Mój syn oficjalne odszedł z Kościoła katolickiego (dokonał aktu apostazji) ale nie przestał być moim synem. Ja go nawet rozumiem, jest idealistą. Nikt z rodziny nie nie traktuje go inaczej niż wcześniej. ❤
@@12antubis12nie sądz każdego swoją miarą- są osoby które muszę w coś wierzyc i pewnie Ty się do nich zaliczasz ale sa także osoby , którym wystacza wiara w siebie - że wszystkimi tego konsekwencjami, tak to co się udaje jak i nie udaje zależy tylko ode mnie
@@paulabialas2963 ja tylko stwierdzilem fakt ja lubie sluchas swiadectwa ludzi którzy sie nawrucili zawsze jest to samo kiedy odzucili boga bieda nalogi albo choroby psychczne
@@12antubis12 to co piszesz nie ma pokrycia w rzeczywistosci i w statystykach - właśnie osoby będące w różnych grupach religijnych są bardziej narażone na despresje i inne choroby , często gorzej sobie radzą takze na rynku pracy, mają nizszy status materialny , rzadziej korzystaja z pomocy specjalistow od zdrowia psychicznego ( choc powinni ) , maja tendencje do popadania w nalogi etc etc
Takie mam wnioski po wysłuchaniu Beaty i po moich doświadczeniach , im bardziej tkwimy w jakieś grupie im bardziej wierzymy im bardziej poznajemy tzw. zaplecze tym więcej wątpliwości i to poczucie przesytu i wystarczy tylko iskierka żeby się odpalić i zacząć wątpić i zadawać pytania. Patrząc na znajomych katolików mam wrażenie że ci którzy tylko w niedzielę i święta chodzą do kościoła mają łatwiej i mniej wątpliwości, im bardziej w czymś tkwimy i znamy od zaplecza tym więcej wątpliwości.
Bo może właśnie ci zwykli, niedzielni katolicy nieco lepiej rozumieją o co chodzi w wierze. Mistykami jest niewielu...a Beacie - zgodnie z jej słowami - marzyła się mistyczna relacja z Bogiem, choć tego tak nie nazwała. Jak słucham Beaty to widzę częstą historię najpierw duże zaangażowanie emocjonalne, próba zaspokajania Bogiem swoich deficytów często w modelu charyzmatycznym, brak odpowiedniej formacji ...a emocje kiedyś się kończą.
@@tytustomek1683nie wiem czy tak lepiej rozumieją, często znają tylko te fragmenty PŚ, które sa czytane na mszach, a tam jednak co bardziej kontrowersyjne są pomijane. Ksiądz u mnie w parafii kiedyś mawiał, że są to ludzie religijni, a nie wierzący.
@@malgorzatak4377bo dobrze jest słuchać konferencji, a nie tylko czytań z mszy i kupować literaturę, mieć indywidualne towarzyszenie duchowe... To trudne jest, bardzo boli. Często odchodzą nawet ludzie na studiach teologicznych, bo mierzą się z historią Kościoła i nie wytrzymują. Ja obecnie jestem na transmisjach i odwiedzinach chorych, bo unieruchomiona na piętrze, ale się przenoszę na dół, wrócę do Kościoła bardziej fizycznie, na tyle, na ile dam rady i oszczędzam na studium teologiczne, albo coaching chrześcijański... Może kiedyś się uda... Najbardziej zaangażowani mają najtrudniej, ale św. Jan od Krzyża mówił, że wytrwałość w ciemności, przygotowuje na Światło.
Edwin, w 53 minucie ważną rzecz mówisz - ludzie się boja konfrontacji, myślę że też głownie dlatego oganiają się od Świadków Jehowy - nawet tego się boją, że im ktoś zasieje jakieś ziarnko niepewności w głowie, tak silna jest ta ich wiara :P Boją się dosłownie jak diabeł święconej wody ;)
To też tak jak zapytasz kogoś co by sprawiło, że zacząłby/przestałby wierzyć i od razu pada kategoryczne "nic" to wiadomo, że mamy do czynienia z osobą, która w ogóle nie ma refleksji, wątpliwości, przemyśleń w kwestii swojej wiary (bądź nie - jeżeli mówimy o ateiście).
@mariabereznicka-przyecka6650 są badania... Poza tym czy innym jest fakt niewiedzy , że jestem bezpłodny a czy innym fakt ukrycia...gdy się tę wiedzę posiada. Wiele osób nie żyje w czystości seksualnej do ślubu lub było już w innych związkach, nie oszukujemy się... Poza tym chodzi generalnie o ukrycie znaczącej prawdy o sobie drugiej osobie np. z lęku albo z wyrachowania. To jest tylko jeden z powodów. Osobiście znam przypadki ukrycia np nałogu alkoholizmu i stwierdzonej choroby psychicznej. Czym innym jest świadoma decyzja- tak chcę być z osobą chorą, uzależniona lub bezpłodna a czym innym postawienie mnie przed faktem dokonanym. Znam przypadki stwierdzenia nieważności z powodu na ukrytego hazardu i długów z tym związanych, lub z nałogiem alkoholowym i np postaw przemocowych . To są poważne sprawy i każda osoba , którą to dotyka ma prawo do założenia sprawy o stwierdzenie nieważności małżeństwa.
Chciałam tylko powiedzieć, że jako ex katoliczka już z dłuższym stażem - również początkowo nazywałam mój stan brakiem łaski wiary. Później przestałam - bo doszło do mnie, że wcale nie jest tak, że czegoś mi brakuje, że jestem wybrakowana jako człowiek. Po prostu taka jestem. :) Świetna rozmowa jak zawsze!
Ja jako młoda osoba angażowałam się we wspólnocie. Dotarłam tam dzięki koleżankom, bo moi rodzice, teoretycznie katolicy, do kościoła nie chodzili. Dużo moich przeżyć i odczuć pokrywa się z przeżyciami Beatki i też nadszedł moment, że odeszłam od Kościoła, wiarę w Boga straciłam. Trochę hamulce mi puściły, odblokowałam się na wiele spraw i wtedy stało się coś, czego do tej pory żałuję i nigdy się z tym nie pogodzę (tego nie chcę rozwijać). Ale do rzeczy. Poznałam męża, urodziłam dzieci i... wtedy wracać zaczęła myśl o Bogu. O tym, co straciłam, a na czym mi zależało. Straciłam zdrowie, byłam totalnie zależna od męża, stałam się ciężarem. Mój mąż starał się jak mógł, ale trudno mu było unieść ciężar mojej choroby i jeszcze dwójki małych dzieci. I wiecie, zapłakałam gorzko nad swoim losem. Pewnej nocy zaczęłam tak strasznie ryczeć i wydzierać się do Boga. To było coś na zasadzie: co ja zrobiłam? Dlaczego Ciebie porzuciłam? Pomóż mi... Wiara zaczęła powoli wracać. Kiedy usłyszałam Ewangelię, poczułam coś niesamowitego. Nawróciłam się na nowo! Jestem teraz na etapie silnej wiary. Nie mam pewności, że Bóg jest, nie jestem ani idealna ani wszechwiedząca, ale wierzę mocno. Kocham Kościół Katolicki, aczkolwiek uważam, że jest on w wielkim kryzysie. Mimo wszystko podjęłam świadomą decyzję, że w nim chcę żyć i umrzeć. Nigdy bym nie pomyślała, że tak się moje życie potoczy. A, zdrowie wróciło, chociaż wszystko wskazywało na to, że będę niepełnosprawna!
Impotencja jest ciekawą przesłanką, ponieważ jest wiele mężczyzn bezpłodnych - niezdolnych do spłodzenia potomka, ale nie będących impotentami. Czyli wtedy też można unieważnić małżeństwo? Czy bezpłodna kobieta również nie może wziąć ślubu kościelnego?
"Niedojrzalosc emocjonalna" to nie jest furtka, tylko brama do zarabiania pieniędzy przez Kościół. Mój mąż stwierdził że ja byłam niedojrzala i zalatwil co chciał żeby być na nowo kawalerem:)
Ciekawostka- dzieci urodzone w małżeństwie,którego stwierdzono nieważność ,nie są dziecmi pozamamałżeńskimi.Moim zdaniem to totalna hipokryzja kościelna.I wiem,co napisałam,bo przechodziłam przez koszmar stwierdzania nieważności małżeństwa z powodu psychicznej niezdolności do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich.O stwierdzenie nieważności postulował mój mąż po 32 latach małżeństwa,poczęciu czwórki dzieci,po jego psychicznej i ekonomicznej przemocu skierowanej do mnie .No i oczywiście po poznaniu lepszej ode mnie kobiety.Nikomu nie życzę takiego horroru w Sądzie Metropolitalnym .Horror trwał 4 lata,bo nie stwierdzono nieważności w pierwszej instancji,więc mąż odwołał się wyżej.Też nie stwierdzono nieważności.Reasumując -od kościoła jestem daleko,bo nie spodziewałam się,że to taka okrutna instytucja.
Dla mnie to logiczne. Skoro wtedy małżonkowie uważali się za małżonków :) Nie mają grzechu, nie byli "wiarolomni", nie było wykroczenia poza 6. przykazanie. Z punktu widzenia wiary chrześcijan to najwazniejsze:). Dzieci nie są niczemu winne ani odpowiedzialne:).😊 Natomiast, przy całym okropieństwiex jaki Pani musi przechodzić;(, zdrada nie jest powodem do unieważnienia. Przemoc, jeśli była od początku, już może być! Ciężko tutaj powiedzieć, co się zadziało. Bardzo Pani współczuję, ale to chyba mąż przede wszystkim zrobił ogromną krzywdę całej rodzinie. Bardzo mi przykro;( a czemu Pani czuję, że źle potraktowali Panią? Może nie zrozumiałam? Bo chyba Pani uniewaznienia nie chciała, skoro pozew złożył mąż?
@@ichtisek Nie chcialam unieważnienia i mąż go nie dostał.Czy mnie żle potraktowali? Owszem.Po pierwsze cała procedura trwała 4 lata.Były to lata potwornego napięcia emocjonalnego,rozgoryczenia i żalu.Zaowocowało dwoma krwotokami z pekniętego wrzodu żołądka i dwoma zawałami.Po drugie-nikomu nie życzę spotkań z psychologami powołanymi przez Sąd a także przesłuchania przez księdza.Głównym zainteresowaniem księdza była noc poślubna i życie intymne przez te lata małżeństwa.Do tego dochodzi bezwzględność sióstr sekretarek w Sądzie.Żeby było jeszcze zabawniej,to mąż powołał na świadka księdza,któremu przedstawił mnie w bardzo złym świetle i ten ksiądz,nie konfrontując ze mną tych informacji,zeznawał na moją niekorzyść w Sądzie.Poza tym całyczas mąż wywieral na mnie presję,strasząc,że uszyje mi buty,jeżeli nie poprę jego wniosku o stwierdzenie nieważności.Tak się go balam,że bez względu na porę roku siadałam na kamieniu pod jednym ze sklepów i nie chciałam wracać do domu.Strach był ogromny.Nikomu nie życzę.
@@ewalesinska5964i tak, zupełnym "przypadkiem", pojawia się osoba, z którą jedna strona chce się związać... Koniecznie świętym węzłem. I dlatego trzeba udowodnić, że pierwszego ślubu jakoby "nie było" 😨
Moja historia jest az zadziwiajaco podobna. Wyszlam za maz w wieku 23 lat, za mojego pierwszego chłopaka. Byłam wtedy batdzo wierząca. Ten szybki ślub też był powodowany tym, żeby żyć zgodnie z bożymi przykazaniami i móc przyjmować komunię. Czyli presja może nie była wprost, als jednak podświadomie działała. Również na przełomie 2019/2020 miałam kryzys wiary. U mnie zapoczątkowany przez czarne protesty itd. Na początku odejście od kościoła, potem od samej wiary. Również przechodziłam żałobę. Stałam się inną osobą. W momencie zawierania małżeństwa byłam religijna, chciałam mieć dzieci. Później zmieniłam poglądy na wiele spraw. Nie chciałam już powiększać rodziny. Ostatecznie rok temu odeszłam, w tym roku był rozwód. Też czułam, że mialam juz poukładane życie i moja rodzina na pewno była z tego powodu zadowolona. A moje odejście wszystko skomplikowało i spowodowało ich rozczarowanie, a moje ogromne poczucie winy. Nie tylko wobec byłego męża, ale tez wobec mojej rodziny, jego rodziny czy nawet znajomych. Dziękuje, ze podzieliłaś się swoją historią. Myślę, ze jsst nas jeszcze więcej.
@@kryminalnaafryka3314 a wiesz o tym, że odejście od kk nie oznacza wcale porzucenia wiary i Boga?! Ludzie bardzo często mylą doktryny kk z wiarą w Boga. Nie czytają Biblii, nie widzą, że w doktryny nijak się mają do Biblii, wiarę utożsamiają jedynie z instytucją kościelną. Nie szukają, nie dociekają tego, że kk rozmija się całkowicie z Biblią.
@kashacz Zgoda, nie zawsze, ale często. Często schemat jest taki, że początkowo faktycznie dalej wierzy się w Boga, ale takiego, który nie stawia zbyt wiele wymagań, a później już przestaje się całkiem wierzyć.
@@kryminalnaafryka3314 całkiem możliwe, że masz rację, tylko raczej nikt nie robi tego dlatego że wiara jest niewygodna i za dużo wymaga - jeśli się wierzy że coś robić należy aby żyć wiecznie w niebie, a jeśli się tego nie będzie robiło, to się trafi do piekła, to się wierzy i wtedy zrobi się wszystko żeby na te wieczne męki nie trafić (bo kto chciałby tego doświadczać?), wtedy nie ważne ile to wymaga poświęcenia, bo przecież nie ma nic ważniejszego. Mnie się wydaje, że raczej tu działa inny mechanizm: człowiek wierzący zaczyna dostrzegać że pewne te wymagania są bezsensowne, nielogiczne, więc je odrzuca, a potem zaczyna dochodzić do wniosku, że sama idea Boga jest może nielogiczna i przestaje wierzyć.
@@mariabereznicka-przyecka6650 nie, po prostu są czasami sytuację gdy np jedna strona nie jest szczera, gdy ślubuje... A druga o tym nie wie, albo jest nacisk zewnętrzny i młodzi zwłaszcza ludzie nie podejmują decyzji samodzielnie ale np nie potrafią się sprzeciwić choćby rodzicom, są różne sytuacje. Kodeks kanoniczny o tym mówi , to nie są jakieś nowe ustalenia. Może być na ukryty nałóg albo niepłodność i druga strona w nieświadomości zawiera małżeństwo mając przekonanie że osoba , która poślubia jest szczera. Pewne rzeczy wychodzą po latach... Jeśli okazuje się że od początku przysięga nie była oparta na prawdzie uznaje się ja za nieważną. Proste.
Inaczej gdy kupimy coś w sklepie , a towar jest wadliwy i wada została ukryta , by się sprzedał , to zwracam go i jeszcze mogę wnieść oskarżenie o oszustwo...
Słuchając pani, tylko z jednym mogę się zgodzić. Czeka panią jeszcze wiele terapii. A droga do dojrzałości , wydaje się być bardzo długa. Życzę powodzenia.
Chwała Najwyższemu ! Jestem starym, byłym Katolem. Trafiłem na ten kanał aby dowiedzieć się o Świadkach Jehowy. Widzę, że swoje historie opowiadają również byli Katole. W tej historii parę razy wystąpiło pojęcie "obdarzenia łaską wiary". Nazwa sugeruje posiadanie bardzo pozytywnej, elitarnej cechy, co wielu podniesie ego... Wychowywałem się w środowisku katolicko-socjalistycznym za czasów Gierka. Do dziś obserwuję ludzi obdarzonych "łaską wiary" po wszystkich stronach barykady. Niektórzy zmienili strony barykady, co wbrew pozorom nie jest trudne, ponieważ zasady wiary są takie same. Różne, a nawet przeciwstawne, są dogmaty. To co charakteryzuje WSZYSTKICH "obdarzonych łaską wiary" to infantylizm, naiwność, łatwowierność, monokulturowość, itd. Ambitni ww zazwyczaj zostają ortodoxami albo tracą "łaskę wiary", którą zastępują WIEDZĄ. Ponoć żyjemy po to aby doświadczać i rozwijać się duchowo. Pozdrawiam 😎
Jak mi ktoś wyjaśni jak to jest że skamienieliny zwierząt znajduje się w różnych warstwach gleby a podobno bóg stworzył je w jednym czasie, jak Noe zmieścił wszystkie zwierzęta na jedną łódź oraz po co bóg dał nam narządy szczątkowe które wskazują na prawdziwość teorii ewolucji to ja uwierzę w rozwód kościelny Kurskiego .
To wlasnie jest wiara. Wiara to przekonanie w istnienie czegos pomimo braku dowodow. Gdyby bog istnial wiara w boga niebylaby potrzebna. Wtedy byloby pojecie wiedza o bogu zamiast wiara w boga.
Duża wiedza na temat kościoła katolickiego i jego wymysłów a przy tym zdrowe podejście z dystansem. Fajnie posłuchać bo dla mnie kościół katolicki zawsze był i pozostanie grupą gdzie mało kto wie o co chodzi w jego wierze. 😃
Raczej rażący brak wiedzy charakterystyczny dla pewnych wspólnot w Kościele, które są rzeczywiście niebezpieczne dla człowieka. Najlepszy dowód to wywód na temat tego czy Bóg chce czy nie chce kary dla człowieka. Kompletny odejście od nauczania KRK w kierunku bliżej nieokreślonego myślenia ewangelikalnego.
@@joannaraczynska955 A dla mnie jako osoby całkowicie poza kościołem duża i świetnie się bawiłem przy niektórych fragmentach. Wg. wierni kościoła mało kiedy potrafią sensownie wyjaśnić zasady swojej wiary a ten materiał mi się podobał.
Słuchając 2.części rozmowy z Beatą, jest mi szalenie przykro, że w tak trudnym momencie jej życia nikt jej nie wsparł, nie zapytał jak ona się czuje, czy nie chce porozmawiać albo razem pomilczeć. Wiadomo że dla wierzących to jest ból jak ktoś odchodzi z Kościoła, tym bardziej jeśli to para/małżeństwo, a ty masz dobry kontkat z obydwoma osobami. Ale dziwi mnie, że nawet żaden ksiądz z taką inicjatywą nie wyszedł, że może Beata za dużo sobie wzięła na głowę, może jest przemęczona (choćby psychicznie) i trzeba jej dać odetchnąć, zabrać od niej te wszystkie obowiązki i dać jej się skupić na sobie i odkrywaniu na nowo relacji z Bogiem (bez presji). Bez względu na to jaką decyzję by ostatecznie podjęła to warto być przy człowieku, tym bardziej jeśli nie wyrządził Ci żadnej krzywdy. Naprawdę czuję ból myśląc o tym. Nie chciałabym, żeby ktoś kiedyś tak mnie potraktował (nawet nieświadomie) i mam nadzieję, że ja nigdy w stosunku do drugiego człowieka tak się nie zachowałam i nie zachowam. Trzymaj się Beata, wszystkiego dobrego! ❤❤❤
O ile mnie pamiec nie myli to w tych pytaniach przedslubnych byle jeszcze czy nie ukrywamy czagos waznego i o chorobach psychiczbych. Co prawda ślub bralam w 91r
Sakramenty nie sa zalezne od tego ktory je sprawuje - nie jego moca się dokonują. Wiec jesli ksiadz z niewanymi swieceniami udziela sakramentow dla tych co je przyjmuja sa one ważne i nie trzeba ich powtarzać Impotent - osoba niezdolna do podjecia aktu seksualnego a nie bezplodna.
Witajcie mam wrażenie słuchając tej powieści o obserwacji kandydata do ślubu ,jako człowieka zadaniowego . Czy spełnia wszystkie obowiązki domowe a gdzie była obserwacja jego uczuć do niej i na odwrót -jej uczuć do niego ? Przecież ludzie się pobierają z miłości właśnie ,a nie z powodu spełnienia obowiązków okolodomowych. Chyba że się mylę . Pozdrawiam wszystkich .
Zastanawia mnie ta historia małżeństwa z perspektywy męża. Wygląda to tak, że chłopak poznał religijną, wydawałoby się wierzącą dziewczynę, która po wachaniach zgodziła się zostać jego żoną, a po ślubie dopiero zaczęła zastanawiać, czy ona w ogóle tego chciała. Potem poznała innego mężczyznę, z którym "dużo rozmawiała", aż przerodziło się to w romans. A, że nowy "partner" był byłym katolikiem, to i panią Beatę wyciągnął i z kościoła i małżeństwa. Mam takie przykre wrażenie, że pani Beata słusznie lub niesłusznie ma dużo żalu do otoczenia, że zrobiło jej krzywdę, ale nie widzi tego, kogo sama po drodze pokiereszowała. Nie widzę w tej historii też za bardzo związku kościoła z dramatami życiowymi. Raczej po odejściu wygodnie jest winić tę instytucję, bo to odwraca uwagę od prawdziwych przyczyn, które raczej są w rodzinie i własnych wyborach. Życie w dysonansie poznawczym jest zawsze szkodliwe, a wprost pani o tym mówi, że jednocześnie chciała uchodzić za wzorową katoliczkę i nie uznawała wzorów którym chciała sprostać.
Ślub kościelny Pani Beaty nie został unieważniony. Została stwierdzona jego nieważność. Różnica polega na tym, że unieważnia się coś co było. A stwierdza się nieważność czegoś co nie mogło zaistnieć. W przypadku małżeństwa są pewne przeszkody, które nie pozawalają na jego zawarcie - np. pokrewieństwo, nieodpowiedni wiek. A także oszustwo, zatajenie prawdy o sobie, bycie w innym związku. I może dojść do ślubu, wesela, a po jakimś czasie te rzeczy wychodzą na wierzch i ktoś uświadamia sobie, że osoba, którą poślubił coś istotnego przed nią ukryła i gdyby to wiedziała mogłaby podjąć inną decyzję. Wtedy przeprowadza się badanie okoliczności zawarcia małżeństwa i stwierdza czy miało ono miejsce czy nie (czy było ważne). Przyjmuje się też, że małżeństwo uważa się za ważne do czasu, aż ktoś nie zacznie go podważać i nie udowodni tego. Więc nawet jeżeli ktoś uświadomił sobie, że w momencie zawarcia małżeństwa mogły być przeszkody do jego zawarcia, ale im to nie przeszkadza to małżeństwo trwa i jest uzdrawiane. Zaś unieważnienie w Kościele jest z tego co mi wiadomo z dwóch przypadków. Tak zwane: - przywilej Pawłowy - jeżeli ktoś trwa w małżeństwie naturalnym (takie Kościół uznaje), czyli zawartym bez chrztu i się nawraca, a druga strona się nie nawraca i mogłaby przeszkadzać osobie w spełnianiu praktyk religijnych to można je zakończyć (por. Kor 7,12-15); - przywilej Piotrowy - papież może rozwiązać małżeństwo ważnie zawarte, ale niedopełnione, czyli w którym nie doszło do pożycia małżeńskiego. Może to dziwne, ale zdarzają się takie przypadki. A co do niedojrzałości to jest to nowa kategoria, która może (i podejrzewam), że jest nadużywana. Z tego co mi wiadomo to kryteria wyznacza psychologia, więc tu granica jest dość płynna.
Kurde, ale przykro, że tak tej pani ktoś dał nieprawidłowe nauczanie;(. Dla mnie (i wg teologii katolickiej i szerzej chrześcijańskiej) relacja z Bogiem właśnie uczy poznawania siebie, także w swoich pragnieniach seksualnych, swoim temperamencie itd. I poznając siebie, mogłam potem bez spania z moim dzisiejszym mężem wybrać go - mam nadzieję - całkiem nieźle;). Nie czułam sié związana, tylko wolna, także w myslach i pragnieniach, każdych. Nawet na spowiedzi usłyszałam,że jak sobie marzę o przyszłym mężu i różnych rzeczach z nim, to nic złego, skoro nie ma to złych skutków:). Bo nie miało:). To dopiero w Kościele dowiedziałam się, że jestem dobra razem ze swoim ciałem, intymnością, osobowością, bo przez to te przemawia miłość Pana Boga. No i też przeszłam terapię, bo to, co mi wpojono w domu było zgoła inne. Dlatego zawsze mi tak szkoda osób, które nie doświadczyły tego, bo to takie uwalniające. A sporo q ludziach do dziś stereotypiw i przekłamań, także religijnych. Szkoda;(. Pozdrawiam cieplutko❤
Dokładnie, dla mnie: Kościół = wolność. Relacja z Chrystusem i znalezienie sobie miejsca w Kościele pozwoliły mi poznać kim naprawdę jestem i wrócić do samej siebie, zaznać wolności bycia sobą.
@@joannaraczynska955 także widzę, że Pan Jezus Chrystus uwalnia id wielu schematów i lęków. Od oceniania siebie, innych... pokazuje, że jedyne co jest potrzebne to kochać. Gdy to staje się jedyną motywacją przestajemy się bać przyszłości, nieszczęść i chorób (ona na 100% nadejdą) czy ludzi (wielu nas skrzywdzi to też pewne).
Tak, to potwierdza mi raczej taką moją osobistą tezę, że wiele zależy od ludzi (księży) na jakich się trafi. Z jednej strony katolicyzm ma swoje dogmaty a z drugiej jest tak wielu ludzi uważających się za katolików mających tak różne poglądy na wydawałoby się zasadnicze kwestie, że mieszczą się tam skrajności. Gdzie jedni uważają, że ci drudzy nie są już katolikami, a ci drudzy twierdzą, że nikt ich z Kościoła nie wyrzuci. W zasadzie mają rację, bo po chrzcie jest się już katolikiem do końca życia, chyba że ktoś dokona apostazji. Swoją drogą jak na to spojrzeć tak obiektywnie, to przy tak masowej skali, tylu milionów katolików na całym świecie, nie sposób zachować pełnej integralności w nauczaniu, nie sposób kontrolować duchowieństwa i tego co nauczają itd. itd.
Dla mnie to poplontanie z pomieszaniem Bóg dał nam rozum I wolna wolę żebyśmy się nim posługiwali a nikomu Bóg nie mówi co dla niego dobre a co nie białe to będzie białe a czarne to zawsze będzie czarne
Dobrym przykladem na ten szacunek jest np. eksterminacja ludnosci ( glownie zydow) w Oswiecimiu. Zastanawia mnie tylko jeden fakt, bo zkladajac , ze modlitwa ma moc co poszlo nie tak, bo zakladam, ze byli tam wierzacy. Pytanie jest czy A) Bog nie sluchal modlitw ? B ) Bog uszanowal wolna wole i nie chcial ingerowac ? C) Bog byl zajety innymi wazniejszymi sprawami ? D) Bog nie jest wszechmocny E) etyka i moralnosc wielu ludzi jest wyzsza niz biblijnego boga?
@@Mic-ir1uc Mylisz się.W kościele STWIERDZAJĄ,że małżeństwo w ogóle było nieważne od samego początku! Czyli nie unieważniaja,bo nie można unieważnić czegoś,co nie było ważne.
Ej, ale nie trzeba wody do chrztu;). Można w skrajnych sytuacjach sam znak krzyza;). A powodoŵ może być dużo do unieważnienia. Np. oszustwo, grzech ciężki, złe intencje. Np. Koleżanka dostała m.in. dlatego, ze sie okazało, ze jej maz ja okradal jeszcze przed slubem. Dużo może być powodów. A niechęc posiadania dzieci to faktycznie jest powód do unieważnienia. A tak w ogóle to z tego co wiem obecnie raczej odchodzi się od zachęcania ludzi do ślubu, raczej księża teraz do niego zniechęcają kropka Chodzi o to, że oni widzą, Ile jest unieważnienie, nawet Watykan specjalnie wydłużył i utrudniał procedury zawarcia małżeństwa, także to nie jest tak, że nie jest to powodem troski kościoła. Muszę przyznać, że spotkałam się z odmową księdza udzielenia ślubu. Ślub został udzielony przez innego, po pół roku para nie była już razem mnie z kolei kazano przynieść zaświadczenie od psychologa, że jestem normalna i dobrze rokuje, ponieważ miałam w rodzinie wiele toksycznych oraz chorych psychicznie osób kropka także nie wydaje mi się, żeby obecnie przy tej ilości unieważnienia i świeckich rozwodów kościół chętnie tak o sobie udzielał powszechnie ślubów, zwłaszcza w większych miejscowościach tendencja jest raczej odwrotna kropka I chyba dobrze, bo naprawdę już niejednokrotnie słyszałam o ślubach branych z powodu tradycji, ładnego kościoła i sukienki, Bardzo to przykre. Zresztą sama jestem dzieckiem rodziców, którzy Moim zdaniem nigdy ślubu wziąć nie powinni, i mój ojciec wcześniej miał jedno unieważnienie i moim zdaniem żadne z nich - co wyszło przy świeckim rozwodzie i opinii biegłych - nigdy nie nadawało się bez terapii do jakiegokolwiek dłuższego związku. Czasem zastanawiam się, że ludzie przed ślubem nie powinni przechodzić jakichś testów psychologicznych, tak dobrowolnie oczywiście, i porządnego kursu, a może nawet terapii.pl tak samo Przed zdecydowaniem się na dziecko. Ale to już tak na marginesie. Trzeba też przyznać, że Bogu dzięki już dawno Kościół przeprosił za zbytnie akcentowanie prokreacyjnej roli małżeństwa. Obecnie teologia małżeńska bardzo gloryfikuje więź małżonków, na poziomie psychicznym, mentalnym, ale fizycznym także.
Najpierw ksiądz dobrodziej w świątyni, domu boga łączy świętym węzłem pod boskim natchnieniem dwoje ludzi a później hop siup inny ksiądz stwierdza, że tamten się mylił 😜Kasa kasa kasa.
A tutaj nie chodzi o to, że ksiądz się pomylił, tylko że małżonkowie się pomylili. Można mieć urazy do kościoła, ale trzeba odrobiny logiki w wypowiadaniu się o realiach zawierania małżeństwa. To młodzi ludzie udzielają sobie sakramentu. Ksiądz tylko asystuje. Takie są prawa kościoła.
@@lauraperlanska636 Tak tak. Zapomniałaś o tym, że gdzieś tam niby jest wszechwiedzący bóg obecny :). Teorię o tym, że to nie ksiądz udziela sakramentu też chyba wymyśliłaś sobie sama. Sorry :)
Beata powiedziała "Bóg mi powiedział, że to jest ta osoba" . Szanuję bardzo perspektywę Beaty, ale według Kościoła nikt, nawet Bóg nam nie mówi, kto jest dla nas właściwy. My sami dokonujemy wyborów. W katolicyzmie jest luz i ludzie tłumaczą sobie swoje wybory wolą Bożą. Sami interpretują sobie grzechy. Ok. Może to lepsze niż trwanie w zamordyzmie. Nie wiem. Zwalanie naszych wyborów na siłę wyższą jest wygodne, bo wtedy my wydajemy się niewinni. Czy wierzymy w Boga, czy nie, to My dokonujemy wyborów, to My podejmujemy decyzje.
Przytulam Beatę. Każdy ma swoją drogę. Ja czym dłużej słucham Światusów tym bardziej utwierdzam się, w tym, że Kościół Katolicki jest tym najlepszym miejscem i tak bardzo się cieszę, że w nim jestem. Nieustannie sprawdzam ;) nauczyłam się w ostatnich latach pięknej prawdy, że wiara i miłość to kwestia wyboru człowieka, a nie zawsze uczucia i łaski. Kocham Was!
@@marzenamirys9988nie zakładaj proszę braku mojej wiedzy na temat morza zła w kościele... Kościół to nie tylko księża , Kościół to ogół wierzących. To też ja.
Znam nawet takich księży którzy wymagają comiesięcznych spotkań rodziców młodziezy szykującej się do bierzmowania. Znajoma musiała tłumaczyć księdzu, że ona nie bez powodu szykuje się też do chrztu i komunii (rodzice ateiści).
Jak moja córka przystępowała do pierwszej komunii świętej to co niedzielę jako rodzice musieliśmy być z nią na mszy świętej a po mszy trzeba było pójść do zakrystii aby ksiądz podpisał kartkę naszej obecności,taki ,,prawo,, ustalił proboszcz i jakże było zdziwienie innego księdza w innej parafii jak pojechaliśmy na święta do rodziny, nie chciał wierzyć w to co mu mówiliśmy...albo co tydzień nasza obecność i podpisana kartka albo córki nie dopuścić się do komunii....byliśmy bardzo młodzi i głupi....odejście moje od kk było studiowanie Biblii którą prowadził proboszcz w moim kościele a był on profesorem teologii i więcej czytałam , słuchałam tym więcej wątpliwości było aż w końcu ksiądz poprosił mnie grzecznie mówiąc bym więcej nie przychodziła bo zbyt trudne i niewygodne pytania zadaje go powoduje zamieszanie w grupie.....
A ja tu widzę świetną drogę do poznania Boga i nawiązania faktycznej, prawdziwej relacji z Nim. W przeciwieństwie do wiary w wyobrażenie, które trochę sama stworzyłaś, a w dużej mierze Ci narzucono, nie za wiele i niezbyt kompetentnie tłumacząc (co widać po niektórych definicjach i wyjaśnieniach). Jesteś na dobrej drodze, skoro już dotarłaś do polubienia siebie. :) Cieszę się, że uciszasz kolejne sztormy z Panem i wreszcie się dowiadujesz prawdy i zaznajesz spokoju, niezależnie od okoliczności. Krótko mówiąc jesteś z Bogiem, bo On jest Prawdą i Pokojem 😊 Pan jest z tego znany, że z ochotą burzy schematy, które nam nie służą. Cudownie patrzeć, że już od dłuższego czasu i Jemu, ale przede wszystkim sobie na to pozwalasz. Niech Cię Tata prowadzi w tej niełatwo zdobytej wolności. ❤
27- lat koniec studiów, potem kariera zawodowa, czyli ślub po 30; trzeba jeszcze się dorobić a przed 40 okazuje się, że na dzieci już za późno i trzeba IN VITRO. Czy to jest normalne? Jesteśmy ssakami, które mają pewne wynikające z rytmu biologicznego uwarunkowania. Świat religijny, katolicki, islamski, judaistyczny, czy u Świadków Jehowy wydaje się nie być ślepy na tę rzeczywistość. Świat korpo i przeSądy Biskupie tę rzeczywistość nazywają niedojrzałością. Tę niedojrzałość orzeka kasta, która na swoją ścieżkę kariery zdecydowała się często w wieku 19 lat i wszystkie następne decyzje mogły być tylko konsekwencjami i wynikiem negatywnej selekcji. To jest dojrzałe?
@@justynamaek1848 W obu wersjach jest rozprawa :) Z tym, że sprawy w których stwierdza sie brak małżeństw tj. Stwierdzenie nieważności są nieco cięższe niż rozwód cywilny, gdzie dla sędziego (gdy nie ma alimentów i jest bez orzekania o winie) to już schemat i wyrok zapada tego samego dnia po chwili.
Strasznie ciekawe… ja trafiłam na skład sędziowski, który stwierdził, że to że miałam 20lat i znałam przyszłego męża 3 miesiące, zaszłam w ciążę i po kolejnych 5miesiacach był szybki ślub z brzuchem nie przemawia za stwierdzeniem nieważności. A ostatnio, po kilkunastu latach próbowałam ponownie i usłyszałam, że po co mi to, skoro mogę żyć w konkubinacie i przyjmować komunię bo papież Franciszek zezwala.
@ tak, zmyślam co mi ksiądz w sądzie powiedział. Zezwolono na komunię dla rozwodników po uprzednim rozeznaniu ich sytuacji. Jak nie wiesz to się nie wypowiadaj. Można się zdziwić w jaką chorą stronę skręca kościół. Wiesz, gdyby mi to było na rękę, to bym skorzystała. Niestety wybieram twardą naukę kościoła a nie nowinki. Polecam tez żebyś sobie obejrzała jakim jawnogrzesznikom (znanym politykom i ich współmałżonkom) udzielono Komunii podczas ponownego otwarcia katedry Notre Damme
Proszę nie zrzucaj odpowiedzialności na Boga. To bardzo często, jak człowiek przypisuje czyny, niepowodzenia, kataklizmy właśnie Bogu. Ty tak postąpiłaś, Ty tak wybrałaś. Jesteś kowalem własnego losu. Wierzę, że Bóg może (ale wcale nie musi - bo to jego decyzja) nam pomóc, ale jeśli go prosimy. Należy pamiętać, że Bóg to nie koncert życzeń Należy pamiętać, że jeśli podejmujesz decyzję/wybór, to Ty to robisz - nie sąsiadka, nie kolega, nie Bóg. Wybrałaś taką a nie inną drogę życia. Miałaś takie a nie inne doświadczenia, ale to ciąglę Twoja droga.... Nie wierzę w ingerencję Boga: który bez naszej woli: podkłada nam kłody pod nogi albo na siłę przenosi na rękach bez naszej woli na drugą stronę rzeki. Żyj, ale nie obwiniaj innych ludzi i tym bardziej Boga, swoimi niepowodzeniami, wyborami....itp
DO tego chciałam jeszcze dodać jedno: często, gdy w naszym życiu dzieje się jakaś tragedia, coś złego, pytamy Boga, gdzie wtedy był, dlaczego na to pozwolił. Zapominamy o jednej rzeczy. Bóg dał człowiekowi wolną wolę. Wszystko co się dzieje w naszym życiu jest wynikiem naszej bądź czyjejś wolnej woli. To nie Bóg prowadzi wojny - to ludzie wojują. Ludzie zapominają, że każde nasze działanie, nawet najmniejsze ma swój skutek. Taki przykład: jesteśmy w złym humorze i z tej okazji spotkanego, obcego nam człowieka, np w sklepie, potraktujemy obcesowo. On czuje frustrację i daje jej upust kiedy wróci do domu - nawinęła się żona. Żona nie wie o co chodzi i dlaczego mąż zjeżony, a jej w pracy też ktoś zrobił jakąś przykrość, to żonie ulewa się ostatecznie pod koniec dnia i tym razem dzieci ucierpiały, zostały potraktowane przez mamę, w ich ocenie niesprawiedliwie - dostały reprymendę zbyt ostrą jak na swoje przewinienie, o ile przewiniły. Następnego dnia przywaliły komuś w szkole itd kula śnieżna się toczy. To są tylko przykłady. Bóg zostawił nam przykazania. Zdarzyło mi się słyszeć od ludzi na rozstaju dróg, że nie będą tak postępować bo Bóg nie będzie mi mówił jak mam żyć. Ale gdy ich życie się wali to zadają pytanie, jak Bóg mógł na to pozwolić. Mógł - mamy wolną wolę i możemy robić co chcemy. Szkoda tylko, że zapominamy o tym, że są konsekwencje naszych działań.
Ta pani jest wyjątkowo niedojrzała emocjonalnie. Mam wrażenie że sama nie wie czego chce i oskarża wszystkich tylko nie siebie. Takie pomieszanie z poplątaniem
Było by najlepiej gdyby JHWH zwołał konferencje prasową i odpowiedział na kilka trudnych pytań. Od Bibli to nawet duchowieństwo traci wiarę jak widzimy
Powtórzę to co napisałem niżej: STWIERDZENIE NIEWAŻNOŚCI, a nie unieważnienie. A zdrada (skok w bok) nie jest żadnym `biblijnym` powodem do "rozwodu". Tam (Ewangelia) chodziło o nierząd, czyli właśnie o to, że z różnych powodów związek od początku jest nierządem (np. z już "rozwiedzionym"). A ta Pani sobie robi zbytki nadal z tego wszystkiego. Smutne.
Mój syn oficjalne odszedł z Kościoła katolickiego (dokonał aktu apostazji) ale nie przestał być moim synem. Ja go nawet rozumiem, jest idealistą. Nikt z rodziny nie nie traktuje go inaczej niż wcześniej. ❤
Tak powinno byc:)❤
@@ichtisek ciezko bedzie mial w zyciu bez Boga
@@12antubis12nie sądz każdego swoją miarą- są osoby które muszę w coś wierzyc i pewnie Ty się do nich zaliczasz ale sa także osoby , którym wystacza wiara w siebie - że wszystkimi tego konsekwencjami, tak to co się udaje jak i nie udaje zależy tylko ode mnie
@@paulabialas2963 ja tylko stwierdzilem fakt ja lubie sluchas swiadectwa ludzi którzy sie nawrucili zawsze jest to samo kiedy odzucili boga bieda nalogi albo choroby psychczne
@@12antubis12 to co piszesz nie ma pokrycia w rzeczywistosci i w statystykach - właśnie osoby będące w różnych grupach religijnych są bardziej narażone na despresje i inne choroby , często gorzej sobie radzą takze na rynku pracy, mają nizszy status materialny , rzadziej korzystaja z pomocy specjalistow od zdrowia psychicznego ( choc powinni ) , maja tendencje do popadania w nalogi etc etc
Świetna rozmowa, dziękuję bardzo Beato, że podzieliłaś się swoimi doświadczeniami. Życzę. Ci wszystkiego dobrego.
Super program !! Pani Beato , dzieki za podzielenie sie swoja historia . Dzieki za dzis❤
Takie mam wnioski po wysłuchaniu Beaty i po moich doświadczeniach , im bardziej tkwimy w jakieś grupie im bardziej wierzymy im bardziej poznajemy tzw. zaplecze tym więcej wątpliwości i to poczucie przesytu i wystarczy tylko iskierka żeby się odpalić i zacząć wątpić i zadawać pytania. Patrząc na znajomych katolików mam wrażenie że ci którzy tylko w niedzielę i święta chodzą do kościoła mają łatwiej i mniej wątpliwości, im bardziej w czymś tkwimy i znamy od zaplecza tym więcej wątpliwości.
No nawet dzisiaj rozmawialiśmy ze znajomym i mawia się że najpewniej to od świadków odchodzą ci najbardziej zaangażowani..
Bo może właśnie ci zwykli, niedzielni katolicy nieco lepiej rozumieją o co chodzi w wierze. Mistykami jest niewielu...a Beacie - zgodnie z jej słowami - marzyła się mistyczna relacja z Bogiem, choć tego tak nie nazwała.
Jak słucham Beaty to widzę częstą historię najpierw duże zaangażowanie emocjonalne, próba zaspokajania Bogiem swoich deficytów często w modelu charyzmatycznym, brak odpowiedniej formacji
...a emocje kiedyś się kończą.
@@tytustomek1683nie wiem czy tak lepiej rozumieją, często znają tylko te fragmenty PŚ, które sa czytane na mszach, a tam jednak co bardziej kontrowersyjne są pomijane. Ksiądz u mnie w parafii kiedyś mawiał, że są to ludzie religijni, a nie wierzący.
@@malgorzatak4377bo dobrze jest słuchać konferencji, a nie tylko czytań z mszy i kupować literaturę, mieć indywidualne towarzyszenie duchowe... To trudne jest, bardzo boli. Często odchodzą nawet ludzie na studiach teologicznych, bo mierzą się z historią Kościoła i nie wytrzymują. Ja obecnie jestem na transmisjach i odwiedzinach chorych, bo unieruchomiona na piętrze, ale się przenoszę na dół, wrócę do Kościoła bardziej fizycznie, na tyle, na ile dam rady i oszczędzam na studium teologiczne, albo coaching chrześcijański... Może kiedyś się uda... Najbardziej zaangażowani mają najtrudniej, ale św. Jan od Krzyża mówił, że wytrwałość w ciemności, przygotowuje na Światło.
Super rozmowa - dziękuję i serdecznie pozdrawiam
Edwin, w 53 minucie ważną rzecz mówisz - ludzie się boja konfrontacji, myślę że też głownie dlatego oganiają się od Świadków Jehowy - nawet tego się boją, że im ktoś zasieje jakieś ziarnko niepewności w głowie, tak silna jest ta ich wiara :P Boją się dosłownie jak diabeł święconej wody ;)
To też tak jak zapytasz kogoś co by sprawiło, że zacząłby/przestałby wierzyć i od razu pada kategoryczne "nic" to wiadomo, że mamy do czynienia z osobą, która w ogóle nie ma refleksji, wątpliwości, przemyśleń w kwestii swojej wiary (bądź nie - jeżeli mówimy o ateiście).
@@malgorzatak4377 to prawda, zgadzam się.
Mała poprawka, osoby bezpłodne MOGĄ wziąć ślub w kościele, ale zatajenie tego faktu przed małżonkiem/ małżonką jest podstawą do unieważnienia.
@@dunnoit83 właśnie mi o to chodziło, nie można zatajać..właśnie zatajenie sprawia nieważność przysięgi
Tu chyba bardziej chodzi o osoby, które NIE chcą dzieci, a nie o osoby bezpłodne. W końcu impotencja jest od Boga.
Jeśli mają żyć w czystości do dnia ślubu, to skąd mają wiedzieć, że są bezpłodne?!!..
@mariabereznicka-przyecka6650 są badania... Poza tym czy innym jest fakt niewiedzy , że jestem bezpłodny a czy innym fakt ukrycia...gdy się tę wiedzę posiada. Wiele osób nie żyje w czystości seksualnej do ślubu lub było już w innych związkach, nie oszukujemy się... Poza tym chodzi generalnie o ukrycie znaczącej prawdy o sobie drugiej osobie np. z lęku albo z wyrachowania. To jest tylko jeden z powodów. Osobiście znam przypadki ukrycia np nałogu alkoholizmu i stwierdzonej choroby psychicznej. Czym innym jest świadoma decyzja- tak chcę być z osobą chorą, uzależniona lub bezpłodna a czym innym postawienie mnie przed faktem dokonanym. Znam przypadki stwierdzenia nieważności z powodu na ukrytego hazardu i długów z tym związanych, lub z nałogiem alkoholowym i np postaw przemocowych . To są poważne sprawy i każda osoba , którą to dotyka ma prawo do założenia sprawy o stwierdzenie nieważności małżeństwa.
@@almondsmithG sama bezpłodność nie jest żadną przeszkodą lecz jej ukrycie.
Chciałam tylko powiedzieć, że jako ex katoliczka już z dłuższym stażem - również początkowo nazywałam mój stan brakiem łaski wiary. Później przestałam - bo doszło do mnie, że wcale nie jest tak, że czegoś mi brakuje, że jestem wybrakowana jako człowiek. Po prostu taka jestem. :) Świetna rozmowa jak zawsze!
Opowieść Beaty, ale także i poprzednie jaki Wasze doświadczenia dowodzą niezbicie że jednak "Wiara czyni czuba" a nie cuda🤨
No nie, decyzje są racjonalne tylko przesłanki są błędne
Pani Beato, rozumiem, też byłam, angażowałam się na 300 %, też odeszłam, nigdy tam nie wrócę. Pozdrawiam serdecznie
Ja jako młoda osoba angażowałam się we wspólnocie. Dotarłam tam dzięki koleżankom, bo moi rodzice, teoretycznie katolicy, do kościoła nie chodzili. Dużo moich przeżyć i odczuć pokrywa się z przeżyciami Beatki i też nadszedł moment, że odeszłam od Kościoła, wiarę w Boga straciłam. Trochę hamulce mi puściły, odblokowałam się na wiele spraw i wtedy stało się coś, czego do tej pory żałuję i nigdy się z tym nie pogodzę (tego nie chcę rozwijać). Ale do rzeczy. Poznałam męża, urodziłam dzieci i... wtedy wracać zaczęła myśl o Bogu. O tym, co straciłam, a na czym mi zależało. Straciłam zdrowie, byłam totalnie zależna od męża, stałam się ciężarem. Mój mąż starał się jak mógł, ale trudno mu było unieść ciężar mojej choroby i jeszcze dwójki małych dzieci. I wiecie, zapłakałam gorzko nad swoim losem. Pewnej nocy zaczęłam tak strasznie ryczeć i wydzierać się do Boga. To było coś na zasadzie: co ja zrobiłam? Dlaczego Ciebie porzuciłam? Pomóż mi...
Wiara zaczęła powoli wracać. Kiedy usłyszałam Ewangelię, poczułam coś niesamowitego. Nawróciłam się na nowo! Jestem teraz na etapie silnej wiary. Nie mam pewności, że Bóg jest, nie jestem ani idealna ani wszechwiedząca, ale wierzę mocno. Kocham Kościół Katolicki, aczkolwiek uważam, że jest on w wielkim kryzysie. Mimo wszystko podjęłam świadomą decyzję, że w nim chcę żyć i umrzeć.
Nigdy bym nie pomyślała, że tak się moje życie potoczy. A, zdrowie wróciło, chociaż wszystko wskazywało na to, że będę niepełnosprawna!
Fajna rozmowa o życiu, pozdrawiam serdecznie 😊
Niedojrzałość emocjonalna jak widać jest największą przeszkodą w wierze i zawarciu związku małżeńskiego.
Impotencja jest ciekawą przesłanką, ponieważ jest wiele mężczyzn bezpłodnych - niezdolnych do spłodzenia potomka, ale nie będących impotentami. Czyli wtedy też można unieważnić małżeństwo? Czy bezpłodna kobieta również nie może wziąć ślubu kościelnego?
"Niedojrzalosc emocjonalna" to nie jest furtka, tylko brama do zarabiania pieniędzy przez Kościół. Mój mąż stwierdził że ja byłam niedojrzala i zalatwil co chciał żeby być na nowo kawalerem:)
Ciekawostka- dzieci urodzone w małżeństwie,którego stwierdzono nieważność ,nie są dziecmi pozamamałżeńskimi.Moim zdaniem to totalna hipokryzja kościelna.I wiem,co napisałam,bo przechodziłam przez koszmar stwierdzania nieważności małżeństwa z powodu psychicznej niezdolności do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich.O stwierdzenie nieważności postulował mój mąż po 32 latach małżeństwa,poczęciu czwórki dzieci,po jego psychicznej i ekonomicznej przemocu skierowanej do mnie .No i oczywiście po poznaniu lepszej ode mnie kobiety.Nikomu nie życzę takiego horroru w Sądzie Metropolitalnym .Horror trwał 4 lata,bo nie stwierdzono nieważności w pierwszej instancji,więc mąż odwołał się wyżej.Też nie stwierdzono nieważności.Reasumując -od kościoła jestem daleko,bo nie spodziewałam się,że to taka okrutna instytucja.
Dla mnie to logiczne. Skoro wtedy małżonkowie uważali się za małżonków :) Nie mają grzechu, nie byli "wiarolomni", nie było wykroczenia poza 6. przykazanie. Z punktu widzenia wiary chrześcijan to najwazniejsze:). Dzieci nie są niczemu winne ani odpowiedzialne:).😊 Natomiast, przy całym okropieństwiex jaki Pani musi przechodzić;(, zdrada nie jest powodem do unieważnienia. Przemoc, jeśli była od początku, już może być! Ciężko tutaj powiedzieć, co się zadziało. Bardzo Pani współczuję, ale to chyba mąż przede wszystkim zrobił ogromną krzywdę całej rodzinie. Bardzo mi przykro;( a czemu Pani czuję, że źle potraktowali Panią? Może nie zrozumiałam? Bo chyba Pani uniewaznienia nie chciała, skoro pozew złożył mąż?
Po co robić taką uciążliwa procedurę, tylko dla papierka, dla satysfakcji?! 🤷♀️
@@ichtisek Nie chcialam unieważnienia i mąż go nie dostał.Czy mnie żle potraktowali? Owszem.Po pierwsze cała procedura trwała 4 lata.Były to lata potwornego napięcia emocjonalnego,rozgoryczenia i żalu.Zaowocowało dwoma krwotokami z pekniętego wrzodu żołądka i dwoma zawałami.Po drugie-nikomu nie życzę spotkań z psychologami powołanymi przez Sąd a także przesłuchania przez księdza.Głównym zainteresowaniem księdza była noc poślubna i życie intymne przez te lata małżeństwa.Do tego dochodzi bezwzględność sióstr sekretarek w Sądzie.Żeby było jeszcze zabawniej,to mąż powołał na świadka księdza,któremu przedstawił mnie w bardzo złym świetle i ten ksiądz,nie konfrontując ze mną tych informacji,zeznawał na moją niekorzyść w Sądzie.Poza tym całyczas mąż wywieral na mnie presję,strasząc,że uszyje mi buty,jeżeli nie poprę jego wniosku o stwierdzenie nieważności.Tak się go balam,że bez względu na porę roku siadałam na kamieniu pod jednym ze sklepów i nie chciałam wracać do domu.Strach był ogromny.Nikomu nie życzę.
@@ichtisek W czasie ślubu też uważali ,że przystępują do sakramentu z pełną odpowiedzialnoscią!!!I co? Nagle po latach okazuje się,że tak nie uważali?
@@ewalesinska5964i tak, zupełnym "przypadkiem", pojawia się osoba, z którą jedna strona chce się związać... Koniecznie świętym węzłem. I dlatego trzeba udowodnić, że pierwszego ślubu jakoby "nie było" 😨
Moja historia jest az zadziwiajaco podobna. Wyszlam za maz w wieku 23 lat, za mojego pierwszego chłopaka. Byłam wtedy batdzo wierząca. Ten szybki ślub też był powodowany tym, żeby żyć zgodnie z bożymi przykazaniami i móc przyjmować komunię. Czyli presja może nie była wprost, als jednak podświadomie działała.
Również na przełomie 2019/2020 miałam kryzys wiary. U mnie zapoczątkowany przez czarne protesty itd. Na początku odejście od kościoła, potem od samej wiary. Również przechodziłam żałobę.
Stałam się inną osobą. W momencie zawierania małżeństwa byłam religijna, chciałam mieć dzieci. Później zmieniłam poglądy na wiele spraw. Nie chciałam już powiększać rodziny.
Ostatecznie rok temu odeszłam, w tym roku był rozwód.
Też czułam, że mialam juz poukładane życie i moja rodzina na pewno była z tego powodu zadowolona. A moje odejście wszystko skomplikowało i spowodowało ich rozczarowanie, a moje ogromne poczucie winy. Nie tylko wobec byłego męża, ale tez wobec mojej rodziny, jego rodziny czy nawet znajomych.
Dziękuje, ze podzieliłaś się swoją historią. Myślę, ze jsst nas jeszcze więcej.
Z całym szacunkiem. Porzuciła Pani wiarę, bo była dla Pani niewygodna. Za dużo od Pani wymagała.
@@kryminalnaafryka3314 skąd wysnuwasz taki wniosek?
@@kryminalnaafryka3314 a wiesz o tym, że odejście od kk nie oznacza wcale porzucenia wiary i Boga?! Ludzie bardzo często mylą doktryny kk z wiarą w Boga. Nie czytają Biblii, nie widzą, że w doktryny nijak się mają do Biblii, wiarę utożsamiają jedynie z instytucją kościelną. Nie szukają, nie dociekają tego, że kk rozmija się całkowicie z Biblią.
@kashacz Zgoda, nie zawsze, ale często. Często schemat jest taki, że początkowo faktycznie dalej wierzy się w Boga, ale takiego, który nie stawia zbyt wiele wymagań, a później już przestaje się całkiem wierzyć.
@@kryminalnaafryka3314 całkiem możliwe, że masz rację, tylko raczej nikt nie robi tego dlatego że wiara jest niewygodna i za dużo wymaga - jeśli się wierzy że coś robić należy aby żyć wiecznie w niebie, a jeśli się tego nie będzie robiło, to się trafi do piekła, to się wierzy i wtedy zrobi się wszystko żeby na te wieczne męki nie trafić (bo kto chciałby tego doświadczać?), wtedy nie ważne ile to wymaga poświęcenia, bo przecież nie ma nic ważniejszego.
Mnie się wydaje, że raczej tu działa inny mechanizm: człowiek wierzący zaczyna dostrzegać że pewne te wymagania są bezsensowne, nielogiczne, więc je odrzuca, a potem zaczyna dochodzić do wniosku, że sama idea Boga jest może nielogiczna i przestaje wierzyć.
Nie ma czego takiego jak rozwód kościelny. Jedynie stwierdzenie nieważności małżeństwa
Dokładnie,jest to stwierdzenie , że od samego początku małżeństwo zostało zawarte w sposób nieważny...
Potocznie się mówi że to rozwód kościelny
Czyli stwierdzenie, że nie było tego, co BYŁO.
Taki fikołek, żeby nie naruszać dogmatu o nierozerwalności małżeństwa.
@@mariabereznicka-przyecka6650 nie, po prostu są czasami sytuację gdy np jedna strona nie jest szczera, gdy ślubuje... A druga o tym nie wie, albo jest nacisk zewnętrzny i młodzi zwłaszcza ludzie nie podejmują decyzji samodzielnie ale np nie potrafią się sprzeciwić choćby rodzicom, są różne sytuacje. Kodeks kanoniczny o tym mówi , to nie są jakieś nowe ustalenia. Może być na ukryty nałóg albo niepłodność i druga strona w nieświadomości zawiera małżeństwo mając przekonanie że osoba , która poślubia jest szczera. Pewne rzeczy wychodzą po latach... Jeśli okazuje się że od początku przysięga nie była oparta na prawdzie uznaje się ja za nieważną. Proste.
Inaczej gdy kupimy coś w sklepie , a towar jest wadliwy i wada została ukryta , by się sprzedał , to zwracam go i jeszcze mogę wnieść oskarżenie o oszustwo...
Słuchając pani, tylko z jednym mogę się zgodzić. Czeka panią jeszcze wiele terapii. A droga do dojrzałości , wydaje się być bardzo długa. Życzę powodzenia.
Rozwód kościelny to żyła złota. Żenisz się - płacisz. Unieważniają - płacisz. I znów żenisz się - płacisz.
Co łaska, nie mniej niż xD
Chwała Najwyższemu !
Jestem starym, byłym Katolem. Trafiłem na ten kanał aby dowiedzieć się o Świadkach Jehowy. Widzę, że swoje historie opowiadają również byli Katole.
W tej historii parę razy wystąpiło pojęcie "obdarzenia łaską wiary". Nazwa sugeruje posiadanie bardzo pozytywnej, elitarnej cechy, co wielu podniesie ego...
Wychowywałem się w środowisku katolicko-socjalistycznym za czasów Gierka. Do dziś obserwuję ludzi obdarzonych "łaską wiary" po wszystkich stronach barykady. Niektórzy zmienili strony barykady, co wbrew pozorom nie jest trudne, ponieważ zasady wiary są takie same. Różne, a nawet przeciwstawne, są dogmaty. To co charakteryzuje WSZYSTKICH "obdarzonych łaską wiary" to infantylizm, naiwność, łatwowierność, monokulturowość, itd. Ambitni ww zazwyczaj zostają ortodoxami albo tracą "łaskę wiary", którą zastępują WIEDZĄ.
Ponoć żyjemy po to aby doświadczać i rozwijać się duchowo.
Pozdrawiam 😎
Jak mi ktoś wyjaśni jak to jest że skamienieliny zwierząt znajduje się w różnych warstwach gleby a podobno bóg stworzył je w jednym czasie, jak Noe zmieścił wszystkie zwierzęta na jedną łódź oraz po co bóg dał nam narządy szczątkowe które wskazują na prawdziwość teorii ewolucji to ja uwierzę w rozwód kościelny Kurskiego .
Mylisz dwa porządki. Wiara nie ma szukać dowodów lub nie na teorię ewolucji.
To wlasnie jest wiara. Wiara to przekonanie w istnienie czegos pomimo braku dowodow. Gdyby bog istnial wiara w boga niebylaby potrzebna. Wtedy byloby pojecie wiedza o bogu zamiast wiara w boga.
@@85malagosia To wytłumacz mi jak Noe wpakował całą tą ferajnę. Przeciez tak mowi biblia.
@@MrAdamsky77 Czyli Ty nie wierzysz w to co wiesz?
@@Mic-ir1uc jest roznica pomiedzy slepa wiara a wiedza. Jak sam wspomniales " Wiesz" czyli wiedza, ktora jest oparta o dowody.
To nie kolor sukni ślubnej a welon jest symbolem czystości.
Duża wiedza na temat kościoła katolickiego i jego wymysłów a przy tym zdrowe podejście z dystansem. Fajnie posłuchać bo dla mnie kościół katolicki zawsze był i pozostanie grupą gdzie mało kto wie o co chodzi w jego wierze. 😃
Raczej rażący brak wiedzy charakterystyczny dla pewnych wspólnot w Kościele, które są rzeczywiście niebezpieczne dla człowieka. Najlepszy dowód to wywód na temat tego czy Bóg chce czy nie chce kary dla człowieka. Kompletny odejście od nauczania KRK w kierunku bliżej nieokreślonego myślenia ewangelikalnego.
@@tytustomek1683 No właśnie sam mówisz, że w kościele są grupki, każdy swoje, mało spójności 🤣
Jak dla mnie - szokująco mała wiedza. Szczególnie w kontekście tego, że była wyznaczona do katechizowania innych.
@@joannaraczynska955 A dla mnie jako osoby całkowicie poza kościołem duża i świetnie się bawiłem przy niektórych fragmentach. Wg. wierni kościoła mało kiedy potrafią sensownie wyjaśnić zasady swojej wiary a ten materiał mi się podobał.
Słuchając 2.części rozmowy z Beatą, jest mi szalenie przykro, że w tak trudnym momencie jej życia nikt jej nie wsparł, nie zapytał jak ona się czuje, czy nie chce porozmawiać albo razem pomilczeć. Wiadomo że dla wierzących to jest ból jak ktoś odchodzi z Kościoła, tym bardziej jeśli to para/małżeństwo, a ty masz dobry kontkat z obydwoma osobami. Ale dziwi mnie, że nawet żaden ksiądz z taką inicjatywą nie wyszedł, że może Beata za dużo sobie wzięła na głowę, może jest przemęczona (choćby psychicznie) i trzeba jej dać odetchnąć, zabrać od niej te wszystkie obowiązki i dać jej się skupić na sobie i odkrywaniu na nowo relacji z Bogiem (bez presji). Bez względu na to jaką decyzję by ostatecznie podjęła to warto być przy człowieku, tym bardziej jeśli nie wyrządził Ci żadnej krzywdy. Naprawdę czuję ból myśląc o tym. Nie chciałabym, żeby ktoś kiedyś tak mnie potraktował (nawet nieświadomie) i mam nadzieję, że ja nigdy w stosunku do drugiego człowieka tak się nie zachowałam i nie zachowam. Trzymaj się Beata, wszystkiego dobrego! ❤❤❤
O ile mnie pamiec nie myli to w tych pytaniach przedslubnych byle jeszcze czy nie ukrywamy czagos waznego i o chorobach psychiczbych. Co prawda ślub bralam w 91r
Sakramenty nie sa zalezne od tego ktory je sprawuje - nie jego moca się dokonują. Wiec jesli ksiadz z niewanymi swieceniami udziela sakramentow dla tych co je przyjmuja sa one ważne i nie trzeba ich powtarzać
Impotent - osoba niezdolna do podjecia aktu seksualnego a nie bezplodna.
O kurde, Łukasz będzie, super.
Poprawcie tytuł odcinka: NIE ISTNIEJE JNIEWAŻNIENIE ŚLUBU, jest ORZECZENIE O NIEWAŻNOŚCI MAŁŻEŃSTWA, a to zasadnicza różnica PRAWNA i MORALNA
Ja pamietam z prawa koscielnego -orzeczenie, orzecznictwo o niewaznosci, moge sie mylic.
Polecam książkę Davida Kertzera Papiez i Mussolini o Piusie 11
Witajcie mam wrażenie słuchając tej powieści o obserwacji kandydata do ślubu ,jako człowieka zadaniowego . Czy spełnia wszystkie obowiązki domowe a gdzie była obserwacja jego uczuć do niej i na odwrót -jej uczuć do niego ? Przecież ludzie się pobierają z miłości właśnie ,a nie z powodu spełnienia obowiązków okolodomowych. Chyba że się mylę . Pozdrawiam wszystkich .
Chodziło o to, że widziała, że będza się dogadywać w domu, oprócz tego, że go kochała/lubila.
Moze byc trzeba znalezc osoby, ktore was przygotowaly do malzenstwa ?
Przecież to rodzice i ona sama. To oczywiste. ... No i jeszcze JHWH, wiadomo wszystko jest łaską 😁
Zastanawia mnie ta historia małżeństwa z perspektywy męża. Wygląda to tak, że chłopak poznał religijną, wydawałoby się wierzącą dziewczynę, która po wachaniach zgodziła się zostać jego żoną, a po ślubie dopiero zaczęła zastanawiać, czy ona w ogóle tego chciała. Potem poznała innego mężczyznę, z którym "dużo rozmawiała", aż przerodziło się to w romans. A, że nowy "partner" był byłym katolikiem, to i panią Beatę wyciągnął i z kościoła i małżeństwa. Mam takie przykre wrażenie, że pani Beata słusznie lub niesłusznie ma dużo żalu do otoczenia, że zrobiło jej krzywdę, ale nie widzi tego, kogo sama po drodze pokiereszowała. Nie widzę w tej historii też za bardzo związku kościoła z dramatami życiowymi. Raczej po odejściu wygodnie jest winić tę instytucję, bo to odwraca uwagę od prawdziwych przyczyn, które raczej są w rodzinie i własnych wyborach. Życie w dysonansie poznawczym jest zawsze szkodliwe, a wprost pani o tym mówi, że jednocześnie chciała uchodzić za wzorową katoliczkę i nie uznawała wzorów którym chciała sprostać.
Z kosciola nie da sie odejsc? Bo sacrément jest raz na cale zycie?
Ślub kościelny Pani Beaty nie został unieważniony. Została stwierdzona jego nieważność. Różnica polega na tym, że unieważnia się coś co było. A stwierdza się nieważność czegoś co nie mogło zaistnieć.
W przypadku małżeństwa są pewne przeszkody, które nie pozawalają na jego zawarcie - np. pokrewieństwo, nieodpowiedni wiek. A także oszustwo, zatajenie prawdy o sobie, bycie w innym związku. I może dojść do ślubu, wesela, a po jakimś czasie te rzeczy wychodzą na wierzch i ktoś uświadamia sobie, że osoba, którą poślubił coś istotnego przed nią ukryła i gdyby to wiedziała mogłaby podjąć inną decyzję. Wtedy przeprowadza się badanie okoliczności zawarcia małżeństwa i stwierdza czy miało ono miejsce czy nie (czy było ważne). Przyjmuje się też, że małżeństwo uważa się za ważne do czasu, aż ktoś nie zacznie go podważać i nie udowodni tego. Więc nawet jeżeli ktoś uświadomił sobie, że w momencie zawarcia małżeństwa mogły być przeszkody do jego zawarcia, ale im to nie przeszkadza to małżeństwo trwa i jest uzdrawiane.
Zaś unieważnienie w Kościele jest z tego co mi wiadomo z dwóch przypadków. Tak zwane:
- przywilej Pawłowy - jeżeli ktoś trwa w małżeństwie naturalnym (takie Kościół uznaje), czyli zawartym bez chrztu i się nawraca, a druga strona się nie nawraca i mogłaby przeszkadzać osobie w spełnianiu praktyk religijnych to można je zakończyć (por. Kor 7,12-15);
- przywilej Piotrowy - papież może rozwiązać małżeństwo ważnie zawarte, ale niedopełnione, czyli w którym nie doszło do pożycia małżeńskiego. Może to dziwne, ale zdarzają się takie przypadki.
A co do niedojrzałości to jest to nowa kategoria, która może (i podejrzewam), że jest nadużywana. Z tego co mi wiadomo to kryteria wyznacza psychologia, więc tu granica jest dość płynna.
Beatko znajdz siebie , znajdziesz Boga.
Kurde, ale przykro, że tak tej pani ktoś dał nieprawidłowe nauczanie;(. Dla mnie (i wg teologii katolickiej i szerzej chrześcijańskiej) relacja z Bogiem właśnie uczy poznawania siebie, także w swoich pragnieniach seksualnych, swoim temperamencie itd. I poznając siebie, mogłam potem bez spania z moim dzisiejszym mężem wybrać go - mam nadzieję - całkiem nieźle;). Nie czułam sié związana, tylko wolna, także w myslach i pragnieniach, każdych. Nawet na spowiedzi usłyszałam,że jak sobie marzę o przyszłym mężu i różnych rzeczach z nim, to nic złego, skoro nie ma to złych skutków:). Bo nie miało:). To dopiero w Kościele dowiedziałam się, że jestem dobra razem ze swoim ciałem, intymnością, osobowością, bo przez to te przemawia miłość Pana Boga. No i też przeszłam terapię, bo to, co mi wpojono w domu było zgoła inne. Dlatego zawsze mi tak szkoda osób, które nie doświadczyły tego, bo to takie uwalniające. A sporo q ludziach do dziś stereotypiw i przekłamań, także religijnych. Szkoda;(. Pozdrawiam cieplutko❤
Dokładnie, dla mnie: Kościół = wolność. Relacja z Chrystusem i znalezienie sobie miejsca w Kościele pozwoliły mi poznać kim naprawdę jestem i wrócić do samej siebie, zaznać wolności bycia sobą.
@@joannaraczynska955 także widzę, że Pan Jezus Chrystus uwalnia id wielu schematów i lęków. Od oceniania siebie, innych... pokazuje, że jedyne co jest potrzebne to kochać. Gdy to staje się jedyną motywacją przestajemy się bać przyszłości, nieszczęść i chorób (ona na 100% nadejdą) czy ludzi (wielu nas skrzywdzi to też pewne).
Tak, to potwierdza mi raczej taką moją osobistą tezę, że wiele zależy od ludzi (księży) na jakich się trafi. Z jednej strony katolicyzm ma swoje dogmaty a z drugiej jest tak wielu ludzi uważających się za katolików mających tak różne poglądy na wydawałoby się zasadnicze kwestie, że mieszczą się tam skrajności. Gdzie jedni uważają, że ci drudzy nie są już katolikami, a ci drudzy twierdzą, że nikt ich z Kościoła nie wyrzuci. W zasadzie mają rację, bo po chrzcie jest się już katolikiem do końca życia, chyba że ktoś dokona apostazji. Swoją drogą jak na to spojrzeć tak obiektywnie, to przy tak masowej skali, tylu milionów katolików na całym świecie, nie sposób zachować pełnej integralności w nauczaniu, nie sposób kontrolować duchowieństwa i tego co nauczają itd. itd.
Dla mnie to poplontanie z pomieszaniem Bóg dał nam rozum I wolna wolę żebyśmy się nim posługiwali a nikomu Bóg nie mówi co dla niego dobre a co nie białe to będzie białe a czarne to zawsze będzie czarne
Dlaczego Bóg pozwala na to by jeden zabił drugiego ?
-Bo szanuje wolny wybór człowieka.
No albo boga nie ma :)
Dobrym przykladem na ten szacunek jest np. eksterminacja ludnosci ( glownie zydow) w Oswiecimiu. Zastanawia mnie tylko jeden fakt, bo zkladajac , ze modlitwa ma moc co poszlo nie tak, bo zakladam, ze byli tam wierzacy. Pytanie jest czy A) Bog nie sluchal modlitw ? B ) Bog uszanowal wolna wole i nie chcial ingerowac ? C) Bog byl zajety innymi wazniejszymi sprawami ? D) Bog nie jest wszechmocny E) etyka i moralnosc wielu ludzi jest wyzsza niz biblijnego boga?
A jakie masz na to dowody, poza tym że setki lat temu ktoś (człowiek) tak napisał w jakiejś książce/zwojach?
To nie unieważnienie ślubu lecz stwierdzenie NIEWAZNOSCI ZAWARCIA SLUBU. nie ma uniewaznien ani rozwodów w kk To wielka różnica .pozdrawiam
Unieważnienie = stwierdzenie nieważności. Tak te słowa są zbudowane.
@@Mic-ir1uc Mylisz się.W kościele STWIERDZAJĄ,że małżeństwo w ogóle było nieważne od samego początku! Czyli nie unieważniaja,bo nie można unieważnić czegoś,co nie było ważne.
Obojętnie, najważniejsza zasada - jak masz wystarczająco kasy to to załatwisz. Dodatkowe punkty za bycie politykiem.
@@ewalesinska5964 Tak jak Kurski nie? Hahahaha.
@@Mic-ir1uc A Kurski załatwił sobie UNIEWAŻNIENIE 😂
Ej, ale nie trzeba wody do chrztu;). Można w skrajnych sytuacjach sam znak krzyza;).
A powodoŵ może być dużo do unieważnienia. Np. oszustwo, grzech ciężki, złe intencje. Np. Koleżanka dostała m.in. dlatego, ze sie okazało, ze jej maz ja okradal jeszcze przed slubem. Dużo może być powodów. A niechęc posiadania dzieci to faktycznie jest powód do unieważnienia.
A tak w ogóle to z tego co wiem obecnie raczej odchodzi się od zachęcania ludzi do ślubu, raczej księża teraz do niego zniechęcają kropka Chodzi o to, że oni widzą, Ile jest unieważnienie, nawet Watykan specjalnie wydłużył i utrudniał procedury zawarcia małżeństwa, także to nie jest tak, że nie jest to powodem troski kościoła. Muszę przyznać, że spotkałam się z odmową księdza udzielenia ślubu. Ślub został udzielony przez innego, po pół roku para nie była już razem mnie z kolei kazano przynieść zaświadczenie od psychologa, że jestem normalna i dobrze rokuje, ponieważ miałam w rodzinie wiele toksycznych oraz chorych psychicznie osób kropka także nie wydaje mi się, żeby obecnie przy tej ilości unieważnienia i świeckich rozwodów kościół chętnie tak o sobie udzielał powszechnie ślubów, zwłaszcza w większych miejscowościach tendencja jest raczej odwrotna kropka I chyba dobrze, bo naprawdę już niejednokrotnie słyszałam o ślubach branych z powodu tradycji, ładnego kościoła i sukienki, Bardzo to przykre. Zresztą sama jestem dzieckiem rodziców, którzy Moim zdaniem nigdy ślubu wziąć nie powinni, i mój ojciec wcześniej miał jedno unieważnienie i moim zdaniem żadne z nich - co wyszło przy świeckim rozwodzie i opinii biegłych - nigdy nie nadawało się bez terapii do jakiegokolwiek dłuższego związku. Czasem zastanawiam się, że ludzie przed ślubem nie powinni przechodzić jakichś testów psychologicznych, tak dobrowolnie oczywiście, i porządnego kursu, a może nawet terapii.pl tak samo Przed zdecydowaniem się na dziecko. Ale to już tak na marginesie.
Trzeba też przyznać, że Bogu dzięki już dawno Kościół przeprosił za zbytnie akcentowanie prokreacyjnej roli małżeństwa. Obecnie teologia małżeńska bardzo gloryfikuje więź małżonków, na poziomie psychicznym, mentalnym, ale fizycznym także.
Najpierw ksiądz dobrodziej w świątyni, domu boga łączy świętym węzłem pod boskim natchnieniem dwoje ludzi a później hop siup inny ksiądz stwierdza, że tamten się mylił 😜Kasa kasa kasa.
A tutaj nie chodzi o to, że ksiądz się pomylił, tylko że małżonkowie się pomylili. Można mieć urazy do kościoła, ale trzeba odrobiny logiki w wypowiadaniu się o realiach zawierania małżeństwa. To młodzi ludzie udzielają sobie sakramentu. Ksiądz tylko asystuje. Takie są prawa kościoła.
@@lauraperlanska636 Tak tak. Zapomniałaś o tym, że gdzieś tam niby jest wszechwiedzący bóg obecny :). Teorię o tym, że to nie ksiądz udziela sakramentu też chyba wymyśliłaś sobie sama. Sorry :)
Sakrament małżeństwa jest jedynym w KK nie udzielanym przez księdza. Ksiądz tylko błogosławi sakrament, który dają sobie narzeczni.
Beata powiedziała "Bóg mi powiedział, że to jest ta osoba" . Szanuję bardzo perspektywę Beaty, ale według Kościoła nikt, nawet Bóg nam nie mówi, kto jest dla nas właściwy. My sami dokonujemy wyborów. W katolicyzmie jest luz i ludzie tłumaczą sobie swoje wybory wolą Bożą. Sami interpretują sobie grzechy. Ok. Może to lepsze niż trwanie w zamordyzmie. Nie wiem. Zwalanie naszych wyborów na siłę wyższą jest wygodne, bo wtedy my wydajemy się niewinni. Czy wierzymy w Boga, czy nie, to My dokonujemy wyborów, to My podejmujemy decyzje.
Przytulam Beatę.
Każdy ma swoją drogę. Ja czym dłużej słucham Światusów tym bardziej utwierdzam się, w tym, że Kościół Katolicki jest tym najlepszym miejscem i tak bardzo się cieszę, że w nim jestem. Nieustannie sprawdzam ;) nauczyłam się w ostatnich latach pięknej prawdy, że wiara i miłość to kwestia wyboru człowieka, a nie zawsze uczucia i łaski. Kocham Was!
Przeczytaj książkę Artura Nowaka "Plebania", ",Gomora". Zobaczysz czym jest kościół katolicki
@@marzenamirys9988nie zakładaj proszę braku mojej wiedzy na temat morza zła w kościele... Kościół to nie tylko księża , Kościół to ogół wierzących. To też ja.
Ale fanatyczne komentarze widzę,wy wszyscy uważacie się (katolicy) za lepszych jakichś a należycie to konkurencyjnej sekty:)
O matko, chodzę do kościoła od prawie 60 lat i w życiu nie słyszałam o czymś takim, jak przygotowanie rodziców do komunii lub chrztu ich dzieci.
Znam nawet takich księży którzy wymagają comiesięcznych spotkań rodziców młodziezy szykującej się do bierzmowania. Znajoma musiała tłumaczyć księdzu, że ona nie bez powodu szykuje się też do chrztu i komunii (rodzice ateiści).
A ja od 24 lat i słyszałam. I dobrze, że takie są :)
Właśnie dlatego, że tak długo chodzisz :P wtedy tego nie było, teraz (już od dość długiego czasu) jest.
Jak moja córka przystępowała do pierwszej komunii świętej to co niedzielę jako rodzice musieliśmy być z nią na mszy świętej a po mszy trzeba było pójść do zakrystii aby ksiądz podpisał kartkę naszej obecności,taki ,,prawo,, ustalił proboszcz i jakże było zdziwienie innego księdza w innej parafii jak pojechaliśmy na święta do rodziny, nie chciał wierzyć w to co mu mówiliśmy...albo co tydzień nasza obecność i podpisana kartka albo córki nie dopuścić się do komunii....byliśmy bardzo młodzi i głupi....odejście moje od kk było studiowanie Biblii którą prowadził proboszcz w moim kościele a był on profesorem teologii i więcej czytałam , słuchałam tym więcej wątpliwości było aż w końcu ksiądz poprosił mnie grzecznie mówiąc bym więcej nie przychodziła bo zbyt trudne i niewygodne pytania zadaje go powoduje zamieszanie w grupie.....
Bo kiedyś ich nie było
A ja tu widzę świetną drogę do poznania Boga i nawiązania faktycznej, prawdziwej relacji z Nim. W przeciwieństwie do wiary w wyobrażenie, które trochę sama stworzyłaś, a w dużej mierze Ci narzucono, nie za wiele i niezbyt kompetentnie tłumacząc (co widać po niektórych definicjach i wyjaśnieniach). Jesteś na dobrej drodze, skoro już dotarłaś do polubienia siebie. :)
Cieszę się, że uciszasz kolejne sztormy z Panem i wreszcie się dowiadujesz prawdy i zaznajesz spokoju, niezależnie od okoliczności. Krótko mówiąc jesteś z Bogiem, bo On jest Prawdą i Pokojem 😊 Pan jest z tego znany, że z ochotą burzy schematy, które nam nie służą. Cudownie patrzeć, że już od dłuższego czasu i Jemu, ale przede wszystkim sobie na to pozwalasz. Niech Cię Tata prowadzi w tej niełatwo zdobytej wolności. ❤
27- lat koniec studiów, potem kariera zawodowa, czyli ślub po 30; trzeba jeszcze się dorobić a przed 40 okazuje się, że na dzieci już za późno i trzeba IN VITRO.
Czy to jest normalne?
Jesteśmy ssakami, które mają pewne wynikające z rytmu biologicznego uwarunkowania. Świat religijny, katolicki, islamski, judaistyczny, czy u Świadków Jehowy wydaje się nie być ślepy na tę rzeczywistość. Świat korpo i przeSądy Biskupie tę rzeczywistość nazywają niedojrzałością.
Tę niedojrzałość orzeka kasta, która na swoją ścieżkę kariery zdecydowała się często w wieku 19 lat i wszystkie następne decyzje mogły być tylko konsekwencjami i wynikiem negatywnej selekcji. To jest dojrzałe?
Ciekawe czy oddano by wam kasę, gdyby jednak stwierdzono, że wasze małżeństwo jest ważne?
Nie tak samo jak w przypadku rozwodu w sprawie cywilnej :)
@anana6033 ok, ale za rozwód cywilny płaci się dużo mniej, a w kościele nie ma przecież rozwodów, są unieważnienia.
Czyli ślubu nie było.
@@justynamaek1848 W obu wersjach jest rozprawa :) Z tym, że sprawy w których stwierdza sie brak małżeństw tj. Stwierdzenie nieważności są nieco cięższe niż rozwód cywilny, gdzie dla sędziego (gdy nie ma alimentów i jest bez orzekania o winie) to już schemat i wyrok zapada tego samego dnia po chwili.
🎉a❤❤❤❤
Strasznie ciekawe… ja trafiłam na skład sędziowski, który stwierdził, że to że miałam 20lat i znałam przyszłego męża 3 miesiące, zaszłam w ciążę i po kolejnych 5miesiacach był szybki ślub z brzuchem nie przemawia za stwierdzeniem nieważności. A ostatnio, po kilkunastu latach próbowałam ponownie i usłyszałam, że po co mi to, skoro mogę żyć w konkubinacie i przyjmować komunię bo papież Franciszek zezwala.
Zmyślasz, papież nie zezwala
@ tak, zmyślam co mi ksiądz w sądzie powiedział. Zezwolono na komunię dla rozwodników po uprzednim rozeznaniu ich sytuacji. Jak nie wiesz to się nie wypowiadaj. Można się zdziwić w jaką chorą stronę skręca kościół.
Wiesz, gdyby mi to było na rękę, to bym skorzystała. Niestety wybieram twardą naukę kościoła a nie nowinki.
Polecam tez żebyś sobie obejrzała jakim jawnogrzesznikom (znanym politykom i ich współmałżonkom) udzielono Komunii podczas ponownego otwarcia katedry Notre Damme
Proszę nie zrzucaj odpowiedzialności na Boga.
To bardzo często, jak człowiek przypisuje czyny, niepowodzenia, kataklizmy właśnie Bogu.
Ty tak postąpiłaś, Ty tak wybrałaś. Jesteś kowalem własnego losu.
Wierzę, że Bóg może (ale wcale nie musi - bo to jego decyzja) nam pomóc, ale jeśli go prosimy.
Należy pamiętać, że Bóg to nie koncert życzeń
Należy pamiętać, że jeśli podejmujesz decyzję/wybór, to Ty to robisz - nie sąsiadka, nie kolega, nie Bóg.
Wybrałaś taką a nie inną drogę życia. Miałaś takie a nie inne doświadczenia, ale to ciąglę Twoja droga....
Nie wierzę w ingerencję Boga: który bez naszej woli: podkłada nam kłody pod nogi albo na siłę przenosi na rękach bez naszej woli na drugą stronę rzeki.
Żyj, ale nie obwiniaj innych ludzi i tym bardziej Boga, swoimi niepowodzeniami, wyborami....itp
DO tego chciałam jeszcze dodać jedno: często, gdy w naszym życiu dzieje się jakaś tragedia, coś złego, pytamy Boga, gdzie wtedy był, dlaczego na to pozwolił. Zapominamy o jednej rzeczy. Bóg dał człowiekowi wolną wolę. Wszystko co się dzieje w naszym życiu jest wynikiem naszej bądź czyjejś wolnej woli. To nie Bóg prowadzi wojny - to ludzie wojują. Ludzie zapominają, że każde nasze działanie, nawet najmniejsze ma swój skutek. Taki przykład: jesteśmy w złym humorze i z tej okazji spotkanego, obcego nam człowieka, np w sklepie, potraktujemy obcesowo. On czuje frustrację i daje jej upust kiedy wróci do domu - nawinęła się żona. Żona nie wie o co chodzi i dlaczego mąż zjeżony, a jej w pracy też ktoś zrobił jakąś przykrość, to żonie ulewa się ostatecznie pod koniec dnia i tym razem dzieci ucierpiały, zostały potraktowane przez mamę, w ich ocenie niesprawiedliwie - dostały reprymendę zbyt ostrą jak na swoje przewinienie, o ile przewiniły. Następnego dnia przywaliły komuś w szkole itd kula śnieżna się toczy. To są tylko przykłady. Bóg zostawił nam przykazania. Zdarzyło mi się słyszeć od ludzi na rozstaju dróg, że nie będą tak postępować bo Bóg nie będzie mi mówił jak mam żyć. Ale gdy ich życie się wali to zadają pytanie, jak Bóg mógł na to pozwolić. Mógł - mamy wolną wolę i możemy robić co chcemy. Szkoda tylko, że zapominamy o tym, że są konsekwencje naszych działań.
Ta pani jest wyjątkowo niedojrzała emocjonalnie. Mam wrażenie że sama nie wie czego chce i oskarża wszystkich tylko nie siebie. Takie pomieszanie z poplątaniem
Wiara jest łaską, darem. Można ją stracić jak widać na załączonym obrazku...Pomodlę się za Beatę😊
Czy nie uważasz, że to w takim razie nie fair? Czemu niektóre osoby nie doznają tej łaski i w efekcie tego pójdą na wieczne potępienie w piekle?
@enb233 ta p.Beata miała łaskę wiary ale ją porzuciła. Nie twierdzę że będzie potępiona, Bòg znajdzie drogę do jej serca.
Tak tak. Czyli Paweł z Tarsu i Kalwin mają rację. JHWH jednych przeznacza do zbawienia i wiary a innych na potępienie i zagładę bo nie daje im łaski 😁
@ZdzichaJedziesz łaskę daje każdemu, ale nie każdy ją pielęgnuje i rozwija
Było by najlepiej gdyby JHWH zwołał konferencje prasową i odpowiedział na kilka trudnych pytań.
Od Bibli to nawet duchowieństwo traci wiarę jak widzimy
Beatko, zapytaj siebie kto komu postawił warunki; Bóg tobie czy ty Bogu?
No wiesz, miłość bez uczynków jest martwa. Czasem trzeba dac wybór JHWH żeby się zdecydował czy kocha czy tylko udaje miłość 😁
Jej to już nie interesuje. Uszanuj toe
Powtórzę to co napisałem niżej: STWIERDZENIE NIEWAŻNOŚCI, a nie unieważnienie. A zdrada (skok w bok) nie jest żadnym `biblijnym` powodem do "rozwodu". Tam (Ewangelia) chodziło o nierząd, czyli właśnie o to, że z różnych powodów związek od początku jest nierządem (np. z już "rozwiedzionym"). A ta Pani sobie robi zbytki nadal z tego wszystkiego. Smutne.
A psa lub kota, albo nawet chomika miałaś bo o dzieci już nie pytam !
Twierdzisz, że nie pytasz, ale opinię wydajesz się mieć gotową - i do tego nieżyczliwą
Beatko ty nie szukaj dowodów na istnienie Boga, lecz szukaj dowodów na to, że Boga nie ma.
Ale dowodów właśnie na istnienie czegoś się szuka, a nie na nieistnienie... to byłoby bez sensu.
@lonelysoldier17 Ale jeżeli coś istnieje, to dlaczego szukać na to dowodów?
A mozesz podac dowod na nieistnienie czegokolwiek? Taki przyklad drobny 🤔 Na przyklad dowod na nieistnienie jednorozcow
@@MrAdamsky77 Proszę nie oczekiwać od wierzących logiki.
Nie dowodzi się nieistnienia czegoś - to błąd logiczny 😳