*Po przeczytaniu niektórych Waszych komentarzy (za które Wam bardzo dziękuję) mam taką parę myśli, którymi chciałbym się z Wami podzielić: 1) Tworzyłem ten materiał i mówiłem z głęboką miłością do wszystkich tradycyjnych i konserwatywnych katolików. Chciałem tym materiałem raczej uwrażliwić "liberalną" część Kościoła, by tych ludzi słuchali, nie lekceważyli, nie marginalizowali, nie wrzucali do grona wariatów, szurów itd. 2) Wielu z Was (tradycyjnych i konserwatywnych) odebrało powyższy apel jako "protekcjonalne traktowanie" czyli dokładnie odwrotnie do mojego przekazu i intencji. Rozumiem Wasz odbiór i punkt widzenia, na pewno mógłbym popracować nad swoim przekazem, natomiast wiem też co powiedziałem, szczególnie w ostatniej części: nie o czułostkowe czy pretensjonalne podejście do "tradycyjnych" mi chodzi, ale zaprzestanie ich marginalizowania w Kościele. Dla mnie pojęcia "pomoc", "towarzyszenie", "wysłuchanie" to zwykłe akty miłości chrześcijańskiej a nie "protekcjonalne traktowanie". 3) Nie zrównywałem nigdzie w tym materiale wszystkich "tradycjonalistów" z neurotykami religijnymi. Podkreśliłem to wyraźnie pod koniec świadectwa. Opowiedziałem swoje świadectwo tylko dlatego, że być może ktoś wśród "szukających nadmiernej pewności w prawie" odnajdzie się w podobnym do mnie problemie. I znajdzie wolność i ukojenie w wychodzeniu z takiej, oddalającej od Boga, religijności. 4) Proszę też o zwrócenie uwagi na to, że zaliczyłem wszystkich tradycyjnych i konserwatywnych do tych, którzy stoją zalęknieni pod ścianą. Wyraźnie, po moim świadectwie w tym filmie powiedziałem: "wszystko to co przeżywałem JA oraz to jak pojawił się w tym papież Franciszek genialne opisał ks. Strzelczyk" i potem przywołałem tekst. Zatem MOJĄ sytuację dobrze opisał tekst ks. Strzelczyka, a nie wszystkich tradycyjnych. Swoją opinię o podejściu do konserwatywnych i tradycyjnych wyraziłem od 13:30, gdzie rozwijam (względem tekstu) wątek będących tych przy ścianie i polemizuję z tekstem mówiąc, że może nie wszyscy są zalęknieni, a nawet jeśli są to że może warto zauważyć, że to nie musi być taki "pusty lęk" jak ten mój z przeszłości, ale normalny i zdrowy - wynikający z miłości bliźniego. Rozróżniłem też, że wśród tradycyjnych i konserwatywnych są nie tylko zalęknieni (bo tacy przecież też są), ale są też wkurzeni, rozczarowani, zaniepokojeni, krytyczni czy po prostu idący swoją drogą, do której mają prawo ("co człowiek to kosmos"). Film w założeniu jest właśnie moim wsparciem ich, że mają prawo do tej drogi, że nie wolno im jej odbierać. Nie zgodziłem się też z tekstem mówiąc, że może ta przepaść nie jest wcale "wyobrażona" i dodałem wiele słów o tym, żeby się w nich słuchać, nie lekceważyć i nie wrzucać do szurów itd. 5) Zaskakujące są dla mnie również te głosy, że nakazuję "tradycyjnym", by zjeżdżali po poręczy - mówię dokładnie coś odwrotnego - wzywam za ks. Strzelczykiem do tego, by pozwolić im, tak jak chcą, konwencjonalnie zejść po schodach, nie narzucać siłowo "nowego myślenia", z szacunkiem dla ich tradycyjnej wrażliwości i drogi do Boga. 6) Bardzo cieszę się, że wielu z Was odnalazło bliskość Boga w Tradycji, natomiast równie mocno cieszy mnie to, że ktoś odnalazł bliskość Boga dzięki o. Adamowi Szustakowi, dominikanom, Odnowie czy innym wspólnotom i osobom. Kościół uczy przecież, że nie ma jednej, takiej samej dla wszystkich, drogi do Pana Boga. Proszę tylko, by uszanować inną, nie narzucając innym swojej jako "wyłącznie prawdziwą". I to tyle chyba w ramach dopowiedzenia. Podkreślam, że z pewnością nie zwalam całego nieporozumienia na Was :) Absolutnie uznaję niedoskonałość mojego przekazu, będę nad nim pracował, natomiast chciałem w tym komentarzu uściślić to co miałem na myśli nagrywając ten film. Pokój i Dobro, trzymajcie się! Pierwsza część o religijności neurotycznej: th-cam.com/video/eyC0QkI6u-I/w-d-xo.htmlsi=Y-V_sV3W743W0g2c Druga część o religijności neurotycznej: th-cam.com/video/mvNI3hau7gI/w-d-xo.htmlsi=J9HHYqgXLfnd0VF3 Jeśli chcecie wesprzeć moją pracę to można to zrobić na trzy sposoby: 👉 przez patronite: patronite.pl/Samolyk 👉przez przycisk "wesprzyj", który znajduje się tuż pod filmem 👉przez darowiznę wpłacaną na konto Bank Pekao SA 08 1240 2786 1111 0010 1984 8265 tytułem: "darowizna" Z góry dziękuję za każdy wyraz wsparcia :)
Jeszcze nie obejrzałam filmu, przeczytałam tylko tej komentarz - Bardzo ważne przesłanie z tym nie narzucaniem swojego modelu religijności. Ja dla odmiany zauważyłam to narzucanie często u tradycjonalistów - zarzuty o nie byciu "prawdziwym katolikiem" dla osób, mających bardziej liberalne podejście. Na pewno jednak można znaleźć przykłady po obu stronach. Więcej tolerancji w przeżywaniu religijności 😊
Tyle tylko, że ja lubię słuchać o. Szustaka i zgadzam się z nim w większości tego co wypowiada a z papieżem Franciszkiem nie zgadzam się. Nawet nie z tym co mówi, bo często mówi pięknie tylko z tym, co robi a tu jedzie, pozostając w Twojej Tomku nomenklaturze, po bandzie. Kłopot w tym, że ja uważam, że to co On robi jest złe. A nie jest wariantem tej samej drogi. I żeby była jasność nie zawsze tak uważałem. Po prostu przyglądam się, rozeznaję i badam, i widzę jak jest w tym wszystkim brnie do świata. Zamiast być w nienawiści u Świata jest w nienawiści u swoich. Poza tym nie twierdzę, że przeciwnicy Franciszka to margines. To jakaś połowa. Zresztą, prawdę mówiąc, zgorszenie wywołuje już sam tekst bardzo sprytnie napisany. Czynnym homoseksualistom wierzącym w Boga powinniśmy raczej ofiarować gorącą modlitwę w tym wstawienniczą o wytrzymanie w czystości niż błogosławieństwo. A tu o modlitwie nie ma mowy chyba ze znowu błogosławieństwo uznamy za formę modlitwy itp. A zatem dokumnuje się pewnego rodzaju pomieszanie, ale spojrzałbym szerzej na te wydarzenia w kontekście całego Chrześcijaństwa, fałszywych proroków i historycznie okresów bardzo złych papieży, które zawsze są okazją do zmiany swojego życia.
Tomaszu! Każdy katolik powinien być wspaniałomyślny, tzn. powinien zakładać dobre intencje u innych. Przez głowę mi nie przeszło, że w przypadku tego materiału było inaczej. Nie to jest jednak problemem. Sprowadzając tradycjonalistow do osób o wyjątkowej wrażliwości religijnej, lub do osób o wysublimowanym poczuciu estetyki, dajesz dowód, że nie masz pojęcia o co tradycjonalistom chodzi. Skoro zatem wypowiadasz się w temacie, o którym nie masz zielonego pojęcia, nie dziw się, że inni odbierają to jako protekcjonalne traktowanie.
Ja przeszłam przez Oazę, Taize, Duszpasterstwo akademickie, Odnowę w której nadal działam i odkryłam Mszę Trydencką, którą pokochałam. Przykro słyszeć jak się mnie traktuje jak głupią którą trzeba sprowadzać że schodów bo taka biedna i nie chce gelyndra. Jeździłam, modlę się w językach i wolę Mszę tradycyjną bo widać w niej oddawanie czci Chrystusowi. A traktowanie nas jaki głupków wioskowych, ciemnotę plus pokrętne nauczania i prześladowanie wszystkich kochających ta tradycje oraz proszących o wyjaśnienie nie buduje jedności..
Właśnie Tomek mówił, żeby pozwolić innym na inne drogi do Boga i do przeżywania wiary na swój sposób. Przeczytaj jego dopisany (długi) komentarz. Ja jestem za tym, żeby była różnorodność w Kościele, bo (cytat z Tomka) "co człowiek to kosmos", nikt nie ma monopolu na jedynie słuszne wyrażanie wiary. Np. takie msze trydenckie, gdyby gdzieś były, to chętnie bym czasem uczestniczył (zdaje się że obecnie wymagają specjalnego pozwolenia, a powinny być tak, żeby były swobodnie odprawiane).
Nie o to mu chodziło. Mnie też całe życie straszono prawem najwięcej nagrań w szkole dostałem od siostry co uczyła Religi. Ja nigdzie nie jeżdżę model się różańcem jestem wolnym człowiekiem pracuję i dbam o moją trójkę dzieciaków. Żyj i daj żyć
Coś się dzieje Panem, Tomku, nie najlepszego. Tak to widzę, bo od zawsze słuchałem Pana z uznaniem i akceptacją, a od jakiegoś czasu jakby się Pan zmienił . Na niekorzyść. Uczynienie gelendra symbolem jest mocno chybione, wszak poręcz prowadzi w dół. Zjeżdżanie jest przyjemne, ale krótkie. O ileż prawdziwsza jest metafora "Źródła", do którego się idzie w górę i pod prąd, i z wysiłkiem. Bo to co piękne zdobywa się z trudem i nieraz ciężką pracą. Zbigniew Herbert zostawił nam poezję, w której jest trudna prawda o zdobywaniu i chronieniu wartości, "tych starych zaklęć ludzkości". Został po nim też imperatyw: "Jeśli mam dwie drogi do celu, wybieram trudniejszą". Bóg nas kocha, ale nie bezwarunkowo. Prawdziwa miłość jest wymagająca - od siebie samego i od osoby, którą się kocha. W tym przypadku mamy naszą miłość do Boga i Boga do nas. I wzajemne wymaganie. Bóg okazał nam miłość w drodze krzyżowej i męczeńskiej śmierci. Czegóż chcieć więcej. A jednak otrzymujemy więcej - jest miłosierny i przebaczający, i ufny w naszą szczerą chęć poprawy. Ale to przebaczanie nie może być grą w "kotka i myszkę" i trwać w nieskończoność. Chęć poprawy musi być szczera i przynosić efekty. Jeśli tak nie jest, Bóg karze. Czasem za życia, by skłonić jeszcze mocniej, choć boleśniej do pokuty i wiarygodnych dowodów walki ze złem, które nosimy w sobie, a czasem po śmierci. Dziś zaczyna dominować wśród sporej części katolików przekonanie, że najważniejsza w naszej religii jest miłość. Papież to przekonanie utrwala. Owszem, Miłość tak, ale najważniejsza jest Prawda. Choćby dlatego, ze bez prawdy nie ma również Miłości. Prawda jest fundamentem wszystkich wartości. Jeżeli ktoś wiarę ogranicza do uczucia, do miłości, to jest daleko od autentycznej wiary. Taka wiara jest in fantylna i niedojrzała. Pozdrawiam serdecznie, a te moje krytyczne uwagi płyną z szacunku do Pana i z obawy, by się Pan nie pogubił.
"Bóg nas kocha, ale nie bezwarunkowo." To nie jest prawda. Bóg kocha nas właśnie bezwarunkowo, co udowodnił dobrowolnie decydując się umrzeć za każdego człowieka na krzyżu, a na dodatek z krzyża nawet, będąc opluwany i wyśmiewany, wstawił się za swoimi oprawcami mówiąc, że robią tak dlatego, że nie wiedzą co czynią. Chyba, że niefortunnie Pan dobrał słowa i chodziło jedynie o to, że to, że Bóg nas kocha, nie znaczy, że od nas nie wymaga. Co do tego - zgoda. "Chęć poprawy musi być szczera i przynosić efekty." Nie. Nie musi przynosić efektów, musi być szczera. Możemy upadać, upadać i upadać, ale jeśli podczas spowiedzi szczerze postanawiamy się podnieść i iść dalej, to Bóg nam radośnie przebacza i bierze w objęcia. Sugerowanie, że musi przynosić efekty, to mówienie, że Bóg zmęczy się przebaczaniem nam i stanie się do tego niechętny po 10 czy 100 razie, gdy znowu upadamy, gdy pozornie nie zrobiliśmy postępów w walce, a tak nie jest. Bóg mówi, by przebaczać 77 razy, co oznacza przebaczać w nieskończoność: sam nie stosuje innego kryterium. "Dziś zaczyna dominować wśród sporej części katolików przekonanie, że najważniejsza w naszej religii jest miłość." I bardzo dobrze, bo to znaczy, że zaczynamy zgadzać się z Św. Pawłem. :) "Wiara, nadzieja, miłość - a z nich największa jest miłość".
Nie traktowałbym tego jako kolejnego "nieporozumienia" pomiędzy "liberałami" a "tradsami". Jestem charyzmatykiem, przez wielu uważany za modernistę, a jest dla mnie zupełnie jasne, że Fiducia Supplicans to ABOMINACJA (obrzydliwość). A komunia dla aktywnie i jawnie zdradzających swoich małżonków to coś jeszcze gorszego. Nie jest to oczywiście tylko moje zdanie. Powinno nas wszystkich zastanowić, że bezprecedensowa liczba biskupów i całych episkopatów zdecydowała się odrzucić ten dokument, chociaż ma wysoką rangę. To jest potężna afera, której nie możemy umniejszać. Niemniej, dziękuję za zachęty do spokojnej rozmowy i wysłuchania tych, którzy są porażeni działaniami Franciszka. To bardzo potrzebne. Dziękuję Tomaszu za ciągłe budowanie mostów i solidny udział w "posłudze jednania" (2 Kor 5,18)! Pozdrawiam serdecznie! :)
Oglądając Twoje ostatnie filmy myślałem, że gdzieś tam obok Ciebie stoi poza kadrem Ks Bańka z wzniesioną Sumą Teologiczną gotową do uderzenia :D Nie wiem co tam i gdzie zamarzło, ale warto było czekać na czas, kiedy Dobra Nowina i Szkoły Akwinaty zaczęły mówić - na moje ucho - jednym głosem. Pozdrawiam i najlepszego!
Hej @DobraNowinaNet, nie wiem jaka jest szansa że to zobaczysz, ale mam do Ciebie 2 pytania. Czy jeśli według Ciebie Kościół w swoim Magisterium naucza „abominacji”, to nie kłóci się to z obietnicą Chrystusa w Mt 16,18? I czy sposób w jaki przedstawiasz swoją pozycję nie kłóci się trochę z ideą zawartą w IV części Donum Veritatis albo w Lumen Gentium 25?
@@zarobass na szczęście sanhedryn nie może zmienić dogmatów katolickich, dlatego wszelkie dokumenty tego typu mogą być i z pewnością będą skorygowane. Bramy piekielne go nie przemogą...
Mikołaju, nie jestes charyzmatykiem. Źródła współczesnego charyzmatyzmu tkwią w sektach zielonoświatkowych. KK nie uznaje tam nawet chrztu wiec skąd nadzwyczajne charyzmaty? Poza tym charyzmaty potwierdzają włąściwie przepowiadanie, nie nie ma tego u zielonoświatowców, a wspólnoty charyzmatyczne toną w herezjach. Zacznijcie myślec logicznie.
Świetne porównanie z tą poręczą! Po to schody zostały zbudowane, żeby po nich chodzić. Po to poręcz przy schodach, żeby się jej trzymać. Jeśli głowa kościoła- w odniesieniu do przenośni- woli ryzykować i zjeżdżać po poręczy wskazując innym niebezpieczną drogę to należy się za niego modlić by zszedł na ziemię i docenić jednak te schody zabezpieczone barierką. Panie Tomku, mój rówieśniku, podobnie jak Pan przechodziłem różne etapy mojej wiary. Można by powiedzieć górki i dołki. Kiedyś zapytałem kapłana dlaczego przestałem czuć Boga. Ten odpowiedział: "Dziękuj za to! Właśnie zaczęła się Twoja wiara." Szukanie łatwiejszej drogi, bardziej szczęśliwszej, radosnej, pełnej emocji może kolidować z tym, czego Pan od nas wymaga. Każda rewolucja przyniosła za sobą śmierć. Rewolucja kościelna różni się tym, że ofiarą nie będzie ciało pozbawione głowy na gilotynie. Ofiarą będzie dusza, która wystawiona jest na potępienie. A głowa kościoła powinna zadbać w pierwszej kolejności o zbawienie wiernych. Dlatego wspomniany cytat "Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie" jest jak najbardziej na miejscu. Tak aby nie pozwolić interpretować wiernym słów papieża tak jak im wygodnie. Wystarczy spojrzeć na reakcje biskupów. Jedni dziękują, że papież pozwolił błogosławić związki jednopłciowe (wiem, że nie o związki chodzi ale biskupi tak o tym mówią) drudzy mówią, że pozwolenie na błogosławieństwo par jednopłciowych rodzi duży problem. Trzecia grupa uważa, że przecież nic się nie zmieniło. Ta ostatnia jest chyba największym zagrożeniem dla kościoła. Reasumując, poręcz po której zjeżdża wyższy stan duchowieństwa, jest nieoheblowana i można się poważnie na niej pokiereszować. Nie oczekuje zrozumienia. Mam jednak nadzieję, że nie będzie się Pan, Panie Tomku, propagandystą rewolucji kościelnej. Z Bogiem!
W pełni się zgadzam. Bardzo mądry wpis. Odniosłam wrażenie, że p. Tomasz trochę nagina tłumaczenie na czym polega przeżywanie wiary i poczynań papieża. Ja też jestem przekonana, że poręcz nie służy do zjeżdżania. Jak robią tak pasterze, to wygląda bardzo infantylnie. Za takimi nie pójdę. Ciekawa jestem, ilu tak przeżywających wiarę oddałoby życie za Chrystusa. Czy jak skończy się fan, zostaną czy odejdą? Przeżywanie wiary jak zjazd po poręczy. Czy Chrystus swoją relację z Ojcem też tak przeżywał? Ależ to był fan, cierpieć na Krzyżu. Zaznaczam, że nie jest moim wzorem Savonarola
Drogi Tomku, na wstępie chciałem powiedzieć, że bardzo się cieszę z tego, że w końcu postarałeś się bez kpiny podejść do postrzegania rzeczywistości Kościelnej i światowej przez tradycyjnych katolików (którego to sformułowania bardzo nie lubię). Widać, że tak serio, coś Cię ruszyło i postawiłeś sobie za cel: „Tak nie może dalej być! Nie mogę się cały czas nabijać z tradycyjnych katolików, bo jak to o mnie świadczy jako o dziecku Bożym.” Ekstra :) Ogromny ukłon dla Ciebie, ponieważ nie łatwo jest stanąć w prawdzie o sobie, o swoim własnym zachowaniu, spojrzeć za plecy i stwierdzić: „Ej, coś tam było jednak nie tak. Muszę się zmienić”. Po drugie: Bardzo mi się również podobała szczerość Twoich intencji! Widziałem, że podkreśliłeś ją tym, że nadałeś swojej wypowiedzi poważny ton- bez żadnych „śmiesznych” wstawek, przerywników, gagów z internetu, etc., którymi zazwyczaj najeżone są Twoje filmiki. Ogromny plus. Wierzę w Twoje szczere intencje i próbę zwrócenia uwagi swoich odbiorców na problem polegający na bagatelizowaniu lub wręcz ośmieszaniu postaw tradycyjnych katolików względem obecnych problemów w Kościele (i na świecie). Niemniej jednak Twój przekaz implikował niejako, że katolicy tradycyjni (będąc oczywiście wielkim darem i skarbem dla Kościoła) nieco się pogubili - stoją przerażeni pod ścianą patrząc na wszystko co robi Papież Franciszek, a Ci, którzy rozumieją lepiej powinni wziąć ich pod rękę i pomóc zejść po schodach w dół (bardzo niefortunny przykład) i pokazać, że to co się teraz dzieje w Kościele wcale nie jest takie złe, to po prostu szybka jazda w dół po poręczy... Przekaz ten został mocno podkreślony przez Twoje świadectwo, w którym opowiedziałeś, że kiedyś też miałeś bardzo „surowe” podejście do wiary, jako zbioru zakazów i nakazów i nie mogłeś zrozumieć, że Bóg nas kocha bezwarunkowo, bo przecież wszystko jest obwarowane jakimiś prawami. Czyli pokazałeś niejako, że tradycyjni katolicy są troszeczkę właśnie na takim poziomie, na jakim Ty byłeś kiedyś… zalęknieni i patrzący z niepokojem na wszystko co robi obecny papież, nie patrzący na to że Bóg nas kocha takimi jakimi jesteśmy. Powrócę do punktu pierwszego - rozumiem Tomku, że miałeś dobre intencje, bo to widać i to jak najbardziej doceniam. Ale przekaz dalej był z perspektywy osoby, która stoi po stronie racji. Osoby, która stara się dopomóc i dostrzec ogromną wartość w tych innych, pod ścianą. Z Panem Bogiem i Niech Cię Matka Boża prowadzi każdego dnia!
Panie Tomku, 40 lat jeździłam po tej religijnej poręczy, przeczytałam większość książek O. Szustaka i ogladalam Languste, msze u Dominikanów, nigdy żadnej lękowej religinosci.. I do czego doprowadziły mnie te poręcze, zjazdy etc? Do Tradycji! Bez lękowości, bez zagubienia, wreszcie mam oparcie😊 Takiej opcji nie wziął Pan pod uwagę, czemu?
Ja też słuchałem O. Szustaka i na początku mi się podobało. Ale później wiele rzeczy mi przestawało pasować. Tak też trafiłem na księży tradycyjnych s YT i obecnie jestem w tradycji.
Przecież tu nie chodzi o żadne twoje osobiste lęki, czy brak lęków, a o Prawdę i to kto za nią stoi, kto jest jej depozytariuszem we współczesnym Kościele. @@BraTango-my5ri
@@BraTango-my5ri proponuje odwiedzić spowiedź. Nie zagłuszy się grzechów powtarzaniem frazesów, że Bóg to miłość więc dobra co chceta. Proszę nie musisz dziękować ☺️
Ja się wychowałam na schodach, wskoczyłam na początku dorosłego życia na poręcz, pozjezdzalam chwilę, ale Bogu dzięki poszłam po rozum do głowy i wróciłam na schody
Tomek myślę że burza jaka jest pod tym filmem pokazuje jak ogromnie trudnym tematem jest próba budowania JEDNOŚCI między nami w Kościele. Dziękuję Ci że podjąłeś tą próbę! I proszę byś w tym nie ustawał! Dla mnie to mega cenne, poszerzające myślenie. Dziękuję! I Dziękuję że nigdy nie uciekasz od najtrudniejszych tematów! Ryzykując tym czego tu doświadczasz.... falą niezgody i krytyki. Dziękuję że mimo tego jesteś i dzielisz się swoimi doświadczeniem wiary ❤
Dzień dobry, Ze zdumieniem wysłuchałem Pana opowieści o bandzie. Kilka uwag : 1. Dzisiejsze dokumenty papieskie nie są krótsze od tych dawniejszych ale o wiele za długie. Proszę sięgnąć do encyklik tzw. tradycyjnych, a według mnie o wiele nowocześniejszych, np. do tej najważniejszej w historii Kościoła o niewolnictwie chyba Pawła VI Sublimis Deus z lat 30 tych 15 wieku. To chyba jedna strona A 4. A jaka zwięzłość i precyzja przekazu. Treść wyprzedzająca epokę. Inne encykliki podobnie. Poziom wykształcenia tamtych ludzi to coś nieprawdopodobnego. I żadnych nieścisłości pozwalających na swobodę interpretacyjną. Wszyscy wiedzą o czym jest mowa i o czym mowy być nie może. Człowiek ma jasny przekaz. 1. Ojciec syna marnotrawnego kocha go oczywiście, ale nie wysyła mu paczek żywnościowych i pieniędzy. Wie że to czego mu najbardziej brakuje to jego własne cierpienie. Dopiero po nawróceniu i zrozumieniu błędów przygarnia. Ani minuty wcześniej. 3. Katolicy tradycyjni i konserwatywni są tacy tylko w opisach Pana autorów. Sami siebie, całkiem obiektywnie moim zdaniem uważają za nowoczesnych. Nie ma nic bardziej konserwatywnego niż rewolucja. Średnia wieku uczestników tzw.. Mszy trydenckiej jest najniższa ze wszystkich praktykujących katolików, tam są też najwyższe ofiary na tacę. Z tym wiekiem to zupełna nieznajomość tematu. 4. Dlaczego nie mamy się niepokoić buntem hierarchów w Watykanie przeciwko niezmienności nauki Kościoła ? To chyba naturalne. Sw. Katarzyna zagroziła wręcz papieżowi co się z nim stanie jak się nie nawróci.. Mógłbym dłużej ale już skończę. Pozdrawiam Mariusz
Ja dzięki Papieżowi Franciszkowi, pewnie wbrew jego woli, odkryłem tradycję, Mszę Trydencką i pogłębiłem wiedzę, wiarę i moją relację z Bogiem i Maryją. Ten pontyfikat jak i całe posoborowie jest w moim odczuciu dopustem bożym. Zdałem sobie sprawę, że żaden papież - żaden Jan i żaden Paweł nie zbawi mojej duszy za mnie. Nawet ja sam tego nie jestem w stanie zrobić, bo zasługuję na piekło. I zrozumienie tego faktu nie czyni we mnie ani nerwic czy lęków, ale wyzwala. Bo to Chrystus zbawia i tylko On. My jedynie możemy mu w tym pomóc, pozwolić mu na to. Co do podejścia do tradycjonalistów. Ja nie potrzebuję zrozumienia. Katolik jest żołnierzem Chrystusa i powinien się przygotować na o wiele większe prześladowania. A czas jest bliski. Papież zjeżdża na poręczy? Pewnie tak, ale aż strach pomyśleć co jest na jej końcu. W tych trudnych czasach dołączam się do Mikołaja Kapusty i zachęcam do czytania Pisma Świętego. Tylko ostrzegam, że po jego lekturze dostrzeżecie dysonans poznawczy tego, co naucza Chrystus, a tego co głosi dzisiejszy sanhedryn urzędujący nad Tybrem. Twarde i mało dialogiczne słowa? Trudno, Jan Chrzciciel był wybitnie mało dialogiczny...
Zgodzę się, z jedną różnicą co do podejścia do tradycjonalistów. Też nie szukam zrozumienia, ale mniej kłód pod nogi bardzo by się przydało. Jeśli dodatkowe trudności od samego papieża są "testem" to ja podziękuję, nie potrzebuję ich i dobrze mi szło bez nich
@WaldekMarchewka-nk4hg Gdzie tu widzisz wywyższanie/poniżanie? Każdy zasługuje na piekło, chociażby z racji tego że każdy jest grzesznikiem. Patrz psalm 51. Św Paweł pisał że wszyscy zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej... Ty też, bo chyba nie powiesz, że zasłużyłeś sobie na niebo? Dalej św Paweł pisze że to Jezus "zasłużył" nam niebo (parafrazuję), w dodatku za darmo (a nie za nasze zasługi).
@WaldekMarchewka-nk4hg twój komentarz przypomina mi jaka jest słaba wiedza katolików spowodowana kulejącą katechezą w szkole. Ja też tak myślałem jak ty, co więcej myślałem kiedyś, że msza to pamiątka Wielkiego Czwartku. Niektórzy święci szli prosto do nieba dzięki temu, że 2000 lat temu Jezus umarł za nasze grzechy, oni sami byli w łasce uświęcającej (bez grzechu śmiertelnego), a ich akty miłosierdzia, pokuta i heroiczna wiara wypłaciły ich z więzienia czyśca.
Dzięki odkryciu Tradycji już nie czuję się zagubiona w Kościele, po prostu w nim jestem, a właściwie dopiero odnalazłam się w nim i jestem naprawdę. Tu jest esencja wiary. Pozdrawiam 🙂
Pogadałeś Tomaszu, pogadałeś, ale nic nowego nie wniosłeś. Rzeczy należy nazywać po imieniu. To co wnosi pontyfikat papieża Franciszka od początku było koślawe, ale teraz nabrało właściwych sobie kształtów (myślę, że nie muszę w tym miejscu uściślać przymiotnikiem). Twórczości Fernandeza, której przyklepał papież, nie da się w żaden sposób obronić Drogą Ewangelii. Dla większości staje się jasne w jaką stronę ci kolesie zmierzają...
Należę do Odnowy, więc nie uważam się za konserwatystką i wiele razy próbowałam najpierw zrozumieć Franciszka nim go ocenię, ostatni dokument przeczytałam w całości ten dotyczący błogosławienia związków nieoczywistych i muszę przyznać że przychodzi mi to z coraz większym trudem . Niestety, ale nie kwestionuje tego że jest głową Kościoła i chciałbym zgadzać się z nim byleby to wszystko było zgodne z nauką Ewangelii,a zaczynam mieć wątpliwości
Mam dokładnie tak samo. I tez nie jestem typową konserwatystką. Naleze do jednej ze wspólnot SNE (Szkola Nowej Ewangelizacji) i dosc duzo mialam przez ostatnie 12lat doswiadczenia w ewangelizacji z roznymi osobami i tematami.
Co jest nie zgodne z Ewangelią w tym co robi Franciszek? Za czasów Jezusa i Apostołów mieli łatwiej, bo co kolwiek robili w celu nawracania grzeszników byli "pionierami", nikt ich nie ograniczał dywagacjami na temat zgodności z Ewangelią. Jezus przyszedł nie do tych którzy się dobrze mają, tak samo księża, niestety, samo celebrowanie Mszy Św. nie wyczerpuje tego do czego zostali powołani. To nie jest tak że aby wejść do kościoła trzeba się najpierw nawrócić. Do kościoła powinni właśnie przychodzić grzesznicy by słuchać Słowa Bożego, kazań i się nawracać. Inaczej to nie zadziała bo niby w jaki sposób ci grzesznicy mają się nawracać? Dlaczego tak wielka część katolików osądziła w sercu homoseksualistów i spisała ich na straty? Papież przypomina że Kapłani są powołani w pierwszej kolejności do głoszenia Słowa Bożego niewierzącym i grzesznikom. Po to by się nawracali, Apostołowie czynili wiele cudów, modlili się nad grzesznikami, wypędzali z nich złe duchy itd. dlatego Kościół Katolicki tak szybko się rozszerzał i zdobywał coraz więcej wyznawców. Co się dzieje obecnie? Czy modlitwa nad grzesznikami jest czymś tak gorszącym dla "pobożnego" katolika że jest gotów stracić wiarę? Czym jest błogosławieństwo? Czy należy się tylko osobom wierzącym trwającym w łasce uświęcającej? Czy jak matka błogosławi dziecko przed szkołą pyta najpierw o to czy wierzy w Boga i jest wypowiadane? Ta cała debata nad decyzja Franciszka moim zdaniem ma źródło w dwóch problemach, pierwszy to że wierni i wielu księży sprowadzili funkcję Kościoła do Celebrowania Eucharystii i udzielania Sakramentów. Drugi problem to taki że w swojej pysze wiele osób osądziło w sercu tych czy innych grzeszników. Teraz nie mogą się pogodzić z tym że Papież chce tych grzeszników przygarnąć i ewangelizować. Doktryna kościoła się nie zmienia, lecz żeby ci grzesznicy ją poznali i zrozumieli że to co robią jest złe siłą rzeczy muszą poznać naukę Ewangelii i Kościoła. Takie "Błogosławieństwo" z modlitwą to świetny pomysł, bo skoro tacy zagubieni ludzie przyjadą po błogosławieństwo, to znaczy że w ich duszy jeszcze jest głos sumienia. Modlitwa Księdza ma olbrzymią moc, myślę że dzięki tym "Błogoslawieństwom" nawróci się wielu grzeszników i porzuci grzeszne życie. Stąd tak wielkie przeciwności napotyka Papież Franciszek, bo szatan nie chce wypuścić tych ludzi ze swoich szponów.
@@shogunlechuza6650 Nie mam nic przeciwko błogosławieniu kogokolwiek, ale dokument mówi o błogosławieniu związków par jednopłciowych, , a to jest różnica ponieważ Słowo Boże je gani. Błogosławiąc taki związek daje się przyzwolenie do grzechu i gdzie tu nawoływanie do nawrócenia
Tomek, od kiedy błogosławienie związków homoseksualnych i dopuszczanie do komunii osób żyjących w grzechu śmiertelnym to "radosny zjazd po balustradzie"?
Tomku bardzo Cię cenię. Natomiast dzisiejszy odcinek jest dla mnie trudny. Nie będę się dużo rozwodził, ale zdanie o schodzeniu schodami w dół było dość niefortunne. Ja tymi schodami nie chcę schodzić i na pewno nie czuję się z tego powodu odrzucony, jakiś pokrzywdzony etc. Z Panem Bogiem bracie.
Kilka uwag: 1. Doceniam fakt, że zauważasz "tradycyjnych katolików" i akceptujesz ich istnienie. To wielki postęp! Od lat dominującą narrację można było streścić w słynnym "banuj od razu". Ale tyle z plusów. Cały dalszy wywód to zwyczajne "upupianie" "tradycyjnych katolików". To samo zresztą robi cytowany ks. Strzelczyk. Zupełne pomijanie meritum (co i dlaczego wzbudza "niepokój" i "zagubienie"), argumentów tradycjonalistów etc. W zasadzie nie bardzo wiadomo o co im chodzi, więc dajmy im po prostu poczucie akceptacji, przytulmy ich do serduszka i będzie supcio. No nie, nie o to chodzi. I stawiam tezę, że przeciętny tradycjonalista wcale nie jest jakoś szczególnie "zagubiony" i "zaniepokojony" w Kościele z powodu tego co się dzieje (owszem, dostrzega kryzys, ale dostrzega go właśnie dlatego, że wie jakie jest prawdziwe nauczanie Kościoła, którego stara się trzymać), nie potrzebuje mędrców z internetu, którzy pogłaszczą go i z miłością przerobią go z "katolika tradycyjnego" na "nowoczesnego"? (no właśnie, jaka jest alternatywa dla "katolika tradycyjnego"? Skoro taką etykietę Tomasz zawarł w tytule i w swojej wypowiedzi, to jakaś musi być?). Raczej wie co i jak należy robić (czy tak robi, to oczywiście inna kwestia). Może być co najwyżej zażenowany, gdy zgodnie z przeznaczeniem wchodzi w górę po schodach trzymając się poręczy, a tu nagle jakiś starszy pan odziany na biało wesoło zjeżdża po niej nic nie robiąc sobie z wchodzących ludzi. 2. Ośmielę się stwierdzić, że Tomasz nie rozumie tradycjonalizmu (a katolicyzm zdaje się rozumieć po swojemu, ale to w dalszej części). Była kiedyś na tym kanale dobra (z powodu rozmówcy) rozmowa z Pawłem Milcarkiem. Może zamiast robić 20 minutowy materiał o tradycjonalistach (z czego większość traktuje o Tomaszu Samołyku i jego problemach) lepiej ponownie zaprosić Milcarka i niech on wyjaśni o co tak naprawdę chodzi. Nie mówię już o zaproszeniu kogoś z frakcji bardziej "twardogłowych" tradsów, bo na to bym nie liczył. 3. Proponuję pewną zabawę. Wylosuj dowolnego świętego (najlepiej "przedsoborowego") i zapoznaj się z grubsza z jego żywotem lub pismami. Będzie tam obecne (nieraz w ogromnym stężeniu) to, co Tomasz nazywa "religijnością lękową", "neurotyczną", etc. Nie zarzucam świętym, ani samemu Kościołowi, że taką wiarę wyznają / że mają spaczony obraz wiary. W żadnym wypadku. Ale to co Tomasz wrzuca do tego worka "religijności lękowej" - unikanie grzechu, przestrzeganie przykazań, życie ze świadomością możliwości potępienia, świadomość zgrzeszenia ciężko w każdej chwili życia, strach przed sądem Bożym, unikanie świata i jego przyjemności (zabaw tanecznych, próżnych rozmów, grania w kości, karty, etc. - przełóżmy to na współczesne warunki na netfliksa, filmy epatujące nagością czy walki mma), będzie tam obecne. Stąd ciężkie pokuty, posty, umartwienia, odchodzenie od świata do zakonów czy pustelni, dosłowne branie słów Pana Jezusa o "ciasnej bramie" czy o tym, że "wielu jest wezwanych, a mało wybranych", itd. itd. Ten "lęk" nie jest przypadkowo obecny w katolicyzmie, czy obok niego ale jest jego częścią składową (oczywiście "równoważoną" przez inne elementy, o których nie można zapominać). Konsekwentne zastosowanie kryteriów Tomasza prowadziłoby do stwierdzenia, że cały katolicyzm (a przynajmniej ten "przedsoborowy") to religijność lękowa i neurotyczna, niezrozumienie tego o co tak naprawdę w katolicyzmie chodzi, brak relacyjności, etc., etc. Dlatego też wspomniałem wyżej, że Tomasz zdaje się rozumieć katolicyzm po swojemu - biorąc go (katolicyzm) nie takim jakim jest naprawdę, ale takim jakim chciałby żeby był, ze względu na swoje osobiste problemy. 4. Co do rzekomej opozycji: przestrzeganie prawa ALBO miłość i relacja, polecam psalm 118 (według Wulgaty) lub 119 (według współczesnych tłumaczeń). Nie ma piękniejszego hymnu o ważności przestrzegania i poznawania prawa Bożego jak ten psalm. Duchowość monastyczna (reguły zakonne od św. Benedykta) opiera się na pewnym porządku, prawie właśnie, które reguluje życie i stosunek do Boga. Duchowość, nazwijmy to umownie "dla świeckich", w dużej mierze opiera się na przestrzeganiu i sumiennym wykonywaniu obowiązków stanu (pojęcie współcześnie w "posoborowym" Kościele chyba nieczęsto przywoływane), a więc znowu na tym strasznym "prawie" i wynikających z niego obowiązków. Można by tak długo.
Tomek, nie wiem, czy dobrze rozumiem? Troche to tak wygląda, że Ci co zjezdzaja po balustradzie, maja rację, a ci ktorzy nie chcą, po prostu się mylą i trzeba im pomóc, z troską, zrozumieniem, ale pomóc, a ci co zjeżdżaja po balustradzie może i czasem maja złe podejscie do ty drugich, ale generalnie obrali dobra drogę, bo zjezdzanie po balustradzie jest słuszne.
Mnie się wydaje, że chodzi o to, byśmy się razem znaleźli na dole, czy zjeżdżając, zbiegając, czy schodząc przy ścianie.. i że w tej drodze jesteśmy dla siebie.. "wariaci" zjeżdżający - by ośmielać zalęknionych, ostrożni - by "wariaci" dzięki słuchaniu rad nie zrobili sobie krzywdy nadmiernym wariactwem itd. Istota nie jest w metodzie pokonywania schodów tylko w radosnym i bezpiecznym dotarciu do celu :)
@@janinamydlowska2414 skąd ten pomysł? To tylko metafora, bo trudno po poręczy zjeżdżać do góry.. Ale jak tak to proponuję: trwożliwe wchodzenie, wbieganie po kilka stopni, czy wjeżdżanie otwartą windą, która nie zatrzymuje się na piętrach..
@@glaedrine552 to także metafora i dziwnym trafem trafia w punkt. W dół to nie do nieba ks. Strzelczyk niefortunnie użył tej metafory. A ja no cóż wiem co piszę. Dobrego dnia i samopoczucia z obranej drogi .
Ja uważam, że ci co krytykują papieża to nie są lękliwe osoby a wprost przeciwnie- odważne, które jako jedyne mają śmiałość powiedzieć, że coś tu nie gra, reszta udaje, że wszystko jest w porządku a chyba nie jest prawda?
Sytuacja wypisz wymaluj jak z baśni "Nowe szaty cesarza" ;) Dziecko nie było lękowe, ale po prostu było absolutnie szczere, a przede wszystkim nie miało nic do stracenia - dlatego nie bało się powiedzieć prawdy :)
Nie przekonałeś mnie Tomaszu. Porównanie zachowań papieża który chce błogosławić PARY homoseksualne, albo komunie dla żyjących w nowych związkach do fajnego zjeżdżania po poręczy? To jest błogosławienie grzechu i nie nazwałbym tego jazdą po gelendrze ale po bandzie! Odsyłam do filmów Mikołaja Kapusty. Z Panem Bogiem!
@@grzegorzlagut8917W Biblii. Tam jest opisane czarno na białym, że to grzech. Jak chcesz się więcej dowiedzieć to na kanale Dobra Nowina kilka nowych odcinków jest o tym, podane konkretne fragmenty.
Stawiasz się z roli mentora, nie dostrzegając, że jako ślepiec chcesz być przewodnikiem. Ten filmik to kwintesencja modernistycznego myślenia. Najpierw: ja, ja, ja, czyli immanentny Bóg, stworzony na swój obraz i swoje podobieństwo. Potem, w gadce o jakiś poręczach, negowanie faktów i logiki. I na koniec tkliwa, płytka i nic nie wnosząca do sporu teologicznego emocjonalność. Jeżeli chcesz o czymś mówić, to postaraj się to wpierw zrozumieć.
Panie Tomaszu, super że podjął pan ten temat,bo tak właśnie się czuję.! Słyszę niejednokrotnie..."-że mam dać spokój z tą moją przesadzoną wiarą,bo jak spowiadam się gdy mam grzech,to chodzę do spowiedzi bo się boję,i słyszę różne dyrdymały na temat mojej relacji z Bogiem,i teraz papież wprowadza to się gubię.Nie mam lękowej wiary,kiedyś miałam,ale daję to mojemu Bogu i zmienia to we mnie,ale jest mi ciężko kiedy sobie wyobrażam co będzie po tych nowych zmianach papieża Franciszka.Super jest zjeżdżać po poręczy,jest to ekstra zabawa,ale może się źle skończyć.Jeszcze raz dzięki,a wszyscy którzy z tymi zmianami sobie nie radzicie,trzymajcie się prawdy
Panie Samolyk to że nie rozumiem Papieża, nie znaczy że czuję się zagubiona w kościele. Stoję przy jedynej i niezmiennej nauce kościoła,a nie przy laniu wody Papieża Franciszka. "Niech mowa wasza bedzie:tak,tak;nie,nie.A,co nadto jest,od Złego pochodzi." Mt 5,37 tyle o Franciszku i jego mętnych naukach.
W teologii jest określwnie tzw. sensus fidei (wyczucie wiary) u tzw prostych ludzi. Lud Boży ma w w sercach wyczucie kiedy coś jest nie w porządku. A jest nie w porządku.
Błogosławienie jakiekolwiek grzechu jest dla mnie jawnym łamaniem zasad Ewangelii - bardzo nie zgadzam się z Twoją opinią, ale nadal bardzo lubię Cię! :)
I bardzo dobrze, że się trzymasz zasad Ewangelii, bo Responsum Kongregacji Nauki Wiary (2021), wyraźnie stwierdza, że Kościół nie ma władzy udzielania błogosławieństw związkom osób tej samej płci. Bóg nie może błogosławić grzechu, to oczywiste. Grzechu nie, ale człowieka tak cyt: - "Bóg błogosławi grzesznika, aby ten uznał, że jest częścią Jego planu miłości i pozwolił się przemienić przez Niego".
Ci, ktorzy sie z czyms nie zgadzaja, sa w kryzysie i trzeba im pomoc? Powaznie? A moze widza klamstwa i na nie reaguja a pomoc trzeba tym, ktorzy nie maja odwagi sie jeszcze przynac, ze zostali oszukani?
Dziękuję za filmik, szanuję Pana drogę wiary, świadectwo, każdy jest inny, jak Pan powiedział "co człowiek, to kosmos". Ja jednak idę inną drogą. Przez prawie 50 lat byłam w Kościele posoboowym, nie byłam zalękniona neurotyczna, ale myślę, że stałam w miejscu, szukając owszem Pana Boga, ale przez tyle lat nie udało mi się nic zrobić, tak to oceniam, by zbliżyć się do Boga. Od prawie roku jeżdżę na Mszę tradycyjną przedsoborową gdzie jest dyscyplina, o wiele piękniejsza Liturgia , zresztą nie tyle o piękno tu chodzi, słyszę tam prawdziwą naukę, która owszem wzbudza czasem ogromny ból niemoc złość ale Bóg obdarza mnie tyloma Łaskami jednocześnie, a przecież nie robię nic więcej, nic innego niż przedtem..... Zastanawiam się skąd ta zmiana u mnie, co się dzieje tak naprawdę. Niestety moja subiektywna diagnoza jest taka że po SVII wykrzywiono katolicyzm bardzo.... Mi jeżdżenie po poręczy nigdy nie wychodziło i nie chcę się narażać, wystarczy mi bardzo jasna prosta nauka Pana Jezusa ona przynosi mi każdego dnia wiele wyzwań wiele można powiedzieć niebezpieczeństw. Naprawdę to mi wystarczy. Kościół papieża Franciszka to radykalne zamieszanie wg mnie które ten papież wprowadza ufam że nieświadomie .... i z Pana filmiku też wynika wiele niejasności, jak sam Pan mówi że jest wiele odcieni szarości.... A jednak nauka Pana Jezusa jest jasna "bądź zimny albo gorący" idziesz za mną albo się cofasz. Nie ma innej drogi. Albo pójdziemy do piekła albo do nieba, nie ma innego rozwiązania, na coś się decydujemy każdego dnia. Bardzo dobrze się czuje teraz gdy widzę klarownie co oznaczają pewne Boże przykazania nauki słowa Boga, które dopiero teraz zaczynam rozumieć. W katolicyzmie posoborowym jest tyle niejasności zamieszania chaosu, rób tak albo tak, a w Tradycji słyszę konkretne wskazania. Katolicka wiara jest cudowna ona porządkuje wszystkie moje sprawy, pokazuje mi gdzie muszę zawalczyć o swoje nawrócenie, co jest we mnie najsłabsze, dalekie od Boga. W Tradycji słyszę także konkrety, co mam robić by zmieniać swe życie. Nie chce mi się słuchać o jakichś rzeczach pobocznych dla mnie bzdurach: ekumenizm tolerancja grzech ekologiczny.... Mnie to od Boga odciąga. Pan mówi trochę jak Franciszek, a dla mnie to mieszanie, niepotrzebne na dodatek. No ale cóż każdy ma swoją drogę. JA ZACHĘCAM WSZYSTKICH BY POZNALI BRACTWO PIUSA X, TRADYCJĘ, POZNALI DUCHOWE ZASADY KATOLICYZMU. mnie to pomogło. nie jest łatwo, bo droga jest wąska i kamienista, ale piękna, pełna sensu, pełna Bożej Obecności. To, o czym Pan mówi, mnie nie przekonuje. Pozdrawiam Pana serdecznie i życzę pokoju w sercu!
Jestem pod wrażeniem tego jak trafna jest tutaj metafora zjazdu po poręczy. Chyba po to właśnie metafory są - żeby w oderwaniu od tego co powierzchowne pokazać sedno sprawy. Żeby wydobyć to co dzieje się głęboko w duszach i umysłach jednych i drugich. Zdaje mi się, że rozumiem stan ducha tych, którzy zjeżdżając w dół mają w sobie tą radość prekursorów, wynalazców i rewolucjonistów. Radość tych którzy odważyli się zaryzykować i odnoszą sukces. Tych, którzy z tego, co ograniczało, robią pożytek i przynoszą szczęście. Jest to postawa godna pochwały. Z jednym zastrzeżeniem - do momentu kiedy ekstaza nie odbiera rozumu. Nie odurza. Nie przesłania rzeczywistości. Czy jadąc w dół z wielką prędkością widzi się wyraźnie osoby na schodach? Czy rozpoznać można chociaż że zmierzają w tym samym kierunku? A może nie schodzą w dół pokracznie i niepewnie tylko powoli i konsekwentnie wspinają się do Nieba? Tradycyjni (a może po prostu normalni) Katolicy (bo o nich mowa) praktykując swoją wiarę od wieków zmierzali do zbawienia. Więc drodzy rewolucjoniści, proszę, zjeżdżajcie troszkę wolniej. Tradsi sobie poradzą, tak jak radzą sobie od dwóch tysięcy lat. A jechać po tej poręczy wolniej warto choćby dlatego, żeby zostawić sobie czas na hamowanie jak już zobaczycie co jest na samym dole. Bo cóż może tam być jeśli okaże się że do nieba jednak trzeba się było wspinać? Panie Tomaszu. Nie potrzebujemy uwagi, troski i wsparcia. Katolik, jeśli czegokolwiek od Was, modernistów, potrzebuje, to uzasadnienia że to co akurat próbujecie w danej chwili zrobić jest zgodne z tym w co wierzymy. Jeśli tak, jestem pewien że nietrudno będzie o poparcie i sojuszników w słusznej sprawie. Katolik, jak to się teraz mówi „tradycyjny”, szczególnie dziś, nie jest człowiekiem zalęknionym. Ale odważnym. Bo dziś, pozwolić sobie uchodzić za „Tradsa”, wymaga od ludzi aktów odwagi w swoich środowiskach. W jednym się zgodzę: nie chodzi w Ewangelii o kurczowe trzymanie się zasad. Ale budujmy na prawdzie. Jeśli jakaś zasada się nie sprawdza to prosimy o argumenty. Często spotykamy się z milczeniem. Albo co jeszcze gorsze ze spychaniem głosu tradycji na margines. Rozmawiajmy, szukajmy prawdy. Pozdrawiam.
Bardzo się ciesze, że dostrzegłeś tradycyjnych katolików, i że są dla Kościoła istotni. Dziękuję też za wyrozumiałe podejście do nich. Myślę jednak, że nie dostrzegasz istoty problemu. Z czym bowiem "mają problem" katolicy tradycyjni w nauczaniu papieża? Bardzo błędne jest, w oczach tradycyjnego katolika, porównanie pontyfikatu Franciszka ze zjazdem po poręczy, jako ryzykownej, ale jednak zabawie która ma dać trochę "luzu" katolikom. Raczej jest to, z perspektywy tradycjonalisty, zachęcanie przez papieża do skakania na główkę w dół bloku z poręczy na 4tym piętrze. Niemal pewna śmierć tego człowieka, zachęconego przez Franciszka do pewnych rzeczy. Do tego bowiem się sprowadza dokument Fiduccia supplicans - do przyzwolenia na błogosławienie par homoseksualnych, ale tak żeby niby nie zmienić nauczania na ten temat. Świadczą o tym przede wszystkim efekty, np. przyzwolenie na błogosławienie takich par w Niemczech, Szwajcarii czy USA. Orędownicy takich rzeczy, np. James Martin SJ tak własnie widzą FS - jako przyzwolenie na błogosławieństwa par homoseksualnych. A jest to przecież podawanie tym ludziom trucizny - gdy zamiast nauczać ich, że żyją w grzechu, że powinni z nim zerwać kiedy tylko będą w stanie, to zachęca się ich w trwaniu z tym grzechu. Skok na główkę z 4 piętra. Z tym tradycjonaliści mają problem - nie z "luzem" i "byciem uśmiechniętym", tylko głoszeniem przez autorytet Kościoła grzechu. A to przecież nie jedyny co najmniej niejednoznaczny pomysł Wikariusza Chrystusa ;)
Odnośnie par tej samej płci - Przecież to nie jest błogosławienie ich dotychczasowego stanu, ale coś co ma wzmocnić ich wiarę w poszukiwaniu Chrystusa. Tradycyjne podejście często powoduje, że ci ludzie nie czują się kochani przez tą społeczność i odwracają się być może na zawsze.
@@qqba Teoretycznie ten dokument nic nie zmienia w podejściu Kościoła, bo jest tam powiedziane że takie pozaliturgiczne błogosławieństwo ma na celu umocnienie do walki z grzechem a nie błogosławienie trwania w nim. Problem w tym, że wszyscy zwolennicy legalizacji związków homoseksualnych w Kościele wykorzystują FS jako furtkę dla błogosławienia tych związków. Gdyby papież chciał potępić błogosławienie związków, ale zachęcić do błogosławienia homoseksualistów by walczyli z grzechem to wystarczyło zaproponować błogosławienie indywidualne ludzi, a nie całej pary. Podkreślałoby to że nie błogosławimy ich grzechu. Ale niestety stało się inaczej - sądząc po innych dokumentach i wypowiedziach papieża świadomie
Problem polega na tym, że nie chodzi tu o zjazd po poręczy ale ślizg na oblodzonych niestabilnych schodach prosto w dół. Jeżeli ktoś wysyła "niedogmatyczne" ale jednak wyraźne "nowoczense" sygnały stojące w opozycji do Pisma to pojawia sie problem.
Tomku z tego co mówisz wywnioskowałem że wysuwa tezę iż ludzie którzy widzą w papieżu Franciszku fałszywego proroka się na 100% mylą. A co jeśli to ty dałeś się zmanipulować fałszywego prorokowi o którym mowa w Piśmie Świętym jaki wielu kapłanów oraz biskupów ciągle usprawiedliwiając jego poczynania...
Oczywiście, że się mylą ci, co uważają obecnego Ojca świętego za "heretyka". Im ten tytuł nie przejdzie przez gardło. Papież Franciszek wyprzedził Kościół o setki mil i po prostu wielu już nie nadąża iść za nim, albo pogubili kierunki lub boją się przekroczyć próg nadziei.
Panie Tomku mi się wydaje ze przeniósł Pan sobie tą lękowość na zdrowy rozsadek i logiczną ocenę sytuacji. Boi sie Pan teraz zobaczyć papieża jako Piotra który zapiera się właśnie Chrystusa. Ma Pan lęk przed takim spojrzeniem. Czy milość i zaufanie nie wymaga powiedzenia prawdy? Czy mając dziecko bałby sie Pan powiedzeć mu : słuchaj źle robisz w tej a tej sytuacji i jak tak bedziesz tak robił to bedziesz miał takie a takie konsekwencje? Czy z lęku pogłaskałby Pan po główce niezależnie od wszystkiego? Czym dla Pana jest prawdziwa miłość? Życzę Panu z calego serca pozbycia się wszystkich Pana różnych lęków.
Panie Tomaszu, ja dzięki papieżowi Franciszkowi odnalazłem Tradycyjną Mszę Świętą i naukę KK. Jest to odkrycie mojego życia. Dzięki tej łasce od Pana Boga poszedlem do spowiedzi generalnej. Jestem o wiele spokojniejszy, wiem dokąd zmierzam jakie środki są do tego potrzebne i walczę o zbawienie. A to, że jacyś zwariowani liberałowie w KK mają mnie gdzieś absolutnie mnie to nie rusza. To co wyczynia papież Franciszek oczywiście mnie boli, ale nie przyslania mi mojego celu życia wiecznego.
Cóż. Ciągnąc alegorię - zjeżdżając po poręczy bardzo ryzykujesz, że spadniesz i się potłuczesz. Pytanie czy jest sens tym ryzykować, skoro można po prostu zejść po schodach. W docieraniu do Nieba nie chodzi przede wszystkim o to, żeby było szybko i emocjonująco, a o to, żeby tam dotrzeć. Ogólnie dobrze, że po tej bardziej progresywnej stronie (bo rozumiem się z nią utożsamiasz) pojawiają się głosy, żeby nie marginalizować konserwatystów, ale z drugiej strony jestem pełna podziwu co do tej pewności, że liberalizm to na pewno to czym się Kościoł powinien zajmować
No i przede wszystkim schodzenie po schodach wcale nie musi być nudne, smutne, pełne lęku, czy neurotyczne ;) Pan Bóg nigdy mi przygód w życiu nie oszczędzał, ale odkąd zaczęłam faktycznie używać tych schodów, zamiast siadać na schodach albo przysiadać na poręczy, funduje mi w życiu takie akcje, o których mi się nawet nie śniło, a duchowo nigdy się tak szybko nie rozwijałam. Tak że generalnie polecam te schody. Od czegoś w końcu są
Zalęknionym polecam posłuchać księdza Wachowiaka. Nie wydaje się być neurotykiem, a raczej dobrze życzy Kościołowi. Taki ksiądz "środka" nie balansujący po ekstremach ;), a jednak trzymający się mocno prawd Ewangelicznych
„polecam posłuchać księdza Wachowiaka" Dzięki uważnej lekturze Nowego Testamentu dowiedziałem się, że nie ma w nim żadnej wzmianki o księżach. W religii założonej przez Jezusa z Nazaretu nie było, i nigdy nie miało być podziału na duchownych i laików, ponieważ wywyższa on tych pierwszych. Chrystus przestrzegł swoich naśladowców: „Kto się wywyższa, będzie poniżony".
@@Jerzy956Witam Panie Jerzy! I na ten kanał Pan zawitał? Przecież u ŚJ też macie taki podział. W końcu nie po to zostały wymyślone 2 klasy zbawionych. A nic takiego w NT nie ma. Pozdrawiam i cięszę się, że odwiedza Pan katolickie kanały. Warto być otwartym na działanie Ducha Świętego.
@@Jerzy956Serio? A poza Wachowiakiem przeczytał Pan może choć raz Listy Sw. Pawła i Dzieje Apostolskie. Tam jest teologia i opis kształtowania się Kościoła z jego strukturami. No nie ma tam nic o kardynałach i nuncjuszach ale jest sporo o posłuszeństwie, hierarchii i rolach w Kościele. Polecam.
@@Jerzy956 ja widać czytałem nieuważnie, bo kojarzę tylko wzmiankę o budowaniu Kościoła. A jak chodzi o hierarchię w Kościele, to lud ma tytuł Kapłaństwa Królewskiego, natomiast "czarni" właśnie pełnią funkcję kapłaństwa służebnego.... więc chyba jednak wszystko jest ok?
Kościół, który nie stawia wymagań przestaje być czymkolwiek atrakcyjnym. Kościół jako wspólnota, która nie sprawia, że staję się lepszym człowiekiem, ba, może mnie zdemoralizować za sprawą zgorszenia, które idzie od samego papieża - głowy Kościoła, jest instytucją destrukcyjną. Każda zdrowa relacja powinna powodować wzrost duchowy, intelektualny i emocjonalny. Brak pragnienia takiego wzrostu jest zaprzeczeniem miłości, gdyż świadczy o tym, że nie chcę być dla tej drugiej osoby kimś lepszym, nie chcę jej ofiarowywać najlepszej wersji siebie. Jestem w Kościele dlatego, że jest w nim żywy Chrystus, AŻ dlatego i już tylko dlatego. I czekam na nowego papieża. Mam nadzieję, że Kościół też doczeka.
Kościół nie powstał po to byś ty wzrastał w wierze na takich warunkach jakie ty postawisz. Jezus powołał Kościół i posłał Apostołów po to by nawracać takich grzeszników jak homoseksualiści. Twoja wizja Kościoła i Kapłanów jako instytucji stworzonej tylko do Celebrowania Eucharystii i udzielania Sakramentów jest błędna. Kapłani mają obowiązek przyciągać grzeszników do kościoła, ewangelizować ich i robić wszystko co w ich mocy by nawrócić choćby jednego. Pismo Święte mówi o tym wyraźnie. Radził bym się zastanowić nad sobą, jakim jesteś Katolikiem skoro działania Papieża nakierowujace Kościół spowrotem na tory nawracania i szerzenia słowa Bożego tak na ciebie działają? Zastanów się, czy nie osądziłeś w sercu tych biednych grzeszników? Zastanów się, dlaczego te decyzje budzą tak szerokie kontrowersje? Cza aby przypadkiem szatan nie boi się że dużo ludzi wyrwie się z jego sideł? Czy wierzysz w szatana i jego więzy którymi pęta biednych grzeszników? Tylko Kapłani mogą pomóc większości z nich. Jak możesz sprzeciwiać się podstawowej funkcji do jakiej powołany został Kościół? Wzrastanie w wierze to jest jak jazda na małym rowerku, później mamy większy, itd. ale jak chcesz wytłumaczyć grzesznikowi że potrzebny mu rower skoro on jeździć na nim nie umie? Najpierw musi go "Ojciec" nauczyć, początki mogą być trudne, pełne upadków, ale bez tego etapu trudno wymagać by ktoś przyszedł do Kościoła, wyspowiadał się, zmienił swoje życie i nawrócił. Można by śmiało powiedzieć, ciesz się że twoim problemem jest tylko wzrastanie w wierze, no chyba że się mylisz, nie zauważasz swoich problemów bo skupiasz się na problemach innych?
@@shogunlechuza6650 zawstydzanie. Brak refleksji teologicznej nad realnymi problemami danego zagadnienia, tj. błogosławieniem grzesznego z natury związku. A tą odpowiedzią też ją osądziłeś :)
Kościół nie musi.. Ewangelia stawia wysokie wymagania.. Kościół jest po to, by nas w tej drodze wspierać.. ale różnica między Ewangelią a Prawem wyraża się też w tym, że z mentalności niewolników/ małych dzieci wzrastamy ku wolności, dojrzałości, która nie potrzebuje kanonu zasad, bo sama potrafi mądrze wybierać, a co za tym idzie, dobrze żyć.
@@glaedrine552 tacy dojrzali, tacy wolni, tacy mądrzy a potem Ryś na mszy daje kazanie wygłaszać wschodniakowi albo w ogóle omija pół mszy, bo "młodzież by nie wytrzymała". Jak Ryś rozum traci, to co dopiero szeregowi.
Dziękuję za próbę podejścia do tematu z otwartym umysłem i sercem. Nie wiem, czy jestem tradycyjnym katolikiem, ale na pewno chciałbym być radykalnym. Proszę skonfrontować 1Kor6,9 z Fiducia Supplicans oraz ostatnią wypowiedzią papieża o pustym piekle, a zobaczy Pan dlaczego ludzie mogą czuć się zagubieni w tej sytuacji. Artykył ks. Strzelczyka dla mnie mocno protekcjonalny, wprowadza podział na "fajnych/nowoczesnych" i "nudziarzy/konserwatywnych".
Przy takim podejściu na dalszy plan zejdzie rozmowa na temat tego czy Papież faktycznie mógł zrobić, to co zrobił i na ile to jest zgodne z nauką Kościoła. Podobnie pisali zarówno Terlikowski jak i Piórkowski, w stylu "a ci to mają religijność pełną lęku i oni się nie znają". Chyba nie tędy droga. Doceniam, że Pan próbuje znaleźć rozwiązanie i widzi obecność tej "drugiej strony". Ale wydaje mi się, że chciałby Pan, aby tradsi też rzucili wszystko i radośnie zjechali na poręczy. Panie Tomku, Zachód już dawno zjechał na tej poręczy i rozbił sobie głowę... Nie powtarzajmy ich błędów.
IMHO w Biblii i tradycji KK ruch w górę symbolizował (i symbolizuje) zbliżanie się do Boga, ruch w dół to odchodzenie od Niego. Proponowany zjazd po poręczy gdzie prowadzi, jeżeli zbliżanie się do Boga do wymagająca wysiłku wspinaczka go góry?
brak logiki tym rozumowaniu. jesteś jedna wielka emocją. jesteś , chcesz czy nie, dzieckiem modernizmu Na pewno jesteś miły i dobry. A czy przy ścianie jest tez naiwny kard. Sarah , Atanazy Shreider i inni. Ty masz więcej szczęścia i czujesz się radosnym dzieckiem bożym bardziej niż tamci. Pierwszym kokiem do wiary jest bojaźń boża dalej przychodzi miłość. ( kard NEWMAN )
obserwuje co robi środowisko tradycji w związku z pontyfikatem Franciszka: modlą się za papieża Franciszka, modlą się o na wrócenie lub kolejnego świętego papieża, jasno pokazują z zerwaniem z Kościołem przed soborem prosze mi uwierzyć że to środowisko nie jest zagubione...regularnie się spowiadają, dojeżdzają na Mszę św często ponad 1 h i można z nimi rozumowo porozmawiać na temat dzisiejszego kryzysu
Ksiądz, mimo że doktor, Grzegorz Strzelczyk pisze bzdury (przynajmniej w tym temacie). Zacznijmy od tego, że podstawowym przeznaczeniem czy to gelyndra, czy poręczy - jak kto woli - nie jest zjeżdżanie, lecz pomoc i zabezpieczenie dla wszystkich użytkowników schodów. To, że ktoś ze strachu "poleruje" ściany jest w tym przypadku raczej skutkiem braku miłości bliźniego i egoizmu tych wszystkich, którzy sobie z poręczy zrobili zjeżdżalnię. Jak ma bezpiecznie wejść do góry osoba słaba, z bólem kolan, z zawrotami głowy, jeśli co chwilę jakiś wesołek zjeżdża po poręczy potrącając ją boleśnie. Druga sprawa to ta - i tu ksiądz doktor niechcący powiedział prawdę - że naszym zadaniem jest dążyć ku górze, zaś Franciszek radośnie zjechał w dół, wyrządzając przy tym wiele szkód.
Kościół jest ciałem Chrystusa a nie grupą ludzi. Nie ma nic złego w tym że ludzie szukają w nim oparcia. Wydaje mi się że całkiem nie rozumiesz postawy krytyki wobec papieża. Porównałeś ją do lękowej postawy wobec Boga i zasłoniłeś się tym że sam kiedyś taki byłeś. Jest to nieuczciwe, nie znalazłem tutaj chęci zrozumienia, a tylko komunikat: starajmu się traktować ich poważnie, mimo że wykazują złą postawę. Leci unsub.
Czy Dobrze Cię zrozumiałem? Problemu z Franciszkiem nie ma, tylko nasze "lęki" przed jazdą po bandzie są prawdziwe? Dlatego należy się nad nami pochylać? Dlatego jak wczoraj bylo nauczane w kościele A a dzisiaj naucza się nieA to dlatego, że Bóg kocha jest to nieważne? A jak się kocha to przykazania stają się mniej ważne?Sorry ale czy czasami wahadło nie odwinąło się u Ciebie w drugą stronę?
Panie Tomku owszem Jezusowi zależy na każdej bez mała owieczce i jego Miłosierdzie nie zna granic - mocno w to wierzę, niemniej jednak wierzę też w to, że aby Jego Miłosierdzie zadziałało człowiek musi się zreflektować i przestać grzeszyć … jestem z natury bardzo wyrozumiałym człowiekiem, w swoim życiu w moich różnych miejscach pracy zdarzało mi się mieć kolegów i koleżanki otwarcie zdeklarowane jako osoby homoseksualne, zawsze byłem dla nich miły i tolerancyjny ale suma summarum tak ostatecznie wiem, że to grzech i nie mogę tego zaakceptować i pobłogosławić Panie Tomku … nie dlatego, że jestem uprzedzony ale dlatego, że tak uczy nas Pismo Święte - nie ma tutaj nic z lękliwości - z Panem Bogiem ❤
Warto wiedzieć, że Kościół rzymskokatolicki powstał w IV wieku n.e., z inicjatywy cesarza Konstantyna, na fundamencie sojuszu ołtarza z tronem, czyli praktyki potępionej w nauczaniu Jezusa i jego apostołów.
@@jarosawchadrysiak133 Ten popularny pogląd nie znajduje potwierdzenia w NT. Na ,,skale" została zbudowana wspólnota pierwszych chrześcijan. Apostoł Piotr wyjaśnił, kto jest tą ,,skałą". W 1 Pt 2:4-8, czytamy: ,,Zbliżcie się do Niego, bo jest żywym kamieniem, który ludzie odrzucili, ale dla Boga jest wybrany i drogocenny! Również i wy, jako żywe kamienie, służycie do budowy duchowego domu, aby stać się świętym kapłaństwem i składać duchowe ofiary, miłe Bogu dzięki Jezusowi Chrystusowi. Napisane jest bowiem w Piśmie: Oto kładę na Syjonie kamień, kamień węgielny wybrany i drogocenny. Kto wierzy w Niego, nie będzie zawiedziony. Chwała wam, którzy wierzycie! Dla niewierzących zaś właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się kamieniem węgielnym, kamieniem, o który ludzie się potykają, i SKAŁĄ, przez którą upadają!" (EŚP). Harmonizuje to ze słowami apostoła Pawła, który napisał: ,,A tą skałą był Chrystus!" (1 Kor 10:4; EŚP).
@@Jerzy956Myślę, że warto również wiedzieć, iż Świadkowie Jehowy powstali w latach 30-tych XX wieku z inicjatywy Josepha Rutheforda, trudno jednak powiedzieć na jakim fundamencie.
@@Jerzy956 a tysiące męczenników z czasów Nerona, Tyberiusza, Kaliguli to nic nie znaczący pomyleńcy bo przecież umierali za coś co powstało dopiero za Konstantyna 🙄🤦 błagam doucz się zanim napiszesz jakiś komentarz
Tomku, idź raz na mszę trydencka. Nie musisz nawet się tam modlić, tylko poprzyglądaj się. Poświęć te 1,5 h i potem powiedz swoje świadectwo. Jak ja chętnie tego Wysłucham , jak kolwiek by było Twoje odczucie 🦋
@@sylwia342 Jestem człowiekiem, który w ogóle nie chodzi na Nową Mszę (tylko z okazji jakichś uroczystości ślub, chrzciny, pogrzeb, 1-sza Komunia, a i w takim przypadku nie uczestniczę aktywnie, już od jakiegoś czasu), jednak po swojej pierwszej Mszy trydenckiej wyszedłem dość zmieszany, nie byłem jakiś zachwycony, dlatego nie powiem komuś czegoś w stylu "idź na Mszę i się od razu w niej zakochasz".
Po tym filmie mam odczucie dokładnie odwrotne do (deklarowanych) intencji autora. Może zamiast tego pochylania się nad osobami nie tyle zalęknionymi co pewnymi, że zjeżdżanie po poręczy gwarantuje wypadek, należałoby się pochylić nad Ewangelią. Ona przeczy tym "nowinkom". Mówię to w wolności od nienawiści i lęku a jedynie w przeświadczeniu o tym, że prawda jest jedna i nie da się jej unowocześnić w ten sposób. Pozdrawiam. Niech Bóg błogosławi ♥️
Panie Tomku to jezdzenie po poreczach z Papiezem Franciszkiem to zabawa niegrzecznych dzieci Pan Jezus mowi o Skale solidniejsza niz porecz i pewna. O otwarcie oczy serca modle sie dla Pana. Szczesc Boze.
Jak oddale żonę od siebie to będzie mój gelynder? Bo będę luźno interpretował słowa Pisma Świętego. Są pewne ramy.. braterskie upomnienie dla Papieża powinno nastąpić od Kardynalow i biskupów którzy powiedzieli ze nie będą Błogosławic par jedno puciowych..
Bardzo trafne porównanie prowadzenia kościola przez Papieża Franciszka do radosnego zjeżdżania po poręczy. Przecież powinno być odwrotnie. To Papież powinien prowadzic wiernych ku Bogu a więc do góry. Nie będzie miło i przyjemnie, ale nagroda warta wysiłku. Mnie jazda w dół nie interesuje. Jezu ufam Tobie
Ale czy to jest Ewangeliczne myślenie, Jezus w życiu ziemskim maksymalnie poszedł w dół w niewolniczą służbę np. myjąc uczniom nogi. Co to znaczy według Pani iść w górę?
Nie śmiem recenzować postępowania Pana Jezusa. Opieram się tylko na Jego nauczaniu. Mówił, że nie będzie łatwo i przyjemnie jeśli się chce Go naśladować. Św. Mateusz 7.13 i tak dalej. Pozdrawiam
@@mariastepniak82 To prawda papież nie ma łatwo i przyjemnie wychodząc do ludzi takich zepchniętych przez ,,sprawiedliwych" na margines ale jeśli dzięki temu dotrze z Jezusem do jakiejś duszy to warto.
@@pawe7899 Jako człowiek wiem, że bez woli Pana Jezusa nie jestem w mocy nikogo nawrócić ani odwrócić od Boga. Warunkiem jest wola człowieka. Czy próbuje kochać Boga czy swój grzech. Papież Franciszek zwodzi ludzi. To jest moja opinia i żal mi osób którzy Mu zaufają .
To trochę obraźliwe co Pan mówi. Z tego filmu przejawia się głos, że Ci co jeżdżą po balustradzie są ekstra a Ci chodzący po schodach to Ci czasem neurotyczni a czasem kochający. Absurdalna teoria. Proszę wziąć pod uwagę, że papież się myli i sprowadza ludzi na manowce, dlatego swoje dzieci wychowuję w kontrze do obecnie przyjętej linii papieskiej, czyli rozmywania, braku mowy tak tak nie nie, inkluzywności. Nie jestem żadnym tradycjonalistą, ale taki pojedynczy synodalny papiez Franciszek mnie nie interesuje tylko całość naszego depozytu wiary. Tak samo jak nie interesuje mnie postawa papieża Stefana VI, który zorganizował trupi synod gdzie wykopał z grobu truchło innego papieża wlókł je przez bazykikę i posadził na tronie w celu osądzenia. Kto wie czy następca Franciszka nie będzie miał podobnego pomysłu powrotu do sprawdzonych sposobów Stefana i nie zapragnie pojechać po poręczy i osądzić truchła Franciszka? Ciekawie jak Pan obroniłby takie zachowanie następcy Franciszka? Albo proszę sobie zrobić wksperyment myślowy i sprobować znaleźć realne argumenty na obronę takiego zachowania. Pozdrawiam. 😉
Jest dokładnie tak, jak mówisz. Mam poczucie, ze nacisk położony jest na słuchanie wszystkich, którzy są poza kościołem, i stawianie ich ocen i wypowiedzi na piedestale. Natomiast tych, którzy jeszcze są w kościele, naszych obaw, nikt nie słucha. To doświadczenie mi pozostało po doświadczeniu synodu o synodalnosci. Głos ludzi spoza kościoła ma większa wagę niż tych, którzy w nim trwają mimo wszystko. To po prostu smutne.
Co ma wspólnego wiara lękowa z uznawaniem tego że homoseksualizm i jego gloryfikacja jest po prostu grzechem z którego można w wierze się wyzwolić? Mamy razem z papieżem zjechać w dół i zaprzeczyć temu o czym uczył św. Paweł? I przestać uznawać za grzech to co przez 2 tys lat Kościół uznawał za grzech bo to budzi lęk? Lękać się trzeba przede wszystkim tego żeby grzeszności nie uznać za coś dobrego. A papież tego właśnie uczy - nie ma grzechu, nie ma piekła, Jezus żartował A św. Paweł był nawiedzony. Po zjechaniu z poręczy można się nieźle rozbić. Wolę się potrudzić i radośnie iść po schodach. Do góry.
Faktycznie - Chrystus, ewangeliści i święci kościoła nawoływali do tego. Bardzo tani argument. Aż płakać się chce nad tą w kółko powtarzającą się propagandą.@@WillibaldTuhajbey
@@raftes Święci to dopiero były agregaty.Matka Tereska miała łącznie na kontach ponad 100 mln $, a w swoich przytułkach nie pozwalała podawać środków przeciwbólowych.Popierała bandytów pokroju Duvaliera czy Keatinga.Dokształć się.To nie boli.
Kościół to bardzo wielu świętych ludzi, którzy pokazywali swoim życiem czym jest nauka Chrustusa. Ale Ty widzisz tylko ludzi, którzy z Chrystusem mają niewiele wspólnego. Jak ktoś chce widzieć tylko to, co już sobie w głowie poukładał to choćby miał oczy i tak nie zobaczy, choćby miał uszy - nie usłyszy.
Tylko jest jeden szczegół- stawiamy to co było przez wieki prowadzone przez Ducha Świętego na pozycji jakby straconej. Mamy czas gdzie na nowo jest pisane wiele rzeczy z nauczania i chodzi tutaj raczej o skręt kościoła w stronę świata. Nie można odrzucać tylu setek lat historii i tworzyć z tych ludzi bardziej potrzebujących niż tych którzy zjeżdżają z balustrady bo tak jest "fajnie" a Kościół nie ma być fajny...
Tylko pamiętajmy, że Kościół przez wieki drastycznie zmieniał swoje nauczanie (wymienić można jako przykład ewolucję, krucjaty, nauczanie że współżycie jest możliwe tylko dla prokreacji; podobno nawet któryś papież zakazał montowac latarnie uliczne w Watykanie, bo uważał, że zaburza to boski porządek dnia i nocy 😁), także w każdym wieku Kościół musi się zmierzyć ze światem. Według mnie trzeba słuchać tego, co Jezus nauczał i tyle ;)
Nie rozumię tego "Gelyndra", to grzeszyć czy nie grzeszyć? Przypadek mojego podwórka, jeśli np. żona chce używać antykoncepcji, a Ja nie, bo mam świadomośc że jest to materia ciężka grzechu itd., to grzeszyć czy nie grzeszyć? Żyć w letniości, czy gorliwości?
Przykazania nadal są ważne ale nie są całością wiary i przeżywanie jej z przykazaniami na pierwszym miejscu jest wypaczeniem i nic nie da. Odpowiedź na Twoje pytanie to nie grzeszyć. Poszukać Bożego rozwiązania. Lepiej uprawiać sex w dni nie płodne co uczy obserwacji ciała, a do ich wyznaczania powstaje coraz więcej narzędzi. Jeżeli Boisz się że się pomylisz w rachunkach może takie urządzenie jak Lady Comp by pomogło. To są znacznie lepsze rozwiązania niż jakakolwiek metoda antykoncepcji oczywiści podwarunkiem że wciąż jesteście otwarci na nowe życie.
@@TheZielony20 wszystko było, lady comp, dni niepłodne, żona wszystko odrzuciła po czasie, i nie uznaje antykoncepcji za grzech, mało tego, uznaje lady comp za taką samą antykoncepcję jak prezerwatywy, argumentując, że to jest takie samo oszustwo w takim razie.
Dla mnie Boże rozwiązanie to całkowita wstrzemięźliwość, bo jedyne uczciwe względem Boga. Jestem posądzany o bycie wariatem, bo nie chce grzeszyć, i co?
Ja osobiście to wolę iść w górę po schodach, więc to porównanie kompletnie do mnie nie trafia. Ponadto mojej wiary nie traktuje jako ciągłe zakazy, wręcz przeciwnie. Ewangelia, 10 przykazań to drogowskazy żeby każdy miał szanse trafić do nieba. Tradycja jest niezwykle ważna i potrzebna. Natomiast jeżeli miałabym kogokolwiek wprowadzić w błąd swoim myśleniem lub słowami to wolałabym nic nie mówić. Tego oczekiwałabym również od papieża żeby jego słowa były wyważone. Odejście od wiary katolickiej większości polega na kiepskiej ewangelizacji ostatnich kilkunastu lat, rozmywaniu i umniejszaniu Eucharystii. Kościół miał być zbudowany na skale i tak tez jest. Wszystko co prawdziwe przetrwa a cała reszta przepadnie. Słowa Chrystusa były zawsze tak wyważone że nie można było ich zrozumieć na opak,, np „Idz i nie grzesz więcej”. Polecam kanał Dawida Mysiora, on tez tradycje odkrywał z czasem.
Taka mała uwaga. A może poręcze nie są w ogóle do zjeżdżania po nich. Może one są po to aby wyznaczyć bezpieczne ramy i wspinając się po stopniach w kierunku nieba mieć się na czym oprzeć?
Tradsi też mają błyskotliwe metafory na swoje racje. Zresztą ta o balustradzie w swoim sprytnym przesłaniu zawiera też inne, w którym Franciszek używa rzeczy niezgodnie z ich przeznaczeniem, żeby nie powiedzieć - wypacza ich naturę. Ale owszem, żyjemy w czasach, gdzie ludzie zjeżdżają poręczami, nie licząc się z konsekwencjami.
kurcze Tomku, z jednej strony dobrze, że zauważasz głos katolików z tej bardziej "tradycyjnej" strony, ale tak jak wiele innych osób zauważyło, wydźwięk Twojego materiału jest taki, ze to TY MASZ RACJĘ. Skąd taka pewność? Przecież tego co głosi i naucza p. Franciszek nie da sie bronić.. Pacha-mama, ŚDM w Lizbonie, rozdawanie Komunii na rękę, teraz to całe zamieszczanie z błogosławieństwem par jednopłciowych.. Tego nie da się bronić.. I wydaje mi się Tomku, że w każdym z nas jest gorące pragnienie Prawdy, a nie zamętu :/ a ten papież sieje zamęt, sieje zamęt...
Tomku, nie realizuje religijnosci lękowej. Buduje osobową relacje z Jezusem i otwieram się na Jego słowa coraz bardziej. Posunięcia Watykanu nie rozważam tylko na zasadzie tego czy spełniają doktrynę czy nie. Patrze raczej na konsekwencje i drugie dno tych decyzji. I właśnie to drugie dno mnie niepokoi. I wbrew nawoływanim do dialogu, w tej akurat sprawie tego dialogu nie ma. Papież dialoguje z wszytskimi przeciwnikami Kosciola tylko nie z własnymi "dziećmi", które maja wątpliwości.
Panie Tomaszu i inni czytelnicy "W drodze", pierwszymi pismami nowego testamentu były listy pisane przez Św. Pawła, Św Piotra i Jana. To z nich wypływa teologia dogmatyczna i moralna. List do Koryntian oraz list do Rzymian nie pozostawiają wątpliwości że homoseksualizm jest ciężkim grzechem. Księże doktorze, ta poręcz prowadzi do piekła i dziękujemy że nas nie namawiasz byśmy zjechali tam z Tobą.
Na pewno tu wrócę by napisać szerzej ad vocem do tego, co mówisz, tymczasem już bardzo pozno, ale pokuszę się o jedno pytanie otwarte: dlaczego poczatek filmu stawia tezę, że Prawo i jego ścisłe przestrzeganie stoi w kontrze do osobistej relacji z Bogiem, dostrzegania światłocieni oraz możliwości zanużenia się w świecie doczesnym? Tak, wiem, mówisz głównie o sobie, ale jednoczesnie przez resztę treści przebija myśl, że Ci niezjeżdżający po poręczy są zagubieni, nie mogą się odnaleźć w Kościele, są zbici z pantałyku, nie mogąc, jak rozumiem, dotknąć tej przestrzeni przeżywania Miłości. A przecież tak nie jest. Prawo wynika z Miłości, która jest podwaliną jego przestrzegania. I wielu tych, nie wiem zupełnie dlaczego, określonych jako pogubionych (wśród nich zauważam zdecydowanie wiecej młodych, niż starych), zaniepokojonych wie o tym doskonale, niezależnie od formacji, jaką odbyli. Miłej nocy, Szczęść Wam wszystkim Boże.
Tylko dokąd nasz papież po tej poręczy zjeżdża? 😜 W kulturze raczej powolne i ciężkie wspinanie się po stromych schodach to obraz zbliżania się do Boga, a szybki zjazd raczej do paszczy bestii. Po miniaturce myślałem, że temat filmu będzie „jak zjechać z papieżem do otchłani [SZYBKO]” 😅
Niektórzy zjeżdżają po poręczy, niektórzy pod ścianą schodzą w dół. Ja po schodach mozolnie wchodzę na górę. Z różnym skutkiem. Takie Pańskie nowoczesne pitu pitu oparte na emocjach... Kogo to przekona? Et portae inferi non pravalebunt adversus eam.
Panie Tomaszu zdejmij różowe okulary. Poczytaj jak żyli Święci KK, co mòwili, myśleli.... Za co umarł Jan Chrzciciel, Andrzej Bobola, Szczepan, ....? Czy Franciszek temu jawnie nie przeczy?
Najlepiej po tej poręczy zjadą innowiercy 😂. W szczególności nasi bracia w "wierze" muzułmanie. Chwała jedynemu Bogu w Trójcy Świętej. Reszta to kłamstwo szatańskie. Gdyby nawet aniol głosił inną naukę niż ewangelię niech będzie wyklęty. Amen
Jak rozwalic wspolnote? Podzielić. Jak podzielić? Poruszać tylko tematy kontrowersyjne. Zmuszać do rozmów tylko na tematy ktore nas dzielą. Co robi papiez Franciszek? Dzieli nas rowno na pół. Tak jak podzielili nasz kraj tak teraz dzielą nasz Kosciół. Skonczmy o tym gadać. Logiczne ze jesli jakichś hokoseksualista juz przyjdzie do spowiedzi to ksiadz go poblogoslawi. Tak jak kazdego innego grzesznika ktory zmaga sie z grzechem dla relacji z Bogiem. Ale wiadomo tez, ze to nie jest normalne jesli para homoseksualistow przyjrzie razem do ksiedza i poprosi o błogosławieństwo. Takie sytuacje sie nie zdarzają. Ludzie ktorzy aktywnie uczestniczą w grzechu ciężkim i sie nim cieszą, mają w dupie wszystkie błogosławieństwa. Wiec po co wgl taka gadka, po co papiez o tym mowi. Obawiam sie ze nie z troski o tych grzesznikow. Skupmy sie na Chrystusie. Rozmawiajmy o Nim. To on nas łączy wszyskich Chrzescijan
Moją ścianą jest Pan Jezus i chcę przy niej stać. Zejdę na dół po schodach, jak mi Pan przykazał. A jak ktoś chce zjeżdżać po poręczy, łamiąc przykazania, to się połamie. Jego wybór. Ale nie taka jest rola papieża i Watykanu, aby mówić ludziom, że schody schodami, ale poręcz też jest fajna. A tak właśnie zrobił, zgadzając się na błogosławienie grzesznych, tęczowych związków. Czy papież weźmie odpowiedzialność za tych, którzy się splamili grzechem za jego przyzwoleniem? Czy na końcu im powie, róbcie co chcecie, my to akceptujemy, a Bóg i tak wam wybaczy, bo jest miłosierny? Jeśli o to chodzi papieżowi, tzn., że chce zamienić Kościół katolicki na protestancki. A zatem już niedługo czekają nas puste kościoły, bo tak jest w protestanckiej Europie. Ja się na to nie zgadzam! Musi być i miłosierdzie i prawo, a nie albo-albo. A papież niech nie robi zamętu, bo on też podlega sądowi Bożemu.
WSZYSCY katolicy są tradycjonalistami. Katolicyzm opiera się bowiem na Tradycji,a Pismo św. jest jego nieodłaczną częścią. Jesli ktoś odrzuca coś z Tradycji Kościoła staje się protestantem. Niestety przyzwyczailiśmy się,że we współczesnym Kościele herezje protestanckie robią za normę,a katolicyzm uznaje się za jakąs deformację...
Wielu moich znajomych i ja również mamy problem nie z przyjęciem czy zaakceptowaniem słów Franciszka, tylko z ich zrozumieniem. Nie wiem, czy to jest kwestia tłumaczenia na polski, ale ja bardzo często nie wiem, co tak naprawdę Franciszek chce powiedzieć.
To prawda, że Pan Bóg kocha i otwartych i postępowych i tradycyjnych, mało tego kocha też pogan, heretyków, żydów, lewaków i wszystkich złaków tego świata. Jeśli jednak próbujemy oddzielić Pana Boga od Kościoła Katolickiego, to musimy mieć świadomość, że po zakończeniu ziemskiej drogi możemy usłyszeć "nie znam cię". Wszak Pan nasz Jezus Chrystus jest Bogiem miłosiernym ale nade wszystko sprawiedliwym. Obecny pontyfikat postrzegam jako jedną z czarniejszych kart historii Kościoła, co powoduje wiele bólu jednak wzmaga moją modlitwę. Oczywiście Kościół to mistyczne Ciało Pana naszego Jezusa Chrystusa i sidła szatańskie Go nie przemogą jednak kryzys w jakim obecnie się znajduje powoduje wielkie zamieszanie wśród wiernych i chyba jednak najmniejsze wśród tych tradycyjnych. Tomku, na koniec chciałbym zadać Ci jedno pytanie. Czy potrafisz wskazać jakiś poważny kryzys w historii Kościoła, który byłby zażegnany inaczej jak przez powrót do ortodoksji? Ja odpowiedź znam i sądzę, że to powinna być dla nas lekcja. Czy ją odrobimy? Extra Ecclesiam nulla salus !
Panie Tomku. Tak bardzo dziękuję za ten film. Bardzo ciężko jest nabrać odpowiednią perspektywę patrząc na tych którzy krytykują Papieża za wszystko, ponieważ przebijają się głównie głosy które dość agresywnie i jednoznacznie wysyłają wszystkich pozostałych prosto do ostatniego kręgu piekieł. Kiedy równocześnie wielu z nas Papież Franciszek pokazał jak kochać tych o niestandardowej sytuacji w życiu. Przez wiele lat czułam rozdwojenie między miłością o której słyszałam w Ewangelii a wykluczeniem całych grup ludzi z choćby szansy zbliżenia się do Boga. Czas zrozumieć, że obie strony swoje zdanie wyrobiły właśnie z miłości i rozszerzyć tę miłość poza swoje granice.
Dlaczego Kościół ma schodzić w dół???? Dużo słów, z których niewiele wynika. Żyjemy w czasach ostatecznych, gdzie nasza wierność zostanie poddana ocenie a wszystko wokół jest niejednoznaczne i musimy rozeznawać i mądrze wybierać. To oznacza, że powinniśmy więcej patrzyć i słuchać, mniej mówić i starać się nie popełnić błędu. Nie znamy uwarunkowań, w jakich działa papież, po prostu módlmy się za niego. Obawiam się, że następny nie będzie lepszy...
Aby uznać to wszystko za słuszne potrzebny byłby jakikolwiek wskaźnik poprawy na jakimkolwiek polu. "Byłby" bo dobrze wiemy, że od SVII wszystko wali się w tempie geometrycznym a degrengolada przyspiesza. Kościół wypychany jest z wpływu na wszystko na co kiedyś wpływ miał. Wizja radosnego trzymania się za rączki w zmarginalizowanych grupkach na wzór rezerwatu dla dzikich jest obecnie najbardziej optymistyczną wizją przyszłości Kościoła. Trzeba być ślepym lub celowo przysłaniać oczy by twierdzić, że wszystko jest w porządku a stręczone nam eksperymenty pozostają bez negatywnych konsekwencji.
Ale ta wizja jest atrakcyjna dla wielu, bo będzie tak osobiście-wyborowo, tak bez przymusu kulturowego, tak w małej izdebce, tak czasoapostolsko, przytulnie, gdzie każdy zna się z imienia. Jak na ONŻ2 w Obrzydłówku Górnym koło Chłodnicy Górskiej, gdy na gitarze przygrywała animatorka Dosia a wszelkie wątpliwości rozwiewało "Nie bój się, wypłyń na głębię" zapodane w odpowiednim momencie.
Po pierwsze nie wie Pan jak wyglądała by sytuacja, gdyby nie ów "wstrętny" SV II. Zakłada Pan, że dobrze (albo i jeszcze lepiej) i to Panu wystarczy, choć tak naprawdę nikt tego nie wie i nie jest w stanie stwierdzić. Po drugie, jeśli przed SV II było tak świetnie, to jak to możliwe, że wystarczył tylko ów SV II i wszystko zaczęło się (rzekomo) walić? Coś co jest mocne i solidne nie powinno się chyba zachować jak domek z kart po wyjęciu jednej z nich??
@@civisposnaniae795 w strukturze hierarchicznej wystarczy zgniła głowa, by najlepsza struktura pogrążyła się w chaosie (F1, Fernandez, podsycane i pielęgnowane zamieszanie na wielu polach, ostatnio oficjalnie uznając możliwość błogosławieństwa PAR żyjących w związkach sodomskich). Inna rzecz, że jak to jest, że nikt nie wie, jak dobrze byłoby, gdyby nie SV2 ale dogmatem jest, że byłoby fatalnie, gorzej niż dziś?
Ja się nie upieram że przed SVII było doskonale. Ja pytam o jakikolwiek wskaźnik dający wierzyć, że SVII w czymkolwiek poprawiło sytuację. Nie znam takiego wskaźnika. Na moje oko to co było źle jest po SVII jeszcze gorzej a na pocieszenie dostaliśmy kilka nowych kryzysów i modernizm, który, co pierwszy raz ma miejsce w historii Kościoła, nie został nazwany w porę herezją mimo że nią jest.
Tak,przyjście pod "ścianę".Zapraszam,poszukajcie najblizszego kościoła gdzie sprawuje się Mszę świętą wszechczasów( a o to coraz trudniej, bo przecież tradycjonalisci niszczą jedność)i przyjdzie zobaczyć jacy jesteśmy naprawdę, nie z opowiadań o.Szustaka.Zapraszam poznajcie piekno tysiacletniej tradycji zawsze świętego i jedynie prawdziwego i Chrystusowego Kościoła Katolickiego Matki Naszej
Bardzo identyfikuję się z częścią pierwszą filmu, sam obecnie tak sie czuję (jestem młody, więc powiedzmy, ze mogę sobie jeszcze pozwolić). Kompletnie nie rozumiem porównania z poręczą. Nie powinnismy wchodzić po poręczy w górę? Co jest radosnego w zjeżdżaniu w dół, nie wiadomo dokąd? Wedlug katolicyzmu po śmierci czekają jedynie dwa wyjścia: niebo oraz piekło, wieczne potępienie. Tyle wyznawcy większości religii nieabrahamowych oraz niektórych protestantów mają lepiej, że nie muszą swojego życia traktować jako postawionego na szali. W końcu albo nie ma potępienia, albo Bóg już nas zbawił bez ryzyka grzechu śmiertelnego, bo ktoś się nie wyspowiadał przed śmiercią bez żalu doskonałego. Za często właśnie w "fajnokatolikach" (celowo w cudzysłowie, nie znam lepszego terminu) widzę lekceważenie grzechów jakie popełniają. I faktycznie, widzi sie takich ludzi radosnych, zjeżdżających po poręczy w kierunku, ktory wydaje mi się raczej jasny :/
No cóż ja chcę jednak wspinać się ku górze często waska i stroma ścieżka do Nieba... niz zjeżdżać po balustradzie w dół nawet jeśli zachęca do tego Franciszek.dlaczego? bo chce słuchać bardziej Boga niz ludzi... I jeszcze jedno.. "Wielu zostanie zwiedzionych również ludzi kościoła.." Apokalipsa I jesli mogę podzielić się swoim doświadczeniem to zavhecam do Adoracji Najswietszego Sakramentu tam Prawda płynie strumieniem do serca ,ktore chce słuchać.... Pozdrawiam
Myślę, że obie strony "konfliktu" popełniają spore błędy. Nowocześni katolicy: Z jednej strony fajnie, że (tak jak ty Tomku) epatują tą miłością mówiąc o niej i czyniąc, ale z drugiej strony są gotowi poświęcić wszelkie świętości jeśli tak im napisze (w kolejnym nie do końca dobrze napisanym tekście) Franciszek. Porzucają rytuały, tradycje i historię Kościoła, w imię pędu za nowoczesnością i często pochwalają antytradycyjne tendencje hierarchów kościelnych. Tradycyjni katolicy: Z jednej strony dbają o rytuały i tradycje, nie mam też podstaw by twierdzić, że ich modlitwy nie są szczere, ale z drugiej strony często można zobaczyć u nich narzekanie i treści o charakterze konfrontacyjnym. Walka z działaniami Franciszka, walka z "panem X bo powiedział tak a tak", "odpowiedź na filmik Y, bo powiedział to i tamto". Brakuje tego wyważenia i katolicyzmu, który ma w sobie zarówno miejsce dla tej wielkiej miłości nowoczesnych katolików, ale też zawiera głęboki szacunek do doktryny, rytuału i tradycji Kościoła - tego co sprawia, że jest on ponadczasowy i nie trzeba go w tych kwestiach unowocześniać. Zamiast tego mamy dwie grupy, które albo się zwalczają, albo przynajmniej uważają za błądzących. Mamy papieża, który wbija niepotrzebną szpilę w tradycyjne msze i pisze niejasne doktryny. No ale zamiast go wysłuchać i może się tylko z nim nie zgodzić, mamy z drugiej strony tradycjonalistów, którzy zrobią dziesiątki materiałów przeciwko Franciszkowi, robiąc z niego szatana czy innego potwora. No i tak, to jest najgorsze, że żadna ze stron nie odpuści. Żadna nie przyzna, że w czymś przesadza. Bo jak jeden atakuje Franciszka, to drugi go zaciekle broni i nawet nie pomyśli. A jak ten broni bez namysłu decyzji Franciszka, to tamten się złości i tym mocniej atakuje. No i mamy potem w Kościele faktycznie takie same walki jak w polskiej polityce. Mam pewne wrażenie, że żadnych problemów by nie było i o niczym byśmy nie dyskutowali, gdyby te kilka lat temu, Franciszek nie postanowił wydać Traditionis custodes i dał tradsom robić co robią - skoro przecież nikomu tym nie wadzili. O ile byłoby mniej spięć w Kościele.
Czy zacząłeś zauważać problemy, dopiero po Fiducia supplicans.? Jako tradycjonalista - od czasu tego dokumentu, poczułem się zwolniony z "krytykowania papieża". Teraz "centrum" się tym może pozajmować.
Ja np zgadzałem się z praktycznie wszystkim do Fiducia Suplicans i nadal się z tymi rzeczami zgadzam. Przy Fiducia również mógłbym się zgodzić w pewnej interpretacji ale jest za dużo wątpliwości.
To ciekawe.Zadam pytanie:jeżeli nie popełnię grzechu z bojaźni do Boga,to co,tez będę potepiona ze nie skorzystałem z wolnosci(gelyndra)?Świat sie zmienia na naszych oczach i Ty Tomku też, szkoda.
Dlaczego neofici mają taką gorliwość w przekazywaniu swoich przemyśleń. Może zamiast się mądrzyć i pouczać, warto słuchać? Więcej pokory. @Tomasz Samołyk to do Ciebie.
*Po przeczytaniu niektórych Waszych komentarzy (za które Wam bardzo dziękuję) mam taką parę myśli, którymi chciałbym się z Wami podzielić:
1) Tworzyłem ten materiał i mówiłem z głęboką miłością do wszystkich tradycyjnych i konserwatywnych katolików. Chciałem tym materiałem raczej uwrażliwić "liberalną" część Kościoła, by tych ludzi słuchali, nie lekceważyli, nie marginalizowali, nie wrzucali do grona wariatów, szurów itd.
2) Wielu z Was (tradycyjnych i konserwatywnych) odebrało powyższy apel jako "protekcjonalne traktowanie" czyli dokładnie odwrotnie do mojego przekazu i intencji. Rozumiem Wasz odbiór i punkt widzenia, na pewno mógłbym popracować nad swoim przekazem, natomiast wiem też co powiedziałem, szczególnie w ostatniej części: nie o czułostkowe czy pretensjonalne podejście do "tradycyjnych" mi chodzi, ale zaprzestanie ich marginalizowania w Kościele. Dla mnie pojęcia "pomoc", "towarzyszenie", "wysłuchanie" to zwykłe akty miłości chrześcijańskiej a nie "protekcjonalne traktowanie".
3) Nie zrównywałem nigdzie w tym materiale wszystkich "tradycjonalistów" z neurotykami religijnymi. Podkreśliłem to wyraźnie pod koniec świadectwa. Opowiedziałem swoje świadectwo tylko dlatego, że być może ktoś wśród "szukających nadmiernej pewności w prawie" odnajdzie się w podobnym do mnie problemie. I znajdzie wolność i ukojenie w wychodzeniu z takiej, oddalającej od Boga, religijności.
4) Proszę też o zwrócenie uwagi na to, że zaliczyłem wszystkich tradycyjnych i konserwatywnych do tych, którzy stoją zalęknieni pod ścianą. Wyraźnie, po moim świadectwie w tym filmie powiedziałem: "wszystko to co przeżywałem JA oraz to jak pojawił się w tym papież Franciszek genialne opisał ks. Strzelczyk" i potem przywołałem tekst. Zatem MOJĄ sytuację dobrze opisał tekst ks. Strzelczyka, a nie wszystkich tradycyjnych. Swoją opinię o podejściu do konserwatywnych i tradycyjnych wyraziłem od 13:30, gdzie rozwijam (względem tekstu) wątek będących tych przy ścianie i polemizuję z tekstem mówiąc, że może nie wszyscy są zalęknieni, a nawet jeśli są to że może warto zauważyć, że to nie musi być taki "pusty lęk" jak ten mój z przeszłości, ale normalny i zdrowy - wynikający z miłości bliźniego. Rozróżniłem też, że wśród tradycyjnych i konserwatywnych są nie tylko zalęknieni (bo tacy przecież też są), ale są też wkurzeni, rozczarowani, zaniepokojeni, krytyczni czy po prostu idący swoją drogą, do której mają prawo ("co człowiek to kosmos"). Film w założeniu jest właśnie moim wsparciem ich, że mają prawo do tej drogi, że nie wolno im jej odbierać. Nie zgodziłem się też z tekstem mówiąc, że może ta przepaść nie jest wcale "wyobrażona" i dodałem wiele słów o tym, żeby się w nich słuchać, nie lekceważyć i nie wrzucać do szurów itd.
5) Zaskakujące są dla mnie również te głosy, że nakazuję "tradycyjnym", by zjeżdżali po poręczy - mówię dokładnie coś odwrotnego - wzywam za ks. Strzelczykiem do tego, by pozwolić im, tak jak chcą, konwencjonalnie zejść po schodach, nie narzucać siłowo "nowego myślenia", z szacunkiem dla ich tradycyjnej wrażliwości i drogi do Boga.
6) Bardzo cieszę się, że wielu z Was odnalazło bliskość Boga w Tradycji, natomiast równie mocno cieszy mnie to, że ktoś odnalazł bliskość Boga dzięki o. Adamowi Szustakowi, dominikanom, Odnowie czy innym wspólnotom i osobom. Kościół uczy przecież, że nie ma jednej, takiej samej dla wszystkich, drogi do Pana Boga. Proszę tylko, by uszanować inną, nie narzucając innym swojej jako "wyłącznie prawdziwą".
I to tyle chyba w ramach dopowiedzenia. Podkreślam, że z pewnością nie zwalam całego nieporozumienia na Was :) Absolutnie uznaję niedoskonałość mojego przekazu, będę nad nim pracował, natomiast chciałem w tym komentarzu uściślić to co miałem na myśli nagrywając ten film. Pokój i Dobro, trzymajcie się!
Pierwsza część o religijności neurotycznej: th-cam.com/video/eyC0QkI6u-I/w-d-xo.htmlsi=Y-V_sV3W743W0g2c
Druga część o religijności neurotycznej: th-cam.com/video/mvNI3hau7gI/w-d-xo.htmlsi=J9HHYqgXLfnd0VF3
Jeśli chcecie wesprzeć moją pracę to można to zrobić na trzy sposoby:
👉 przez patronite: patronite.pl/Samolyk
👉przez przycisk "wesprzyj", który znajduje się tuż pod filmem
👉przez darowiznę wpłacaną na konto Bank Pekao SA 08 1240 2786 1111 0010 1984 8265 tytułem: "darowizna"
Z góry dziękuję za każdy wyraz wsparcia :)
Jeszcze nie obejrzałam filmu, przeczytałam tylko tej komentarz -
Bardzo ważne przesłanie z tym nie narzucaniem swojego modelu religijności. Ja dla odmiany zauważyłam to narzucanie często u tradycjonalistów - zarzuty o nie byciu "prawdziwym katolikiem" dla osób, mających bardziej liberalne podejście. Na pewno jednak można znaleźć przykłady po obu stronach.
Więcej tolerancji w przeżywaniu religijności 😊
Tyle tylko, że ja lubię słuchać o. Szustaka i zgadzam się z nim w większości tego co wypowiada a z papieżem Franciszkiem nie zgadzam się. Nawet nie z tym co mówi, bo często mówi pięknie tylko z tym, co robi a tu jedzie, pozostając w Twojej Tomku nomenklaturze, po bandzie. Kłopot w tym, że ja uważam, że to co On robi jest złe. A nie jest wariantem tej samej drogi. I żeby była jasność nie zawsze tak uważałem. Po prostu przyglądam się, rozeznaję i badam, i widzę jak jest w tym wszystkim brnie do świata. Zamiast być w nienawiści u Świata jest w nienawiści u swoich. Poza tym nie twierdzę, że przeciwnicy Franciszka to margines. To jakaś połowa. Zresztą, prawdę mówiąc, zgorszenie wywołuje już sam tekst bardzo sprytnie napisany. Czynnym homoseksualistom wierzącym w Boga powinniśmy raczej ofiarować gorącą modlitwę w tym wstawienniczą o wytrzymanie w czystości niż błogosławieństwo. A tu o modlitwie nie ma mowy chyba ze znowu błogosławieństwo uznamy za formę modlitwy itp. A zatem dokumnuje się pewnego rodzaju pomieszanie, ale spojrzałbym szerzej na te wydarzenia w kontekście całego Chrześcijaństwa, fałszywych proroków i historycznie okresów bardzo złych papieży, które zawsze są okazją do zmiany swojego życia.
Tomaszu! Każdy katolik powinien być wspaniałomyślny, tzn. powinien zakładać dobre intencje u innych. Przez głowę mi nie przeszło, że w przypadku tego materiału było inaczej. Nie to jest jednak problemem. Sprowadzając tradycjonalistow do osób o wyjątkowej wrażliwości religijnej, lub do osób o wysublimowanym poczuciu estetyki, dajesz dowód, że nie masz pojęcia o co tradycjonalistom chodzi. Skoro zatem wypowiadasz się w temacie, o którym nie masz zielonego pojęcia, nie dziw się, że inni odbierają to jako protekcjonalne traktowanie.
@@MarcinAdam-gz5jf więc o co tradycjonalistom chodzi?
@@zuza910813 O Wiarę katolicką, w jej nienaruszonym i niezmienionym depozycie.
Ja przeszłam przez Oazę, Taize, Duszpasterstwo akademickie, Odnowę w której nadal działam i odkryłam Mszę Trydencką, którą pokochałam. Przykro słyszeć jak się mnie traktuje jak głupią którą trzeba sprowadzać że schodów bo taka biedna i nie chce gelyndra. Jeździłam, modlę się w językach i wolę Mszę tradycyjną bo widać w niej oddawanie czci Chrystusowi. A traktowanie nas jaki głupków wioskowych, ciemnotę plus pokrętne nauczania i prześladowanie wszystkich kochających ta tradycje oraz proszących o wyjaśnienie nie buduje jedności..
Moja historia jest taka sama! Nie tknęłam się tylko Opus Dei. Dopiero w Tradycji jestem w domu. Już mnie nigdzie nie gna po 'coś więcej'.
Chyba nie o to chodziło Tomkowi. Posłuchaj jeszcze raz❤
Właśnie Tomek mówił, żeby pozwolić innym na inne drogi do Boga i do przeżywania wiary na swój sposób. Przeczytaj jego dopisany (długi) komentarz.
Ja jestem za tym, żeby była różnorodność w Kościele, bo (cytat z Tomka) "co człowiek to kosmos", nikt nie ma monopolu na jedynie słuszne wyrażanie wiary.
Np. takie msze trydenckie, gdyby gdzieś były, to chętnie bym czasem uczestniczył (zdaje się że obecnie wymagają specjalnego pozwolenia, a powinny być tak, żeby były swobodnie odprawiane).
@@aleksandrafratczak5490to Ty posłuchaj jeszcze raz:) tam padły slowa że Ci bardziej tradycyjni "nie dają rady, są zagubieni"❤
Nie o to mu chodziło. Mnie też całe życie straszono prawem najwięcej nagrań w szkole dostałem od siostry co uczyła Religi. Ja nigdzie nie jeżdżę model się różańcem jestem wolnym człowiekiem pracuję i dbam o moją trójkę dzieciaków. Żyj i daj żyć
Coś się dzieje Panem, Tomku, nie najlepszego. Tak to widzę, bo od zawsze słuchałem Pana z uznaniem i akceptacją, a od jakiegoś czasu jakby się Pan zmienił . Na niekorzyść.
Uczynienie gelendra symbolem jest mocno chybione, wszak poręcz prowadzi w dół. Zjeżdżanie jest przyjemne, ale krótkie. O ileż prawdziwsza jest metafora "Źródła", do którego się idzie w górę i pod prąd, i z wysiłkiem. Bo to co piękne zdobywa się z trudem i nieraz ciężką pracą. Zbigniew Herbert zostawił nam poezję, w której jest trudna prawda o zdobywaniu i chronieniu wartości, "tych starych zaklęć ludzkości". Został po nim też imperatyw: "Jeśli mam dwie drogi do celu, wybieram trudniejszą".
Bóg nas kocha, ale nie bezwarunkowo. Prawdziwa miłość jest wymagająca - od siebie samego i od osoby, którą się kocha. W tym przypadku mamy naszą miłość do Boga i Boga do nas. I wzajemne wymaganie. Bóg okazał nam miłość w drodze krzyżowej i męczeńskiej śmierci. Czegóż chcieć więcej. A jednak otrzymujemy więcej - jest miłosierny i przebaczający, i ufny w naszą szczerą chęć poprawy. Ale to przebaczanie nie może być grą w "kotka i myszkę" i trwać w nieskończoność. Chęć poprawy musi być szczera i przynosić efekty. Jeśli tak nie jest, Bóg karze. Czasem za życia, by skłonić jeszcze mocniej, choć boleśniej do pokuty i wiarygodnych dowodów walki ze złem, które nosimy w sobie, a czasem po śmierci. Dziś zaczyna dominować wśród sporej części katolików przekonanie, że najważniejsza w naszej religii jest miłość. Papież to przekonanie utrwala. Owszem, Miłość tak, ale najważniejsza jest Prawda. Choćby dlatego, ze bez prawdy nie ma również Miłości. Prawda jest fundamentem wszystkich wartości. Jeżeli ktoś wiarę ogranicza do uczucia, do miłości, to jest daleko od autentycznej wiary. Taka wiara jest in fantylna i niedojrzała.
Pozdrawiam serdecznie, a te moje krytyczne uwagi płyną z szacunku do Pana i z obawy, by się Pan nie pogubił.
...Aby w górę iść, dziwne to muszę zejść. Schodzić coraz niżej w głębię swą, bo nie ja lecz Ty.....
Miłość nie jest uczuciem
Ależ Bóg kocha nas bezwarunkowo. Stawianie wymagań nie ma tu nic do rzeczy. Miłość bezwarunkowa również wymaga
"Bóg nas kocha, ale nie bezwarunkowo."
To nie jest prawda. Bóg kocha nas właśnie bezwarunkowo, co udowodnił dobrowolnie decydując się umrzeć za każdego człowieka na krzyżu, a na dodatek z krzyża nawet, będąc opluwany i wyśmiewany, wstawił się za swoimi oprawcami mówiąc, że robią tak dlatego, że nie wiedzą co czynią. Chyba, że niefortunnie Pan dobrał słowa i chodziło jedynie o to, że to, że Bóg nas kocha, nie znaczy, że od nas nie wymaga. Co do tego - zgoda.
"Chęć poprawy musi być szczera i przynosić efekty."
Nie. Nie musi przynosić efektów, musi być szczera. Możemy upadać, upadać i upadać, ale jeśli podczas spowiedzi szczerze postanawiamy się podnieść i iść dalej, to Bóg nam radośnie przebacza i bierze w objęcia. Sugerowanie, że musi przynosić efekty, to mówienie, że Bóg zmęczy się przebaczaniem nam i stanie się do tego niechętny po 10 czy 100 razie, gdy znowu upadamy, gdy pozornie nie zrobiliśmy postępów w walce, a tak nie jest. Bóg mówi, by przebaczać 77 razy, co oznacza przebaczać w nieskończoność: sam nie stosuje innego kryterium.
"Dziś zaczyna dominować wśród sporej części katolików przekonanie, że najważniejsza w naszej religii jest miłość."
I bardzo dobrze, bo to znaczy, że zaczynamy zgadzać się z Św. Pawłem. :) "Wiara, nadzieja, miłość - a z nich największa jest miłość".
Trzeba być poprawnym w wypowiedziach😂 mieć elastyczne podejście do wszystkiego, bo zdejmą kanał 🤣
Nie traktowałbym tego jako kolejnego "nieporozumienia" pomiędzy "liberałami" a "tradsami". Jestem charyzmatykiem, przez wielu uważany za modernistę, a jest dla mnie zupełnie jasne, że Fiducia Supplicans to ABOMINACJA (obrzydliwość). A komunia dla aktywnie i jawnie zdradzających swoich małżonków to coś jeszcze gorszego. Nie jest to oczywiście tylko moje zdanie. Powinno nas wszystkich zastanowić, że bezprecedensowa liczba biskupów i całych episkopatów zdecydowała się odrzucić ten dokument, chociaż ma wysoką rangę. To jest potężna afera, której nie możemy umniejszać.
Niemniej, dziękuję za zachęty do spokojnej rozmowy i wysłuchania tych, którzy są porażeni działaniami Franciszka. To bardzo potrzebne.
Dziękuję Tomaszu za ciągłe budowanie mostów i solidny udział w "posłudze jednania" (2 Kor 5,18)! Pozdrawiam serdecznie! :)
Oglądając Twoje ostatnie filmy myślałem, że gdzieś tam obok Ciebie stoi poza kadrem Ks Bańka z wzniesioną Sumą Teologiczną gotową do uderzenia :D Nie wiem co tam i gdzie zamarzło, ale warto było czekać na czas, kiedy Dobra Nowina i Szkoły Akwinaty zaczęły mówić - na moje ucho - jednym głosem. Pozdrawiam i najlepszego!
Hej @DobraNowinaNet, nie wiem jaka jest szansa że to zobaczysz, ale mam do Ciebie 2 pytania.
Czy jeśli według Ciebie Kościół w swoim Magisterium naucza „abominacji”, to nie kłóci się to z obietnicą Chrystusa w Mt 16,18? I czy sposób w jaki przedstawiasz swoją pozycję nie kłóci się trochę z ideą zawartą w IV części Donum Veritatis albo w Lumen Gentium 25?
@@zarobass na szczęście sanhedryn nie może zmienić dogmatów katolickich, dlatego wszelkie dokumenty tego typu mogą być i z pewnością będą skorygowane. Bramy piekielne go nie przemogą...
Amen Bracie!
Mikołaju, nie jestes charyzmatykiem. Źródła współczesnego charyzmatyzmu tkwią w sektach zielonoświatkowych. KK nie uznaje tam nawet chrztu wiec skąd nadzwyczajne charyzmaty? Poza tym charyzmaty potwierdzają włąściwie przepowiadanie, nie nie ma tego u zielonoświatowców, a wspólnoty charyzmatyczne toną w herezjach. Zacznijcie myślec logicznie.
Świetne porównanie z tą poręczą! Po to schody zostały zbudowane, żeby po nich chodzić. Po to poręcz przy schodach, żeby się jej trzymać. Jeśli głowa kościoła- w odniesieniu do przenośni- woli ryzykować i zjeżdżać po poręczy wskazując innym niebezpieczną drogę to należy się za niego modlić by zszedł na ziemię i docenić jednak te schody zabezpieczone barierką. Panie Tomku, mój rówieśniku, podobnie jak Pan przechodziłem różne etapy mojej wiary. Można by powiedzieć górki i dołki. Kiedyś zapytałem kapłana dlaczego przestałem czuć Boga. Ten odpowiedział: "Dziękuj za to! Właśnie zaczęła się Twoja wiara." Szukanie łatwiejszej drogi, bardziej szczęśliwszej, radosnej, pełnej emocji może kolidować z tym, czego Pan od nas wymaga. Każda rewolucja przyniosła za sobą śmierć. Rewolucja kościelna różni się tym, że ofiarą nie będzie ciało pozbawione głowy na gilotynie. Ofiarą będzie dusza, która wystawiona jest na potępienie. A głowa kościoła powinna zadbać w pierwszej kolejności o zbawienie wiernych. Dlatego wspomniany cytat "Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie" jest jak najbardziej na miejscu. Tak aby nie pozwolić interpretować wiernym słów papieża tak jak im wygodnie. Wystarczy spojrzeć na reakcje biskupów. Jedni dziękują, że papież pozwolił błogosławić związki jednopłciowe (wiem, że nie o związki chodzi ale biskupi tak o tym mówią) drudzy mówią, że pozwolenie na błogosławieństwo par jednopłciowych rodzi duży problem. Trzecia grupa uważa, że przecież nic się nie zmieniło. Ta ostatnia jest chyba największym zagrożeniem dla kościoła. Reasumując, poręcz po której zjeżdża wyższy stan duchowieństwa, jest nieoheblowana i można się poważnie na niej pokiereszować. Nie oczekuje zrozumienia. Mam jednak nadzieję, że nie będzie się Pan, Panie Tomku, propagandystą rewolucji kościelnej. Z Bogiem!
W pełni się zgadzam. Bardzo mądry wpis. Odniosłam wrażenie, że p. Tomasz trochę nagina tłumaczenie na czym polega przeżywanie wiary i poczynań papieża. Ja też jestem przekonana, że poręcz nie służy do zjeżdżania. Jak robią tak pasterze, to wygląda bardzo infantylnie. Za takimi nie pójdę. Ciekawa jestem, ilu tak przeżywających wiarę oddałoby życie za Chrystusa. Czy jak skończy się fan, zostaną czy odejdą? Przeżywanie wiary jak zjazd po poręczy. Czy Chrystus swoją relację z Ojcem też tak przeżywał? Ależ to był fan, cierpieć na Krzyżu. Zaznaczam, że nie jest moim wzorem Savonarola
Swięty Papieżu Piusie X módl się za nami!
Myślę że modli się i cieszy z następcy
@@JakovosRavdi którego następcy?
@@wariacikminecraft321 myślę że z różnych, acz w tym momencie miałem na myśli omawianego w materiale
Święty Piusie X módl się za nami!
Drogi Tomku, na wstępie chciałem powiedzieć, że bardzo się cieszę z tego, że w końcu postarałeś się bez kpiny podejść do postrzegania rzeczywistości Kościelnej i światowej przez tradycyjnych katolików (którego to sformułowania bardzo nie lubię). Widać, że tak serio, coś Cię ruszyło i postawiłeś sobie za cel: „Tak nie może dalej być! Nie mogę się cały czas nabijać z tradycyjnych katolików, bo jak to o mnie świadczy jako o dziecku Bożym.” Ekstra :) Ogromny ukłon dla Ciebie, ponieważ nie łatwo jest stanąć w prawdzie o sobie, o swoim własnym zachowaniu, spojrzeć za plecy i stwierdzić: „Ej, coś tam było jednak nie tak. Muszę się zmienić”.
Po drugie: Bardzo mi się również podobała szczerość Twoich intencji! Widziałem, że podkreśliłeś ją tym, że nadałeś swojej wypowiedzi poważny ton- bez żadnych „śmiesznych” wstawek, przerywników, gagów z internetu, etc., którymi zazwyczaj najeżone są Twoje filmiki. Ogromny plus. Wierzę w Twoje szczere intencje i próbę zwrócenia uwagi swoich odbiorców na problem polegający na bagatelizowaniu lub wręcz ośmieszaniu postaw tradycyjnych katolików względem obecnych problemów w Kościele (i na świecie).
Niemniej jednak Twój przekaz implikował niejako, że katolicy tradycyjni (będąc oczywiście wielkim darem i skarbem dla Kościoła) nieco się pogubili - stoją przerażeni pod ścianą patrząc na wszystko co robi Papież Franciszek, a Ci, którzy rozumieją lepiej powinni wziąć ich pod rękę i pomóc zejść po schodach w dół (bardzo niefortunny przykład) i pokazać, że to co się teraz dzieje w Kościele wcale nie jest takie złe, to po prostu szybka jazda w dół po poręczy... Przekaz ten został mocno podkreślony przez Twoje świadectwo, w którym opowiedziałeś, że kiedyś też miałeś bardzo „surowe” podejście do wiary, jako zbioru zakazów i nakazów i nie mogłeś zrozumieć, że Bóg nas kocha bezwarunkowo, bo przecież wszystko jest obwarowane jakimiś prawami. Czyli pokazałeś niejako, że tradycyjni katolicy są troszeczkę właśnie na takim poziomie, na jakim Ty byłeś kiedyś… zalęknieni i patrzący z niepokojem na wszystko co robi obecny papież, nie patrzący na to że Bóg nas kocha takimi jakimi jesteśmy.
Powrócę do punktu pierwszego - rozumiem Tomku, że miałeś dobre intencje, bo to widać i to jak najbardziej doceniam. Ale przekaz dalej był z perspektywy osoby, która stoi po stronie racji. Osoby, która stara się dopomóc i dostrzec ogromną wartość w tych innych, pod ścianą.
Z Panem Bogiem i Niech Cię Matka Boża prowadzi każdego dnia!
Panie Tomku, 40 lat jeździłam po tej religijnej poręczy, przeczytałam większość książek O. Szustaka i ogladalam Languste, msze u Dominikanów, nigdy żadnej lękowej religinosci.. I do czego doprowadziły mnie te poręcze, zjazdy etc? Do Tradycji! Bez lękowości, bez zagubienia, wreszcie mam oparcie😊
Takiej opcji nie wziął Pan pod uwagę, czemu?
Tradycja to dla mnie "skała"!
Ja też słuchałem O. Szustaka i na początku mi się podobało. Ale później wiele rzeczy mi przestawało pasować. Tak też trafiłem na księży tradycyjnych s YT i obecnie jestem w tradycji.
Przecież tu nie chodzi o żadne twoje osobiste lęki, czy brak lęków, a o Prawdę i to kto za nią stoi, kto jest jej depozytariuszem we współczesnym Kościele. @@BraTango-my5ri
@@BraTango-my5ri proponuje odwiedzić spowiedź. Nie zagłuszy się grzechów powtarzaniem frazesów, że Bóg to miłość więc dobra co chceta. Proszę nie musisz dziękować ☺️
Ja się wychowałam na schodach, wskoczyłam na początku dorosłego życia na poręcz, pozjezdzalam chwilę, ale Bogu dzięki poszłam po rozum do głowy i wróciłam na schody
Tomek myślę że burza jaka jest pod tym filmem pokazuje jak ogromnie trudnym tematem jest próba budowania JEDNOŚCI między nami w Kościele. Dziękuję Ci że podjąłeś tą próbę! I proszę byś w tym nie ustawał! Dla mnie to mega cenne, poszerzające myślenie. Dziękuję!
I Dziękuję że nigdy nie uciekasz od najtrudniejszych tematów! Ryzykując tym czego tu doświadczasz.... falą niezgody i krytyki. Dziękuję że mimo tego jesteś i dzielisz się swoimi doświadczeniem wiary ❤
Dzień dobry,
Ze zdumieniem wysłuchałem Pana opowieści o bandzie. Kilka uwag :
1. Dzisiejsze dokumenty papieskie nie są krótsze od tych dawniejszych ale o wiele za długie. Proszę sięgnąć do encyklik tzw. tradycyjnych, a według mnie o wiele nowocześniejszych, np. do tej najważniejszej w historii Kościoła o niewolnictwie chyba Pawła VI Sublimis Deus z lat 30 tych 15 wieku. To chyba jedna strona A 4. A jaka zwięzłość i precyzja przekazu. Treść wyprzedzająca epokę. Inne encykliki podobnie. Poziom wykształcenia tamtych ludzi to coś nieprawdopodobnego. I żadnych nieścisłości pozwalających na swobodę interpretacyjną. Wszyscy wiedzą o czym jest mowa i o czym mowy być nie może. Człowiek ma jasny przekaz.
1. Ojciec syna marnotrawnego kocha go oczywiście, ale nie wysyła mu paczek żywnościowych i pieniędzy. Wie że to czego mu najbardziej brakuje to jego własne cierpienie. Dopiero po nawróceniu i zrozumieniu błędów przygarnia. Ani minuty wcześniej.
3. Katolicy tradycyjni i konserwatywni są tacy tylko w opisach Pana autorów. Sami siebie, całkiem obiektywnie moim zdaniem uważają za nowoczesnych. Nie ma nic bardziej konserwatywnego niż rewolucja.
Średnia wieku uczestników tzw.. Mszy trydenckiej jest najniższa ze wszystkich praktykujących katolików, tam są też najwyższe ofiary na tacę. Z tym wiekiem to zupełna nieznajomość tematu.
4. Dlaczego nie mamy się niepokoić buntem hierarchów w Watykanie przeciwko niezmienności nauki Kościoła ?
To chyba naturalne. Sw. Katarzyna zagroziła wręcz papieżowi co się z nim stanie jak się nie nawróci..
Mógłbym dłużej ale już skończę. Pozdrawiam Mariusz
Ja dzięki Papieżowi Franciszkowi, pewnie wbrew jego woli, odkryłem tradycję, Mszę Trydencką i pogłębiłem wiedzę, wiarę i moją relację z Bogiem i Maryją. Ten pontyfikat jak i całe posoborowie jest w moim odczuciu dopustem bożym. Zdałem sobie sprawę, że żaden papież - żaden Jan i żaden Paweł nie zbawi mojej duszy za mnie. Nawet ja sam tego nie jestem w stanie zrobić, bo zasługuję na piekło. I zrozumienie tego faktu nie czyni we mnie ani nerwic czy lęków, ale wyzwala. Bo to Chrystus zbawia i tylko On. My jedynie możemy mu w tym pomóc, pozwolić mu na to. Co do podejścia do tradycjonalistów. Ja nie potrzebuję zrozumienia. Katolik jest żołnierzem Chrystusa i powinien się przygotować na o wiele większe prześladowania. A czas jest bliski. Papież zjeżdża na poręczy? Pewnie tak, ale aż strach pomyśleć co jest na jej końcu. W tych trudnych czasach dołączam się do Mikołaja Kapusty i zachęcam do czytania Pisma Świętego. Tylko ostrzegam, że po jego lekturze dostrzeżecie dysonans poznawczy tego, co naucza Chrystus, a tego co głosi dzisiejszy sanhedryn urzędujący nad Tybrem. Twarde i mało dialogiczne słowa? Trudno, Jan Chrzciciel był wybitnie mało dialogiczny...
Zgodzę się, z jedną różnicą co do podejścia do tradycjonalistów. Też nie szukam zrozumienia, ale mniej kłód pod nogi bardzo by się przydało. Jeśli dodatkowe trudności od samego papieża są "testem" to ja podziękuję, nie potrzebuję ich i dobrze mi szło bez nich
Dzięki.
Jestem daleki od tradsów, ale bliski tradycji.
Porusza mnie Twój komentarz.
PAX
@WaldekMarchewka-nk4hg Gdzie tu widzisz wywyższanie/poniżanie? Każdy zasługuje na piekło, chociażby z racji tego że każdy jest grzesznikiem. Patrz psalm 51. Św Paweł pisał że wszyscy zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej... Ty też, bo chyba nie powiesz, że zasłużyłeś sobie na niebo? Dalej św Paweł pisze że to Jezus "zasłużył" nam niebo (parafrazuję), w dodatku za darmo (a nie za nasze zasługi).
O jest i ktoś od Mikołaja! Super ważny głos i merytoryczny komentarz. Trzeba słuchać Słowa Bożego ❤
@WaldekMarchewka-nk4hg twój komentarz przypomina mi jaka jest słaba wiedza katolików spowodowana kulejącą katechezą w szkole. Ja też tak myślałem jak ty, co więcej myślałem kiedyś, że msza to pamiątka Wielkiego Czwartku. Niektórzy święci szli prosto do nieba dzięki temu, że 2000 lat temu Jezus umarł za nasze grzechy, oni sami byli w łasce uświęcającej (bez grzechu śmiertelnego), a ich akty miłosierdzia, pokuta i heroiczna wiara wypłaciły ich z więzienia czyśca.
Dzięki odkryciu Tradycji już nie czuję się zagubiona w Kościele, po prostu w nim jestem, a właściwie dopiero odnalazłam się w nim i jestem naprawdę. Tu jest esencja wiary.
Pozdrawiam 🙂
Pogadałeś Tomaszu, pogadałeś, ale nic nowego nie wniosłeś. Rzeczy należy nazywać po imieniu. To co wnosi pontyfikat papieża Franciszka od początku było koślawe, ale teraz nabrało właściwych sobie kształtów (myślę, że nie muszę w tym miejscu uściślać przymiotnikiem). Twórczości Fernandeza, której przyklepał papież, nie da się w żaden sposób obronić Drogą Ewangelii. Dla większości staje się jasne w jaką stronę ci kolesie zmierzają...
Podpisać petycję w naszym kraju i w kilku innych o ich odsunięcie a przynajmniej o odwllanie owego Fernandeza.
Należę do Odnowy, więc nie uważam się za konserwatystką i wiele razy próbowałam najpierw zrozumieć Franciszka nim go ocenię, ostatni dokument przeczytałam w całości ten dotyczący błogosławienia związków nieoczywistych i muszę przyznać że przychodzi mi to z coraz większym trudem . Niestety, ale nie kwestionuje tego że jest głową Kościoła i chciałbym zgadzać się z nim byleby to wszystko było zgodne z nauką Ewangelii,a zaczynam mieć wątpliwości
Mam dokładnie tak samo. I tez nie jestem typową konserwatystką. Naleze do jednej ze wspólnot SNE (Szkola Nowej Ewangelizacji) i dosc duzo mialam przez ostatnie 12lat doswiadczenia w ewangelizacji z roznymi osobami i tematami.
Pani Iwono. Chyba wszyscy je mają. Myślę jednak, że trzymając się blisko Boga nie uda się nam kompletnie pobłądzić 😊
Co jest nie zgodne z Ewangelią w tym co robi Franciszek? Za czasów Jezusa i Apostołów mieli łatwiej, bo co kolwiek robili w celu nawracania grzeszników byli "pionierami", nikt ich nie ograniczał dywagacjami na temat zgodności z Ewangelią. Jezus przyszedł nie do tych którzy się dobrze mają, tak samo księża, niestety, samo celebrowanie Mszy Św. nie wyczerpuje tego do czego zostali powołani. To nie jest tak że aby wejść do kościoła trzeba się najpierw nawrócić. Do kościoła powinni właśnie przychodzić grzesznicy by słuchać Słowa Bożego, kazań i się nawracać. Inaczej to nie zadziała bo niby w jaki sposób ci grzesznicy mają się nawracać? Dlaczego tak wielka część katolików osądziła w sercu homoseksualistów i spisała ich na straty? Papież przypomina że Kapłani są powołani w pierwszej kolejności do głoszenia Słowa Bożego niewierzącym i grzesznikom. Po to by się nawracali, Apostołowie czynili wiele cudów, modlili się nad grzesznikami, wypędzali z nich złe duchy itd. dlatego Kościół Katolicki tak szybko się rozszerzał i zdobywał coraz więcej wyznawców. Co się dzieje obecnie? Czy modlitwa nad grzesznikami jest czymś tak gorszącym dla "pobożnego" katolika że jest gotów stracić wiarę?
Czym jest błogosławieństwo? Czy należy się tylko osobom wierzącym trwającym w łasce uświęcającej? Czy jak matka błogosławi dziecko przed szkołą pyta najpierw o to czy wierzy w Boga i jest wypowiadane?
Ta cała debata nad decyzja Franciszka moim zdaniem ma źródło w dwóch problemach, pierwszy to że wierni i wielu księży sprowadzili funkcję Kościoła do Celebrowania Eucharystii i udzielania Sakramentów.
Drugi problem to taki że w swojej pysze wiele osób osądziło w sercu tych czy innych grzeszników. Teraz nie mogą się pogodzić z tym że Papież chce tych grzeszników przygarnąć i ewangelizować. Doktryna kościoła się nie zmienia, lecz żeby ci grzesznicy ją poznali i zrozumieli że to co robią jest złe siłą rzeczy muszą poznać naukę Ewangelii i Kościoła. Takie "Błogosławieństwo" z modlitwą to świetny pomysł, bo skoro tacy zagubieni ludzie przyjadą po błogosławieństwo, to znaczy że w ich duszy jeszcze jest głos sumienia. Modlitwa Księdza ma olbrzymią moc, myślę że dzięki tym "Błogoslawieństwom" nawróci się wielu grzeszników i porzuci grzeszne życie. Stąd tak wielkie przeciwności napotyka Papież Franciszek, bo szatan nie chce wypuścić tych ludzi ze swoich szponów.
@@shogunlechuza6650Nie umiem się dobrze wysławiać ale myślę dokładnie tak samo😅. Pozdrawiam
@@shogunlechuza6650 Nie mam nic przeciwko błogosławieniu kogokolwiek, ale dokument mówi o błogosławieniu związków par jednopłciowych, , a to jest różnica ponieważ Słowo Boże je gani. Błogosławiąc taki związek daje się przyzwolenie do grzechu i gdzie tu nawoływanie do nawrócenia
Tomek, od kiedy błogosławienie związków homoseksualnych i dopuszczanie do komunii osób żyjących w grzechu śmiertelnym to "radosny zjazd po balustradzie"?
Ja zamiast po poręczy staczać się w dół czy dowolną techniką na łeb na szyję wolę w górę "windą do nieba". Taką windą jest tylko Jezus!
Tomku bardzo Cię cenię. Natomiast dzisiejszy odcinek jest dla mnie trudny. Nie będę się dużo rozwodził, ale zdanie o schodzeniu schodami w dół było dość niefortunne. Ja tymi schodami nie chcę schodzić i na pewno nie czuję się z tego powodu odrzucony, jakiś pokrzywdzony etc.
Z Panem Bogiem bracie.
Kilka uwag:
1. Doceniam fakt, że zauważasz "tradycyjnych katolików" i akceptujesz ich istnienie. To wielki postęp! Od lat dominującą narrację można było streścić w słynnym "banuj od razu". Ale tyle z plusów. Cały dalszy wywód to zwyczajne "upupianie" "tradycyjnych katolików". To samo zresztą robi cytowany ks. Strzelczyk. Zupełne pomijanie meritum (co i dlaczego wzbudza "niepokój" i "zagubienie"), argumentów tradycjonalistów etc. W zasadzie nie bardzo wiadomo o co im chodzi, więc dajmy im po prostu poczucie akceptacji, przytulmy ich do serduszka i będzie supcio. No nie, nie o to chodzi. I stawiam tezę, że przeciętny tradycjonalista wcale nie jest jakoś szczególnie "zagubiony" i "zaniepokojony" w Kościele z powodu tego co się dzieje (owszem, dostrzega kryzys, ale dostrzega go właśnie dlatego, że wie jakie jest prawdziwe nauczanie Kościoła, którego stara się trzymać), nie potrzebuje mędrców z internetu, którzy pogłaszczą go i z miłością przerobią go z "katolika tradycyjnego" na "nowoczesnego"? (no właśnie, jaka jest alternatywa dla "katolika tradycyjnego"? Skoro taką etykietę Tomasz zawarł w tytule i w swojej wypowiedzi, to jakaś musi być?). Raczej wie co i jak należy robić (czy tak robi, to oczywiście inna kwestia). Może być co najwyżej zażenowany, gdy zgodnie z przeznaczeniem wchodzi w górę po schodach trzymając się poręczy, a tu nagle jakiś starszy pan odziany na biało wesoło zjeżdża po niej nic nie robiąc sobie z wchodzących ludzi.
2. Ośmielę się stwierdzić, że Tomasz nie rozumie tradycjonalizmu (a katolicyzm zdaje się rozumieć po swojemu, ale to w dalszej części). Była kiedyś na tym kanale dobra (z powodu rozmówcy) rozmowa z Pawłem Milcarkiem. Może zamiast robić 20 minutowy materiał o tradycjonalistach (z czego większość traktuje o Tomaszu Samołyku i jego problemach) lepiej ponownie zaprosić Milcarka i niech on wyjaśni o co tak naprawdę chodzi. Nie mówię już o zaproszeniu kogoś z frakcji bardziej "twardogłowych" tradsów, bo na to bym nie liczył.
3. Proponuję pewną zabawę. Wylosuj dowolnego świętego (najlepiej "przedsoborowego") i zapoznaj się z grubsza z jego żywotem lub pismami. Będzie tam obecne (nieraz w ogromnym stężeniu) to, co Tomasz nazywa "religijnością lękową", "neurotyczną", etc. Nie zarzucam świętym, ani samemu Kościołowi, że taką wiarę wyznają / że mają spaczony obraz wiary. W żadnym wypadku. Ale to co Tomasz wrzuca do tego worka "religijności lękowej" - unikanie grzechu, przestrzeganie przykazań, życie ze świadomością możliwości potępienia, świadomość zgrzeszenia ciężko w każdej chwili życia, strach przed sądem Bożym, unikanie świata i jego przyjemności (zabaw tanecznych, próżnych rozmów, grania w kości, karty, etc. - przełóżmy to na współczesne warunki na netfliksa, filmy epatujące nagością czy walki mma), będzie tam obecne. Stąd ciężkie pokuty, posty, umartwienia, odchodzenie od świata do zakonów czy pustelni, dosłowne branie słów Pana Jezusa o "ciasnej bramie" czy o tym, że "wielu jest wezwanych, a mało wybranych", itd. itd. Ten "lęk" nie jest przypadkowo obecny w katolicyzmie, czy obok niego ale jest jego częścią składową (oczywiście "równoważoną" przez inne elementy, o których nie można zapominać). Konsekwentne zastosowanie kryteriów Tomasza prowadziłoby do stwierdzenia, że cały katolicyzm (a przynajmniej ten "przedsoborowy") to religijność lękowa i neurotyczna, niezrozumienie tego o co tak naprawdę w katolicyzmie chodzi, brak relacyjności, etc., etc. Dlatego też wspomniałem wyżej, że Tomasz zdaje się rozumieć katolicyzm po swojemu - biorąc go (katolicyzm) nie takim jakim jest naprawdę, ale takim jakim chciałby żeby był, ze względu na swoje osobiste problemy.
4. Co do rzekomej opozycji: przestrzeganie prawa ALBO miłość i relacja, polecam psalm 118 (według Wulgaty) lub 119 (według współczesnych tłumaczeń). Nie ma piękniejszego hymnu o ważności przestrzegania i poznawania prawa Bożego jak ten psalm. Duchowość monastyczna (reguły zakonne od św. Benedykta) opiera się na pewnym porządku, prawie właśnie, które reguluje życie i stosunek do Boga. Duchowość, nazwijmy to umownie "dla świeckich", w dużej mierze opiera się na przestrzeganiu i sumiennym wykonywaniu obowiązków stanu (pojęcie współcześnie w "posoborowym" Kościele chyba nieczęsto przywoływane), a więc znowu na tym strasznym "prawie" i wynikających z niego obowiązków. Można by tak długo.
Skąd w ogóle pomysł żeby połączyć lękowość z krytykowaniem papieża?
Ot, chwyt erystyczny żeby "upupić" oponentów.
Tomek, nie wiem, czy dobrze rozumiem? Troche to tak wygląda, że Ci co zjezdzaja po balustradzie, maja rację, a ci ktorzy nie chcą, po prostu się mylą i trzeba im pomóc, z troską, zrozumieniem, ale pomóc, a ci co zjeżdżaja po balustradzie może i czasem maja złe podejscie do ty drugich, ale generalnie obrali dobra drogę, bo zjezdzanie po balustradzie jest słuszne.
Pal licho czy słuszne,czy nie słuszne. Ważne,że "fajne".
A tak na poważnie, też miałam takie przemyślenie po obejrzeniu tego materiału.
Mnie się wydaje, że chodzi o to, byśmy się razem znaleźli na dole, czy zjeżdżając, zbiegając, czy schodząc przy ścianie.. i że w tej drodze jesteśmy dla siebie.. "wariaci" zjeżdżający - by ośmielać zalęknionych, ostrożni - by "wariaci" dzięki słuchaniu rad nie zrobili sobie krzywdy nadmiernym wariactwem itd.
Istota nie jest w metodzie pokonywania schodów tylko w radosnym i bezpiecznym dotarciu do celu :)
@@glaedrine552 Oby tylko po dotarciu do celu nie okazało się że to piekło
@@janinamydlowska2414 skąd ten pomysł? To tylko metafora, bo trudno po poręczy zjeżdżać do góry..
Ale jak tak to proponuję: trwożliwe wchodzenie, wbieganie po kilka stopni, czy wjeżdżanie otwartą windą, która nie zatrzymuje się na piętrach..
@@glaedrine552 to także metafora i dziwnym trafem trafia w punkt. W dół to nie do nieba ks. Strzelczyk niefortunnie użył tej metafory. A ja no cóż wiem co piszę. Dobrego dnia i samopoczucia z obranej drogi .
Ja uważam, że ci co krytykują papieża to nie są lękliwe osoby a wprost przeciwnie- odważne, które jako jedyne mają śmiałość powiedzieć, że coś tu nie gra, reszta udaje, że wszystko jest w porządku a chyba nie jest prawda?
Sytuacja wypisz wymaluj jak z baśni "Nowe szaty cesarza" ;) Dziecko nie było lękowe, ale po prostu było absolutnie szczere, a przede wszystkim nie miało nic do stracenia - dlatego nie bało się powiedzieć prawdy :)
Nie przekonałeś mnie Tomaszu. Porównanie zachowań papieża który chce błogosławić PARY homoseksualne, albo komunie dla żyjących w nowych związkach do fajnego zjeżdżania po poręczy? To jest błogosławienie grzechu i nie nazwałbym tego jazdą po gelendrze ale po bandzie! Odsyłam do filmów Mikołaja Kapusty. Z Panem Bogiem!
Gdzie tu widzisz grzech?
@@grzegorzlagut8917grzech zgorszenia.
@@grzegorzlagut8917W Biblii. Tam jest opisane czarno na białym, że to grzech. Jak chcesz się więcej dowiedzieć to na kanale Dobra Nowina kilka nowych odcinków jest o tym, podane konkretne fragmenty.
Stawiasz się z roli mentora, nie dostrzegając, że jako ślepiec chcesz być przewodnikiem. Ten filmik to kwintesencja modernistycznego myślenia. Najpierw: ja, ja, ja, czyli immanentny Bóg, stworzony na swój obraz i swoje podobieństwo. Potem, w gadce o jakiś poręczach, negowanie faktów i logiki. I na koniec tkliwa, płytka i nic nie wnosząca do sporu teologicznego emocjonalność. Jeżeli chcesz o czymś mówić, to postaraj się to wpierw zrozumieć.
Panie Tomaszu, super że podjął pan ten temat,bo tak właśnie się czuję.! Słyszę niejednokrotnie..."-że mam dać spokój z tą moją przesadzoną wiarą,bo jak spowiadam się gdy mam grzech,to chodzę do spowiedzi bo się boję,i słyszę różne dyrdymały na temat mojej relacji z Bogiem,i teraz papież wprowadza to się gubię.Nie mam lękowej wiary,kiedyś miałam,ale daję to mojemu Bogu i zmienia to we mnie,ale jest mi ciężko kiedy sobie wyobrażam co będzie po tych nowych zmianach papieża Franciszka.Super jest zjeżdżać po poręczy,jest to ekstra zabawa,ale może się źle skończyć.Jeszcze raz dzięki,a wszyscy którzy z tymi zmianami sobie nie radzicie,trzymajcie się prawdy
Panie Samolyk to że nie rozumiem Papieża, nie znaczy że czuję się zagubiona w kościele. Stoję przy jedynej i niezmiennej nauce kościoła,a nie przy laniu wody Papieża Franciszka. "Niech mowa wasza bedzie:tak,tak;nie,nie.A,co nadto jest,od Złego pochodzi." Mt 5,37 tyle o Franciszku i jego mętnych naukach.
W teologii jest określwnie tzw. sensus fidei (wyczucie wiary) u tzw prostych ludzi. Lud Boży ma w w sercach wyczucie kiedy coś jest nie w porządku. A jest nie w porządku.
Błogosławienie jakiekolwiek grzechu jest dla mnie jawnym łamaniem zasad Ewangelii - bardzo nie zgadzam się z Twoją opinią, ale nadal bardzo lubię Cię! :)
I bardzo dobrze, że się trzymasz zasad Ewangelii, bo Responsum Kongregacji Nauki Wiary (2021), wyraźnie stwierdza, że Kościół nie ma władzy udzielania błogosławieństw związkom osób tej samej płci. Bóg nie może błogosławić grzechu, to oczywiste. Grzechu nie, ale człowieka tak cyt: - "Bóg błogosławi grzesznika, aby ten uznał, że jest częścią Jego planu miłości i pozwolił się przemienić przez Niego".
Ci, ktorzy sie z czyms nie zgadzaja, sa w kryzysie i trzeba im pomoc? Powaznie? A moze widza klamstwa i na nie reaguja a pomoc trzeba tym, ktorzy nie maja odwagi sie jeszcze przynac, ze zostali oszukani?
Dziękuję za filmik, szanuję Pana drogę wiary, świadectwo, każdy jest inny, jak Pan powiedział "co człowiek, to kosmos". Ja jednak idę inną drogą. Przez prawie 50 lat byłam w Kościele posoboowym, nie byłam zalękniona neurotyczna, ale myślę, że stałam w miejscu, szukając owszem Pana Boga, ale przez tyle lat nie udało mi się nic zrobić, tak to oceniam, by zbliżyć się do Boga. Od prawie roku jeżdżę na Mszę tradycyjną przedsoborową gdzie jest dyscyplina, o wiele piękniejsza Liturgia , zresztą nie tyle o piękno tu chodzi, słyszę tam prawdziwą naukę, która owszem wzbudza czasem ogromny ból niemoc złość ale Bóg obdarza mnie tyloma Łaskami jednocześnie, a przecież nie robię nic więcej, nic innego niż przedtem..... Zastanawiam się skąd ta zmiana u mnie, co się dzieje tak naprawdę. Niestety moja subiektywna diagnoza jest taka że po SVII wykrzywiono katolicyzm bardzo.... Mi jeżdżenie po poręczy nigdy nie wychodziło i nie chcę się narażać, wystarczy mi bardzo jasna prosta nauka Pana Jezusa ona przynosi mi każdego dnia wiele wyzwań wiele można powiedzieć niebezpieczeństw. Naprawdę to mi wystarczy. Kościół papieża Franciszka to radykalne zamieszanie wg mnie które ten papież wprowadza ufam że nieświadomie .... i z Pana filmiku też wynika wiele niejasności, jak sam Pan mówi że jest wiele odcieni szarości.... A jednak nauka Pana Jezusa jest jasna "bądź zimny albo gorący" idziesz za mną albo się cofasz. Nie ma innej drogi. Albo pójdziemy do piekła albo do nieba, nie ma innego rozwiązania, na coś się decydujemy każdego dnia. Bardzo dobrze się czuje teraz gdy widzę klarownie co oznaczają pewne Boże przykazania nauki słowa Boga, które dopiero teraz zaczynam rozumieć. W katolicyzmie posoborowym jest tyle niejasności zamieszania chaosu, rób tak albo tak, a w Tradycji słyszę konkretne wskazania. Katolicka wiara jest cudowna ona porządkuje wszystkie moje sprawy, pokazuje mi gdzie muszę zawalczyć o swoje nawrócenie, co jest we mnie najsłabsze, dalekie od Boga. W Tradycji słyszę także konkrety, co mam robić by zmieniać swe życie. Nie chce mi się słuchać o jakichś rzeczach pobocznych dla mnie bzdurach: ekumenizm tolerancja grzech ekologiczny.... Mnie to od Boga odciąga. Pan mówi trochę jak Franciszek, a dla mnie to mieszanie, niepotrzebne na dodatek. No ale cóż każdy ma swoją drogę. JA ZACHĘCAM WSZYSTKICH BY POZNALI BRACTWO PIUSA X, TRADYCJĘ, POZNALI DUCHOWE ZASADY KATOLICYZMU. mnie to pomogło. nie jest łatwo, bo droga jest wąska i kamienista, ale piękna, pełna sensu, pełna Bożej Obecności. To, o czym Pan mówi, mnie nie przekonuje. Pozdrawiam Pana serdecznie i życzę pokoju w sercu!
Jestem pod wrażeniem tego jak trafna jest tutaj metafora zjazdu po poręczy. Chyba po to właśnie metafory są - żeby w oderwaniu od tego co powierzchowne pokazać sedno sprawy. Żeby wydobyć to co dzieje się głęboko w duszach i umysłach jednych i drugich. Zdaje mi się, że rozumiem stan ducha tych, którzy zjeżdżając w dół mają w sobie tą radość prekursorów, wynalazców i rewolucjonistów. Radość tych którzy odważyli się zaryzykować i odnoszą sukces. Tych, którzy z tego, co ograniczało, robią pożytek i przynoszą szczęście. Jest to postawa godna pochwały. Z jednym zastrzeżeniem - do momentu kiedy ekstaza nie odbiera rozumu. Nie odurza. Nie przesłania rzeczywistości. Czy jadąc w dół z wielką prędkością widzi się wyraźnie osoby na schodach? Czy rozpoznać można chociaż że zmierzają w tym samym kierunku? A może nie schodzą w dół pokracznie i niepewnie tylko powoli i konsekwentnie wspinają się do Nieba? Tradycyjni (a może po prostu normalni) Katolicy (bo o nich mowa) praktykując swoją wiarę od wieków zmierzali do zbawienia. Więc drodzy rewolucjoniści, proszę, zjeżdżajcie troszkę wolniej. Tradsi sobie poradzą, tak jak radzą sobie od dwóch tysięcy lat. A jechać po tej poręczy wolniej warto choćby dlatego, żeby zostawić sobie czas na hamowanie jak już zobaczycie co jest na samym dole. Bo cóż może tam być jeśli okaże się że do nieba jednak trzeba się było wspinać?
Panie Tomaszu. Nie potrzebujemy uwagi, troski i wsparcia. Katolik, jeśli czegokolwiek od Was, modernistów, potrzebuje, to uzasadnienia że to co akurat próbujecie w danej chwili zrobić jest zgodne z tym w co wierzymy. Jeśli tak, jestem pewien że nietrudno będzie o poparcie i sojuszników w słusznej sprawie. Katolik, jak to się teraz mówi „tradycyjny”, szczególnie dziś, nie jest człowiekiem zalęknionym. Ale odważnym. Bo dziś, pozwolić sobie uchodzić za „Tradsa”, wymaga od ludzi aktów odwagi w swoich środowiskach. W jednym się zgodzę: nie chodzi w Ewangelii o kurczowe trzymanie się zasad. Ale budujmy na prawdzie. Jeśli jakaś zasada się nie sprawdza to prosimy o argumenty. Często spotykamy się z milczeniem. Albo co jeszcze gorsze ze spychaniem głosu tradycji na margines.
Rozmawiajmy, szukajmy prawdy. Pozdrawiam.
Bardzo się ciesze, że dostrzegłeś tradycyjnych katolików, i że są dla Kościoła istotni. Dziękuję też za wyrozumiałe podejście do nich.
Myślę jednak, że nie dostrzegasz istoty problemu. Z czym bowiem "mają problem" katolicy tradycyjni w nauczaniu papieża? Bardzo błędne jest, w oczach tradycyjnego katolika, porównanie pontyfikatu Franciszka ze zjazdem po poręczy, jako ryzykownej, ale jednak zabawie która ma dać trochę "luzu" katolikom.
Raczej jest to, z perspektywy tradycjonalisty, zachęcanie przez papieża do skakania na główkę w dół bloku z poręczy na 4tym piętrze. Niemal pewna śmierć tego człowieka, zachęconego przez Franciszka do pewnych rzeczy.
Do tego bowiem się sprowadza dokument Fiduccia supplicans - do przyzwolenia na błogosławienie par homoseksualnych, ale tak żeby niby nie zmienić nauczania na ten temat. Świadczą o tym przede wszystkim efekty, np. przyzwolenie na błogosławienie takich par w Niemczech, Szwajcarii czy USA. Orędownicy takich rzeczy, np. James Martin SJ tak własnie widzą FS - jako przyzwolenie na błogosławieństwa par homoseksualnych.
A jest to przecież podawanie tym ludziom trucizny - gdy zamiast nauczać ich, że żyją w grzechu, że powinni z nim zerwać kiedy tylko będą w stanie, to zachęca się ich w trwaniu z tym grzechu. Skok na główkę z 4 piętra.
Z tym tradycjonaliści mają problem - nie z "luzem" i "byciem uśmiechniętym", tylko głoszeniem przez autorytet Kościoła grzechu. A to przecież nie jedyny co najmniej niejednoznaczny pomysł Wikariusza Chrystusa ;)
Kościół nie ma głosić grzechu. Kościół ma z grzechu leczyć, a miłosierdzie to drugie przykazanie miłości.
W sedno👏
Odnośnie par tej samej płci - Przecież to nie jest błogosławienie ich dotychczasowego stanu, ale coś co ma wzmocnić ich wiarę w poszukiwaniu Chrystusa.
Tradycyjne podejście często powoduje, że ci ludzie nie czują się kochani przez tą społeczność i odwracają się być może na zawsze.
@@qqba Teoretycznie ten dokument nic nie zmienia w podejściu Kościoła, bo jest tam powiedziane że takie pozaliturgiczne błogosławieństwo ma na celu umocnienie do walki z grzechem a nie błogosławienie trwania w nim.
Problem w tym, że wszyscy zwolennicy legalizacji związków homoseksualnych w Kościele wykorzystują FS jako furtkę dla błogosławienia tych związków. Gdyby papież chciał potępić błogosławienie związków, ale zachęcić do błogosławienia homoseksualistów by walczyli z grzechem to wystarczyło zaproponować błogosławienie indywidualne ludzi, a nie całej pary. Podkreślałoby to że nie błogosławimy ich grzechu. Ale niestety stało się inaczej - sądząc po innych dokumentach i wypowiedziach papieża świadomie
@@qqbaNiemcy już wymyślają specjalne ryty na to a miało być spontanicznie..
Problem polega na tym, że nie chodzi tu o zjazd po poręczy ale ślizg na oblodzonych niestabilnych schodach prosto w dół. Jeżeli ktoś wysyła "niedogmatyczne" ale jednak wyraźne "nowoczense" sygnały stojące w opozycji do Pisma to pojawia sie problem.
Tomku z tego co mówisz wywnioskowałem że wysuwa tezę iż ludzie którzy widzą w papieżu Franciszku fałszywego proroka się na 100% mylą. A co jeśli to ty dałeś się zmanipulować fałszywego prorokowi o którym mowa w Piśmie Świętym jaki wielu kapłanów oraz biskupów ciągle usprawiedliwiając jego poczynania...
Oczywiście, że się mylą ci, co uważają obecnego Ojca świętego za "heretyka". Im ten tytuł nie przejdzie przez gardło. Papież Franciszek wyprzedził Kościół o setki mil i po prostu wielu już nie nadąża iść za nim, albo pogubili kierunki lub boją się przekroczyć próg nadziei.
no, dokładnie
A co jeśli jedni i drudzy się mylą? I rację ma buddyjski mnich który siedzi w Nepalu? Albo Żyd kiwajacy się przed ścianą płaczu…
@@gwosc100 nie ma takiej możliwości ponieważ każda z tych religii czerpie z pisma Świętego i dodaje albo odejmuje sobie to co im wygodne✌️😉
Panie Tomku mi się wydaje ze przeniósł Pan sobie tą lękowość na zdrowy rozsadek i logiczną ocenę sytuacji. Boi sie Pan teraz zobaczyć papieża jako Piotra który zapiera się właśnie Chrystusa. Ma Pan lęk przed takim spojrzeniem. Czy milość i zaufanie nie wymaga powiedzenia prawdy? Czy mając dziecko bałby sie Pan powiedzeć mu : słuchaj źle robisz w tej a tej sytuacji i jak tak bedziesz tak robił to bedziesz miał takie a takie konsekwencje? Czy z lęku pogłaskałby Pan po główce niezależnie od wszystkiego? Czym dla Pana jest prawdziwa miłość? Życzę Panu z calego serca pozbycia się wszystkich Pana różnych lęków.
Panie Tomaszu, ja dzięki papieżowi Franciszkowi odnalazłem Tradycyjną Mszę Świętą i naukę KK. Jest to odkrycie mojego życia. Dzięki tej łasce od Pana Boga poszedlem do spowiedzi generalnej. Jestem o wiele spokojniejszy, wiem dokąd zmierzam jakie środki są do tego potrzebne i walczę o zbawienie. A to, że jacyś zwariowani liberałowie w KK mają mnie gdzieś absolutnie mnie to nie rusza. To co wyczynia papież Franciszek oczywiście mnie boli, ale nie przyslania mi mojego celu życia wiecznego.
Cóż. Ciągnąc alegorię - zjeżdżając po poręczy bardzo ryzykujesz, że spadniesz i się potłuczesz. Pytanie czy jest sens tym ryzykować, skoro można po prostu zejść po schodach. W docieraniu do Nieba nie chodzi przede wszystkim o to, żeby było szybko i emocjonująco, a o to, żeby tam dotrzeć. Ogólnie dobrze, że po tej bardziej progresywnej stronie (bo rozumiem się z nią utożsamiasz) pojawiają się głosy, żeby nie marginalizować konserwatystów, ale z drugiej strony jestem pełna podziwu co do tej pewności, że liberalizm to na pewno to czym się Kościoł powinien zajmować
No i przede wszystkim schodzenie po schodach wcale nie musi być nudne, smutne, pełne lęku, czy neurotyczne ;)
Pan Bóg nigdy mi przygód w życiu nie oszczędzał, ale odkąd zaczęłam faktycznie używać tych schodów, zamiast siadać na schodach albo przysiadać na poręczy, funduje mi w życiu takie akcje, o których mi się nawet nie śniło, a duchowo nigdy się tak szybko nie rozwijałam. Tak że generalnie polecam te schody. Od czegoś w końcu są
Zalęknionym polecam posłuchać księdza Wachowiaka. Nie wydaje się być neurotykiem, a raczej dobrze życzy Kościołowi. Taki ksiądz "środka" nie balansujący po ekstremach ;), a jednak trzymający się mocno prawd Ewangelicznych
„polecam posłuchać księdza Wachowiaka"
Dzięki uważnej lekturze Nowego Testamentu dowiedziałem się, że nie ma w nim żadnej wzmianki o księżach. W religii założonej przez Jezusa z Nazaretu nie było, i nigdy nie miało być podziału na duchownych i laików, ponieważ wywyższa on tych pierwszych. Chrystus przestrzegł swoich naśladowców: „Kto się wywyższa, będzie poniżony".
@@Jerzy956Witam Panie Jerzy! I na ten kanał Pan zawitał?
Przecież u ŚJ też macie taki podział. W końcu nie po to zostały wymyślone 2 klasy zbawionych. A nic takiego w NT nie ma.
Pozdrawiam i cięszę się, że odwiedza Pan katolickie kanały. Warto być otwartym na działanie Ducha Świętego.
@@Jerzy956Serio? A poza Wachowiakiem przeczytał Pan może choć raz Listy Sw. Pawła i Dzieje Apostolskie. Tam jest teologia i opis kształtowania się Kościoła z jego strukturami. No nie ma tam nic o kardynałach i nuncjuszach ale jest sporo o posłuszeństwie, hierarchii i rolach w Kościele. Polecam.
@@Jerzy956 czyżby Pan Jerzy był odstępcą, że po takich kanałach chodzi😜?
@@Jerzy956 ja widać czytałem nieuważnie, bo kojarzę tylko wzmiankę o budowaniu Kościoła. A jak chodzi o hierarchię w Kościele, to lud ma tytuł Kapłaństwa Królewskiego, natomiast "czarni" właśnie pełnią funkcję kapłaństwa służebnego.... więc chyba jednak wszystko jest ok?
Kościół, który nie stawia wymagań przestaje być czymkolwiek atrakcyjnym. Kościół jako wspólnota, która nie sprawia, że staję się lepszym człowiekiem, ba, może mnie zdemoralizować za sprawą zgorszenia, które idzie od samego papieża - głowy Kościoła, jest instytucją destrukcyjną. Każda zdrowa relacja powinna powodować wzrost duchowy, intelektualny i emocjonalny. Brak pragnienia takiego wzrostu jest zaprzeczeniem miłości, gdyż świadczy o tym, że nie chcę być dla tej drugiej osoby kimś lepszym, nie chcę jej ofiarowywać najlepszej wersji siebie. Jestem w Kościele dlatego, że jest w nim żywy Chrystus, AŻ dlatego i już tylko dlatego. I czekam na nowego papieża. Mam nadzieję, że Kościół też doczeka.
Może jeszcze zatęsknisz za tym papieżem jak pojawi się nowy...
Kościół nie powstał po to byś ty wzrastał w wierze na takich warunkach jakie ty postawisz. Jezus powołał Kościół i posłał Apostołów po to by nawracać takich grzeszników jak homoseksualiści.
Twoja wizja Kościoła i Kapłanów jako instytucji stworzonej tylko do Celebrowania Eucharystii i udzielania Sakramentów jest błędna. Kapłani mają obowiązek przyciągać grzeszników do kościoła, ewangelizować ich i robić wszystko co w ich mocy by nawrócić choćby jednego. Pismo Święte mówi o tym wyraźnie.
Radził bym się zastanowić nad sobą, jakim jesteś Katolikiem skoro działania Papieża nakierowujace Kościół spowrotem na tory nawracania i szerzenia słowa Bożego tak na ciebie działają? Zastanów się, czy nie osądziłeś w sercu tych biednych grzeszników? Zastanów się, dlaczego te decyzje budzą tak szerokie kontrowersje? Cza aby przypadkiem szatan nie boi się że dużo ludzi wyrwie się z jego sideł? Czy wierzysz w szatana i jego więzy którymi pęta biednych grzeszników? Tylko Kapłani mogą pomóc większości z nich. Jak możesz sprzeciwiać się podstawowej funkcji do jakiej powołany został Kościół?
Wzrastanie w wierze to jest jak jazda na małym rowerku, później mamy większy, itd. ale jak chcesz wytłumaczyć grzesznikowi że potrzebny mu rower skoro on jeździć na nim nie umie? Najpierw musi go "Ojciec" nauczyć, początki mogą być trudne, pełne upadków, ale bez tego etapu trudno wymagać by ktoś przyszedł do Kościoła, wyspowiadał się, zmienił swoje życie i nawrócił.
Można by śmiało powiedzieć, ciesz się że twoim problemem jest tylko wzrastanie w wierze, no chyba że się mylisz, nie zauważasz swoich problemów bo skupiasz się na problemach innych?
@@shogunlechuza6650 zawstydzanie. Brak refleksji teologicznej nad realnymi problemami danego zagadnienia, tj. błogosławieniem grzesznego z natury związku.
A tą odpowiedzią też ją osądziłeś :)
Kościół nie musi.. Ewangelia stawia wysokie wymagania.. Kościół jest po to, by nas w tej drodze wspierać.. ale różnica między Ewangelią a Prawem wyraża się też w tym, że z mentalności niewolników/ małych dzieci wzrastamy ku wolności, dojrzałości, która nie potrzebuje kanonu zasad, bo sama potrafi mądrze wybierać, a co za tym idzie, dobrze żyć.
@@glaedrine552 tacy dojrzali, tacy wolni, tacy mądrzy a potem Ryś na mszy daje kazanie wygłaszać wschodniakowi albo w ogóle omija pół mszy, bo "młodzież by nie wytrzymała".
Jak Ryś rozum traci, to co dopiero szeregowi.
Moja religijność rozpoczęła się w kościołach protestanckich. Obecnie jestem katolikiem i tu jest w tym sercu Jezusa mój Dom na Skale.
Dziękuję za próbę podejścia do tematu z otwartym umysłem i sercem. Nie wiem, czy jestem tradycyjnym katolikiem, ale na pewno chciałbym być radykalnym. Proszę skonfrontować 1Kor6,9 z Fiducia Supplicans oraz ostatnią wypowiedzią papieża o pustym piekle, a zobaczy Pan dlaczego ludzie mogą czuć się zagubieni w tej sytuacji. Artykył ks. Strzelczyka dla mnie mocno protekcjonalny, wprowadza podział na "fajnych/nowoczesnych" i "nudziarzy/konserwatywnych".
Przy takim podejściu na dalszy plan zejdzie rozmowa na temat tego czy Papież faktycznie mógł zrobić, to co zrobił i na ile to jest zgodne z nauką Kościoła. Podobnie pisali zarówno Terlikowski jak i Piórkowski, w stylu "a ci to mają religijność pełną lęku i oni się nie znają". Chyba nie tędy droga. Doceniam, że Pan próbuje znaleźć rozwiązanie i widzi obecność tej "drugiej strony". Ale wydaje mi się, że chciałby Pan, aby tradsi też rzucili wszystko i radośnie zjechali na poręczy.
Panie Tomku, Zachód już dawno zjechał na tej poręczy i rozbił sobie głowę... Nie powtarzajmy ich błędów.
IMHO w Biblii i tradycji KK ruch w górę symbolizował (i symbolizuje) zbliżanie się do Boga, ruch w dół to odchodzenie od Niego. Proponowany zjazd po poręczy gdzie prowadzi, jeżeli zbliżanie się do Boga do wymagająca wysiłku wspinaczka go góry?
brak logiki tym rozumowaniu. jesteś jedna wielka emocją. jesteś , chcesz czy nie, dzieckiem modernizmu Na pewno jesteś miły i dobry. A czy przy ścianie jest tez naiwny kard. Sarah , Atanazy Shreider i inni. Ty masz więcej szczęścia i czujesz się radosnym dzieckiem bożym bardziej niż tamci. Pierwszym kokiem do wiary jest bojaźń boża dalej przychodzi miłość. ( kard NEWMAN )
obserwuje co robi środowisko tradycji w związku z pontyfikatem Franciszka: modlą się za papieża Franciszka, modlą się o na wrócenie lub kolejnego świętego papieża, jasno pokazują z zerwaniem z Kościołem przed soborem
prosze mi uwierzyć że to środowisko nie jest zagubione...regularnie się spowiadają, dojeżdzają na Mszę św często ponad 1 h i można z nimi rozumowo porozmawiać na temat dzisiejszego kryzysu
Ksiądz, mimo że doktor, Grzegorz Strzelczyk pisze bzdury (przynajmniej w tym temacie).
Zacznijmy od tego, że podstawowym przeznaczeniem czy to gelyndra, czy poręczy - jak kto woli - nie jest zjeżdżanie, lecz pomoc i zabezpieczenie dla wszystkich użytkowników schodów. To, że ktoś ze strachu "poleruje" ściany jest w tym przypadku raczej skutkiem braku miłości bliźniego i egoizmu tych wszystkich, którzy sobie z poręczy zrobili zjeżdżalnię. Jak ma bezpiecznie wejść do góry osoba słaba, z bólem kolan, z zawrotami głowy, jeśli co chwilę jakiś wesołek zjeżdża po poręczy potrącając ją boleśnie.
Druga sprawa to ta - i tu ksiądz doktor niechcący powiedział prawdę - że naszym zadaniem jest dążyć ku górze, zaś Franciszek radośnie zjechał w dół, wyrządzając przy tym wiele szkód.
Kościół jest ciałem Chrystusa a nie grupą ludzi. Nie ma nic złego w tym że ludzie szukają w nim oparcia.
Wydaje mi się że całkiem nie rozumiesz postawy krytyki wobec papieża. Porównałeś ją do lękowej postawy wobec Boga i zasłoniłeś się tym że sam kiedyś taki byłeś.
Jest to nieuczciwe, nie znalazłem tutaj chęci zrozumienia, a tylko komunikat: starajmu się traktować ich poważnie, mimo że wykazują złą postawę. Leci unsub.
Czy Dobrze Cię zrozumiałem? Problemu z Franciszkiem nie ma, tylko nasze "lęki" przed jazdą po bandzie są prawdziwe? Dlatego należy się nad nami pochylać? Dlatego jak wczoraj bylo nauczane w kościele A a dzisiaj naucza się nieA to dlatego, że Bóg kocha jest to nieważne? A jak się kocha to przykazania stają się mniej ważne?Sorry ale czy czasami wahadło nie odwinąło się u Ciebie w drugą stronę?
Panie Tomku owszem Jezusowi zależy na każdej bez mała owieczce i jego Miłosierdzie nie zna granic - mocno w to wierzę, niemniej jednak wierzę też w to, że aby Jego Miłosierdzie zadziałało człowiek musi się zreflektować i przestać grzeszyć … jestem z natury bardzo wyrozumiałym człowiekiem, w swoim życiu w moich różnych miejscach pracy zdarzało mi się mieć kolegów i koleżanki otwarcie zdeklarowane jako osoby homoseksualne, zawsze byłem dla nich miły i tolerancyjny ale suma summarum tak ostatecznie wiem, że to grzech i nie mogę tego zaakceptować i pobłogosławić Panie Tomku … nie dlatego, że jestem uprzedzony ale dlatego, że tak uczy nas Pismo Święte - nie ma tutaj nic z lękliwości - z Panem Bogiem ❤
Lepiej sie wsłuchac w 2000lat Tradycji i głos Ojców i Doktorów Kościoła!
Warto wiedzieć, że Kościół rzymskokatolicki powstał w IV wieku n.e., z inicjatywy cesarza Konstantyna, na fundamencie sojuszu ołtarza z tronem, czyli praktyki potępionej w nauczaniu Jezusa i jego apostołów.
Został zbudowany na Skale....
@@jarosawchadrysiak133
Ten popularny pogląd nie znajduje potwierdzenia w NT. Na ,,skale" została zbudowana wspólnota pierwszych chrześcijan. Apostoł Piotr wyjaśnił, kto jest tą ,,skałą".
W 1 Pt 2:4-8, czytamy: ,,Zbliżcie się do Niego, bo jest żywym kamieniem, który ludzie odrzucili, ale dla Boga jest wybrany i drogocenny! Również i wy, jako żywe kamienie, służycie do budowy duchowego domu, aby stać się świętym kapłaństwem i składać duchowe ofiary, miłe Bogu dzięki Jezusowi Chrystusowi. Napisane jest bowiem w Piśmie: Oto kładę na Syjonie kamień, kamień węgielny wybrany i drogocenny. Kto wierzy w Niego, nie będzie zawiedziony. Chwała wam, którzy wierzycie! Dla niewierzących zaś właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się kamieniem węgielnym, kamieniem, o który ludzie się potykają, i SKAŁĄ, przez którą upadają!" (EŚP).
Harmonizuje to ze słowami apostoła Pawła, który napisał: ,,A tą skałą był Chrystus!" (1 Kor 10:4; EŚP).
@@Jerzy956Myślę, że warto również wiedzieć, iż Świadkowie Jehowy powstali w latach 30-tych XX wieku z inicjatywy Josepha Rutheforda, trudno jednak powiedzieć na jakim fundamencie.
@@Jerzy956 a tysiące męczenników z czasów Nerona, Tyberiusza, Kaliguli to nic nie znaczący pomyleńcy bo przecież umierali za coś co powstało dopiero za Konstantyna 🙄🤦 błagam doucz się zanim napiszesz jakiś komentarz
Tomku, idź raz na mszę trydencka. Nie musisz nawet się tam modlić, tylko poprzyglądaj się. Poświęć te 1,5 h i potem powiedz swoje świadectwo. Jak ja chętnie tego
Wysłucham , jak kolwiek by było Twoje odczucie 🦋
Ale razem z mszalikiem żeby zobaczyć roznice❤
@@sylwia342 Jestem człowiekiem, który w ogóle nie chodzi na Nową Mszę (tylko z okazji jakichś uroczystości ślub, chrzciny, pogrzeb, 1-sza Komunia, a i w takim przypadku nie uczestniczę aktywnie, już od jakiegoś czasu), jednak po swojej pierwszej Mszy trydenckiej wyszedłem dość zmieszany, nie byłem jakiś zachwycony, dlatego nie powiem komuś czegoś w stylu "idź na Mszę i się od razu w niej zakochasz".
Po tym filmie mam odczucie dokładnie odwrotne do (deklarowanych) intencji autora. Może zamiast tego pochylania się nad osobami nie tyle zalęknionymi co pewnymi, że zjeżdżanie po poręczy gwarantuje wypadek, należałoby się pochylić nad Ewangelią. Ona przeczy tym "nowinkom". Mówię to w wolności od nienawiści i lęku a jedynie w przeświadczeniu o tym, że prawda jest jedna i nie da się jej unowocześnić w ten sposób. Pozdrawiam. Niech Bóg błogosławi ♥️
Panie Tomku to jezdzenie po poreczach z Papiezem Franciszkiem to zabawa niegrzecznych dzieci Pan Jezus mowi o Skale solidniejsza niz porecz i pewna. O otwarcie oczy serca modle sie dla Pana. Szczesc Boze.
Jak oddale żonę od siebie to będzie mój gelynder?
Bo będę luźno interpretował słowa Pisma Świętego.
Są pewne ramy.. braterskie upomnienie dla Papieża powinno nastąpić od Kardynalow i biskupów którzy powiedzieli ze nie będą Błogosławic par jedno puciowych..
A mnie zastanawia po co w Kosciele jest obchodzony dzień judaizmu i islamu? W ich religii nie mna dnia katolicyzmu? Hmmm tak do przemyślenia
Panie Tomku, proszę dać przykład i dać się wypowiedzieć tradycjonalistom. Proszę zaprosić x. Bańkę na rozmowę o tradycji.
Pozdrawiam
Bardzo trafne porównanie prowadzenia kościola przez Papieża Franciszka do radosnego zjeżdżania po poręczy. Przecież powinno być odwrotnie. To Papież powinien prowadzic wiernych ku Bogu a więc do góry. Nie będzie miło i przyjemnie, ale nagroda warta wysiłku. Mnie jazda w dół nie interesuje. Jezu ufam Tobie
Ale czy to jest Ewangeliczne myślenie, Jezus w życiu ziemskim maksymalnie poszedł w dół w niewolniczą służbę np. myjąc uczniom nogi. Co to znaczy według Pani iść w górę?
Nie śmiem recenzować postępowania Pana Jezusa. Opieram się tylko na Jego nauczaniu. Mówił, że nie będzie łatwo i przyjemnie jeśli się chce Go naśladować. Św. Mateusz 7.13 i tak dalej. Pozdrawiam
Trafiła Pani "w punkt". Zgadzam się z Panią całkowicie. I razem z Panią powiem JEZU UFAM TOBIE.
@@mariastepniak82 To prawda papież nie ma łatwo i przyjemnie wychodząc do ludzi takich zepchniętych przez ,,sprawiedliwych" na margines ale jeśli dzięki temu dotrze z Jezusem do jakiejś duszy to warto.
@@pawe7899 Jako człowiek wiem, że bez woli Pana Jezusa nie jestem w mocy nikogo nawrócić ani odwrócić od Boga. Warunkiem jest wola człowieka. Czy próbuje kochać Boga czy swój grzech. Papież Franciszek zwodzi ludzi. To jest moja opinia i żal mi osób którzy Mu zaufają .
To trochę obraźliwe co Pan mówi. Z tego filmu przejawia się głos, że Ci co jeżdżą po balustradzie są ekstra a Ci chodzący po schodach to Ci czasem neurotyczni a czasem kochający. Absurdalna teoria. Proszę wziąć pod uwagę, że papież się myli i sprowadza ludzi na manowce, dlatego swoje dzieci wychowuję w kontrze do obecnie przyjętej linii papieskiej, czyli rozmywania, braku mowy tak tak nie nie, inkluzywności. Nie jestem żadnym tradycjonalistą, ale taki pojedynczy synodalny papiez Franciszek mnie nie interesuje tylko całość naszego depozytu wiary. Tak samo jak nie interesuje mnie postawa papieża Stefana VI, który zorganizował trupi synod gdzie wykopał z grobu truchło innego papieża wlókł je przez bazykikę i posadził na tronie w celu osądzenia. Kto wie czy następca Franciszka nie będzie miał podobnego pomysłu powrotu do sprawdzonych sposobów Stefana i nie zapragnie pojechać po poręczy i osądzić truchła Franciszka? Ciekawie jak Pan obroniłby takie zachowanie następcy Franciszka? Albo proszę sobie zrobić wksperyment myślowy i sprobować znaleźć realne argumenty na obronę takiego zachowania. Pozdrawiam. 😉
Jest dokładnie tak, jak mówisz. Mam poczucie, ze nacisk położony jest na słuchanie wszystkich, którzy są poza kościołem, i stawianie ich ocen i wypowiedzi na piedestale. Natomiast tych, którzy jeszcze są w kościele, naszych obaw, nikt nie słucha. To doświadczenie mi pozostało po doświadczeniu synodu o synodalnosci. Głos ludzi spoza kościoła ma większa wagę niż tych, którzy w nim trwają mimo wszystko. To po prostu smutne.
Symboliczne jest to zjeżdżanie po poręczy (w dół). Schodami do nieba to raczej w kierunku przeciwnym, ale może się mylę
Co ma wspólnego wiara lękowa z uznawaniem tego że homoseksualizm i jego gloryfikacja jest po prostu grzechem z którego można w wierze się wyzwolić? Mamy razem z papieżem zjechać w dół i zaprzeczyć temu o czym uczył św. Paweł? I przestać uznawać za grzech to co przez 2 tys lat Kościół uznawał za grzech bo to budzi lęk? Lękać się trzeba przede wszystkim tego żeby grzeszności nie uznać za coś dobrego. A papież tego właśnie uczy - nie ma grzechu, nie ma piekła, Jezus żartował A św. Paweł był nawiedzony. Po zjechaniu z poręczy można się nieźle rozbić. Wolę się potrudzić i radośnie iść po schodach. Do góry.
Palenie ludzi na stosie i sprzedaż odpustów to też część tradycji katolickiej 😂
Faktycznie - Chrystus, ewangeliści i święci kościoła nawoływali do tego. Bardzo tani argument. Aż płakać się chce nad tą w kółko powtarzającą się propagandą.@@WillibaldTuhajbey
@@raftes Kościół to biznes i władza.Takie są fakty.Pod przykrywką licznych farmazonów realizują własne interesy.Ale wierz w co chcesz.
@@raftes Święci to dopiero były agregaty.Matka Tereska miała łącznie na kontach ponad 100 mln $, a w swoich przytułkach nie pozwalała podawać środków przeciwbólowych.Popierała bandytów pokroju Duvaliera czy Keatinga.Dokształć się.To nie boli.
Kościół to bardzo wielu świętych ludzi, którzy pokazywali swoim życiem czym jest nauka Chrustusa. Ale Ty widzisz tylko ludzi, którzy z Chrystusem mają niewiele wspólnego. Jak ktoś chce widzieć tylko to, co już sobie w głowie poukładał to choćby miał oczy i tak nie zobaczy, choćby miał uszy - nie usłyszy.
Tylko jest jeden szczegół- stawiamy to co było przez wieki prowadzone przez Ducha Świętego na pozycji jakby straconej. Mamy czas gdzie na nowo jest pisane wiele rzeczy z nauczania i chodzi tutaj raczej o skręt kościoła w stronę świata. Nie można odrzucać tylu setek lat historii i tworzyć z tych ludzi bardziej potrzebujących niż tych którzy zjeżdżają z balustrady bo tak jest "fajnie" a Kościół nie ma być fajny...
Tylko pamiętajmy, że Kościół przez wieki drastycznie zmieniał swoje nauczanie (wymienić można jako przykład ewolucję, krucjaty, nauczanie że współżycie jest możliwe tylko dla prokreacji; podobno nawet któryś papież zakazał montowac latarnie uliczne w Watykanie, bo uważał, że zaburza to boski porządek dnia i nocy 😁), także w każdym wieku Kościół musi się zmierzyć ze światem.
Według mnie trzeba słuchać tego, co Jezus nauczał i tyle ;)
@@zuza910813 tylko my nie mówimy o rzeczach takiego kalibru :) No trochę czasu kościół słuchał Ducha Świętego.
Nie rozumię tego "Gelyndra", to grzeszyć czy nie grzeszyć? Przypadek mojego podwórka, jeśli np. żona chce używać antykoncepcji, a Ja nie, bo mam świadomośc że jest to materia ciężka grzechu itd., to grzeszyć czy nie grzeszyć? Żyć w letniości, czy gorliwości?
Przykazania nadal są ważne ale nie są całością wiary i przeżywanie jej z przykazaniami na pierwszym miejscu jest wypaczeniem i nic nie da. Odpowiedź na Twoje pytanie to nie grzeszyć. Poszukać Bożego rozwiązania. Lepiej uprawiać sex w dni nie płodne co uczy obserwacji ciała, a do ich wyznaczania powstaje coraz więcej narzędzi. Jeżeli Boisz się że się pomylisz w rachunkach może takie urządzenie jak Lady Comp by pomogło. To są znacznie lepsze rozwiązania niż jakakolwiek metoda antykoncepcji oczywiści podwarunkiem że wciąż jesteście otwarci na nowe życie.
@@TheZielony20 wszystko było, lady comp, dni niepłodne, żona wszystko odrzuciła po czasie, i nie uznaje antykoncepcji za grzech, mało tego, uznaje lady comp za taką samą antykoncepcję jak prezerwatywy, argumentując, że to jest takie samo oszustwo w takim razie.
Dla mnie Boże rozwiązanie to całkowita wstrzemięźliwość, bo jedyne uczciwe względem Boga. Jestem posądzany o bycie wariatem, bo nie chce grzeszyć, i co?
@@szakamason A dzieci skąd się wezmą?😂
@@grzegorzlagut8917 dzieci są, żona nie chce więcej, ja bym chciał i co? Mam teraz grzeszyć, bo żona jest już spełniona rodzicielsko?
Ja osobiście to wolę iść w górę po schodach, więc to porównanie kompletnie do mnie nie trafia. Ponadto mojej wiary nie traktuje jako ciągłe zakazy, wręcz przeciwnie. Ewangelia, 10 przykazań to drogowskazy żeby każdy miał szanse trafić do nieba. Tradycja jest niezwykle ważna i potrzebna. Natomiast jeżeli miałabym kogokolwiek wprowadzić w błąd swoim myśleniem lub słowami to wolałabym nic nie mówić. Tego oczekiwałabym również od papieża żeby jego słowa były wyważone. Odejście od wiary katolickiej większości polega na kiepskiej ewangelizacji ostatnich kilkunastu lat, rozmywaniu i umniejszaniu Eucharystii. Kościół miał być zbudowany na skale i tak tez jest. Wszystko co prawdziwe przetrwa a cała reszta przepadnie. Słowa Chrystusa były zawsze tak wyważone że nie można było ich zrozumieć na opak,, np „Idz i nie grzesz więcej”. Polecam kanał Dawida Mysiora, on tez tradycje odkrywał z czasem.
Taka mała uwaga. A może poręcze nie są w ogóle do zjeżdżania po nich. Może one są po to aby wyznaczyć bezpieczne ramy i wspinając się po stopniach w kierunku nieba mieć się na czym oprzeć?
Tradsi też mają błyskotliwe metafory na swoje racje. Zresztą ta o balustradzie w swoim sprytnym przesłaniu zawiera też inne, w którym Franciszek używa rzeczy niezgodnie z ich przeznaczeniem, żeby nie powiedzieć - wypacza ich naturę. Ale owszem, żyjemy w czasach, gdzie ludzie zjeżdżają poręczami, nie licząc się z konsekwencjami.
Jakie racje?
To ja już wolę wsiąść w barkę i wypłynąć na głębię niż zjechać rzyciom po gelyndrze. Jeszcze kajś się wykopyrtna.
kurcze Tomku, z jednej strony dobrze, że zauważasz głos katolików z tej bardziej "tradycyjnej" strony, ale tak jak wiele innych osób zauważyło, wydźwięk Twojego materiału jest taki, ze to TY MASZ RACJĘ. Skąd taka pewność?
Przecież tego co głosi i naucza p. Franciszek nie da sie bronić.. Pacha-mama, ŚDM w Lizbonie, rozdawanie Komunii na rękę, teraz to całe zamieszczanie z błogosławieństwem par jednopłciowych.. Tego nie da się bronić..
I wydaje mi się Tomku, że w każdym z nas jest gorące pragnienie Prawdy, a nie zamętu :/ a ten papież sieje zamęt, sieje zamęt...
Tomku, nie realizuje religijnosci lękowej. Buduje osobową relacje z Jezusem i otwieram się na Jego słowa coraz bardziej. Posunięcia Watykanu nie rozważam tylko na zasadzie tego czy spełniają doktrynę czy nie. Patrze raczej na konsekwencje i drugie dno tych decyzji. I właśnie to drugie dno mnie niepokoi. I wbrew nawoływanim do dialogu, w tej akurat sprawie tego dialogu nie ma. Papież dialoguje z wszytskimi przeciwnikami Kosciola tylko nie z własnymi "dziećmi", które maja wątpliwości.
Panie Tomaszu i inni czytelnicy "W drodze", pierwszymi pismami nowego testamentu były listy pisane przez Św. Pawła, Św Piotra i Jana. To z nich wypływa teologia dogmatyczna i moralna. List do Koryntian oraz list do Rzymian nie pozostawiają wątpliwości że homoseksualizm jest ciężkim grzechem. Księże doktorze, ta poręcz prowadzi do piekła i dziękujemy że nas nie namawiasz byśmy zjechali tam z Tobą.
Czyny homoseksualne (nie same skłonności, co należy rozróżniać) są grzechem, ale błogosławienie grzesznika nie jest.
@@pierwiastekz2935 Wytłumacz to Jamesowi Martinowi SJ, bo widać lepiej rozumiesz o co chodzi w Fiducia Suplicans niż ten zaufany papieża.
Na pewno tu wrócę by napisać szerzej ad vocem do tego, co mówisz, tymczasem już bardzo pozno, ale pokuszę się o jedno pytanie otwarte: dlaczego poczatek filmu stawia tezę, że Prawo i jego ścisłe przestrzeganie stoi w kontrze do osobistej relacji z Bogiem, dostrzegania światłocieni oraz możliwości zanużenia się w świecie doczesnym? Tak, wiem, mówisz głównie o sobie, ale jednoczesnie przez resztę treści przebija myśl, że Ci niezjeżdżający po poręczy są zagubieni, nie mogą się odnaleźć w Kościele, są zbici z pantałyku, nie mogąc, jak rozumiem, dotknąć tej przestrzeni przeżywania Miłości. A przecież tak nie jest. Prawo wynika z Miłości, która jest podwaliną jego przestrzegania. I wielu tych, nie wiem zupełnie dlaczego, określonych jako pogubionych (wśród nich zauważam zdecydowanie wiecej młodych, niż starych), zaniepokojonych wie o tym doskonale, niezależnie od formacji, jaką odbyli. Miłej nocy, Szczęść Wam wszystkim Boże.
zapraszamy na trydenta
Tylko dokąd nasz papież po tej poręczy zjeżdża? 😜 W kulturze raczej powolne i ciężkie wspinanie się po stromych schodach to obraz zbliżania się do Boga, a szybki zjazd raczej do paszczy bestii. Po miniaturce myślałem, że temat filmu będzie „jak zjechać z papieżem do otchłani [SZYBKO]” 😅
Niektórzy zjeżdżają po poręczy, niektórzy pod ścianą schodzą w dół. Ja po schodach mozolnie wchodzę na górę. Z różnym skutkiem.
Takie Pańskie nowoczesne pitu pitu oparte na emocjach... Kogo to przekona?
Et portae inferi non pravalebunt adversus eam.
Pokrętne ta mowa. Jakbym Hołowni słuchał.
Jest jeszcze coś innego niż zjeżdżanie z balustrady i lekliwe trzymanie się ściany. Radosne WBIEGANIE po schodach do góry.
Tomek, jeśli mówisz, żeby słuchać, próbować zrozumieć to może spróbuj zaprosić jakiegoś tradsa na rozmowę. Byłabym bardzo ciekawa
Panie Tomaszu zdejmij różowe okulary. Poczytaj jak żyli Święci KK, co mòwili, myśleli.... Za co umarł Jan Chrzciciel, Andrzej Bobola, Szczepan, ....? Czy Franciszek temu jawnie nie przeczy?
Najlepiej po tej poręczy zjadą innowiercy 😂. W szczególności nasi bracia w "wierze" muzułmanie. Chwała jedynemu Bogu w Trójcy Świętej. Reszta to kłamstwo szatańskie. Gdyby nawet aniol głosił inną naukę niż ewangelię niech będzie wyklęty. Amen
Panie Tomku takie fajne, protestanckie podejście.
Jak rozwalic wspolnote? Podzielić.
Jak podzielić?
Poruszać tylko tematy kontrowersyjne. Zmuszać do rozmów tylko na tematy ktore nas dzielą.
Co robi papiez Franciszek?
Dzieli nas rowno na pół. Tak jak podzielili nasz kraj tak teraz dzielą nasz Kosciół.
Skonczmy o tym gadać. Logiczne ze jesli jakichś hokoseksualista juz przyjdzie do spowiedzi to ksiadz go poblogoslawi. Tak jak kazdego innego grzesznika ktory zmaga sie z grzechem dla relacji z Bogiem.
Ale wiadomo tez, ze to nie jest normalne jesli para homoseksualistow przyjrzie razem do ksiedza i poprosi o błogosławieństwo. Takie sytuacje sie nie zdarzają. Ludzie ktorzy aktywnie uczestniczą w grzechu ciężkim i sie nim cieszą, mają w dupie wszystkie błogosławieństwa. Wiec po co wgl taka gadka, po co papiez o tym mowi.
Obawiam sie ze nie z troski o tych grzesznikow.
Skupmy sie na Chrystusie. Rozmawiajmy o Nim. To on nas łączy wszyskich Chrzescijan
Moją ścianą jest Pan Jezus i chcę przy niej stać. Zejdę na dół po schodach, jak mi Pan przykazał. A jak ktoś chce zjeżdżać po poręczy, łamiąc przykazania, to się połamie. Jego wybór. Ale nie taka jest rola papieża i Watykanu, aby mówić ludziom, że schody schodami, ale poręcz też jest fajna. A tak właśnie zrobił, zgadzając się na błogosławienie grzesznych, tęczowych związków. Czy papież weźmie odpowiedzialność za tych, którzy się splamili grzechem za jego przyzwoleniem? Czy na końcu im powie, róbcie co chcecie, my to akceptujemy, a Bóg i tak wam wybaczy, bo jest miłosierny? Jeśli o to chodzi papieżowi, tzn., że chce zamienić Kościół katolicki na protestancki. A zatem już niedługo czekają nas puste kościoły, bo tak jest w protestanckiej Europie. Ja się na to nie zgadzam! Musi być i miłosierdzie i prawo, a nie albo-albo. A papież niech nie robi zamętu, bo on też podlega sądowi Bożemu.
WSZYSCY katolicy są tradycjonalistami. Katolicyzm opiera się bowiem na Tradycji,a Pismo św. jest jego nieodłaczną częścią. Jesli ktoś odrzuca coś z Tradycji Kościoła staje się protestantem. Niestety przyzwyczailiśmy się,że we współczesnym Kościele herezje protestanckie robią za normę,a katolicyzm uznaje się za jakąs deformację...
Wielu moich znajomych i ja również mamy problem nie z przyjęciem czy zaakceptowaniem słów Franciszka, tylko z ich zrozumieniem. Nie wiem, czy to jest kwestia tłumaczenia na polski, ale ja bardzo często nie wiem, co tak naprawdę Franciszek chce powiedzieć.
To prawda, że Pan Bóg kocha i otwartych i postępowych i tradycyjnych, mało tego kocha też pogan, heretyków, żydów, lewaków i wszystkich złaków tego świata. Jeśli jednak próbujemy oddzielić Pana Boga od Kościoła Katolickiego, to musimy mieć świadomość, że po zakończeniu ziemskiej drogi możemy usłyszeć "nie znam cię". Wszak Pan nasz Jezus Chrystus jest Bogiem miłosiernym ale nade wszystko sprawiedliwym. Obecny pontyfikat postrzegam jako jedną z czarniejszych kart historii Kościoła, co powoduje wiele bólu jednak wzmaga moją modlitwę. Oczywiście Kościół to mistyczne Ciało Pana naszego Jezusa Chrystusa i sidła szatańskie Go nie przemogą jednak kryzys w jakim obecnie się znajduje powoduje wielkie zamieszanie wśród wiernych i chyba jednak najmniejsze wśród tych tradycyjnych.
Tomku, na koniec chciałbym zadać Ci jedno pytanie. Czy potrafisz wskazać jakiś poważny kryzys w historii Kościoła, który byłby zażegnany inaczej jak przez powrót do ortodoksji?
Ja odpowiedź znam i sądzę, że to powinna być dla nas lekcja. Czy ją odrobimy?
Extra Ecclesiam nulla salus !
Panie Tomku. Tak bardzo dziękuję za ten film. Bardzo ciężko jest nabrać odpowiednią perspektywę patrząc na tych którzy krytykują Papieża za wszystko, ponieważ przebijają się głównie głosy które dość agresywnie i jednoznacznie wysyłają wszystkich pozostałych prosto do ostatniego kręgu piekieł. Kiedy równocześnie wielu z nas Papież Franciszek pokazał jak kochać tych o niestandardowej sytuacji w życiu. Przez wiele lat czułam rozdwojenie między miłością o której słyszałam w Ewangelii a wykluczeniem całych grup ludzi z choćby szansy zbliżenia się do Boga. Czas zrozumieć, że obie strony swoje zdanie wyrobiły właśnie z miłości i rozszerzyć tę miłość poza swoje granice.
Dlaczego Kościół ma schodzić w dół????
Dużo słów, z których niewiele wynika.
Żyjemy w czasach ostatecznych, gdzie nasza wierność zostanie poddana ocenie a wszystko wokół jest niejednoznaczne i musimy rozeznawać i mądrze wybierać.
To oznacza, że powinniśmy więcej patrzyć i słuchać, mniej mówić i starać się nie popełnić błędu.
Nie znamy uwarunkowań, w jakich działa papież, po prostu módlmy się za niego.
Obawiam się, że następny nie będzie lepszy...
Proszę o modlitwy za mnie, szczególnie w intencji zdrowia, o które ostatnio bardzo się martwię...
Aby uznać to wszystko za słuszne potrzebny byłby jakikolwiek wskaźnik poprawy na jakimkolwiek polu. "Byłby" bo dobrze wiemy, że od SVII wszystko wali się w tempie geometrycznym a degrengolada przyspiesza. Kościół wypychany jest z wpływu na wszystko na co kiedyś wpływ miał. Wizja radosnego trzymania się za rączki w zmarginalizowanych grupkach na wzór rezerwatu dla dzikich jest obecnie najbardziej optymistyczną wizją przyszłości Kościoła.
Trzeba być ślepym lub celowo przysłaniać oczy by twierdzić, że wszystko jest w porządku a stręczone nam eksperymenty pozostają bez negatywnych konsekwencji.
Ale ta wizja jest atrakcyjna dla wielu, bo będzie tak osobiście-wyborowo, tak bez przymusu kulturowego, tak w małej izdebce, tak czasoapostolsko, przytulnie, gdzie każdy zna się z imienia. Jak na ONŻ2 w Obrzydłówku Górnym koło Chłodnicy Górskiej, gdy na gitarze przygrywała animatorka Dosia a wszelkie wątpliwości rozwiewało "Nie bój się, wypłyń na głębię" zapodane w odpowiednim momencie.
Po pierwsze nie wie Pan jak wyglądała by sytuacja, gdyby nie ów "wstrętny" SV II. Zakłada Pan, że dobrze (albo i jeszcze lepiej) i to Panu wystarczy, choć tak naprawdę nikt tego nie wie i nie jest w stanie stwierdzić.
Po drugie, jeśli przed SV II było tak świetnie, to jak to możliwe, że wystarczył tylko ów SV II i wszystko zaczęło się (rzekomo) walić? Coś co jest mocne i solidne nie powinno się chyba zachować jak domek z kart po wyjęciu jednej z nich??
@@civisposnaniae795 w strukturze hierarchicznej wystarczy zgniła głowa, by najlepsza struktura pogrążyła się w chaosie (F1, Fernandez, podsycane i pielęgnowane zamieszanie na wielu polach, ostatnio oficjalnie uznając możliwość błogosławieństwa PAR żyjących w związkach sodomskich).
Inna rzecz, że jak to jest, że nikt nie wie, jak dobrze byłoby, gdyby nie SV2 ale dogmatem jest, że byłoby fatalnie, gorzej niż dziś?
Ja się nie upieram że przed SVII było doskonale. Ja pytam o jakikolwiek wskaźnik dający wierzyć, że SVII w czymkolwiek poprawiło sytuację. Nie znam takiego wskaźnika. Na moje oko to co było źle jest po SVII jeszcze gorzej a na pocieszenie dostaliśmy kilka nowych kryzysów i modernizm, który, co pierwszy raz ma miejsce w historii Kościoła, nie został nazwany w porę herezją mimo że nią jest.
Jak można być katolikiem i nie myśleć że tradsi w sprawie tej indiańskiej figurki mają rację i tylko rację?
Tak,przyjście pod "ścianę".Zapraszam,poszukajcie najblizszego kościoła gdzie sprawuje się Mszę świętą wszechczasów( a o to coraz trudniej, bo przecież tradycjonalisci niszczą jedność)i przyjdzie zobaczyć jacy jesteśmy naprawdę, nie z opowiadań o.Szustaka.Zapraszam poznajcie piekno tysiacletniej tradycji zawsze świętego i jedynie prawdziwego i Chrystusowego Kościoła Katolickiego Matki Naszej
Bóg Ci zapłac młody człowieku... tak własnie z miłoscią patrzymy my "wycofane berety" na jadących z balustrady..
Bardzo identyfikuję się z częścią pierwszą filmu, sam obecnie tak sie czuję (jestem młody, więc powiedzmy, ze mogę sobie jeszcze pozwolić).
Kompletnie nie rozumiem porównania z poręczą. Nie powinnismy wchodzić po poręczy w górę? Co jest radosnego w zjeżdżaniu w dół, nie wiadomo dokąd?
Wedlug katolicyzmu po śmierci czekają jedynie dwa wyjścia: niebo oraz piekło, wieczne potępienie. Tyle wyznawcy większości religii nieabrahamowych oraz niektórych protestantów mają lepiej, że nie muszą swojego życia traktować jako postawionego na szali. W końcu albo nie ma potępienia, albo Bóg już nas zbawił bez ryzyka grzechu śmiertelnego, bo ktoś się nie wyspowiadał przed śmiercią bez żalu doskonałego.
Za często właśnie w "fajnokatolikach" (celowo w cudzysłowie, nie znam lepszego terminu) widzę lekceważenie grzechów jakie popełniają. I faktycznie, widzi sie takich ludzi radosnych, zjeżdżających po poręczy w kierunku, ktory wydaje mi się raczej jasny :/
A może by tak zamiast zjeżdżać po poręczy, zacząć iść tymi schodami w górę?
No cóż ja chcę jednak wspinać się ku górze często waska i stroma ścieżka do Nieba...
niz zjeżdżać po balustradzie w dół nawet jeśli zachęca do tego Franciszek.dlaczego? bo chce słuchać bardziej Boga niz ludzi...
I jeszcze jedno..
"Wielu zostanie zwiedzionych również ludzi kościoła.."
Apokalipsa
I jesli mogę podzielić się swoim doświadczeniem to zavhecam do Adoracji Najswietszego Sakramentu tam Prawda płynie strumieniem do serca ,ktore chce słuchać....
Pozdrawiam
Myślę, że obie strony "konfliktu" popełniają spore błędy.
Nowocześni katolicy: Z jednej strony fajnie, że (tak jak ty Tomku) epatują tą miłością mówiąc o niej i czyniąc, ale z drugiej strony są gotowi poświęcić wszelkie świętości jeśli tak im napisze (w kolejnym nie do końca dobrze napisanym tekście) Franciszek. Porzucają rytuały, tradycje i historię Kościoła, w imię pędu za nowoczesnością i często pochwalają antytradycyjne tendencje hierarchów kościelnych.
Tradycyjni katolicy: Z jednej strony dbają o rytuały i tradycje, nie mam też podstaw by twierdzić, że ich modlitwy nie są szczere, ale z drugiej strony często można zobaczyć u nich narzekanie i treści o charakterze konfrontacyjnym. Walka z działaniami Franciszka, walka z "panem X bo powiedział tak a tak", "odpowiedź na filmik Y, bo powiedział to i tamto".
Brakuje tego wyważenia i katolicyzmu, który ma w sobie zarówno miejsce dla tej wielkiej miłości nowoczesnych katolików, ale też zawiera głęboki szacunek do doktryny, rytuału i tradycji Kościoła - tego co sprawia, że jest on ponadczasowy i nie trzeba go w tych kwestiach unowocześniać. Zamiast tego mamy dwie grupy, które albo się zwalczają, albo przynajmniej uważają za błądzących. Mamy papieża, który wbija niepotrzebną szpilę w tradycyjne msze i pisze niejasne doktryny. No ale zamiast go wysłuchać i może się tylko z nim nie zgodzić, mamy z drugiej strony tradycjonalistów, którzy zrobią dziesiątki materiałów przeciwko Franciszkowi, robiąc z niego szatana czy innego potwora.
No i tak, to jest najgorsze, że żadna ze stron nie odpuści. Żadna nie przyzna, że w czymś przesadza. Bo jak jeden atakuje Franciszka, to drugi go zaciekle broni i nawet nie pomyśli. A jak ten broni bez namysłu decyzji Franciszka, to tamten się złości i tym mocniej atakuje. No i mamy potem w Kościele faktycznie takie same walki jak w polskiej polityce.
Mam pewne wrażenie, że żadnych problemów by nie było i o niczym byśmy nie dyskutowali, gdyby te kilka lat temu, Franciszek nie postanowił wydać Traditionis custodes i dał tradsom robić co robią - skoro przecież nikomu tym nie wadzili. O ile byłoby mniej spięć w Kościele.
Msza Tradycyjna jest piękna.
Czy zacząłeś zauważać problemy, dopiero po Fiducia supplicans.? Jako tradycjonalista - od czasu tego dokumentu, poczułem się zwolniony z "krytykowania papieża". Teraz "centrum" się tym może pozajmować.
Ja np zgadzałem się z praktycznie wszystkim do Fiducia Suplicans i nadal się z tymi rzeczami zgadzam. Przy Fiducia również mógłbym się zgodzić w pewnej interpretacji ale jest za dużo wątpliwości.
To ciekawe.Zadam pytanie:jeżeli nie popełnię grzechu z bojaźni do Boga,to co,tez będę potepiona ze nie skorzystałem z wolnosci(gelyndra)?Świat sie zmienia na naszych oczach i Ty Tomku też, szkoda.
Warto obejrzeć:
"Co utraciliśmy po Soborze Watykańskim II i jak to odzyskać? Pełna wersja."
(TH-cam)
Dlaczego neofici mają taką gorliwość w przekazywaniu swoich przemyśleń. Może zamiast się mądrzyć i pouczać, warto słuchać? Więcej pokory. @Tomasz Samołyk to do Ciebie.