Cenię sobie wykłady P. Bagieńskiego, lecz ich rzeczowość nieco przeszkadza mi w ocenie zgromadzonych dokumentów. Mamy tu bowiem omówienie Afery Bergu tylko z jednej strony - dokumentów wywiadu PRL -u. Przeszłość opowiedziana jednostronnie niesie ze sobą niebezpieczeństwo stronniczości i oszustwa. Dla mnie istotna w tej sprawie byłaby również wiedza o tym jak pracował wywiad i kontrwywiad Obozu Narodowego w tych czasach, jakie akcje organizował i jakie niebezpieczeństwa akcje te niosły ze sobą. Lata poprzedzające aferę to lata walki NSZ, konspiracji - mamy przecież osoby np. głęboko zakonspirowane w strukturach milicji, które oprócz informacji ostrzegających partyzantów przed obławami i zasadzkami organizowały broń; czy zbieranie wiadomości o urzędnikach komunistycznych działających na danym terenie, czy wreszcie mamy siatki przerzutowe organizujące drogi kurierskie na Zachód. Działalność ta niosła ze sobą niemałe niebezpieczeństwo dekonspiracji, przechwycenia i śmierci. O czym Pan wspomina, jednak Pana opowieść kończy się konkluzją, że ta odważna misja w zasadzie była bezsensowna. Zabrzmiało to nieco jak wyrok sądu. Po likwidacja Polskiej Misji Wojskowej, pozbawieni osłony wywiadowczej, samodzielnie przedostawali się na Zachód lub ukrywali. Wojna z podziemiem miała dwa oblicza i powinna być uhonorowana prawdziwą opowieścią.
Z jednej strony sprawni, przebiegli wywiadowcy, z drugiej podkładający się i nieświadomi gier operacyjnych, agenci. Tak nie można snuć opowieści. Gdyby nawet oprócz odwagi i zaangażowania w walkę o wolna Polskę dodać element zdrady czy okrutne sposoby przesłuchania stosowane przez MBP i terror panujący w społeczeństwie, historia byłaby bardziej prawdopodobna. To należy się naszym bohaterom.
Fascynująca rozmowa
Bardzo ciekawy odcinek.
Mój ulubiony historyk obok Cenckiewicza 😃
Czekam
bardzo czekam by sie Panowie wzięli na Jeziorańskiego. A kiedyś i za KLD, pożyczki z Mbanku, Instytuty Szumana, Rotary
Cluby w Warszawie...
W obszarze badań zmieściłby się Jeziorański (nie cały), reszta niestety nie.
Proponuję najpierw poczytać czym się ustawowo IPN zajmuje i do czego został powołany...
Super odcinek
IPN prowadzi jakieś działania na kierunku przeciw niemieckim? czy tylko wschodnio-rosyjskim?
Cenię sobie wykłady P. Bagieńskiego, lecz ich rzeczowość nieco przeszkadza mi w ocenie zgromadzonych dokumentów.
Mamy tu bowiem omówienie Afery Bergu tylko z jednej strony - dokumentów wywiadu PRL -u. Przeszłość opowiedziana jednostronnie niesie ze sobą niebezpieczeństwo stronniczości i oszustwa. Dla mnie istotna w tej sprawie byłaby również wiedza o tym jak pracował wywiad i kontrwywiad Obozu Narodowego w tych czasach, jakie akcje organizował i jakie niebezpieczeństwa akcje te niosły ze sobą. Lata poprzedzające aferę to lata walki NSZ, konspiracji - mamy przecież osoby np. głęboko zakonspirowane w strukturach milicji, które oprócz informacji ostrzegających partyzantów przed obławami i zasadzkami organizowały broń; czy zbieranie wiadomości o urzędnikach komunistycznych działających na danym terenie, czy wreszcie mamy siatki przerzutowe organizujące drogi kurierskie na Zachód. Działalność ta niosła ze sobą niemałe niebezpieczeństwo dekonspiracji, przechwycenia i śmierci. O czym Pan wspomina, jednak Pana opowieść kończy się konkluzją, że ta odważna misja w zasadzie była bezsensowna. Zabrzmiało to nieco jak wyrok sądu.
Po likwidacja Polskiej Misji Wojskowej, pozbawieni osłony wywiadowczej, samodzielnie przedostawali się na Zachód lub ukrywali.
Wojna z podziemiem miała dwa oblicza i powinna być uhonorowana prawdziwą opowieścią.
Z jednej strony sprawni, przebiegli wywiadowcy, z drugiej podkładający się i nieświadomi gier operacyjnych, agenci. Tak nie można snuć opowieści. Gdyby nawet oprócz odwagi i zaangażowania w walkę o wolna Polskę dodać element zdrady czy okrutne sposoby przesłuchania stosowane przez MBP i terror panujący w społeczeństwie, historia byłaby bardziej prawdopodobna. To należy się naszym bohaterom.
A dla Pana Dudkiewicza mam tytuł następnego wykładu: Obóz Narodowy w obliczu dwóch totalitaryzmów.
Nic dodać, nic ująć.
Po godzinie odpuściłem.
To jednak dla wyjątkowych fascynatów…
Arciszewski miał na imię Tomasz, nie Tadeusz.