jak by wyglądały rozdział 2 i wycięty rozdział 3.
@@seba-nw3qz z tego co pamiętam to do momentu wydania gry kosztowała jakieś 60 mln, z czego większość Kojima przepalił na licencjonowane utwory lat 80 i inne pierdoły. Jakby daliby mu kolejne 100 mln to myślisz, że gra wyglądałaby o wiele lepiej? Pewnie nie, za to Konami by poszło do piachu.
A może Kojima to nie geniusz a zwykly gosc a ludzie go nadinpretuja xd
To arogant
NRGeeku i Pepperze - nie idźcie tą drogą.
Wszystko ma tu sens. Tak samo jak go nie ma. Ale MGS2 to dla mnie nadal bardzo dobra gra Co Kojima chce przekazać ludzkości? Pozostanie tajemnicą chyba na zawsze. Ja kocham ten klimat - bardziej go czuję, niż rozumiem.
Carp to może fabularnie, chociaż te zawiłości fabularne miały swój urok. Tak jak w piosence kiedy nie zawsze mamy pewność co autor miał na myśli, trzeba trochę czytać między wierszami. Ale grało się w to nawet przyjemnie dla mnie takie 7/ 10.
W końcu dobry film. Więcej treści mniej czczego pierdolenia
Oj bardzo mi się podobał. Chcę więcej o serii MGS i Kojimie
Z podobnej perspektywy niektórzy oceniają gameplay P.T. - jako wiadomość od Kojimy, opisującą jego konflikt z firmą, która "zamordowała mu dziecko". :)
Dobry film, zrób o 3 Snake Enter bo to była fantastyczna gra
WIEDZIAŁEM. WIEDZIAŁEM, ŻE BIG SHELL BYŁO SYMULACJĄ.
Wiedziałem, od momentu, w którym Rose pojawia się zupełnie z dupy obok Raidena po tej katastrofie. Skąd niby mogła się tam wziąć w tak krótkim czasie? Kurwa, dzięki NrGeek, wreszcie jest jakieś faktyczne potwierdzenie. Dzięki wielkie.
Btw, czy masz w planach zrobienie podobnego materiału o MGSV? Ponieważ wg pewnych osób, w tym mnie, MGSV ma wiele podobieństw do MGS2, jak na przykład:
1) Ponowne podzielenie gry na dwie części: prolog, w którym gramy Snake'iem i właściwą część, w której nie gramy Snake'iem
2) Mapa w Ground Zeroes jest znacznie lepiej wykonana, w TPP żadna nie dorównuje jej wielkością czy level designem
3) Ground Zeroes ma deszcz i niebieskawe kolory, tak jak Tank Chapter, TPP ma dużo pomarańczu, jak Big Shell
Przecież sama gra mówiła że to symulacja więc nie wiem skąd te wątpliwości
@@porbaton4179 w którym momencie?
ale ground zero ma malutka mape przy phantom pain
@@sirrus6666 lecz lepiej wykonaną i mega klimatyczną
Pod koniec gry A.I. wszytko wyjasnia, wszytko jest zawarte w samej grze, polecam odnalezc material LogosSteve pt "The Most Profound Moment in Gaming MGS2..." sprzed ponad dekady.
Może lepiej odstaw to co bierzesz.
Crap to jest Mgs4, a jeszcze większy crap to Twin Assess ale w tym czymś Kojima już palców nie maczał
Co do MGS 4 się nie zgadzam. MGS 4 był dobry tylko problemem była zbyt duża ilość cutscenek z których przynajmniej połowę mogli by wywalić bo nudne kojimizmy.
@@interlessserless9439 Ja akurat Kojimizmy lubię, tylko że w mgs4 nie dość że osiągnęły stężenie krytyczne to jeszcze były słabe. Kojima nie chciał robić tej gry i to się czuje. Robił ją z "pistoletem przystawionym do głowy" przez Shitonami
Ta część MGS była też z tego co czytałem eksperymentalna, pewne mechaniki wzięto z pierwszej gry TPP jaka wyszła w 2000 roku na drugą Plejkę co zresztą w momentach skradankowych dobrze widać.
MGS V to crap, przynajmniej w skali serii.
Raiden to mój ulubiony bohater serii. Głównie przez Revengeance.
Bardzo dobry temat i nie mogę się doczekać kontynuacji. Nie jestem wielkim fanem serii, ale może właśnie dlatego, że niezbyt ją rozumiem. W MGS2 grałem z przyjemnością, ale bez znajomości MGS1, nie rozumiałem fenomenu, a MGS3 znudziła mnie już na początku. Może dzięki tym materiałom, uda mi się nadrobić historię...
Pamietam jak w to gralem to tez za Chiny nie kumałem o co tam chodzi, szczegółnie końcówka to była już totalna odklejka 😅 Mimo wszystko grało sie super, gra miala swoje nowatorskie patenty i smaczki.
Dla mnie MGS2 jest postmodernistycznym arcydziełem. Jedyny aspekt, który uważam za niezadowalający (w szczególności w porównaniu do pozostałych części) to gameplay.
"The document [Metal Gear Solid 2: Grand Game Plan, Hideo Kojima] stated that the "aim of the story" involves "a series of betrayals and sudden reversals, to the point where the player is unable to tell fact from fiction" (departing from the "very clear and understandable story" of its predecessor), that "every character lies to (betrays) someone once," blurring the line between "what is real, and what is fantasy," and "ironies aimed at the digital society and gaming culture."
Druga część cyklu porusza dużo wątków, ale przede wszystkim zdaje się być komentarzem na temat pierwszej części. Natomiast interpretacja tego komentarza i jego znaczenia bywa różna. Nie wierzę, że Kojima skrupulatnie od 1999 roku (data ukończenia dokumentu projektowego) do 2001 pracował nad grą, której nie chciał robić. Ani nie sądzę, że głupoty, takie jak Vamp, były czymś nowym w poprzednich, czy następnych częściach cyklu (pomijając, że mówimy o serii gier, w której kartonowe pudełko służy za efektywny środek operacyjny).
Jeden z najlepszych filmów jakie widziałem ostatnio na youtube. Dzięki!
Zajebisty materiał... Nie chuja nie mam pojęcia o czym gadasz 😀
Na miniaturze wyglądasz trochę jak stary Cartman :O
Dobrze, że normalnie na wideo takiego stanu nie osiągnąłeś, już się zmartwiłem, pozdrawiam serdecznie :)
3:15 chciałeś powiedzieć "między tłumaczeniem a LOKALIZACJĄ" :)
Aktualizacja, NrGeeku. Po długiej dyskusji na Reddicie wyłoniła się dość ważna informacja: ten magazyn, który opublikował ten wywiad nie ma dobrej reputacji. Nazywany pisarskim ściekiem, okazuje się, że miał w nawyku pisanie rzeczy zupełnie wyssanych z palca, nawet gdy w tym samym czasie te rzeczy były zaprzeczeniem publicznie dostępnych wypowiedzi firm.
Więc niestety nie można uznać słów z tego magazynu za wiarygodne.
Akurat teoria VR jest potwierdzona przez samą grę kilkukrotnie. Jedyne wątpliwości zostawione interpretacji gracza to ustalenie kiedy się ona zaczyna i kończy, ale wciąż mówimy o grze w której kostki lodu topią się w czasie rzeczywistym, więc przypadkowość niektórych "błędów" można wykluczyć.
Niezależnie od tego wciąż ciężko się zdecydować między teorią zamachu na Konami a "Raiden to gracz, a mgs2 to krytyka gier w ogóle".
Major Kopyto sie wkurwil jak to uslyszal :)
A tak powaznie -- kolejny swietny material
PS: Mnie sie tam zwiazek Rose I Raidena podobal.
O ile dobrze pamiętam to recenzja tej gry w PSX extreme pisana przez HIVa miała dwie oceny. Pamięta ktoś?
8- Dał i wylała się fala hejtu na niego i potem był konkurs na recenzje gracza i w którymś numerze właśnie taka byla
Nawet jeśli Kojima był już wtedy pokłócony z Konami wytykane głupotki nie wszystkie są wytłumaczone w grze jak to kim naprawdę jest Rajden czemu Rose tak się zachowuje podczas rozmów przez codek dlaczego Snejku ukrywa swoją tożsamość przed Rajdenem i jak mógł się dostać na arsenal gear
a co jesli film gra tytul jezyk jest instrukcja dla agentury siatki ktora gdzies dziala na swiecie i taka translacja zaburza caly system konspiracji
Chłopie przypomniałeś mi MGS 1 na psx na zlotym piracie kodaka na 2cd z 40 zeta. To był rok około 98+-/. Ta zima aż mroziła z ekranu..Niezle rozkminiłes z tym MGS2, pozdro
Oj kolego pierwszy mgs to tylko na oryginale 😁
Doskonale pamiętam tamte wspaniałe czasy.
Ukończyłem wczoraj ten tytuł - w trzech słowach, nie zgadzam się. Prezentowanie tej gry jako jakaś świadoma próba unicestwienia marki to bzdura. Kojima nie chciał kontynuować serii - fakt, ale jak już wynika to z reakcji fanów na jedynkę (Ludzie nie ogarnęli przesłania Kojimy) co zmusiło go do bardziej radykalnego zagrania w stworzeniu tego, jakby to powiedzieć, postmodernistycznego eksperymentu. Fakt, że kierunek artystyczny z jakiego wywodzi się ta gra to jest już gigantyczne przeoczenie z twojej strony, bo wszystko wliczając listy i dokumenty konami, oraz własne słowa Kojimy mówią o tym głośno.
A co do samego "eksperymentu" - jak dla mnie jest to strzał w dziesiątkę. To MGS4 niepotrzebnie starał się ustanowić te grę i postaci jak Vamp w Uniwersum Metal Gear zupełnie omijające warstwę metaforyczną w niej zawartą, co kompletnie niszczy jakikolwiek sens. Bo tym ta gra jest: komentarzem, metaforą, etc. odnośnie gier i ich miejsca w erze cyfrowej, internetu, etc. MGS1 było o genetyce, a MGS2 o "memetyce" czyli informacjach przekazywanych przez kulturę. Nie wiem jak można popatrzeć na te dwie gry i powiedzieć, że nie mają nic wspólnego, gdy obie dosilnie opowiadają o tożsamości. MGS2 wybiera bardziej awanagardowy sposób, i tyle.
A powiedzieć, że nic się klei, że Kojima odleciał itp. To już zupełny odlot, bo patrząc na to z perspektywy czasu, to Kojima wyprzedził świat o dwie dekady - prognozując zalanie internetu bezsensownymi informacjami, domysłami, i wszystkim co niepotrzebne - a co ludzie na zachodzie dopiero podłapali przy okazji kadencji Trumpa. Więc jak to? Faktycznie to takie głupie?
Oczywiście wszystko co powiedziałem stanowi interpretację - natomiast od tego jest sztuka aby ją interpretować. Nie będę tego próbować egzekwować od innych, natomiast w mojej opinii, to dociekiwanie dziury w całym i usilne zarzucanie Kojimie próby zabicia serii jest równie wielkim wymysłem jak "nadinterpretacje", o których mówisz w filmie. Tylko rzecz polega na tym, że owe nadinterpretacje faktycznie odnoszą się do gry, do tego co jest w niej zawarte, a twoje domysły to zwykły ad hominem w kierunku Kojimy.
Tak czy siak, szalony japończyk odleciał.
No właśnie widać, że nie zrozumiałeś gry, albo Twoja znajomość angielskiego jest - delikatnie mówiąc - dyskusyjna. Ponieważ WSZYSTKO to co przedstawiasz jako teorię spiskową jest DOKŁADNIE WYJAŚNIONE w samej grze. A najlepsze jak dochodzisz do wniosku, że Kojima zakamuflował liczne porównania misji z MGS1 do MGS2. No właśnie NIC nie zakamuflował, bo w samej grze WPROST zostało powiedziane, że misja na Big Shell jest odwzorowaniem misji na Shadow Moses i zostało wyjaśnione dlaczego. Ta gra Cię przerosła.
Metal Gear Solid 2 nie jest crapem, ale po raz pierwszy pokazał, że Kojima to grafoman, który sam nie wie, co chce przekazać. Metal Gear Solid 4, to jest crap. Kretyńska fabuła, durne dialogi i ciągnące się filmiki. Pogubił się w przekombinowaniu 2, co miało swoje odbicie w 4.
Seria Metal Gear, to dla mnie:
- Metal Gear 1, 2 (MSX)
- Metal Gear Solid 1,3 (z 2 jedynie prolog że Snakiem jest wyśmienity i klimatyczny)
Nigdy nie myślałem o tej grze w ten sposób. Sądziłem, że ten konflikt zaczął się dopiero koło mgs v. Fajny materiał proszę o kolejne związane z tym tematem.
A co z wydarzeniami fabularnymi w czwórce które są kontynuacja wątków z dwójki?
Ktoś wyżej wyjaśnił.
Sterowanie odrzuca od gry.
MGS 2 przeszedłem bez większych emocji ale Snake Eater to było coś :D Poza nieśmiertelnym MGS 1 ^^
Dzieje sie w wirtualnej rzeczywistości czy jest vr mission w której Patrioci probowali "ulepic" snejka?imo to byla taka ich symulacja zresztą chyba przetestowana w mgs 1 😉
To by wyjaśniało trochę czemu w późniejszych grach ma się odczucie, że Kojima trolluje graczy.
Całkiem sporo reżyserów filmowych od 150 lat robi to samo i to sporo lepiej za pomocą języka filmu w swoich produkcjach. Tylko Ci kiepscy są widzami zawiedzeni.
Zawsze mi się wydawało że MGS2 jest przegadany a Big Shell po prostu nudne. O wiele bardziej zawsze mi pasował stylistycznie i gameplayowo MGS i MGS3. To co mi zapadło w pamięci z MGS2 to przede wszystkim voice acting nieżyjącego już Johna Cygana, który grał Solidusa.
Pomimo tego ze to najsłabsza część to nazywanie tego tytułu crapem to duża przeginka Gra jako taka jest naprawde dobra
Kojima to prawdziwy kot. Dzięki i czekam na więcej o MGS ❤
Kot? xD jakbyś był w wojsku to byś wypluł to słowo xD
Nie graj tyle bo Ci sie w glowie przewraca proponuje przerwę i spacerek moze balwana ulepic na lepsze samopoczucie
Jaki łeb
Jak dla mnie wszystkie te dziwactwa były łatwo wytłumaczalne ogólną "japońskością" i licznymi zabiegami w pozostałych tytułach z serii, które w każdej innej europejskiej produkcji wypadają co najmniej nietypowo. Gra była tak dziwna, że stwarzała pole do dowolnych interpretacji. Ten dziwny vibe MGS2 był też całkiem intrygujący. Gracz po pewnym czasie przestaje się zastanawiać co jest lamerskie, a co nie i akceptuje to co Kojima zaserwował.
Kapral Żyrafa wskrzesił komandora Marcinko, kapitana Alexa, generała Jaszczura i szeregowego Równoległego, by za pomocą wehikułu czasu przejąć władzę nad światem. Gdy maszynę mieli już gotową do ich bazy wpadł major Kopyto zabijając wszystkich jednym nabojem (bo więcej nie miał przy sobie). Ujrzawszy maszynę postanowił cofnąć się do końca lat 90 i przystawiając pistolet do głowy Kojimy powiedział: "Hidziu, weno zrób taką gierkę, co by NRGeek miał o czym pomyśleć wieczorami heheheh". Po czym wrócił do 2023 i rozwalił maszynę, bo stwierdził że ten szmelc nie jest mu już do niczego potrzebny. Taka moja teoria na MGSa2
To co tu słyszę to jakiś crap:D Jeśli raiden to taka słabo zaprojektowana i crapowata postać
to czemu posiada ruchy Greay Foxa (Ninja z Mgs1) ba do tego wyszła z nim gra na xboxa 360 a motyw big shell przewija się w jednej z najlepszych gier na PSP?A to ze raiden ma poryta psychikę i nic jest pod koniec wyjaśnione to nie godne mistrza:D Dzięki takim opinią gry są tym czym i tylko kserują to co się sprzedało.
Super, to teraz pozostałe odsłony mgs ;) dzięki za inne spojrzenie na tą część
Film strasznie stronniczy. Owszem zgodzę się, MGS2 to jest crap i był crap w dniu premiery. Ale to nie taki crap jak Maluch racer, gdzie wszystko jest spie**olone. Graficznie gra prezentowała się świetnie, reakcja wrogów na rzucany przez gracza cień, topniejące kostki lodu (które były tak samo g warte co ślizganie się Raidena na ptasich odchodach) robiło przez wiele lat wrażenie. Już po premierze pojawiło się od groma oburzających głosów, że Raiden to (cyt.) "pedalski bohater" i ma się nijak do Snake'a. Stąd podobno poprawa jego wizerunku w MGS4 jako cyberninja. Jak na moje jest to jedno z wielu zagrań Kojimy by naprowadzić na coś graczy i obserwować lawinę jak leci. Przecież idąc tym tokiem rozumowania i narastającym napięciem między Kojima a Konami od czasów MGS2 do MGS5 to każda kolejna gra z serii powinna być crapem, a przecież MGS3 przez wielu uważany jest za najlepszą grę z serii. Jak dla mnie może coś jest na rzeczy, ale w większości jest to tłumaczenie się, że chciał stworzyć grę wszechczasów, a wyszedł mu crap, którego tylko recenzenci pism dobrze oceniali. Kojima był jednym z moich ulubionych tworców gier, nawet uwielbiam MGS5, pomimo tego, że gra nie cieszy się dobrą reputacją, ale od czasów Death Stranding jest dla mnie kolejnym artystą, który ma swoją chorą wizję, wyolbrzymiałe ego i jest takim Andym Warholem naszych czasów.
Świetny materiał.
MGS to moja ulubiona gra i dwójka jakaś taka dziwna zawsze mi się wydawała, ale mimo wszystko przeszedłem - byłem zawiedziony grając 20lat temu, że Snake się tam nie pojawił - nigdy do tej części nie wróciłem tak jak do innych, a zwłaszcza do jedynki 😎
Ale to był mocny film!! Szapoba NRGeek
Wszystkie gry od Kojimy to CRAPY.
Ciekawy materiał, ale jeśli jest jak mówisz, chociaż według mnie go przeceniasz, to Kojimie ewidentnie coś nie pykło bo gra zebrała pozytywne recenzje i się b.dobrze sprzedała…🙂
to teraz powinieneś nam opowiedzieć dlaczego, po co jak nie chciał, kiedy i z kim zrobił Metal Gear Solid 3
Jedna z lepszych gier dekady. Amen. Jeśli MGS2 to crap to czym jest MGSV ? Dawno nie widziałem takiego bełkotu. .. żenada weekendu.
No trochę się Energik zaorał, ale szanuję jego opinie, a o złych gustach nie dyskutuje ;)
Nie denerwuj sie on tak specjalnie zeby bylo troche lapek i wyświetleń gdybys tyle siedzial przed tv i gral w gówniane gry to tez by ci sie w glowie popierdoliło
Mało tego że MGS V był crapem to był jeszcze srogim wałem Kojimy na kasę Konami...
@@BlackSnake1602 fabularnie może i tak, ale piaskownica i gameplay są na najwyższym poziomie
@@KalinhoPL gameplay świetny - najlepsza skradanka ever. Piaskownica jako taka słaba, bo pusta i 90% terenu nie służyła niczemu. Fabuła słaba bo jej nie było. Wał na kasę, bo Kojima wydał na licencjonowane utwory i inne pierdy zamiast na ważne elementy gry.
Grałem na konsoli w 4 części MGS'a u kolegi dawno temu. Po trochę i żadnej z nich nie ukończyłem, mało pamiętam fabuły. MGS II początek ze Snake'iem był dobry ale kiedy musiałem grać Raidenem, to rzeczywiście mnie to trochę odpychało oraz Rosemary wywoływała u mnie cringe. Pamiętam ten moment z ptasim łajnem. to chyba miało pokazać jaką sierotą jest Raiden i Snake'owi do pięt nie dorastał. Ale mimo tego nie czułem że Kojima zrobił taki celowy zabieg. W sumie można go zrozumieć, bo sam jestem zwolennikiem bycia upartym, jeśli nic nie idzie po mojej myśli. Wtedy to jest powód by się tak zachować.
Mnie się wydaję że Death Stranding to też crap, ale inaczej poprowadzony i myślę że Hideo teraz stał się megalomanem, zwiastun DS2 czy znów nie ma powtórki z rozrywki, dobra Hideo tworzy dobre gry, dobre historie, ale Death Stranding to żart AAA, niedługo pewnie zapowiedzą nowe gry z serii Metal Gear i zobaczymy czy fanowie są za Hideo czy za nową wizją nowych studiów na Metal Gear.
Mam ziomeczka, który się mega mocno odbil od MGSa. Przerosła go japońskość i średnia czytelność tych gier jak się w nie gra poraz pierwszy. A DS mu się mega podoba. Uznał, że to w końcu jakaś przyjemna odskocznia od ciągłego schematu idź tam, zabij tych, wróć.
Też bardzo lubię Death Stranding, ale nie uznałbym tej gry za jakąś wybitną. Niemniej bawię się przy tym lepiej niż przy AC Oddyssey
@@Wookash11111 Ja ci powiem też że rozumiem z drugiej strony tz. Marudzenie Hideo Kojim-y, chyba to rozgryzłem, zobaczył co potrafi RTX z serii 4000 i mnie się wydaję że męczy go te konsole są zamknięte, że nie ma mocy która udźwigła jego wizję, hideo by nie chciał tworzyć otwartych światów tylko by gry mogły dorównywać filmom hollywoodzkim, też jego gra z Microsoft ma używać technologi chmury a zaraz będzie mówił o technologi AI bo on to kocha, do nintendo się nie przyłączy bo baby, momy, milk itp. Hideo by chciał by moc obliczeniowa była nie ograniczona.
A co do zabicia Metal Gear, gdyby chciał ją zabić to by nie było długiej serii aż po TPP, Death Stranding pokazało wizję Hideo tylko problem jest w tym że nie umie tych światów swoich rozbudować, tylko korzysta ciągle ze sztuczek które pamiętają czasy PS3 i Xbox 360.
Kurde teraz widzę to inaczej i masz masę racji 😱 ale co z faktem że po mgs2 wyszła genialna 3ka (pozbawiona tych debilizmów) oraz świetna 4ka(w której jest też raiden który na szczęście jest mniej pizdowaty) 🤷
Dzięki za super materiał ,szacunek
W końcu ktoś to powiedział głośno. Już za pierwszym ograniem wiedziałem że coś jest nie halo z tą grą... Gratuluję odwagi, rzadko spotykane obecnie w internecie "swoje zdanie" 👍
Hej mam na PC. Mgs2 ale ta inna część na S.
I za ciula nie mogę jej uruchomić na żadnym łapki, co ona ma za wymagani grafiki czy jakiś specjalny trik?
Zgodność?
Na gogu jest zaktualizowana dzialajaca wersja dwojki za pare zlotych.
Sniper Wolf można było załatwić z Nikity bez wychodzenia na strzał.