Osobiście uważam, że film jest świetny ale nie dla każdego. Pomimo, że sam bardzo nie lubie musicali i stronię jak tylko mogę od tego gatunku to nowego Jokera oglądałem z dużym zaciekawieniem i ani trochę się nie nudziłem. Scen śpiewanych nie było dużo, a jak już były, to stosunkowo krótkie i w większości pięknie zrealizowane. Widzowie chyba oczekiwali, że w tej części dostaną już pełnoprawnego Jokera, który będzie chciał razem z Harley spalić świat a najlepiej jakby jeszcze pojawił się tam Batman. W zamian dostaliśmy Arthura i to co dzieje się w jego głowie. Większość odbiorców oczekiwało jednak wcześniej wspomnianego Jokera, tak samo jak tłum ludzi pod gmachem sądu na jego rozprawie. Ludzie którzy piszą o wychodzeniu z kina w trakcie seansu przypominają mi odrazu tych, którzy tak samo wychodzili z sali sądowej gdy Arthur oświadczył, że nie chce być już Jokerem. Film doskonale ukazuje, jak w tych czasach z patologii robi sie celebrytów i romantyzuje np kryminalistów. Dokładnie tak samo jak Harley, która była zakochana nie w Arthurze tylko w Jokerze i gdy okazało się, że nie jest tym kogo widziała w telewizji/intrenecie, opuściła go gdy ten potrzebował jej najbardziej. Do kina wybierałem się ze średnim nastawiniem z powodu tragicznych opinii ale bardzo się cieszę, że jednak się wybrałem. Polecam każdemu obejrzeć i nie sugerować się opiniami tłumu a zdanie wyrobić sobie samemu.
Dla mnie druga część jest lepsza od pierwszej. Standardy jazzowe zaśpiewane przez Phoenixa mistrzowskie plus tekst tych piosenek dobrany idealnie. Kultura przeciętnych ludzi którzy kino traktują tylko jako rozrywkę nie obejmuje poziomem tak wyszukanej i nowatorskiej formy filmu. Gra aktorska ekranowej pary rewelacyjna, oby była kolejna nominacja do Oscara za role pierwszoplanowe. Pewnie większość krytyków za kiepską muzykę uważa jazz i zbyt mocno przywiązana jest do prostego kina akcji jakim były filmy i Batmanie. Kreacja aktorska i świetny scenariusz, przedstawiający dramat psychologiczny oparty o wątek miłosny poprowadzone genialnie. Zbyt wiele osób myślało że Joker 2 będzie w takim samym stylu jak piwrwsza część, ale czy nie narzekamy często że sequele są robione,,na to samo kopyto". Jest tutaj duża odmiana i nowatorskie podejście to dla mnie duży plus, gdzie w kinie coraz trudniej o pozytywne zaskoczenie.
@@MichaKrajewski-lb8qb Osobiście słucham jazzu i jak mam być szczera, tu muzyka nie powalała, jednak daleko jej do "złej". Co do drugiej części i tego, że nie jest ona na jedno kopyto, moim zdaniem potrzeby widzów nie grały tu głównej roli, a dopełnienie ewolucji bohatera. Innymi słowy, miało to być zgodne z wizją autora na ten projekt, a nie pod publiczkę.
pierwszy film jokera też ludzie na początku krytykowali a był wielkim hitem pamiętajmy że seria joker nie jest dla każdego mocno psychologiczny i dojrzały film nie jest to typowy marvel czy dc
Mi właśnie też się podobał, więc super, że nie jesteśmy osamotnieni w tym, jedyny problem jaki miałam to zbyt częste śpiewanie w niektórych momentach, nie pasowało mi to do poważnego klimatu scen, gdyby trochę ilość piosenek ograniczyli to byłoby dużo lepiej
Nie no żeby nazwać kac vegas paszkwilem to musze sie nie zgodzić. Scenariusz jak to przeważnie scenariusz w komediach, nie za dobry ale nie na tym powinniśmy się w nich skupiać. Ten film pod względem humoru i to, jak specyficzny on jest jest po prostu nie z tej ziemi. Po prostu odpalasz film i możesz się w przyjemny i głupkowaty sposób zrelaksować czego reżyser dokonał perfekcyjnie. Swoją drogą dobra recenzja!
@@mariuszneugebauer8801 Co za brednie. "Tego typu ludzi"? Stary, pracuję międzynarodowo na najwyższych szczeblach naukowych, wykładam na uczelni, pracuję dla delegacji UE, prawo, ekonomia - i zaskoczę cię jak pewnie mało kto, uwielbiam 'Głupkowaty humor' z produkcji typu "Czy leci z nami pilot?", Naga Broń, wszystko Mela Brooksa i tak, Kac Vegas też bardzo lubię. I jakim typem ludzi jestem, co? Wyjmij kij wiesz skąd, zrób ze swojego ego samolot i wywal przez okno. Nie zabłysnąłeś tą pogardą, a wręcz wychodzisz na zadufanego buca.
Totalnie się zgadzam, kino gatunkowe/komediowe też trzeba umieć zrobić- co za bzdura że jak poważny albo smutny film to lepszy- nie ma to nic wspólnego z wykonaniem, to tak jakby powiedzieć o „Lśnieniu” Kubricka, że jest gorszym filmem od jego innych dzieł bo to film o duchach
Zgadzam się, były w porządku, najbardziej podobał mi się ten ze stepowaniem. Te surowe muzikale mimo że na początku nie robiły na mnie specjalnego wrażenia, sprawiły zd zacząłem za nimi tęsknić kiedy pod koniec filmu Artur przygasał i coraz ciężej mu przychodziło do spiewaniaN czy wręcz już nie mógł znieść śpiewania
@@gawel772 piosenka ze stepowaniem przywołała taki uśmiech, że aż mi było głupio. To chyba moment, gdzie Arthur najbardziej "odpłynął" w swoim szaleństwie
Dla mnie było to pokazanie człowieka z problemami w świecie który chce go ekspoatować powiem więcej ludzie chcą poznać nie osobę którą jest, a konstrukt który wybrali. Manipulują, a gdy okaże się, że nigdy nie byliście tą osobą zostawiają was. Joker 2 pozostawia ogrom niedopowiedzeń i odwrotnych sytuacji do tych które oczekujesz.
Mam podobą interpretację filmu. Pokazuje, że Arthur potrzebował miłości, bycia szanowanym. I jak nawet to wymagało od niego `pobudzenia` Jokera, mimo oporów, zrobiłby wszystko dla miłości. Widać było w nim tą walkę. Mi film się podobał, mimo że nie był tak fenomenalny jak pierwsza cześć, musicalowo raczej przeciętnie, ale pokazywało czego pragnął Arthut, jego obecny stan umysły (na początku tańce, zabawy, potem na sali sądowej już niszczenie, zabijane)
@@melgor189 Dla mnie poza wspomnianym film pokazywał jeszcze konsekwencje popełniania zła. Mam wrażenie, że kultura do tej pory zachęcała ludzi do stawania się Jokerami, kusząc romantyzowaną wizją, podczas gdy sianie zła w imię krzywdy nie przynosi nikomu zysku, nawet Jokerowi.
Moim zdaniem ktoś, kto nie potrafi się utożsamić z postacią sponiewieraną przez los, nie zrozumie przekazu płynącego z filmu. Wydawało mi się, że komunikaty są spójne i wcale nie tak subtelne, ale widać niekoniecznie. Poza tym wszyscy spodziewali się czegoś zupełnie innego, schematycznego. Wg mnie Harley Queen była tu bardzo potrzebna, aby na koniec Arthur zderzył się z rzeczywistością. I to się właśnie stało. Zgodzę się, że musical w pierwszej połowie nie wybrzmiewa wcale tak dobrze, ale ostatnie piosenki wchodzą aż za dobrze, choć nie są jakieś super efektowne. Według mnie fakt, że relacja postaci i jej rozwój nie wybrzmiewają w filmie, to jest jego świadoma i mocna strona. I tu trochę powołam się na doświadczenie. Mianowicie spotkałam się wielokrotnie z autystycznymi chłopakami, którzy nigdy wcześniej nie mieli głębszych relacji. I ich postrzeganie takiej relacji było mocno spaczone. Nie mieli też w ogóle wyczucia. Do tego wystarczyło z mojej strony aby być po prostu miłą, a oni ubzdurali sobie, że to jakaś miłość, czy w ogóle zaawansowany etap relacji. No nie, to było zwykłe koleżeństwo. Bardzo często tacy zaburzeni myślą, że związek/miłość dzieją się od razu, tak po prostu. Dlatego zdziwiło mnie, jak realistycznie przedstawił to film. Naprawdę czuło się, jak nigdy, że Arthur jest zaburzony. Wiele z dziwactw, jakie miały miejsce na ekranie, mocno przypominały zachowania czy sposób rozumienia osoby z autyzmem (takim może mocniejszym). Ja w ogóle założyłam, że to, co wydaje mi się dziwne, to pokazanie wydarzeń z perspektywy Arthura i końcówka to potwierdziła. Podobało mi się to też dlatego, że w kulturze istnieje tendencja do romantyzowania przestępców i chorych psychicznie, zamiast pokazać ich odpychającą stronę. Owszem, nie jest to przyjemne gdy nasza ułomność odpycha, ale... taka jest rzeczywistość. SPOILER!!!: Co do przekazu, to moim zdaniem był tu on bardzo mocny i do tego dojrzały. Mam wrażenie, że to taki dialog z tymi, którzy w drodze cierpienia chcieliby wysadzić cały świat i są do tego kuszeni romantyzowanymi złoczyńcami, którzy w drodze buntu czynią wiele zła, a na koniec co prawda dosięga ich więzienie, ale... to wina systemu, a nie ich. Oni zyskali siłę i ewolucję swojej postaci. No więc nie, ten film pokazuje, że wszystko to co Joker uważa, że zyskał w drodze swojej rebelii to tylko ułuda, a tak naprawdę jego fani odwrócą się od niego jak tylko zdejmie maskę. W jednej scenie sądowej widać nawet, że Arthur coś stracił, stając się Jokerem. Gdy pod koniec coś w nim pęka, chce być zaakceptowany jako on, a nie jako postać sceniczna i widzi, że tak naprawdę stając się Jokerem nic nie miał. I ta cała batalia ze światem nie była mu potrzebna. To dobra lekcja i przekaz dla ludzi, którzy czują podobnie, choć nie oferuje nic w zamian.
No niestety jest kicha. Nie ma co się oszukiwać. Mi najbardziej przeszkadzały te wstawki musicalowe. Jakaś poważniejsza scena, mroczniejszy dialog i nagle zaczynają śpiewać. Strasznie mnie to irytowało i wytrącało podczas oglądania. Tak wiem, że to musical. No i chyba, właśnie w tym największy problem tego filmu.
Wszyscy którzy piszą że nie da się zrobić mocnego psychologiczne dramaty z musicalem dorbxe to polecam obejrzeć tańcząc ciemności emocjonalny rozpierdol gdzie piosenki idealnie pasują do reszty filmu
Moim zdaniem ludzie mieli olbrzymie oczekiwania co do tego filmu ze względu na pierwszą część i dlatego jest tak negatywnie oceniany. Faktycznie jedynka bardziej mi się podobała natomiast ta druga część wcale nie jest taka zła. Ten film może i jest o niczym ale właśnie o to tu chodzi, pokazuje to co dzieje się w głowie jokera w trakcie tych wszystkich wydarzeń wokół. Elementy muzyczne przynudzały momentami to fakt , ale sam zamysł przedstawiania myśli Artura jako musicalowe wyobrażenia uważam za ciekawe . Joker w końcu chciał być gwiazdą i być odbierany jako zabawny. Podsumowując film niezły, uważam że warto obejrzeć i ocenić samemu.
Bylam w kinie. Uważam,że film jest świetny. Ludzie chyba nie zrozumieli,że pierwsza część to nie film o narodzinach Jokera,to historia Arthura. Część druga naprawdę wspaniałe oddaje jego zagubienie, samotność,pragnienia a zarazem zdolność do okrucieństwa.
Nie zgodzę się, że Harley była niepotrzebna. Wpływała na Arthura kiedy już wydawałoby się że staje się normalny, ona przywracała Jokera, mieszała mu w głowie.
byla tez atencjuszem, ktorzy pojawiaja sie wokol znanych ludzi, kimkolwiek by nie byli. tylko po to, by zyskac troche blichtru i zdobyc zaufanie zainteresowanego.
@@skinnet2700 lol ? W komiksach i serialach animowanych Joker poniżał i wykorzystywał Harley. Joker w prawie każdym uniwersum był bezwzględnym , okrutnym , wyrachowanym i inteligentnym zarazem . Więc ten film to próba stworzenia innego obrazu bohatera, innej rzeczywistości . Regres postaci z pierwszej części gdzie mógł ewuluowac do takiego bohatera jakiego znamy i oczekujemy . Widocznie reżyser pragnął stworzyć coś nowego co mu się nie udało.
"Joker" z 2019 roku to filmowa sztuka piękna jak i popkulturowy stricte rozrywkowy fenomen, wręcz będący ponad skalą kategorii wielu filmów dramatycznych oraz tych z przeciwnego bieguna: komiksowych. Film Phillipsa, który liczy sobie 5 lat widziałem już kilka razy, i najpiękniejsze w nim jest to oprócz cudownej interpretacji ,,szaleństwa w cenie normalności dzisiejszego świata", że za każdym razem, gdy oglądam Jokera zawsze doświadczam go w inny, odrębny od pozostałych moich wcześniejszych seansów, sposób. I zawsze ten film mnie poraża: przemawia do mnie jego obraz, dźwięk, kamera, stylistyka, gra aktorów, i cała dramaturgia zawarta w fabule. Pochłania mnie jego urok, i to mega solidnie. To jest w jakis sposób ludzki i prawdziwy film, i to od ,,tego typka", który dał nam Kac Vegas?! No właśnie, nieslychane! No i co teraz z tym sequelem tak wybitnego tytułu? Oglądać dla sztuki aktorskiej Phoenixa, dla samego faktu iż w jakiś sposób (wciąż) jest to związane z DC? Mając w pamięci geniusz całości "Jokera" sprzed 5 lat, ciężko będzie oglądać coś, co w oczach ogólnej publiki oryginałowi co najmniej do pięt nie dorasta. 😅😊
2 część jokera podsumowuje dla mnie jedna ze scen tego filmu, w której Arthur Fleck idzie korytarzem ze strażnikiem, dostaje od niego papierosa i klepie go po plecach mówiąc "thanks bro", na co strażnik odpowiada mu potężnym ciosem w tył głowy za spoufalanie się. Ten film miał dla mnie dokładnie taką dynamikę. Za każdym razem gdy jakaś scena wydawała się dobra, podnosząca ten film z kolan, gdy wlewała we mnie nadzieje, że "no, teraz wreszcie to będzie coś"... wtedy wchodził elemenet musicalowy i wszystko rozwalał. To jest z resztą najgorsza rzecz, jaką można sobie wyobrazić myśląc o musicalu. Siedząc na sali kinowej odkryłem, że każda scena śpiewana zaczyna się tak samo - jękiem i stękaniem publiczności oraz komentarzami "no nie... znowu?"
A gdybyś spojrzał na ten film trochę inaczej? Każda musicalowa scena, to ucieczka Artura przed brutalną rzeczywistością. Właśnie taką, jak ten cios w plecy. Dla mnie absolutnie genialny film!
dokladnie! ja mam wrażenie, że ludzie oczekiwali akcji, ripost i klasyka. Ten film opiera się na psychologi. Sposobów w jaki funkcjonuje nasz mózg. Trzeba się w to zatopić by to zrozumieć, bo to naprawdę głęboki film. Myślę, że ludzie z wrażliwym charakterem, empatycy ,to zrozumieją. @@magorzatamatuszak2431
Obejrzałem i sądzę że jest to bardzo dobry film, domknięcie historii z małym twistem na końcu. Film o Arthurze Fleck'u i jego traumatycznym życiu. To historia zwykłego człowieka, z problemami który przez przypadek stał się niezwykły. Świetna scenografia, muzyka, aktorstwo. Klimat dalej ciężki, oddający mental bohatera. Jest to film inny od pierwszej części, ale nie uważam że jest zły, po prostu to jest inna historia i celem jest pokazanie kim był Arthur ale dalej trzymaniu się podstawy LORE'a Batmana. Jak dla mnie wszystko tam zagrało, do mnie dotarł przekaz :).
Jestem świeżo po seansie i powiem, że mam mieszane uczucia z jednej strony spodziewalam się czegoś lepszego, z drugiej strony dostalam co chcialam. Jeśli chodzi o film faktycznie sie zawiodlam to nie bylo to co pierwsza część, ale z drugiej strony pokazanie czlowieka chorego prsychicznie, z czym sie poryka w życiu, z depresja czyli cala otoczka psychiczną, to bylo coś co dostałam i brałam pełnymi garściami. Nienawidzę musicali, więc jak w trakcie były kolejne piosenki to mialam dość, ale gdy zrozumialam jaki jest ich zabieg i że to dzieje sie głównie w głowie głównego bohatera to juz tak bardzo nie denerwowały. Sadzę, że odbiór filmu zależy od tego co od niego chcemy, czego sie doszukamy. P.S. Osobiscie najbradziej poruszyla mnie spowiedź Jokera i to jak go zostawili Harley i "fani". A także uświadomienie jakim bylo pogodzenie sie ze swoim losem i czekanie na śmierć, która sie okazala zbawieniem.
Nie polecam sugerować się internetowymi krytykami :) Ja też naczytałem się, że jest lipa a w kinie się bardzo miło zaskoczyłem :) Film bardzo mi się podobał :) Pozdrawiam
Akurat wizualnie film jest naprawdę ładny, myślę że warto zobaczyć w kinie. Zresztą fabularnie też moim zdaniem nie jest tak źle jak powszechnie się mówi, mimo negatywnych opinii warto obejrzeć i się przekonać
Mam wrażenie, że głównym zarzutem recenzenta jest to, że recenzent spodziewał się czegoś innego. ;) Trudno, żeby sceny musicalowe przedstawiające fantazje Arthura były psychodeliczne, skoro reżyser nie chciał przedstawić bohatera jako wypaczonego psychopaty tylko jako zagubionego, stłamszonego kolesia szukającego zrozumienia i bliskości. ;)
Jestem właśnie po seansie i kurczę… podobało mi się! Jak dla mnie świetna dekonstrukcja 1. Trzeba tylko pamiętać o jednym - jest to film o Arthurze, nie o Jokerze. Joker jest tutaj jedynie symbolem upadku
Szukałam takiej recenzji, bo idę we wtorek, i kurdę: chcę się dobrze bawić. Czekam od pół roku i wszędzie widzę, że to porażka. Takie pojedyncze komentarze jak Twój przywracajà mi nadzieję, że zobaczę tam coś, co do mnie dotrze i że warto było czekać. Dziękuję 😊
@@artimalecki3606 a 10% na tak, czyli może tam jest to, czego w tym filmie szukam. Jest niejedna produkcja na świecie, która powszechnie ma skrajnie inną opinię od mojej, więc zaryzykuję 😀
@@artimalecki3606 jeżeli nie znasz tego filmu, to też nie możesz wiedzieć, czy byłbyś/łabyś w tej głośnej grupie hejtu czy w maleńkiej grupie fanów 😉 pozdrawiam :)
Mam zupełnie inne spojrzenie na ten film. Poszedłem zawiedziony, wyszedłem zadowolony :) super historia, pokazanie przemiany bohatera, sceny śpiewu pokazujące uczucia jokera w danym momencie, które były tak samo kontrastowe jak same te sceny. Jak dla mnie queen była tym zapalnikiem do zmian jego zachowania. Świetny film, a zakończenie idealne. Właśnie zastanawiałem się, jak to skończą. I ten koniec był dobitny i pokazujący, jak joker się odmienia
11:21 ja czułem emocje podczas scen z sądu. Totalną nienawiść do oskarżyciela. Aktor zagrał to idealnie pokazując takiego cwanego, ambitnego „adwokacika”.
Słuchałem ,i mogę napisać tak; "drugie dno" konkluzji tej recenzji - niewypowiedziane przez Tomka Raczka, być może nawet przez niego nieuświadomione jest takie, że programy, kanały youtuberów itp zajmujące się filmem, jego oceną nie powinny mieć racji bytu... Dlaczego? Ponieważ to i tak indywidualny odbiorca z bagażem doświadczeń życiowych zebranych na tym "łez padole" koła samsary decyduje o tym , czy ze smakiem przyswoił wybitne dzieło filmowe, czy też podarowano mu gniot ,wypociny ,miałkość totalnego rozmycia tego samego filmu. To naprawdę trudny temat ,bo jak przekonać kogoś do "rosołu" którego nie cierpi( między innymi z powodu nabytej doświadczeniem życiowym alergii na ów " rosół ") Dotyczyć to więc powinno wszystkich dziedzin sztuki.
jak ktoś spodziewał się filmu o jokerze, który da nadzieję, pokaże drugą naturę, pokaże to, jak powstał joker i jak stał się jednym z potężniejszych złodupców w uniwersum batmana, to faktycznie może się zawieść. jest to film o Arturze, dramat z elementami musicalu, końcówka mnie rozwaliła. jedyne co zabrakło mi w tym filmie to... jakiejś nadziei. aktorzy dali z siebie wszystko dla nich 10/10, jako musical 2/10, jako dramat 11/10. ogółem film zasługuje na takie 5/10
Wykorzystanie elementów musicalu do przestawienia choroby psychicznej Flecka jest akurat świetnym zabiegiem i w bardzo dobry sposób pokazuje to, co dzieje się w głowie chorych ludzi. Niestety dla większości będzie to pitolenie bo "łuuu, śpiewajo, fuj". I mówię to jako osoba, która samych musicali nie cierpi. Ten film nie jest zły, nie jest też wybitny - to solidna dekonstrukcja Jokera 1, rozliczenie się z czynami Flecka, gigantyczny hejt pokazuje że ludzie powoli zatracają w kinie to co najważniejsze - chęć interpretacji i bycia zaskakiwanym
Myślę, że film wyszedł dokładnie tak, jaki był zamysł. Wydaje mi się, że Joker 2 wychodzi poza sam film. Nie daje odpowiedzi na wiele pytań i pozostawia otwarte wątki, przez co tworzy miejsce na różne interpretacje. Śpiewu i "braku sensu" było wystarczająco dużo, by otrzymał (oby) oczekiwany przez autorów hejt, żeby ludzie po czasie się zorientowali, że są tacy sami jak ci przedstawieni w filmie. Uwielbiany bohater okazuje się być nikim, daje dużo mniej niż każdy oczekiwał i wszyscy zaczynają na niego pluć. Film Joker Folie a Deux nie jest po to żeby się zastanawiać nad nim samym, tylko nad sobą i tym jaki diabeł z nas czasami wychodzi, kiedy rzeczywistość jest inna niż oczekiwania.
Tak samo odebrałem ten film. Bawilem sie swietnie. Elementy musicalowe nie były na siłe, a jedynie pokazywaly co dzieje sie w glowie tych ludzi. Świetna zajawka. Nie przemawiają do mnie musicale ale w ogole nie odebralem tego filmu strikte jako musical.
Właśnie wracam z seansu i... jestem zawiedziona. Część pierwsza pięknie pokazywała psychologię postaci i unaoczniała jak Joker stał się tym Złym. A teraz... czekaliśmy 5 lat, aby przenośni i dosłownie (nomen omen!) ZARŻNĄĆ postać Jokera. Doceniam koncepcję, aby odwrócić historię, gdy to nie Joker krzywdzi Harley, ale ona jego, ale tu brak jest jakiejś wiarygodnej i spójnej historii miłosnej... Co do musicalu... Pamiętam cudownie zrobione Chicago, gdzie piosenki ilustrowały historię, a tutaj niestety bohaterowie po prostu śpiewają sobie piosenki. Nawet nie wiem, po co były te wstawki "nierealne". I wiecie, co, żal mi Joaquina Phoenixa, bo nie ma dobrej passy (Najpierw Napoleon, teraz Joker2), a to świetny aktor. Lady Gagi też mi żal, bo generalnie to niezła aktorka, a tutaj podcięto jej kompletnie skrzydła.
Z tym że w tym filmie nie ma historii miłosnej… jest historia manipulacji i wykorzystywania oraz infantylnego okłamywania samego siebie i wiarę w historię, która trzyma głównego bohatera przy życiu.
A czy te musicalowe wstawki nie zostały zrobione w ten sposób celowo? Arthur był pełnym Jokerem tylko w swojej głowie. Ten Joker, trwał tylko w jego fantazji, stąd brak dynamiki w ujęciach - ogranicza go umysł i presja rzeczywistości, mury miejsca, w którym został osadzony. Był nim wewnątrz siebie, ale w starciu z rzeczywistością nadal okazywał się po prostu tym skrzywionym, żałosnym oraz poszkodowanym życiowo Arthurem. Joker nigdy w pełni nie rozkwitł w rzeczywistości. A przynajmniej nie w głównym bohaterze. Możemy przypuścić, że stał się pierwowzorem dla kogoś innego.
Boże, pierwsze pozytywne, mam nadzieję, zdanie na temat tego filmu. Jestem świeżo po seansie i mi się podobał. Mam wrażenie że ludzie kompletnie nie zrozumieli tego filmu i myśleli że przyjdą na Harley i Jokera którzy podpalają całe Gotham
Niesamowicie cieszę się że ktoś tutaj był w stanie zrozumieć to arcydzieło i wyciągnąć wnioski z tej historii, pierwsza część miała na celu pokazać ciekawą historię a druga część przedstawia niesamowicie złożony i świetnie przemyślany portret psychologiczny i metafora którą da się bardzo łatwo przełożyć na życie codzienne, doszukujcie się drugiego dna ludzie, nie szukajcie we wszystkim sensacji
@@andrzejdabrowski6080dokładnie. Mam wrażenie że ludzie nie wiedzą co obejrzeli i niestety ale ten filmik mocno pokazuje jak można obrzydzić komuś dobre kino dlatego że nie bardzo się go rozumie lub do niego nie trafia.
Już po pierwszej części mówiłem, że kolejna nie ma prawa się udać. To nie film super hero, gdzie wyskoczy Batman i będzie walczył z kolorową drużyną Jokera, w skład której wchodzić będą przestępcy potulnie robiący wszystko pod jego dyktando. Ta historia powinna się zakończyć dokładnie w tym miejscu, w którym zakończyła się pierwsza część.
Cały pierwszy film był o tym jak Artur Fleck zmienił się w Jokera i już w pierwszym filmie dostaliśmy historię z zakończeniem. W tej historii nie było już nic do dodania, dlatego od razu pomyślałem że druga część to już nie będzie to samo
Osobiście myślałem że po scenie po napisach w Batmanie pattinsona dostaniemy film gdzie tenże walczy z jokerem phoenixa. Ale żeby to się udało to potrzeba by było naprawdę dobrej realizacji ponieważ film ten by stał na barkach gigantów. Zamiast tego wykonali skręt w lewo i wlecieli w płot.
@@Sultan-jf2hh no właśnie nie, pierwszy film nie był o tym jak Arthur zmienił się w Jokera, bo drugą częścią Phillips powiedział że nie oglądaliśmy do tej pory prawdziwego Jokera. Prawdziwy Joker pojawił się w drugiej części tylko w dwóch scenach, tą drugą była ostatnia scena. Phillips zapowiadał że to ma być trylogia więc prawdziwego Jokera zobaczymy w części trzeciej jeśli powstanie.
To jest bez sensu... to samo Pingwin. Co ma wspolnego z komiksową postacia? Gdzie jego armia pingwinow, cylinder, parasol? Nie kupuje takiego przedstawiania tych postaci... w sensie oddalania ich od uniwersum Batmana@@Jomaha_Jomaso
Dla mnie film jest na swój sposób genialny. Historia to czysty chaos, wszystko wygląda i brzmi jakby działo się w głowie szaleńca. Nie ma tu nic do przemyślenia bo co scenę się gubimy. Film który na papierze już miał się zdawać być gniotem; ciekawy eksperyment odbiegający od wszelkich schematów.
Ja wlasnie uważam ze film dodał nam duzo, znaliśmy już historię jokera, tym razem dostaliśmy dokładne informacje co sie dzieje w glowie jokera pod wplywem innych ludzi i jego emocji, było pokazane jak joker potrafi być łatwo zmanipulowany i jak bardzo jest wyniszczony od środka i jak bardzo jego sprawa w sadzie zostala zmieniona przez miłość, widzieliśmy co się dzieje w jego głowie i ze bardzo mało brakowało zeby naprawić mu zycie i jak cienka byla linia po której chodził joker, w więzieniu potrafil nawiązać w koncu minimalną więź i sie leczył i tak mało było trzeba mu dac atencji od harley zeby wszystko przepadło
Ale czy naprawdę potrzebowaliśmy wiedzieć te "dokładne informacje"? Czasami mniej znaczy więcej. Jednym z głównych powodów dlaczego pierwszy Joker był takim sukcesem to było wielkie pole do interpretacji.
@@MerrStudiowiesz.. istnieją dwie rzeczywistości. Rzeczywistość w której historia jest dopowiedziana i rzeczywistość w której jest niedopowiedziana i to ty decydujesz w której rzeczywistości jesteś idąc na film lub nie. Jak uważasz że film nie potrzebował kontynuacji to nie idziesz, a jak idziesz tzn. Że czułeś potrzebę tej kontynuacji. Więc narzekanie że nie potrzebował kontynuacji po obejrzeniu filmu jest absurdem, bo to się już wie po obejrzeniu pierwszej części
@@MerrStudio wg mnie własna interpretacja w przypadku historii okrutnego zabójcy to chyba niezbyt dobry pomysł. Dobrze jest znać konsekwencje swoich niebezpiecznych fantazji, a właśnie to uświadamia film.
Nie no dla mnie ten film nie był taki zły, dalej nie nazwał bym go dobrym filmem a raczej „lepszym średniakiem”. Mimo że musicalowo wypadło miernie to myśle że fabuła pokazująca tą psychikę Arthura wypadła solidnie. Phoenix znowu zagrał świetnie a co do Gagi to wsm nie było tak źle jak wszyscy mówią, myśle że jako taki symbol tych ludzi co uważali Jokera jako ich wyzwoliciela, wzór do walki z systemem, ale nie widzieli w nim człowieka, którym był, wyszła okej. No i warto wspomnieć o warstwie wizualnej która wyglądała cholernie dobrze
Co ty Pierd** , to film typowo na nabicie kabzy po części pierwszej, bez pomysłu i bez sensu zrobiony. Wstawili Gage żeby więcej odbiorców przylazło na to gówno. Jedynka była mocna ale za trudna dla tępych odbiorców. Więc dali Gagę i zrobili narodziny gwiazdy 2 . Chłopie.. Ty nie szukaj sensu tam gdzie go nie ma
@@amanis15 narrację też, trzeba umieć wyłapać, to że muzyka mogła w niektórych momentach wrecz przeszkadzać nie znaczy, że mogłeś po pierwszej muzycznej scenie wyłączyć mózg, kolega wyżej dosłownie opisał ci narrację filmu
Pierwsza część miała ciekawy pomysł i bardzo dobrą realizację, chociaż zawsze powtarzam, że to nie film o tym Jokerze, którego znamy z przygód Batmana tylko inspiracja tą postacią i pokazanie jak mogłaby wyglądać w bardziej realnym świecie. Natomiast druga część od początku śmierdziała mi przekombinowaniem i przerostem formy nad treścią.
A ja zachęcam do oglądnięcia recenzji Pana Tomasza Raczka, on bardzo dobrze wyjaśnia dlaczego film ma taki tytuł i dlaczego wstawki musicalowe są istotną częścią filmu. Wiedza i lata doświadczenia to więcej niż tylko wyrażenie własnego zdania 😢
Jeżeli chodzi o fabułę, budowę portretu psychologicznego, choreografię i zdjęcia, bardzo, bardzo mocno polecam musical biograficzny "Rocketman". Coś niesamowitego...
Nie zgadzam się z recenzją, co świetnie pokazuje, jak fascynującym dziełem jest "Joker: Folie à Deux". Pominięto kluczową wymowę filmu: konflikt między pop-społeczeństwem a jednostką. To pominięcie sprawia, że odbiór filmu, a co za tym idzie, recenzja, jest niepełna i moim zdaniem chybiona. Zacznijmy od początku: pierwsza scena w filmie nie zaczyna się od Arthura, ale od cel więziennych i krzyków z nich dochodzących. Cele są otwierane, więźniowie wychodzą, a wśród nich cichy Arthur - to bardzo wymowne. Społeczeństwo w filmie pełni rolę jednego z głównych bohaterów. Joker nie może być postacią dynamiczną. To właśnie jest konflikt w filmie: konfrontacja zmiany w stronę wizerunku vs. niemożność/bierność. Ileż razy czekamy na czyny Jokera, ale spotyka nas tylko zawód. Nas i społeczeństwo w filmie. I o tym właśnie jest ten film. Buduje napięcie wokół zmiany, która nie następuje, uwypuklając konflikt jednostka-społeczeństwo. Harley Quinn odgrywa kluczową rolę, reprezentując społeczne wymagania i jednocześnie materializując cierpienie jednostki-ofiary. Sala sądowa nie jest tu elementem filmu adwokackiego, ale areną konfrontacji jednostki ze społeczeństwem. Pod tym kątem jest to bardzo dobrze zrobione. Elementy muzyczne (które mi osobiście nie przeszkadzały) pokazują odrealnione marzenia Arthura. Podsumowując, zauważenie tych aspektów filmu może zupełnie zmienić jego odbiór. Osobiście POLECAM!
Twój komentarz na temat scen muzykalowych daje mi kolejny sygnał że oglądaliśmy inne filmy xD scena zostawiania wiadomości głosowej przez telefon, scena pod koniec na schodach. Po to ten mjuzikal był zeby między innymi te sceny wybrzmialy
Obejrzałam już kilka recenzji i Twoja jest zdecydowanie najbliższa temu, co sama czuję po seansie. Smutek, rozczarowanie i zdziwienie - jak można było, mając taki potencjał, aż tak to spie......ć? 🙃 Pozdrawiam!
Jechać i tak warto. Mimo, że zazwyczaj zgadzam się z opinią Na Gałęzi, to i tak zawsze jadę na seans żeby wyrobić sobie samemu opinię. Pare razy zdarzyła się, że po obejrzeniu totalnie nie zgadzałem się z nim.
Sam obecnie gram Arkham Knight, po raz dziesiętny zdobyłem 120% w kampanii, teraz po raz pierwszy raz chcę przejść wyzwania RR i Nową grę Plus, obecnie męczę się ze zdobywaniem trzech gwiazdek w wyścigach.
O tak Batman Arkham Asylum, City i Knight to były prawdziwe ewenementy w czasach kiedy wychodziły. W sumie Arkham Knight jakimś cudem dziś wygląda lepiej niż gry wychodzące w tym roku. Ale nie zapominajmy o wyklętym Arkham Origins które również było świetne i nie ustępowało sadze niczym. Właśnie święta idą trzeba zacząć znowu ogrywać Origins
Po zapowiedziach drugiej części, też byłem właściwie pewien że pojadę do kina. Ale widząc większość opinii, raczej odpuszczę, i pewnie nadrobię kiedyś, jak wpadnie na jakiś streaming. :/ A gierki Batman Arkham też serdecznie polecam, odkryłem parę miesięcy temu i mega wciągają 😁 Dosłownie parę dni temu przeszedłem Origins i też robi świetną robotę, mimo że to taka część "na boku". 🦇
Jedna ze scen sądowych to moim zdaniem właśnie najlepsza scena z całego filmu, cały obraz nie jest może najlepszy w budowaniu napięcia, ale moment przesłuchania Garego został świetnie skonstruowany
@@aaroncoen4880dorzucił bym do tej listy „12 gniewnych ludzi“. Trzyma w napięciu do samego końca a jest to film z 1957 roku. W podobnym tonie jest również „Ława przysięgłych“, który ma podobny klimat.
Jestem po seansie i mnie osobiście film wciągnął. Z chęcią bym poszła raz jeszcze. Uważam, że tekst piosenek i gra aktorów współgra tworząc interesującą opowieść. Wystarczy mi genialna gra Joaquina. Lady Gaga wpasowała się w psychopatyczną historię Jokera. Jest tyle scen, które utkwiły mi w głowie tworząc „piękny” obrazek - Joker wychodzący z więzienia w asyście 4 ochroniarzy z parasolami - ujęcie z przodu czerń - i ujęcie z góry - kolory na parasolach. Dla mnie „szczególiki” w tym filmie robią robotę. Polecam!
Pozdrawiam algorytmy yt. Nie wiem dlaczego to zobaczylem nawet Ciebie nie obserwuje. Świetna renenzja filmu. Jestem pod wrażeniem w jaki sposób namalowałeś obraz tego filmu. Pozdrawiam.
Całe szczęście że obejrzałem ten film w "tani poniedziałek". Nie wiem czy kiedykolwiek byłem w kinie na filmie o którym mógłbym powiedzieć że jest tak niepotrzebny.
Uratowałeś mnie przed seansem Borderlands teraz ratujesz przed Jokerem, może nie takiego bohatera sobie wymarzyłem ale na pewno na takiego mnie stać :) dzięki
@@Dydolarz Dzięki za komentarz, obejrzałem go dzisiaj ze znajomymi i mam mieszane uczucia. Gdyby wyjebać ostatnie 30 minut filmu i zastąpić Lady Gagę prawdziwą aktorką (a najlepiej by było gdyby ta postać została scharakteryzowana i miała swój wątek) to film nabrałby jakiegoś sensu. A tak po 2,5h ja nie wiem o czym ten film był :/ Dla osób które jeszcze nie obejrzały: Film ma bardzo dobre momenty ale lepiej poczekać aż będzie na VOD
Reżyser: ale zrobimy pokręcony film, niech poczują dziwactwa umysłu Jokera, a damy taki koniec, żeby dać wszystkim do przemyśleń 🥸 Widzowie: -gówno? 😏 -gówno 😒
Joker, czyli nawet ślepiej kurze trafi się ziarnko. Uważam że forma mrocznego musicalu jak najbardziej ma sens ale to musi być fenomenalny scenariusz i jeszcze lepszy reżyser. Ja jestem zdana takiego samego jak Pan Ponarzekajmy o Filmach. Joker to jest film-sklejka, który trzyma się tylko dzięki aktorowi, muzyce i zdjęciom. A Joker 2 tylko udowadnia że Phillips Jokera popełnił przez przypadek. Gdyby był dobrym reżyserem to ludzie kupiliny nawet w całości śpiewany na żywca musical jak np. Nędznicy z 2012
@@orangutan2848był rozczarowujący. Nie miał odrobiny niuansu, choćby jednej osoby, która była faktycznie miła dla Arthura. Nawet głupiego dzieciaczka, który mówi mu coś miłego raz w filmie. Arthur non stop dostaje po dupie i to jest nudne. W Taksówkarzu many światło i mrok w bohaterze. Jest simpem ale jakieś tam standardy ma (oczywiście chodzi o małoletnią prostytutkę). Mógł zostać mordercą ale został bohaterem. Możemy dyskutować na ile to był przypadek ale jednak. W Jokerze mamy faktycznie coś na pograniczu rozdwojenia jaźni. Bo ja nie wiem kto jest prawdziwy, pierdołowaty Arthur czy morderca Joker. I posiłkując się spoilerami, można powiedzieć że widownia zachowała się jak fani Jokera. Prawdziwy Arthur ich nie obchodzi. Obchodzi ich JOKER. Dlatego odwrócili się od niego
1 część wbiła mnie w fotel. Po wczorajszym seansie mogę potwierdzić 99% opinii tutaj: spartalono sprawę na maxa. Ten scenariusz mógł być świetnie rozwinięty w kierunku retrospekcji z życia Arthura z migawkami przeszłości- co doprowadziło do sytuacji w której się znalazł. A tutaj przy każdej dobrze rozwijającej się scenie wchodziły wszystko niweczące motywy musicalowe, spłycające powagę tego filmu. Do tego scena w Sądzie, w której największy sk**** - sędzia prowadzący rozprawę pozwala bohaterowi paradować w uniformie Jokera co tylko potwierdziło z jaką groteską mamy do czynienia. Największy zawód filmowy na który oczekiwałem 😢
Właśnie wróciłem z kina i uważam że recenzent się czepia - i przede wszystkim nie dostrzega demistyfikacyjnego przesłania tego filmu: o tym, jak popkultura, mit romantycznej miłości, media ćwiczą nas w różnych fantazjach, byle dalej od prawdy o samym sobie. Dla mnie to jest dalekie echo genialnego "Berlin Alexanderplatz" Döblina - o bohaterze-przestępcy, który staje w prawdzie i bierze odpowiedzialność za swoje czyny.
Samo przesłanie nie świadczy o jakości filmu. W ten sposób można napisać niemal o każdym filmie, prawie każdy ma "jakieś" przesłanie, a czy wyrażone w sposób dosłowny, metaforyczny, infantylny itd. to inna sprawa.
@@smesh141 Pełna zgoda. Tyle że tutaj elementem, środkiem do tego przesłania są imho właśnie rzeczy, które krytykuje recenzent: pourywane wątki, "niewykorzystany" potencjał postaci. To nie jest "typowa" hollywoodzka opowieść, nasze oczekiwania są celowo zawiedzione - może właśnie po to, żeby spojrzeć głębiej, na samą osnowę opowieści, jakimi jesteśmy karmieni.
Film mi się podobał. Rozumiem, że nie tego spodziewali się odbiorcy i to powoduje zawód. Sceny były głównie metaforyczne, a odbiór takiej treści wymaga dużego skupienia podczas oglądania i to może sprawiać wrażenie, że oglądanie tego filmu nie jest rozrywką. Zgadzam się, że zbudowanie historii w taki sposób wymaga dobrego zaplecza, dlatego też myślę, że lady Gaga akurat w tym filmie nie sprostała moim oczekiwaniom. Tutaj potrzebna była aktorka pokroju Joaquina Phoenixa.
czy dobrym przykladem 2 wersji musicalu nie bedzie Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street. nie lubie tego gatunku ale tam wszystko do siebie pasuje, nawet ciecie ludzi z usmiechem i podskokiem :D
Nie wiem skąd ta krytyka ! Ten film był dobry, poszedłem po obejrzeniu tej recenzji...nastawiony na nie Byłem miło zaskoczony Obawiałem się że to musical ... Ale te wstawki pasowały ! Przecież to było w jego chorej wyobraźni... Aktorstwo świetne, Gaga pasowała Wizualnie świetny Nie jest to film o niczym Jest o miłości ! Zaskakujący koniec Pewnie będzie 3 część gdzie Joker zupełnie "wyjdzie" po przejściach w 2 :) Tak ja to widzę Film mi się podobał
Najwiekszym problemem ludzi jest to ze w musicalu jest za duzo muzyki wiadomo ze jest to niszowy gatunek filnowy ale ludzie ktorzy ida do kina powinni miec swiadomosc ze bedzie takowej duzo wedlug mnie film to mocne 8/10 i nie rozumiem krytyki
Prawie każda piosenka mogłaby być wstawiona w dowolnym innym momencie filmu i film nic by się nie zmienił. Wszystkie piosenki były zrobione na jedno kopyto i pokazywały 11 emocję bohatera, też liczyłem, że piosenkami zagłębimy się w psychikę Jokera.
"zagłebiamy się w psychikę Jokera" - a kiedy zagłębiłbyś/zagłębiłabyś się w psychikę Artura? Tak jak i wszyscy wokół niego bardziej czekali żeby zobaczyć psychopatę a nie człowieka.
Byłem pełen nadziei idąc na seans, widząc trailer miesiąc temu. Zaczynał się dobrze, natomiast musicalowe sekwencje było ich ponad 10... co chwila. [spiler] wybuch mógł uratować cały film, ale to też spierdzielili, myślałem o jakieś wielkiej ucieczcce budowaniem napięcia a tu h.. 3/10 to maks, zresztą nie tylko ja byłem tego zdania tylko większość sali sądząc po rozmowach wychodzacych z sali. Teraz pewnie kolejna część. PRZEŻYŁ i dalej ogłupianie, albo ma syna i on sie mści. LOL
Kolega nie potrafi spojrzeć głębiej w film. Część musicalowa pokazywała showmanową część Arthura jaką jest Joker. Film świetnie pokazał problem jaki powstał w głowie głównego bohatera już na początku przy kreskówce.
Jesli potraktować film jako opowiesc o arturze, nie jockerze, jest to piekny film. Muzyka pasuje idealnie do stanu zakochania i choroby psychicznej. Muzyka byla jego fantazja co widac jasno w scenie, w ktorej oglada wiadomosci z wiezniami. W swojej glowie spiewa. Tylko w swojej glowie- Jak osoba chroa psychiczna. Artur nie chce juz "spiewac" z harley, gdy okazuje sie, ze go nie kocha. Brak glebi postaci, o ktorej czytam/slucham jest piekne! Joker jest w kazdym/kazdym. Zagubionym, prostym czlowiekiem z potrzebami. Podazajacym za zyciem stadnym, miloscia i akceptacja. Moznaby pociagnac temat jego przeszlosc ale po co? Kazdy cos przeszedl a na kazdego wplywa to tak samo. To byla jego przeszlosc mtorej nie chce. Jocker chcial byc arturem, gdy zdobyl miłość 😢 Ludzie sa prosci. Moze wg tego filmu jocker nie byl ZLY, a skrzywdzony, upadly i samotny. Poczatkowo ocenilam film na 1. Bylam zawiedziona. Po wyjsciu z seansu nie miglam sie przestac nad nim zastanawiac- juz to starczy by ocenic film wyzej. Jesli chodzi o jakosc wykonow- sa naturalne. Nie gwiazdorskie. Choreografi brak i to dobrze. Jesli muzyka jest w ich glowie, bie beda skakac i tanczyc.
Dziś zmierzam do kina i naprawdę mimo iż miałem zerowy hajp z paru powodów w tym to że Jedynke Jokera uwielbiam i moim zdaniem nie potrzebowałem 2-części to i tak chętnie zobacze co w dwójce nie wyszło a słyszę że sporo.
A czy to nie jest tak że ten więzień który zabił Arthura będzie tym jokerem którego znamy z walki z batmanem? Miałem wrażenie, że w tle wycinał sobie uśmiech którego Arthur nie miał, być może joker dopiero sie pojawi a pierwsze dwie części były tylko wprowadzeniem.
Tu mogą być spoilery. Cieszę się, że zobaczyłem tyle negatywnych tytułów recenzji przed obejrzeniem tego filmu. Dzięki temu mogłem zobaczyć, jak naprawdę dobry jest "Joker". To nie jest film łatwy jak pierwsza część, która grała na emocjach frustracji i gniewu. Wymaga pewnego rodzaju wrażliwości, dojrzałości i empatii, które nie są łatwo dostępne. Może to lepiej, że tak wielu ludzi nie ma do nich dostępu, są pewnie życiowymi szczęściarzami. Arthur Fleck mówi wprost, że nie może i nie chce być Jokerem - fantazją ludzi. I wiele recenzji czy opinii pokazuje, że ich autorzy są dokładnie takimi samymi ludźmi, jak ci, którzy wysadzają sąd czy przebierają się za Jokera, bo widzą go jako swoją fantazję, a nie dostrzegają w nim człowieka. Arthur jest napędzany ogromną potrzebą doświadczenia miłości bezwarunkowej - za to, kim naprawdę jest, a nie za jego „osiągnięcia” i show, które odgrywa jako Joker - napędzany ogromnym brakiem uczucia, którego nigdy od nikogo nie doświadczył. Taki brak sprawia, że łapie się choćby najmniejszej oznaki czułości i oddaje się jej choćby była kłamstwem lub fantazją. Tu nie ma dualizmu w sensie choroby psychicznej. Tu jest walka między trwaniem przy prawdziwym sobie, a odgrywaniem postaci, by zyskać choć skrawek miłości od ludzi. Arthur staje w końcu po swojej stronie i zrywa z fantazją i maskami - robi to w mowie końcowej w sądzie, robi to domagając się od Harley, żeby przestała śpiewać, żeby z nim porozmawiała. Wstawki musicalowe, pozornie niepasująca muzyka („Dancing in the moonlight”!) i to rozbijanie mroku też są dla mnie emanacją pragnienia o choć odrobinę nadziei i światła w tym tragicznym życiu, które spotkało Arthura, w pragnieniu miłości i w totalnym przerażeniu przed staniem się symbolem zniszczenia, którym ludzie usiłują go uczynić. Film nie jest doskonały - jest wręcz niedoskonały i mam ogromny szacunek dla twórców i wytwórni za odwagę do jego stworzenia. Były dłużyzny i potknięcia, a mimo tego ten film trzyma się kupy, jest precyzyjnie zaplanowany pod względem myśli, która jest w niej zawarta. Jest też wielokrotnie przerażający w kompletnej samotności Arthura, a przez ciało przechodzą ciary, kiedy rodzi się wersja Jokera znana z pracy Heatha Ledgera. Nic dziwnego, że nie podoba się Wam ten film - wolicie szalonego Jokera, a nie pragnącego miłości Arthura.
@@ocho7011 Gdyby po jakieś mocnej scenie akcji wrzucili ładną pioseneczkę śpiewaną z obłędem w oczach Harley lub piosenka przed mocnym uderzeniem to jeszcze dałoby się znieść. 3-4 dobre utwory zamiast jakiegoś miauczenia o niczym w randomowych momentach.. ale tak czy siak musicale są po prostu ciężkie do oglądania więc samą tą decyzją, że powstanie musical strzelili sobie w stopę.
pewnym paradoksem ostatnich lat jest fakt że w serialu animowanym Harley Quinn na platformie MAX w sezonie trzecim był ciekawiej i o wiele przewrotniej pokazy Joker niż w tym pożal się boże filmie kinowym... w owym serialu nasz kochany superzłoczyńca jest głową rodziny, mieszka na przedmieściach a nawet kandyduje na burmistrza Gotham 😃 a wstawki musicalowe też są o wiele zabawniejsze (vide Darkseid i jego śpiewająca chórem świta) xD polecam z całego serca jak ktoś chce dla odmiany zobaczyć udaną dekonstrukcję postaci komiksowych.
Myślę że troszeczkę źle intepretowany jest film przez odbiorców, tutaj raczej nie ma fabuły (jako takiej*) a głębsze wprowadzenie w psychikę bohatera, postacie moim zdaniem są po prostu reprezentacją pewnych procesów w głowie, tzn postać Harley jest przedstawieniem w jaki sposób choroba psychiczna próbuje wykończyć swoją ofiarę, i tutaj wiele fajnych wstawek jest właśnie w samych występach śpiewanych gdzie możemy zgłębić temat i zauważyć prawdę płynącą z właśnie tych musicali, postać adwokatki to np. zdrowy rozsądek postaci, postacie strażników to takie prawdziwe "ja" bohatera / (walka z samym sobą w pewnym sensie). Więźniowie to myśli które przytłaczają bohatera i popychają dalej psychikę (tutaj właśnie ten motyw walki strażników z więźniami) Raczej nie chce tutaj mocniej zgłębiać tematu żeby każdy sam mógł na swój sposób odebrać ten film, ale polecam podejść do tego w taki sposób, przynajmniej ja tak odebrałem ten film i przez to był naprawdę ciekawy.
też tak to widzę, i gdyby sceny muzyczne miały maksymalnie po 20-30 sekund to film by mi się naprawdę podobał. Ja nie wiedziałem że joker 2 będzie "musicalem" i szczerze to przez cały film się nie zorientowałem, myślałem że po prostu to dziadowskie wstawki, a okazało się że to są dziadowskie wstawki musicalowe :)
@@wicketprofessor375Mega miło widzieć osoby które odbierają film w podobny sposób, jeżeli to możliwe to chciałbym szerzej poznać punkt widzenia. W kwestii musicali ciężko mi się w pełni zgodzić, tzn było ich dużo (tak), były konieczne (niektóre), np fajnie widzieć jak podkreślona była Harley jako egocentryczna osoba (choroba psychiczna myśląca o sobie) itp (nie chce dużo spolerować potencjalnemu widzowi ). kilka takich rzeczy można wyciągnąć z musicali, ale faktycznie był ich przesyt, myślę że zabieg o którym mówisz poprzez skrócenie czas byłby naprawdę fajny na niektórych musicalach, natomiast cześć z niech poprzez dłuższą wersje niosły za sobą też większy przekaz przykład : (can't live without You / Scena z pistoletem).
@@Coolek Zgadzam się ze każdy może interpretować film na swój sposób, chciałem tylko zwrócić uwagę na coś troszkę głębszego i na to że warto otworzyć głowę oraz spojrzeć inaczej na cały film.
jak dla mnie zakończenie i moment kiedy zabójca wycina sobie uśmiech w stylu Jokera Heatha Ledgera daje sens postaci harley queen jak i dodaje głębi całemu filmowi
@@pokulan w sensie widziałeś rozmazane ruchy wskazujące na wycinanie sobie uśmiechu, czy domyślasz się że to mogło mieć miejsce? no nie sądzę, że dlatego było zblurowane. Główna postać filmu umierała na pierwszym planie, to było najważniejsze do przekazania w scenie. Niemniej warto patrzeć na drugi plan
Kompletnie się nie zgadzam z Twoją recenzją. Dla mnie ten film jest jak wyrafinowany smak (np. wina, piwa czy oliwek) - za pierwszym razem nie smakuje ale człowiek dopiero docenia ten smak po czasie, gdy mu kubki smakowe dojrzeją do tego smaku. I podobnie jest z tym filmem. Gdy każdy oczekiwał tego filmu z wielkimi nadziejami - ja wręcz przeciwnie, miałem bardzo niskie oczekiwania. Film momentami mnie męczył (sceny musicalowe) i po zakończeniu też na początku miałem poczucie że widziałem słaby film. Jednak ten film, w przeciwieństwie do wielu innych, spowodował że dużo o nim myślałem i rozmawiałem z innymi w późniejszym okresie. Zwłaszcza ta kreskówka na początku dodaje temu filmowi cały sens. Gdy cień przerasta swojego właściciela, i żyje własnym życiem, gdy ludzie pożądają i kochają tylko twój cień (alter ego) a nie tego kim ty naprawdę jesteś itd. I ten film jest właśnie pokazaniem tego mechanizmu, że oczekiwaliśmy cienia, czyli wielkiego filmu o Jokerze, a otrzymaliśmy film o nieszczęśliwym człowieku zamkniętym w więzieniu, który jest ofiarą własnej sławy, który stara się doścignąć poziom swojego wykreowanego bohatera ale jakoś mu to już nie wychodzi, i na koniec zostaje sam, bo ludzie nie kochają jego ale kochają tylko jego cień. Człowiek, który był nikim ale dzięki jakiemuś cieniowi nagle stał się kimś, jednak ten człowiek bez swojego cienia jest znowu nikim. Dlaczego? Bo cień powstaje tylko dzięki blaskowi światła, a gdy światła brakło ciężko jest być nadal swoim własnym cieniem. Pomijając całą tą głęboką symbolikę to nadal uważam, że dobór piosenek był słaby i ich wpasowanie w całą historię i jej tempo było bardzo sztuczne, a dało się zrobić to lepiej albo w ogóle sobie je darować. Ja rozumiem, że lubisz oceniać produkcję filmowe pod względem filmowania, światła, ujęć itd, gdyż masz pod tym względem doświadczenie i edukację. Ale ocenianie filmu pod względem SCENARIUSZA i twierdzenie że jest to naprawdę słaby scenariusz?! Serio? Napisałeś w życiu choć raz dobry scenariusz, nawet do krótkiego filmu? ... Podsumowując, oglądając Twoją recenzję filmu poczułem się trochę podobnie jak byłem z mamą pierwszy raz na sushi - mama wzięła do buzi sushi a po chwili wypluła twierdząc, że takie drogie a takie niedobre. Bez względu na to jak to sushi smakuje pokazało mi to tylko, w jaki sposób moja mama dokonuje ocen czegoś, czego nie rozumie i na co może nie jest jeszcze gotowa... Pozdrawiam :)
Moim zdaniem sceny musciallwe nabierają znaczenia, kiedy pod koniec filmu Artur przez słuchawkę ledwo co potrafi z siebie wykrzesać z siebie śpiew, a w scenie na schodach wręcz już nie chce śpiewu. To jest jedna z tych rzeczy które docenia się gdy się je traci, i gdy widziałem że gasnie to w Arturze w głowie myślałem sobie "No śpiewaj!" Poza tym lubię muzykę i jest to jedna jakieś urozmaicenie na tle innych filmów ;) A nie jest to jakiś over the top musical, a bardziej na poziomie przygaszonego Arthura.
Chciałbym dodać jeszcze ze ten brak muzykowania Artura na koniec można porównać do jakiegoś nawyku, może trochę irytującego, kogoś bliskiego dla ciebie, który znika wraz z odejsciem/śmiercią danej osoby. Wtedy tęsknisz za tą irytacją ;)
Hejka, wiem że to trochę nie ten temat ale chciałam się podzielić wrażeniami z Substancji. Mam 15 lat i właśnie byłam na tym filmie z mamą. Żadna recenzja tego filmu nie mogła mnie przygotować na to co właśnie widziałam. Za każdym razem kiedy myślałam że już gorzej być nie może to się zaskakiwałam. 10/10
no nie ma adrenaliny, dla mnie jest coś innego. szczerze, nie znam lore DC, tak czy inaczej mi się podobało, szanuję rozbieżne opinie, jednakże dla mnie jest git, choć ostateczny efekt opisałbym jako mocno DZIWNY - mi się podoba - na pewno obejrzę więcej razy, aby poprawnie dokonać interpretacji, pozdro
Bo w dobrej rozprawie sądowej, gdzie czuć emocje zadawanych pytań jest zwykle poczucie, że stronie broniącej zależy aby się obronić. Tutaj nie chodziło o rozprawę i jaki będzie jej wynik :)
Mega zajarał mnie koncept muscialu w kontekście relacji Harley z Jokerem. Miałem wręcz nadzieję, że Harley będzie główną bohaterką, jej relacja z Jokerem będzie prawdziwie toksyczna i wyniszczająca, a forma musicalu odda emocje które taka relacja dostarcza. Romantyzowanie toksycznego partnera, mogło być tak pięknie. Rozumiem, że to nie to? XD
Często mówi się, że krytycy filmowi, filmoznawcy albo recenzenci to niespełnieni filmowcy. Dlaczego? Bo nie potrafią wyjść poza ogólne schematy (tutaj np. popkulturowe), nie umieją spojrzeć na coś z kilku stron, analizują jeden do jednego. Brakuje im wrażliwości poznawczej. Naczytają się też książek o pisaniu scenariuszy i myślą że mają w ręku narzędzia do analizy. Niestety kończy się to tak, że zostają często kopistami pozbawionymi przenikliwości spojrzenia. Potrafią coś opisać/ obgadać, przemaglować po powierzchni na gotowym produkcie, ale faktyczne rozebranie czegoś na mniejsze części (co jest potrzebne to zbudowania wiarygodnej analizy oraz wiarygodnych wniosków) oraz próba zrozumienia procesu oraz kierunku twórczego/ twórczej wypowiedzi są im obce. Bo to jednak wymaga pewnego rozszczelnienia, zadania większej ilości pyta, większego wysiłku intelektualnego a czasem szybkiego zweryfikowania swojego stanu w momencie odbioru. Zapominają, albo nie przyjmują do wiadomości że dzieło (sztuki) ma swoje własne życie i czasem wodzi odbiorcę na nos. Tutaj macie doskonały tego przykład. Już pomijam, że Autor Na Gałęzi nawet nie próbuje głębiej przyjrzeć się temu filmowi (bo np. nie odkleił się jeszcze od filmu z 2019 roku), nawet z uwagi na to, że jednak jego opinia będzie miała wpływ na jakąś grupę osób. Mało tego, nawet nie zauważa jak bardzo Twórcy "Jokera 2" zrobili sobie jeden wielki żart z takich jak on ("Let's give the people what they want") połykaczy popcornu ;) I nie twierdzę, że ten "Joker" to arcydzieło, ale jest to film jednak na swój sposób wymagający, w tym również wymaga więcej skupienia, bardzo sprytnie skonstruowany, z drugim dnem i przede wszystkim z odwagą twórczą, zarówno w formie jak i treści. To jest film między innymi o dekonstrukcji współczesnych Jokerów. Problemem jest jego toporny klucz podany widzowi przez twórców - ale jeśli się go złapie, to seans może być naprawdę fajnym zaskoczeniem. Tylko że ja myślałem, że dobry recenzent jest to w stanie wychwycić i w tym wypadku uprzedzić nieco widza, aby mu ułatwić, akurat ten seans.
Dokładnie! Film jest specyficzny, ale to bardzo przemyślane dzieło i moim zdaniem nie można go interpretować jako klasycznego musicalu i zestawiać obok innych tego typu produkcji. Sama ostatnia scena z Harley, żeby przestała śpiewać jest moim zdaniem tym mrugnięciem okiem do widzów, że to wszystko co widzimy to zabawa formą, dramat o Arturze, a nie film akcji o Jokerze. Szczerze nie byłem fanem pierwszego filmu, drugiego też nie wiem czy będę, ale nie wtrącałbym od razu zdań o najgorszej produkcji roku xD
Cześć, jestem ciekaw co miałbyś do powiedzenia o filmie Mandy z 2018 roku. Oceny zbiera 5/10 ale odkąd go obejrzałem to nie mogę przestać o nim myśleć. Widziałem go już minimum 5 razy, i mimo kiepskich ocen uderza w jakąś część mojej duszy która sprawia że cholernie mi się to podoba :)
Powiedz mi, że nie zrozumiałeś tego filmu bez mówienia, że nie zrozumiałeś tego filmu. Bałam się komentarzy pod ta recenzją, ale jest kilka tłumaczących po co powstał ten film, dlaczego jest musicalem, i jak głęboki przekaz ma. Przekaz który tak wielu osobom przeleciał koło głowy... " Ludzie którzy piszą o wychodzeniu z kina w trakcie seansu przypominają mi od razu tych, którzy tak samo wychodzili z sali sądowej gdy Arthur oświadczył, że nie chce być już Jokerem. Film doskonale ukazuje, jak w tych czasach z patologii robi się celebrytów i romantyzuje np kryminalistów. Dokładnie tak samo jak Harley, która była zakochana nie w Arthurze tylko w Jokerze i gdy okazało się, że nie jest tym kogo widziała w telewizji/intrenecie, opuściła go gdy ten potrzebował jej najbardziej." - DOKŁADNIE. Harley jest ucieleśnieniem każdego widza, który właśnie miał nadzieję, że Arthur ucieknie z Arkham i zacznie siać chaos w mieście mordując i podpalając, widza, który oczekiwał właśnie wiwisekcji "psychodeli" i pokręconej psychiki Jokera... Tyle, że w świecie stworzonym przez Todda Phillipsa nie ma Jokera. Jest ogromne cierpienie Arthura Flecka i to jego psychikę zgłębiamy tym filmem, a przede wszystkim mamy okazję zastanowić się co jest z nami nie tak, że żyjemy w społeczeństwie aż tak przepełnonionym żądzą sensacji. Każdy kto chciałJokera w tym filmie - Jokera z komiksów - chciał, tak jak prokurator, śmierci Arthura. I dostał. People got what they wanted.
Powiem tak: Pierwsza godzina, choć niepotrzebnie rozwleczona tymi kawałkami Musicalowymi, które jak na moje są zdecydowanie za często, dawała nadzieję, że chociaż będzie to film "może być"... a potem się zaczęła druga połowa, która te nadzieje szybko wyrzuciła za okno. Harley choć wydaje się oczywistym elementem w kontynuacji, nie ma Character Arcu jako takiego - jakby, fajnie, mamy z nią sceny, ale one do niczego nie prowadzą. No... i choć idea "rozdwojenia jaźni i niepoczytalności" jako środka który miałby doprowadzić do złagodzenia wyroku wydaje się oczywisty, to odnoszę serio wrażenie, że w tym filmie jest za mało Jokera w Jokerze, tym bardziej patrząc na to z czym zostawiło nas zakończenie jedynki... Aha, no i właśnie zakończenie - zakończenie pogrzebało ten film - ja rozumiem, alternatywna interpretacja postaci... no ale k*rwa mać, to jest tak sprzeczne z samą ideą postaci Jokera, że Ledger w grobie się przewraca jak to widzi. Dosłownie, po zakończonym seansie przez pół godziny próbowałem ułożyć sobie opinię o filmie i wówczas sobie zacząłem przypominać wiele szczegółów - jest tu pełno wątków, które absolutnie do niczego nie prowadzą! Ten film miał potencjał opowiedzieć ciekawą historię, ale wówczas trzeba by: Wywalić... tak z 2/3 filmu i zrobić od zera, na nowym scenariuszu. Przynajmniej zakończenie w swoim ajokeryźmie nie pozwala jeszcze bardziej tego spartolić robiąc trójkę. Aha, ale kreskówka na początku była całkiem spoko.
Podobno dwójka naśmiewa się z jedynki i alt-rightu i dlatego krytycy się obs**li - bo cały ich wymyślony geniusz filmu poszedł w kosz a Joker nie jest biedną ofiarą a wrednym mordercą. Ogólnie polecam recenzję cdaction jak ktoś szuka innego spojrzenia. Ja na przykład nie wiem po co powstał deadpool vs wolverine, a większość ludzi była zachwycona.
Joker 2019 był po prostu wybitnie dobrym filmem zaczynając od kinematografii (co było na tym kanale omawiane) poprzez genialny podkład muzyczny kończąc na topowej grze aktorskiej Phoenixa. Historia również mocna z bardzo dobrym wydźwiękiem moralnym. Zawiedzieni byli jedynie ci, którzy z jakiegoś powodu wierzyli że to będzie komiksowe, pojawia się Batman itd. Na drugiej części jeszcze nie byłem, ale za 15 godzin się dowiem czy warto było
Już tłumaczę deadpool 3 powstał po to, żeby wydoić kasę z fanów poprzednich części i wolverina Hugh Jackmana. Dla mnie to właśnie możliwość jeszcze raz zobaczenia Jackmana w tej roli była jedyną wartością filmu, a cała reszta była na minus dla tego filmu
szanuje, ale dla mnie swietny film, super wstawki musicalowe, nie przesadzone i nie bylo ich tak dużo, swietna muzyka i efekty dziwekowe, sama fabuła byla dosyc prosta, ale gleboka i ukazywała jaka skomplikowana jednostka byl fleck.
Obejrzę z ciekawości na VOD kiedy już będzie, ale tak to chyba nie ma co marnować pieniędzy. A szkoda bo mocno liczyłem na dobry film o Jokerze i Harley
Moim zdaniem zamysłem reżysera było ukazanie Jokera Folié a Deux w złym świetle tak samo jak Joker był potem odepchnięty(w filmie) po tym jak przyznał się do tego jaki był i wiecie to wszystko że nie miał już siły udawać. Joker 1 był wyidealizowany zapewne specjalnie a jego druga część to to co miało coś zmienić. Coś co wraz z zmianą bohatera zmieniło cały film. Jemu nie chciało się udawać co jest według mnie głównym zamysłem że ten film był tak zrobiony, jakby reżyser już się znudził formatem i rzucił nim. Ten film miał nas rozczarować tak jak Joker rozczarował swych wyznawców. ❤
Ja uważam że każdy oczekiwał od Jokera jokera i tak jak filmowi fani nie są zadowoleni Joker im tego nie dał jak i ci realni. To film który łamie 4 ścianę tylko nie każdy jest tego świadomy.
W 99% podzielam tą opinię! Ja oceniam ten film z dwóch perspektyw: filmowej i jako fan DC. W obu przypadkach się zawodzę. Jedyne co to ten 1% opinii gdzie niekoniecznie bym się rzucał na "brak umiejętności reżyserskich" - wydaje mi się że tu totalnie zawaliła historia i scenariusz, który i tak napisał Todd, ale myślę że jednak historię opowiedzieć on umie (tylko jak jest dobra)
10\10. Mnie ten film naprawdę wciągnął. Bardzo mi się podobał. Z łatwością potrafiłam odczuć emocje Jokera. Wcielić się w niego. Jego zmiany psychiki zostały pięknie tutaj odegrane. Pomysł by ukazać jego zachwiania osobowości, właśnie przez musical, uważam za trafny i udany. Ukazują w ten sposób kontrast, brutalnego świata w jakim przyszło żyć Arthurowi, z tym co wykreował w swojej głowie by się z tym światem zmierzyć. Piosenki emocjonalne, żywe, ukazujące najgłębsze pragnienia bohatera, w kontraście z jego cichą, złamaną przez życie postacią... Cudo. Widać, że chcieli pokazać wnętrze osoby, z problemami psychicznymi. To przez co przechodził i z czym się zmagał. Zakończenie dla mnie też jak najbardziej na plus. Rzadko teraz widzi się coś bez zapowiedzi kolejnej części. Klamra. Kurtyna. Dziękuję ♡
Osobiście uważam, że film jest świetny ale nie dla każdego. Pomimo, że sam bardzo nie lubie musicali i stronię jak tylko mogę od tego gatunku to nowego Jokera oglądałem z dużym zaciekawieniem i ani trochę się nie nudziłem. Scen śpiewanych nie było dużo, a jak już były, to stosunkowo krótkie i w większości pięknie zrealizowane. Widzowie chyba oczekiwali, że w tej części dostaną już pełnoprawnego Jokera, który będzie chciał razem z Harley spalić świat a najlepiej jakby jeszcze pojawił się tam Batman. W zamian dostaliśmy Arthura i to co dzieje się w jego głowie. Większość odbiorców oczekiwało jednak wcześniej wspomnianego Jokera, tak samo jak tłum ludzi pod gmachem sądu na jego rozprawie. Ludzie którzy piszą o wychodzeniu z kina w trakcie seansu przypominają mi odrazu tych, którzy tak samo wychodzili z sali sądowej gdy Arthur oświadczył, że nie chce być już Jokerem. Film doskonale ukazuje, jak w tych czasach z patologii robi sie celebrytów i romantyzuje np kryminalistów. Dokładnie tak samo jak Harley, która była zakochana nie w Arthurze tylko w Jokerze i gdy okazało się, że nie jest tym kogo widziała w telewizji/intrenecie, opuściła go gdy ten potrzebował jej najbardziej. Do kina wybierałem się ze średnim nastawiniem z powodu tragicznych opinii ale bardzo się cieszę, że jednak się wybrałem. Polecam każdemu obejrzeć i nie sugerować się opiniami tłumu a zdanie wyrobić sobie samemu.
XDDDD
Mam te same doświadczenia, przekaz był dla mnie prosty, acz potrzebny.
@@Forseti215 Widzę kolega inteligent, potrafi wystukać pięć znaków na klawiaturze. Brawo. Jeszcze z 10 lat i wystukasz sześć.
Dla mnie druga część jest lepsza od pierwszej. Standardy jazzowe zaśpiewane przez Phoenixa mistrzowskie plus tekst tych piosenek dobrany idealnie. Kultura przeciętnych ludzi którzy kino traktują tylko jako rozrywkę nie obejmuje poziomem tak wyszukanej i nowatorskiej formy filmu. Gra aktorska ekranowej pary rewelacyjna, oby była kolejna nominacja do Oscara za role pierwszoplanowe. Pewnie większość krytyków za kiepską muzykę uważa jazz i zbyt mocno przywiązana jest do prostego kina akcji jakim były filmy i Batmanie. Kreacja aktorska i świetny scenariusz, przedstawiający dramat psychologiczny oparty o wątek miłosny poprowadzone genialnie. Zbyt wiele osób myślało że Joker 2 będzie w takim samym stylu jak piwrwsza część, ale czy nie narzekamy często że sequele są robione,,na to samo kopyto". Jest tutaj duża odmiana i nowatorskie podejście to dla mnie duży plus, gdzie w kinie coraz trudniej o pozytywne zaskoczenie.
@@MichaKrajewski-lb8qb Osobiście słucham jazzu i jak mam być szczera, tu muzyka nie powalała, jednak daleko jej do "złej". Co do drugiej części i tego, że nie jest ona na jedno kopyto, moim zdaniem potrzeby widzów nie grały tu głównej roli, a dopełnienie ewolucji bohatera. Innymi słowy, miało to być zgodne z wizją autora na ten projekt, a nie pod publiczkę.
Joker przedstawiał zły świat,
Joker 2 przedstawia zły film...
Niech następny projekt w tym uniwersum przedstawi zły serial.
tak
pierwszy film jokera też ludzie na początku krytykowali a był wielkim hitem pamiętajmy że seria joker nie jest dla każdego mocno psychologiczny i dojrzały film nie jest to typowy marvel czy dc
@@pokefates236ale pierwszy film był dobry, tego na pewno drugi raz nie obejrzę bo nie ma za bardzo po co
Dobre!
To ja jestem chyba wyjątkiem bo mi się ten film bardzo podobał :) Mało tego z chęcią poszedłbym jeszcze raz do kina :) Pozdrawiam
Ja też byłam zachwycona, choć skonsternowana. Widzę, że jest całkiem sporo takich recenzji.
Mi właśnie też się podobał, więc super, że nie jesteśmy osamotnieni w tym, jedyny problem jaki miałam to zbyt częste śpiewanie w niektórych momentach, nie pasowało mi to do poważnego klimatu scen, gdyby trochę ilość piosenek ograniczyli to byłoby dużo lepiej
Akurat szukałem recenzji o Jokerze, a tu na głównej wpada Na Gałęzi 17 sekund temu. Świetnie!
Ok
Ale ta postać jokera muszi się pojawić w filmie batman
obejrzyj tak czy siak
Raczek dał ocenę 8/10. Polecam obejrzeć żeby zobaczyć to co na gałęzi nie widzi.
Nie no żeby nazwać kac vegas paszkwilem to musze sie nie zgodzić. Scenariusz jak to przeważnie scenariusz w komediach, nie za dobry ale nie na tym powinniśmy się w nich skupiać. Ten film pod względem humoru i to, jak specyficzny on jest jest po prostu nie z tej ziemi. Po prostu odpalasz film i możesz się w przyjemny i głupkowaty sposób zrelaksować czego reżyser dokonał perfekcyjnie. Swoją drogą dobra recenzja!
Kac Vegas to dno. Głupkowaty humor jest dla tego typu ludzi. Dobrych komedii z inteligentnym humorem należy szukać gdzie indziej.
@@mariuszneugebauer8801 ale wiesz, że są ludzie którzy lubią i inteligentne komedie i się czasem odmóżdżyć przy głupkowatym humorze? Wow!
Kac Vegas jest przede wszystkim kultowe a to już powinno ratować od bycia uznanym za paszkwil.
@@mariuszneugebauer8801 Co za brednie. "Tego typu ludzi"? Stary, pracuję międzynarodowo na najwyższych szczeblach naukowych, wykładam na uczelni, pracuję dla delegacji UE, prawo, ekonomia - i zaskoczę cię jak pewnie mało kto, uwielbiam 'Głupkowaty humor' z produkcji typu "Czy leci z nami pilot?", Naga Broń, wszystko Mela Brooksa i tak, Kac Vegas też bardzo lubię. I jakim typem ludzi jestem, co? Wyjmij kij wiesz skąd, zrób ze swojego ego samolot i wywal przez okno. Nie zabłysnąłeś tą pogardą, a wręcz wychodzisz na zadufanego buca.
Totalnie się zgadzam, kino gatunkowe/komediowe też trzeba umieć zrobić- co za bzdura że jak poważny albo smutny film to lepszy- nie ma to nic wspólnego z wykonaniem, to tak jakby powiedzieć o „Lśnieniu” Kubricka, że jest gorszym filmem od jego innych dzieł bo to film o duchach
Momenty muzyczne według mnie były świetne, idealnie przekazywały to co jest sercem musicalu - emocje
Zgadzam się, były w porządku, najbardziej podobał mi się ten ze stepowaniem. Te surowe muzikale mimo że na początku nie robiły na mnie specjalnego wrażenia, sprawiły zd zacząłem za nimi tęsknić kiedy pod koniec filmu Artur przygasał i coraz ciężej mu przychodziło do spiewaniaN czy wręcz już nie mógł znieść śpiewania
@@gawel772 piosenka ze stepowaniem przywołała taki uśmiech, że aż mi było głupio. To chyba moment, gdzie Arthur najbardziej "odpłynął" w swoim szaleństwie
Dla mnie było to pokazanie człowieka z problemami w świecie który chce go ekspoatować powiem więcej ludzie chcą poznać nie osobę którą jest, a konstrukt który wybrali. Manipulują, a gdy okaże się, że nigdy nie byliście tą osobą zostawiają was. Joker 2 pozostawia ogrom niedopowiedzeń i odwrotnych sytuacji do tych które oczekujesz.
to troche blyskotliwe dla nastolatkow. kto chce sie utozsamiac z wizerunkowymi oszustami? on sam reprezentowal sie przez ten konstrukt publicznie.
Mam podobą interpretację filmu. Pokazuje, że Arthur potrzebował miłości, bycia szanowanym. I jak nawet to wymagało od niego `pobudzenia` Jokera, mimo oporów, zrobiłby wszystko dla miłości. Widać było w nim tą walkę. Mi film się podobał, mimo że nie był tak fenomenalny jak pierwsza cześć, musicalowo raczej przeciętnie, ale pokazywało czego pragnął Arthut, jego obecny stan umysły (na początku tańce, zabawy, potem na sali sądowej już niszczenie, zabijane)
@@melgor189 Dla mnie poza wspomnianym film pokazywał jeszcze konsekwencje popełniania zła. Mam wrażenie, że kultura do tej pory zachęcała ludzi do stawania się Jokerami, kusząc romantyzowaną wizją, podczas gdy sianie zła w imię krzywdy nie przynosi nikomu zysku, nawet Jokerowi.
Szanowny Panie recenzencie : to był, to jest genialny film pod każdym względem! Chcę go zobaczyć jeszcze raz! ❤
Moim zdaniem ktoś, kto nie potrafi się utożsamić z postacią sponiewieraną przez los, nie zrozumie przekazu płynącego z filmu. Wydawało mi się, że komunikaty są spójne i wcale nie tak subtelne, ale widać niekoniecznie. Poza tym wszyscy spodziewali się czegoś zupełnie innego, schematycznego.
Wg mnie Harley Queen była tu bardzo potrzebna, aby na koniec Arthur zderzył się z rzeczywistością. I to się właśnie stało. Zgodzę się, że musical w pierwszej połowie nie wybrzmiewa wcale tak dobrze, ale ostatnie piosenki wchodzą aż za dobrze, choć nie są jakieś super efektowne.
Według mnie fakt, że relacja postaci i jej rozwój nie wybrzmiewają w filmie, to jest jego świadoma i mocna strona. I tu trochę powołam się na doświadczenie. Mianowicie spotkałam się wielokrotnie z autystycznymi chłopakami, którzy nigdy wcześniej nie mieli głębszych relacji. I ich postrzeganie takiej relacji było mocno spaczone. Nie mieli też w ogóle wyczucia. Do tego wystarczyło z mojej strony aby być po prostu miłą, a oni ubzdurali sobie, że to jakaś miłość, czy w ogóle zaawansowany etap relacji. No nie, to było zwykłe koleżeństwo. Bardzo często tacy zaburzeni myślą, że związek/miłość dzieją się od razu, tak po prostu. Dlatego zdziwiło mnie, jak realistycznie przedstawił to film. Naprawdę czuło się, jak nigdy, że Arthur jest zaburzony. Wiele z dziwactw, jakie miały miejsce na ekranie, mocno przypominały zachowania czy sposób rozumienia osoby z autyzmem (takim może mocniejszym). Ja w ogóle założyłam, że to, co wydaje mi się dziwne, to pokazanie wydarzeń z perspektywy Arthura i końcówka to potwierdziła. Podobało mi się to też dlatego, że w kulturze istnieje tendencja do romantyzowania przestępców i chorych psychicznie, zamiast pokazać ich odpychającą stronę. Owszem, nie jest to przyjemne gdy nasza ułomność odpycha, ale... taka jest rzeczywistość.
SPOILER!!!: Co do przekazu, to moim zdaniem był tu on bardzo mocny i do tego dojrzały. Mam wrażenie, że to taki dialog z tymi, którzy w drodze cierpienia chcieliby wysadzić cały świat i są do tego kuszeni romantyzowanymi złoczyńcami, którzy w drodze buntu czynią wiele zła, a na koniec co prawda dosięga ich więzienie, ale... to wina systemu, a nie ich. Oni zyskali siłę i ewolucję swojej postaci. No więc nie, ten film pokazuje, że wszystko to co Joker uważa, że zyskał w drodze swojej rebelii to tylko ułuda, a tak naprawdę jego fani odwrócą się od niego jak tylko zdejmie maskę. W jednej scenie sądowej widać nawet, że Arthur coś stracił, stając się Jokerem. Gdy pod koniec coś w nim pęka, chce być zaakceptowany jako on, a nie jako postać sceniczna i widzi, że tak naprawdę stając się Jokerem nic nie miał. I ta cała batalia ze światem nie była mu potrzebna. To dobra lekcja i przekaz dla ludzi, którzy czują podobnie, choć nie oferuje nic w zamian.
No niestety jest kicha. Nie ma co się oszukiwać. Mi najbardziej przeszkadzały te wstawki musicalowe. Jakaś poważniejsza scena, mroczniejszy dialog i nagle zaczynają śpiewać. Strasznie mnie to irytowało i wytrącało podczas oglądania. Tak wiem, że to musical. No i chyba, właśnie w tym największy problem tego filmu.
Właśnie joker 1 był dobry ale stworzenie musicalu (gówna) z dramato- thrilleru?
No to już wiem że nie ma co oglądać😂
@@montuerhog-historyorgames8789czemu gówna?! Nie musisz się wszystkim chwalić tym, że nie lubisz jakiegoś gatunku.
@@metalsonn musical to gówno.
Wszyscy którzy piszą że nie da się zrobić mocnego psychologiczne dramaty z musicalem dorbxe to polecam obejrzeć tańcząc ciemności emocjonalny rozpierdol gdzie piosenki idealnie pasują do reszty filmu
Moim zdaniem ludzie mieli olbrzymie oczekiwania co do tego filmu ze względu na pierwszą część i dlatego jest tak negatywnie oceniany. Faktycznie jedynka bardziej mi się podobała natomiast ta druga część wcale nie jest taka zła. Ten film może i jest o niczym ale właśnie o to tu chodzi, pokazuje to co dzieje się w głowie jokera w trakcie tych wszystkich wydarzeń wokół. Elementy muzyczne przynudzały momentami to fakt , ale sam zamysł przedstawiania myśli Artura jako musicalowe wyobrażenia uważam za ciekawe . Joker w końcu chciał być gwiazdą i być odbierany jako zabawny. Podsumowując film niezły, uważam że warto obejrzeć i ocenić samemu.
Bylam w kinie. Uważam,że film jest świetny. Ludzie chyba nie zrozumieli,że pierwsza część to nie film o narodzinach Jokera,to historia Arthura. Część druga naprawdę wspaniałe oddaje jego zagubienie, samotność,pragnienia a zarazem zdolność do okrucieństwa.
Nie zgodzę się, że Harley była niepotrzebna. Wpływała na Arthura kiedy już wydawałoby się że staje się normalny, ona przywracała Jokera, mieszała mu w głowie.
@@innynizoni208 Harley symbolizowała jego fanów i tego co w nich najgorsze
byla tez atencjuszem, ktorzy pojawiaja sie wokol znanych ludzi, kimkolwiek by nie byli. tylko po to, by zyskac troche blichtru i zdobyc zaufanie zainteresowanego.
W oryginale to Joker wykorzystywał Harley a nie na odwrót 😅
@@raure5581 ktoś tu naoglądał się badziewnego Suicide Squad
@@skinnet2700 lol ? W komiksach i serialach animowanych Joker poniżał i wykorzystywał Harley. Joker w prawie każdym uniwersum był bezwzględnym , okrutnym , wyrachowanym i inteligentnym zarazem . Więc ten film to próba stworzenia innego obrazu bohatera, innej rzeczywistości . Regres postaci z pierwszej części gdzie mógł ewuluowac do takiego bohatera jakiego znamy i oczekujemy . Widocznie reżyser pragnął stworzyć coś nowego co mu się nie udało.
"Joker" z 2019 roku to filmowa sztuka piękna jak i popkulturowy stricte rozrywkowy fenomen, wręcz będący ponad skalą kategorii wielu filmów dramatycznych oraz tych z przeciwnego bieguna: komiksowych. Film Phillipsa, który liczy sobie 5 lat widziałem już kilka razy, i najpiękniejsze w nim jest to oprócz cudownej interpretacji ,,szaleństwa w cenie normalności dzisiejszego świata", że za każdym razem, gdy oglądam Jokera zawsze doświadczam go w inny, odrębny od pozostałych moich wcześniejszych seansów, sposób. I zawsze ten film mnie poraża: przemawia do mnie jego obraz, dźwięk, kamera, stylistyka, gra aktorów, i cała dramaturgia zawarta w fabule. Pochłania mnie jego urok, i to mega solidnie. To jest w jakis sposób ludzki i prawdziwy film, i to od ,,tego typka", który dał nam Kac Vegas?! No właśnie, nieslychane! No i co teraz z tym sequelem tak wybitnego tytułu? Oglądać dla sztuki aktorskiej Phoenixa, dla samego faktu iż w jakiś sposób (wciąż) jest to związane z DC? Mając w pamięci geniusz całości "Jokera" sprzed 5 lat, ciężko będzie oglądać coś, co w oczach ogólnej publiki oryginałowi co najmniej do pięt nie dorasta. 😅😊
2 część jokera podsumowuje dla mnie jedna ze scen tego filmu, w której Arthur Fleck idzie korytarzem ze strażnikiem, dostaje od niego papierosa i klepie go po plecach mówiąc "thanks bro", na co strażnik odpowiada mu potężnym ciosem w tył głowy za spoufalanie się. Ten film miał dla mnie dokładnie taką dynamikę. Za każdym razem gdy jakaś scena wydawała się dobra, podnosząca ten film z kolan, gdy wlewała we mnie nadzieje, że "no, teraz wreszcie to będzie coś"... wtedy wchodził elemenet musicalowy i wszystko rozwalał. To jest z resztą najgorsza rzecz, jaką można sobie wyobrazić myśląc o musicalu. Siedząc na sali kinowej odkryłem, że każda scena śpiewana zaczyna się tak samo - jękiem i stękaniem publiczności oraz komentarzami "no nie... znowu?"
A gdybyś spojrzał na ten film trochę inaczej? Każda musicalowa scena, to ucieczka Artura przed brutalną rzeczywistością. Właśnie taką, jak ten cios w plecy. Dla mnie absolutnie genialny film!
@@magorzatamatuszak2431wow genialny film bo wprowadza banalny element niczym w bajce dla dzieci wczesnoszkolnych
O, to to!
@@Dorianek8aaaa sprawdzam 😅 w której bajce dla dzieci wczesnoszkolnych spotkałeś ten banalny element?
dokladnie! ja mam wrażenie, że ludzie oczekiwali akcji, ripost i klasyka. Ten film opiera się na psychologi. Sposobów w jaki funkcjonuje nasz mózg. Trzeba się w to zatopić by to zrozumieć, bo to naprawdę głęboki film. Myślę, że ludzie z wrażliwym charakterem, empatycy ,to zrozumieją. @@magorzatamatuszak2431
Obejrzałem i sądzę że jest to bardzo dobry film, domknięcie historii z małym twistem na końcu. Film o Arthurze Fleck'u i jego traumatycznym życiu. To historia zwykłego człowieka, z problemami który przez przypadek stał się niezwykły. Świetna scenografia, muzyka, aktorstwo. Klimat dalej ciężki, oddający mental bohatera. Jest to film inny od pierwszej części, ale nie uważam że jest zły, po prostu to jest inna historia i celem jest pokazanie kim był Arthur ale dalej trzymaniu się podstawy LORE'a Batmana. Jak dla mnie wszystko tam zagrało, do mnie dotarł przekaz :).
Po skończeniu filmu miałem wrażenie, że gdyby wyciąć z niego randomowo połowę scen, to nic by się w zasadzie nie zmieniło.
Jestem świeżo po seansie i powiem, że mam mieszane uczucia z jednej strony spodziewalam się czegoś lepszego, z drugiej strony dostalam co chcialam. Jeśli chodzi o film faktycznie sie zawiodlam to nie bylo to co pierwsza część, ale z drugiej strony pokazanie czlowieka chorego prsychicznie, z czym sie poryka w życiu, z depresja czyli cala otoczka psychiczną, to bylo coś co dostałam i brałam pełnymi garściami. Nienawidzę musicali, więc jak w trakcie były kolejne piosenki to mialam dość, ale gdy zrozumialam jaki jest ich zabieg i że to dzieje sie głównie w głowie głównego bohatera to juz tak bardzo nie denerwowały.
Sadzę, że odbiór filmu zależy od tego co od niego chcemy, czego sie doszukamy.
P.S. Osobiscie najbradziej poruszyla mnie spowiedź Jokera i to jak go zostawili Harley i "fani". A także uświadomienie jakim bylo pogodzenie sie ze swoim losem i czekanie na śmierć, która sie okazala zbawieniem.
Nie pierwsza to recenzja, która oszczędza moje pieniądze i skłania do poczekania, aż to coś będzie online. Dziękuję.
Nie polecam sugerować się internetowymi krytykami :) Ja też naczytałem się, że jest lipa a w kinie się bardzo miło zaskoczyłem :) Film bardzo mi się podobał :) Pozdrawiam
Akurat wizualnie film jest naprawdę ładny, myślę że warto zobaczyć w kinie. Zresztą fabularnie też moim zdaniem nie jest tak źle jak powszechnie się mówi, mimo negatywnych opinii warto obejrzeć i się przekonać
jak 25zl za bilet to kina to dla Ciebie oszczednosc pieniedzy to xDDDDDDDDDD
@@czarnaczern4547 Dobrze że nie idzie trzeba głosować protfelem.
@@patspat średnia ocen widzów w różnych portalach jednak mówi sama za siebie
Mam wrażenie, że głównym zarzutem recenzenta jest to, że recenzent spodziewał się czegoś innego. ;) Trudno, żeby sceny musicalowe przedstawiające fantazje Arthura były psychodeliczne, skoro reżyser nie chciał przedstawić bohatera jako wypaczonego psychopaty tylko jako zagubionego, stłamszonego kolesia szukającego zrozumienia i bliskości. ;)
Jestem właśnie po seansie i kurczę… podobało mi się! Jak dla mnie świetna dekonstrukcja 1. Trzeba tylko pamiętać o jednym - jest to film o Arthurze, nie o Jokerze. Joker jest tutaj jedynie symbolem upadku
Szukałam takiej recenzji, bo idę we wtorek, i kurdę: chcę się dobrze bawić. Czekam od pół roku i wszędzie widzę, że to porażka. Takie pojedyncze komentarze jak Twój przywracajà mi nadzieję, że zobaczę tam coś, co do mnie dotrze i że warto było czekać. Dziękuję 😊
@@lesnikgaming37ja nie ryzykuje,90% jest na nie.
@@artimalecki3606 a 10% na tak, czyli może tam jest to, czego w tym filmie szukam. Jest niejedna produkcja na świecie, która powszechnie ma skrajnie inną opinię od mojej, więc zaryzykuję 😀
@@lesnikgaming37 Nie wierz w cuda.
@@artimalecki3606 jeżeli nie znasz tego filmu, to też nie możesz wiedzieć, czy byłbyś/łabyś w tej głośnej grupie hejtu czy w maleńkiej grupie fanów 😉 pozdrawiam :)
Mam zupełnie inne spojrzenie na ten film. Poszedłem zawiedziony, wyszedłem zadowolony :) super historia, pokazanie przemiany bohatera, sceny śpiewu pokazujące uczucia jokera w danym momencie, które były tak samo kontrastowe jak same te sceny. Jak dla mnie queen była tym zapalnikiem do zmian jego zachowania. Świetny film, a zakończenie idealne. Właśnie zastanawiałem się, jak to skończą. I ten koniec był dobitny i pokazujący, jak joker się odmienia
11:21 ja czułem emocje podczas scen z sądu. Totalną nienawiść do oskarżyciela. Aktor zagrał to idealnie pokazując takiego cwanego, ambitnego „adwokacika”.
Fun fact, ten oskarzyciel to jest pozniejszy two face, nawet w scenie po wybuchu w sadzie widac go na ziemii z rozwalona polowa twarzy
Polecam recenzję Tomasza Raczka dotyczącą nowego Jokera. Zupełnie inne i jakże trafne spojrzenie na ten bardzo skrytykowany film
Słuchałem ,i mogę napisać tak; "drugie dno" konkluzji tej recenzji - niewypowiedziane przez Tomka Raczka, być może nawet przez niego nieuświadomione jest takie, że programy, kanały youtuberów itp zajmujące się filmem, jego oceną nie powinny mieć racji bytu... Dlaczego? Ponieważ to i tak indywidualny odbiorca z bagażem doświadczeń życiowych zebranych na tym "łez padole" koła samsary decyduje o tym , czy ze smakiem przyswoił wybitne dzieło filmowe, czy też podarowano mu gniot ,wypociny ,miałkość totalnego rozmycia tego samego filmu. To naprawdę trudny temat ,bo jak przekonać kogoś do "rosołu" którego nie cierpi( między innymi z powodu nabytej doświadczeniem życiowym alergii na ów " rosół ") Dotyczyć to więc powinno wszystkich dziedzin sztuki.
Gdzieś był news o tym, jak Lady Gaga opowiadała, że Joaquin Phoenix tuż przed ujęciami darł kartki scenariusza i pisał od nowa. No i wyszło jak widać.
To tylko plotki
@@tomekw the bill
Pisać to on sobie mógł listę zakupów na kiblu 😂
Jeśli to prawda, pytanie czy poprawił, czy może pogorszył sprawę. A jeżeli poprawił, to jak źle było w oryginale?
daj link do tego
jak ktoś spodziewał się filmu o jokerze, który da nadzieję, pokaże drugą naturę, pokaże to, jak powstał joker i jak stał się jednym z potężniejszych złodupców w uniwersum batmana, to faktycznie może się zawieść. jest to film o Arturze, dramat z elementami musicalu, końcówka mnie rozwaliła. jedyne co zabrakło mi w tym filmie to... jakiejś nadziei. aktorzy dali z siebie wszystko dla nich 10/10, jako musical 2/10, jako dramat 11/10. ogółem film zasługuje na takie 5/10
Wykorzystanie elementów musicalu do przestawienia choroby psychicznej Flecka jest akurat świetnym zabiegiem i w bardzo dobry sposób pokazuje to, co dzieje się w głowie chorych ludzi. Niestety dla większości będzie to pitolenie bo "łuuu, śpiewajo, fuj". I mówię to jako osoba, która samych musicali nie cierpi. Ten film nie jest zły, nie jest też wybitny - to solidna dekonstrukcja Jokera 1, rozliczenie się z czynami Flecka, gigantyczny hejt pokazuje że ludzie powoli zatracają w kinie to co najważniejsze - chęć interpretacji i bycia zaskakiwanym
Myślę, że film wyszedł dokładnie tak, jaki był zamysł. Wydaje mi się, że Joker 2 wychodzi poza sam film. Nie daje odpowiedzi na wiele pytań i pozostawia otwarte wątki, przez co tworzy miejsce na różne interpretacje. Śpiewu i "braku sensu" było wystarczająco dużo, by otrzymał (oby) oczekiwany przez autorów hejt, żeby ludzie po czasie się zorientowali, że są tacy sami jak ci przedstawieni w filmie. Uwielbiany bohater okazuje się być nikim, daje dużo mniej niż każdy oczekiwał i wszyscy zaczynają na niego pluć. Film Joker Folie a Deux nie jest po to żeby się zastanawiać nad nim samym, tylko nad sobą i tym jaki diabeł z nas czasami wychodzi, kiedy rzeczywistość jest inna niż oczekiwania.
Tak samo odebrałem ten film. Bawilem sie swietnie. Elementy musicalowe nie były na siłe, a jedynie pokazywaly co dzieje sie w glowie tych ludzi. Świetna zajawka. Nie przemawiają do mnie musicale ale w ogole nie odebralem tego filmu strikte jako musical.
Totalnie się zgadzam
Właśnie wracam z seansu i... jestem zawiedziona. Część pierwsza pięknie pokazywała psychologię postaci i unaoczniała jak Joker stał się tym Złym. A teraz... czekaliśmy 5 lat, aby przenośni i dosłownie (nomen omen!) ZARŻNĄĆ postać Jokera. Doceniam koncepcję, aby odwrócić historię, gdy to nie Joker krzywdzi Harley, ale ona jego, ale tu brak jest jakiejś wiarygodnej i spójnej historii miłosnej... Co do musicalu... Pamiętam cudownie zrobione Chicago, gdzie piosenki ilustrowały historię, a tutaj niestety bohaterowie po prostu śpiewają sobie piosenki. Nawet nie wiem, po co były te wstawki "nierealne". I wiecie, co, żal mi Joaquina Phoenixa, bo nie ma dobrej passy (Najpierw Napoleon, teraz Joker2), a to świetny aktor. Lady Gagi też mi żal, bo generalnie to niezła aktorka, a tutaj podcięto jej kompletnie skrzydła.
Z tym że w tym filmie nie ma historii miłosnej… jest historia manipulacji i wykorzystywania oraz infantylnego okłamywania samego siebie i wiarę w historię, która trzyma głównego bohatera przy życiu.
Nawet tej manipulacji w tym filmie nie widać, o niej się tylko słyszy.
A czy te musicalowe wstawki nie zostały zrobione w ten sposób celowo? Arthur był pełnym Jokerem tylko w swojej głowie. Ten Joker, trwał tylko w jego fantazji, stąd brak dynamiki w ujęciach - ogranicza go umysł i presja rzeczywistości, mury miejsca, w którym został osadzony. Był nim wewnątrz siebie, ale w starciu z rzeczywistością nadal okazywał się po prostu tym skrzywionym, żałosnym oraz poszkodowanym życiowo Arthurem. Joker nigdy w pełni nie rozkwitł w rzeczywistości.
A przynajmniej nie w głównym bohaterze. Możemy przypuścić, że stał się pierwowzorem dla kogoś innego.
W końcu ktoś kto skumał, czytam wszędzie te komentarze i recenzje i stwierdzam z niemałym zaskoczeniem że nikt tego nie zauważył.
Boże, pierwsze pozytywne, mam nadzieję, zdanie na temat tego filmu. Jestem świeżo po seansie i mi się podobał. Mam wrażenie że ludzie kompletnie nie zrozumieli tego filmu i myśleli że przyjdą na Harley i Jokera którzy podpalają całe Gotham
Niesamowicie cieszę się że ktoś tutaj był w stanie zrozumieć to arcydzieło i wyciągnąć wnioski z tej historii, pierwsza część miała na celu pokazać ciekawą historię a druga część przedstawia niesamowicie złożony i świetnie przemyślany portret psychologiczny i metafora którą da się bardzo łatwo przełożyć na życie codzienne, doszukujcie się drugiego dna ludzie, nie szukajcie we wszystkim sensacji
@@andrzejdabrowski6080dokładnie. Mam wrażenie że ludzie nie wiedzą co obejrzeli i niestety ale ten filmik mocno pokazuje jak można obrzydzić komuś dobre kino dlatego że nie bardzo się go rozumie lub do niego nie trafia.
Pieśń o schizofreni, której prawie nikt nie usłyszał. W punkt. Prawie nikt nie mówi o chorobie psychicznej. To, co się "nie dzieje" to "się dzieje".
Wstawki musicalowe były zupełnie niepotrzebne, poza nimi film jest niezły. Nie ma startu do pierwszej części, ale tragedii nie ma.
Już po pierwszej części mówiłem, że kolejna nie ma prawa się udać. To nie film super hero, gdzie wyskoczy Batman i będzie walczył z kolorową drużyną Jokera, w skład której wchodzić będą przestępcy potulnie robiący wszystko pod jego dyktando. Ta historia powinna się zakończyć dokładnie w tym miejscu, w którym zakończyła się pierwsza część.
Cały pierwszy film był o tym jak Artur Fleck zmienił się w Jokera i już w pierwszym filmie dostaliśmy historię z zakończeniem. W tej historii nie było już nic do dodania, dlatego od razu pomyślałem że druga część to już nie będzie to samo
Osobiście myślałem że po scenie po napisach w Batmanie pattinsona dostaniemy film gdzie tenże walczy z jokerem phoenixa.
Ale żeby to się udało to potrzeba by było naprawdę dobrej realizacji ponieważ film ten by stał na barkach gigantów. Zamiast tego wykonali skręt w lewo i wlecieli w płot.
@@Sultan-jf2hh no właśnie nie, pierwszy film nie był o tym jak Arthur zmienił się w Jokera, bo drugą częścią Phillips powiedział że nie oglądaliśmy do tej pory prawdziwego Jokera. Prawdziwy Joker pojawił się w drugiej części tylko w dwóch scenach, tą drugą była ostatnia scena. Phillips zapowiadał że to ma być trylogia więc prawdziwego Jokera zobaczymy w części trzeciej jeśli powstanie.
To jest bez sensu... to samo Pingwin. Co ma wspolnego z komiksową postacia? Gdzie jego armia pingwinow, cylinder, parasol? Nie kupuje takiego przedstawiania tych postaci... w sensie oddalania ich od uniwersum Batmana@@Jomaha_Jomaso
Dla mnie film jest na swój sposób genialny. Historia to czysty chaos, wszystko wygląda i brzmi jakby działo się w głowie szaleńca. Nie ma tu nic do przemyślenia bo co scenę się gubimy. Film który na papierze już miał się zdawać być gniotem; ciekawy eksperyment odbiegający od wszelkich schematów.
Ja wlasnie uważam ze film dodał nam duzo, znaliśmy już historię jokera, tym razem dostaliśmy dokładne informacje co sie dzieje w glowie jokera pod wplywem innych ludzi i jego emocji, było pokazane jak joker potrafi być łatwo zmanipulowany i jak bardzo jest wyniszczony od środka i jak bardzo jego sprawa w sadzie zostala zmieniona przez miłość, widzieliśmy co się dzieje w jego głowie i ze bardzo mało brakowało zeby naprawić mu zycie i jak cienka byla linia po której chodził joker, w więzieniu potrafil nawiązać w koncu minimalną więź i sie leczył i tak mało było trzeba mu dac atencji od harley zeby wszystko przepadło
Ale czy naprawdę potrzebowaliśmy wiedzieć te "dokładne informacje"? Czasami mniej znaczy więcej. Jednym z głównych powodów dlaczego pierwszy Joker był takim sukcesem to było wielkie pole do interpretacji.
@@MerrStudio dziś wszystko musi być dopowiedziane i dosłowne, bo inaczej się nie sprzeda. Myślenie ludzi boli, niestety.
@@MerrStudiowiesz.. istnieją dwie rzeczywistości. Rzeczywistość w której historia jest dopowiedziana i rzeczywistość w której jest niedopowiedziana i to ty decydujesz w której rzeczywistości jesteś idąc na film lub nie. Jak uważasz że film nie potrzebował kontynuacji to nie idziesz, a jak idziesz tzn. Że czułeś potrzebę tej kontynuacji. Więc narzekanie że nie potrzebował kontynuacji po obejrzeniu filmu jest absurdem, bo to się już wie po obejrzeniu pierwszej części
@@MerrStudio wg mnie własna interpretacja w przypadku historii okrutnego zabójcy to chyba niezbyt dobry pomysł. Dobrze jest znać konsekwencje swoich niebezpiecznych fantazji, a właśnie to uświadamia film.
Chyba sobie odpuszczę tą premierę aby nie zepsuć wspomnień po 1 części...
*tę
Nie no dla mnie ten film nie był taki zły, dalej nie nazwał bym go dobrym filmem a raczej „lepszym średniakiem”. Mimo że musicalowo wypadło miernie to myśle że fabuła pokazująca tą psychikę Arthura wypadła solidnie. Phoenix znowu zagrał świetnie a co do Gagi to wsm nie było tak źle jak wszyscy mówią, myśle że jako taki symbol tych ludzi co uważali Jokera jako ich wyzwoliciela, wzór do walki z systemem, ale nie widzieli w nim człowieka, którym był, wyszła okej. No i warto wspomnieć o warstwie wizualnej która wyglądała cholernie dobrze
ten film nie miał prawie fabuły, a na pewno nie miał narracji.
Dokładnie, film nie jest tak zły jak wszyscy go opisują.
Co ty Pierd** , to film typowo na nabicie kabzy po części pierwszej, bez pomysłu i bez sensu zrobiony. Wstawili Gage żeby więcej odbiorców przylazło na to gówno. Jedynka była mocna ale za trudna dla tępych odbiorców. Więc dali Gagę i zrobili narodziny gwiazdy 2 . Chłopie.. Ty nie szukaj sensu tam gdzie go nie ma
@@amanis15 narrację też, trzeba umieć wyłapać, to że muzyka mogła w niektórych momentach wrecz przeszkadzać nie znaczy, że mogłeś po pierwszej muzycznej scenie wyłączyć mózg, kolega wyżej dosłownie opisał ci narrację filmu
@@kowal6375naucz się czytać ze zrozumieniem.
A mi się podoboało, slyszałem mimowolnie zle opinie przed seansem i nie mialem duzych oczekiwan i sie nie zawiodłem :D Fajnie mi się to oglądało
Pierwsza część miała ciekawy pomysł i bardzo dobrą realizację, chociaż zawsze powtarzam, że to nie film o tym Jokerze, którego znamy z przygód Batmana tylko inspiracja tą postacią i pokazanie jak mogłaby wyglądać w bardziej realnym świecie. Natomiast druga część od początku śmierdziała mi przekombinowaniem i przerostem formy nad treścią.
A ja zachęcam do oglądnięcia recenzji Pana Tomasza Raczka, on bardzo dobrze wyjaśnia dlaczego film ma taki tytuł i dlaczego wstawki musicalowe są istotną częścią filmu. Wiedza i lata doświadczenia to więcej niż tylko wyrażenie własnego zdania 😢
Jeżeli chodzi o fabułę, budowę portretu psychologicznego, choreografię i zdjęcia, bardzo, bardzo mocno polecam musical biograficzny "Rocketman". Coś niesamowitego...
Nie zgadzam się z recenzją, co świetnie pokazuje, jak fascynującym dziełem jest "Joker: Folie à Deux". Pominięto kluczową wymowę filmu: konflikt między pop-społeczeństwem a jednostką. To pominięcie sprawia, że odbiór filmu, a co za tym idzie, recenzja, jest niepełna i moim zdaniem chybiona.
Zacznijmy od początku: pierwsza scena w filmie nie zaczyna się od Arthura, ale od cel więziennych i krzyków z nich dochodzących. Cele są otwierane, więźniowie wychodzą, a wśród nich cichy Arthur - to bardzo wymowne. Społeczeństwo w filmie pełni rolę jednego z głównych bohaterów.
Joker nie może być postacią dynamiczną. To właśnie jest konflikt w filmie: konfrontacja zmiany w stronę wizerunku vs. niemożność/bierność. Ileż razy czekamy na czyny Jokera, ale spotyka nas tylko zawód. Nas i społeczeństwo w filmie. I o tym właśnie jest ten film. Buduje napięcie wokół zmiany, która nie następuje, uwypuklając konflikt jednostka-społeczeństwo.
Harley Quinn odgrywa kluczową rolę, reprezentując społeczne wymagania i jednocześnie materializując cierpienie jednostki-ofiary.
Sala sądowa nie jest tu elementem filmu adwokackiego, ale areną konfrontacji jednostki ze społeczeństwem. Pod tym kątem jest to bardzo dobrze zrobione.
Elementy muzyczne (które mi osobiście nie przeszkadzały) pokazują odrealnione marzenia Arthura.
Podsumowując, zauważenie tych aspektów filmu może zupełnie zmienić jego odbiór. Osobiście POLECAM!
Twój komentarz na temat scen muzykalowych daje mi kolejny sygnał że oglądaliśmy inne filmy xD scena zostawiania wiadomości głosowej przez telefon, scena pod koniec na schodach. Po to ten mjuzikal był zeby między innymi te sceny wybrzmialy
Obejrzałam już kilka recenzji i Twoja jest zdecydowanie najbliższa temu, co sama czuję po seansie. Smutek, rozczarowanie i zdziwienie - jak można było, mając taki potencjał, aż tak to spie......ć? 🙃 Pozdrawiam!
A miałem jechać. No cóż, "Pingwina" sobie obejrzę. I powrócę do starszych gier Rocksteady, czy jak im tam...
Jechać i tak warto. Mimo, że zazwyczaj zgadzam się z opinią Na Gałęzi, to i tak zawsze jadę na seans żeby wyrobić sobie samemu opinię. Pare razy zdarzyła się, że po obejrzeniu totalnie nie zgadzałem się z nim.
Sam obecnie gram Arkham Knight, po raz dziesiętny zdobyłem 120% w kampanii, teraz po raz pierwszy raz chcę przejść wyzwania RR i Nową grę Plus, obecnie męczę się ze zdobywaniem trzech gwiazdek w wyścigach.
O tak Batman Arkham Asylum, City i Knight to były prawdziwe ewenementy w czasach kiedy wychodziły. W sumie Arkham Knight jakimś cudem dziś wygląda lepiej niż gry wychodzące w tym roku.
Ale nie zapominajmy o wyklętym Arkham Origins które również było świetne i nie ustępowało sadze niczym. Właśnie święta idą trzeba zacząć znowu ogrywać Origins
@@kupieckorzenny5093 Teraz gdy mam własny komputer, myślę o zagraniu w Origins na czymś innym niż mój poczciwy Xbox 360.
Po zapowiedziach drugiej części, też byłem właściwie pewien że pojadę do kina. Ale widząc większość opinii, raczej odpuszczę, i pewnie nadrobię kiedyś, jak wpadnie na jakiś streaming. :/ A gierki Batman Arkham też serdecznie polecam, odkryłem parę miesięcy temu i mega wciągają 😁 Dosłownie parę dni temu przeszedłem Origins i też robi świetną robotę, mimo że to taka część "na boku". 🦇
Proces sądowy w Oppenheimerze był świetnie zrealizowany, Nolan fajnie to zrealizował tutaj z tego co słyszę nie zbyt się to udało, a szkoda
Jak lubisz filmy z motywem sądu to polecam ,,adwokat diabła" i ,,wyrok w Norymberdze".
Jedna ze scen sądowych to moim zdaniem właśnie najlepsza scena z całego filmu, cały obraz nie jest może najlepszy w budowaniu napięcia, ale moment przesłuchania Garego został świetnie skonstruowany
@@aaroncoen4880dorzucił bym do tej listy „12 gniewnych ludzi“. Trzyma w napięciu do samego końca a jest to film z 1957 roku. W podobnym tonie jest również „Ława przysięgłych“, który ma podobny klimat.
Jestem po seansie i mnie osobiście film wciągnął. Z chęcią bym poszła raz jeszcze. Uważam, że tekst piosenek i gra aktorów współgra tworząc interesującą opowieść. Wystarczy mi genialna gra Joaquina. Lady Gaga wpasowała się w psychopatyczną historię Jokera. Jest tyle scen, które utkwiły mi w głowie tworząc „piękny” obrazek - Joker wychodzący z więzienia w asyście 4 ochroniarzy z parasolami - ujęcie z przodu czerń - i ujęcie z góry - kolory na parasolach. Dla mnie „szczególiki” w tym filmie robią robotę. Polecam!
Pozdrawiam algorytmy yt. Nie wiem dlaczego to zobaczylem nawet Ciebie nie obserwuje. Świetna renenzja filmu. Jestem pod wrażeniem w jaki sposób namalowałeś obraz tego filmu. Pozdrawiam.
Każdy to przewidywał. Cale szczęście bo dzięki temu Oscar dostanie zasłużony Hrabia Monte Christo
A w jakiej kategorii myślisz, że hrabia wygra
Moim zdaniem powini zrobić film że joker z harley uciekają z więzienia i robią rozrobe w mieście i zmieścić w 2 godzinach
Całe szczęście że obejrzałem ten film w "tani poniedziałek". Nie wiem czy kiedykolwiek byłem w kinie na filmie o którym mógłbym powiedzieć że jest tak niepotrzebny.
Jedno ze źródeł bliskich Warner. Bros na pytanie "dla kogo był ten film" odpowiedziało: "Dla Joaquina".
@@wojtekreliga3881 Tak słyszałem, podobno pomysł z musicalem powstał w wyniku snu który miał Phoenix
Dlatego właśnie puścili go w tani poniedziałek 😅
Uratowałeś mnie przed seansem Borderlands teraz ratujesz przed Jokerem, może nie takiego bohatera sobie wymarzyłem ale na pewno na takiego mnie stać :) dzięki
Mimo tego że film jest kiepski to i tak zachęcam do pójścia na niego do kina ma dobre momenty i wizualnie też mi się podobał
@@Dydolarz Dzięki za komentarz, obejrzałem go dzisiaj ze znajomymi i mam mieszane uczucia. Gdyby wyjebać ostatnie 30 minut filmu i zastąpić Lady Gagę prawdziwą aktorką (a najlepiej by było gdyby ta postać została scharakteryzowana i miała swój wątek) to film nabrałby jakiegoś sensu. A tak po 2,5h ja nie wiem o czym ten film był :/
Dla osób które jeszcze nie obejrzały:
Film ma bardzo dobre momenty ale lepiej poczekać aż będzie na VOD
Byłem wczoraj i się zawiodłem, nie tego się spodziewałem po 2 części jak 90 procent ludzi w kinie...
Reżyser: ale zrobimy pokręcony film, niech poczują dziwactwa umysłu Jokera, a damy taki koniec, żeby dać wszystkim do przemyśleń 🥸
Widzowie:
-gówno? 😏
-gówno 😒
Joker, czyli nawet ślepiej kurze trafi się ziarnko. Uważam że forma mrocznego musicalu jak najbardziej ma sens ale to musi być fenomenalny scenariusz i jeszcze lepszy reżyser. Ja jestem zdana takiego samego jak Pan Ponarzekajmy o Filmach. Joker to jest film-sklejka, który trzyma się tylko dzięki aktorowi, muzyce i zdjęciom. A Joker 2 tylko udowadnia że Phillips Jokera popełnił przez przypadek. Gdyby był dobrym reżyserem to ludzie kupiliny nawet w całości śpiewany na żywca musical jak np. Nędznicy z 2012
zaraz, czyli mówisz że pierwszy Joker był według ciebie słaby?
@@orangutan2848mówi że udała mu się jedynka przez przypadek i to, że druga część jest słaba jest tego dowodem.
@@orangutan2848był rozczarowujący. Nie miał odrobiny niuansu, choćby jednej osoby, która była faktycznie miła dla Arthura. Nawet głupiego dzieciaczka, który mówi mu coś miłego raz w filmie. Arthur non stop dostaje po dupie i to jest nudne. W Taksówkarzu many światło i mrok w bohaterze. Jest simpem ale jakieś tam standardy ma (oczywiście chodzi o małoletnią prostytutkę). Mógł zostać mordercą ale został bohaterem. Możemy dyskutować na ile to był przypadek ale jednak. W Jokerze mamy faktycznie coś na pograniczu rozdwojenia jaźni. Bo ja nie wiem kto jest prawdziwy, pierdołowaty Arthur czy morderca Joker.
I posiłkując się spoilerami, można powiedzieć że widownia zachowała się jak fani Jokera. Prawdziwy Arthur ich nie obchodzi. Obchodzi ich JOKER. Dlatego odwrócili się od niego
1 część wbiła mnie w fotel.
Po wczorajszym seansie mogę potwierdzić 99% opinii tutaj: spartalono sprawę na maxa. Ten scenariusz mógł być świetnie rozwinięty w kierunku retrospekcji z życia Arthura z migawkami przeszłości- co doprowadziło do sytuacji w której się znalazł. A tutaj przy każdej dobrze rozwijającej się scenie wchodziły wszystko niweczące motywy musicalowe, spłycające powagę tego filmu. Do tego scena w Sądzie, w której największy sk**** - sędzia prowadzący rozprawę pozwala bohaterowi paradować w uniformie Jokera co tylko potwierdziło z jaką groteską mamy do czynienia. Największy zawód filmowy na który oczekiwałem 😢
Właśnie wróciłem z kina i uważam że recenzent się czepia - i przede wszystkim nie dostrzega demistyfikacyjnego przesłania tego filmu: o tym, jak popkultura, mit romantycznej miłości, media ćwiczą nas w różnych fantazjach, byle dalej od prawdy o samym sobie.
Dla mnie to jest dalekie echo genialnego "Berlin Alexanderplatz" Döblina - o bohaterze-przestępcy, który staje w prawdzie i bierze odpowiedzialność za swoje czyny.
Samo przesłanie nie świadczy o jakości filmu. W ten sposób można napisać niemal o każdym filmie, prawie każdy ma "jakieś" przesłanie, a czy wyrażone w sposób dosłowny, metaforyczny, infantylny itd. to inna sprawa.
@@smesh141 Pełna zgoda. Tyle że tutaj elementem, środkiem do tego przesłania są imho właśnie rzeczy, które krytykuje recenzent: pourywane wątki, "niewykorzystany" potencjał postaci. To nie jest "typowa" hollywoodzka opowieść, nasze oczekiwania są celowo zawiedzione - może właśnie po to, żeby spojrzeć głębiej, na samą osnowę opowieści, jakimi jesteśmy karmieni.
Ja też jestem po seansie i bardzo mi się podobał. Wydaje mi się, że recenzja pod zasięgi.
Przecież to jest najgłupsza ocena tego filmu, nic w tym filmie nie rozbiera jokera a jest jedynie graniem pod publiczkę z dość oczywistym finałem
Film mi się podobał. Rozumiem, że nie tego spodziewali się odbiorcy i to powoduje zawód. Sceny były głównie metaforyczne, a odbiór takiej treści wymaga dużego skupienia podczas oglądania i to może sprawiać wrażenie, że oglądanie tego filmu nie jest rozrywką. Zgadzam się, że zbudowanie historii w taki sposób wymaga dobrego zaplecza, dlatego też myślę, że lady Gaga akurat w tym filmie nie sprostała moim oczekiwaniom. Tutaj potrzebna była aktorka pokroju Joaquina Phoenixa.
czy dobrym przykladem 2 wersji musicalu nie bedzie Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street. nie lubie tego gatunku ale tam wszystko do siebie pasuje, nawet ciecie ludzi z usmiechem i podskokiem :D
Nędznicy też dawali radę
Nie wiem skąd ta krytyka !
Ten film był dobry, poszedłem po obejrzeniu tej recenzji...nastawiony na nie
Byłem miło zaskoczony
Obawiałem się że to musical ...
Ale te wstawki pasowały !
Przecież to było w jego chorej wyobraźni...
Aktorstwo świetne, Gaga pasowała
Wizualnie świetny
Nie jest to film o niczym
Jest o miłości !
Zaskakujący koniec
Pewnie będzie 3 część gdzie Joker zupełnie "wyjdzie" po przejściach w 2 :)
Tak ja to widzę
Film mi się podobał
Świetny film!
Ja nie planowałam oglądać tej części Jokera, ze względu na to, że to musical. I chyba nie zmienię planów ;)
Najwiekszym problemem ludzi jest to ze w musicalu jest za duzo muzyki wiadomo ze jest to niszowy gatunek filnowy ale ludzie ktorzy ida do kina powinni miec swiadomosc ze bedzie takowej duzo wedlug mnie film to mocne 8/10 i nie rozumiem krytyki
I musical bardzo pasuje do postaci jokera
Moje oczekiwania były dosyc niskie, ale jednak ten film to mój osobisty największy zawód filmowy xd
To samo miałem, właśnie wróciłem z kina 😅
Jak Pan ocenia film "Tańcząc w ciemnościach" reż. Larsa von Trier-a ? Jako przykład musicalu zaadaptowanego na potrzebny historii głównego bohatera.
Prawie każda piosenka mogłaby być wstawiona w dowolnym innym momencie filmu i film nic by się nie zmienił. Wszystkie piosenki były zrobione na jedno kopyto i pokazywały 11 emocję bohatera, też liczyłem, że piosenkami zagłębimy się w psychikę Jokera.
"zagłebiamy się w psychikę Jokera" - a kiedy zagłębiłbyś/zagłębiłabyś się w psychikę Artura? Tak jak i wszyscy wokół niego bardziej czekali żeby zobaczyć psychopatę a nie człowieka.
Byłem pełen nadziei idąc na seans, widząc trailer miesiąc temu. Zaczynał się dobrze, natomiast musicalowe sekwencje było ich ponad 10... co chwila. [spiler] wybuch mógł uratować cały film, ale to też spierdzielili, myślałem o jakieś wielkiej ucieczcce budowaniem napięcia a tu h.. 3/10 to maks, zresztą nie tylko ja byłem tego zdania tylko większość sali sądząc po rozmowach wychodzacych z sali. Teraz pewnie kolejna część. PRZEŻYŁ i dalej ogłupianie, albo ma syna i on sie mści. LOL
9:06 - smieszne, ze ta scena nie pojawia sie w filmie.
SZCZERZE NADAL ŻYJĘ TYM FILMEM . pEŁEN EMOCJI
Kurde, ja też! Od niemal 24 godzin, już jestem tym zmęczona 😀
Kolega nie potrafi spojrzeć głębiej w film. Część musicalowa pokazywała showmanową część Arthura jaką jest Joker. Film świetnie pokazał problem jaki powstał w głowie głównego bohatera już na początku przy kreskówce.
Jesli potraktować film jako opowiesc o arturze, nie jockerze, jest to piekny film.
Muzyka pasuje idealnie do stanu zakochania i choroby psychicznej. Muzyka byla jego fantazja co widac jasno w scenie, w ktorej oglada wiadomosci z wiezniami. W swojej glowie spiewa. Tylko w swojej glowie- Jak osoba chroa psychiczna. Artur nie chce juz "spiewac" z harley, gdy okazuje sie, ze go nie kocha.
Brak glebi postaci, o ktorej czytam/slucham jest piekne! Joker jest w kazdym/kazdym. Zagubionym, prostym czlowiekiem z potrzebami. Podazajacym za zyciem stadnym, miloscia i akceptacja. Moznaby pociagnac temat jego przeszlosc ale po co? Kazdy cos przeszedl a na kazdego wplywa to tak samo. To byla jego przeszlosc mtorej nie chce. Jocker chcial byc arturem, gdy zdobyl miłość 😢 Ludzie sa prosci. Moze wg tego filmu jocker nie byl ZLY, a skrzywdzony, upadly i samotny.
Poczatkowo ocenilam film na 1. Bylam zawiedziona. Po wyjsciu z seansu nie miglam sie przestac nad nim zastanawiac- juz to starczy by ocenic film wyzej.
Jesli chodzi o jakosc wykonow- sa naturalne. Nie gwiazdorskie. Choreografi brak i to dobrze. Jesli muzyka jest w ich glowie, bie beda skakac i tanczyc.
Dziś zmierzam do kina i naprawdę mimo iż miałem zerowy hajp z paru powodów w tym to że Jedynke Jokera uwielbiam i moim zdaniem nie potrzebowałem 2-części to i tak chętnie zobacze co w dwójce nie wyszło a słyszę że sporo.
Pozdrawiam z kina ✋️
@@PrimalElfi jak wrażenia?
Miłego seansu 😊
Jeszcze mam reklamy @korneliuszmozdzen4680
@@Helkros 👍
A czy to nie jest tak że ten więzień który zabił Arthura będzie tym jokerem którego znamy z walki z batmanem? Miałem wrażenie, że w tle wycinał sobie uśmiech którego Arthur nie miał, być może joker dopiero sie pojawi a pierwsze dwie części były tylko wprowadzeniem.
Tu mogą być spoilery.
Cieszę się, że zobaczyłem tyle negatywnych tytułów recenzji przed obejrzeniem tego filmu. Dzięki temu mogłem zobaczyć, jak naprawdę dobry jest "Joker". To nie jest film łatwy jak pierwsza część, która grała na emocjach frustracji i gniewu. Wymaga pewnego rodzaju wrażliwości, dojrzałości i empatii, które nie są łatwo dostępne. Może to lepiej, że tak wielu ludzi nie ma do nich dostępu, są pewnie życiowymi szczęściarzami. Arthur Fleck mówi wprost, że nie może i nie chce być Jokerem - fantazją ludzi. I wiele recenzji czy opinii pokazuje, że ich autorzy są dokładnie takimi samymi ludźmi, jak ci, którzy wysadzają sąd czy przebierają się za Jokera, bo widzą go jako swoją fantazję, a nie dostrzegają w nim człowieka.
Arthur jest napędzany ogromną potrzebą doświadczenia miłości bezwarunkowej - za to, kim naprawdę jest, a nie za jego „osiągnięcia” i show, które odgrywa jako Joker - napędzany ogromnym brakiem uczucia, którego nigdy od nikogo nie doświadczył. Taki brak sprawia, że łapie się choćby najmniejszej oznaki czułości i oddaje się jej choćby była kłamstwem lub fantazją.
Tu nie ma dualizmu w sensie choroby psychicznej. Tu jest walka między trwaniem przy prawdziwym sobie, a odgrywaniem postaci, by zyskać choć skrawek miłości od ludzi. Arthur staje w końcu po swojej stronie i zrywa z fantazją i maskami - robi to w mowie końcowej w sądzie, robi to domagając się od Harley, żeby przestała śpiewać, żeby z nim porozmawiała.
Wstawki musicalowe, pozornie niepasująca muzyka („Dancing in the moonlight”!) i to rozbijanie mroku też są dla mnie emanacją pragnienia o choć odrobinę nadziei i światła w tym tragicznym życiu, które spotkało Arthura, w pragnieniu miłości i w totalnym przerażeniu przed staniem się symbolem zniszczenia, którym ludzie usiłują go uczynić.
Film nie jest doskonały - jest wręcz niedoskonały i mam ogromny szacunek dla twórców i wytwórni za odwagę do jego stworzenia. Były dłużyzny i potknięcia, a mimo tego ten film trzyma się kupy, jest precyzyjnie zaplanowany pod względem myśli, która jest w niej zawarta. Jest też wielokrotnie przerażający w kompletnej samotności Arthura, a przez ciało przechodzą ciary, kiedy rodzi się wersja Jokera znana z pracy Heatha Ledgera.
Nic dziwnego, że nie podoba się Wam ten film - wolicie szalonego Jokera, a nie pragnącego miłości Arthura.
Ciekawy punkt widzenia, zachęciłeś mnie do obejrzenia.
Mi się podobał. Było skupienie na emocjach i to się udało. To bardziej teatr telewizji niż kino. Jednak mi dostarczył więcej emocji niż 1.
Zrobili z tego musical i okazał się słaby? Ziobro zaskoczenia
No ale nadal to mógł być dobry film. Byli ludzie którzy mówili że batman 2022 będzie zły bo Patinson im nie pasuje
@@furyrageguy5728Bo jest zły. Batman dla dzieci udający, że jest dla dorosłych.
@@ocho7011 Gdyby po jakieś mocnej scenie akcji wrzucili ładną pioseneczkę śpiewaną z obłędem w oczach Harley lub piosenka przed mocnym uderzeniem to jeszcze dałoby się znieść. 3-4 dobre utwory zamiast jakiegoś miauczenia o niczym w randomowych momentach.. ale tak czy siak musicale są po prostu ciężkie do oglądania więc samą tą decyzją, że powstanie musical strzelili sobie w stopę.
@@Angelika-xh4hl Ciężkie dla ciebie, ale o tym czy coś jest dobre czy nie, decydują obiektywne kryteria, a nie twoje "widzi mi się".
@@smesh141 "Ciężkie dla ciebie".. no chyba wyrażam swoją opinię czy to zabronione trolu?
nie, za to naprawdę dużo ludzi zapomniało jak się ogląda
Szkoda na prawdę. Pierwsza część to jeden z najlepszych filmów jakie oglądałem
Potwierdzam!
pewnym paradoksem ostatnich lat jest fakt że w serialu animowanym Harley Quinn na platformie MAX w sezonie trzecim był ciekawiej i o wiele przewrotniej pokazy Joker niż w tym pożal się boże filmie kinowym... w owym serialu nasz kochany superzłoczyńca jest głową rodziny, mieszka na przedmieściach a nawet kandyduje na burmistrza Gotham 😃 a wstawki musicalowe też są o wiele zabawniejsze (vide Darkseid i jego śpiewająca chórem świta) xD polecam z całego serca jak ktoś chce dla odmiany zobaczyć udaną dekonstrukcję postaci komiksowych.
Myślę że troszeczkę źle intepretowany jest film przez odbiorców, tutaj raczej nie ma fabuły (jako takiej*) a głębsze wprowadzenie w psychikę bohatera, postacie moim zdaniem są po prostu reprezentacją pewnych procesów w głowie, tzn postać Harley jest przedstawieniem w jaki sposób choroba psychiczna próbuje wykończyć swoją ofiarę, i tutaj wiele fajnych wstawek jest właśnie w samych występach śpiewanych gdzie możemy zgłębić temat i zauważyć prawdę płynącą z właśnie tych musicali, postać adwokatki to np. zdrowy rozsądek postaci, postacie strażników to takie prawdziwe "ja" bohatera / (walka z samym sobą w pewnym sensie). Więźniowie to myśli które przytłaczają bohatera i popychają dalej psychikę (tutaj właśnie ten motyw walki strażników z więźniami) Raczej nie chce tutaj mocniej zgłębiać tematu żeby każdy sam mógł na swój sposób odebrać ten film, ale polecam podejść do tego w taki sposób, przynajmniej ja tak odebrałem ten film i przez to był naprawdę ciekawy.
tez tak to widzę
też tak to widzę, i gdyby sceny muzyczne miały maksymalnie po 20-30 sekund to film by mi się naprawdę podobał. Ja nie wiedziałem że joker 2 będzie "musicalem" i szczerze to przez cały film się nie zorientowałem, myślałem że po prostu to dziadowskie wstawki, a okazało się że to są dziadowskie wstawki musicalowe :)
Nie ma czegos takiego ja zla interpretacja filmu. Jezeli ten film wiekszoscl udzi traktuje jak szmire, to niestesy, jest szmira.
@@wicketprofessor375Mega miło widzieć osoby które odbierają film w podobny sposób, jeżeli to możliwe to chciałbym szerzej poznać punkt widzenia. W kwestii musicali ciężko mi się w pełni zgodzić, tzn było ich dużo (tak), były konieczne (niektóre), np fajnie widzieć jak podkreślona była Harley jako egocentryczna osoba (choroba psychiczna myśląca o sobie) itp (nie chce dużo spolerować potencjalnemu widzowi ). kilka takich rzeczy można wyciągnąć z musicali, ale faktycznie był ich przesyt, myślę że zabieg o którym mówisz poprzez skrócenie czas byłby naprawdę fajny na niektórych musicalach, natomiast cześć z niech poprzez dłuższą wersje niosły za sobą też większy przekaz przykład : (can't live without You / Scena z pistoletem).
@@Coolek Zgadzam się ze każdy może interpretować film na swój sposób, chciałem tylko zwrócić uwagę na coś troszkę głębszego i na to że warto otworzyć głowę oraz spojrzeć inaczej na cały film.
Ten film to kupa.
jak dla mnie zakończenie i moment kiedy zabójca wycina sobie uśmiech w stylu Jokera Heatha Ledgera daje sens postaci harley queen jak i dodaje głębi całemu filmowi
I w tej scenie powstał "prwdziwy" Joker. Sam reżyser to potwierdził i to łączy uniwersum Batmana
Nie widziałam, żeby wycinał sobie uśmiech
@@juliauc9531 to zobacz
@@juliauc9531 wycinał, to było oczywiste. Specjalnie było zablurowane, żeby widz musiał użyć szarych komórek 😊
@@pokulan w sensie widziałeś rozmazane ruchy wskazujące na wycinanie sobie uśmiechu, czy domyślasz się że to mogło mieć miejsce? no nie sądzę, że dlatego było zblurowane. Główna postać filmu umierała na pierwszym planie, to było najważniejsze do przekazania w scenie. Niemniej warto patrzeć na drugi plan
Kompletnie się nie zgadzam z Twoją recenzją. Dla mnie ten film jest jak wyrafinowany smak (np. wina, piwa czy oliwek) - za pierwszym razem nie smakuje ale człowiek dopiero docenia ten smak po czasie, gdy mu kubki smakowe dojrzeją do tego smaku. I podobnie jest z tym filmem. Gdy każdy oczekiwał tego filmu z wielkimi nadziejami - ja wręcz przeciwnie, miałem bardzo niskie oczekiwania. Film momentami mnie męczył (sceny musicalowe) i po zakończeniu też na początku miałem poczucie że widziałem słaby film. Jednak ten film, w przeciwieństwie do wielu innych, spowodował że dużo o nim myślałem i rozmawiałem z innymi w późniejszym okresie. Zwłaszcza ta kreskówka na początku dodaje temu filmowi cały sens. Gdy cień przerasta swojego właściciela, i żyje własnym życiem, gdy ludzie pożądają i kochają tylko twój cień (alter ego) a nie tego kim ty naprawdę jesteś itd. I ten film jest właśnie pokazaniem tego mechanizmu, że oczekiwaliśmy cienia, czyli wielkiego filmu o Jokerze, a otrzymaliśmy film o nieszczęśliwym człowieku zamkniętym w więzieniu, który jest ofiarą własnej sławy, który stara się doścignąć poziom swojego wykreowanego bohatera ale jakoś mu to już nie wychodzi, i na koniec zostaje sam, bo ludzie nie kochają jego ale kochają tylko jego cień. Człowiek, który był nikim ale dzięki jakiemuś cieniowi nagle stał się kimś, jednak ten człowiek bez swojego cienia jest znowu nikim. Dlaczego? Bo cień powstaje tylko dzięki blaskowi światła, a gdy światła brakło ciężko jest być nadal swoim własnym cieniem.
Pomijając całą tą głęboką symbolikę to nadal uważam, że dobór piosenek był słaby i ich wpasowanie w całą historię i jej tempo było bardzo sztuczne, a dało się zrobić to lepiej albo w ogóle sobie je darować.
Ja rozumiem, że lubisz oceniać produkcję filmowe pod względem filmowania, światła, ujęć itd, gdyż masz pod tym względem doświadczenie i edukację. Ale ocenianie filmu pod względem SCENARIUSZA i twierdzenie że jest to naprawdę słaby scenariusz?! Serio? Napisałeś w życiu choć raz dobry scenariusz, nawet do krótkiego filmu? ...
Podsumowując, oglądając Twoją recenzję filmu poczułem się trochę podobnie jak byłem z mamą pierwszy raz na sushi - mama wzięła do buzi sushi a po chwili wypluła twierdząc, że takie drogie a takie niedobre. Bez względu na to jak to sushi smakuje pokazało mi to tylko, w jaki sposób moja mama dokonuje ocen czegoś, czego nie rozumie i na co może nie jest jeszcze gotowa... Pozdrawiam :)
Moim zdaniem sceny musciallwe nabierają znaczenia, kiedy pod koniec filmu Artur przez słuchawkę ledwo co potrafi z siebie wykrzesać z siebie śpiew, a w scenie na schodach wręcz już nie chce śpiewu. To jest jedna z tych rzeczy które docenia się gdy się je traci, i gdy widziałem że gasnie to w Arturze w głowie myślałem sobie "No śpiewaj!"
Poza tym lubię muzykę i jest to jedna jakieś urozmaicenie na tle innych filmów ;) A nie jest to jakiś over the top musical, a bardziej na poziomie przygaszonego Arthura.
Chciałbym dodać jeszcze ze ten brak muzykowania Artura na koniec można porównać do jakiegoś nawyku, może trochę irytującego, kogoś bliskiego dla ciebie, który znika wraz z odejsciem/śmiercią danej osoby. Wtedy tęsknisz za tą irytacją ;)
Po wejściu do ekipy filmowej tej piosenkarki nie aktorki scenariusz się zmienił na musical
A mi się podobał, świetny film.
Hejka, wiem że to trochę nie ten temat ale chciałam się podzielić wrażeniami z Substancji. Mam 15 lat i właśnie byłam na tym filmie z mamą. Żadna recenzja tego filmu nie mogła mnie przygotować na to co właśnie widziałam. Za każdym razem kiedy myślałam że już gorzej być nie może to się zaskakiwałam. 10/10
100% racji! Smuteczek😢
no nie ma adrenaliny, dla mnie jest coś innego. szczerze, nie znam lore DC, tak czy inaczej mi się podobało, szanuję rozbieżne opinie, jednakże dla mnie jest git, choć ostateczny efekt opisałbym jako mocno DZIWNY - mi się podoba - na pewno obejrzę więcej razy, aby poprawnie dokonać interpretacji, pozdro
Bo w dobrej rozprawie sądowej, gdzie czuć emocje zadawanych pytań jest zwykle poczucie, że stronie broniącej zależy aby się obronić. Tutaj nie chodziło o rozprawę i jaki będzie jej wynik :)
02:19 nie, to nie miało prawa się udać
Mega zajarał mnie koncept muscialu w kontekście relacji Harley z Jokerem. Miałem wręcz nadzieję, że Harley będzie główną bohaterką, jej relacja z Jokerem będzie prawdziwie toksyczna i wyniszczająca, a forma musicalu odda emocje które taka relacja dostarcza. Romantyzowanie toksycznego partnera, mogło być tak pięknie. Rozumiem, że to nie to? XD
to dokładnie to
Często mówi się, że krytycy filmowi, filmoznawcy albo recenzenci to niespełnieni filmowcy. Dlaczego? Bo nie potrafią wyjść poza ogólne schematy (tutaj np. popkulturowe), nie umieją spojrzeć na coś z kilku stron, analizują jeden do jednego. Brakuje im wrażliwości poznawczej. Naczytają się też książek o pisaniu scenariuszy i myślą że mają w ręku narzędzia do analizy. Niestety kończy się to tak, że zostają często kopistami pozbawionymi przenikliwości spojrzenia. Potrafią coś opisać/ obgadać, przemaglować po powierzchni na gotowym produkcie, ale faktyczne rozebranie czegoś na mniejsze części (co jest potrzebne to zbudowania wiarygodnej analizy oraz wiarygodnych wniosków) oraz próba zrozumienia procesu oraz kierunku twórczego/ twórczej wypowiedzi są im obce. Bo to jednak wymaga pewnego rozszczelnienia, zadania większej ilości pyta, większego wysiłku intelektualnego a czasem szybkiego zweryfikowania swojego stanu w momencie odbioru. Zapominają, albo nie przyjmują do wiadomości że dzieło (sztuki) ma swoje własne życie i czasem wodzi odbiorcę na nos. Tutaj macie doskonały tego przykład. Już pomijam, że Autor Na Gałęzi nawet nie próbuje głębiej przyjrzeć się temu filmowi (bo np. nie odkleił się jeszcze od filmu z 2019 roku), nawet z uwagi na to, że jednak jego opinia będzie miała wpływ na jakąś grupę osób. Mało tego, nawet nie zauważa jak bardzo Twórcy "Jokera 2" zrobili sobie jeden wielki żart z takich jak on ("Let's give the people what they want") połykaczy popcornu ;) I nie twierdzę, że ten "Joker" to arcydzieło, ale jest to film jednak na swój sposób wymagający, w tym również wymaga więcej skupienia, bardzo sprytnie skonstruowany, z drugim dnem i przede wszystkim z odwagą twórczą, zarówno w formie jak i treści. To jest film między innymi o dekonstrukcji współczesnych Jokerów. Problemem jest jego toporny klucz podany widzowi przez twórców - ale jeśli się go złapie, to seans może być naprawdę fajnym zaskoczeniem. Tylko że ja myślałem, że dobry recenzent jest to w stanie wychwycić i w tym wypadku uprzedzić nieco widza, aby mu ułatwić, akurat ten seans.
Dokładnie! Film jest specyficzny, ale to bardzo przemyślane dzieło i moim zdaniem nie można go interpretować jako klasycznego musicalu i zestawiać obok innych tego typu produkcji. Sama ostatnia scena z Harley, żeby przestała śpiewać jest moim zdaniem tym mrugnięciem okiem do widzów, że to wszystko co widzimy to zabawa formą, dramat o Arturze, a nie film akcji o Jokerze. Szczerze nie byłem fanem pierwszego filmu, drugiego też nie wiem czy będę, ale nie wtrącałbym od razu zdań o najgorszej produkcji roku xD
Film jest o Arthurze Flecku, a oni chcieli filmu o Jokerze.
PS. "Krytyk i eunuch z jednej są parafii, każdy z nich wie jak ale sam nie potrafi"
Cześć, jestem ciekaw co miałbyś do powiedzenia o filmie Mandy z 2018 roku. Oceny zbiera 5/10 ale odkąd go obejrzałem to nie mogę przestać o nim myśleć. Widziałem go już minimum 5 razy, i mimo kiepskich ocen uderza w jakąś część mojej duszy która sprawia że cholernie mi się to podoba :)
Powiedz mi, że nie zrozumiałeś tego filmu bez mówienia, że nie zrozumiałeś tego filmu. Bałam się komentarzy pod ta recenzją, ale jest kilka tłumaczących po co powstał ten film, dlaczego jest musicalem, i jak głęboki przekaz ma. Przekaz który tak wielu osobom przeleciał koło głowy... " Ludzie którzy piszą o wychodzeniu z kina w trakcie seansu przypominają mi od razu tych, którzy tak samo wychodzili z sali sądowej gdy Arthur oświadczył, że nie chce być już Jokerem. Film doskonale ukazuje, jak w tych czasach z patologii robi się celebrytów i romantyzuje np kryminalistów. Dokładnie tak samo jak Harley, która była zakochana nie w Arthurze tylko w Jokerze i gdy okazało się, że nie jest tym kogo widziała w telewizji/intrenecie, opuściła go gdy ten potrzebował jej najbardziej." - DOKŁADNIE. Harley jest ucieleśnieniem każdego widza, który właśnie miał nadzieję, że Arthur ucieknie z Arkham i zacznie siać chaos w mieście mordując i podpalając, widza, który oczekiwał właśnie wiwisekcji "psychodeli" i pokręconej psychiki Jokera... Tyle, że w świecie stworzonym przez Todda Phillipsa nie ma Jokera. Jest ogromne cierpienie Arthura Flecka i to jego psychikę zgłębiamy tym filmem, a przede wszystkim mamy okazję zastanowić się co jest z nami nie tak, że żyjemy w społeczeństwie aż tak przepełnonionym żądzą sensacji. Każdy kto chciałJokera w tym filmie - Jokera z komiksów - chciał, tak jak prokurator, śmierci Arthura. I dostał. People got what they wanted.
cieszę się ze nie siedziałem na tym w kinie..
pierwsza czesc była swietna.. nie wiedzialem ze druga będzie musicalem....
dla mnie klapa....
Jak nakręcić kontynuację filmu który mocno wybrzmiał, nikogo nie obrażając? Proszę bardzo.
Powiem tak: Pierwsza godzina, choć niepotrzebnie rozwleczona tymi kawałkami Musicalowymi, które jak na moje są zdecydowanie za często, dawała nadzieję, że chociaż będzie to film "może być"... a potem się zaczęła druga połowa, która te nadzieje szybko wyrzuciła za okno. Harley choć wydaje się oczywistym elementem w kontynuacji, nie ma Character Arcu jako takiego - jakby, fajnie, mamy z nią sceny, ale one do niczego nie prowadzą. No... i choć idea "rozdwojenia jaźni i niepoczytalności" jako środka który miałby doprowadzić do złagodzenia wyroku wydaje się oczywisty, to odnoszę serio wrażenie, że w tym filmie jest za mało Jokera w Jokerze, tym bardziej patrząc na to z czym zostawiło nas zakończenie jedynki... Aha, no i właśnie zakończenie - zakończenie pogrzebało ten film - ja rozumiem, alternatywna interpretacja postaci... no ale k*rwa mać, to jest tak sprzeczne z samą ideą postaci Jokera, że Ledger w grobie się przewraca jak to widzi. Dosłownie, po zakończonym seansie przez pół godziny próbowałem ułożyć sobie opinię o filmie i wówczas sobie zacząłem przypominać wiele szczegółów - jest tu pełno wątków, które absolutnie do niczego nie prowadzą! Ten film miał potencjał opowiedzieć ciekawą historię, ale wówczas trzeba by: Wywalić... tak z 2/3 filmu i zrobić od zera, na nowym scenariuszu. Przynajmniej zakończenie w swoim ajokeryźmie nie pozwala jeszcze bardziej tego spartolić robiąc trójkę.
Aha, ale kreskówka na początku była całkiem spoko.
Podobno dwójka naśmiewa się z jedynki i alt-rightu i dlatego krytycy się obs**li - bo cały ich wymyślony geniusz filmu poszedł w kosz a Joker nie jest biedną ofiarą a wrednym mordercą.
Ogólnie polecam recenzję cdaction jak ktoś szuka innego spojrzenia. Ja na przykład nie wiem po co powstał deadpool vs wolverine, a większość ludzi była zachwycona.
Większość współczesnych odbiorców kina zachwyca się byle głównym.
Joker 2019 był po prostu wybitnie dobrym filmem zaczynając od kinematografii (co było na tym kanale omawiane) poprzez genialny podkład muzyczny kończąc na topowej grze aktorskiej Phoenixa. Historia również mocna z bardzo dobrym wydźwiękiem moralnym. Zawiedzieni byli jedynie ci, którzy z jakiegoś powodu wierzyli że to będzie komiksowe, pojawia się Batman itd. Na drugiej części jeszcze nie byłem, ale za 15 godzin się dowiem czy warto było
Już tłumaczę deadpool 3 powstał po to, żeby wydoić kasę z fanów poprzednich części i wolverina Hugh Jackmana. Dla mnie to właśnie możliwość jeszcze raz zobaczenia Jackmana w tej roli była jedyną wartością filmu, a cała reszta była na minus dla tego filmu
szanuje, ale dla mnie swietny film, super wstawki musicalowe, nie przesadzone i nie bylo ich tak dużo, swietna muzyka i efekty dziwekowe, sama fabuła byla dosyc prosta, ale gleboka i ukazywała jaka skomplikowana jednostka byl fleck.
Obejrzę z ciekawości na VOD kiedy już będzie, ale tak to chyba nie ma co marnować pieniędzy. A szkoda bo mocno liczyłem na dobry film o Jokerze i Harley
Obejrzyj, jeśli tylko jestes w stanie znieść to, że jest to film o Arthurze Flecku i o tych, którzy tak jak Ty chcieli zamiast niego widzieć Jokera.
Moim zdaniem zamysłem reżysera było ukazanie Jokera Folié a Deux w złym świetle tak samo jak Joker był potem odepchnięty(w filmie) po tym jak przyznał się do tego jaki był i wiecie to wszystko że nie miał już siły udawać. Joker 1 był wyidealizowany zapewne specjalnie a jego druga część to to co miało coś zmienić. Coś co wraz z zmianą bohatera zmieniło cały film. Jemu nie chciało się udawać co jest według mnie głównym zamysłem że ten film był tak zrobiony, jakby reżyser już się znudził formatem i rzucił nim. Ten film miał nas rozczarować tak jak Joker rozczarował swych wyznawców. ❤
Ja uważam że każdy oczekiwał od Jokera jokera i tak jak filmowi fani nie są zadowoleni Joker im tego nie dał jak i ci realni. To film który łamie 4 ścianę tylko nie każdy jest tego świadomy.
W 99% podzielam tą opinię! Ja oceniam ten film z dwóch perspektyw: filmowej i jako fan DC. W obu przypadkach się zawodzę.
Jedyne co to ten 1% opinii gdzie niekoniecznie bym się rzucał na "brak umiejętności reżyserskich" - wydaje mi się że tu totalnie zawaliła historia i scenariusz, który i tak napisał Todd, ale myślę że jednak historię opowiedzieć on umie (tylko jak jest dobra)
10\10. Mnie ten film naprawdę wciągnął. Bardzo mi się podobał. Z łatwością potrafiłam odczuć emocje Jokera. Wcielić się w niego. Jego zmiany psychiki zostały pięknie tutaj odegrane. Pomysł by ukazać jego zachwiania osobowości, właśnie przez musical, uważam za trafny i udany. Ukazują w ten sposób kontrast, brutalnego świata w jakim przyszło żyć Arthurowi, z tym co wykreował w swojej głowie by się z tym światem zmierzyć. Piosenki emocjonalne, żywe, ukazujące najgłębsze pragnienia bohatera, w kontraście z jego cichą, złamaną przez życie postacią... Cudo. Widać, że chcieli pokazać wnętrze osoby, z problemami psychicznymi. To przez co przechodził i z czym się zmagał. Zakończenie dla mnie też jak najbardziej na plus. Rzadko teraz widzi się coś bez zapowiedzi kolejnej części. Klamra. Kurtyna. Dziękuję ♡